Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Pokój Nauczycielski

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 6 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
AutorWiadomość


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Pokój Nauczycielski - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Nauczycielski - Page 6 Empty


PisaniePokój Nauczycielski - Page 6 Empty Pokój Nauczycielski  Pokój Nauczycielski - Page 6 EmptyPią 11 Cze - 17:33;

First topic message reminder :



Pokój Nauczycielski

 Ten przestronny pokój znajdujący się na trzecim piętrze jest miejscem gdzie każdy nauczyciel może odpocząć od uczniów, bowiem wstęp mają tu jednie pracownicy szkoły. Wnętrze jest utrzymane w jasnych i przyjemnych kolorach. W pokoju znajduje się kilka wygodnych kanap oraz duży stolik z krzesłami dookoła na środku. Po prawej stronie natomiast widnieje gablota z różnym książkami i dziennikami.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Beatrice L. O. O. Dear
Beatrice L. O. O. Dear

Absolwent Slytherinu
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek)
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1654
  Liczba postów : 1760
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Pokój Nauczycielski - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Nauczycielski - Page 6 Empty


PisaniePokój Nauczycielski - Page 6 Empty Re: Pokój Nauczycielski  Pokój Nauczycielski - Page 6 EmptyPon 11 Sty - 9:40;

Miała świadomość tego, że zapewne Eskil sam dokładnie wiedział, kto może mu udzielić najlepszej pomocy względem jego genetycznej zdolności. Profesor Whitehorn nie kryła się z faktem, że jest półwilą, jednak z jakiegoś powodu ten nie chciał udać się do niej, prosząc o pomoc. Nie kwestionowała tego faktu. To była jego prywatna decyzja i nie ona powinna zwracać mu uwagę na to, czy takie działanie, było słusznym, czy nie. Ona sama mogła tylko w znacznym stopniu domyślać się, co chłopak czuje, co wcale nie oznaczało, że wie to na pewno. Porównywanie metamorfomagii do genu wili było może i nie najlepsze, jednak co innego jej pozostawało? Martwiła się o niego, zresztą jak o wszystkich jej podopiecznych. I jeśli wymagał wsparcia, to mu je udzieli na ile tylko będzie w stanie to zrobić.
– Może nie do końca, jednak zdarzały się dziwne rzeczy – dalej uśmiechała się, gdy pozwoliła, aby metamorfomagia jeszcze raz uaktywniła się w jej ciele, tym razem tylko w obrębie twarzy. I tak, po chwili, zamiast jej własnego nosa, w tym miejscu zagościł piękny dziób przypominający te, które można było zaobserwować na przykład u orłów. Pozwoliła, aby chłopak przypatrzył mu się przez chwilę; otworzyła go szeroko, kłapnęła kilka razy, po czym wróciła do swojego normalnego wyglądu.
Westchnęła słysząc kolejne pytanie. Zamierzała mu odpowiedzieć, bo przecież kluczem do zrozumienia samego siebie, było zgłębienie problemu, bez względu na to, czego by on dotyczył. – To było bardzo zależne od tego, co aktualnie czułam – odpowiedziała po chwili, błądząc wzrokiem po pomieszczeniu. Dopiero po kilku sekundach skupiła na nim ponownie swoje spojrzenie. – Czasami moje włosy wydłużały się i zmieniały kolor, czasami moja skóra pokrywała się paskudnymi, ropnymi krostami, a jeszcze innym razem robiła całkowicie czarna – przywoływanie tego wszystkiego we wspomnieniach nie było dla niej czymś krępującym. Nie zamierzała ukryć tych informacji, skoro już wiedział, jakie magiczne zdolności posiadała.
Poczuła, że coś uległo zmianie, choć jeszcze nie wiedziała, co to dokładnie było. Świat jakby nieco tracił na ostrości, stawiając Eskila w samym centrum, wyraźniej, niż wcześniej. Bardziej zaintrygowana niż zaczarowana, przechyliła delikatnie głowę w bok, dalej wpatrując się w chłopaka. Dopiero po dłuższej chwili zrozumiała, co dokładnie się działo.
– Em… Eskil? Nie czaruj mnie, proszę – powiedziała wolno i wyraźnie, dając chłopakowi czas na to, aby sam zrozumiał, co dokładnie zaczął robić. Kiedy czar uroku minął, poczuła się tak, jakby ktoś wypuścił jej głowę z własnych dłoni, znów była zależna tylko od niej. – Wyjaśnię ci wszystko to, co sama wiem i co sądzę, że pokrywa się względem metamorfomagii jak i odziedziczonego przez ciebie genu. Niemniej, proszę o coś w zamian – dała mu chwilę czasu, aby przyswoił te słowa. Jej prośby nie były nader wielkie, jednak kluczowe, aby cała ta operacja mogła się udać. – Po pierwsze, nie okłamuj mnie, pod żadnym znaczeniem tego słowa. Uwierz mi, że będę w stanie to rozpoznać – jakby dla potwierdzenia swoich słów, znacząco postukała się we własną skroń. Jeszcze nie wiedział, jak bacznie studiowała każdy jego ruch, od momentu, kiedy wszedł do tego pomieszczenia, ale gotowa była mu o tym powiedzieć w odpowiednim momencie. – A po drugie, prosiłabym cię, abyś nie mówił o mojej metamorfomagii każdej osobie w szkole. Nie chcę plotek, które na pewno by się wtedy pojawiły – drugi z warunków był raczej prośbą, niemniej równie istotną dla niej samej.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Pokój Nauczycielski - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Nauczycielski - Page 6 Empty


PisaniePokój Nauczycielski - Page 6 Empty Re: Pokój Nauczycielski  Pokój Nauczycielski - Page 6 EmptyPon 11 Sty - 10:45;

Ciężko było mu określić co profesor ma na myśli mówiąc "dziwne rzeczy". Gdyby nie szalejący w nim stres to być może ruszyłby głową, dźgnął swoją wyobraźnię i sam doszedł do wniosku co mogło się dziać z niekontrolowaną metamorfomagią. Zademonstrowano mu i jeśli to możliwe, to szczęka opadła mu jeszcze niżej. W innych okolicznościach roześmiałby się, być może nawet do rozpuku jednak teraz nie potrafił nic innego aniżeli gapić się z rozdziawioną buzią na orli dziób. To było abstrakcyjne. Niemożliwe. A jednak nauczycielka użyła mocy w taki sposób, że ciało musiało jej słuchać. W końcu dotarło do niego co miała na myśli, że te dwa geny mogą mieć ze sobą coś wspólnego. To olśnienie było widoczne na jego twarzy. Miała na myśli powstrzymanie transformacji. Kontrolę nad ciałem, która musiała się brać od ćwiczeń umysłowych. Na moment zamilkł i chłonął niecodzienny widok świadomy, że ten dzień zapadnie głęboko w jego pamięć. - To ja myślałem, że mam przekichane a pani miała o wiele gorzej. - zamrugał lekko skonfundowany nabytym wnioskiem. U niego objawiało się to w niektórych warunkach, a u metamorfomaga mogło wydarzyć się w każdej chwili. To było niebywałe uczucie wiedzieć, że ktoś przechodził coś podobnego. Może nie zaszkodzi skontaktować się z profesor Whitehorn…? Choćby listownie. Wszystko byleby poczuć ulgę i jakiś panować nad wilowatością. Właśnie teraz udowadniał, że czasem jest jej nieświadomy. Genetyczne piękno wylazło na jego jestestwo, upiększyło rysy twarzy, rozjaśniło skórę, nadało rzęsom i policzkom intensywności która aż prosiła o zatrzymanie na nich wzroku na dłużej. Eskilowi zaś zależało na odkryciu jak to działa. Wpatrywał się w nauczycielkę wyczekująco i zamrugał ze zdziwienia kiedy poprosiła by jej nie czarował. Roztarł swoje powieki gdy w ostatnich sekundach "czaru" zorientował się, że przez chwilę świat stracił znaczenie. To było tak naturalne niczym oddychanie. Nie skupiasz się na oddechu dopóki nie zwrócisz na to uwagi. - Niechcący. - burknął zawstydzony i to miały być pewnego rodzaju przeprosiny. Opuścił wzrok aby nie kusić nawrotu. Wtem dowiedział się, że musi dać coś w zamian. Niemal jęknął, bo co, będzie kazała mu uczyć się na pamięć historii magii by poprawić oceny? Ma zostawać po lekcjach? Co mogłaby od niego chcieć? Naburmuszył się kiedy prosiła go o szczerość. To może być trudne skoro dosyć często plamił swoje usta kłamstwem. Nie wiedział czy będzie stać go na ryzyko oszukiwania nauczycielki skoro okazało się, że mogłaby mu pomóc. - A co, jeśli to będzie tajemnica kogoś innego, ale związana ze mną? Nie mogę przecież jej zdradzić. - nie wkopie nikogo, nie puści pary z ust. Jak ma być szczery skoro eksperymenty z Robin były ich wspólną tajemnicą? Niezbyt uśmiechała mu się przymusowa szczerość ale jeśli to miałoby pomóc… to byłby w stanie spróbować się podjąć wyzwania. - I tak nikt by mi nie uwierzył. - prychnął ale ostatecznie skinął głową. Wolał jej nie podpadać skoro teoretycznie mają zawrzeć… współpracę? Ciężko to określić. Miał ochotę skrzyżować ręce na ramionach ale się powstrzymał by nie wyglądać jak obrażony dzieciak. - Ja po prostu nie chcę aby to się pokazywało w szkole. Padnę trupem jakby coś się wydarzyło na lekcji gdyby na przykład profesor Craine się na mnie uwziął. - mruknął i podniósł niepewnie wzrok na nauczycielkę. Nie chciał być ofiarą losu ani jakimkolwiek zagrożeniem. Wolał też uniknąć rozgłosu, że nagle ma ze sobą samym problem. To poniżające.
Powrót do góry Go down


Beatrice L. O. O. Dear
Beatrice L. O. O. Dear

Absolwent Slytherinu
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek)
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1654
  Liczba postów : 1760
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Pokój Nauczycielski - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Nauczycielski - Page 6 Empty


PisaniePokój Nauczycielski - Page 6 Empty Re: Pokój Nauczycielski  Pokój Nauczycielski - Page 6 EmptyPon 11 Sty - 22:02;

Nie skomentowała kolejnych jego słów, ot lekko wzruszyła ramionami. Nie wiedziała, czy to, co ją spotkao było gorszym, czy lepszym od tego, co czuł Eskil. Nie rozpatrywała tego w takich kategoriach. Mimo wielu podobieństw zapewne oboje przeżywali to w kompletnie różny sposób. Coś, co dla niej mogło wydawać się kompletnie błahym, dla niego mogło stanowić jedną z ważniejszych rzeczy. I odwrotnie. Pewne było to, że ostatecznie przeżyła okres młodzieńczego buntu i rozszalałych w jej organizmie hormonów, dzięki czemu była właśnie tutaj, gdzie była. Mogła pomóc kolejnemu uczniowi a to obecnie było dla niej najważniejsze. Przychodząc do Hogwartu obiecała sobie, że nie będzie powielać stereotypu nauczyciela, który panował za jej uczniowskiej kadencji. Chciała służyć inny pomocą i dotychczas całkiem nieźle jej to wychodziło. Jeśli więc mogła przyczynić się do tego, aby Eskil lepiej zrozumiał, co się z nim dzieje, to zamierzała na pewno to właśnie zrobić.
Parsknęła śmiechem, kiedy od razu chłopak znów przybrał obronną postawę w odpowiedzi na jej prośbę. Nie zamierzała powiedzieć tego głośno, jednak w myślach zauważyła, że wyglądał słodko, kiedy to tak się puszył i denerwował, przewidując to, co najgorsze. Jakby przynajmniej przed chwilą nie udowodniła mu, że naprawdę nie ma względem niego żadnych paskudnych planów.
- Na Merlina, Eskil, myślisz, że wykorzystywałabym to specjalnie przeciwko tobie? - uniosła jedną brew do góry, próbując pokazać chłopakowi, jak irracjonalne były jego podejrzenia. Nie była pewna, czy ten zabieg się udał, czy nie, ale na wszelki wypadek postanowiła dodać. - Daj spokój, nie będę cię teraz wypytywać o wszystkie niewygodne kwestie, tylko dlatego, że obiecałeś nie kłamać. Po prostu nie lubię być okłamywana, jak zapewne większość z nas, dlatego proponuję szczerość, za szczerość. I nie zamierzam tego nadwyrężać - miała nadzieję, że to go uspokoiło. Słuchała z zainteresowaniem kolejnych jego słów i wypowiadanych głośno obaw w nadziei, że i na to będzie w stanie coś poradzić.
- Sądzę, że im szybciej zaczniemy, tym pewniej się poczujesz. Uwierz mi, że rozumiem jak to jest nie mieć zaufania względem własnego ciała i umysłu - posłała mu jeszcze jeden uśmiech. Rozmawiali jeszcze kilka chwil, ustalając takie szczegóły jak datę i godzinę kolejnego spotkania, czy to, co mogliby w tym momencie robić. Pewne było jedno, Beatrice miała do rozgryzienia problem, którego się kompletnie nie spodziewała. Niemniej nie zamierzała zostawić chłopaka samemu sobie.

/Zt. x2
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Pokój Nauczycielski - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Nauczycielski - Page 6 Empty


PisaniePokój Nauczycielski - Page 6 Empty Re: Pokój Nauczycielski  Pokój Nauczycielski - Page 6 EmptyCzw 11 Mar - 13:05;

Tak naprawdę to nie chciałby się tutaj wstawiać, poza tym to już jebał studia całkowicie, skoro nie mógł ruszać prawą ręką. Dlaczego jednak mieli pytać się - oni, dorośli teoretycznie czarodzieje - o zgodę na to, by poszukiwać przyjaciela? Kompletnie tego nie rozumiał, kiedy to wypalał fajkę, mając kompletnie wyjebane w to, co może się z tego tytułu stać. Był co najmniej wściekły, niemniej jednak - jakby nie było - mają prawo poszukiwać. Nie są małymi dziećmi, nawet jeżeli poprzez swoje zachowanie mógł przynosić wiele szkód. Z dłońmi w bluzie, kiedy to już wypalił pięknego szluga po drodze, udał się zatem do pokoju nauczycielskiego, próbując przetrwać sobie list, który to otrzymał od nauczycielki. Ni chuja nie czuł się na siłach, by jakkolwiek tłumaczyć własne intencje, w związku z czym, kiedy to wreszcie udał się przed wymarzone drzwi, pukając w nie parę razy, byleby dźwięk został tym samym usłyszany.
Ze sparaliżowaną ręką, nieruszającą się praktycznie, na ostatkach kawy, choć wcale jej nie potrzebował - nie udawał w robienie dobrego wrażenia. Ostatnie wydarzenia z Nokturnu jasno naznaczyły mu to, że czego nie dotknie, to w proch się obróci. I nie inaczej było ze Solbergiem. Czuł się odpowiedzialny za niego, za to, co miało miejsce. Gdyby się nie najebał... może by do niczego takiego nie doszło. Znalazłby się, leżałby na łóżku, jak gdyby nigdy nic.
- Dzień dobry. - powiedział na szybko, kiedy to drzwi uchyliły się, a on - no cóż - zobaczył opiekun domu. Jego mimika jednak jasno nastawiała granice, których nie zamierzał przekraczać. Nie chciał dolewać oliwy do ognia, bo większość jego decyzji była spontaniczna, ale nie czuł się na tyle na siłach, by po prostu siedzieć z założonymi rękoma. W torbie miał najpotrzebniejsze rzeczy - eliksiry, leki z testosteronem. Chciało mu się rzygać na myśl, że w wyniku ostatnich wydarzeń znowu o nich zapominał, ale miał w to kompletnie obecnie wyjebane. Brał jako tako, więc nie powinno być żadnych skutków ubocznych; prędzej się wkurzał na to, iż nadal był traktowany niczym dziecko, które nie ma prawa popytać się o Maximiliana i popatrzeć, czy nie ma go w jakichś najbardziej oczywistych miejscach. Super, nie ma co. - Przejdźmy od razu do rzeczy, bez zbędnych rozmów na temat mojego zachowania. CHCĘ je pozostawić po tym, jak to się wszystko skończy. - zaznaczył, przygotowując sobie plan działania. Może nie powinien aż tak napierać na to, ale po chuj było im obecnie moralizowanie? - Brooks nie będzie. - pokręcił głową. - Obecnie liczy się to, by odnaleźć Maxa. - wziął cięższy wdech, odcinając się od emocji w taki sposób, by nic nie było z zewnątrz widać. Nie chciał, by uczucia znowu zawładnęły nad nim w pełni, w związku z czym zdecydował się ugryźć temat od mniej wybuchliwej strony.

