Punkty w kuferku : 13
Czarownica: 5 – Artemisia Lufkin

   Generalnie rzecz ujmując nie był największym pasjonatem przedmiotów, które w dużej mierze opierały się na teorii, a historia magii właśnie w ten poczet dość mocno się zaliczała. Wprawdzie mógł z niej z czystym sumieniem zrezygnować, za dzieciaka starzy dość konkretnie go wiedzą z tego zakresu faszerowali i raczej nie nazwałby siebie kompletnym ignorantem w tematach przeszłości, ale cóż… coś potem zdawać na egzaminach musiał i dobrze byłoby się chociaż od czasu do czasu na lekcjach pokazać, a już z dwojga złego wolał przecierpieć jakiś nudny wykład czy jaką inną równie fascynującą formę miały przybrać te zajęcia mieć niż męczyć się na jakiejś transmutacji czy innym zielarstwie.
   Mimo wszystko ciężko było u niego o entuzjazm, gdy przekroczył próg klasy, robiąc to niemal na styk. Po przywitaniu się z obecnym w środku nauczycielem i wylosowaniu karteczki, rozejrzał się po wnętrzu pomieszczenia w poszukiwaniu jakiegoś miejsca, decydując się ostatecznie klapnąć przy jakiejś pustej ławce bliżej końca klasy. Wyjąwszy kilka niezbędnych szpargałów, rzucił swoją torbę pod ławkę i w końcu zerknął na zawartość wyciągniętego świstka – Artemisia Lufkin. Czy to nie była pierwsza kobieta pełniąca funkcję ministra magii, czy coś w ten deseń? Odłożył go na bok, by następnie skrzyżować ręce na blacie i z cichym westchnięciem oprzeć na nich głowę, czekając aż Morris rozpocznie lekcję.

Kiedy profesor Morris wszedł do sali, drzwi od razu zamknęły się za nim z lekkim hukiem. - Dzień dobry uczniowie i studenci.- przywitał się głośno, podchodząc do swojego biurka. - Panie Lilac, proszę rozdać wszystkim po tym podręczniku.- poprosił Gryfona podając mu dwadzieścia parę książek dotyczących czarownic dawnych lat. Wszystkie wypożyczone z biblioteki rzecz jasna. - Panie Fitzgerald, można już się budzić, dormitorium to miejsce na drzemkę.- zwrócił uwagę Ślizgonowi i stanął przed tablicą. - Na dzisiejszych dwóch godzinach historii magii będziecie pisać referat, który będzie się wliczać w ocenę końcową roczną więc sugeruję przyłożyć się do pracy bo poprawek nie przewiduję. - zaczarował kredę, która zapisała na tablicy temat referatu, jak i godzinę do której należy oddać wszystkie swoje zapiski. - Każdy z Was wylosował własną wiedźmę do opisu. Z tyłu klasy znajdują się regały i półki pełne źródeł tekstowych. Odnalezienie ich należy do Was. Im więcej znajdziecie dobrych materiałów tym lepsze mogą być wasze referaty. Bez kłótni proszę. Wszystkie wiedźmy przerabialiśmy w tym roku jak i w poprzednich latach więc kto uważał to nazwiska nie będą dla niego zaskoczeniem.- przysiadł na biurku i powiódł wzrokiem po uczniach. - Zaczynajcie. Przez pierwszą godzinę zbierzcie teksty źródłowe. W trakcie drugiej wszyscy usiądziecie w ławkach i będziecie pisać referat na czas. Posiedzenia!- krótko opisał na czym polega lekcja i dał znać, że mogą już zaczynać. Póki co nie było to takie trudne, znowuż drugi etap lekcji będzie już niemałym wyzwaniem. Tworzyć referat pod czujnym okiem nauczyciela? To co innego aniżeli odrabiać pracę domową w zaciszu dormitorium.

Kod:

<zg>Czarownica:</zg> podaj samo nazwisko, bez linku
<zg>Przerzut:</zg> wykorzystany (podaj link do sketchtoy)/niewykorzystany
<zg>Jakość I etapu:</zg> podlinkuj rzut kością k100, k6 oraz ewentualny przerzut, jeśli go wykorzystałeś.
Uwaga. Zauważone machlojki są karane -50 pkt wiedzy! (tj. rzucam kością na ściąganie, nie udaje mi się i tego nie zawieram w lekcji)
<zg>Punkty dla domu:</zg> ile zyskałeś?

System przyznawania punktów dla domu za lekcję:

Oceny po dwóch etapach:

Uwaga! Można ściągnąć z drugiej osoby trochę treści i zyskać +35 pkt wiedzy, ale obowiązuje dodatkowy rzut kością na wykrycie przez nauczyciela:
Parzysta - udaje Ci się ściągnąć i nie zostać zauważonym. Masz 35pkt dodatkowej treści!
Nieparzysta - nauczyciel Cię przyłapuje na ściąganiu i obniża Ci ocenę końcową za lekcję. Zdążysz ściągnąć ledwie +5pkt treści.

Przerzut kości:

Można się spóźnić jednak, ALE należy posiadać przy sobie usprawiedliwienie jakiegokolwiek nauczyciela na forum (półfabularki się nie wliczają) wyjaśniające czemu dana osoba się spóźniła. Usprawiedliwienie nauczyciel ma wysłać na pocztę Morrisa i wówczas uczeń/student może dołączyć do lekcji spóźniony.

Przez tą godzinę lekcyjną macie za zadanie zbierać z sali materiały źródłowe na temat wylosowanej czarownicy: książki, stare zapisane zwoje pergaminów, makiety, mapy, notatniki, pamiętniki dawnych czarodziejów, ryciny etc. Wszystko znajduje się w sali historii magii w regałach i szafach.

Należy dodatkowo rzucić kością k6.
1-2-  trafiasz na same ochłapy - podarta rycina, niekompletna mapa, podniszczone notatki. Namęczysz się z wyciągnięciem z tego informacji...
3-4 -  znajdujesz bardzo fajny notatnik i rycinę z których być może uda Ci się wyciągnąć parę fajnych ciekawostek. Bardzo fajny zwój został niestety zabrany Ci sprzed nosa. Zyskujesz 5 punktów wiedzy.
5-6- znajdujesz całkiem dobre źródła i to w miarę czytelne, zwłaszcza ten pamiętnik jednego z badaczy życia czarownicy. Zyskujesz do swojej wiedzy +10pkt wiedzy.

Tak zebrane materiały gromadzicie na swoich ławkach, aby w następnym etapie zajęć tworzyć z tego referat.

