W klasie króluje tajemniczy kurz, a spokój emanuje z każdego zakątku mistycznego pomieszczenia. Wyborne witraże ozdabiają okna od wewnętrznej strony pomieszczenia, zaś na zamek od zewnątrz tracą wpływ. Młoda nauczycielka przyozdobiła każdą ławkę zielonymi i przydługawymi obrusami, co stylowo kontrastuje teraz z ścianami. Ściany zaś pokrywają wymyślne wzorce, powstałe już na początku legendarnego zamku. W pomieszczeniu brakuje świeżego powietrza, a stłumione światło resztkami sił wpada do klasy przez harmonijnie określone witraże. Dokładnie o godzinie 19:30 światło tworzy malowniczą mozaikę węża, lwa, borsuka i kruka. Herbów wszystkich domów Hogwartu.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - Historia magii
Wchodzisz do Klasy Historii Magii, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Historię Magii. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany znany Ci Aden Morris oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Traustnitz. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoi czara, z której unosi się niebieski dym. Na niej świeci się napis „teoria. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować dwa pytania i odpowiedzieć na nie lub wykonać polecenie. Gdy sięgniesz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z historii magii i run można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
pytanie nr 1:
Pierwsza kostka:
1 – Z czego zasłynął Burdock Muldoon? Podaj lata jego życia. 2 – Podaj kilka faktów z życia Gellerta Grindelwalda oraz podaj lata jego życia. 3 – W jaki sposób Gregory Przymilny zdobył fortunę? Czyje zaufanie zdobył? 4 – Podaj kilka faktów z życia Morgany le Fay. Czyją siostrą (przyrodnią) była? 5 – Opisz Urica Niegodziwego i wyjaśnij z jakimi stworzeniami miał do czynienia. 6 – Kim była Wendelina Dziwaczna i z czego zasłynęła?
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
pytanie nr 2:
Pierwsza kostka:
1 – Uporządkuj chronologicznie obrazy związane z bitwą o Hogwart. 2 – Zniszcz zaklęciem Bombarda modele twierdz, które poległy przed XV wiekiem. 3 – Po cechach charakterystycznych rozpoznaj czarodzieja - widzisz go w wysokim lustrze. 4 – Po wizualizacji rozpoznaj wydarzenie - zanurzasz głowę w myślodsiewni. 5 – Oczyść czaszkę z piachu i pyłu, uważając, aby jej nie uszkodzić w żaden sposób. 6 – Rozpoznaj legendarne artefakty i przyporządkuj je do odpowiedniego czarodzieja.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - historia i runy:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - pytanie 1:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - pytanie 2:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za pytania oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Ostatnio zmieniony przez Bell Rodwick dnia Sob Wrz 06 2014, 17:35, w całości zmieniany 1 raz
Punkty w kuferku:4 Kostka k100:75 Punkty egzaminacyjne z etapu I: 2pkt egzaminacyjne Litera:F Kostka k6:5 Punkty egzaminacyjne z etapu II: 5pkt egzaminacyjnych Lekcja HM: - Praca domowa:PD +2pkt egzaminacyjne Przedmioty punktowane: - Suma punktów ogółem i ocena: 9 tj. Z ale wykorzystuje modyfikator za +400 postów --> PO
Stojąc przed klasą historii magii, Lucas miał w głowie te wszystkie lekcje opuszczone, właśnie z tego przedmiotu. Teraz tego żałował, ale wtedy każde inne zajęcie było ważniejsze niż siedzenie i słuchanie tych suchych faktów na temat przeszłości czarodziejów. Może i niektórych to fascynowało, ale nie jego. Owszem, niektóre rzeczy były ciekawe, ale stanowiły jedynie ciekawostkę. Bo co niby miał zrobić z wiedzą, że jakiś tam włoski alchemik, który był znany z tego, że oddał swoją żonę innemu... Bez sensu. Tego dnia egzamin wyglądał trochę inaczej niż wszystkie inne. Zazwyczaj etap teoretyczny robiło się grupowo, gdzie wszyscy znajdowali się w jednej sali i pisali test. Jednak Morris postanowił połączyć wszystko jakby w jedną całość i podczas wołał każdego z osobna, indywidualnie załatwiając i teorię i praktykę. Lucas wszedł do klasy jako siedemnasta osoba. Liczył, bo mu się nudziło. Od razu, jak tylko przekroczył próg pomieszczenia rzuciły mu się w oczy portrety, o których mówili już wychodzące z egzaminu osoby. Wylosował piłeczkę, kiedy nauczyciel podsunął mu szklaną misę i przypadło mu pytanie numer trzy, które sekundę później pojawiło się na wielkiej, starej tablicy. Wymień 5 gier miotlarskich, z których wywodzi się Quidditch. - przeczytał w myślach. Kurde, przecież on o tym czytał. Pamiętał, jak siedział w czytelni i przeglądał księgi na temat Quidditcha. To pamiętał doskonale, ale czy zostało mu coś z tych informacji w głowie? Profesor zaczął odliczas czas, za pomocą klepsydry, a Sinclair wytężał umysł, aby przypomnieć sobie jakiekolwiek gry miotlarskie ze stronic tamtych podręczników. Na pewno był Quodpot... I jeszcze Aingingein! Zapisał te dwie nazwy, jednak świadomość, że zostało mu mniej niż dwie minuty, wcale nie pomagała. Ostatecznie oddał kartkę jedynie z dwoma odpowiedziami. Następnie został postawiony przed nim magiczny obraz, w drewnianej oprawie. Portret ewidentnie przedstawiał cień kobiety, tak jak wszyscy mówili - bez twarzy. W ręce trzymała jedynie różdżkę, która nienaturalnie świeciła i wybuchała co chwilę, po to aby w następnej chwili, wrócić do pierwotnej postaci. Morris zasygnalizował rozpoczęcie zadania, Ślizgon próbował skupić się, aby pozbierać myśli. Coś mu ten widok, w pierwszej chwili mówił. Na początku spróbował prostymi pytaniami dojść z jakiego okresu jest dana postać. Później podpytał, w czym się specjalizuje. Chyba wymienił wszystkie możliwe dziedziny magii, aż w końcu zapytał o pojedynkowanie. Kiedy kobieta potwierdziła to, nagle zaświeciła mu się w głowie lampka. Wreszcie zapytał czy pokonała Samsona Wiblina i wtedy wiedział już z kim ma do czynienia. Po upływie wyznaczonego czasu, podał profesorowi nazwisko czarownicy - Alberta Toothill. Mężczyzna kiwnął głową i krótko potwierdził jego odpowiedź, po czym podziękował mu i nakazał zawołać kolejną osobę. Lucas wychodząc, był naprawdę zadowolony z siebie, bo choć teoria poszła mu nie za dobrze, to wiedział, że prawdopodobnie nie przekreśli to jego egzaminu i był przekonany, że jednak zdał.
