Kości / Litery / Przerzuty:4 Kuferek:72 Własny sprzęt: Varápidos (+6) Wykorzystany sprzęt drużyny: kask (+1), ochraniacze (+1), koszulka (+1), kompas (+1) Łączna liczba punktów: 82 Pozostałe przerzuty: 7/8
Chociaż starała się bardzo, nie była w stanie niczym zastąpić tej adrenaliny, która towarzyszyła jej podczas rozgrywek. I właśnie dlatego tak bardzo kochała Quidditcha. Rywalizacja i zabawa, które świetnie ze sobą współgrały - uwielbiała to. Dodatkowo wrzawa widzów na trybunach w tle, dodatkowo zagrzewała ją do walki i nie wyobrażała sobie ich zawieść. Po przejęciu piłki, wiedziała, że nie ma wyjścia i musiała zdecydować się na podanie do Gryfona, który po chwili również został otoczony i wrócił kafla ponownie w jej dłonie. Sprawnie go przyjęła i wystrzeliła ku obręczom, aby szybko rozeznać się która z nich jest jednocześnie najbardziej dostępna dla niej, ale też najmniej w zasięgu O'Connora. Celując w jedną z bocznych poderwała się z miotły, aby wyskoczyć ku górze i stosując Łomot Finbourgha wykonać szarżę na pętle.
Tego dnia był mecz Hufflepuffu! Pierwszy odkąd wrócił i na nowo objął stanowisko opiekuna domu. Był moment że zastanawiał się, czy nie powinien poprosić kogoś innego o sędziowanie, aby samemu móc z trybun głośno ich dopingować. Jednak nie chciał odbierać samemu sobie możliwości latania pomiędzy wszystkimi, obserwowania ich z bliska, dostrzegania ewentualnych słabości. Zarówno swoich Puchonów jak i Krukonów. Nic więc dziwnego, że ostatecznie zdecydował się samemu zająć zaszczytne miejsce sędziego. Wyszedł na boisko, trzymając miotle w dłoni. Skrzynia z piłkami już czekała na nich wszystkich, ale jeszcze chwilę miała być zamknięta. Słuchał, jak zapowiadane są obie drużyny i po chwili na boisko zrobiło się niebiesko-żółto. Cieszył go ten widok i puchł z dumy. Nie ważne czy Hufflepuffu wygra, czy przegra, ten mecz był ostatnim sezonu, a więc równie ważny co pierwszy. Ten mecz miał cieszyć wszystkich jeszcze w trakcie wakacji, miał sprawić, żeby wszyscy chcieli wrócić do zamku we wrześniu, wsiąść na miotły i grać znów, z większym zapałem, większą werwą. Mężczyzna uśmiechnął się do wszystkich szeroko, zapowiadając, że za moment rozpoczną grę. Przypomniał im znów, żeby nie przesadzali z faulami, bo skończą z zakazem gry na następny sezon. W końcu wypuścił złotego znicza, wypuścił tłuczki, aby jako ostatnia piłkę wziąć kafla do ręki i wyrzucić go wysoko w górę, obserwując rozpoczynającą się akcję.
noga:54 Kości / Litery / Przerzuty: [url=link]#[/url] Kuferek: 203 Własny sprzęt: frotka (1), ochraniacze (1), kompas (1), kask (1), rękawice (1), koszulka (1), gogle (1), znak zorzy (1), różdżka (5), nimbus z witkami (+7) = 19 Wykorzystany sprzęt drużyny: - Łączna liczba punktów: 222 Pozostałe przerzuty: 22/22
Ostatni szkolny mecz. Mecz o pietruszkę, bo zwycięstwo i tak przypadło w tym roku Ślizgonom, ale zarazem mecz wyjątkowy, bo ostatni w szkolnej karierze Darrena. Było jej z tego powodu cholernie przykro, ale jedyne, co mogła zrobić, to dopilnować tego, by go po prostu wygrali. Szanse na to wzrosły, bo w spotkaniu miała zagrać Vicka, co stanowiło potężne wzmocnienie składu, zarówno jeżeli chodziło o umiejętności, jak i samo morale. Warto było mieć kogoś, kto nie pęka i się nie podpala. No i liczyła, że Brandonówna, stęskniona za szkolnym graniem, wskoczy na wyższy poziom, bo potrzebowali tego, jak ryba wody, potrzebowali jej w najlepszym wydaniu. Pałkarka, zanim jeszcze wylecieli na boisko, najpierw pożyczyła Augustowi swojego nierozłącznego „Boydena” (sama chciała przetestować w boju swój najnowszy japoński nabytek).
– Nie martw się o nic. Zadbam, żeby nic Ci się nie stało. – Poczochrała go po łysej głowie, uśmiechając się przy tym Ciepło. – Vicks, Lei. Pokażcie, czego się nauczyłyście we Francji, a Kafle z Quiberon będą żałowały, że pozwoliły Wam wrócić na Wyspy– zwróciła się do dziewczyn, które dziś miały zagrać na ścigajce.
