W tej średniej wielkości klasie znajdującej się na pierwszym piętrze, od lat odbywają się zajęcia z Obrony Przed Czarną Magią. Ze względu na średnie wymiary pomieszczenia, dwa rzędy ławek są stosunkowo blisko siebie ustawione. Nie jest to najlepiej oświetlona klasa. Jednak ściany zdobią różne lampy dające nieco jasności. W rogu pomieszczenia, nieopodal biurka nauczyciela, znajduje się gablota na której można znaleźć wiele nieco poniszczonych już książek dotyczących OPCM.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - OPCM
Wchodzisz do Klasy Obrony Przed Czarną Magią, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Obronę Przed Czarną Magią. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Marco Ramirez oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Aash Al Maleek. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z OPCM i zaklęć można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Jak działa zaklęcie Riddikulus? Na czym się go używa? 2 – Jak bronić się przed dementorem? Opisz działanie odpowiedniego zaklęcia. 3 – Podaj trzy odmiany zaklęcia Protego i opisz każdą z nich. 4 – Podaj trzy sposoby na wykrycie trucizn. 5 – Jak postępować w przypadku natknięcia się na podejrzane, magiczne artefakty? 6 – Wymień trzy zaklęcia niewybaczalne i opisz je.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Obroń się przed zaklęciem Drętwota trzema różnymi zaklęciami defensywnymi. 2 – Znajdź i zneutralizuj trzy pułapki magiczne. 3 – Zastaw dwie pułapki - na człowieka i dowolne stworzenie. 4 – Ukryj się przed członkiem komisji, używając nie więcej niż trzech zaklęć. 5 – Pokonaj trzy boginy. 6 – Używając tylko zaklęć defensywnych, przez dwie minuty nie daj przeciwnikowi do siebie podejść.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - OPCM:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Prawdę mówiąc, Cherry niezbyt lubiła lekcje Obrony Przed Czarną Magią. Niesamowicie peszyło ją uczęszczanie na zajęcia prowadzone przez dyrektorkę - nie mogła się do tego przyzwyczaić. Ilekroć na Bennett wpadała, to zaraz się plątała i gubiła we własnych myślach, bo jednak trochę inaczej patrzyła na nauczyciela, a na dyrektora. Zdawało jej się, że to wywiera dodatkową presję, a Wiśnia wcale się na tych lekcjach nie popisywała. Nie była szczególnie zdolną czarownicą, nad czym jej matka zawsze bez skrupułów ubolewała; przynajmniej z miotłą sobie radziła, co ratowało ją w oczach ojca. I to na miotle jej zależało. Wiśnia nie potrafiła posiąść się z radości, która towarzyszyła jej od momentu podjęcia się pracy w Muzeum Quidditcha - nieistotne, że nie wzięto jej pod uwagę na stanowisko przewodnika, jej jak najbardziej pasowało rozpoczęcie od małych kroczków; mogła sprzedawać bilety! Samo to wydawało jej się fenomenalne. Zajarała się tak mocno, że nawet kiedy miała przerwę pomiędzy lekcjami, to siedziała z nosem w książce Jak spaść z miotły, traktującej o niebywale ryzykownych akrobacjach powietrznych. Nic dziwnego, że zjawiła się w sali tuż przed rozpoczęciem zajęć; wciągnęła się w lekturę i zapomniała o całym świecie. W końcu weszła do pomieszczenia, pomrukując "dzień dobry", chociaż dyrektorki jeszcze tu nie było. Znalazła wolne miejsce, usiadła i wyjęła różdżkę, doczytując o zmodyfikowanym Zwisie Leniwca.
Autor
Wiadomość
Marie R. Moreau
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 173 cm
C. szczególne : znamię w kształcie półksiężyca na prawym nadgarstku, słyszalny francuski akcent
Manekin:3 Kontrola Magii:-1 Kostka 1:Parzysta -> Nieparzysta Kostka 2:4 Wybrane zaklęcie obronne: Protego Wynik: obroniła się i rozbroiła manekin
Nie była zadowolona z wyniku jej pojedynku, do którego w sumie nawet nie doszło. Zaklęcie wybuchło jej przed twarzą, osmoliło i niesamowicie zirytowało. Mimo, że puchonka uwielbiała się uczyć, próbować nowych rzeczy to niepowodzenia wpływały na nią naprawdę kiepsko. Wiedziała jednak, że wynikało to nie z braku skupienia, czy koncentracji. Niestety musiała to przyznać, że przyczyną tego, że nie udało jej się rzucić zaklęcia poprawnie był po prostu brak odpowiedniej praktyki. Dlatego też obiecała sobie, że podczas ćwiczeń z manekinem pokarze, że jednak potrafi. Ale mimo przed kolejnymi zajęciami będzie musiała powtórzyć sobie sporą ilość materiału. Podeszła do przydzielonego jej manekina. Przygotowała się - zajęła odpowiednią pozycję, wzięła głęboki wdech i czekała kiedy jej przeciwnik zacznie rzucać zaklęcia. Przygotowała się z odpowiednią tarczą. W jej stronę zostało skierowane zaklęcie Clamor. Lekko się zdziwiła, gdyż nie było to standardowe zaklęcie atakujące, ale nie spowodowało to, że rozkojarzyła się. W odpowiednim momencie rzuciła Protego tworząc tym samym magiczną barierę mającą ją ochronić przed atakiem. Udało się. Marie była z siebie dumna, ale nie pozwoliła sobie na odpoczynek, gdyż teraz musiała jeszcze manekin rozbroić. Ponownie przyjęła odpowiednią pozycję i skupiona rzuciła Expelliarmus. Strumień magii, który wypłynął z różdżki dziewczyny miał w zamyśle wyrwać różdżkę jej przeciwnikowi. I właśnie w taki sposób zaklęcie zadziałało. Puchonka była z siebie zdecydowanie dumna. Odeszła na bok dając tym samym miejsce kolejnej osobie. Mimo wszystko nadal pamiętała, że powinna podnieść się w tej dziedzinie magii.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Partner:@Bruno O. Tarly Pozycja: Atak Koncentracja31 = - 1 Wybrane zaklęcie : expulso Efekt zaklęcia:2+5+6-1 = 13-1= 12 Rozbrojenie: Wynik końcowy:
Pierwsza część zajęć poszła jej średnio, łagodnie rzecz ujmując. Pozwoliła się rozproszyć kakofonii dźwięków, nie zachowała koncentracji, nie wykazała się refleksem. Efekt był taki, że choć rzuciła czar obronny, to ten był zbyt słaby, aby uchronić ją przez atakiem Shawna. Całe szczęście, że ten krukoński artysta postawił na kreatywność, bo przy taki miernej defensywie, mogło spotkać ją coś znacznie gorszego, niż śpiewanie w rytm zespołu Eagles. Przytaknęłe w zamyśleniu głową na słowa asystentki, choć nie zgadzała się z nią kompletnie. Co jak co, ale nienawidziła przegrywać i świadomość, że aż tak ssie w zaklęciach, choć poświęcała im sporo uwagi, była wyjątkowo bolesna. Zwłaszcza że opiekunem Kruczków był słynny niedotykalski zaklęciarz.
