Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Dublin, Irlandia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 3 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
AutorWiadomość


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 EmptyPią Wrz 30 2022, 01:12;

First topic message reminder :


Dublin


Stolica i największe miasto Irlandii, położone w prowincji Leinester, na wybrzeżu nad Morzem Irlandzkim, u ujścia rzeki Liffey do Zatoki Dublińskiej. Znaki rozpoznawcze? Deszcz i kufel guinnessa. Poza tym warto odwiedzić to miejsce przede wszystkim podczas obchodów Dnia Świętego Patryka, kiedy na prowincjonalnych ulicach wybrzmiewa tradycyjna folkowa muzyka, a wokoło można spotkać przebierańców i miłośników zielonego piwa.


Święty Patryk:
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Hariel Whitelight
Hariel Whitelight

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
Galeony : 426
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t20706-hariel-whitelight#657554
https://www.czarodzieje.org/t20730-poczta-harry-ego#657951
https://www.czarodzieje.org/t20707-hariel-whitelight#657557
https://www.czarodzieje.org/t20986-hariel-whitelight-dziennik#67
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 QzgSDG8




Administrator




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 EmptyPon Mar 20 2023, 00:20;

Opłata na wstęp: tutaj
Atrakcja: Piwo - 6
Efekty: chcę się tulić

Jak to się stało, że ostatni rok unikaliśmy się nawet na szkolnych korytarzach, a teraz złapaliśmy się na wyjazd na Patryka? Sam nie wiem. Ale zagadałem do Ruby kiedy jakimś cudem siedziałem z nią w ławce na zajęciach Historii Magii, nie wiedząc nawet czemu przycupnąłem obok niej. Ani też co ona tam robiła, pewnie coś pomyliła, bo większość zajęć spała, kiedy ja próbowałem ją delikatnie budzić i zagadywać. Gdzieś między moimi próbami nawiązania konwersacji, by nie zaczęła chrapać na całą klasę, zacząłem gadać o tym, że musimy jechać do Dublina na to boskie święto, bo przecież nie chcemy tam jechać z rodowitymi Irlandczykami takimi jak Ricky i Marla, bo nas zamęczą swoją irlandzkością i musimy trzymać się razem.
Ku mojemu zdziwieniu, naprawdę razem polecieliśmy na tą imprezkę.
To co najlepsze było w tym święcie (oprócz piwka) to fakt, że mogłem ubrać jedną z moich ulubionych zielonych stylówek. Czy bałem się, że jakieś irlandzkie rzezimieszki zerwą ze mnie te dość drogie kamienie? Raczej nie, bo pewnie większość zakładała, że nikt nie jest taki głupi, żeby zakładać na takie święto prawdziwą biżuterię!
- Chcesz być kapitanką qudditcha? Słyszałem od Irlandczyków. Moim zdaniem to przedni pomysł! - mówię wesołym tonem kiedy kierujemy się do budki z piwkami. - Może też powinienem się zgłosić, skoro w Slytherinie ewidentnie nikomu nie chce się tego robić... Nie to, że mi chce. Ale nie sądzisz, że nasze wspólne starcie jako dwóch kapitanów byłoby przednie? - pytam i próbuję przyjąć groźną  minę i postawę. Na pewno mi to wychodzi w moim zielonym wydaniu. - I kazałbym im tańczyć podczas treningów... boże totalnie to zrobić - mówię nagle niesamowicie rozbawiony pomysłem dansujących wesoło Ślizgonów, którzy prawie nigdy nie byli weseli. Biorę kilka łyków piwka i mam nieodpartą chęć objęcia Ruby kiedy tak uroczo wygląda, taka drobna przy mnie z tymi pięknymi, wielkimi oczami! Kierowany magicznym alkoholem przytulam się do niej kompletnie bez sensu, a potem wypuszczam ją z ramion kompletnie nieprzejęty swoim zachowaniem. - Nie mogłem się powtrzymać. Pewnie piwko ma coś w sobie. Zawsze ma... a ja mam ochotę zamknąć się z tobą w jakimś brudnym wychodku i wycałowywać. A uwierz lub nie, nie miałem takich planów kiedy tu przyszliśmy! Bo zakładałem, że mogłoby to udziwnić nadmiernie naszą relację póki co, nie to że coś mi nie pasuje. Gdzie idziemy? Trzymaj mnie chociaż za rękę - paplam i paplam, popijam piwko przez co jeszcze bardziej nie mogę się powstrzymać od bycia coraz bliżej Ruby i teraz dyskretnie staram się powąchać jej włosy. Dopóki nie orientuję się co wyprawiam i aż w końcu trochę zażenowany powstrzymuję się od wzięcia kolejnego łyka.

@Ruby Maguire
Powrót do góry Go down


Augustine Edgcumbe
Augustine Edgcumbe

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 188
C. szczególne : zmieniający się kolor brwi | dresiki i bluzy z kapturem | okrągłe kolczyki w uszach | szkocki akcent | pachnie super kosmetykami czarodidasa
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 248
  Liczba postów : 754
https://www.czarodzieje.org/t21305-augustine-edgcumbe#688941
https://www.czarodzieje.org/t21354-august#690461
https://www.czarodzieje.org/t21307-augustine-edgcumbe#688946
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 QzgSDG8




Administrator




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 EmptyPon Mar 20 2023, 01:18;

Opłata na wstęp: tutaj
Atrakcja: Piwo 5 i potem 1
Efekty: wyglądam jak Marla w złotych łuskach 🤡


Święto Patryka to dla mojej rodziny idealny dzień na załatwianie tych mniej legalnych interesów, które ostatnimi czasy zdecydowanie się mnożyły. Staram się nie uświadamiać sobie, że możliwe że moim rodzicom nie wiodło się tak dobrze jak zwykle i po prostu robię to co mi kazali. A ponieważ Dublina nie znam wcale - proszę o pomoc Marlę. Nie tylko przez fakt, że jest Irlandką, ale ona też widziała jako jedna z nielicznych mój nowy oficjalny wygląd w którym akurat dziś musiałem wozić się po mieście.
O'Donnell była całkiem pomocna podczas spotkań, bo wielu gości było wręcz oczarowanych taką śliczną, młodą dziewczyną. Stare oblechy śmiały się lubieżnie kiedy tylko ta coś zażartowała i starali się zwrócić jej uwagę. Niekoniecznie podobało mi się, że na to pozwalam, ale trzeba było przyznać - byli znacznie bardziej hojni, dając mi znacznie lepsze ceny na świstokliki które miały prowadzić na nielegalne wyścigi czy zwiększając możliwą ilość osób do ukrycia na danym terenie. Zakładam, że tylko moje nieprzyjemne spojrzenia rzucane od czasu do czasu sprawiały, że poza maślanymi oczami i obrzydliwymi chichotami, nic nie zrobili. Ostatni gość otwarcie zapytał się czy może ją gdzieś zaprosić na co musiałem mówić że jest ze mną, pozłościć się aż blond włosy mi poczerniały, więc dam nam spokój.
Miałem grzecznie wracać do domu, ale trzeba było przyznać, że tak się napracowaliśmy - może należy nam się czillowanie. - Odprowadzę Cię i znajdziemy Twojego brata - mówię uprzejmie, ale kiedy dochodzimy na miejsce, stwierdzam że znalezienie Rikiego będzie istną masakrą. Dlatego zgadzam się, że najpierw powinniśmy napić się piwka. Pijemy jedno, a ja mam wrażenie, że już w tej chwili muszę napić się kolejnego i zamawiam dalej. Ale oczywiście w tych piwkach zawsze coś jest. A ja zawsze trafiam na najgłupsze. Nie mam pojęcia, że rosną na mnie łuski ale trudno nie zauważyć jak maleję, chudnę jeszcze bardziej, ale równocześnie... hm, nabieram kształtów. Z jawnym przerażeniem patrzę na swoje złote, łuskowate ręce, znacznie chudsze niż moje zazwyczaj. Odczuwam też wyraźne braki w swojej nowej sylwetce. - Jestem dziewczyną - mówię do Marli i gapię się na nią ze zgrozą. - Kurwa mać, co to za piwo - pytam wściekły i aż odwracam się do sprzedawcy i łapię go za przód koszuli, by przyciągnąć do siebie. Pewnie nikt się wokół by nie zdziwił widząc nadpobudliwą Marlenę.

______________________

I'm almost never serious, and I'm always too serious.

Powrót do góry Go down


Eli Rosley
Eli Rosley

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 164
C. szczególne : Charakterystyczne pieprzyki rozmieszczone symetrycznie pod oczami. Nieproporcjonalnie długie i nieco krzywe palce. Niezwykle bogata mimika twarzy, bo i łatwiej mu się tak komunikować.
Galeony : 62
  Liczba postów : 110
https://www.czarodzieje.org/t22009-eli-rosley
https://www.czarodzieje.org/t22016-eli#720790
https://www.czarodzieje.org/t22008-eli-rosley
https://www.czarodzieje.org/t22019-eli-rosley-dziennik
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 EmptyPon Mar 20 2023, 06:55;

Opłata na wstęp: Zapłacone
Atrakcja: garnek złota + literki
Efekty: magiczne soczewki + znikające złoto + krwotok z nosa



Okej, okej, ja muszę powiedzieć, że wbrew pozorom - on całkiem pozytywnie podchodził do całej tej wyprawy! Może dlatego, że była to szansa wyrwać się z Hogwartu, na co ostatnio całkiem często marudził? Albo po prostu - bo była to szansa na miłe spędzenie czasu, na co przecież pozwalał sobie tak rzadko, wierząc, że teraz już na wieki wieków musi się przykuć łańcuchami żałoby. A najlepiej to do pianina, żeby zachować wizerunek. Niee, dajmy mu też czasem być człowiekiem.

I to takim, który ma przed sobą perspektywę spędzenia festynu ze swoim dumnie ozwanym młodszym bratem. To nie zwiastuje żadnych kłopotów, no nie? Hałas przytłoczył go nieco, początkowo - ciężko się dziwić, biorąc pod uwagę jak wrażliwy słuch ma kompozytor - po chwili jednak przywykł, podejmując ochoczą wędrówkę za Arthurem w stronę pierwszych atrakcji. Łowienie złota? Niech będzie i tak. Choć czy to, co udało mu się zdobyć, możemy w pełni nazwać szczęściem... hm. Soczewki, owszem, nawet szybko zrobił sobie w głowie obraz tego, komu chciałby je podarować - bo przecież po nim emocje i tak i tak widać, a pozbywanie się czarnych dziur zamiast oczu wcale go nie bawiło. Znikające złoto to jednak smutne rozczarowanie, a krwotok z nosa tylko to dobił. Bezradnie spojrzał na krople krwi na swojej dłoni, gdzie jeszcze przed chwilą mieniły się galeony i-

- roześmiał się bezgłośnie, przytykając rękaw marynarki do twarzy, wolną ręką wykonując gest spirali. No tak, bo zwykle to przecież Artiego rolą było dramatycznie krwawić z nosa więc fakt, odwróciło się... pamiętacie jak mówiłem, że na pewno nic złego się tu nie stanie? No ten. Następne słowa Gadda zmroziły go jednak w miejscu; zmarszczył brwi, potem je uniósł, potem pokręcił przecząco głową, odrywając przy tym materiał od nosa. Rozłożył bezradnie ręce (bo JAK ma się tu komunikować, no jak?!), przyłożył dłoń do twarzy niczym w klasycznie znanym nam wyrazie załamania, a potem pstryknął bezceremonialnie Artiego w nos.
Powiedzmy, że było to swego rodzaju pogadamy o tym potem. Rozejrzał się jeszcze, jakby dla upewnienia, że nikt tego nie słyszał, a następnie posłał błagalne spojrzenie sprzedawcy - nie, żeby to też cokolwiek załatwiało. I brudził sobie koszule. Piękny widok no, świetnie się zaczyna.
Powrót do góry Go down


