Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Dublin, Irlandia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 7 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
AutorWiadomość


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 Empty Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 EmptyPią Wrz 30 2022, 01:12;

First topic message reminder :


Dublin


Stolica i największe miasto Irlandii, położone w prowincji Leinester, na wybrzeżu nad Morzem Irlandzkim, u ujścia rzeki Liffey do Zatoki Dublińskiej. Znaki rozpoznawcze? Deszcz i kufel guinnessa. Poza tym warto odwiedzić to miejsce przede wszystkim podczas obchodów Dnia Świętego Patryka, kiedy na prowincjonalnych ulicach wybrzmiewa tradycyjna folkowa muzyka, a wokoło można spotkać przebierańców i miłośników zielonego piwa.


Święty Patryk:
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Louise Finley-Sherman
Louise Finley-Sherman

Dorosły czarodziej
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : b. wysoka
Galeony : 2738
  Liczba postów : 436
https://www.czarodzieje.org/t22977-louise-finley-sherman#781854
https://www.czarodzieje.org/t22994-awdotia-i-rodion#782492
https://www.czarodzieje.org/t22976-louise-finley-sherman#781851
https://www.czarodzieje.org/t22993-louise-finley-dziennik
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 EmptyNie Cze 23 2024, 23:45;

Nie lubiła płakać, nawet przed nim. Kiedyś absolutnie nie ważyła emocji, nie obawiając się ani łez, ani salw śmiechu, ani nawet nieopanowanych i zdecydowanie zbyt nasyconych emocjami ataków złości. Teraz jednak była powściągliwa, więc mimo iż nie potrafiła skryć przed nim prawdziwych uczuć, to czuła się na swój sposób skrępowana Poza tym nie chciała przytłaczać Wally’ego swoim cierpieniem – w końcu zasługiwał na coś lepszego niż gorycz i łzy. Zasługiwał na wszystko, co najlepsze.
Mimowolnie, tak jakby robiła to na co dzień, sięgnęła dłońmi do jego twarzy, by obetrzeć te pojedyncze ślady smutku, które zakwitły na jego policzkach. Poczuła się wręcz odrobinę winna, że je wywołała, choć przecież nie zrobiła nic złego. To był ich wspólny ból – musieli go przeżyć, jeśli nie chcieli, by trawił ich wnętrzności i niszczył codzienność już do końca. Nawet jeśli nie czuli ulgi, to rozpacz była lepsza od kłamstwa.
Zgodnie z jej prośbą podążyli w stronę rzeki, tak jak za dawnych lat. Gdyby przymknęła oczy, mogłaby nawet się nabrać, że to tylko wspomnienie. Niemniej, tak jak wtedy, trzymali się za ręce, poszukując wodnej tafli, która mogłaby pochłonąć ich troski. W wodzie, czy nawet na jej brzegu, odnajdywali spokój ducha. To był ich raj, ale i jeden z łączników, podobieństw między nimi. Patrząc na tych dwoje, trudno pewnie było uwierzyć, że w przeszłości łączyło ich tak wiele – i nie chodzi mi tu tylko o relację, ale punkty wspólne, zamiłowania, pasje, czy nawet takie banały jak pochodzenie, czy wzrost. Każdy, kto znał ich przed laty, wiedział, że byli dla siebie stworzeni. I w idealnym świecie, wszystko potoczyłoby się inaczej…
Paradoksalnie – cisza, uścisk dłoni i niewymuszona obecność były dla zranionej duszy Louise bardziej kojące niż cokolwiek innego. Mogłaby tak spacerować w nieskończoność, nie myśląc o tym co przyniesie jutro, bo w tej sytuacji ona i Wally funkcjonowali tak naturalnie, jak podczas oddychania.
Jednak nic nie trwa wiecznie. Shercliffe w końcu przełamał tę cudowną ciszę i choć Finley nie mogła mu mieć tego za złe, to w głębi serca czuła, że to złudzenie sielanki, które na moment zakorzeniło się w jej sercu, bezpowrotnie odeszło. Nie dziwiła się jednak, że pytał – w końcu ona również chciała wiedzieć co u niego.
- Robię to co umiem. Tłumaczę – odparła, choć można było odnaleźć w tym odrobinę kłamstwa. Louise robiła przepiękne zielniki, doskonale znała się na runach i historii magii, więc jej umiejętności nie kończyły się na tłumaczeniu. Oczywiście, znajomość tak wielu języków robiła wrażenie, szczególnie że Wally miał okazję wielokrotnie usłyszeć jej trudną do zrozumienia lekkość w porozumiewaniu się z obcokrajowcami i magicznymi istotami – Ale teraz jeszcze u Gringotta. Od tego roku jestem szefową mojego biura.
Mówiła o wielkim sukcesie zawodowym z absolutnie nieadekwatną skromnością, którą ktoś, kto nie znał jej dobrze, mógłby uznać za sztuczną. Na całe szczęście, Sherliffe wiedział o niej aż nazbyt wiele, z pełną świadomością tego, że sukcesy zawodowe nie były dla niej szczególnie ważne. Problem w tym, że gdy straciła wszystko, co istotne, łącznie z takimi drobiazgami jak kolekcja czekoladowych żab, trudno było powiedzieć, czy cokolwiek było jeszcze dla niej ważne.