- Powodzenia – powiedziała do krukona, klepiąc go pokrzepiająco w ramię, kiedy to Nessa uznała, że należy nieco zamieszać w kotle i pozamieniać pary i obowiązki. Teraz Brooks, która wcześniej się broniła, miała atakować jako pierwsza. Los chciał, że jej ataki miał odpierać sympatyczny, kudłaty prefekt Gryfonów.
- Paniczu Tarly – ukłoniła się nisko na powitanie, wchodząc do podziemnego kręgu Lanceley. Kakofonia dźwięków ponownie uderzyła ją ze zdwojoną siłą, nie pozwalając jej się skupić. Kiedy dostali sygnał, by rozpocząć, nie namyślała się zbyt długo. Może w jej ataku zabrakło polotu i kreatywności, ale chodziło jej o efektywność. Właśnie dlatego zakręciła patyczkiem i rzuciła niewerbalne expulso. Jak się można było domyślić, nie trafiła idealnie, a raczej nieco z boku chłopaka.
Percival d'Este
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 203cm
C. szczególne : Piegi, tatuaże na całym ciele, kolczyki. Chorobliwie biała cera. Krzyż Dilys na łańcuszku na szyi. Szmaragdowa blizna na dłoni, która jawi się zielonkawym świetle przy ludziach z genetyką, blizna na nodze po złamaniu.
Partner:@Hunter O. L. Dear Pozycja: Atak Koncentracja41 = -1 Wybrane zaklęcie : Expelliarmus Efekt zaklęcia:7-1=6 > 12-1 = 11 Rozbrojenie: Wynik końcowy:
Percival westchnął zadowolony z tego co przedstawił swoimi umiejętnościami - nie ośmieszył się, nie potrafiąc się obronić przed zaklęciem Ślizgona, mimo że ostatnio jedyne co robił po lekcjach to ćwiczył zaklęcia głównie defensywne. Tak więc głupio by było, gdyby się na tym wywalił, to tylko pokazałoby całą jego skuteczność w praktyce w używaniu zaklęć. Przez całe hojne pięć minut, Percy nie zrobił dosłownie niczego prócz ziewnięcia i nucenia sobie House of Memories. Następnie wrócił myślami do lekcji, nie myśląc o niczym konkretnym. Chłopakowi przyszło ponownie stoczyć pojedynek z Hunterem, co mu ani nie przeszkadzało, ani nie ułatwiało. Bardzo neutralnie do tego podchodził. - No siema. Ponownie. – Przywitał się z uśmiechem i nie przedłużając, przeszli do epicentrum całej lekcji, a raczej drugiego jej etapu. Nałożone zostało na nich jeszcze zaklęcie mamiące im w umysłach tak, że myśleli, że są na jakiejś londyńskiej uliczce. Hm, całkiem uroczo. No to cóż, trzeba było zacząć, skoro tym razem to on atakował. Miał rozbroić? No okej, to nie będę wymyślać, Expelliarmus wystarczy – pomyślał i wycelował różdżkę w Ślizgona. Już przedtem Percival miał wrażenie, jakby rzucanie zaklęć na tej lekcji było trudniejsze, aniżeli gdziekolwiek indziej, jakby zostały nałożone na nich jakieś ograniczenia. I utwierdził się w tym przekonaniu, gdy nie mógł wyczarować nawet cholernego expelliarmus, zaklęcia dla pierwszoklasistów. Percy zaś nie próżnował i nie myślał za dużo nad tym jaką to porażkę tutaj doznał. Nie minęła sekunda, a powtórzył zaklęcie, które już było udane, wyleciało z różdżki, choć nie bezbłędne, nieco krzywo leciało, acz tragedii nie było.
Manekin:4 Kontrola Magii:+1 Kostka 1:Nieparzysta Kostka 2:4 Wybrane zaklęcie obronne:Protego Wynik:wygrana z manekinem
Po, delikatnie mówiąc, niewielkiej kompromitacji w pierwszej części zajęć, Julius został przydzielony do pojedynkowania się z manekinem, przeciwnikiem, który umiejętnościami dorównywał, o ile nie przerastał Niemca. Po przygotowaniu się do pojedynku i ustawieniu się na pozycji, chłopak skierował różdżkę w stronę kukły, by przygotować się na obronę przed rzuconym przez niego zaklęciem. Gdy tylko zauważył lecące w jego stronę świetliste promienie, postanowił zastosować Protego, licząc, że postawiona w ten sposób tarcza powstrzyma atak. Po przekonaniu się, że nic mu nie jest, postanowił przystąpić do kontruderzenia. Szybko wyczarowane Expelliarmus rozbroiło manekina, dzięki czemu przynajmniej tę część zajęć mógł uznać za względnie udaną.
Wiktor Krawczyk
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
Manekin 3:6 i 2 Kontrola Magii:36-1 Kostka 1:1 i2 Kostka 2:1 i 2 nie parzyste 1 Wybrane zaklęcie obronne: zwykłe PROTEO Wynik:rozbraja manekina
Rudzielec wysłuchał słów kobiety, a później...zaczął kombinować i myśleć. Jakby tu urozmaicić zajęcia. Tysiąc pomysłów naraz ,. I tu jest odwieczny problem. Za dużo pomysłów za mało czasu. Eh co za pech ... -Co? czemu?- spytał .Potrząsnął głową. No tak dostali zadanie...ma się jakoś obronic przed atakiem kukły i zarazem atakować manekina. -Protego- rzucił w stronę manekina i od razu zadziałało zaklęcie i powaliło manekina. Właśnie Puchon ma za wiele pomysłów, żaden nie wydaje się odpowiedni na tę chwilę. Spojrzał po uczniach którzy z nim ćwiczyli na manekinach z szerokim uśmiechem psotnika.
Bruno O. Tarly
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
- To całkiem pocieszające... - odpowiedział Robin jeszcze zanim skompromitował się doszczętnie. Nie szło mu to ćwiczenie, co nawet zauważyła prowadząca. Jednak niewiele mógł na to poradzić, więc skończyło się na... wzruszeniu ramionami i przepraszającym uśmiechu. W głowie szykował już sobie pomysł na kolejne zaklęcie i odkucie się z tej farsy, ale szybko okazało się, że na próżno, bo miała miejsce roszada, a on dostał do pojedynku inną partnerkę. Kąciki ust samoistnie poszybowały mu ku górze, gdy tylko zobaczył, z kim przyjdzie mu się mierzyć. Czy tym razem miał przewagę? Absolutnie nie, być może miało być nawet jeszcze trudniej, ale... cieszył się z takiego doboru. Miał tego dnia szczęście do ambitnych i zdolnych czarownic. Przynajmniej jak się zbłaźnić, to w doborowym towarzystwie. - Kłaniam się! - zawołał, odwzajemniając to kurtuazyjne powitanie, które musiało prezentować się strasznie dziwnie w akompaniamencie tych wszystkich dzikich dźwięków. Okropnie trudno było zebrać myśli, gdy w głowie tylko dudniło. Czuł się tak, jakby był na kilku koncertach... jednocześnie. Wyjątkowo słabych i niedogranych koncertach. A bronić się jakoś musiał! Na początku chciał rzucić jakieś bardziej kreatywne zaklęcie i pokusił się o Accenure, ale... nie wyszło tak, jakby tego chciał. Choć zadziałał szybko, to magiczny mur nie powstał i musiał ratować się jakimś innym, awaryjnym zaklęciem. A przyszło mu do głowy jedynie najprostsze i najnudniejsze... - Protego! - tarcza zadziałała i uchronił się przed atakiem Julii w ostatnim momencie, choć i tak oberwał nieco w bok. Może gdyby był bardziej skupiony, to zdołałby wyprowadzić ambitny kontratak. - Decybel więcej i zaczynam uczyć się migowego... - zamarudził, pocierając skronie opuszkami palców. Był wręcz przekonany, że jeszcze kwadrans i ogłuchnie całkowicie.