//zt
Ostatnio zmieniony przez Lucas Sinclair dnia Czw Lip 02 2020, 13:56, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : wykorzystanie modyfikatora)
Lazar Grigoryev
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 182cm
C. szczególne : Tatuaże, kolczyk w języku, przekłute uszy, silny rosyjski akcent
Punkty w kuferku: 1 Kostka k100:68 Punkty egzaminacyjne z etapu I: Wymień 5 gier miotlarskich, z których wywodzi się Quidditch. Litera:H → Felix Summerbee Kostka k6:3 Punkty egzaminacyjne z etapu II: Lekcja HM: jeszcze jak → legendarny proces o 5 galeonów: +2pkt Praca domowa: — Przedmioty punktowane: — Suma punktów ogółem i ocena: 7 -> N
Nie miał najlepszych przeczuć; choć poświęcał historii magii dużo czasu, również w tym roku, choć przecież musiał skupiać się na pisaniu pracy, to wciąż brytyjska historia magii była u niego na znacznie gorszym poziomie niż ta dotycząca wschodniej Europy. Coś tam wiedział, nawet w Souhvězdí uczyli się o najważniejszych zagadnieniach z magicznych dziejów Wielkiej Brytanii, ale trzeba przyznać, że historia była jednym z nielicznych przedmiotów, które sprawiały największe trudności uczniom z wymiany. Nie mógł jednak się wycofać, skoro zapisał się na ten przedmiot jeszcze w Souhvězdí; pozostawało mu jakoś dać sobie radę. — Priviet — przywitał się uprzejmie z nauczycielem kiedy został wywołany do sali. Zastosował się do jego poleceń i zajął miejsce. Morris jak zwykle bił rekordy przystojności, skutecznie rozpraszając zestresowanego Rosjanina. — Pięć minut? — powtórzył po nim z zaskoczeniem, łapiąc za pióro. Pogięło go do reszty, prawda? Pięć minut na napisanie po angielsku wystarczająco wyczerpującej odpowiedzi, podczas gdy po pobycie w Rosji znów trudno było mu przestawić się na używanie tego języka? Zacisnął wargi i nic już nie powiedział, gorączkowo zabierając się do pracy. Trafił mu się temat z Quidditchem, więc powinno mu pójść dobrze, prawda? Problem leżał tylko w tym, że większość nazw znał po czesku, a w obliczu wyścigu z czasem do głowy przyszły mu tylko dwie angielskie nazwy gier. Opisał je, czując rozczarowanie samym sobą. Czyżby wzwód Wrońskiego miał mu tym razem nie pomóc? Starał się nie zrażać swoim nie najlepszym początkiem; kiedy przeszli do drugiego etapu egzaminu, a Morris odsłonił przed nim portret, skupił się najmocniej jak potrafił. Przywitał się z postacią kalekim „dzień dobry” i zaczął zadawać mu pytania. Miał trochę problemów z komunikacją – nie mógł nic poradzić na swój akcent i postać chyba nie zawsze go rozumiała, przez co dostawał odpowiedzi na trochę inne pytania niż by chciał. Starał się podejść do tego kreatywnie, bo co mu więcej zostało? Choć walczył dzielnie do samego końca, nie dał rady odgadnąć postaci z obrazu. Morris nie był szczególnie zawiedziony i ocenił go całkiem dobrze, za co był mu ogromnie wdzięczny. Podziękował i wyszedł z sali. Pozostawało się cieszyć, że w ogóle to zaliczył.
| z/t
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Uzbrojona w mundurek i całkiem pokaźną wiedzę przekroczyła próg sali, aby tuż po przywitaniu się z profesorem przejść do wykonywania kolejnych, zadanych przez Morrisa poleceń. Szybka kartkówka z pytaniem na temat Ministrów Magii poszła jej nad wyraz dobrze. Wiedziała, że po Wilhelminie był Ignacy, jej syn, również Tuft. Jego kadencja zakończyła się przedwcześnie - nic zresztą dziwnego, skoro obiecał udomawianie dementorów. ('59 - '62) Potem Nobby Leach, pierwszy Minister Magii - mugolak. Postać budząca kontrowersje i teorie spiskowe, dotyczące zarówno piłkarskich Mistrzostw Świata, jak i późniejszej choroby Ministra, która odsunęła go od władzy. ('62 - '68) Eugenię Jenkins kojarzyła głównie z czasami zamieszek pomiędzy czarodziejami czystej krwi i charłakami. Kobieta straciła posadę w wyniku zagrożenia, jakim był Lord Voldemort. ('68 - '75) Harold Minchum obsadził Azkaban jeszcze większą liczbą dementorów. Nie powstrzymało to jednak rosnącego zagrożenia ze strony Riddle'a i śmierciożerców. ('75 - '80) Jej spis kończył się na Milicencie Bagnold, która zapewnieniem 'niezbywalnego prawa do zabawy' w noc upadku Voldemorta doprowadziła do licznych naruszeń Międzynarodowego Kodeksu Tajności. Obejmowała urząd do 1990 roku. Wszystko to w ciągu zadanych pięciu minut znalazło się na kartce. A nawet szybciej! Drugi etap był swoistym 'Kim jestem?', z czym już przecież w tym roku miała do czynienia. Szkoda tylko, że nie była zbyt dobra z eliksirów, co trochę ją początkowo podkopało. Ale hej, dobrniemy! Zadawała pytania, które stopniowo coraz bardziej ją naprowadzały. Mężczyzna był wynalazcą, jednak wcale nie stworzył eliksiru, zatem nie chodziło o Felix Felicis. Chodziło o urok, dosyć zresztą inwazyjny - zaklęcie rozweselające. - Felix Summerbee. - zadeklarowała dumnie, jakby właśnie przypomniała sobie imię postaci z jednej z Czekoladowych Żab, które raz na jakiś czas udało jej się zebrać. Cóż, dokładnie tak było. W ten sposób egzamin zakończył się, a Davies pożegnała się z profesorem, ruszając w dalsze boje.
Punkty w kuferku: 46 Kostka k100:37 Punkty egzaminacyjne z etapu I: 5p. Litera: G Kostka k6: 2 -> 6 Punkty egzaminacyjne z etapu II: 5p. Lekcja HM:1 + 2 (2p.) Praca domowa:1 + 2 + 3 + 4 (2p.) Przedmioty punktowane: mapa historyczna i 'Największe Bitwy Czarodziejów' (1p.) Suma punktów ogółem i ocena: 15 -> W
[z/t]
Rasmus Vaher
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 181,5 cm
C. szczególne : Wyczuwalny estoński akcent, czasem nieodmienianie w angielskim, blizny na lewej dłoni po zdjęciu klątwy.
Punkty w kuferku:15 Kostka k100:9 Punkty egzaminacyjne z etapu I: 4 Litera: E Kostka k6:4 Punkty egzaminacyjne z etapu II: 4 Lekcja HM:Kwietniowa+2 Praca domowa:Majowa PD +2 Przedmioty punktowane: -- Suma punktów ogółem i ocena: suma -> 4+4+4 = 12 → Powyżej Oczekiwań
Nadeszły egzaminy, a Rasmusowi nauka szła... nie do końca można powiedzieć dobrze. Chociaż z drugiej strony był absolutnie pewny tego, że jeszcze parę tygodnie przed tym czytał książki w bibliotece. Równie nowe, jak i stare materiały dydaktyczne, które miały mu się przysłużyć w nauce. Spędzał nad nimi równie pokaźną ilość godzin jak i nad zamartwianiem się i pisaniem listów z pracą domową. Tyle tego było, a emocji pozytywnych - jak nie było - tak nie ma. Kiedy jednak w pewnym momencie obudził się nad tym jaka data zaczęła powoli przypadać, Estończykowi nie brakowało nic innego jak przystąpić do egzaminu. Na pierwszy ogień przyszła, jak zawsze - teoria. Zaczął się powoli przyglądać wszystkim wylosowanym przez niego datom i przysiadł na krześle, gdzie zaczął powoli skrobać na papierze. 1637 - data powstania Kongresu Wilkołaków. Pamiętał to, bo gdy uczył się o innych zagadnieniach z półki nagle spadła mu książka o tytułowych stworzeniach humanoidalnych, zdolnych do spotkania w świecie magów. Następnie data Turnieju Trójmagicznego? 1994 rok, trzy lata przed sławetną Bitwą o Hogwart i pokonaniu Czarnego Pana. Zaczęło to iść Rasmusowi bardzo dobrze, szedł z materiałem dalej i dalej. Kiedy nagle zorientował się, że brakowało mu jednej daty. Postanowił napisać. Ale raczej nie spodziewał się, aby była tak perfekcyjna jak sądził. Przyszła pora na egzamin praktyczny. Jako swój portret... nie wiadomo było kogo. Ale powoli zaczął realizować swoje odpowiedzi, chociaż szło mu to bardzo ciężko. Wtedy w oczy rzucił mu się trzymany przez daną postać artefakt. Coś kojarzonego z nią samą. — Jest pan lub pani kimś związanym z walkami? — Odpowiedź z portretu wydawał się być lekko zmieszany, ale faktycznie potwierdził pytanie. Zaraz zaczął zadawać kolejne pytania i kolejne, aż ostatecznie zapytał się wprost. — Moja postać to Alberta Toothill. — Zaczął widzieć głowę nauczyciela, który kiwnął głową. Wychodziło na to, że mógł skończyć już egzamin i zaćżąć odpoczywać lub przygotowywać się do kolejnego z nich.
/zt
Isabelle L. Cortez
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 163
C. szczególne : leworęczna, blizna na ramieniu zakryta tatuażem, hiszpański akcent, szczupła, długie brązowe włosy, brązowe oczy .
