Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Skrzydło Szpitalne

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 20 z 39 Previous  1 ... 11 ... 19, 20, 21 ... 29 ... 39  Next
AutorWiadomość


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Skrzydło Szpitalne - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Skrzydło Szpitalne - Page 20 Empty


PisanieSkrzydło Szpitalne - Page 20 Empty Skrzydło Szpitalne  Skrzydło Szpitalne - Page 20 EmptyPią Cze 11 2010, 17:16;

First topic message reminder :


Skrzydło Szpitalne

Skrzydło Szpitalne jest sporym pomieszczeniem, utrzymanym w kolorze oślepiającej bieli, przez co ma się jeszcze większe wrażenie wszechogarniającej czystości. Na całej długości poustawiane są łóżka dla pacjentów, z małą szafeczką obok, zazwyczaj zastawioną przez lekarstwa i słodycze, oraz czasem zasłonięte parawanem, by powstrzymać ciekawskie spojrzenia uczniów w przypadku cięższych chorób.



Ostatnio zmieniony przez Bell Rodwick dnia Sob Wrz 06 2014, 17:37, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Colin Fitzgerald
Colin Fitzgerald

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 31
  Liczba postów : 440
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1248-colin-fitzgerald#33270
Skrzydło Szpitalne - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Skrzydło Szpitalne - Page 20 Empty


PisanieSkrzydło Szpitalne - Page 20 Empty Re: Skrzydło Szpitalne  Skrzydło Szpitalne - Page 20 EmptySob Kwi 16 2011, 15:29;

No wiecie co! Ja osobiście byłabym zachwycona możliwością oglądania Kolina w pasiastej piżamie, chowającego się pod kołdrę w skrzydle szpitalnym, toć to taki zacny widok był. No okej, może i nie tak satysfakcjonujące jak dramatyczne przeprosiny, najlepiej na kolanach i połączone z zaśpiewaniem jakiejś serenady z akompaniamentem skrzypiec, altówek albo szykownego kontrabasu, jednak mimo wszystko Dżoel nie powinien narzekać i docenić fakt, że szanowny pan Kolinosław w ogóle raczy z nim rozmawiać, o, mimo tego, że jest tak chamsko nazywany debilem i kilofem, a w dodatku oskarżany o rżnęcie głupa. Pff! Tamten pedofil był przynajmniej miły, a ten to jakiś cwaniaczek.
- Obmacywałem się publicznie z Ridżem na dziedzincu? - powtórzył głupio, bo nie bardzo wiedzał o co chodzi. Przecież Ridż to tamten koleś z... no, z dziedzińca. - Ej, nie, to znaczy on mnie napastował, ale zacząłem uciekać, a potem on powiedział, że znamy się ze szkoły i przyprowadził mnie tutaj, a tamten oblech dał mi ten eliskir i... ej, czekaj, jaki nasz związek, no co ty pierdolisz? - aż miał ochotę dodać "helooooł", ale się powstrzymał, bo był zbyt zdziwiony. Cóż to zaskoczenie robi z ludźmi!
- Pomocy, sami wariaci - jęknął jeszcze w odpowiedzi, odwracając się od stojącego nad nim Żoela i tym samym, ach, psując efekt bójki Ridża Forrestera i Nicka Marone o Brooke Logan, no ale cóż poradzić.
Powrót do góry Go down


Joel Garcon
Joel Garcon

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 0
  Liczba postów : 355
Skrzydło Szpitalne - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Skrzydło Szpitalne - Page 20 Empty


PisanieSkrzydło Szpitalne - Page 20 Empty Re: Skrzydło Szpitalne  Skrzydło Szpitalne - Page 20 EmptySob Kwi 16 2011, 16:00;

Tak, tak. Uroczy, śliczny i w ogóle wielce wspaniały był to widok, prawie jak tych małych labradorów w reklamie Velvet - fakt. Ale dla Garcona, który nie wiedział, czy po tym obściskiwaniu się na dziedzińcu nie doszło do czegoś więcej, to raczej średnio przyjemnie patrzało się na swojego ekheem... ukochanego.
Proszę mi wierzyć - Joelek miał już naprawdę, ale to naprawdę serdecznie dość faktu, że Colin znów próbował wykręcać się tymi jawnymi oszczerstwami, historyjkami wyssanymi z palca i głupią, och przepraszam - niewinną miną, jakby wcale nie wiedział, o co studentowi chodzi. Że niby nie pamiętał, że obmacywał się z tym gryfońskim gejem Ridżem? I że niby ktoś go napastował, potem przyprowadził do skrzydła szpitalnego, a potem zajmował się nim pielęgniarz? Ojacieeee, ale bujdy. Ale nie, zaraz, w sumie Dżoelek nie mógł wiedzieć, czy to są bujdy, czy może prawda, uuuups.
- C-Colin? Ty mnie naprawdę nie znasz? - spytał głupio, machając chłopakowi dłonią przed oczami, jakby chciał go wybudzić z jakiegoś transu. Ależ to było bezsensowne pytanie! Oczywiście, że Colin go znał! Przecież jeszcze tak niedawno byli razem na balu walentynkowym, baaa!, kiedyś się już nawet 'zaręczyli'.
- Ej, czekaj, to może ty mnie nie pamiętasz, co? - spyta, jakby go olśniło. I, kiedy chłopak przewrócił się na drugi bok, Dżoelek - nie zważając na złamany palec u nogi i na to, że jeszcze przed chwilą był mega wściekły - okrążył łóżko blondyna, przykucając przy nim i łapiąc go za rekę.
- Jestem Joel. My ze sobą byliśmy. Znaczy się jesteśmy - mówił baaardzo powoli, tak, jakby tłumaczył coś małemu dziecku, albo pacjentowi Oddziału Specjalnej Troski, który znajdował się pod opieką Daisy. - Coś ci świta?
Powrót do góry Go down


Marlene Brodeur
avatar

Galeony : -34
  Liczba postów : 249
Skrzydło Szpitalne - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Skrzydło Szpitalne - Page 20 Empty


PisanieSkrzydło Szpitalne - Page 20 Empty Re: Skrzydło Szpitalne  Skrzydło Szpitalne - Page 20 EmptySob Kwi 16 2011, 16:49;

Depresję to ona już miała. Stwierdziła, że nie warto żyć, skoro ma tu leżeć i o zgrozo – jeść. Sama nie wiedziała, jak przemówić im do rozumu. Przecież wszystko jest w porządku. Potrafi mówić, oddychać, słyszy, widzi, czuje. Co zrobiła nie tak? Czym sobie na to zasłużyła? Przede wszystkim dlaczego Lauren się na niej mści? I co wspólnego ma z tym Regis? Nie umiała sobie odpowiedzieć. Żaden argument do niej nie docierał. Zresztą, niby jak skoro jest zdrowa?
- No tak, nie można mnie uznać za człowieka, bo wyglądam gorzej od tłustej krowy – zauważyła ponuro. Patrząc w lusterko widziała jedynie nadmiar tłuszczu i kilkadziesiąt kilogramów sadła. Anorektyczki widzą to, co chcą. To, co im się wmawia. Widocznie choroba nie została wyleczona zupełnie.
Miała dwa wyjścia, aby wyzdrowieć – zrezygnować z modelingu lub zrobić wielki powrót. Z tym, że musiałaby wbić sobie do głowy, że bycie piękną to nie sprawa kilogramów. Lecz wtedy nie byłaby na szczycie. Projektanci nie chcieliby, aby prezentowała ich ubrania. Owszem, miała jeszcze swój świat pełen nierozwiązanych spraw i zagadek. Mogła zostać detektywem i badać przyczyny śmierci czarodziejów. Po prostu zacząć wszystko od nowa. Ale po co, jeśli teraz jest najlepsza? – Nie jestem żadną maszynką, rozumiesz? Robię to, co lubię. Nie uda ci się zniszczyć mojej kariery. I ile razy mam ci powtarzać, że nie mam anoreksji?! Pomyliły ci się lata. Jestem zupełnie zdrowa. Choroba minęła. Czy to źle, że czuję się szczęśliwa? – spytała roztrzęsiona. – No odpowiedz!
Myślała. Ciągle myślała, a głowa bolała coraz mocniej. Ale trzeba im wytłumaczyć, że niepotrzebnie wymyślają jej chorobę. Cała zdrętwiała słysząc ostatnie słowa Lauren. – To on mnie już nie chce? – zapytała cicho, a duża łza spłynęła po jej bladym policzku. – Nie może mi tego zrobić – powtarzała, nadal ruszając palcami.
Spojrzała na Regisa i wyrwała swoją dłoń. Zaklęła ze złości. – Ależ ja jadłam! Dbałam o siebie, ćwiczyłam. Robiłam wszystko, czego ode mnie wymagano. Bo chcę być najlepsza – zapewniła ich.
Zastanawiała się kto z bliskich może jej pomóc. Druella była zajęta nauczaniem najmłodszego syna. William siedział w bibliotece i ostatnio rozmawiał z Marlene w styczniu, w dniu jej urodzin. Bliźniaczki trzeba skreślić. Są za młode, a poza tym dziewiętnastolatka za nimi nie przepadała. Lena.. No tak! Starsza siostra ją zrozumie. Przecież sama jest modelką. Tak, ona musi pomóc. – Pozwólcie mi się skontaktować z siostrą – poprosiła, a na jej twarzy pojawił się triumf. I to on ją zdradził, bo Lau i Regis byli nieugięci. Widząc ich miny, syknęła: - Chyba nie zabronicie mi widywania się z rodziną!
Powrót do góry Go down


Colin Fitzgerald
Colin Fitzgerald

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 31
  Liczba postów : 440
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1248-colin-fitzgerald#33270
Skrzydło Szpitalne - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Skrzydło Szpitalne - Page 20 Empty


PisanieSkrzydło Szpitalne - Page 20 Empty Re: Skrzydło Szpitalne  Skrzydło Szpitalne - Page 20 EmptyNie Kwi 17 2011, 15:18;

No patrzcie państwo, wciąż nie wierzył! Jak tak można, wszak Kolin był szczery niczym złoto, szczególnie w stanie amnezji, kiedy naprawdę nie mógł mieszać faktów, bo pamiętał tylko ten jeden ciąg wydarzeń, hehe. Choć w sumie rozumiemy to, bo on sam by się pukał w czoło, gdyby Żelek zaczął wygadywać takie bzdety. No cóż, chyba mamy poważny problem – przyznam, że aż doszłam do wniosku, że ta niedowiarkowatość jest gorsza niż stara pamięci, serio! Bo Kolin przynajmniej już wie, jaki ma problem, hehe.
Czekał zatem, powoli się niecierpliwiąc, aż ten cwaniak przestanie gadać jeszcze większe bzdury od niego i skończy te fochy, które, mimo tego że wyglądały uroczo (hihi), mimo wszystko trochę bardzo go irytowały.
- No helooooł, naprawdę, jakie błyskotliwe spostrzeżenie! – zawołał. Nawiasem mówiąc, to już druga na trzy spotkane osoby, która macha mu dłonią przed twarzą, co to za kretyński zwyczaj? Był pewien, że w jego wesołej krainie tańczących jednorożców takich typków machających ludziom dłonią przed twarzą (uch, ale składnia) nie było.
Gdyby wiedział, że Joel okrąża bohatersko łóżko mimo złamanego palca i okropnego gniewu, na pewno by to docenił, ale nie wiedział, więc na razie przyglądał mu się podejrzliwie. Tym bardziej, że typek swoimi czynami potęgował atmosferę sceny z Mody na Sukces, którą nawiasem mówiąc, namiętnie oglądała ciotka Pela (której też nie pamiętał, ojej).
- NO CZEGO JESZCZE – wykrzyknął, kiedy już dotarł do niego sens jego słów – Słuchaj Josh, jak chcesz sobie robić głupie żarty, zadzwoń do kogoś i spytaj czy jego lodówka chodzi.
Powrót do góry Go down


