W klasie króluje tajemniczy kurz, a spokój emanuje z każdego zakątku mistycznego pomieszczenia. Wyborne witraże ozdabiają okna od wewnętrznej strony pomieszczenia, zaś na zamek od zewnątrz tracą wpływ. Młoda nauczycielka przyozdobiła każdą ławkę zielonymi i przydługawymi obrusami, co stylowo kontrastuje teraz z ścianami. Ściany zaś pokrywają wymyślne wzorce, powstałe już na początku legendarnego zamku. W pomieszczeniu brakuje świeżego powietrza, a stłumione światło resztkami sił wpada do klasy przez harmonijnie określone witraże. Dokładnie o godzinie 19:30 światło tworzy malowniczą mozaikę węża, lwa, borsuka i kruka. Herbów wszystkich domów Hogwartu.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - Historia magii
Wchodzisz do Klasy Historii Magii, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Historię Magii. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany znany Ci Aden Morris oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Traustnitz. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoi czara, z której unosi się niebieski dym. Na niej świeci się napis „teoria. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować dwa pytania i odpowiedzieć na nie lub wykonać polecenie. Gdy sięgniesz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z historii magii i run można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
pytanie nr 1:
Pierwsza kostka:
1 – Z czego zasłynął Burdock Muldoon? Podaj lata jego życia. 2 – Podaj kilka faktów z życia Gellerta Grindelwalda oraz podaj lata jego życia. 3 – W jaki sposób Gregory Przymilny zdobył fortunę? Czyje zaufanie zdobył? 4 – Podaj kilka faktów z życia Morgany le Fay. Czyją siostrą (przyrodnią) była? 5 – Opisz Urica Niegodziwego i wyjaśnij z jakimi stworzeniami miał do czynienia. 6 – Kim była Wendelina Dziwaczna i z czego zasłynęła?
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
pytanie nr 2:
Pierwsza kostka:
1 – Uporządkuj chronologicznie obrazy związane z bitwą o Hogwart. 2 – Zniszcz zaklęciem Bombarda modele twierdz, które poległy przed XV wiekiem. 3 – Po cechach charakterystycznych rozpoznaj czarodzieja - widzisz go w wysokim lustrze. 4 – Po wizualizacji rozpoznaj wydarzenie - zanurzasz głowę w myślodsiewni. 5 – Oczyść czaszkę z piachu i pyłu, uważając, aby jej nie uszkodzić w żaden sposób. 6 – Rozpoznaj legendarne artefakty i przyporządkuj je do odpowiedniego czarodzieja.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - historia i runy:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - pytanie 1:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - pytanie 2:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za pytania oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Ostatnio zmieniony przez Bell Rodwick dnia Sob Wrz 06 2014, 17:35, w całości zmieniany 1 raz
Autor
Wiadomość
Lilian Eldridge
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : unikatowy styl ubioru, artystyczny makijaż, wymyślne fryzury, przekłute septum, unoszący się za nią zapach Błękitnych Gryfów
Nie spodziewała się, że na historii magii, czyli na przedmiocie, na którym jej wspaniałomyślna dolegliwość upodobała sobie ujawnianie się, pójdzie jej kiedyś tak dobrze. Wślizgując się do klasy, zauważyła znajome twarze, którym skinęła na powitanie, poza tym jednak nie okazywała zbytniego entuzjazmu z faktu, że jest żywa i musi pojawić się na lekcji. Zdziwiła samą siebie kolejnymi poczynaniami. Sądziła, iż skoro zajęcia miały formę monotonnego wykładu, z którego trzeba było samodzielnie wyłapać najistotniejsze informacje, to raczej będą one płynąć jak krew z nosa, i to w jej przypadku dosłownie. Toteż swoje obawy co do ujawnienia swej atypowości na forum klasy przekuła zgrabnie w maksymalne skupienie, które pozwoliło jej na wyjątkowo szczegółowe notowanie. Jej pióro skrobało agresywnie po papierze, mało co go nie przerywając mniej zgrabnym ruchem. Była szczerze zdziwiona własną aktywnością, gdyż nie sądziła, żeby nawet na wróżbiarstwo kiedyś się tak produkowała.
Fern A. Young
Rok Nauki : V
Wiek : 16
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.71 m
C. szczególne : długie kręcone włosy, pieprzyki po lewej stronie twarzy
Zdecydowanie temat lekcji ją zainteresował, kiedy tylko zajęła miejsce, a profesor Morris rozpoczął wykład, skupiona była niemal całkowicie na czytaniu transkrypcji, przekazywanej jej przez samopiszące pióro o Pierwszej Wojnie Światowej i udziale czarodziejów w tym konflikcie. Była głucha, co tylko pomagało jej w nierozpraszaniu się, cisza, która ją otaczała, sprawiała, że Fern nie rozglądała się dookoła, a na pewno nikt jej nie zagadywał. Cały czas coś zapisywała, kreśląc notatki tak obszerne i zgrabnie, że sama się zdziwiła, jak dzisiaj radziła sobie na zajęciach Adena. Na pewno lekcja ta była ciekawsza i prostsza w odbiorze niż wykład Crainea, od którego czytania litery same przestawiały się przed oczami. Tak się wciągnęła, że nie zauważyła, kiedy skończył wykład i przeszedł do następnego etapu zajęć.
Historia nie była dla niego niczym trudnym, nie była wyzwaniem, ani niczym podobnym, prawdę mówiąc, była czymś, co kochał, ale najwyraźniej tym razem znajdowała się gdzieś daleko poza jego zakresem zainteresowania, a może skupienia. Trudno było ocenić, poza tym, że lewitował faktycznie myślami i poza tym, że była mowa o okresie jednej z wojen światowych, Ian zbyt wiele nie zanotował. Czy to na kartce, czy to w pamięci, co było fatalne i sam nie wiedział, z czego to wynikało. Najwyraźniej jednak gryzmolenie na boku pergaminu było dla niego ciekawsze, niż informacja o tym, że na mocy Statutu o Tajności, ustanowionego oficjalnie w 1692 roku oraz dekretu Evermod'a czarodzieje nie mieli prawa ingerować w mugolskie konflikty. To samo w sobie powodowało, że nie czuł się zobligowany do tego, by jakoś dalej słuchać, bo nie spodziewał się nie wiadomo jakich cudów, by nie powiedzieć, że spodziewał się raczej czegoś całkowicie żałosnego, beznadziejnego i ciągnącego się jak, cóż, jak flaki z olejem. Może się mylił, ale widać było, że jego skupienie postanowiło wybrać się do lasu na spacer, zostawiając go w samym środku absolutnie niczego.