@Beatrice L. O. O. Dear
Powrót do góry Go down


Beatrice L. O. O. Dear
Beatrice L. O. O. Dear

Absolwent Slytherinu
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek)
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1654
  Liczba postów : 1760
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Pokój Nauczycielski - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Nauczycielski - Page 6 Empty


PisaniePokój Nauczycielski - Page 6 Empty Re: Pokój Nauczycielski  Pokój Nauczycielski - Page 6 EmptyCzw 11 Mar - 17:18;

Powoli miała tego wszystkiego dosyć. Naprawdę serdecznie zaczynała mieć wszystko w dupie i zaczynało ją to wszystko jeszcze bardziej wkurwiać. Problemów nie ubywało, tylko miały jakąś dziwną zależność piętrzenia się, ilekroć Beatrice na nie spojrzała. Jakby tego było mało, ostatnim czego teraz pragnęła, to poszukiwanie zaginionego od dwóch dni Maximiliana Solberga. Jej naprawdę zaczynało już brakować sił do tego chłopaka i nie miała najmniejszego pojęcia, w jaki sposób do niego dotrzeć. Bo kiedy już się jej wydawało, że było lepiej, że chłopak był na prostej drodze do naprawienia samego siebie, to okazywało się, że to wszystko to jedno wielkie kłamstwo.
I jeszcze słowa Lowella, jakoby on sam wraz z koleżanką ze szkoły, postanowili na własną rękę, bez informowania kogokolwiek z pośród kadry nauczycielskiej, poszukiwać chłopaka. Nie wiedziała, czy zdawali sobie sprawę z tego, jakie konsekwencje mogą na nich czekać, pomimo faktu, że są osobami rzekomo dorosłymi. Miała wrażenie, że uczniowie i studenci wciąż zapominali o tym, że przede wszystkim obowiązywał ich kodeks ucznia i studenta Hogwartu i czasami mogliby pomyśleć, zanim podejmą się jakichś działań. No ale cóż, eliksir się wylał i należało odpowiednio posprzątać.
Zmierzała szybkim krokiem w stronę pokoju nauczycielskiego, po drodze upominając kilku uczniów w sposób bardzo nie dydaktyczny. Niemniej, nie mogła nic na to poradzić, że emocje w niej aż buzowały. Kiedy tylko zobaczyła Lowella, od razu otworzyła zaklęciem drzwi do pokoju nauczycielskiego i bez zbędnego gadania, pozostawiła je otwarte, aby chłopak wszedł. Nie zamknęła ich przy pomocy zaklęcia, świadoma faktu, że miał do nich dołączyć jeszcze jeden uczeń, również przyjaciel Solberga. Słuchała Puchona nawet bez jednego słowa, wpatrując się w niego czarnymi oczami. Jej mimika nie wyrażała nic, przynajmniej do momentu, kiedy chłopak nie wspomniał o tym, w jak cudowny sposób Krukonka postanowiła zignorować jej słowa. - Nie będzie jej? - jedna jej brew nieznacznie uniosła się ku górze. - W takim razie wszystko jasne - praktycznie znikąd pojawiła się w jej dłoni różdżka. Niewerbalnie rzuciła zaklęcie patronusa. Srebrny lew rozjaśnił pomieszczenie i od razu przedostał się przez ścianę na poszukiwanie profesora Voralberga. Teraz oczekiwała jego odpowiedzi, ale nie zamierzała marnować tego czasu. - Proszę mi powiedzieć, kiedy ostatni raz miałeś kontakt z Solbergiem. W jakich okolicznościach miało to miejsce. I przede wszystkim, czy ostatnio wydarzyło się cokolwiek co mogło mieć wpływ na jego działanie. - nie pytała i nie bawiła się w grzeczności. Ona żądała odpowiedzi, bo nie zwykła marnować czasu w takich sytuacjach. Zamierzała poruszyć niebem i ziemią, byle tylko odnaleźć i zabić... swojego ucznia. Na całą resztę czas przyjdzie później.[/b]
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
Pokój Nauczycielski - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Nauczycielski - Page 6 Empty


PisaniePokój Nauczycielski - Page 6 Empty Re: Pokój Nauczycielski  Pokój Nauczycielski - Page 6 EmptyCzw 11 Mar - 20:03;

Zdawał sobie sprawę z tego, że problemy, z którymi zmagał się Max, zdecydowanie przerosły by każdego, a tym bardziej kogoś tak sponiewieranego przez życie jak on. Owszem, Sinclair nigdy nie będzie w jego skórze i nie doświadczy tych wszystkich emocji, które nim targały, kumulując się i co chwila narastając - dobijając go coraz to bardziej. Wiedział, że żaden człowiek nie byłby w stanie w żaden sposób tego wytrzymać, więc poniekąd rozumiał przyjaciela i podziwiał go, że potrafił podejmować z nimi nieustającą walkę. Jednak nikt nie był robotem, zaprogramowanym tylko na to, aby nieprzerwanie "zbierać" to wszystko i ciągle próbować uciekać w udawanie, że wszystko jest w porządku. Nie dało się jednocześnie nieść tego bagażu i bez pomocy znajdywać wyjście. Ale Max prawdopodobnie przywykł do tego, że był z tego typu problemami sam i nie chciał nimi nikogo obarczać. A Lucas nie posiadał tego wyczucia i instynktu, aby umiejętnie móc z nim na ten temat rozmawiać. I to był ogromny błąd Sinclaira, który sobie wyrzucał do tej pory.
Zarówno wiadomość od Felinusa, jak i list od Dear odciągnęły go od dosłownie wszystkich obowiązków, by od razu zacząć sprawdzać czy zniknięcie Maxa rzeczywiście miało miejsce. Podszedł do tego spokojnie, jak to on, najpierw wypytując znajomych i współlokatorów przyjaciela, by mieć pewność, że faktycznie nie ma go w zamku. Jednak jeśli ta dwójka, która go zaalarmowała widziała wyraźne oznaki jego zaginięcia, dał im wiarę. Max z pewnością odwołałby spotkanie z Beatrice, wiedząc, że ma przyjść do jej gabinetu, więc przez to był pełen złych przeczuć. Bo jeśli nawet Lowell nie widział go od czasu meczu, coś było zdecydowanie nie tak. Nie chciał jednak panikować i od razu tego zgłaszać. Wiedział, że Max kilka razy już znikał, co nie oznaczało, że mogą to ignorować, ale jakby nie patrzeć nie jest dzieckiem i nie mogli też tak go traktować. Fakt faktem, powinien przebywać teraz w zamku, ale nie znali go przecież od dziś.
Był zdania, że tak jak w przypadku zawieszenia Maxa w prawach ucznia, kumpel mógł polegać na Beatrice, tak i teraz i Lucas i Felinus powinni też zaufać nauczycielce i powierzyć jej problem jego zniknięcia. Dlatego jak tylko przeczytał o tym, że profesorka chce z nimi porozmawiać, udał się we wskazane miejsce, aby po kilku minutach pojawić się na korytarzu trzeciego piętra. Drzwi do pomieszczenia były otwarte, dlatego wszedł do środka, widząc zarówno Dear jak i Puchona. Rzucił krótkim "dzień dobry" w stronę opiekunki domu, dokładnie w tym samym momencie, kiedy srebrzysta łuna światła przeniknęła przez ścianę gabinetu, by po chwili zapytać:
- Odzywał się? - musiał się upewnić, nadal pełen nadziei, że to tylko kolejna cholernie nieodpowiedzialna ucieczka Maxa, spowodowana natłokiem problemów. Lucas ciągle obwiniał się o to, że ma ostatnio zbyt mało czasu, aby z nim porozmawiać o czymś innym niż o ich eliksirze czy o pierdołach, kiedy ten tyle przeżywał. Tylko czy tego naprawdę mu było trzeba? Czy cokolwiek by to zmieniło i siedziałby teraz z nim przy butelce Ognistej, zamiast zastanawiać się gdzie się podziewa przez te kilka dni?
Słuchając Felka, który odpowiadał na zadane przez Dear pytanie, utwierdzał się w przekonaniu, że Lowell jest przekonany o tym, że coś złego stało się Maxowi. On też coraz bardziej przekonywał się co do tej myśli, ale jednak jak zwykle przyjmował wszystko ze stoickim spokojem. W nerwach nic nie zdziałają.
- Ja widziałem go ostatni raz w szatni, po meczu. Nie zauważyłem niczego niepokojącego, ale fakt faktem przegraliśmy kolejny raz, więc to wszystkich troche przybiło. - oznajmił, próbując wyjaśnić jak to wyglądało z jego perspektywy, choć nie rozmawiał z przyjacielem jakoś dłużej po zejściu z boiska. Felek za to tak. - Skończyliśmy prace nad naszym eliksirem, testowaliśmy go, udało się i był z tego powodu bardzo zadowolony. Raczej był w dobrym stanie emocjonalnym. Chociaż mogę nie wiedzieć wszystkiego. - dodał po chwili, automatycznie przenosząc spojrzenie na Lowella. Lucas z Maxem znali się dłużej, ale to jednak Felinus ostatnio spędzał z nim dużo czasu i prefekt miał wrażenie, że Solberg potrafi bardziej się przed nim otworzyć.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Pokój Nauczycielski - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Nauczycielski - Page 6 Empty


PisaniePokój Nauczycielski - Page 6 Empty Re: Pokój Nauczycielski  Pokój Nauczycielski - Page 6 EmptyCzw 11 Mar - 20:27;

Patronus.
W obecnym stanie nie mógłby go w ogóle wyczarować - był tego pewien, gdy srebrzysty lew przedostał się poprzez ściany, by znaleźć się zapewne, jak podejrzewał, przy opiekunie domu Ravenclaw. Jeszcze tego im brakowało, ale obecnie niespecjalnie starał się tym przejmować; zastanowiła to ta forma, ale nic poza tym. Poza tym, wiedział, iż Julia nie będzie chciała z tak prostych powodów wrócić. Różniła się pod tym względem niezwykle mocno.
Nim się obejrzał, a w sali pojawił się Lucas - dawno go nie widział. Zresztą, dawno nie rozmawiali w cztery oczy. Samemu nie wyglądał jeszcze najlepiej - w szczególności po całym miesiącu przerwy - niemniej jednak nie zamierzał jakoś szczególnie się nad tym zastanawiać. Do wykonania mieli inną misję - misję, która polegała na analizie tego, co się stało ze Solbergiem. Dlatego odsunął wszelkie wątpliwości na bok, by tym samym, kiedy to jedyną, działającą ręka, położył palce na pasku od torby. Myślał dużo, intensywnie, a to go niszczyło od środka. Musiał się uspokoić, niemniej jednak nie wiedział, czy w ogóle będzie mógł. Tyle rzeczy wydarzyło się w ostatnich dniach, iż nie zdziwiłby się, gdyby jakieś rąbane fatum krążyło mu nad życiem, uniemożliwiając prawidłowe funkcjonowanie. Nie dziwił się także temu, że w podobny sposób postępowała opiekun domu. To właśnie przy niej udowodnił jednak, że stan zdrowia... nie jest czymś ważnym. Wybijając sobie na początku roku szkolnego bark z chwytu Ślizgona, byleby móc się jakkolwiek wyżyć.
- Nie odezwał się. - pokręciwszy głową, nie potrafił obecnie myśleć o niczym innym. Może w ciągu dwóch dni nie powinien się tak troszczyć, tak zamartwiać, ale... życie ostatnio było dla niego niczym więcej, niż tylko i wyłącznie pasmem problemów. Oscylował na granicy chęci strzelenia sobie kulki a chwycenia się za coś, byleby mieć podstawę do działania. Odsuwając wszelkie własne problemy na bok, interesował się tylko i wyłącznie jedną rzeczą - odnalezieniem go.
Nie chciał przyczyniać się do kolejnych kłótni - musiał wyzbyć się otoczki prywatności, jaką to zrobił na przestrzeni ostatnich miesięcy. Wiedział, iż jest to działanie konieczne, wręcz wymagane do tego, by móc osiągnąć jakikolwiek sukces w poszukiwaniu Maxa. Dlatego, biorąc głębszy wdech, po analizie słów należących do opiekun Slytherin, powoli i skrupulatnie zaczął analizować pod kopułą czaszki, co mogło być nie tak. Do czego to mogło dojść, chociaż samemu wiedział, iż to wszystko jest jego wina; gdyby się nie rozpierdolił na Nokturnie, zapewne wszystko szłoby w dobrym kierunku. Był... prekursorem negatywnych działań. I bał się, że pech, jaki ze sobą niesie, będzie zawsze trzymał się kurczowo jego własnych kolan. A tego nie chciał - nie bez powodu zmiany, które zachodziły, przyczyniły się do bezpośredniego wzrostu niepokoju.
- Po meczu Quidditcha, w pubie "U nieudacznika", był już wtedy pod wypływem alkoholu. - wziął cięższy wdech - gdyby postanowił go przetrzymać, do niczego by nie doszło. A tak to musieli się martwić - co było oczywiście naturalną reakcją - ale przecież mógł inaczej zadziałać. Nie założył rąk na klatce piersiowej, choć miał zamiar to zrobić. - Był we względnie dobrym humorze, ale to pewnie wina alkoholu. - doskonale pamiętał, z czym to się wiązało, wszak sam postanowił napić się trochę procentów. - Kiedy się obudziłem - mam słabą głowę - jego już nie było. I tyle. - mruknąwszy, pamiętał, jak potem uczył Percivala zaklęcia patronusa, choć obecnie w jego przypadku przypominałoby to względne gówno. Na pytanie o cokolwiek, co mogłoby przyczynić się do jego działania, niespecjalnie chciał się w pełni otwierać. - Wcześniej... doszło do wymiany zdań, niezbyt ciekawej. - mruknął słabo. Nadal go to wszystko bolało. - To było wtedy, kiedy pomagałem coś ogarnąć ze szczurkiem z obrażeniami po eliksirze. - spojrzał na Lucasa, aczkolwiek wychodziło na to, że ich wersje z tym wszystkim się zgadzały - przynajmniej na ten moment - w związku z czym kontynuował, zamykając na chwilę oczy.
- Niedawno Max się zdenerwował moim podejściem... do stanu zdrowia i tego, jak się traktuję, jak traktuję naszą relację. Że wpierdalam się w niebezpieczeństwa tam, gdzie nie powinienem, mimo ciągłych rozmów. I niczego nie zdołałem się w tej kwestii nauczyć. - samemu postanowił się odgrodzić od kłębiących się uczuć. Rozmowa na ten temat była wyjątkowo dla niego ciężka. Samemu przyznał się Borisowi do tego, że... jednak nie zasługuje na cokolwiek. Nie bez powodu posiadał zatem na sobie namiar, by ten - w ramach możliwości - mógł zainterweniować. Jednocześnie samemu nie wyglądał zbyt najlepiej; cień poprzednich dni przedostawał się powoli do rzeczywistości. - Potrafił się wtedy bardzo mocno odciąć od własnych emocji, nie dając się im ponieść. Nie było to do końca... typowe jak na niego. - pamiętał doskonale, jak ten odcinał się z dziecięcą łatwością od emocji, przez co mógł jakoś wytrwać. Jakoś - pokreciwszy głową, nie wszystko było jednak doskonałe. - Niemniej jednak myślałem, że to się uspokoiło. Chyba mecz i zamieszanie na nim dały się jednak we znaki... zresztą, już sam nie wiem. - był całkowicie zrezygnowany i chyba tylko to, że zależało mu na tym, by odnaleźć Solberga, pozwalało mu jakoś wytrwać.
Lewą dłonią wygrzebał z torby eliksir spokoju i spożytkował jedną jego porcję; mimo że stresu nie pokazywał i nie przelewał poprzez jakiekolwiek załamania głosu, o tyle jednak trzymanie w sobie tego wszystkiego nie pozwalało mu prawidłowo funkcjonować. Nie chciał działać w taki sposób, ale innego wyjścia nie miał - jeszcze długa droga przed nim, zanim spotkania z psycholog dadzą jakiekolwiek zmiany. Nie czuł się wystarczająco dobrze, by działać bez nich. Nadal miał przed oczami kobietę, która to w wyniku jego samolubnego działania... no cóż. Zmarła. I urzędnika z bliznami. Mimowolnie palce zacisnęły się mocniej na flakoniku. Ostatnio było za dużo tego wszystkiego.
Powrót do góry Go down