@Wally A. Shercliffe
Powrót do góry Go down


Wally A. Shercliffe
Wally A. Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 197 cm
C. szczególne : wzrost, a oprócz tego sporo mniejszych i większych blizn, z których każda ma swoją historię. Na prawym ramieniu ma tatuaż przedstawiający wydrę.
Dodatkowo : animag (wydra)
Galeony : 1183
  Liczba postów : 322
https://www.czarodzieje.org/t22897-wally-a-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t22902-geronimo#774555
https://www.czarodzieje.org/t22899-wally-a-shercliffe
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 EmptyWto Cze 25 2024, 23:55;

Oboje byli już inni, mimo że on pozornie był taki sam. Na jej twarzy życie odcisnęło swoje piętno, mimo że nie odebrało jej urody, a jedynie ten błysk w oczach, ten promienny uśmiech, który wyrażał wiarę, że wszystko może się zdarzyć, że każdą bitwę można wygrać. Rozumiał, że Louise może nie chcieć otwierać przed nim serca ani pozwolić sobie na oczyszczający płacz. Przypuszczał, że od lat nie miała nikogo, przy kim mogłaby otwarcie wyrażać swoje emocje, tak jak robiła to przy nim, kiedy byli bardzo młodzi i w jakimś sensie niewinni. Wiele by dał, żeby przynieść jej ulgę, ale jedyne, co mógł zrobić, to tulić ją i dzielić ten ból, którego źródło leżało we wspólnej źle zagojonej ranie. I mimo że jemu czasem doskwierał ból, przypominając o urazie, jej rana ropiała, zakażając inne tkanki.
Uśmiechnął się smutno, ale czule, kiedy otarła łzy z jego twarzy. Nie wstydził się ich, nie przy Louise, która doskonale wiedziała, jak głęboki jest ten smutek, jak dotkliwa strata. Ich wspólna strata, ich wspólne życie, którego nie było.
Idąc z nią tak za rękę, Wally miał dziwne poczucie odrealnienia. Jak gdyby poruszał się we śnie, mając świadomość, że ten sen za chwilę dobiegnie końca, że to tylko ułuda, marzenie. Próbował trzymać się tego ulotnego wrażenia, milcząc i po prostu chłonąc jej obecność - tak różną od obecności innych kobiet, które musiały rozpychać się łokciami w jego życiu, próbując zrobić sobie w nim miejsce. Lou po prostu była jego częścią, nawet teraz, kiedy od dwunastu lat łączyły ich już tylko wspomnienia i ta metafizyka, która wydawała się naturalną i niezbywalną częścią ich samych. Być może ich dusze już zawsze będą połączone - po prostu z czasem tak więź przestanie wiązać się z poczuciem straty i tęsknotą za przyszłością, która została im odebrana.
Już w momencie, kiedy otworzył usta, poczuł, że nie powinien był tego robić. Brutalnie przywrócił ich do rzeczywistości, przypomniał, że nie mają już dwudziestu lat i że nie należą już do siebie. Sam odczuł to jako niemiły wstrząs - coś jak uczucie, kiedy źle ocenimy wysokość stopnia i nasza stopa trafi w próżnię, sprawiając, że tracimy równowagę. Westchnął cicho, żałując, że sam zmusił ich do powrotu do smutnej teraźniejszości.
- Umiesz znacznie więcej niż to, choć w tym jesteś doskonała - stwierdził z prostotą, patrząc na nią z czymś na kształt łagodnego wyrzutu. - Dobrze, że cię docenili. Pewnie powinienem ci pogratulować. Jestem z ciebie bardzo dumny, ale... wiem, że to nie daje ci szczęścia. A ja bardzo bym chciał, żebyś była szczęśliwa, Lou - powiedział z tą swoją rozbrajającą szczerością, zarezerwowaną tylko dla najbliższych, być może tylko dla Louise. - A twoje badania? - zaryzykował wreszcie, choć przypuszczał, że to kolejny bolesny temat, którego nie powinien był dotykać. Choć z drugiej strony może właśnie tego potrzebowali. Oczyszczenia, łez, słów, które ciążyły im na sercu od dawna. 


#nacechowany : słaba psycha (wrażliwy)
@Louise Finley-Sherman
Powrót do góry Go down


Louise Finley-Sherman
Louise Finley-Sherman

Dorosły czarodziej
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : b. wysoka
Galeony : 2738
  Liczba postów : 436
https://www.czarodzieje.org/t22977-louise-finley-sherman#781854
https://www.czarodzieje.org/t22994-awdotia-i-rodion#782492
https://www.czarodzieje.org/t22976-louise-finley-sherman#781851
https://www.czarodzieje.org/t22993-louise-finley-dziennik
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 EmptySro Cze 26 2024, 20:41;

To wszystko zdawało się nierealne, tak jakby wpadła do myśloodsiewni albo przedawkowała leki nasenne. W głowie Louise zderzały się ze sobą sprzeczności – z jednej strony trzymali się z Wallym za ręce i szli, jakby nie minął ani jeden dzień, zaś z drugiej: w jej głowie bębniła świadomość, że nic już nie jest i nie będzie tak samo jak kiedyś. On nie był jej, a ona nie była jego – niezależnie od tego jak wiele bólu, radości i wspomnień ich łączyło.
Pytanie, czy Louise była gotowa, żeby się z tym zmierzyć?
- Praca nie jest zła – powiedziała powściągliwie, choć w gruncie rzeczy całkiem szczerze, bo choć wymarzyła sobie inne życie, to nie mogła narzekać na nudę, czy brak spełnienia – Byłaby nawet świetna, gdyby wszystko inne się ułożyło.
Wbrew pozorom Louise nie wymagała od życia wiele. Wciąż za masą traum i twarzą złamanej kobiety, kryła się osoba, która podchodziła do świata pozytywnie, ze swego rodzaju ufnością. Problemem było jednak to, że życie rozprawiło się z nią wyjątkowo brutalnie, odbierając jej resztki nadziei. I choć finalnie parła w przód, rozpaczliwie poszukując poprawy, to moment, w którym się spotkali, należał do wyjątkowo kryzysowych.
- Szkoda gadać – podsumowała krótko temat swoich badań, bo materiały leżące na dnie szuflady raniły jej serce niczym najostrzejsze noże – Może kiedyś się uda.
Nie chciała więcej mówić o tak przykrych i trudnych rzeczach, i nie chodziło nawet o jej własny ból, a potrzebę chronienia Wally’ego przed rozdzierającą prawdą. Może gdyby jednak się nie spotkali, byłoby lepiej? Wciąż mogliby żyć w ułudzie, że ich osobne życia jakoś się ułożyły.
Tymczasem, doszli w końcu nad brzeg rzeki. W tym całym trudzie i boleści, szum wody okazał się dziwnie kojący. Louise praktycznie mimowolnie oparła głowę o ramię Wally’ego, oddychając ciężko. To nie był łatwy wieczór, nawet jeśli mogli odnaleźć w tym wszystkim swego rodzaju oczyszczenie.

