Znajduje się w lochach. To za nią kryje się wejście do Pokoju Wspólnego i dormitoriów Slytherinu. Po podaniu hasła, ściana rozsuwa się, ukazując tajemne przejście.
- Eliksiry to jest to, co mnie interesuję. Oprócz tego to Czarna Magia, a OPCM również. Zapisałam się także na Numerologie. Rodzice tak chcieli, bo powiedzieli, że mi się to przyda. Szli razem chwile czasu. Czyżby Randen’owi było zimno? Jej to nie przeszkadzało. - Zachęcam Cię, abyś zapisał się na eliksiry. Są naprawdę ciekawe i mówię Ci, że warto. Zatrzymali się przed kamienną ścianą. - Jak na razie, numerologia to dla mnie czarna magia – zaśmiała się od porównania. Lubi się uczyć Czarnej Magii, zna jej każdy sekret, a tu porównuje do niej coś, czego nie potrafi. Śmieszne.
Richard przymknął oczy odchylając głowę do tyłu i opierając ją o ścianę - Jesteś po prostu.. tego aż się nie da opisać! Wyprostował się spoglądając na chłopaka morderczym wzrokiem - Jeśli będzie brakować choć kawałeczka którejkolwiek kartki to zaciągnę cię do dyrektora za tą blond czuprynę! Pochylił się w stronę Narcissa - I lepiej ubierz się jak normalny mugol jasne?
- Proszę...? - aż rozchylił wargi w nieco głupkowatej minie, patrzac na niego pytająco. Nie do końca rozumiał, o co prosi go Richard. Mugolski strój? Cóż, o ile wiedział to te dżinsy i koszule w kratę, ale nie ma takiej ceny, za którą pozwoliłby wcisnąć swoje nieskazitelne ja w takie szmaty! Nagle jednak pokiwał głową. - Oczywiście, nie musisz się martwić, szybko się przebiorę...
Richard skinął głową - No to rusz się. Czekam tutaj.. masz piętnaście minut zanim się nie rozmyślę. Zmarszczył na chwilę brwi spoglądając na swoją torbę - Albo nie. Spotkamy się na drodze do Hogsmeade za trzydzieści minut. NIE spóźnij się! Po czym obrócił się na pięcie i szybkim krokiem ruszył do kwater studenckich. Skoro już został zaszantażowany na tą całą wyprawę to przynajmniej zostawi torbę, przebierze się i weźmie trochę pieniędzy by uzupełnić swoje 'zapasy'
Już chciał pędzisz w kierunku dormitorium, kiedy nieznośny Richard go zatrzymał. Wybaczył mu to jednak po krótkim pomyślunku i skinął głową. Cóż, ewentualnie może zgodzić się na to rozwiązanie, skoro jego poddany prosi... - Dobrze, niech będzie. To do zobaczenia później, najdroższy! - posłał mu buziaka w powietrzu i już po chwili zniknął za kamienną ścianą.
Na pewno spóźni się swoje piętnaście minut. A Richard będzie zachwycony kreacją...
Kaede szła w swojej szacie z kapturem założonym na głowę, nie była zbyt często uśmiechnięta. Wciąż miała w głowie miny swoich braci jak rozkoszowali się tym co jej robią. A ona jeszcze musiała wybierać z kim musi mieszkać. Stanęła przed kamienną ścianą i spojrzałą po bokach. Noo... wreszcie chwila wypoczynku Zamknęła oczka i zaczęła nucić [url=https://www.youtube.com/watch?v=Mns-xMT8LhA]taką oto piosenke[/url. Z jej oczu popłynęły ciche dwie łzy. Wciąż też wspominała swojego byłego. Boże jak jej się czasem melancholijnie robiło. Nie usłyszała nawet żeby ktokolwiek szedł w jej stronę. Zdjęła Kaptur i wypuściła swoje brązowe po raz pierwszy nie wyprostowane włosy.
Matko jak go łeb napierdzielał. Jak zwykle kończą się takie imprezy. A obiecał sobie, że więcej już nie będzie pić. Łatwiej powiedzieć niż zrobić. Ból był tak straszny, że w sumie szedł na oślep, więc nic dziwnego, że jak szedł zderzył się z jakąś osobą. Odbił się i wylądował na ziemi. - Itte - Powiedział cicho rozcierając sobie tył głowy bo przy upadku walnął nią o kamienną posadzkę. - Sory, ale jestem dzisiaj nie do życia - Przeprosił ładnie siadając ledwo na ziemi. Naprawdę ten upadek nie pomógł w pokonaniu bólu głowy. Można spokojnie stwierdzić, że nawet jeszcze bardziej zaszkodziło.