Wywołana weszła do sali pewnym krokiem. Co jak co ale historię magii lubiła i z przyjemnością stanęła przed nauczycielem wiedząc, że za chwilę będzie musiała odpowiedzieć na kilka pytań. Jak tylko usiadła pojawiło się przed nią szklane naczynie w środku którego spoczywały kulki. NIe liczyła ich za bardzo bo ilość nie była istotna. Liczyło się jedynie to iż miała wylosować jedną z nich i pokazać numer profesorowi. Z uśmiechem włożyła rękę do naczynia i po chwili wyciągnęła piłeczke z numerem 30. Marszcząć brwi spojrzała na nauczyciela lecz ten jedynie ruchem ręki wskazał jej tablicę. To właśnie na niej pojawiło się pytanie. Wymień 5 Ministrów Magii, piastujących to stanowisko w okresie pomiędzy Wilhelminą Tuft a Korneliuszem Knotem. - Ma Pani pięć minut na napisanie odpowiedzi. CZas, start. - jedynie tyle powiedział przed pojawieniem się pergaminu i pióra na ławce. Mrugając szybko oczami złapała za pióro i od razu zabrała sie za pisanie. Czy pięć minut to przypadkiem nie za mało czasu? Jednak nie powienna teraz o tym myśleć, najpierw odpowiedź na pytanie... Ignacy Tuft, Nobby Leach, Harold Minchum, Milicenta Bagnold... Kto jeszcze? Wiedziała, że brakuje jej jednego nazwiska lecz mimo usilnych prób przypomnienia sobie o kim zapomniała nie potrafiła zmusić swojego mózgu do wygrzebania tej informacji. Zamiast męczyć się dalej oddała pergamin ze skwaszoną miną. Może jednak praktyka pójdzie jej lepiej. I znów losowanie piłeczki. Co on z nimi miał? Nie mógł po prostu na chybił trafił dawać pytań? Najwidoczniej miała to być pewnego rodzaju forma zabawy dla uczniów i studentów. Takie małe odstresowanie się przed pisaniem i odpowiadaniem, jednak wcale to nie rozluźniało. Wręcz przeciwnie, wprawiało w większy stres przed tym co miało za chwilę nastąpić. Wyciągnęła piłeczkę lecz nie z numerkiem, a literką. B. Ciekawe. Nim jednak zdążyłą pokazać ją nauczycielowi ten już zdążył sam sprawdzić co takiego wylosowała i przywołać na stolik jeden z zasłoniętych obrazów. Machnięciem różdżki prezz profesora materiał zniknął z portretu, a Isabelle ujrzała postać bez twarzy. Dosłownie. Jedynie nikły kontur postaci była w stanie dojrzeć na malowidle. Postać poruszała się bardzo niespokojnie trzymając w ręku magiczną trzepaczkę do gotowania. Ironia. Ona, najgorsza z całej rodziny, jak i nie ucznió Hogwartu, w gotowaniu, miała dowiedzieć się kim był. Za nic w świecie tego nie odgadnie. Jednak nie poddając się tak łatwo przystąpiła do zadawania pytań. Tym bardziej, że dzięki tej nieszczęsnej trzepaczce do gotowania wiedziała w którym kierunku podążać. Po pięciu pytaniach później i skończonym czasie spojrzała na nauczyciela mówiąc KIRILIJ SOKOLOV. Musiała być to poprawna odpowiedź, gdyż Aden Morris uśmiechnął się po czym zapisał coś na swoim pergaminie i poprosił aby dziewczyna wychodząc poprosiła kolejną osobę. Czy poszło jej dobrze? Nie wiedziała, gdyż nauczyciel nie odezwał się nawet słowem w tej kwestii.
Punkty w kuferku: 11 Kostka k100:30 Punkty egzaminacyjne z etapu I: 4 Litera:B Kostka k6:6 Punkty egzaminacyjne z etapu II: 5 Lekcja HM: 0 pkt Praca domowa:pd + 2 Przedmioty punktowane: - Suma punktów ogółem i ocena: 11 -> powyżej oczekiwań
Punkty w kuferku: 10 Kostka k100:37 Punkty egzaminacyjne z etapu I: 3 punkty Litera:J Kostka k6:4 Punkty egzaminacyjne z etapu II: 4 punkty Lekcja HM:lekcja + 2 punkty Praca domowa:Praca domowa I, drugie PD wysłane na PW profesora, tutaj potwierdzenie, że ją otrzymał i wystawił za nią ocenę: poczta Victorii + 2 punkty Przedmioty punktowane: nie dotyczy Suma punktów ogółem i ocena: 3 + 4 + 2 + 2 = 11 -> Powyżej Oczekiwań
Historia Magii była przedmiotem nieco przerażającym i Victoria musiała przyznać, że denerwowała się, kiedy zmierzała do klasy, w której miał odbyć się egzamin. Tym bardziej że przeprowadzał go profesor Morris, a ten nie należał, cóż, do najłagodniejszych ludzi pod słońcem, przynajmniej tak jej się wydawało. Oddychała z trudem, ale doskonale wiedziała, że nie może się teraz tak po prostu poddać, musiała sobie z tym wszystkim jakoś poradzić. Może w roku szkolnym nie szło jej jakoś idealnie i wybitnie, ale trzeba przyznać, że do egzaminów końcowych szykowała się naprawdę sumiennie, z uwagą i odpowiedzialnością, starając się nie zaniedbywać żadnego z działań, żadnego z zakresu posiadanej przez siebie wiedzy. Naprawdę próbowała! Trzeba było jej to oddać. Kiedy zatem weszła do sali i zorientowała się, że pewnie będzie losowała pytanie, o mało nie udusiła się ze strachu, bo była pewna, że dostanie coś, z czym sobie za nic nie poradzi. Zerknęła w stronę zasłoniętych ram, ale zajęła wskazane miejsce, a potem wydobyła piłeczkę, by odczytać na niej liczbę trzydzieści siedem. W chwilę później czytała już pytanie, jakie zostało jej przydzielone, oddychając głęboko, bowiem Wilhelminę Tuft kojarzyła. Po Wilhelminie Tuft Ministrem Magii został jej syn, Ignacy Tuft, który piastował to stanowisko w latach 1959 - 1962. Został wydalony z Ministerstwa Magii i nie ukończył swojej kadencji, a jego miejsce zajął Nobby Leach i jeśli dobrze pamiętam, jego kadencja nie była pełna. To poszło jej gładko, wiedziała w końcu co i jak, ale nagle poczuła w głowie straszną pustkę, a dłonie zaczęły się jej pocić. Kto jeszcze piastował to stanowisko? Nazwiska przesuwały się przez jej umysł, ale nic jej nie pasowało, a czas się kończył. Ostatecznie postanowiła zaryzykować i dopisała: We wskazanym okresie Ministrem Magii była również eugenia Jenkins - i właśnie wtedy dobiegł końca jej egzamin, a raczej, jego teoretyczna część. Powiedzieć, że zgrzała się jak mysz, to nie powiedzieć nic, ale musiała teraz przejść do teorii, co chyba przerażało ją jeszcze bardziej. Ponownie wylosowała piłkę i jeden z obrazów został postawiony przed jej nosem, a ona niemalże zatchnęła się powietrzem, gdy dowiedziała się, co dokładnie ma zrobić. Przez chwilę latała jak szalona spojrzeniem po obrazie, by ostatecznie skupić się na trzymanych przez postać trzech magicznych ptakach. Coś zaczęło jej świtać, więc postawiła pytanie, które szło w tym kierunku, niemalże pewna, że to się sprawdzi, ale dostała zaraz obuchem w łeb, kiedy ostatecznie postać zupełnie to wszystko odrzuciła. Coś przekręciło jej się w żołądku, ale nie zamierzała się poddawać, więc spróbowała znowu, tym razem w innym kierunku, atakując znowu od strony ptaszków, aż w końcu rozchyliła lekko usta. No tak! Teraz już chyba wszystko wiedziała, dla pewności zadała jeszcze jedno pytanie, by upewnić się w swoich przypuszczeniach, aż w końcu spojrzała na profesora. - Cliodna - powiedziała pewnie i okazało się, że faktycznie miała rację. Udało jej się ukończyć egzamin i chyba nie było aż tak fatalnie, aczkolwiek miała wrażenie, że profesor Morris po prostu zje ją na śniadanie. Czy wczesny obiad. Cokolwiek by to miało być, Victoria opuściła salę na co najmniej chwiejnych nogach i miała jedynie nadzieję, że w przyszłości poradzi sobie lepiej z kolejnymi egzaminami.
