Kości / Litery / Przerzuty:4 Kuferek:72 Własny sprzęt: Varápidos (+6) Wykorzystany sprzęt drużyny: kask (+1), ochraniacze (+1), koszulka (+1), kompas (+1) Łączna liczba punktów: 82 Pozostałe przerzuty: 7/8
Chociaż starała się bardzo, nie była w stanie niczym zastąpić tej adrenaliny, która towarzyszyła jej podczas rozgrywek. I właśnie dlatego tak bardzo kochała Quidditcha. Rywalizacja i zabawa, które świetnie ze sobą współgrały - uwielbiała to. Dodatkowo wrzawa widzów na trybunach w tle, dodatkowo zagrzewała ją do walki i nie wyobrażała sobie ich zawieść. Po przejęciu piłki, wiedziała, że nie ma wyjścia i musiała zdecydować się na podanie do Gryfona, który po chwili również został otoczony i wrócił kafla ponownie w jej dłonie. Sprawnie go przyjęła i wystrzeliła ku obręczom, aby szybko rozeznać się która z nich jest jednocześnie najbardziej dostępna dla niej, ale też najmniej w zasięgu O'Connora. Celując w jedną z bocznych poderwała się z miotły, aby wyskoczyć ku górze i stosując Łomot Finbourgha wykonać szarżę na pętle.
Autor
Wiadomość
Narcyz Bez
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : Wiecznie goszczący na ustach uśmiech, twarda angielska wymowa z wyraźnymi końcówkami
K6:1,1,2 Kuferek: 10 Własny sprzęt: Błyskawica (+6) Wykorzystany sprzęt drużyny: kask, ochraniacze, koszulka, rękawice (+4) Łączna liczba punktów: 20 Pozostałe przerzuty: 0/2
Całkiem nawet się cieszę, że Brooks obroniła mój tłuczek, bo przecież wcale nie chcę nikomu zrobić krzywdy. Mecz idzie całkiem dobrze, a gra jest czysta - nie widzę powodu do narzekań. Nie wydaje mi się, żebym na przyszłość chciał pozostać przy tej pozycji, pomimo że idzie mi całkiem dobrze i nawet nie muszę aż tak martwić się opinią na temat mojej gry. Zerkam ku szukającym, ciekawy jak idzie im wyglądanie znicza, ale jak na razie nic nie wskazuje na to, by mieli się rzucić do łapania zlotej piłeczki. Z tek odległości nie wiem, czy Viní widzi, że chcę mu posłać uśmiech, ale robię to mimo to, wierząc że jakaś uniwersalna dobra energia zostanie posłana w jego kierunku. Energii nie widzę, ale za to widzę kolejny tłuczek lecący w jego stronę, od którego znowu go ratuję, chociaż tym razem ledwie co. Zdecydowanie czuję, że Brooks dopiero się rozkręca, a ja, cóż, lepiej już grał nie będę.
K6:4 po przerzucie Kuferek: 0 GM Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: full +10 Łączna liczba punktów: 10 Pozostałe przerzuty: 0/1
Po raz kolejny Brandon okazała się zwyczajnie sprytniejsza - reakcja Puchonki na jej ruchy była zdecydowanie zbyt pochopna i zmylenie jej okazało się dość prostym zadaniem. Wynik po tej niefortunnej interwencji ponownie wskazywał remis, zatem wyglądało na to, że mecz nie miał zostać rozstrzygnięty za sprawą przewagi bramkowej. Spojrzenia widowni zaczęły zatem zmierzać ku szukającym, ale jej zadanie było inne - miała dopilnować tego, aby za jej sprawą nie stracili już więcej punktów i nie ułatwili zadania niebieskiej drużynie. Wzięła głęboki oddech i spróbowała doprowadzić się do porządku. Dasz radę, Jackie!
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
K6:1 Kuferek: 61 Własny sprzęt: Błyskawica (+7 GM), rękawice (+1 GM), koszulka (+1 GM) Wykorzystany sprzęt drużyny: - Łączna liczba punktów: 70 Pozostałe przerzuty: 6/7
Wszystko działo się szybko, ale jednocześnie w przedziwny sposób wolno, chociaż to słowo nijak nie pasowało jej do wydarzenia tej rangi. Szczęście, że przynajmniej tłuczki nie znalazły się w pobliżu Krawczykówny i nie musiała się nimi aż tak przejmować. Pałkarze odwalali dzisiaj kawał dobrej roboty. Przymknęła na chwilę powieki, widząc, że Krukonom udało się zdobyć kolejne punkty. Szli łeb w łeb i wcale jej się to nie podobało, ale czego się spodziewała? Przecież od początku było wiadomo, że to nie będzie łatwe spotkanie, nie mogło takie być. Wzięła głęboki oddech i z kaflem pod pachą pomknęła w stronę pętli niebieskich, a nie odnajdując wzrokiem nikogo ze swoich w lepszej pozycji, zdecydowała się ostatecznie na rzut.
Narcyz Bez
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : Wiecznie goszczący na ustach uśmiech, twarda angielska wymowa z wyraźnymi końcówkami
K6:6 Kuferek: 10 Własny sprzęt: Błyskawica (+6) Wykorzystany sprzęt drużyny: kask, ochraniacze, koszulka, rękawice (+4) Łączna liczba punktów: 20 Pozostałe przerzuty: 0/2
Trafia nam się remis; wiem, że robi się coraz ciężej, nas wszystkich dotyka zmęczenie. Kiedy zatem pojawia się okazja, kiedy tłuczek trafia sam pod moją pałkę tak idealnie, stwierdzam, że muszę już skorzystać i pomóc jakoś mojej drużynie. Z całej siły (której, umówmy się, nie mam tak dużo, żeby robiło to znaczącą różnicę) wybijam tłuczka w kierunku obrońcy Kruków, mając nadzieję, ze go dosięgnie, ale nie skrzywdzi. Czułbym się nawet trochę dumny, gdyby to moja piłka jako pierwsza zebrała żniwo w postaci uczestnika... W głębi duszy wiem jednak że to płonne nadzieję, gdy mierzę się z takiej klasy graczami.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Kości / Litery / Przerzuty:4 Kuferek: 2 Własny sprzęt: frotka (1), ochraniacze (1), kompas (1), kask (1), rękawice (1), koszulka (1), gogle (1), znak zorzy (1), różdżka (5), nimbus z witkami (+7) = 19 Wykorzystany sprzęt drużyny: - Łączna liczba punktów: 222 Pozostałe przerzuty: 21/22
Starała się. jak mogła i coś z tego wyszło. Odbiła tłuczek, broniąc tym samym Augusta, W końcu coś dobrego dzisiaj z tego wyszło. Była dumna z siebie, że w końcu tak dla odmiany, udało jej się pokonać tego Puchona, który miał tyle wspólnego z quidditchem, co Patton z dobrocią. Nie oznaczało to jednak, że wygrają to spotkanie. Do tego była jeszcze daleka droga. A tak przynajmniej jej się wydawało. Zaczęła krążyć wokół, obserwując, co się dzieje, aż w końcu zobaczyła Darrena, który chyba coś dojrzał. Miała tylko nadzieję, że to nie były nadzieje na ponowny zwązek z Jess.
