Kości / Litery / Przerzuty:4 Kuferek:72 Własny sprzęt: Varápidos (+6) Wykorzystany sprzęt drużyny: kask (+1), ochraniacze (+1), koszulka (+1), kompas (+1) Łączna liczba punktów: 82 Pozostałe przerzuty: 7/8
Chociaż starała się bardzo, nie była w stanie niczym zastąpić tej adrenaliny, która towarzyszyła jej podczas rozgrywek. I właśnie dlatego tak bardzo kochała Quidditcha. Rywalizacja i zabawa, które świetnie ze sobą współgrały - uwielbiała to. Dodatkowo wrzawa widzów na trybunach w tle, dodatkowo zagrzewała ją do walki i nie wyobrażała sobie ich zawieść. Po przejęciu piłki, wiedziała, że nie ma wyjścia i musiała zdecydować się na podanie do Gryfona, który po chwili również został otoczony i wrócił kafla ponownie w jej dłonie. Sprawnie go przyjęła i wystrzeliła ku obręczom, aby szybko rozeznać się która z nich jest jednocześnie najbardziej dostępna dla niej, ale też najmniej w zasięgu O'Connora. Celując w jedną z bocznych poderwała się z miotły, aby wyskoczyć ku górze i stosując Łomot Finbourgha wykonać szarżę na pętle.
Autor
Wiadomość
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
K6:6 Kuferek:66 Własny sprzęt: Błyskawica (+7), rękawice (+1), gogle (+1), ochraniacze (+1), kompas (+1), koszulka (+1) Łączna liczba punktów: 78 Pozostałe przerzuty: 7/7
Powrót z ferii był dla niej jakoś wyjątkowo ciężki i nawet nie potrafiła powiedzieć, dlaczego. Czuła się, jakby na jej głowę spadła nagle tona obowiązków, brakowało jej czasu w trakcie dnia, żeby po prostu usiąść na tyłku i nic nie robić. Czas od pamiętnego balu sylwestrowego zdawał się pędzić tak szybko, jak jeszcze nigdy i nieco ją to przerażało. Dopiero co rozpoczynała swoją przygodę ze studiami, a tu już za kilka miesięcy miała opuścić szkolne mury, prawdopodobnie na zawsze. Co za straszna perspektywa. Dobrze, że w tamtym momencie nie musiała się nad tym zastanawiać, a nawet nie mogła. Miała teraz na głowie zdecydowanie ważniejsze rzeczy. Mecz quidditcha i to przeciwko Gryfonom na pewno nie miał być łatwy, ale też które spotkanie takie było? Wciąż jednak nie mieli kapitana, co niestety utrudniało nieco komunikację i sprawy treningowe, ale koniec końców udało im się ustalić skład wyjściowy. Mecz się rozpoczął i jak zawsze wszystko zaczęło toczyć się w błyskawicznym tempie. Nim się obejrzała, Gryfoni pognali w stronę ich obręczy i oddali pierwszy rzut, ale Andrew poradził sobie na obronie śpiewająco. Ola aż uniosła wysoko kciuki i wydała jakiś dziki, radosny okrzyk, tak była zadowolona z jego interwencji. A potem dostała kafla i sama zrobiła w tył zwrot, ku obręczom Gryfonów, na które ostatecznie oddała rzut, wykorzystując do tego jeszcze kombinację. Nie zamierzała ułatwiać im obrony.
K6:4 Kuferek: 61 + 1 za tatuaż z runą Algiz Własny sprzęt: kompas (+1) Wykorzystany sprzęt drużyny: miotła (+4), rękawice (+1), kask (+1), koszulka (+1), google (+1), ochraniacze (+1) Łączna liczba punktów: 72 Pozostałe przerzuty: 7/7
Po ostatnim treningu nie miała zbytnich nadziei na to, że będzie mogła zagrać w najbliższym meczu z Hufflepuffem. Jednak okazało się, że przez braki w składzie mogła wejść z ławki rezerwowych na pozycję obrońcy. Co prawda mało kiedy grała przy pętlach, ale refleks zazwyczaj miała dobry (nie dawała się tych cholernym tłuczkom), dlatego była dobrej myśli. W końcu w różnych funkcjach na boisku można się sprawdzić. A ona kochała Quidditcha całym serduchem, a to dodawało jej dodatkowe punkty mocy. Po krótkiej, motywacyjnej przemowy Ruby wyszli na szkolny stadion i gra się zaczęła. Kto by się spodziewał, że już pierwsze minuty meczu wprowadzą tyle emocji. Gryfoni zaatakowali nagle, od samego początku pokazując, że nie ma co ich lekceważyć. Jednak Puszki po obronionej piłce rzucili się w odwet i zaatakowali. A to była pierwsza próba dla Ode. Momentalnie oceniła sytuację, widząc pędzącą w jej kierunku @Aleksandra Krawczyk i rzuciła się na jedną z obręczy, ostatecznie broniąc niełatwy rzut. Uśmiechnęła się pod nosem, ściskając kafla, po czym nie zatrzymując na długo gry, posłała go do Jinxa, mając nadzieję, że ten zaszarżuje na pętle przeciwników.
