W klasie króluje tajemniczy kurz, a spokój emanuje z każdego zakątku mistycznego pomieszczenia. Wyborne witraże ozdabiają okna od wewnętrznej strony pomieszczenia, zaś na zamek od zewnątrz tracą wpływ. Młoda nauczycielka przyozdobiła każdą ławkę zielonymi i przydługawymi obrusami, co stylowo kontrastuje teraz z ścianami. Ściany zaś pokrywają wymyślne wzorce, powstałe już na początku legendarnego zamku. W pomieszczeniu brakuje świeżego powietrza, a stłumione światło resztkami sił wpada do klasy przez harmonijnie określone witraże. Dokładnie o godzinie 19:30 światło tworzy malowniczą mozaikę węża, lwa, borsuka i kruka. Herbów wszystkich domów Hogwartu.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - Historia magii
Wchodzisz do Klasy Historii Magii, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Historię Magii. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany znany Ci Aden Morris oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Traustnitz. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoi czara, z której unosi się niebieski dym. Na niej świeci się napis „teoria. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować dwa pytania i odpowiedzieć na nie lub wykonać polecenie. Gdy sięgniesz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z historii magii i run można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
pytanie nr 1:
Pierwsza kostka:
1 – Z czego zasłynął Burdock Muldoon? Podaj lata jego życia. 2 – Podaj kilka faktów z życia Gellerta Grindelwalda oraz podaj lata jego życia. 3 – W jaki sposób Gregory Przymilny zdobył fortunę? Czyje zaufanie zdobył? 4 – Podaj kilka faktów z życia Morgany le Fay. Czyją siostrą (przyrodnią) była? 5 – Opisz Urica Niegodziwego i wyjaśnij z jakimi stworzeniami miał do czynienia. 6 – Kim była Wendelina Dziwaczna i z czego zasłynęła?
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
pytanie nr 2:
Pierwsza kostka:
1 – Uporządkuj chronologicznie obrazy związane z bitwą o Hogwart. 2 – Zniszcz zaklęciem Bombarda modele twierdz, które poległy przed XV wiekiem. 3 – Po cechach charakterystycznych rozpoznaj czarodzieja - widzisz go w wysokim lustrze. 4 – Po wizualizacji rozpoznaj wydarzenie - zanurzasz głowę w myślodsiewni. 5 – Oczyść czaszkę z piachu i pyłu, uważając, aby jej nie uszkodzić w żaden sposób. 6 – Rozpoznaj legendarne artefakty i przyporządkuj je do odpowiedniego czarodzieja.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - historia i runy:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - pytanie 1:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - pytanie 2:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za pytania oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Ostatnio zmieniony przez Bell Rodwick dnia Sob 6 Wrz 2014 - 17:35, w całości zmieniany 1 raz
Słuchał z rosnącym niedowierzaniem wymysłów profesora, który nawet po napisanej kartkówce nie dał im spokoju od dalszych testów i kazał im je dla odmiany samodzielnie w y m y ś l a ć. Prawdopodobnie gdyby takie zadanie zarządził Williams, to by uznali z Rojsem, że super i potraktowali sytuację poważnie, wymyślając naprawdę porządne pytania. Tymczasem... Kogo obchodziła historia magii? Było, minęło, co tu drążyć! - Proponuję młokosa pochować razem z Adenem - zasugerował posępnie, łypiąc spod byka na nauczyciela, ale zaraz przezornie schował się cały za trzymanym do góry nogami podręcznikiem, żeby przypadkiem Morris go nie wyrwał do odpowiedzi. Podobał mu się plan Rojsa, by odjebać byle co i mieć to z głowy; raz po raz chrumkał mimowolnie z uciechy, zerkając na bzdety wypisane przez przyjaciela i sam też zabrał się do pracy, natchniony jego mądrymi podpowiedziami. - Były jakieś bunty ghuli? - uniósł brew z powątpiewaniem, by zaraz uznać, że nawet jeśli nie, to przecież absolutnie genialne. - Jak nie, to chuj. Zrobię wszystkie podchwytliwe, więc nawet jak ktoś będzie wiedział to i tak nie będzie wiedział - wymyślił sprytny plan i zaczął wypisywać szczegółowe pytania o wydarzenia, które nigdy nie miały miejsca (albo przynajmniej tak mu się wydawało). Potem miało się okazać, że z drugim zestawem pytań wstrzelił się idealnie w zakres materiału i gust Adena, ale wyszło mu to zupełnie niechcący. No cóż, sukces to sukces, widać los jednak czasem umiał się do niego uśmiechnąć. - Nie ma co ryzykować że jeszcze wylądujemy na zajęciach u Patola. Tego moglibyśmy już serio nie przeżyć - zgodził się i od razu wyszedł z doskonałą propozycją: - Jak na psidwaczka rzucili kod rabatowy do Hibiskusa to obiecałeś, że mnie zabierzesz... A on wygasa z końcem miesiąca - przypomniał, patrząc znacząco na wiszący za biurkiem Adena kalendarz. Skandal, żeby tak wybitna okazja na luksusowe wyjście po taniości się zmarnowała.
Sprawdzian tak jak się spodziewała albo raczej czuła, nie poszło jej najlepiej, wstała i oddała kartkę panu profesorowi, wróciła na swoje miejsce i wyjęła podręcznik, zaczęła go przeglądać z nadzieją na znalezienie ciekawego tematu, który sama mogłaby napisać. W sumie tak naprawdę nawet nie wiedziała, na czym powinna się skupić ani co napisać. Potrzebowała jakiegoś natchnienia czy coś. Jedyny temat, jaki przyszedł jej do głowy to historia poprzednich nauczycieli historii magii, którzy kiedyś prowadzili te zajęcia. W sumie ostatnio sporo o tym czytała, ba! Zostawiła sobie wszystkie notatki z księgi, którą się inspirowała i zamierzała zamiar po prostu przepisać najważniejsze informacje, kto kiedy tu pracował oraz ile lat lub ewentualnie nagły zgon, który nastąpił w szkole. Pochłonięta pracą zaczęła pisać na kartce swoje "wypociny".
Charlotte Brandon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 169 cm
C. szczególne : Zawsze lekko uniesiony nosek i half-smile na twarzy, jakby wiedziała więcej od innych. Nosi się z dumą. Nierozłączna ze szpilkami, przynajmniej sześciocentymetrowymi! Maluje usta mocnymi kolorami. Aż zauważalne zmiękczenie w jej zachowaniu i noszeniu się, kiedy rozmawia z innym Brandonem.
Charlotte była przygotowana na test, a nie na odwalanie całej pracy za profesora. Z jednej strony mogła zrozumieć, że faktycznie ktoś mógł i tak i tak wynieść pytania nieobecnym uczniom, z drugiej… Czy nie mógł wymyślić egzaminu od nowa? Po zajęciach? Tak jak zobowiązany był do tego przez swoją pracę. Jego tupet aż nią wzburzył i omal nie fuknęła, powstrzymana jedynie chęcią zachowania wizerunku poprawnej damy. Nie mogła pozwalać sobie na takie niegodności w swojej postawie. Co wcale nie przeszkadzało obgadać tego z @Irvette de Guise po francusku i wyrzucić pierwsze frustracje. - Je ne suis pas revenu ici de Beauxbâtons pour faire le travail des professeurs. Est-ce que quelqu'un va nous payer pour ça? – szepnęła oburzona. – Peut-être devrions-nous sécuriser l'école nous-mêmes pour les prochaines célébrations? – dodała bezpardonowo, nie przejmując się, że poruszała grząski temat sylwestrowej nocy. Jak dla niej należało się całej dyrekcji i radzie pedagogicznej ostre manto za niebezpieczeństwo, na jakie narazili uczniów, jej przyjaciół i rodzinę. – Que lui-même manque de curiosités dans la vie – dodała z podłym uśmieszkiem, chowając chichot za odzianą w rękawiczkę dłonią. Nie potrafiła zupełnie skupić się na wymyśleniu pytań, chcąc bardziej napisać „pan sobie żarty robi”, niż cokolwiek innego. Dlatego, nie przejmując się za bardzo konsekwencjami, po prostu spisała najprostsze pytania żywcem wyjęte z zadań w podręcznikach, odbijając tym samym piłeczkę do niego. Jak chciał testów, to niech je sobie sam wymyśla.