Następny etap wjedzie za tydzień, 17 maja godzina 21:00.

Czarownica: Laverne de Montmorency
Przerzut: niewykorzystany
Jakość I etapu: 4 i 55
Punkty dla domu: ile zyskałeś?
Punkty wiedzy: 55 + 5 = 60 

Pojawieniu się nauczyciela w klasie towarzyszył głośny trzask drzwi, który sprawił, że Olivia lekko podskoczyła w ławce, nie spodziewając się tak głośnego wejścia. Pracownicy Hogwartu raczej mieli to do siebie, że, zjawiali się niezauważeni często przyłapując uczniów na nieodpowiednim zachowaniu, choć i tym razem nie obyło się bez uwagi skierowanej do jednego z wychowanków Salazara. 
Brunetka uważnie wysłuchała słów Morrisa, chociaż w jasnych talerzach oczu majaczyła niepewność czy poradzi sobie z dzisiejszym zadaniem. Na szczęście nie musiała polegać jedynie na swojej wiedzy, jaką przyswoiła - bądź też nie - w ostatnich latach nauki, mogła za to korzystać z dóbr jakie znajdowały się w pomieszczeniu na liczyć regałach rozciągających się wzdłuż jeden ze ścian oraz szafkach. Nie zwlekając zbyt długo od razu wzięła się do pracy, przeglądając wszelkiego rodzaju zwoje, niezgrabnie rozrzucone kartki pergaminu oraz notatniki, wyszukując w nich chociażby maleńkiej wzmianki o czarownicy, którą miała opisać. Zainteresowała się również książką od eliksirów wiedząc, że de Montmorency odpowiedzialna była za stworzenie eliksiru miłosnego. 
Z zaskoczeniem odkryła, jak wiele materiałów udało jej się zdobyć, jednak w ostatniej chwili ktoś pochwycił jeden ze zwojów, który wyglądał naprawdę obiecująco. Skomentowała to cichym westchnieniem, biorąc w dłonie rycinę leżącą obok. Uznając w końcu, że ma wystarczająco dużo informacji, wróciła do ławki, by zając się pisaniem.

Czarownica: Cliodne
Przerzut: niewykorzystany
Jakość I etapu: 75 i 1 = 76 (Z na ten moment)

Punkty dla domu: +7 (na ten moment)

Sama nie była pewna ile czasu tam zastanawiała się na temat wypisanych na tablicy czarownic, gdy zobaczyła obok siebie znajomą sylwetkę. Przywitała się również uśmiechem z @Olivia Callahan, lecz nim do niej zagadała, w klasie zjawił się profesor Morris. Jego pierwsze słowa nie zrobiły na Irv zbytnio wrażenia. Bardziej skupiła się na tym, co było jej zadaniem. Od razu zaczęła szukać informacji na temat Cliodne. Niestety nie miała szczęścia. Wszystko, co znajdowała było albo niekompletne, albo zniszczone. Musiała zastosować kilka czarów naprawiających, choć i te nie zawsze były w stanie jej pomóc. Ostatecznie oprócz ogólnego pojęcia, kim kobieta była, nie udało jej się dowiedzieć zbyt wiele.
-Widzę miałaś więcej szczęścia. - Wskazała na notatki gryfonki, które prezentowały się dużo bardziej okazale niż jej. Irv próbowała wyciągnąć z kontekstu tych swoich ochłapów jak najwięcej, ale ostatecznie nie chciała kombinować zbyt mocno, by nie wypełnić pergaminu samymi bzdurami.

Czarownica:Honoria Nutcombe
Przerzut:niewykorzystany
Jakość I etapu: 71 i 1 +10 (za 11pkt w kuferku) = 82 (Z na tę chwilę)

Punkty dla domu: +7pkt (na ten moment)

No i zaczęło się. Morris wszedł raczej nie emanując najbardziej pozytywną energią. Max mimowolnie spojrzał na Fitza, który dostał od nauczyciela reprymendę. Kapitana drużyny nie kojarzył zbytnio, lecz pamiętał ich ostatni mecz i wciąż czuł się niezbyt dobrze ze względu na fakt, że zostawiał ślizgonów w potrzebie. Szybko jednak zapomniał o tym, gdy przyszło do pracy na zajęciach. Od razu podszedł do stosiku pergaminów, ale dość szybko jego zapał przygasł, gdy zobaczył, że informacje na temat jego bohaterki są w opłakanym stanie. Zgarnął kilka pergaminów i map, po czym odszedł nieco na bok, by w spokoju spróbować cokolwiek z nich wyciągnąć. Imię i nazwisko już znał, to czym się zajmowała zdołał odczytać i czasy, w których żyła, ale poza tym, wszystko zdawało się być jedną wielką enigmą. Cóż, nikt nigdy nie mówił mu, że będzie łatwo i zdecydowanie nie było. Maxowi udało się spisać jeszcze kilka jakiś niewiele znaczących informacji, nim ubogie źródła się skończyły, a Solberg opadł na swoje miejsce czekając na dalsze instrukcje.

Czarownica: Elladora Ketteridge
Przerzut: wykorzystany
Jakość I etapu: 1 i 25 przerzucone potem na 99
Punkty dla domu: Na ten moment +7

Tak jak można było się spodziewać, nagły trzask drzwi oznaczał że nauczyciel w końcu zjawił się w sali. Oby biedne drzwi od takiego traktowania nie wypadły w końcu z zawiasów. Z drugiej strony na pewno przeszły już nie jedno. Zamek przecież liczył sobie kilka wieków. Prośby o rozdanie podręczników także w ogóle się nie spodziewał. Nie mógł zrobić nic innego niż ją spełnić. Odmówienie i próba wymigania się od tego, byłyby niczym innym jak zwykłym utrudnianiem sobie życia. Lepiej było to po prostu zrobić i zaraz po tym zabrać się za szukanie materiałów do referatu. Po rozdaniu podręczników, dosyć szybko podszedł do półek próbując znaleźć jakiekolwiek przydatne materiały.  No i wyglądało na to że nie zrobił tego dostatecznie szybko. To co mu zostało to jakieś resztki. Jeden pergamin wyglądał nawet jak obrzygany, a książka wyglądała jakby miała się rozlecieć. Do tego była zapisana dosyć nieczytelnie. Mimo wszystko powinien być w stanie coś z tego wyciągnąć. W końcu gdyby nie nadawały się do użytku, to nie udostępniono by ich uczniom, prawda? Prawda?! No i mógł jeszcze liczyć na to co udało mu się zapamiętać na lekcjach. A ściągać nie zamierzał. Jeszcze by się to źle dla niego skończyło. Kiedy miał już chyba wszystko co jego zdaniem uznał że mu wystarczy do napisania porządnego referatu, zaniósł to do swojej ławki.