@Wally A. Shercliffe
Powrót do góry Go down


Wally A. Shercliffe
Wally A. Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 197 cm
C. szczególne : wzrost, a oprócz tego sporo mniejszych i większych blizn, z których każda ma swoją historię. Na prawym ramieniu ma tatuaż przedstawiający wydrę.
Dodatkowo : animag (wydra)
Galeony : 1183
  Liczba postów : 322
https://www.czarodzieje.org/t22897-wally-a-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t22902-geronimo#774555
https://www.czarodzieje.org/t22899-wally-a-shercliffe
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 EmptyCzw Cze 27 2024, 10:55;

Mimo że jej obecność sprawiała mu radość, wydobywała też na powierzchnię ból, który starał się trzymać w ryzach, spychać na dno świadomości, z której jednak wyłaniał się niezmiennie, zwłaszcza we śnie. I kiedy tak trzymali się za ręce, zjednoczeni w dawnej miłości i dawnym bólu, Wally czuł tak wiele emocji, że nawet nie potrafił ich nazwać i od siebie oddzielić. Nie należeli już do siebie, nie teraz, mimo że wydawali się nierozerwalnie ze sobą związani. Z każdym krokiem czuł jednak coraz wyraźniej, że żal po stracie i tęsknota za wspólną przeszłością nie jest tym samym, co nadzieja na wspólną przyszłość.
Nie mogła o tym wiedzieć, ale cierpiał teraz podwójnie, rozdarty między wspomnieniami ich miłości, a beznadzieją swojego zakochania w Bridget, która wyjechała z innym i pewnie spędzała tę noc na rozrywkach równie przyjemnych, co bezmyślnych, tonąc w namiętnym uścisku tajemniczego kochanka. On za to rozdrapywał stare rany, spacerując po nocnym Dublinie z utraconą miłością swojego życia, ze smutkiem konstatując, że ich rozstanie nie przyniosło ulgi żadnemu z nich, a tylko bardziej dojmującą samotność.
Pokręcił gwałtownie głową, z jakąś dziwną desperacją, kiedy tak zbyła temat swoich badań.
- Nie. Nie szkoda gadać. Słuchaj, od lat... od lat przeglądam twoje czasopisma branżowe, szukając twojego nazwiska i publikacji. O tym, że nie znalazłem pierwszego, wiesz lepiej niż ja. Ale nigdy nie znalazłem niczego choćby zahaczającego o twoje badania. To jest wielka, ziejąca luka badawcza, którą powinnaś wypełnić, Lou. I ja ci w tym pomogę - powiedział, patrząc na nią lśniącymi oczami, nagle przypominając tego dawnego, dwudziestopięcioletniego Wally'ego pełnego pasji i głodu wiedzy, oddanego wyłącznie nauce i samej Louise. - Zrobimy to razem. Mam odpowiednie kontakty, które wszystko usprawnią, ale ty masz ogromną wiedzę i fascynujące materiały, które powinny ujrzeć światło dzienne. Poza tym... może to pomoże zamknąć tamten rozdział. Tak naprawdę. Ja też nie wydałem badań z tamtego okresu, a może powinienem był - dodał ochrypłym głosem, patrząc na nią intensywnie i nieco mocniej ściskając jej dłoń.
Westchnął cicho, kiedy oparła głowę na jego ramieniu i objął ją w pasie tak naturalnym gestem, że nikt by nie uwierzył, że nie widzieli się od dwunastu lat. Że ich miłość należy do przeszłości i że rozdzieliła ich wielka tragedia, której jako młodzi ludzie po prostu nie udźwignęli. Wsparł policzek na jej głowie, czując znajomy zapach i miękkość blond loków, którymi kiedyś tak bardzo lubił się bawić.
Sam nie wiedział dlaczego, ale po jego policzkach znów zaczęły płynąć łzy. Zanim zdążył je powstrzymać, kilka kapnęło na skórę Louise. Odchrząknął cicho i wolną dłonią otarł oczy.
- Przepraszam. Ostatnio... szczególnie ostatnio dużo o tym myślałem. O nim. O niej. Merlinie, nawet tego nie wiemy... - wyszeptał chaotycznie, nie mogąc się pohamować, bo wrażliwość, z którą zmagał się od powrotu z Inverness znów wzięła górę. Jednak nawet bez ingerencji wróżek trudno było się dziwić jego wzruszeniu i smutkowi, który dzielił tylko z nią. Do którego nigdy nikomu się nie przyznał, pozostając pogodnym, wolnym duchem, który pozornie skupiał się tylko na sobie i swoich badaniach. Doskonale stwarzał pozory. 