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Zestawy pytań:5 + 5 + 3 + 4 (punkty HM) = 17 Jakość:55+10 = 65 ;-;, 87+10 = 97; 100+10 = 110 Użyty bonus: Wszystkie możliwe niezużyte ;-; Wybrany wariant bonusu: Przerzut x2; bonusy z punktów z HM
Nie dziwnym było, że tak na to jak i na wszystko inne zareagowała, a jakże, ekscytacją. Był to stan niemalże u niej domyślny i nie uważała tego za nic złego, szczególnie, gdy faktycznie jej wiedza mogła się jakoś przydać. Mogła wymyślić coś naprawdę fascynującego! Zajmującego! Coś, nad czym trzeba było się pochylić, co zmuszało do głębszych przemyśleń a może i nawet zainteresowania tematem! Trochę kłuło ją to, że historia była ta często nielubianym przedmiotem, ale z drugiej strony jak się temu dziwić, skoro jej nauka w szkole była raczej mało ambitna. A gdzie przygoda? Gdzie w tym wszystkim zwiedzanie?! Gdzie fascynacja starożytnymi kulturami i ukrytą wiedzą? Zagadką?! Myśląc o tym pytania aż same wyjeżdżały jej spod pióra, w miarę upływu czasu coraz bardziej skomplikowane, złożone, wymagające refleksji, wyrobienia sobie własnego zdania. Oczywiście wszystkie też zapamiętała, skoro bowiem dostali sarkastyczną zgodę na podzielenie się odpowiedziami ze znajomymi, zamierzała ją wcale nie sarkastycznie wykorzystać.
Zakończenie Dziękuję za branie udziału w lekcji! Lekcja Historii Magii Prowadziła @Harmony Seaver
To nie tak, że Aden nie lubił uczyć. Gdyby mógł współpracować z samymi pilnymi uczniami, byłoby to nadwyraz przyjemne. Niestety los zgotował mu trójkę nieumiejących korzystać z zegarka spóźnialskich, którzy w dodatku patrzyli na niego, jakby nie rozumieli czym jest kartkówka i wcale nie spodziewał się, żeby dużo więcej umieli z materiału. Westchnął ciężko, przejeżdżając dłonią po twarzy. Za jakie grzechy? I to w dodatku cała trójka ze Slytherinu. - Wstydziłbym się za was – zaczął nietęgim tonem, po prostu posyłając im kartkówkę. – Ale jak widać wstyd też zgubił poczucie czasu. Obserwował klasę, zastanawiając się, czy chce mu się przyłapywać uczniów na ściąganiu, czy szkoda było sobie strzępić języka. Zdecydował się na to drugie, nie omieszkując jednak rzucić paru złośliwych uwag. - Zapewniam pana, pana Flynn, że gdyby modlił się pan tak nad podręcznikiem jak teraz nad tą kartkówką, nie byłby pan w tej sytuacji – skomentował krótko miny, poty i panikę (bo starań wcale tam nie zauważył) @Gordon Flynn, uśmiechając się złośliwie. – A paniom może jeszcze croissanta do tego? Chciałyby się panie pochwalić, co takiego zabawnego się stało? – uniósł na nie brew, jasno dając znać, że nie życzył sobie plotek, a tym bardziej obcojęzycznych, których nie mógł zrozumieć. Późniejszych szeptów już nawet nie chciało mu się komentować. No, oprócz tej „wojny ghuli”, na którą głośno uderzył głową w blat biurka i zaraz zaczął się masować po skroniach, nie sądząc, że wytrzyma tutaj z nimi w pełni zdrowia mentalnego. Powoli zaczynał żałować, że w ogóle dał im takie zadanie, ale co się stało, już się nie odstanie i pozostawało mu mieć nadzieję, że cokolwiek z tego będzie się nadawać. Miał nadzieję, że trochę mu siły wrócą jak weźmie się już teraz za sprawdzanie kartkówek… Ale widząc, że na jednej kartce najlepszą jej częścią była kaligrafia, na innej z kolei soczyste posty z Psidwaczka, chyba nie miał co się łudzić. Choć musiał przyznać pracy @Royce Baxter, że wśród wielu mało wiarygodnych podań i źródeł, znalazło się też dużo faktycznych historii. - Poprawa za tydzień – oznajmij krótko na zakończenie lekcji. – Spóźnienia na nią będą się kończyć szlabanem – podsumował i zebrał się do wyjścia z sali pierwszy, zdecydowanie potrzebował po tym kawy.
1. Nie musicie bezpośrednio odpowiadać na pytania egzaminacyjne w poście, choć oczywiście możecie to zrobić i będzie to mile widziane. Niemniej o uzyskanej przez Was ocenie zadecydują kości. 2. W części pisemnej macie możliwość ściągania, jego mechanika jest opisana pod opisem części pisemnej. 3. Poza ściąganiem daję wam jeszcze jedno koło ratunkowe – kiedy mimo zastosowania modyfikatorów wychodzi Wam troll, możecie rzucić kością tarota. Wylosowanie głupca oznacza, że udało Ci się podciągnąć ocenę na N. Dotyczy to obu części egzaminu. 4. Jeśli nic nie zadziała i otrzymujecie trolla, musicie podejść do egzaminu (całego lub tylko jednej części, w zależności od waszego szczęścia) raz jeszcze, aż do skutku. 5.Każda część egzaminu musi być napisana na minimum 500 znaków (osobno część pisemna, osobno część ustna, osobno każda poprawa). 6. Rzucajcie kośćmi w temacie z rzutami na egzaminy. 7. Do każdego wyniku k100 można dodać swoje punkty kuferkowe (bez przedmiotów) 8. Oprócz tego możecie skorzystać z poniższych modyfikatorów. Dotyczą one obu części egzaminu, ale z każdego można skorzystać tylko raz. Oznacza to, że jeśli np. byliście na 2 lekcjach i doliczycie +20 pkt w części pisemnej, nie możecie ich wykorzystać w części ustnej. Możecie za to wykorzystać jedną lekcję w jednej, a drugą w drugiej części i tym samym doliczyć po 10 pkt do każdej. Macie pełną dowolność tego, w jaki sposób rozłożycie swoje bonusy.
Modyfikatory: • postać założona nie wcześniej niż 3 miesiące temu: +5 pkt; • udział na lekcji historii magii: +10 pkt za każdą (podlinkuj); • zrobienie pracy domowej z historii: +5 pkt za każdą (podlinkuj); • zainteresowanie historią magii lub artefaktami (tylko w przypadku części ustnej) udokumentowane w kp lub na fabule: +10 pkt (przedstaw cytat); • historia magii jest jedną z dwóch głównych statystyk w kuferku: +15 pkt.
<zgs>Część pisemna</zgs> <zgss>K100:</zgss> [url=link do rzutu]wynik[/url] <zgss>Zastosowane modyfikatory:</zgss> <zgss>Uzyskana ocena:</zgss> <zgs>Część ustna</zgs> <zgss>Wylosowany przedmiot:</zgss> wpisz <zgss>K100:</zgss> wpisz <zgss>Zastosowane modyfikatory:</zgss> <zgss>Uzyskana ocena:</zgss> <zgs>Ocena końcowa:</zgs> ocena I + Ocena 2 = x / 2 = wynik
Część pisemna
Pytanie 1: Opisz wpływ powstania Międzynarodowej Konfederacji Czarodziejów na organizację i regulację magicznego społeczeństwa na całym świecie. Jakie były cele i zadania Konfederacji oraz jak wpłynęła na stosunki między różnymi krajami i szkołami magii? Pytanie 2: Przedstaw znaczenie założenia Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie przez czterech założycieli - Godryka Gryffindora, Helgę Hufflepuff, Salazara Slytherina i Rowenę Ravenclaw. Jakie były ich wizje edukacji czarodziejów i jaki wpływ miały na rozwój magii? Pytanie 3: Skoncentruj się na postaci Grindelwalda i jego wpływie na historię magii. Opowiedz o jego działalności, ideologiach i konflikcie z Albusem Dumbledore'em. Jakie były skutki tej rywalizacji dla społeczności czarodziejów?