Augustine Edgcumbe
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 188
C. szczególne : zmieniający się kolor brwi | dresiki i bluzy z kapturem | okrągłe kolczyki w uszach | szkocki akcent | pachnie super kosmetykami czarodidasa
Kości / Litery / Przerzuty:6 Kuferek: 2 Własny sprzęt: "Boyden" (+7) Wykorzystany sprzęt drużyny: frotka (1), ochraniacze (1), kompas (1), kask (1), rękawice (1), koszulka (1), gogle (1) Łączna liczba punktów: 16 Pozostałe przerzuty: 1/1
Gramy sobie i jest fajnie. Trochę strzelamy, trochę nie strzelamy i sobie fajnie latamy. Idzie nam pół na pół i ponownie ktoś próbuje zaatakować nasze pętle. Ale już nie ze mną takie numery, jedną bramkę obroniłem to i drugiej mi się nie uda? Idę jak dzik po tego kafla i ponownie bezbłędnie łapię. Nawet nie wiem czy Brooks mi pomogła czy nie i rzuciłbym dalej do ścigających. Ale wtedy widzę, że Darek zasadza się na coś jak do srania, więc na chwilę zastygam w powietrzu, przyglądając się złotemu chłopcowi Ravu.
______________________
I'm almost never serious, and I'm always too serious.
Darren Shaw
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Kości / Litery / Przerzuty:2+1 przerzucone na 1+1 Kuferek: 60 Własny sprzęt: ochraniacze (1), kompas (1), kask (1), rękawice (+1) koszulka (1), gogle (1), miotła (+6) = 12 Wykorzystany sprzęt drużyny: - Łączna liczba punktów: 72 Pozostałe przerzuty: 3/7
Prawdę mówiąc, Darren nie miał zbyt wielkich nadziei na złapanie znicza, szczególnie że przyszło mu grać w drużynie lebieg, imbecyli, melepet, kasztaniarzy, ciamajd, turlających się po boisku nielotów, dotykających pierwszy raz mioteł pingwinów, przygrubych strusi, kapturzystów, ćwoków, pajaców fajtłap, prymitywnych przygłupów i zakutych łbów. Wyglądało na to, że bez Dareczka na pałce drużyna nie potrafiła nawet utrzymać prowadzenia w konkurencji tak banalnej, jak przerzucanie się kaflem - Shawowi nie pozostało więc nic innego niż złapanie znicza, w przeciwnym bowiem przypadku fanklub Kruczego Ojca musiałby się obejść smakiem nie tylko w Pucharze Domów i Pucharze Quidditcha, ale też w Pucharze Jakiejkolwiek Ludzkiej Przyzwoitości.
Parę chwil później Shaw kołował już dookoła boiska ze zniczem w dłoni, ostatecznie kończąc mecz i wyręczając tym samym resztę krukońskiej bandy z przymusu grania w quidditcha.
Joshua Walsh
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Mecz był wyrównany i dostarczał naprawdę wielu emocji. Cieszył się każdą jego chwilą, a słysząc krzyki z trybun był pewien, że nie tylko on ekscytuje się każdą akcją zawodników. Punkty sypały się po każdej stronie, kiedy drużyny przerzucały między sobą kafla. Cieszył go widok Victorii Brandon, choć nie spodziewał się jej na pozycji ścigającej. Widać jednak Krukoni lubili pozwalać na złapanie znicza tym, którzy kończyli już studia. Nie było w tym niczego złego, wręcz było to na swój sposób rozczulające. Przy każdej próbie trafienia tłuczkiem w przeciwnika, Josh uważnie obserwował zachowanie pałkarzy. Czym innym było trafianie tłuczkiem, aby przeszkodzić w akcji, a czym innym chęć prawdziwego wyrządzenia krzywdy. Szczęśliwie wszyscy dotarli do końca meczu w jednym kawałku. Prawdę mówiąc, Josh spodziewał się wielkiego pościgu za złotym zniczem. Czegoś równie ekscytującego jak pozostała część meczu. Widać jednak Darren Shaw miał inne plany, a może więcej szczęścia niż Vinícius Marlow. Widząc jednak jak dłoń Krukona zaciska się na skrzydlatej piłce, Wals odgwizdał koniec meczu, czując mimowolny smutek wgłębi siebie. Zawsze kibicował Puchonom i każda ich porażka była przez niego przeżywana, teraz podwójnie, skoro był ich Opiekunem. Cóż, w następnym sezonie wygrają. - Wygrywa Ravenclaw wynikiem 50:20! - oznajmił głośno, po czym podleciał do kapitanów drużyn dziękując za mecz i raz jeszcze gratulując zwycięzcom. Na koniec podszedł do pozostałych członków drużyny Hufflepuff, aby uśmiechnąć się ciepło do każdego z nich gratulując naprawdę, NAPRAWDĘ, dobrego meczu.
Hufflepuff 20:50 Ravenclaw
/zt.
______________________
Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Zoe Brandon
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Szli łeb w łeb, raz po raz a to zdobywając, a to broniąc gole; Zoe kibicowała dzielnie przez cały mecz, z trudem powstrzymując się od podskakiwania i dzikiego machania rękami i ograniczając tylko do bojowych haseł wykrzykiwanych najgłośniej jak tylko się dało. Była szalenie dumna ze wszystkich bliskich jej osób na boisku i prawdę mówiąc, to wygrana czy przegrana nie miałaby dla niej wielkiego znaczenia - byłaby dumna tak czy siak z ich zaangażowania i współpracy. Zadowoliłoby ją naprawdę niewiele, dlatego jej radość, kiedy najpierw August wykazał się niesamowitym refleksem podczas obrony goli, a później Darek jak prawdziwy mistrz złapał znicza, była ogromna. Musiała im wszystkim pogratulować! Wystrzeliła z trybun jak z procy, bezczelnie rozpychając się łokciami podczas torowania sobie drogi na boisko i kiedy drużyna wylądowała na murawie, rzuciła się w ich stronę z gratulacjami. Natychmiastowo skierowała swoje kroki prosto w stronę @Augustine Edgcumbe, któremu rzuciła się na szyję gdy tylko zsiadł z miotły żeby żadna inna baba jej nie ubiegła - AUGUST BYŁEŚ TAKI WSPANIAŁY - zapiała w szczerym zachwycie - Nie przesadzasz z tymi talentami? Transmutacja, quidditch, niesamowity urok osobisty... no naprawdę! Przesadzasz - oceniła, puszczając go wreszcie i dając odrobinę więcej przestrzeni na odetchnięcie po meczu.
Ostatnio zmieniony przez Zoe Brandon dnia Sob 28 Maj - 3:10, w całości zmieniany 1 raz
Gdy usłyszała gwizdek Josha, odetchnęła z ulgą. Doskonale wiedziała, kto wygrał, w końcu odprowadzała wzrokiem Darrena, który na brazylijskiej miotle leciał w kierunku znicza. Nie miała wątpliwości co do tego, że to chłopak sięgnie po złotą piłeczkę. Po chwili rozgrzmiała wrzawa na trybunach, a ona wiedziała, że są w domu. Może i nie wygrali pucharu, ale pokazali, że Krukoni, nawet gdy im nie szło, wciąż mieli w sobie DNA zwycięzców i walczyli do końca o dobry wynik, choćby ten nic nie znaczył. Takie drobiazgi, jeden, drugi, kolejny sprawiały, że budowało się zwycięskie morale. Wiedziała te, że przy odrobinie szczęścia, zgarną puchar i przywrócą go w należne mu miejsce. Do gabloty Ravenclawu. Byli domem skazanym na sukces i drobne niepowodzenia, jak to tegoroczne, tego nie zmieniały.