Partner:@Percival d'Este Pozycja: Obrona Koncentracja:21 i -1 Wybrane zaklęcie : Efekt zaklęcia:1+4+2 = 7 -1 -> 6, druga próba 1+4+4 = 9 - 1 -> 8 Rozbrojenie: Nie Wynik końcowy: Porażka
Co prawda w pierwszym wejściu udało mu się prawidłowo wyprowadzić atak, pomimo "rozpraszaczy", jednak po tym jak wszyscy zebrani przeszli to pierwsze zadanie, przyszła kolej na zamianę ról w ich parze. Nie spodziewał się, że ta część będzie łatwiejsza, wręcz przeciwnie wchodząc do magicznej bańki i widząc iluzję ulicy, czuł, że ciężko będzie skupić się w takich warunkach. Tym bardziej, że ciągle czuł presje, pochodzącą z tłumu uczniów, obserwujących go z daleka. Kącik ust drgnął mu w uśmiechu, kiedy Percival się odezwał, jednak nie dał się i tym rozproszyć. Ale co z tego, że w porę uniósł różdżkę, w porę mruknął Protego, które wystrzeliło lunę z jej końcówki, kiedy zaklęcie było zbyt słabe, aby powstrzymać czar rozbrajający. Nim się obejrzał, stał z wytrąconym z dłoni magicznym patykiem. Ale o dziwo nie był zły o to, że nie udało mu się obronić. Posłał jedynie Gryfonowi spojrzenie mówiące "no ładnie, ładnie", po czym zszedł "ze sceny".
Był zdezorientowany. Widać było, że za mało skupił się na zaklęciu i przez to jedyne co opuściło czubek jego różdżki to niewielki wybuch. Był w szoku, bo jednak co jak co ale zaklęcie Fallo wychodziło mu zazwyczaj bardzo dobrze. A tu chyba zadziałał ten uliczny harmider i tak jak po chwili powiedziała Nessa - był niewystarczająco skoncentrowany. Dlatego też dostali z kilkoma innymi osobami osobne zadanie do ćwiczenia na koncentrację. Zadanie na manekinach. Widząc swojego, Sinclair skrzywił się nieco, bo jednak dawno już miał za sobą te czasy, kiedy bronił się przed zaklęciami rzucanymi przez manekiny. Ale jeśli rudowłosa uważała, że mu to pomoże w skupieniu... Dlatego też po chwili magiczna kukła wystrzeliła z zaklęciem Locomotor Wibbly w jego kierunku, a Lucas bezzwłocznie wyprowadził obronę, by stworzyć wokół siebie niewidzialny mur i nie pozwolić, aby zaklęcia go dosięgnęły. Na szczęście tym razem był dość silny, by odeprzeć atak manekina i nie został potraktowany jego urokami. Za to Sinclairowi udało się nawet rozbroić kukłę pod koniec, kiedy mur opadł - z czego był wielce zadowolony.
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Para:@Puriel Whitelight Pozycja: Atak Koncentracja98 +1 Wybrane zaklęcie : Ceruisam Efekt zaklęcia:4+4+4 +1 (z k100) = 13 Rozbrojenie: Nie wiem xD Wynik końcowy: ???
Pierwsza runda nie poszła jej najlepiej. Zaklęcie nie trafiło w przeciwniczkę Irvette, więc Ruda z determinacją przeszła do kolejnego ataku. Jeszcze mocniej skupiła się na swoim zadaniu i na skierowaniu energii w zaklęcie. Tym razem wybrała coś nie tyle ofensywnego, co bardziej mającego na celu rozbroić drugą osobę. Urok parzącej różdżki wydawał się być do tego idealny. Irvette precyzyjnie wykonała gest, wyraźnie wypowiedziała inkantację i czar śmignął z jej różdżki. Nie trafił co prawda centralnie tam, gdzie sobie wymarzyła, ale zdecydowanie miał potencjał i nie był całkowitym pudłem. Tylko od przeciwniczki zależało, czy ta zdoła się obronić, czy jednak ciepło z różdżki skutecznie zadziała i magiczny patyczek wyląduje na podłodze.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Robin Doppler
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Partner:@Yuuko Kanoe Pozycja: Atak - zadecydowałyśmy wspólnie, że Robin będzie atakującą Koncentracja:68: +1 Wybrane zaklęcie : Everte statum Efekt zaklęcia:3 + 2 + 2 = 7 +1(koncentracja) - rzucam jeszcze raz 4+6+2 +1(koncentracja) = 13 Rozbrojenie: Tak Wynik końcowy: Się okaże jak sobie poradzi Yuuko
W pierwszym etapie zajęć, nie poszło jej najlepiej i miała tego pełną świadomość. Stać ją było na znacznie więcej, ale chyba zadziałał na nią stres związany z rzucaniem zaklęć w obliczu tylu uważnie przyglądających się oczu. Była zła sama na siebie, ale w żaden sposób nie zamierzała komentować słów asystentki profesor Bennett. A zamiast tego postanowiła dać z siebie jeszcze więcej, kiedy przyjdzie kolej na to, aby ponownie zmierzyć się z czarem. Tym razem jej przeciwnikiem nie miał być ponownie Bruno. Teraz została przydzielona do... Yuuko. Na Merlina... poczuła, jak gorąco rozlewa się po jej szyi, ale miała szczerą nadzieję, że nie było ono widoczne dla publiki. Wkroczyła znowu w szczelną bańkę, która oddzielała ich od reszty i uśmiechnęła się niepewnie w kierunku puchonki. Pomimo wspólnej "przeszłości" nie zamierzała jej odpuszczać. Nie byłaby sobą. Odczekała stosowną chwilę na to, aby dziewczyna miała możliwość zaatakować jako pierwsza i to tyle, jeśli chodzi o wszelakie uprzejmości. Kiedy ta nie zdecydowała się na atak, Robin do niego przystąpiła. Wybrała zaklęcie Everte statum, które miało na celu wyrzucić jej "przeciwniczkę" w powietrzu. Wszelkie odgłosy wokół nich nie miały znaczenia. Nie zwracała uwagi na ludzi wokół. Liczyła się tylko Yuuko i pokonanie jej. Rzuciła zaklęcie, jednak coś poszło nie tak. I nie czekając na jej reakcję, od razu spróbowała jeszcze raz. Widziała jak czar trafia w jej ciało, chociaż nie aż tak precyzyjnie, jak miała nadzieję, że trafi.
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Partner:@Robin Doppler Pozycja: Obrona Koncentracja:72 +1 Wybrane zaklęcie : Protego Efekt zaklęcia: 5+1(przerzucone z 2)+3+1 = 10 Rozbrojenie: Nie Wynik końcowy: Remis?