Następnie pokuśtykała do Shawa, stękając przy tym boleśnie i bez słowa zdjęła kapitańską opaskę, którą to założyła Panu Prefektow na ramię.
- Powodzenia, Darren. Prowadź nas i po prostu baw się dobrze. Ciesz się tym meczem. No i raz jeszcze dzięki za wszystko. – Poklepała go jeszcze po przyjacielsku po kasku, zanim to wsiadła na miotłę. – No dobra! – zwróciła się tym razem do reszty drużyny. - Wiemy, co mamy robić! Pokażmy im, dlaczego to Krukoni mają skrzydła!
Za chwilę wszystko się zacznie. Dla niektórych po raz ostatni. Dla niektórych po raz pierwszy od bardzo dawna. Dla innych jeszcze – po raz pierwszy.
— Już ja ci pokażę, czego się nauczyłam we Francji — burknęła do Julki, niechętnie dopinając ostatni z ochraniaczy. Wyglądała śmiesznie, jak facet, włosy musiała upiąć w koczki i do tego bała się, że znowu przeżyje spotkanie z tłuczkami. Ani trochę jej to nie bawiło i nie wiedziała jakim cudem dała się na to namówić. Brooks chyba po prostu tak już miała – potrafiła zmobilizować ludzi, kiedy była taka potrzeba. — August! Jak ty dzisiaj świetnie wyglądasz, to metamorfomagia, czy pakowałeś przed meczem? — poruszyła brwiami wymownie i uśmiechnęła się pod nosem. Potem złapała za miotłę i wyszła na zewnątrz, tylko trochę chichocząc pod nosem. Nie potrafiła się powstrzymać przed zaczepkami w stronę Krukona, był czasem taki zabawny. Kiedy wystartowała w powietrze, właściwie czuła się naprawdę dobrze. Trochę nie na miejscu, trochę zestresowana... ale pęd powietrz na twarzy był zdecydowanie przyjemnym uczuciem. Lubiła latać, to po prostu sama gra była nieco zbędna... ale skoro już tu była, to przecież nie po to, żeby nie dać z siebie wszystkiego. To dlatego po piłkę wystartowała jak strzała, korzystając z tego, że nieźle radzi sobie z prędkością. Złapała ją i od razu pomknęła na drugą połowę boiska, po drodze omal jej nie tracąc. Udało jej się jednak dolecieć do pętli i oddać strzał. Tylko czy celny?
K6:2 po przerzucie Kuferek: 0 GM Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: full +10 Łączna liczba punktów: 10 Pozostałe przerzuty: 0/1
Choć jej rola w drużynie była raczej znikoma, po raz kolejny w tym roku otrzymała okazję, by pokazać się w szkolnym meczu. Po poprzedniej szansie niespecjalnie spodziewała się następnej próby, bo wtedy nie poszło jej zbyt dobrze, ale być może nikt nie brał tego specjalnie pod uwagę, skoro w borsuczej drużynie żaden zawodnik nie popisał się specjalnie swoimi miotlarskimi wyczynami. Oczywiście nie licząc niezawodnej Krawczyk. Początek okazał się dość zaskakujący, bo już w pierwszych sekundach meczu zmuszona była do interwencji po samodzielnej akcji którejś kolejnej z rodu Swansea. Nie było jednak możliwości, aby Hufflepuff stracił punkty już na otwarcie spotkania i skończyło się na tym, że Jackie chyba już tylko za sprawą siły woli zdążyła do zmierzającego do pętli kafla. Ale udało się! A potem celnie podała do Oli, licząc na przechylenie szali na żółtą stronę.
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
K6:4 -> 6 Kuferek: 61 Własny sprzęt: Błyskawica (+7 GM), rękawice (+1 GM), koszulka (+1 GM) Wykorzystany sprzęt drużyny: - Łączna liczba punktów: 7 Pozostałe przerzuty: 6/7
Zaczynała czuć się dobrze, tak naprawdę dobrze. Pierwszy raz od dłuższego czasu wiedziała, że wszystko zaczyna się układać i będzie już tylko lepiej. Musiało być. Ostatni rok mocno dał jej po dupie, ale jak to się mówi - co cię nie zabije, to cię wzmocni i miała nadzieję, że przeciwności, które znalazły się na jej drodze, faktycznie uczyniły ją silniejszą. I że w trakcie tych kilku miesięcy nie ucierpiały jej umiejętności miotlarskie. Jak zwykle niewiele pamiętała z tego, co działo się w szatni przed wyjściem na boisko. W jednym momencie była otoczona swoją drużyną, a w kolejnym całe to szaleństwo zwane meczem się rozpoczęło i wszystko inne zaczęło tracić znaczenie. Kiedy kafel dostał się w jej ręce po udanej obronie Jackie, nie zastanawiała się nad tym, co powinna zrobić. Pomknęła przed siebie, zwinnie omijając przeciwników i będąc w odpowiedniej odległości od pętli, rzuciła kafla z całą siłą, wykonując przy tym jeszcze Łomot Finbourgha. Tak, zdecydowanie wracała do siebie.