Eugene 'Jinx' Queen
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173
C. szczególne : Przekłute uszy; czasem noszony kolczyk w nosie; drobne i mniej drobne tatuaże; pomalowane paznokcie; bardzo ekspresyjny sposób bycia; krwawy znak
K6:3 przerzucone na 1 Kuferek: 30 GM Własny sprzęt: Varapidos (+6 GM), rękawice sportowe z cielęcej skórki (+1 GM), magiczna koszulka quidditchowa (+1 pkt GM) Wykorzystany sprzęt drużyny: gogole i ochraniacze (+2 GM) Łączna liczba punktów: 40 Pozostałe przerzuty: 3/4
- Zrobiłem dla wszystkich babeczki do świętowania po tym jak wygramy mecz, ale będziecie musieli mi uwierzyć na słowo, bo okazały się smakować jeszcze gorzej niż wyglądały, na szczęście w rzucaniu piłką jestem lepszy niż w pieczeniu, więc czuję, że to będzie dobra gra - paplam niby w stronę Ruby, przebierając się w sportowy strój i nie za bardzo przejmując się, czy mnie słucha, czy jest zajęta swoimi kapitańskimi obowiązkami czyli wymyśleniem dobrego motywującego przemówienia - i chyba nie była, wnioskując po elokwencji, ale i wychodzi jej zajebiście więc komentuję to radosnym "aye aye kapitanie" i szeroko salutuję. Energia pulsuje mi w żyłach żywo, jakbym był po kilku energetykach - a jestem tylko po jednym i eliksirze wzmacniającym. Wskakuję na mojego pięknego Varapidosa, podrywając się z ziemi błyskawicznie. Gra zaczyna się energicznie, co jest zapowiedzią dobrego meczu. I w moje ręce kafel trafia szybko, więc nie oglądam się za siebie, tylko zapierdalam w stronę pętli, aby zdobyć pierwsze punkty dla naszej drużyny. - TAK JEST, TAK TO SIĘ ROBI - wydzieram się dziko, gdy kafel wpada do bramki oczyszczonej tłuczkiem.
Ostatnio zmieniony przez Eugene 'Jinx' Queen dnia Sob Mar 25 2023, 18:44, w całości zmieniany 1 raz
Ruby Maguire
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Mecz się zaczął, a ona od razu wpadła w wir gry. Obserwowała przebeg wydarzeń, krzycząc do swojej drużyny wskazówki i ciesząc się jak głupia, kiedy celnie rzucali do pętli, a kiedy Odeya pięknie obroniła strzał Puchonów, to wrzeszczała z wniebowzięcia. Musiała koniecznie zwerbować ją z powrotem do drużyny i może trochę pozmieniać pozycje, ale to problemy Ruby z przyszłości. Teraz musiała skupić się na meczu. Widziała jak Jinx leci w stronę pętli. Była jednak trochę za daleko i bała się, że nie zdąży na czas spałować Andrew (chyba tak miał na imię), więc krzyknęła do Fitza, żeby był gotowy i z całej siły odbiła tłuczka, który leciał akurat w jej stronę, by mógł go przejąć drugi pałkarz. Przyda się mu też trochę rozruchu po tej kontuzji, a w to, że mu się uda to nie wątpiła wcale. I miała rację, zagwizdała, kiedy pięknie z kombinacją spałował Andrzeja. — Już się popisujesz? — zawołała, ale podleciała do niego, żeby zbić piątkę.
______________________
without fear there cannot be courage
Fitzroy Baxter
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 187
C. szczególne : kolczyki w uszach, skóry i dresiki, platynowe, czasem różowe włosy
K6: po 2 przerzutach - 6 Kuferek: 15 Wykorzystany sprzęt drużyny: cały Łączna liczba punktów: 25 Pozostałe przerzuty: 0/2
W końcu wróciłem na dobre do Hogwartu. Przez durną kontuzję nadgarstka straciłem pół sezonu i jakieś farfocle zdążyły mnie zastąpić na dumnym stanowisku u boku Ruby. Na szczęście dziś okazało się, że jest wolny slot i wróciłem dwa dni wcześniej niż planowałem. Dowiedziałem, że Ruby została kapitanem i wchodzę właśnie na jej niesamowitą przemowę do której klaszczę i gwiżdżę głośno. - RUBY! - krzyczę i porywam w ramiona @Ruby Maguire, okręcając się z nią. - Wyjabana przemowa, jesteś przednim kapitanem - mówię wesoło, chociaż wcale nie wiem jak idą jej treningi. W końcu w składzie! Wzbijam się w powietrze i póki co nikt nie może trafić do bramki, tacy niesamowici są obrońcy, więc musimy wziąć sprawy w swoje ręce z Rubsonem! Lecimy do bramki Huffu. Moja partnerka podaje do mnie perfekcyjnie, ja zaś bardzo finezyjnie podrzucam pałkę do góry, łapię drugą ręką i dopiero wtedy uderzam z całej siły, dzięki temu zmylam pałkarkę, która miała bronić typa na bramce. - Musiałem o sobie przypomnieć! - krzyczę do Ruby z którą zbijam piąteczkę.