Cóż chyba nie bardzo dziwiło ją to, że po ostatnim ataku Krawczyka, Nessa zdecydowała się na to, aby ich rozdzielić. Nie sądziła jednak, że po tym wszystkim zostanie przydzielona do pary akurat z Robin. Posłała w jej kierunku nieśmiały uśmiech. Wciąż nie mogła wyrzucić z pamięci ich ostatniego wywiadu, który zdecydowanie przebiegł nie tak jak powinien. Teraz jednak powinna skupić się przede wszystkim na tym, aby poprawnie użyć wybranego zaklęcia. Zdecydowała się na proste i nieskomplikowane Protego, aby w miarę szybko i bez większych przeszkód odbić rzucone w jej stronę Everte Statum Ślizgonki. Może jednak faktycznie nie była taka zła w tym wszystkim jak się tego spodziewała?
Jessica Smith
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : Biały znak Zorzy łączący wewnętrzne kąciki oczu | Złote okulary (tłumaczki) | Krwawa 'obrączka' na lewej dłoni | Rude włosy | Brisingamen, Ijda Sufiaan i druidzki amulet na szyi | Delikatny zapach frezji
Partner:@William S. Fitzgerald Pozycja: Atak Koncentracja90 (+1) Wybrane zaklęcie : Glacius Opis Efekt zaklęcia:1 + 6 + 5 (przerzucam 1 na 2) = 13 (+1 za koncentrację) czyli ostatecznie 14 Rozbrojenie: Tak... ale jednak nie, bo oboje mamy idealne kostki Wynik końcowy: Remis?
Starała się nie tracić koncentracji, którą wypracowała sobie przy pierwszej wymianie zaklęć z Lucasem. Co prawda na chwilę opuściła prowizoryczną arenę, żeby poobserwować pozostałe pojedynki - jednak była to obserwacja powiązana z nauką. Co ona sama odpowiedziałaby na poszczególne zaklęcia? A może jednak rzuciłaby co innego niż potencjalny obrońca? Jak odpowiedziałaby na takie zaklęcie? A gdyby... była jednak atakującym? Wątpiła, żeby wykazała się aż takim refleksem w stosunku do innych, bardziej zaawansowanych osób, niemniej i taką opcję musiała brać pod uwagę. Skoro już brała się za analizę, to nie powinna omijać żadnej z opcji - nawet jeśli wydawała jej się mało możliwa. Pierwszy etap dobiegł końca - Lanceley ogłosiła drugie podejście w zupełnie innych parach. I właśnie wtedy Smith zorientowała się, że trafiła do jednej pary z... Fitzgeraldem. Jakież było jej zdziwienie, kiedy przyjęła to całkiem normalnie - z idealnym wręcz spokojem zmierzyła szarym spojrzeniem Ślizgona, gdy nadeszła ich kolejka. Żadnych kolan z waty, maślanego wzroku czy rumieńca wkradającego się na szyję - kompletnie nic. Aż uśmiechnęła się do Williama, skłaniając lekko głowę w niemym powitaniu - i życzeniu powodzenia, gdy wchodzili do iluzorycznej areny. Udało jej się zachować skupienie, bo nagła zmiana otoczenia kompletnie na nią nie wpłynęła. Od samego początku wzrok skupiony miała jedynie na Fitzgeraldzie - dodatkowo doskonale zdając sobie sprawę, że otaczająca ich rzeczywistość w istocie nią nie była. Iluzja to iluzja, obojętnie jak dobra by nie była. — Glacius Opis — z wyjątkowym jak na siebie refleksem, poprawiła chwyt na różdżce - miękkim gestem posyłając w kierunku Ślizgona skrzące się, lodowe wróble. Rozłożyła je szerokim wachlarzem, nie chcąc pozostawić chłopakowi zbyt wiele pola do manewru. Tuż za pierwszą inkantacją - dorzuciła niewerbalnego Expelliarmusa, chcąc szybko zakończyć wymianę.
William S. Fitzgerald
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Partner:@Jessica Smith Pozycja: obrona + później atak, bo tak mi z kostek wyszło Koncentracja: 95 - +1 Wybrane zaklęcie: Aerudio + Expelliarmus Efekt zaklęcia: obrona: 6 + 5 + 4 + 1 = 16 | atak: 4 + 3 + 3 = 10, ale jedno z 3 przerzucone na 6, więc 13co i tak nic nie zmienia |D Rozbrojenie: tak, ale w sumie to nie, idk |D Wynik końcowy: remis chyba?
— Wszystko gra — odparł zwięźle Nessie, czując się jeszcze trochę oszołomiony po trafieniu Strauss, bo co jak co, ale inkantacja Krukonki miała jednak całkiem solidne pierdolnięcie; dłonią nieco odruchowo przejechał po swoich niesfornych rudych kudłach, które stały się chyba jeszcze bardziej niesforne po trafieniu świetlistą, elektryczną wiązką. Jeszcze kilka chwil na odsapnięcie i wszystko powinno wrócić całkowicie do normy, więc uniósł kciuka w górę, gdy w pewnym momencie obserwacji zmagań innych uczestników zajęć podchwycił uciekające ku niemu spojrzenie Lanceley na znak, że jest z nim dobrze i nie ma powodów do zmartwienia. Po tym jak wszyscy mieli szansę w mniej lub bardziej udany sposób sprawdzić się na zaimprowizowanej arenie płynnie przeszli do kolejnego ćwiczenia, w ramach którego nastąpiła także zmiana par. On został tym razem zestawiony ze Smith, od razu odszukując spojrzeniem Krukonkę w tłumie innych uczniów oraz studentów. Doskonale pamiętał, że dziewczyna niegdyś była w nim zauroczona, uwielbiał to nawet odrobinę wykorzystywać dla własnego ubawu; teraz jednak wydawała się znacznie pewniejsza siebie – nawet nie było śladu po maśle w oczach czy rumieńcach, które momentalnie oblewały jej twarz. Nie miał wątpliwości, że tej przewagi nie będzie już w stanie przeciw niej wykorzystać. Cóż, nie da się ukryć, że u obojga sporo się zmieniło od tamtych czasów. Odwzajemnił uśmiech, także lekko się skłaniając w niemym życzeniu powodzenia, gdy nadeszła ich kolej. Tak jak poprzednio miał ogromne problemy ze skupieniem i wszystko wokół wydawało się go rozpraszać, tak teraz absolutnie nic nie było w stanie tego uczynić. Od samego początku w pełni skoncentrował się na swojej oponentce, kompletnie ignorując przy tym otaczającą go iluzję – była wszak tylko tym, iluzją, nawet jeśli niczego nie dało się jej zarzucić i na pierwszy rzut oka mogłoby być ją ciężko odróżnić od rzeczywistości. Z najwyższą uwagą obserwował każdy, nawet najdrobniejszy ruch Jessici, więc bez najmniejszego trudu wyłapał moment, w którym dziewczyna zdecydowała się zaatakować, ponownie stawiając wszystkie karty na to nieszczęsne Aerudio, które mu poprzednio kompletnie nie wyszło, bo był zbyt rozproszony. Teraz jednak zaklęcie zadziałało perfekcyjnie – wytworzył się wokół niego wir powietrza, skutecznie pochłaniając wszystkie lodowe ptaszki posłane przez Krukonkę. Mało tego, wykazał się przy tym na tyle dużym refleksem, że po udanej obronie wyprowadził jeszcze kontratak, ciskając w kierunku przeciwniczki niewerbalnym Expelliarmusem – urok poszedł wprawdzie nieco po boku, skutecznie jednak kontrując rzucone w jego kierunku zaklęcie. — Nieźle, Smith — rzucił z uniesionym kącikiem ust, gdy było już po wszystkim, bo jeszcze jakiś czas temu raczej nie spodziewałby się podobnych zagrań po tej nieśmiałej Krukonce.