Joel Garcon
Joel Garcon

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 0
  Liczba postów : 355
Skrzydło Szpitalne - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Skrzydło Szpitalne - Page 20 Empty


PisanieSkrzydło Szpitalne - Page 20 Empty Re: Skrzydło Szpitalne  Skrzydło Szpitalne - Page 20 EmptyNie Kwi 17 2011, 18:32;

Ojaaa, czyli Colin naprawdę nic nie pamiętał! Jego Colin nic nie pamiętał. On miał amnezję, do jasnej ciasnej i złamanej różdżki! AAAAA! A-a-ale jak to?! Czyli nie pamiętał zupełnie nic?! Zaręczyn, randek, balu walentynkowego i – co najważniejsze - samego sexgotta Joela?
Taaaak, w tym momencie Garcon miał ochotę malowniczo jebnąć głową w szafkę przy łóżku szpitalnym, jak to kiedyś zrobił Colin w wielkiej sali. Oczywiście w ostatniej chwili się powstrzymał, bo raz, że Puchon mógłby wziąć go za jakiegoś psychola, a dwa, że nie mógłby pokazywać się publicznie z takim guzem no! Jak to by wyglądało? Jeszcze Hanka by się martwiła, a Joel akurat nie chciał mieć jej na sumieniu.
- Joel nie Josh - mruknął poirytowany. No helooł! Nie wiedział już czy Colin mylił imiona przez amnezję, czy dlatego, że chciał jeszcze bardziej wkurfić i tak wkurfionego już Joela (mojej składni nie pobijesz, kozaku).
- Zresztą, nieważne. Ty - Colin, jesteś ze mną - Joelem. Joelem nie Joshem. Nie wiem, co ci się stało. Nie pamiętasz mnie, a to źle. - No tak. Francuz dalej tłumaczył Puchonowi, jakby z tym nie wszystko było w porządku. Nie miał pojęcia, co robi się w przypadku amnezji. Pokazuje zdjęcia, fakt. Ale oni wspólnych jeszcze nie mieli. Hm, jedyne pamiątki, to chyba urodzinowy t-shirt Colina i kapsle po Tymbarku czyli ich prowizoryczne obrączki, które, owszem, Joel dalej miał gdzieś w dormitorium. W każdym razie wątpił, żeby to cokolwiek dało. Na pewno by sobie nie przypomniał.
- Słuchaj, ja nie wiem, co mam już robić, ale ty musisz mi uwierzyć - mruknął zrezygnowany z miną prawie tak zbolałą, jak ta skopanego jelonka.
No Colin, już nie będę wściekły za tą akcję z Ridgem, której nawet nie pamiętasz, zrobię wszystko co się da, żeby było dobrze, ale niech już jest tak, jak było kiedyś.
Powrót do góry Go down


Colin Fitzgerald
Colin Fitzgerald

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 31
  Liczba postów : 440
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1248-colin-fitzgerald#33270
Skrzydło Szpitalne - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Skrzydło Szpitalne - Page 20 Empty


PisanieSkrzydło Szpitalne - Page 20 Empty Re: Skrzydło Szpitalne  Skrzydło Szpitalne - Page 20 EmptyNie Kwi 17 2011, 19:11;

Otóż to! Cała straszna, mroczna, zła, zaskakująca, okropna, masakryczna i przerażająca prawda wyszła na jaw. Pomińmy fakt, że oprócz zaręczyn, randek, balu i Żoela zapomniał też między innymi tego błahego faktu jak się nazywa i gdzie jest, a co tam. Dużo ważniejszym dramatem jest zapomnienie o tym, że jakimś chorym zbiegiem okoliczności udało mu się wyrwać najseksowniejszego (hehe) dziuńka na dzielni, joł.
Co do jebnięcia w ścianę, to gest jebania głową w cokolwiek jest zarezerwowany dla Kolina tak jak hasło „Ojejujejujeju” dla Brooklyn! No, mimo tego, że w wykonaniu Żelka też byłoby to git malina, to i tak dobrze zrobił, że się powstrzymał. Zuch chłopak.
- O, pardon – mruknął zatem, gdy uświadomiono mu jego błąd, bo było mu mega głupio, że popełnił taką okrutną gafę. Ach! No, ale szybko mu przeszło, i skupił się na słuchaniu Joela (nie Josha), co było w zasadzie dość proste, z uwagi na niewielką liczbę dość prostych słów. A, super, najpierw nazywał go kretynem, potem oskarżał o zdradę, a teraz jeszcze mu sugeruje, że są parą. Pięknie, po prostu pięknie, chce z niego zrobić geja. No co to to nie!
- Spadaj, leszczu – odparł elokwentnie, bo wkurfiła go ta gadka – Weź, idź, nie wierzę ci. To nawet nie jest zabawne, Jude.
Zresztą, i tak czuł się rozkojarzony, bo jego brat mówił, że jest jego chłopakiem, no helooł, to się nie zdarza na co dzień. To się w ogóle nie powinno zdarzać.
Powrót do góry Go down


Joel Garcon
Joel Garcon

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 0
  Liczba postów : 355
Skrzydło Szpitalne - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Skrzydło Szpitalne - Page 20 Empty


PisanieSkrzydło Szpitalne - Page 20 Empty Re: Skrzydło Szpitalne  Skrzydło Szpitalne - Page 20 EmptyWto Kwi 19 2011, 19:45;

No nie, no nie, no nie. Czy wspomniane było wcześniej, że Joel nie ma już totalnie siły na tego zamnezjowanego blondasa? Tak? To teraz nie ma siły dziesięć razy bardziej, niż poprzednio, o.
Przecież to nie fair! Teraz Joel nie dowie się, czemu Colin obściskiwał się z Ridgem, wtedy, tam na dziedzińcu. Co z tego, że już wcale się na niego nie gniewał (albo przez tą całą sytuację zapomniał, że się gniewał, whatever), skoro dalej nie dawało mu to spokoju? Eh. Jeszcze przyszło do tego, że przed tym cholernym turniejem, na którym wcale nie miał ochoty się pojawić, musiał przejmować się stanem własnego bojfrenda. Nie, żeby to było dla niego coś uciążliwego, o nie! Po prostu jak miał w ogóle skupić się na jakimkolwiek zadaniu, martwiąc się zdrowiem i pamięcią Colina? No nijak się nie dało.
A wracając do akcji w skrzydle szpitalnym, to Joel klęczał tak przy łóżku swojego lubego (hyhy), trzymając go za rękę,( jakby chciał dodać mu otuchy, która zresztą w tym momencie bardziej przydałaby się jemu) a Fitzgerald wyjeżdża mu z tekstem, że ma spadać, bo mu nie wierzy i jest leszczem. No zajekurdefajnie!
Tu nie ma się co zastanawiać, trzeba działać i to bardzo radykalnie! – zarządził, ale tak tylko w myślach.
- Nic nie będzie spadane, Fitzgerald! – burkną. Bez głębszego zastanowienia, narażając się tym samym na oberwanie kolejnym wyzwiskiem w stylu pedobeara, chwycił twarz leżącego Colinosława w dłonie, całując go baaardzo zapamiętale w usta.
- Jest mi bardzo wszystko jedno, czy mnie pamiętasz, czy nie. Najwyżej jakoś zakochasz się od nowa i będzie jak kiedyś! - powiedział stanowczo, co, owszem, miało znaczyć, że nigdzie się stąd nie wybiera.
Powrót do góry Go down


Colin Fitzgerald
Colin Fitzgerald

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 31
  Liczba postów : 440
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1248-colin-fitzgerald#33270
Skrzydło Szpitalne - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Skrzydło Szpitalne - Page 20 Empty


PisanieSkrzydło Szpitalne - Page 20 Empty Re: Skrzydło Szpitalne  Skrzydło Szpitalne - Page 20 EmptySro Kwi 20 2011, 14:33;

Oj tam oj tam, właściwie to lepiej, że się nie dowie, bo gdyby usłyszał jakże banalne (a zarazem szczere, co nie) wyjaśnienie, że w tym nie było żadnego podtekstu, a Ridge po prostu go pocieszał w zwykłym uścisku, spełniając tym swój chrześcijański obowiązek wspierania bliźniego w potrzebie, Dżoel i tak by nie uwierzył i jeszcze by się awanturował, że jest okłamywany. Zresztą, ja tu pragnę po raz kolejny wspomnę o tym, że Kolin jest dużo bardziej wyrozumiały i nie czepia się o to, co Joel robi (a raczej robiłby, gdyby miał taką możliwość) z ową uroczą mugolską aktoreczką, Jessicą Albą!
Co do Turnieju, to racja, będzie mu zapewne trudniej, chociaż przyznam, że doceniam to, że będzie się przejmował aż tak bardzo, że aż nie będzie mógł się skupić, hihi. To znaczy, tego jeszcze nie wiemy, bo zawsze istnieje taka opcja, że Żelka wreszcie fkurfi brak… brak nie wiem czego, o, pamięci, u owego LUBEGO (ach), że aż się zniechęci, zirytuje, zrezygnuje, zerwie z nim (czy coś takiego) i sam o nim zapomni, a potem zostanie hetero i będą żyli długo i nieszczęśliwie. Chlip chlip. To smutniejsze niż rozstanie Ridża (czy tam Erika) z Brooke (albo Donną, nie rozróżniam ich, wybaczcie)!
Tymczasem radykalne (i bardzo zacne, nafjasem mufionc) działanie Dżoela bynajmniej nie przywróciło mu pamięci, co jednak nie znaczy, że nie stopiło lodu w jego sercu, nie odblokowało niechęci w jego musku, nie zatańczyło w jego duszy i w ogóle, nie poruszyło nim do głębi!
- Oooooch, jakie to wzruszające – oznajmił jeszcze, słysząc jego deklarację, naprawdę, on nie kpił i nie ironizował, bo gdzieżby śmiał!!! Serio się wzruszył, byłby się rozpłakał, ale jakoś łez mu brakło. Szkoda.
- Dobra, nie ma sprawy! Skoro jesteś taki zdeterminowany i wciąż utrzymujesz swoją wersję wydarzeń, ROZKOCHAJ MNIE W SOBIE – zarzucił patetycznie i spojrzał na niego wyczekująco, a zza rogu wyszła orkiestra smyczkowa, przez okno wleciały gołąbki, a z sufitu tłuste cherubinki zrzucały konfetti w kształcie serduszek i płatki róż…
Powrót do góry Go down