z.t
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Punkty w kuferku: 19pkt Kostka k100:4 Punkty egzaminacyjne z etapu I: 4pkt Litera: I Kostka k6: 2 przerzucone na 3 (wiem, szaleństwo) Punkty egzaminacyjne z etapu II: 3pkt Lekcja HM:lekcja Shercliffe'a +2pkt Praca domowa:pd +2pkt Przedmioty punktowane: brak Suma punktów ogółem i ocena: 11pkt -> Powyżej Oczekiwań
W przeciwieństwie do wielu swoich rówieśników Violetta naprawdę lubiła Historię Magii. W zasadzie jeśli wyeliminować miotlarstwo oraz zajęcia wymagające szastania zaklęciami na prawo i lewo to był to jej ulubiony przedmiot. Lubiła wysłuchiwać historii o dawnych czasach i wyobrażać sobie jak kiedyś żyli czarodzieje, jakie społeczeństwo tworzyli, jakie były ich realia. Znalazła się w sali w wyznaczonej porze egzaminu, by móc dzięki temu przystąpić do części teoretycznej. Choć w zasadzie tutaj głównie można było mówić o teorii skoro raczej trudno byłoby zrobić z historią coś praktycznego. Tym razem jednak przypadło jej określenie dat poszczególnych wydarzeń. I choć akurat nie zawsze miała głowę do dat (wciąż nie pamiętała na przykład kiedy wypada dzień ojca) to jednak te konkretne znała dosyć dobrze Opracowanie Kodeksu Honorowego Wilkołaków - 1637 to pamiętała bardzo dobrze, bo swego czasu wiele czytała o wilkołakach. Międzynarodowa Konferencja Magów -1289 wspominała o niej nie raz w swoich zadaniach domowych nawet jeśli nie dotyczyły one zupełnie Historii Magii, a innej dziedziny. Zresztą to było naprawdę ważne wydarzenie. Dekret Ministerstwa Magii zabraniający posiadania różdżek wszystkim istotom magicznym innym niż czarodzieje - 1631 to również było niezwykle istotne i z tego względu i tę datę pamiętała. Zresztą Peter w dzieciństwie wspominał jej dosyć sporo o podobnych wydarzeniach. Musiała w końcu wyciągnąć coś z nauk ojca. Ostatnia znana odsłona Turnieju Trójmagicznego - 1994/1995 to wydarzenie było stosunkowo nowe i dlatego pamiętała doskonale jej datę. W końcu ile razy słuchała już o wyczynach Pottera? Miała tego niekiedy serdecznie dosyć, ale chociaż istotne wydarzenia lat 90tych były jej niezwykle dobrze znane. Powstanie goblinów w Londynie... ten temat nigdy jej wyjątkowo nie interesował, ale coś tam kojarzyła z przymusu, bo w końcu omawiane to było na lekcjach. W końcu zapisała datę 1613. Szkoda tylko, że pomyliła się jedynie o rok. Część praktyczna okazała się być. Cóż... Niezwykła. Miała przed sobą całkiem osobliwy portret, a jej zadaniem było odgadnąć kto też jest na nim przedstawiony. Mała podpowiedź znajdowała się przy małych ptaszkach, które spoczywały na jej dłoni. Strauss zaczęła ją przepytywać. Wpierw do głowy przyszły jej skojarzone związane z zaklęciami, które tworzyły małe podobizny ptaków i właśnie o Glacius oraz Aviatores postanowiła zapytać portret. Później skłoniła się ku animagii oraz zaklęciom transmutacyjnym. Ba, wypytywała ją nawet o rzeczy powiązane z Opieką Nad Magicznymi Stworzeniami. I wydawało się, że w swoich pytaniach zaczynała robić się coraz to bardziej kreatywna i niejako zbliżać się do prawdy, ale... cóż było tego już tyle, że kompletnie się zamotała w tym, co już wiedziała i finalnie udzieliła złej odpowiedzi. Jednak była na tyle blisko, a jej przesłuchiwanie portretu przypadło na tyle Morrisowi do gustu, że jednak nagrodził ją skromną pulą punktową. Podziękowała mu jeszcze, a następnie wyszła z sali, gdy tylko egzamin dobiegł końca.
z|t
Elijah J. Swansea
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Punkty w kuferku: 21 Kostka k100:51 Punkty egzaminacyjne z etapu I: 5 Litera:I Kostka k6:5 Punkty egzaminacyjne z etapu II: 5 Lekcja HM:1 → +2 Praca domowa:1 → +2 Przedmioty punktowane: — Suma punktów ogółem i ocena: 5 + 5 + 2 + 2 = 14 → Wybitny
Historia Magii dla wielu była nudnym przedmiotem, ale dla niego stanowiła sposób na odstresowanie. Nikt nigdy nie mówił, że Elijah Swansea jest normalny, okej? Ze względu na słabą pamięć nie był historycznym orłem, ale był w stanie porządnie nauczyć się do egzaminu, bo po prostu sprawiało mu to przyjemność – sporządzanie notatek, czytanie o przeszłości, studiowanie map; lubił niezmienność historii, stałość jaką zapewniała, spokój jaki ze sobą niosła. Może to dlatego na egzamin przyszedł zupełnie wyluzowany. Kiedy zresztą wylosował pytanie, uśmiechnął się pod nosem, bo dotyczyło ono Quidditcha, a w dodatku łączyło się z pracą domową zadaną jakiś czas temu przez profesora Walsha. Nic dziwnego, że poszło mu jak z płatka – szczęście zdawało się być dziś po jego stronie. Bez wahania udzielił odpowiedzi, a Morris wyglądał na całkiem zadowolonego. Druga część egzaminu była dość zaskakująca i naprawdę docenił kreatywne podejście nauczyciela do tego zadania. Rozbawiło go to przy tym, bo przypomniał sobie karne zajęcia wyrównawcze u Shercliffe'a, kiedy to magia połączyła go z przeklętym Brewerem. Mieli wtedy bardzo podobne zadanie, choć to oni byli tymi postaciami. Nigdy nie przypuszczałby, że mogłoby go bawić wspomnienie związane z Maxem i pewnie nie przyznałby się do tego głośno, ale całkiem nieźle się wtedy bawił. Uciął sobie miłą pogawędkę z postacią z obrazu, powoli i skutecznie wyciągając z niej informacje. Już z początku wydała mu się znajoma, więc swoimi pytaniami tylko utwierdzał się w swoich domysłach. Kiedy podał Morrisowi nazwisko, okazało się, że się nie mylił. Za cały egzamin zgarnął maksimum punktów i Wybitny, miał więc powód do dumy.