Vinícius Marlow
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170,5 cm
C. szczególne : krzywy zgryz, dużo pieprzyków, w tym nad górną wargą. Tatuaż na karku, kolczyk w lewym uchu, spora blizna w prawej pachwinie. Na jego ramieniu zwykle siedzi elficzka
K100 i litery:51 Kuferek: 4 xD Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: pakiet za 10 proszz Łączna liczba punktów: 14 Pozostałe przerzuty: 1/1
Quidditch to brutalna gra, a ja nie jestem fanem brutalnych rozwiązań. Nic dziwnego, że mecze nie były moim absolutnym priorytetem i zdawały się nie zaprzątać mojej głowy. Kiedy dołączyłem do drużyny, to stało się to z dwóch powodów – po pierwsze odpowiadała mi niezwykła atmosfera braterstwa i jedności, poczucie przynależności, a po drugie chciałem być jak najbliżej, kiedy komuś dzieje się krzywda. Dalej chcę – i na szczęście jestem. Mam jedną zasadę – nie gram na pozycji pałkarza. Nie czuję się z tym dobrze, nie mam ochoty kierować na nikogo tłuczków. Wiem, że przymuszony, podświadomie sabotowałbym własną drużynę. Na obronę jestem z kolei, cóż, za drobny. Może historia Quidditcha zna przypadki, gdzie ktoś mojej postury nadrabiał zwinnością za trzech ćwierćolbrzymów, ale ja niestety nie mam takich zdolności. Najlepiej czuję się jako szukający, kiedy mogę patrzeć na wszystko nieco z oddali. Mam wtedy widok na wszystkich, a sam nie powoduję zamieszania. Nie wiem, czy jestem wspaniały na tej pozycji, podejrzewam, że niekoniecznie, nie miałem wielu okazji, żeby się o tym przekonać. W każdym razie czuję się tu lepiej niż jako ścigający, nie jestem tak... wystawiony na widok i to mi odpowiada. Aż do momentu potencjalnego złapania znicza nikt zapewne nie będzie zwracał na mnie uwagi.
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
K100 i litery:31 Kuferek: 7 Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: Nimbus (+4) + kask (+1), ochraniacze (+1), rękawice (+1), gogle (+1), koszulka (+1), kompas(+1) = +10 Łączna liczba punktów: 17 Pozostałe przerzuty: 1/1
To był dobry dzień na mecz, czuła to! Ruby wspaniale ich zagrzewała do walki, Fitz wrócił po kontuzji i wszyscy zdawali się gotowi po ostatnim treningu. Nawet Marlenka! Nie czekając na nic więcej zgarnęła sprzęt i ruszyła na boisko, nie mogąc doczekać się pogoni za zniczem. Póki go jednak nie było, choć rozglądała się za nim czujnie, oglądała z bezpiecznej odległości grę. Już od samego początku zaczęli ostrym wejściem i zawiwatowała pierwszej akcji, mimo że przerwana – była piękna. A zaraz Odeya obroniła! I Jinx… - JINX! Bohaterze! – zawiwatowała, ale szybko odzyskała koncentrację, nie mogła dać Viniemu dotrzeć pierwszemu do znicza.
Ostatnio zmieniony przez Harmony Seaver dnia Sob Mar 25 2023, 18:53, w całości zmieniany 1 raz
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
K6:1 - 3 Kuferek: 4 GM Własny sprzęt: n/d Wykorzystany sprzęt drużyny: cały zestaw +10 Łączna liczba punktów: 14 Pozostałe przerzuty: 0/1
Jakoś nie ekscytowała się tym meczem. Może dlatego, że znowu było jej tak potwornie gorąco, bez wyraźnego powodu, a to ostatnio naprawdę ją irytowało. Miała świadomość, że działo się tak od czasu tej jakże wspaniałej przygody na Avalonie, ale nie mogła wiele w tym względzie zmienić. Tak czy inaczej, Carly była nieco zirytowana, co w jej przypadku było dziwne, ale widać odbijało się na niej o wiele mocniej, niż sądziła. Grzała się niemiłosiernie w stroju do gry, była na swój sposób marudna i pewnie właśnie z tego powodu nie grała najlepiej. Nie była aż taka fajtłapą, żeby nie wiedzieć, co powinna robić, znała swoje miejsce, swoje siły i wszystko, a obrona tym razem szła jej tak beznadziejnie, że mogłaby od razu przyłożyć samej sobie w łeb, wyszłoby na to samo. Może była zmęczona? Może ostatnim czasem zjadła za dużo ciastek? Jakby nie było, nie wyszła jej ta obrona i przez nią stracili punkty, co skwitowała ciężkim westchnięciem i przeproszeniem Andrew, ale wiedziała już na pewno, że to nie był jej dzień.