Joel Garcon
Joel Garcon

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 0
  Liczba postów : 355
Skrzydło Szpitalne - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Skrzydło Szpitalne - Page 20 Empty


PisanieSkrzydło Szpitalne - Page 20 Empty Re: Skrzydło Szpitalne  Skrzydło Szpitalne - Page 20 EmptyCzw Kwi 21 2011, 20:28;

Może to i racja! Ale zapewne kiedyś i tak - o ile ich związek przetrwa ten ciężki okres próby! I jeśli nadarzy się kutemu okazja, nieładnie wypomni Colinowi, co kiedyś zrobił, ehe. Zdecydowanie był pamiętliwy, choć może to nie jest raczej pozytywna cecha i nie ma się czym chwalić, ale oj tam, oj tam. W ogóle to kończę już temat owej niecnej przygody Colina i Ridża, a także jej następstw, które mog wystąpić w przyszłości, bo po co teraz o tym dumać i rozprawiać? Co było, to było, co ma być, to będzie, o!
Wzmianki o Jessice Albie też nie skomentuję, bo Colin doskonale wiedział, że to wielka słabość Dżoelka, wiec… Nie, zaraz! Nie wiedział, więc jakby nie miał się o co czepiać, choć jeśli tak racjonalnie pomyśleć, blondyn nie czepiał się nigdy. Kurza twarz, faktycznie był wyrozumiały! Tak, tak, Garcon, uświadamiaj sobie jeszcze bardziej, ile znaczy dla ciebie Colinosław i jak wiele możesz za chwilę stracić, jeśli nic nie zrobisz!
Ach! Jakże się zatem ucieszył z racji tego, że Colin rzucił tylko jakąś – w mniemaniu Joela - ironiczną uwagę, a nie odepchnął go, przywalił z płaskiego albo chociażby wyzwał od pedobearów, uuuuuuff! To naprawdę podbudowujące, ile potrafią zdziałać te francuskie usta! Kamień z serca normalnie, hłe, hłe.
Dobra, ironiczną i w ogóle nie na miejscu uwagę przeżył (a nawet zaczął zaciesza z wyżej wymienionych powodów), ale to, co potem powiedział Colin, sprawiło, że totalnie zrzedła mu mina! Momentalnie zrobił ‘ŁOTDEFAK FEJSA’ i zaniemówił. Sądził, że po tym pełnym emocji pocałunku Fitzgerald chociaż poudaje, że, owszem, przypomniał sobie, kim jest Joel, że są ze sobą od niewiadomo jakiego czasu, a nawet kiedyś planowali wspólnie ślub w Vegas (po pijaku też się liczy, więc cichać!)… Ale się przeliczył! I to okrutnie, bo Colin zażądał, żeby student go w sobie r-r-ro… ROZKOCHAŁ! Jak to tak? Przecież z daleka było widać, że Joelosław, pomimo tego, iż wręcz ociekał seksem, był najzwyczajniejszą w świecie, związkową dupą wołową! A przynajmniej tak mu się zdawało i był o tym stuprocentowo przekonany, co zaniżało jego mniemanie o własnych możliwościach, no ale.
- Ale ja… - zaczął nieporadnie, marszcząc brwi w wielkim skupieniu. Ale ja nie umiem, to miał mu właśnie powiedzieć? Niee, nie będzie robił z siebie ofiary!
- Nie mogę uwierzyć, że mi nie wierzysz! – odpowiedział wielce zbulwersowany. – Wiesz, podejrzliwość, nigdy nie była podstawą dobrego związku! A poza tym, muszę się skupiać na innych sprawach, nie zmuszaj mnie do dekoncentrowania się przed turniejem - wykręcił się pierwszym lepszym, co przyszło mu na myśl.
Tak, tak, Garcon, teraz wszystko zwalaj na turniej, a jak przyjdzie co do czego, to stchórzysz na pierwszym zadaniu.
Powrót do góry Go down


Colin Fitzgerald
Colin Fitzgerald

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 31
  Liczba postów : 440
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1248-colin-fitzgerald#33270
Skrzydło Szpitalne - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Skrzydło Szpitalne - Page 20 Empty


PisanieSkrzydło Szpitalne - Page 20 Empty Re: Skrzydło Szpitalne  Skrzydło Szpitalne - Page 20 EmptyCzw Kwi 21 2011, 21:13;

Oczywiście, że przetrwa, co by miał nie przetrwać! Wszak z pozytywnym nastawieniem Kolina i wielką determinacją Dżoela mogą tak wiele zdziałać, czyż nie? I nawet tamta nieszczęsna scena z Ridżem nie zepsuje tej cudownej relacji, noł łej, a jeśli tak, to wszyscy osobiście (łącznie z bogu ducha winnym Kefirem) dostaną fpierdol od mojego kumpla Pudziana, i na tym się skończy. O. Nie ma to jak mondre pogróżki i mroczna zemsta, hihi.
Taaaaaaaaak, Colin może i był wyrozumiały i tak dalej, ale to by było chyba na tyle, bo myślę, że jego wrodzona tępota skutecznie maskuje wszystkie inne zalety, których i tak było niewiele. Aż mnie dziw bierze, co taki kozak Joel w nim widzi! Miłość bywa taka ślepa, no ale cóż poradzić. Nie mam nic przeciwko, bo w tym układzie Kolin korzystał najbardziej (jakkolwiek to brzmi, nie mam żadnych podtekstów na myśli!), więc jest w porząsiu. A do sprawy Jessiki jeszcze wrócimy! Zresztą, Kolin wie o niej już dawno (ale nie pamięta, hłe hłe), jak kiedyś był na popijawie u Irka, skrzacik wszystko mu wyśpiewał. Ot, co.
Tak, jego boskie francuskie usta musiały być naprawdę magiczne, skoro odciągnęły Colina od kontynuacji nazywania go pedobearem i tak dalej (nawiasem mówiąc, to nie powinien być pedobear tylko pedojoel, hehe, brzmi klawo)! Również jesteśmy pod wrażeniem.
Niestety, nasz boski bohater z amnezją nie bardzo zachwycił się reakcją Garcona i jego łotdefakową miną, która, choć urocza, odbiegała nieco od jego wizji.
- Ale z ciebie wiśnia – prychnął w odpowiedzi, przekonany dla odmiany, że możliwości jego chłopaka są dużo, dużo większe!!! – Jestem zdegustowany, zbulwersowany i zawiedziony twoją karygodną wręcz postawą.
O raju, włączył mu się jakiś słownik trudnych słów i elokwentnego, wyszukanego słownictwa, kiedyś raczej niespotykanego. Humm. Co ta amnezja robi z człowiekiem, no…!
- Do niczego cię nie zmuszam, przypominam ci, kochanie, że sam się przy tym upierałeś – poinformował go uprzejmie – Nie oczekuj ode mnie, że rzucę się radośnie w ramiona kolesia, którego, jak by nie patrzeć, widzę pierwszy raz w życiu i… i nie wymawiaj się turniejem, cokolwiek to jest.
By efektownie zakończyć swą wypowiedź, wstał i wyminął Joela, kierując się w stronę wyjścia.
- Mam tego dość - oznajmił, po czym ruszył... nie wiedział, gdzie, byle dalej od tego bubka!
Powrót do góry Go down


Joel Garcon
Joel Garcon

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 0
  Liczba postów : 355
Skrzydło Szpitalne - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Skrzydło Szpitalne - Page 20 Empty


PisanieSkrzydło Szpitalne - Page 20 Empty Re: Skrzydło Szpitalne  Skrzydło Szpitalne - Page 20 EmptyPią Kwi 22 2011, 17:13;

Uuuuu! No takiej groźby to nie można się nie przestraszyć, wszak wszem i wobec wiadomo, że Pudzian to paker i koks jakich mało, no i jak dal fpierdla, to bite trzy miesiące w skrzydle szpitalnym gwarantowane! Zatem też ani ja, ani Joelosław nie zamierzamy się kłócić, gdyż obydwoje lubimy swoje twarze i wszystkie kończyny, więc nie ma co ryzykować spotkania z mugolskim strongmanem; ten związek przetrwa wszystko! A jak nie, to wszystko zwali się na Ver-kilofa! Bo ona w końcu zna tajniackie ciosy kung-fu nindży, więc ma jeszcze jakieś szanse na przetrwanie w tym fighcie, hyhy.
I proszę mi tu nie ubliżać Colinosławowi, bo raz, że nie był bardziej tępy od Francuza, a dwa, że miał wiele więcej zalet, niż jemu samemu, jak autorce poprzedniego posta się zdaje! I to naprawdę, ale wymieniać ich wszystkich nie będę, bo zapewne zabrakłoby mi miejsca. No ale anyway, wracając do skrzydła szpitalnego, to tamtejsza sytuacja nie prezentowała się zbyt ciekawie, wręcz zalatywało dramatem! Takim w stylu Mody na Sukces, gdzie Brooke piąty raz poderwała męża swojej córce, a zaraz potem tego męża zdradzała z jego ojcem, ehh… Jestem pewna, że dzięki takiemu zobrazowaniu zdarzeń już zrozumieliście, jak poważna była sytuacja amnezji Colina i totalnej bezradności Joela!
Zwłaszcza, że po beznadziejnym wykręcie Colin nazwał Joela wiśnią, co było chyba nawet gorsze od kilofa, czopka czy nawet trolla. W sumie, to Francuz nawet aż tak bardzo się nie zdziwił, bo chyba zdał sobie sprawę z tego, jak głupkowato musiały brzmieć te jego wymówki. W ogóle Colin swoimi tekstami wjeżdżał mu na psychę bardziej, niż Hanka tym ‘Głupi jesteś.’. No ale co poradzić?
Teraz już właściwie nic, bo nim zdążył cokolwiek wybełkotać, wyjaśnić, prosić, żeby go posłuchał jeszcze rac, w ogóle zrobić cokolwiek, Colin już wstawał z łóżka. Następnie blondyn zgrabnie wyminął dalej oniemiałego i klęczącego w totalnym bezruchu studenta i mrucząc coś na styl ‘dobra, koleś, mam cię dość, spadaj’ , wyszedł ze skrzydła szpitalnego, nie wiadomo gdzie.
- Ej no! Czekaj! – wrzasnął za nim, kiedy otrząsnął się z tego głupiego stanu bezradności, zdając sobie sprawę, że Colin wyszedł.
Francuz zerwał się na równe nogi, biegnąc za blondynem. Ostatecznie, kiedy już go dogonił, padł na kolana, zaczynając śpiewać jakąś głupkowatą piosenkę o bardzo wymownym tytule Breathless, którą pamiętał z komedii romantycznej, które nawiasem mówiąc w tajemnicy namiętnie oglądał. Pewnie, robił z siebie debila, ale oj tam, oj tam. I nie wiadomo, czy właśnie to, czy pokazanie urodzinowego tiszercika, a może rozmowa z Hanką i kilofem Verciosławą spowodowała, że Colinowi zaczęło coś tam świtać. A jak nie świtać, to przynajmniej trochę zaczynał wierzyć w wersję Dżoela, więc wszystko było na dobrej drodze do tego, że może jednak związek się nie rozpadnie i interwencja Pudziana (już nawet nie pamiętam, po co) nie będzie potrzebna.
Powrót do góry Go down