| z/t
William S. Fitzgerald
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Punkty w kuferku: 11 Kostka k100:69 Punkty egzaminacyjne z etapu I: 4 Litera:J Kostka k6:6 Punkty egzaminacyjne z etapu II: 5 Lekcja HM:lekcja +2 Praca domowa:pd (była na priv i nie mam potwierdzenia listowego, więc podrzucam link do punktacji Domów) +2 Przedmioty punktowane: - Suma punktów ogółem i ocena: 4 + 5 + 2 + 2 = 13 → PO
Historia magii to był kolejny przedmiot, do którego podchodził, bo musiał na coś się zdecydować, a że był to jeden z tych podstawowych, to w sumie czemu nie? Nigdy wprawdzie nie był wielkim miłośnikiem tych zajęć – uznawał je raczej za dość nudne – i jakoś mocno nie pasjonował się starodawnymi czasami; nie uważał, żeby do szczęścia była mu potrzebna wiedza na temat chociażby tego, kiedy miała miejsce jakaś tam konferencja czy został opracowany jakiś kodeks, który nawet bezpośrednio się go nie tyczył. Oczywiście nie oznacza to, że był kompletnym ignorantem w kwestiach historii – jego stan wiedzy może nawet był nieco powyżej przeciętnej, starzy w końcu katowali go podobnymi rzeczami już od dzieciństwa, bo dziedzic rodu musi być w tym obeznany, więc siłą woli coś mu tam we łbie pozostało, nawet jeśli nigdy specjalnie nie uważał. Na pewno nie był jednak w stanie sypać historycznymi ciekawostkami na prawo i lewo, ale liczył, że wiedzy ma wystarczająco, żeby dobrze zdać egzamin. Wywołany po nazwisku wszedł do środka klasy; jego spojrzenie mimowolnie powędrowało w kierunku zakrytych płachtami płótna obrazów, które miały być elementem praktycznej części egzaminu, ale szybko jednak skupił swoją uwagę na Morrisie, a następnie zgodnie z poleceniem profesora zajął miejsce w ławce przed nim. Ze szklanego naczynia wyciągnął jedną z piłeczek – pojawiła się na niej cyfra trzy, a ułamek sekundy później na tablicy ukazało się pytanie, które wylosował. Wymień 5 gier miotlarskich, z których wywodzi się Quidditch. Uniósł kąciki ust na ten widok. Ha, lepiej chyba nie mogło mu się trafić! Historia Quidditcha była mu akurat całkiem dobrze znana, więc nawet nie będzie musiał nad tym specjalnie główkować. Aż miał ochotę klasnąć w dłonie z zadowolenia, ale szybko sobie uzmysłowił, że jest przecież na egzaminie i chyba niezbyt wypada okazywać podobne gesty radości, szczególnie jeszcze przy takim belfrze jak Morris. Przeniósł więc oczy na pergamin i zabrał się do pisania. Aingingein, Stichstock, Creaothceann, Quodpot i… niech to tłuczek trzaśnie, akurat teraz musiała mu umknąć nazwa tej piątej. Był w stanie powiedzieć na czym ona polegała, ale jak na złość nie potrafił przywołać w myślach jej nazwy, poza tym, że zaczynała się na literę „s”. Nie zdołał sobie tego przypomnieć w porę, nim klepsydra skończyła odmierzać przeznaczone mu pięć minut. Jaka hańba, żeby taki miotłozjeb jak on zapomniał czegoś takiego! Z bezgłośnym westchnięciem patrzył, jak Morris zabiera jego pergamin, nie do końca zadowolony, że nie wymienił wszystkich; w dodatku tak się zafiksował na tej jednej, że zupełnie zapomniał o grze z Queerditch Marsh, która przecież była bezpośrednim prekursorem współczesnego Quidditcha. No nic, teraz już nic z tym nie zrobi. Ponownie zgarnął ze szklanej misy białą piłeczkę, która tym razem wskazała na jeden z zakrytych portretów. Ten zaraz wylądował przed nim, a kiedy profesor zdjął z niego płachtę, jego oczom ukazała się zarys kobiecej postaci pozbawionej twarzy; na jej dłoni siedziały trzy magiczne ptaszki. Coś mu od razu zaświtało w głowie na ten widok, ale kiedy spróbował schwycić tą myśl – ta natychmiast mu umknęła; dzięki temu miał jednak mniej więcej pomysł w jakim kierunku podążyć ze swoimi pytaniami, bo na tym miało polegać jego zadanie – zadając pytania, na które postać z obrazu mogła jedynie odpowiadać „tak” lub „nie” musiał wykoncypować jej tożsamość, mając na to oczywiście ograniczony czas. Trochę jak to co zafundował im Shercliffe na zakończenie swoich ‘terenowych’ zajęć wyrównawczych. W sumie całkiem interesująca forma. Ślizgon zaczął od zupełnych podstaw, chcąc najpierw wywiedzieć się z jakiego okresu i państwa wywodzi się przedstawiona na jego portrecie kobieta. Średniowiecze i Irlandia. To zawężało w jakimś stopniu pole możliwych opcji. Potem bardziej poszedł w kierunku dziedzin magicznych i po wypytaniu o kilka ostatecznie dowiedział się, że miała coś wspólnego z uzdrawianiem, eliksirami oraz transmutacją. W tym momencie był już prawie pewien kogo ma na portrecie przed sobą, ale dla upewnienia zadał jeszcze jedno pytanie. — Cliodna — powiedział pewnie w kierunku profesora, gdy czas dobiegł końca. Ten nieznacznie się uśmiechnął i kiwnął przytakująco głową, zapisując coś na swoim pergaminie. Poza tym nie powiedział jednak nic więcej o tym jak mu poszło, czy jak ostatecznie go ocenił, ale William miał przeczucie, że poradził sobie ogółem całkiem nieźle. Na wychodnym, ponownie jak na złość, nawet przypomniała mu się nazwa tamtej gry – Swivenhodge. Pokręcił głową z rozbawieniem; no szkoda, że dopiero teraz.
| z/t
Łucja 'Lucy' Kowalski
Rok Nauki : V
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 1.65 m
C. szczególne : różowe włosy, makijaż, pluszowy jednorożec, którego wszędzie zabiera
Punkty w kuferku: 0 Kostka k100:33 Punkty egzaminacyjne z etapu I: 2 Litera:D Kostka k6:4 Punkty egzaminacyjne z etapu II: 4 Suma punktów ogółem i ocena: 6 punktów - Okropny
Egzamin z Historii Magii zapowiadał się dosyć interesująco. Po wejściu do pomieszczenia można było zauważyć, długi stół ustawiony pod ścianą, na którym znajdowało się pięć kolejno ułożonych drewnianych ram, pozasłanianych każdym ciemną chustą. Kiedy nauczyciel wskazał Łucji, aby zajęła miejsce, zrobiła to z lekkim podenerwowaniem, nie mając pojęcia, czego może się spodziewać. No co, kolejny egzamin, od którego zależało czy zda do następnej klasy - bosko! Nie wiedziała, czy jest w ogóle sens przychodzić tu, bo jeśli nie zaliczy Eliksirów, nic jej nie uratuje przed nie zdaniem do następnej klasy, nawet Wybitny z Historii Magii. Łucja traktowała historie magii jak mugolska historię prowadzoną przez pana Nowaka, czyli nudy na pudy. Jednak magiczna przeszłość była całkowicie inna, ale też miała dużo przeróżnych, rozwlekłych wątków i no była przede wszystkim nudna. Skąd oni wiedzieli, że to ktoś tego nie wymyślił albo dopisał, żeby brzmiało bardziej dramatycznie albo... No zależało przecież od wątku albo jakoś ciekawie? No właśnie żaden historyk nie umiał tego ubrać ciekawie. Teoria brzmiała ciężko. Miała wymieniać jakiś Ministrów Magii, to coś w rodzaju jakby miała wymienić prezydentów USA, a przecież nawet Polskich nie za dobrze znała. Coś jej tam niby świtało w głowie, przebijało się przez te różowe zwoje, tęczowe myśli i żelkowe misie, oczywiście nie zapominając o pluszowych jednorożcach. To, że Lucy potrafiła wymienić jedynego następce Tuft, Ignacego Tuft i to tylko dlatego, że był jej synem, bo to zapamiętała - no tragedia. W etapie drugim poszło jej całkowicie przyzwoicie, ale to i tak nie wywróżyło jej dobrej oceny, aczkolwiek Okropny to przecież, nie Troll.