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Nie miał problemu z Historią Magii. Wbrew pozorom, które usilnie sprawiał, naprawdę lubił takie rzeczy. Lubił czytać, interesował się wydarzeniami przeszłymi i na wykłady przychodził z chęci, a nie konieczności. Nie spodziewał się tego po @Maximilian Felix Solberg więc nawet go nie ciągnął do Morrisa i jakie było jego zdziwienie, kiedy wszedł do sali, a Max już tam był. Zdziwienie zgasło, kiedy dostrzegł koło kogo brunet usiadł akurat w momencie kiedy ta robiła słodkie smutne oczka w jego stronę, w związku z czym nieco robotycznie odwrócił głowę i rozejrzał się za jakimś innym elementem wężowej społeczności. Klapnął sobie obok @Lyssa Heartling bo jakoś nagle naszły go samobójcze tendencje, ale powstrzymał się przed wylewnymi powitaniami. Wyciągnął z torby notes i długopis, starając się skupić na tym, o czym Morris mówił, bo Status Tajności był jedną z jego ulubionych tematyk dyskusyjnych, a już szczególnie, jak był najebany - teraz niestety całkiem o suchym pysku niesamowicie nie mógł skupić myśli. Kręciło go w nosie i to nie na wodę, co gorsza, znał to mrowienie i nie zapowiadało niczego dobrego. - Masz chusteczki? - zapytał szeptem, gdy spojrzał na Lyssę, ustawiając się trochę bokiem, bo już odgórnie zakładał, że jakakolwiek interakcja z nią wiąże się z tym, że mu albo przypierdoli, albo opluje, albo obrazi.
Lyssa Heartling
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : burza loków, anorektyczna budowa ciała
Powiedzieć, że nie miała tego dnia głowy do nauki, to nic nie powiedzieć. Pomimo najszczerszych chęci, jej myśli krążyły wokół zdecydowanie innych tematów niż Pierwsza Wojna Światowa i Status Tajności, a im bardziej próbowała skupić się na trwającym wykładzie, tym usilniej jej rozum odmawiał współpracy. Prawdę mówiąc myśli Ślizgonki jak bumerang wracały do rozmowy odbytej jakiś czas temu pod zasłoną nocy w pokoju wspólnym, kiedy to dowiedziała się, że jedyna osoba, o której wiedziała na pewno, że miała w przeszłości dostęp do używek, już nie handlowała. Od tamtej pory dziewczyna niemal obsesyjnie zaczęła zachodzić w głowę, kto inny w zamku mógłby okazać się dobrym źródłem nie do końca legalnych substancji. Prześlizgiwała się właśnie wzrokiem po kolejnych osobach obecnych w klasie, po cichu oceniając, na ile zaskoczyłoby ją, gdyby okazało się, pałają się dealerką, kiedy rozwiązanie jej problemu objawiło się samoistnie. Swansea. Dlaczego wcześniej nie przyszło jej to głowy? Pewnie dlatego, że za bardzo irytował ją tym swoim humorem z podrzędnego baru i ewidentną potrzebą zwrócenia na siebie uwagi w każdych możliwych okolicznościach. Do tej pory nie przywiązywała szczególnej wagi do jego osoby, a już z pewnością nie zastanawiała się nad źródłem jego akcentu czy pochodzeniem – prawdę mówiąc w ogóle nie poświęcała mu więcej uwagi niż było to konieczne, ale kojarzyła, że chyba przeniósł się do Hogwartu, kiedy ona była w pierwszej albo drugiej klasie i to właśnie ta informacja okazała się teraz warta fortuny. Skinęła głową i sięgnęła do torby, z której wyjęła całe opakowanie chusteczek, które następnie podała Ślizgonowi, w ostatniej chwili rozmyślając się i cofając rękę. – Skąd Ty właściwie jesteś, co? - zapytała szeptem, z miną tak poważną, jakby zastanawiała się nad tym co najmniej tygodniami, a od odpowiedzi zależało życie setki jednorożców.
Wbrew pozorom, Historia Magii była jednym z tych przedmiotów, których po prostu nie mogła się doczekać. Nawet wybrany przez nauczyciela okres, przypadł pierwszoroczniaczce do gustu, chociaż nie ze względu na własne zainteresowania. Bardziej myślała o swoim dziadku, który uwielbiał czasy drugiej wojny światowej. Trochę żałowała, że mężczyzny tu teraz nie było. Bez wątpienia zrobiłby wiele, aby móc posłuchać tego wykładu. Ona z resztą też powinna. Nawet, jeśli nie mogła podzielić się z nim zdobytą wiedzą. W końcu czarodzieje musieli ukrywać swoje istnienie przed światem. To bolało ją najbardziej. Wielkie nazwiska czarodziei, nic jej nie mówiły. Z kolei Sowie Siły Powietrzne brzmiały tak, jakby zamieszani w konflikt czarodzieje, latali na gigantycznych sowach i rzucali czarami w pobliskie samoloty. I to sprawiło, że zaczęła zastanawiać się nad tym, czy aby przypadkiem nie byłoby to aż tak niemożliwe, jak z początku zakładała. W końcu gdyby tak użyć zaklęcia transmutacyjnego na sowie i zwiększyć jej rozmiar, można by ją było dosiąść, a następnie na niej latać. Z drugiej strony, dlaczego akurat sowy. Istniało naprawdę wiele innych gatunków ptaków, a nawet latających stworzeń, które mogłyby je zastąpić. Może to ze względu na to, że czarodzieje bardzo je lubią. W końcu każdy ma jakąś sowę. Albo łatwiej ją zakamuflować, robiąc z niej jakiś samolot... Ta chwila przemyśleń zdecydowanie nie wpłynęła dobrze na jakość sporządzonych przez nią notatek.
Malakai O'Malley
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Czuć od niego często papierosy, nosi nieśmiertelnik (dane: Roark Tiarnáin Ó Mháille), irlandzki akcent
Przyszedł na tę lekcję z dość optymistycznym nastawieniem, ale prędko się okazało, że jednak nie będzie wcale lekko i przyjemnie - zresztą, mógł się tego spodziewać, skoro jednak nauczycielem był Morris. Kai przysiadł sobie cicho w pierwszej lepszej ławce, nie chcąc się za bardzo dekoncentrować, bo podejrzewał, że i tak będzie mu piekielnie ciężko się skupić, zwłaszcza kiedy okazało się, że to w gruncie rzeczy taki bardziej wykład. Zerknął z powątpiewaniem na swój notes, który raczej głównie służył mu za miejsce do bezmyślnych bazgrołków i taki ładny element zapewniający ławkę; teraz trzeba było zabrać się za zapisywanie konkretów. Absolutnie nie miał do tego głowy, ciągle rozpraszając się nawet najdrobniejszymi rzeczami, bo kiedy już próbował robić notatki, to zaraz denerwowało go jakie są niezorganizowane i próbował coś poprawić, zamazać, słowo mu uciekło, o Merlinie...