Beatrice L. O. O. Dear
Beatrice L. O. O. Dear

Absolwent Slytherinu
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek)
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1654
  Liczba postów : 1760
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Pokój Nauczycielski - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Nauczycielski - Page 6 Empty


PisaniePokój Nauczycielski - Page 6 Empty Re: Pokój Nauczycielski  Pokój Nauczycielski - Page 6 EmptyPią 12 Mar - 15:34;

Nim się obejrzała do pokoju postanowił dołączyć prefekt Slytherinu, którego również zaprosiła na to spotkanie z uwagi na fakt, że mógł on wiedzieć cokolwiek więcej na temat Maxa, czego ona sama mogła nie zauważyć, bądź zwyczajnie być niewtajemniczoną. Miała świadomość tego, że Solberg z pewnością nie mówił jej wszystkiego na każdy temat, zresztą, byłaby w ogromnym szoku, gdyby było inaczej. Pomimo całej, dosyć zażyłej relacji, to wciąż pozostawała nauczycielem. Uczniowie z natury nie chcieli powierzać wszystkich swoich problemów do jednego koszyka z obawy że ten zostanie zgubiony i pozostanie się z niczym. Nie dziwiła się, sama postępowała bardzo podobnie. Ale teraz kluczem do sukcesu było dowiedzieć się jak najwięcej w jak najkrótszym czasie. Bez angażowania dodatkowych osób. W końcu, owszem, to nie było w stylu jej ucznia, ale wciąż należało liczyć się z faktem, że pewne procedury musiały pozostać zachowanymi, czy tego chcieli, czy nie.
Słuchała słów Sinclaira z uwagą, jakby bezwiednie stukając swoją różdżką o dolną wargę. Zerkała to na jednego, to na drugiego ucznia, aż uderzyła ją w głowę myśl, że zapewne to oni raczej wyglądali przy niej jak nauczyciele, nie odwrotnie. W porównaniu do niej samej, niemalże każdy był imponujących rozmiarów. Osunęła jednak zbędną myśl na bk, bo w tym momencie mieli ważniejsze rzeczy do zrobienia. Głos zabrał Lowell i to na nim powinna w tym momencie skupić swoją uwagę, dokładnie myśląc nad każdym wypowiadanym przezeń słowem i konfrontują to dodatkowo z własną wiedzą.
- Czyli od czasu meczu nikt go nie widział. - powiedziała w końcu zadumanym głosem. Akurat w momencie, kiedy do pomieszczenia wpadł patronus w kształcie konia, który przemówił do nich głosem profesora zaklęć. Pomimo, że wiadomość została skierowana tylko do niej, to wiedziała, że w tym konkretnym wypadku nic złego. Słuchała dalej słów Lowella zastanawiając się nad tym wszystkim. Nie bardzo wiedziała, co sama zrobiłaby w podobnej sytuacji, z podobnym nastawieniem. Wiedziała, że chłopak przeszedł bardzo dużo. I próbowała zrozumieć jego tok postępowania. W końcu ponownie powiodła spojrzeniem zarówno po Felinusie jak i Lucasie, usilnie próbując rozgryźć tę zagadkę.
- Czy któryś z was ma jakikolwiek pomysł odnośnie tego, gdzie mógł się udać? Jakieś znaczące miejsce? Wydarzenie, które miało wielką wartość? Felinusie - tu przeniosła swój wzrok na Puchona - proszę, przypomnij mi, gdzie go już szukaliście? - nie czekając na jego odpowiedź, od razu kolejny raz rzuciła zaklęcie patronusa. Tym razem srebrny lew zaraz po wystrzeleniu z jej różdżki, skierował swoje kroki w stronę Shawna Reeda, aby zanieść mu wiadomość. Należało sprawdzić Nokturna i to bezzwłocznie. A kto, jak nie Reed miał być lepiej obeznanym w tych rejonach? Wieloletni właściciel Borgina & Burkesa... Jeśli Solberg jakimkolwiek cudem postanowił udać się w tamto miejsce, to nie wątpiła w to, że jej przyjaciel jest idealnym kandydatem na odnalezienie go tam. Poszukiwania rozrastały się, ale nic nie mogła na to poradzić.
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
Pokój Nauczycielski - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Nauczycielski - Page 6 Empty


PisaniePokój Nauczycielski - Page 6 Empty Re: Pokój Nauczycielski  Pokój Nauczycielski - Page 6 EmptyPią 12 Mar - 22:27;

Ciężko było mu pogodzić się z tym, że Max zaginął, jednak wszystko na to wskazywało. Może i wcześniej tak bardzo nie interesował się tym, jak chłopak wybywał z zamku, ale tym razem było zbyt wiele oznak tego, że Ślizgonowi coś mogło się stać. Nawet przeszło mu przez myśl, że Solberg mógł zrobić coś głupiego, co wcale nie pozwoliło mu pozbierać myśli w tamtej chwili, kiedy słuchał słów najpierw Felinusa, a później pytań Beatrice. Choć jego informacje zdawały się być mniej istotne, w porównaniu z tymi, które przedstawił im Puchon, Lucasowi zależało teraz tylko na efekcie - dojście do tego gdzie znajduje się w tej chwili Max.
Patronusy pojawiały się i znikały, sprawiając wrażenie jakby Dear naprawdę chciała poruszyć niebo i ziemię, byleby tylko odnaleźć Solberga. Dobrze, że był w tym zamku ktoś kto weźmie na poważnie problem i w miarę swoich możliwości potrafi pomóc, a nie tylko zarządzać ze swojego gabinetu...
- Pewnie to nam nie pomoże, a raczej wszystko utrudni, ale on może być tak naprawdę wszędzie - powiedział po chwili w stronę nauczycielki, która szukała jakiegoś punktu zaczepienia, poszlak, byleby tylko coś mogło naprowadzić ich na jakiś pomysł. Ale tak - Max mógł zaszyć się dosłownie w każdym zakątku, jeśli by tylko chciał. Przeważnie błąkał się "tu i tam", jak to mówił, dlatego to nie będzie proste, aby dowiedzieć się gdzie teraz jest. - Kolbergowie nic nie wiedzą, wysłałem im sowę. Ale podobno już o niego pytałeś - zwrócił się do Lowella, przenosząc na niego wzrok. Jeśli miał być szczery, to wątpił, aby Max uciekł właśnie do Inverness. Nie wiedział czemu, ale był pewny, że nawet najebany, naćpany, ale nie zaszył by się tam. Mimo iż mieszkała tam jego rodzina zastępcza, z którą był bardzo blisko, raczej to miejsce nie kojarzyło mu się zbyt dobrze, bo przecież tyle tam wcześniej przeżył...
Wtedy tknęło go, przywołując ostatnie słowa Dear, która chciała wiedzieć o zdarzeniach znaczących dla Maxa. A takim z pewnością była śmierć jego biologicznej matki. Oczywiście nie było to pozytywnie wpływającego na Ślizgona, ale jednak ogromnie na niego wpłynęło. Pamiętał doskonale dzień jej pogrzebu. W pewien sposób jego zastępczy rodzice i Lucas wymusili na nim obecność na cmentarzu. Mocno zapierał się, żeby się tam nie pojawić, ale ostatecznie pijany, zaciągnięty prawie siłą przez Sinclaira, ale stanął nad grobem kobiety, która go urodziła. A jako, że w tym momencie musieli strzelać na oślep, próbując odnaleźć chłopaka, uznał, że może to być istotne.
- To co na niego na pewno ogromnie wpłynęło to śmierć matki. Skutki jej - delikatnie mówiąc - nieodpowiedzialnego rodzicielstwa odczuwał przez cały czas - odezwał się, przekonany, że coś to wniesie do ich burzy mózgów na temat miejsca położenia Maximiliana. Za to, jak tylko myślał o tym, że przyjaciel mając tendencję do przesadzania z używkami mógłby skończyć tak jak jego matka, od razu zapragnął zacząć konkretne poszukiwania, by nie marnować czasu.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Pokój Nauczycielski - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Nauczycielski - Page 6 Empty


PisaniePokój Nauczycielski - Page 6 Empty Re: Pokój Nauczycielski  Pokój Nauczycielski - Page 6 EmptyPią 12 Mar - 23:56;