Rzuć kością k100, która odpowiada za to, jak poszło Ci na części pisemnej egzaminu. Następnie rzuć k6 na zdarzenie:
Wydarzenie:
1. Ktoś próbował ukradkiem posłać ściągę znajomemu, ale ta nie doleciała tak daleko i wylądowała na twoich kolanach. Możesz spróbować przekazać ją dalej, udać, że nic nie zauważyłeś/aś lub zostawić ją u siebie i wykorzystać. Jeśli decydujesz się na to ostatnie, możesz doliczyć +10 do wyniku k100 2. Osoba siedząca obok Ciebie dostała czkawki, która nie przechodzi aż do końca egzaminu. Słysząc nieustanne czkanie, nie jesteś w stanie odpowiednio się skupić, co przekłada się na jakość oddanej pracy (-10 do wyniku k100). 3. Napotykasz na mały problem: jeśli piszesz piórem, robisz nieestetycznego kleksa, na większość pergaminu, jeśli długopisem – kończy się tusz. Z pomocą przychodzi nauczyciel i chwilę potem, choć nieco pobrudzony tuszem/atramentem, możesz kontynuować pisanie odpowiedzi. 4. Mimo że sala była pilnowana przez nauczycieli, Irytkowi udało zakraść się do środka. Nie wyrządził żadnych szkód, jedynie trochę zamieszania, które skutecznie odciągnęło uwagę nauczyciela. Masz niepowtarzalną okazję na ściąganie i nie musisz rzucać kością na przyłapanie jeśli się na nie zdecydujesz! 5. Osoba obok Ciebie próbuje od Ciebie ściągać i zostaje przyłapana. Bez względu na to, czy pomagałeś/aś jej w tym, czy nie, nauczyciel jest wobec Ciebie niezwykle podejrzliwy i niemalże nie spuszcza Cię z oka. Nie masz szansy na ściąganie. 6. Egzamin przebiegł wyjątkowo spokojnie, nic cię nie rozpraszało, byłeś/aś sam na sam ze swoją wiedzą – miejmy więc nadzieję, że była ona wystarczająca.
Ściąganie: Jeśli decydujesz się na oszustwo, rzuć kością litery, gdzie samogłoska oznacza powodzenie. Osoby z cechami eventowymi świetne zewnętrzne oko (wyczulenie i/lub spostrzegawczość) oraz silna psycha mają możliwość przerzutu (raz na cechę, więc jeśli ktoś ma np. wszystkie 3 - ma też 3 przerzuty). Udane ściąganie to +20 pkt, nieudane = automatyczny troll.
Wchodzisz do sali i losujesz karteczkę z numerkiem (rzuć kością k6). Profesor Morris wyciąga z kufra coś, co wygląda jak prawdziwy przedmiot, ale okazuje się być wyłącznie jego bardzo dobrą repliką:
Twoim zadaniem jest rozpoznać przedmioty i poprawnie je nazwać, a następnie przywołać wydarzenia historyczne, które są z nimi związane. Należy podać ich datę i krótko przytoczyć całą sytuację.
Żeby przekonać się, jak ci poszło rzuć 3 kośćmi k100, które będą określać kolejno znajomość artefaktu, znajomość daty i znajomość całego wydarzenia.
Żeby wyciągnąć ocenę końcową, liczymy średnią arytmetyczną i zaokrąglamy w dół. Niemniej nie możecie mieć trolla z żadnej z części, nawet jeśli ich średnia wychodzi pozytywna; jeśli zdarzył wam się T, musicie koniecznie poprawić etap w kolejnym poście.
Dodajecie obie oceny do siebie i dzielicie przez 2; końcową ocenę zaokrąglacie w dół.
Przykład Mam Powyżej Oczekiwań z części pisemnej i Okropny z ustnej. PO = 5 natomiast O = 2, więc dodaję 5 + 2 = 7. Dzielę 7 przez 2 = 3.5 Zaokrąglam w dół, więc na koniec roku dostaję 3 (Nędzny).
Część pisemna K100:92 i wydarzenie 4 Zastosowane modyfikatory: - Uzyskana ocena:Wybitny
Przyszedł ten czas, którego tak naprawdę nie lubiła egzaminy. Skrzywiła się, żołądek ją bolał, z nerwów, przed salą była co najmniej kilka minut przed czasem powtarzając w głowie swoje ostatnie notatki, które zostawiła we wspólnym pokoju ślizgonów. Jakże ona nie lubiła tej części nauki! Choć z drugiej strony przykładała się cały rok no i robiła notatki z każdej lekcji tak, by wszystko pamiętać jak najlepiej. Nauka przez zabawę to chyba najlepszy sposób, jaki ostatnio wymyśliła i przynajmniej działał, bo zapamiętywała dużo więcej niż ostatnio, co było dla niej ogromnym plusem. Usiadła na swoje miejsce i gdy zobaczyła kartkę, poczuła skurcz żołądka, ale gdy ją odwróciła, miło się zaskoczyła. Po pierwszym zajrzeniu w nie nawet się uśmiechnęła pod nosem, bo znała na nie odpowiedzi, co oczywiście ją uradowało, no więc zaczęła pisać, poczuła się pewniej, znając odpowiedzi na pytania, podane na kartce. A w międzyczasie usłyszała też Irytka, który wdarł się do sali, nie narobił wielkiego szumu, z tego co zdążyła zauważyć, to bardzo dobrze odwracał uwagę nauczyciela. Przewróciła oczami w zamyśleniu i wróciła do swojego pisania, na tę chwilę była zdecydowanie bardzo dobrej myśli, oby kolejny równie dobrze jej poszedł, trzymała za siebie kciuki.
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
- Wady – powiedziała, marszcząc brwi. Nie wiedziała, na ile uwag mogła sobie pozwalać i na jak daleko posunięte opinie, szczególnie, że niektóre były głęboko w niej wykłute przez to, czym zajmowała się jej rodzina. Przyjrzała mu się uważnie, oceniając sytuację, ale nie wyglądał na kogoś, kto wyprosiłby ją za swoje stanowisko. – Standaryzacja to czasami kupka pięknych słów, żeby sami sobie kryli tyłki wyznaczając z bezpiecznego stołka co jest moralnie dobre – prychnęła z niezadowoleniem, nie była kimś, kto kryłby swoje emocje, nie widziała w tym najmniejszego sensu, kiedy te były zawsze silne i zbyt szybko się nabudowujące. Irytacja wybuchłaby w niej prędzej czy później, gdyby w słowach przebierała. – Przy orzekaniu o braku zezwolenia na wywóz artefaktów często nie biorą pod uwagę jego podłoża, siły, potencjału do jego zbadania i większej skali historyczno-poznawczych korzyści. Nie patrzą na tajemnice, które się za nim kryją i jak wiele mógłby przynieść możliwości badawczych we właściwym miejscu, po prostu uznając za „moralne” zostawienie go w jego kulturze, przymykając oko na praktyki z nim związane. Jednocześnie ci sami ludzie stoją za wprowadzaniem wspólnych standardów rozwoju, nie patrząc na to, jak bardzo wpływają na niektóre kultury, ich zabytki i pozostałości magiczne, udając, że nie widzą jak je zacierają. Gdy parę ludzi na ciepłych posadkach zarządza co jest moralną ingerencją w kulturę a co nie, zacierają właściwą o niej pamięć i jej postrzeganie i odbierają nam szansę na pełne jej poznanie, a co ważniejsze zrozumienie dla własnej wygody sprawowania władzy – podsumowała wpatrując się w niego ognistym wzrokiem, recytując niemalże na jednym dechu, jakby mowę te miała przygotowaną od lat. Poniekąd tak było, ile razy słyszała frustracje swojej rodziny, nie tylko taty i mamy, na temat głupich zgód i ograniczeń, kiedy byli na tropie czegoś wielkie i tak po prostu było im to zamykane. MKC robiło wiele wartościowych rzeczy, ale wartości te samo sobie ustalało i nie zawsze pokrywały się z potrzebami jednostek.