Podleciała z werwą do Darrena, który w dłoni dzierżył złotą piłeczkę i w jej oczach dostrzec można było… łzy? Nie okazywała emocji zbyt często, ale dziś był ten dzień. Podleciała zgrabnie do Prefekta, niemal skleiła ich miotły, po czym po prostu go przytuliła. Zrzuciła na murawę kask, gogle, ochraniacz na zęby i śmiejąc się przez łzy, po prostu go tuliła. – Leć do nich – wskazała na szalejących na trybunach Krukonów. – Leć. – Klepnęła go jeszcze w plecy, a następnie wylądowała na murawie. Tam zrzuciła z siebie resztę sprzętu. Kiedy już została w samym top tanku, upoconym i mokrym, wzięła miotłę w dłoń i zaczęła szukać reszty Krukonów. - Lei. – Nie powiedziała nic więcej, zamiast tego przytuliła dziewczynę, mocno, najmocniej. – Byłaś świetna. Jestem z Ciebie dumna, mordeczko.
Następnie przeszła do Vicky. Nie mogła się nie wyszczerzyć z radości. Blondynka zrobiła to, co przeczuwała. Była Brandon z krwi i kości i nie popełniła błędów. I, co ważniejsze, po raz pierwszy od dawna dostrzegła, że ta zaczęła się cieszyć quidditchem, zamiast traktować go jak obowiązek wpisany w krew Brandonów. – Jak już się umyjemy, zabieram Cię na mugolskie piwo i frytki. Co Ty na to? – zaproponowała. Na koniec zostawiła sobie Augusta. Dla niego miała najwięcej ciepłych słów, ale nie zdążyła. Ten już tonął w objęciach Zoe, tak więc tylko rzuciła mu porozumiewawcze spojrzenie i gdy już nawiązali kontakt wzrokowy, po prostu mu zasalutowała. Miotłę odda jej później. Jak już ochłonie i odklei się od młodszej Brandonówny, która gdzieś po drodze zgubiła swój piękny transparent.
C. szczególne : zmieniający się kolor brwi | dresiki i bluzy z kapturem | okrągłe kolczyki w uszach | szkocki akcent | pachnie super kosmetykami czarodidasa
- Tak kurwa! - krzyczę kiedy Darren złapał znicza. Golden boy spisał się dziś na medal. Wszyscy lądujemy na ziemi i podchodzę do szukającego by bez żadnej spiny, przyjacielsko pogratulować mu wygranej. Ledwo odrywam się od niego kiedy widzę, że pędzi ku mnie @Zoe Brandon. Automatycznie otwieram ramiona by przytulić najbliższą przyjaciółkę. Chowam głowę w jej złotych włosach chwilę delektując się wygraną w tych ciepłych objęciach. - A weź przestań - mówię kiedy ta komplementuję mnie ponad miarę i zakładam, że są to jedynie jakieś miłe słowa od przyjaciółki. Aż mi brwi czerwienieją na takie słowa. - Weź. Dobrze się czujesz? Czemu tu zeszłaś? - pytam natychmiast martwiąc się o jej stan fizyczny, równocześnie niechętnie odrywając się od niej. Co tam mecz, skoro tutaj wybiega do mnie w takim kiepskim stanie zdrowotnym. Wtedy widzę spojrzenie @Julia Brooks do której również chciałem podejść od razu na początku, ale utonąłem w zachwycie od Zoe. Dlatego jedynie odwdzięczam się salutem, zakładając że zaraz będę miał okazję by oddać miotłę i okazać swoją radość. Przez chwilę też stoję niepewnie, bo nie wiem czy mam zachęcać Brandonównę do wspólnego świętowania czy może iść już do kapitanki, dzielić się z nią wspólną radością. Może i to był mecz o pietruszkę. Ale jak nam to wyszło!
______________________
I'm almost never serious, and I'm always too serious.
Zoe Brandon
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Oczywiście August, jak to August, nie miał zamiaru przyjmować jej komplementów, chociaż zdecydowanie powinien. - Sam przestań, przestań się nie doceniać!! - fuknęła oburzona, nie przerywając jednak przyjacielskiego uścisku, a kiedy w końcu wypuściła z ramion Augusta, ten zaraz zaczął (niepotrzebnie) przeżywać jej stan zdrowia i wręcz sugerował, że nie powinna w ogóle przychodzić. W czasie kiedy ten jojczył, Zosia schyliła się żeby podnieść z murawy zgubiony po drodze transparent, lekko już zdeptany przez parę osób, które nie patrzyły gdzie idą po wylądowaniu na trawie. Zamierzała go zarzucić Augustowi na plecy jak królewską pelerynę, żeby ostatecznie podkreślić jego wyższość nad beznadziejnym puchońskim kuzynem, jednak gdy usłyszała jego słowa, zrezygnowała z tego zamiaru. Nie wiedzieć czemu, przyjaciel ewidentnie nie wyglądał na zadowolonego z jej obecności. - No czułabym się znacznie lepiej, gdybyś wyraził chociaż minimalny entuzjazm! - stwierdziła i ogólnie była przyzwyczajona do powściągliwości Augusta, więc nie powinna jej dziwić i w tym przypadku; zrobiło jej się jednak zwyczajnie przykro, bo odniosła wrażenie, że ziomek wolałby, żeby została na trybunach. Kompletnie nie wyczuła w jego intencjach tego, że zwyczajnie się martwił o jej stan. - Zeszłam, bo chciałam cię uściskać i pogratulować fenomenalnego występu, ale jak ci to nie pasuje, to sobie pójdę, bardzo przepraszam że przeszkadzam w, ee, staniu na trawie. Pa - powiedziała, odwracając się na pięcie i mnąc transparent w wielką, niekształtną kulę; a gdy się odwróciła, jej wzrok padł akurat na @Darren Shaw, któremu naturalnie również wypadało pogratulować. - Darren! Gratuluję super gry, ta wygrana to twoja zasługa! Szkoda, że to twój ostatni mecz, ja nie wiem co ta drużyna zrobi bez ciebie - zawołała entuzjastycznie, ściskając chłopaka serdecznie i poklepała go z czułością po łopatce w wyrazie ogromnej aprobaty.
Darren Shaw
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Co się stało się - ten mecz to pokłosie, najprawdopodobniej oczywiście ostatniego treningu zorganizowanego przez @Julia Brooks, która dzisiaj pokazała, że mimo braku w kruczej gablocie hogwarckiego Pucharu Quidditcha była prawdziwą kapitan tej drużyny, niezależnie od tego na którym ramieniu znajdowała się opaska. W odpowiedzi na gratulacje od Brooks kiwnął tylko głową i zrobił jeszcze kółko, wirując dodatkowo ze zniczem w dłoni dookoła krukońskiej trybuny, po czym wylądował na murawie, lądując tam w gratulacjach od nikogo innego jak @Augustine Edgcumbe i @Zoe Brandon - ze ściśniętym gardłem mógł jednak tylko gwałtownie pokiwać głową oraz, nie bawiąc się w żadne handshake'i, po prostu uściskać dwójkę Krukonów w ogólnoravenclawowej celebracji, która - mimo tego że mecz nic nie znaczył bo sytuacja w tabeli była przesądzona, acz niósł ze sobą satysfakcję ze zwycięstwa - wydawała się być żywsza nawet niż ta po zwycięstwie na początku sezonu. Jakiś czas później Shaw - po zakończonej celebracji - udał się do szatni, gdzie dopiero zauważył, że znicza nadal nie wypuścił z dłoni.