Augustine Edgcumbe
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 188
C. szczególne : zmieniający się kolor brwi | dresiki i bluzy z kapturem | okrągłe kolczyki w uszach | szkocki akcent | pachnie super kosmetykami czarodidasa
Kości / Litery / Przerzuty:1 Kuferek: 2 Własny sprzęt: "Boyden" (+7) Wykorzystany sprzęt drużyny: frotka (1), ochraniacze (1), kompas (1), kask (1), rękawice (1), koszulka (1), gogle (1) Łączna liczba punktów: 16 Pozostałe przerzuty: 1/1
Jak się czułem z tym, że będę obrońcą na meczu? Cóż, zestresowany jak cholera. Dobrze wiedziałem, że nie mam odpowiednich umiejętności, żeby grać, ale co zrobić skoro Julka poprosiła. I jeszcze mi dała swoją miotłę! Przyjąłem ją licząc na to, że da mi trochę umiejętności. Nawet trochę się wzruszyłem. Ale oczywiście nie dałem nic po sobie poznać. Całą pogadankę Brooks miałem minę, która miała uchodzić za całkowicie spokojną, jakbym na co dzień wychodził na boisko BRONIĆ PĘTLI. Nawet kolor brwi mi się nie zmienił, tak się starałem zachować kamienną twarz. Ale zdążyłem wywrócić oczami kiedy Julka oddała kapitańską opaskę prefektowi, znowu chwaląc go jak boższycza nastolatek. - Musisz mi kiedyś opowiedzieć co Darren Ci przyjemnego zrobił - rzucam do kapitanki z krzywym uśmiechem kiedy zbieramy się do wyjścia. Jak wychodzimy z szatni zaczepiam swojego psiapsi @Vinícius Marlow, by życzyć mu połamania nóg i poklepać po ramieniu. Po drodze zaś zaczepia mnie Leia słowami na które patrzę po raz pierwszy z przerażeniem. Łatwiej mi było udawać, że nie stresuję się meczem niż odpowiedzieć coś na filuteryjne zaczepki. - Nie pakowałem - mruczę tylko, tym razem już z czerwonymi brwiami. Wzbijam się w powietrze razem z drużyną i latam sobie pod bramką, starając się całkowicie skupić na swoim zadaniu. Ale niepotrzebnie Leja mnie zagadała i na nią zwalam to, że puszczam pierwszą bramkę. Z miną jakbym właśnie przejechał stado słodki unilam, podaję kafla do Viki, licząc na to że jej pójdzie lepiej.
______________________
I'm almost never serious, and I'm always too serious.
Nie spodziewała się, że tak naprawdę będzie mogła zagrać w tym meczu, ale nie było to z pewnością coś, czego żałowała albo zamierzała marudzić nad swoim losem. Wręcz przeciwnie, aczkolwiek trudno było powiedzieć, czy nauczyła się czegokolwiek nowego we Francji, więc jedynie uśmiechnęła się kącikiem ust do Brooks, nim ostatecznie gra się rozpoczęła. Wolałaby wrócić na swoją dawną pozycję, bo o wiele pewniej czuła się w roli szukającej, ale nie zamierzała w tej chwili marudzić, skupiając się na meczu, który rozpoczął się zadziwiająco prędko, jeśli tak można było to ująć. Nim się obejrzała, kafel był po jej stronie, a ona nie zamierzała zwlekać i bawić się w jakieś niepotrzebne podchody. Skierowała się wprost na pętle przeciwników, by dostrzegłszy właściwą okazję, wykonać Skok Dionisusa, wykonując jak najbardziej poprawny rzut do pętli, co skwitowała ledwie dostrzegalnym uśmiechem. Przynajmniej mogła uznać, że nie wyszła jeszcze z wprawy.
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Kości / Litery / Przerzuty:4 Kuferek: 2 Własny sprzęt: frotka (1), ochraniacze (1), kompas (1), kask (1), rękawice (1), koszulka (1), gogle (1), znak zorzy (1), różdżka (5), nimbus z witkami (+7) = 19 Wykorzystany sprzęt drużyny: - Łączna liczba punktów: 222 Pozostałe przerzuty: 22/22
Zaczęli niezbyt dobrze. Co prawda Lei zrobiła wszystko, jak należy. Przechwyciła kafla, dokonała brawurowej szarży i tylko dzień konia ze strony obrońcy Puchonów powstrzymał drużynę przed utratą gola. Potem jednak poszła kontra i to Puchoni jako pierwsi zdobyli punkty w tym meczu. Szansa na rewanż pojawiła się jednak prędko. Vicksa z kaflem w dłoni ruszyła przed siebie, szturmując pętle „żółtych”. Brooks tymczasem stanęła przed wyborem. Zaatakować obrońcę, czy szukającego? Wybór nie był trudny. „Biblia pałkarza”, książka Brutusa Scrimgeoura była dla niej, cóż, jak biblia i znała ją na pamięć. A pierwsza zasada tej książki głosiła: „wyeliminować szukającego”. I to właśnie w jego kierunku poleciał tłuczek. Pytanie tylko, czy dosięgnął celu?