#nacechowany: słaba psycha (wrażliwy)
@Louise Finley-Sherman
Powrót do góry Go down


Louise Finley-Sherman
Louise Finley-Sherman

Dorosły czarodziej
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : b. wysoka
Galeony : 2738
  Liczba postów : 436
https://www.czarodzieje.org/t22977-louise-finley-sherman#781854
https://www.czarodzieje.org/t22994-awdotia-i-rodion#782492
https://www.czarodzieje.org/t22976-louise-finley-sherman#781851
https://www.czarodzieje.org/t22993-louise-finley-dziennik
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 EmptyPią Cze 28 2024, 12:31;

Temat jej pracy naukowej bardzo ją przygniótł. Wsłuchiwała się w jego propozycje z uwagę, jednak z jej oczu spozierała pewne zagubienie, czy wręcz nieobecność. To nie tak, że nie chciała, by jej badania ujrzały światło dzienne, po prostu to wszystko było tak cholernie, dojmująco przytłaczające. No i należące do dawnego życia, które już zostawiła za plecami.
- Jestem bardzo wdzięczna za twoje chęci – odparła, po chwili ciszy, która w przeciwieństwie do poprzednich momentów milczenia nie była już tak naturalna, a raczej przytłaczająca i będąca świadectwem targających nią rozterek – Ale to nie jest temat na dzisiaj. Mam zbyt wiele myśli w głowie.
Być może spodziewał się jej entuzjazmu, ale po tym spotkaniu była zbyt emocjonalnie wyprana, by podejmować jakiekolwiek decyzje, nie mówiąc już o decyzjach wymagających racjonalnego myślenia. Odwykła też od korzystania z czyjejkolwiek pomocy, więc to co chciał jej dać, bardziej ją przestraszyło niż ucieszyło. Poza tym „zamknięcie rozdziału”, które w oczach Wally’ego zapewne miało przynieść ulgę, jej wcale nie kojarzyło się jednoznacznie pozytywnie. Skoro jednak oboje znów osiedli w Anglii, choćby na moment, to wszystko wskazywało, że ich sowy mogły się bez problemu odnaleźć.
Dziś mieli jednak istotniejsze, a przez to trudniejsze myśli i sprawy, które trzeba było z siebie wyrzucić, wspólnie przetworzyć, a może zamknąć za drzwiami historii?
Żadna bliskość, rozmowa, ani gesty wsparcia nie były w stanie przygotować Finley na rozmowę o ich straconym dziecku, którego szczątki spoczywały w dalekiej Rosji. A jednak nie rozpłakała się ponownie, zamiast tego przeżywając swoje boleści w środku, tak jak przez ostatnie kilkanaście lat. Jej dłonie powędrowały za to ku twarzy Wally’ego, by zetrzeć z niej łzy i dodać otuchy. Tylko tyle była w stanie mu dać, bo w gruncie rzeczy sama miała jeszcze mniej.
- Byłoby już w Hogwarcie... – szepnęła tylko, starając się nie dopuścić do tego, by jej myśli opanował obłęd i totalna rozpacz. Być może, gdyby któreś jej dziecko przeżyło, rozpacz zelżała by choć odrobinę, ustępując miejsca łagodniejszemu żalowi. Jej serce było jednak cmentarzyskiem, małych, bezimiennych mogiłek, z tą jedną w miejscu honorowym.

@Wally A. Shercliffe
Powrót do góry Go down


Wally A. Shercliffe
Wally A. Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 197 cm
C. szczególne : wzrost, a oprócz tego sporo mniejszych i większych blizn, z których każda ma swoją historię. Na prawym ramieniu ma tatuaż przedstawiający wydrę.
Dodatkowo : animag (wydra)
Galeony : 1183
  Liczba postów : 322
https://www.czarodzieje.org/t22897-wally-a-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t22902-geronimo#774555
https://www.czarodzieje.org/t22899-wally-a-shercliffe
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 EmptyPon Lip 01 2024, 11:47;

Nie chciał jej zranić, nie chciał poruszać bolesnych tematów, ale w pewnym sensie oni sami byli dla siebie wzajemnie bolesnymi tematami, a to spotkanie nie miało w sobie nic z tej słodkiej nostalgii, z jaką rozmawia się ze swoją pierwszą, nastoletnią miłością. Te emocje go przerastały, mimo że próbował wziąć się w garść i być tak taktowny i delikatny, jak wymagała tego sytuacja. Nie potrafił, bo oto w tak przykrym momencie jego życia napotkał Louise, z którą dzielił najlepsze dni swojego życia - a potem również te najgorsze, które złamały ich samych i ich miłość. Chciał coś naprawić, załatać, uleczyć, ale mimo upływu lat nadal nie umiał i w tej chwili miotał się rozpaczliwie, nie mogąc zaakceptować własnej niemocy.
Jej milczenie otrzeźwiło go i uzmysłowiło mu, jak brutalnie wpakował się z butami w jej życie i jej cierpienie - bo mimo że doświadczyli tej tragedii wspólnie, każde z nich przeżyło ją inaczej i w inny sposób próbowało sobie z nią poradzić. To, co dla niego było traumatycznym wspomnieniem, dla niej stało się powracającym koszmarem, który odbierał jej to, czego pragnęła w życiu najbardziej - możliwość zostania mamą.
- Przepraszam, Lou. Nie chciałem na ciebie naciskać. Ja... cóż. Gdybyś zmieniła zdanie, po prostu daj znać. Przepraszam - powtórzył, trochę zakłopotany własnym wybuchem i brakiem delikatności. Kłębiło się w nim tyle emocji i myśli, że nie potrafił nad wszystkim zapanować, a jego spontaniczna natura brała górę nad rozsądkiem.
Wiedział, że nie powinien wspominać o dziecku, o tym, co stało się nad Bajkałem. Do tej pory rozmawiali o nim w kontekście wpływu na ich późniejsze życie i wybory, na konsekwencje, z którymi musieli się zmierzyć. Teraz jednak wzruszenie i żal wzięły górę i Wally nie potrafił już powstrzymać słów, które cisnęły mu się na usta. Tylko z nią mógł się podzielić tym bólem, tymi pytaniami i wątpliwościami, które dręczyły go od dwunastu lat. Przelotnie ucałował jej dłoń, dziękując za tę czułość, z jaką ocierała łzy z jego twarzy, choć przecież to on powinien być dla niej oparciem. Jednak przy Louise nie musiał i nie chciał grać kogoś, kim nie był. Nie w tej chwili, kiedy pierwszy raz od dwunastu lat mógł wyrazić swój ból. Odetchnął głęboko, z trudem powstrzymując się od płaczu, i objął ją mocniej w pasie.
- Tak... a my stalibyśmy tu, zastanawiając się, po kim jest takim buntownikiem, i zmagając się z syndromem opuszczonego gniazda - powiedział cicho i uśmiechnął się ze smutkiem. - Nigdy nie byłem tak szczęśliwy jak wtedy, kiedy byliśmy razem... Kiedy mieliśmy tyle nadziei... - milczał przez chwilę, po czym odezwał się cicho, powoli, jakby słowa z trudem wydobywały się z jego ust: - Lou... ja... powiedz mi proszę... czy gdybym zabrał cię wcześniej do szpitala... nie doszłoby do tego? Gdybym lepiej o ciebie zadbał, zabrał cię do uzdrowiciela, jak tylko mi powiedziałaś o ciąży... czy byłoby inaczej? - wyszeptał chaotycznie, ze ściśniętym gardłem. Nie powinien o to pytać, ale skoro już otworzył tę ranę, chciał znać odpowiedź, bo zadręczał się tymi wątpliwościami od dwunastu lat, w głębi duszy przekonany, że to wszystko było jego winą. Że zawiódł ją, ich nienarodzone dziecko i samego siebie.