Kaede lekko się przestraszyła. - Boże chłopie uważaj...- szepnęła i zaczęła cicho się śmiać- główka boli?? poczekaj. Wyjęła różdżkę i wyszeptała jakieś zaklęcie. Którego nauczyła jej mama. Zawsze pomagało przy bólu głowy. - Kaede jestem jak co.. W końcu z nieznajomymi nie wolno rozmawiać.- szepnęła jej uśmiech znikł z twarzy, zrobiła się nieco tajemnicza.- Już lepiej?? Mam nadzieję że pomogło bo marudzących na ból głowy to ja nie potrzebuje. mruknęła... nie była wredna... Była lekko przestraszona.
- Dzięki znacznie lepiej - Mruknął cicho i odgarnął swoje włosy na bok gdyż wlazły mu na oczy. - Kamenashi Seo...ale mów Kame...albo jakoś inaczej zależy jaki ci wygodniej - Powiedział i uśmiechnął się lekko. Dopiero po chwili coś sobie przypomniał i aż prawie, że krzyknął. - Aaaa....Kaede czekaj Astoria coś mi tam o tobie wspominała - Powiedział i przechylił lekko głowę w bok. No tak musiał teraz stosunkowo słodko wyglądać bo zrobił jeszcze słodszą minę do tego. Wsadził sobie spokojnie ręce do kieszeni i czekał spokojnie na odpowiedź dziewczyny. Przy okazji zlustrował ją swoimi brązowymi oczami od góry do dołu.
Kae spojrzała na niego i lekko zatkała uszy. - tak Kaede... i tak znam Astorię... Astorię Malfoy... znamy się dość dobrze ale co to kogo interesuje??- Uśmiechnęła się- ale błagam... nie krzycz więcej bo mi bębenki padną a wtedy już nikogo nie będę słyszeć a to już grozi szlabanem bądź ujemnymi punktami jeśli mnie zawołają do odpowiedzi. Zaśmiała się ale odsunęła się na bezpieczną dla niej odległosć. Wciąż bała się mężczyzn, w szczególności wtedy gdy w okolicy pojawiają się jej bracia. - Kamenashi?? Hmmm chyba znam Twojego brata wiesz?? Seo... Seo Shin prawda?? To jest Twój brat.
- Tak zrozumiały, arogancki, samolubny, egoistyczny, tandetny, wredny, okropny, chamski, chłopak to niestety mój brat - Oj sporo tych epitetów się znalazło na jego temat. - Mnie to obchodzi. Bo zawsze łeb mnie boli po spotkaniu z nią - No tak ostatnie spotkanie było nawet bardzo bliskie, ale wyjaśnili sobie, że to była pomyłka i wrócili do stanu przyjaciół. - Astoria to moja przyjaciółka - Dodał po chwili i wyszczerzył się do niej. Co jak co, ale zdziwił się lekko, że ona się od niego odsunęła na taką odległość, ale cóż każdy ma swoje dziwactwa. - Tak więc sugerując po twoim imieniu i wyglądzie jesteś japonką - Powiedział i uśmiechnął się lekko. Och jaki on błyskotliwy.
Kaede zaśmiała się lekko. Starała się być naturalna więc na pewno dobrze jej to teraz wychodziło. - Astoria... Hmmm fajna dziewczyna ale my jesteśmy tylko dobrymi znajomymi.- Szepnęła i wpadła w zamyślenie " I tylko ona wie co się wydarzyło" pomyślała.- Jesteś strasznie błyskotliwy wiesz?? Ja bym się nigdy nie skapowała że jestem Japonką ani z wyglądu ani z imienia. Zażartowała. O boże ona po raz pierwszy żartowała. Co za denna głupota. - Jakby tak zauważyć i błyskotliwie stwierdzić że z imienia i wyglądu również jesteś Japończykiem- Znów zażartowała.
- Tak, ale już od lat nie mieszkam w Japonii. Z rodzicami wyjechałem przed jedenastymi urodzinami - Powiedział i oparł się o ścianę. Kurcze jaka ambitna rozmowa. - Wiesz z natury jestem bardziej żywiołowy, ale po wczorajszej imprezie to raczej nie oczekuj cudów z mojej strony - Powiedział i przystawił głowę do przyjemnie chłodnej ściany. Jakie to było fajne uczucie. Ból przez to lekko zelżał, ale jak tylko na chwilę. Bo jak chciał oderwać łeb od ściany ból powracał. No i trzeba wspomnieć o tym, że też nie wyglądał najlepiej. Zerknął na dziewczynę i uśmiechnął się lekko. No to się spotkali i co teraz mają robić. Znaczy sie co on ma zrobić.