Narcyz Bez
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : Wiecznie goszczący na ustach uśmiech, twarda angielska wymowa z wyraźnymi końcówkami
K6:6 Kuferek: 10 Własny sprzęt: Błyskawica (+6) Wykorzystany sprzęt drużyny: kask, ochraniacze, koszulka, rękawice (+4) Łączna liczba punktów: 20 Pozostałe przerzuty: 2/2
Ten mecz już tak wiele nie znaczy; jest jedynie walką o nagrodę pocieszenia, skoro Slytherin i tak ma już w rękach Puchar. O dzisiejszym wyniku tak naprawdę nikt nie będzie pamiętał w następnym roku, dlatego chyba trochę łatwiej jest mi uśmiechać się szczerze do reszty graczy, a nawet zdecydować się na wybranie innej pozycji niż dotychczas. Nie wygraliśmy w tym roku jeszcze żadnego meczu i wierzę, że drobna zmiana w rozstawieniu graczy może w tym pomóc - w końcu to Nancy zrobiła kiedyś ze mną, gdy ustawiła mnie bez żadnego doświadczenia na szukaniu. Być może Viní dziś powtórzy ten sukces? Oczywiście moja pewność siebie spada, gdy biorę w rękę pałkę, która jest cięższa niż się spodziewałem. Jak mam tym odbić śmigającego tłuczka? Nie mam pojęcia. Wydaje mi się, że Krukoni mogą czuć się dziś zupełnie bezpieczni. Wznoszę się na miotle i poprawiam jeszcze kask na głowie. Zazwyczaj jednak trzymałem się jak najdalej tłuczków, fakt że teraz mam się do niech zbliżać, sprawia że czuję się trochę niekomfortowo. Ale raz borsukowi śmierć. Mecz zaczyna się bardzo energicznie, od kafla posłanego w stronę pętli, na szczęście łatwo wybronionego. Potem gra toczy się dość szybko. Staram się obserwować przede wszystkim Brooks, skoro to ona może narobić nam największych kłopotów. Dzięki temu w porę orientuję się, gdy tłuczek posłany zostaje w kierunku Viniego. Zamachuję się z całej siły, by odbić piłkę w inną stronę - zaskakująco skutecznie, nawet jeśli siła tego uderzenia przeszywa moje ramię.
Vinícius Marlow
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170,5 cm
C. szczególne : krzywy zgryz, dużo pieprzyków, w tym nad górną wargą. Tatuaż na karku, kolczyk w lewym uchu, spora blizna w prawej pachwinie. Na jego ramieniu zwykle siedzi elficzka
Kości / Litery / Przerzuty:43 Kuferek: 3 Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: ochraniacze (1), kompas (1), kask (1), rękawice (1), koszulka (1), gogle (1), Nimbus (+4) = 10 Łączna liczba punktów: 13 Pozostałe przerzuty: 1/1
Dawno nie miałem okazji porządnie sobie polatać. Puchońska drużyna była raczej w rozsypce, treningi zdarzają się sporadycznie – generalnie to wychodzę na boisko mało przygotowany, ale za to nadrabiam entuzjazmem. Ściskam serdecznie Augusta (mam w najgłębszym możliwym poważaniu to, czy ktokolwiek uzna to za niemęskie oraz to, co na ten temat uważa August), życzę mu powodzenia i dosiadam miotły, niespiesznie startując w powietrze. Moja rola nie jest zbyt dynamiczna, ale nawet mnie to cieszy, bo mogę popatrzeć po trybunach. Dostrzegam tam Archiego i Ashleya, kibicujących Puchonom i morda sama mi się do nich cieszy. Czuję się zmotywowany; niewiele może wiem o szukaniu, ale jakoś tak od razu łatwiej skupić mi się na wyglądaniu złotej piłeczki...
Darren Shaw
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Kości / Litery / Przerzuty: 39 Kuferek: 60 Własny sprzęt: ochraniacze (1), kompas (1), kask (1), rękawice (+1) koszulka (1), gogle (1), miotła (+6) = 19 Wykorzystany sprzęt drużyny: - Łączna liczba punktów: 72 Pozostałe przerzuty: 7/7
Ostatni mecz. I to nie byle jaki. Nie tylko ostatni mecz w roku, ale najprawdopodobniej ostatni mecz w ogóle. Kiedykolwiek. Ever forever. Jego miotlarskie dni kończyły właśnie dziś - ale od niego i drużyny Ravenclawu zależało, czy miał być to koniec zwiastujący wieczną (a raczej parudniowa) hańbę, czy może chwałę po wsze czasy.