Cali Reagan
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 158 cm
C. szczególne : bardzo krucha sylwetka, przenikliwe spojrzenie, ciężki zapach waniliowych perfum
Partner:@Violetta Strauss Pozycja: Atak Koncentracja: 100 -> +1 Wybrane zaklęcie: Contractio Efekt zaklęcia:1+1+6 = 8 + 1 za kostkę wyżej = 9 (jedna jedynka przerzucona na 3, ale to nie zmienia wyniku, bo 11 to ten sam efekt) Rozbrojenie: rozbrajam wiolę uśmiechem Wynik końcowy: remis
Po pojedynku z Darkiem, stanęła z boku, beznamiętnie oglądając nieudolne walki innych, nieszczególnie przywiązując uwagę do ich przebiegu. Może i powinna bardziej skupić się na walce rówieśników, ale po pierwsze, to była zbyt wczesna pora, po drugie, wolała zebrać siły na dalszy etap zajęć. A ten przypadł jej w parze z naczelną zaklęciarą, Violettą Strauss, która swoimi umiejętnościami tak naprawdę ją przewyższała. W momencie kiedy weszły na „arenę”, wzięła głęboki wdech, kompletnie ignorując wszelakie hałasy, odgłosy ulicy czy inne przeszkody zafundowane iluzją Bennett. Miała cholernie trudne zadanie do wykonania, bo znała możliwości Strauss. Wobec tego, stanęła naprzeciwko Krukonki, pewnie ściskając różdżkę w dłoni. Maksymalnie skoncentrowana, wypowiedziała inkantację. – Contractio – posłała zaklęcie w stronę Violki, jednocześnie uśmiechając się w jej stronę w prowokującym geście. Niech się dzieje wola nieba. Miała szczerą (choć złudną) nadzieję, iż dziewczyna będzie na tyle zdekoncentrowana, aby nie odbić czaru, który rzuciła. Z drugiej strony, znały swoje możliwości, razem rozpierdoliły rodzinkę trolli, więc pomijając utrudnienia zafundowane przez nauczycielkę i jej asystentkę, wiedziały na co je stać. Poza tym, czy ktoś taki jak ona, może się równać z Wiolą Pokonałam Wiwerna Strauss?
Darren Shaw
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Partner:@Shawn A. McKellen II Pozycja: Atak Koncentracja48 - brak efektu Wybrane zaklęcie: Petrificus Totalus Efekt zaklęcia:5+5+3 = 13 (przerzut kostki z 2, post niżej) Rozbrojenie: Nie Wynik końcowy: jeszcze nie wiem :v
Pochwałę ze strony Lanceley Krukon przyjął kiwnięciem głowy, wracając na swoje miejsce. Niedługo potem nadeszła jednak pora na kolejny pojedynek - tym razem z Shawnem. Do tego w "tłumie" wyczarowanym przez profesor Bennett, co przynajmniej dla Darrena wykluczało ponowne użycie Atrapoplectusa, który po trafieniu rykoszetem w jakiegoś przechodnia mógłby mieć fatalne konsekwencje. Choć Krukon i tak w jedną z iluzji trafił - własnym ciałem - to kiedy przyszła pora na dobór zaklęcia, tym razem ofensywnego, zdecydował się na czar petryfikujący, który nawet w przypadku odbicia lub pudła był w gruncie rzeczy niegroźny dla "cywili"... i wyposażenia klasy do obrony przed czarną magią.
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Napierdalanka z Willem była całkiem przyjemna, ale chyba Nesska chciała sprawić, by wszystko stało się bardziej interesujące i ze względu na to zdecydowała się na to, aby namieszać nieco w parach. Strauss spojrzała jedynie w kierunku Cali, z którą przyszło jej pracować i zauważyła jej jakże rozbrajający uśmiech, na który odpowiedziała swoim własnym niezbyt przekonującym lekkim uniesieniem kącików ust. Możliwe, że w pewien sposób nie doceniała potencjału Raegan, bo jednak nie bardzo była skupiona na tym, co się obecnie działo. Dopiero w momencie, gdy usłyszała wypowiedziane przez nią zaklęcie, ruszyła do akcji, rzucając niewerbalne Aerudio, które miało za zadanie ochronienie jej przed czarami Cali. Nie wyszło wcale tak źle choć oczywiście mogłoby być o wiele lepiej. Chyba nie przyłożyła się po prostu do tego na tyle na ile by mogła.
Cieszyło ją zaangażowanie, zarówno na arenie podczas krótkich pojedynków, jak i z manekinami. Każdy próbował poprawić własne błędy, a zaklęcie muru nie było już tak często używane — ku jej radości. Starała się asystować im najlepiej, jak umiała — tu sugerując innych chwyt do rozbrojenia manekina, tam chwaląc refleks i spostrzegawczość. Może jej pomysł na zajęcia nie polegał na typowej nauce, ale chciała dać im coś więcej, niż zamknięte w szafach boginy czy nudne przepisywanie notatek. Początek był zawsze najważniejszy, nie mogła ich zniechęcić godziną przepisywania z tablicy i drugą ćwiczenia samej inkantacji. Jej głowa pełna była pomysłów, świeżego spojrzenie i wykorzystania w większym stopniu możliwości, które Hogwart oferował do przeprowadzania zajęć. Kto chciałby dziesięć lat uczyć się tylko poprzez siedzenie w ławce i ćwiczenia na przedmiocie, skoro połowa zaklęć używanych w obronie przed czarną magią była w większości nie do użytku codziennego? Miała nadzieję, że uda się jej zakleszczyć w nich instynkt, który pomoże im kiedyś w życiu poza murami. Ambicje miała duże, zobaczymy, jak wyjdzie z resztą. Gdy wszyscy skończyli, klasnęła w dłonie kilka razy, przesuwając spojrzeniem po ich twarzach. - Podoba mi się wasze zaangażowanie i uśmiechy. Dobrze, druga runda poszła sprawniej i pewniej, niż pierwsza. Jakby część z was zdjęła swoje ograniczenia. Natomiast grupka wybucha? Pięknie poprawiona kontrola magii. - pochwaliła ich ze spokojem, sięgając różdżkę i cofając barierę, pozbyła się też grającego instrumentu, natomiast manekiny wróciły do szafy. Zerknęła na dziś. - Zaraz kończymy, ale zanim wyjdziecie, mam jeszcze dla was zadanie domowe. Nic skomplikowanego. Chciałabym, żebyście wybrali ze wszystkich istniejących czarów — niezależnie od ich poziomu, swoje ulubione z kategorii defensywnej i ofensywnej oraz to uzasadnili, wysyłając mi sową. Nie musi to być typowe zaklęcie służące do ataku czy obrony, jeśli maci kreatywne podejście i mocne argumenty. Druga część jest nieco mniej typowa. -przerwała, podchodząc do biurka, chowając różdżkę do torebki oraz płytę, która wcześniej im przeszkadzała. Obeszła mebel, stając przodem do nich i opierając się rękoma o blat, podniosła spojrzenie. -Chciałabym poznać wasze opinie oraz potrzeby. Napiszcie mi, czego oczekujecie od tego przedmiotu, czego wam brakuje i jakie formy przekazu są dla was najbardziej interesujące. Jeśli chcę unowocześnić nieco program, muszę wiedzieć, co wzbudzi waszą ciekawość na tyle, aby uczestniczyć we wszystkich moich zajęciach. Mam kilka pomysłów, ale chętnie zaczerpnę inspiracji od najważniejszego w karierze nauczycielskiej — uczniów. Kolejne zerknięcie na zegarek. Westchnęła cicho, uśmiechając się krótko. - Dobrze, to wszystko na dziś. Dziękuje wam bardzo i gdybyście czegokolwiek potrzebowali lub nie zrozumieli materiału, lub przesłania zajęć, śmiało możecie się zgłaszać. Korepetycje to nie problem, a nie chciałabym, żeby ktoś został w tyle, bo boi się odezwać. Pamiętajcie o pracy domowej. Miłego dnia. Zakończyła w końcu, przysuwając sobie krzesło i siadając, a następnie układając przed sobą przygotowane podczas lekcji notatki, które chciała przejrzeć i uporządkować. Miała też do uzupełnienia dziennik oraz raport dla Pani Bennett, która chyba dość ostrożnie podchodziła do pomysłów byłej Ślizgonki, jednak dopóki były bezpieczne i faktycznie wiązały się z programem nauczania, pozostała jej obserwacja. No, Nessa musiała też ogarnąć klasę, gdy skończy. Cisza po tym, jak wyszli z klasy, sprawiła, że łatwiej było jej odetchnąć.