| zt
Freja Nielsen
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 169cm
C. szczególne : śnieżnobiałe włosy; pojedyncze rzemyki na nadgarstkach
Punkty w kuferku: 8 Kostka k100:55 Punkty egzaminacyjne z etapu I: 3 Litera:A czyli Kirilij Sokolov Kostka k6: 1 hehe Punkty egzaminacyjne z etapu II: 1 Lekcja HM:lekcja + 2 Praca domowa: pd. pd + 2 Przedmioty punktowane: - Suma punktów ogółem i ocena: 8 -> bida z nędzą (N)
Nie miała pojęcia co ją podkusiło do podejścia do egzaminu z historii magii. Zdecydowanie życie nie było jej miłe, a świadomość ta nasilała się z każdą upływającą sekundą. Nie tu było jej miejsce i nie tu powinna była skierować swe kroki. Należało jednak brać odpowiedzialność za swoje decyzje (te mniej i bardziej rozważne), dlatego gdy już przekroczyła próg sali wiedziała, że nie ma odwrotu. Trza odważnym być! Pierwsze drżenie rąk nastąpiło w momencie, w którym zapytano ją o kompletnie nieprzydatną wiedzę. Niestety, ta w jej głowie jawiła się jako kompletna abstrakcja - nie dla niej podniebne wyczyny na miotłach i podsycane adrenaliną przepychanki oraz ostrzegające okrzyki, dlatego nie było się co dziwić, że zagadnienie zawadzające o gry miotlarskie zmiotło ją z planszy. Pobladła jak ten pergamin, który dzielnie tkwił przed jej wzrokiem, nie zmieniając w żaden sposób liter mogących ułożyć się nagle na kształt prostszego polecenia. Przez chwilę drapała się w zakłopotaniu po głowie, aby jednak ostatecznie wziąć się w garść i wyruszyć w podróż po wspomnieniach, w których o Quidditchu nawijał jej Aslan. A dla niego miotły były zdecydowanie czymś więcej, niż głównym narzędziem pracy woźnego. Pamiętała tylko trzy nazwy - Stichstock, Quodpot oraz Aingingein. Tę ostatnią wpisała dosłownie w ostatniej sekundzie, na zasadzie nagłego oświecenia, które wpadło jej do głowy gdy stwierdziła, że znajduje się w naprawdę nieciekawej sytuacji. Zupełnie jak te głąby, co rzucały kozim pęcherzem przez płonące beczki. Myślała, że najgorsze już za nią. Nic bardziej mylnego - karuzela spierdolenia kręciła się dalej, więcej, zdecydowanie nabierała tempa. Wylosowała kolejną piłeczkę zagłady, a ta sprowokowała profesora do odsłonięcia jednego z portretów, które do tej pory leżały szczelnie przykryte atłasowymi skrawkami materiału. Wydawać by się mogło, że praktyczna część egzaminu brzmi jak świetna zabawa. No otóż nie. Nie miała pojęcia, z kim ma do czynienia, dlatego zapytała głupio o płeć postaci. Baba? Chłop? Chłop. Widok rekwizytu nasunął jej konkretne skojarzenia, które jednak wykluczyła pierwsza odpowiedź padająca ze strony obrazu. A więc to nie była Magda Gessler? Dramat. Błądziła jeszcze chwilę, ostatecznie nie odgadując personaliów postaci bez twarzy. Wyszła z egzaminu rozczarowana, wściekła i bezsilna. Trzepaczka. Największe ustrojstwo w historii ludzkości.
zt
Aleksander Cortez
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
Punkty w kuferku:8 Kostka k100:6 Punkty egzaminacyjne z etapu I: 3pkt egzaminacyjne Litera:C - jak Centaur Kostka k6:6 Punkty egzaminacyjne z etapu II:6pkt egzaminacyjne Lekcja HM: - Praca domowa:1pkt za wykonanie PD z HM(końcówka maja) +2 Przedmioty punktowane: - Suma punktów ogółem i ocena: 3+6+2= 11 -> Powyżej Oczekiwań
Czekał spokojnie na swoją kolej, aż zostanie wezwany do sali na egzamin. Szczerze powiedziawszy nie miał pojęcia czego mógłby się tam spodziewać. Zwłaszcza, że uczniowie i studenci opuszczający klasę mieli różne miny. Jedni zadowoleni inni natomiast podłamani, albo jakby zderzyli się z ścianą nie do pokonania. Denerwował się, wiedział bowiem, że z tej dziedziny nie był dobry. Jego wiedza była mocno okrojona, nie chciało mu się chodzić na wykłady i teraz miał to odczuć. W końcu został wywołany, westchnął ciężko i ruszył jak na werdykt wyroku w Wizengamocie. - Dzień dobry - Przywitał się z profesorem. Dla kogo dobry, dla tego dobry - dodał w duchu rozglądając się pośpiesznie po sali. Przynajmniej tutaj sala dalej przypominała klasę. Zerknął w stronę podłużnego stołu, ale nie zatrzymywał się tam ani dłużej, ani nie zastanawiał co może tam się ukrywać. Dowie się w swoim czasie. Musiał wylosować pierwszą z piłeczek, więc to zrobił, chwycił pierwszą lepszą nie rozglądając się po piłeczkach, wiedział, że to bezcelowe i nie były podpisywane kategoriami "łatwe pytania", albo "trudne pytania". Więc co za różnica którą chwyci. Otworzył i przeczytał pytania: "podaj daty wydarzeń: 1) opracowanie Kodeksu Honorowego Wilkołaków 2) Międzynarodowa Konferencja Magów 3) Dekret Ministerstwa Magii zabraniający posiadania różdżek wszystkim istotom magicznym innym niż czarodzieje 4) ostatnia znana odsłona Turnieju Trójmagicznego 5) powstanie goblinów w Londynie"... Chyba powinien dłużej poobserwować te piłki, bo trafił na najgorsze pytania jakie chyba tylko mógł - przynajmniej jego zdaniem. Był w stanie odpowiedzieć na trzy z pytań i wskazać trzy poprawne daty. Przez co otrzymał też taką samą ilość punktów za tę cześć testu. Profesor go pocieszył i powiedział mu, że zdobędzie dwa punkty w następnej części i uda mu się zdać... To też go kurna pocieszył. Salazar pękał by z dumy! Albo rwał sobie ostatnie włosy z głowy, gdyby tam jakieś jeszcze mu pozostały. Znów miał losować, a znając swoje szczęście, wiedział, że nie trafi dobrze. Jednak tym razem jego ręka wykonała parę kółek nad piłeczkami nim wylosował jakąś konkretną. Otworzył i nawet nie zauważył kiedy przed nim pojawił się obraz z... No właśnie z kim? Postacie coś trzymały, jednak jemu rzucił się w oczy inny szczegół. W zasadzie to decydujący nad całą oceną. - Jesteś czarownicą... Jesteś uzdrowicielką... Twój posąg stoi na trzecim piętrze w Hogwarcie... - Już wiedział, znał odpowiedź na zadanie. - Jest to Jednooka wiedźma... Yyy... Znaczy się Gunhilda z... - Tutaj na moment się zawahał, ale przypomniał sobie. - Z Gorsemoor - dopowiedział. I za to dostał nawet maksymalną ilość punktów. Ucieszyło go to bardzo mocno. Miał chęć zdobycia czegoś więcej niż nędzną ocenę. Jednak nie przez przypadek trafił do Slytherinu, nie tylko dzięki swojej krwi. I jak się okazało został pożegnany z klasy z oceną powyżej oczekiwań - Oj profesor niewiele się pomylił. Sam Cortez wyszedł z sali w niemałym szoku, bowiem sam nie oczekiwał, że tak dobrze by mu miało pójść. Nie mniej jednak opuścił korytarze z szerokim uśmiechem. Czas na podbój kolejnych testów. zt
Jessica Smith
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : Biały znak Zorzy łączący wewnętrzne kąciki oczu | Złote okulary (tłumaczki) | Krwawa 'obrączka' na lewej dłoni | Rude włosy | Brisingamen, Ijda Sufiaan i druidzki amulet na szyi | Delikatny zapach frezji
Punkty w kuferku: 11 Kostka k100:83 Punkty egzaminacyjne z etapu I: 4 Litera:I jak Imperio - Cliodna Kostka k6:5! Punkty egzaminacyjne z etapu II: Max! (5pkt?) Lekcja HM: - Praca domowa:pd +2pkt Przedmioty punktowane: - Suma punktów ogółem i ocena: 4+5+2 = 11 → PO
Co jak co, ale nie sądziła, że akurat do egzaminu z historii magii będą podchodzić pojedynczo! Wystarczająco już zestresowała się na starożytnych runach, a tutaj do sali miała wchodzić zupełnie sama... Co dziwne, zamiast kolejnej fali stresu - dopadło ją tylko zrezygnowanie i zwyczajne pogodzenie się z losem. Cóż innego mogła zrobić. Obojętnie jakiej formy egzamin z historii by nie objął - Smith i tak musiała do niego podejść. Nie mogłaby spojrzeć w lustro, gdyby było inaczej. Dalej spięta jednak - weszła do sali, witając się grzecznie z profesorem Morrisem. Czy wszyscy historycy musieli być tacy... markotni? Małomówni? Aż się delikatnie skrzywiła na tę myśl - w sumie by to pasowało. Ona też niewiele mówiła. Chociaż... Zasiadła grzecznie przy ławce, losując jedną z podstawionych piłeczek - jej wzrok momentalnie przykuło pytanie pojawiające się na tablicy. Wymień 5 znanych olbrzymów... Od razu chwyciła za pióro, bazgrząc na kartce imiona każdego z zapamiętanych. Przy czwartym olbrzymie zwątpiła: to nie były jej tematy jeśli chodzi o historię magii. Wstyd się przyznać, ale większość z nich znała z kart czekoladowych żab, żeby było śmieszniej. Słodycze nie tylko bawią, ale też uczą. Ostatecznie za nic nie mogła przypomnieć sobie piątego olbrzyma. Aż zagryzła wargę - postanawiając sobie, że sprawdzi imię tego zapomnianego piątego olbrzyma po egzaminie. Nie mogła zostawiać sobie takich luk w wiedzy. Pokierowana przez profesora Morrisa, po raz kolejny wylosowała - tym razem jeden z obrazów. Widząc czarne kontury przedstawionej postaci - typowo kobiece, foldery w jej głowie zaczęły się już przetasowywać. Kiedy dostrzegła trzymane przez nią trzy magiczne ptaki: sugestię swojej zagadki miała już w głowie. Pytania służyły jedynie w upewnieniu się w tym, kogo podejrzewała: Cliodne! Szlag by tego piątego olbrzyma, który pozbawił ją szans na ocenę W z historii.