______________________
I come from where the wild
wild flowers grow
Andrew Park
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 182cm
C. szczególne : włosy zwykle znajdujące się w lekkim nieładzie, promienny uśmiech, zawsze ma przy sobie talię kart tarota
K6: - Kuferek: 7pkt Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: cały Łączna liczba punktów: 17 Pozostałe przerzuty: 1/1
Co prawda może i Oli nie udało się zdobyć gola, na którego tak bardzo liczyli, ale przynajmniej zaliczyła bardzo dobrą próbę zdobycia. Przynajmniej tego mógł jej pogratulować nawet jeśli nie przełożyło się to na zmianę wyniku punktowego. Nie spodziewał się jedynie tego, że przy kolejnej akcji na pętle aktywują się akurat pałkarze. Co prawda liczył na to, że puchońska ręka sprawiedliwości go jakoś obroni przed tym przerażającym strzałem, ale przeliczył się mocno. Zamiast tego oberwał, a kafel przeleciał przez obręcz, a biednemu Parkowi nie zostało nic innego jak wznowić grę po tym bolesnym doświadczeniu.
Freddie Moses
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : luźne ubrania | wzrost | miętówki | kolorowy tatuaż z mieniącymi się gwiazdami na całym przedramieniu
K6:2 Kuferek: 5 Wykorzystany sprzęt drużyny: druzynowy caly Łączna liczba punktów: 15 Pozostałe przerzuty: 1/1
Ostatnio byłam na szukajce z braku innych ludzi i z ulgą wracam na miejsce ścigajki, gdzie grałam oryginalnie. Może i splendor po złapaniu znicza był wykurwisty, ale nie czułam się na siłach, by ponownie wziąć na swoje barki taką presję. Całe szczęście, że wrócił Vinicjusz i mógł mnie godnie zastąpić. Na początku latam jedynie to w jedną to w drugą stronę, niespecjalnie mając okazję do przejęcia piłki. W końcu Gryfoni niestety strzelają gola, masakrycznie nokautując biednego Andrzeja. Na szczęście chłopak żyje i podaje mi kafla. Ja zaś prawie wpierdzielam się na atakującą mnie Marlenę, więc muzę przerzucić jak najszybciej do innego ścigającego.
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
K6:3 -> 2 Kuferek:66 Własny sprzęt: Błyskawica (+7), rękawice (+1), gogle (+1), ochraniacze (+1), kompas (+1), koszulka (+1) Łączna liczba punktów: 78 Pozostałe przerzuty: 6/7
Obrończyni Gryffindoru niestety obroniła jej rzut, na co Ola uśmiechnęła się krzywo, zaraz wracając do właściwej gry. Nie było co rozpaczać, takie rzeczy się działy i nieważne, jak dobry był to rzut, jeśli obrońca miał super skille jak najwyraźniej Odeya, to i tak bronił. Ale Krawczykówna nie chciała dopuścić do powtórki z rozrywki i obiecała sobie, że kolejnym razem bardzo się postara, żeby te punkty dla Hufflepuffu zdobyć. Póki co to jednak oni tracili, bo Andrew został bezczelnie spałowany i wpuścił bramkę. Trzeba było przyznać, że w tym starciu nie miał szans, a cała ta sytuacja sprawiła, że Ola jeszcze bardziej się nakręciła i z kaflem, którego dostała od Fredki pognała przed siebie, wymijając przeciwników. Kiedy już znalazła się w dogodnym położeniu, posłała piłkę prosto w kierunku obręczy czerwonych, mając nadzieję, że tym razem obrońca przyśnie albo to w niego trafi tłuczek. Oko za oko, tak?