Wdech, wydech Harmony. Opanuj się. Powtarzała sobie w głowie, wchodząc do sali. Przygotowywała się na to. Przygotowywała się na zajęciach. Przygotowywała się pomiędzy przejazdami układu na treningach. Ba! Nawet na zawodach w wolnych chwilach czytała notatki z korepetycji… To chyba najważniejsze. Przygotowywała się na korepetycjach. Nie było co ukrywać, że pałała bardzo dużą, czysto ludzką i przyjacielską sympatią do pana Bloodwortha, z którym zajęcia były wspaniałym wysiłkiem umysłowym i rozwojową zabawą! Nie chciała go zawieść. Szczerze, chyba wstydziłaby się bardziej przynieść mu złą ocenę, niż rodzicom. Zero presji Remy… Mruknęła do siebie, przyciskając rękę do piersi. Na rzemyczku zawiesiła pierwszą kartę z czekoladowej żaby, którą teraz miała schowaną za kołnierzem, nie jako ściągę, a medalik na szczęście. I w dodatku jeszcze ta czkawka ucznia obok! Czy naprawdę miała już będąc po prostu sobą niewystarczająco problemów ze skupieniem?! Miała ochotę posłać czarodziejowi mordercze spojrzenie, a najchętniej rzucić w niego butelka wody i w ogóle to…! Spokojnie, umiesz. Wzięła głębszy wdech. Wcale nie pomogło jej to w skupieniu na zadaniu, a jedynie w nie rozerwaniu ucznia na oczach reszty zdających. Ale wtedy zobaczyła pierwsze pytanie. Mocniej ścisnęła swój good luck charm dużo pewniejsza, a jej zmartwiona minka wreszcie zmieniła się w tak dobrze znany, szeroki, promienny uśmiech. Niech no tylko ona pokaże wyniki panu Bloodworthowi! Z tym jednym pytaniem już była pewna, że pójdzie jej dobrze! Oprócz samych funkcji, takich jak utrzymanie pokoju i bezpieczeństwa międzynarodowego, rozwijanie przyjaznych stosunków między narodami, współpraca przy rozwiązywaniu problemów międzynarodowych i przy promowaniu poszanowania dla praw czarodziejów i magicznych stworzeń, koordynowanie działań Ministerstw państw członkowskich, zapewnienie współpracy szkół magicznych różnych krajów, ustalanie praw dotyczących wywozu magicznych przedmiotów i… Skupiła się, pamiętała, że przerabiali to na korkach… Organizację międzynarodowych wydarzeń! Wracając jednak do potoku myśli, oprócz samych funkcji napisała też, że rok założenia jest trudny do uchwycenia, że na pewno było to przed 1690 (oczywiście wspomniała też o ciekawostce datowej związanej z Sidleyem i 1542 rokiem), a także że pierwsza pewna data to 1692. Po tym wszystkim rozpisała się jeszcze dogłębniej o samych stosunkach, przede wszystkim na przykładzie wymian międzyszkolnych, ferii i wakacji, międzynarodowych sportach, a także, swojego ulubionego tematu – artefaktów i związanych z tym regulacjami. Drugie pytanie nie było tak bardzo jej bliskie, ale przecież mieszkała w Hogwarcie od lat, a i dużo ciekawych historii było związanych z czterema patronami. Opisała więc ich założenia na podstawie motto domów, a także dość kontrowersyjne podejście Salazara co do czystości krwi. W końcu przyszły zbrodnie Grindelwalda. Temat rzeka! I to w dodatku taki, który poruszała także na zajęciach z panem Bloodworthem! Tak więc opisała nie tylko cały szereg jego zbrodni, machlojek i walki, ale i ciekawostki, które tak ją zachwyciły na korepetycjach! Napisała o Antonie Vegelu i jego poparciu dla Grindelwalda, o całej akcji z ożywionym quilinem. I anegdotkę o Vicêncii Santos, którą przecież próbowano zamordować i na cześć której, po tym jak wybrał ją prawdziwy quilin, świętowała nawet Brazylia! Wylała z siebie całą podręcznikową wiedzę i jeszcze więcej, omal nie skończył jej się pergamin! Pisała jak najęta, czasami tylko wyrywana z myśli przez czkawkę i sama nie wiedziała, jakim cudem dała radę to wszystko napisać. To na pewno opatrzność jej good luck charma!
Część pisemna K100:92 i wydarzenie 4 Zastosowane modyfikatory: Uzyskana ocena:Wybitny (6) Część ustna Wylosowany przedmiot: Peleryna niewidka K100: 35, 6, 84 Zastosowane modyfikatory: postać założona nie wcześniej niż 3 miesiące temu: +5 pkt, lekcja +10 pkt razem 15 Uzyskana ocena: 35 + 6 + 84 + 15 = 140 Nędzny (3) Ocena końcowa: 6 + 3 = 9 / 2 = 4,5 zaokrąglenie w dół = 4
No dobra pisemny był dla niej całkiem przyjemną częścią, nie ukrywała faktu, że bardziej stresowała się częścią ustną, bo wiedziała, że może nie pójść jej najlepiej, czuła to normalnie w swoich kościach. Wylosowała sobie pelerynę niewidkę! Normalnie to by się cieszyła gdyby nie fakt, że potrzebowała teraz poodpowiadać na pytanie związane właśnie z tym przedmiotem, który miała przed nosem. Wdech i wydech An poradzisz sobie. Taką właśnie miała nadzieję. Na pierwsze pytanie zaczęła więc opowiadać o pelerynie niewidce, o tym, że była albo jest jedną z insygni śmierci, że był to dar od samej śmierci dla jednego z trzech braci, każdy z nich dostał inny prezent od śmierci. Opisała również pobieżnie, jak peleryna wygląda i że nigdy nie płowieje ani nie mętnieje przez osobę, która go nosi. I nie traci ona swoich właściwości nawet z wiekiem. Oraz kilka innych mniejszych ciekawostek opowiedziała, które pamiętała. Na drugie pytanie niestety miała pustkę w głowie i za bardzo nie wiedziała, co odpowiedzieć. Nie znała daty, także ze smutkiem stwierdziła, że woli nie odpowiadać na to pytanie niż gdyby miała zmyślać. Na trzecie pytanie zaś mogła opowiedzieć najwięcej, także rozgadała się na temat znajomości peleryny, że śmierć wręczyła do rąk brata pelerynę i o tym, że była ona przekazywana z pokolenia na pokolenie głównie męskim potomkom, jednak nie była to sztywna zasada, bo kobiety w rodzie też mogły ją przekazywać. Między swoje opowiastki wplatała wiele ciekawostek, które wyczytała z książek. Opowiedziała jak najwięcej oraz miała nadzieję, iż to wystarczy na zdanie egzaminu. Gdzieś w połowie chyba nawet zapomniała, że się stresowała.
Ostatnio zmieniony przez Anabell Goldbird dnia Sob 10 Cze 2023 - 18:13, w całości zmieniany 1 raz
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
- Wady – powiedziała, marszcząc brwi. Nie wiedziała, na ile uwag mogła sobie pozwalać i na jak daleko posunięte opinie, szczególnie, że niektóre były głęboko w niej wykłute przez to, czym zajmowała się jej rodzina. Przyjrzała mu się uważnie, oceniając sytuację, ale nie wyglądał na kogoś, kto wyprosiłby ją za swoje stanowisko. – Standaryzacja to czasami kupka pięknych słów, żeby sami sobie kryli tyłki wyznaczając z bezpiecznego stołka co jest moralnie dobre – prychnęła z niezadowoleniem, nie była kimś, kto kryłby swoje emocje, nie widziała w tym najmniejszego sensu, kiedy te były zawsze silne i zbyt szybko się nabudowujące. Irytacja wybuchłaby w niej prędzej czy później, gdyby w słowach przebierała. – Przy orzekaniu o braku zezwolenia na wywóz artefaktów często nie biorą pod uwagę jego podłoża, siły, potencjału do jego zbadania i większej skali historyczno-poznawczych korzyści. Nie patrzą na tajemnice, które się za nim kryją i jak wiele mógłby przynieść możliwości badawczych we właściwym miejscu, po prostu uznając za „moralne” zostawienie go w jego kulturze, przymykając oko na praktyki z nim związane. Jednocześnie ci sami ludzie stoją za wprowadzaniem wspólnych standardów rozwoju, nie patrząc na to, jak bardzo wpływają na niektóre kultury, ich zabytki i pozostałości magiczne, udając, że nie widzą jak je zacierają. Gdy parę ludzi na ciepłych posadkach zarządza co jest moralną ingerencją w kulturę a co nie, zacierają właściwą o niej pamięć i jej postrzeganie i odbierają nam szansę na pełne jej poznanie, a co ważniejsze zrozumienie dla własnej wygody sprawowania władzy – podsumowała wpatrując się w niego ognistym wzrokiem, recytując niemalże na jednym dechu, jakby mowę te miała przygotowaną od lat. Poniekąd tak było, ile razy słyszała frustracje swojej rodziny, nie tylko taty i mamy, na temat głupich zgód i ograniczeń, kiedy byli na tropie czegoś wielkie i tak po prostu było im to zamykane. MKC robiło wiele wartościowych rzeczy, ale wartości te samo sobie ustalało i nie zawsze pokrywały się z potrzebami jednostek.
