Czasem można tu spotkać jakiegoś zabłąkanego ucznia, łazienka jednak nie cieszy się zbytnią popularnością, z prostego powodu - zamieszkuje ją wyjątkowo płaczliwy duch - Jęcząca Marta. Na jednej z umywalek dostrzec można mały rysunek węża, dzięki któremu, jak głosi legenda, można otworzyć przejście do Komnaty Tajemnic.
Ostatnio zmieniony przez Bell Rodwick dnia Sob Wrz 06 2014, 17:53, w całości zmieniany 1 raz
Weszła cichutko do łazienki, słyszała z opowieści, że mieszka tutaj duch dziewczyny zamordowanej przez bazyliszka. Bądź co bądź, zainteresowała się tym. Nie mało trudu kosztowało jej odnalezienie tego miejsca. Weszła w głąb łazienki ale zjawy jak nie było, tak nie ma. Zawiedziona miała już zawrócić gdy zauważyła jakąś dziewczynę, zaskoczona tym, że wcześniej jej nie spostrzegła podeszła do niej bliżej i uśmiechnęła się lekko. -Cześć, jestem Melanie. Z Hufflepuffu. -Przedstawiła się z nadzieją, że dziewczyna zrobi to samo.
Davis od razu usłyszała, że ktoś wchodzi, nawet przez chwilę miała nadzieję, że ta osoba, gdy tylko ją zobaczy po prostu sobie pójdzie, ale nic z tego nie wyszło. Puchonka, jak się po chwili okazało, podeszła ku niej i się przedstawiła. Co prawda, jako uczennica domu Borsuka już na starcie zyskała u niej minusa, ale odwaga co do przedstawienia się wyrównała to, i Melanie w tym momencie była dla niej neutralna. - Hey. - Odsunęła się od wizerunku węża, by przyjrzeć się dziewczynie. Blondynka. Wolała blondynki od tych ciemnych, więc znów zaplusowała. - Davis. Angie Davis. - Przedstawiła się w stylu tego mugolskiego filmu James'a Bonda? W każdym razie coś w tym stylu. - Co cię sprowadza do tej łazienki? - Zainteresowała się. Była ciekawa, czy ta dziewczyna pomyliła drogę, czy lubiła takie miejsca? Davis zdecydowanie je lubiła.
Melanie nie podobało się to, że dziewczyna mierzy ją wzrokiem. Nie przepadała za tym, ale trudno się dziwić skoro jest tutaj nowa. Poza tym Davis nie wiedzieć czemu przypadła jej do gustu. Wyglądała na ślizgonkę, pewnie rzeczywistości nią była. - Słyszałam, że jest tutaj duch ofiary bazyliszka. - Odpowiedziała. - Interesuję się takim sprawami. - Odwróciła się w stronę pobitego lusterka, by sprawdzić swoje odbicie. Miała nadzieję, że inne łazienki są w lepszym stanie. - Wiesz coś o tym duchu? - Zapytała, zmuszając się na naturalny to głosu.
A więc lubiła takie sprawy! To dobrze o niej świadczyło, przynajmniej tak uważała Angela. - A tak, ta łazienka jest jej mhm... miejscem zamieszkania? Tak, tak mogę to nazwać. - Oświadczyła. - Właśnie przyszłam tu z nadzieją spotkania Marty... - po minie Melanie przypomniała sobie, że nie może ona wiedzieć o co chodzi. - Tak się nazywa ten duch. To taka dziewczyna w okularach, strasznie marudna i bez przerwy jęczy i płacze. - Machnęła ręką. - Może się pojawi, przeważnie koło szóstej, siódmej robi wylew wody z kibli. Wtedy mam zamiar się z niej pośmiać... ty nie musisz oczywiście. Poprawiła swoją frotkę z wężem, którą miała na ręce, a następnie wyjęła z kieszeni papierosy. - Palisz? - Zapytała, chociaż czuła jaką odpowiedź usłyszy od Coldwater. Co dziwne. ta dziewczyna była drugą Puchonką, z którą Davis się dogadywała.