Kae uśmiechnęła się lekko. - Boże ale ambitna rozmowa... Moze lepiej porozmawiajmy o czymś... ambitniejszym. Jestem Kaede Kawchi, jestem z Hufflepuffu, mam 4 starszych braci... Mam swoje wielkie i małe tajemnice... kocham książki emm... mieszkamw Japonii cały czas i mam dość swoich chorych ślizgońskich braci.- Monolog Kae był dość zabawny. - Byłeś dziś na lekcjach?? Mnie się nie chciało i tak jednej klasy nie zdałam więc już raczej mi to nie robi.- przyjrzała mu się- Aha... Lubię śpiewać i tańczyć a w szczególności lubię mieć zagadkę jeśli chodzi o ludzi bo inaczej się szybko nudzę znajomoscią.
- Wiesz też jakoś mi się za bardzo nie chciało iść. Za wiele z tym roboty. A po za tym mam ważniejsze sprawy na głowie w tej chwili niż nauka.- Powiedział spokojnie, jednak nadal zastanawiał się nad tym dlaczego ona aż tak się odsunęła od niego. Może jeszcze czuć, że pił. Nie przecież nie wypił aż tyle. - Słuchaj...dlaczego aż tak daleko ustałaś. Nie, że mi to przeszkadza, ale mam dziwne ważnienie, że coś ze mną nie tak ? - Zapytał się zaciekawiony. Chciał poznać powód dlaczego Kaede zbudowała już na dzień dobry jakiś mur ochronny. On sam też nie dopuszczał do siebie ludzi, ale nigdy się nie odsuwał.
no i Kae nie wiedziała co powiedzieć. Nie wiedział nic czyli Astka nie wygadala. Jedno dobre. - Nie żeby było z Tobą coś nie...- Nie skończyła zdania- schowaj sie... błagam. Mruknęła i wstała, szybko postawiła go na nogi i zaprowadziła za jakiś posąg niedaleko. Wróciła na swoje miejsce. - Popatrz Ryu, nasza kochana siostrzyczka tu siedzi... Sama.. .Nikomu jeszcze nie wygadałaś??- Zaczęli się śmiać. - Odwal się ode mnie Jin i nie dotykaj ok??- Popatrzyła na nich, oboje starali się ją przygwoździć do ściany.
- Ale...co - Nie udało mu się dokończyć bo dziewczyna wepchnęła go za posąg. Cóż jako, że on szanował innych ludzi to posłusznie się schował, jednak kiedy usłyszał ton rozmowy baraci Kaede, aż krew w nim się zagotowała. Jakoś przez skórę czuł problemy, ale jak na razie wolał się w to nie mieszać. - Co jest do jasnej - Mruknął cicho do siebie obserwując całą tą scena zza posągu. Kompletnie nic nie rozumiał, a już tym bardziej nie wiedział o co chodzi. Czego ona nie wygadała. Nie miał pojęcia o co im poszło, ale miał niejasne wrażenie, że to nie była jakaś tam zwykła kłótnia pomiędzy rodzeństwem. Cóż on ze swoim bratem tez był skłócony i to nieźle.
Kaede zagryzła usta i spojrzała na braci. - A kto normalny wygadałby komuś że jego bracia z nim współżyli na innych warunkach niż powinni??- Warknęła tak cicho by Kame tego nie słyszał. Ryu zaczął jeździć ręką po jej nodze drugą przytrzymywał jej rękę. Jin Trzymał drugą wolną rękę Kae i też ją obmacywał. - Ale mamy grzeczną siostrzyczke Ryu... już nie krzyczy tak jak w opuszczonej klasie, już wie że nikt jej nie pomoże gdy znów będziemy z nią to robić- Zaśmiał się starszy brat Kae. - Dziwisz się?? jak w opuszczonej klasie z nią to robiliśmy to nikt jej nie pomógł to teraz też jest sama- Mruknął młodszy z braci.