Z opaską na ramieniu Krukon wzbił się pod chmury, wirując nad boiskiem w poszukiwaniu złotej kulki. Ta jednak umykała jego wzrokowi, acz Shaw miał już na to gotowe wytłumaczenie - wszak ciężko szukać znicza, gdy wzrok przesłaniają ci łzy, prawda?
K6:2 po przerzucie Kuferek: 0 GM Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: full +10 Łączna liczba punktów: 10 Pozostałe przerzuty: 0/1
No i skończyła się ścieżka chwały i tryumfu kiedy tuż po uciesze związanej ze zdobyciem gola na drugą stronę boiska ruszyła szarżą Brandon, której wtórowała uzbrojona w towarzystwo tłuczka Brooks. Co prawda tłuczek finalnie zmierzał w Marlowa, a co więcej wybronił go Bez, ale Puchonka za bardzo zakręciła się w obserwowanych wydarzeniach, aby należycie przyłożyć się do tańczącej z kaflem Victorii. W odpowiedzi pozostało jej jedynie zacisnąć zęby i skupić się na dalszych losach spotkania, które przecież ledwo się zaczęło. Być może wszystko miało się jeszcze rozwinąć w jakiś pozytywny sposób? Póki piłki były w grze, bardzo na to liczyła.
K6:4 Kuferek: 0 Wykorzystany sprzęt drużyny: całość Łączna liczba punktów: 10 Pozostałe przerzuty: 1/1
To miał być jego debiut, przez duże braki w drużynie Puchonów w końcu doczekał się możliwości wyjścia na boisko i wzięcia udziału w oficjalnym mieczu! Entuzjazm aż rozsadzał go od środka, gdy wskoczył na jedną z wypożyczonych drużynowych mioteł i wyleciał na boisko, zajmując miejsce nieopodal rudowłosej ścigającej, z którą miał dziś współpracować. W całej swojej ekscytacji puścił dziewczynie oczko, szczerząc się jednocześnie nieco głupawo oraz zupełnie przy tym nie czując tego prawdopodobnie morderczego spojrzenia posłanego przez pewnego rudzielca z trybun i w ostatniej chwili ratując się przed zsunięciem z miotły z całej tej ogarniającej go radości połączonej z jego wrodzonymi problemami z koordynacją, nim mecz się rozpoczął i w powietrzu rozpętał się istny kocioł. Trzeba przyznać, że z początku bardzo mocno nie orientował się w tym co działo się na boisku i chwilę mu zajęło zorientowanie się co i jak. Akurat w porę, żeby być świadkiem, jak pierwsze punkty wpadają na konto Puchonów, co skwitował nadzwyczaj radosnym okrzykiem. Cmoknął z przekąsem, kiedy Krukonom udało się szybko wyrównać, a zaraz potem kafel trafił w jego ręce. Szybko jednak zdał sobie sprawę, że nie da rady samodzielnie dolecieć do obręczy przeciwników, więc przy pierwszej nadarzającej się okazji podał go do Oli, trzymając mocno kciuki, żeby dziewczyna powtórzyła swoją wcześniejszą akcję i w pięknym stylu zdobyła im kolejne punkty.
K6:1 Kuferek: 61 Własny sprzęt: Błyskawica (+7 GM), rękawice (+1 GM), koszulka (+1 GM) Wykorzystany sprzęt drużyny: - Łączna liczba punktów: 7 Pozostałe przerzuty: 6/7
Ledwo widocznie uśmiechnęła się na zdobytą bramkę, chociaż musiała przyznać, że podbudowało jej to pewność siebie. W końcu były to nie tylko jej pierwsze punkty od dłuższego czasu, ale też przede wszystkim pierwsze punkty w tym meczu, a to zawsze działało na psychikę obu drużyn. Liczyła na to, że Puchoni dadzą z siebie jeszcze więcej, a Krukoni, cóż, pogubią się. Nie było w tym nic osobistego, lubiła ich, ale jednak boisko to boisko i rządziło się ono własnymi prawami. To było ostatnie spotkanie w tym roku i zarazem jedyna szansa borsuków, żeby wygrać mecz. Musieli to wykorzystać i póki co nie szło im wcale tak tragicznie, zważając na stan, w jakim była ich drużyna. Kafel wędrował z rąk do rąk, a ona latała sobie w tę i z powrotem, w każdej chwili gotowa do jego przechwycenia. Ich prowadzenie co prawda szybko poszło w niepamięć, ale to tylko bardziej ją zmotywowało i dlatego zaraz po tym, jak dostała podanie od jednego z Puchonów, zaszarżowała na pętle przeciwników. Szkoda tylko, że nie miała tak czystego pola jak wcześniej i nie mogła powtórzyć kombinacji, przez co rzut był łatwiejszy do wybronienia.