Benjamin Auster
Benjamin Auster

Absolwent Slytherinu
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : zagojone blizny po cięciach na przedramieniu zakryte zazwyczaj koszulą z długim rękawem
Galeony : 1263
  Liczba postów : 575
https://www.czarodzieje.org/t22014-benjamin-auster
https://www.czarodzieje.org/t22020-skrzynka-bena
https://www.czarodzieje.org/t22013-benjamin-auster#720723
https://www.czarodzieje.org/t22025-benjamin-auster-dziennik#7211
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 EmptyPon Mar 20 2023, 10:48;

Opłata na wstęp: fiuu
Atrakcja: Garnek, 2 monety, literki: H i D
Efekty: bonusowy przerzut 1 kostki w każdej lokacji, magiczne soczewki

Poczuł jej ręce na swojej szyi i błogo się uśmiechnął. Chciał, aby ta chwila nigdy się nie kończyła. Benjamin miał problem z odmawianiem sobie przyjemności. Stawianie granic to był dla niego nieśmieszny żart. Był świadomy tego, że żyje się tylko raz i z tego powodu nie zamierzał się ograniczać.
- Uważaj, czego sobie życzysz - odpowiedział zaczepnie, a jego oku błysnęło coś niebezpiecznego. A potem dostrzegł w jej spojrzeniu ufność i poczuł w sercu ukłucie. Czuł, jak nad jego losem ciąży fatum, nieodmienna świadomość tego, że prędzej czy później ją zrani. Zignorował jednak tę nieprzyjemną myśl, dając się porwać chwili. Obrócił się wokół własnej osi, a potem poczuł jej nogę na swoim biodrze.
Gdy wpiła się w jego usta, przypomniał sobie o obecności Pats. Korzystając na tym, że Laena zamknęła oczy, zerknął w kierunku byłej dziewczyny. Spodziewał się przynajmniej dramatycznego wpierdolu i już był gotowy bronić piękną jasnowidzkę ale… nie dostrzegł tamtej w tłumie. Dziwne, pomyślał.
Nie miał jednak czasu się nad tym dłużej roztkliwiać, zupełnie nie spodziewając się, jak bardzo zranił tym Brandonównę. Bo ich namiętny pocałunek, podczas którego trzymał ją w ramionach jakby jutra miało nie być, tak nagle się skończył. Gdy kobieta otworzyła oczy, była wyraźnie zadowolona. Auster również nie krył, że owe czułości znacznie poprawiły i tak świetny humor.
- Jesteś słodka jak miód, ale musimy się chyba nieco opamiętać - wyszeptał jej do ucha. Ludzie wirujący wokół nich patrzyli z lekką dezaprobatą. A może jedynie mu się to wydawało? W każdym razie w tłumie dostrzegał kilka osób w wieku szkolnym. Pomimo chuci musiał się opanować, nie chciał psuć jej nieskazitelnej (w jego mniemaniu) reputacji.
- Chodźmy. Noc jest jeszcze młoda, zobaczmy co dla nas przygotowali - powiedział, łapiąc ją za rękę i prowadząc do następnego stanowiska.
Kierował swe kroki do garnków ze złotymi monetami. Tę zabawę kojarzył przede wszystkim z Haloween i bardzo ją lubił. Polubił ją jeszcze bardziej, gdy spostrzegł, że garnkach nie znajduje się ni woda, ni poncz a piwo. Wytłumaczył naprędce zasady Laenie, ale nie mógł zbytnio się skupić, w końcu miała na sobie tylko tę kusą sukienkę. Noc była chłodna, a jej policzki rumiane, dlatego w przypływie wspaniałomyślności zrobił coś, czego nie robił nigdy. Narzucił na jej ramiona swoją marynarkę.
A potem spojrzał na nią podekscytowany, pytając.
- Na trzy? Raz, dwa, trzy! - i zanurzył usta w piwie.
Wyłowił aż dwie monety. Wow, co za szczęście - pomyślał, widząc jak jedna z nich znika na jego oczach. Jednak druga była wyjątkowo duża, okazało się nawet, że to wcale nie było złoto. Wyłowił pudełeczko, które skrywało w sobie magiczne soczewki. Pokazał swoją zdobycz Laenie, posyłając jej uśmiech.
- A ty? Co tam masz? - zapytał, próbując się nie skupiać się na kroplach cieczy kapiącej z jej podbródka na biust. Co było bardzo, bardzo trudne.
Dopiero po chwili rozejrzał się wokoło i dostrzegł pośród ludzi zgromadzonych przy kociołkach nie jedną, a dwie znajome postacie. Na widok jednej z nich uśmiechnął się i pomachał ręką. A gdy ujrzał drugą, zaklął cicho pod nosem. Na Merlina, świat jest przecież taki duży. Czy ciągle musiał spotykać tych, którzy szczerze go nienawidzili?

@Laena Aasveig @Patricia D. Brandon @Salazar Morales @Frederick Shercliffe

______________________

Miałem skrawek sumienia
Myślałem, że mam ich, a tylko znałem imienia
Miałem swój stres, swój gniew, chwałę, cierpienia
Wartości się jak olej w aucie wymienia


~


Powrót do góry Go down


Laena Aasveig
Laena Aasveig

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : Duże, kryształowo-błękitne oczy, często chodzi z wiankami na głowie
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 224
  Liczba postów : 239
https://www.czarodzieje.org/t22055-laena-aasveig
https://www.czarodzieje.org/t22057-l#722340
https://www.czarodzieje.org/t22056-laena-aasveig
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 EmptyPon Mar 20 2023, 12:17;

Opłata na wstęp: Si
Atrakcja: Garnek 3, B, A i F
Efekty: 50 galeonów i 20 galeonów, od piwa mi ciepło więc chodzę w kusej sukieneczce

- Oh, ależ ja nawet jeszcze nie zaczęłam niczego sobie życzyć – odparła z zadziornym uśmiechem.
By zaraz porwać ich w taniec i pocałunek, oddając się w całości jemu, a nich samych zabawie. Nie mogła wiedzieć, że gdy ona postanowiła tej nocy być w pełni dla niego, śmiechem, sercem, słowem i każdą myślą, on swe własne dzielił z inną kobietą. Czując jego ramiona na sobie, nigdy by się tego nie spodziewała. A gdy przerwała ich namiętny pocałunek, choć wydawało jej się przed chwilą, że mogliby w nim trwać wiecznie, wzrok mężczyzny znów spoczywał tylko na niej. Jakby żadnej innej nigdy nie było.
- I już tylko pozostaje pytanie, czy słodka sama z siebie, czy przez ten miodownik – wetchnęła i powiodła za nim zaczepnym wzrokiem, idąc do kolejnej atrakcji. – Jak widać już nie sprawdzisz – szepnęła, uśmiechając się łobuzersko i tanecznym krokiem ruszyła w stronę garnków, chichocząc pod nosem.
W końcu i ona potrafiła się bawić i kusić, a tak wesoły dzień i wcześniejsze piwo, które cały czas sprawiało, że chciała być blisko Benjamina, wcale nie stopowały jej drobnych zaczepek.
Przyjrzała się dokładniej osobom wygłupiającym się przy garncach złota, wyglądało to zabawnie, a skoro jej kompan chciał tego spróbować, co jej szkodziło? Szczególnie kiedy tak bardzo się ekscytował, a uśmiech nie schodził z jego twarzy. Chociaż wszystkie troski, jakie zobaczyła wtedy u niego na klifie na pewno nie minęły, chciała cieszyć się razem z nim, tym wieczorem, wydarzeniem, ich obecnością, jakby jutro miało nigdy nie nastać, jakby ten śpiew miał już nigdy ich nie opuścić.
- Dziękuję – powiedziała słodko, nieco zaskoczona, gdy mężczyzna położył jej marynarkę na ramionach.
Wcale nie było jej zimno, ale przyjęła ją z wdzięcznością i podeszła bliżej do Benjamina, jakby chciała wtulić się nieznacznie w jego bok w podziękowaniu. A zaraz zgarnęła burzę swoich białych loków do tyłu, by przypadkiem nie umoczyć ich w piwie.
Omal się nie skrzywiła, gdy zamoczyła w nim usta, ono wcale nie było tak słodkie jak poprzedni trunek, a jego gorycz i procenty były dla Laeny nieprzyjemne. Jednak było tak tylko w pierwszej sekundzie, bo gdy zobaczyła z jakim rozbawieniem mężczyzna próbował łapać nagrody, sama podłapała jego entuzjazm. „A co tam?!” pomyślała sobie, zapominając o tej chmielnej goryczy i po prostu próbowała łapać galeony, śmiejąc się wręcz śpiewnie pomiędzy kolejnymi zanurzeniami. Całe jej serce biło szybciej i radowało się na ich wspólne zabawy, czuła się zupełnie jak dziecko poznające i cieszące się nową tradycją.
- Zobaczmy… – chciała pokazać mu jedną ze złowionych monet, ale dosłownie rozpłynęła jej się na dłoni. Zachichotała. – Ciekawie się tu bawicie magią – zażartowała, myśląc, że i dwie kolejne zmienią się w nicość. Ale nie, to były najprawdziwsze galeony! – O! A jednak miałam rację! – pokazała mu złowione monety, patrząc na niego z tym ciepłem i uwielbieniem w oczach. – Przy tobie nawet trójlistna koniczyna przynosi szczęście – i cmoknęła go w policzek, jakby ten łup był w pełni jego zasługą.
Powrót do góry Go down


Ruby Maguire
Ruby Maguire

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Dodatkowo : kapitanka drużyny Gryfonów
Galeony : 1215
  Liczba postów : 1754
https://www.czarodzieje.org/t20263-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20265-poczta-ruby#632863
https://www.czarodzieje.org/t20264-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20266-ruby-maguire-dziennik#632872
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 QzgSDG8




Moderator




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 EmptyPon Mar 20 2023, 12:36;