Wszystko to brzmiało niczym absurd, w związku z czym, jak gdyby nigdy nic, postanowił podejść do sprawy na chłodno; przyjęty eliksir spokoju pozwolił mu oczyścić myśli, wprowadzając spokój, jaki to korozyjna ścieżka nie była w stanie zaprowadzić. Nieustannie pędzące schematy, liczne problemy; teoretycznie powinien wiedzieć, gdzie znajduje się Maximilian, ale było tyle niewiadomych, że koniec końców, kiedy to nawet profesor Dear zdawała się chcieć przeszukać całą Wielką Brytanię, mogło to nie pomóc. Musiał zatem jakoś normalniej do tego podejść, kiedy to oczyścił własny umysł, starając się odłączyć go od serca w całkowity sposób. Nie było to proste, w związku z czym ten mechanizm zdawał się być wprowadzany stosunkowo długo; samemu miał na koncie śmierć ojczyma, którego obecnie przeklinał po wsze czasy, nie rozumiejąc, dlatego to wszystko teraz musiało pierdolnąć. Mimo to nie zamierzał się na nim skupiać, a zamiast tego - kiedy słowa zdawały się być jedyną formą komunikacji z jego strony.
Zauważył charakterystycznego patronusa profesora Voralberga - doskonale pamiętał, jak ten uczył go używania tego zaklęcia. Obecnie miał w nie kompletnie wyjebane, nawet jeżeli potrafił w takim stanie nauczyć ucznia jego całkowitej kontroli. I tak czy siak na lewą rękę był kompletnie bezużyteczny, w związku z czym nie starał się podejmować żadnych pochopnych kroków, skupiając się na tym, by zacząć myśleć. Podszedł jednocześnie do okna, spoglądając na ten cholerny obraz błoni Hogwartu, otworzywszy je, by otrzeźwić własne myśli. Wszystko szło spokojnie, ale nie to, co miało tutaj miejsce; czuł, że to wszystko było jego winą, nie mogąc wcześniej odczytać jakichkolwiek sygnałów, o ile te prawidłowo występowały.
- Następnym razem, do cholery, trzeba nałożyć na niego jakiś namiar. - miał ochotę chwycić za fajki, aczkolwiek się przed tym powstrzymał, w związku z czym wziął cięższy wdech, nie mogąc zrozumieć, dlaczego nikt nie wpadł na tak zajebisty pomysł.  Zresztą, zdawał się go podzielać od momentu, kiedy to szef Biura Bezpieczeństwa zdecydował się zastosować. Ewentualnie, żeby bez problemu kogoś znaleźć, naszyjniki Ariadny. Wiedział jednak, iż ten się na to nie zgodzi, w związku z czym jedynie mógł sobie gdybać, a i tak niczego by nie osiągnęli.
Mimo to nie zamierzał dochodzić do tego, kto w tym wszystkim zawinił, bo to na nim spoczywały tak naprawdę ciężary ostatnich wydarzeń. Czuł się w pełni odpowiedzialny za osobę, którą kochał, w związku z czym w źrenicach, mimo iż te pozostawały niewzruszone, tlił się jakiś dziwny, melancholiczny, przygaszony płomień. Trudno było jednak to zauważyć, kiedy to pozostawał odwrócony w stronę okna. - Byłem, nie pytałem bezpośrednio. Nie chciałem wzbudzać niepotrzebnej paniki. - wziął głębszy wdech. Pamiętał, jak tam był. - Brooks sprawdziła obecnie wszystkie bary. W całym Londynie, Dolinie Godryka, i, jak się nie mylę, Hogsmeade. Obecnie jest w Inverness. - zastukał parę razy glanami, które to miał ubrane. - Sprawdziłem dom, nie było go tam, wszystko na swoim miejscu. W ruinach też nic, zero jakichkolwiek poszlak. - pokręcił głową, by tym samym usadowić własne cztery litery na jakimkolwiek siedzeniu, przykładając palce lewej dłoni do skroni. Prawa pozostawała nadal wyłączona z użytku.
- Śmierć matki? - podniósł spojrzenie, choć na krótki moment, dłonią dając znak, by na chwilę... po prostu się nie odzywali. - Dajcie mi chwilę... po prostu potrzebuję ciszy. - zamknąwszy oczy, musiał się naprawdę srogo skupić, żeby jakkolwiek oklumencja zaczęła działać w prawidłowy sposób. Bolało go to cholernie, parę razy się skrzywił, bo przecież nie musiał tego robić przez parę tygodni, chcąc w pełni zaufać własnym emocjom. Mimo to okazywało się, że lepiej dla niego... by po prostu się ich pozbył. By przestał się nimi kierować, w związku z czym atmosfera, którą wokół siebie rozprowadzał, mogła być wysoce nietypowa - w szczególności jak dla niego. Odcinając kolejne połączenia emocji, chciał się skupić na suchych faktach w przeciągu ostatnich paru miesięcy. Grudzień był miesiącem, w którym to dowiedział się czegokolwiek o matce Solberga. Pamiętał, kiedy ten palił na zewnątrz fajkę, by tym samym teleportować ich do poprzedniego domu. Dziadek wyrzucił matkę Solberga wtedy, gdy dowiedział się, iż ta zaczęła ćpać. Rozmawiali wówczas również o śmierci - doskonale pamiętał, jak wydarzenia z Zakazanego Lasu wpłynęły na jego całokształt, co nie należało do czegoś, z czego powinni być dumni.
Natężenie myśli powstało głównie podczas stycznia; sytuacja z amortencją, chodzenie naćpanym tym eliksirem, srogie odpierdalanie - pamiętał, co miało miejsce w Skrzydle Szpitalnym, gdy ten się srogo wkurzył. Gdy pierdolił wszystko, unosząc głos i rzucając fiolką po użytym eliksirze. Nadal, nie padło nic na temat jego rodziny, matki, w związku z czym musiał przejść do kolejnych wydarzeń. Pojedynek na noże? Rozmawiali tylko i wyłącznie o tym, jak Hogwart jest zacofany umysłowo. W Pokoju Życzeń natomiast uczył go częściowego odcinania się od umysłu i zachowania spokoju; mimo to nie miał w tym wszystkim należytego tropu. Nauczył się wyciszać, co mogło wpłynąć na jego zmniejszoną agresję, ale nadal. W Komnacie Świetlików natomiast jedynie tańczyli. Jakiś zespół? Nie, to nie to. Musiał brnąć nadal do przodu, co go po prostu wymęczało, kiedy to jednak nie wszystkie szczegóły pamiętał, ale starał się o nich przypomnieć. W Skrzydle Szpitalnym... kolejna dyskusja, tłumaczenie tego, udowodnienie, że jest tak naprawdę debilem. Ale czy padły jakiekolwiek słowa, które mógłby pod to podpiąć? No właśnie nie. Bolało go to cholernie, kiedy to wziął cięższy wdech, odgradzając emocje, by móc nadal iść przez to łajno, które jemu zgotował. Ścieżka Zdrowia wcale nie była lepsza, kiedy to próbowali sobie częściowo coś wytłumaczyć, ale nie wyszło. Trybuny? Wkurwił go całkowicie, nie ma co. Ścieżka zdrowia? Obietnica wytłumaczenia wszystkiego.
Luty. Początek ferii, podczas których, na samym początku, doszło do ponownej konfrontacji. Im bardziej przez to przedzierał, tym częściej czuł, że nie powinien się tutaj znajdować, a najlepiej byłoby po prostu zniknąć i się już więcej nie pojawić. Mimo to nie chciał - wiedział, że gdzieś może mieć poukrywane w głowie jakieś ważniejsze informacje, w związku z czym starał się je wyciągnąć poprzez zwyczajną retrospekcję. Magiczna butelka niczego szczególnego nie wydobyła. Dopiero rozmowa spowodowała, że sobie pewne rzeczy wytłumaczyli. Solberg cholernie bał się, że może skrzywdzić i może zostać skrzywdzony, jeżeli zbyt mocno się zbliży. Ale też, nie potrafił się zdystansować. Coś tam poszło dziwnego, aczkolwiek nie uznał tego za dobrą poszlakę.
Doznał przebłysku.
Szukanie artefaktów - początkowo w Zamszonym Lesie - niczego szczególnego w ich życiu nie wniosło. Dopiero wtedy, gdy udali się w stronę Przeklętej Zorzy, dziwne głosy starały się do nich przemówić. I o ile samemu mógł uniknąć tego nękania, o tyle pamiętał, jaka to osoba przemawiała w stronę Solberga. I pamiętał, co tym samym zdołali odkopać - grób dwóch osób, dwóch szkieletów, które to zmiażdżyły im następnie nadgarstki. Przypominając sobie to wszystko, nie chciał zapomnieć o niczym, w związku z czym nawet nie zauważył, jak delikatnie przegryzł własną wargę, kiedy to starał się dojść do czegokolwiek.
Słyszę... matkę.
Dalsze myśli, które starał się jakkolwiek posortować, były częściowo powiązane. Zorza wiązała się także z rytuałem, w którym to przecież brali udział. Skupiwszy się jeszcze mocniej - ile to już siedział w tej pozycji? - nie chciał ominąć niczego, co mogłoby być istotne celem odnalezienia Solberga. Nawet jeżeli emanował dziwną magią, jako iż korzystał z potencjału zdolności całkowitego wyciszenia się, kompletnie ignorując własny stan psychiczny, pamiętał jeszcze, że podczas rytuału Maximilian miał naznaczone palce od chęci usunięcia dźwięku, który to został wydobyty przez magiczną istotę. Pozostały wówczas na opuszkach charakterystyczne, małe kreski, jakoby czerwone. Tym bardziej mu się to wszystko łączyło, w związku z czym czuł się bardziej zmęczony, ale nadal - w zanadrzu miał jeszcze eliksiry czuwania, z których zamierzał skorzystać, jeżeli zaszłaby taka potrzeba. Podczas randek... nie myśleli jakoś szczególnie o własnej przeszłości. Skupiali się na tym, co było tu i teraz, w związku z czym nie był w stanie z nich wyłuskać niczego więcej. Tylko dowiedział się wówczas o tym, iż ferni postanowił sprzedać mu porządnego kopniaka, a do tego skręcił kostkę. Jakby niewidzialne fatum nieszczęścia trzymało się go srogo - w tym także teraz.
Podczas konfrontacji... nie wyglądało na to, żeby Max zamierzał zniknąć i w ogóle się nie pojawiać. Pamiętał, co wówczas ten powiedział - pamiętał, że nie ma możliwości wpłynięcia na decyzję na to, na kim innym osobom zależy. Gdyby chciał jakkolwiek zakończyć relację - choć nie podejrzewał - odezwałby się. A doskonale pamiętał, głównie z igloo, że ten nie postanowiłby się podjąć tak radykalnego kroku. Podczas picia żartowali z powrócenia do Inverness w celu znalezienia dragów, które to postanowili rozsypać podczas Wigilii. Ale nie, tam nie się nie znajdował; musiał być gdzieś indziej.
Kiedy to otworzył oczy, nie wiedział, ile czasu minęło, ale nie podejrzewał, by sporo, a zamiast tego się podniósł, przyjmując całkowicie inną postawę.
- Max na pewno nie zniknąłby bez słowa. Jestem tego w stu procentach pewien - w szczególności po naszych rozmowach na ten temat, nie potrafił się zdystansować. Bał się, że może w jakiś sposób skrzywdzić, że ja mogę go skrzywdzić, ale nie podejrzewam, by chciał jakkolwiek uciec. Nie teraz. - był pewien tego, w stu procentach pewien. Nie mogło to być zwykłe, że mimo próby kontaktu, ten pozostawał poza ich zasięgiem, dlatego jego wzrok emanował pewną powagą. Poczuł, jak kręci mu się w głowie od myślenia, wszak dawno nie miał okazji tak mocno analizować wszystkich informacji, w związku z czym wyciągnął z torby butelkę wody, by wziąć chociaż jednego łyka. Nie chciał jednocześnie wychodzić z pochopnymi opcjami, ale podejrzewał, że jeżeli gdziekolwiek Maximilian mógł się udać, to było to coś, co wiązało się z jego przeszłością. Znajdował się nadal w tym stanie, jakby się uczył na nowo oklumencji, w związku z czym trochę trudno było mu powrócić do otaczającej go rzeczywistości. - ...Podczas poszukiwań artefaktów w Norwegii byliśmy wspólnie w miejscu Przeklętej Zorzy, która to, wedle okolicznych powieści, przemawia głosem zmarłych, bliskich osób. A te przepowiadają przyszłość, mówią o przeszłości i... jeżeli człowiek sam tam pójdzie, to może nie wrócić. Wówczas odzywała się jego matka. I odkopaliśmy grób z dwoma szkieletami. - zakręcił butelkę, biorąc głębszy wdech, by tym samym ponownie otworzyć okno i się przewietrzyć. Czuł, że jest mu cholernie gorąco, ale uspokajał się z każdą chwilą. - Potem, podczas rytuału zorzy, Max otrzymał stworzenie - Cete bodajże, wszak mówił o wielorybie - które przyczyniło się do częściowego ogłuchnięcia. Nie na zbyt długo, ale miał problemy ze słuchem. Nie sądzę, by to był przypadek w związku z poprzednią sytuacją, tym bardziej, że przewodnik mówił nam o tym, że te zwierzęta są jakoś powiązane z naszym życiem, z nami. Pieśń tych stworzeń, Cete, powoduje spokój na duszy czarodzieja. I jestem w stanie się z tym dopasowaniem zgodzić, bo w moim przypadku też magiczne stworzenie jakoś pasowało. - zacisnął zęby, przypominając sobie wilę, która pozostawiła na jego prawej dłoni piękny, różowy ślad. Powiązany z uzdrowicielstwem, być może kuszeniem, samemu nie był w stanie w pełni stwierdzić, z czym się ona wiąże, niemniej jednak się tym nie interesował obecnie, zaciskając usta. Powoli na jego twarz powracała jakakolwiek ekspresja, tudzież emocje. - Podczas picia alkoholu zażartowaliśmy, że wrócimy do Inverness, ale nie wiem, czy to jest dobra poszlaka. - westchnął ciężko, skupiając się w pełni na tym, by przekazać im to, co miał na myśli. Tym bardziej, że skoro miał miejsce pogrzeb, a do tego jeszcze pojawiły się takie znaki ze strony zorzy i ogólnie przeklętej zorzy... może to był dobry trop.
- Może zorza chciała go odciągnąć od pomówienia z matką, ale się złamał i postanowił jakoś się z nią skontaktować? Poszedł tam, gdzie leży? Dwa szkielety, matka mówiąca mu coś nad uchem, grób... to wszystko się jakoś wiąże. - zapytał jakoby samego siebie, chwytając koniec końców za paczkę fajek; musiał ochłonąć, po tym nadmiarze wspomnień, naprawdę. I był gotów przyjąć na siebie Aquamenti, kiedy to ją odpalił. - Wiem, że to brzmi absurdalnie, ale to jedyne, co jestem w stanie obecnie z siebie wydobyć. Lepsze to niż nic. - spoglądał na błonia, chcąc znaleźć tam jakiekolwiek rozwiązanie całego problemu. Mimo to nie potrafił odnaleźć go i się wkurzał. Niemniej jednak analiza, której to postanowił się chwycić, zajmująca trochę czasu, gdzieś ich naprowadziła. Ale gdzie? Cholera wie.
Powrót do góry Go down


Beatrice L. O. O. Dear
Beatrice L. O. O. Dear

Absolwent Slytherinu
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek)
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1654
  Liczba postów : 1760
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Pokój Nauczycielski - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Nauczycielski - Page 6 Empty


PisaniePokój Nauczycielski - Page 6 Empty Re: Pokój Nauczycielski  Pokój Nauczycielski - Page 6 EmptyNie 14 Mar - 22:09;

Cała ta sytuacja zaczynała ją bardzo niepokoić. Skłamałaby, gdyby było inaczej. Co prawda Max uchodził za pełnoletniego czarodzieja, ale  na Merlina! wciąż był uczniem i to w dodatku pod jej opieką! Jak miała się tym wszystkim nie przejmować i podchodzić do tego na spokojnie? Zwyczajnie nie była w stanie. Im dłużej myślała nad tym wszystkim, tym bardziej upewniała się w przekonaniu, że to wszystko mogło zakończyć się źle. Może nie aż tak, jak sądził na przykład Felinus, ale zdecydowanie w nieodpowiedni sposób. Bo mimo wszystko, znała swojego ucznia na tyle, aby wiedzieć, że tego typu zachowanie było do niego kompletnie niepodobne. Zawsze dawał znać, jeśli nie mógł pojawić się na spotkaniu, a tym razem było coś kompletnie innego.
Nie okazywała tego po sobie. Na jej twarzy wciąż widniała kamienna maska spokoju, choć w środku zaczynała coraz bardziej panikować. Niemniej, wieloletnia praktyka w okazywaniu swoich emocji jak i kontrolowaniu odruchów bezwarunkowych, teraz miała znaczenie. I dawała odpowiednie rezultaty. Słuchała kolejnych słów, zarówno Lucasa jak i Felinusa, próbując wyciągnąć z nich własne wnioski. Nie było to łatwym zadaniem, bo mimo wszystko, musiała bazować na fakcie, że Max nie musiał mówić jej wszystkiego podczas ich prywatnych spotkań. Owszem, mogła wiedzieć bardzo wiele, ale pewnie równie dużo przed nią zatajał. Oderwała się od swoich myśli, dopiero w momencie, kiedy Puchon postanowił po prostu w jej towarzystwie odpalić papierosa. Ona rozumiała wszystko i naprawdę starała się to okazać, ale na Merlina! są jakieś granice! To była szkoła, a jakby tego było mało, pokój nauczycielski, do którego każdy mógł wejść bez najmniejszego problemu! Końcówki jej włosów zabarwiły się na czerwony kolor, kiedy to uniosła swoją różdżkę prosto w stronę Lowella i niewerbalnie rzuciła zaklęcie aquamenti celując w papierosa, którego ten dopiero co przypalił. Dopiero po tym zorientowała się, że jej włosy nie były idealnie czarnymi i od razu przywołała je do porządku. Mogło to trwać nie więcej niż kilka sekund.
- Pan wybaczy, ale nie toleruję palenia w mojej obecności, a już z pewnością nie w szkole... - powiedziała bardzo dobitnym tonem, niespecjalnie przejmując się tym, że teraz chłopak miał przemoczoną koszulkę i mokre włosy. Teraz przez swoje wzburzenie jeszcze bardziej miała problem z tym, aby dostatecznie mocno skupić się na tej paskudnej sytuacji. Irytacja ogarniała jej ciało. Marszczyła brwi w konsternacji i w wyrazie swojej niemocy, bo naprawdę, zaczynało jej brakować pomysłów. Dotarł do niej fakt, jak wielkie szczęście musieliby mieć, aby znaleźć chłopaka, nie posiadając żadnych poszlak. Naprawdę ogromne szczęście...
szczęście...
Ta myśl powróciła do niej i uderzyła w jej umysł z całą siłą. Bo przecież mogli mieć szczęście! I to tyle, ile tylko sobie zapragnęli. Na Merlina! Dlaczego wcześniej na to nie wpadła.
- Chyba znam sposób, aby go znaleźć. I to prostszy, niż może się to komukolwiek wydawać. Wystarczy mieć szczęście. A to przecież można sobie uwarzyć. - powiedziała w końcu, chyba bardziej sama do siebie, niż do obecnych tutaj studentów. Powiodła spojrzeniem po jednym jak i po drugim. - Myślę, że mam kilka rzeczy, które tutaj mogą pomóc. Spotkajmy się za piętnaście minut przed bramą szkoły, a stamtąd teleportujemy się w odpowiednie miejsce. Wpierw muszę zabrać kilka rzeczy - oznajmiła im i bez żadnego większego wyjaśnienia, ruszyła w stronę drzwi prowadzących na korytarz. Poczekała, aż obaj wyjdą i ponownie zapieczętowała pomieszczenie, po czym sama udała się do swojego gabinetu. Niemalże od razu odnalazła to, czego szukała. Kompas marzeń, którego nie używała zbyt często oraz coś znacznie bardziej cennego. Uśmiechnęła się na widok niewielkiej fiolki. Odkorkowała ją i powąchała zawartość rozkoszując się wonią, która dotarła do jej nosa. A potem wypiła duszkiem Felix Felicis.
Może po kilku a może po kilkunastu sekundach poczuła, że jest najszczęśliwszą osobą na świecie. Jak w ogóle mogła sądzić, że nie znajdą Solberga, skoro teraz wszystko mówiło jej, że powinni udać się do Inverness. Narzuciła na siebie czarną pelerynę. Schowała do kieszeni różdżkę oraz kompas marzeń. Uśmiechnęła się pod nosem, poprawiając ostrze Karona jak zwykle mieszczące się w bransolecie na jej lewym nadgarstku. A potem ruszyła w stronę bram Hogwartu, niekiedy nucąc coś pod nosem. Oczywiście, nie napotkała nikogo niepożądanego po drodze. Wiedziała, że wszystko musi się udać. Nie było innego wyjścia. No bo jak, skoro sprzyjało jej takie szczęście, które aż biło od niej z daleka? Dopiero przy bramie zauważyła, że jej zawsze kruczoczarne włosy, stały się jakby nieco brązowe. Zaśmiała się sama do siebie i pokręciła głową, wprawiając kosmyki w ruch i przywracając je do naturalnie czarnego koloru.
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
Pokój Nauczycielski - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Nauczycielski - Page 6 Empty