Manuel Rosado
avatar

Wiek : 33
Galeony : -2
  Liczba postów : 310
Skrzydło Szpitalne - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Skrzydło Szpitalne - Page 20 Empty


PisanieSkrzydło Szpitalne - Page 20 Empty Re: Skrzydło Szpitalne  Skrzydło Szpitalne - Page 20 EmptySob Kwi 23 2011, 15:31;

Naprawdę, naprawdę, po tym jak wkrótce po wystrzeleniu przez niego owych nieszczęsnych iskier, które co prawda ratowały jego dupsko, ale boleśnie raniły dumę i honor (których nie posiadał, ale co tam), zapadła głucha ciemność i całkowita cisza, był przekonany, że zszedł z tego świata, bo poczuł się mniej więcej jak wyłączony nagle telewizor. Blablablabla, a nagle bum i wszystko zgasło.
Z dziwnego letargu wyrwało go dopiero coś bardzo, bardzo jasnego, co oślepiło go mimo tego, że miał zamknięte powieki. Przez kolejny ułamek sekundy pomyślał, że skoro umarł, to musi znajdować się w niebie, a co za tym idzie, znajduje się w raju, no nie powiem, właściwie go to usatysfakcjonowało, bo co jak co, ale raj brzmi naprawdę kozacko i spodziewał się, że musi tam być zajebiście. No wiecie, może jakaś gorąca plaża, szumiący ocean, kokosy, drinki z palemką i roznegliżowane panienki tańczące taniec hula? Jemu pasuje!
Niestety, cudowna wizja owej pięknej przyszłości zburzyła się szybciej, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać, bo wraz z przebudzeniem poczuł, jak jego urocza, kędzierzawa (i pusta) główka rozpada się malowniczo na dwie części, a wszystkim zgromadzonym ukazuje się jego ptasi móżdżek wielkości orzecha włoskiego. Gdy po chwili do bólu głowy dołączyło pieczenie w ręce, dziwny ucisk w klatce piersiowej i brak możliwości poruszania stopą zorientował się, że najwyraźniej się przeliczył, a nikczemny stwórca postanowił jednak strącić go gdzieś do piekieł. To nie fair, on nie chce do piekła. Wiedział, że ma gwarancję, że oprócz wiecznych tortur i liżących go płomieni ognia, nie znajdzie tam ani grama marihuany, a to oznacza totalną klęskę. Co to to nie! Zdecydował, że skoro jest takim hero, to podejmie negocjację z szatanem, a jak nie, to zapoda kilka nindżowskich ruchów i skurczybyk będzie musiał go wypuścić. Zostanie duchem. Właśnie! Dlaczego nikt nie dał mu wyboru bycia duchem?! Chciałby, a co. Zawsze lepsze to niż tkwienie w jakimś gównie, co nie?
W związku z powyższym postanowieniem otworzył powoli lewe oko – bo z prawym chyba trudniej byłoby mu się rozstać – a jego oczom ukazał się biały sufit i świecąca wprost na niego lampa; dobra, tego się nie spodziewał. Odwrócił główkę nieco w lewo i dostrzegł, że jakiś podejrzany typek majstruje przy jego ręce, tak, tej potwornie piekącej, za pomocą stukania różdżką i mamrotania zaklęć. Żadnej lawy, smoły czy duszącego dymu? W dodatku leży w wykrochmalonej pościeli na metalowym łóżku, obok znajduje się… szafka nocna? Lampka? Pudełko tabletek i kufel z dymiącym eliksirem o uroczym zapachu chyba tymianku? Wciąż zdezorientowany, otworzył drugą powiekę, potem odetchnął głęboko (auć) i zawołał coś w nieznanym nikomu języku, który był chyba jakąś hiszpańską gwarą rodem z Meksyku; w każdym razie w skróconym tłumaczeniu było to mniej więcej ŁO KURWAA JA ŻYJĘ!!!
Gdy tylko to zrobił, został zganiony przez pielęgniarza, od którego następnie dostał surową reprymendę, że po co tak długo siedział w tych sidłach i że powinien wzywać pomoc od razu, gdyż jasne było, że i tak się nie uratuje (co za optymista!). No heloooł, wybaczcie, ale on był zbyt kurfa zajęty użalaniem się nad swoim losem i przeżywaniem tego, że jest za młody by umierać, żeby zdążyć jeszcze myśleć o tym, czy może mu się uda czy jednak nie i kiedy wezwać pomoc. Niech się cieszą, że w ogóle wpadł na ten genialny pomysł.
Siedział cicho (bał się pielęgniarza, hyhy), czekając, aż facet skończy naprawiać mu rękę. Wreszcie, po jakimś kwadransie, no, może krócej, osobnik oznajmił, że kilka godzin poboli, potem będzie musiał poczekać i najpóźniej jutro rano będzie już cały, a w Skrzydle Szpitalnym posiedzi sobie ze trzy dni. Spoko. Manuel kiwnął głową na znak, że czai, po czym dyskretnie zasugerował, że pielęgniarz mógłby sobie już iść. Miał bowiem niecny plan bohaterskiego powrotu na pole bitwy! No bo skoro żyje, to czemu by nie wyjść na błonia, przywołać miotłę, wskoczyć na nią raz-dwa i udać się na wyspę, przelecieć dżunglę i stawić się tam, gdzie stawiali się wszyscy, którzy ukończyli zadanie?! Ach, on to ma łeb.
Niestety, gdy tylko spróbował wyjść z łóżka, natychmiast wrócił, bo zrobił to zbyt gwałtownie i ból nie pozwolił mu kontynuować. Odczekał jeszcze moment, po czym, łyknąwszy uprzednio eliksir z tamtego kufla (nie wiedział co to, ale pachniał fajnie i miał nadzieję, że to przeciwbólowy), stanął powoli na podłodze i pokuśtykał w stronę drzwi. I kolejne niestety – chyba zrobił to zbyt jawnie i głośno, bo raptem minutę później musiał wszczynać głośną awanturę z pielęgniarzem, który za żadne skarby nie chciał pozwolić mu wyjść. Nie udała się nawet próba korupcji ani groźby rękoczynami (w obu przypadkach ze strony Manuela, hehe).
Powlókł się z powrotem do łóżka i wgapił w okno, z którego miał widok na część trybun. Nie zdążył uraczyć się żadnymi mądrymi przemyśleniami, bo, jak się okazało, uraczył się eliksirem, który sprawił, że po chwili zmożył go sen.
Powrót do góry Go down


Grigori Orlov
Grigori Orlov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 46
  Liczba postów : 542
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4219-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4220-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7195-grigori-orlov
Skrzydło Szpitalne - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Skrzydło Szpitalne - Page 20 Empty


PisanieSkrzydło Szpitalne - Page 20 Empty Re: Skrzydło Szpitalne  Skrzydło Szpitalne - Page 20 EmptySob Kwi 23 2011, 17:22;

W zasadzie Grig sam się sobie później dziwił, że z taką ulgą myślał o tym, że udusi się w tych pnączach i nie będzie musiał dalej przechodzić zadania. To oznaczało, że musiało to zadanie strasznie dużo z niego wycisnąć, że wolał udusić się, niż dalej przechodzić zadanie. W każdym razie zemdlony Orlov dryfował dosłownie chwilę w sidłach, bo po chwili pojawili się pielęgniarze, czy tam Bóg wie kto. W każdym razie światłem bardzo szybko pozbyli się sideł i samotny Rosjanin został wyłowiony. Na początku był całkowicie omdlały, nie miał pojęcia co się dzieje, nie czuł jak przenoszą go na magiczne nosze.
Ale od czasu do czasu łapał świadomość. Zorientował się, że na czymś leci i nic nie trzyma już go mocno w swoich dłoniach, a żadna roślina nie próbuje go udusić. Czuł jak wiatr smaga jego ciało i może nawet na chwilę otworzyłby oczy, ale wolał nie widzieć swojej porażki. Miał wrażenie, że otworzy oczy i zobaczy ludzi którzy obserwują jego haniebny pochód. Bo chyba gdzieś lewitował, ale wciąż nie mógł pozbierać do końca myśli. A kiedy stwierdził, że spróbuje otworzyć oczy, nosze trochę mocniej się poruszyły i Grigori jęknął głośno, po czym stracił świadomość.
W czasie podróży do skrzydła szpitalnego od czasu do czasu się budził. Miał wrażenie, że idą z nim w pochodzie wszyscy uczestnicy turnieju. Że słyszy śmiech Steve’a, płacz Effkie, cichą rozmowę Manuela i Joela. Ale kiedy otwierał na chwilę oczy orientował się, że nikogo nie ma oprócz ponuro niosących go ludzi. Cała podróż trwała dla niego wieczność. W ogóle wszystko związane z turniejem wyjątkowo się dłużyło. Ocknął się trochę po raz tysięczny, kiedy był w SS. Przez biel pomieszczenia rażącą go w oczy i kiedy mówił ktoś coś o jego ranach. Czuł, że kładą go w łóżku, a potem kolejny raz urwał mu się film.
Kiedy znowu otworzył oczy było to przez niewyobrażalny ból. Na głowie miał już opatrunek, a ktoś właśnie zajmował się jego nogą. Najwidoczniej ręka musiała poczekać. Grig przywitał pielęgniarza wiązanką rosyjskich przekleństw. Ten spojrzał na niego niezadowolony i dotknął obleśnym paluchem rany Orlova.
- Co ty wyprawiasz?- wrzasnął Rosjanin podrywając się z miejsca. Spowodowało to fale okrutnego bólu, więc znowu krzyknął i rzucił się na łóżko. Dopiero zorientował się gdzie jest, a pielęgniarz uspakajał go i próbował wrócić do jego nogi. Grig rozejrzał się po miejscu i zobaczył śpiącego Manuela. Czyli cała reszta przeszła? A może są już grobie? Po raz kolejny poczuł okropny ból w nodze. A sam zrozumiał, że odpadł w tym głupim turnieju, poddał się, przegrał i na dodatek wciąż żyje.
- Zostaw mnie – krzyknął, wyciągnął nogę z pościeli i kopnął z całej siły opatrującego mu rany. Musiał w końcu biedaczek wyładować się jakoś, prawda? Ale teraz chciał się stąd wydostać. A najlepiej wrócić do Rosji, żeby uniknąć kompromitacji i współczucia. Jednak kiedy tylko ponownie się podniósł poczuł tępy ból i opadł z sykiem na poduszkę. Pielęgniarz zaczął się do niego pieklić. Był rozgorączkowany i zły na swojego pacjenta, a Orlov zamiast przestać złapał szafkę stojącą obok łóżka i pchnął ją w przeciwnym kierunku, przez co odbiła się od metalowej pryczy stojącej po drugiej stronie szafeczki. Wszystko co na niej stało zaczęło się zsuwać i spadać na ziemię, a pielęgniarz rzucił się, by to ochronić. W tym samym czasie Grig ubzdurał sobie, że musi wracać do Rosji i próbował wstać. Zaś jego opiekun próbował temu zapobiec. Zaczęła się przepychanka. Facet próbował zrobić coś, żeby Orlov został w łóżku, a Rosjanin krzyczał, że musi wracać do Petersburga. Nagle Grig zobaczył błysk i pomyślał, że w sumie jest strasznie senny. A to szuja z tego pielęgniarza! Udaremnił mu powrót do kraju! Opadł na poduszki i pogrążył się w słodkim śnie.
Powrót do góry Go down