Czarownica: Mirabella
Przerzut: niewykorzystany
Jakość I etapu: 62+5=67
Punkty dla domu: +7pkt

No to nieźle się wkopała z tym wszystkim. Sądziła, że to będzie lekka i przyjemna lekcja, a wbiła jednak na pisanie referatu. A może jednak Morris wcześniej o tym uprzedzał, ale ona jakoś nie do końca zarejestrowała na czym polegały będą te zajęcia? A mogła się urwać do Hogsmeade i odpuścić sobie to wszystko. No, ale skoro już tu była... To musiała jakoś sobie poradzić.
Mruknęła ciche podziękowania do Lilaca, gdy ten rozdawał podręczniki tak bardzo przydatne.
W takich momentach po prostu zastanawiała się poważnie nad tym czemu wcześniej się nie uczyła i co właściwie robiła ze swoim życiem, kwestionując wszystkie swoje dotychczasowe wybory. Teraz jednak mogła jedynie płakać tak wewnętrznie, szukać informacji i spisywać, co się dało. Trafił jej się nawet jakiś zajebiaszczy zwój, który niestety szybko został jej zabrany sprzed nosa. No, ale już udało jej się coś tam zerknąć i Miała pewność, że przynajmniej coś uda jej się sensownego napisać.

Czarownica: Laverne de Montmorency
Przerzut: niewykorzystany
Jakość I etapu: 20 + 10 = 30
Punkty dla domu: obecnie 0pkt

Ostatecznie do klasy przybył nauczyciel, więc Tuilelaith, nie chcąc sprawić złego wrażenia, wyprostowała się i zaczęła wsłuchiwać w każde słowo Morrisa. Trochę zestresowała ją wzmianka o wliczeniu referatu w ocenę końcową... Przybyła na lekcję z myślą, że będzie ona tradycyjnym już w Hogwarcie przerywnikiem między bardziej istotnymi przedmiotami, na którym uczniowie pozwalają sobie na nieuwagę i niedbałość. No ale cóż, trzeba było się dziś postarać. Podziękowała Gryfonowi, który rozdawał podręczniki, i naprędce przekartkowała książkę, odnajdując słynną twórczynię eliksiru miłości, o której dane jej było dziś się rozwodzić. Były to oczywiście jedynie podstawowe informacje, które nie starczyłyby nawet na jeden akapit porządnego referatu. A w głowie ziała pustka! Dlatego Ślizgonka pospieszyła do półek z cennymi źródłami tekstowymi.
Mimo iż miała na odnalezienie czegoś porządnego aż godzinę, to jednak czas biegł szybciej, niż się to zawsze zdawało, a jej ze stresu dłonie zaczęły pocić się jeszcze bardziej, dlatego gdy już znalazła poręczny wolumin, z wrażenia wypadł jej on z rąk i z hukiem upadł na podłogę. Z niezręcznym uśmiechem skierowanym na ewentualnych gapiów, mówiącym "nie patrzcie tak na mnie, proszę", ślizgońska fajtłapa podniosła książeczkę i z radością stwierdziła, iż jest to pamiętnik historycznego badacza, który poświęcił się analizie życia i osiągnięć pani de Montmorency. Z taką zdobyczą nie powinno jej pójść źle.

Czarownica: Cliodne
   Przerzut: niewykorzystany
   Jakość I etapu: 83 + 30 za kuferek = 113
   Punkty dla domu: PO, +10pkt

Odwróciła głowę w kierunku Julii, gdy tylko usłyszała jej głos. Welp chyba się nie uwolni od bycia nazywaną sroczką, ale taki był już jej los. Zostało jej jedynie dumnie reprezentować drużynę, która jednak nie radziła sobie jakoś znakomicie ostatnimi czasy. A szkoda, bo naprawdę miała ochotę na uplasowanie się na szczycie tabeli.
- Na to wygląda. Lepiej uważajcie - odparła z lekkim uśmiechem, zerkając na Brooks, która się do niej przysiadła.
Niedługo potem Morris rozpoczął swoją lekcję, tłumacząc na czym dokładnie będzie polegało ich zadanie. No pięknie. Nie ma co tylko brać się do pracy i opisywać dokładnie tę czarownicę, która jej się trafiła. Mało tego materiały, które znalazła okazały się jakimiś ochłapami, z których niewiele można było wyciągnąć. Tyle dobrego, że Strauss była obeznana mniej lub bardziej z historią magii i potrafiła przypomnieć sobie garść potrzebnych informacji, które mogłaby zawrzeć w swojej pracy. Ogólnie rzecz biorąc na pewno nie powinno być tak źle.

@Julia Brooks

Czarownica: Elladora
Przerzut: wykorzystany (WARNING: Yuuko nie umie rysować)
Jakość I etapu: 93 (po przerzucie) + 10 za kuferek + 0 za materiały = 103
Punkty dla domu: PO, +10pkt

Trzeba było przyznać, że nie orientowała się tak dobrze w historii magii, a może raczej tej historii magii, która była wykładana w Hogwarcie. Wychowując się na zupełnie innym kontynencie, omawiała zupełnie inne zagadnienia związane z tworzeniem czarodziejskiej kultury oraz historii, skupiając się bardziej na rodzimych wydarzeniach oraz postaciach. Całe szczęście akurat postać Elladory dobrze kojarzyła. Przynajmniej tak jej się zdawało, a szczątkowe informacje, które zdołała jakoś wyśledzić ze skrawków, które jej się trafiły w ramach zapomogi naukowej jedynie ożywiły jej pamięć i utwierdziły ją w tym przekonaniu. Przynajmniej była w stanie napisać coś naprawdę sensownego. Chyba opłaciło jej się ślęczenie nad książkami od historii, bo z pewnością owoce tego ujrzy, gdy tylko uda jej się w pełni napisać swoje wypracowanie.