Historia Magii sprawia mi niemałe kłopoty od samego początku mojej przygody z Hogwartem i najchętniej wywaliłbym ją ze swojego planu zajęć. Nie lubię tego przedmiotu i w dodatku jego nauka nie przychodzi mi łatwo… ale nie rezygnuję, bo wbrew całej swojej niechęci jestem świadom, że jest on po prostu ważny. Chcę się dokształcić z dziejów kraju, w którym przynajmniej póki co będę żyć, a kiepskie wyniki tylko pobudzają moje chore ambicje. Więc przychodzę. Trochę później niż większość, ale wciąż w granicach swojej wyuczonej punktualności. Siadam koło @Malakai O'Malley, wyciągam pióro i próbuję się skupić. Nie jest to łatwe, nigdy nie było. Profesor skutecznie rozprasza moją uwagę, bo zamiast skupić się na słowach, ja zawieszam wzrok na ustach, które je wypowiadają i myślę o niebieskich migdałach. Kiedy orientuję się, że w ogóle nie słucham, jesteśmy mniej więcej na połowie wykładu. To działa na mnie jak kubeł zimnej wody wylanej na głowę – zaczynam tworzyć koślawe notatki, licząc, że jeśli teraz się przyłożę, to wystarczy…
Anna Brandon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 156
C. szczególne : Odznaka prefekta naczelnego na piersi i bransoleta Urqharta na ręce
Jako prefekt naczelna Aneczka powinna dawać przykład swoją pracowitością i zaangażowaniem w lekcję. Wyciągnęła wszystko, co potrzebne do sporządzania notatek, a następnie zaczęła sporządzać notatki na podstawie wykładu, który prowadził Morris. Niestety w starciu z nudną opowieścią zmęczona puchonka nie miała szans, a jej skupienie uleciało gdzieś na etapie Statutu Tajności. Czyli na początku. Oczywiście nie mogła sobie pozwolić na jawne ignorowanie nauczyciela, ani na przyśnięcie w trakcie zajęć, dlatego włożyła cały wysiłek w to, żeby nie odpłynąć. A żeby nauczyciel nie posądził jej o nieróbstwo, pisała niemal bez przerwy, jednak zamiast na treści skupiła się na czytelnym, ładnym piśmie, ktorym notowała losowo wyrwane z kontekstu fragmenty wykładu Morrisa.
Blackwood poważnie chciała się skupić i notować jak należy. Było to jednak niesamowicie trudne w obliczu tego, jak dużo było informacji, które przekazywał w bardzo krótkim czasie. Notowała i notowała, aż nagle postawiła kleksa, który zniekształcił ostatnich kilka zdań, rozpraszając uwagę puchonki. - Przepraszam - zgłosiła się, przerywając nauczycielowi, ale uznała, że lepiej tak, niż gdyby miała przegapić kolejny fragment wywiadu w oczekiwaniu, aż profesor ją zauważy. - Nie rozumiem, jaki denat z książką? I co robiły siły powietrzne w podziemiach? Widziała, że większość towarzystwa posnęła, przynajmniej metaforycznie, więc wcale nie miała poczucia winy, że zaburza przebieg wykładu. Jako jedna z nielicznych zaangażowanych czuła się upoważniona do zadawania pytań na lekcji, z której zamierzała jakąś wiedzę wynieść.
Morris, choć wyglądał na całkowicie pochłoniętego wykładem, bardzo dobrze widział, co działo się w jego klasie. Wyglądało na to, że pomimo siedzących w ławkach ciał, umysły uczniów znajdując się gdzieś poza tym pomieszczeniem. -Przynieść panu poduszkę Panie Solberg? - Zwrócił się do ślizgona ( @Maximilian Felix Solberg ), który wyglądał, jakby właśnie wybudził się z drzemki. Nauczyciel spojrzał na siedzącą obok niego Milburn, ale ta wydawała się być przytomniejsza, więc przeszedł do dalszej części swojej opowieści. Przedstawiał odpowiednie fakty i daty, aż @Lily Blackwood nie postanowiła mu przerwać. Zatrzymał się w pół kroku, mierząc ją wzrokiem i zastanawiając się przez ułamek sekundy, czy jej pytania są poważne. -Zastanawia mnie, czy Pani wszystko bierze w życiu tak na poważnie, czy jest to Pani pierwszy dzień w szkole. - Jego usta zwęziły się w niezadowoleniu. -Na następne zajęcia przygotuje Pani referat o frakcjach czarodziejów na przestrzeni wieków. - Nie sądził, by potrzebował tracić czas na wyjaśnianie tak podstawowych pojęć w klasie, złożonej w większości z pełnoletnich studentów, którzy mieli za sobą już lata obowiązkowej edukacji. Blackwood nie była tu wyjątkiem. -DENTAT, nie denat. Doprawdy byłoby to niezwykle pasjonujące, gdyby zwłoki posiadły talent pisarski, ale jeszcze nie dożyliśmy tych czasów. - Odniósł się do jej drugiego problemu, a gdy uznał, że nie ma nic więcej dziewczynie do powiedzenia, wrócił do swojego monologu pełnego pasji do tematu i przedstawionej w niej historii, choć widać było, że dzisiejszego dnia uczniowie byli na tę opowieść kompletnie oporni. -Swansea, Heartlig, przeszkadzam wam? - Szepty dochodzące ze strony dwójki ślizgonów ( @Lockie I. Swansea oraz @Lyssa Heartling ) skutecznie zwróciły jego uwagę. Reszta przynajmniej udawała, że słucha, a ta dwójka wyglądała, jakby rozpoczynała posiedzenie przy soku dyniowym w kawiarni. W końcu wykład się zakończył i Morris zamilkł na chwilę, patrząc na znudzone, zaspane, czy po prostu nieobecne twarze uczniów. Klasnął głośno w dłonie, by sprowadzić ich na ziemię, po czym machnął różdżką, a na każdej ławce pojawiły się pergaminy. -Teraz wasza kolej popisać się tym, co zapamiętaliście. Do końca lekcji macie czas na napisanie eseju, który zawrze najważniejsze informacje z dzisiejszej lekcji. Pięć stóp minimum. Do roboty. - Dotknął różdżką w klepsydrę, a ta zaczęła odmierzać czas do końca zajęć. Sam w tym czasie nie próżnował, przechodząc między ławkami i pilnując, czy wszyscy dostatecznie uważnie pracują nad wyznaczonym im zadaniem.
Mechanika
1. Zadanie jest proste. Każdy z was pisze esej w oparciu o to, co zapamiętaliście z lekcji. Na ocenę końcową składają się 3 warunki: Ilość najważniejszych informacji zawartych w wypracowaniu (k6 z poprzedniego etapu), rozwinięcie tematu oraz długość wypracowania. Na początku jednak losujecie, które informacje udało wam się zapisać. W tym celu rzucacie k6
1. Informacje o Statucie Tajności 2. Dekret Eevrmode`a 3. Informacje o Theseusie Scamanderze 4. Informacje o Henrym Potterze 5. Informacje o Sowich Siłach Powietrznych 6. Informacje o Simonie Dentata
UWAGA: Każda notatka powinna być inna więc jeśli wylosują się wam takie same, przerzućcie kość!