Nie wiedziała, czego spodziewać się po części praktycznej. Weszła do sali trzymając rękę na rzemyczku z kartą czekoladowej żaby. Przywitała się kulturalnym „dzień dobry” i swoim promiennym uśmiechem, bo chociaż wciąż lekko się stresowała, bo części pisemnej była pełna pozytywnej energii! No i musiała dorównać swojej wiedzy teoretycznej tutaj! Z wesołym i zdeterminowanym: - Jestem gotowa – wyćwierkanym z pewnością i tym ogniem w spojrzeniu, sięgnęła, by wylosować kartkę. – Numer dwa! – zawołała z entuzjazmem, nie, nie wiedziała co to oznacza. Ot, entuzjazm Seaverówny nieznający granic. Profesor Morris wyciągnął z kufra przedmiot i… Aż wciągnęła głośniej powietrze, zakrywając usta rękami a jej oczy się zaświecily. - Puchar Helgi Hufflepuff! – krzyknęła, by zaraz ostudzić emocje zdając sobie sprawę, że musiała być to replika. – Przepraszam, rodzinna przypadłość – zaśmiała się szczerze, trochę głupkowato i przystąpiła do rozległej, naprawdę rozległej historii. Puchar Hufflepuffu, zwany też pucharem Helgi Hufflepuff, był magicznym przedmiotem stworzonym przez, rzecz jasna, Helgę Hufflepuff, jedną z czterech założycielek Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Był to mały złoty puchar z dwoma misternie wykonanymi rączkami z wygrawerowanym borsukiem na boku i kilkoma klejnotami. Borsuk jest symbolem domu Hufflepuff. Puchar ma również wątpliwe wyróżnienie jako jedyny przedmiot, o którym wiadomo, że został skradziony ze skarbca (konkretnie ze skarbca rodziny Lestrange) w Banku Gringotta. Opisała całą jego długą historię wraz z anegdotkami i niepotwierdzonymi, acz prawdopodobnymi ciekawostkami. Opowieść zaczęła od stworzenia pucharu wraz z końcem X wieku, o jego przemianie w horkruksa, o ponownym jego zdobyciu i w końcu zniszczeniu. Gdy wydawało jej się, że wyczerpała temat, aż odetchnęła głębiej, czuła, jak policzki ją bolą. Nie tylko od gadania jak najęta, ale przez cały ten czas szerokiego uśmiechania się. Wiedziała, że musiało pójść jej dobrze!
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Przystąpił do egzaminu z historii magii nieco skołowany, bo nie był pewien, czy posiada wystarczająco dużą wiedzę z zakresu, który według Adena był wymagany do zaliczenia roku. Nie poddawał się jednak i w myślach czując presję własnej ambicji wbił spojrzenie w wypisane pytania i zabrał się za skrobanie odpowiedzi, próbując wygrzebać z pamięci jak najwięcej faktów Na swoje własne, głupie szczęście pamiętał bardzo dobrze zarówno rozdział w podręczniku o Magicznej Konfederacji czarodziejskiej, jak i ten o Grindelwaldzie, pytaniem o założycieli szkoły w ogóle się nie martwiąc, bo to chyba wiedza podstawowa, którą posiadał nawet taki debil jak on sam. Napisałby pewnie więcej i lepiej, ale ktoś siedzący obok niego dostał tak śmiesznej czkawki, że co chwila wybijał go z myśli. Kiedy przyszło mu podejść do części ustnej, zastanawiał się, czy pójdzie mu tak lekko jak z częścią pisemną ale nie miał ani wyboru, ani już nic do stracenia - nie mógł przecież wybiec z lekcji. Morris dał mu puchar, który Lockie był w stanie od razu rozpoznać jako ten należący do Helgi Hufflepuff. Bez problemu był w stanie opisać jego właściwości, historię i pochodzenie, co więcej, był nawet w stanie opisać pracę rzemieślnika, który Heldze ten puchar grawerował, jako, że sztuka użytkowa i przedmioty codzienne w wydaniu pięknym były jego pasją i znał się na temacie dobrego rzemiosła. Wyszedł z egzaminu z oceną wybitny.
zt
Anna Brandon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 156
C. szczególne : Odznaka prefekta naczelnego na piersi i bransoleta Urqharta na ręce
Część pisemna K100:1 XD poprawione na 93 Wydarzenie:1 ale nie skorzystała ze ściągi!!! Uzyskana ocena: Troll (1) → Wybitny (6) Część ustna Wylosowany przedmiot:miecz Godryka Gryffindora K100:100, 83, 84 = 267+5=272 Zastosowane modyfikatory: +5 (nowa postać) Uzyskana ocena:Wybitny (6) Ocena końcowa: 6 + 6 = 12 / 2 = Wybitny (6)
Aneczka na egzamin z historii magii przyszła cała w skowronkach. Miłość czyniła świat piękniejszym, a sama Puchonka czuła się tak, jakby unosiła się na skrzydłach najpiękniejszego ze wszystkich uczuć. Dzisiaj absolutnie nic nie mogło pójść nie tak, dlatego przed kartką z pytaniami usiadła całkowicie spokojna. Dopiero kiedy jej wzrok padł na pytania, z wyżyn wzniosłych emocji runęła gwałtownie na ziemię. Ale... Ale... Gdzie pytania o wątki miłosne?! K-konfederacja?! Ania pobladła, a stres wziął w niej górę, tak że nawet nie dotarła wzrokiem do trzeciego pytania, z którego mogła przecież wycisnąć całkiem sporo. Zamiast tego poczuła, że wzbierają u niej objawy choroby, i że zaraz nie wytrzyma napięcia. - Ja... ja... ja przepraszam! - pisnęła w końcu Puchonka, zrywając się ze swojego krzesła, po czym nie oglądając się na całkiem pusta kartkę wystrzeliła z sali.
Po takiej akcji nie mogła oczywiście liczyć na żadną ocenę, prócz Troll. Na szczęście z poprawą nie było żadnego problemu i Ania nie musiała się stresować tym, że nauczyciel jej nie dopuści. Harmony zdała oczywiście wybitnie, dlatego poszukiwanie bohatera, który wybawiłby ją z opresji nie stanowiło żadnego problemu. Przyjaciółka pomogła jej solidnie przerobić materiał, opierając się naturalnie w głównej mierze o pytania z pierwszego terminu, bo jak wiadomo, w "bazę" pytań należy zawsze wierzyć. Z takim zapleczem Puchonka mogła się wybrać na poprawkę i nawet przykry incydent ze ściągą, którą odrzuciła od siebie natychmiast jak oparzona, nie zniweczył jej ciężko zapracowanego sukcesu.
