Ocean Indyjski słynie z ciepłych, przejrzystych i spokojnych wód o umiarkowanym zasoleniu, a także rozległych raf koralowych, które można podziwiać po zanurkowaniu w wodzie. Pływając po tutejszych rejonach, można z łatwością natknąć się na jedną z licznych tutejszych wysepek. Oddalanie się od brzegu bez towarzystwa transportowego mandagamirana nie jest jednak zbyt rozsądnym pomysłem, tutejsze wody zamieszkiwane są nie tylko przez maleńkie rybki. Zażywając kąpieli, należy pamiętać, by nie oddalać się od brzegu. Późną nocą lepiej nie zapuszczać się na tutejsze wody, zgubienie się pośród tak wielu podobnych do siebie wysp to tylko kwestia czasu.
Jeśli chcesz nurkować, ale nie dysponujesz niczym, co pozwala Ci oddychać pod wodą (odpowiednia ilość pkt na zaklęcie, przedmiot o takim działaniu, własna porcja skrzeloziela), dokonaj zakupu skrzeloziela na tutejszym targu.
Niestety tak to już wyglądało, że Kazuo był od niej o wiele silniejszy, więc nawet nie zdążyła się z nim porządnie podroczyć. Zaczęła wyrywać dłonie z jego uścisku, ale na darmo. - Za co ? - zapytała patrząc w niebo, następnie popatrzyła w jego miodowe tęczówki i wiedziała, że już ma sposób, żeby puścił jej dłonie. W prawdzie leżąc tak była niedaleko jego twarzy, więc nachyliła się i dała mu krótkiego buziaka w usta. - Proooszę - powiedziała błagalnie i popatrzyła na jego dłonie, które trzymał na jej nadgarstkach, nie chcąc puścić.
Zrobił zamyśloną minę i pokazał jej język. - Za co? Hm... Bo niedługo żenię się z najmądrzejszą oraz najpiękniejszą kobietą na świecie - wytłumaczył szybko. Jego uścisk nie był mocny, nie chciał jej zrobić żadnej krzywdy. Tylko podroczyć, spędzić miło czas z ukochaną. Na krótkiego buziaka uśmiechnął się, jednak nie dał się tak łatwo przekupić. - Hm... nie to za mało, stać Cię na coś więcej. - a dokładniej na dwa słowadodał w myślach, czując jak się łamie i chcąc puścić jej nadgarstki, jednak nie dał się.
- I rozumiem, że chcesz mnie tak trzymać aż do ślubu, hmm ? - zapytała robiąc takie same słodkie oczy kota ze shreka jak kiedyś. Skoro było mu za mało zastanowiła się na chwilę i popatrzyła przed siebie na palmy rosnące przed nimi. - Kochanie, wiesz jak cię kocham, prawdaaa ? - zapytała przeciągając ostatnie słowo i przesunęła ciepłymi, miękkimi ustami po jego policzku z zadziornym uśmiechem. Miał za mało, to teraz będzie w sam raz, o. Ostatecznie przytuliła się do niego, wiedząc, że zaraz wymięknie i puści jej nadgarstki.
- Nie, do ślubu nie - zaśmiał się cicho, widząc jak się produkuje. Kochał ją właśnie taką, gdy wyobraźnia zaczynała ruszać jej ciałem, stawała się wtedy kokieteryjna, zmysłowa. - Te oczka nie działają - pokiwał głową, po chwili pokazał jej język - No właśnie nie wiem, jak bardzo i czekam aż pokażesz - zaśmiał się cicho.
Pewnie gdyby teraz miała wolne dłonie, jedną z nich przejechałaby ze zrezygnowaniem po policzku. - A ja myślałam, że mi ufasz - zrobiła niby to niezadowoloną minę, chociaż on nie mógł tego widzieć, bo ciągle jeszcze była do niego przytulona. Kazuo stwierdził, że ona ma mu pokazać jak bardzo go kocha, a nie powiedzieć, więc już w Davisowej główce zaczynał świtać pewien diabelski plan. No dobra, trochę mniej niż diabelski. Odwróciła głowę lekko w prawą stronę żeby dotykała nosem skóry jego szyi, "jadąc" nim aż do policzka, przy którym się zatrzymała. - No proszę, mój narzeczony jest wredny - zaśmiała się, by po chwili wpić się w jego wargi, jednak tym razem na dłużej i wkładając w to więcej namiętności, której nie było czuć przy poprzednim, krótkim i sekundowym cmoknięciu.