Rozwinięcie tematu:
Każdy z was rzuca kością k100 na to, jak bardzo udało wam się rozpisać odpowiednie podpunkty wypracowania. Rzucacie tyle kości ile notatek udało wam się sporządzić tj. 1 notatka = 1k100, 2 notatki = 2k100 itp., a następnie patrzycie, ile punktów przysługuje wam za otrzymany wynik. W przypadku więcej niż 1k100 bierzecie oczywiście pod uwagę każdą kość osobno. Musicie jednak wyraźnie zaznaczyć, która kość odnosi się do której notatki.
1-20 Ledwie zapisaliście samo hasło i już wróciliście do ogólnego charakteru waszego eseju. Gdyby Morris za szybko mrugnął, za pewne przeoczyłby, że w ogóle zostało to w waszej pracy zawarte. Otrzymujecie -2pkt. 21-45 Za mało i za ogólnie. Niby zapamiętaliście, że coś takiego miało miejsce, ale kompletnie nie potrafiliście wydobyć z mózgu, co stało za danym pojęciem. Otrzymujecie -1pkt. 46-65 Nie jest najgorzej. Byliście w stanie wyłapać ogólny sens tego, co Aden miał wam do przekazania. Otrzymujecie 0pkt. 66-85 Rozwinęliście daną informację na tyle, że widać było cień wiedzy w waszym wypracowaniu, które zyskało nieco w oczach nauczyciela. Otrzymujecie 1pkt. 86-100 Albo zrobiliście naprawdę dobre notatki, albo posiadacie wiedzę z poprzednich lat nauki, bo byliście w stanie na tyle rozwinąć wypowiedź, że Morris nagrodził waszą pracę troszeczkę wyżej. Otrzymujecie 2pkt.
Długość wypracowania:
W tej części chodzi przede wszystkim o to, czy zdążyliście napisać przynajmniej 5 stóp przed upływem przeznaczonego na esej czasu. Rzucacie literką i sprawdzacie, jak wam poszło:
A-C Naskrobaliście ledwo połowę, a cały piasek już zdążył się przesypać. Musicie oddać to, co macie, choć esej nie spełnia wymaganej długości. Otrzymujecie -2pkt. D-G Udało wam się zmieścić w wymaganym minimum. Otrzymujecie 0pkt. H-J Wstąpił w was prawdziwy demon prędkości. Niezależnie od tego, czy esej był merytoryczny, czy było to zwykłe lanie wody, napisaliście o wiele więcej niż Aden wymagał. Otrzymujecie 2pkt.
2. Dla tych, którym zależy na podniesieniu sobie oceny, istnieje opcja na ściąganie, która oczywiście niesie za sobą ryzyko. Jeśli podejmiecie się próby odpisania od kogoś musicie rzucić k6:
Wynik parzysty - Nieudana próba. Nauczyciel was przyłapuje. Wynik nieparzysty - Próba udana. Zyskujecie 1notatkę, ale naturalnie musicie skopiować wynik na jej rozwinięcie od postaci, od której odpisujecie. Nie rzucacie więc na tę notatkę k100. Musicie jasno zaznaczyć, którą notatkę spisujecie od kolegi/koleżanki.
UWAGA: Zakładam tylko jedną możliwą próbę ściągania!
3. Modyfikatory:
a) Postaci młodsze niż 3 miesiące lub te ze specjalizacją z historii magii otrzymują jeden przerzut. Wynik przerzutu jest jednak wiążący. b) Osoby ze specjalizacją z historii magii oraz posiadające min. 15pkt. z tego przedmiotu w kuferku nie mogą uzyskać najniższego progu w kości na rozwinięcie tematu. Jeśli taki wylosujecie, przerzucacie kość. c)@Fern A. Young oraz @Lilian Eldridge - za wasze wyniki w pierwszym etapie możecie uwzględnić jedną bonusową (siódmą) informację. Jeśli się na to zdecydujecie rzucacie na nią dwie kości k100 na rozwinięcie i wybieracie gorszy wynik, ze względu na to, że czas niestety nie jest z gumy. Jeśli jednak zdecydujecie się uwzględnić tylko 6 podstawowych informacji, możecie uwzględnić sobie jeden próg wyższy niż wylosowaliście k100 przy jednej z notatek.
4. Punkty i ocenianie:
Za każdą notatkę otrzymujecie na start 1pkt. Do tego doliczacie wszelkie punkty dodatnie i ujemne wynikające z podanych kości. Otrzymany wynik wskazuje na ocenę, jaką dostaniecie za swoją pracę.
Ilość notatek: 1 Wylosowane notatki: 6 Ściąganie: Nie Rozwinięcie tematu: 82 +1 Długość wypracowania: B -2 Zdobyte punkty i otrzymana ocena: 0 , troll
To nie był dobry dzień dla Iana. By nie powiedzieć, że to był tragiczny dzień, gdzie nie mógł się za nic w świecie skupić, a opowieści ani trochę mu się nie podobały i nie wchodziły mu do głowy. Miał wrażenie, że wszystko, co słyszał, wpadało mu jednym uchem, a drugim wychodziło, co było co najmniej tragiczne, ale nie wiedział, jak miałby sobie z tym poradzić, więc kiedy profesor kazał im napisać esej, MacTavish poczuł, jak cała krew odpłynęła mu do stóp. Bo zdał sobie sprawę z tego, że nic nie wie, nic nie pamięta i nie ma żadnej sensownej informacji. A tutaj musiał stworzyć esej, który okazałby się dostatecznie dobry, co samo w sobie było co najmniej śmieszne. Nic zatem dziwnego, że zaczął się pocić, próbując stworzyć coś, co byłoby satysfakcjonujące, ale nic mu z tego nie wychodziło, a czas mijał. Pisał i pisał, chociaż miał wrażenie, że to, co tworzy, nie ma żadnego sensu, aż piasek się przesypał, a on czuł, że serce zaczęło bić mu jak szalone, bo był pewien, że dostanie za swoje wypociny pięknego trolla. I chociaż mówił sobie, że wcale się tym nie przejmuje, oczywiste było, że miało to dla niego wielkie znaczenie. O wiele większe, niż mógłby chcieć przyznać.
