Całe boisko okalają wysokie trybuny z których, przy pomocy lornetki, można zobaczyć każdy ruch graczy. Udekorowane są kolorami domów, czyli zielonym, niebieskim, żółtym i czerwonym. Dla nauczycieli przeznaczona jest oddzielna loża. Czasem zagości tam również dyrektor lub pracownik Ministerstwa. Podczas meczu, całe trybuny rozbrzmiewają dopingującymi okrzykami i mienią się rozmaitymi hasłami.
Usiadła na trybunach, żeby przyjrzeć się zimie z góry. Miała już dość śniegu, jednak coś ją powstrzymywało od siedzenia w zamku. Ostatnio spędzała dużo czasu sama na błoniach. Usiadła wygodnie i łapała biały puch do rąk. Jej orzechowe oczy patrzyły teraz na niebo.
I Emma zawędrowała na trybuny. Raczej nie spodziewała się tu kogoś spotkać. Jednak z daleka zobaczyła jakąś inną dziewczynę. Najpewniej puchonke, co było widać po szacie. Dziewczyna zamyślona patrzyła w niebo. - Cześć. - uśmiechnęła się do niej. - Jestem Emma. Z Gryffindoru. Jak się nazywasz? - zapytała przysiadając nieśmiało obok niej.
Oderwała nieprzytomny wzrok od bezchmurnego nieba i spojrzała na dziewczynę. Trochę się zaskoczyła, nie widywała za często ludzi na trybunach o tej porze roku. - Cześć - powiedziała szczerząc się do niej - Christine Davis z Hufflepuffu, ale to już pewnie wiesz - powiedziała, bo zauważyła kiedy zaglądała na szatę. Przez chwilę siedziała patrząc się na coraz gęstszy śnieg. - W tym roku śnieg jest dosyć dokuczliwy - wycedziła kiwając lekko głową- uwielbiam go i zarazem mam go dość...
Uśmeichnęła się na słowa Christine. - Ja tak jakoś lubie zimę. Nawet lubię jak jest mi zimno. Po prostu ta pora roku ma coś w sobie... Wszędzie jest biało i przede wszystkim śnieg kojarzy mi sie ze świętami. - westchnęła w rozmarzeniu. - W której jesteś klasie? - zapytała, przyglądając się uważniej dziewczynie. Nie znała jej.
- Też lubię zimę, ale w tym roku nie da się zbytnio poruszać po błoniach - mruknęła - to jest ten minus. Włożyła ręce do kieszeni kurtki, żeby się trochę rozgrzały, z resztą było jej trochę zimno. - Co myślisz o Hogwarcie ? - zagadnęła nagle. Wiedziała, że pytanie było niezwykle banalne, ale jednak postanowiła je zadać.
Dziewczyna jakby zignorowała jej pytanie. Emma postanowiła to olać. - Co myślę o Hogwarcie? To trudne pytanie... Myslę, że jest to dla mnie drugi dom. Nigdy nie czułam się tu jak w szkole. Dużo czarodziejów ma stąd mnóstwo wspomnień i wielu chciałoby wrócić do tamtych czasów. My pewnie też będziemy. A ty co myślisz? - zapytała ją, zastanawiajac się czy tym razem uzyska odpowiedź.
Spojrzała na dziewczynę kątem oka i zobaczyła jej minę. Zapomniała jej odpowiedzieć na jedno z pytań. Zrobiło jej się przez chwilę głupio i chciała zapaść się pod ziemię. Za bardzo się rozgadała, jednak szybko odpowiedziała. - A ! Jestem w czwartej klasie, przepraszam, coś jestem dzisiaj roztargniona. A ty ? Przez moment zastanawiała się nad odpowiedzią. - Ja traktuje Hogwart jak paroletnią zabawę prawdę mówiąc. Jest jeszcze tyle miejsc w których nie byłam - westchnęła - muszę to jakoś nadrobić. Koniecznie chciałabym wejść do wrzeszczącej chaty, ciekawość jednak przezwycięża rozsądek - powiedziała wywracając oczami.
- Ja jestem w szóstej. Nic sie nie stało. - oderwała wzrok od dziewczyny i oparła sie o siedzenie. - Czyli jesteś typem podróżnika? A chciałabyś wyjechać do innego kraju? Zobaczyc jak tam wygląda magia? - zapytała patrzac na niebo. Było takie piękne.