- Słyszałaś o tym, że nie wolno ufać kobiecie? - spytał. Gdy była na tyle blisko, że mógł policzyć piegi na jej nosie, ugryzł delikatnie płatek jej ucha wyłącznie w zadziornym geście. Już widział te iskry. Gdy przejeżdżała nosem, po jego szyi aż do policzka, przymknął oczy. Było bardzo gorąco przez temperaturę, teraz jeszcze Christy ją podwyższyła. Oczywiście, gdy wpiła się w jego usta, puścił nadgarstki dziewczyny, układając dłonie na jej talii.
Zaśmiała się jeszcze zanim wpiła się w jego wargi i pokręciła głową. Gdy była już blisko niego wtopiła dłonie w jego ciemne włosy, a kąciki jej ust zadrgały, co mógł poczuć przy późniejszym pocałunku. No i zadanie zostało wykonane, skoro ten puścił już jej dłonie, swoje układając na talii rudowłosej, która była idealnym uosobieniem czystej energii. Pod swoim płaskim brzuchem czuła mięśnie Kazuo, przez co znowu miała ochotę się uśmiechnąć. Póki co ani jej się śniło teraz od niego odrywać, ale przy oceanie byli też ludzie, którzy gapili się na nich jak na wariatów.
W końcu zaczął czuć wakacje. Zaczął się kręcić. Wpierw, podniósł się do pozycji siedzącej wraz z Christy. Ujął jej nogi tak, aby nie spadła, gdy będzie wstawał. - Nie przejmuj się nimi - szepnął do jej ucha, gdy oderwała się na chwilę, spojrzeć na ludzi. Ich wzrok był krępujący. Zaczął biec w stronę oceanu z Christy, przytrzymując ją, aby nie ze ślizgnęła się z jego bioder. Gdy w końcu byli zanurzeni do połowy brzucha, przystanął i zerknął na nią. Po chwili znów odnalazł jej usta. - Wiesz, że to są Twoje ostatnie wakacje przed staniem się panią? Już nie będzie panienki Davies.
Zrobiła nieco kwaśną minę, jednak ta bardzo szybko się zmieniła. - Mogą mi zazdrościć - wzruszyła ramionami i pisnęła przytłumionym głosikiem kiedy wstał razem z nią. Przycisnęła lekko nogi do jego ud, żeby się nie ześliznąć i jak zwykle zaczęła chichotać pod nosem kiedy biegł w stronę oceanu. Gdy byli już w wodzie do poziomu brzucha przytknęła czoło do jego czoła, żeby mogli patrzeć sobie w oczy i nie rozpraszać innymi uczniami. - Co za różnica ? - zagadnęła - Poza tym... Jeszcze nie ustaliliśmy terminu ślubu, więc równie dobrze może być on nawet za dwa lata. Ale nie mówię, że chcę, żeby tak było !
Pogładził jej plecy, nie chcąc jej puścić. - Cieszę się, że tak uważasz - z jednej strony chciał zachowywać się jak ostatni gówniarz, mieć wszystko w głębokim poważaniu, a z drugiej... spędzić życie tylko z nią. Nie mógł napatrzeć się w jej czarujące oczy. Widział w nich niesamowite iskry, niektóre z nich potrafił rozszyfrować, inne jeszcze nie. - A co jeśli Ci powiem, że nie wracamy do Anglii tylko od razu jedziemy do Japonii? - spytał.
No i tu pojawił się szok na twarzy (jeszcze) panny Davis. No, naprawdę ją zaskoczył tym pytaniem, więc nawet na chwilę zaniemówiła. - Od razu ? - zapytała z zainteresowaniem - naprawdę masz takie plany ? Dopytywała, nie odrywając wzroku od jego tęczówek, które w tym miejscu wydawały się być o wiele jaśniejsze niż na brzegu. - Eee... Nie, myślę, że nie miałabym nic przeciwko - powiedziała, z początku jeszcze się jąkając, jednak nie z zakłopotania, a z wrażenia.
Zaśmiał się. Chyba źle że wypalił z tym tekstem, nie spodziewała się tego. - Wbrew pozorom chciałem, abyśmy tu wzięli ślub, jednak obiecałem Ci Japonię. - mówił wolno, wciąż obserwując jej reakcje. Po chwili zaczął się bawić sznureczkami od jej bikini, tym samym łaskocząc ją po plecach. - Zły pomysł? Miało być po egzaminach.