Ilość notatek: 2 Wylosowane notatki: 2 i 6 Ściąganie: Nie Rozwinięcie tematu: 90 i 99 Długość wypracowania: F Zdobyte punkty i otrzymana ocena: 2 + 2 + 2 + 0 = 6, tzn. Okropny
Nie zwracała większej na większej uwagi na to, co działo się na sali. Owszem, rejestrowała takie szczegóły jak to, że w jej przyjaciółkę, Lilian, wstąpił jakiś demon (może duch?) historii magii, chociaż na co dzień nie interesowała się tym przedmiotem tylko wróżbiarstwem. Uśmiechnęła, gdy usłyszała, jak kolejny nauczyciel zwraca uwagę Swanesa. A potem skrzywiła się na dźwięk słodko pierdzącego głosu Blackwood, która zadawała jakieś dziwne pytania, czym tylko Morrisa wkurzyła. Świetnie. Galeony za orzechy, że chciał im zadać nie pięć a cztery stopy?
Gdy przyszło do pisania pracy okazało się, że z całego tego oceanu słów wyłapała tylko dwie informację. Tę dotyczącą statusu o tajności nazwanego na cześć Evermode'a oraz epickie opisy bitw, w jakich uczestniczyły Sowie Siły Powietrzne. To dziwne, bo przecież historia magii była jej absolutnie ukochanym przedmiotem i choć ostatnio faktycznie poświęcała się zaklęciom i działalności artystycznej, to wciąż uważała dzieje o czarodziejach za niejako coś, w tym była biegła. No cóż, chyba nie mogła się bardziej mylić. Czuła, że chociaż fantastycznie poradziła sobie z rozwinięciem tych dwóch informacji, których chwyciła się jak tonący brzytwy, to nie wystarczyło. Ledwo zmieściła się w czasie, ręka zdrętwiała jej od szybkiego pisania i w sumie to miała dość. Kochała Historię Magii, ale czuła, że dzisiaj profesor Morris zamiast poprawić jej humor, zwyczajnie go zepsuł.
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Ilość notatek: 1 Wylosowane notatki: 5 Ściąganie: Nie Rozwinięcie tematu: 80 Długość wypracowania: D Zdobyte punkty i otrzymana ocena: 2pkt troll
Nie wiedziała, że gdy go szturchnie, jednocześnie wybudzi go z najwyraźniej twardej drzemki, bo wzdrygnął się na tyle silnie, że zwrócił na siebie uwagę nie tylko ludzi w sali, ale także samego Morrisa, który czym prędzej zaoferował mu poduszkę. Kate wizualnie zbladła, gdy wzrok profesora przejechał również po jej postaci - w duchu modliła się, żeby jakimś cudem nie wiedział, na kogo patrzy. W gruncie rzeczy wyglądała dziś zupełnie jak nie ona, nie licząc jak zwykle pomalowanych ust. Jej na szczęście nie powiedział nic, więc gdy jego uwaga przeniosła się na kontynuowanie wykładu, a także upominanie innych drzemiących, spojrzała znów w bok na @Maximilian Felix Solberg, by uśmiechnąć się nieco przepraszająco i ponowić swoją prośbę: - Sam na sam to nawet lepiej. Kameralnie, klimatycznie, bez gapiów - podsumowała, szepcząc pod nosem, ale jak już ustalili szczegóły, jej uwaga wcale nie wróciła do tematu lekcji. Jak ona się wysilała podczas pisania referatu... Jak ona próbowała napisać COKOLWIEK, co miałoby sens i co świadczyłoby o tym, że zapamiętała z lekcji więcej niż tylko jakiś jeden fragment o Sowich Siłach Powietrznych... Gryzmoliła zdaniami tak długimi, że mogłaby z nich spleść sznur, o którym fantazjowała skrycie w obecności profesora - i to nie na świński sposób, ot co! Zapisała tyle pergaminu, że jej wypracowanie mogłoby uchodzić za naprawdę kawał dobrze wykonanej roboty, lecz niestety treści było w nim tyle co kot napłakał. Z trollem witała się już w chwili przestąpienia przez próg, więc czy specjalnie ją to zaskoczyło?
Lilian Eldridge
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : unikatowy styl ubioru, artystyczny makijaż, wymyślne fryzury, przekłute septum, unoszący się za nią zapach Błękitnych Gryfów
Ilość notatek: 7 Wylosowane notatki: - Ściąganie: Nie Rozwinięcie tematu: 64, 99, 51, 87, 80, 89 + 12 Długość wypracowania: J Zdobyte punkty i otrzymana ocena: 7 + 0 + 2 + 0 + 2 + 1 + 2 - 2 + 2 = 14, ocena zadowalająca
Lilian szła jak burza; nie zważała nawet na uwagi nauczyciela rzucane w resztę klasy, bowiem była tak skupiona na swoim kawałku pergaminu. Polecenie napisania eseju na temat tego, co tak skrupulatnie przed chwilą notowała, podekscytowało ją jeszcze bardziej. Nie poznawała dziś samej siebie; może kluczem do sukcesu było jednak wysypianie się i jedzenie śniadania w Wielkiej Sali. Siedzenie do późna w nocy i szlug zamiast pożywienia raczej nie były najlepszymi rozwiązaniami dla siedemnastoletniego organizmu ludzkiego. Mrówcza praca nad notatkami zdecydowanie opłaciła się w przypadku eseju. Lilian była nagle w stanie przypomnieć sobie multum rzeczy, nawet takich, które nie były wyznaczone jako obowiązkowe. Powoli kończył jej się atrament, tak dużo zdołała napisać, a pergamin stał się niemal wodospadem spływającym zgrabnie z ławki na podłogę. Na rozpisanie dodatkowej dawki informacji zabrakło jej jednak czasu, co też w pewien sposób pogorszyło jakość reszty akapitów, bo poświęcony na materiał dla ochotników czas mogła zamiast tego rozdysponować na resztę. Mimo tego była bardzo zadowolona ze swojej pracy i wyjątkowo dumna z siebie. Po wszystkim musiała aż rozcierać sobie nadgarstek. O dziwo, dziś nie przytrafiło jej się nic nietypowego zdrowotnie, a i początki migreny, które złapały ją w trakcie, nie były w stanie jej powstrzymać.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Ilość notatek: 1 Wylosowane notatki: Statut tajności Ściąganie: Tak/Nie i otrzymany rezultat. Rozwinięcie tematu: 91 +2 Długość wypracowania: B -2 Zdobyte punkty i otrzymana ocena: 1pkt. - Troll