Zamyśliła się na chwilkę. Po tym co usłyszała wątpiła, że wyciągnie coś interesującego od Marty. Zerknęła na ładnie wyglądającą frotkę na ręku Angie. Na komplementy przyjdzie czas kiedy indziej, pomyślała i spojrzała dziewczynie w oczy. Nie była zbytnio zdziwiona tym pytaniem. Wolała jednak odmówić, dobrze pamiętała incydent z poprzedniej szkoły. - Paliłam. Skończyłam z tym. Może kiedyś znowu zacznę. - Odpowiedziała. -Są tu jakieś imprezy? - Zapytała nie kryjąc zaciekawienia. - Takie trochę ostrzejsze, jeśli wiesz o czy mówię. - Znów spojrzała w lusterko, tym razem poprawiając włosy.
Angie wyciągnęła jednego z papierosów z paczki i zapaliła go. Zaciągnęła się dymem, a następnie odpowiedziała Puchonce na pytanie, z uśmiechem na twarzy. Palenie zawsze rozładowywało atmosferę. - A czemu rzuciłaś? To bardzo dobrze. - Oznajmiła - A poza tym więcej dla mnie, heh. - Zażartowała i przeczesała włosy wolną ręką. - Co do imprez, to tak, są. Przeważnie na jakieś większe święta, typu Halloween, wtedy wybiera się cała szkoła. A te, jak to nazwałaś, mocniejsze to raczej organizowane przez samych uczniów, albo w jakimś gronie. - Cmoknęła. - Ja bardzo lubię takie imprezy. - Dodała chyba niepotrzebnie, bo było to po niej widać. Wzięła kolejnych kilka buchów papierosa, przy okazji rozglądając się i zastanawiając gdzie ta Marta. Powinna już się zjawić... - Chcesz się ze mną jutro wybrać do Hogsmeade? - Zapytała niespodziewanie, widząc jak Mel poprawia swoją fryzurę. Miała nadzieję sama skorzystać z lusterka za jakiś czas. - Nie musisz odpowiadać od razu, możesz sową. - Po wypowiedzeniu tego zdania w duchu strasznie się śmiała. Było po prostu głupie... ta sowa!
-Nie wiem jak u was, ale w szkole, tej we Francji nie mogłyśmy palić. A ja oczywiście paliłam jak reszta dziewczyn z mojej paczki. Ale raz nas nakryli i wysłali list do naszych rodziców. - Skrzywiła się. Pamiętała wyjca którego jej przesłali. - Zrobili z tego wielką aferę. - Powiedziała zła. - Hmm... Mam nadzieję, że uda mi się wejść na jakąś. - Uśmiechnął się i zapatrzyła w kłębki dymu wydobywające się z ust ślizgonki. Po chwili dotarło do niej pytanie nowej znajomej. -Sowa będzie zbędna. - Uśmiechnęła się. - A masz jakiś konkretny powód czy, po prostu chcesz się przejść?
- Zamierzam zacząć chodzić na lekcje, bo tak to cały czas wagarowałam, więc chce sobie sprawić jakieś cukrowe pióra, które mogłabym ssać na lekcjach, no i coś innego też sobie na pewno kupię! Oblizała pokazowo usta, i od razu wyrzuciła końcówkę peta w kierunku jednej z kabin. Marcie się to nie spodoba, uśmiechnęła się na tą myśl. - A przy okazji zapoznasz się z paroma miejscami, skoczymy na Kremowe Piwo, albo coś mocniejszego... - Zaproponowała. - A koło, której byś miała czas? Przestąpiła z nogi na nogę, słuchając odpowiedzi Mel. Parę minut później z jednej z toalet wyłoniła się postać ducha, a wraz z nią długi jęk.
Uśmiechnęła się na myśl o wypadzie do Hogsmage. - Hmm... Nie wiem ale chyba tak wieczorem było by najlepiej. Wcześniej mi za bardzo nie pasuję. - Oparła się o ścianę, po chwili usłyszała nie miły jęk. Zwróciła głowę w stronę kabin i zobaczyła niezbyt ładną zjawę dziewczyny. -Cześć Marto, mam ci przesłać pozdrowienia od bazyliszka. Podobno codziennie ma przez ciebie koszmary. - Wyszczerzyła się do niej odsłaniając rząd równych białych zębów. Tekst nie było może zbyt oryginalny, ani zabawny ale Marta zareagowała natychmiastowo. Zaszlochała głośno i zaczęła grążyć kółka nad głowami dziewczyn.