#nacechowany : słaba psycha (wrażliwy)
@Louise Finley-Sherman
Powrót do góry Go down


Louise Finley-Sherman
Louise Finley-Sherman

Dorosły czarodziej
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : b. wysoka
Galeony : 2738
  Liczba postów : 436
https://www.czarodzieje.org/t22977-louise-finley-sherman#781854
https://www.czarodzieje.org/t22994-awdotia-i-rodion#782492
https://www.czarodzieje.org/t22976-louise-finley-sherman#781851
https://www.czarodzieje.org/t22993-louise-finley-dziennik
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 EmptyWto Lip 02 2024, 08:43;

- Nie przepraszaj – powiedziała po chwili milczenia, ściskając jego dłoń w sposób dający do zrozumienia, że wszystko w porządku i że nie ma do niego pretensji – Po prostu dzisiaj to nie jest dobry moment. Ale odezwę się.
W gruncie rzeczy naprawdę chciała ruszyć pracę nad książką, ale ostatnio życie ją przytłaczało, a ten wieczór mimo całego ładunku oczyszczającego, niósł ze sobą ciężar, który trudno było udźwignąć. Przynajmniej teraz, gdy ich myśli i słowa zboczyły ku wielokrotnie ważniejszej tematyce.
Mogli wmawiać sobie, że nie powinni rozmawiać o dziecku, pod pretekstem oszczędzenia sobie bólu i cierpienia, prawda jednak wyglądała zgoła inaczej: ten temat i ten ból noszony w ich sercach przez dwanaście lat, musiał w końcu odnaleźć swoje ujście. Nawet jeśli ból nie zelżał, to udawanie, że to się nie stało było nie tylko kłamstwem, co ponad wszystko obrazą pamięci ich miłości i nienarodzonego dziecka.
- Płacz, płacz – powiedziała, bez problemu odczytując, że próbuje dusić to w sobie. Brak łez nie eliminował problemu, a skoro trwali w tym bólu razem, to nie było lepszego momentu, by wyrzucić z siebie to, co najgorsze i najtrudniejsze. I choć źle czuła się z tym, że musieli o tym rozmawiać, to jednak wiedziała, że lepszego momentu nie będzie. Nie czuła jednak przy tym, że to on powinien ją pocieszyć, bo mimo dwunastu trudnych lat, które przeżyła, nie czuła, by mogła odmawiać Shercliffe’owi prawa do cierpienia. To była ich wspólna, dojmująca gehenna.
Louise wysłuchała słów Wally’ego o dziecku, kiwając tylko potwierdzająco głową, bo  gruncie rzeczy napływające do oczu łzy i rosnąca w jej gardle gula uniemożliwiały bardziej skomplikowane wypowiedzi. Gdy jednak wspomniał o ich szczęściu, ponownie zapłakała, ze świadomością, że nigdy później nie była już naprawdę szczęśliwa. Skryła się ponownie w jego ramionach, choć nawet one i otaczający ich szumu wody, nie były w stanie złagodzić tego, co teraz czuła. Szczególnie, że czekał na nich kolejny, niemal również rozdzierający wątek.
- Och Wally – szepnęła, odsuwając się lekko, tak by móc objąć jego twarz w dłonie i z całą swoją czułością próbować złagodzić jego ból – Dbałeś o mnie najlepiej jak umiałeś. A ja miałam wolną wolę i nie musiałam tłuc się z tobą na Bajkał. Ale chciałam i przeżyliśmy tak masę chwil, których nie oddałabym za żadne skarby… To nie jest twoja wina.
Ona widziała winę głównie w sobie, szczególnie że jej kolejne ciąże kończyły się tak samo. Tak naprawdę trudno było jednak określić przyczyny – być może wynikało to ze stresu, presji, genów jej męża, a może było konsekwencją zdarzeń nad Bajkałem? Uzdrowiciele nie znali odpowiedzi, więc Louise tym bardziej, choć w jej głowie najłatwiej było wziąć wszystko na siebie. Teraz jednak była głosem wsparcia i rozsądku, całą swoją wrodzoną dobrocią i serdecznością otaczając najdroższego sobie człowieka.