-Nie trzeba... - Mruknął pod nosem, gdy nauczyciel zwrócił mu uwagę, zaraz spoglądając na Lockiego. Fakt, że rozmawiał z Heartling był zaskakujący, ale nie mógł teraz zapytać kumpla o co chodziło, bo by go Morris z klasy wypierdolił zapewne. Widać było, że nie jest dziś w humorze. Tak się zamyślił na ten temat, że nie usłyszał odpowiedzi Kate. Do końca wykładu próbował zostać przytomny i myślał, że to mu wystarczy, ale niestety Morris nie zapomniał o eseju. Max wyjął więc pióro i zaczął bazgrać. Rozpoczął od Statutu o Tajności, bo to chyba każdy głupi znał i napisał co mógł. Zmęczenie jednak mocno na niego wpływało. Kleksy pojawiały się na pergaminie, a on pisał wolno, jakby ktoś rzucił w niego Impedimentą. W efekcie nie zdążył zapisać wiele i wiedział, że nie popisał się ani trochę. Może umiał lać wodę, ale u Morrisa to nie przechodziło a poza tym jednym punktem, merytoryki było tam tyle co nic. Oddał więc to co miał i szykował się na kolejnego niechlubnego Trolla w swojej karierze.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Ilość notatek: 3 Wylosowane notatki: 4, 4, 2, 5 zamiast powtarzającej się 4 Ściąganie: Tak - 99 za notatke nr 6 od @Veronica H. Seaver Rozwinięcie tematu: 3, 72, 96 Długość wypracowania: D Zdobyte punkty i otrzymana ocena: 3-2+1+2+2+0=6 okropny
Lilka słuchała odpowiedzi nauczyciela dochodząc do wniosku, że facet przyszedł tu dla siebie, nie dla nich. No ale nie chciał jej wyjaśnić, to nie, mógł sobie kpić, jak na rasowego belfra przystało. Blackwood pogładziła grzbiet lewej dłoni, maskując to, że ze złości szpony wysunęły się jej nieco bardziej, niż powinny. Parę spokojnych wdechów później wszystko było dobrze i puchonka mogła przejść do pisania eseju, który zaczęła od kompletnych bzdur na temat, którego Morris nie chciał jej wyjaśnić. Rozpisała się jeszcze o dwóch innych szczegółach, a potem czując, że i tak nie ma zbyt wiele szacunku do nauczyciela, wyczekała moment, by bezkarnie ściągnąć parę detali od innej osoby. Padło na Verę, która siedziała w dogodnym miejscu, i która miała tak fantastycznie rozpisaną sprawę nie-denata, że Lils nie mogła powstrzymać uczucia uznania dla krukonki. A potem po prostu usiadła i czekała na koniec lekcji.
Anna Brandon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 156
C. szczególne : Odznaka prefekta naczelnego na piersi i bransoleta Urqharta na ręce
Ilość notatek: 1 Wylosowane notatki: 6 Ściąganie: Nie. Rozwinięcie tematu: 34 Długość wypracowania: I Zdobyte punkty i otrzymana ocena: 1-1+2=2, troll
Doświadczenie przychodzi z wiekiem. Jeszcze rok temu trzęsła arystokrstycznymi portkami na zajęciach profesora Morrisa. Dziś jako dorosła, obeznana z życiem i jego trudniejszą stroną studentka mogła z pełnym spokojem lać wodę na zajęciach, tylko po to by zachować pozory pilnej uczennicy. Tak naprawdę kleciła cokolwiek, w rzeczywistości odpływając myślami do innych obowiązków, które miała na swoim koncie. Może to był też dobry moment na zastanowienie się, czy chodzenie na wszystkie lekcje było wskazane? Ostatecznie miała co robić, a oprócz kariery szkolnej jako studentka i prefektka naczelna, zamierzała zająć się również swoją przyszłością i poszukiwaniem swojej ścieżki zawodowej. Miała kilka opcji, które brała pod uwagę, a żadna z nich nie brała pod uwagę szerszych kwalifikacji z historii magii. Pozostawało więc pytanie, co było dla niej istotniejsze - wszechstronność czy wąska specjalizacja?
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Początkowo zmrużył oczy z pewną podejrzliwością, bo takie zachowanie nie przystawało do @Lyssa Heartling, spodziewł się, że zacznie pierdolić tym swoim pseudo-ironicznym tonem, domagać się czegoś w zamian albo, co gorsza, pytać, po co mu chusteczki. Powoli wziął paczkę z jej ręki, jeszcze wolnej ją otworzył i jeszcze wolniej wyjął chusteczkę, jakby spodziewał sie pułapki zarówno w paczce smarkatek jak i samym pytaniu. - Z Rotterdamu. - odszepnął, oddając jej paczkę z pozostałymi chusteczkami. Zaraz jednak usłyszał słodki niczym widelec sunący po tablicy głos @Aden Morris i zamknął oczy - Prosiłem o chusteczkę, Profesorze. - na potwierdzenie swoich słów uniósł ją do góry (chusteczkę, nie Heartling), na szczęście jeszcze nie obsmarkaną.
Ilość notatek: 1 Wylosowane notatki: 5 Informacje o Sowich Siłach Powietrznych Ściąganie: nie Rozwinięcie tematu: 72 1 Długość wypracowania: E Zdobyte punkty i otrzymana ocena: 2pkt Troll
Koniec jednak zarówno pogawędek jak i wszelkich zmartwień, jakie mogły być spowodowane jego świądem w nosie, bo trzeba było zabrać się za pisanie. Więc machnął na Heartling ręką, dając jej znać, że wrócą do tego po lekcji i zabrał się za wymyślanie, co też mógł i co miał w pamięci nie tylko z wykładu, ale i w ogóle ze wszystkich swoich lat edukacji. Okazywało sie niestety, że jak wielkimi i pięknymi słowami by nie pisał, jak wiele by nie wymyślał i jak się nie starał, to jednak nie jest w stanie wycisnąć z siebie więcej, niż małe co nieco na temat sowich sił powietrznych. Czytał o tym niedawno artykuł, jak gdzieś się pogubił w swoim researchu co do tłumaczonych przez Louise dokumentów i tylko dlatego zdołał napisać cokolwiek sensownego i rozwinąć remat do satysfakcjonujących rozmiarów. Na swoje szczęście osiągnął minimalną, wymaganą długość wypracowania, ale z jednym tematem na sześć to mógł sobie co najwyżej nos hehe wytrzeć. Westchnął i czekał już tylko na ścięcie.
