Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Dublin, Irlandia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 5 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
AutorWiadomość


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 EmptyPią 30 Wrz 2022 - 1:12;

First topic message reminder :


Dublin


Stolica i największe miasto Irlandii, położone w prowincji Leinester, na wybrzeżu nad Morzem Irlandzkim, u ujścia rzeki Liffey do Zatoki Dublińskiej. Znaki rozpoznawcze? Deszcz i kufel guinnessa. Poza tym warto odwiedzić to miejsce przede wszystkim podczas obchodów Dnia Świętego Patryka, kiedy na prowincjonalnych ulicach wybrzmiewa tradycyjna folkowa muzyka, a wokoło można spotkać przebierańców i miłośników zielonego piwa.


Święty Patryk:
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Augustine Edgcumbe
Augustine Edgcumbe

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 188
C. szczególne : zmieniający się kolor brwi | dresiki i bluzy z kapturem | okrągłe kolczyki w uszach | szkocki akcent | pachnie super kosmetykami czarodidasa
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 248
  Liczba postów : 754
https://www.czarodzieje.org/t21305-augustine-edgcumbe#688941
https://www.czarodzieje.org/t21354-august#690461
https://www.czarodzieje.org/t21307-augustine-edgcumbe#688946
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 QzgSDG8




Administrator




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 EmptySro 29 Mar 2023 - 2:38;

Opłata na wstęp: tutaj
Atrakcja: labirynt - 6 i felix
Efekty: pech po tym poście

Dotykam swojego pacniętego czoło i patrzę na swoją dłoń, jakbym mógł zobaczyć czy to zostanie na moich palcach. - Nikt nie uwierzyłby, że ja zrobiłem, od Ciebie się tego spodziewają. W końcu ty, no, odkrywasz nowe rzeczy i żyjesz pełnią życia. - Może nie powinienem cytować jej słów, które wypowiedziała tuż przed atakiem lodowego pająka. Ale teraz kiedy minęło trochę czasu musiała przyznać, że nabrało to komicznego wydźwięku. Uśmiecham się krzywo jako Marla. Pewnie rzadko można zauważyć taki kpiąco-rozbawiony wyraz twarzy u zwykle szczerej i uśmiechniętej dziewczyny. - Hm? Nie. Czuję się dobrze - odpowiadam bardzo szybko, chociaż przecież to ja chodzę jako dziewczyna i co raz na to jęczałem. Ale kiedy ta zaproponowała powrót, uczucie niepokoju prędko minęło. - Chodźmy - mówię pośpiesznie i ciągnę rękę dziewczyny. Może to fakt, że wyglądałem jak ona, ale też nie czułem się niekomfortowo kiedy ją trzymałem.
Podchodzimy do super piwka, ja poddając się temu rebelstwu Marli wpycham się w kolejkę. Ale łowi mi się bardzo kiepsko, chociaż średnio mnie to obchodzi. - Jakbym sikał jako Ty to nie wiem już jaki to etap znajomości. Bardziej zaawansowany niż pary przy otwartych drzwiach w toalecie - zauważam bardzo beztrosko jak na mnie. To pewnie to piwko, szczególnie że już jakimś cudem miałem w ręku kolejne. Dopingowałem Marlenkę, która naturalnie jak prawdziwa Irlandka była w tym znacznie lepsza niż ja. Nawet klaskałem, gwizdałem i lekko się śmiałem. Ledwo zauważyłem, że wyglądam już jak moja najprawdziwsza wersja. Przyjmuję czekoladkę od Marli, ale całe szczęście (dla mnie) zanim zdążyłem ją spróbować O'Donnell już prawie rzygała pod siebie. Biorę ją pod ramię, by nie robiła tego przy wszystkich i ciągnę za jakaś budkę. Wtedy też zauważam, że bardzo specyficznie pachnie. Wącham ją chcąc nie chcąc, wcale nie przejmując się tym że prawie wymiotuje. - Pachniesz amortencją - stwierdzam, bo w końcu już nie raz ją czułem. Aż uśmiecham się odrobinę bardziej błogo niż zwykle, poklepuję odrobinę Marlę po plecach i biorę za rękę, żebyśmy mogli zwiedzać dalej tę imprezę. - Co to za labirynt? - pytam, a wpierw kupuję piwka dla mnie i dla niej na rozluźnienie. Kiedy wchodzimy do środka okazuje zaczepia mnie jakiś żmijoptak, który wydaje się że chce mi coś pokazać. - Chodźmy za nim - mówię, ale Marla mnie wyraźnie nie słucha, bo chyba dostrzegła coś w oddali. Aż trochę trudno się z nią rozstawać kiedy tak ślicznie pachnie. Przybliżam się nieznacznie do gniazda, gdzie były tylko jakieś okruchy i nic więcej. - I po chuj tu przyłaziłem? - pytam stworzenie, po czym wracam sobie spokojnym krokiem tam gdzie zostawiłem Marlenę.

______________________

I'm almost never serious, and I'm always too serious.

Powrót do góry Go down


Scarlett Norwood
Scarlett Norwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Galeony : 2235
  Liczba postów : 1784
https://www.czarodzieje.org/t21546-scarlett-norwood#699531
https://www.czarodzieje.org/t21555-serniczek#699868
https://www.czarodzieje.org/t21548-scarlett-norwood#699535
https://www.czarodzieje.org/t21554-scarlett-norwood-dziennik#699
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 QzgSDG8




Moderator




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 EmptySro 29 Mar 2023 - 18:40;

Opłata na wstęp: dokonana
Atrakcja: Labirynt; 3, eliksir postarzający, F
Efekty: mam spalone buty, jestem zielona, sklejona z Basilem, wygrałam nagrody, 50g, nastrojny wianek, -50% do dowolnego sklepu w Hogsmeade

Zdaniem Carly Basil był już naprawdę, ale to naprawdę pijany. Albo zmęczony. Albo obie te rzeczy na raz, w końcu nie należało niczego wykluczać, ani nikogo dyskryminować, czy coś podobnego. Wyglądało jednak, że musiała jakoś dostarczyć go do domu, czy zabrać do Hogwartu, żeby tam ich rozklejono, a oni mogli bezpiecznie paść do łóżek i odpocząć przed nowymi wyzwaniami, jakie jeszcze niewątpliwie ich czekały. Co do tego nie miała najmniejszych wątpliwości, ale jednak musieli się najpierw wydostać z tego przebrzydłego labiryntu, który powoli robił sobie z nich jakieś żarty. A może po prostu oboje byli już na tyle padnięci, dzięki szukaniu koniczyny i nie wiadomo czego jeszcze, że po prostu musieli stąd znikać.
- Ładna ta zagadka - powiedziała jeszcze, uświadamiając sobie, że właściwie nie ma pojęcia, o czym Basil mówi, po czym sama również wypiła podany eliksir, nagle starzejąc się o dobre dwadzieścia lat, a przynajmniej tak jej się wydawało. No cóż, przynajmniej nie miała okazji do tego, by zbyt długo patrzeć na swoją starczą, zmęczoną twarz, czy coś podobnego, bo raz jej nie widziała, dwa musiała koniecznie zapytać swojego towarzysza niedoli, o czym on właściwie mówił.
- Wiesz co, my to chyba musimy udać się w przyspieszonym trybie do spania. Jesteśmy przemęczeni, osłabieni, sklejeni, głodni i przepici alkoholem, a teraz jeszcze jakimiś eliksirami! Lepiej wracajmy, bo mamy tak wiele rzeczy ze sobą, że już nawet nie wiem, co trzymam. O, a to co znowu? - powiedziała, kiedy wręczono jej jakiś kupon i dołączyła go reszty zdobyczy, jakie próbowała utrzymać, wiedząc, że to pora się stąd zbierać. Musieli jeszcze tylko poprosić kogoś, żeby ich rozkleił, a kiedy tylko coś podobnego nastąpiło, przypomniała Basilowi, że znikają i to zdecydowanie czas na to, żeby zacząć świętować ten dzień w wygodnych łóżkach z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku.

______________________

I come from where the wild
wild flowers grow
Powrót do góry Go down


Frederick Shercliffe
Frederick Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 189
Dodatkowo : Animagia
Galeony : 1842
  Liczba postów : 820
https://www.czarodzieje.org/t21919-frederick-shercliffe#718423
https://www.czarodzieje.org/t21926-alchiba#718462
https://www.czarodzieje.org/t21921-frederick-shercliffe#718425
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 QzgSDG8




Moderator




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 EmptySro 29 Mar 2023 - 18:46;

Opłata na wstęp: dokonana
Atrakcja: Piwo
Efekty: zniżka na 50% do dowolnego sklepu w Hogsmeade; 50g; magiczne soczewki; pachnę amortencją

- Ależ właśnie wypada, Morales. Lepiej, żeby dama wiedziała, że zadaje się z dwulicowym zdrajcą, który ją z przyjemnością wykorzysta, a następnie pobiegnie dalej, żeby spełniać swoje własne zachcianki, nie zwracając na nikogo uwagi - odpowiedział właściwie od razu Frederick, uśmiechając się samymi kącikami ust, jakby chciał przypomnieć Salazarowi, o czym rozmawiali w czasie ferii, jakby chciał, żeby ten wpadł na to, że wrogów jednak powinien faktycznie trzymać blisko. Do takich osób powinien zaś zaliczać się Auster, na którym nie można było w żaden sposób polegać. Był oszustem, nikim innym, robił, co chciał, jak chciał i nie zwracał uwagi na to, co myślą, ani co czują inni ludzie. Był w tym, cóż tu dużo mówić, doskonały.
- Nie sądzę, żeby Auster chciał, żeby pani się ze mną zadawała, bo jeszcze nieopatrznie usłyszy pani ode mnie całą prawdę na jego temat, więc pozwolę sobie przemilczeć, kim jestem - stwierdził, spoglądając na Leanę, wyraźnie nic nie robiąc sobie z ich nastawienia. Frederick nie był człowiekiem, który reagowałby na krzywdę innych, zwłaszcza jeśli dotyczyło to zniszczenia humoru kogoś, kogo szczerze nienawidził albo kogoś, kto obchodził go tyle, co zeszłoroczny śnieg. Leany nie znał i zupełnie nie interesowało go to, do czego doprowadzi własnymi słowami. Jeśli miała jednak choć trochę oleju w tej swojej pięknej głowie, to powinna zastanowić się nad tym, z kim się zadaje.
- Zabawy zaś podobały mi się o wiele bardziej, nim zjawił się ktoś, kto zanieczyszcza powietrze - dodał, spoglądając na Benjamina, jakby ten był wielkim koszem odpadków, nie zaś człowiekiem. Jego kolejne słowa wywołały zaś szczery śmiech Fredericka, który przyłożył dłoń do piersi. - Z jeszcze lepszej? Uderzysz mnie? Oskarżysz o własne przewinienia, żeby wybielić się w oczach innych? Nauczysz się w końcu myśleć? Och, nie, w to ostatnie nie wierzę - stwierdził, uśmiechając się do niego krzywo, wyraźnie pokazując mu, że jeśli chciał, to on czekał, mógł go uderzyć, ale musiał liczyć się ze zderzeniem z lisią naturą, która pozwalała Frederickowi na sięganie do niezbyt miłych zagrywek.
Jeśli jednak Benjamin jakimś cudem zdołałby się powstrzymać, to Shercliffe bez najmniejszych wyrzutów sumienia po prostu zniknąłby z tej zabawy, pozostawiając za sobą nie tylko spalone mosty, ale i nieprzyjemności, które powinny pociągnąć się za Austerem, co zdecydowanie go cieszyło. W końcu mu się to należało, jak psu buda.