@Wally A. Shercliffe
Powrót do góry Go down


Wally A. Shercliffe
Wally A. Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 197 cm
C. szczególne : wzrost, a oprócz tego sporo mniejszych i większych blizn, z których każda ma swoją historię. Na prawym ramieniu ma tatuaż przedstawiający wydrę.
Dodatkowo : animag (wydra)
Galeony : 1183
  Liczba postów : 322
https://www.czarodzieje.org/t22897-wally-a-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t22902-geronimo#774555
https://www.czarodzieje.org/t22899-wally-a-shercliffe
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 EmptySro Lip 03 2024, 10:40;

Wiele osób pewnie odebrałoby Wally'emu prawo do opłakiwania ich utraconego dziecka, ponieważ był mężczyzną. To Louise doświadczyła fizycznej straty, fizycznego cierpienia i to jej ciało stało się potencjalnie niezdolne do macierzyństwa, choć nadal nie było pewne, czy dzień nad Bajkałem był tego przyczyną, czy po prostu pierwszą odsłoną problemu, z którym miała borykać się przez następne lata. A mimo to Wally cierpiał i nawet jeśli tamten dzień nie dotknął jego ciała, to boleśnie poranił jego serce i duszę, sprawiając, że nigdy nie zdołał o tym zapomnieć. Zakrwawiona i zapłakana Louise stała się jego boginem, a scena, jaka rozegrała się nad Bajkałem, powracała do niego regularnie w koszmarach, nie pozwalając nigdzie zagrzać miejsca ani związać się z kimś na stałe. Myślał o Louise i o ich dziecku częściej, niż chciałby się do tego przyznać i mimo że jego życie było pełne wrażeń, bogate i w pewnym sensie dokładnie takie, jakim je sobie wymarzył jako nastolatek, to w głębi duszy czuł pustkę, nie mając nikogo, z kim mógłby je dzielić.
Był wdzięczny Louise za tę chwilę. Za to, jak czule ocierała jego łzy, jak pozwalała mu płakać, jak przyznawała mu prawo do cierpienia, mimo że jej własne było nieporównanie większe... a może po prostu inne? Wally nienawidził bezradności, zawsze brał życie za rogi, walczył o to, co było dla niego ważne, ale w tamtej chwili, gdy patrzył na bladą, zapłakaną Louise i na krew, której nie potrafili zatamować, czuł, że jest nikim i że nie ma żadnej mocy sprawczej, skoro nie potrafi uratować ukochanej kobiety i ich dziecka. Jego udręka była innego rodzaju, ale oboje cierpieli - on, nie mogąc znieść jej cierpienia i własnej niemocy, zadręczając się pytaniami o własną winę, o to, że nie otoczył jej wystarczającą opieką, że zaniedbał, zbagatelizował... Płakał teraz cicho, ale otwarcie, tuląc ją do siebie mocno i po raz pierwszy od dwunastu lat mogąc otworzyć serce i przeżyć to, co tak bardzo wykrzywiło ich życie. Wtulił twarz w jej miękkie, pachnące loki, mając wrażenie, że pęknie mu serce.
Spojrzał jej posłusznie w oczy, kiedy ujęła jego twarz w dłonie. Nie próbował już ukryć łez, bo jeśli czegoś się nauczył przez te lata, to prostej mądrości, że to, co ważne i utracone zasługuje na łzy. Że nietaktem jest nie opłakać osób i uczuć, które na to zasługują.
- Myślałem... wiesz, że to wszystko będzie takie romantyczne. Ty byłaś silna i zdrowa, oboje byliśmy młodzi i szczęśliwi... co mogło pójść nie tak? Byłem taki głupi, Lou... Taki głupi... - wyszeptał z żalem i przymknął na sekundę oczy, a jego policzkach znów popłynęły łzy. - Tak... było tak cudownie. Byłem wtedy najszczęśliwszy na świecie. Gdybym mógł cofnąć czas, zapewniłbym ci najlepszą opiekę... a gdyby i tak się to zdarzyło, to trwałbym przy tobie, nawet jeśli łamało to nam obojgu serce... Zrobiłbym dla ciebie wszystko... i... i wtedy myślałem, że najlepiej będzie się rozstać, zapomnieć, dać sobie szansę na nowy początek... Ale przecież to nie było możliwe - mówił chaotycznie, nie mogąc się zatrzymać, oddychając ciężko. Wreszcie zatrzymał się, wziął głęboki wdech. - Chcę tylko, żebyś wiedziała, że nie jesteś z tym bólem sama. Nigdy nie byłaś. Zawsze nieśliśmy go razem, nawet jeśli osobno - dodał wreszcie z powagą, patrząc jej głęboko w oczy i obejmując mocno. - I mimo że... że nasze drogi się rozeszły, to wiedz proszę, że zawsze możesz na mnie liczyć. Tym razem naprawdę. I tak, jak będziesz tego potrzebowała. Nigdy nie będziemy sobie obcy... ale tego chyba dowiodło dzisiejsze spotkanie - szepnął i delikatnie odgarnął z jej twarzy niesforny złoty lok. I wreszcie uśmiechnął się do niej - z ogromnym smutkiem, ale też z ogromną czułością.