Czarownica: Laverne de Montmorency
Przerzut: (nie)wykorzystana Luna, bo tylko 31
Jakość I etapu: 65 i 3 (+5) = 70pkt wiedzy, ale apeluję o dodatkowe punkty za wiedzę z Eliksirów! xD
Punkty dla domu: Póki co +7

- Okej, okej… Skoro mamy pisać z pomocami, to powinienem sobie poradzić, nie? - zagadnął jeszcze @Yuuko Kanoe, potrzebując choćby drobnego uśmiechu wsparcia od przyjaciółki, która mimo wszystko lepiej znała się na Historii Magii od niego, bo nawet jeśli nie mogła za bardzo wesprzeć go swoją wiedzą, to przecież każdy wiedział, że dla Puchonów najważniejsze w pracy są morale.
- Yuu… Mam  Laverne de Montmorency - prychnął cicho z rozbawieniem, pokazując jeszcze dziewczynie wylosowany przez siebie numerek. - Jakie były szanse, że trafię akurat na nią? - Pokręcił głową, nie do końca potrafiąc uwierzyć, że naprawdę udało mu się wylosować najlepiej znaną dla siebie Mistrzynię Eliksirów, której artykuły co chwila przewijają się przez jego pracę dyplomową przez jej ogromny wkład w rozwój eliksirów miłosnych. I właściwie pokrzepiony już nie tylko samą obecnością Japonki, którą mógłby dyskretnie podpytać o przydatność tej czy innej książki, ale też pasującą mu bohaterką jego wypracowania, ruszył do pracy, cierpliwie i w skupieniu przeszukując regały. Nie znając zasobu klasowej biblioteki poszedł bardziej w ilość, niż jakość i nie martwił się o tempo swojego pisania, po tylu latach w Hogwarcie mając też już całkiem dobrze wyrobiony zmysł wyszukiwania z tekstu potrzebnych mu informacji, więc wertując solidne księgi skupiał się na kopiowaniu czy zaznaczaniu potrzebnych mu fragmentów, niekoniecznie czytając je teraz w całości, nie wiedząc przecież, które okażą mu się faktycznie pomocne podczas pisania wypracowania. Sam nie wiedział kiedy nagle zafascynował się swoim tematem, tracąc poczucie czasu przy przeglądaniu map naznaczonych przez Montmorency, do których dołączone zostały jej zapiski, ostatnią chwilę poświęcając na odnaleziony notatnik i ryciny niestandardowego przygotowania składników, bez żalu więc oddając też pierwszeństwo do wydającego się pomocnym zwoju dla uczennicy, z którą dzielił temat swojego wypracowania. W końcu sam wcale nie przyszedł tutaj dla oceny końcowej, nie spodziewając się też wcale, że zajęcia zafascynują go aż tak bardzo, teraz nie zamierzając bić się o najlepsze wyniki, a raczej sprawdzić czy będzie w stanie podołać zadaniu, skoro los ewidentnie się do niego uśmiechnął.

Czarownica: Artemisia Lufkin
Przerzut: niewykorzystany
Jakość I etapu: 28 i 3 [+5] = 33 + 10 [kufer] = 43
Punkty dla domu: 3 so far

   Jedyną jego reakcją na zwróconą uwagę była delikatna zmiana pozycji – oparł łokieć jednej z rąk na blacie, a na dłoni zwiniętej w pięść podparł głowę w nieco nonszalanckiej pozie. Nie był nawet bliski popadnięcia w drzemkę, choć jakby dłużej musieli czekać, to byłby to całkiem prawdopodobny rozwój sytuacji.
   Westchnął bezgłośnie pod nosem, gdy Morrison przedstawił im zakres dzisiejszych zajęć – mieli najpierw odszukać jakieś materiały na temat wylosowanej czarownicy, a potem sporządzić z tego esej. Brzmiało to dokładnie tak fascynująco, jak się spodziewał, wybierając się na tą lekcję. Z dwojga złego chyba już lepsze było to niż próba skupienia się na dwugodzinnym wykładzie, choć nie stało od tego wiele wyżej tak naprawdę.
   Chcąc nie chcąc pozbierał się jednak i ruszył w stronę regałów, żeby poszukać czegoś więcej o tej całej Lufkin, bo miał szczere wątpliwości, że ze swoich bardzo podstawowych informacji byłby w stanie utkać coś sensownego, a przynajmniej dłuższego niż kilka zdań. Nie zależało mu jakoś mocno na ocenie z historii magii, ale dobrze jednak byłoby się zupełnie nie zbłaźnić. Trochę od niechcenia wertował księgi, kopiując sobie albo zaznaczając fragmenty tekstu, które mogłyby okazać się przydatne. Nawet natrafił w swoich poszukiwaniach na wyglądające dość obiecująco notatnik wraz z ryciną; widział też zwój, który mógłby pokazać się pomocny, ale zanim po niego sięgnął ktoś inny z tym samym tematem zwinął mu go właściwie sprzed nosa.
   Wzruszył jedynie barkami, nie przejmując się tym faktem i decydując się skupić na tym co miał, nawet jeśli nie było tego jakoś oszałamiająco dużo. Zawsze jednak coś, prawda? Może nawet da radę coś z tego wytworzyć, pod czym podpisanie się nie będzie wstydem.

Czarownica: Mirabella Plunkett
Przerzut: wykorzystany - Hardodziob!
Jakość I etapu: 5 przerzucone na 78 oraz 4
Punkty dla domu: +10pkt póki co
Punkty wiedzy: 78 + 5 (za k6) + 30 (kuferek) = 113pkt (PO)

Czy Smith mogła trafić na bardziej odpowiadającą jej lekcję? No właśnie chyba nie - pisanie referatu o postaci, którą doskonale znała. Nic dodać nic ująć - zdecydowanie nie mogła tego zjebać, zwłaszcza, że Plunkett przerabiała jeszcze przy okazji swojej nauki trytońskiego. A obecnie był to jeden z jej wiodących języków.
— Cóż... — zerknęła na Californię, która wykazywała się wyjątkową - i dla siebie typową - ignorancją czasów przeszłych. Smith siłą woli zwalczyła wywrócenie młynka oczami. Tylko ona była historyczną świruską, starała się o tym pamiętać. — Możesz zawsze dodać to jako ciekawostkę do referatu — stwierdziła, tłumiąc chichot. Musiała jednak przyznać Reagan rację - karty z czekoladowych żab były swego rodzaju miernikiem 'historycznego znaczenia' danych postaci.
Zgodnie ze wskazówkami nauczyciela - Jess podążyła w kierunku regału, choć nie miała wielkich nadziei, że natknie się na coś nowego w swoich studiach Mirabelli Plunkett. Większość informacji, które mogłaby zreferować już znajdowały się w jej głowie. Niemniej, zaczęła szukać czegoś, co mogłoby dać jej chociaż jeden dodatkowy akapit. I nawet mignęła jej gdzieś rycina przedstawiająca rudowłosą czarownicę trzymającą za rękę trytona - szybko jednak została zgarnięta przez kogoś innego. Smith mogła tylko zmarszczyć z niezadowoleniem brwi, biorąc się za kartkowanie kolejnej księgi. Może znalazłaby jakiś ustęp po trytońsku do przetłumaczenia...