______________________

I'm real
and the pretender
I have my flaws
I make mistakes
But I'm myself
I'm not ashamed
Powrót do góry Go down


Marla O'Donnell
Marla O'Donnell

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Galeony : 3961
  Liczba postów : 2021
https://www.czarodzieje.org/t20424-marla-o-donnell#646655
https://www.czarodzieje.org/t20478-marla-o-donnell#647470
https://www.czarodzieje.org/t20470-marla-o-donnell#647414
https://www.czarodzieje.org/t20875-marla-o-donnell
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 QzgSDG8




Moderator




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 EmptySro 29 Mar 2023 - 20:35;

Opłata na wstęp: tutaj
Atrakcja: labirynt (5; bujnego owłosienia)
Efekty: pachnę amortencją

Przewróciła oczami na jego wspominki i uśmiech, tak bardzo niepasujący do jej twarzy. – N i c z e g o nie żałuję – zaakcentowała i poklepała się znacząco po przedramieniu, w którym jeszcze parę tygodni temu tkwiło lodowe odnóże pająka. – Przecież było dosko, super okoliczności przyrody, wino, trochę adrenaliny – wyszczerzyła się, po prostu zapamiętując tamtą chwilę jako kolejną wspaniałą przygodę, którą może teraz opowiadać jako anegdotkę; o bolącej ręce i przerażeniu, jakie wtedy czuła, już dawno zapomniała!
Parsknęła śmiechem na jego uwagę. – Racja. No to trudno, musisz teraz bohatersko wytrzymać dopóki nie zrobisz się znów brzydki i zrzędliwy – stwierdziła, po czym ochoczo zabrała się za niezwykle doskie zadanko jakim było zanurzenie mordy w piwie i wyławianie z niego bogactw, a największym z nich okazała się być jakaś zdradliwa czekoladka, przyprawiająca ją o mdłości. W ostatniej chwili powstrzymała go przed zeżarciem słodyczy i truchtała za jakąś budkę, aby tam, niezbyt elegancko, zwrócić to, co ledwo zdążyła przyjąć. Zdziwiła się więc skąd u Augusta nagła potrzeba, aby ją w takim stanie wąchać, ale szybko wyjaśniło się, że powodem jest amortencją. – Widzę, że dożynki bez amortencji nie mają prawa bytu według każdego organizatora – pokiwała aż z niedowierzania głową, bo wszędzie, dosłownie wszędzie, zawsze można było się natknąć albo na perfumy albo eliksir miłosny sam w sobie. Świetna zabawa.
Na całe szczęście była tu z kompanem, który prędko znalazł sposób na jej wszystkie bolączki – kupił kolejne piwko. Z wdzięcznością przyjęła kubeczek, upiła kilka łyków i zerknęła na labirynt, który wskazywał. – Zazwyczaj w takich labiryntach można dostać albo wpierdol albo jakieś itemy. Obie wersje mi pasują! – z udawaną powagą podciągnęła rękawy jakby była gotowa do bitki, a potem ruszyła za Augustem, który chciał za kimś iść. I niemalże od razu skręciła w pierwszą alejkę, dostrzegając w oddali blond włosy niemal identyczne jak jej. Od razu wiedziała, że mogą należeć tylko do jednej osoby, która prawdopodobnie gdzieś tu latała z ojcem Ricky’ego. Fiadh. Uśmiechnęła się szeroko na samą myśl o matce i szpagatami pomknęła ku niej, aby się przywitać, zatrzymując się sparaliżowana parę kroków przed nią. Leżała nieruchomo, przeraźliwie blada. Parę sekund zajęło jej przetworzenie tego, co się działo; odrzuciła na bok piwo i nachyliła się nad nią, sprawdzając w popłochu puls i próbując ją ocucić.

______________________


Powrót do góry Go down


Benjamin Auster
Benjamin Auster

Absolwent Slytherinu
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : zagojone blizny po cięciach na przedramieniu zakryte zazwyczaj koszulą z długim rękawem
Galeony : 1263
  Liczba postów : 575
https://www.czarodzieje.org/t22014-benjamin-auster
https://www.czarodzieje.org/t22020-skrzynka-bena
https://www.czarodzieje.org/t22013-benjamin-auster#720723
https://www.czarodzieje.org/t22025-benjamin-auster-dziennik#7211
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 EmptySro 29 Mar 2023 - 22:37;

Opłata na wstęp: fiuu
Atrakcja: Garnek
Efekty: bonusowy przerzut 1 kostki w każdej lokacji, magiczne soczewki

Dwulicowy zdrajca, który kogoś wykorzystuje, a potem biegnie ochoczo w inną stronę, aby spełnić swoją kolejną zachciankę? No, ale mnie pięknie podsumował - pomyślał Ben, zaciskając pięść coraz to mocniej.
Stał twardo, cierpliwie przysłuchując się jednej zniewadze skierowaną w jego stronę. Na jego twarzy pojawił się bezczelny uśmiech, gdy były przyjaciel zwrócił się do trzymanej za rękę kobiety. Ale widząc, że typ nie potrafi się opamiętać, nie mógł wręcz się już dłużej powstrzymywać.
Nagle poczuł się, jakby nie było ani Laeny, ani Salazara, ani innych ludzi, którzy go otaczali. Śpiewy, tańce zniknęły, a dobry humor całkowicie go opuścił. W końcu wygrała w nim przejmująca złość.
Nie myśląc o konsekwencjach, zamachnął się pięścią na Shercliffa. Trafił go prosto w tę niewyparzoną gębę, mając szczerą nadzieję, że udało mu się zranić go w wargę.
- Fred. Zamkniesz się wreszcie? - rzucił, cofając dłoń. O nie nie, nie dam ci tak po prostu stąd odejść, pomyślał z satysfakcją. Wiedział, że to tak prosto się już nie skończy, ba! Mógł się tego spodziewać się w momencie, w którym go zobaczył. Najgorsze w tej całej sytuacji było jednak to, że nawet nie pamiętał co takiego zrobił, aby zapracować sobie u Freda na te epitety. Wiedział jednak jedno - nie będzie stał i słuchał jaki to nie jest chujowy przy przyjacielu i kobiecie, która mu się podobała.
O kurwa. Laena. Na Merlina, przecież ona tu była. Auster zerknął przelotnie w jej stronę, chcąc wybadać jak zareagowała na jego przejaw nieposkromionej agresji.

@Frederick Shercliffe @Laena Aasveig @Salazar Morales

______________________

Miałem skrawek sumienia
Myślałem, że mam ich, a tylko znałem imienia
Miałem swój stres, swój gniew, chwałę, cierpienia
Wartości się jak olej w aucie wymienia


~


Powrót do góry Go down


Augustine Edgcumbe
Augustine Edgcumbe

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 188
C. szczególne : zmieniający się kolor brwi | dresiki i bluzy z kapturem | okrągłe kolczyki w uszach | szkocki akcent | pachnie super kosmetykami czarodidasa
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 248
  Liczba postów : 754
https://www.czarodzieje.org/t21305-augustine-edgcumbe#688941
https://www.czarodzieje.org/t21354-august#690461
https://www.czarodzieje.org/t21307-augustine-edgcumbe#688946
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 QzgSDG8




Administrator




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 EmptyCzw 30 Mar 2023 - 0:21;

Opłata na wstęp: tutaj
Atrakcja: labirynt - 6 i felix
Efekty: pech

- Żałowałabyś gdybyś poszła tam sama - zauważam z lekkim uśmiechem. Ta klepie się beztrosko po ramieniu, a ja z lekkim zafrasowaniem dotykam swoją marlową ręka ręki prawdziwej Marli.  - Będę ci wypominać do końca życia jak mówiłem, że tu jest niebezpiecznie, a ty to kompletnie zlewałaś - stwierdzam z pewnym zadowoleniem w głosie z samego siebie. Pewnie Marlena z moim głosem brzmiała co najmniej komicznie.
- Brzydki? - pytam z wyrzutem i patrzę groźnie na Marlenę, zanim ta nie zacznie łapać sobie wesoło monety z wody. Nie wiem jakim cudem ja zdobyłem jedną, a ona urodziła się najwyraźniej żeby nurkować w piwie. Ale przynamniej nie skończyłem tak źle jak dziewczyna.
Kiwam głową na jej słowa. To prawda, wszędzie musiał pojawiać się ten eliksir, dobrze że tym razem nie był do wypicia i nie chodziłem za nią jak otumaniony. Aż tak. Teraz tylko odrobinę potajemnie wąchałem jej głowę kiedy raźnie szliśmy pod rękę do labiryntu.
- Serio. Powinnaś mieć więcej instynktu samozachowawczego - stwierdzam kiedy ta znowu jara się jakimiś przygodami, a potem na dodatek rozdziela się ode mnie, wcale nie słuchając że powinna iść za żmijoptakiem. Kiedy zaś do niej wracam widzę przerażający obrazek. Marla nie tylko była bardzo podobna do swojej matki, kojarzyłem ją też z różnych fotografii dziewczyny kiedy jeszcze byliśmy razem. Podbiegam do nich i kucam obok, również próbując sprawdzić puls, chociaż to Irlandka była znacznie lepsza w uzdrawianiu. Jednak kiedy tylko dotykam ciała kobiety mam wrażenie, że lekko faluje. Czy może to...
- Odsuń się - mówię i domyślam się ta wcale nie będzie do tego skora, więc dość brutalnie odsuwam ją dalej, sam stając naprzeciw ciała. To zaś zaczęło zamieniać się... w Nanael Whitelight. Wstającą powoli z ziemi, w wyuzdanym stroju, która do mnie podchodzi. - Riddikulus - mruczę, a Nana nagle ma na sobie strój musztardy i zaczyna tańczyć taniec robota, a potem... znika. - Bogin - dodaję i nie chcę komentować to co musiała właśnie widzieć Marlena. Jedynie podchodzę i obejmuję przyjaciółkę mocno. Kiedy wdycham amortencję z jej włosów jakieś leprokonusy przynoszą nam eliksir w dłoniach. Biorę ten co wygląda jak Felix i biorę łyka, dopiero wtedy odsuwając się od dziewczyny (i przy tym jakoś potykając głupio o nic). - W porządku? Chodźmy stąd - stwierdzam, bo okazuje się, że wejście tu to był kolejny zły pomysł.

______________________

I'm almost never serious, and I'm always too serious.