Joel Garcon
Joel Garcon

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 0
  Liczba postów : 355
Skrzydło Szpitalne - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Skrzydło Szpitalne - Page 20 Empty


PisanieSkrzydło Szpitalne - Page 20 Empty Re: Skrzydło Szpitalne  Skrzydło Szpitalne - Page 20 EmptySob Kwi 23 2011, 19:56;

Aaach! Te skandujące i wiwatujące na cześć reprezentantów, to było co coś! Szczególnie wybijał się sektor i kibice Beauxbatons, no ale to było raczej zrozumiałe, biorąc pod uwagę fakt, że już ogłoszono, iż Dżoelosław wygrał pierwsze zadanie. No właśnie! To dopiero dziwne, że do wszystkich ta wiadomość dotarła, a do samego Francuza jakoś jeszcze nie. Oczywiście coś tam mu świtało, no ale całkiem niewiele. Przynajmniej do momentu, kiedy wylądowali już na błoniach, wysiedli z balonu i przyszła ta historyczna chwila uścisków, gratulacji i ogólnego miziania w zwolnionym tempie z soundtrackiem We are the champions. A to – kiedy ma się pogruchotane kości i w ogóle jest się cały posiniaczony – to nic, a nic przyjemnego.
Dżoelosław zdał sobie sprawę, jakie im wszystkim grozi niebezpieczeństwo, zrobił wielce wystraszoną minę i, nim tłum zainteresowanych zdążył wygramolić się z trybun, cała trójka, która ukończyła pierwsze zadanie gdzieś czmychnęła. Hłe hłe, żartownisie z nich.
Wprawdzie Francuz nie wiedział, gdzie jest Effka i Steve, ale on z eskortą jakiegoś nauczyciela już umykał cichaczem do skrzydła szpitalnego. Przecież przez ten cały czas, odkąd tylko dowiedział się, że Manuel i Grig nie skończyli zadania i musieli się poddać, martwił się tak bardzo, że mała bania! W końcu coś stało się jego kuzynowi, no i całkiem porządnemu, kozackiemu Rosjaninowi z jego roku! Raz, że podleczy sobie u pielęgniarza żeberka i wszystkie inne uszkodzenia (których opisywać nie będą, bo aż szkoda miejsca!), a dwa, że sprawdzi, jak tam oni się trzymają.
Oczywiście musiał podziękować Colinowi, Hance, Court, kilofowi Ver, Kath (jeśli dobrze pamiętał imię ślizgonki), no i wielu innym, za tak wspaniały doping, ale był pewien, że skapną się, iż Dżoel superherosem nie jest i jakieś tam obrażenia jednak miał. Potem, metodą wcale nietrudnej dedukcji, zorientują się, gdzie może być i tam go odwiedzą.
W każdym razie, pomimo tego, że z błoni umknął cichaczem, to w skrzydle szpitalnym musiał zrobić wejście smoka!
- Ja żyję! Powitajcie miszczaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! – wrzasnął, pchnąwszy uprzednio drzwi skrzydła szpitalnego na oścież.
Dopiero po chwili przypomniało mu się, że w końcu to sala chorych, a Grig i Manuel są pewnie tak samo (albo i bardziej) poturbowani i obolali jak on, no i śpią... Znaczy już nie śpią, bo taki krzyk to by chyba rozbudził te wszystkie poszkodowane albo dednięte zwierzątka, które spoczywały sobie hen daleko w tej pieruńskiej dżungli. W sumie to już miał ich przepraszać, ale byli tak zamuleni, że pewnie by nie dotarło, więc nie było sensu się produkować.


Powrót do góry Go down


Manuel Rosado
avatar

Wiek : 33
Galeony : -2
  Liczba postów : 310
Skrzydło Szpitalne - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Skrzydło Szpitalne - Page 20 Empty


PisanieSkrzydło Szpitalne - Page 20 Empty Re: Skrzydło Szpitalne  Skrzydło Szpitalne - Page 20 EmptySob Kwi 23 2011, 20:15;

Aaaaaach, zdecydowanie gdyby Manułel zazdrościł Joelowi czegoś bardziej, niż fryzury i powodzenia u dziewczyn, to z pewnością byłaby to właśnie ta chwila, którą miał okazję przeżyć. Już nawet nie chodzi o fakt, że jego uroczy kuzyn wygrał, nie chodzi o fakt, że przybliżył się do wygranej całego Turnieju, a właśnie o ten cudowny moment wychodzenia na słoneczne (?) błonia, gdy wszyscy wiwatują i krzyczą, skandują twoje imię i cieszą się, że jesteś z nimi. Kiedy rzucają się z gratulacjami i wesołymi wrzaskami, może nawet piosenkami (w tym z własną wersją przeboju „Barbra Streisand”)… cudowne, cudowne uczucie.
No, ale skoro nie dane mu było poczuć tejże euforii, Manuel dryfował sobie uroczo gdzieś po cudownych polanach zarośniętych Maryśką pełną kwiatuszków, drzewek, krzaczków, hasających króliczków, wesołych jelonków i tak dalej, w ogóle wszystkich tych rozkosznych puchatych zwierzaczków i symbolów radości, a wszystko to okraszone kolorową tęczą i deszczem tequili, no wiecie. Żyć nie umierać! Czy raczej spać nie budzić się… tak, bardzo chętnie kontynuowałby ową uroczą drzemkę, bo dzięki temu, że spał, to nie dość, że czuł szczęście i miał miłe sny, to jeszcze tak dla odmiany nie odczuwał bólu i dyskomfortu. Zapewne kimałby sobie jeszcze długo, tak długo, aż mroczny pielęgniarz nie obudziłby go, by zapodać kolejną porcję jakiegoś eliksiru. Niestety, i tym razem los nie był łaskawy, jako że jakiś cwel wpadł do pomieszczenia z dzikim wrzaskiem, reprezentując tym samym widowiskowe Wejście Smoka. Rosadowski aż podskoczył na łóżku i wyprostował się na tyle gwałtownie, na ile mógł. Szybko odnalazł źródło dźwięku, a był to oczywiście jego boski kuzyn, szpanujący, że przeżył i wygrał.
- ŻUEL GARKĄ, KURRRRRRRRRWA – huknął jeszcze głośniej, prezentując perfekcyjną znajomość fhransuskiego i fakt posiadania uroczego hiszpańskiego akcentu. Rrrrr.
Powrót do góry Go down


Nevaeh Rosado
Nevaeh Rosado

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 216
  Liczba postów : 214
Skrzydło Szpitalne - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Skrzydło Szpitalne - Page 20 Empty


PisanieSkrzydło Szpitalne - Page 20 Empty Re: Skrzydło Szpitalne  Skrzydło Szpitalne - Page 20 EmptySob Kwi 23 2011, 20:43;

Nev tymczasem, pełna obaw i w ogóle cholera raczy wiedzieć czego, szła szybkim krokiem do owego uroczego skrzydła, gdzie wszyscy leżą i jęczą z bólu. Tak, nie ma cudowniejszego miejsca na świecie, powiadam wam!
Ogarnęła jakoś swoje blond włosy i postanowiła pchnąć drzwi, dzierżąc w jednej ręce swój jakże uroczy transparent, aż w końcu znalazła się w środku. Oczywiście nie obyło się bez wyklinania nadgorliwego pielęgniarza i ogólnie potyczek rodem z Maski Zorro, ale oj tam. W końcu jednak wpadła do środka, słysząc jednocześnie, jak jakiś chłopak się wydziera. Spojrzała na niego z rozbawieniem, bowiem to wszystko naprawdę zabrzmiało bardzo... ciekawie! Przez chwilę zapomniała aż, po co tutaj właściwie przyszła. Przypomniało jej się, kiedy Manuel huknął grubiańsko coś na tego chłopaka i aż podskoczyła w miejscu, patrząc z przerażeniem na Meksykanina. Nie wyglądał najlepiej i chyba też nie najlepiej się czuł, sądząc po jego wyglądzie i reakcji. Przejęta i w ogóle och, ach, załamana i tak dalej, nie będę tutaj tego rozpisywać, bo jej ból jest wręcz nie do opisania, przysiadła gdzieś na jakimś stołku obok jego łóżka i wlepiła w niego swoje ciemne oczęta, w głębokim poważaniu mając fakt, iż zapewne była nieproszonym gościem! Ona sobie tylko po cichutku posiedzi i się pomartwi, nie musi przecież zwracać na nią uwagi, hehe, cóż za sprytny plan, Nev! No więc tak sobie siedziała, opierając o podłogę złożony, kolorowy transparent i lekko poruszając go w dłoniach. Chyba powinna coś powiedzieć, chociażby jakieś nie wiem, "cześć" albo cokolwiek, ale jakoś wydało jej się to dziwne. Nie mniej jednak siedzenie jak dupa wołowa też zbyt mądre nie było. Cała Nevaeh, doprawdy!
- Mam nadzieję, że szybko wyzdrowiejesz - rzuciła zatem rześko i z optymizmem, zupełnie od czapy, ale oj tam. Nie będzie mówić, że będzie spoko, albo zachwycać się nad nim, bo to chyba nie byłby najlepszy pomysł. No nieważne. W ogóle halo, gdzie są inni, mieliśmy robić imprezkę? Pościskać się za ręce i w ogóle, gdzie są wszyscy?
Powrót do góry Go down


Grigori Orlov
Grigori Orlov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 46
  Liczba postów : 542
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4219-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4220-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7195-grigori-orlov
Skrzydło Szpitalne - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Skrzydło Szpitalne - Page 20 Empty


PisanieSkrzydło Szpitalne - Page 20 Empty Re: Skrzydło Szpitalne  Skrzydło Szpitalne - Page 20 EmptySob Kwi 23 2011, 21:42;