Czarownica: artemisia lufkin
Przerzut: niewykorzystany
Jakość I etapu: 88 i 2
Punkty dla domu: na razie 7

Jeszcze się dobrze lekcja nie zaczęła, a już miała dość. Kiedy więc usłyszała, że przez najbliższy czas będą szukali o danej czarownicy informacji, a potem na ich podstawie napiszą referat, z trudem zmusiła się do pozostania w sali. Zajęcia teoretyczne ją nużyły i chociaż wiedziała, że jest to potrzebna wiedza, zdecydowanie preferowała praktykę i używanie różdżki.
- Podejrzewam, że to będzie jedyne, co w nim napiszę - przyznała z uśmiechem, nawet nie ukrywając, iż niewiele wie o Lufkin i że do tej pory elegancko olewała historię magii. 
Zgarnęła włosy w zgrabnego koka, żeby kosmyki nie wchodziły jej do oczu i podeszła do regału w poszukiwaniu tekstów źródłowych. Im dłużej stała przy książkach, tym intensywniej myślała kiedy do kurwy ktoś tu robił porządek. Czegokolwiek nie wzięła w ręce - było zniszczone, niekompletne albo potargane. Zerknęła na Jess, która sprawiała wrażenie jakby znalazła mnóstwo wartościowych materiałów. Westchnęła cicho i wróciła do przeglądania półek, mając niejasne poczucie, że po prostu marnuje swój czas, który mogłaby wykorzystać na coś bardziej pożytecznego. Z kamienną twarzą wertowała kolejne strony, nie dając po sobie poznać, iż jest poirytowana, żeby nie przyciągać uwagi nauczyciela i tym samym zagwarantować sobie święty spokój.

Kod:

<zg>Czarownica:</zg> podaj samo nazwisko, bez linku
<zg>Przerzut:</zg> wykorzystany (podaj link do sketchtoy)/niewykorzystany
<zg>Jakość pracy:</zg> podlinkuj rzut kością k100, k6
Uwaga. Zauważone machlojki są karane -50 pkt wiedzy! (tj. rzucam kością na ściąganie, nie udaje mi się i tego nie zawieram w lekcji)
<zg>Punkty dla domu:</zg> podsumuj dokładnie ile i za co dostajesz punkty dla domu
<zg>Ocena końcowa:</zg> pochwal się ile wyszło

Oceny:

Przepraszam za to straszne opóźnienie. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. W zamian lekcja historii magii jest dziecinnie prosta i niewymagająca :)

- Dobrze, wybiła już godzina. Proszę zakończyć wszelkie rozmowy i poszukiwania. Od teraz oczekuję bezwzględnej ciszy. Proszę zająć miejsca i na podstawie zebranych źródeł stworzyć referat dotyczący zasług wiedźmy, którą wylosowaliście. - machnął różdżką, a wytworzona magia pozamykała wszystkie szafki oraz szuflady. Nie siedział przy pulipicie, cały czas przechadzał się po klasie i pilnował uczniów oraz studentów. Nie tolerował ściągania, a poza tym praca nie była specjalnie wymagająca - mieli nauczyć się szukać informacji, wyciągać najważniejsze aspekty ze zebranych źródeł, a przede wszystkim zapamiętać cokolwiek z tej lekcji. Ta ocena będzie dosyć ważna, choć łatwa do zdobycia.

----------
Zasada prosta: ponownie należy rzucić k100 (nie ma już żadnych przerzutów!). Zsumujcie następnie wyniki... i rzućcie jeszcze raz k6, który podpowie co się działo w trakcie:

1 - szło Ci całkiem nieźle do czasu aż niedaleko Ciebie z hukiem nie otworzyło się okno... wszystkie zebrane przez Ciebie pergaminy wywiało Ci z biurka, a atrament wylał się na Twoją pracę. Odratujesz ledwie połowę treści, a więc od wyniku lekcji odejmij 15pkt wiedzy.
2 - trudno się skoncentrować kiedy w klasie jest tyle denerwujących dźwięków, prawda? Kroki przechadzającego się nauczyciela jakoś tak wrzynają się w uszy, a to brzęczenie bzyczka latającego pod sufitem... co za okropieństwo! Niestety nie można używać teraz magii ani tym bardziej rozmawiać więc pozostaje próbować oderwać się myślami od tego hałasu i napisać referat jak najlepiej. Z ogólnego wyniku lekcji odejmij 10pkt wiedzy.
3 - czyżby towarzyszył Ci stres? Albo to przeczucie, że masz strasznie mało czasu? Tykanie zegara brzmi wyjątkowo wymownie. Tik tak tik tak, czas ucieka, a Ty nie jesteś nawet w połowie. Musisz przyspieszyć kosztem czytelności swojego referatu. Na szczęście profesor rozczyta to bez większego problemu... uff?
4-5 - Twoje krzesło albo krzesło sąsiada strasznie skrzypi. Dodatkowo skończył Ci się atrament! Profesor Morris użyczy Ci kałamarza, którego atrament jest niestety nieco stwardniały... uda Ci się napisać referat tak, jak to wynik wskazuje, jednakże kosztem estetyki - ten atrament jest do kitu!
6 - masz szczęście. Książka, którą otwierasz na siedemdziesiątej siódmej stronie okazuje się solidnie zaczarowana. Na marginesie zapisuje Ci kilka ciekawostek, które możesz umieścić w swoim referacie. Szybko spisz zanim nauczyciel nie podejdzie! Zyskujesz 15 pkt wiedzy do ogólnego wyniku lekcji.

Koniec lekcji nastąpi w niedzielę... ale dopiero za tydzień, tj. 30 maja o godzinie 20:00, więc macie sporo czasu na napisanie postów.