Powrót do góry Go down


Frederick Shercliffe
Frederick Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 189
Dodatkowo : Animagia
Galeony : 1842
  Liczba postów : 820
https://www.czarodzieje.org/t21919-frederick-shercliffe#718423
https://www.czarodzieje.org/t21926-alchiba#718462
https://www.czarodzieje.org/t21921-frederick-shercliffe#718425
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 QzgSDG8




Moderator




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 EmptyCzw 30 Mar 2023 - 10:04;

Trafił? Może trafił, ale miał takiego pecha, że Frederick nie był delikatną panienką, a silnym, dobrze zbudowanym opiekunem zwierząt, który mimo wszystko posiadał całkiem niezły refleks. Miał również lisią ostrożność, tę zdolność, która znajdowała się gdzieś głęboko ukryta na dnie jego serca i nawet teraz gdy Auster postanowił zachować się jak skończony idiota, którym rzecz jasna był, Freddie poruszył uszami. To był atawizm, który jeszcze bardziej pasował do jego zwierzęcej formy, ale w ogóle nie zwracał na to uwagi. Tak czy inaczej, cofnął się, tak więc cios Benjamina był słaby i Shercliffe nie odczuł go wcale tak mocno, jakby ten sobie tego życzył. A już na pewno nie zareagował tak, jakby tego pragnął jego przeciwnik, kręcąc ze zrezygnowaniem głową i unosząc dłoń, by przejechać kciukiem po wardze, poruszając lekko szczęką, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku.
- Jakoś nie mam zamiaru, Auster. Ale widzę, że słuchanie prawdy na własny temat niesamowicie cię martwi i powoduje, że pokazujesz swoje prawdziwe oblicze. Takiego gumochłona, mniej więcej, to byłby odpowiedni poziom umysłowy. Och i nie przypominam sobie, żebyśmy byli na ty - powiedział, uśmiechając się przy tej okazji, co nie było zbyt przyjemne, bo chociaż cios nie wyszedł Benjaminowi tak dobrze, jak ten planował, to i tak zostawił jakiś ślad, co nie ulegało wątpliwości. Istniał, nie był zbyt miły, ale to nie oznaczało, że Frederick zamierzał się w tej chwili zamknąć. Wręcz przeciwnie.
- Teraz do obrazu dwulicowej żmii dodałeś również bycie agresorem - stwierdził, wzdychając ciężko. - Będę musiał pomyśleć, co z tym zrobić, ale tymczasem wrócę do swojego bezpiecznego przerzucania gnoju, z dala od szaleńców - dodał jeszcze, kręcąc głową, jakby bardzo, ale to bardzo żałował tego, co zrobił Benjamin, co, rzecz jasna, było wierutną bzdurą. Bo ani trochę go nie żałował, wręcz przeciwnie, miał satysfakcję z tego, jak Auster się zachował i co teraz będzie musiał zrobić, żeby to wszystko naprawić. A Frederick z wielką przyjemnością pokazałby mu dokładnie, gdzie znajdowało się jego zasrane miejsce.

______________________

I'm real
and the pretender
I have my flaws
I make mistakes
But I'm myself
I'm not ashamed
Powrót do góry Go down


Marla O'Donnell
Marla O'Donnell

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Galeony : 3961
  Liczba postów : 2021
https://www.czarodzieje.org/t20424-marla-o-donnell#646655
https://www.czarodzieje.org/t20478-marla-o-donnell#647470
https://www.czarodzieje.org/t20470-marla-o-donnell#647414
https://www.czarodzieje.org/t20875-marla-o-donnell
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 QzgSDG8




Moderator




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 EmptyCzw 30 Mar 2023 - 17:33;

Opłata na wstęp: tutaj
Atrakcja: labirynt (5; bujnego owłosienia); nagroda: g
Efekty: pachnę amortencją, mam dłuższe włosy, które zmieniają kolor

Sama bym tam nie trafiła – przypomniała mu jeszcze jakim to była świetnym przewodnikiem i jak chujowo szło jej odczytywanie mapy. Pewnie gdyby nie on, nigdy by tam nie trafiła tylko błądziła po grotach, ostatecznie kończąc na jakiejś spontanicznej imprezce. – Podejrzany dół z gorącymi źródłami pośrodku niczego, co by tam mogło być niebezpiecznego? – wprost wyśmiała swój instynkt, który może i miała, ale chęć odkrywania nowych rzeczy, potrzeba adrenaliny i odwaga często nie pozwalały jej patrzeć trzeźwym okiem na niektóre sprawy.
Zaśmiała się z jego oburzenia. – Tak bardzo brzydki, że aż się kiedyś z tobą umawiałam – zauważyła bystrze i szturchnęła go lekko w ramię, żeby wiedział, że był to tylko niewinny prztyk w jego stronę.
Machnęła zbywająco ręką na uwagę przyjaciela. – Totalnie nie wiem o czym mówisz – wyszczerzyła się i dziarsko weszła do labiryntu, bardzo szybko żałując, że brakowało jej rozwagi i odeszła od Krukona. To, co tam odkryła, dosłownie zwaliło ją z nóg. Z narastającą paniką coraz intensywniej poruszała ciało Fiadh, kompletnie nie wiedząc co ma zrobić, żeby jej pomóc. Bezsilność wzmagała w niej irytację, a tę tylko powiększył przyjaciel nakazując jej, aby się odsunęła. – Spierdalaj – powiedziała nerwowo, nie mając wcale zamiaru zostawiać matki, ale chłopak miał zupełnie inne plany. Z zaskoczeniem spojrzała na niego po chuj ją odsunął, a później zdziwienie tylko narastało, bo zamiast mamy zobaczyła… Nanael. Siedziała na ziemi w ciężkim szoku, szybko dochodząc do wniosku, że to był bogin. Doskonale znała jego formę i wiedziała też, że choćby była nie wiadomo jak dobrą zaklęciarą, nie była w stanie go pokonać i zmienić w coś zabawnego. Edgcumbe za to poradził sobie świetnie i nie zamierzała w żaden sposób komentować ani wnikać w to, czego się najbardziej bał. Zamiast tego, przytuliła się do niego mocno, czując ukojenie. – Dzięki. I przepraszam. Nie byłam sobą – wymamrotała mu w koszulę. Dopiero na widok leprokonusów odwróciła głowę i choć w pierwszej chwili chciała ich zwyzywać od najgorszych za wątpliwej jakości atrakcje, tak po prostu zacisnęła zęby i złapała pierwszy lepszy eliksir. – Tak, w porządku. Boginy to chyba jedyne skurwysyny, z którymi nie jestem w stanie sobie poradzić, bo mimo że wiem jaką przybierają dla mnie formę to i tak zawsze wierzę, że to prawda – westchnęła, po czym wypiła miksturę. – U ciebie też wszystko okej? – dopytała jeszcze. Ledwo ruszyli w stronę wyjścia, a już musiała się gwałtownie zatrzymywać z przerażeniem patrząc jak wypadają jej włosy. – Czy ktoś się kurwa uparł, żebym dzisiaj wróciła z traumą do domu? – pogładziła się po głowie, orientując się, że jest już łysa. – O, najpierw ty byłeś mną, teraz ja jestem prawie tobą – parsknęła, domyślając się, że efekt niebawem minie. Ten jednak całkowicie się odwrócił, bo nagle włosy zaczęły odrastać, o wiele dłuższe niż na co dzień i w zupełnie innych kolorach. – Wtf, podali mi jakiś eliksir metamorfomagiczny? – spojrzała zdziwiona na Augusta z racji tego, że w tym był ekspertem. – Tęcza! Tam jest wyjście – zauważyła podekscytowana, ciągnąc go w stronę tęczy i nieufnie spojrzała na garnek, który tam stał. – Do trzech razy sztuka, może tym razem będzie coś przyjemnego – zanurzyła rękę w naczyniu, wyławiając z niego jakiś pierścień. – Wiesz co to?

______________________


Powrót do góry Go down


Huxley Williams
Huxley Williams

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Galeony : 1889
  Liczba postów : 1550
https://www.czarodzieje.org/t19615-huxley-butcher-williams#583118
https://www.czarodzieje.org/t19619-rzeznik#583498
https://www.czarodzieje.org/t19616-huxley-butcher-williams#583130
https://www.czarodzieje.org/t19753-huxley-butcher-dziennik#59438
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 QzgSDG8




Administrator




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 EmptyNie 2 Kwi 2023 - 21:56;

Opłata na wstęp: tutaj
Atrakcja: garnek!
Efekty: jakieś fałszywe złoto :/

Przez chwilę czuję się kompletnie chaotycznie. Stoję obok gościa którego nie znam i szczerze powiedziawszy, przez to że nie pamiętam kto jest faktycznie moim znajomym, straszliwie się gubię w tym co się dzieje. Wspomienia moich przyjaciół, które wyparowują mi z głowy tworzą jakąś dziwną pustkę w mojej głowie, bo przecież bez nich moja pamięć nie jest już taka sama. Dlatego działanie tego eliksiru było znacznie gorsze niż można by było pomyśleć na pierwszy rzut oka. Przez to bardzo bezwiednie daję się wyprowadzić Diazowi z labiryntu. Jedynie trzymam się za z głowę i chce pozbierać skołatane myśli.
Zaglądam do jakiegoś garnka kiedy w końcu wydaje się, że zaczniemy wychodzić z labiryntu. Patrzę się w taflę gdzie widzę moje uśmiechnięte, wesołe dwie córki i aż oddycham z ulgą, bo w końcu wiem co tu robię, z kim i co się dzieję. Podnoszę wzrok na Antonio, w końcu nie wyglądając na kompletnie nieogarniętego. Widzę, że tamten wypatrzył coś co musiało być dla niego wzruszające, więc uprzejmie odwracam wzrok, zakładając że to coś w stylu tego co ja zobaczyłem.
- Chodźmy, stąd. Tam gdzieś było picie piwo z jakiegoś... czegoś. Myślę, że tego nam potrzeba - stwierdzam i poklepuję kolegę po ramieniu, by skierować go ku garnkowi. - Tak, pamiętam, oczywiście! Wiesz, nie wyglądałeś tak źle jako staruch. Swoją drogą przypadkiem niedawno też wylazłem w ten eliksir i mam wrażenie, że dla mnie czas był mniej łaskawy. Pewnie wiesz, papierosy, tatuaże, jakoś gorzej na mnie leżały - paplam na pocieszenie dopóki nie dochodzimy do gara, który co prawda idzie mi tragicznie, a złoto które wyławiam od razu znika, ale przynajmniej odrobinę się rozluźniam. - Boże okropne uczucie. A przyznam, że wyglądał jak idealna podróbka Greogory'ego - mówię bo znam się na eliksirach całkiem nieźle.