PisaniePokój Nauczycielski - Page 6 Empty Re: Pokój Nauczycielski  Pokój Nauczycielski - Page 6 EmptyNie 14 Mar - 23:01;

W tej chwili z jednym musiał się zgodzić: namiar nałożony na Solberga w tym momencie byłby wybawieniem. Pewnie słysząc to, sam zainteresowany oburzyłby się i uznał, że nie jest już dzieckiem, nie potrzebuje tego typu nadzoru. Tylko, że prawda była taka, że nie zachowywał się wcale jak dorosły człowiek i czy tego chciał czy nie, potrzebował wsparcia innych osób. Jednak nie miał na sobie tego typu magii i cała trójka mogła teraz tylko pomarzyć o tak szybkim i prostym namierzeniu go.
Widział na twarzy Felinusa tę zmianę i obserwował go, kiedy ten próbował się skupić, w momencie gdy wspomniał o matce Maxa. Najwidoczniej coś analizował. Coś, co mogło im pomóc, jakoś naprowadzić. A przynajmniej Lucas miał taką nadzieję. Usłyszał zbulwersowanie nauczycielki na to, że Puchon najzwyczajniej w świecie zapalił przy tym rozmyślaniu, ale Lucas to zupełnie zignorował. Nie był w tej chwili prefektem. Jedyne na czym mu teraz zależało to znaleźć tego pieprzonego Solberga.
Też nie wierzył, że przyjaciel tak po prostu by zniknął. Ale nie wiedział o tym, że słyszał głos matki, odkąd wrócili z Norwegii. To go dosłownie wcięło w podłogę. Przez jakieś przeklęte miejsce w tej chwili Max mógł być w całkowitej rozsypce, o ile nie spełnią się najgorsze przypuszczenia Sinclaira. Nawet nie chciał o tym myśleć. Nie może o tym myśleć. Potrząsnął lekko głową, próbując jakoś się pozbierać. Teraz musieli skupić się na tym, aby sprawdzić najbardziej prawdopodobne miejsca jego pobytu. Ale czy grób matki był prawdopodobny?
- Powiedział, że nigdy tam nie wróci. Wtedy na pogrzebie. Zarzekł się, że to pierwszy i ostatni raz - powiedział cicho, jakby do siebie, choć wiedział, że pozostała dwójka go usłyszy. Nie poszedł by tam, skoro miał taki stosunek do tego cmentarza. Ale z drugiej strony, jeśli słyszał tę kobietę... Lowell miał racje, musieli to sprawdzić. Nie mieli lepszej poszlaki. - Dobrze, sprawdźmy ten cmentarz. Wiem gdzie to jest, mogę nas teleportować.
Wyszedł więc po chwili z pomieszczenia, aby jak najszybciej znaleźć się za bramą, za którą teleportował się do Hogsmeade. Wparował do domu w pośpiechu, zabierając ze sobą bezdenny plecak i pakując do niego to co uznał, że może być potrzebne. Wrzucił do niego magiczny stetoskop, fiolkę Felix Felicis, lusterko dwukierunkowe połączone z siostrą oraz czyste ręczniki i dwie butelki wody. Nie miał pojęcia co może się przydać, a co nie, ale warto było mieć więcej rzeczy w zanadrzu. Schował jeszcze na szybko różdżkę do tylnej kieszeni spodni i zażywając całą porcje eliksiru szczęścia, zleciał do holu, by teleportować się w miejsce zbiórki, pod bramę, skąd całą trójką przenieśli się do Inverness.

|zt x3|
+
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Pokój Nauczycielski - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Nauczycielski - Page 6 Empty


PisaniePokój Nauczycielski - Page 6 Empty Re: Pokój Nauczycielski  Pokój Nauczycielski - Page 6 EmptyCzw 25 Mar - 1:01;

Paradoksalnie w przestrzeni stworzonej specjalnie dla potrzeb pracowników Hogwartu nie czuł się specjalnie komfortowo. Prawdopodobnie wynikało to z tego, że od początku roku dłuższe przerwy wolał spędzać w przytulnym gabinecie Vin-Eurico, zbijając bilardowe kule, niż w nauczycielskim pokoju, w którym zawsze można było natknąć się na kogoś niepożądanego. Przyzwyczaił się. I teraz ten nawyk okazał się być bardzo zdradliwy, gdy Leonardo już nie było.
Szczęśliwie, że pora była jak najbardziej zajęciowa i pomieszczenie wypełniała jedynie przyjemnie cicha pustka, w odpowiedzi na którą ezrowe ramiona odrobinę opadły, osłabiając tę dumnie i wyniośle wyprostowaną postawę. Potarł ręką brodę i opadł na kanapę, nie musząc żałować sobie tej drobnej wygody; zresztą miękkie obicie jakby westchnęło aprobująco. Prawdopodobnie stworzone zostało właśnie po to, by niewinną wygodą wydzierać ze swoich użytkowników kłębiące się w głowie myśli. I choć świadomy był, że jego samotność pozostawała jedynie kwestią czasu i tak dał się podejść temu oczywistemu zabiegowi. To było bardzo proste, gdy żadne inne problemy nie zaprzątały jego głowy.
I pomyślał jeszcze tylko, że brakowało mu tu tylko jakiegoś nastrojowego imbryczka i unoszącego się zapachu świeżej herbaty, tłumiącego wszelkie napięcia i przynoszącego choć odrobinę nadziei...

@Camael Whitelight
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Pokój Nauczycielski - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Pokój Nauczycielski - Page 6 Empty


PisaniePokój Nauczycielski - Page 6 Empty Re: Pokój Nauczycielski  Pokój Nauczycielski - Page 6 EmptySob 27 Mar - 0:19;

Miał wrażenie, że wszystko jednocześnie mu się w życiu układało i rozpadało, zupełnie jakby wszechświat chciał zachować równowagę, tworząc niewiarygodny chaos w głowie Whitelighta, próbującego to wszystko jakkolwiek rozgryźć. Nie udawało mu się. Nieważne ile sił w to wkładał, ile energii poświęcał, przyzwyczaił się już do myśli, że bałagan pozostanie tam na zawsze, niczym piętno nazwiska, które nad nim ciążyło. Odepchnął te myśli od siebie, na rzecz całkowitego skupienia uwagi na trzymaniu zdecydowanie zbyt dużej ilości pergaminów, plastikowego kubka z tragicznie zimną kawą, bowiem zapomniał tego samonagrzewającego się naczynia, które ratowało mu życie wiele razy. Cóż, dzisiaj musiał obejść się smakiem i wrócić do swojego ulubionego, paskudnie zielonego plastiku, który w jakimś stopniu już go charakteryzował. Z jego piersi wydobyło się ciche westchnienie, kiedy nareszcie dotarł na trzecie piętro. Właściwie nie wiedział dlaczego szedł do pokoju nauczycielskiego. Niesamowicie rzadko tam bywał, najczęściej wybierając gabinet, swój albo Beatrice, zupełnie zapominając o istnieniu pomieszczenia dla hogwarckich misjonarzy. Może właśnie dlatego tam szedł, bo zapomniał, albo zwyczajnie czuł niewyjaśnioną potrzebę zmiany otoczenia. Było to jednak ważne tak długo, aż otworzywszy drzwi, wszystkie trzymane przez Camaela pergaminy wyślizgnęły mu się z rąk, lądując rozsypane na posadzce.
Oh, na Merlina, rozumiem jakby wcześniej to się stało. — mruknął i odkładając kubek na ziemi, zaczął zbierać arkusze, wyklinając w myślach los, bowiem zdążył już wszystko poukładać alfabetycznie. Bo chociaż miał bałagan w głowie, nie musiał go mieć w otoczeniu, czyż nie? Nie zauważył mężczyzny w środku, nie na początku, kiedy zajęty ponownym porządkowaniem tych przeklętych prac o prawach transmutacyjnych, marszczył brwi, będąc pewnym, że jedna gdzieś się zapodziało. Niedobrze. Podniósł w końcu głowę, dostrzegając Ezrę i uśmiechnął się do niego przepraszająco za chaos, który ze sobą przyprowadził. Znalazłszy ostatnią pracę, zdecydowanie dalej niżeli się spodziewał, odłożył wszystko na najbliższy stolik i ciężko opadł na jedną z kanap, podnosząc wzrok na swojego towarzysza.
Ciężki dzień? — zapytał lekko, chcąc jakkolwiek zagaić, rozpocząć rozmowę, nie chcąc przebywać w ciszy, która ich obu zmusi do myślenia o rzeczach, o których najpewniej żaden myśleć nie chciał. Widział, że Clarke wydaje się być zdecydowanie bardziej ponury niż zapamiętał chociażby z posiłków w Wielkiej Sali, ale nie chciał pytać. Camael wychodził z założenia, że naciskanie na ludzi przynosiło odwrotny skutek, a przynajmniej naciskanie na niego samego, czego tak często doświadczał w młodości. Z doświadczenia jednak wiedział, że to nic miłego, nic co mogło pomóc, a jedynie pogłębiało negatywne uczucia, zupełnie bezsensownie. — Zaproponowałbym coś dobrego, ale mam tylko okropną, zimną kawę. — i nie kłamał, kawa była naprawdę parszywa i Camael podejrzewał, że szeregi kuchni zasilił nowy skrzat.

@Ezra T. Clarke

______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Pokój Nauczycielski - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Nauczycielski - Page 6 Empty


PisaniePokój Nauczycielski - Page 6 Empty Re: Pokój Nauczycielski  Pokój Nauczycielski - Page 6 EmptySro 31 Mar - 23:57;

Post Pracowniczy Marzec 2021

Tonęła przy jednym z biurek w papierach. Po prowadzonych przez siebie zajęciach musiała przygotować raport dla Profesor Bennett, w którym opisany miał być dokładny plan działania, uwagi, osiągnięcia uczniów oraz podsumowanie. Później nauczycielka miała to ocenić. Skrobała piórem po pergaminie, zastanawiając się nad doborem odpowiednich słów. Lekcje uważała za udaną, nawet jeśli kilku uczniów spowodowało wybuch lub omdlało z wycieńczenia emocjonalnego. Chociaż czuła się głupio ze zwracaniem uwagi kobiecie, podkreśliła, że z własnego doświadczenia oraz na podstawie prac domowych nadesłanych przez uczniów — które chwilę wcześniej sprawdziła, skrupulatnie punktując ich wybory oraz notując sobie we własnym już notesie ze skórzaną okładką pomysły — mieli za mało zajęć praktycznych, które nawiązywałyby do realnych zagrożeń oraz warunków panujących na przykład na pokątnej. Westchnęła, maczając pióro w atramencie i kontynuując pisanie, co zajęło jej jeszcze półtorej godziny, licząc ewentualną korektę błędów. Gdy skończyła, podeszła do miejsca, które zajmowała Pani Dyrektor wezwana chwilę wcześniej przez nauczycielkę Uzdrawiania i gdy skończyły rozmawiać, odciągnęła ją na bok, wciągając w rozmowę. Przedstawiła jej wszystkie swoje uwagi oraz wrażenia dotyczące pracy asystenta nauczyciela obrony przed czarną magią, słuchając jednocześnie jej opinii oraz wręczając raport, który kobieta, wychodząc, zabrała do gabinetu.
Ruda odetchnęła, wracając do biurka, na którym zostawiła odrobinę bałaganu. Zakręciła atrament, czyszcząc pióro i chowając swoje rzeczy do torby, zostawiła tylko prace domowe uczniów, które czekały tylko na odzwierciedlenie w klepsydrach z kamieniami szlachetnymi, gdzie pokazywały się aktualne punkty domów. Przejrzała listę, powierzchownie zerkając na teksty nadesłane przez uczniów, analizując raz jeszcze postawioną ocenę, aby w przeciągu następnej godziny wszystko zostało uzupełnione.
Siadając w fotelu, złapała za jeden z podręczników zaawansowanych oraz plan nauczania, gdzie wypisane były wszystkie najważniejsze aspekty, które musieli uwzględnić w systemie edukacji na ten rok szkolny. Szukała właściwego tematu na następne zajęcia, jednocześnie chcąc spełnić ich prośby o typową praktykę oraz walkę w terenie. Wiedziała, że jeden z jej opiekunów ma w kwietniu swoje zajęcia, podczas których będzie asystowała, ale nic nie broniło jej przed przygotowaniem odpowiedniej tematyki oraz pomysłu na przebieg wcześniej, skoro miała trochę czasu przed następnymi korepetycjami z uczniami. Nic nie wydawało się jej interesujące na tyle, aby wcielić w to życie. Najwygodniej było pracować na zaklęciach zarówno defensywnych, jak i ofensywnych, ale może powinna postawić na unieruchomienie przeszkód lub obezwładnienie magicznych stworzeń? To też były ważne elementy życia czarodziejów i znajdowały się w programie nauczania. Oparła się wygodniej, zagłębiając w lekturze, nad którą spędziła jeszcze dobrą godzinę, sięgając ostatecznie po pióro i pergamin, aby przygotować rozpiskę pomysłów na swoje następne, indywidualnie prowadzone zajęcia.


|ZT

Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Pokój Nauczycielski - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Nauczycielski - Page 6 Empty


PisaniePokój Nauczycielski - Page 6 Empty Re: Pokój Nauczycielski  Pokój Nauczycielski - Page 6 EmptyPią 2 Kwi - 18:29;