Kiedy część pisemną miała wreszcie za sobą, nieco spokojniejsza Anna z poczuciem ulgi zabrała się za część praktyczną. Losowanie przedmiotu było interesujące, bo miecz, jak to miecz, niósł za sobą sceny wzniosłe, porywające, chwytające za serce. Tutaj Puchonka dała się ponieść i opowiedziała o wszystkich szczegółach z nieskrywaną pasją, dokładnie tak, jak uczyła ją Remcia. Suche, niezbędne fakty przedstawiła zwięźle, ale już wydarzenia z nim związane pozwoliły wypłynąć dziewczynie na szerokie wody. I w ten sposób udało jej się przyciągnąć uwagę nauczyciela, kończąc egzamin w pięknym stylu. Jak to mówią, nie ważne jak się zaczyna, ważne jak się kończy, a pusta kartka poprawiona na ocenę wybitną stanowiła tego niezbity dowód. z/t
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Część pisemna K100:45 Zastosowane modyfikatory: - Uzyskana ocena: Nędzny Część ustna Wylosowany przedmiot: Puchar Helgi K100:55, 41, 43 = 139pkt Zastosowane modyfikatory: - Uzyskana ocena: Nędzny Ocena końcowa: Nędzny
To zdecydowanie nie był jej dzień. W zasadzie Strauss była skłonna uwierzyć w to, że przez jej żywe zainteresowanie czarną magią w końcu zaczęło spoczywać nad nią swego rodzaju fatum, które nie zezwalało na to, aby egzaminy końcowe w pełni poszły po jej myśli. Tego jednego z pewnością nie potrafiła zrozumieć. Historia Magii była czymś, co naprawdę lubiła i ją interesowało, ale kiedy tylko zobaczyła arkusz, na którym miała udzielić odpowiedzi na przygotowane przez Morrisa pytania, zamarła. Głównie dlatego, że dotyczyły one kwestii, które akurat nie interesowały jej aż tak bardzo. Wyjątkiem z pewnością mogła być postać Gwindewalda, o którym mogła się rozpisywać. W reszcie przypadków ograniczała się do raczej prostych odpowiedzi, gdyż nie była typem, który dobrze sobie radził z laniem wody i bezsensownym kombinowaniem. Wydawało jej się, że uda jej się nadrobić ewentualne przeoczenia w poprzednich pytaniach sekcją o znanym czarnoksiężniku, ale niestety w tym momencie nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji i trzymane przez nią pióro postanowiło wypluć z siebie okropnego kleksa. Z cicho sykniętym pod nosem Scheiß, próbowała jakoś się z tym uporać, ale oczywiście nie była w stanie zrobić tego dyskretnie. Z pomocą przyszedł jej dopiero Morris, który widział, co się stało i postanowił pomóc jej w pozbyciu się plamy. Szkoda tylko, że przy okazji usunął jeszcze część pisanego przez nią tekstu, który musiała na szybko ponownie zapisać na pergaminie. Po oddaniu prac pisemnych przyszedł czas na część ustną, która również mogła okazać się może i nie całkowitą katastrofą, ale pewnym potknięciem na drodze do sukcesu. I chociaż Strauss lubiła historię oraz wiedziała c nieco na jej temat to trudno było jej się skupić w pełni na tym, by przedstawić nauczycielowi pełną historię pucharu Helgi. Nie był to artefakt, który najbardziej ją interesował i do tej pory jakoś nie bardzo w ogóle zawracała nim sobie głowę. Oczywiście jednak musiała coś z siebie wyprodukować i powiedzieć tyle ile tylko była w stanie. Nie był to szczególnie rozległy monolog, ale liczyła na to, że jednak nie będzie zaliczony on do najgorszych. Miała jedynie nadzieję, że nie pomyliła w trakcie żadnej z dat, bo w nich najprościej się było pogubić i rzucić coś, co nie zgadzało się w pełni co do jednego roku. Wynik Nędzny może i nie świadczył od razu o tym, że szło jej beznadziejnie, ale nie był to zdecydowanie satysfakcjonujący dla niej wynik. Z pewnością nie taki, który chciała oglądać później na świadectwie ukończenia szkoły, a na to raczej będzie skazana.
Część pisemna K100:90 i 4 Zastosowane modyfikatory: - Uzyskana ocena: 6 (90pkt) Część ustna Wylosowany przedmiot:Miecz K100:55, 17, 12 Zastosowane modyfikatory: postać założona nie wcześniej niż 3 miesiące temu: +5 pkt Uzyskana ocena: 2 (89pkt) Ocena końcowa: 6 + 2 = 8 / 2 = 4 Zadowalający
Historia magii była tym typem przedmiotu, z którego Anastasia nie uczyła się przez cały rok. Jakoś się prześlizgiwała, ale ani jej to nie pasjonowało, ani nie zamierzała poświęcać na to jakoś wybitnie dużo czasu. Właśnie dlatego kiedy egzamin zaczął nadchodzić wielkimi krokami, dziewczynka obudziła się z ręką w nocniku i zaczęła na ostatnia chwile powtarzać wszystko, co tylko wpadło jej w ręce. Notatki, które czasem robiła, dotyczyły bardzo randomowych wydarzeń, więc Krukonka nie miała większej nadziei na jakieś wybitne wyniki, dlatego jej zdumienie było ogromne, gdy na części teoretycznej wstrzeliła się idealnie w pytania. Odpowiedziała na nie czym prędzej i nawet zamieszanie związane z pojawieniem się Irytka nie wybiło jej z rytmu. Zupełnie inaczej jednak miała się sytuacja kiedy nadeszła część praktyczna. Miecz. O matko no, miecz jak miecz, skąd miała wiedzieć czyj dokładnie? Trochę nazmyślała, trochę jej się udało, ostatecznie jednak wyszło to bardzo słabo. Na szczęście nauczyciel wyciągnął średnią arytmetyczną, więc wyszła z egzaminy z twarzą. Ostatecznie wynik Zadowalający nie był taki zły, prawda? z/t
Część pisemna K100:17 Zastosowane modyfikatory: ściągam +20 → E | -10 → wydarzenie 2 | +5 postać młodsza niż 3msc Uzyskana ocena: 17 + 20 – 10 + 5 = 32 → N (3) Część ustna Wylosowany przedmiot:diadem Roweny K100:96 21 55 Zastosowane modyfikatory: - Uzyskana ocena: 96 + 21 + 55 = 172 → Z (4) Ocena końcowa: 3 + 4 = 7 / 2 = 3,5 → N
Historia magii była nudna jak flaki z olejem i nie sądziła, żeby kiedyś zmieniła zdanie. Nie miała nawet pojęcia po jaką cholerę była zapisana na te zajęcia i dochodziła do wniosku, że po prostu potrzebowała jakiegoś zapychacza, więc wpadła na ten wspaniały pomysł z historią magii. A mogła przecież wybrać sobie jakieś gotowanie – to nie, to musiała być ambitna. Te jej ambicje kiedyś ją do grobu zaprowadzą, tego była pewna. Głowiła się nad częścią pisemną tyle czasu, że już sądziła, że Morris ją wywali z Sali, bo nie starczy minut na część ustną. Nie potrafiła nawet stwierdzić, które pytanie sprawia jej najwięcej kłopotu, bo wszystkie były okropne. W pewnym momencie osoba obok niej dostała czkawki, a ona tego dnia akurat zapomniała o swoich zatyczkach – biegła tu przecież spóźniona. Jej mizofonia więc miała się świetnie, kiedy nie potrafiła się skupić ani na sekundę. W pewnym momencie stwierdziła po prostu, że nie ma nic do stracenia i wyjęła wcześniej przygotowaną ściągę, chowając ją pod spódniczką mundurku. Miała przygotowany dramat na wypadek gdyby nauczyciel chciał jej zaglądać pod kiecę. Ściąganie choć udane nie niewiele jej się jednak zdało, bo ściąga miała zupełnie inne tematy, niż te, których potrzebowała. Skończyła więc pisać z okropnym na papierze i zażenowaniem. Część ustna wcale nie poszła jej aż tak lepiej. Wylosowała sobie diadem i dukała odpowiedź, wciąż rozproszona tym cholernym czkaniem! Wybicie z rytmu sprawiło, że chyba nigdy nie zrobiła z siebie takiego debila. Była wściekła, choć ratowała się na wszelkie możliwe sposoby. Krótko opisała historię diademu, przypomniała sobie jakąś tam datę i cieszyła się, że chociaż wiedziała co to jest. Zrobienie z siebie idiotki to jedno, ale zrobienie jej przed opiekunem domu sprawiało, że miała ochotę zapaść się pod ziemię. Wychodziła z klasy z nędznym ze spuszczoną głową i chęcią rzucenia szkoły.