@Antonio Díaz

______________________

 Courage is not living without fear
Courage is being scared to death and doing the right thing anyway

Powrót do góry Go down


Augustine Edgcumbe
Augustine Edgcumbe

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 188
C. szczególne : zmieniający się kolor brwi | dresiki i bluzy z kapturem | okrągłe kolczyki w uszach | szkocki akcent | pachnie super kosmetykami czarodidasa
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 248
  Liczba postów : 754
https://www.czarodzieje.org/t21305-augustine-edgcumbe#688941
https://www.czarodzieje.org/t21354-august#690461
https://www.czarodzieje.org/t21307-augustine-edgcumbe#688946
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 QzgSDG8




Administrator




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 EmptyPon 3 Kwi 2023 - 1:56;

Opłata na wstęp: tutaj
Atrakcja: labirynt - 6 i felix
Efekty: pech

- Naprawdę, nic nie można z tobą porozmawiać po ludzku - zauważam uprzejmie, bo ta tylko szuka wymówek, byleby nie przyznać mi racji, więc pyrgam ją gdzieś moim nowiutkim, kościstym łokciem. - Myślisz, że trafiłabyś w jakieś znacznie bardziej bezpieczne miejsce? - pytam z uniesionymi brwiami. Jestem pewien na 90 procent, że gdyby nie ja wszystko poszłoby jej znacznie gorzej.
- A ty nie masz zbyt dobrego gustu co do wyglądu - dodaję kiedy zauważa, że razem byliśmy. No oczywiście, ale kto wie dlaczego się ze mną umawiała (ja nie wiem!). To raczej nie moja energiczna osobowość, Marli nie obchodzi moja zacna błękitna krew, więc albo musiałem kompletnie nie doceniać swojego wyglądu faktycznie albo Marli fetysz do metamorfomagów był większy niż myślałem. I zakładam, że to raczej to drugie, bo jej poprzednim chłopak nawet w mojej opinii wyglądał gorzej niż ja. Więc to, że ze mną chodziła nijak nie świadczyło dobrze o moim wyglądzie zewnętrznym. Taka to konkluzja.
To było jednak w innym stuleciu. Teraz musiałem patrzyć na swojego jakże durnego bogina, którego właśnie poskramiałem tak szybko jak tylko mogłem. A potem już tylko przytulałem Marlę, pozwalając jej odpocząć w moich objęciach. - Nie ma co przepraszać - mamroczę jej praktycznie do ucha i głaszczę jej jasne włosy. - Wcale się nie dziwię, mój bogin nie jest tak przerażający jak twój - mruczę i uśmiecham się krzywo w końcu wypuszczając ją z objęć i pośpieszenie zajmując się piciem mojego felixa. Kiwam też pośpiesznie, że u mnie wszystko dobrze, łapię ją za dłoń i kieruję się razem z Marlą w stronę wyjścia. Myślę sobie, że to mogłoby się skończyć, bo nie dość że to wszystko nas dziś spotyka to jezcze zaczynam się strasznie wypierdzielać po drodze i okazuje się, że O'Donnell praktycznie musi mnie prowadzić. I nawet głupio mi zrzędzić bo ona z kolei jest łysa... Wzdycham na widok tęczy i zaglądam do jakiegoś gara gdzie widzę siebie z pieniędzmi. - Ja tylko widzę siebie - mówię dość rozczarowany, po czym podchodzę zobaczyć co ma Marla. - Wiem. Z Transmutacji Współczesnej - oznajmiam i zakładam jej pierścionek na rękę, po czym dotykam złoty gar, który natychmiast zamienia się w kamień.
- Dobra, chodźmy po prostu usiąść przy piwie skoro znowu wyglądasz pięknie - mówię i kładę dłoń na plecach Marli by wrócić do podstawowych atrakcji na Patryku i skończyć z tymi boginami.

/zt ja i Marla!

______________________

I'm almost never serious, and I'm always too serious.

Powrót do góry Go down


Laena Aasveig
Laena Aasveig

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : Duże, kryształowo-błękitne oczy, często chodzi z wiankami na głowie
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 224
  Liczba postów : 239
https://www.czarodzieje.org/t22055-laena-aasveig
https://www.czarodzieje.org/t22057-l#722340
https://www.czarodzieje.org/t22056-laena-aasveig
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 EmptyPon 3 Kwi 2023 - 15:18;

Opłata na wstęp: Si
Atrakcja: Garnek 3, B, A i F
Efekty: 50 galeonów i 20 galeonów, od piwa mi ciepło więc chodzę w kusej sukieneczce

Zmarszczyła brwi na przytyk blondyna, nie bardzo rozumiejąc, o co mu mogło chodzić. Wydawało jej się, że doskonale wiedziała, na co pisała się, decydując się na zbliżenie do Benjamina. Wzięła sobie do serca jego słowa. Pewnie ją okłamie. Pewnie ją zrani. I zaakceptowała to w pełni, widząc wszystko co leżało poza tymi zapewnieniami. Nie była damą wymagającą ratunku, rozumiała, a przynajmniej tak jej się zdawała, wszystkie zagrożenia. Nie czuła jednak urazu do mężczyzny, nie zamierzała kogoś obwiniać za pokazanie swoich szczerych emocji.
Tylko co tam się musiało wydarzyć, żeby mężczyźni czuli do siebie aż taką niechęć?
Czuła, jak atmosfera wokół nich się zagęszcza. Wymieniła wiedzące spojrzenie z Salazarem, bo chociaż nie znała go dobrze, chciała wysłać mu to nieme pytanie, czy jakoś są w stanie temu zaradzić. Widziała z mimiki, napięć dwóch mężczyzn, drobnych drgnięć, że to nie mogło skończyć się dobrze. Były jak dwa wilki chcące sobie skoczyć do gardła, jakby się mierzyli i testowali tuż przed faktycznym atakiem.
Który zaraz nastąpił.
Chciała jakoś zareagować i rozrzedzić to napięcie, ale nie zdążyła, bo Ben dużo szybciej wyszedł z pięściami na Fredericka. Jedyne co mogła zrobić, to mieć nadzieję, że nie zrobię sobie krzywdy i spojrzeć się przepraszająco na Salazara. I prosić wszystkie siły natury, żeby nie zmieniło się to w większe mordobicie.
Stwierdzenie, że była zdziwiona, było niedopowiedzeniem. Ale nie czuła strachu. Po prostu stała tam, zbita z tropu i gotowa do działania, jakby była taka potrzeba.
I poczuła, że ta nadeszła, gdy Ben spojrzał się na nią zagubionym wzrokiem, jakby się przestraszył tego co zrobił lub co się mogło stać.
- Jeszcze raz dziękujemy za możliwość bycia tutaj – uśmiechnęła się do Salazara. – Ale chyba czas, byśmy wszyscy wrócili do świętowania – i mówiąc to, odciągnęła Austera na bok.
Ścisnęła jego dłoń w swojej, nie była zła, bardziej zmartwiona, że to mogło mu popsuć zabawę, a tego bardzo by nie chciała. Pogłaskała go kciukiem po wierzchu dłoni i uśmiechnęła się lekko, próbując złapać jego spojrzenie. Jeżeli by jej na to pozwolił, położyła mu dłoń na policzku, nawet przy tym lekko chichocząc.
- Nie mówiłeś mi, że i takie gry będą się odbywać. Powinnam się lepiej przygotować? – zażartowała, nie puszczając ani na chwilę jego ręki. Miała nadzieję, że uda jej się jakoś poprawić mu humor.
Powrót do góry Go down


Eli Rosley
Eli Rosley

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 164
C. szczególne : Charakterystyczne pieprzyki rozmieszczone symetrycznie pod oczami. Nieproporcjonalnie długie i nieco krzywe palce. Niezwykle bogata mimika twarzy, bo i łatwiej mu się tak komunikować.
Galeony : 62
  Liczba postów : 110
https://www.czarodzieje.org/t22009-eli-rosley
https://www.czarodzieje.org/t22016-eli#720790
https://www.czarodzieje.org/t22008-eli-rosley
https://www.czarodzieje.org/t22019-eli-rosley-dziennik
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 EmptyWto 4 Kwi 2023 - 17:42;

Nie mógł pytania Artiego skwitować inaczej, niż zamrugać zbity z tropu. Oczywiście powinni się spodziewać tego typu atrakcji, nie, żeby to było pierwsze święto na jakim Eli bywał, niemniej... Po raz kolejny zakrył usta dłonią, ukrywając w tym swoje nieme prychnięcie śmiechem. Obawiam się jednak, że nawet to w pełni nie mogło tego ukryć. Wyjął więc ostatecznie notes, żeby na szybko nabazgrać w nim jedno zdanie. "Szybko dorosłeś."; następnie zaś przejechał dłońmi po własnym podbródku, żeby mu zwizualizować, o co właściwie z tym gwałtownym dojrzewaniem chodzi. "Pasuje ci, przemyśl to w przyszłości."; i... może trochę bezczelnie się nabijał, owszem, ale nie mam mu tego za złe, bo za rzadko mogę go obserwować w dobrym humorze. Szczególnie wśród tylu obcych ludzi.

Mieli na sobie jednak cudzy wzrok; który dłużej ciężko było mu ignorować, tym bardziej, że odległość między nimi a grupą znajomych wcale nie była tak ogromna, nietrudno było więc usłyszeć przewijające się imię Artiego. Odwrócił się tak więc w tamtą stronę, unosząc pytająco brwi; z całego towarzystwa bardziej rozpoznawał jedynie Harmony, aczkolwiek to wystarczyło, żeby ten pytający wzrok zamienił na nieco miększą mimikę, uśmiechając się blado i unosząc dłoń w ich stronę w geście powitania. Stuknął następnie swojego Krukońskiego brata w ramię, wskazując mu towarzystwo palcem - a kto wie, może będzie chciał podejść się przywitać, a Eli i tak pewnie podąży za nim więc... żaden to problem.
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 EmptyWto 4 Kwi 2023 - 20:28;

Zmierzył Fredericka stanowczym, ostrzegawczym spojrzeniem, nieszczególnie przejmując się obecnie jego opinią na temat Benjamina. Nie uważał, aby było to odpowiednie miejsce i czas na rozwiązywanie tkwiących pomiędzy mężczyznami sporów, a szczeniackimi przytykami jego koledzy czynili sobie jedynie antyreklamę przez bogu ducha winną białogłową. Domyślał się, że opiekunowi zwierząt wszystko jedno, co jasnowłosa myśli sobie na jego temat, natomiast dziwił się Austerowi, że z taką łatwością daje się sprowokować i wciągnąć w zastawioną przez lisa pułapkę. Westchnął w duchu, teatralnie przewracając oczami, kiedy napotkał porozumiewawcze spojrzenie Laeny, na które w odpowiedzi mógł wyłącznie wzruszyć bezradnie ramionami. Nie miał żadnej władzy nad tymi oto dwoma, którzy zaczęli zachowywać się jak jelenie na rykowisku. Nie wtrącał się w ociekającą jadem wymianę zdań i zdecydował się zareagować dopiero wtedy, gdy jeden z jego znajomych nie wytrzymał nerwowo, podnosząc rękę na drugiego. Wówczas przestąpił krok naprzód, stając pomiędzy Frederickiem i Benjaminem, aby zapobiec eskalacji konfliktów.
- Spokojnie, amigos. Mam dla was propozycję nie do odrzucenia. Postawię wam po piwie, a potem każdy rozejdzie się w swoją stronę. – Podniósł dłonie w obronnym, polubownym geście, bo choć przywykł do przemocy, nieszczególnie uśmiechało mu się rozdzielanie dwóch, nieumiejących nad sobą zapanować gówniarzy, a już tym bardziej rozmowy z czarodziejskimi organami ścigania. No, dobra, kontrolę nad emocjami stracił chyba tylko Auster, ale Paco i tak miał żal do Shercliffe’a, że rozpoczął tę całą pyskówkę. Niby nie ponosił za nich odpowiedzialności, ale i tak posłał ledwie co poznanej kobiecie przepraszające spojrzenie. – Nie ma za co dziękować. Zapraszam was w wolnej chwili do El Paraíso na kolację i kieliszek dobrego wina. – Zaoferował się damie, kłaniając się nawet lekko głową, a potem bezpardonowo chwycił antyspołecznego opiekuna zwierząt pod ramię, odsuwając go od obranej za cel ofiary. – Musiałeś pokazywać pazury? – Mruknął rozczarowany zachowaniem kumpla, kręcąc przy tym ze zrezygnowaniem głową. Zaraz po tym umoczył jednak usta w piwie, pocieszając się lekkim, chmielowym smakiem trunku.
Powrót do góry Go down