#nacechowany : słaba psycha (wrażliwy)
@Louise Finley-Sherman
Powrót do góry Go down


Louise Finley-Sherman
Louise Finley-Sherman

Dorosły czarodziej
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : b. wysoka
Galeony : 2738
  Liczba postów : 436
https://www.czarodzieje.org/t22977-louise-finley-sherman#781854
https://www.czarodzieje.org/t22994-awdotia-i-rodion#782492
https://www.czarodzieje.org/t22976-louise-finley-sherman#781851
https://www.czarodzieje.org/t22993-louise-finley-dziennik
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 EmptySro Lip 03 2024, 20:29;

Tamto zdarzenie na zawsze ukształtowało Louise, tak ja w przypadku jej dawnego partnera – objawiając się w jej koszmarach, a także w formie bogina. Cierpiała w związku z tym niemiłosiernie, nie czuła jednak nigdy, by mogła odbierać prawo do cierpienia byłemu partnerowi. Przed laty, ich dusze, zmysły i cele były tak związane, że cierpienie musiało stać się wspólnym udziałem tych obojga. I wszystko wskazywało na to, że ten ciężar nie zamierzał ich opuścić.
I choć serce jej pękało, a dusza była rozdzierana na miliony kawałków, nie potrafiła skupić się wyłącznie na swoim bólu. Nigdy nie była egoistką, zawsze darzyła innych ludzi i świat większą miłością niż samą siebie, dlatego jej dłonie, ramiona i włosy koiły ból Wally’ego, opiekując się jego emocjami z taką czułością, na jaką mało kto byłby w stanie się zdobyć w tak przytłaczającej sytuacji. Lou jednak potrafiła, nawet kosztem samej siebie.
- Oboje byliśmy głupi… ale pięknie głupi. Szkoda tylko, że tak krótko – wydusiła, również przymykając oczy, bo czuła za dużo, a łzy nie płynęły już kropelkami, a ciurkiem. Nie mogła jednak odpowiedzieć na kolejne słowa, bo świadomość tego, że nie było już powrotu do przeszłości była zbyt przytłaczająca, by Louise mogła zwerbalizować kształtujące się w jej głowie myśli i wrażenia, nie do końca ze sobą spójne, za to bardzo trudne.
Być może to pożegnanie ich dawnej miłości było konieczne, by zakończyć tamten etap i pójść dalej, a także odnaleźć bliskość w innej, pozbawionej romantyzmu formie. A jednak, gdy mówił o nich w czasie przeszłym to bezmiar smutku stawał się jeszcze bardziej przytłaczający, nawet jeśli ich osobno było faktem od dwunastu lat. I choć zdawał się otwarty na to, by znów byli blisko, nawet jako przyjaciele, to Louise potrzebowała jeszcze trochę czasu, żeby sobie to poukładać, bo w gruncie rzeczy życie nie dało jej dotąd szansy, by ruszyć do przodu.
- Ty też możesz zawsze na mnie liczyć – odparła, być może ciut powściągliwie, bo na nic więcej nie było ją teraz stać, lecz była przekonana, że każdy jej czuły i kojący gest wobec niego wyrażał więcej niż tysiąc słów – I zawsze gdzieś w głębi mnie będzie okruch twojej Louise.
Mogłaby mówić wiele, tak jak on wyrzucić z siebie masę słów obudowanych silnymi emocjami. Słowa Wally’ego, spojrzenie jego oczu i dotyk były równocześnie kojące w swoim wsparciu, ale i bolesne w ładunku emocjonalnym, które niosły za sobą ich stracone lata.

@Wally A. Shercliffe
Powrót do góry Go down


Wally A. Shercliffe
Wally A. Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 197 cm
C. szczególne : wzrost, a oprócz tego sporo mniejszych i większych blizn, z których każda ma swoją historię. Na prawym ramieniu ma tatuaż przedstawiający wydrę.
Dodatkowo : animag (wydra)
Galeony : 1183
  Liczba postów : 322
https://www.czarodzieje.org/t22897-wally-a-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t22902-geronimo#774555
https://www.czarodzieje.org/t22899-wally-a-shercliffe
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 EmptyCzw Lip 04 2024, 10:22;

Nikt nigdy nie okazał mu tyle miłości, ile Louise. Była dobra do szpiku kości, pełna czułości dla świata i otwarcie wyrażała swoją niezgodę na zło. Pewnie dlatego tak bardzo ją kochał i dlatego nie potrafił tak po prostu ułożyć sobie życia z inną kobietą. Po tak wielkiej miłości każda inna wydawała się tylko marną imitacją, która nie potrafiła dać mu szczęścia. Potrzebował jej teraz - być może potrzebował jej zawsze, ale w tej chwili, kiedy nareszcie mogli przyznać się do swojego cierpienia, przeżyć je we dwoje, jej dotyk i zapach były jak kotwica, która nie pozwalała, żeby porwała go fala emocji.
Roześmiał się przez łzy, gładząc czule jej plecy.
- Tak... pięknie głupi. I stanowczo za krótko... - wyszeptał, kołysząc ją w ramionach. W jakimś sensie nigdy nie pogodzili się ze swoim rozstaniem - nosili tę miłość w sobie, będąc z innymi ludźmi, dotykając, całując i kochając inne ciała. A jednak w głębi serca zawsze byli razem, mimo że oboje podjęli świadomą decyzję o rozstaniu. Przeżyli ze sobą najlepsze i najgorsze chwile, co stworzyło między nimi niemożliwą do zerwania więź, której jednak musieli nadać nowe znaczenie. Nie było powrotu i nie chodziło nawet o fakt, że serce Wally'ego było oczarowane aksamitnym spojrzeniem Bridget ani o to, że Louise była w trakcie paskudnego rozwodu. Doświadczyli razem zbyt wiele i mimo że się kochali, to Bajkał kładłby się cieniem na ich relacji do końca życia. Podskórnie czuł, że nie zniósłby kolejnej utraty dziecka, że fakt, że dzielili traumę, nadal mógł czynić ich najbliższymi ludźmi na świecie, ale nie pozwoliłby im na prowadzenie normalnego, codziennego życia. Zresztą Louise pragnęła domu i stabilizacji, a on zawsze był w drodze, na tropie nowej przygody, kolejnego tajemniczego stworzenia. Czy mógł jej robić nadzieję, skoro jego serce nie było zupełnie wolne, a jego życie równie chaotyczne jak wtedy, kiedy miał dwadzieścia lat? Czy chcieliby siebie takimi, jakimi byli teraz, tej nocy, stojąc nad Liffey w sercu Dublina? Czy tylko tęsknili do szczęścia, którego doświadczyli razem kilkanaście lat temu, a którego stali się dla siebie wzajemnie symbolem? W głębi duszy wiedział, że oboje są pod wieloma względami tacy sami i że ta miłość nadal w nich była. Że gdyby świadomie podjęli decyzję, że chcą dać sobie drugą szansę, być może zdołaliby coś zbudować. Ale nie był pewien, czy ta miłość nie byłaby tylko rozdrapywaniem starych ran i wspólnym cierpieniem w imię uczucia, które mimo swojego piękna i głębi, od tamtego dnia nad Bajkałem miało w sobie też mrok.
Konieczność mówienia o ich miłości w czasie przeszłym rozdzierała mu serce, a jednak czuł, że te słowa muszą wybrzmieć. Że niczym przeciwzaklęcie muszą ich uwolnić i pozwolić na rozpoczęcie nowego etapu w życiu - i mimo że miał nadzieję, że nie staną się sobie obcy i nie znikną sobie z oczu, rozumiał, że do tamtych szczęśliwych czasów nie ma już powrotu.
Nawet gdyby z jej ust nie padło ani jedno słowo, Wally doskonale zrozumiałby jej intencje, czytając z jej dotyku, bliskości, bicia serca. Nadal byli bratnimi duszami, nadal rozumieli się lepiej niż ktokolwiek na świecie, ale to nie zawsze jest gwarantem szczęścia i happy endu. Uśmiechnął się do niej i skinął głową. Jego oczy wyrażały smutek, ale i smutną akceptację, a nade wszystko wielką i czystą miłość, w której jednak nie było już nic romantycznego.
- A we mnie okruch twojego Wally'ego. Dziękuję, że nauczyłaś mnie kochać, Lou... - wyszeptał, po czym delikatnie, z wielką czułością złożył na jej czole pocałunek.