|zt
Mina Hawthorne
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : rozsiane po ciele tatuaże, kolczyk w nosie, na środkowym palcu prawej ręki zawsze nosi pierścień Atlantów, który przykrywa krwawy znak, praktycznie zawsze towarzyszy jej blady pyton królewski imieniem Faust
Ostatnim egzaminem, do którego podchodziła był ten z historii magii. Był to z pewnością przedmiot, do którego można było czuć respekt. Mina wychowywała się na wielu różnych opowieściach o dawnych czasach dlatego też pewne kwestie dotyczące historii czarodziejskiej niezwykle ją interesowały. Inne z kolei już nie do końca. Być może dlatego podręcznik czytała dosyć wybiórczo w przygotowaniach do egzaminu, co nie mogło się przełożyć na jakiś pomyślny wynik. Wkrótce też przekonała się o tym, że faktycznie mogła przyłożyć się do wszystkiego o wiele bardziej, bo nie była w stanie odpowiedzieć na pytania w arkuszu. Dodatkowo nie mogła się skupić przez to, że ktoś obok niej czkał co chwila i nie pozwalał jej się skupić na pisaniu. Całe szczęście jednak miała okazję do tego, aby ściągnąć kilka odpowiedzi. Wiedząc, że Hawthorne egzamin nie za bardzo idzie, obecna pod jej szatami Faust zsunęła się na podłogę i przemknęła między ławkami, aby wślizgnąć się na jedną z dekoracji w kącie i zajrzeć na arkusz egzaminacyjny innego studenta. Przynajmniej na coś przydała jej się wężoustość, bo mogła wsłuchać się w dyktowane przez węża odpowiedzi. Całe szczęście lepiej poszło jej już na etapie z odpowiedzi ustnych. Być może wszystko za sprawą tego, że trafił jej się do opisania kielich Helgi. Zbyt dużo czasu spędzała w otoczeniu Puchonek, aby nie wiedzieć nic na temat artefaktu związanego z ich domem. Dlatego też zaczęła opowiadać wszystko, co mogła wiedzieć na temat tego przedmiotu, zagłębiając się w jego historię oraz zahaczając też o postać jego pierwotnej właścicielki. Wydawało jej się, że idzie jej naprawdę nieźle, ale biorąc pod uwagę to jak nie udało jej się popisać w czasie części pisemnej nie liczyła na zbyt dobry wynik końcowy. I też nie została szczególnie wyprowadzona z tego założenia, gdy usłyszała informację o Nędznym nim opuściła salę.
Nawet profesor Aden Morris, z reguły wygadany i surowy, potrafił być człowiekiem i tak bardzo, jak chciał na dzień dobry przywitać uczniów kartkówką z powtórką z zeszłego roku, tak równie mocno wiedział, że nie było sensu tracić na to nerwów i własnego czasu, bo więcej prawdy dowiedziałby się z Psidwaczego szmatławca, niż wypocin niektórych nieuków. Chcąc więc zachować jakąkolwiek wiarę w przyszłe mierno… To znaczy pokolenie, postawił na prostą zabawę na początek, by sprawdzić, jak wiele z tych dzieciaków posiadało chociaż umiejętność zapamiętywania. Dla każdego ucznia przygotował drobne fragmenty zdjęć, które teraz czekały na nich na ławce, a witając kulturalnym choć oschłym “dzień dobry” kolejne dzieciaki, upominał ich, by jeszcze kartek tych nie ruszali. Gdy wreszcie godzina zajęć wybiła, zamknął drzwi zaklęciem. - Na wstępie powiem wam tylko, że nie macie co blednąć jak duch, bo i tak przez następną godzinę stąd nie znikniecie - upomniał z przekąsem i jakimś rozbawieniem swoją wygraną pozycją. - A materiał tego nie wymaga. Byliście w Venetii, wykażcie się trochę, że nie macie pamięci gumochłona i spróbujcie odgadnąć, co znajduje się na zdjęciach. Tylko bez żadnego podpowiadania sobie!
Poniżej znajdują się urywki zdjęć z nieużytych ujęć tych samych lokacji, które są wstawione w Venetii, Waszym zadaniem jest rozpoznanie ich i napisanie na PW do Adena Wasze dopasowania nie w poście.
Zdjęcia:
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
Uczniowie, który nie byli w Venetii, nie mieli okazji zobaczenia tych miejsc i ich zwiedzenia, dlatego rzucają kostką litery na to, ile lokacji uda im się rozpoznać, gdzie A=1; B=2, C=3… J=10. Nie musicie choć możecie wybrać, które miejsca rozpoznajecie i napisać je na PW Adena, możecie też po prostu napisać w poście ile lokacji udało Wam się odgadnąć, nie precyzując, które są które.
Modyfikatory na rzut kostką:
+1 zgadnięta lokacja lub jeden przerzut kostki za każde 10pkt kuferkowych z Historii Magii (do max. 40pkt). +2 zgadnięte lokacje lub jeden przerzut kostki za odrobienie pracy domowej. +2 zgadnięte lokacje lub jeden przerzut za dowolną specjalizację kuferkową z Historii Magii. +1 zgadnięta lokacja za każdą fabularną rozmowę o wakacjach z uczniem, który na nich w Venetii był (liczą się rozmowy na wizzengerze). +1 przerzut, jeżeli postać pochodzi z Włoch.
Czas na napisanie pierwszego etapu i nadesłanie odpowiedzi na PW macie do 07.09.2023r. godziny 22:30. Po tym czasie wchodzi drugi etap!
Miłej zabawy i powodzenia!
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Historia magii była tym, co akurat Maxa interesowało. Wiedział, że Morris był średnio przyjazny z natury, ale i tak ucieszył się na widok jego mordy i posłał mu nawet radosne "bry", gdy wszedł do sali. Nie wiedział, czego się spodziewać, więc gdy usłyszał, że ten będzie ich testować z wakacji, nieco się zdziwił. Na tyle to Maxa rozbawiło, że o mało co nie wybuchnął śmiechem, ale udało mu się to jakoś powstrzymać. Zamiast tego, gdy nadszedł czas, odwrócił pergamin i przyjrzał się zdjęciom. Wiele z tych miejsc kojarzył. Na trzeźwo zdecydowanie lepiej mu szło zapamiętywanie gdzie był, i co się tam znajdowało. Zaczął więc od tych lokacji, których był pewien, by następnie wytężyć umysł i uzupełnić resztę. Nie mógł powiedzieć, że wszystkie te miejsca obskoczył i zapamiętał ich szczegóły, ale przynajmniej uważał, że nie poszło mu wyjątkowo chujowo i nie rozpocznie roku szkolnego od bycia totalnym gumochłonem.
//można zaczepiać
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Wślizgnął się do sali po cichu, żeby usiąść gdzieś z tyłu, nie chciał wyglądać na kujona, ale tyle czasu nie było go w Hogwarcie, że aż zatęsknił za historią magii. Jakieś było jego zdziwienie, kiedy historyczne wydarzenia jakie mieli dziś omawiać okazało się wydarzeniami jeszcze z zeszłego tygodnia. Nic nie mówił, nie w smak była mu niepotrzebna dyskusja z nauczycielem, wziął więc pergamin i próbując przypomnieć sobie cokolwiek z wakacji zaczął notować odpowiedzi, stękając w duchu na koszmarne kadrowanie zdjęć, przez które trudno mu było rozpoznać czy to pięciotrzciny czy inne zielne łąki. Zapisał wszystko co przychodziło mu do głowy i oddał swoje odpowiedzi, by w milczeniu bezgrając coś na zapasowym pergaminie czekać na kolejny etap lekcji.