Opłata na wstęp: tutaj
Atrakcja: piwo - 2
Efekty: bełkoczę - post 1/2

Dzień święty należało święcić, a dzień świętego Patryka był dla każdego Irlandczyka najważniejszym dniem w roku i Ruby wcale nie była wyjątkiem. Co prawda nie miała pojęcia jak to się stało, że była umówiona z Harrym, a nie Rickym i Marlą, ale ważne, że miała towarzystwo. Nie pamiętała kiedy dokładnie Hariel jej to zaproponował, ale istniała taka możliwość, że przypadkiem pojawiła się na historii magii i pomiędzy jej drzemkami coś tam o tym wspomniał. Szczerze nie przeszkadzało jej to, że wybierała się na największą imprezę w roku ze Ślizgonem, uratował jej życie na feriach, więc nie zamierzała go unikać - w ogóle nie miała do tego powodów. Pojawiła się więc na miejscu, namawiając wcześniej Ryana, żeby ją zawiózł, bo przecież sama zamierzała wypić hektolitry piwerka i nawet się z tym nie kryła. Wspaniale było być Irlandką w ten dzień, nic jej nie powstrzymywało.
Wyszczerzyła się do Harry’ego na miejscu, poprawiając swoje epickie okulary, które wspaniale dopełniały jej zielony outfit i od razu niemal skierowała się do budki z piwami. No przecież nie będzie się bawić o suchym pysku!
Taki mam plan, trochę się boję, że nie dam rady, ale gorzej z drużyną już nie będzie — machnęła ręką. Miała zaplanowany trening i w ogóle cały sprytny plan jak poprowadzić Gryfonów ku pucharowi q, nie chciała jednak zapeszać i mówić wiele więcej, więc z ulga przyjęła fakt, że kolejka przesuwała się zaskakująco szybko. Rzuciła na ladę parę sykli, mamrocząc pod nosem, że to zdzierstwo, ale prędko usunęła się z drogi innym kolejkowiczom. — Ja mam pałkę, jestem na wygranej pozycji — dodała jeszcze, bo z tego co kojarzyła, to Hariel był ścigającym. Siebie nie wyobrażała na żadnej innej pozycji niż pałkarza, w razie jak nie będzie mogła odbić kafla, to zawsze może rzucić po prostu pałką. Chociaż kiedy zwierzała się z tego wspaniałego planu Marlenie, to pech chciał, że Walsh akurat ją usłyszał i zagroził wyrzuceniem z drużyny. Szkoła podcinała skrzydła, takiego była właśnie zdania, zamiast nagradzać za kreatywność, to chcieli ją zawiesić, a jeszcze nic nie zrobiła!
Może piwsko nie trafiłoby ją tak od razu, gdyby nie wypiła trzy czwarte kubka na raz. Rzecz w tym, że po wzięciu oddechu dokończyła kubek tak samo szybko, lekko się krzywiąc, bo to chyba nawet nie było piwo. Domyślała się, że trunki będą magiczne, w końcu byli na czarodziejskich obchodach tego pijackiego święta, ale przypuszczała, że nagle będzie świecić na tęczowo, a nie nie potrafić się wysłowić. W dodatku Whitelight właśnie ją przytulał, co było dla niej tak dziwne, że nie wiedziała w ogóle co zrobić. Ruby była raczej niedotykalna.
Arry co y rois — bełkotała, jakby co najmniej litr wódki właśnie w siebie wlała i marszczyła brwi, ale zaraz się od niej odsuwał i mówił rzeczy niestworzone. Może i ich relacja jakoś się poprawiła i MOŻE kiedyś tam by go nawet nazwała przyjacielem (choć jeszcze nie teraz), to już na pewno nie zamierzała zamykać się z nim w wychodku. — Upi eś — chciała powiedzieć, że jest głupi, ale wychodziło jej to średnio. W każdym razie zamiast chwycić go za rękę, co było szalonym pomysłem! To położyła mu dłoń na ramię i trzymała go na odległość swojej ręki, prowadząc po garnek złota.


______________________

without fear there cannot be courage
Powrót do góry Go down


Hyung Jin-woo
Hyung Jin-woo

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne :
Dodatkowo : kapitan drużyny Puchonów
Galeony : 75
  Liczba postów : 558
https://www.czarodzieje.org/t22010-hyung-jin-woo
https://www.czarodzieje.org/t22052-poczta-jin-woo#721961
https://www.czarodzieje.org/t22011-hyung-jin-woo#720659
https://www.czarodzieje.org/t22065-hyung-jin-woo-dziennik#722713
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 EmptyPon Mar 20 2023, 16:34;

Opłata na wstęp: tutaj
Atrakcja: Labirynt
Efekty: k6 (50g) i eliksir euforii, 20 g, bombonierka "Bąbiówka Krwawa", Nagroda: D (Wizja bogactwa czyli maks kieszonkowego za marzec)


Brunet jak się okazało, miał słabszą głowę do alkoholu niż mogłoby się wydawać, dlatego też był nieco odcięty od świata. Mimo to posłuchał się Harmony i zaczął opowiadać Valerie jakieś głupkowate żarty z których tylko on się śmiał… No niestety, akurat wszyscy wokoło panikowali, a on nie wiedział o co chodzi.
Po paru żartach każdy zdawał się być bardziej ucieszony, więc Jin był dumny z siebie, że umie opowiadać aż tak dobre żarty.
Nagle zaraz przed jego nosem pojawił się żywopłot, a chłopak odskoczył w popłochu.
Odetchnął z ulgą, gdy ogarnął, że żywopłot jednak nie chce go zjeść.
Powędrował za Val oraz Remy, ponadto ucieszył się niesamowicie, gdy Leprokunusy przyniosły dla nich eliksiry.
Brunet jeszcze przez dłuższą chwilę wpatrywał się w swoją buteleczkę z niebieskim płynem, który ponadto miał w sobie jakieś dziwne śmieszne sprężynki!
Chłopak nawet nie odpowiadając przyjaciółce wypił zawartość butelki na raz.
Poczuł się dziwnie, a już sekundę później był jeszcze bardziej rozbawiony i rozbrykany niż wcześniej.
Był jak rybka w wodzie! Praktycznie cały czas się śmiał i pośpieszał dziewczyny aby już poszli dalej.
- No dalej! Szybko szybko! Musimy iść! Musimy być pierwsi! – aż lekko podskakiwał.
Aby szybciej znaleźć wyjście z labiryntu nagle złapał przyjaciółki za nosy i zaczął biec gdzieś przed siebie.
- Mam wasze nosy mam wasze nosy! Nie złapiecie mnieee! – krzyczał na cały głos… A po paru metrach wywalił się… Albo raczej wbiegł w żywopłot.
- Nic mi nie jest! – wstał wciąż czując się wręcz fenomenalnie.
Cały czas udawał, że trzyma w dłoniach nosy Valerie oraz Harmony.
Po parunastu kolejnych zakrętach cała trójka ujrzała koniec tęczy! Wyglądało to wręcz nieziemsko.
Jin od razu zajrzał do środka i dostrzegł w nim jakby… Bogactwo? Nie był w stanie tego opisać, lecz czuł, że w przeciągu następnych paru dni los uśmiechnie się do niego i zostanie milionerem!.. No może nie do końca.
- Dziewczyny ja jakoś tak… Czuje się… Jakbym miał zaraz dostać fortunę… Wspaniałe uczucie – zachwycony wyprostował się zerkając na nastolatki.
Powrót do góry Go down


Artie Gadd
Artie Gadd

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : pierścienie i sygnet + blizny na palcach; bandaż na lewej ręce; sińce pod oczami; częste krwotoki z nosa; pieprzyki na twarzy; blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Galeony : 39
  Liczba postów : 413
https://www.czarodzieje.org/t22039-arthur-gadd#721478
https://www.czarodzieje.org/t22041-listy-artiego#721652
https://www.czarodzieje.org/t22022-arthur-gadd#720896
https://www.czarodzieje.org/t22042-arthur-gadd#721654
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 EmptyPon Mar 20 2023, 17:06;

Kostki i literki: tutaj
Atrakcja: łowienie złota
Aktywne efekty: mówię samą prawdę (piwo; 2/2); potrójnie pachnę amortencją (3x I); ruda broda (2x J, 1/5)

Dziwne to piwo. Miał ochotę odpowiadać na wszystkie pytania, jakie słyszał dookoła, a jednak powstrzymywał go tylko fakt, że pewnie nie były kierowane wprost do niego, dzięki czemu trzymał jeszcze język za zębami. I patrzył, co wyczynia przyjaciel; jakie wspaniałe monety i on wyławia, podczas kiedy sam kończył niewielką buteleczkę, kulturalnie zwracając ją do sprzedawcy; o ile ten oczywiście zdecydował się ją przyjąć, a nie wskazał mu na najbliższy kosz na śmieci.

Na zauważalny krwotok u Eliego, podał mu jeden ze swoich eliksirów, dodając przy tym: - Mam ich sporo przy sobie, tak na wszelki wypadek - a patrząc na jego koszulkę, wyjął różdżkę i mruknął tergeo, patrząc, jak plamy znikają. A kiedy Rosley przyjął od niego eliksir, sam schował resztę i zdecydował się raz jeszcze spróbować szczęścia i zanurkować w garnku z monetami. Trochę przeliczył swoje szczęście, bo jedyne czego się nabawił, to sztucznego złota, kolejnego zapachu i...

Co to za słodki smak? Nawet nie miał tym razem w rękach galeonów, ale jak odwrócił się w stronę Eliego, miał wrażenie, że coś mignęło mu na dole jego brody...

- Wyglądam inaczej? - zmarszczył minimalnie brwi, niezbyt zachwycony tym, że chyba dostał jakiś dodatkowy element garderoby. Przy okazji czuł, że powoli wraca mu umiejętność mówienia tak, jak chce mówić. Piwo chyba traciło efekt.
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 EmptyPon Mar 20 2023, 17:20;

Opłata na wstęp: Si
Atrakcja: Labirynt 2 i Felix Felicis oraz nagroda H oraz Garnek Złota 4 i E, F, A, B
Efekty: Pachnę amortencją z podwójną siłą (!!!), 70g, nastrojny wianek, figurka chochlika gadatliwego, główne nagrody koniczynki

Wszystko w labiryncie stało się tak szybko, że Remy miała wrażenie, że działy się na przyspieszonym tempie. Gdy wołała Carly nie zauważyła całego przezabawnego stanu, w którym była. Dopiero gdy uwolniła Val swoim patronusem, ujrzała pełnię świętopatrycznej magii, cała była zielona, przyklejona do @Basil Kane i, to akurat nic nowego, roześmiana. Jej kolega także był zielony, a w dodatku… Tak pięknie pachniał. Dziewczynie aż zaświeciły się oczka.
- Jeju, Basil, od kiedy pachniesz koralowcem – już chciała podejść bliżej, ale żywopłot ich rozdzielił, jak widać uznając, że ich trójka już pokonała tę część wyzwania. – Co się właśnie…? – chciała zapytać i znów jej przerwano, tym razem kielichami.
Długo nie zastanawiała się nad wypiciem. Jak do dna, to do dna.
- Zdrowie! – wykrzyknęła, śmiejąc się w głos.
Z początku miała wrażenie, że jej eliksir nie działał, nic zresztą dziwnego, że takie wnioski jej się właśnie nasunęły, kiedy na dwójkę jej przyjaciół wpłynął z kopnięciem. Val zaczęła skakać wokół nich, zupełnie tak, jak to zazwyczaj Remy robiła, gdy była podekscytowana, a z kolei Jin, ten spokojny, wycofany Jin złapał je za nosy i zaczął uciekać.
- Ty małpko! – rzuciła za nim rozbawiona. – Val, musimy odzyskać nosy! – zapiszczała i złapała przyjaciółkę za rękę, by za nim pobiec… Omal się przy tym nie wywalając.
A później raz jeszcze.
I znowu.
„Niedziałający eliksir” nagle nabrał sensu. Co jak co, ale akurat koordynacji i balansu dziewczynie nie brakowało, była łyżwiarką na litość Merlina! A jak widać eliksir odciął całe jej poczucie równowagi i co chwila się o coś potykała, zupełnie, jakby labirynt podstawiał jej korzenie pod nogi specjalnie!
Nie przejmowała się tym jednak, chichrała się całą duszą i sercem, bawiąc się cudownie. Aż w końcu dotarli do końca tęczy! I faktycznie był tam garniec złota, który rozbłyskiwał w swoich złotych monetach wszystkimi widzialnymi dla oka barwami!
- Jaki niesamowity! – wykrzyknęła z zachwytem. – Ustawcie się do zdjęcia! O tak! I cyk! Teraz niech mi ktoś zrobi! – zrobiła kilka iście fotomodelingowych póz i zaraz wpadła na kolejny pomysł. Dała aparat jednemu z leprekonusów, uśmiechając się do niego najsłodziej jak tylko potrafiła. – Mógłby nam pan zrobić grupowe zdjęcie? – jej urok, tudzież amortencja, musiały podziałać, bo istotka zrobiła im całkiem sporo pamiątkowych fotek i to z kilku różnych kątów. – Dziękuję! – wyćwierkała i szybciutko podbiegła do leprekonusa, żeby dać mu buziaka w policzek w podziękowaniu.
No co? Było święto, była przeszczęśliwa i to był czas zabawy! Tak się podekscytowała wizją pójścia na kolejną atrakcję, że omal nie zapomniała odebrać nagrody. Opłacało się jednak dać buziaka leprekonusowi, bo to on zawołał ja o odbiór. W garncu znalazła jakiś eliksir. Oh ironio, był to ten sam, którego zmodyfikowaną wersję wypiła w labiryncie. Tylko ten wyglądał na jak najbardziej autentyczny i poprawny.
Zadowolona z sesji zdjęciowej, pokonania labiryntu i swojej zdobytej nagrody, złapała przyjaciół pod ramiona i skocznym krokiem ruszyła z powrotem do łowienia złota w garnkach z piwem.
- Skoro tak czujesz, musisz jeszcze raz spróbować szczęścia! – oznajmiła wesoło, ciągnąc ich do najbliższego garnka. – Dobra! Wszyscy na raz! Trzy, czteeeeeee-RY! – w jednym momencie wcisnęła głowy przyjaciół pod taflę piwa i sama zanurkowała.
Czy kolejne opicie się alkoholem było rozsądne, szczególnie gdy pachniało się amortencją? Oczywiście, że nie, ale wtedy o tym nie myślała, po prostu chcąc imprezować i się dobrze przy tym bawić! Czuła, jak szybko kolejne chmielne bąbelki uderzają jej do głowy, a z każdym kolejnym łykiem coraz uporczywiej łowiła nagrody.
- Jin! – wykrzyknęła gdy skończyła. – Chyba dopisało mi twoje szczęście, patrz! – pokazała mu uradowana wyłowione monety. – Wszyscy będziemy bogaci! – wypiszczała przeszczęśliwa i spojrzała na kolejny prezent z garnca. Wianek. – Ojeju, Val! Matching wianki! Szybko, zróbmy sobie fotkę! – włożyła wianek na głowę i ten od razu zmienił jej włosy na fioletowe. Zaczęła pozować do selfi z przyjaciółką, robiąc różne najgłupsze miny, a zaraz znów wciągnęła przed obiektyw i Jina. – Dawaj! Zrób groźną minę! Powiedz rawr!