ZT dla wszystkich - jeśli ktoś, coś od Nessy potrzebuje, zapraszam, bo siedzi jeszcze trochę w klasie po waszym wyjściu.
_____________________________________________
PRACA DOMOWA [*]Prace może oddać każdy, kto ukończył przynajmniej pierwszy etap zajęć. [*]Przysługuje za nią 1 punkt kuferkowy. [*]Za oddaną prace domową również przyznam punkty domów. [*]Wysyłacie ją na pocztę Nessy do 30 Marca, do godziny 21:00.
ZADANIE DOMOWE:
1. Wybierz jedno swoje ulubione zaklęcie ofensywne oraz defensywne. Uzasadnij, dlaczego to uważasz, za najbardziej przydatne i jakie możliwości oferuje. Nie musisz go umieć rzucać, w związku z tym do wyboru są WSZYSTKIE istniejące zaklęcia.
2. Napisz, czego oczekujesz od OPCM i jaka tematyka oraz forma zajęć najbardziej by Cię interesowała. Czego brakuje Ci w dotychczasowo przerobionym programie nauczania oraz formach przekazu?
Odkąd zatrudniła się w Hogwarcie w roli nauczyciela, miała ręce pełne roboty. Dodatkowe korepetycje pozwalały jej zachowywać trzeźwość umysłu i rozplanowywać kolejne zajęcia, których przygotowywanie sprawiało jej mnóstwo frajdy. Czasem chodziła na patrole, jak z czasów bycia prefektem, pomagała w bibliotece czy innym nauczycielom. Od rana jednak musiała uzupełnić dziennik oraz skończyć raport dla Panny Bennett, oraz Shawna, które podsumowywały jej pracę w ostatnim miesiącu, a także dostarczyć zarys planów majowych. Tym razem skłaniała się do połączenia OPCM z Transmutacją, jednak musiała wciąż ustalić to z Profesorem Whitelightem. Zawsze wierzyła, że te dwie dziedziny magiczne mają dużo wspólnego oraz wprowadzą powiew świeżości edukacyjnej, być może nawet zainteresują sobą więcej uczniów. Większość już rozpisała, korzystając z kilku książek pożyczonych od Reeda oraz tych, które miała w spadku od Liama. Nie chciała zaskoczyć Camaela suchą propozycją, lubiła być przygotowana. Wierzyła, że w tych czasach nauczyciele oraz asystenci muszą wykazać się kreatywnością. Podczas ostatnich zajęć zauważyła, że klasa nie jest w najlepszym stanie. Skierowała więc wczesnym popołudniem kroki na pierwsze piętro, znikając w środku przykurzonej izby i zamykając za sobą drzwi. Wymagała ona sprzątnięcia, fantomy oraz manekiny musiały być pozbawione efektów poprzednich zaklęć, a dodatkowo podreperowane w zdolności rzucania czarów. Na półkach również był bałagan, porozrzucane zwoje i poprzewracane księgi wcale nie zachęcały do nauki i przeszkadzały jej samej. Otworzyła więc okno, zabierając się do pracy, co stanowiło część jej obowiązków asystenckich. Uprzątnięcie biurka oraz wyczyszczenie ławek z pomocą zaklęć zajęło jej trochę, zwłaszcza przez burdel w papierach Reeda, które oczywiście posortowała. Wyjęła następnie ćwiczebne kukły z szaf, poświęcając im dobrą godzinę. Kilka wciąż nosiło ślady obrażeń lub borykało się z efektami zaklęcia rzuconego przez ucznia, co mogłoby mieć konsekwencję, gdyby ktoś po niego sięgnął bez różdżki w dłoniach. Tyle, o ile zaklęcia typowo obronne nie były problemem, ale te żywiołów — wciąż tlące się sztuczne dłonie, naelektryzowane ubrania.. Kilka z nich oberwało mocniejszymi zaklęciami, których cofnięcie chwilę jej zajęło. Poza uzbrojeniem ich w nowe zaklęcia oraz lepszym przygotowaniem do ćwiczeń odświeżyła również ich wygląd, korzystając z zaklęć zwykłych oraz transmutacyjnych, dzięki czemu, gdy Lanceley skończyła, wyglądały, jak nowe. Były olbrzymią pomocą naukową, podobnie jak tomiska i księgi zaklęć, które ułożyła według kolejności alfabetycznej i autorów na regałach, zwijając porozrzucane pergaminy. Gdy skończyła, zamknęła za sobą klasę i skierowała się do pokoju nauczycielskiego, gdzie miała przekazać przygotowane wcześniej przed siebie dokumenty, a także planowała wypić kawę, szykując materiały do kolejnych korepetycji, które miała pod wieczór z jednym ze studentów. Przywitała się z pozostałymi Profesorami będącymi aktualnie w pokoju, podchodząc od razu do biurka Bennett, której zostawiła dwie teczki na blacie wraz z karteczką, a następnie do Shawna i jego dokumentami obdarowując.