K6:2 Wykorzystany sprzęt drużyny: cały jaki mogę Łączna liczba punktów: 10 Pozostałe przerzuty: 1/1
Z zaciętą miną stał na boisku, słuchając słów profesora, kapitana i krzyków z trybun, choć całym sobą starał się skupić. Chciał dobrze zagrać ten mecz, przede wszystkim dlatego, że gdzieś tam na trybunach była jego siostra i chyba mu nogi z dupy powyrywa jeśli zawali. Zerknął nawet na uczniów zebranych u góry na trybunach, ale nie było możliwości, żeby kogokolwiek tam zobaczył, tak więc na powrót skupił swoją uwagę na tym, co działo się na boisku. Wskoczył na miotłę i zrobił kilka rozgrzewających kółek, żeby przyzwyczaić się do wiatru we włosach - którego co prawda prawie nie czuł, bo miał kask, ale to nie było ważne. Podrzucił nawet pałką w dłoni, tak jak uczyła go siostra i o mało jej nie wypuścił z rąk, co sprawiło, że szybko rozejrzał się, czy na pewno nikt tego nie widział. Sweeney przecież nie chciał zrobić z siebie pośmiewiska, co to, to nie, już wystarczyło, że starsze rodzeństwo stale mu dokuczało i może nauczył się im już odpowiadać tak samo kąśliwie, to jednak nie chciał, żeby ktoś w drużynie pomyślał, że jest kompletnym łamagą. Bo przecież wcale nie był, w końcu był Maguire. Z zafascynowaniem obserwował grę, kiedy tylko się rozpoczęła i aż się zapowietrzył, kiedy tłuczek kapitanki Ravenclawu poleciał w stronę ich szukającego. Dosłownie zapomniał, że musi oddychać i wypuścił powietrze dopiero kiedy jego partner odbił tłuczka, wypuścił powietrze z płuc. Chwilę potem - a może nie taką chwilę, ale czas leciał z prędkością światła niczym Brooks na miotle - zobaczył swoją szansę i widząc tłuczka w pobliżu, odbił go z całej siły w stronę swojego pałkowego towarzysza.
K6:4 Kuferek: 10 Własny sprzęt: Błyskawica (+6) Wykorzystany sprzęt drużyny: kask, ochraniacze, koszulka, rękawice (+4) Łączna liczba punktów: 20 Pozostałe przerzuty: 2/2
Nie wiem sam, co myślę o tej pozycji. Chyba zdecydowanie wciąż moją ulubioną pozostaje szukanie znicza, teraz zdecydowanie mam poczucie, że muszę ogarniać trochę za dużo. Bardzo zależy mi, aby chronić każdego członka naszej drużyny, czuję się za to odpowiedzialny pewnie bardziej niż powinienem. Pamiętam jednak wskazówki, by pilnować przede wszystkim obrońcy i szukającego, inni nie są aż tak istotni. Zresztą, nie rwę się do uderzania piłką w konkretnych przeciwników, wierząc że akurat tym zajmie się drugi pałkarz. I faktycznie widzę w nim taką chęć, problem w tym, że mam do tego trochę dogodniejszą pozycję, więc tłuczek leci w moim kierunku i dopiero ja atakuję krukońskiego obrońcę.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Kości / Litery / Przerzuty:4 Kuferek: 2 Własny sprzęt: frotka (1), ochraniacze (1), kompas (1), kask (1), rękawice (1), koszulka (1), gogle (1), znak zorzy (1), różdżka (5), nimbus z witkami (+7) = 19 Wykorzystany sprzęt drużyny: - Łączna liczba punktów: 222 Pozostałe przerzuty: 22/22
- Kurwa mać – mruknęła do siebie pod nosem, kiedy to pałkarz Puchonów, który nie tak dawno występował jeszcze na innej pozycji, zdołał odbić jej uderzenie. Skłamałaby mówiąc, że tego się spodziewała. Po cichu liczyła, że jej zawodowe doświadczenia sprawi, że każdy wyprowadzony przez nią cios dosięgnie celu. Było jednak inaczej. Po tej krótkiej chwili frustracji ponownie wróciła do pełnego skupienia, jak na zawodowca przystało. Latał na swojej japońskiej miotełce, zagrzewała do boju resztę drużyny, dawała instrukcje i czekała, aż w jej zasięgu znajdzie się kolejny tłuczek, niezależnie od tego, czy miała bronić, czy atakować. Odpowiedź przyszła szybko. Tłuczek ruszył w kierunku ich obrońcy, a ona bez zastanowienia go odbiła w kierunku zachodzącego słońca, czy też wschodzącego księżyca.