Davis popatrzyła na Melanie dosyć zdziwiona tekstem, który rzuciła w kierunku Jęczącej Marty, a zarazem ucieszona, że ta dziewczyna umie coś odwalić. Yey!, ucieszyła się w duszy. - A więc jutro wieczór, na pewno na siebie wpadniemy, to jeszcze się ustali, o której dokładnie. - Stwierdziła. Następnie zrobiła kilka kroków w kierunku porozwalanych kibli, schyliła się i podniosła z ziemi jakąś klamkę. Z pewnością odpadła ona od jednych, z górnych okien. - Zabawimy się w tą twoją, ulubioną zabawę? - Rzuciła w Martę tą klamką. Przeleciała jej przez brzuch. Duch zaczął wyć jeszcze głośniej. - Zoooostaaaawcie mnie. - Szlochała w powietrzu. - Kurcę! Trafiłam w ciebie, tak mi przykro! - Davis udała, że wyciera łzy, które pojawiły się z powodu trafienia klamką w ducha, a po chwili zaczęła się śmiać. - Taaaak! Bardzo śmi... śmieeeszne. - Marta zanurzyła się w kiblu. Davis zrobiła kilka podskoków w miejscu. Oznajmiła Coldwater, że bardzo ładnie im wyszła ta akcja, i dodała, że prawdopodobnie Marta nie wróci przez kilka godzin, więc nie opłacało się dalej siedzieć w tej łazience. - To idziemy gdzieś jeszcze? Czy się rozdzielamy? - Pstryknęła palcami, podchodząc do drzwi.
Zaśmiała się. Podczas tego gdy ona odwaliła jakiś bezsensowny tekst, Devis cisnęła w Martę klamką. Nie mogła uwierzyć, że nie wymyśliła nic lepszego niż tekst o bazyliszku. Zła, że nie mogła zrobić nic ciekawszego zanim Marta zniknęła, spojrzała na Angie. -Hmm... Dla mnie to obojętnie. Tylko nie zapomnij o mnie jutro. - Uśmiechnęła się. Podeszła do drzwi po drodze ostatni raz przeglądając się w lustrze.
To była przyjemna akcja. Nowa uczennica Hogwartu okazała się bardzo w porządku osobą, zapowiadało się, że będzie z nią więcej akcji, niż tylko ta jedna. - No to Mel, ja lecę. O dwudziestej jest lekcja wróżbiarstwa, jak coś to wbij. Pośmiejemy się, a potem coś się wymyśli. Jak zawsze! Pa! - Uderzyła ją delikatnie łokciem i zniknęła za rogiem drugiego piętra. Takie dni lubiła.
Connie nie miała zbyt wielu miejsc, które mogłaby teraz tak po prostu odwiedzić. Pusta klasa zajęta, w dormitorium nie będzie rozmyślać bo za dużo wdzięczących się wiecznie plastików. Damska łazienka ma zapchane kible. To też została jej tylko jedna opcja- Łazienka Jęczącej Marty. Wpadła tu raz przypadkowo, a duch zdecydowanie nie był dla niej szczególnie życzliwy. Teraz jednak, z braku laku weszła tutaj i nawet nie zwróciła uwagę na łkającą, brzydką dziewczynkę. Usiadła pod jedną z umywalek i podkuliła nogi pod siebie, a twarz schowała za kolanami. Łzy uparcie cisnęły jej się do oczy, chociaż nie miała pojęcia dlaczego. Przeciez nic się własciwie nie wydarzyło. Głowa pulsowała jej zawzięcie, ale skrzydło szpitalne jakoś jej nie ciągnęło.
Erin błądziła po korytarzach bez większego celu, co jakiś czas uchylając jakieś drzwi w celu sprawdzenia czy w środku nikogo nie ma. Czy tylko się jej wydawało, czy w Hogwarcie zrobiło się zbyt tłoczno ? Każda sala była zajęta, a nawet jeśli zignorowałaby osoby w środku zapewne siedziałaby dociśnięta do ściany i błagała o więcej przestrzeni. Tylko jedno miejsce wydawało się wręcz idealne do samotnego rozmyślania i choć zazwyczaj duch odstraszał wszystkich innych skorych do odwiedzin łazienki towarzyszy, jej na pewno tak łatwo stamtąd nie wygoni. Wślizgując się do środka usłyszała łkanie, co od razu pchnęło ją w stronę jednej z umywalek, skąd dochodził owy dźwięk. Sam fakt łez na policzku nie zadziwiłby jej tak bardzo, gdyby nie osoba z której oczu one płynęły. - Connie ? - Zdziwiła się marszcząc brwi. - Ty płaczesz ?