Spodziewał się, że szeleszczący odgłos upadających kartek wciągnie go gwałtownie w rzeczywistość, więc już się prostował, już wypędzał z oczu te nagromadzone drobiny przygnębienia... a potem zamarł w połowie ruchu, gdy okazało się, że wpadł w objęcia niezawinionego nieistnienia. Nawet wśród tłumu ludzi nie sposób było uniknąć tego stanu; niektórym zdarzało się to częściej, niektórym rzadziej, ale ostatecznie każdemu. Tak po prostu stać się przezroczystym. Tak po prostu stać się zaślepionym?
Obserwował więc Camaela z tą chwilową przewagą, a kącik jego ust mimowolnie zadrżał ku górze na te marszczone brwi i mruczenie do samego siebie. Pomyślał, że powinien pochylić się i zebrać choć ten jeden pergamin, który zabłąkał bliżej niego; grzeczność nie była jednak koniecznością, zwłaszcza gdy katastrofa nie rozrosła się do zbyt wielkich rozmiarów. W końcu jego uśmiech mógł się poszerzyć, gdy złapał spojrzenie nauczyciela transmutacji.
- Niee, to ciężkie myśli trochę go obciążają, ale dnia samego w sobie nie ma co obwiniać - odparł, wzruszając ramionami i resztę pozostawiając w niedopowiedzeniu, zamiast ukrywać się za kłamstwem. Nie lubił kłamać, nie czuł takiej potrzeby, odkąd tylko nauczył się, że postawa "nie twoja sprawa" sprawdza się o wiele lepiej, jeśli tylko ma się do niej odwagę i wystarczającą subtelność w przekazie. Zresztą, miał wrażenie, że większość osób już wiedziała, że jego towarzyska otwartość niekoniecznie szła w parze z otwartością emocjonalną. - Wiesz, że możesz spróbować podgrzać ją zaklęciem, nie...? No ale, nie szkodzi. I tak już jestem w fanklubie herbaty, nie powinienem jej zdradzać. A ty tu przyszedłeś pracować czy odpocząć? - upewnił się, głową wskazując na stos prac, który czekał na mężczyznę; nie chciał mu w końcu przeszkadzać w obowiązkach.
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Pokój Nauczycielski - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Pokój Nauczycielski - Page 6 Empty


PisaniePokój Nauczycielski - Page 6 Empty Re: Pokój Nauczycielski  Pokój Nauczycielski - Page 6 EmptySro 7 Kwi - 23:50;

Cała chęć pracy, którą posiadał idąc do pokoju nauczycielskiego – zniknęła w momencie rozprostowania nóg przed sobą, gdy tylko usiadł na kanapie. Cóż, nie zamierzał się przecież przyznawać, nawet przed samym sobą, że tej chęci nigdy nie posiadał, nie w ostatnich dniach, kiedy jego myśli galopowały, zanim zdążył chwycić choć jedną z nich, zanim zdążył zrozumieć co tak nieustannie nim targało. Nie sypiał najlepiej, nie potrafiąc się wyciszyć, czując jak jego umysł wciąż pracuje. I jasne, mógł poprosić Beatrice o eliksir, ale z jakiegoś powodu nie chciał tego robić. Próbował więc odnaleźć się we własnym chaosie, który tworzyła jego głowa, zmuszając się do wykonywania czynności, które wykonywać musiał. Właśnie dlatego szedł z tymi pracami pod pachą, będąc przekonanym, że zanurzenie się w obowiązkach będzie dlań zbawieniem – mylił się.
Skinął głową na słowa Ezry, rezygnując z wszelkich pomysłów wypytywania o szczegóły. Sam przecież doskonale wiedział co znaczy myśleć, a wciąż nawarstwiające się problemy niczego nie ułatwiały. On sam odważył się podzieleniem tego ciężaru z drugą osobą, ale taka decyzja musiała zostać podjęta przez każdego z osobna, nigdy przy użyciu siły i manipulacji, choć to również znał zbyt dobrze. Chciał stłumić westchnienie, choć nie do końca mu się to udało, gdy z jego piersi wyrwał się długi oddech. Zmarszczył lekko brwi, przenosząc wzrok z Clarke’a na kubek, który trzymał w dłoni i parsknął krótkim śmiechem.
Chyba mam uraz do próbowania takich rzeczy, odkąd jeden kubek przypadkiem stopiłem. — odparł i pociągnął z zielonego plastiku łyk, próbując się nie krzywić, gdy poczuł gorzki smak źle zaparzonej kawy — Oczywiście, że pracować, to właśnie wszystkim, w tym sobie, powtarzam, ale chyba wszyscy się zawsze trochę oszukujemy. — wzruszył ramionami, leniwie przenosząc wzrok na stertę pergaminów, które do niego niemalże krzyczały o wzięcie w dłoń, szybko jednak wrócił spojrzeniem do zielonych oczu drugiego mężczyzny — Nie miałem okazji cię zapytać – jak ci się pracuje? Co prawda sam nie jestem niewiadomo jak doświadczony, ale ja przynajmniej miałem przerwę po studiach, więc domyślam się, że nagłe przejście z ty na profesor, i odwrotnie, było hm… dziwne? — zapytał, i musiał przyznać, że był naprawdę ciekawy odpowiedzi. Pamiętał jak absurdalnie się czuł, gdy wrócił do zamkowych murów, jak groteskowo brzmiało dla niego profesor Whitelight, a przecież przez ponad pięć lat nie miał z Hogwartem za wiele kontaktu, jedynie z listów brata mógł pewnych rzeczy się dowiadywać. Dawno więc przestał być studentem, zanim podeszwy jego butów ponownie zastukały o szkolną posadzkę.

______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Pokój Nauczycielski - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Nauczycielski - Page 6 Empty


PisaniePokój Nauczycielski - Page 6 Empty Re: Pokój Nauczycielski  Pokój Nauczycielski - Page 6 EmptyNie 11 Kwi - 17:17;

Był dobrym towarzystwem, dało się to zauważyć już po kilku pierwszych minutach. Barki Ezry opadły niżej, gdy nie doświadczył żadnej nachalności. Nawet przemknęło mu przez myśl, czy był to prosty efekt tego, że Camaela wcale w gruncie rzeczy myślenie Ezry nie interesowało, czy była to wyrozumiałość osoby znającej zbyt dobrze tę stronę barykady. Z wydechem wypuścił tę refleksję z głowy, zamiast tego parskając na pojawiający się w jego wyobraźni obraz żałośnie topionego kubeczka.
- Ach, ci wybitni profesorowie Hogwartu - mruknął i pokręcił głową, z - przynajmniej na pierwszy rzut oka - niezauważalnie większą dawką humoru. - O, miałem nadzieję, że tak powiesz...   - Propozycja zadrżała na końcu języka, gdy musiał jeszcze chwilę zachować ją dla siebie, pod wpływem zadanego pytania. Jednym skinięciem różdżki przysunął ku sobie krzesło wyglądające wystraczająco zabytkowo i wytwornie, aby Ezra mógł zarzucić na nie swoje nogi.
- W zasadzie to nie - zaśmiał się, wzruszając ramionami i nie potrzebując namyślać się nad odpowiedzią; w końcu miał wrażenie, że nieustannie odpowiadał na podobne pytania i jedynie ubiór myśli różnił się w zależności od okoliczności. A w towarzystwie Camaela czuł się na tyle swobodnie - być może za sprawą młodego wieku lub ogólnie budzącej zaufanie aparycji Hovawarta - by nie stroić ich przesadnie. - To znaczy, oczywiście, fajnie z Szanownym Panem Profesorem Mam Kij w Dupie Voralbergiem - za przeproszeniem i skrywaną oficjalnie sympatią - być na ty, ale reszta przyszła naturalnie. Od uczniów też nie chcę wcale tytulatury. Nazwanie mnie profesorem poza ewentualnymi listami grozi ujemnymi punktami, więc pewnie mogłoby być dziwniej. Czasami czuję się nawet, jakbym prowadził kółko dla znajomych, a nie lekcję, szczególnie jak dominują studenci... - zamilkł tylko na moment, łapiąc zielone spojrzenie Whitelighta, szukając potwierdzenia, że to były naturalne wrażenia dla osób w ich wieku. - Chyba najdziwniej jest z tym, że to ja jednak nie czuję się jeszcze w pełni kompetentny. - Starał się wybierać tematykę dosyć prostą, na której faktycznie się znał. Widział jednak, że nie mógł kompletnie równać się do Profesora Forestera, którego sama obecność nakładała presję wyższych oczekiwań. Pomagało z kolei to, że Ezra już niemal trzy lata temu przestał w pełni uważać się za studenta, bo też wtedy powinien ostatecznie ściągnąć z szyi niebieski krawat. Wypadki losowe zatrzymały go w murach tej szkoły, a z każdym miesiącem Clarke przemierzał korytarze trochę bardziej butny i pewny swojej pozycji.
- Jest rzecz, która się zmieniła. Studentów łatwiej było namówić na olanie obowiązków dla rozrywki. Ale skoro ty i tak zdecydowałeś się oszukiwać, to chyba bez wyrzutów sumienia mogę ci zaproponować partię Durnia albo jakiejś innej karcianki. Bo wiesz, łatwiej ignorować pracę przy rozproszeniu. Co powiesz? - Ezra mógł zapomnieć pióra, sprawdzonych prac, a nawet różdżki, ale akurat talię kart zawsze nosił przy sobie, gotowy ze skutecznością niuchacza ograbić współgracza z jego majątku i honoru.
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Pokój Nauczycielski - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Pokój Nauczycielski - Page 6 Empty


PisaniePokój Nauczycielski - Page 6 Empty Re: Pokój Nauczycielski  Pokój Nauczycielski - Page 6 EmptyPon 26 Kwi - 10:16;

Nie lubił sztywnej i oficjalnej atmosfery, chociaż był do niej przyzwyczajony i wychowany właśnie w takim otoczeniu. Niemniej – uważał to za coś zbędnego, tworzącego granice, tak sztuczne i niepotrzebne, nikogo nieinteresujące, wymuszone. Dlatego robił wszystko, by jej uniknąć. Patrzył na Ezrę z czystą ciekawością odpowiedzi, słuchając każdego słowa i kiwając głową, na znak, że rozumie. Wyciągniętym przed siebie nogom towarzyszyła ręka założona za głowę, w geście choćby pozornego zrelaksowania, bo wciąż nie mógł pozbyć się z głowy nachalnych myśli, które niezależnie od sytuacji nie chciały go opuścić, zostawić w spokoju, nieważne jak bardzo tego pragnął.
Parsknął śmiechem na tytuł Alexandra i nawet nie zaprzeczał, uznając, że był zupełnie trafiony. Szanował Voralberga i nie odmawiał mu umiejętności, to czasem sam nie był pewien jak nauczyciela zaklęć powinien odczytać, bo mimo przyzwyczajenia do twarzy pozostawionej bez wyrazu – nie był najlepszy w domniemaniach, nie przepadał za nimi.
Sam czasem czuję się niekompetentny i mam ochotę zasięgnąć rady kogoś wyżej. — powiedział i wzruszyła ramionami — Ale w moim przypadku tym kimś jest Craine, więc szybko mi przechodzi. — zaśmiał się cicho i lekko pokręcił głową, wyrażając swoją niechęć do drugiego profesora transmutacji. Nie twierdził, że Patton nie znał się na rzeczy, bowiem zdecydowanie posiadał ogromną wiedzę, to jednak Camael nie potrafił wytrzymać w towarzystwie tego człowieka dłużej niż kilka minut i już na pewno nie zamierzał przyznawać się przed nim, że czasem sobie nie radzi. — Wychodzę z założenia, że człowiek uczy się na błędach, a błędy są ludzkie, więc nie należy się ich wstydzić. — dodał i upił z kubka, kończąc tę parszywą kawę i odkładając naczynie z lekkim stuknięciem na podłogę. To co teraz powiedział, było jego podstawową droga w życiu, mimo że uszył się tego niebywale długo. W jego rodzinie nie było miejsca na błędy, a ich afirmację uznawano za obraz słabości. Może więc był to jeden z jego sukcesów? Przyznanie, że nie był nieomylny, nawet w obliczu jego ambicji, czasem zbyt wysokich.
Zerknął na niego z błyskiem w oku, słysząc propozycję, definitywnie nie do odrzucenia. Nie pamiętał kiedy grał w karty i było to chyba jeszcze na samym początku jego podróży. Zanim każdą chwilę zaczął spędzać na szlifowaniu własnych umiejętności, dążąc do ich szczytu i animagii, która pochłaniała go całkowicie. Nie mógł więc odmówić i nawet nie chciał.
Na brodę Merlina, nie mogę sobie przypomnieć kiedy ostatni raz miałem karty w dłoniach. — powiedział i strzelił kilkoma kostkami w palcach — Ale bez obaw, zasady rzecz jasna pamiętam i bardzo chętnie zagram. — uśmiechnął się szeroko do swojego towarzysza, może właśnie to skutecznie odciągnie ich od niepożądanych refleksji.

______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Pokój Nauczycielski - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Nauczycielski - Page 6 Empty


PisaniePokój Nauczycielski - Page 6 Empty Re: Pokój Nauczycielski  Pokój Nauczycielski - Page 6 EmptyPon 26 Kwi - 19:32;

Proponowana stawka: 20g
Kostki: 3,6,3 + xx
Układ kostek: -
Suma: x g wygrane/przegrane

Utrzymywanie znajomości w dorosłym gronie okazywało się znacznie trudniejsze niż podczas lat szkolnych, gdy wszystko toczyło się w jakiś sposób samoistnie. Teraz kontakty wydawały mu się bardziej urywane, nawet gdy zdawało mu się, że dobrze się z kimś dogaduje. Pewnie więc również myśl, że po miłym popołudniu i tak rozejdą się w swoje strony, wzmagała swobodę nie tylko zachowania, ale i języka.
- Pewne antypatie nigdy nie przechodzą - zgodził się, wzdrygając się na wspomnienie tych wszystkich strasznych lat, kiedy Ezra nienawidził, nienawidził, nienawidził całym sercem lekcji transmutacji, bo jakimś cudem żaden nauczyciel nigdy mu nie pasował, a w szczególności stary Craine. Dzieciaki nie wiedziały nawet, ile szczęścia miały teraz. - Och, obgadywanie wrednych nauczycieli, nawet nie wiedziałem, że mi tego brakowało. - Przeciągnął się z lekkim uśmiechem, ale refleksji na temat błędów nie pociągnął, jedynie kiwając głową, bo obiektywie Camael miał rację i słusznie propagował tę zdrową filozofię. Ezrze było do niej dalej, bynajmniej nie przez nakładaną w dzieciństwie presję - w końcu jego rodzice byli idealnym przykładem tego, jak wiele można spieprzyć i dalej jakoś wyjść na prostą - ale przez własny perfekcjonizm. Czuł się chory za każdym razem, gdy coś nie szło po jego myśli, a konsekwencje decyzji wymykały się spod kontroli - nie potrafił się wtedy nie obwiniać, że przyłożył się za mało, że nie wziął czegoś pod uwagę. Jeszcze surowiej oceniał się, gdy miał świadków zaniedbania.
Jakby podrażniony myślą, sięgnął do kołnierzyka, aby go poprawić.
- Dobrze, że mówisz. Ja głupi chciałem proponować Durnia, a w takim razie wypada zagrać w coś trochę bardziej emocjonującego. Jak Krwawy Baron. - A jak magiczna wersja pokera, to i dreszczyku emocji biorącego się z możliwości wygrania prawdziwych pieniędzy zabraknąć nie mogło. Ezra podniósł się z kanapy, wskazując Whitelightowi, że wygodniej jednak będzie przy stoliku i po drodze sam zgarnął pergamin i pióro. - Nie noszę przy sobie w Hogwarcie zbyt wielu galeonów, ale myślę, że możemy oprzeć się na zaufaniu i po prostu zapisywać rachunki. I nie przejmuj się. Wiem, że pensja nauczyciela nie jest aż tak wysoka, nie oskubię cię. - Puścił mu oczko, prostując się na krześle z miną co najmniej zuchwałą i sprawnie tasując karty. Nie była to wcale udawana pewność siebie; Ezra w grach hazardowych czuł się doskonale, żywiąc przekonanie, że na tym polu od zawsze dopisywało mu szczęście większe niż innym ludziom. W głowie nie mąciła mu też żadna obawa o naruszenie skrytki w banku, w której i tak obecnie znajdowało się więcej galeonów niż Clarke potrzebował.
- Zacznijmy od dwudziestu galeonów? - zaproponował więc, to towarzyszowi dając wolną rękę, jeżeli jednak miał chęć zaryzykować trochę bardziej.
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Pokój Nauczycielski - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Pokój Nauczycielski - Page 6 Empty