Ostatnio zmieniony przez Harmony Seaver dnia Sro Kwi 05 2023, 10:53, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Antonio Díaz
Antonio Díaz

Dorosły czarodziej
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : Wielka rana na plecach, rana po poparzeniu na ramieniu
Galeony : 1145
  Liczba postów : 498
https://www.czarodzieje.org/t22066-antonio-aaron-diaz#722743
https://www.czarodzieje.org/t22078-poczta-antonio#723310
https://www.czarodzieje.org/t22067-antonio-diaz#722751
https://www.czarodzieje.org/t22483-antonio-diaz-dziennik#746036
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 EmptyPon Mar 20 2023, 23:13;

Opłata na wstęp: pyk
Atrakcja: Piwo, syrenie ale
Efekty:  zielone i złote łuski na ciele, nienasycone pragnienie

Być może to to piwo, być może jego urok - w każdym razie Tony wpadł na gościa, który wydawał mu się znajomy. I nie byłoby to nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jego skórzana kurtka zaślniła nagle złotym kolorem. A to ci heca, pomyślał.
- Dotyk Midasa - powiedział lakonicznie, upijając kolejny łyk piwa. Nie był zły, na jego twarzy wymalowane było raczej zaskoczenie. Po pierwsze nie spodziewał się nagłej zmiany jego starannie dobranej stylówki. A po drugie on również odnosił wrażenie, że gdzieś już kiedyś spotkał mężczyznę stojącego naprzeciw niego. - Spokojnie, gringo. Nic się nie stało - dodał po chwili, odkładając niedopite piwo na blat.
Zmierzył go spojrzeniem, próbując sobie przypomnieć okoliczności ich pierwszego spotkania. Coś mu świtało, że nie był wtedy w najlepszym stanie i że spory udział miała w tym czarna magia. Huxley, jak się przedstawił, nie odmówił mu wtedy pomocy. A Díaz był niezmiernie pamiętliwy w tych sprawach.
- Antonio - Katalończyk skinął z szacunkiem głową, a następnie szeroko się uśmiechnął, zupełnie jakby zobaczył starego druha. - Choć może wtedy mogłem mówić coś innego.
Zwrócił się w kierunku barmana, unosząc niemal pusty już w tej chwili kufel.
- Panie dobrodzieju! Następną kolejkę dla tego pana stawiam ja! - rzucił wesoło, zerkając przelotnie na jego reakcję. Dopił resztki napoju, prosząc o jeszcze jedno syrenie ale, a na jego ciele pojawiło się jeszcze więcej łusek. Nie mógł jednak o tym wiedzieć, choć gdyby dotknął w tej chwili swój policzek opuszkiem palców, poczułby jedną z nich.
- Świat jest jednak mały, nie sądzisz? Najpierw spotykamy się Paryżu, potem w Dublinie. Co dalej, Nowy Jork? - zażartował, przenosząc ponownie spojrzenie swoich ciemnych tęczówek na Huxley’a. - Swoją drogą dziękuję. Pomogłeś mi, choć wcale nie musiałeś. Jestem ufny, że zachowałeś również należytą dyskrecję?
Zapytał, iście retorycznie, bowiem przez kilka dni spędzonych w jego domu odniósł wrażenie, że może mu zaufać. Przecież nie wydał go od razu władzom, chociaż… zaufanie to śliska sprawa. Jego Bea powierzyła serce i życie Tony’emu, a jednak dziś gniła w Azkabanie. A on bardzo nie chciałby podzielić jej losu.

@Huxley Williams
Powrót do góry Go down


Marla O'Donnell
Marla O'Donnell

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Galeony : 3961
  Liczba postów : 2021
https://www.czarodzieje.org/t20424-marla-o-donnell#646655
https://www.czarodzieje.org/t20478-marla-o-donnell#647470
https://www.czarodzieje.org/t20470-marla-o-donnell#647414
https://www.czarodzieje.org/t20875-marla-o-donnell
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 QzgSDG8




Moderator




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 EmptyPon Mar 20 2023, 23:58;

Opłata na wstęp: tutaj
Atrakcja: Piwo (5, potem 4)
Efekty: mam łuski i zmieniam wszystko w złoto

Bez problemu zgodziła się pomóc Augustowi w jego szemranych rodzinnych interesach. Może i działania jego rodziny budziły wątpliwości i kłóciły się z jej zasadami moralnymi, tak z drugiej też strony wiedziała, że jej potrzebuje. A to wystarczyło, żeby bez zawahania udała się do Dublina, aby tam robić za przewodnika, kokietować uroczym uśmiechem, beztrosko zagadywać czy też po prostu być sobą – miłą, w miarę oczytaną i przyjemną dla oka dziewczyną sypiącą anegdotami czy żartami na prawo i lewo. Nie zawsze czuła się komfortowo w towarzystwie śliskich typów, którzy sprowadzali ją tylko do roli ozdoby, ale lojalność wobec przyjaciela i wręcz altruistyczna chęć pomocy sprawiały, że znosiła te w większości nieeleganckie komplementy, chujowe odzywki czy nieumiejętne flirty. Zwłaszcza kiedy widziała w oczach Augusta zażenowanie jakąś sytuacją i gotowość do bronienia jej, gdy była taka potrzeba.
Dziś jednak błyszczała i przechodziła samą siebie w nieoficjalnych negocjacjach, bo tylko czekała aż skończą i udają się, aby świętować najważniejszy dzień w roku. – Prędzej natkniemy się na naszych rodziców niż znajdziesz tu jego – ostrzegła, bo doskonale znała imprezowe usposobienie Ryśka, który na obchodach Dnia Świętego Patryka był jak psidwak spuszczony z łańcucha – szedł w tango i odpalał tryb imprezowicza dekady. I faktycznie, kiedy tylko zobaczyli tłum szalejących Irlandczyków, okazało się, że znalezienie tu Ricka graniczyło z cudem. – Poszło ci dzisiaj tak świetnie, że musisz opić ten sukces. Jedno piwko cię nie zbawi, chodź, być w Dublinie w takim dniu i nie skorzystać z jakiejś atrakcji to po prostu grzech – oznajmiła i pociągnęła go w stronę browarów, gdzie dostali po kuflu. Jedno piwo okazało się oczywiście dopiero wstępem do prawdziwej zabawy; ani się obejrzała, a już pili kolejne zaśmiewając się w najlepsze. Na chwilę wyciągnęła szyję w stronę tłumu, ignorując słowa przyjaciela i zbywając je machnięciem ręką, bo była niemalże pewna, że dostrzega gdzieś Ruby, a kiedy z powrotem obróciła się do Augusta, zobaczyła jak jakaś syrenia kopia jej samej szarpie się ze sprzedawcą. Zamrugała zdziwiona, dopiero po paru sekundach łącząc kropki, że ta pokryta łuskami, łudząco podobna do niej dziewczyna to Edgcumbe, najwidoczniej nie do końca świadomy, że robi burdę w jej imieniu. – August, wieśniaku, opanuj trochę metamorfomagię, bo masz mój ryj – odciągnęła go od biednego, totalnie nieogarniającego sytuacji mężczyzny i wtedy też zorientowała się, że koszula Krukona zrobiła się złota w miejscu, w którym go dotknęła. – To te piwa tak namieszały, co roku robią coraz – pomachała palcami jakby pokazywała mu gestem cudzysłów – śmieszniejsze efekty. Bardzo pana przepraszamy, wszystko jest git, uszanowanko – odezwała się do sprzedawcy piwa, po czym wróciła wzrokiem do Augusta: – Teraz musisz się zachowywać z klasą, skoro jesteś mną – pogładziła go po policzku w ramach uspokojenia, zmieniając jego skórę w złoto. – Zostawmy już te piwa na razie i chodź – splotła ich dłonie, żeby nie zgubili się wśród innych – tam są lepsze rzeczy. Słyszałeś kiedyś o złocie leprokonusów? Można dostać rewelacyjne fanty, tylko błagam, nie rób już żadnych awantur – poprosiła przyjaciela i pomknęła w kierunku garnków pełnych kosztowności. – Jak się czujesz jako ja? Boże, dobrze, że wyglądasz bardziej znajomo, twój poprzedni wizerunek przeznaczony do interesów strasznie mi do ciebie nie pasuje i muszę sobie ciągle przypominać, że.. ty to ty.

______________________


Powrót do góry Go down


Bee May Valentine
Bee May Valentine

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : Słodki zapach - miód, kwiaty i owoce;
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 210
  Liczba postów : 374
https://www.czarodzieje.org/t21751-to-bee-or-not-to-bee
https://www.czarodzieje.org/t21754-walentynki-bee#709960
https://www.czarodzieje.org/t21752-bee-may-valentine-kuferek#709882
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 EmptyWto Mar 21 2023, 15:00;

Opłata na wstęp: tutaj
Atrakcja: Piwo - Miodownik szczęściarzy
Efekty: Ciepło mi i chcę macanka

Kompletnie nie miał ochoty na to wyjście, ale też nie chciał już alarmować swoich znajomych - a przynajmniej nie bardziej, niż już to zrobił. Było mu głupio, że tak całkowicie zniknął zaraz po przedwcześnie zakończonych feriach... że w swoim smutku przełknął dumę i przeleżał nieco w domu zrzędzącej mu nad uchem matki, że później zakopał się w hogwarckim dormitorium i udawał chorobę, dopóki nie zaczęto grozić mu zawołaniem pielęgniarki. Przede wszystkim było mu głupio, że aż tak przeżywał zerwanie, które nawet nie dotyczyło prawdziwego związku, o czym pewnie należało pamiętać nieco wcześniej.
- O, nie wiedziałem, że wstęp ma być płatny - przyznał, nieszczególnie tym zrażony, bo przecież absolutnie nie miał prawa mieć z tym problemu, skoro w ramach prób zebrania się z powrotem do życia poświęcił całą masę oszczędności na nowe elementy garderoby. Przynajmniej mógł teraz wyciągnąć dziesięć galeonów z zupełnie nowej skórzanej kurtki, która ładnie opinała się na dopasowanym t-shircie, który podobno miał mieć zielony kolor. - Basil do nas dołączy? - Dopytał uprzejmie, bo nie słuchał zbyt dokładnie paplaniny @River A. Coon, w pewnym momencie po prostu ulegając i decydując, że oczywiście pójdzie z nim na ten cudowny festyn; nie zmieniało to faktu, że nieszczególnie uśmiechało mu się teraz obserwowanie szczęśliwej parki. W ogóle niewiele mu się uśmiechało, bo chociaż bardzo się starał, to nawet obchody Świętego Patryka wyglądały na szare, zimne i niemalże niebieskie. - No dobrze, widzę kilka plusów... - zaśmiał się cicho, chętnie przyjmując piwo z jednego z pierwszych stoisk, bo w tej kwestii chyba nie było sensu wybrzydzać. Skoro już tu byli... - Jak myślisz, co to? - Palnął, wskazując na roztarte po niebie pasy, które znikały gdzieś na drugim końcu żywopłotowego labiryntu.
Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 EmptyWto Mar 21 2023, 16:17;