Saskia Larson
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161cm
C. szczególne : Duże, piwne oczy oraz charakterystyczny pierścionek z lisem na lewej dłoni.
Gdy zerkała na rozkład zajęć, stwierdzić mogła tylko jedno: rok szkolny zaczął się z pompą. Albo to może uroki trzeciego roku, że właściwie ledwo skończyła się ceremonia przywitalna, a studenci wpadli już w magiel kolejnych to lekcji. Z historią magii miała się tak średnio, niby problemów nie miała, ale nici z jakiegoś ognistego romansu pomiędzy Saską a fascynacją o tym, co było. Nie chciała jednak opuszczać zajęć przez swoje widzimisię. - Dzień dobry Profesorze Morris, jak minęły Panu wakacje? - patrzcie na tą damę, jaka elokwentna i zaangażowana w budowanie relacji. Wcale nie ukrywa tym swojego nieprzygotowania. Czy uzyskała odpowiedź, czy nie, zdecydowała się usiąść ławce z @Maximilian Felix Solberg, wzięła do dłoni pergamin, który okazał się wejściówką i czytając pytania coraz bardziej zsuwała się pod ławkę. Co to w ogóle za egzamin był? I te zdjęcia? Nie było jej w Venetii, bo niektórzy tu muszą zapierdzielać w robocie, by mieć za co drugie śniadanko opłacić, a nie jakieś wyjazdy i swawole. Rozpoznała kilka miejsc, a przynajmniej jej się tak wydawało, po czym odłożyła pióro i resztę czasu spędziła gapiąc się gdzieś w bok.
Anna Brandon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 156
C. szczególne : Odznaka prefekta naczelnego na piersi i bransoleta Urqharta na ręce
Aneczka usiadła w klasie historii magii z ciężkim sercem. Nie powinna przyjść tu sama. Harmony była jej siłą napędową w historii magii, a wybitny, który otrzymała na egzaminie, niewątpliwie był wyłączną zasługą przyjaciółki. Niestety zasady były jakie były i choć panienka Brandon myślała o tym z ciężkim sercem, jako prefekt nie mogła ich kwestionować. Usiadła nad zdjęciami w lekkiej zadumie, ale wzięła się w garść i przeszła do zadania skupiona i zdeterminowana, by rozwiązać wszystko jak należy. Chciała też zapamiętać wszystko jak najlepiej, by opisać przyjaciółce każdy szczegół z czasu jej nieobecności. Cóż to była za bzdura, za karę zabraniać się uczyć uczniowi. Naprawdę nie mogła pojąć jaki w tym sens. Musiała za to zadbać, by jej notatki były tak kompletne jak to możliwe, i by nie umknął jej nawet maleńki szczegół najbliższych dwóch tygodni.
Przylazła na zajęcia, siadając gdzieś z boczku, ledwo co już weszła, a już dostała jakieś zgadywanki? Ola Boga. Złapała się jedną ręką za głowę i westchnęła zrezygnowana, no dobra, coś tam pamięta, choć pamięć złotej rybki za bardzo jej nie pomagało. Nie robiła przecież notatek, gdzie szła i z kim rozmawiała. Nie sądziła, że nauczyciel zrobi z tego kartkówkę. Zaczęła stukać pisadłem o stół, a potem zaczęła spisywać wszystko to, co pamiętała z nadzieją, że nie pomyliła żadnej lokacji ani nic. Git to tylko cokolwiek napisać, nie?
Przyszła na zajęcia w zaskakująco dobrym humorze, domyślała się, że pierwsze zajęcia będą już od początku intensywne, dlatego też nie zdziwiła się za bardzo, że od razu mieli jakieś zgadywanki z Venetii. Uśmiechnęła się pod nosem zadowolona. Nie zwiedziła dużo, ale wierzyła w swoją pamięć i że jednak coś tam zapamiętała. Nie miała nawet tam poznać nikogo ciekawego, jaka szkoda. Uniosła brew ku górze, no dobra to do roboty. Pochyliła się nad kawałkiem papieru i zaczęła na nim pisać wszystko to, co pamiętała, zostawiając kilka pustych pól.
/można zaczepiać
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Przybył na zajęcia i nie był na kacu, co było pierwszym sukcesem tego dnia. Niezbyt przewidywał inne, wszak nie należy wymagać od siebie zbyt dużo już we wrześniu. Chociaż wiadomo, że teraz najłatwiej o dobre oceny i później można płynąc na tej fali w nastrojach skowronków. Także miła wizja tliła się na ten tydzień. Dobra, mamy kolejny sukces, gdyż Puchon się nie spóźnił, lecz w swoim starym nawyku wbiegł do klasy trochę jak łania wanna be, z pseudo delikatnością i z chęcią siedzenia z kimś, kto może mieć względną wiedze w temacie. Tak też dobrał się w parę na pierwszej lekcji matematyki w mugolskiej szkole i nie zamierzał rezygnować z tego pomysłu. Ofiarą stała się @Anna Brandon, która powitał uśmiechem, wyczekując spojrzeniem czy może z nią usiąść czy nie (jak nie to proszę mnie stąd wygonić!). Z nieoczekiwanym hałasem wsunął krzesło pod biurko, zrobił krzywą minę i przystąpił do rozwiązywania zadania. Chociaż po minucie się poddał. - Stara, ty nie lubisz jak ci się mówi słowa na zajęciach, co nie? - Dopytał tak dla pewności zanim zaczął swoje strzelanie. O Włochach wiedział jedno - wymyślili picie do śniadania i martini. W sumie to już dwie rzeczy. Wow, dzień pełen zaskoczeń.
Valerie Lloyd
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : blizna na łuku brwiowym; nosi kolorowe soczewki, najczęściej brązowe
Val weszła do sali, rozglądając się niepewnie. Przywitała się nieśmiało z profesorem Morrisem, po czym zajęła miejsce w jednej z ławek. Chciała dosiąść się do Ani, ale zauważyła że miejsce obok niej jest zajęte - dlatego tylko pomachała jej z sympatią. Czekała cierpliwie na rozpoczęcie zajęć, wcale nie zerkając na karteczki porozstawiane na ich stołach. Chociaż niesamowicie ją to kusiło, wiedziała jaki potrafi być Morris. To ciekawe, że tyle członków kadry nauczycielskiej Hogwartu miało takie… niekonwencjonalne metody nauczania. A pomyślałbyś, że historia magii to taki ciekawy, nudny i stateczny przedmiot. Gdy przyszedł czas na wykonanie zadania, niemal jęknęła. O kurde, była w Venetii, dużo się po niej przechadzała ale żeby tak rozpoznać wszystko? Bardzo trudna sprawa. Wysiliła mózgownicę, dopasowując na początku te najbardziej oczywiste. A resztę? Resztę zmyśliła. Co ma być to będzie.
Elaine Morieu
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : fioletowe paznokcie, charakterystyczny zapach perfumy(mieszanka cytryny, mandarynki, konwalii, jaśminu i drzewa sandałowego)
W porównaniu do większości uczniów, którzy nie przepadali za historią magii, traktowałam zajęcia jak i samą naukę z odrobiną sympatii. Lubiłam dowiadywać się o opowieściach "jak kiedyś to było" oraz poznawać nieco bardziej suche fakty na temat naszej przeszłości. Istniało wiele kwestii, które pozostawały zarówno bez zakończenia jak i swojej kontynuacji. Były to sprawy, które aż prosiły się o zbadanie. W tak magicznym świecie, gdzie praktycznie wszystko było możliwe, łatwo było pominąć coś, co na pierwszy rzut oka nie jest widoczne. Po wejściu do klasy, powiedzeniu "dzień dobry" do profesora i krótkiej ocenie sytuacji, postanowiłam zająć miejsce obok @Allison Grey. Oczywiście, o ile po wcześniejszym zapytaniu, dostałam na to zgodę. Korciło mnie, żeby zajrzeć pod kartkę, a uczucie nasilało się tym bardziej, im dobitniej Morris przypominał o ich nieruszaniu. Cóż takiego było tam skryte? Moja odpowiedź przyszła wraz z rozpoczęciem lekcji i, tak szczerze, nieco się zawiodłam. Nasze małe zadanie dotyczyło Venetii, czyli miejsca, w którym nie byłam. Dość niesprawiedliwe, bo gdyby nie moja wrodzona ciekawość i przepytanie znajomych o to jak było i prośby o pokazanie zdjęć, nie odgadnęłabym ani jednej rzeczy.