Ostatnio zmieniony przez Aleksandra Krawczyk dnia Sob Mar 25 2023, 19:11, w całości zmieniany 1 raz
K6:5 przerzut na 6 Kuferek: 61 + 1 za tatuaż z runą Algiz Własny sprzęt: kompas (+1) Wykorzystany sprzęt drużyny: miotła (+4), rękawice (+1), kask (+1), koszulka (+1), google (+1), ochraniacze (+1) Łączna liczba punktów: 72 Pozostałe przerzuty: 6/7
Nie chciała zapeszać, ale szło im naprawdę nieźle. Co prawda Puchoni pokazywali z każdą sekundą, z każdym atakiem, że nie są łatwymi przeciwnikami, jednak Lwy znały swoje możliwości i dzięki dopingującym na trybunach kibicom, latali jeszcze wyżej - i szybciej. I tak posypały się pierwsze punkty właśnie w ich kierunku. Ale gra toczyła się dalej, kafel przechodził z rąk do rąk, a tłuczki śmigały wokoło jak oszalałe. Czasami ciężko było nadążyć nad akcją, zwłaszcza, że Odeya nie była przyzwyczajona do obserwacji meczu ze statycznej pozycji obrońcy. Ale wolała jednak obserwować go w ruchu. Jednak było jej dane tego dnia pilnować pętli, więc to robiła. Kiedy po raz kolejny kafel pomknął ku nim, była w gotowości i znowu nie dała piłce przelecieć przez obręcze.
Vinícius Marlow
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170,5 cm
C. szczególne : krzywy zgryz, dużo pieprzyków, w tym nad górną wargą. Tatuaż na karku, kolczyk w lewym uchu, spora blizna w prawej pachwinie. Na jego ramieniu zwykle siedzi elficzka
K100 i litery:G Kuferek: 4 xD Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: pakiet za 10 proszz Łączna liczba punktów: 14 Pozostałe przerzuty: 1/1
Staram się nie zakładać niczego w temacie wyniku meczu. Oczywiście, że chcę, żeby Hufflepuff wygrał, ale nie czuję się wystarczająco ogarnięty w temacie, by móc orzekać na temat tego, czy mamy na to jakiekolwiek szanse. Gryfoni od zawsze byli silną drużyną, ale staram się nie myśleć o tym w taki sposób. Głęboko wierzę w to, że nastawienie i wola walki są w stanie zdziałać cuda, więc skupiam się na pozytywach (nawet kiedy tracimy pętlę) no i przede wszystkim z rosnącym skupieniem wypatruję znicza. Kilka razy mam wrażenie, że gdzieś mi mignął, ale podążam za tym przeczuciem lub złudzeniem bardzo ostrożnie, tak żeby nie ściągać na siebie uwagi przeciwników – zwłaszcza Rem, która jest dziś moją główną konkurentką. W przelocie rzucam jej tylko szczery uśmiech. Ciekawe, czy na miotle czuje się chociaż w połowie tak dobrze, jak na lodzie.
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
K100 i litery:G Kuferek: 7 Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: Nimbus (+4) + kask (+1), ochraniacze (+1), rękawice (+1), gogle (+1), koszulka (+1), kompas(+1) = +10 Łączna liczba punktów: 17 Pozostałe przerzuty: 1/1
To było niesamowite uczucie, oglądanie meczu z góry, ich wszystkich zagrań, kombinacji, a już szczególnie, gdy Gryfoni grali z taką siłą. Czasami zastanawiała się, jakby to było grać jako ścigająca, pęd powietrza musiał być niesamowity i ta adrenalina. Ciekawe, czy była tak wysoka jak podczas zawodów łyżwiarskich? Co do tego, miała nadzieję, że mecz przebiegnie sprawnie, bo jak wyląduje na skrzydle szpitalnym, to trener ją tam przecież dobije... Nie był to jednak czas na dywagacje. Rozglądała się, szukała złotego błysku, światła odbitego od gładkiej powierzchni, nasłuchiwała tego znajomego dźwięku. Widząc uśmiech Viní'ego też posłała mu swój własny, promienny i krótko do niego zamachała. Szybowała raz trochę na lewo, raz na prawo, nie chcąc się zdradzić gdzie zaraz ruszy... A może powinna go podpuścić? To była taktyka do przemyślenia. Na razie czuwała.
Marla O'Donnell
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
K6:5 -> 1 K100 i litery: - Kuferek: 25 Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: cały Łączna liczba punktów: 35 Pozostałe przerzuty: 2/3
Nie przejęła się, że Andrzej, jakimś cudem, obronił jej piękny rzut. To był przecież dopiero początek, a energii ani werwy im nie brakowało. Tu darła się wniebogłosy, gdy Jinx zdobył dla nich pierwsze punkty, tu goniła Fredkę, żeby odebrać jej kafla, tu obserwowała z wypiekami na twarzy nokautowanego Andrzeja. Było po prostu pięknie. Krzyknęła radośnie, kiedy Odeya znów perfekcyjnie obroniła pętle, podleciała do niej i pewnie chwyciła kafla. Zrobiła rekonesans na boisku i po chwili zorientowała się, że nie ma możliwości podania ani Drejkowi ani Jinxowi, więc dość samolubnie poszybowała w stronę bramek Puchonów i po raz kolejny rzuciła.