Brooks miała rację w jednej kwestii - Victoria zaczęła po prostu czerpać przyjemność z tego, co robiła. Życie przestało być dla niej obowiązkiem, a ona nauczyła się, że ma prawo dokonywać wyborów i nie być idealną we wszystkim, co zostało jej zaoferowane. Było to coś banalnie prostego, a jednak dla niej naprawdę niesamowitego, coś, co spowodowało, że się zmieniła, co jak się okazało, było mimo wszystko widoczne. Cieszyła się z ich wygranej, cieszyła się z tego, że pomimo małych potknięć, byli w stanie wygrać, cieszyła się również z powodu tego, że to Darren tym razem walczył o złotego znicza, nie ona. Ona miała na to jeszcze sporo czasu. - Ja na to, że jak najbardziej - odparła prosto, zsuwając kask i gogle, oddychając wciąż prędko, czując mimo wszystko buzującą w niej radość, która przykrywała wszystkie inne myśli, na jakich nie powinna się teraz skupiać. Zaraz też dostrzegła @Zoe Brandon, do której pomachała, nie chcąc przeszkadzać jej w rozmowie i entuzjastycznym rozprawianiu o meczu - i pewnie milionie innych rzeczy - z resztą drużyny. Z nią mogła porozmawiać później, wieczorem, kiedy wróci do domu, miała na to mnóstwo czasu i okazji, toteż nie chciała się wpychać na trzeciego. Może również dlatego, że wciąż krążyły jej w głowie uwagi, jakie sama przesłała jej poprzedniego wieczoru na wizzengerze. Nie były jednak adekwatne do świętowania, więc uznała, że o wiele lepiej będzie pójść z Brooks na piwo i po prostu oddać się zapomnieniu. Najpierw jednak musiała zdecydowanie zrzucić z siebie klejące się do niej ubrania i odświeżyć się po tej grze.
z.t
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Augustine Edgcumbe
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 188
C. szczególne : zmieniający się kolor brwi | dresiki i bluzy z kapturem | okrągłe kolczyki w uszach | szkocki akcent | pachnie super kosmetykami czarodidasa
Całkowicie zdumiony patrzę na @Zoe Brandon, nic a nic nie rozumiejąc jej reakcji. W końcu powiedziałem tak tylko dlatego, że się martwiłem! Miała ostatnio okropny wypadek, a teraz tak wbiega w tłum na meczu. Dlatego też już otwieram buzię by wyjaśnić jej wszystko i podziękować miło, że do mnie przyszła. - To nie ta... - zaczynam. Ale jestem oczywiście zbyt wolny, żeby uprzedzić energiczną Zochę. Chcę powiedzieć coś o transparencie, że to super miłe i jeszcze jak bardzo doceniam gest... Ale w tym momencie Brandonówna idzie sobie gratulować Darkowi. I chociaż cieszę się, że chłopak tak świetnie się spisał, to kto jak to - ale Zoe mogła sobie darować takie wylewne gratulacje, które powinny być zarezerwowane tylko dla najlepszego przyjaciela (mnie). Nie wiedząc co ze sobą zrobić, podchodzę do Viniego, by poklepać go po ramieniu, a potem nie patrząc już w stronę Darka i Zochy, schodzę z boiska; w pierwszym odruchu chcę poszukać wzrokiem Brooks; ale ona pewnie też sika pod siebie na widok Darrena.
|zt|
______________________
I'm almost never serious, and I'm always too serious.
Joshua Walsh
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Egzamin, jak można się domyślić, odbywa się na boisku. Profesor czeka na was przy jednej ze szkolnych mioteł. Wcześniej otrzymaliście informację, że nie możecie wziąć ze sobą nic swojego, celem wyrównania szans w części praktycznej egzaminu. Obok szkolnej miotły czeka zestaw ochraniaczy, brak jednak stolików i krzeseł. Część teoretyczna przebiega na zasadzie krótkiego odpytania przez profesora, po którym od razu przystępujecie do części praktycznej. Na boisku latają manekiny, wyraźnie udając członków drużyny.
Część teoretyczna
Profesor zadaje wam dwa pytania, na które musicie udzielić mu odpowiedzi, zanim będziecie mogli wsiąść na miotłę. Rzuć K6 na zestaw pytań, gdzie wynik parzysty oznacza zestaw A, a wynik nieparzysty oznacza zestaw B.
Uwaga: nie musicie pisać w swoim poście prawdziwych odpowiedzi, należy jednak uwzględnić wyniki kostek. Jeśli chcecie napisać fabularnie odpowiedź, znajdziecie je na tej i ogólnie tej stronie oraz z naszego spisu.
PYTANIA: A 1. Ile jest narodowych drużyn Quidditcha? Wymień przynajmniej cztery, podając nazwisko chociaż jednego gracza. 2. Podaj nazwy czterech modeli mioteł wyścigowych.
B 1. Wymień cztery inne gry miotlarskie niż Quidditch, mogą być obecnie zabronione, opisując krótko, na czym polegają. 2. Podaj nazwy czterech modeli mioteł użytkowych.
PUNKTY: Kość k6 1 Przecież Quidditch polega na lataniu, a nie odpowiadaniu na pytania o jego historię, czy różne wariacje, czy sprzęt, prawda? Z niezrozumiałych dla profesora przyczyn, odpowiadasz jedynie połowicznie na jedno z zadanych pytań, co nie wystarcza do zdobycia punktów z tej części egzaminu. Widzisz zawód na twarzy profesora. Zdobywasz 0 punktów. 2 - 3 Prędko odpowiadasz w pełni na jedno z pytań, starając się mówić jak najwięcej, byle profesor nie próbował wyciągnąć od ciebie odpowiedzi na drugie, które sprawia ci więcej trudności. Zdobywasz 2 punkty. 4 - 5 Krótko, zwięźle i na temat! Twoje odpowiedzi na oba pytania brzmią, jakbyś recytował podręcznik, ale nie można powiedzieć, żeby były błędne. Zdobywasz 4 punkty. 6 Nie potrafisz przestać odpowiadać, zagłębiając się coraz bardziej w szczegóły dotyczące omawianych drużyn/gier miotlarskich, a kiedy przechodzisz do odpowiedzi w sprawie mioteł, zaczynasz skupiać się również na ich wadach i zaletach, aż w końcu profesor ze śmiechem przypomina ci o praktycznej części egzaminu. Jednak twoja wiedza teoretyczna jest imponująca, za co zdobywasz dodatkowy punkt. Zdobywasz 5 punktów.
Modyfikatory: 1. Za każde 10 punktów kuferkowych z gier miotlarskich przysługuje ci +1 do wyniku kości (maksymalnie jednak +3); 2. Jeśli gry miotlarskie są twoją najlepiej rozwiniętą dziedziną kuferkową, przysługuje ci +1 do wyniku kości; 3. Jeśli w tym roku uczestniczyłeś w chociaż jednej lekcji miotlarstwa albo odrobiłeś przynajmniej jedną pracę domową z tego przedmiotu, przysługuje ci +1 do wyniku kości (należy wybrać i podlinkować: uczestnictwo w lekcji albo pracę domową); 4. Jeśli twoja postać powstała mniej niż 3 miesiące temu przysługuje ci +2 do wyniku kości.
Część praktyczna
Po udzieleniu odpowiedzi na pytania, profesor wyciąga w twoją stronę sakiewkę, z której musisz wylosować zadanie z części praktycznej. Następnie wskazuje ci miotłę oraz zestaw ochraniaczy, tłumacząc, co masz zrobić.
Każdy z was rzuca literą na wybór zadania praktycznego, a następnie k100 na to, jak wam poszło.