- Przed tobą jeszcze rok - odezwała się i wstała na chwilę z ławki, śnieg zachrupał pod jej nogami. Po chwili podeszła do barierki i wychyliła się patrząc w dół. Na dole było sporo osób. - Teraz to ja już się dziwię.... Ile osób wyszło na błonia - powiedziała otwierając szerzej oczy, po chwili przymknęła je, bo biel śniegu zaczęła ją razić. - Zdecydowanie chciałabym kiedyś wyjechać i zobaczyć jak to wygląda w innych krajach, jednak typem podróżnika nie jestem, chociaż... Możliwe, po prostu cenię sobie każdy piękny widok i chcę zobaczyć świat z każdej strony - powiedziała wzruszając ramionami. Śnieg połyskiwał w zimowym słońcu jak tysiąc diamentów poukładanych jeden obok drugiego. Westchnęła. Wiedziała, że to co mówi nie ma najmniejszego sensu.
Jeżeli Christine myśalła, ze mówi bez sensu to myliła się. Jej słowa były barzo mądre. - Właśnie. Za rok kończe szkołę. A ja wciaz nie wiem co chcę robic w życiu. Przez cały czas o tym gadam i opowiadym innym o moim niezdecydowaniu i niewiem co chcę robić. Ty masz przynajmniej jakieś marzenia, a ja? - zapytała rrównież odchodząć do barierki.
- Z czasem przychodzi życiowe natchnienie - powiedziała do dziewczyny ponownie kiwając głową. Opuściła swoje ręce w dół tak, żeby wisiały. - Ja wiem co chcę robić ? Nie... też się nad tym zastanawiam i nie potrafię jakoś konkretnie określić na czym mi tak na prawdę zależy - mruknęła pod nosem. Spoglądała na ludzi z takiej wysokości, że wyglądali jak mrówki. Zaśmiała się pod nosem myśląc o tej teorii.
- Bo to trudna decyzja. Na całe życie. Nie wszyscy są gotowi psychicznie ją podjąć. - powiedziała w zadumie. Zerknęła na nią przelotnie. - Nie miałabyś ochoty gdzieś pójść? Mogłybyśmy się razem pouczyć... Na przykład z OPCM. Chodzisz na ten przedmiot? Bo mi sie wydawało że tak... Mogłabym Ci pomóc napisać wypracowanie... - zasugerowała. W pewnym sensie było jej to na rękę.
Ciepło ubrana Effie wybrała się na spacer po okolicznych terenach. Widząc z daleka boisko do Quidditcha, pomyślała, że to będzie dobre miejsce. Tak jak się spodziewała, trybuny były puste. Wybrała pierwsze lepsze miejsce i usiadła na ławce. Spoglądając na puste boisko z kieszeni wyciągnęła paczkę papierosów, po czym w zamyśleniu odpaliła jednego.
Jay wszedł na trybuny. Już z daleka zobaczył drobną dziewczynie, tak dobrze mu znaną. Uśmiechnął się pod nosem i ruszył przed siebie. W końcu dawno nie rozmawiali. Zasłonił jej oczy rękoma. - Zgadnij kto to- szepnął jej do ucha.
Paląc spoglądała na puste błonia, rozmyślała nad paroma spawami. Temu też nie usłyszała kroków pewnej osoby... Lekko podskoczyła, czując, że ktoś niespodziewanie zakrywa jej oczy. Gdy usłyszała głos tej osoby, lekko się uśmiechnęła. - Jay, nie ładnie mnie tak straszyć - odparła od razu. Rozpoznanie go nie było niczym trudnym.
Uśmiechnął się i usiadł obok dziewczyny. Pocałował ją mocno w policzek i przysunął się do niej. - Tęskniłaś za mną?- zapytał z uśmiechem. Przybliżył się do jej twarzy, po czym wyjął papierosa z jej dłoni, zaciągnął się i oddał jej z powrotem.
Zaśmiała się cicho czując ten pocałunek w policzek. Spojrzała jak bierze jej papierosa i sam się nim zaciąga. Gdy już jej go oddał, zrobiła to samo. - Już byś chciał wiedzieć, czy tęskniłam - odparła uśmiechając się lekko. - Miło Cię znów widzieć - odpowiedziała spoglądając na chłopaka, właściwie ostatnio go rzadko widywała. Zapewne się mijali.