______________________
Ruby Maguire
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Gra była szybka i wymagała od niej skupienia. Obserwowała swoją drużynę, chcąc wyczuć dobry moment. Kątem oka też patrzyła na latające tłuczki, które zbliżały się w stronę graczy, musiała przecież wiedzieć skąd jakiegoś odbić. Dlatego kiedy widziała, że Marlena pędzi jak wiatr do pętli, to Ruby już leciała i odbijała z pełną swoją mocą - dokładnie taką jak na treningu – tym razem celując faktycznie w głowę, bo irytowało ją to, że tak wolno zdobywali punkty. Niestety jakiś zjeb kompletny z Hufflepuffu, którego w ogóle nie kojarzyła obronił jej idealny nokaut, na co zaklęła siarczyście wkurzona jak osa. Chwilę potem poprosiła sędzię o chwilę przerwy, bo Odeya miała nagły wypadek w postaci kłopotów z jelitami, więc musieli zmienić skład, nie mogli przecież zostać bez obrońcy. Mulan więc wskoczyła na jej miejsce, a Ruby modliła się w duchu, żeby ta zmiana nie zaburzyła balansu drużyny i meczu, bo w gruncie rzeczy szło im nie najgorzej.
______________________
without fear there cannot be courage
Ostatnio zmieniony przez Ruby Maguire dnia Sob Mar 25 2023, 19:23, w całości zmieniany 1 raz
K6:2 Kuferek: 0 GM Wykorzystany sprzęt drużyny: komplet Łączna liczba punktów: 10 Pozostałe przerzuty: 1/1
Christian tego popołudnia miał po raz pierwszy w życiu wystąpić w puchońskich barwach podczas szkolnego meczu quidditcha, dlaczego poza nutą ekscytacji, odczuwał również ogromny stres związany z ciążącą na nim odpowiedzialnością. Pragnął dołożyć cegiełkę do wygranej swojej drużyny, ale nie był pewien czy podenerwowany czysto uderzy w tłuczek, a nie darowałby sobie gdyby przypadkiem uderzył któregoś z kolegów dokonujących spektakularnej szarży na obręcz przeciwnika. Nic dziwnego, że przed rozpoczęciem rozgrywki musiał wziąć głębszy oddech, niczym mantrę powtarzając sobie te dwa słowa: dasz radę. Wreszcie wzbił się w powietrze, dając się ponieść krzykom wypełniającym cały stadion, a kiedy znalazł się na odpowiednim pułapie wysokości, omiótł spojrzeniem rozległe boisko, starając się nie tylko odnaleźć znienawidzone przez graczy tłuczki, ale i ocenić któremu z Gryfonów najbardziej przydałoby się bolesne zderzenie z upierdliwą piłką. Cóż, zmysł drapieżnika musiał jednak zaczekać. Prędko bowiem okazało się, że pierwszym zadaniem młodziutkiego chłopaka w meczu będzie nic innego jak obrona własnego obrońcy, jakkolwiek absurdalnie by to nie zabrzmiało. Christian wypatrzył bowiem frunącego w jego kierunku tłuczka i zareagował błyskawicznie, mknąc ile sił w miotle, żeby odsunąć od Parka zagrożenie zręcznym machnięciem pałką.
Andrew Park
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 182cm
C. szczególne : włosy zwykle znajdujące się w lekkim nieładzie, promienny uśmiech, zawsze ma przy sobie talię kart tarota
K6:6 po przerzucie Kuferek: 7pkt Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: cały Łączna liczba punktów: 17 Pozostałe przerzuty: 0/1
Andrzej nawet nie spodziewał się tego, że tak szybko uda mu się otrząsnąć z tego niemiłego spotkania z tłuczkiem pierwszego stopnia. Co prawda dalej był niezwykle obolały, ale to jakoś szczególnie nie przeszkadzało mu w poruszaniu się po boisku. Być może dlatego właśnie dalej mógł pozostawać czujny jak ważka i nie dopuścić do tego, aby worek z golami się rozwiązał bardziej niż miało to miejsce jeszcze parę akcji temu. Tym razem poszczęściło mu się na tyle, że pałkarz Hufflepuffu zachował wystarczającą uwagę, aby móc obronić go przed kolejną nadlatującą żelazną piłką, co zdecydowanie pomogło mu w rzuceniu się do obrony pętli, którą obrała sobie Marlenka. Uwielbiał tę dziewczynę, ale nie było mowy, aby w grze pozwolił jej na to, aby zdobyła punkty dla przeciwnej drużyny. Po tym jak z sukcesem udało mu się obronić rzut na obręcz przerzucił chyżo do Freddie, która kręciła się w pobliżu i czekał na to, co też z tego wyniknie.