I oto Grig zasnął spokojnym snem. W międzyczasie pielęgniarz zdołał opatrzyć jego rany, bo Rosjanin był bezbronny jak bobas. W sumie przynajmniej odpoczywał po tym wyczerpującym, okropnym turnieju. Ach, jak cudownie było nie myśleć o niczym, a szczególnie o tej haniebnej przegranej i w objęciach Morfeusza dryfować sobie po nieznanych wodach.
Ale niedługo Orlov cieszył się wolnością. Okrzyk Dżoela w połączeniu z jeszcze głośniejszym wrzaskiem pana Rrrrrosado, sprawił, że Grig od razu po przebudzeniu przypomniał sobie jak zły jest na cały dzisiejszy dzień. I oto nie tylko Obudził się, ale od razu mocno przekręcił się na łóżko i to och, jakże niefortunnie. Oto Rosjanin wylądował na ziemi. Czy mógł być bardziej upokarzający dzień? Zaczął kląć w niebogłosy leżąc na chłodnej posadzce. Ach, czemu oni mu to robią i dalej go męczą. Niebywałe. Ból w głowie odezwał się jeszcze bardziej niż wcześniej a sam Orlov jęczał, przeklinał i tarzał się po ziemi, jakby chciał spędzić tam wieczność.
Przerażony pielęgniarz podbiegł do niego i próbował podnieść Rosjanina. Ale ten jeszcze bardziej się zaperzył. Jeszcze ten paskud będzie go dotykał! Nie dość, że sprawiał niemiłosierne bóle „lecząc go”, to teraz przez jego niewygodne, za małe łóżko biedny Grig wylądował na ziemi.
- Nie dotykaj mnie, brudasie! – krzyknął wyjątkowo szybko jak na kalekę podnosząc się z podłogi i wyciągając ostrzegawczo dłoń w jego kierunku. Wziął butelkę leżącą na szafce i wcelował w pielęgniarza. Ten podniósł do góry ręce i wycofał się widząc, że jego pacjent jest w pełni sił. Kiedy ten zniknął w swojej kanciapie, mamrocząc jeszcze pod nosem, że tyle osób nie powinno odwiedzać chorych, Grigori spojrzał zdenerwowany na dwójkę reprezentantów i na jakąś dziewczynkę, która śliniła się do Manuelka.
- Mam nadzieję, że to znaczy, iż wygrałeś? – zapytał, czy tam wywarczał Rosjanin. To przynajmniej oznaczało, że Amerykanin nie wygrał. Grig wpakował się z powrotem do łóżka. Próbował uspokoić się chociaż trochę, ale średnio mu to wychodziło.
Powrót do góry Go down


Joel Garcon
Joel Garcon

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 0
  Liczba postów : 355
Skrzydło Szpitalne - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Skrzydło Szpitalne - Page 20 Empty


PisanieSkrzydło Szpitalne - Page 20 Empty Re: Skrzydło Szpitalne  Skrzydło Szpitalne - Page 20 EmptySob Kwi 23 2011, 21:57;

No aż podskoczył, jak ten patafianiec Rrrrrossado zaczął się na niego wydzierać! On tu do nich kulturalnie podbił, żeby sprawdzić, co z nimi, jak w ogóle się trzymają, no i oczywiście podzielić się radosną (no, może niekoniecznie dla nich, hłe, hłe) wieścią, że, owszem, przeżył w tym buszu, a nawet był na mecie pierwszy, a ten wściekły goryl nakrzyczał na niego, używając takiego słowa, którego szarmanckim dżentelmenom nie wypada używać, o! Co za niewychowaniec... I pomyśleć, że to jeszcze taka bliska rodzina!
- Spoko, chłopaki! Też się cieszę, że żyjecie i w ogóle bym was uściskał, no ale sami rozumiecie, generalnie też się trochę połamałem - mruknął sarkastycznie, podnosząc do góry niebieski tiszercik, żeby zaprezentować posiniaczony brzuch.
Tak w ogóle, to ciekawe, czy ktokolwiek jednak wybierze się, żeby go odwiedzić. No helooooł; niby rozumiał, że jego chłopak miał amnezję, no ale w sumie to sporo sobie już wyjaśnili. A Hanka? Powinna już tu być, a najlepiej przytargać Colina ze sobą za chabety.
- No nie słyszałeś mojego powitalnego zawołania? - spytał zasmucony. Czyżby krzyknął zbyt cicho? Zawsze mógł powtórzyć, no ale w sumie to mu się nie chciało, no i po tym, jak Grig potraktował pielęgniarza butelką, wolał nie ryzykować.
- Mhmm, wygrałem. Steve był drugi, a dzielna Effka trzecia - odpowiedział, lokując się wygodnie na łóżku pomiędzy tymi Manuela i Griga. Co tam! Razem zawsze raźniej!
Potem do skrzydła szpitalnego weszła jakaś blond (całkiem ładna, hłe, hłe) dziewoja, a za nią pielęgniarz, który najpierw zaczął macać, a potem przyglądać się brzuchowi i klatce piersiowej Francuza, na co ten prychnął, każąc mu rzucić jakieś zaklęcie, dać eliksir, czy coś w tym stylu i iść w cholerę, żeby student mógł sobie odpocząć. Haaa, pielęgniarz nawet wiele nie protestował i zrobił jak mu polecono, a więc po podratowaniu żeber Francuza poszedł hen daleko, bo aż do swojego zacisznego gabineciku, zostawiając ich samych. Rozkosznie, prawda?
- Ale jestem wykończony - mruknął, kładąc ramię pod głowę i wyciągając się na szpitalnym łóżku. Wykończony, posiniaczony, podrapany, w brudnym dresie, w ogóle w nieciekawym stanie.
No i gdzie jest Colin?!
Powrót do góry Go down


Tamara Markowa
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 556
  Liczba postów : 908
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1486-tamara-markowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2938-tamara-markowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7613-tamara-markowa#212364
http://www.lastfm.pl/user/gabrielle_lucy
Skrzydło Szpitalne - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Skrzydło Szpitalne - Page 20 Empty


PisanieSkrzydło Szpitalne - Page 20 Empty Re: Skrzydło Szpitalne  Skrzydło Szpitalne - Page 20 EmptySob Kwi 23 2011, 22:09;

Jakoś tak się stało, że Tamara trafiła kolejny raz w ciągu kilku miesięcy do Skrzydła Szpitalnego. Jak? Zaraz wam wytłumaczę, spokojnie, po kolei, nie bądźcie tacy niecierpliwi! No, już dobrze. Tak, więc Tamś sobie oglądała zmagania uczestników turnieju, oglądała, emocjonując się wewnątrz, a na zewnątrz mając twarz z kamienia. Ha! To się nazywa sztuka! Wracając do sytuacji, oglądała i bała się o tych, którzy tam byli, a szczególnie o tego Rosjanina, co na początku mu dobrze szło, a potem coraz gorzej. Najpierw przestraszyła się, gdy zobaczyła fajerwerki, jednak koloru żółtego, co ją trochę uspokoiło. Ale potem zaraz zobaczyła fajerwerki zielone i przeraziła się nie na żarty. Wiedziała doskonale, co to oznacza i naprawdę, naprawdę, jej serce zaczęło bić bardzo szybko, a ona trwała w obawie o los Orlova. Ale, że nadal przyjmowała doktrynę nie ujawniania niczego, nie pokazywała tego po sobie. Jednak to nie mogło nie pozostawić na niej śladów. Po ukończonym zadaniu zeszła wraz z innymi z trybun, jednak nie doszła do celu, jakim miała być sypialnia dziewcząt z Magii Astralnej. Nie. Po drodze po prostu nagle zapadła ciemność - dziewczyna straciła przytomność.
Obudziła się w ramionach jakiegoś nieznanego jej kolesia (to naprawdę była dla niej nowość, nie patrzcie tak na mnie!, za dużo żeście się gazetki naczytali), który zmierzał znaną jej już trasą do Skrzydła Szpitalnego. Próbowała szarpać się z nim i uwolnić się z jego objęć, jednak nic z tego. Trzymał ją naprawdę mocno i nic nie zapowiadało tego, by ktoś mial ją uwolinć. Tak oto doszli do drzwi od pomieszczenia szpitalnego, do któego to zaraz wkroczyli. Ten mężczyzna był tak wytrwały, że aż zaniósł ją do jednego z łóżek i położył ją na nim. I nie odchodził! Więc nie było mowy o ucieczce. W międzyczasie mozna było usłyszeć jej krzyki i pretensje, bo jak to? Przecież ona była zdrowa i dobrze się czuła. Więc co ona tu do kurwy nędzy robiła? W końcu zrezygnowanym wzrokiem rozejrzała się po zebranych, którzy przedstawiali raczej żałosny widok.
Zresztą, jak ona sama.
Powrót do góry Go down


Gaspar Vásquez
Gaspar Vásquez

Student Gryffindor
Wiek : 33
Galeony : 1
  Liczba postów : 114
Skrzydło Szpitalne - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Skrzydło Szpitalne - Page 20 Empty


PisanieSkrzydło Szpitalne - Page 20 Empty Re: Skrzydło Szpitalne  Skrzydło Szpitalne - Page 20 EmptyNie Kwi 24 2011, 00:31;

Gaspar jako iż sam miał pojawić się na turnieju, z którego całe szczęście i dla własnego dobra, zrezygnował, oczywiście wszystko obserwował. Podczas rozgrywek zajął miejsce gdzieś z boku i uważnie przypatrywał się poczynaniom Manuela. Chłopak odczuwał bowiem palące wyrzuty sumienia. Wszakże gdyby on nie zrezygnował, jego przyjaciel Manuel nie musiałby startować w turnieju, tym samym nie leżałby właśnie na łóżku w szpitalu, tylko obserwowałby wszystko spokojnie. Prawdę powiedziawszy Vásquez w chwili gdy rezygnował, liczył na to, że jego miejsce zajmie ktoś nie będący jego przyjacielem. Oczywiście jednocześnie życzył Lotce, by została wybrana, ale i z drugiej strony zbyt martwiłby się o jej stan podczas rozgrywek. Teraz natomiast martwił się o swojego Meksykańskiego przyjaciela. Do tego nie tylko on brał udział w turnieju, jego Rosyjski współlokator z którym wszakże się zaprzyjaźnił także grał, co było najgorsze, oboje oni wylądowali w skrzydle szpitalnym. Może i to po prostu był pech, jednakże Gaspar był gotów uwierzyć, że zepchnął na nich jakimś cudem swojego pecha. Oczywiście brzmiało to zupełnie absurdalnie, ale zupełnie go nie interesował w tej chwili racjonalizm.
Gdy tylko reprezentanci zostali przeniesieni do szpitala, Meksykanin szybko pobiegł w stronę Hogwartu, nawet nie czekając na wyłonienie zwycięzcy. Oczywiście musiał jak najszybciej znaleźć się w szkolnym szpitalu. Nie zapominajmy jednakże, że to był Gaspar. Tym samym znalezienie właściwej drogi zajęło mu kilka chwili, no może właściwie takich dłuższych.
W końcu niczym burza wpadł do pomieszczenia szpitalnego, gdzie dostrzegł pełno uczniów.
- Na przeklętą Tequalę! - Powiedział już w progu dość donośnym tonem. Szybko podbiegł w stronę pierwszego łóżka, które otaczał wianuszek ludzi, a gdzie ujrzał Manuela.
- Nie, ja wiem, że nie powinienem rezygnować, przynajmniej to ja bym tu leżał, oczywiście o ile by mnie w ogóle poskładali. Naturalnie nie żebym wątpił w umiejętności tutejszych uzdrowicieli, raczej w te swoje co do przeżycia w ogóle tych zmagań - Gaspar szybko się zagalopował, a pomieszczenie wypełnił ton jego głosu, przy tym nawet zaczął bardzo żywo gestykulować, dając do zrozumienia, że absolutnie nic nie ma do tutejszych pielęgniarek. Mówiąc to oderwał wzrok od przyjaciela i spojrzał na sąsiednie łóżko, gdzie dostrzegł zabandażowanego Rosjanina. Aż otworzył szerzej usta. Skoro i on tu leżał, to chyba powinien się na prawdę zacząć zastanawiać czy reszta osób w ogóle przeżyła ten turniej.
- Te sidła to była jakaś przesada! Kto w ogóle wpadł na pomysł, żeby je dawać do tego zadania, nie nie, w ogóle tych rozgrywek było stanowczo za dużo - uznał zaczynając odchodzić od łóżka przyjaciela by pokonać parę kroków poważnie się zastanawiając nad przebiegiem turnieju. Właściwie Vásquez miał aż ochotę dziękować organizatorom, że on sam nie musiał skakać po tym przeklętym lesie i nie miał problemu z rezygnacją. Co to by się działo, gdyby biedak rzeczywiście w nim uczestniczył...!
Powrót do góry Go down