Zadanie OBROŃCA (A, B) Twoim zdaniem jest trzykrotnie obronić pętle, ale również uniknąć trafienia tłuczkiem. Manekiny latające na boisku udają członków przeciwnej drużyny i każdy z nich trzyma kafel w ręce, ale nie każdy będzie strzelał.
ŚCIGAJĄCY (C, D, E) Musisz trafić trzy razy do pętli, w czym zdecydowanie przeszkadza ci latający tłuczek oraz manekiny udające przeciwną drużynę. Czy uda ci się wyminąć ich obrońcę?
PAŁKARZ (F, G, H) Twoim zadaniem jest trafić trzy razy tłuczkiem w pętle, nie uderzając przy tym żadnego z latających manekinów, którzy udają członków twojej drużyny. Musisz ich także bronić.
SZUKAJĄCY (I, J) Musisz złapać nie jeden, a trzy złote znicze. Kiedy jednak decydujesz się, za którym lecisz, szukający z drużyny manekinów także rusza do akcji. Musisz złapać je szybciej, unikając tłuczków, manewrując między manekinami, jak zwykle między zawodnikami w trakcie meczu.
Punkty 1-10 Przepraszam, ale… Czy ty właśnie spadłeś z miotły? Uff, szczęśliwie nie, ale było blisko. Niestety nie potrafisz opanować roztrzęsienia, przez co miotła sama ściąga cię na ziemię, kończąc twój egzamin. Zdobywasz 0 punktów
11-30 Na trzy akcje udaje ci się tylko jedna, a do tego jesteś obity przez tłuczki. Stres związany z egzaminem, niestrawność po posiłku, a może zły układ planet. Cokolwiek jest tego powodem, poszło ci kiepsko. Zdobywasz 2 punkty
31-50 Nie jest źle, choć super też nie. Całkiem przeciętnie przechodzisz przez tę część egzaminu, obrywając nieco od tłuczków, ale uda ci się wykonać dwie z trzech akcji. Zdobywasz 4 punkty
51-80 Bardzo dobrze! Unikasz tłuczków jak szalony, więc siniaków po egzaminie nie będzie. Do tego udało ci się wykonać prawidłowo wszystkie trzy akcje. Zdobywasz 6 punktów
81-100 Nie tylko udaje ci się wykonać wszystkie trzy akcje, ale do tego wykonujesz jeszcze słynne kombinacje. Ostatecznie jeśli zdobywać punkty to tylko w wielkim stylu! UWAGA! 81-90 wykonujesz jedną kombinację Zdobywasz 7 punktów 91-99 wykonujesz dwie kombinacje Zdobywasz 8 punktów 100 wykonujesz trzy kombinacje Zdobywasz 9 punktów
Modyfikatory: 1. Jeśli zadanie dotyczy pozycji, na której grałeś przynajmniej raz w szkolnym meczu, przysługuje ci +10 do k100; 2. Jeśli zadanie dotyczy pozycji, na której jesteś wpisany do szkolnej drużyny, przysługuje ci +10 do k100; 3. Do wyniku kości k100 możecie dodać swoje punkty kuferkowe z gier miotlarskich bez tych za sprzęt, ale nie więcej niż 50; 4. Jeżeli twoja postać powstała mniej niż 3 miesiące temu, przysługuje ci +10 do wyniku k100; 5. Jeśli posiadasz (wpisaną w profil) cechę eventową gibki jak lunaballa, przysługuje ci +10 do k100; 6. Jeśli posiadasz (wpisaną w profil) cechę eventową połamany gumochłon, masz -10 do k100.
<zg>Kuferek</zg> podaj ilość punktów bez sprzętu (nalezy dodać punkt z runy algiz jeśli ktoś ma, runa to nie sprzęt) <zg>Lekcja/PD</zg> podlinkuj swoje uczestnictwo - liczy się tylko w przypadku wzięcia udziału w chociaż jednym etapie <zg>Egzamin teoretyczny:</zg> (podlinkuj swoje kości oraz wskaż zastosowane modyfikatory) <zg>Egzamin praktyczny:</zg> (podlinkuj swoje kości oraz wskaż zastosowane modyfikatory) <zg>Ostateczna ocena:</zg>
______________________
Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Kuferek 205 Lekcja/PDLekcja Josha <3 Egzamin teoretyczny:Pytania B / 1+3(za pkt z kuferka)+1(najlepiej rozwinięta dziedzina)+1(za lekcję) = 6 (5 pkt) Egzamin praktyczny:Pozycja - F (pałkarz) / 75+50 (za kuferek) = 100 Ostateczna ocena: 14/14 (W)
Nie znała się na magicznych stworzeniach. Nie ogarniała run, astrologii i wróżbiarstwa. Ssała z transmutacji. Za to szkolne boisko było miejscem, w którym nie było jej równych. Po lekkiej owsiance u Gwizdka wypiła jeszcze espresso z dyptamowego smakosza, wcisnęła do ust gumę do żucia, zbiła żółwika ze skrzacim ziomkiem i z uśmiechem na twarzy ruszyła w kierunku miejsca, w którym miał się odbyć egzamin z Gier Miotlarskich.
- Profesorze. – Skinęła lekko głową w geście przywitania, zanim to stanęła nieco na uboczu i zaczęła się dokładnie rozciągać. Z każdą minutą przybywało uczniów, gotowych podjąć się końcowego wyzwania. Kiedy przyszła jej pora, podeszła do nauczyciela, wylosowała zestaw pytań, prychnęła cicho pod nosem, widząc, jak łatwy zestaw jej się trafił, po czym zaczęła odpowiadać.
-Qodpot to gra popularna w Ameryce Północnej, graliśmy w nią na lekcjach, ale również na wakacjach w Luizjanie. Zadaniem graczy, których jest jedenastu w jednej drużynie, jest wrzucenie piłki, quoda, do kociołka z magicznym wywarem. Quod co jakiś czas samoistnie wybucha i kiedy to nastąpi, osoba, której piłka wybuchła, zostaje wyeliminowana z rozgrywki. Kolejna gra to Aingingein. Pochodzi z Irlandii. Zadaniem gracza jest przelecenie przez ponące beczki i rzucenie koźlim pęcherzykiem żółciowym do ostatniej z beczek. Wygrywał ten, kto zrobił to w najkrótszym czasie i się nie zapalił. Ostatnią grą jest Creaothceann, czyli szkocki koszmar wszystkich kręgarzy. Gracze mają do głowy przywiązany kociołek i muszą złapac do niego spadające z nieba kamienie. Wygrywała osoba, która nazbierała ich najwięcej. Dwie ostatnie gry były na Dniach Quidditcha i można było spróbować swych sił na tle reszty. Domyślam się, że Profesor nie odpuścił sobie takiej okazji. A tak poza tym, uważam, że do gier miotlarskich powinno się dodać bludgera. Nie rozumiem, jak może być zakazany. Spośród wszystkich niebezpieczeństw, jakie grasują na czarodziejów, Ministerstwo postanowiło się uwziąć na metalowe piłki. To po prostu żart.
Drugie pytanie było równie łatwe, jak pierwsze. Krukonka na jednych tchu wymieniła wszystkie dostępne modele na rynku i zaczęła wchodzić w szczegóły, prawiąc nad księżycowej brzytwy nad migdrągiem, który według niej, był profanacją zawaodu twórcy mioteł. I gadałaby tak jeszcze choćby z godzinę, gdyby Josh delikatnym uśmiechem nie zachęcił jej do przejścia do części praktycznej.