Fern A. Young
Rok Nauki : V
Wiek : 16
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.71 m
C. szczególne : długie kręcone włosy, pieprzyki po lewej stronie twarzy
Ilość notatek: 7 Wylosowane notatki: - Ściąganie: Nie Rozwinięcie tematu: 93, 23, 5, 61, 84, 38, uwzględniam jeden próg wyższy przy kostce 5 za to, że w pierwszym etapie poszło mi lepiej i uwzględniam tylko sześć notatek; Długość wypracowania: C przerzucone za postać młodszą niż 3 miesiące F Zdobyte punkty i otrzymana ocena: 6 + 2 - 1 - 1 + 0 + 1 - 1 + 0 (za literke) = 6 pkt, Okropny
Nie mogła usłyszeć, kiedy Morris przestał mówić. Jego klaśnięcie, które miało zbudzić co niektórych, gdybających o stworzeniu wszechświata, albo rozmyślających o marnocie egzystencji, w ogóle jej nie dotyczyło, jakby była posągiem, robiącym za ozdobę, a jednak była skupiona. Zauważyła, że samopiszące pióro łapiące słowa nauczyciela miało jedną ogromną wadę, bo kiedy chciał komuś zwrócić uwagę to też zostawało wyświetlone na pergaminie przed Young. Irytowało ją to, zwłaszcza że tak bardzo zaangażowała się w dzisiejszą lekcję. Robienie notatek i czytanie wykładu mogło wydawać się trudne, z drugiej strony, nie po prostu Fern potrzebowała wszystko szybko zapisywać i tak też robiła, dopóki zdała sobie sprawę, że wykład się skończył. Na ławce pojawił się pergamin, a ona nie miała czasu, żeby rozglądać, za tym co dzieje się w klasie, czytała słowa profesora, który przeszedł do kolejnej części lekcji, zdecydowanie chciał dać się im wykazać. Fern miała całkiem obszerne notatki, więc nie martwiła się o to, że nie będzie miała co napisać, a o czas. Zdecydowanie on działał na jej nie korzyść. Nie musiała się jednak o niego martwić, a o ułożenie wszystkich tych informacji w jakąś logiczną całość, niestety spisanie tego wszystkiego wyszło jej okropnie chaotycznie.
Ilość notatek: 2+1 (Spisana) Wylosowane notatki: Dekret Eevrmode`a, Informacje o Henrym Potterze Ściąganie: Tak, Sukces Rozwinięcie tematu: 88 Dekret, 45 Henry, 93 Statut Tajności od Fern Długość wypracowania: I Zdobyte punkty i otrzymana ocena: 7, Okropny
Spojrzała na @Lily Blackwood, kiedy ta postanowiła zadać swoje pytania. Osobiście nie widziała w nich niczego złego, jednak nauczyciel miał co do tego zupełnie inne zdanie. Wierzyła w to, że starsza Puchonka nie zadała ich po to, aby się ponabijać. Podniosła zatem swoją rękę, chcąc jakoś wspomóc swoją koleżankę. - Panie profesorze, bo ja bym się chciała podpiąć do tych pytań. Co to znaczy Dentat? To bardzo trudne słowo. No i... chęć poznania większych szczegółów, też nie jest niczym złym. Bo Lily na pewno nie zadała tych pytań, aby sobie pożartować. Więc jeśli pan mógłby powiedzieć o ich roli w podziemiach coś więcej, też byłabym wdzięczna - powiedziała, dość nieśmiało patrząc na @Aden Morris. Miała nadzieję, że większe zainteresowanie tematem od strony innych uczniów, zachęci nauczyciela do ponownego rozpatrzenia tej całej kary. Była w stanie zrozumieć, że taki niefortunny dobór słów, mógł zostać odebrany jako próba zażartowania sobie z tematu. I nawet jeśli Lily postanowiła milczeć, Aiynana nie mogła jej tak zostawić. I tak jak przystało na przedmioty czysto teoretyczne, tutaj także nie mogło zabraknąć pracy na ocenę. Niestety, wiedza małego borsuczka była niewystarczająca, a zrobione notatki - dziurawe. Postanowiła skorzystać z pomocy @Fern A. Young, przekazując jej stronę z notesu, na której zapisała proste "Statut Tajności, pomożesz?". Zamierzała od niej spisać, a tego typu współpraca jedynie ułatwiłaby dziewczynie przepisanie pracy Ślizgonki. Na całe szczęście dla pierwszoroczniaczki, nauczyciel niczego nie zauważył, a ona mogła pochwalić się kolejnym tematem na swoim niezbyt bogatym w szczegóły, wypracowaniu.
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Nigdy nie był szczególnym orłem, jeśli chodziło o Historię Magii, ale też nie uważał, że trzeba było być urodzonym geniuszem, ażeby mieć pojęcie o tym, jak działa koło, czemu długopis pisze albo skąd biorą się bąble w gotującej wodzie. Kiedy mała Puchonka, w ramach solidarności ze starszą koleżanką - do której Swansea miał już permanentny dystans, wybierał na Blackwood nawet nie patrzeć, na wszelki wypadek - uniósł brwi tak wysoko, że poczuł, jak zabolała go skóra na czole. Jasne, była pierwszoklasistką, ale wydawało mu się, że to już było pytanie na poziomie sześciolatka. - A co to znaczy Mitchelson? - parsknął cicho - Takie chłop ma nazwisko, jakie mu matka dała, nie każde musi coś znaczyć. - to chyba cecha pierwszorocznych, taki brak samozachowania. Morris był zimny jak lód, ale nie był złośliwy jak Craine, tylko nie lubił głupoty. Swansea nie raz i nie dwa pisał referaty na cztery rolki o jakichś szczegółach kwestii poruszanych podczas wykładów z historii magii. Nauczył się, że u Morrisa albo się wiedziało, albo się jeszcze nie dowiedziało. Przyznawanie sie do niewiedzy było gorsze, niż kombinatoryka stosowana, by zmyślić potencjalną odpowiedź. Jakaś złośliwość w nim, a może głęboko (nie tak głęboko) skrywana niechęć i strach przed małymi dziewczynkami pokusiły go do powiedzenia jeszcze: - Widzisz, ubierali sowy w takie małe kombinezony, żeby je przebrać za krety, dawali im też takie małe kilofy i na tym polegała praca w podziemiach... - wyjaśnił z pełną powagą, pokazując rękoma małe sowy i małe kilofy i małe kopanie tunelu w ziemi.
Był pewien, że skutecznie ukrócił wszelkie dyskusje, ale jak zwykle uczniowie nie dawali mu odetchnąć. Obrócił się w stronę młodej puchonki, która zaczęła Blackwood bronić i tym razem to na niej spoczął zimny i zdecydowanie nieprzyjazny wzrok nauczyciela historii magii. Nim jednak Aden zdążył otworzyć usta, w dyskusję wtrącił się sam prefekt @Lockie I. Swansea . -Swansea, na Merlina, jeszcze jedno słowo i Ciebie wyślę do kopalni w poszukiwaniu zagubionego rozsądku. - Nie miał pojęcia, co dzisiaj w nich wszystkich weszło, ale nie miał zamiaru pozwolić, by do końca rozwalili mu lekcję. Prawdę mówiąc szkodzili sami sobie, bo im dłużej przeciągali wykład, tym mniej czasu mieli mieć później na napisanie eseju podsumowującego to, czego się dziś dowiedzieli, choć Morris nie miał nadziei, że znajdzie w tych pracach cokolwiek wartego uwagi. -Panno Mitchelson, jak już kolega wyjaśnił, Dentat to nazwisko autora. Doceniam chęć zdobywania wiedzy na wyższym poziomie i Pani obecność na mojej lekcji, ale proszę się skupić, bo nie będę tłumaczył każdego zagadnienia tylko dla Pani. Byłaby to strata mojego czasu i Pani kolegów. A co do Panny Blackwood, to powinna dobrze wiedzieć, czym były podziemne działania, a skoro wyleciało jej to z głowy, to wypracowanie pomoże jej odświeżyć sobie pamięć. Skoro brakuje Pani tej elementarnej wiedzy, proszę zgłosić się do mnie po lekcji po materiały dodatkowe. Kontynuowanie tej dyskusji uważam za niepotrzebne. - Urwał krótko, nie biorąc lojalności @Aiyana Mitchelson wobec koleżanki za czyn chwalebny. Jego twarz pozostawała surowa, a usta zwężyły mu się tak, że ledwo było je jeszcze widać.