Opłata: -10g
Piwko: Wszyystko czego tylko dotknę, to staje się złotem, to staje się złotem. Midas!
Garnek złota: (później) I - pachnę amortencją

Kontrola Bazyla od początku działała tylko w jedną stronę. Jeden z nich zawsze wiedział, gdzie jest drugi, co robi i z kim. Drugi wiedział natomiast, że ten pierwszy zawsze patrzy i słyszy, bo nawet jeśli nie ma go nigdzie obok, to w ułamku sekundy może się to zmienić. Przez większość czasu nie przeszkadzało mu to zbytnio, nawet jeśli i wymagania wierności początkowo kładły nacisk na jedynie jednego z nich, a jednak nie mógł wyzbyć się wrażenia, że od ferii coś się zmieniło. Poprzestawiało. Siedząc w pustym domu nie potrafił nie zastanawiać się gdzie Bazyl się szlaja w wolny dzień i ta niewiedza doprowadzała go do szaleństwa. Sam nie wiedział kiedy podążył za myślą, że musi wyjść z domu, nie chcąc marnować więcej czasu na przysypianie w łóżku, ale nie miał w ogóle wątpliwości co do tego, komu przyda się dokładnie to samo. Dlatego też przepędził całą swoją niepewność i uśmiechał się szeroko, gdy tylko udało mu się już wpakować Bee do Błędnego Rycerza, bo przecież teleportacja jest dla nudziarzy, którzy mieli z niej zdany egzamin i zaczął pogodnie paplać mu o bardziej lub mniej istotnych rzeczach.
- Przecież to tylko dziesięć galeonów - zbył puchońskie marudzenie, niezbyt biorąc pod uwagę, że sam jeszcze pół roku temu mógłby nie mieć nawet takiej kwoty przy sobie, bo i z luźnym podejściem do pieniędzy łatwo było nie przejmować się tym kiedy właściwie ma się ich więcej, a kiedy mniej. - Eee... - zaciął się nagle pod zadanym mu pytaniem, na moment przerywając przeliczanie trzymanych na dłoni syklów do brakującego galeona, bardzo nie chcąc brzmieć tak, jakby cokolwiek między nim a Bazylem nie było idealnie. Bo przecież było. Musiało być. - Może. Ma dziś dużo pracy, więc kto go tam wie - skłamał, teatralnie wzruszając ramionami, więc i zaraz musząc poprawić nieco przydużą na niego zieloną marynarkę, na nowo zakasując jej rękawy.
- Na przykład moje towarzystwo - dodał do Beethovenowej wypowiedzi, stukając ledwie złapaną butelką piwa o butelkę Puchona, nim nie upił z własnej kilku solidnych łyków, dopiero po tym mogąc rozejrzeć się ciekawsko, już-już łapiąc jego przedramię, by zaciągnąć go w stronę wyławiania nagród, a jednak musząc zatrzymać się, by ciekawsko zerknąć na niebo, chcąc dojrzeć to, co tak zdezorientowało jego towarzysza.
- Czy ty się mnie, kurwa, pytasz, czym jest tęcza? - zapytał w mieszance niedowierzania, mieszającego się powoli z oburzeniem, by zaraz już puścić, stając naprzeciw ze ściągniętymi brwiami. - Masz mnie za jakiegoś debila czy sam jesteś jakiś niedo... - podjął od razu głośniej, na granicy krzyku, by jednak przerwać sobie zachwyconym gaspnięciem, gdy spojrzenie opadło mu na złotą butelkę, którą szturchnął znacznie bardziej umięśnioną od swojej pierś Bee. - Oh mios dio, JA TO ZROBIŁEM? - podekscytował się nagle, przeskakując ze skrajności w skrajność, musząc zaraz gaspnąć raz jeszcze, bo gdy gestykulując przy "ja" ułożył dłoń na własnej piersi, zmienił kolor swojego crop topu na złoty. - Dawaj, wybieraj, czego Ci dotknąć, co chcesz mieć złote? - wyrzucił z siebie błyskawicznie, przydreptując w miejscu z ekscytacji, gdy już tańczył magicznymi palcami przed oczami Bee, tylko czekając na jego wybór.
Powrót do góry Go down


Bee May Valentine
Bee May Valentine

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : Słodki zapach - miód, kwiaty i owoce;
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 210
  Liczba postów : 374
https://www.czarodzieje.org/t21751-to-bee-or-not-to-bee
https://www.czarodzieje.org/t21754-walentynki-bee#709960
https://www.czarodzieje.org/t21752-bee-may-valentine-kuferek#709882
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 EmptyWto Mar 21 2023, 16:35;

Opłata na wstęp: tutaj
Atrakcja: Piwo - Miodownik szczęściarzy | Garnek złota
Efekty: Ciepło mi i chcę macanka | 1 moneta i A, złoto leprokonusów

- No pewnie, przede wszystkim twoje towarzystwo - przytaknął, dając się poprowadzić dalej, by również przystanąć - nie tyle w oburzeniu, co zaskoczeniu. - Och, tęcza... - przytaknął, spoglądając z powrotem na niebo, by z lekkim wzdrygnieniem powrócić zaraz spojrzeniem do swojego towarzysza. Zdążył otworzyć usta, by przeprosić go za głupie pytanie i może nawet nieco wyjaśnić w czym był problem, a jednak dał się zbić z tropu tylko mocniej tą gwałtowną ekscytacją, której też nie rozumiał. Może faktycznie crop top Rivera wydawał mu się wcześniej... ciemniejszy?...
- Aaaa nie wiem, pasuje mi złoty w ogóle?... - Wydusił, przez chwilę jeszcze próbując udawać, że naprawdę się nad tym zastanawia. - Ej, bo ja- bo ja trochę nie widzę tego twojego złota - przyznał ostrożnie. - W sensie, jestem daltonistą, mam caecitas affectuum, dlatego t-też pytałem o tęczę, dla mnie to jest takie... nie wiem, niebieskie chyba, różne odcienie niebieskiego, jakby coś się popsuło na niebie - prychnął cicho, upijając jeszcze jeden łyk piwa i wreszcie zdejmując swoją kurtkę, bo zaczynało mu się robić nieco za ciepło - być może od kręcącego się dookoła nich tłumu, wypitego alkoholu, szczerości czy też nerwów. - Chodź, może jak zmienisz w złoto cały garnek, to dostaniemy jakiś bonus... - podsunął, łapiąc pospiesznie chłopaka pod ramię, by pociągnąć go w stronę tutejszych zabaw. - Czy to... piwo? Te monety są w piwie? - Zdziwił się szczerze, marszcząc brwi przy mocnym zapachu i charakterystycznej pianie, która raz za razem zakrywała powrzucane do kociołków monety.
Powrót do góry Go down


Huxley Williams
Huxley Williams

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Galeony : 1889
  Liczba postów : 1550
https://www.czarodzieje.org/t19615-huxley-butcher-williams#583118
https://www.czarodzieje.org/t19619-rzeznik#583498
https://www.czarodzieje.org/t19616-huxley-butcher-williams#583130
https://www.czarodzieje.org/t19753-huxley-butcher-dziennik#59438
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 QzgSDG8




Administrator




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 EmptyWto Mar 21 2023, 16:50;

Opłata na wstęp: tutaj
Atrakcja: Piwo
Efekty: zamieniam wszystko w złoto

Nie wiem czym jestem bardziej zaskoczony - faktem że zamieniam wszystko w złoto, tym że u mężczyzny na przeciwko mnie pojawiają złote łuski na ciele (czy to też ja?), że wydaje mi się jego twarz znajoma, a może tak naprawdę fakt nazwania mnie gringo jest dla mnie najbardziej zadziwiający. Załuskowany mężczyzna uśmiecha się nagle szeroko, a ja niepewnie go odwzajemniam.
- Tak... e... Huxley. I wtedy... też tak się przedstawiłem - odpowiadam z wyjątkowo małą pewnością siebie w przeciwieństwie do tego jaki byłem zazwyczaj. - A ty... Tak chyba Antonio nie byłeś - potwierdzam jego podejrzenia, bo wystarczyła mi chwila żeby skojarzyć imię. W końcu nie na co dzień zajmowałem się takimi podejrzanymi sprawami.
Bez słowa przyjmuje piwo od mężczyzny, póki co zbyt zdziwiony by się jakkolwiek sprzeciwić się temu co proponuje, więc tylko kiwam głową na potwierdzenie. - Może jakiś Pekin, żeby było ciekawiej - odpowiadam i upijam łyk jednego z piwek, bo teraz piję aż dwa na raz najwyraźniej. To spotkanie to jakaś niekończąca się dla mnie karuzela zdziwienia, bo oto ten pyta o dawne sprawy, a ja aż mrugam, niedowierzając co słyszę. - No... gdyby było inaczej pewnie nie spotkalibyśmy tak swobodnie - zauważam już odrobinę bardziej bystro, niż moje wcześniejsze odpowiedzi, bo przecież już trochę minęło od tej zatrważającej przygody.
- Czym się teraz... zajmujesz? - zagaduję ostrożnie i już stwierdzam, że pewnie to wcale nie jest odpowiednie pytanie. - Nieważne. Jesteś cały w łuskach, wiesz o tym? Ja pracuję w Hogwarcie, jako nauczyciel uzdrawiania - zasypuję go informacjami, by nie kłopotał się odpowiadaniem na moje pierwsze pytania. Równocześnie podnoszę do góry jego dłoń, by zaprezentować mu jego łuski, ale zamiast tego zamieniam go w złoto. Tatuaże na moich rękach pędzą jak szalone przez moje zmienne emocje. - O rety, chodźmy może bo zaraz będziesz cały złoty - mówię i macham w kierunku pierwszej lepszej atrakcji.