Przyszła do klasy nieco wcześniej, chociaż wszystko miała przygotowane już wcześniej. Nie chciała opierać się tylko na pojedynkach oraz zajęciach praktycznych, zwłaszcza przez zbliżające się wielkimi krokami egzaminy końcowe. Nie była pewna, czy będzie brała udział w ich przygotowaniu, jednak postanowiła przejrzeć podręczniki i stworzyła kilka pytań na podstawie poszczególnych rozdziałów, którymi dziś chciała sprawdzić wiedzę uczniów. Z pomocą dłoni nakierowanej na okno, otworzyła je, wpuszczając świeże powietrze i zsuwając z siebie żakiet, przewiesiła go na oparciu krzesła. Profesor Bennett również się zjawiła, siadając w rogu klasy i obserwując Lanceleyównę, posłała jej uśmiech na przywitanie. Ruda odwzajemniła gest, poprawiając materiał czarnej, sięgającej przed kolano sukienki. Pozbawiona była zbędnych zdobień czy przesadnego dekoltu, którego pedagogowi niezbyt wypadało nosić. Zajęła miejsce za biurkiem, wyjmując z torby papiery oraz słoik, gdzie tkwiły karteczki z pytaniami, które mieli losować. Witała się z wchodzącymi uczniami, którzy stawali pod ścianą, bo klasa była pusta — poza ławką Bennett oczywiście. - Dzień dobry. -zaczęła, wstając, gdy zegar wybił ósmą, a ona ruchem dłoni zamknęła drzwi i skrzyżowała potem ręce na piersiach, przesuwając spojrzeniem po studentach oraz uczniach. - Zbliżają się egzaminy. Musimy powtórzyć trochę teorii, więc zaczniemy dziś od odpowiedzi ustnej. Podchodzicie kolejno, macie w słoiku kartki z pytaniami. Losujecie jedno, udzielają poprawnej informacji na jego temat. Oczywiście przy biurku nałożę bańkę wyciszającą, żebyście nie mogli ściągać. Osoby, które już będą odpytane, zapraszam na prawą część sali, osoby czekające na lewo. Macie trzy minuty na odpowiedź. Zapraszam pierwszego chętnego. Wytłumaczyła z uśmiechem, zgarniając rudy kosmyk włosów za ucho i faktycznie, różdżką stworzyła barierę uniemożliwiającą wypłynięcie wypowiadanych słów na zewnątrz. Usiadła następnie na krześle, zakładając nogę na nogę i czekając na kolejne osoby.
Minęło trochę czasu, gdy wszyscy mieli już okazję wylosować oraz odpowiedzieć na sprawdzające wiedzę pytanie. Ruda wstała, dłonią tym razem pozbywając się bariery i podeszła na środek sali. Oparła dłonie na biodrach, ruchem głowy wskazując na tkwiące gdzieś na tyłach pudła. - Obudźmy dziś waszą kreatywność w inny sposób. Wyobraźcie sobie, że bierzecie udział w bitwie o Hogwart i dyrektor prosił, abyście przygotowali zabezpieczenie, korzystając z asortymentu zaklęć OPCM. Możecie wykorzystać wszystko w tej klasie, każdy z was ma tylko jedną próbę i limit czasu — również trzy minuty. Musicie wykorzystać jedno ofensywne lub defensywne zaklęcie, aby skutecznie zadziałało na potencjalnego przeciwnika. W jaki sposób do tego podejdziecie? To już sprawa indywidualna. Zależy mi, żebyście byli w stanie skorzystać z tego, co macie pod ręką lub wykorzystać czar, który da wam przewagę. Klasa jest pusta oraz z pomocą Pani Bennett powiększona. W razie pytań śmiało. Cofnęła się, stając z boku i prostując dłonie, wskazała na pierwszą osobę i zaprosiła ją na środek klasy. Była ciekawa, jak poradzą sobie w ten sposób — nie mając przeciwnika bezpośrednio przed sobą i pamiętając, że w szkole byli wówczas uczniowie.
ETAP I Pierwsza część zajęć ma sprawdzić waszą wiedzę teoretyczną z odrobiną tylko praktyki magiczne.
Rzuć kostką k6 , losując pytanie, na które musisz odpowiedzieć.
Pytania:
1 Wymień 5 zaawansowanych zaklęć ofensywnych i defensywnych, demonstrując/rysując towarzyszące im ruchy oraz określ ich sposób działania. 2 Albus Dumbledore — kim był, jakie były jego największe osiągnięcia i dlaczego Twoim zdaniem zdecydował się nauczać OPCM? 3 Wymień trzech największych Czarnoksiężników w historii oraz ich "największe" osiągnięcia/metody. 4 Wymień skuteczne metody obrony przed Boginem, Zwodnikiem, Czerwonym Kapturkiem oraz Wilkołakiem. 5 Wymień trzy szkoły Białej Magii i uzasadnij. 6 Wszystko, co wiesz o Horkruksach.
Rzuć dodatkowo kostką k6.
Bonus:
1 Zjada Cię trema, trochę się jąkasz i gubisz w odpowiedzi. Odejmij sobie 5 oczek od wyniku. 2 Jesteś bardzo pewny siebie, płynnie mówisz i starasz się ciekawie dobierać słowa, dodaj sobie 7 oczek do wyniku. 3 Mówisz najważniejsze rzeczy, chociaż bardzo ogólnikowo i kilka razy zawiesiłeś się w pół słowa, dodaj sobie 3 oczka do wyniku. 4 Milczysz, kompletnie nie wiedząc, jak zacząć. Nie możesz przypomnieć sobie zajęć dotyczących wylosowanego przez siebie pytania! Odejmij 7 oczek od wyniku. 5 Nessa odrobinę Ci pomaga, bo radzisz sobie dobrze, tylko za dużo chcesz powiedzieć na raz. Dodaj sobie 5 oczek do wyniku. 6 Chcesz to mieć jak najszybciej za sobą, skupiasz się wiec na odpowiedzi i bezemocjonalnie odpowiadasz, zbaczając trochę z tematu. Jest jednak poprawnie.
Dla osób z 40 lub więcej punktami w kuferku! Rzuć kostką k100 - ilość punktów odpowiada poziomowi waszej wiedzy i udzielonej odpowiedzi. Za każde 20 punktów zaklęć, możecie dodać sobie 10 oczek do odpowiedzi.
Dla osób poniżej 40 punktów w kuferku! Rzuć kostką k100 - ilość punktów odpowiada poziomowi waszej wiedzy i udzielonej odpowiedzi. Za każde 10 punktów zaklęć, możecie dodać sobie 10 oczek odpowiedzi.
[*]Osoby, które mają zaakceptowaną KP nie dłużej, niż dwa miesiące temu — dodatkowe 15 oczek do rozdysponowania, uzasadnione pomocą Nessy przy odpowiedzi. [*]Prosiłabym o faktyczne udzielenie odpowiedzi na pytanie w poście, może to wpłynąć na waszą ocenę lub otrzymanie/utraconie punktów domu.
<zg> Kostka - pytanie :</zg> <zg> Kostka - szczęście:</zg> <zg> Ilość punktów w kuferku:</zg> <zg> Kostka k100</zg> <zg> Procent Poprawnej odpowiedzi:</zg> 1-100 (suma oczek po dodaniu/odjęciu bonusów)
ETAP II
Przechodzimy tutaj do części praktycznej zajęć. Po udzieleniu odpowiedzi na pytania Nessa uprzątnęła salę, robiąc miejsce i przygotowując rekwizyty na boku, które mogą się wam przydać. Wyobraźcie sobie, że bierzecie udział w Bitwie o Hogwart i macie kilka minut na wzmocnienie linii obrony zamku przed atakiem Voldemorta. Liczy się kreatywność. Waszym zadaniem jest przygotowanie jednego zaklęcia ofensywnego LUB defensywnego przy wykorzystaniu dostępnych w pokoju rzeczy. Możecie zaczarować ściany, rośliny, stworzyć pułapki, bariery lub wykorzystać rzeźby i figurki w środku.