Scena przypominała fragment jakiejś świetnej komedii, bo Christine rozdziawiła swoje oczy jeszcze bardziej, ale tym razem słuchała go z uwagą, nie chcąc przerwać. - Ekm... Czy ja powiedziałam, że to jest zły pomysł ? O cholera - mruknęła jedynie poruszając ustami - Ty to dopiero wiesz jak zaskoczyć kobietę. Powiedziała, zanim zdążyła jeszcze przedstawić swoją opinię na ten temat. W każdym bądź razie była tak samo zaskoczona jak i szczęśliwa. - W takim razie wizyta w Japonii może poczekać - oznajmiła z uśmiechem - więc zupełne przeciwieństwo tak ? Ciepłe kraje, dużo ludzi... Ale chyba nie powiesz mi, że już dzisiaj lecimy się pobrać, prawda ?
Oczywiście wykorzystał moment jej zaskoczenie i pocałował ją namiętnie w usta. Dopiero teraz się zastanawiał, czy na starość też będzie nosił kolczyk. Chrząknął, patrząc w jej oczy. - Kochanie, po coś jestem tym Twoim narzeczonym - burknął nieco "urażony". Odgarnął jej mokre kosmyki włosów, wciąż nie mogąc nasycić się jej pięknem - Japonia poczeka tylko i wyłącznie na miesiąc miodowy. - zaśmiał się. - Chciałem tylko powiedzieć, że masz jeden dzień. - dodał z niemałym uśmiechem. Jej zaskoczenie było wyjątkowo podniecające! - Bo jutro o zachodzie słońca na plaży - mówił bardzo wolnym tonem, wychodząc z oceanu. Wciąż ją trzymał i nie chciał puścić. Wrócił na ręcznik, który przez wiatr znalazł się w cieniu.
Tak, wyglądało to pięknie. Mówi, mówi, mówi, a Kazuo rzuca się na jej usta, żeby ją pocałować. Nie, żeby miała coś przeciwko. Nie, nie ! - No pięknie, dowiaduję się dzień przed ślubem. Jeszcze jakieś niespodzianki ? - zapytała mówiąc przez śmiech i przytuliła się do niego dość mocno. Wyglądała niczym miś koala przyczepiony do bambusa. - Wariat - dodała kiedy szedł w stronę ręcznika - będę się pobierać w stroju kąpielowym. Jeee ! Krzyknęła i pocałowała go w usta, machając w powietrzu lekko stopami. Już wiedziała, że dzisiaj w ogóle nie będzie spała.
Zaśmiała się. - Nie, to trochę za dużo. Szczególnie, że Mark nic nie zrobił. Zabierzmy im różdżki i zajmijmy się małą. Nie lubiła się za bardzo popisywać, a szczególnie krzywdzeniem ludzi, którzy nic nie zrobili.
Chrząknął, gładząc ją po plecach. - Twoim zdaniem jest znalezienie tylko sobie świadka, no i zaproszenie kogo chcesz na ślub. - powiedział, pokazując jej język. Cieszył się, że ją zaskoczył i była tym faktem wniebowzięta. - Stroju kąpielowym? Skarbie, skojarz fakty, myślisz, że przed wyjazdem byłem zajęty, bo pracowałem? Z matką chodziłem po sklepach. Jednak jak wiesz jest zwyczaj i nie widziałem sukienki dla Ciebie. Matka tylko powiedziała, że nie jest w ogóle szykowana, lekka przewiewna i oczywiście to, że nie wybaczy nam, iż nie będzie ich na ślubie. - kochał po prostu kochał gdy stawała się taką kocicą.
No, wszystko ok, ale Kazuo i tak dzisiaj śpi z misiem. Nie ma zmiłuj. - Świadka ? Będzie problem, bo mam pojęcia kto by nim mógł być... - powiedziała bardziej szeptem, zwracając się do siebie samej. Zmrużyła powieki, zastanawiając się. Sam fakt, że Kazuo biegał z matką po sklepach, żeby znaleźć jakąś sukienkę rozśmieszał Christy. Po prostu jakoś nie potrafiła sobie tego wszystkiego wyobrazić. Czuła się dosłownie jak w jakimś śnie, gdzie mogłaby powiedzieć 'uszczypnij mnie, bo nie uwierzę'. - Brak mi słów - powiedziała ostatecznie. To było chyba zdanie, które najbardziej opisywało co czuła w tym momencie.