Krukonka wylosowała pozycję i padło na to, w czym była najlepsza. Chwyciła więc za pałkę, wsiadła na szkolną miotłę (na Merlina, czemu musiał jej się trafić migdrąg?) i wzbiła się w powietrze. Całkowicie zrezygnowała przy tym z ochraniaczy. Miotła była powolna i traciła moc, tak więc każdy dodatkowy kilogram tylko ją spowalniał. Dziś nie grała z tłuczkami, a właściwie bawiła się nimi.
Pierwszą z piłek odbiła, przerzucając zgrabnie pałkę z jednej ręki do drugiej. Potem chwilę pouciekała przed pozostałymi dwoma, co jakiś czas zwalniając i przyspieszając, żeby złapać idealny dystans. Następnie, wciąż lecąc, odwróciła się na miotle i odbiła piłkę do tyłu, trafiając bez problemu w manekina. Na koniec przygotowała z kolei coś specjalnego. Znów dała się gonić tłuczkowi, tym razem jednak leciała wolniej, tak że tłuczek niemal łaskotał witki starej miotły. Podniosła również pułap, a następnie gwałtownie pikowała w dół. Tłuczek poleciał za nią i gdy Krukonka, tuż nad samą murawą wykonała zwód wrońskiego, ten zderzył się z ziemią i odbił na moment na nieznaczną wysokość. Tylko na to czekała. Trzymana oburącz pałka poszła w ruch i żelazna kula przecięła za świstem powietrze, uderzając z metalicznym łoskotem w ostatni z manekinów.
Po zakończonym egzaminie Brooks odłożyła miotłę na stojak, ukłoniła się zgrabnie Profesorowi i ruszyła w kierunku trybun, skąd zamierzała śledzić poczynania innych.
Ostatnio zmieniony przez Julia Brooks dnia Pon 13 Cze - 10:26, w całości zmieniany 1 raz
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Podbudowana naprawdę dobrym początkiem egzaminów i naładowana przekąską udała się na szkolne boisko, by przystąpić do egzaminu z miotlarstwa. Po raz pierwszy w życiu miała faktycznie poddać się ocenie z tego przedmiotu i nie miała zielonego pojęcia, czego może się spodziewać. Uznała jednak, że skoro cały rok ciężko pracowała w drużynie i do tego udało im się zdobyć puchar, to przecież nie może mieć problemu ze zwykłym egzaminem. Ba, usiadła nawet do lektury w temacie i choć niesamowicie ją to nudziło, to rzetelnie przyswajała wiedzę, by przypadkiem nie oblać roku przez jakieś głupie miotły. Przywitała się z profesorem Walshem i czekała na zestaw pytań. Okazało się, że już na początku całe jej nastawienie zostało mocno zaburzone, gdy okazało się, że zamiast pytań o faktyczne i praktyczne rzeczy miała wypowiadać się o narodowych drużynach i modelach mioteł. Oczywiście nie miała pojęcia ile dokładnie składów lata w Lidze. Kojarzyła kilka z nazwy, ale okazało się, że liczba jaką podała była kompletnie nie trafiona. Nieco więcej mogła powiedzieć o samych miotłach, ale nie wystarczyło to na żaden zadowalający wynik. Na całe szczęście jej marna wiedza nie wykluczyła jej z przystąpienia do praktycznej części, z którą wiązała dużo większe nadzieje. W końcu przez ten rok naprawdę podciągnęła się w lataniu i sama była zdziwiona, jak dobrze radziła sobie na boisku. Z lekkim napięciem spojrzała na wylosowane przez siebie zadanie. Szukający... No chyba nie mogło to być tak bardzo trudne. W końcu wystarczy złapać znicza i po sprawie. Przynajmniej tak zawsze postrzegała to Ruda ciesząc się, że nie dostała za zadanie obrony, czy pozycji ścigającej. Wsiadła więc na miotłę i wzbiła się w powietrze, gdzie sytuacja szybko została zweryfikowana. Manekin z drużyny przeciwnej od razu ruszył za nią, by wyprzedzić dziewczyną w wyścigu po złotą piłeczkę. Irv pochyliła się nieco mocniej nad trzonkiem miotły, by przyspieszyć, ale średnio to pomogło, gdy zaraz po tym dostała tłuczkiem. Nie poddała się jednak i choć pierwszy znicz wylądował w ręku przeciwnika, to już kolejny należał do de Guise. Niestety, trzecia próba ponownie skończyła się spotkaniem z rozpędzoną żelazną kulą i Irvette wróciła na ziemię w nienajlepszym nastroju. Bez większego zdziwienia przyjęła najniższą możliwą ocenę, która jednak pozwalała jej uzyskać zaliczenie, po czym udała się do zamku planując długą, relaksującą kąpiel w łazience prefektów.
//zt
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Thomas Maguire
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 179
C. szczególne : mam piękne, wypielęgnowane loki i prawnicze powiedzonka na podorędziu
Kuferek 5 Lekcja/PD - Egzamin teoretyczny: zestaw pytań A, kostka 6 Egzamin praktyczny: zestaw D, k100: 57 (+ 10 za bycie ścigającym w spisie, + 5 punkty z kuferka, + 10 za postać założoną mniej niż trzy miesiące temu); ostatecznie 82 Ostateczna ocena: 5 + 7 = PO
Udaję bardzo wyluzowanego i pewnego siebie, gdy zmierzam na boisko na egzamin z gier miotlarskich. Wiem, że ta ocena na świadectwie nie jest istotna z punktu widzenia mojej przyszłej kariery, ale po pierwsze jestem w drużynie, a po drugie rodzeństwo nie dałoby mi spokoju, gdyby mi nie poszło, a żarty o bardzo niemęskim lęku wysokości, jaki miałem w dzieciństwie, byłyby na porządku dziennym przez całe wakacje. Cieszę się, że teoria jest ustna – nie mam żadnego problemu z mówieniem i wiem, że nawet jeśli padłoby pytanie, na które nie znam odpowiedzi to coś bym z siebie wydusił. Z ulgą przyjmuję to o narodowych drużynach. Wymieniam wszystkie, łącznie ze składami, nie mam trudności z przypomnieniem sobie szczegółów, a potem gładko przechodzę do omawiania mioteł wyścigowych. Jestem sobie wdzięczny za prenumeratę czasopisma dla miotłozjebów, bo dzięki temu wyodrębniam też poszczególne wady i zalety. I dopiero gdy brakuje mi tchu, profesor kiwa głową, że jeszcze przede mną część praktyczna. Zgarniam szkolną miotłę i ochraniacze, a po chwili wzbijam się już w powietrze, koncentrując się na swoim celu. Nie wiem czy to kwestia szczęścia czy morderczych treningów pod okiem Brooks, ale na luzie trafiam do każdej pętli, niemalże masakrując obrońcę, a tłuczki traktuję jak irytujące muchy, które zgrabnie omijam. Ba, udaje mi się nawet zrobić jedną kombinację! Zeskakuję z miotły, szczerzę się do Walsha i zduszam w sobie krzyk radości, bo powyżej oczekiwań to wynik, który totalnie mnie satysfakcjonuje.