Leonardo O. Vin-Eurico
Leonardo O. Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Dodatkowo : animag (grizzly)
Galeony : 4467
  Liczba postów : 2204
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13793-leonardo-ovidio-vin-eurico#365517
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13807-love-letters#365644
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13804-leonardo-ovidio-vin-eurico#365640
https://www.czarodzieje.org/t18322-leonardo-o-vin-eurico-dzienni
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 EmptySro 5 Kwi 2023 - 10:34;

- Ja? Studentem łobuzem? W życiu - zaprzeczył natychmiast, kładąc dłoń na piersi w geście zaznaczającym szlachetność jego serca. - Ale za to jako nauczyciel... - dodał zaraz, puszczając Atlasowi oczko. Może nie migał się od zajęć szczególnie często, ale pewnie swoje za uszami miał; raczej nie było warto zdradzać na jakie ciekawe sposoby testował zabawki typu bombonierki lesera. - Fantazje to były chyba wszędzie... ale przyznaję, że dopiero jako profesor miałem szansę bliżej poznać Vicario - zaznaczył bardzo niewinnie, nie zamierzając ukrywać faktu swojego crushowania nauczycielki Zielarstwa, bo też nie było w tym żadnego sensu... zwłaszcza, że zaraz Leo i tak pokazywał buziakiem kto w tej chwili interesuje go najbardziej.
- Cute - powtórzył po nim, nieco zaskoczony, bo niezbyt rozumiał co tu takiego uroczego. - Różowych wło- och - parsknął, ciągnąc lekko za jeden z kosmyków, by dostrzec jego barwę. - Mmm, no nie wyrzucą mnie, już skończyłem moją zmianę. Możesz mnie ukraść, ale najpierw musisz chwilę zaczekać, nie ruszaj się stąd! - Zaznaczył, odchodząc najpierw tyłem, by jeszcze chwilę kontrolować, czy Atlas na pewno jest grzeczny. Wrócił do niego po raptem kilku minutach, z naręczem prezentów.
- Proszę bardzo, kwiaty - zaczął, podając blondynowi bukiet różowych róż, który wyczarował prostym Orchideus. - Wino! - Niezbyt piękne, bo będące w pozbawionej etykiety butelce po piwie - takim, które Leo przemienił Aqua mutatio w czerwone wino. - I hipogryf na złotym łańcuszku... - Dokończył, oferując najtrudniejszy element, czyli swój własny naszyjnik na złotym łańcuszku, gdzie na okrągłym wisiorku znajdowała się teraz nieco koślawa, bo wyrzeźbiona pospiesznym Priopriari, podobizna hipogryfa. - Zdałem? Bo moim zdaniem buziak był jednak lepszy...
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 EmptySro 5 Kwi 2023 - 11:23;

Opłata na wstęp: Si
Atrakcja: Labirynt 2 i Felix Felicis oraz nagroda H oraz Garnek Złota 4 i E, F, A, B
Efekty: Pachnę amortencją z podwójną siłą ( 8D ), 70g, nastrojny wianek, figurka chochlika gadatliwego, główne nagrody koniczynki

- Chochlikowy potentat? – zastanowiła się, a zaraz wystrzeliła w podskoku kolejną dawką entuzjazmu, omal się przy tym nie wywracając. Cokolwiek było w tamtym eliksirze w labiryncie, naprawdę splątało jej nogi. – Jestem pewna, że wprowadzisz przełom na rynku! Idealny sidebiznes! Za dnia przerażający auror, nocą maniak chochlików! O tym by można książkę napisać! – zaśmiała się, a jej włosy tworzyły teraz gradient z fioletu w oliwkowy. – Ojeju! Ojeju Val! Pachniesz tropikami! Jak słońce i… Cytrusy! I koralowiec! – oczy jej rozbłysły i w momencie przytuliła do siebie Puchonkę, zaciągając się jej zapachem. – A ty Jin! – dodała, jeszcze nie puszczając Val. – Przeurocze rawr, zostaje w pamiątkach! – wytknęła na niego język.

Na słowa przyjaciół zaraz się rozejrzała, wyglądając jak jakiś piesek, który rozgląda się za właścicielem powracającym z pracy. Gdyby miała ogon, pewnie by teraz merdał, za to merdała jej głowa, jakby się zaraz miała pytać „gdzie?! Gdzie?!”. Była podekscytowana, wstawiona i to całkiem mocno (jakby nie patrzeć masa psa torebkowego w połączeniu z szybkim łykaniem alkoholu swoje robiła), przewracała się o swoje nogi i BARDZO chciała dołączyć kolejnego przyjaciela to ich świętującej pełną parą grupki. Podbiegła do @Artie Gadd, który stał z @Eli Rosley, parę razy potykając się o innych ludzi. Oni jednak wydawali się wcale tym nie przejmować i tylko z uśmiechami pomagali jej zachować równowagę.

- ARTIE! ELI! – wykrzyknęła zachwycona, nie dając w przywitaniu się z nią za dużego wyboru. Bo szybko zarzuciła blondynowi ręce na szyje. – Ojej! Ojeju ty też pachniesz dziś tropikami! Cytrusami! Słoną wodą! – uśmiechnęła się od ucha do ucha, a od czubka głowy do jej gradientu dołączył jeszcze jeden kolor, różowy, gdy tak poczuła ten cudowny zapach. – Ja nie wiem co wyście się dziś wszyscy uwzięli na ten zapach, ale nie narzekam! Musicie tak częściej! – zachichotała, dopiero teraz się odsuwając i zwróciła się w stronę Eli’ego, z nim wiedziała jednak, że nie jest na tak przyjacielskim gruncie, by mogła w podobnym stylu się do niego przytulić. Zamiast tego po prostu wyszczerzyła się w swoim firmowym, promiennym uśmiechu i pomachała ręką. – Cześć Eli! Jak się bawisz? Jakie plany na ten dzień? – dopytała, mając nadzieję, że może na coś będą się chcieli załapać razem. Dopiero teraz, kiedy pierwsza ekscytacja opadła, przyjrzała się Artiemu z bliska i nie w biegu. – O MERLINIE! Myślałam, że my z brokatem poszalałyśmy! – pokazała na swoje policzki, na których miała wymalowane brokatem koniczynki. – No ale ta broda to genialny pomysł! Widać, że Krukon! – wyćwierkała, szczerząc się głupkowato.
Powrót do góry Go down


Antonio Díaz
Antonio Díaz

Dorosły czarodziej
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : Wielka rana na plecach, rana po poparzeniu na ramieniu
Galeony : 1145
  Liczba postów : 498
https://www.czarodzieje.org/t22066-antonio-aaron-diaz#722743
https://www.czarodzieje.org/t22078-poczta-antonio#723310
https://www.czarodzieje.org/t22067-antonio-diaz#722751
https://www.czarodzieje.org/t22483-antonio-diaz-dziennik#746036
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 EmptySro 5 Kwi 2023 - 14:05;

Opłata na wstęp: pyk
Atrakcja: garnki (nie rzucam po już kwiecień)
Efekty: jestem w łuskach ?, dementor (już po), eliksir postarzający (już po), felix felicis (już w kuferku)

- Picie? Na Merlina, w końcu - odpowiedział Tony, dusząc w sobie wzruszenie. Nie żeby wstydził się swoich uczuć, ale łzy nie pasowały do wizerunku macho, który tak dzielnie starał się wykreować. Dał się poprowadzić do garnków ze złotem, z ulgą zauważając, że działanie eliksiru postarzającego się już skończyło.
- Mówisz, że seksowny ze mnie staruszek? - mruknął, odzyskując już całkowicie dobry humor. Przysłuchiwał się jego słowom, wyobrażając sobie przelotnie wyglądałby Williams za kilkanaście lat. - Na pewno tak tylko ci się wydaje. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że cokolwiek źle na tobie wyglądało - odparł, może nieco go podrywając. Uśmiechnął się szeroko i zanurzył głowę w garze z piwem. Niestety, nie udało mu się wyłowić ani jednej monety, ale co wypił to jego.
- Przeklęte leprokonusy. To wszystko ich sprawka. Najpierw dementor, potem podróbki eliksirów. A ten festiwal wydawał się być taki niewinny - odpowiedział Díaz, ocierając twarz rękawem kurtki. - No cóż, widzę, że miałeś większe szczęście ode mnie. Ja wyłowiłem całe nic - parsknął śmiechem, nie chwaląc się zawartością buteleczki w jego kieszeni. Nie odejdzie stąd przecież z pustymi rękami. Wręcz przeciwnie, to co udało mu się zdobyć było dla niego takie ważne.
- Chodź, pójdziemy się napić jeszcze po piwku i chyba w drogę. W końcu jutro też jest dzień - dodał, wyjmując papierosy. Wkrótce potem siwy dym osnuł jego twarz, a panowie zmierzali już w kierunku stoiska z piwem.

@Huxley Williams
Powrót do góry Go down


Benjamin Auster
Benjamin Auster

Absolwent Slytherinu
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : zagojone blizny po cięciach na przedramieniu zakryte zazwyczaj koszulą z długim rękawem
Galeony : 1263
  Liczba postów : 575
https://www.czarodzieje.org/t22014-benjamin-auster
https://www.czarodzieje.org/t22020-skrzynka-bena
https://www.czarodzieje.org/t22013-benjamin-auster#720723
https://www.czarodzieje.org/t22025-benjamin-auster-dziennik#7211
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 EmptyCzw 6 Kwi 2023 - 11:24;

Opłata na wstęp: fiuu
Atrakcja: Garnek
Efekty: bonusowy przerzut 1 kostki w każdej lokacji, magiczne soczewki