PisaniePokój Nauczycielski - Page 6 Empty Re: Pokój Nauczycielski  Pokój Nauczycielski - Page 6 EmptyPią 28 Maj - 14:08;

Sam stracił większość przyjaźni ze szkolnych lat. Cudem jego relacja z Beatrice się, cóż, odnowiła, czego absolutnie się nie spodziewał i wciąż uważał to za pewną kpinę ze strony losu. Ale nie narzekał, ba! nie mógł być bardziej szczęśliwy, że rzeczy rozwinęły się w taką właśnie stronę. Niemniej, nie miał pojęcia co dzieje się z Nathanielem, Viro znowu gdzieś zniknął. Czasem zastanawiał się, czy gdyby zaraz po studiach nie wyjechał – to wszystko wyglądałoby inaczej. Było jednak na to za późno i nie mógł powiedzieć, że żałuje swoich podróży. Bądź co bądź, to dzięki nim był teraz w tym miejscu, nie mógł wiedzieć, co by było gdyby wtedy zrobił inaczej, nie było więc co zbyt długo gdybać i przeszłość zostawić tam, gdzie należała.
Uniósł jeden kącik ust na słowa drugiego mężczyzny. Camael nie lubił oceniać innych pod pewnymi względami, natomiast niechęć w stosunku do Pattona niemal się z niego wylewała, nie miał więc żadnych oporów do obgadywania go. Patrzył na Ezrę uważnie, choć nie skomentował tego jak sięgnął go kołnierzyka, jednak niewątpliwie to wyłapując. Dla Whitelighta był to jasny sygnał, że temat należało zmienić, a on nie miał z tym najmniejszego problemu. Tym bardziej, że Clarke szybko odciągnął jego myśli od tego wszystkiego, proponując karty. Camael nie był zagorzałym hazardzistą, ale w strefach, w których niegdyś się obracał – Krwawy Baron był czymś na porządku dziennym. Nie mógł zaprzeczyć, że zasady miał wyryte w głowie, a magiczny poker był zawsze fascynujący, szczególnie kiedy w grę wchodziły galeony. Nie wyobrażał sobie gry bez odrobiny ryzyka i co więcej, nie miała dla niego żadnego sensu. A bezsensownych rzeczy nie lubił.
Skinął głowa, zgadzając się z nim, cicho tylko parskając na wzmiankę o nauczycielskiej pensji, która była pożal się Merlinie. Nie narzekał, i prędzej zacząłby mieszkać pod wiszącym, hogwarckim mostem niż prosił rodzinę o pieniądze. Podszedł też do stołu i zajął miejsce naprzeciwko Ezry, podwijając nieco rękawy i machinalnym geście, zupełnie jakby było to do czegokolwiek potrzebne.
Nie oskub mnie za bardzo, mam na utrzymaniu naprawdę wredną sowę. — zaśmiał się, właściwie nie miał pojęcia jak sam czuł się w hazardzie. Nie widział nic złego z zagraniu od czasu do czasu, ale nie był żadnym mistrzem w grach tego typu. Potrafił i mógł grać, jeśli rywalizacja nie stawała się niezdrowa. Ze szczęściem miał nieco na bakier, choć był zdania, że nie zawsze od niego wszystko zależy. Cóż, teraz chyba jednak nic innego mu nie zostawało, skoro na swoje wybitne umiejętności nie mógł liczyć, bowiem zwyczajnie ich nie miał. — Dwadzieścia pięć, ładniej wygląda. — rzucił i wzruszył ramionami, zgadzając się również na spisywanie rachunków, sam niewiele pieniędzy nosił w szkole, nie sądził też, żeby nie mogli sobie zaufać w tej kwestii. Zresztą – nie zamierzali chyba przegrywać setek galeonów, prawda? Pociągnął trzy karty i widząc trzech Merlinów uznał, że może jednak to nie on zostanie tutaj oskubany.

Proponowana stawka: 25g
Kostki: 6, 6, 6 moe + xx
Układ kostek: -
Suma: x g wygrane/przegrane

______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Pokój Nauczycielski - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Nauczycielski - Page 6 Empty


PisaniePokój Nauczycielski - Page 6 Empty Re: Pokój Nauczycielski  Pokój Nauczycielski - Page 6 EmptyPon 31 Maj - 18:07;

Post Pracowniczy Maj 2021

Mieli pełne ręce roboty przed zbliżającymi się wakacjami. Począwszy od przygotowania egzaminów, aż do zbierania zapisów oraz zgody na uczestniczenie w nadchodzących wakacjach. Ciężko było jednak powiedzieć, że Nessa się w tym doskonale nie odnajdywała. Lubiła mieć pełne ręce roboty, lubiła być zawalona stosem kartkówek do sprawdzenia, czy przygotowywaniem raportu dla Shawna lub Bennett, zależnie kogo akurat nad sobą miała. Siedząc w pokoju nauczycielskim, zajęło jedno z biurek i przeglądała nadesłane przez uczniów prace domowe, prowadząc dodatkowe zapiski w prywatnym notatniku. Zaznaczała tam, kto był mniej więcej, na jakim poziomie lub nad czym powinien popracować — robiła to również podczas zajęć. Miała sporo zajęć dodatkowych ze słabszymi dzieciakami, chcąc przygotować je do egzaminu. Zaskakujące było również, jak Yuuko czy Cali doskonale radziły sobie z magią praktyczną, gubiąc się całkiem w zagadnieniach teoretycznych. Pióro przesunęło po pergaminie, stawiając kolejną ocenę, a po chwili znalazł się on na leżącym po lewej stronie stosie. Miała również otwarty nad tym wszystkim dziennik, gdzie dla głównego prowadzącego przedmiot dawała opis tego, co przerabiała podczas swoich praktyk oraz notowała zdobyte punkty, oraz oceny, ewentualne uwagi. Zaskakujące, jak czas od marca szybko minął i jak błyskawicznie odnalazła się w pełnieniu swojej funkcji, chociaż mogłaby tych zajęć czy patroli mieć więcej. Dzięki temu również sama rozwijała się pod względem użytkowania magii bezrozdkowej, nad którą wciąż pracowała. Odłożyła wszystko, przeciągając się i dopijając chłodnej już kawy, wyczyściła ją ruchem dłoni, przysuwając teraz wyżej wspomniany dziennik, który zaczęła uzupełniać o oddane zadania domowe. Nucąc pod nosem, kreśliła kolejne nazwiska, odrywając co jakiś czas pióro od pergaminu i pisząc w notesie — na tylnej stronie, tym swoim prywatnym — pomysł na kolejne zajęcia. Gdy skończyła, spakowała torbę i uprzątnęła po sobie stanowisko, biorąc w dłonie raport oraz dziennik, a następnie rozejrzała się w poszukiwaniu któregoś ze swoich opiekunów. Zerknęła na zegarek, wiedząc, że Reed zaraz powinien kończyć zajęcia i być może tu zajrzy, więc wykorzystała pozostały czas na uprzątnięcie pokoju nauczycielskiego — odłożenie książek, pozbycia się papierów oraz zbędnych śmieci, zaklęciem pozbyła się kurzu. Nie korzystało z niego wiele osób, bo większość posiadała własne gabinety, jednak wciąż był pomieszczeniem potrzebnym. Przypomniało się jej również, że miała przygotować dla Profesor Bennett kartkę z wypisanymi brakami w pomocach naukowych, które zauważyła podczas ostatniego sprzątania klasy. Wypadało też wymienić kilka manekinów, bo zostały mocno sfatygowane podczas zajęć w tym semestrze. Przysiadła więc jeszcze na chwilę, wyjmując czysty pergamin i przygotowując listę wraz z wytłumaczeniem zapotrzebowania — zupełnie tak, jakby przygotowywała listę towarów do zamówienia w rodzinnym sklepie, tylko teraz dyrektor oraz jej opiekun musiał to zweryfikować. Uznała, że kobieta będzie odpowiedniejsza niż wysłanie do staruszka Reeda. Podpisała się, przyglądając pismu i wsunęła je do dziennika, rozglądając się po pokoju. Gdy znalazł się w nim nauczyciel OPCM, wręczyła mu swój raport oraz dziennik, zaznaczając, aby pokazał go również drugiemu profesorowi i zostawił zakupy jemu. Zerknęła kolejny raz na zegarek, dochodząc do wniosku, że przed nią jeszcze patrol szkolnych korytarzy oraz krótkie powtórzenie materiału z jednym ze studentów Gryffindoru, więc pożegnała się i wyszła, kierując w stronę piątego piętra.

|ZT
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Pokój Nauczycielski - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Nauczycielski - Page 6 Empty


PisaniePokój Nauczycielski - Page 6 Empty Re: Pokój Nauczycielski  Pokój Nauczycielski - Page 6 EmptyNie 27 Cze - 19:48;

Post Pracowniczy Czerwiec 2021

Czerwiec był trudnym miesiącem — zarówno wtedy, gdy była studentem, jak i teraz. Przygotowania do egzaminów oraz szkolnego wyjazdu nakładały się na siebie, przez co kadra nauczycielska, wliczając w to asystentów, miała ręce pełne roboty. Cała papirologia związana z pozwoleniami, organizowanie funduszy i w końcu przygotowanie klas oraz faktycznej treści, która miała na celu sprawdzenie zdobytej przez uczniów wiedzy. Dla niektórych był to również rok SUM'ów oraz OWUTEM'ów. Westchnęła, siedząc w pokoju nauczycielskim — tym razem na jednym z krzeseł mieszczących się pod oknem, tkwiąc nad dziennikiem oraz papierami. Musiała pomóc Shawnowi oraz Pani Bennett z zadaniami, co wiązało się z rozwiązaniem tych nadesłanych przez nich oraz przygotowania własnej formy, z której być może skorzystają. Miała też do przejrzenia prace domowe, które zadała półtora tygodnia temu oraz rozpisanie podsumowania semestru jako asystentka, gdzie musiała zawrzeć swoje osiągnięcia, przemyślenia i pomysły, co potem ocenią przełożeni. Chociaż było to sporo pracy, Nessa nie miała w zwyczaju żadnego narzekania, zwłaszcza gdy sama się tego podjęła. Była też kwestia indywidualnych korepetycji. Uśmiechnęła się pod nosem, skrobiąc piórem na pergaminie list do jednego z odległych krajów, którego przygotowanie zleciła jej Bennett, jednocześnie zerkając w stronę dziennika, aby wpisywać kolejne oceny z arkuszy wypracowań na temat obrony przed nagłym atakiem. Były to zaklęcia głównie defensywne, chociaż jakiś procent uczniów postawił na czysty atak. Milczała, pracując i dopiero gdy gotowy list odłożyła na bok, sięgnęła po filiżankę z chłodną już kawą, poprawiając się w fotelu. Przełożyła na kolana treści egzaminacyjne, zabierając się za ich rozwiązywanie oraz odnotowanie przemyśleć na ich temat — czy nie były zbyt skomplikowane, zbyt proste, czy zadanie było sformułowane zrozumiale? Drobnostki, które musiała dokładnie przewertować, aby żadna z nich nie wpłynęła na przyszłość dzieciaków. Kolejny łyk kawy w akompaniamencie przesuwających się wskazówek zegara i chowającego się za horyzontem słońca tylko utwierdził ją w przekonaniu, że straciła rachubę czasu. Kolejne pergaminy składała, wstawiając uprzednio ocenę i uzupełniając dziennik. Niby tylko czytanie, ale asystentka spędziła nad tym aż godzinę z minutami, zanim mogła skupić się ponownie na zadaniach od Shawna. Nie chciała robić ich zaraz po tych od Bennettowej, aby zachować trzeźwość umysłu, chociaż akurat ruda była osobą bardzo wielofunkcyjną, umiejącą skupić się na kilku zadaniach jednocześnie. Dostrzegając kątem oka panujący dookoła nieporządek, uniosła dłoń i pstryknęła w palce, prostym zaklęciem ogarniając przestrzeń przy sobie. Pergaminy ułożyły się na stoliku, zawinięte wstążką, dziennik leżał zaraz obok — uzupełniony, gotowy do oddania, podobnie jak zadania od Ursuli. Wróciła wiec do Reeda, przekreślając jakieś słowo i wstawiając kolejne, sugerując widocznie jakieś zmiany. Gdy skończyła, zostawiła gotowe rzeczy na ich biurkach, udając się na patrol po korytarzach — idąc w stronę gabinetu dyrektora, aby zatwierdził listy dotyczące wakacji, a następnie do sowiarni, skąd mogła je nadać. Przeciągnęła się leniwie, poprawiając torbę na ramieniu i zerkając za okno, nie mogła uwierzyć, że kolejny rok szkolny w Hogwarcie dobiegał końca. Teoretycznie nauczyciele mieli do czynienia tylko ze swoim przedmiotem, a nie ze wszystkimi, jak studenci czy uczniowie, nie oznaczało to jednak, że mieli mniej pracy.


|ZT
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Pokój Nauczycielski - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Nauczycielski - Page 6 Empty


PisaniePokój Nauczycielski - Page 6 Empty Re: Pokój Nauczycielski  Pokój Nauczycielski - Page 6 EmptyPon 30 Sie - 15:49;

Post Pracowniczy Sierpień 2021 - 31 Sierpnia, dzień przed rozpoczęciem roku.