Podskoczyła słysząc jakiś głos niedaleko siebie. Nie spodziewała się tutaj kogoś innego niż Marta. To też uderzyła się głową o umywalkę. Jękneła. No super, nie ma to jak wielki guz na koniec dnia. Uniosła spojrzenie w górę, gdyż po głosie nie poznała, kto zaszczycił łazienkę. Ukradkowo wytarła czające się w kącikach jej oczu kropelki. No super. Jeszcze jeden z członków KDK i osoba z jej rodziny musi ją widziec w takiej sytuacji. Wstała szybko, rozmasowujący tył głowy i spojrzała na Erin jak najbardziej złowrogo, ale coś jej nie wyszło. -Chyba sobie żartujesz- Prychneła cicho- Przecież to Marta- Wskazała na ziaciekawioną biegiem wydarzen duszkę, która chichotała po zobaczeniu niefortunnego "podskoku" Connie. Nigdy więcej siedzenia pod umywalką. -Jeśli przyszłaś się pokłócic, to wybacz ale nie mam chumoru- Taa, można by powiedzieć, że skoro ona nie ma na to ochoty, to świat się już powoli kończy.
Obserwowała Connie oczami niczym małego dziecka, które właśnie zobaczyło rzecz niemożliwą. Bo tak było. Łzy i panna Tenebres były dla Erin rzeczą której nie da się połączyć. Toż to by znaczyło, że ślizgonka ma uczucia, a co za tym idzie, jej serce bije, a przecież zawsze w myślach panny Harrison było niczym z głazu, dawno usunięte z ciała Connie. Czyli jednak Tenebres była człowiekiem. - Wcale nie. - Rzekła oskarżycielsko lewo powstrzymując się od wskazania jej palcem niczym oskarżonej o jedno z najgorszych przestępstw. - Wyraźnie widzę, że ty. Przyjrzała się jej uważnie powstrzymując się od powiedzenia, że nawet widać łzy na jej policzku. Tego faktu powinna sama się domyślić. - Wcale nie przyszłam się kłócić.- Oznajmiła jej cicho. Nagle zrobiło się jej żal owego rumaka, który poza tym że uwielbiał dogryzać innym w rzeczywistości też potrafił być miły.
Zdecydowanie dziewczyna nie znalazła się w najlepszej sytuacji. Pokazać łzy przed jednym ze swoich wrogów było rzczą najgoroszą i szczerze mówiac żałosna. No, ale nie spodziewała sie, że ktoś zawita do łazienki gdy to duch dziewczynki, zabitej przez bazyliszka, wiecznie i bez przerwy jęczał. -Widzisz... Fajnie... i co z tego?- Chciała się nasilić na swoją zwyczajową obojętnośc, ale nie do końca jej to wyszło. Rękawem szaty wytarła policzki. -Rozumiem, że przyszłaś pomyślec. Ale byłam tu pierwsza, więc drzwi są tam- Dodała jeszcze siadając na umywalce. Patrzała na dziewczynę w połowie nieobecnym wzrokiem.
Obecna sytuacja nie była dla niej nawet niezręczna, choć przecież właśnie była świadkiem łez osoby, która nie ma w sobie krzty litości, jak głosi plotka z którą Erin jak najbardziej się zgadzała. - Nie umiesz grać. - Jęknęła obserwując Connie, której obojętny ton stracił nieco wraz z smutkiem, który malował się na jej twarzy. - I nie mam zamiaru wychodzić. - Oznajmiła jej uparcie krzyżując ręce na klatce piersiowej i zastanawiając się gdzie mogła by usiąść tak aby było wygodnie. - Dopóki nie dowiem się dlaczego płaczesz.
-Nię płaczę- Mruknęła ostro. Gdyby nie swoja zawziętość i upartość, to pewnie by już dawno wyszła. Nie musiałaby się zmuszać to jak najbardziej pogodnego wyrazu twarzy. Chciała zbagatelizować jakoś tą całą sytuację, ale nic konkretnego nie przychodziło jej do głowy. -Czemu miałabym ci niby powiedzieć? Zeby się rozniosło po szkole?- Sykneła odwracając twarz w stronę ściany. Przecież nie dopusci by któraś z plotek potwierdziła się i to z jej ust.