Z tematu
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Lekcja Historii Magii brzmiała dla Maxa dość obojętnie. Nie zmieniało to jednak faktu, że się na niej pojawił. Ubrany w szkolną szatę, zaopatrzony w podręczniki i niezbędne do nauki materiały wspiął się na pierwsze piętro i odszukał odpowiednie drzwi. Powoli coraz lepiej odnajdywał się na szkolnych korytarzach, przez co coraz rzadziej spóźniał się na zajęcia i przede wszystkim nie frustrował się tak często, jak przedtem. Gdy zjawił się na miejscu, sala była praktycznie pusta. Usiadł więc na końcu klasy w rogu, by nie zwracać na siebie zbytnio uwagi i czekał, aż pojawi się reszta uczniów i lekcja rozpocznie.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Historia Magii była przedmiotem, który od zawsze wpajano jej do głowy. Głównie było tak ze względu na to, by była w stanie zrozumieć zawiłe polityczne i historyczne konteksty "dorosłych" rozmów. Musiała jednak przyznać, że z czasem zaczęła dostrzegać coś więcej w przeszłości i chętnie uczęszczała na podobne lekcje. Bardziej zaznajomiona była oczywiście z Historią Magii w jej rodzinnej Francji, ale nie znaczyło to, że nie miała kompletnie pojęcia o tym, co działo się w przeszłości na terenach Wielkiej Brytanii. Będąc pewną, że jej mundurek wygląda nienagannie, odznaka wisi idealnie prosto, a jej włos są zaplecione w równe warkocze, weszła do odpowiedniej sali. Zajęła miejsce praktycznie na samym przodzie, a jej wzrok padł na tablicę z wypisanymi nazwiskami zastanawiając się, czy wszystkie z nich będą przedmiotem dzisiejszych zajęć.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Lekcje Historii Magii nie były jego ulubionymi, ale uznawał że lepiej było na nie chodzić. Głównie po to żeby przez przypadek nie popełnić takich samych bądź podobnych błędów jak omawiani na niej czarodzieje. Wszedł do klasy będąc ubranym w szkolny mundurek. Oczywiście torbę w której trzymał między innymi książki miał przy sobie. Zajął miejsce gdzieś z tyłu i popatrzył się na tablicę. Wychodziło na to że będą omawiać dziś całkiem sporo osób. No chyba że po prostu nikt nie starł wcześniej tablicy.
Skyler Schuester
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Miał wrażenie, że nie był na lekcji historii magii tak długo, że teraz zdawało mu się to niemal wiecznością i przekraczając próg dawno nieuczęszczanej przez siebie klasy, gotów byłby przysiąc, że znajduje się w niej po raz pierwszy. I początkowo chciał tylko wpaść na tę krótką chwilę, zanim jeszcze zajęcia zdążyły się zacząć, a jednak zabrakło mu asertywności, by wytłumaczyć nauczycielowi, że szuka tylko przyjaciółki, koniec końców po prostu losując jedną z zaoferowanych mu kartek, ciepłym uśmiechem przepraszając za to drobne zagubienie w zalążkowych próbach protestu. Szybko odnalazł znajomą sobie sylwetkę @Yuuko Kanoe, z którą mijali się tak długo wśród swoich przeciążonych obowiązkami terminarzach zakrawało to już o absurd. Nie powstrzymał się przed uściskaniem przyjaciółki na powitanie, zbywając potencjalne zdziwienie jego widokiem na zajęciach z przedmiotu, który przecież nigdy nie dostał nawet najmniejszej jego uwagi. - W końcu dotarła do mnie sowa z prezentem dla Ciebie - wyszeptał na tyle cicho, na ile pozwalała na to donośność niskiego głosu, całą ekscytację upychając w niebieskawe szarości swoich oczu. Bo może i złożył życzenia przyjaciółce, symbolicznie sprezentował jej swoje kocie ciasteczka, ale z wręczeniem jej biżuterii, chciał poczekać, aż jego zamówienie na ręcznie szyty woreczek ze skóry wsiąkiewki dotrze do niego z Irlandii. I nie mógł nie przepraszać teraz dziewczyny skruszonym spojrzeniem, bo przecież gdyby nie zabrał się za szukanie prezentu na ostatnią chwilę, to ta sytuacja wcale nie miałaby miejsca. - Jeszcze raz wszystkiego najlepszego, Yuu - dodał, uśmiechając się ciepło z tym drobnym puszczeniem jej oczka, które miało załagodzić jego poczucie winy, gdy z takim opóźnieniem wręczał jej tęczową torebeczkę z prezentem.
Mulan Huang
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Lekcje historii magii może nie należały do czegoś co ją jakoś niezwykle ekscytowało, ale mimo wszystko zdecydowała się na nią pójść, bo jednak było to coś ciekawego. Przygotowała się do tego o tyle o ile wzięła ze sobą jakiś czysty pergamin, notatnik i przybory do pisania i to by było wszystko. Więcej raczej nie posiadała, a podręcznik gdzieś się zapodział także w razie konieczności będzie musiała polegać na dobroci i uczynności innych, którzy mogliby posiadać przy sobie książkę, aby do nich zerczyć za pozwoleniem. Lub i bez. Po prostu korzystałaby z okazji.
Tuilelaith Brennan
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : wysoki wzrost, lekko wystające przednie zęby, zamiłowanie do błyskotek, zapach kwiatowych perfum, głęboka blizna na łydce po wycięciu obscero
Historię magii Ślizgonka traktowała raczej jako przykry obowiązek niż przedmiot wnoszący cokolwiek ciekawego do jej rozkładu zajęć. Oczywiście nie śmiała jednak protestować narzuconym regułom, dlatego i tym razem przemogła niechęć do zajęć i przekroczyła próg otoczonej aurą swoistego mistycyzmu sali. W nieco spoconej dłoni trzymała doświadczony niedbałością właścicielki kawałek pergaminu i najzwyklejsze sowie pióro, czyli podstawowy ekwipunek, wystarczający na sporządzenie marnych notatek z lekcji. W klasie zgromadziło się już parę osób. Tuilelaith wybrała możliwie najbardziej odosobnione miejsce, gdzieś z tyłu klasy, i pozwoliła sobie na rozluźnienie pięści, kładąc swe przybory na ławce. Na tablicy dostrzegła parę znanych jej z paru książek nazwisk i poczęła kontemplować, co mogło tak właściwie być przedmiotem dzisiejszych zajęć.
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
W zasadzie jeśli zabrać miotlarstwo i zaklęcia to historia magii była jej ulubionym przedmiotem. Na pewno ulubionym z tych bardziej teoretycznych, które nie wymagały od niej machania różdżką lub wskakiwania na miotłę, a to znaczyło już naprawdę wiele. Nic dziwnego więc, że pojawiła się na lekcji organizowanej przez Morrisa. Co prawda nie była do końca pewna czego mogła się na niej spodziewać, ale była gotowa na każdą ewentualność. Łącznie z jakąś dziką kartkówką, bo zawsze była to jakaś opcja. Mruknęła jakieś powitanie do już zgromadzonych i zajęła jedno z pustych miejsc przy którejś z ławek, rozkładając przybory do pisania i przygotowując się do nadchodzącej lekcji.