@Antonio Díaz

______________________

 Courage is not living without fear
Courage is being scared to death and doing the right thing anyway

Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 EmptyWto Mar 21 2023, 17:50;

Opłata: -10g
Piwko: Wszyystko czego tylko dotknę, to staje się złotem, to staje się złotem. Midas!
Garnek złota: 6 - I (pachnę amortencją), E (trzy wianki), C i B (moneta warta 50g i chochlik)

- Aaaniepierdol, do każdego pasuje złoto - zaprotestował, bo i z szerokim uśmiechem próbował przyjrzeć się swojej koszulce, cały wyginając się w tył i wypinając dumnie pierś do przodu. - No... nie ma idealnego odcienia, ale- co? Jak to nie widzisz? - zdezorientował się nagle, z drobnym opóźnieniem, prostując się pod powagą obcych słów. - Kacitasefektum? - powtórzył tępo, pierwszy raz słysząc takie słowa, więc i nie do końca potrafił je nawet powtórzyć, krzywiąc się nieco w niedowierzaniu. - Brzmi jak bullshit - dodał nieufnie, ale faktycznie podążył znów spojrzeniem na tęczę, powracając do jasnych oczu chłopaka z pewnością, że ten by go w tak idiotyczny sposób nie okłamywał. Uśmiechnął się nawet lekko, by wycofać się nieco ze swojej ostrzejszej reakcji i sięgnął dłońmi do blond włosów chłopaka, by przeczesując je palcami nadać im złotych pasemek. .
- To co, wszystko widzisz na niebiesko? - podpytał powoli, bo i wciąż nieco oszołomiony nowo nabytą wiedzą, gdy tępo dawał prowadzić się Bee pod ramię dokładnie tam, gdzie sam jeszcze przed chwilą chciał się udać. - Od zawsze tak miałeś czy Ci się tak porobiło? - dodał, widocznie zafascynowany tym bardziej niż nawet garnkiem pełnym piwa i złota, bo choć oparł już dłonie o krańce naczynia, to nie pozwolił sobie na zanurzenie po nagrodę do momentu, aż nie otrzymał pożądanej odpowiedzi. Nie był pewien czy oszustwem był fakt, że w zgarnięciu monet pomógł sobie językiem, ale niezbyt się tym przejmował, gdy wynurzając się z gęstej piany zdał sobie sprawę, że tylko jedna z jego monet rozpadła mu się pod zębami, przez co ten musiał prychnąć od uderzającej mu w nos mieszanki zapachów wynurzających się z chmielowego odoru piwa. Wypluł zdobyte przez siebie monety na ręce i w pierwszej chwili to zielony dym, który zaczął gęstnieć mu wokół zdobyczy, uznał za źródło tytoniowego zapachu, nim nie uderzyła w niego nuta tymianku i bergamotki.
- Twoja kolej - zachęcił, zawieszając sobie aż trzy wianki na przedramieniu, by uwolnić choć jedną ze swoich dłoni (w drugiej trzymał bowiem chochlika i jedyną prawdziwą monetę), dopiero wtedy mogąc zaczesać mokre od piwa włosy w tył. - Chcesz spróbować jeszcze raz czy wystarczy Ci nagroda pocieszenia ode mnie? - podpytał od razu z szerokim uśmiechem, gdy tylko dostrzegł, że Bee najwidoczniej nie miał tak sprawnych ust jak on sam, gotów od razu udekorować jego głowę (złotym) wiankiem, a nawet oddać mu swoją jedyną monetę.
Powrót do góry Go down


Bee May Valentine
Bee May Valentine

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : Słodki zapach - miód, kwiaty i owoce;
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 210
  Liczba postów : 374
https://www.czarodzieje.org/t21751-to-bee-or-not-to-bee
https://www.czarodzieje.org/t21754-walentynki-bee#709960
https://www.czarodzieje.org/t21752-bee-may-valentine-kuferek#709882
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 EmptyWto Mar 21 2023, 18:06;

Opłata na wstęp: tutaj
Atrakcja: Piwo - Miodownik szczęściarzy | Garnek złota drugi raz
Efekty: Ciepło mi i chcę macanka | 1 moneta i A, złoto leprokonusów | 3 monety i CCA, więc dwa chochliki i złoto leprokonusów

- No, jest dość chujowe, ale działa - mruknął ze wzruszeniem ramionami, bo też wcale nie widział sensu w jakimś wielkim opowiadaniu o tej życiowej tragedii, jaką było nieustanne mieszanie kolorów; nie chciał robić z siebie większej ofiary, niż udało mu się do tej pory. Odwzajemnił riverowy uśmiech, uznając, że przynajmniej uniknęli kłótni o tę nieszczęsną tęczę.
- Nie, nie jest wszystko na niebiesko... no, może trochę? - Zamyślił się nieco, dopiero teraz zaczynając się nad tym zastanawiać. Nie obchodziły go kolory - ważne dla niego było tylko to, że nie widział już czerwieni, że róże znacząco wybladły i że żółci brakowało nawet w Pokoju Wspólnym Hufflepuffu. Nic innego nie miało większego znaczenia. - Ale ogólnie różne kolory to różne emocje, więc to się zmienia w zależności od tego, co czuję... i zawsze tak miałem, chyba, po prostu jak byłem młodszy to raczej nikt nie zwracał na to uwagi, bo dla mnie to norma... - wyjaśnił, odstawiając butelkę piwa na trawę, by samemu również pochylić się nad jednym z garnków. Kompletnie nie rozumiał jakim cudem ma cokolwiek zdziałać, skoro łagodnie gazowane piwo szczypało go w nos i oczy; złapał jedną monetę, a wszystkie inne mu pouciekały.
- Okej, to jest trud- och - urwał, bo ledwo się wynurzył, a już patrzył jak jego moneta zaczyna się rozpływać w powietrzu. Jeden z przelatujących obok leprokonusów wybuchnął śmiechem, a Bee zmarszczył tylko brwi w drobnym niedowierzaniu. - Czekaj, jeszcze raz - poprosił Gryfona, od razu nurkując z powrotem, teraz jeszcze bardziej zdeterminowany, bo przecież nie mógł być tragiczny w absolutnie wszystkim. Z trzech monet i tak zostały tylko dwie, a i one prędko przemieniły się w figurki chochlików.
- Toooo co z tą nagrodą pocieszenia? - Zaśmiał się z drobnym zakłopotaniem, upychając zdobycze po kieszeniach i próbując wycisnąć jak najwięcej piwa z mokrych włosów, gdy odsunął się już od garnka i podszedł z powrotem do Rivera. - Nie wiem kto wymyślił zanurzanie się w piwie, mam wrażenie, że teraz strasznie się kleję i... ej - przerwał sam sobie, mrugając w drobnym zaskoczeniu. - Też czujesz ten zapach? Trochę taki... ananas, goździki, bursztyn i... nie wiem, coś jeszcze... - zawiesił się nieco, gwałtownie przypominając sobie co czuje i gdzie zawsze brakowało mu jednego składnika, przez który nie potrafił odwzorować tego zapachu w żadnej świeczce, choć próbował przecież wielokrotnie. Odruchowo poprawił włosy i koszulkę, rozglądając się na boki czujniej, niż do tej pory, jakby Vincent naprawdę miał zaraz wyskoczyć do niego z tłumu. - Chyba zwariowałem - wymamrotał.
Powrót do góry Go down


Leonardo O. Vin-Eurico
Leonardo O. Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Dodatkowo : animag (grizzly)
Galeony : 4467
  Liczba postów : 2204
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13793-leonardo-ovidio-vin-eurico#365517
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13807-love-letters#365644
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13804-leonardo-ovidio-vin-eurico#365640
https://www.czarodzieje.org/t18322-leonardo-o-vin-eurico-dzienni
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 EmptyWto Mar 21 2023, 18:47;

Opłata na wstęp: tutaj za Leo i @Atlas M. O. Rosa
Atrakcja: Atlas?
Efekt: ...zauroczenie 8D

Tak jak się spodziewał, jego pierwsze zadania w pracy były raczej proste, a chwilami nawet i nudne - musiał zapoznać się z całą biurokracją, która chyba nikomu nie sprawiała przyjemności, a poza tym musiał odczekać swoje, by trafiło mu się cokolwiek ciekawego. Nikt nie chciał, by byle nowicjusz mógł za szybko się wykazać, więc też nikt nie zamierzał ryzykować. Leonardo absolutnie nie mógł narzekać, szczerze zafascynowany wszystkim, od wchodzenia lekkim krokiem do Ministerstwa Magii przez słuchanie opowieści starszych aurorów, aż po swoje własne obowiązki, do których zaczynał się przyzwyczajać. Prędko uznano, że należy mu się nieco praktyki, a ciężko było patrzeć na niego i nie widzieć, cóż, ochroniarza... więc też do tej roli został sprowadzony na część hucznych obchodów Dnia Świętego Patryka. Pomagał przy wzmacnianiu postawionej bariery, kręcił się przy bramkach i nawet musiał wyrzucić dwóch stanowczo zbyt pijanych imprezowiczów, aż wreszcie okazało się, że wybiła szesnasta, a wraz z nią nieco wolności, którą Leo planował spożytkować właśnie tutaj - wystarczyło dorzucić kilka monet do skrzynki i przystanąć za bramkami, ciekawskim spojrzeniem wypatrując swojego gościa.
- Atlas! - Zawołał wreszcie, przestając bawić się swoją odznaką. Czym prędzej zgarnął w jedną rękę dwa kufle piwa i podszedł do bramek, by przepuścić jasnowłosego tak po VIPowsku, bokiem, bo przecież już i tak za niego zapłacił. - Wyglądasz zjawiskowo, jak zawsze... mi musisz wybaczyć, ja dopiero skończyłem tu pracę - zaśmiał się lekko, pochylając się do cmoknięcia atlasowego policzka, gdy oferował mu już napitek - do wyboru, choć sam jeszcze do końca nie wiedział co kryje się pod nazwą syreniego ale bądź złota pijaków. Rzeczywiście nie mógł pochwalić się żadnym wymyślnym strojem, bo chociaż faktycznie nie musiał odstawiać się w nic biurowego, to jednak motywem przewodnim miała być stonowana czerń.
Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
C. szczególne : jest piękny, co więcej trzeba
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3791
  Liczba postów : 1567
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 EmptyWto Mar 21 2023, 20:46;

Opłata na wstęp: tutaj @Leonardo O. Vin-Eurico mi stawia
Atrakcja: to JA jestem atrakcją
Efekt: brew

Dzień świętego Patryka był jednym z tych lokalnych świąt, których ani genezy ani historii Atlas nie znał, ale jak się okazywało, sama koncepcja piwopicia wcale nie była mu obca. Oktoberfesty były obchodzone w jego okolicach bardzo hucznie, a choć Rosę dużo łatwiej było złapać z kieliszkiem wina w ręku, to kufle piwa też nie były mu obce - rzadko to rzadko, ale zawsze. Problem polegał na tym, że piwskiem upijał się jak bąk.
Ubrany w wąskie, beżowe spodnie i jedwabistą, luźną koszulę w kolorze szmaragdów, na której zakwitały magicznie zaklęte, maleńkie, złote koniczynki, kierował się w stronę festynu za tłumem i choć czuł się dość swobodnie, to jak zwykle odstawał. Nazywanie go zjawiskowym nie było przecież przesadą, był półwilem, to raz, na dodatek półwilem wcale nie żałującym swojej półwilowatości. czarującymi uśmiechami pozdrawiał nawet obcych ludzi, których spojrzenie krzyżowało się z jego własnym, bo jednak znacznie żywiej i znaczenie bardziej rozochocony się czuł w takich miejscach. Lubił obserwować, przyglądać się ludziom, poznawać ich, patrzeć na to jak się bawią. Byli niezwykle czarujący, bajeczni, szczególnie tacy podpici i rozhulani, ubawieni i półprzytomni, brylował pomiędzy nimi jak motyl.
Uniósł dłoń, widząc już z daleka barczystą figurę Meksykanina. Posłał mu piękny, wesoły uśmiech, potraktowany tak po vipowsku, po raz kolejny z niesłabnącym rozbawieniem unosząc głowę wyżej do tego cmoka w policzek, bo tak nienaturalne było dla niego zadzieranie głowy.
- Nigdy się do tego nie przyzwyczaję. - przyznał lekkim tonem, przyjmując od bruneta kufel - Ubrania są... nieważne. - rzucił luźno, oglądając się na wchodzących przez bramki ludzi. W jego mniemaniu ładnemu to i w garnku na głowie ładnie, no ale łatwo mówić, będąc półwilem. Inna sprawa, że przy gabarytach i aparycji Leonardo mógłby przyjść i w worku jutowym, przewiązanym sznurkiem i wyglądałby bosko.
- Jaką pracę? - zapytał wprost, unosząc kufel do ust i pociągając pierwszych kilka łyków.- Nie mów, zgadnę. - zmrużył oczy, oceniając jego outfit, jednak każdy kolejny pomysł wydawał mu się jeszcze bardziej nieprzyzwoity od poprzedniego więc potrząsnął złotymi puklami- ...albo lepiej niech nie zgadnę. - rozkleił usta w uśmiechu, rzucając mu zaczepne spojrzenie.- Za leprokonusa raczej nie masz szans się przebrać, więc?
Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 EmptyWto Mar 21 2023, 20:52;