Grigori Orlov
Grigori Orlov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 46
  Liczba postów : 542
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4219-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4220-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7195-grigori-orlov
Skrzydło Szpitalne - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Skrzydło Szpitalne - Page 20 Empty


PisanieSkrzydło Szpitalne - Page 20 Empty Re: Skrzydło Szpitalne  Skrzydło Szpitalne - Page 20 EmptyNie Kwi 24 2011, 00:35;

Grigorij popatrzył na brzuch, który pokazywał im Joel.
- No to gratuluje! – powiedział na chwilę tchnięty tą jakże optymistyczną nutą, że Steve nie wygrał całego turnieju. Tego już by sobie nie wybaczył. Ale z drugiej strony był drugi… To też nie rokuje za dobrze. Miał nadzieję, że nie będzie musiał oglądać jego wymodelowanej buźki dopóki nie zacznie się drugie zadanie, ot co!
- Podałbym Ci rękę, ale sam wiesz jak to jest – dodał kiedy Francuz położył się między nich. Po prostu jedną praktycznie nie mógł ruszać, a w drugiej wciąż trzymał butelkę. Pokiwał głową jeszcze na słowa chłopaka i zauważył, że w swoim brudnym adresiku wyglądać dość nieelegancko. Aż sam nie chciał wiedzieć jak prezentują się jego podarte spodnie, zabrudzona koszula, potargane włosy. Dobrze, że chociaż nie miał już krwi na twarzy, bo w czasie opatrunku pielęgniarz musiał mu ją umyć.
Grig rozglądał się po coraz większym tłumie, wcale mu się to nie podobało, dlatego chciał odsunąć się dyskretnie od całego zgiełku, a szczególnie od Dżoela, który wydawał się sam w sobie być wulkanem energii przyciągającym wszelkie sprawy, wielce odległe od ciszy, której sam tak pragnął w tym momencie. Modlił się, żeby nie przyszedł Stiw, żeby go dobijać jego przegraną.
W zasadzie Grigowi trochę poprawił się humor, kiedy pojawił się jego gapowaty współlokator, którego irracjonalnie darzył ciepłymi uczuciami. Już chciał się zaśmiać z tego co mówił chłopak, kiedy ktoś znowu pojawił się w SS i bynajmniej nie był to żaden reprezentant. Przez chwilę śledził jak dziewczynę zanosił jakiś facet do łóżka. Na początku nie mógł zauważyć kto to jest, aż w końcu się zorientował. Skrzywił się strasznie, bo przecież o ile pamiętał nie wysyłał jej tu zaproszenia, a przecież chciał pocierpieć w samotni, którą wydawać się była SS, a jednak nią nie była.
- Spadłaś ze schodów? – zapytał w ojczystym języku Markową, jakby chciał podkreślić fakt, że on ląduje w skrzydle przez uczestnictwo w okropnym turnieju, a ona nie może sobie poradzić w życiu codziennym. Przez chwilę bawił się butelką w dłoni, próbując się uspokoić i przypominając sobie jak wybaczał Tamarze swój postępek, kiedy umierał w diabelskich sidłach. Ale niepokorność Rosjanina była znacznie większa niż zdrowy rozsądek i całkiem nagle spojrzał na Rosjankę, po czym rzucił w jej stronę butelką. Po prostu ponownie przypomniał sobie jej scenę ze Stevem. W ostatnim momencie powstrzymał się od celowania bezpośrednio w nią, i ta rozbiła się tuż pod jej łóżkiem. Nie chciał tego, ale cóż mógl zrobić, kiedy emocje wzięły górę. Grig bojąc się, że zwróci tym swoją uwagę, zakopał się pod kołdrą, odwracając wściekły wzrok od Tamary. Wyszedł pielęgniarz i zaczął krzyczeć coś, że Orlov jest niezrównoważony i powinien być w zakładzie dla psychicznych, a nie jego skrzydle. A Grigori oczywiście nie był dłużny, również zaczął się na niego drzeć, że chce stąd wyjść i nie ma ochoty siedzieć u takiego psychola. I nie, wcale nie wypije eliksiru na uspokojenie.
Powrót do góry Go down


Hanna Glau
avatar

Student Slytherin
Wiek : 32
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : -7
  Liczba postów : 1004
Skrzydło Szpitalne - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Skrzydło Szpitalne - Page 20 Empty


PisanieSkrzydło Szpitalne - Page 20 Empty Re: Skrzydło Szpitalne  Skrzydło Szpitalne - Page 20 EmptyNie Kwi 24 2011, 00:39;

Po potrąceniu jakiś kilkunastu osób, przewróceniu dwóch i staranowaniu jednej wydostała się w końcu z mostu w wyśmienitym humorze. Nie przejęła się nawet faktem, że ktoś, chyba nawet specjalnie, oblał jej cudny dres sokiem dyniowym czego efektem była duża, pomarańczowa plama akurat na tej części która dopingowała Dżoelka. Miała zamiar od razu udać się do SS gdzie na pewno jest Francuz, jednak w takim stanie nie mogła mu się pokazać, więc udała się do swojej sypialni. Tam zrzuciła z siebie ciuszki i przetrząsnęła całą szafę w poszukiwaniu następnych. Wyjęła w końcu biały t-shirt, na którym koślawo i w pośpiechu nakreśliła 'Brawo Joel!', a do tego dobrała jakąś tam spódniczkę w ogromne, kolorowe kwiaty na której górowały głównie odcienie niebieskiego, więc jakby co może wkręcać, że kupiła specjalnie by przypominać mu o szkole. Wzięła jeszcze z łóżka swojego misia. TAK, ona postanowiła oddać mu swojego pluszowego, różowego i puchatego misia z jednym okiem (drugie stracił podczas walki z bratem o prawa do posiadania go). Uznała, że Dżoel pewnie będzie głodny po tym jakże efektownym zwycięstwie, więc ze swoich zapasów słodyczy wzięła czekoladę, którą dostała od ciotki, a której zjeść nie mogła. Głupie uczulenie. Zaraz po tym popędziła do SS, a gdy już wparowała do środka robiąc przy tym strasznie dużo hałasu, bo oczywiście musiała piszczeć jak jakaś niewyżyta nastolatka na koncercie gwiazdy disneja. I zobaczyła go. Leżał sobie, biedny na łóżku. I znów musiała pisnąć i podskoczyć, a potem rzucić się w jego kierunku. Władowała się na łóżko i bardzo mocno go przytuliła, choć pewnie bardziej zgniotła, ale ona tak okazywała uczucia.
- Jejku, jejku ! Jak ci Dżoel ? - Zapytała na początek pochylając się nad nim i przyjmując charakterystyczny, szczurzy wytrzeszcz oczu. - Patrz, co dla ciebie mam ! - Dodała jeszcze wciskając w dłoń misia i tą czekoladę. - Super, że wygrałeś. To znaczy ja wiedziałam, że wygrasz, ale no super jesteś. - Tak sobie gadała i tak się przejęła, że oblała się purpurą. I znów się do niego przytuliła. - Ale chyba nic ci nie jest, co ? Boli cie jak tak robię ? Pewnie cie boli ! Wybacz, zapomniałam, że właśnie WYGRAŁEŚ ! - Odczepiła się od niego i wyprostowała, krzycząc ostatnie słowo i rozglądając się po innych tak aby na pewno to zrozumieli.
Powrót do góry Go down


Dimitri Korotya
Dimitri Korotya

Student Hufflepuff
Wiek : 32
Galeony : 164
  Liczba postów : 182
Skrzydło Szpitalne - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Skrzydło Szpitalne - Page 20 Empty


PisanieSkrzydło Szpitalne - Page 20 Empty Re: Skrzydło Szpitalne  Skrzydło Szpitalne - Page 20 EmptyNie Kwi 24 2011, 01:00;

Rosjanin bardzo uważnie śledził poczynania zawodników. Głównie Griga, choć zdarzało się, że lornetka uciekła mu ku postaci willi lub Steve'a z nadzieją, że coś w tej dżungli go pożarło. Pozostała dwójka mało go interesowała. W momencie gdy Orlov wystrzelił iskry z różdżki zostawił lornetkę i opuścił most by udać się do Skrzydła Szpitalnego. Właściwie to taki miał zamiar bo gdy dotoczył się wreszcie do zamku uznał, że lepiej będzie jak najpierw odwiedzi skrzydło studenckie bo mu jak i przyjacielowi na pewno przydadzą się procenty. Chwycił dwie butelki wódki i żeby nie robić z niego alkoholika to on wziął te mniejsze, niech inni nie myślą, że chce się upić, po prostu muszą się rozluźnić, ot co. Udało mu się je schować w kieszeniach bluzy. Ukrył je na wszelki wypadek jakby pielęgniarze, tudzież nauczyciele czepiali się, że nie powinno się poić uczestników turnieju niczym co nie jest meliską na uspokojenie. W SS Grigoriego odnalazł bez trudu. Wszak to on darł się na całą salę. Westchnął głośno i gdy szedł do łóżka przyjaciela trochę go znosiło na prawo, ale to wcale nie wina tego, że jeszcze sobie łyknął trochę podejrzanej substancji w sypialnie, o nie.
- Mam coś na pocieszenie. - Mruknął siadając przy jego łóżku. Wcisnął mu pod ramię buteleczkę. Chyba był w stanie jeszcze sam pić, a jeśli nie to nie musi się martwić bo Korotya jako dobry przyjaciel mu wleje do gardła.
Powrót do góry Go down


Effie Fontaine
Effie Fontaine

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pół wila
Galeony : 4381
  Liczba postów : 2482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t24-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t253-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7168-effie-fontaine#204310
http://czarodzieje.forumpolish.com/forum
Skrzydło Szpitalne - Page 20 QzgSDG8




Administrator




Skrzydło Szpitalne - Page 20 Empty


PisanieSkrzydło Szpitalne - Page 20 Empty Re: Skrzydło Szpitalne  Skrzydło Szpitalne - Page 20 EmptyNie Kwi 24 2011, 02:14;