- Nie musisz tego mówić, wiem że tęskniłaś- powiedział Jay przytulając ją lekko. Puścił ją i uśmiechnął się, jak mały chłopiec, który narozrabiał. - Dobrze, że Cię widzę. Miałem się z nikim nie dzielić, ale w towarzystwie, fajniej. Zresztą... nasza dawna zażyłość- powiedział szybko unosząc brwi w charakterystyczny dla siebie sposób. Wyjął metalowe pudełeczko, wciąż ze swoim uśmieszkiem.
- No tak, jakże mogłoby być inaczej - odpowiedziała z rozbawieniem. Nie brakowało jej go raczej przez ten czas, aczkolwiek lubiła jego towarzystwo. Spojrzała na niego i na to jego tajemnicze metalowe pudełeczko, czekając, aż przedstawi jego zawartość. - Czym to nie chciałeś się dzielić? - Zapytała zaciągając się raz jeszcze papierosem.
- Zapłaciłam za to mugolskimi pieniędzmi. Nie wiem ile dałem, ale chłopak od którego to kupiłem był wniebowzięty, że nawet mi to skonstruował wszystko... - Jay nawet nie chciał myśleć ile galeonów wymienił tego pamiętnego dnia, na mugolskie pieniądze. Otworzył pudełeczko. W nim znajdowało się około dziesięciu... czegoś w stylu papierosów. - I co o tym myślisz, mała?- zapytał z nieukrywaną dumą patrząc na swoje skarby z czułością.
Spojrzała na jego pudełeczko, a właściwie na zawartość. Uniosła brwi zaciekawiona. - Od mugola powiadasz? - Przez myśl przeszło jej co takiego może Jay posiadać. Chociaż ona sama nigdy w życiu nic od mugoli nie kupowała. Nie mniej jednak, miała okazję już się z tym spotkać. - Wygląda interesująco - przyznała kącikiem ust się uśmiechając. - A skoro uznałeś, że chcesz się, ze mną podzielić, to tym bardziej.
Zawsze lubił w Effie to, że rzadko go pouczała i karciła za cokolwiek. Uśmiechnął się do niej. - Wyrzuć do świństwo- powiedział wyjmując papierosa z jej ust i zgniatając go butem. Poprawił płaszczyk, wyjął różdżkę. Wsadził jej jeden z jego dobytków do ust i podpalił różdżką mrucząc incendio. Zrobił to samo u siebie. - To jest trawa, nie wiem dokładnie czym się różni od papierosów- zaciągnął się mocno i uniósł do góry brwi- Nieźle...
Nie protestując obserwowała tylko jak Jay wyrzuca jej i tak niemal całkowicie już wypalonego papierosa i daje jej skręta. Gdy jej go podpalił, zaciągnęła się mocno, wciągając dym do płuc. - Dobrze smakuje - odparła po chwili wypuszczając dym z ust. Na nic nie czekając po chwili ponownie się zaciągnęła.
- Wszystko co mam jest dobre- powiedział również zaciągając się swoim. Palił dość szybko, chciał poczuć "fazę", o której mówił mugol. A ponieważ palił skręta pierwszy raz, powinno pójść łatwo. Dlatego zaciągał się praktycznie co chwilę. Wokół nich powstała charakterystycznie pachnąca mgiełka. - I jak, mała?- zapytał, będąc w połowie swojego skręta, już mniej energicznym tonem niż wcześniej.
- Wiadomo - odparła z rozbawieniem. Jego zarozumiałość niekiedy doprawdy ją śmieszyła. Zaciągała się dużą ilością dymu, zdecydowanie jej smakowało. Spojrzała na niego, gdy zadał jej owe pytanie. - Niezłe - odparła z uśmiechem. Jej humor był już nieco lepszy, nie żeby wcześniej miała zły, ale teraz czuła się nieco weselej. Zaciągnęła się ponownie, a po chwili powoli wypuściła z ust dym. - Możesz się częściej ze mną dzielić - odpowiedziała spoglądając na swojego skręta. Będzie musiała kiedyś sobie takie kupić. Chociaż nie miała pojęcia jak tego dokona.