Czarownica: Honoria Nutcombe
Przerzut: niewykorzystany
Jakość pracy: 45 i 6 --> z poprzednim etapem: 82 + 45+ 6 +15 (efekt kostki) = 148
Punkty dla domu: 7 z poprzedniego etapu (i to chyba wszystko? )
Ocena końcowa: 148 (PO)

Źródła jakie udało mu się dorwać były naprawdę okrojone i w opłakanym stanie. Z nadzieją spojrzał na jedną z książek, która zdawała się być w jednym kawałku. Może z niej uda mu się wyskrobać jakiekolwiek informacje na temat Honorii, która była dzisiejszym przedmiotem jego zainteresowania. Zaczął więc czytać nie tylko szczątki biografii wiedźmy ale i informacje na temat Stowarzyszenia Reformacji Wiedźm, jakie kobieta założyła. Dużo dość nudnych, suchych faktów, które jednak były niezbędne do ukończenia referatu. Już miał narzekać, że jego praca będzie krótka i mało treściwa, gdy nagle zobaczył, że na marginesie książki, którą zgarnął zaczął pojawiać się jakiś tekst. Szybko przeczytał słowa, które zapełniły dość dużą przestrzeń strony i z radością stwierdził, że dotyczą one postaci, jaką właśnie się zajmuje. Dopisał więc do swojego referatu to, co tam znalazł i uznał swoje zadanie za wykonane.

Czarownica: Elladora Ketteridge
Przerzut: wykorzystany (WARNING: Yuuko nie umie rysować)
Jakość pracy: ETAP I: 103 || ETAP II: 80 (bez zmian) = 183pkt
Punkty dla domu: +15pkt za pracę
Ocena końcowa: Wybitny

- Z pewnością sobie poradzisz - zapewniła jeszcze przyjaciela, bo skoro mieli okazję do korzystania ze znajdujących się w sali materiałów naukowych. Przynajmniej dzięki temu będą w stanie napisać pracę naprawdę dobrej jakości. Tym bardziej, że jej także trafiła się czarownica z lubionej dziedziny. - A jaka jest szansa, że ja trafię na postać związaną z zielarstwem? Chyba szczęście nam sprzyja.
Inaczej nie potrafiła po prostu tego opisać. Jeszcze niedawno czytała całkiem pokaźny artykuł naukowy na temat skrzeloziela i pamiętała wymienianą w nim Elladorę. Z pewnością była to postać, o której sporo czytała w lekturach poświęconym czarodziejskim roślinom. Oczywiście największym osiągnięciem tej czarownicy żyjącej na przestrzeni siedemnastego i osiemnastego wieku było odkrycie właściwości wcześniej wspomnianego skrzeloziela, co raczej nie skończyłoby się dla niej zbyt dobrze, gdyby nie fakt, że w miarę szybko włożyła głowę do wiadra z wodą, bo inaczej niechybnie udusiłaby się nie mogąc normalnie zaczerpnąć tchu przez skrzela. Na domiar złego jeszcze jej osiągnięcie, które po części było dziełem czystego przypadku jak utrzymywały podania, zostało przypisane Beaumontowi Marjoribanksowi, który podobno dokonał tego sto lat po niej. I chociaż praca miała traktować o Ketteridge to nie mogła odpuścić sobie ustępu poświęconemu właśnie podobnemu zakłamaniu faktów i próbach przypisania dokonań czarownicy innemu zielarzowi, który cieszył się większą popularnością i reputacją niż niezajmująca się wcześniej zielarstwem Elladora, która zmarła wyjątkowo wcześnie jak na magiczne standardy, dożywając wieku nieco ponad sześćdziesięciu lat. Według niektórych wersji był to wynik zatrucia nieznaną jeszcze wtedy rośliną, która doprowadziła czarownicę do zgonu.
Miała nadzieję, że jej praca była dostatecznie długa i tak szczegółowa jak tylko mogła być biorąc pod uwagę fakt, że wiele faktów z życia Ketteridge nie była do końca znanych. Tylko bazując na tym, co miała mogła stwierdzić, że wykonała całkiem dobrą robotę.

@Skyler Schuester

Czarownica:Cliodne
Przerzut: niewykorzystany
Jakość pracy: 60 i 4 ---> z poprzednim etapem: 76 + 60 + 4 =140
Punkty dla domu:7 za poprzedni etap (?)
Ocena końcowa: 140 (PO)

Cliodna zdawała się być postacią nader interesującą, dlatego też Irvette z dość okrojoną liczbą materiałów, ale z ogromnym zainteresowaniem usiadła do zbierania informacji i pisania referatu na temat tej irlandzkiej druidki. Powoli zaczęła kreślić schludne literki na swoim pergaminie, gdy zauważyła, że jej kałamarz stoi pusty. Westchnęła cicho, po czym zgłosiła się do profesora o pomoc. Ten na szczęście miał w zapasie trochę atramentu, ale ten był tak wyschnięty, że Ruda musiała naprawdę się namęczyć, by jej pismo dało się jakkolwiek odczytać. Nie podobał jej się ten fakt, ale uznała, że brzydki estetycznie referat jest lepszy niż jego brak, więc bez słowa kreśliła kolejne informacje na pergaminie. Mimo poniszczonych źródeł i straszliwie skrzypiącego krzesła, które co rusz ją rozpraszało, dziewczynie udało się wyciągnąć naprawdę wiele z tematu. Kobieta, o której pisała brzmiała szalenie interesująco. Druidka, posiadaczka zdolności animagii i jeszcze na dodatek posiadająca zwierzęcych kompanów, którzy ponoć pomagali jej w uzdrawianiu. Takich czarodziejów raczej nie spotyka się na co dzień. Z pewnym niedosytem Ruda oddała swoją skończoną pracę zapisując we własnym dzienniku, by w pierwszej wolnej chwili spróbować dowiedzieć się czegoś więcej o tej nietuzinkowej kobiecie, która żyła tak dawno temu.

Czarownica:Elladora Ketteridge
Przerzut: wykorzystany wcześniej
Jakość pracy: Etap I: 99 | Etap II: 71
Punkty dla domu: 5 (za 2 etapy lekcji) + 10 za ocenę = 15
Ocena końcowa: 170 (PO)

Stanowczo za dużo czasu spędził na przeglądaniu zebranych materiałów, przez co stracił go całkiem sporo. Dlatego też zaczął pisać szybko, przez co niektóre słowa ciężko było przeczytać. Co zdecydowanie mogło się przełożyć na jego ocenę. Miał napisać wszystko co wiedział o Elladorze Ketteridge. Zielarce, która odkryła efekty skrzeloziela mimo tego że to osiągnięcie zostało przypisane innemu, bardziej znanemu czarodziejowi. Niebyt miła sytuacja, ale czasem tak w życiu się niestety działo. W pracy zawarł wszystko co tylko mógł przeczytać w tych podniszczonych wiekowych zapiskach. Nawet to że podczas spożycia skrzeloziela, Elladora musiała wsadzić głowę do wiadra z wodą żeby się nie udusić. Czuł że całą pracę mógłby napisać dużo, dużo lepiej gdyby nie to że trafiły mu się jakieś ochłapy zamiast konkretnych materiałów. Niby mógł zawsze spróbować coś ściągnąć, ale lepiej było nie ryzykować utratą punktów i pogorszeniem oceny. Będą inne okazje żeby zabłysnąć.