Ben spojrzał na niego już mocno zdenerwowany. Nie sposób powiedzieć co wkurzyło go bardziej, to że nie odwzajemnił ciosu czy to, co powiedział. Słuchanie prawdy.
Niemniej, jego słowa przynajmniej na chwilę ostudziły ognisty temperament Austera. Postanowił, że nie uderzy drugi raz no chyba że w geście samoobrony.
- Agresja słowna to też forma ataku, Shercliffe. Dobrze ci radzę, uważaj na to co mówisz, gdy następnym razem mnie spotkasz. Możesz już wtedy nie mieć takiego szczęścia - ponownie zerknął w kierunku Laeny, zanim zdołał ugryźć się w język. To jasne, że jako tako powstrzymywał nerwy na wodzy, przypominając sobie o towarzystwie kobiety. Jedno było jednak pewne, jeśli jeszcze kiedykolwiek spotka Fredericka sam na sam na jednym ciosie się nie skończy. - Wracaj do swoich zwierząt. Przerzucanie gnoju to zajęcie w sam raz dla ciebie.
Dodał, ocierając wierzchem dłoni usta. Powstrzymał się, by się splunąć z odrazą pod jego nogi. Nie będzie przecież popisywał się tak absolutnym brakiem manier przy damie. Spojrzał raz jeszcze na Laenę, która pochwyciła wiele mówiący gest.
Pomógł również Sal, który nie wiedzieć kiedy pojawił się pomiędzy dwoma agresywnie nastawionymi do siebie mężczyznami. Ben nieco zdębiał, uświadamiając sobie, że i jego przyjaciel był przecież świadkiem jego niezbyt kulturalnego zachowania. Uśmiechnął się przepraszająco do Paco i powiedział:
- Tak, myślę że to dobry pomysł. Miło cię było zobaczyć, Salazarze. Do miłego - dodał i dał się pociągnąć Laenie kilka kroków w inną stronę.
Gdy byli już poza zasięgiem słuchu lisiego demona, zwrócił na nią całą swoją uwagę. Oddał się jej całkowicie, szczerze żałując, że tak szybko dostrzegła jego mroczną stronę. Tego zapijaczonego, nieodpowiedzialnego, skorego do bójek narwanego chłopaka.
- Przepraszam - mruknął, czując jej dłoń na policzku. Trochę mu ulżyło, gdy usłyszał jej chichot. Przez myśl przemknęło mu, że może go całkiem nie skreśli.
- Nie powinnaś być tego świadkiem. To kara za moje stare grzechy. Do czegoś takiego nie ma jak się przygotować - dodał, czując niepowstrzymaną chęć, aby ją przytulić. I to właśnie zrobił, pozwalając sobie na ciężkie westchnienie. Jej włosy pachniały tak pięknie.
- Wiesz co, chodźmy stąd. Na spacer albo na coś ciepłego do picia. Jakoś zbrzydło mi już piwo - dodał, gdy nieco się od niej odsunął. Złapał ją za rękę i skierował krok w stronę wyjścia z tego karczemnego zgiełku.

@Laena Aasveig

______________________

Miałem skrawek sumienia
Myślałem, że mam ich, a tylko znałem imienia
Miałem swój stres, swój gniew, chwałę, cierpienia
Wartości się jak olej w aucie wymienia


~


Powrót do góry Go down


Valerie Lloyd
Valerie Lloyd

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : blizna na łuku brwiowym; nosi kolorowe soczewki, najczęściej brązowe
Galeony : 155
  Liczba postów : 618
https://www.czarodzieje.org/t22001-valerie-lloyd
https://www.czarodzieje.org/t22003-poczta-val
https://www.czarodzieje.org/t22002-valerie-lloyd
https://www.czarodzieje.org/t22007-valerie-llyod-dziennik
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 EmptyCzw 6 Kwi 2023 - 12:34;

Opłata na wstęp: fiuu
Atrakcja: Labirynt, kostki: 4 (dementor), eliksir spokoju (pobudzenia...), I (później)
Efekty: naszyjniczek, galeony, chochlik i wianek, dementor (uratowana! <3), eliksir pobudzenia (przekornie nazywany eliksirem spokoju)

Val krzyknęła, a potem się roześmiała, widząc że Jin po raz kolejny od razu zjada czekoladkę. I tak jak poprzednio, nie skończyło się to dla niego dobrze.
- Chcesz chusteczkę? - zapytała, wyjmując kleenexa z torby. Poczęstowała nią Jina, dusząc w sobie śmiech. Ale nie potrafiła nie roześmiać się, słysząc to jakże groźnie roar.
Zdziwiła się nieco, gdy się do niej przytulił, wszak ona nie czuła na sobie amortencji. Niemniej odwzajemniła tulasa i szeroko się uśmiechnęła.
- To już chyba wiemy, co chcesz dostać na urodziny - pokazała mu figlarnie język, notując to w pamięci. Nie wiedziała co prawda kiedy je obchodził, ale to już drobny szczegół. Przytuliła również i Remy, a jej włosy zmieniły kolor na jasnoróżowe.
- Na Merlina, Harmony to o aurorach to tajemnica - mruknęła jej jeszcze do ucha, kiedy się tak przytulały. Mogła mieć tylko nadzieję, że Jin nie poświeci tej informacji zbyt wiele uwagi. Nie miała w sobie jeszcze na tyle odwagi, by nie wstydzić się swoich marzeń.

Podeszła do Artiego i nieznanego jej Krukona w ślad za Remy. Jak widać, ona znała wszystkich co skwitowała jedynie przewróceniem oczami. Gdy zobaczyła, jak się na niego rzuciła poczuła ukłucie w sercu. Uśmiech nie zniknął jednak z jej twarzy, poza tym uważnym spojrzeniem obdarzyła wysokiego towarzysza jej przyjaciela, próbując nie zwracać zwyczajnie uwagi na scenę przed swoimi oczami.
Eli, tak? Uśmiechnęła się do niego uprzejmie i wskazała najpierw na siebie, a potem na Puchona z wyboru.
- Cześć, ja jestem Val. A to Jin. Miło mi się poznać, Eli - a potem zwróciła swe oczęta w kierunku Artiego, który… rzeczywiście, miał na twarzy rudą brodę. Zachichotała, po czym dorzuciła swoje trzy knuty.
- No, poszalałeś. Ale ci do twarzy - na Merlina, we wszystkim byłoby do twarzy, nawet w worku po kartoflach - Niech zgadnę, czy to sprawka naszych małych irlandzkich przyjaciół? - mruknęła, dusząc w sobie chęć przy go przytulić. Pachniał jak wszystko co kochała, a to sprawiało, że było jej jeszcze trudniej.
Powrót do góry Go down


Ruby Maguire
Ruby Maguire

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Dodatkowo : kapitanka drużyny Gryfonów
Galeony : 1215
  Liczba postów : 1754
https://www.czarodzieje.org/t20263-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20265-poczta-ruby#632863
https://www.czarodzieje.org/t20264-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20266-ruby-maguire-dziennik#632872
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 QzgSDG8




Moderator




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 EmptyCzw 6 Kwi 2023 - 17:55;

Opłata na wstęp: tutaj
Atrakcja: garnek: F i I
Efekty: 20 galeonów; oblepia mnie amortencja

Nigdy nie uważała, że ma wybitnie trudny charakter, Właściwie sądziła, że jest całkiem łatwa w obsłudze, ale jedno było całkowicie pewne - jeśli się na coś uparła, to nie było zmiłuj i nawet sam Merlin nie byłby w stanie jej przekonać do zmiany zdania. Dlatego kiedy spotykała na swojej drodze kogoś, kogo nie darzyła zbytnią sympatią, bardzo trudno jej było zmienić zdanie. Uważała więc, że to całkiem zaskakujące, że teraz się z Harielem dogadywała i sądziła, że dług wdzięczności, który u niego zaciągnęła, gdy ratował ją przed pingwinami, miał tutaj swój udział. Teraz jednak była przerażona, że coś mu się stało, kiedy tak nagle i bez ostrzeżenie osunął się na ziemię. W głowie już widziała siebie przed Wizengamotem, oskarżoną o morderstwo, bo przecież wszyscy widzieli, że się nie lubili i chyba nikt nie wiedział, że to się zmieniło niedawno. Nie należała też do najdelikatniejszych osób, więc przywaliła mu całkiem konkretnie, kiedy w panice nie wiedziała co zrobić, nie mogła użyć zaklęcia tak paskudnie bełkocząc. Z trwogą sobie uświadomiła jaka bezradna była bez magii i nagle zaczęła podziwiać Mugoli.
CZY TY CHCESZ PRZYPRAWIĆ MNIE O ZAWAŁ — zapytała dramatycznie, gdy nagle jakby nigdy nic się obudził, odetchnęła też z niemałą ulgą i nawet nie zwróciła uwagi na to, że już mówi normalnie. Pacnęła go w ramię, kiedy stwierdził, że to tylko omdlejka i mogłaby przysiąc, że naprawdę miała ochotę go po prostu udusić. Powinna chyba popracować nad swoimi agresywnymi zapędami.
Przystała jednak na małą rywalizację, choć nie sądziła, że dopisze jej szczęście, musiałby chyba cała się obłożyć shamrockiem, żeby coś jej pomogło. Wyłowiła jednak dwadzieścia galeonów cała zadowolona, bo co jak co, ale kasa jej się nie trzymała. Zawsze kiedy już myślała, że coś sobie odłożyła, to musiała nagle biec z którymś zwierzakiem do zwierzęcego uzdrowiciela, bo nagle postanowił rzygać przez pół nocy. Tak więc jej oszczędności były niewielkie, żeby nie powiedzieć, że wcale ich nie było. Przynajmniej wyszła na plus po tym drogim piwerku. Nie miała pojęcia, że oblepiła ją amortencja i nie wiedziała, że Harry’ego również. W przeciwnym wypadku, by po prostu zwiała.
Harold o czym ty mówisz — zapytała, chichocząc sobie pod nosem z celowego przekręcenia jego imienia, kiedy nagle zmarszczyła brwi, bo on też pachniał całkiem przyzwoicie. — Ale ty też, masz jakieś nowe perfumy? — nie była najlepsza w eliksiry, żeby uświadomić sobie co było nie tak.


______________________

without fear there cannot be courage
Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
C. szczególne : jest piękny, co więcej trzeba
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3791
  Liczba postów : 1567
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 EmptyPon 10 Kwi 2023 - 15:16;

Rosa był przyzwyczajony do tego, że ludzie na niego patrzyli. Przebywanie w miejscach publicznych sprawiało, że patrzyły się na niego duże grupy ludzi. Mimo to bycie w towarzystwie olbrzymiego Latynosa o różowych włosach wydawało się solidnie odkręcać kurek uwagi, która oblewała ich z każdej strony, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że Atlas co chwila śmiał się czarująco, ulewając odrobinę swego uroku, bo Leo był po prostu niemożliwy i nieprawdopodobny we wszystkim, co robił.
Przechylił głowę zaintrygowany, słysząc rzucony mu rozkaz, był bardzo krnąbrny i z natury słysząc "nie ruszaj się" chciał robić dokładną odwrotność, mimo to wpatrywał się w cofającego między ludźmi mężczyznę ciekawskim spojrzeniem. Czego by Vin-Eurico nie robił, to przecież i tak się nie ukryje. Nawet nie dlatego, że Rosa wpatrywał się w ludzi jak sokół, a zwyczajnie dlatego, że nie ważne w jakim wielkim tłumie, przecież Latynos wystawał jak paluch z dziury w skarpecie. No nie do przeoczenia.
Uniósł jeszcze dłonie, w niewinnym geście poddania się nakazowi, baraniejąc kompletnie, gdy młody auror wrócił z naręczem swoich darów. Milczał. Nie zdarzało mu się w życiu często tracić języka w gębie, był tak samo czarujący werbalnie jak i czarujący był dla oka. A jednak. Wpatrywał się otrzymane kwiaty i wino, z połyskującym, koślawym to koślawym, ale zawsze gryfem na łańcuszku, nie wiedząc jak się zachować ani co powiedzieć. Nie miał doświadczenia w takim traktowaniu, przyzwyczajony był do tego, że to on sam stanowił źródło wszelkich zaskoczeń i atrakcji, że gdy Leo z taką lekkością odwrócił ich role zdołał jedynie uśmiechnąć się do niego dziwnie speszony, nim uciekł gdzieś spojrzeniem i odchrząknął.
- No, póki co idzie Ci całkiem nieźle. - powiedział lekkim tonem, kontynuując igraszkę i unosząc wino w butelce po piwie wyżej, jakby przez szkło mógł zgadnąć cóż to będzie za trunek.- Buziaka już trochę nie pamiętam, więc... - wzruszył lekko ramionami- Idziemy. Nigdy nie byłem fanem piwa, a skoro już jesteśmy w Irlandii, to znam niedaleko takie jedno miejsce... - puścił brunetowi oko i poprowadził go do wyjścia z festynu.