Opłata: -10g
Garnek złota: pachnę amo, mam 50g, chochlika i 2 wianki (trzeci oddaję Bee)
Labirynt: Kobra, Amortencja, nagroda, której nie wykorzystam

Zachichotał mimowolnie na widok ociekającego piwskiem Bee, który przyznał się do porażki zgodą na przyjęcie nagrody pocieszenia, więc i z szerokim uśmiechem ułożył na jego pozłacanych włosach jeden ze swoich wianków, drugi z nich mając już na własnych mokrych i zlepionych alkoholem loczkach.
- Nie marudź, większość osób się tak tutaj klei, to część uroku festiwali, że się wszystko lepi od piwa - zbył jego narzekania, szturchając go łokciem, gdy rozglądał się już za kolejną atrakcją, ledwo rejestrując co tam Bee do niego gada, by nagle przeskoczyć do niego całą swoją uwagą, przekrzywiając głowę pod ciążącą mu w niej analizą.
- Nie zwariowałeś - zaprzeczył poważnie, bo nawet jak nie był orłem intelektu, to akurat te kilka kropek potrafił ze sobą połączył, gdy sam doskonale wiedział co i kogo czuł, słysząc też przecież wyraźnie, że Bee czuje inne zapachy i za kimś innym się rozgląda. - To amortencja. To musi być amortencja, czuję ją na sobie, ale nie martw się, nie jestem pod wpływem - dodał, uśmiechem i wygiętymi brwiami balansując na granicy rozbawienia i smutku, bo i patrząc na to jak chłopak męczy się po zerwaniu naprawdę było mu żal nie tylko jego, ale i siebie samego, że mógłby skończyć jeszcze gorzej. Złapał więc Bee pod rękę, ciasno, blisko, w ten sposób prowadząc go w stronę labiryntu, nie wiedząc jak lepiej zbalansować rozproszeniem pytania, które chciałby mu zadać czy wcisnąć mu odpowiedzi, o które wcale nie pytał. - Toooo... Od dawna jest tak na niebiesko czy może raczej tak od końca ferii? - podpytał, wchodząc na wyżyny swojego intelektu, gdy wchodzili już w drugi zakręt labiryntu, a on sam poczuł, że w ten sposób zyskali na nieco większej prywatności. - Bo wiesz, to nie tak, że... - urwał, zatrzymując ich gwałtownie, równie gwałtownie dając poprowadzić się instynktowi do tego, by wyciągnąć swoją różdżkę z jednoczesnym odsunięciem Bee w tył, a jednak nie zdążył pomyśleć nawet o tym, z jakiego zaklęcia powinien skorzystać, a już spinał się cały pod paraliżującym gorącem ataku kobry. Wyrzucił z siebie całą wiązankę włosko-hiszpańsko-brytolskich przekleństw, poddźwigając się z kolan, na które opadł mimowolnie i splunął na ziemię, jakby to naprawdę mogło pomóc mu w pozbyciu się magnetycznego posmaku w ustach. - Nie rozumiem czego się za nim rozglądasz, jakbyś miał nadzieję, że nagle wróci. Chuj wyjechał i tyle, powinieneś być na niego wściekły - wyrzucił z siebie na fali własnej złości, ruszając przed siebie, bo i czując jak adrenalina krąży mu po ciele, prowokując do bezmyślnej szczerości. - Jak się jest z kimś w związku, to się nie znika z dnia na dzień, tylko się przegaduje, nie wiem, jakieś opcje alternatwy.
Powrót do góry Go down


Bee May Valentine
Bee May Valentine

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : Słodki zapach - miód, kwiaty i owoce;
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 210
  Liczba postów : 374
https://www.czarodzieje.org/t21751-to-bee-or-not-to-bee
https://www.czarodzieje.org/t21754-walentynki-bee#709960
https://www.czarodzieje.org/t21752-bee-may-valentine-kuferek#709882
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 EmptyWto Mar 21 2023, 21:09;

Opłata na wstęp: tutaj
Atrakcja: Labirynt
Efekt: dwa chochliki i wianek z garnka złota | dementor, amortencja i bazyliszkowy pierścień w labiryncie

- Och - wyrwało mu się tylko szalenie elokwentnie, bo przecież mógł sam na to wpaść, zwłaszcza jeśli podawał się za kogoś dobrego z Eliksirów. Najwyraźniej wystarczyło nieco sztucznej miłości, by kompletnie stracił głowę i zapomniał o jakimkolwiek rozsądku, który jeszcze kiedyś może posiadał. - No tak, sensowne - przytaknął jeszcze tylko sucho, nie za bardzo wiedząc jak zareagować; chętnie więc wczepił się w riverowy bok, z każdym wdechem próbując coraz bardziej desperacko rozpoznać nieznany sobie składnik, bo i dopiero teraz dotarło do Puchona, że nie ma jak go znaleźć.
- Mhm, to od zerwania, nie lubię niebieskiego - mruknął, nieco zażenowany tym jak szybko River połączył kropki. Wydawało mu się, że on sam jest aż paskudnie spowolniony - nawet różdżkę wyciągnął opóźniony, nie mając najmniejszej szansy rzucić chociażby Protego, gdy obserwował z gaspnięciem na ustach jak wąż atakuje Gryfona. Posłał w stronę kobry szepnięte na wdechu Flipendo, ale ta już i tak zniknęła, ewidentnie nie potrzebując do tego żadnego popchnięcia. - Nic ci nie jest? - Zmartwił się szczerze, od razu podążając niemalże truchtem za Gryfonem, by przyjrzeć mu się uważnie i poprawić jego wianek, nawet jeśli przy tym poczuł dziwne, elektryczne sptryknięcie.
- To nie- no, to nie do końca tak... znaczy... uh, nie wiem, jestem wściekły, ale to mi już w ogóle nic nie daje. Mogę być wściekły tylko na siebie, jeśli już - wyrzucił z siebie szybko, nerwowo obracając różdżkę w palcach. - Bo to nie jest tak, że- to nie do końca był taki związek, to był bardziej... układ. To się zaczęło wszystko jako układ i umówiliśmy się, że nikomu nie powiemy, żeby wszyscy myśleli, że to związek. I myślałem, że to jednak jest trochę związek, albo chociaż trochę równiejszy układ, a on po prostu- po prostu zerwał ten układ, bo już mu się najwyraźniej nie opłacało płacić za mój czas. Nie wiem czemu, pojechałbym z nim do tej durnej Francji, jeśli to o to chodziło! - Wyjaśnił chaotycznie, ściągając mocniej brwi w trzymającym go żalu. - W sensie... nie chodziło tylko o seks, to źle brzmi. Płacenie za czas źle brzmi. To było bardziej tak całościowo... chciał żebym mieszkał w jego mieszkaniu, zabierał mnie na randki, nawet poznałem jego brata... tobie też jest tak zimno? - Zdekoncentrował się, oglądając za siebie w sam raz, by zobaczyć jak z bocznego korytarza wylatuje dementor. I chociaż Bee miał gdzieś z tyłu głowy, że to nie może być prawdziwy potwór, to jednak poczuł zupełną bezwładność chwytającego go gwałtownie smutku - zupełnie tak, jakby ostatnie dni zlały się nagle w ten jeden moment, gdy fala błękitu rozlała się po całym labiryncie, prowadzona kościstą łapą. Może dementor nie mógł odebrać mu duszy, ale dotkliwie przypominał o tym, że przecież River miał rację - nie było sensu w takim tęsknym rozglądaniu się, bo Vincent wcale nie miał po co wracać.
Powrót do góry Go down


Leonardo O. Vin-Eurico
Leonardo O. Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Dodatkowo : animag (grizzly)
Galeony : 4467
  Liczba postów : 2204
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13793-leonardo-ovidio-vin-eurico#365517
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13807-love-letters#365644
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13804-leonardo-ovidio-vin-eurico#365640
https://www.czarodzieje.org/t18322-leonardo-o-vin-eurico-dzienni
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 EmptyWto Mar 21 2023, 21:15;

Opłata na wstęp: tutaj za Leo i Atlasa
Atrakcja: Atlas i piwo
Efekt: ...zauroczenie 8D i mój dotyk zmienia w złoto!

- Do czego się nie przyzwyczaisz? - Zagaił, gubiąc wątek już na samym jego początku. Uwielbiał takie imprezy właśnie za ten lekki chaos, za przyzwolenie do bycia sobą i za to, że każdy miał szansę znaleźć dla siebie nieco zabawy. - Są jeszcze mniej ważne jak już się je z siebie zdejmie, ale to może później... - napomknął tak niewinnie, jak tylko potrafił, czyli właściwie wcale. Parsknął cichym śmiechem, dając Atlasowi czas na namyślenie się w kwestii pracy, bo samemu upijając już nieco łyków ze swojego kufla, co opróżniło go właściwie do połowy. W kwestii picia piwa Leonardo nie miał zbyt wielu równych sobie, a i upijanie się przy jego gabarytach nie należało do szczególnie ekonomicznych zabaw.
- Niestety, nie wcisnąłem się w żadne leprokonusowe wdzianko - przyznał z udawanym żalem, nim nie wyciągnął z kieszeni schowanej tam dopiero co odznaki. - Uciekłem z Hogwartu na rzecz Ministerstwa Magii, robię teraz za młodszego aurora - zdradził wreszcie, może nie podszywając tych słów przesadną dumą, ale brzmiąc jednak na całkiem zadowolonego. - Więc pomagałem tutaj tak trochę ochroniarzowo... co oznacza, że bujam się tu właściwie cały dzień, także to ty decydujesz co robimy dalej - oznajmił, dopijając swoje piwo i odstawiając kufel na jakiś pusty stolik z boku. Kompletnie też przy tym nie zauważył, że zarówno szkło, jak i blat, zmieniły swój kolor na złocisty. - Tam są takie garnki z piwem, z których można łowić monety, jak jabłka na Noc Duchów... tam jest pole z koniczyną, ale to były jakieś zawody i chyba wszystkie główne nagrody się wyczerpały - opowiadał, żywo przy tym gestykulując. - A tam jest labirynt z żywopłotu, trzeba znaleźć w nim koniec tęczy i to zapewnia jakieś magiczne nagrody. Możemy też poszukać więcej piwa, alboooo... - urwał na chwilę, by ująć atlasową dłoń i przyciągnąć sobie mężczyznę bliżej. - ...możemy zatańczyć - zaproponował, unosząc lekko brew w zaskoczeniu, gdy obserwował jak palce Rosy pokrywają się połyskującym złotem, nie tracąc jednak na swojej miękkości. - Co tylko chcesz.
Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 EmptyWto Mar 21 2023, 21:33;

Zatrzymał się gwałtownie, obracając się przodem do Bee, by spojrzeć na niego spod ściągniętych w irytacji brwi, bo przecież wiecznie zawsze wszystkim powtarzał, że związki to pasmo cierpienia i absolutnie nikt go nie słuchał. Nawet on sam siebie nie słuchał.
Z każdym kolejnym słowem brwi jednak unosiły mu się nieco wyżej, przechodząc od złości w dezorientację, a z niej wprost w szczere współczucie, bo jeśli sam choć przez chwilę czuł się chujowo po jednej niefortunnej nocy z Moralesem czy po jednym tragicznie zakończonym związku, to nijak nie mógł nawet porównać tego do uczuć, jakie musiał nosić w sobie teraz biedny wykorzystany przez jakiegoś starucha Puchon.
- Dios Mio, Bee... - wyrwało mu się mimowolnie, ledwie słyszalnie, bo aż gardło ścisnęło mu się z emocji, ale też i niewiedzy, jak miałby go teraz oświecić, że naprawdę w tym wszystkim był tylko ofiarą manipulacji i tym bardziej powinien być wściekły na wszystkich, tylko nie na siebie. Pokiwał więc też głową na zadane mu pytanie, będąc święcie przekonanym, że to empatia przegnała chłód po jego ramionach i zacisnęła lodowatą dłoń na sercu, a nie czający się za jego plecami dementor, więc i w pełnej nieświadomości swojego zagrożenia z elektrycznym kopnięciem objął po prostu Bee w ciasnym przytuleniu, nie wiedząc jak w inny sposób mu pokazać swoje wsparcie.
Powrót do góry Go down