Freddie Moses
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : luźne ubrania | wzrost | miętówki | kolorowy tatuaż z mieniącymi się gwiazdami na całym przedramieniu
K6:1 Kuferek: 5 Wykorzystany sprzęt drużyny: druzynowy caly Łączna liczba punktów: 15 Pozostałe przerzuty: 1/1
Rzucaliśmy piłkę to w jedną to w drugą stronę, napierdalanka była zacna, ale prawie żadna piłka nie wpadała do bramki. Tylko nokaut naszego obrońcy spowodował, że udało się coś wrzucić Gryfonom. I nie zamierzali przestawać. Pałkarze Gryfu strasznie się uparli na to żeby wyeliminować naszego obrońcę z gry, co było całkiem mądrym pomysłem, całe szczęście nieudanym. Andrzejowi tym razem udało się złapać i ten ponownie podał do mnie. Najwyraźniej bardzo ufał moim umiejętnościom. Więc nie mogłam go zawieść! Lecę przez całe boisko jak pojebana by samodzielnie spróbować rzucić do bramki Gryfów gdzie zmieniał się bramkarz.
Mulan Huang
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
K6:2 Kuferek: 27 Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: cały Łączna liczba punktów: 37 Pozostałe przerzuty: 3/3
Szczerze powiedziawszy Mulan nie nastawiała się na to, że jednak pojawi się na boisku, bo z tego co słyszała Gryfoni mieli całkiem dobry i do tego bardziej profesjonalny skład, który miał zająć się całością. Wiadomo, że akurat nawet jeśli Huang była dosyć wysportowana to akurat w lataniu nie była jakimś wielkim ekspertem także całkowicie to rozumiała. Jednak z powodu nagłej i nieprzewidzianej sraczki Odki, Mushu jednak musiała wziąć miotłę we własne ręce i wylecieć ku chwale Gryffindoru, aby móc próbować ratować honor i wynik swojego domu. I faktycznie tuż po tym jak weszła na murawę okazało się, że zajdzie potrzeba jej boskiej interwencji, bo wściekłe borsuki nacierały mocno.Chwyciła bez większego problemu rzucony kafel i odrzuciła go w kierunku swoich ścigających. Oby tylko wyszło z tego coś dobrego.
Vinícius Marlow
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170,5 cm
C. szczególne : krzywy zgryz, dużo pieprzyków, w tym nad górną wargą. Tatuaż na karku, kolczyk w lewym uchu, spora blizna w prawej pachwinie. Na jego ramieniu zwykle siedzi elficzka
K100 i litery:7 oraz 1 i 1!!! Kuferek: 4 xD Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: pakiet za 10 proszz Łączna liczba punktów: 14 Pozostałe przerzuty: 1/1
No bo jeśli rzeczywiście lata choć w połowie tak dobrze, jak jeździ, to jestem w nie lada tarapatach i może powinienem się z tym zniczem od razu pożegnać. Trochę śmieję się sam do siebie, a trochę jestem poważny, no bo ja na przykład nie latam nawet w połowie tak dobrze, jak gram na perkusji, a perkusji nie dotykałem już od dwóch lat. Będę potrzebować cholernie dużo szczęścia, żeby wypatrzyć, a potem jako pierwszy złapać... znicza?! Tym razem nie tylko miga mi gdzieś z boku, a pokazuje mi się w pełnej krasie i to całkiem niedaleko mnie, zupełnie jakby chciał mnie zachęcić do tego, bym go złapał. Widzę nawet te delikatne, trzepoczące skrzydełka. Kątem oka zerkam na Harmony i widząc, że jest nieco dalej, mocno zwracam miotłę w odpowiednią stronę i pochylam się nad trzonkiem, by przyspieszyć z całą mocą oferowaną mi przez drużynowy sprzęt. Chwilę potem czuję w palcach coś chłodnego i dygoczącego, jak małe złote zwierzątko i naprawdę wierzyć mi się nie chce, że naprawdę mi się to udało. A może ktoś mnie podpuszcza? Może to jakiś okrutny żart? Czy nie poszło jakoś tak... zbyt łatwo? Zerkam na piłeczkę, jakby chcąc upewnić się, że jest prawdziwa i dopiero potem wyciągam rękę do góry, prezentując ją drużynom, widowni z trybun i przede wszystkim sędziemu. Chwilę potem jestem już na ziemi, uśmiechnięty, rozpromieniony i w otoczeniu wrzawy, ale pierwsze co robię, to wciskam znicza w dłoń @Aleksandra Krawczyk, prosząc, by na chwilę go przetrzymała i czym prędzej przeciskam się do @Andrew Park, który porządnie dziś oberwał. — Wszystko w porządku? Gdzie boli najbardziej? — krzyczę do niego w całym tym hałasie. Świętować będę mógł dopiero kiedy zyskam pewność, że wszystko jest ok.