2 x zt
Powrót do góry Go down


Hariel Whitelight
Hariel Whitelight

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
Galeony : 426
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t20706-hariel-whitelight#657554
https://www.czarodzieje.org/t20730-poczta-harry-ego#657951
https://www.czarodzieje.org/t20707-hariel-whitelight#657557
https://www.czarodzieje.org/t20986-hariel-whitelight-dziennik#67
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 QzgSDG8




Administrator




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 EmptySro 12 Kwi 2023 - 18:02;

Opłata na wstęp: tutaj
Atrakcja: labirynt, euforia łapanie za nosy i inne rzeczy, potem dementor
Efekty: + 70g, +nastrojny wianek, pachnę amortencja potrójną warstwą! , ruda broda 3/4

Może dlatego, że kiedyś tak uparła się by mnie nie lubić, teraz byłem przekonany że jest wyjątkowo trudna w obsłudze. Chociaż nadal wydawało mi się, że należy przy niej znacznie bardziej uważać. Nie była jednak tak elastyczna jak Marla, ani nie miała wywalone na wszystko jak Ricky, albo też nie przyjmowała łatwo podejmowania decyzji przez innych jak Hope. Brakowało jej jednej z tych trzech cech, które sprawiały, że mi osobiście byłoby łatwiej się dogadywać.
Nawet teraz kiedy ja mdleję jak jakaś piękna niewiasta w potrzebie, ta zamiast podjąć jakieś mądrzejsze działania, krzyczy wokół mnie i dramatyzuje. Oczywiście fakt, że nie miała języka w gębie - faktycznie mógł być lekkim problemem gdyby próbowała czarów, ale póki co po jej krzykach i wyrazie twarzy cieszę się, że żyję i nie zamordowała mnie kiedy beztrosko się obudziłem. - No co! To ja zemdlałem czego się drzesz! - przechodzę do ofensywy, bo moja urocza wersja mnie wcale nie skłoniła ją do bycia bardziej uprzejmą.
Nasz spór równie szybko się zażegnał co powstał, więc mogliśmy wrócić do krótkiej rywalizacji, wygrać galeony jedni mniej drudzy bardziej prawdziwe, a potem oblepić się amortencją, ponownie - jedni mniej drudzy więcej. Dopiero kiedy kończymy grę orientuje się czym pachnie Ruby. Wącham ją jeszcze raz na potwierdzenie. Może zapach alkoholu mógł się pojawić przez nurkowanie w piwku, ale połączenie ciężkiej wody kolońskiej i teatru na pewno nie pływało wraz z irlandzkim piwerkiem. Ja też nie byłem mistrzem eliksirów, ale doskonale znałem swoją amortencję, bo miałem kilka perfom o zapachu amo na jakieś super okazje. Może Ruby nie znała swojej? Biorę ją pod rękę i wskazuję na labirynt obok nas. - Chodźmy jeszcze tam, o piwko, chodźmy z piwkiem - paplam i najpierw kupuję nam znowu coś do picia (bo przecież ewidentnie za mało wypiliśmy), a potem ciągnę do labiryntu, gdzie jakiś chochlik chce mi dać eliksir, więc proszę go o wlanie go po prostu do alkoholu, który mam w ręce. - Jak pachnę? - pytam w międzyczasie pozornie niewinnie, ale ile w tym niewinności skoro ja wiem że wypytuję ją o zapach amortencji, a ona jeszcze się nie zorientowała. Bardzo mnie to bawi najwyraźniej bo po kilku łyków piwka chichoczę pod nosem na ten swoje iście ślizgońskie, podchwytliwe pytanie i łapię Rubsona za nos.

@Ruby Maguire
Powrót do góry Go down


Gwen Honeycott
Gwen Honeycott

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 173
Galeony : 1288
  Liczba postów : 567
https://www.czarodzieje.org/t22493-gwen-honeycott#746421
https://www.czarodzieje.org/t22524-aero#747360
https://www.czarodzieje.org/t22492-gwen-honeycott-kuferek#746415
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 EmptySob 25 Lis 2023 - 15:25;

Zaproszeń na okołokulinarne wydarzenia w ich domu pojawiało się wiele. Nie tylko dedykowanych Juniper czy Mairion, ale też innym wujkom czy ciotkom, kuzynom i pasierbom siódma woda po kisielu - w pewnych kręgach obecność Honeycotta na otwarciu restauracji była wielkim prestiżem, gorzej niestety w jej rodzinie z czasem. każdy jeden, choć tak różny, zawsze był zajebany robotą po pachy, choćby to były rzeczy najmniejsze i najłatwiejsze. Co innego, że Gwen potrafiła sobie znaleźć zajęcie nawet wtedy, kiedy nie trzeba i wyglądać na zarobioną na tyle prawdopodobnie, żeby nikt nic od niej nie chciał - jednym z takich dni były właśnie Targi Piwa i Paliwa w Dublinie. Od dawna czaiła się na kilka butelek irlandzkiego poteen, jakiejś dobrej irlandzkiej łyszki czy chociażby legendarnych cyderków - więc kiedy tylko w domowej skrzynce pojawiło się zaproszenie na taki event, szybka jak żmija chytra jak lis capnęła wejściówki już wiedząc i mając w głowie kogo ze sobą zabrać. I nie był to Viego.
Ubrana w kostium wyjściowy typu jesieniarskie incognito, bo i nie chciała ani rzucać się w oczy ani zapadać w pamięć podczas wydarzenia na którym istniało wysokie prawdopodobieństwo nieludzkiego sponiewierania, czekała przy oficjalnym wejściu na Targi na swojego kompana.
- Pino! - doskoczyła do niego, kiedy tylko się pojawił, nie dając mu nawet mrugnąć po teleportacji. Ścisnęła go potężnie, uderzając swoją twarzą w jego policzek, co mogłoby w pewnych kręgach być uznane za przemoc fizyczną, a jednak było jedynie pospiesznym pocałunkiem na przywitanie - Zaraz przegapimy prelekcje o zacierach. Domyślam się, że Cie nic zaciery nie obchodzą, ale dają  do skosztowania najlepszych likierów irish mist honey, w takich malutkich czapeczkach leprechaunów i bardzo chce taki kieliszko-kapelutek. Do kolekcji, rozumiesz. - wyjaśniła ciągnąć go pospiesznie.

@Ryan Maguire
Powrót do góry Go down


Ryan Maguire
Ryan Maguire

Dorosły czarodziej
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180
C. szczególne : irlandzki akcent | niesforne loki | podobny do Tomasza ale wyższy i ładniejszy ofc
Galeony : 1022
  Liczba postów : 425
https://www.czarodzieje.org/t22430-ryan-maguire#742030
https://www.czarodzieje.org/t22432-ryan-maguire
https://www.czarodzieje.org/t22429-ryan-maguire
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 EmptyCzw 28 Gru 2023 - 11:24;

Romek również nie narzekał na brak zajęć, bo z okazji zbliżającego się końca roku miał wątpliwą przyjemność uczestniczenia w około pierdylionie najróżniejszych spotkań w Ministerstwie, w którym nastał czas wszelakich rozliczeń, podsumowań oraz - przede wszystkim - desperackich negocjacji warunków wypożyczenia od Szwecji najprawdziwszego lodowego mamuta, który miałby uświetnić Sylwester w Dolinie Godryka (transmitowany live na wizbooku). Mimo to wcale nie trzeba było go dwa razy namawiać na wyjście z domu w jeden z tych wieczorów, które zdecydowanie powinien spędzić na pracy; a już zwłaszcza nie wtedy gdy w grę wchodziły Targi Piwa i Paliwa. W towarzystwie Gwen, na dodatek. Doskonale wiedział, że kobieta nie przyjmie odmowy i nawet gdyby chciał wymówić się nawałem roboty, teleportowałaby się do jego sypialni i wyciągnęła za chabety w miasto, dlatego pofrunął jak na skrzydłach na miejsce spotkania, ściskając w dłoni bilet wstępu do r a j u. Bo tym właśnie w jego mniemaniu było owe wydarzenie.
Jakoś przeżył nokaut powitalny, w końcu znali się nie od dziś i był przyzwyczajony do charakterystycznej dla Gwen subtelności pewnych gestów, a potem dał się pociągnąć w stronę wejścia, choć wizja wykładu wcale nie brzmiała kusząco. - P r e l e k c j i? - jęknął dramatycznie - Gwendolyn, ja cię błagam, jestem po pięciogodzinnym szkoleniu z nowelizacji dekretów o procedurach ratyfikacji umów międzynaro... aż sam siebie zanudzam. Wyrzygam się, jak będę musiał słuchać jeszcze jednego wykładu - biadolił, ale dorównywał jej w tempie, bo oczywistym było, że zamierzał uczestniczyć w wydarzeniu, a marudził tak dla zasady i przestał dopiero gdy usłyszał o degustacji - No, ale likiery w kapelutkach brzmią nieźle, też chcę taki! Rubson będzie mi zazdrościć - rozochocił się - Okej. Przeżyję gadkę o przecierach jeśli mi obiecasz że się spijemy jak leprechauny, podpierdolimy kilka fajnych kieliszków a potem pójdziemy na jakieś karaoke! - zażądał, szybko rozkręcając wizję wieczoru poza to miejsce. W końcu noc była jeszcze młoda, a nagle zapragnął balować do rana - Jak za starych dobrych czasów w Hogsmeade! Pamiętasz jak ktoś wezwał Kontrolę Nad Magicznymi Stworzeniami do Trzech Mioteł, bo myśleli że gdzieś się zalęgła szyszymora, a to ty śpiewałaś mi Kociołek pełny gorącej miłości? - przypomniał sobie z nostalgią ten piękny, jakże romantyczny moment i tak się przy tym ubawił, że mimo usilnych prób stłumienia śmiechu po wejściu na targi jego rechot prawie zagłuszył trwającą już prelekcję o rodzajach zboża czy Merlin wie czego.