- Nie no tak to nie będzie - Warknął cicho do siebie i wystrzelił ze swojej kryjówki jak petarda i szybko odepchnął braci Kaede. - Odwalcie się - Warknął na nich cicho i każdego po kolei zmierzył groźnym wzrokiem. - Czy Japończycy naprawdę już zatracili resztkę kultury - Dodał i teraz mrugnął do Kaede aby się nie martwiła. Cóż cały Kame zawsze jak widzisz krzywdę ludzką to nigdy nie umie stać bez czynnie. Może i dlatego trafił do gryfonów. Bardzo często takie zachowanie pakowało go w kłopoty, ale cóż nie umie udawać, że nic go nie obchodzi. Może jak kogoś bardzo nie lubił to może i by udał, że nie widzi, ale potem miał by wielkie wyrzuty sumienia, że nie pomógł. Oczywiście miał by wtedy kiedy wiedział, że mógł by pomóc. Bo są takie sytuacje w życiu kiedy po prostu nie da się pomóc, albo osoba zainteresowana tego nie chce.
Kaede spojrzała na Kame z lekkim przerażeniem. - Nie... Kame zostaw proszę... - szeptała gorączkowo patrząc na niego i potem na braci. - Ach... czyli jednak wygadałaś tak??? Pożałujesz mała spotkajmy się kiedyś sami na korytarzu- warknął Ryu. Kae nie wytrzymała. - Też jakby zgwałciła Cię czwórka twoich najbliższych w końcu byś to wygadał a teraz wynoście się stąd nie chce na Was nawet patrzeć, czuje obrzydzenie jak Was widzę- Spojrzała na Kame. W oczach miała łzy. jej bracia w końcu odeszli grożąc że i tak dopadną ją jak będzie już sama. Kae wiedziała że teraz ma bardzo przechlapane.
Kame odprowadził wzorkiem napastników a kiedy upewnił się, że poszli odwrócił się do Kaede. - A więc o to chodzi z tym odsuwaniem się - Powiedział stosunkowo skrępowany. Może i nie powinien był się wtrącać, ale co on na to poradzi. Pewnie gdyby się nie wtrącił nie wiadomo co by się stało. - Słuchaj nie ważne co się i jak to się stało, ale musisz poinformować o tym nauczycieli, albo swoich rodziców. Tak nie może być. Oni czują się bez karni. Skoro ty milczysz to oni nie poniosą kary i być może jeszcze inna dziewczyna ucierpi - Powiedział i oparł się o ścianę obok Kaede. - Jednak ja tylko mówię. Znając takie osoby jak ty po prostu wstydzą się tego co się stało, ale posłuchaj mnie przez chwilę. Mogła byś sie wstydzić kiedy sama byś tego chciała, ale oni cie zmusili to jest najnormalniej w świecie karalne czy to w świecie czarodziei czy w świecie mugoli - Powiedział i zerknął na dziewczynę obok siebie.
Kae wiedziała że pokrzywdzona zawsze chroni swojego oprawce. Dlatego teraz spojrzała na Kame. - Dopóki nikomu o tym nie powiem nikt nie ucierpi... tylko ja... nie chce mieć problemów z moimi braćmi... zresztą... Łatwo Ci mówić... nie wstydze się tylko boję... Nie jest łatwo mówić o tym że ktoś... zrobił Ci coś złego...- szepnęła patrząc na niego.- powiedz... ty byś powiedział gdyby najbliższe Ci osoby zrobiłyby Ci coś takiego... powiedziałbyś to?? wydaje mi się że nie... Nie patrzyła na niego. - Jak tam głowa... nadal Cię boli??
- Rodzice wywalili mnie z domu tylko dlatego, że trafiłem do gryfonów i, że nie uważam, że tępienie mugoli to fajna zabawa. Mój brat to zarozumiała gęś która robi wszystko aby mi zniszczyć życie. Dzięki mojej kochanej rodzince mam na karku do spłacenia dług w banku, a w dodatku nie mam kompletnie za co żyć, ledwo co wiąże koniec z końcem śpiewając po jakiś tam barach, ale kokosy to nie są. Wlicz w to jeszcze kilka problemów na mieście z kilkoma ludźmi - Mruknął cicho i popatrzył na nią. - Nie obraź się, ale jesteś po prostu głupia. Jak byś komuś powiedziała, to ten ktoś zrobił by wszystko aby oni ciebie nie dotknęli więcej, a sami trafili by tam gdzie ich miejsce. Ja bym osobiście takich gnojów zamordował, ale nie chcę trafić do więzienia za to. A po za tym ucierpi. Popatrz na to z psychologicznego punktu widzenia. Skoro raz się udało to dlaczego niby nie miało by się udać drugi raz. Nie wiem czy lubisz żyć w strachu, ale jeśli tak to powinnaś była iść się leczyć - Zakończył swój wywód. - I już przestała mnie boleć - Dodał po chwili milczenia.