Wakacje zaczęły się równie szybko, co skończyły i nim Lanceley się obejrzała, wrzesień pukał już oknem. Było to jej pierwsze rozpoczęcie roku z drugiej strony stołu, bo do kadry nauczycielskiej w roli asystenta zdecydowała się dołączyć tuż po zimowej przerwie. Tym samym pół roku przed nią do awansu oraz tytułu nauczyciela, bo do profesora — jej zdaniem — droga wciąż była daleka. Tytuł musiał wiązać się z doświadczeniem, szacunkiem.
Przybyła do szkoły dzień przed uczniami, aby pomóc wszystko przygotować oraz dopiąć na ostatni guzik. Tegoroczne pierwszaki były liczne, co stwierdziła, przeglądając kolejno listę zapisanych uczniów, których Tiara przydziału miała określić na podobieństwo jednego z czworga założycieli szkoły. Uśmiechnęła się pod nosem, siedząc przy biurku i skrobiąc po pergaminie, okazjonalnie odpowiadając na pytania pozostałych nauczycieli tkwiących w pomieszczeniu. Przygotowywała dzienniki dla Shawna oraz panny Bennett, wpisywała również z kalendarz dni, w których to ona przeprowadzi z dzieciakami lekcję tak, aby oni mogli lepiej rozporządzić materiałem, który musieli w tym roku z uczniami przepracować. Sama Nessa miała mnóstwo pomysłów, które wypisane na pojedynczym pergaminie tkwiły w jej notesie, zamkniętym bezpiecznie w torbie. Zamknęła opasły, oprawiony brązową skórą przedmiot i odłożyła go na bok, porządkując również listę uczniów oraz studentów szkoły, z której nazwiska do niego wpisywała. Zrobiła to w kolejności alfabetycznej i przynależnościowej, zostawiając jedynie miejsca na dopisanie nowych po otrzymaniu przydziału od starej czapki. Poprawiła materiał cienkiej, czarnej sukienki wstając i pomogła uprzątnąć pomieszczenie, a następnie dostała polecenie, aby przekonać się o stanach sypialni oraz poszczególnych klas — czy były gotowe na przyjęcie uczniów. Skrzaty oraz czarodzieje z kadry, który nie zdecydowali się na wakacje w Arabii, mieli pełne ręce roboty. Konserwacja, sprzątanie oraz naprawianie uszkodzonych mebli czy zamówienie zapasów do szkolnej kuchni. Wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik. Z notesem w dłoni i z samopiszącym piórem, przemierzała kolejne korytarze, zaglądając do klas. Zdarzyło się, że prostym zaklęciem poprawiła wygiętą zbroję lub poprawiła krzywo wiszący obraz, którego mieszkaniec dziękował krótkim słowem lub pół-uśmiechem. W sali od obrony przed czarną magią sama sprawdziła wszystkie ławki oraz krzesełka, wyczarowała świeże kwiaty do wazonu, który tkwił na biurku, a także upewniła się, że nowa — większa — tablica jest prawidłowo przymocowana do ściany. Wszystkie pomoce naukowe, które Pan Dyrektor zamówił wraz z końcem czerwca, już dotarły i większość tkwiła pochowana w szafkach, zostawiając jej niewiele ponad dwie godzinki roboty przy ustawianiu oraz zaczarowywaniu manekinów bojowych, bo po zeszłym roku oraz ilości eksplozji podczas zajęć, wiele z nich potrzebowało większej naprawy lub całkowicie przeszły na emeryturę, rzucone do jednego ze schowków. Gdy wszystko w klasie lśniło, a książki na półce były odpowiednio ułożone, zamknęła za sobą drzwi i skierowała się do kolejnych miejsc w zamku, które dostała od Panny Bennett do sprawdzenia.


|ZT
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Pokój Nauczycielski - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Nauczycielski - Page 6 Empty


PisaniePokój Nauczycielski - Page 6 Empty Re: Pokój Nauczycielski  Pokój Nauczycielski - Page 6 EmptyNie 12 Wrz - 16:45;

Czekoladowe Żaby: Karty Fantastycznych Zwierząt, Chochlik (1)
Karty Fantastycznych Zwierząt, Wielka fioletowa ropucha (11)

Zdarzenie losowe: 6 (rozegram później) - czekoladowe żaby nie powinny sprawiać żadnego problemu - czysto teoretycznie. Kiedy jednak otwierasz opakowanie, by móc nacieszyć się jej smakiem, okazuje się, iż wcale nie będzie to takie proste. Trafił Ci się piękny okaz bojowy, który nie zamierza ani dać się złapać, ani pozwolić się na dotknięcie. Za każdym razem albo skutecznie odskakuje, albo dziabie Cię prosto w palec miękkością własnej czekolady. Nie jest to bolesne, aczkolwiek, jeżeli masz pierwszy raz do czynienia z taką żabą, może poniekąd przestraszyć. Dopiero po dwóch postach “intensywnej” walki udaje Ci się ją złapać i potencjalnie zjeść.

Praca w szkole była specyficzna. Pomijając parę naprawdę rzucających się w oczy rzeczy, Lowell względnie prawidłowo wykonywał własne obowiązki. Raz było kolorowo, raz nie było kolorowo - nadal zastanawiał się nad sprawą, która dotyczyła właśnie minionej bójki na miotlarstwie, a raczej jednostronnego ataku na jedenastoletnią uczennicę. Z czasem doszło parę innych spraw, ale na ich temat nie miał sił się rozmyślać, w związku z czym oddawał się obowiązkom, póki mógł i póki nie mijał mu czas spędzony w murach średniowiecznego zamku. Ciągle starał się znaleźć coś nowego, a samemu wymęczał się niepotrzebnie, choć wiedział, że nie powinien. Wpadał w błędne koło, którego nie potrafił przerwać, w związku z czym ponownie zażył Eliksir Czuwania, nie zamierzając jakoś specjalnie pozwalać sobie na odpoczynek. Musiał pracować, musiał zarabiać, nie chciał być ciężarem - nawet jeżeli wiedział, że to myślenie jest skrajnie nieprawidłowe.
Dostępu do wielu papierów aż nadto nie miał, wszak wiele rzeczy było zależnych od ponownie nadmiarowej ilości zmiennych, w związku z czym po prostu sprawdzał sobie jakieś pstrokate zadanka, plany i własne, przygotowane wcześniej materiały. Były one nawet sprzed paru miesięcy, tworzone w ramach zadań z Laboratorium Medycznego, ale jeżeli chciał coś przedstawić ponownie na spotkaniach albo lekcji, musiał nieco bardziej się nad nimi pochylić. Przecież do szkoły dołączyły pierwszaki sprawiające problemy, które dumnie zastępowały Maximiliana, a dla nich też powinno coś być przyszykowane, jeżeli nie chciał, by te czuły się odtrącone. A doświadczenie w ich przypadku było niewielkie - różnica prawie jedenastu lat pod względem pobierania nauk i swoistej edukacji.
W miarę odpowiedniego podejścia udało mu się zdobyć także kawę po rozmowie ze skrzatami w kuchni - a raczej dwie. Może te za nim nie przepadały aż tak po tym, jak spalił im połowę asortymentu, no ale konflikt został zażegnany - nawet jeżeli pewne spojrzenia nie były aż tak przychylne. Powróciwszy do pokoju, obdarował Vinzenta widocznym uśmiechem, jako że może się nie znali zbyt długo, ale Felinus zawsze starał się podchodzić do innych z należytym szacunkiem. I nie tylko uśmiechem, bo także kawą.
- No to... jak pierwsze dni w szkole? Ciężkie, trudne, łatwe? - zapytawszy się, usiadł na jednym z krzeseł - na razie byli sami. Oboje posiadali wolną godzinę w grafiku, w związku z czym mogli zająć się własnymi obowiązkami w postaci papierkowej roboty. A jako że samemu miał doświadczenie w wypełnianiu takich rzeczy, wszak prowadził wcześniej jako zastępca przewodniczącego kółko pozalekcyjne, szło mu to w miarę sprawnie. Otworzywszy pudełeczko z czekoladową żabą, która próbowała uciec, okazało się, że chwyt, który zastosował, był lekko za mocny i spowodował stopienie się masy w dłoni. - Osz cholera. - wyburczał, czyszcząc następnie lewą rękę przy pomocy zaklęcia, gdy zwierzę wylądowało do ust, próbując się jakoś jeszcze wyrwać.
- O, chochlik... wiedziałeś, że rok temu była plaga tych stworzeń w Hogwarcie? Skubańce nie dość, że niebieskie, a więc kornwalijskie, to jeszcze latały z zawrotną prędkością, by następnie albo coś podpalić, albo rzucać nożami. Masakra. - podzielił się własną ciekawostką na ten temat, gdy pamiętał doskonale, jak z kumplem jeszcze wtedy smarowali sobie po twarzy chochliczą krwią, by robić jakieś znaczki i runy. Niespecjalnie tego żałował, a zamiast to - kontynuował. - Uczniowie i studenci musieli się nimi zajmować, bo wcześniejszy dyrektor nie potrafił sobie z tym problemem poradzić. Potrafiły poniekąd współpracować nawet z niuchaczami, podnosząc je i przenosząc w kompletnie odmienne miejsca. Piekielnie trudne stworzenia do oswojenia... - przyłożył na krótki moment długopis (sic!) do własnego podbródka, bo nie korzystał z piór, które nie dość, że plamiły, to jeszcze przeszkadzały. Dziennik przyjmował nacisk kulki, w związku z czym mógł bez problemu w nim skrobać po kartkach papieru.

Powrót do góry Go down


Vinzent M. Vonnegut
Vinzent M. Vonnegut

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : stara blizna przecinająca lewą brew, nieułożone kręcone ciemnobrązowe włosy
Galeony : 671
  Liczba postów : 194
https://www.czarodzieje.org/t20744-vinzent-m-vonnegut
https://www.czarodzieje.org/t20751-vinzent-m-vonnegut-korespondencja
https://www.czarodzieje.org/t20745-vinzent-m-vonnegut
https://www.czarodzieje.org/t20753-vinzent-m-vonnegut-dziennik#6
Pokój Nauczycielski - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Pokój Nauczycielski - Page 6 Empty


PisaniePokój Nauczycielski - Page 6 Empty Re: Pokój Nauczycielski  Pokój Nauczycielski - Page 6 EmptyNie 12 Wrz - 19:51;

Czekolada Żaba:

Co tu dużo mówić, Felinus nie mógł trafić na lepszy moment, aby wrócić z kuchni. Widok Vinza z trudem manewrującego między meblami, w celu pochwycenia w swe ręce czekoladowej żaby, z całą pewnością był niezapomniany. Zwłaszcza że pod nosem mruczał jeszcze niezbyt przychylne komentarze w stosunku do swojego deseru. A tylko chciał coś przekąsić w czasie przerwy!
       Lowell zjawił się, gdy Vonnegutowi udało się zapędzić czekoladowego płaza w kozi róg. A przynajmniej tak mu się wydawało. Magiczny twór okazał się jednak wyjątkowo sprytny i wskoczył na jego ramię, wybił się, a następnie wylądował na wysokiej komodzie. Poza zasięgiem czarodzieja. Słysząc trzask otwieranych drzwi, Vinz odwrócił się od komody i powitał kolegę, nie chcąc nawet komentować tego, prawdę mówiąc, żałosnego przedstawienia w swoim wykonaniu.
       — Pozytywne, aczkolwiek określiłbym je też jako chaotyczne — przyznał z cieniem uśmiechu na ustach, zapominając na moment o żabie i wracając do stolika. — Staram się zapoznać z zamkiem, ale mam wrażenie, że niektóre obrazy mnie podpuszczają i celowo kierują w nieodpowiednią stronę, gdy proszę je o wskazówki. Dzisiaj musiałem wyjść pół godziny wcześniej, żeby mieć zapas czasowy i się nie spóźnić. Z drugiej strony uczniowie wydają się złaknieni wiedzy i pojętni, ale jest ich... dużo.
       Znajdowali się w końcu się na terenie jednej z największych akademii magii na świecie, więc dosyć łatwo można było wywnioskować, że liczba studentów raczej nie będzie zamykać się w dwóch tuzinach. Prawda była jednak taka, że Vinzentowi po prostu trudno było się przyzwyczaić do tego, że zamiast mieć pod swoją kuratelą maksymalnie pięciu czy sześciu uczniów tygodniowo w ramach korepetycji, nagle spotykał się codziennie z kilkoma różnymi klasami z czego w każdej była zbieranina około dwudziestu różnych osobowości o całej gamie temperamentów. Kwestia przyzwyczajenia się do nowej sytuacji.
       — Zauważyłem też, że podchodzicie tutaj nieco inaczej do samego nauczania. Nauczyciele robią, co mogą, aby zajęcia były atrakcyjne dla różnych grup wiekowych. To się chwali — dodał, przyrównując w myślach nieco staromodną kadrę pedagogiczną Trausnitz do nauczycieli z Hogwartu.
       Po tych słowach zerknął na regał, aby upewnić się, że żaba dalej tam jest. Nie było jej. Cholera, pomyślał, rozglądając się dookoła. Chwilę później z opakowania wyskoczyła czekoladowa żaba Felinusa. Co jak co, ale ten konkretny egzemplarz był duży mniej żwawy od tego, z którym musiał walczyć Vinzent. Była to kolejna ciekawostka, na jaką zwrócił uwagę. Ten konkretny słodycz w ostatnim czasie wrócił do łask, zupełnie jakby przeżywał drugą młodość. Dzieciaki na korytarzach wymieniały się kartami, wcinały łakocie. Sam uległ temu trendowi. W gruncie rzeczy jedynym mankamentem całej sytuacji było to, że żaby uciekały nieco mniej zręcznym osobom, przez co parę jednostek kończyło pod nogami rozpędzonych uczniów oraz nauczycieli i ich asystentów.
       — Ahaa! — skomentował, jakby właśnie odkrył wielką tajemnicę. — A więc to do tego piła dyrektorka, gdy donosiłem do niej dokumenty. Pytała, czy nie widziałem niczego dziwnego na korytarzach. Miała taką minę, jakby spodziewała się co najmniej wiadomości o pladze trolli-miniaturek. Często się zdarzają tutaj takie kataklizmy?
       Zamilkł na moment, wyobrażając sobie taki obrót spraw. Po chwili sięgnął do kieszeni po swoją kartę, chcąc sprawdzić, co właściwie trafił, bo wcześniej przez nagłą ucieczkę żaby, nie miał ku temu okazji.
       — Ja trafiłem Babę Jagę. Sądziłem, że kojarzę tę opowieść z dzieciństwa, ale chyba słyszałem jakąś przerobioną wersję. Pierwsze słyszę o płocie z dziecięcych kości — skomentował.
       Mężczyzna przysunął do siebie raport, nad którym wcześniej pracował, upijając przy okazji łyk kawy. Zaczął wodzić wzrokiem po ostatnich zdaniach, próbując sobie przypomnieć myśl, jaką chciał w nim zawrzeć. W ramach wdrażania się do pracy miał za zadanie przygotować swoje osobiste refleksje odnoszące się zarówno do lekcji, jak i zachowań uczniów. Zawsze to jakiś sposób na poprawienie toku prowadzenia zajęć w niedalekiej przyszłości.



Ostatnio zmieniony przez Vinzent M. Vonnegut dnia Nie 12 Wrz - 22:34, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Pokój Nauczycielski - Page 6 QzgSDG8








Pokój Nauczycielski - Page 6 Empty


PisaniePokój Nauczycielski - Page 6 Empty Re: Pokój Nauczycielski  Pokój Nauczycielski - Page 6 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Pokój Nauczycielski

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 6 z 10Strona 6 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Pokój Nauczycielski - Page 6 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
trzecie pietro
-