Czarownica: Mirabella
Przerzut: niewykorzystany
Jakość pracy: 67 (etap I) + 80 (bez zmian) = 147pkt
Punkty dla domu: +10pkt za pracę
Ocena końcowa: PO

Pisanie wypracowania przy pomocy dostępnych pod ręką materiałów naukowych wcale nie było takie złe. Huang mogła z nich korzystać do woli i tak jakoś tworzyć pracę pisemną poświęconą zadanej jej przez profesora czarownicy. Zupełnie inną kwestią było już to, że coś ewidentnie jej nie szło w innej sferze. Co chwila coś jej przeszkadzało. Nie potrafiła normalnie wysiedzieć w miejscu, a krzesło skrzypiało niemiłosiernie przy każdym niezbyt ostrożnym ruchu. W dodatku skończył jej się jeszcze atrament i tutaj musiała liczyć na wsparcie Morrisa, który dał jej jakiś na wpół wyschnięty kałamarz... No, warunki nie były może idealne, ale jakoś dała radę.

Czarownica: Cliodne
   Przerzut: niewykorzystany
   Jakość pracy: 113 (I etap) + 81 (bez zmian) = 194
   Punkty dla domu: +15apkt za pracę
   Ocena końcowa: Wybitny

Wiedziała naprawdę sporo na temat Cliodne. Być może również dlatego, że jeszcze rok temu musiała o niej opowiadać na OWTM-ach z Historii Magii i dobrze się do tego przygotowała. Dlatego też bez większego trudu opisała to skąd pochodziła i w jakich latach żyła wspomniana czarownica, ale również odniosła się do tego jak powiązana była z boginią pochodzącą z mitologii irlandzkiej, której była imienniczką. Obu bowiem towarzyszyły trzy kolorowe ptaki, które uznawane były za ich symbol czy swego rodzaju atrybut oraz zajmowały się leczeniem chorych. Strauss zauważyła, że w ten sposób obierając swoją życiową ścieżkę Cliodne, prawdopodobnie chciała się zbliżyć do swojej bogini-patronki.
Poświęciła też całkiem spory ustęp, w którym wymieniła odkryte przez czarownicę eliksiry oraz nowatorskie składniki, których zaczęła jako pierwsza używać w lecznictwie. Musiała oczywiście jeszcze dodać coś na temat zdolności transmutacyjnych Cliodne, która była w stanie zamienić się w morskiego ptaka. Choć niektórzy utrzymywali, że mogła również przemienić się w pianę morską. Ogólnie rzecz biorąc opisała ją dosyć rozlegle jako postać cudownej czarownicy o dobrym sercu, która zajmowała się potrzebującymi opieki medycznej i kołysała ich do snu, śpiewając im kołysanki. Problem był taki, że w pewnym momencie poczuła niezwykłą presję czasu, bojąc się tego, że nie zdąży wszystkiego napisać. Dlatego też w pewnym momencie praca jej była pisana w niezwykłym pośpiechu, który sprawił, że jej pismo było dosyć trudne do odczytania. Oby jednak Morris dał radę to uczynić.

Czarownica: Laverne de Montmorency
Przerzut: (nie)wykorzystana Luna, bo tylko 31
Jakość I etapu: 65 i 3 (+5) = 70pkt wiedzy
Jakość pracy: 75 + 4 || 70 + 75 = 145
Punkty dla domu: +15
Ocena końcowa: Powyżej Oczekiwań

Uniósł głowę, nieco nerwowo przebiegając spojrzeniem po obecnych, gdy tylko padło hasło na czas zakończenia zbierania materiałów i zaraz instynktownie zerknął na Yuuko, by na szybko ocenić czy ta jak na ten moment jest zadowolona z wyników swojej pracy. Uśmiechnął się do niej, zaraz przysiadając w ławce obok, chcąc być pewnym, że oboje usiądą we względnie cichym towarzystwie, nie raz przecież już pracując przy sobie w bibliotece czy nawet w nieco bardziej hałaśliwej Puchońskiej Komunie. Od razu zaczął swoją pracę od wypisania na pergaminie obok głównych tematów, które chciałby podjąć w eseju o Laverne de Montmorency, starając się ułożyć je w najlogiczniejszy z ciągów, który pozwoliłby mu na płynne przechodzenie z akapitu na akapit. I dopiero, gdy miał już rozpisane każdy z podpunktów, faktycznie zabrał się za pisanie, zaskakująco rzadko spoglądając na przygotowane przez siebie materiały, bo i wiele z nich pamiętając, skoro stanowiły tylko uzupełnienie wiedzy, którą posiadł już podczas nauki eliksirów. Z nieopisaną wręcz przyjemnością dzielił się przebiegiem eksperymentów przy pracy nad eliksirem miłosnym czy tym, jak duży wpływ na badania czynników zmiennych miała de Montmorency, która jako pierwsza wykazała, że eliksiry miłosne mogą drastycznie zmienić siłę swojej pracy w zależności od jedzenia, w których się je poda, więc z tym większą dezorientacją przyjął nagły bunt swojego atramentu, tracąc ogromną ilość czasu na próbę pożyczenia tuszu od Yuuko, by w końcu i tak skończyć z problematycznym słoiczkiem od nauczyciela. Po kilku zaklęciach udało ożywić mu się nieco zaschnięty barwnik, jednak resztę pracy i tak napisał z wygiętymi ze zmartwienia brwiami, gdy każda kolejna litera krzywiła mu się pod piórem od problematycznego materiału, którym musiał pracować.