Ucałował ją w czółko. - Jestem pewien, że kogoś znajdziesz - dodał troskliwie - Masz wiele przyjaciół i tez wiele jest tutaj. Spis domków jest na samym początku - puścił jej perskie oko. Oczywiście, on nie mógł wytrzymać z matką w owych sklepach. Zwłaszcza gdy wybierała obrączki. On jak zwykle chciał skromne, niezłote, bez ozdób, zaś ta odwrotnie. Dzięki Bogu, że stanęło po jego myśli. - Cieszę się. Mam nadzieję, że częściej będę słyszał te słowa - dodał.
- Za duuuużo…? – jęknęła. – To tylko samoobrona! Przecież on się rzuci na nas z pięściami! – mruknęła. – Mówię ci, że ta Diana źle wpływa na ludzi! Wyciągnęła różdżkę, obracając ja między palcami. - Oj, dobra już, dobra. Zaczynaj – ponaglił – bo jeszcze uciekną albo, co gorsza, skapną, że coś planujemy.
Uśmiechnął się w typowy dla siebie sposób obserwując reakcję dziewczyny. Na razie postanowił nie zdradzać się ze swoim zainteresowaniem muzyką. Czekał na odpowiedni moment, może dalszy ciąg rozmowy. - A co konkretniej śpiewasz? - zapytał unosząc brew. - Może słuchasz mugolskiej muzyki? Zadał to pytanie mając nadzieję, że wreszcie znajdzie kogoś, kto takowej słucha. Zawsze to jakieś wspólne zainteresowanie.
- A co ty się tak mnie wypytujesz, co? - zapytała z lekką pretensją w głosie. Nie żeby była zła, po prostu czuła się trochę jak na jakimś przesłuchaniu, a to była jakby jej reakcja obronna. - Słucham tylko mugolskiej muzyki - odparła. Jakoś nie lubiła muzyki tworzonej przez czarodziejów. Nie przypadła jej ona do gustu. Może dlatego, że nie używali oni prawie wcale instrumentów elektrycznych? A Gabrielle kochała wręcz dźwięk gitary elektrycznej.
Spojrzała na Rose i dała jej znać, że jest gotowa. Podeszła kilka kroków w stronę pary, starając się nie zwrócić na siebie zbytniej uwagi. Uśmiechnęła się złośliwie i uniosła różdżkę do góry. Zaczęła od... - Accio różdżki - mruknęła i zręcznie złapała różdżki Marka i Diany, tym samym pozbawiając ich najpewniejszej ochrony. - Petrificus Totalus! - dodała, kiedy zobaczyła, że Gryfon wstaje i zmierza w jej stronę. - Przepraszam, Mark! Incarcorpus! - wysłała Dianę w powietrze, utrzymując ją w miejscu i spojrzała na blondynkę.
No tak, spis domków był na początku, a ona nawet o tym nie wiedziała! - Mam nadzieję, że się ktoś znajdzie. Najchętniej wzięłabym Megan jako świadka, ale ostatnio gdzieś się ukrywa. Christine zaczęła powoli układać sobie pewne fakty, biorąc głęboki wdech i wydech. Wszystko poszło strasznie do przodu - a przynajmniej ona tak sądziła. Przecież doskonale pamiętała jak zobaczyli się pierwszy raz i już wtedy coś zaiskrzyło. W tamtym momencie także uświadomiła sobie jakim dupkiem jest Jaydon, ale to tak na marginesie. - Niesamowite... - mruknęła i dotknęła jego dłoni, by po chwili chwycić ją swoją.
- Ach, tak cię podchodzę - zaśmiał się. - No cóż, usilnie szukam kogoś, kto jej słucha. Mugole pod tym względem to geniusze. Ta ich cała elektryka, świetnie to wymyślili. Szkoda, że w Hogwarcie nie da się używać tych sprzęcików, ciężko tam wracać bez muzyki - westchnął. - Rock - odpowiedział, uprzedzając jej pytanie. Doskonale wiedział, że będzie chciała o to zapytać, kiedy już dowie się małej tajemnicy skrywanej przed rodzicami.
- Och, to napisz do Megan, na pewno Ci odpisze - ucałował jej polik, widząc zasmuconą minę. Niechętnie usadowił ją obok siebie, wiedząc, że czas się rozstać. - Masz być grzeczna na swoim wieczorze panieńskim, nie obmacywać striptizerów. - mówił a jego przecinkiem stanowił buziak w usta. - Dobrze? - spytał na końcu nachylając się, aby zrobić na jej szyi malinkę.