- Płaczesz. - Wytknęła jej po raz kolejny, przeklinając w myślach na niezwykłą upartość dziewczyny, która najwyraźniej sprawiała jej wiele kłopotów w życiu codziennym. Bo kto brnie w swoich kłamstwach lub własnej opinii bez poniesienia jakichkolwiek konsekwencji ? To musi być nie tylko niezwykle nużące, ale i strasznie denerwujące. - Connie nie każda osoba w szkole musi być od razu wredną jędzą, nawet jeśli nie darzy Cię sympatią. - Odparła przewracając oczami i zajmując miejsce obok czarnowłosej ślizgonki. Ledwo też powstrzymała się od dodania 'tak jak ty' na końcu wypowiedzi. Stwierdziła jednak, że owym zwrotem pogorszyłaby sytuację Tenebres i tak już smutnej.
- No niech ci już bedzie. Płakałam. Zadowolona?- Uniosla lekko glos czujące, że od samego mówienia o tym łzy znów naplywają jej do oczu. Zamrugala szybko - W końcu też jestem człowiekiem -Dodała już ciszej, gdyż wcześniej trochę się uniosła. -Mam po prostu pewien problem i tyle.. nic takiego- Szepnęła już prawie niedoslyszalnie. Dobrze wiedziala, że Erin chetnie by podala w swojej wypowiedzi jej przyklad, ale nie miala zamiaru jakos się czepiac. Nie teraz, nie dzisiaj. Za duzo się już wydarzyło.
- Bardziej niż kilka minut temu. - Odparła odchylając głowę do tyłu i z nienaturalną ciekawością przypatrując się każdemu elementowi pomieszczenia. - Właściwie sama doszłam do tego samego wniosku dosłownie przed chwilą. - Stwierdziła bez krzty ironii czy choćby złośliwości. - Na problemy najlepsza jest butelka ognistej whisky czy choćby kilka kremowych piw. - Oznajmiła jej, uśmiechając się delikatnie. Sama nie była pewna, co do prawdziwości swojej wypowiedzi. Wszak napój pomagał choć na chwilę, jednak istniało milion innych sposobów, których nie miała ochoty wypróbować.
-Czyżbyś starała się w jakiś sposób mi pomóc?- Spytała cicho, głosem nasyconym wręcz ironią. No tak. Któżby nie pomagał tak wspaniałej, urokliwej i miłej Connie? Przecież jest samym dobrem i sama chę... Głupoty jak nie wiem co! Nie warto było nawet o tym myśleć z jaką kolwiek nutą sarkazmu. Po chwili jednak westchnęła i uśmiechnęła się w miarę miło. -Może i masz racje. Ale ostatnie picie ognistej zdecydowanie nie polepszyło mi życia- Jak na razie nie widziała jakiś szczególnych powodów, żeby się akurat jej wygadać. Ale z każdą chwilą ochota na potok słow wzrastała.
- A czemu nie ? - Spytała cicho nieco ironizując i kątem oka spoglądając na Connie w poszukiwaniu kolejnych łez, które już się nie pojawiły. Najwyraźniej ślizgonka nie była aż tak emocjonalna, aby w jej obecności wybuchnąć rzewnym płaczem. - Zawsze możesz też zjeść garnek lodów. - Poleciła jej, uśmiechając się. Nagle naszła ją wielka ochota na owy deser, najlepiej z dużą ilością owoców. - To pomaga duszy, ale musisz lubić sport, aby potem ćwiczyć i spalić tą ogromną ilość kalorii. Wyolbrzymiła ostatnie słowa teatralnym skinieniem oczu i figlarnym uśmiechem.
-Lody waniliowe z prażoną kukurydzą. To by było sdecydowanie dobre rozwiązanie- Powiedziała zdecydowanie nie entuzjastycznie, chociaż nabrała smaka na taką potrawę. Bawiła się palcami, raz po raz strzelając koścmi. Ciężko jej było na sercu i zdecydowanie ochota na wygadanie się dobrnęła do szczytu jej wytrzymałości. -Myślisz... że pocałowanie przez dziewczyne najlepszego przyjaciela może zniszczyć stosunki między nimi?
- Fuj. - Odparła parskając śmiechem, słysząc o smaku lodów Connie. Ona sama wolała wybierać nieco popularniejsze zestawienia jak czekolada z...czekoladą. - Masz okropny gust, co do jedzenia. - Pewnie może. - Odparła szybko, nieco zdziwiona nagłym przypływem zaufania do jej osoby przez Tenebres. - Może je zepsuć, a może nieco polepszyć. Zależy od przyjaciela.