Kae zaczęła się śmiać. Monolog jak sie patrzy. - No to powiem Ci tak... wiesz już ty i Astoria. Nie lubię żyć w strachu ale moi rodzice nie wybaczyliby mi jakbym na nich doniosła...a ja nie mam gdzie mieszkać... Ty pewnie masz dom... ja nie... W dodatku muszę wybierać czy chcę mieszkać z ojcem i braćmi czy z mamą bo rodzice biorą rozwód... Nie warto się kłócić z rodzina. Leczyć się leczę... Niedawno wyszłam z depresji i jestem silniejsza... jeśli chcesz bym powiedziała o tym nauczycielowi musisz pójść tam ze mną- szepnęła i spojrzała na niego. jej oczy zaczęły się iskrzyć. - Sama nie mam na tyle odwagi by tam pójść... zrozum... mi nie jest łatwo mówić o tym co się stało... To nie jest tak że oni są bezkarni... Mój najmłodszy brat dzięki mnie wylądował w Świętym Mungu z rozwalonym brzuchem... Magia która we mnie tkwi jest dość... mocna więc jak się wkurze jest jak u 5 latki... wybucha bez kontroli. Spojrzała na ścianę za nimi.
- Ja mogę pójść. A po za tym powiedz jedno słowo a osobiście jeszcze pójdę i rozbiję im łby o ziemię - Mruknął cicho i uśmiechnął się lekko. - Wiesz może i nie warto się kłócić z rodziną, ale mi się wydaje, że osoby które kompletnie nie szanują własnego dziecka i traktuje je jak najgorszego śmiecia nie mają prawa nazywać się rodziną. U ciebie ani mieszkanie z nimi a ni kłótnie nie wychodzą na dobre, ale wiesz nie wiele ludzi ma odwagę wybrać to większe zło. Zawsze idą po najłatwiejszej linii oporu. Wiesz jak ja bym mieszkał w domu z rodzicami to najpewniej już dawno bym się powiesił. - Powiedział cicho i przeciągnął się spokojnie. - Wiesz teoretycznie zwolniło mi się jedno miejsce u mnie w domu, ale nie będę ci tego nawet proponować bo i tak wiem, że się nie zgodzisz - No tak w Kame zawsze znalazła się dusza która bardzo chętnie pomagała. - Słuchaj z każdego bagna można wyjść tylko trzeba zrobić pierwszy krok do przodu. Potem już idzie łatwo. Najpierw wydaje ci się, że świat się zawali prawda. Mi też się tak wydawało kiedy okazało się, że wyleciałem z domu, ale z czasem ułożyłem sobie spokojnie plan i teraz jakoś żyje. Może to nie jest rewelacja, ale nie jest źle - Powiedział i ustał naprzeciwko dziewczyny i wyszczerzył się do niej.
Kae spojrzała mu w oczy. - Kazda rodzina, nieważne jaka na zawsze pozostanie rodziną- szepnęła- zamieszkać u Ciebie nie zamieszkam... no wybacz jednak hmmm... Nie umiałabym mieszkać z kimś kogo nie znam na tyle dobrze by mu o wszystkim powiedzieć. Wiesz... nie ufam za bardzo ludziom... Spojrzała na niego z lekkim uśmiechem na twarzy. - Jednakże dziękuję za propozycję jesteś strasznie kulturalnym Japończykiem, takich jest coraz mniej... Może kiedyś wybierzemy sie do Hogsmeade na spacer by pogadać??
- I to właśnie postaramy się zmienić - Powiedział i przechylił lekko głowę w bok uśmiechając się do niej słodko. - Ale za nim do tego przejdziemy zrobimy teraz ten pierwszy krok. Bo znając życie jutro, albo po jutrze nie będzie mi się chciało, albo będę bardziej niedysponowany więc korzystajmy z chwili póki jest. Idziesz ze mną do jakiegoś nauczyciela mówisz o tym co się wydarzyło i masz to za sobą. I sama się przekonasz, że świat się nie skończy - Powiedział i chwycił ją za ramiona i zaczął ją pchać przed siebie. - Trzymaj się młoda, jak coś ja ciebie poprę. A potem popracujemy nad twoja ufnością do ludzi - Powiedział i pchał ją dalej do przodu. z/t x2