Augustine Edgcumbe
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 188
C. szczególne : zmieniający się kolor brwi | dresiki i bluzy z kapturem | okrągłe kolczyki w uszach | szkocki akcent | pachnie super kosmetykami czarodidasa
Kości / Litery / Przerzuty:3 na 3 Kuferek: 2 Własny sprzęt: "Boyden" (+7) Wykorzystany sprzęt drużyny: frotka (1), ochraniacze (1), kompas (1), kask (1), rękawice (1), koszulka (1), gogle (1) Łączna liczba punktów: 16 Pozostałe przerzuty:-
Idzie mi chujowo. Najwyraźniej obrońca to nie jest moja pozycja ewidentnie. Może nie widać po mnie, że nie czuję się pewnie na początku, ale z czasem jest oraz gorzej. Nawet tranparent Zoe nie pomaga. W końcu jestem lepszy tylko dlatego, że nie zjadłem ostrego kebaba czy czegoś tam i nie siedzę na kiblu. Mecz to czy się jak zwykle całkiem stałym tempem gdzie raz jedni raz drudzy zdobywają gola. Jakiś kolo z Huffu próbuje mnie tłuczkować, ale moja dzielna kapitan mnie broni. Na próżno, bo ja już się zesrałem ze strachu (jak Tadzik) i niestety nie udało mi się nic złapać. Wkruwiony rzucam kafla do Lei.
______________________
I'm almost never serious, and I'm always too serious.
Leighton J. Swansea
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Duże usta, kilka pieprzyków, ślady farby na rękach
Kości / Litery / Przerzuty: 3 Kuferek: 2 Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: frotka (1), ochraniacze (1), kompas (1), kask (1), rękawice (1), koszulka (1), gogle (1), Nimbus (+4) = 11 Łączna liczba punktów: 13 Pozostałe przerzuty: 0/1
Miała dwa wnioski dotyczące gry. Po pierwsze fajnie było pędzić przez boisko z kaflem w ręce, widzieć przerażenie na twarzach przeciwników i słyszeć, jak na trybunach na krótki moment robi się ciszej. Po drugie – obronione bramki były beznadziejnie i kompletnie niesatysfakcjonujące. Posłała puchońskiej obrończyni dość niechętnie spojrzenie, no ale co mogła więcej zrobić, przecież na tym polegała gra. Zresztą szybko okazało się, że tamta bramka wcale nie była taka najgorsza. Ledwo wzięła kafla w swoje ręce, a już został jej on z nich wytrącony i przepadł bezpowrotnie... drużyna za to coraz mocniej dawała dupy.
Vinícius Marlow
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170,5 cm
C. szczególne : krzywy zgryz, dużo pieprzyków, w tym nad górną wargą. Tatuaż na karku, kolczyk w lewym uchu, spora blizna w prawej pachwinie. Na jego ramieniu zwykle siedzi elficzka
Kości / Litery / Przerzuty: 95, B przerzucone na G Kuferek: 3 Własny sprzęt: - Wykorzystany sprzęt drużyny: ochraniacze (1), kompas (1), kask (1), rękawice (1), koszulka (1), gogle (1), Nimbus (+4) = 10 Łączna liczba punktów: 13 Pozostałe przerzuty: 0/1
Szczerze mówiąc na treningach to boisko nie wydawało mi się takie wielkie... kiedy jeszcze grałem jako ścigający, potrafiłem całkiem szybko przedostać się z jednego jego końca na drugi, ale teraz, kiedy moim zadaniem jest znalezienie maleńkiej piłeczki (rzecz równie łatwa do zrobienia co wydłubanie igły ze stogu siana), czuję się jakiś taki zagubiony. Co jakiś czas zerkam na szukającego Krukonów i pocieszam się tym, że i on nie wygląda, jakby wiedział co robi, a w każdym razie na pewno nie sprawiał wrażenia, jakby dostrzegł gdziekolwiek znicza.
Darren Shaw
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Kości / Litery / Przerzuty:57 + A Kuferek: 60 Własny sprzęt: ochraniacze (1), kompas (1), kask (1), rękawice (+1) koszulka (1), gogle (1), miotła (+6) = 12 Wykorzystany sprzęt drużyny: - Łączna liczba punktów: 72 Pozostałe przerzuty: 4/7
A więc tak wyglądała gra szukającego - jako pałkarz mógł fruwać w poszukiwaniu dobrze widocznych, czarnych piłek i odbijania ich w kierunku drużyny przeciwnej, a raczej - w przypadku Darrena przynajmniej - odbijania ich jak najdalej od drużyny własnej. Od czasu do czasu mógł nawet zagrzać trybuny do głośniejszego skandowania haseł zagrzewających do walki drużynę Ravenclawu. W tym meczu grali jednak o pietruszkę, a Shaw zbyt zajęty był poszukiwaniem znicza, który wciąż niestety umykał jego elfim walijskim oczętom. Pozostało mu więc jedynie fruwanie wte i wewte nad murawą boiska i zastanawianie się, dlaczego czarodziejskie stadiony porośnięte były trawą, tak jak mugolskie, a nie czymś, co mogło ewentualnie bardziej zmiękczyć upadek z miotły?