/zt
______________________
i read the rules
before i break them
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Kuferek 26 Lekcja/PDLekcja Josha Egzamin teoretyczny: zestaw A, 3 + 2 za kufer + 1 za udział w lekcji = 6 Egzamin praktyczny: D-ścigający, 47 + 26 z kufra + 10 za zagranie w tym roku jako ścigający +10 za bycie ścigającym w szkolnej drużynie -10 za cechę = 83 Ostateczna ocena: 12pkt - PO
Egzaminy były czymś na co tak naprawdę czekał przez cały rok. Wystarczy że je zaliczy, a będzie już mógł próbować zostać studentem, co też przekładało się na dużo większą swobodę w jego życiu. Będzie mógł się gdzieś zatrudnić i swobodnie przemierzać miejsca poza Hogwartem i Hogsmeade. Oczywiście przed nim jeszcze OWTM'y, ale wierzył że zaklęcia i OPCM uda mu się zaliczyć z zamkniętymi oczami. Szczerze nie mógł się doczekać egzaminu z miotlarstwa. Głównie dlatego że chciał poprawić swój wynik z ostatniego roku który był dosyć... paskudny. Jednak ostro w tym roku pracował nad formą, więc może tym razem nie wpierdzieli się w dosłownie każdy pachołek. O ile będą jakieś pachołki. Tradycyjnie jednak przed praktyką czekała ich teoria, której wielkim fanem nie był. Zwłaszcza że w miotlarstwie nie wydawała się być niezbędna. Pytania nie były aż tak ciężkie jak te która zafundowała im Brandon w zeszłym roku, co już było gigantycznym plusem. No przynajmniej te pytania które mu się trafiły. Odpowiedział na każde z nich najlepiej jak tylko potrafił i w pewnym momencie napisał więcej niż miał zamiar. No... Josh chyba nie powinien narzekać o ile nic z tego nie okaże się być całkowitą bzdurą. Część praktyczna wywołała na jego ryju istnego banana, kiedy się okazało że wpadło mu zadanko na pozycję taką samą jak ta w której gra podczas szkolnych meczy. Nie byli to prawdziwi krukoni gracze, tylko manekiny, więc tym razem mógł się nieco popisać. Unikał każdego z tłuczków i udało mu się wykonać każdą z akcji. Udało mu się nawet strzelić bramkę za pomocą kombinacji, których zazwyczaj obawiał się stosować podczas meczy. Kiedy wylądował, podziękował Profesorowi za ocenę i ruszył ku wyjściu z boiska.
z.t
Ruby Maguire
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
To był jeden z nielicznych egzaminów, którym wcale się nie stresowała. No może nie do końca była pewna teorii, bo niespecjalnie się w nią aż tak zagłębiała, ale wierzyła, że sobie poradzi, bo przecież nie mogło być aż tak źle. Może fakt, że z braćmi próbowali grać w większość gier miotlarskich, a może dlatego, że czuła się na miotle całkiem pewnie i wciąż ubolewała nad tym, że nie mogła zagrać w ostatnim meczu Gryfonów w tym roku szkolnym. Głupi pech i głupia burza, choć zdecydowanie nie głupie pegazy. Cóż, wypadki chodziły po ludziach, miała tylko nadzieję, że nie dostanie żadnym tłuczkiem po żebrach, bo nie sądziła, że to się dobrze skończy, dla jej ledwo co zaleczonych kości. Przywitała się z profesorem, zbiła piątkę z przyjaciółmi, którzy także zdawali egzamin i czekała na swoją kolej, nie powtarzając już nic, dochodząc do wniosku, że i tak jej się wszystko pomiesza. Zamiast tego prowadziła bardzo poważną dyskusję na temat wyższości irlandzkiej drużyny nad tą angielską, bowiem to był jej święty obowiązek. Podniosła się jednak z trawy, na której siedziała, kiedy tylko usłyszała swoje nazwisko i podeszła do nauczyciela, by zdał jej pytania i w końcu miała już to z głowy. Pytania były banalne, ale chwilę jej to zajęło, ponieważ musiała dać sobie czas, żeby wszystkie drużyny policzyć, mamrotała więc drużyny, które pamiętała, odliczając na palcach jak pierwszoklasista i ostatecznie dając swoją odpowiedź. Na drugie pytanie odpowiedziała tak samo krótko, zwięźle i na temat, bo co się miała rozgadywać na temat nazw modeli mioteł wyścigowych. Chwilę potem przyszedł czas na praktykę, sięgnęła ręką do sakiewki, losując zadanie, a kiedy zobaczyła, że ma być ścigającą – nic nie mogła poradzić na grymas, który pojawił się na jej twarzy. Nie ukrywała, że zdecydowanie lepiej się czuła na płace i przecież na tej pozycji też grała w szkolnej drużynie, no ale skoro trzeba, to trzeba. Mogła być i ścigającą, Morgan wystarczająco wiele razy kazała jej rzucać tymi nieszczęsnymi kaflami. Ubrała więc ochraniacze i wskoczyła na miotłę, przyjmując kafel do rąk i wzbijając się w powietrze. Zmrużyła oczy, oceniając swoje szanse i przede wszystkim lokalizując latającego tłuczka, którego zamierzała unikać jak ognia, dbając o swoje poszkodowane żebra. Szło jej sprawnie, a przypływ znajomej adrenaliny i poczucie wiatru we włosach dodało jej pewności siebie, więc zaczęła lecieć zygzakiem, myląc swoich zaczarowanych przeciwników i trafiając po raz pierwszy do pętli. Szeroki uśmiech wypełzł na jej wargi, kiedy przyjęła kafla po raz kolejny i zaczęła od początku, bo zostały jej jeszcze dwa celne rzuty. Tym razem nieco później zauważyła tłuczka, więc ratując się jak mogła – zawisła na miotle do góry nogami, w kolejnym manewrze, byle tylko uniknąć uderzenie, a ostatecznie trafiła do pętli po raz drugi. Została jej ostatni akcja, równie udana jak dwie poprzednie, kiedy wykonała nieco zmodyfikowany manewr Porskowej, bo przecież nie miała innego ścigającego, ale ostatecznie trafiła w pętle po raz kolejny i ostatni. Wylądowała na ziemi, będąc z siebie naprawdę dumną i zadowoloną, bo nie sądziła, że pójdzie jej aż tak dobrze. Jak jej tego brakowało. Szczęśliwa podziękowała za Wybitną ocenę i ruszyła pochwalić się swojemu bratu i przyjaciołom!