@Gwen Honeycott
Powrót do góry Go down


Gwen Honeycott
Gwen Honeycott

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 173
Galeony : 1288
  Liczba postów : 567
https://www.czarodzieje.org/t22493-gwen-honeycott#746421
https://www.czarodzieje.org/t22524-aero#747360
https://www.czarodzieje.org/t22492-gwen-honeycott-kuferek#746415
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 EmptyCzw 28 Gru 2023 - 17:41;

@Ryan Maguire

Cmokając pomachała na niego ręką, jakby jego marudne stękanie na odrobinkę wmuszonej wiedzy było natrętną muchą, bzyczącą przy uchu, bo choć rozumiała jego niechęć do przyswajania kulinarnego pierdololo, to sama była rozdarta, czując, że taka prelekcja może być wcale ciekawa i może warto posłuchać?
- One są takie malutkie! - pokazała mu rozmiar między kciukiem a palcem wskazującym, powstrzymując od niewybrednych żartów o korniszonach - Na pewno zmieścisz w kieszeni przynajmniej dwa. Dla mnie. - obnażyła zęby w tytanicznym uśmiechu, jakby tym uśmiechem mogła z nim podpisać diabelski pakt o kradzież w jej imieniu.- Co roku mają inne, jak na jarmarku świątecznym w Londynie, tylko fajniejsze. W zeszłym roku były w koziołki ze smoczymi skrzydłami. Pewnie przez te wszystkie smoki, starają się być na czasie... - wcale nie ustępowała mu w rozmowności, unosząc brwi na to wygrzebane z zamierzchłych czasów wspomnienie.
- Ty chuju, wtedy mówiłeś, że brzmię jak najprawdziwsza syrena, a nie szyszmora! - walnęła go w ramię - Już chyba zamknęli tamten przybytek... - zamyśliła się, próbując wygrzebać z pamięci, czy ich melina z karaoke jeszcze funkcjonuje w hogsmeadowych realiach- Ale brzmi jak fajny pomysł. - przyznała - Czuje się ostatnio jakaś zbyt, no wiesz, dorosła. - westchnęła. Kryzys trzech miesięcy po rozpoczęciu roku szkolnego jak co roku uderzył jak pociąg towarowy. Gwen odpuszczała wszelkie klamry powagi w wakacje, dając sobie zapomnieć o byciu poważnym pedagogiem, a po powrocie do pracy każdorazowo miała moment zwątpienia, czy się nadaje. Obecność Maguire w jej życiu pomagała za każdym razem.
- Z tym mamutem to prawda? - poniosła na niego wzrok z uśmiechem, łapiąc ze stolika przy wejściu dwie magiczne przypinki uczestników i wpinając mu jedną w płaszcz. Zaraz jednak wzdrygnęła się gwałtownie i zamieniła z nim miejscami, korzystając z tego, że był od niej cóż, wyższy i w barkach szerszy.
- Nic nie mów. - uniosła palec, zezując nad jego ramieniem. Po chwili jednak gwoli wyjaśnienia pokazała mu palcem korpulentnego mężczyznę w towarzystwie okropnie wysokiej, chudej i niesympatycznie wyglądającej kobiety- To Stefan, były mąż mojej ciotki Elizy. Pamiętasz Elizę? To ta od reemów nadziewanych burakami. - któregoś razu w ich młodzieńczym, romantycznym zrywie zaprosiła go na majówe do domu. Ciotka Eliza koniecznie chciała się pochwalić nowym przepisem, tylko zaklęcie się wymknęło spod kontroli i resztę majówy spędzali na odmalowywaniu kuchni po buraczanej eksplozji.
- Zostawił ją dla tej flądry, a ona nawet nie rozróżnia przegrzebek od eskalopek. - prychnęła z oburzeniem. Zaraz jednak spojrzała porozumiewawczo na Ryana, posyłając mu chytry uśmiech, dokładnie taki, jak zawsze, kiedy zamierzała go namówić na odjebanie niezłego i raczej złośliwego gówna.
Powrót do góry Go down


Ryan Maguire
Ryan Maguire

Dorosły czarodziej
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180
C. szczególne : irlandzki akcent | niesforne loki | podobny do Tomasza ale wyższy i ładniejszy ofc
Galeony : 1022
  Liczba postów : 425
https://www.czarodzieje.org/t22430-ryan-maguire#742030
https://www.czarodzieje.org/t22432-ryan-maguire
https://www.czarodzieje.org/t22429-ryan-maguire
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 EmptyCzw 28 Gru 2023 - 18:20;

- Dobrze, ale jak mnie za to zamkną w Azkabanie to masz mi listownie przysyłać paczki z żywnością i swoje wyuzdane fotki - przystał bez chwili namysłu na pomysł dopuszczenia się kradzieży w imieniu Gwenki, niczym prawdziwy dżentelmen skory do poświęceń dla swojej damy, choć nie obyło się bez drobnej negocjacji. W końcu nie może być tak, że to on będzie stratny. Już wystarczająco dużo strat moralnych poniósł podczas ich związku, na przykład podczas wiernego testowania nowych ekstrawaganckich wariacji kulinarnych ambitnej kucharki oraz różnych burzliwych dyskusji. - Może jak zaimponujesz towarzystwu, to za rok będą kieliszki w kształcie twojej cudnej twarzy - stwierdził rozbawiony - Ukradłbym je wtedy wszystkie i ułożył w przeszklonym kredensie - obiecał solennie, a potem prawie umarł, kiedy Gwen zasadziła mu znienacka cios w ramię. Znaczy, nie tak całkiem znienacka, bo powinien był się go spodziewać, był jednak zbyt zajęty wyśmiewaniem jej, by zdążyć w porę zrobić unik. Niestety, jej oburzenie tylko wzmogło wesołość Romana.
- W t e d y tak myślałem. Widzisz, to był prawdziwy dowód mojego uczucia, po prostu teraz wrócił mi rozum... i słuch - bronił się, ubawiony po pachy, ale zrobił nostalgiczną minę, kiedy Gwen słusznie zauważyła że ich dawna studencka melina prawdopodobnie już dawno zakończyła swój żywot - Może to i lepiej. Nasze zdjęcie tam wisiało w rankingu TOP PIWOSZE, nie wiem czy byś chciała żeby twoi uczniowie tam teraz chodzili i zobaczyli ile rekordów pobiłaś - zauważył, uśmiechając się pocieszająco. Rozumiał doskonale jej rozterki związane z dorosłością, która - mimo niewątpliwych zalet - bywała zwyczajnie męcząca, a on sam czasem czuł się podobnie przytłoczony. Z tym że chyba częściej miał okazję, by odreagować, w końcu w wolnym czasie nie musiał dyżurować na szkolnych korytarzach i stanowić przykładu dla młodzieży. - No wiem - powiedział po prostu tonem pełnym zrozumienia, a zaraz dodał z ożywieniem: - Dlatego dziś nie jesteśmy panią profesor i panem ambasadorem tylko Gienią i Romkiem i jedyna nasza zasada to BAW SIĘ I SZALEJ I NIE MYŚL CO DALEJ. Marla zawsze tak mawia, uważam że to piękne motto - podzielił się z nią słowami Marleny i zrobił bardzo głupią minę, gdy usłyszał jej pytanie towarzyszące przypinaniu broszek. - Mamuty wyginęły dawno temu - odparł wymijająco, bo przecież oficjalnie nie mógł nic powiedzieć, a że towarzyszyło temu puszczanie oczka, to już inna kwestia. Nagle Gwen zaczęła robić jakieś akrobacje i chować się za nim, co wprowadziło go w chwilową konsternację, ale zgodnie z jej przykazem nic nie mówił tylko patrzył na parę ludzi i słuchał wyjaśnień. Parsknął śmiechem na wspomnienie tragedii buraczanej, choć jednocześnie był szalenie oburzony rozpadem małżeństwa Elizy.
- Jasne, że pamiętam, urocza kobieta. Mój ulubiony moment to było jak któraś z twoich kuzynek wbiegła do domu i prawie dostała zawału bo myślała że ktoś dokonał krwawej masakry w kuchni - odszepnął konspiracyjnie, wspominając cały weekend jako naprawdę udany, bo Honeycottowie byli po prostu wspaniałą rodziną i żaden wypadek kulinarny nie mógł tego popsuć. Zmierzył potem nieprzychylnym, oceniającym wzrokiem najpierw przysadzistego jegomościa, a potem chudą flądrę, a gdy spojrzenie skrzyżowało się z tym gwenkowym, od razu wiedział, co się kroi. Znaczy nie wiedział co, ale wiedział że c o ś.
- Wiele można wybaczyć, ale nie taką zniewagę jak pomylenie eskalopek z przegrzebkami - mruknął śmiertelnie poważnie - Jaki jest plan? - spytał, od razu zwarty i gotowy do działania. Jak za starych, dobrych czasów.
Powrót do góry Go down


Gwen Honeycott
Gwen Honeycott

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 173
Galeony : 1288
  Liczba postów : 567
https://www.czarodzieje.org/t22493-gwen-honeycott#746421
https://www.czarodzieje.org/t22524-aero#747360
https://www.czarodzieje.org/t22492-gwen-honeycott-kuferek#746415
nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 QzgSDG8




Gracz




nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 EmptyCzw 28 Gru 2023 - 19:03;

@Ryan Maguire

Uniosła brwi, wydymając lekko usta.
- No to lepiej, żeby Cię nie zamknęli. Ja wiem, że zardzewiałeś do końca w tym Ministerstwie, ale te kubeczki są takie. - powtórzyła, pokazując mu dobitnie, raz jeszcze, że są malutkie, jakoby to miało znaczyć, że tak bardzo łatwiej będzie je ukraść.
Zachichotała na sugestię kubków ze swoją podobizną:
- Myślisz, że otworek byłby tam, gdzie usta? - zrobiła dzióbek, imaginując sobie malutką główkę jako kieliszek do wódki- Albo o, w uchu... - z chwilowego zamyślenia o estetyce naczyń pierwszej potrzeby (czyli tych do alkoholu) wyrwało ją wspomnienie ich wyjątkowo nieprzychylnej fotografii, z której oboje byli debilnie dumni, kiedy zdobyli ten chwalebny tytuł czołowych alkoholików sezonu. Miała mgliste wspomnienie, że zdjęcie zrobiono im chwilę przed tym jak Ryan obrzygał jej trzewiki i w jej pamięci na tej fotografii można było dostrzec pierwsze spazmy zapowiadające pawia, ale czy tak było naprawdę? Tego prawdopodobnie nie dowiedzą się już nigdy, bo wraz z zamknięciem Muzycznej Meliny zapewne i zdjęcie zniknęło na zawsze.
Może to i lepiej...
- Sandra chyba ze dwa lata nam nie chciała uwierzyć, że to były buraki... - pokiwała z powagą głową. Juniper niemal wyszła z siebie i stanęła obok załamana tym, że ktokolwiek w rodzinie może posądzać kogokolwiek innego o taką przemoc.
- Najpierw... - uniosła palec w górę- Zaciery. I nalewka. I czapeczki. A potem... - potarła podbródek- Potem znajdziemy panią flądrę i dopilnujemy, żeby więcej nie chciała przychodzić na tak wyśmienite wydarzenia jak Targi Piwa i Paliwa. - uderzyła pięścią w otwartą rękę, uznając, że postanowione, głównie dlatego, że bardzo rzadko zdarzało się, żeby Romek jej czegoś odmawiał. Jak głupie by to nie było.
Złapała go pod rękę i jak się rzekło, tak się stało, poszli do stanowiska, w którym jakiś oświecony czarodziej opowiadał o robieniu zacieru z księżycową rosą, wychwalając jej właściwości fermentacji owoców, w czasie to którego opowiadania Gwen i Ryan już okupowali stolik z degustacją, skrupulatnie degustując każdą z nalewek, niektóre po dwa razy, by upewnić się, który ze smaków jest najlepszy.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 QzgSDG8








nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty


Pisanienacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty Re: Dublin, Irlandia  nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Dublin, Irlandia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 5 z 7Strona 5 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: nacechowany - Dublin, Irlandia - Page 5 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Świstokliki
-