Peter Stryder
Rok Nauki : I
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : wrzeszczący kalendarz to jego najlepszy przyjaciel / na lewym nadgarstku tatuaż lisiej łapy i napis po walijsku
K6:3->1 Kuferek: 0 Własny sprzęt: brak Wykorzystany sprzęt drużyny: calutki Łączna liczba punktów: X Pozostałe przerzuty: 0/1
Został zmieniony, a więc zszedł z ławki rezerwowych. Do dyspozycji miał miotłę z zasobów szkolnych więc szału nie robiła. Najważniejsze, że była całkiem zwrotna i posłuszna. Ubrany w szkolny strój, z ochraniaczami i kaskiem na głowie dosiadł miotły i odbił się żwawo od ziemi, po drodze zakładając jeszcze na oczy gogle. Dosyć szybko wleciał do jego rąk kafel. Nie miał czasu rozejrzeć się w sytuacji tylko przycisnął kafel do swojej klatki piersiowej, pochylił się nad trzonkiem miotły i próbując wybić jak największą prędkość mknął, wymijając slalomem Krukonow. Nie robił przy tym żadnych skomplikowanych układów, wykorzystywał widoczne w ich ustawieniu luki. Wiatr uderzył go w policzki, usta zmroziła lodowata temperatura ale jak strzała pomknął, zamachnął się ręką i rzucił kaflem w kierunku jednej z obręczy. Wstrzymał oddech w tych decydujących sekundach czy uda mu się zyskać punkty dla Puchonów.
Augustine Edgcumbe
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 188
C. szczególne : zmieniający się kolor brwi | dresiki i bluzy z kapturem | okrągłe kolczyki w uszach | szkocki akcent | pachnie super kosmetykami czarodidasa
Kości / Litery / Przerzuty:6 Kuferek: 2 Własny sprzęt: "Boyden" (+7) Wykorzystany sprzęt drużyny: frotka (1), ochraniacze (1), kompas (1), kask (1), rękawice (1), koszulka (1), gogle (1) Łączna liczba punktów: 16 Pozostałe przerzuty:-
Mecz ciągnie się strasznie, a ja czujnie latam pod bramkami i co jakiś czas zerkam na szukających czy może w końcu ktoś znalazł znicza i zakończy się ta żenada w moim wykonaniu. Niestety nadal nic i teraz widzę, że tym razem gość z Huffu szarżuje na bramkę. Myślę sobie, że siara tak nic totalnie nie obronić i tak się spinam, wyciągam ręce, że udaje mi się w końcu sam obronić. I to sam, bez pomocy Brooks! Uśmiechnąłbym się gdybym pamiętał jak to się robi. A tak lekko pocieszony całą sytuacją rzucam kafla z powrotem do Viki, bo idzie jej znacznie lepiej niż Lejce.
______________________
I'm almost never serious, and I'm always too serious.
Nie szło im tak, jak iść powinno i nie było to coś, co sprawiałoby jej przyjemność. Liczyła na to, że ten mecz potoczy się dalej po ich myśli, tymczasem na horyzoncie pojawiły się problemy, których nie była w stanie przewidzieć. Nadal nie czuła się najlepiej w roli ścigającej, ale nie zamierzała się buntować, czy o tym dyskutować, wiedząc, że nie zawsze miało się to, co się chciało. Teraz przynajmniej miała kafla i robiła wszystko, by zbliżyć się do pętli przeciwników, licząc na kolejny dobry rzut. Nie miała możliwości wykonywania żadnych większych manewrów, musiała ograniczyć się do prostego rzutu, do szybkiego celowania i liczenia na to, że i tym razem poradzi sobie tak śpiewająco, jak poprzednio.
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Ostatnio zmieniony przez Victoria Brandon dnia Pią Maj 27 2022, 22:35, w całości zmieniany 2 razy
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Kości / Litery / Przerzuty:4 Kuferek: 2 Własny sprzęt: frotka (1), ochraniacze (1), kompas (1), kask (1), rękawice (1), koszulka (1), gogle (1), znak zorzy (1), różdżka (5), nimbus z witkami (+7) = 19 Wykorzystany sprzęt drużyny: - Łączna liczba punktów: 222 Pozostałe przerzuty: 21/22
Szło jej dzisiaj tak średnio. Choć starała się jak zawsze, tłuczek nie chciał zmieść z planszy szukającego Puchonów. Niestety. Może to noga, a może fakt, że po prostu, jak każdy człowiek, miała gorszy dzień. Nie lubiła myśleć o sobie w ten sposób. Wolała, gdy uważano ją za kogoś nad, kto nie kłania się codzienności w pas i robi to, co niemożliwe. Kiedy tłuczek poleciał w jej stronę, po raz kolejny posłała go w stronę chłopaka na puchońskiej miotle, który był konkurentem Darrena. I po raz kolejny musiała się liczyć z tym, że Bez odbije jej tłuczek, jakimś jebanym fartem.