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
K100 i k6: 61; 1 i 3 Kuferek: 7 Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: Nimbus (+4) + kask (+1), ochraniacze (+1), rękawice (+1), gogle (+1), koszulka (+1), kompas(+1) = +10 Łączna liczba punktów: 17 Pozostałe przerzuty: 1/1
Nie spodziewała się, że złoty znicz tak szybko się ujawni. W jednej chwili słyszała dźwięki gry z boiska, a w drugim mignął jej ten znajomy, złoty blask. I niestety, świecidełko było dużo bliżej Puchona, niż to było dla niej optymalne, żeby je złapać. Nie czekała na nic, w momencie skierowała miotłę i zapikowała przez siebie, próbując dogonić do znicza. Nie było w niej ani sekundy zawahania, jeżeli miałaby wlecieć w ziemię, ale go złapać, to by to zrobiła. Niestety złota kulka była tak blisko Viniego, że nie miała nawet jak być od niego szybsza. Minęła go już w chwili, gdy chłopak trzymał znicz. "Kurwa", chciała przekląć, wściekła na siebie, że nie dała rady dogonić do znicza, kiedy ich drużyna tak dzielnie i silnie walczyła. Ale na Puchona nie mogła być zła, więc kiwnęła na niego z lekkim uśmiechem. - To było niezłe - zaklaskała i odleciała w stronę drużyny, której to posłała przepraszające spojrzenie. - Przepraszam Was, następnym razem będę szybsza! Obiecuję! I faktycznie zamierzała ćwiczyć do upadłego, jeżeli było trzeba, ale na meczu ze Slytherinem będzie gotowa złapać znicz pierwsza!
Zasady obowiązujące podczas meczu znajdują się tutaj!
Pomocniczy kodzik do posta:
Kod:
<zg>K6:</zg> [url=link]#[/url] <zg>K100 i litery:</zg> (tylko dla szukających) <zg>Kuferek:</zg> GM <zg>Własny sprzęt:</zg> wpisz <zg>Wykorzystany sprzęt drużyny:</zg> <zg>Łączna liczba punktów:</zg> X <zg>Pozostałe przerzuty:</zg> Y/Z
Kto by się spodziewał Puchonów w finale? Ja nie. Wyszło jak wyszło i dziś zadziorne borsuki zmierzą się ze wściekłymi orłami. Kto wyjdzie zwycięsko z tego starcia gigantów? Czy Krukoni dołożą kolejne trofeum do pokaźnej gabloty? A może to ta puchońska w końcu przestanie się kurzyć? Odpowiedź poznamy już niebawem! Mecz rozpoczynają Puchoni
______________________
Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Sob Kwi 22 2023, 19:38, w całości zmieniany 1 raz
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
K6:4 Kuferek: 68 Własny sprzęt: Błyskawica (+7), rękawice (+1), gogle (+1), ochraniacze (+1), kompas (+1), koszulka (+1) Wykorzystany sprzęt drużyny: - Łączna liczba punktów: 80 Pozostałe przerzuty: 8/8
Czy to naprawdę miał być jej ostatni mecz quidditcha w puchonich barwach? Nie mogła w to uwierzyć. Pamiętała jakby to było wczoraj, jak poszła na pierwszy trening, kiedy to Nancy obejmowała drużynę i dostała wtedy kaflem prosto w łeb. I proszę bardzo, te kilka lat zleciało w mgnieniu oka. Aż uroniła łezkę przed wejściem do szatni, bo choć nie był to może odpowiedni czas na sentymenty, to jednak sporą część jej szkolnego życia pochłaniał właśnie ten sport. Miała nadzieję, że wygrają. Gwizdek rozpoczynający grę rozbrzmiał na boisku i zaczął się cały ten chaos zwany quidditchem. Nie miała zamiaru popuszczać, więc wyrwała do przodu i zgarnęła kafla, którego zresztą dość szybko podała innemu ścigającemu z ich drużyny. Po co na siłę szarżować do przodu, skoro ktoś inny jest w lepszej pozycji?
K6:4 K100 i litery: - Kuferek: - Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: cały Łączna liczba punktów: 10 Pozostałe przerzuty: 1/1
Nie spodziewałam się, że w finałowym meczu zostanę wrzucona w główny skład. Zazwyczaj tylko krzątałam się na treningach i choć starałam się bardzo to nikt mnie nigdy nie zauważał. Aż do dziś. Ubrana w drużynowy sprzęt, obsrana ze stresu, wylatuję w powietrze, gdy sędzia rozpoczyna grę. Czujnie latam przy Oli, na tyle blisko, żeby mogła podać, ale na tyle daleko od Krukonów, żeby nie mieli możliwości przejęcia kafla. Po chwili łapię piłkę i brawurowo zbliżam się do pętli przeciwników, celując w nią, mam nadzieję, bez zarzutu. Jeśli ja zdobędę pierwsze punkty w tym najważniejszym meczu to umrę ze szczęścia.