Czarownica: Mirabella Plunkett
Przerzut: wykorzystany w poprzednim etapie
Jakość I etapu: 113pkt
Jakość pracy: 113pkt + 4 (4) = 117pkt
Punkty dla domu: +10pkt (za pracę) +5 (za 2 etapy) = +15pkt łącznie


Nadzieje okazały się płonne - Jessica nie znalazła wśród ksiąg absolutnie niczego, co mogłoby jej zagwarantować choćby PÓŁ dodatkowego akapitu do informacji, które miała już w swojej głowie. Dosłowne, absolutne, okrągłe i tłuste NIC. Krukonka właściwie jedynie zirytowała się faktem, że akurat o Plunkett, do której prowadziło naprawdę wiele wątków - choćby powiązanych z jej rzeczoną animagią, czy właśnie romansem międzygatunkowym - nie znalazła żadnych nowych wzmianek. Nie miała w sobie tyle buty i pewności siebie, żeby twierdzić, że wie o danym temacie lub osobie już wszystko - przypadek Mirabelli nie był więc wyjątkiem. Widocznie Smith miała po prostu pecha - albo nie szukała odpowiednio - nie mogąc wyłuskać żadnych nowinek, które mogłaby dołożyć do swojego referatu.
Nieco zdemotywowana więc, kręcąc nosem zasiadła do spisywania wszystkich wiadomości, które już o wylosowanej czarownicy wiedziała. Jakby tego było mało - okazało się, że zapomniała swojego kałamarza, a grzebiąc po kieszeniach nie znalazła ani jednego mugolskiego długopisu.
— Do prdele... — mruknęła tylko, na tyle cicho, że właściwie tylko towarzyszący jej Shaw i Reagan mogli ją usłyszeć - i doskonale wiedzieć, co też owe czeskie słówka znaczą. Na ratunek przybył jej jednak profesor Morris, który użyczył jej jeden ze swoich (wiekowych chyba) kałamarzy. Podziękowała ślicznie - jednak zaraz potem klęła na czym świat stoi (rzecz jasna po czesku), kiedy okazało się, że pożyczony atrament był właściwie skamieliną.

Czarownica: Laverne de Montmorency
Przerzut: - 
Jakość pracy: etap I: 59 | etap II: 68 i 6  
Punkty dla domu: + 10 (za pracę) + 5 (za 2 etapy) = 15 pkt
Punkty wiedzy: etap I: 60 | etap II: 68 + 15 = 83 - suma: 60+83 = 143
Ocena końcowa: Powyżej Oczekiwań 


Materiały jakie wpadły w dłonie Olivii okazały się bardzo przydatne. Siedząc w ławce, wertując stronę za stroną bez problemu na kawałku pergaminu zapisywała istotne informacje, dzięki czemu pisana przez brunetkę praca wydawała się brzmieć ciekawie, nawet jeśli stosunek dziewczyny do przedmiotu jakim była historia magii nie był godny podziwu. Laverne okazała się być naprawdę interesującą postacią,dlatego z zapartym tchem brunetka czytała kolejne ciekawostki jakie znalazła na jej temat, chociaż największe zaciekawienie wywołały w niej te, które w jakiś magiczny sposób pojawiały się na siedemdziesiątej siódmej książek, jakie miała w dłoniach, co postanowiła wykorzystać - okazało się to niezwykle dobrym posunięciem. Referat był naprawdę dobry, a uzyskana przez Oliv ocena wysoka, czy ten dzień mógłby być lepszy?

Czarownica: artemisia lufkin
Przerzut: niewykorzystany
Jakość pracy: 88 + 41 - 15 (za kostkę 1) = 114
Punkty dla domu: 10
Ocena końcowa: PO

Darując sobie przewrócenie oczami, bez zbędnego pierdolenia zabrała się za pisanie referatu o Lufkin, dochodząc do wniosku, że kobieta nie była aż tak nudna jak sądziła na początku. Odniosła wrażenie, że zna Artemisię od dziecka, bo ostatecznie udało jej się zdobyć sporo informacji, które skrzętnie notowała na pergaminie, dbając jednocześnie o trzymanie się odpowiedniej kolejności wszystkich faktów, zgrabnie wplatając w to przeróżne ciekawostki.
I wszystko poszłoby super, gdyby nie huk otwieranego okna. Nagły podmuch wiatru strącił buteleczkę atramentu na część jej pracy, powodując u niej irytację i palpitację serca. Nie po to zmarnowała tyle czasu na szukanie i opisywanie życiorysu czarownicy, żeby teraz przez źle zamknięte drzwiczki jej wysiłek poszedł na marne. Zgarnęła szybko z podłogi resztę papierów i próbowała odratować referat, a następnie przepisywała go od nowa - jednak ze względu na kończący się czas, musiała ograniczyć się do niezbędnych informacji.

Czarownica: Artemisia Lufkin
Jakość pracy: 30 | 1 → 30 + 43 [poprzedni etap] - 15 [k6] = 58 c':
Punkty dla domu: well, zostajemy przy +3
Ocena końcowa: Okropny

  Materiały miał… powiedzmy, bo jednak nie było tego jakoś oszałamiająco dużo, aczkolwiek miał mimo wszystko z czym pracować, a teraz była pora, żeby zabrać się za sam referat, esej, czy jak tam to właściwie się zwało. Wrócił z wszystkim do swojej ławki, wyciągnął czysty arkusz pergaminu i po zamoczeniu końcówki pióra w atramencie zabrał się do dzieła.
  I nawet jakoś mu to szło – częściowo opierał się na własnej wiedzy, częściowo na tym co udało mu się wyszukać w księgach i innych dokumentach. Na wybitny tutaj nie liczył, ale może udałoby mu się to wyciągnąć na jakąś pozytywną ocenę.
  Wszystko byłoby pięknie ładnie, gdyby ludzie potrafili dobrze zamykać okna, ale temu kto to robił w tym pomieszczeniu najwyraźniej ta tajemna sztuka była obca, bo wystarczył jeden silniejszy podmuch wiatru, żeby okiennica przy jego ławce otwarła się z hukiem. Wiejący wiatr radośnie zwiał mu wszystkie papierzyska z ławki, a on zupełnie zaskoczony trącił przypadkiem ręką kałamarz z atramentem, robiąc to tak niefortunnie, że… rozlał jego zawartość na swoją pracę.
  Oczywiście – biednemu to zawsze wiatr, hehe, w oczy i inne rzeczy w inne miejsca.
  — No serio? Ja pierdolę… — westchnął ciężko, gdy mimo szybkiej reakcji okazało się, że praca jest praktycznie nie do odratowania, co bolało jeszcze bardziej, bo już właściwie był na finiszu. Zamknął okno, psiocząc pod nosem na tego, kto go wcześniej nie domknął, pozbierał wszystkie świstki i spróbował odtworzyć jakoś to co wcześniej napisał, ale tylko mniej więcej połowę dał radę rozczytać, a na napisanie całości zupełnie od nowa nie było już za bardzo czasu.
  No to mu poszło wybornie…