______________________
without fear there cannot be courage
Eugene 'Jinx' Queen
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173
C. szczególne : Przekłute uszy; czasem noszony kolczyk w nosie; drobne i mniej drobne tatuaże; pomalowane paznokcie; bardzo ekspresyjny sposób bycia; krwawy znak
Kuferek 21 Lekcja/PDLekcja Josha Egzamin teoretyczny:6 czyli grupa A i 2 pkt + 2 za kufer + 1 za najlepszą statę + 1 za lekcję = 6 [5pkt] Egzamin praktyczny:B (obrońca) i 29 + 10 za wylosowanie mojej pozycji + 10 za zagranie na pozycji obrońcy w meczu + 23 pkt z kufra = 72 [6pkt] Ostateczna ocena: 11 pkt - PO
Poza opieką nad magicznymi stworzeniami miotlarstwo to jedyny egzamin, na którego wyniku mi zależy - lubię być przekonany, że jednak do czegoś się nadaję, nawet jeśli tym czymś jest łapanie piłek kilka metrów nad ziemią. Nie stresuję się specjalnie, raczej towarzyszy mi motywująca adrenalina, zupełnie jak podczas meczów, dzięki której wiem, że dam z siebie wszystko. Kiwam więc wesoło do moich znajomych, pokazując im, że mocno trzymam za nich kciuki, szczególnie w stosunku do teorii, bo wiadomo, że na tym zawsze można się łatwo wyłożyć. Mnie bardzo cieszy, że egzamin jest w formie ustnej, ponieważ Profesor Walsh należy do dość wyrozumiałych i jestem przekonany, że jeśli czegoś nie będę wiedział, to będę w stanie jakoś go zagadać. Okazuje się, że jednak na coś zdaje się to przeglądanie magazynu Miotła i Tygodnika Szukającego, ponieważ nie mam żadnego problemu nie tylko z suchym wymienieniem drużyn i nazwisk; dodaję nawet kilka ciekawostek, które krążą wśród fanów tego sportu. Miotły wyścigowe też zawsze lubiłem bardziej niż miotły użytkowe, więc potrafię też powiedzieć nieco o ich zaletach i wadach. Być może niektórzy nauczyciele uznaliby, że to zwykłe popisywanie się (być może mieliby rację), ale Profesor Walsh przerywa mi ze śmiechem raczej sympatycznym i nawet daje mi dodatkowy punkt. Nigdy nie zostałem tak wysoko oceniony za moją wiedzę, więc szczerze się cieszę. Z bardzo dobrym nastawieniem przechodzę do części praktycznej i kontynuując szczęśliwą passę losuję zadanie z pozycji obrońcy, a to właśnie jest pozycja, na której gram w drużynie. Być może na meczu nie poszło mi najlepiej, ale teraz czuję się całkiem w formie - konieczność trzykrotnego obronienia pętli komentuję jedynie pewnym siebie "easy" i wskakuję na miotłę. Bacznie obserwuję manekiny, bo nie mogę wiedzieć, skąd nadleci kafel ani tym bardziej kiedy będę musiał uniknąć tłuczka. Te jednak wydają się wolniejsze niż podczas faktycznej gry, więc unikam je totalnie bez problemu, w dodatku wszystkie trzy akcje wychodzą mi bezbłędnie. Zlatuję na ziemię i uśmiecham się dumnie do Profesora Walsha. Salutuję wesoło nauczycielowi i niemal pieję zachwycony, że zostałem oceniony na Powyżej Oczekiwań. To jedynie utwierdza mnie w przekonaniu, że być może mam w tym jakąś przyszłość.
[zt]
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Kuferek 185pkt Lekcja/PDlekcja Egzamin teoretyczny:zestaw A, poszło na 1, ale +3kuferek, +1najwyższa stata,+1lekcja -> 6 (5pkt) Egzamin praktyczny:ścigający, 58+50(kuferek)=100+ (9pkt) Ostateczna ocena: 14pkt = Wybitny
Oczywiście, że nie mogła odpuścić sobie egzaminu z miotlarstwa. Biorąc pod uwagę fakt, że jednak pracowała zawodowo grając w Quidditcha to była to dla niej w zasadzie pozycja obowiązkowa na liście przedmiotów do zaliczenia. No, a w dodatku Josh wrócił do Hogwartu także musiała się ładnie zaprezentować i pokazać na co było ją stać. Pytania teoretyczne były dla niej praktycznie banalne. Jakby nie patrzeć grała zarówno w lidze jak i reprezentacji także miała okazję poznać sporą część graczy osobiście stąd też na liście wymienionych zawodników znajdowali się tacy, z którymi miała przyjemność zamienić chociaż kilka słów w czasie sezonu. A biorąc pod uwagę jak bogata byłą jej kolekcja mioteł to nie sprawiło jej problemów też opisanie różnych modeli wraz z ich specyfikacją i charakterystycznymi cechami. Zdążyła je dobrze poznać w czasie swoich treningów, a jako miotłozjeb z krwi i kości pamiętała też doskonale publikacje na temat niektórych z nich, które uważnie śledziła. Szczęście dopisywało jej także na części praktycznej, bo tak się złożyło, że jednak trafiło jej się zadanie związane z pozycją ścigającego. Była naprawdę w swoim żywiole. Dobrze, że tym razem efekty braku księżyca nie dokuczały jej na tyle, by wpłynąć szczególnie na jej umiejętności miotlarskie. Strzelenie trzech goli i uniknięcie pojedynczego tłuczka było prościzną dla profesjonalistki. Nawet udało jej się w to wpleść bardziej skomplikowane manewry, bo wiedziała, że Walsh z pewnością je doceni i oceni je pozytywnie.
Mulan Huang
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Wirtuozem miotły to zdecydowanie panna Huang nie była chociaż nie można było jej odmówić kondycji fizycznej. Głównie przez to, że od dzieciaka uwielbiała bieganie i skakanie po lasach, a jej praca także wymagała od niej dużego zaangażowania i pracy fizycznej jakkolwiek to brzmiało. W końcu niejednokrotnie musiała się siłować z jakimś zwierzem lub wykonywać mniej lub bardziej wymagające czynności bez użycia magii. Niemniej jednak biorąc pod uwagę to, że ostatnio zaczęła udzielać się w meczach Quidditcha i jej ogóle ciągoty do ruchu to zdecydowała się spróbować swoich sił w lataniu. O dziwno część teoretyczna poszła jej niezwykle sprawnie, miło i przyjemnie. Nie miała większych problemów z wypisaniem innych gier miotlarskich i nawet wiedziała o co w nich wszystkich chodzi. Podobnie łatwo przyszło jej wypisanie modeli mioteł, o które prosił ją w zadaniu Walsh. I wtedy też przyszła pora na część praktyczną, która już mogła sprawić o wiele więcej trudności. Zwłaszcza, że Mulan wylosowała zadania szukającej. Na tej pozycji jeszcze nie grała i chyba brakowało jej odpowiedniego zacięcia i odpowiedniej cierpliwości do tego, by ganiać po boisku za kompletnie niewidoczną złotą kuleczką. O wiele bardziej odpowiadała jej opcja ładowania w kogoś tłuczków. I ratowania od nich. Nic zatem dziwnego, że raczej nie popisała się zbytnio jeśli chodziło o jej wystąpienie egzaminacyjne. Oczywiście, że poobrywała nieco od tych cholernych latających piłek, ale nie było tak źle. No i jakoś udało jej się osiągnąć cel i złapać tego złotego bandytę. Cel osiągnięty, ocena może nie wybitna, ale Zadowalająca, ale to jej wystarczyło. Zwłaszcza biorąc pod uwagę to jak się namęczyła przy tym zadaniu.
Mina Hawthorne
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : rozsiane po ciele tatuaże, kolczyk w nosie, na środkowym palcu prawej ręki zawsze nosi pierścień Atlantów, który przykrywa krwawy znak, praktycznie zawsze towarzyszy jej blady pyton królewski imieniem Faust
Miotlarstwo było kolejnym przedmiotem, z którym nie czuła się jakoś szczególnie związana, ale mimo wszystko zdecydowała się do niego przystąpić. Być może dlatego, że z tego, co się orientowała to profesor był całkiem spoko, a do tego raczej przygotowanie się do podobnego egzaminu nie było zbyt wymagające. No i jak mogła się spodziewać dostała kilka prostych pytań, na które odpowiedziała prosto i zwięźle, bo raczej nie miała co się rozwodzić szczególnie na ten temat. Chyba ważniejsze w sporcie była praktyka, a nie takie proste kwestie które dziecko może wyrecytować. Potem przyszła pora na praktykę, która poszła jej nadzwyczaj dobrze. Aż się zdziwiła szczerze powiedziawszy, bo zręcznie udało jej się wyminąć tłuczki i zdobyć gole zgodnie z tym, co powinien zrobić każdy szanujący się ścigający. Może jednak powinna przemyśleć dołączenie do drużyny od przyszłego roku szkolnego?