Basil Kane
Basil Kane

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 751
  Liczba postów : 702
https://www.czarodzieje.org/t21736-breasal-o-cathain-zanglizowane-basil-kane#709152
https://www.czarodzieje.org/t21738-bazyl#709234
https://www.czarodzieje.org/t21735-basil-kane#709151
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 EmptyWto Mar 21 2023, 21:41;

Opłata na wstęp: dokonana
Atrakcja: Garnek złota - kostki: 3, litery: C, E, G
Efekty:  figurka chochlika gadatliwego, magiczne soczewki, jestem otulony chmurą amortencji, pachnę pięknie i wszyscy mnie kochajcie, jestem zielony


Rzadko pozwalał sobie na takie rozprężenie, a fakt faktem, dobrze mu to zrobiło trochę spuścić ciśnienia z tego zarobienia, w jakie się sam wpakował ze wszystkim. Doceniał irlandzkie święta właśnie za to, że były tak rozstawione w roku, by dać ludziom troche odpustu od codzienności. Magiczne świętowanie dnia Patryka było cudowną rozrywką, tym bardziej, że przecież nie byli jedynymi w okolicy usmarowanymi różnymi rzeczami, zielonymi dzikusami. I nikomu zupełnie nie robiło to różnicy. Zanurkował japą ponownie w garncu ze złotem, opijając się piwskiem jak głupi i wynurzył wesoło szczerząc do Norwoodówny zęby.
- To całkiem smacznie! - podsumował, upewniwszy się, że to jakaś amortencjowa nuta, bo dla niego pachniały w kierunku zupełnie innym niż wanilia, choć wciąż lekko cytrynowym. Przetarł palcami wyłowione monety, ciesząc się zdobyczami, ale tylko przez chwilę, bo zaraz przyklejony do Scarlett został powleczony w głąb labiryntu, raz po raz będąc zadziwionym, jakim cudem ta dziewczyna była w stanie tak nim miotać, będąc takim drobnym stworzeniem.
- Na majty Merlina, co tu sie dzieje... - powiedział, próbując zorientować się w rzeczywistości, bo już mu szumiało w głowie na tyle, żeby było mu trochę wszystko jedno. Rozejrzał się po labiryncie zupełnie nie łapiąc się na potyczkę z dementorem - może to i lepiej, jego patronus wciąż wyglądał jak strzępek bezkształtnego bloba z czterema nogami. Niepokoił go niestety za to pomruk, dochodzący z zarośli tuż obok.
- Carly, słyszysz to, czy ja sie już najebałem... - zmarszczył brwi mrużąc oczy, bo on źle widział i na trzeźwo, a wbrew legendom i powiedzonkom, po alkoholu widzi się dwa razy więcej ale niekoniecznie wyraźnie.
Powrót do góry Go down


Hariel Whitelight
Hariel Whitelight

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
Galeony : 426
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t20706-hariel-whitelight#657554
https://www.czarodzieje.org/t20730-poczta-harry-ego#657951
https://www.czarodzieje.org/t20707-hariel-whitelight#657557
https://www.czarodzieje.org/t20986-hariel-whitelight-dziennik#67
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 QzgSDG8




Administrator




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 EmptyWto Mar 21 2023, 22:20;

Opłata na wstęp: tutaj
Atrakcja: garnek
Efekty: chcę się tulić, pachnę amortencja, ruda broda 1/4, a teraz mdleję

Kiedy tylko spotykam się z Ruby chwalę bardzo jej okulary i ubolewam nad tym, że sam takich nie mam. Jakim cudem w mojej kolekcji mogło czegoś takiego zabraknąć? Napotykam się mniejszym lub większym oporem przed wymianą okularów (na zawsze. nie tylko dziś), więc postanawiam sobie wrócić do tego kiedy będzie bardziej pijana. Chciałem też męsko zaproponować, że może zapłacę za nią wejście, ale zanim na to wpadłem ta już płaciła za siebie, gadając coś na drożyznę.
- Ja też byłem na pale głównie, może do tego wrócę. Przeniosłem się bo mnie Will prosił, ale teraz jak go nie ma mogę wrócić gdzie byłem. I tak nikt nas nie pilnuje - zauważam, że przecież do tej pory chyba w jednym meczu tylko byłem na pale, głównie dlatego że nie było nikogo kto mógłby być w miarę dobrym ścigającym.
W każdym razie weszliśmy wesoło do środka. Okazało się, że piwa są magiczne w ten gorszy sposób - czyli nie byliśmy zielonkawi albo coś w tym stylu, a mieliśmy pragnienia by robić idiotyczne rzeczy (w moim przypadku) albo straciliśmy podstawowe zdolności człowieka (w przypadku Ruby). - To nie moja wina! Przecież mówię, że to piwko! - tłumaczę się nadal starając się przytulić do Rubsona, który póki co mnie świetnie unikał. - Nie upiłem się przecież tak szybko, prędzej ty! - dodaję jeszcze, bo źle zrozumiałem jej bełkot. Jestem odrobinę oburzony, że trzyma mnie na odległość ręki i kiedy tylko jesteśmy w tłumie staram się być jak najbliżej jej i raz za razem łapię jej rękę niefrasobliwie.
Zanurzam się po te całe monety. Najpierw trafiam na złoto, potem mój krążek się rozwala i zaczyna mnie coś oblepiać. - Co do... - zaczynam, ale okazuje się, że mogę dalej łowić, więc oczywiście próbuję! Kolejny to znowu jakiś szit, więc zagłębiam się dalej, nie wiedząc nawet jeszcze że zaczyna mi rosnąć broda. Kiedy wynurzam się z czymś zjadliwym i nie mogę się oprzeć pożarciu cukierka. Orientuję się, że coś mi wyrosło na paszczy. - Boże, Ruby! Jak ja wyglądam? - pytam i dotykam swojej zarośniętej mordy. Pewnie ze zgrozy na myśl jak kompletnie tragicznie mogę wyglądać... mdleję w ramiona Ruby, od razu po zjedzeniu cukierka.

@Ruby Maguire
Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
C. szczególne : jest piękny, co więcej trzeba
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3791
  Liczba postów : 1567
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 EmptyWto Mar 21 2023, 22:21;

Opłata na wstęp: tutaj Leo sugar daddy
Atrakcja: garnek
Efekt: dwa wianki i krwotok z nosa (to pewnie na widok Leo)

Zaśmiał się, szczerze rozbawiony pytaniem, unosząc brwi w zdziwieniu, kiedy zrozumiał, że Leo na poważnie pyta o to, co miał na myśli.
- Do Twojego rozmiaru, Leonardo. - powiedział więc, próbując uspokoić drżące w śmiechu wargi- Podejrzewam, że nikt nigdy Ci tego nie mówił, ale jesteś bardzo... duży. - pokręcił głową pociągając łyk piwa, od którego w widowiskowy sposób jego kości policzkowe i odsłonięte obojczyki pokryły się połyskującymi jak cekiny, drobnymi, zielonymi łuskami.- Później? Czemu by nie teraz. - przyglądał mu się jasnym spojrzeniem z wyrazem, po którym trudno było powiedzieć, czy to żart, czy go podpuszcza, czy może rzeczywiście nie rozumie konwenansu ubierania się, skoro bez ubrań było wygodniej i znacznie bardziej komfortowo. Zaraz jednak w zasięgu wzroku dostrzegł swoich uczniów, więc ten jego uśmiech samozadowolenia nieco przygasł w świadomości, że nie może po prostu dobrze się bawić, bo pozostawał pod czujnym okiem swoich podopiecznych, nawet jeśli byli poza terenem szkoły. Stanowisko pedagoga miało swoje plusy i minusy.
Przeniósł spojrzenie na Leo, wyciągając chciwą rękę po odznakę i przesunął po niej kciukiem, przyglądając się jej.
- Rozumiem, panie władzo, że mam powstrzymać się przed rozbojem, bo będziesz mi bacznie patrzył na... ręce? - uniósł brwi, dopijając swoje piwo. Z pewnym zdziwieniem zauważył, że weszło dosłownie jak woda, a co gorsza, pozostawiło po sobie jedynie uczucie suchości i jeszcze większego pragnienia - Przyznam, że z jednej strony nie jestem zaskoczony. Gdybym mógł sam bym Cię zatrudnił jako ochroniarza. Z drugiej... - zmarszczył lekko delikatne brwi- moje pomysły były.... bardziej egzotyczne.
Rozkleił usta w zaskoczonym uśmiechu, to już chyba miało być stałym elementem ich relacji, Atlas niespodziewający się bycia poniewieranym, zaskoczony lekkością, z jaką potężny Meksykanin operował jego wcale nie takim drobnym ciałem. Zawiesił jednak spojrzenie na pokrywających się złotem palcach, przez całkiem próżną, krótką chwilę unosząc się na balonie swego wybujałego ego, w fantazji, że mu to przecież tak bardzo pasuje. Złote dłonie. Całe życie myślał, że były duże, a jednak były takie małe w palcach Leonardo.
- Tańczyłbym z Tobą tak, że straciłbyś oddech - powiedział cicho, korzystając z tej intymnej bliskości bycia przyciągniętym do niego. Może mogło mu się odrobinę ulać uroku, a może i wcale nie, kiedy w jego czekoladowych oczach widział odbicie siebie samego - obawiam się jednak, że muszę się najpierw czegoś napić, bo od samego wyobrażania sobie Twoich kocich ruchów zaschło mi w gardle. - uśmiechnął się przy tym wesoło, mrużąc jedno oko. Akurat to było prawdą, bo mu rzeczywiście zaschło. Zaplatając palce wokół małego palca Vin-Eurico pokierował się w stronę garnca ze złotem z myślą, że taka ilość piwska na pewno ugasi jego pragnienie. Obawiał się, że Leo będzie musiał go nieść do domu, ale akurat w tym wypadku nie martwił się, czy ten sobie z tym poradzi. Kogo jak kogo, ale tym razem trafił na dobrego kompana alkoholowych konsumpcji.
- To co, sprawdzimy kto ma większe umiejętności operowania paszczęką? - zaproponował podchodząc do jednego gara- Chociaż... to może być kwestia szczęścia. - zamoczył głowę śmiało w piwsku, opijając się go głupio i złapawszy jedynie kilka monetek wynurzył się niby ta gwiazda reklamy eliksiru na piękne włosy. Nim zdążył skomentować, jak dwie z nich w jego dłoniach zaczęły przemieniać się w piękne wianuszki, trzecia rozpłynęła się w ustach, okazując czekoladową Bąblówką Krwawą.
Stał więc tak przed Leo, z jasnymi włosami lśniącymi piwną wilgocią, wiankami w obu rękach, bezradnym spojrzeniem i najbardziej potwornym krwotokiem z nosa jaki mu się w życiu przytrafił. Czy w takim układzie można się jakkolwiek prezentować i jednocześnie dlaczego wyglądał tak uroczo?
Powrót do góry Go down


Sponsored content

nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 QzgSDG8








nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Dublin, Irlandia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 7Strona 3 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 3 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Świstokliki
-