Kiedy @Lockie I. Swansea zadał jej pytanie dotyczące nazwiska, spojrzała na niego zaskoczona. Dla niej odpowiedź wydawała się raczej oczywista. Podobnie jak dla niego kwestia nazwiska autora. - Dokładnie to. Tak jak brzmi. Oznacza Syn Michela. W niektórych kulturach nazwiska były tworzone od imienia ojca. Taką zasadę miały chociażby kraje skandynawskie. Nawet imienia nie są pozbawione znaczeń. Po co jest tworzyć wyraz, który nic nie oznacza? Czy słowa nie są po to, aby coś określały? Zaczęła zastanawiać się nad tą kwestią, ale nie bardziej niż nad sprawą kopiących tunele sów. Nie wiedziała, dlaczego akurat sowy i jak miałoby to wyglądać w praktyce. Spodziewała się, że korzystano z zaklęć transmutacyjnych, chociażby po to, aby takie stworzenia mogły skutecznie korzystać z kilofa. Dalej była już tylko tresura. Mogły też być w stanie wyczuwać niebezpieczne gazy, stąd też ich udział. Ale nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego przebierano je za krety. Była też skłonna uwierzyć chłopakowi nawet w taką głupotę. Nie widziała powodu, dla którego miałby kłamać. Jedynie uwaga profesora pozwoliła jej się na chwilę zatrzymać i przemyśleć wszystko od początku. @Aden Morris nie zdołał zniechęcić dziewczynki do poszukiwania dalszej wiedzy. A wręcz przeciwnie, wypatrzyła w tym wszystkim okazję do zadania kilku pytań. Chociażby tego, które zadała Fern w Wielkiej Sali. - Dobrze! - zawołała jedynie, z uśmiechem na twarzy. Od jednego nauczyciela pożyczyła już książkę. Nie widziała powodów, aby nie zrobić tego po raz kolejny. Lub po prostu nie poprosić o jakiś zestaw lektur z bardziej odpowiadających jej czasów.
Lyssa Heartling
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : burza loków, anorektyczna budowa ciała
Ilość notatek: 0 Wylosowane notatki: nd Ściąganie: udane - 1 pkt od kolegi Swansea Rozwinięcie tematu: 78 - 1 pkt Długość wypracowania: G Zdobyte punkty i otrzymana ocena: Troll
Rotterdam. Czyli miała dobre ucho i nie pomyliła się w swoich podejrzeniach. Co więcej, aż za dobrze zdawała sobie sprawę z tego, jakie substancje były w Holandii legalne. Bingo. Nie dała jednak po sobie poznać, że uzyskana od Ślizgona informacja w jakikolwiek sposób ją poruszyła i tylko błysk w brązowym oku zdradzał, że z jakiegoś powodu była zadowolona z odpowiedzi. Zmarszczyła nos, kiedy nauczyciel zwrócił im uwagę i spróbowała ponownie skupić się na wykładzie, w rzeczywistości jednak była myślami już bardzo daleko. Swansea nie był rozwiązaniem idealnym, ale póki co nie miała innego, a jak wiadomo tonący brzytwy się chwyta. Ślizgon był jej jedyną przepustką do upragnionego narkotyku, musiała więc znaleźć sposób, by się koło niego zakręcić, na tyle subtelny, by nie przejrzał jej przy pierwszej możliwej okazji, ale na tyle skuteczny, by nie musiała urabiać go przez kolejne pół roku. Rozważania, jak owinąć sobie chłopaka wokół palca, pochłonęły ją do tego stopnia, że niemal podskoczyła, kiedy rzeczony chłopak parsknął śmiechem tuż obok niej. Zmarszczyła brwi, zdając sobie sprawę, że Ślizgon naśmiewa się z młodziutkiej Puchonki, która najwidoczniej zadała jakieś niezbyt trafne pytanie. Nie odwracając głowy od profesorskiej katedry wymierzyła sąsiadowi ostrzegawczego kopniaka w łydkę. Czy naprawdę musiał podreperować sobie ego tak bardzo, że postanowił na obiekt kpin wybrać sięgającą mu może do pasa dziewczynkę. Przecież to było jeszcze dziecko, nic dziwnego, że średnio ogarniała na zajęciach, nie potrzebowała więc, by na dodatek gnębił ją przerośnięty Ślizgon z mordą jak kryminalista. Już miała się wtrącić, kiedy Puchonka bez cienia zażenowania odpowiedziała Lockiemu tak, że nawet siedząca obok niego Heartling zdusiła chichot. - Brawo, zgasiła Cię jedenastolatka. Chapeau bas.– pokręciła głową z rozbawieniem, zabierając się za pisanie eseju. Podczas wykładu nie zrobiła żadnych notatek, bazowała więc przede wszystkim na swojej dotychczasowej wiedzy, co pewien czas zerkając ukradkiem na bazgroły siedzącego obok Ślizgona i co nieco inspirując się jego akapitem o Sowich Siłach Powietrznych. Musiała przyznać, że nie były to kompletne bzdury, których się po nim spodziewała, co dawało pewne nadzieje. Merlinie tak bardzo nie miała ochoty bajerować półgłówka…
Skoro w klasie zapanował względny spokój, nie pozostawało nic innego, jak dopilnować, by wszystkie wypracowania pojawiły się na jego biurku. Gdy klepsydra odmierzyła już cały piasek, Aden ponownie uniósł swoją różdżkę, przywołując do siebie pergaminy. Już na pierwszy rzut oka widział, że duża część klasy nie dała rady zapisać wymaganej długości, więc co do treści nie robił sobie specjalnych nadziei. -Dziękuję wam za dzisiejszą uwagę. Oceny za referaty otrzymacie najpóźniej jutro. Panno Blackwood, proszę pamiętać o dodatkowym referacie na następne zajęcia. - Jasno dał do zrozumienia, że uczniowie są już wolni, po czym tak jak obiecał, przekazał jeszcze kilka dodatkowych materiałów pannie Mitchelson, by przy okazji następnych zajęć nie odstawała tak bardzo od reszty klasy.