Panna Fontaine po wylądowaniu balonem musiała zamienić parę słów z kilkoma osobami. Pierw ze znajomymi, następnie z nauczycielami, którzy koniecznie chcieli udzielić jej własnie teraz jakichś rad. Właściwie mogła zazdrościć reprezentantom z innych szkół, wszakże za nimi przynajmniej nie przyjechali wszyscy uczniowie. Effie zaś miała przed sobą cały zamek. Każdy uczeń widział jej ewentualne potknięcia, a i parę osób się znalazło, które to chciały jej coś błyskotliwego doradzić. Ostatecznie dziewczyna przerwała ten potok słów, uznając, że koniecznie musi pokazać się u pielęgniarki. Na co oczywiście wreszcie jakby oprzytomnieli.
Dziewczyna spokojnym krokiem udała się w stronę szpitala. Po drodze zdążyła jeszcze rozpuścić ciągle związane włosy i poczuć się nieco już swobodniej. Korytarze były w miarę puste, więc ani specjalnie się nie śpieszyła. Będąc na pierwszym piętrze już z daleka słyszała głosy w skrzydle szpitalnym. Najwyraźniej kolejka uczniów postanowiła odwiedzić rannych reprezentantów. Swoją drogą, była bardzo ciekawa jaki był ich stan. A że chyba nie tak tragiczny szybko się przekonała.
Kiedy blondynka stanęła w progu drzwi usłyszała brzdęk jakiegoś szkła. Jej wzrok automatycznie powędrował w stronę z której usłyszała owy hałas. Było to w okolicy łóżka pewnej dziewczyny. Oczywiście dobrze ją kojarzyła, wszakże była to ta sama dziewczyna z którą się całowała w związku z zadaniem wyznaczonym przez Grigoriego. A co do niego... Otóż właśnie leżał na łóżku będącym niedaleko tego jej, a raczej postanowił udawać, że nie ma z tym nic wspólnego, zakopując się pod kołdrę. Effie wzdychnęła lekko po czym skierowała się w jego stronę. Nim przeszła przez grupki ludzi, ujrzała iż w jego towarzystwie pojawił się drugi Rosjanin, którego kojarzyła także z pierwszej studenckiej imprezy. Na moment na niego spojrzała, po czym wróciła wzorkiem do Orlova.
- Chyba nie był taki męczący ten turniej skoro ciągle masz siłę rzucać przedmiotami ze złości? - Zapytała wprost, na koniec jednak posyłając mu mały uśmiech. Pamiętając ciągle o rannej nodze, rozejrzała się zaraz za pielęgniarzem po pomieszczeniu, jednakże nikt taki nie znajdował się w pobliżu. Postanowiła więc zając miejsce na łóżku Grigoriego.
Była beznadziejnie zmęczona więc tylko leniwie powlokła się w jego stronę.
- A że ja jestem bardziej zmęczona najwyraźniej niż ty, to śmiało możesz się ze mną podzielić łóżkiem - uznała i nie czekając na nic wepchnęła mu się na łóżko. Spojrzała na niego uważnie, dostrzegając jak wiele nabawił się uszkodzeń w tej dżungli.
- Niedobrze - powiedziała obserwując go, w końcu lekko ucałowała go w policzek, uprzednio nieco ogarniając jego poszarpane włosy. Po tym, jej spojrzenie powędrowało w stronę drugiego Rosjanina. Lekko się do niego uśmiechnęła przedstawiając krótkim "Effie". Nagle przypomniało się jej na co tak cholernie ma ochotę, oczywiście poza dwunastogodzinnym snem.
- Nie masz przypadkiem ze sobą jakiegoś papierosa, nawet nie umiem policzyć od ilu godzin już nie paliłam - powiedziała do jeszcze nieznajomego jej Rosjanina, zgarniając przy tym nieco poszarpane włosy do tyłu. Ostatecznie zmęczony wzrok zawiesiła na jakiejś grupce osób tuż obok, obserwując zupełnie bez zainteresowania ich poczynania.
Powrót do góry Go down


Grigori Orlov
Grigori Orlov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 46
  Liczba postów : 542
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4219-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4220-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7195-grigori-orlov
Skrzydło Szpitalne - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Skrzydło Szpitalne - Page 20 Empty


PisanieSkrzydło Szpitalne - Page 20 Empty Re: Skrzydło Szpitalne  Skrzydło Szpitalne - Page 20 EmptyNie Kwi 24 2011, 02:54;

Rosjanin właśnie był w trakcie kłótni z owym pielęgniarzem, kiedy zobaczył, że w jego stronę zmierza Dimtri! Grig spojrzał na faceta, który najwyraźniej wciąż chciał kontynuować wzajemne wrzaski, ale całkowicie je zignorował. Orlov rozpromienił się wyjątkowo, tak jak uśmiecha się tylko przy jednej osobie, a mianowicie jego przyjacielu Dimtirim. Nie przejął się zbytnio, że ten zatacza się na prawo. W końcu kiedy Korotya nie był chociaż trochę pijany, prawda? Wesoło podał mu dłoń, a widząc, że humor Rosjanina uległ znacznej poprawie zmęczony pielęgniarz pobiegł do swojego pokoju i się zamknął. W końcu nie dość, że nie miał siły przebicia i nie mógł wygonić gromadzących się ludzi, to jeszcze niesforny Grigori co chwila niszczył mu życie.
- Na pocieszenie? Powinieneś być ze mnie dumny, że to przeżyłem – powiedział z niejaką ulgą, bo po rosyjsku, kochany język. Wziął do ręki wódkę i wsadził ją pod poduszkę. W zasadzie zanim zdążył nacieszyć się przyjacielem, usłyszał nad sobą dość chłodny ton, jak dobrze mu znany, zabarwiony ironicznym uśmieszkiem.
- Nie, jestem w pełni sił, po prostu odpadłem, żebyś mogła zająć trzecie miejsce – wyjaśnił jej cierpliwie, robiąc całkiem filozoficzną minę, jakby wygłaszał najważniejsze zdanie w historii świata.
Grig wzruszył ramionami kiedy wspomniała o dzieleniu się łóżkiem i istotnie posunął się trochę. A z okazji, że akurat położyła się przy ręce, w której nie oberwał ugryzienia węża mógł nawet łaskawie podzielić się z nią kołdrą i przykryć. Po czym jego łapka powędrowała tak, by móc objąć nią dziewczynę. Zauważył, że blondynka ogląda jego dość niewyględne rany. Najgorszy był pewnie ten bandaż na głowie. Chociaż może wyglądał trochę jak ninja w nim, bo do tarzana tu już nie pasowło. O ile sam fakt, że Effie położyła się obok niego nie był zbyt zadziwiający, to trochę się zdziwił kiedy pocałowała go w policzek, widząc jego rany. O tak, biednemu Grigowi z pewnością potrzeba teraz właśnie czułości pół- wili, a nie jej drwin. Ale oczywiście nie dał nic po sobie poznać, no oprócz tego, że uśmiechnął się po swojemu, jednym kącikiem ust. Ale w końcu nawet agresywny piroman nie mógł być obojętny na te całe działania wili, jak sam zdołał się przekonać wcześniej. A nawet jak uśmiechała się do Korotyi to jeszcze przez chwilę patrzył się na nią. Aż w końcu przypomniała mu o jego nałogu! Och, jakże chciało mu się palić.
- Dimitri jak nie masz papierosów, będziesz musiał po nie lecieć dla kaleki, choćbyś miał się sturlać ze schodów, bo nie wiem w jakim jesteś stanie – powiedział do przyjaciela, mimo wszystko wierząc, że je ma. A poza tym czy Dimiś nie poradziłby sobie ze schodami po paru łykach wódki!
- Ty nie palisz – dodał w stronę Effkie, bardzo zadowolony ze swojej męskiej postawy.
Powrót do góry Go down


Colin Fitzgerald
Colin Fitzgerald

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 31
  Liczba postów : 440
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1248-colin-fitzgerald#33270
Skrzydło Szpitalne - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Skrzydło Szpitalne - Page 20 Empty


PisanieSkrzydło Szpitalne - Page 20 Empty Re: Skrzydło Szpitalne  Skrzydło Szpitalne - Page 20 EmptyNie Kwi 24 2011, 10:43;

Ahhhhh, jakże ekscytujące było oglądanie turnieju z trybun! Kolin przeżywał doprawdy katusze, obserwując, jak jego boski bojfrend się męczy, dręczy, jak łamie sobie te cudowne żeberka i pruje rozkoszny błękitny dresik, który podkreślał mu kolor oczu, hihi. No po prostu nie mógł patrzeć na to spokojnie, w związku z czym raz po raz wstawał gwałtownie, wstrzymywał oddech i tak dalej, a pod koniec, gdy studenta uwięziły te pierońskie diabelskie sidła, prawie zszedł na zawał z wrażenia. Wtedy to odsunął lornetkę od oczu i przestał śledzić jego losy, bo uznał, że to zdecydowanie ponad jego skromne siły. Zdążył się też przerazić nie na żarty, gdy po chwili wyniesiono jakichś rannych i mocno poturbowanych, nieprzytomnych nieszczęśników na noszach; tak, tak, żal mu ich było, ale gdy okazało się, że żaden z nich nie jest Żuelem, dał sobie spokój z martwieniem się ich losem i ponownie począł przeczesywać wzrokiem dżugnlę. Aaa, nie ma go, nie ma go, nie ma go! Sidła zniknęły; czy to znaczy, że to już koniec? ZEŻARŁY GO?!
Straszne obawy rozwiały się chwilę później, gdy Joel Zwycięzca wraz z dwójką pozostałych zawodników pojawił się na błoniach. Awwwwwww! Zalała go fala gorącej ulgi, radości, dumy i tak dalej, i tak dalej; niestety, nie udało mu się dopchać do Garcona, bo ten czmychał gdzieś w stronę zamku. Colin, postanowiwszy, że pociśnie za nim, zaczął taranować tłum, chamsko przepychając się łokciami. Zresztą, cios łokciem w żebro otrzymał też owy nieszczęsny pielęgniarz, który przy wejściu perswadował mu, że gości jest za dużo. Pfff!
Gdy poradził sobie z pielęgniarzem, jego oczom ukazał się upragniony widok w niebieskim dresiku. Awww! Rzucił się na niego z okrzykiem "JOEEEEEEEEEEL" (niestety nie brzmiało to tak profesjonalnie jak wrzask Manuela), a warto zaznaczyć, iz zrobił to na tyle umiejętnie, że nie poturbował go jeszcze bardziej.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Skrzydło Szpitalne - Page 20 QzgSDG8








Skrzydło Szpitalne - Page 20 Empty


PisanieSkrzydło Szpitalne - Page 20 Empty Re: Skrzydło Szpitalne  Skrzydło Szpitalne - Page 20 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Skrzydło Szpitalne

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 20 z 39Strona 20 z 39 Previous  1 ... 11 ... 19, 20, 21 ... 29 ... 39  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Skrzydło Szpitalne - Page 20 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
pierwsze pietro
 :: 
skrzydło szpitalne
-