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Nikogo już chyba nie dziwiła jej obecność na jakichkolwiek zajęciach. Nawet jeśli nie należały one do jej ulubionych. Tym razem było nie inaczej. Chociaż w zasadzie magiczna historia Europy wydawała jej się interesująca i była tak różna od tej, której uczyła się w Mahoutokoro. W sali zawitała jak zwykle przed czasem, aby wybrać sobie odpowiednie miejsce. Z pewnością jednak zdziwił ją fakt, że wkrótce dostrzegła wchodzącego do pomieszczenia Skya, któremu raczej z tym przedmiotem nie było po drodze. Nie kwestionowała jednak tego i niemal od razu odwzajemniła uścisk przyjaciela. Czy to było dziwne, że stęskniła się za nim nawet jeśli razem mieszkali? W końcu ostatnimi czasy właściwie cały czas się mijali, bo mieli własne obowiązki i zobowiązania. Tym bardziej teraz, gdy Puchon pomagał w opiece nad małą Cynthią. - Sky, mówiłam ci już, że nie trzeba było... - powiedziała jeszcze tak dla zasady, bo najważniejsze dla niej było już samo to, że chłopak pamiętał o jej urodzinach. Naprawdę nie potrzebowała żadnych prezentów, aby być świadomą tego, że Schuester o nią dbał niczym starszy brat, którego nigdy nie miała. Niemniej przyjęła od niego prezent i zajrzała do tęczowej torebki, której wzór zapewne Skyler wybrał specjalnie i uśmiechnęła się ciepło na widok tego, co w niej dostrzegła. Z pewnością zarówno elegancki woreczek jak i biżuteria przypadły jej do gustu. - Dziękuję. Są przepiękne - zapewniła go jeszcze, ciesząc się naprawdę z faktu, że Puchon nie należał do najwyższych mężczyzn, bo dzięki temu nie musiała się aż tak wspinać na palce, by podziękować mu krótkim całusem złożonym na jego policzku nim w końcu oboje zajęli miejsce w szkolnej ławce.
Punkty w kuferku : 1 Czarownica:Lufkin Co miała wspólnego Brooks z Historią Magii? Absolutnie nic. Nie byłoby wyolbrzymieniem stwierdzenie, że lepiej czuła się w świecie mugolskim, niż czarodziejskim i choć naprawdę uwielbiała historię, to właśnie tę mugolską. Coś tam wiedziała na temat starych starych czarownic i czerodziejów, choć wiedzę czerpała głównie z kart w czekoladowych żabach, nie z książek. Jak już czytała o wybitnych jednostkach z przeszłości, to o miotlarzach. Tych znała na pęczki, wiele pokoleń wstecz. Niezainteresowana, jednak ambitna uczennica pojawiła się ostatecznie na lekcji, chcąc zdobyć trochę punktów dla domu, zwłaszcza że Ravenclaw objął niedawno prowadzenie, a w uczniów i studentów wstąpiły w nowe pokłady motywacji. Widząc siedzącą w pojedynkę Violkę, rzuciła plecak obok i się przysiadła.
- Witam, Panią Sroczkę – rzuciła lekko, trącając ją lekko pod bok. – Wygląda na to, że ostatni mecz sezonu zagramy z wami. – Taaaak, quidditch zawsze był przyzwoitym przełamywaczem lodów. Zwłaszcza z zawodową ścigającą.
Historia magii zawsze jawiła się Oliv jak przykra powinność wiążąca się z przesiadywaniem z nosem w książkach po kilka godzin, by wbić do głowy zupełnie zbędną wiedzę, wykorzystać kiedy jest potrzebna, a następnie zapomnieć. Niemniej wychodziła również z założenia, że przedmiot ten jest swoistym spojrzeniem w przyszłość i błędy jakie dawniej popełniała społeczność czarodziejów - był to prawdopodobnie jedyny argument który sprawił, że postanowiła pojawić się dziś w sali. Błędy przeszłości warto było pamiętać, by nie popełniać ich w przyszłości, a nawet jeśli okaże się, że je popełniamy to wówczas łatwiej było znaleźć rozwiązanie opierając się na tym, co kiedyś zrobili inni. Weszła do sali ubrana w klasyczny, szkolny mundurek do którego przypiętą miała odznakę prefekta i czerwone trampki z motywem lwa - zawsze lubiła mieć na sobie coś, co jasno świadczyło o przynależności do domu Godryka, zajmując miejsce obok @Irvette de Guise uśmiechnęła się na powitanie, obracając w palcach karteczkę z imieniem i nazwiskiem czarownicy o której miała dziś dowiedzieć się czegoś więcej. Jak na ironię była to ta, która stworzyła eliksir miłosny. Ten wciąż od ferii w jakiś sposób ją prześladował.
Jessica Smith
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : Biały znak Zorzy łączący wewnętrzne kąciki oczu | Złote okulary (tłumaczki) | Krwawa 'obrączka' na lewej dłoni | Rude włosy | Brisingamen, Ijda Sufiaan i druidzki amulet na szyi | Delikatny zapach frezji
Punkty w kuferku:39 (+1pkt stały bonus od Zorzy) Czarownica:Mirabella Plunkett
O obecność Smith na zajęciach z historii magii nie było trudno - w końcu była to jedna z wiodących prym dziedzin w jej wykształceniu. Klasa historii magii była okupowana przez nią od samego początku hogwarckiej edukacji i przez te osiem lat niewiele się zmieniło. Toteż i dzisiaj Jessica stawiła się na lekcji, ubrana jak zawsze w szkolny mundurek w kolorach Ravenclawu - wyjątkowe było natomiast jej towarzystwo. O ile obecność @Darren Shaw u jej boku była już całkiem nawet naturalna - jeśli nie na zajęciach ONMS, to właśnie teraz - tak mrukliwa @Cali Reagan, którą niemal ciągnęła pod ramię, była już swego rodzaju ewenementem. — W Gringottcie nikt Ci nie będzie udzielał korepetycji z historii magii — sarknęła do Ślizgonki widząc jak ta po raz kolejny wywija młynka oczami. Choć w sumie to kłamała - bo jako przykładna przyjaciółka, która nosa z historycznych książek nie wyściubiała, nie pozwoliłaby, żeby Reagan wygadywała jakieś idiotyzmy w robocie. — Dzień dobry profesorze — przywitała się jeszcze z nauczycielem, losując jeden z numerków. — Plunkett... Hm, moje tematy — uśmiechnęła się lekko, zajmując jedno z wolnych miejsc.
Cali Reagan
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 158 cm
C. szczególne : bardzo krucha sylwetka, przenikliwe spojrzenie, ciężki zapach waniliowych perfum
Z kolei obecność Cali na lekcji historii magii to była nowość. Zwykle skutecznie ignorowała fakt, że takie zajęcia właśnie trwają lub najzwyczajniej nie było jej tam po drodze. No ale dzisiaj w zasadzie nie miała wyjścia - @Jessica Smith była nieugięta i choć Ślizgonka w głębi duszy wiedziała, że ta ma rację, nie odmówiła sobie możliwości narzekania i przewracania oczami. - Od tego mam ciebie - stwierdziła z uśmiechem; nie była pewna czy Jess jest w ogóle świadoma czego się podjęła, oferując jej podszkolenie z zakresu historii. Kiwnęła głową w stronę profesora i wylosowała karteczkę. - Artecośtam Lufkin - mruknęła, po czym poszła za Krukonką i siadła obok, poprawiając mundurek. - Widziałam typiarę na kartach z czekoladowych żab, także należy się Wybitny, czy mogę już iść? - szepnęła dziewczynie na ucho, wyginając usta w ironicznym grymasie.
Darren Shaw
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Historia Magii - choć kiedyś była przez Darrena przedmiotem raczej może nie nielubianym, ale takim, któremu nie poświęcał zbyt wiele uwagi - teraz, z powodów oczywiście pozaszkolnych, była dla Shawa nieco ważniejsza. Choć nadal korzystał oczywiście głównie z zaklęć przy badaniu przedmiotów, tak do odpowiedniej wyceny artefaktu niezbędna była wiedza nie tylko o tym, co to w ogóle było, ale też z jakiego okresu, części świata czy cywilizacji pochodziło owe magiczne coś. Dlatego też razem z Jess oraz Cali Krukon wybrał się na zajęcia, losując temat niejakiej Mirabelii Plunkett - i choć sam nie wiedział o niej zbyt wiele, to okazało się, że Smith wylosowała to samo, mógł więc liczyć chociaż na wskazówkę, gdzie szukać potrzebnych informacji.