#nacechowany : słaba psycha (wrażliwy)
@Louise Finley-Sherman


+
Powrót do góry Go down


Louise Finley-Sherman
Louise Finley-Sherman

Dorosły czarodziej
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : b. wysoka
Galeony : 2738
  Liczba postów : 436
https://www.czarodzieje.org/t22977-louise-finley-sherman#781854
https://www.czarodzieje.org/t22994-awdotia-i-rodion#782492
https://www.czarodzieje.org/t22976-louise-finley-sherman#781851
https://www.czarodzieje.org/t22993-louise-finley-dziennik
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 EmptySob Lip 06 2024, 23:42;

W głowie Louise kłębiło się wiele myśli, wynikających nie tylko z emocjonalności tej chwili, ale ponad wszystko z ciężaru, który narastał w jej głowie od dwunastu lat, ani na moment nie dając jej wolności oddechu. Pewnie, gdyby w tym momencie Wally powiedział jej, że chce spróbować jeszcze raz, to bez cienia wahania i strachu o konsekwencje poszłaby w to. Byłaby gotowa cierpieć, ryzykować i nawet się zawieść. Może w takim układzie dobrze, że granica została postawiona?
Wspomnienie ich miłości, tak idealnej i nieskalanej gniewem miało być swoistym pomnikiem, niezniszczonym przez nieudane próby odbudowania relacji, ale i szansą na zabliźnienie rany, która, choć wciąż bolesna, miała szansę przestać krwawić. Przez ostatnie dwanaście lat, mimo rozstania, brakowało w tym wszystkim ostatecznego rozliczenia, linii mety i twardego, nierozmytego końca. Może więc dobrze, że w końcu nadszedł?
- I vice versa – szepnęła tylko, bo na nic innego nie wystarczyło jej siły. Mimo iż w tak doniosłej chwili bardzo tego nie chciała, to czuła, że znów zamyka się w sobie – ten mechanizm pomagał jej funkcjonować podczas małżeństwa z Harrisonem i najwyraźniej zakorzenił się w jej życiu na stałe. Przymknęła oczy, pozwalając swoim łzom spływać, gdy Wally złożył na jej czole pocałunek. Choć wiedziała, że musi pójść dalej, to niosła na swoich plecach zdecydowanie zbyt dużo, by podejść do tego na luzie.
- Wally… - powiedziała cicho, odsuwając się od niego. Wiedziała, że skoro on wyznaczył jedną z granic, to na jej barkach leży kolejna. Tak trudno było się rozejść, a jednak ciężar tej nocy był zbyt duży, by dalej tu tkwić i opóźniać nieuniknione – Muszę już iść.
Zacisnęła jeszcze raz dłonie na najdroższych ramionach, chcąc mu ofiarować najpotężniejszy i najcieplejszy z uścisków, a następnie złożyła na jego policzku pocałunek.
- Żegnaj – powiedziała, z trudem odsuwając się od niego. To słowo brzmiało z jej pespektywy wybitnie przygnębiająco. Nie byli w końcu na niczyim pogrzebie i wszystko wskazywało, że ich drogi miały się jeszcze przeciąć, nawet jeśli w zupełnie innym charakterze – Do zobaczenia.
Zlustrowała go jeszcze spojrzeniem, które być może dla innej osoby nie znaczyło by nic, lecz w obliczu spotkania dwóch bratnich dusz było jasnym i bardzo pojemnym sygnałem. Kąciki jej ust uniosły się lekko i czule, a ona sama obróciła się, by ruszyć w swoją stronę.
Choć oczy zaszły łzami i tak bardzo kusiło, nie obejrzała się za siebie.
+

@Wally A. Shercliffe

/zt x2
Powrót do góry Go down


Sponsored content

nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 QzgSDG8








nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Dublin, Irlandia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 7 z 7Strona 7 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 7 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Świstokliki
-