[*]Pamiętajcie, aby pilnować progu puntkowego. [*]Każdy z was ma 3 minuty fabularne na przygotowanie czegoś, presja czasu wpływa na efekt.
Rzuć Kostką k6
Efekt:
Parzysta - radzisz sobie doskonale, dodaj 15 oczek do siły końcowej i efektu zaklęcia! Nieparzysta - nie wiesz, które zaklęcie wybrać, masz problem z podjęciem decyzji, przez co tracisz 15 oczek od efektu końcowego oraz siły zaklęcia.
Rzuć kostką k100 Wynik odpowiada sile i efektowi wybranego przez was zaklęcia. Nie ma możliwości przerzutu. Za każde 10 punktów OPCM, możecie dodać sobie 5 oczek do wyniku (maksymalnie 20)
Kod na etap drugi:
Kod:
<zg> Ilość punktów w kuferku:</zg> <zg> Kostka k6:</zg> <zg> Kostka k100:</zg> <zg> Wykorzystany rekwizyt oraz zaklęcie:</zg>
Praca Domowa: Jakie zabezpieczenia powinny Twoim zdaniem zostać wprowadzone do zamku oraz dlaczego? Czy uważasz, że w przypadku ewentualnego ataku, Hogwart jest dobrze chroniony?
[*]Za obecność w obydwu etapach lekcji przyznaję 10 punktów domu [*]Wszystkie dodatkowe punkty ujemne lub dodatnie zależne są od przebiegu lekcji, chyba że istnieje możliwość zdobycia ich podczas któregoś etapu (patrz odpowiedź ustna) [*]Nie musicie pisać elaboratów, proszę jednak o zachowanie rozsądku i przekazaniu informacji adekwatnie do wymagań oraz zdobytej oceny [*]Nie piszcie nowego posta pod swoim starym, możecie jednak wszystko rozpisać tego samego dnia i przesłać pracę domową [*]Moje posty będą pojawiać się w trakcie lekcji [*]Macie czas do 30 Maja do godziny 20:30 na napisanie postów w klasie oraz wysłanie pracy domowej [*]W przypadku pytań, zapraszam priv.
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Kostka - pytanie : 3 Kostka - szczęście: 1 Ilość punktów w kuferku: 46 Kostka k100:58 Procent Poprawnej odpowiedzi: 73%
Lekcja OPCM zdawała się być idealną opcją do podrasowania własnych umiejętności, które ostatnio starał się polepszać. Życie pokazywało mu, iż w świecie magicznym nie wytrwa bez znajomości coraz to bardziej zaawansowanych formuł oraz inkantacji, dzięki którym może uniknąć większego zagrożenia. Nie bez powodu - jakoś sobie obrał za cel, ażeby w pełni wykorzystać własny czas i możliwości w celu zdobycia odpowiedniego doświadczenia. Czytanie podręczników nie było w jego przypadku czymś, co uwielbiał robić, głównie licząc na praktyczne podejście do tematu. Zresztą, zawsze cenił sobie umiejętności praktyczne. Czy to leczenie, czy to rzucanie zaklęć, wszystko wymagało tak naprawdę posiadania wiedzy z dwóch aspektów - teorii i jej rzeczywistego zastosowania. O ile Lowell nie miał problemów z uzdrawianiem, o tyle jednak przy OPCM skupiał się aż nadto na tym, ażeby osiągać zamierzony skutek. Dopiero ostatnio zaczął więcej poświęcać czasu podręcznikom. Owszem, teorię czasami wchłaniał, ale to nie ona sprawiała mu tyle radości, co prędzej efekty z własnej pracy. Wymyślanie zaklęcia wymagało znajomości podstaw sięgających znacznie bardziej profesjonalnych rzeczy, dlatego też, pozostawał w ostatnim etapie modyfikacji Tonitrus Esnaro. Student wszedł zatem spokojnie do klasy, choć był już zmęczony na samym początku. Nie bez powodu; ledwo co wrócił, a namnożyło się tyle tych zadań, iż już miał powoli dosyć. Podkrążone oczy lekko przejawiały się na tle mniej bladej twarzy, bardziej zdrowej, ale nadal, było tego sporo. Ledwo co zdołał napisać parę wypracowań, a tu się okazywało, iż jeszcze prowadzone były bardziej skrupulatne lekcje, na których to musiał się mocniej skupić. Nie pozostawało nic innego, jak się skupić przez czas trwania lekcji; poprawienie materiału bluzy i koszuli pozwoliło mu na zajęcie myśli czymś innym. No ba, nawet krawat poprawił. Wsłuchując się w to, co miała do przekazania profesor Lanceley, nie pozostawało mu nic innego, jak wziąć głębszy wdech i zwyczajnie podjąć się polecenia. Czy mu się chciało - niespecjalnie - ale obowiązek wzywał, dlatego odsunął gdzieś na bok ostatnie zabójcze dni, w których to czas wolny miał na minusie, by przybrać pogodny wyraz twarzy, kiedy to nastała jego własna kolej. Bańka uniemożliwiła ściąganie odpowiedzi, a on wylosował należyte pytanie, na które miał odpowiedzieć. Krótkie przymknięcie oczu, odchylenie głowy do tyłu, zastanowienie się. - Trzech największych czarnoksiężników... - początkowo nie mógł zebrać słów, więc niepotrzebnie przedłużał, by móc w pełni skupić się na tym, co zapamiętał z Historii Magii. No tak, nie lubił się z tym przedmiotem, więc z czarnoksiężnikami nie powinien mieć problemu, ale nadal, pewna pustka trwała w jego głowie na samym początku, kiedy to zmrużył oczy, starając się zebrać wszystko w jedną całość. Jakaś dziwna trema przy okazji postanowiła odebrać mu zdolność mowy. No, zajebiście, nie ma co, aż sobie skroń rozmasował. - Na pewno jednym z najbardziej znanych jest Voldemort, imiennie Tom Marvolo Riddle, Ger - no, zaraz by powiedział Gerard, normalnie pryncypałki pełną gębą, chociaż w sumie by opierdolił - Gellert Grindelwald i Morgana le Fay. - zawiesił się na krótko, by tym samym skupić się, dlatego wyprostował własną sylwetkę, by ta nie pozostawała w żaden szczególny sposób zgarbiona. Też, dawało mu to czas do namysłu. - Voldemort znany jest z wielu osiągnięć. Jednym z największych jest stworzenie siedmiu...? her- - znowu się zawiesił. - horkruksów, które polegają na rozszczepieniu duszy i skryciu jej w jakimś przedmiocie. - ta, wielkie osiągnięcie, pozabijać dla własnej korzyści, nie ma co. Lowell miał ochotę się skrzywić, ale tego nie zrobił. - Prawdopodobnie, chyba, eeee... opanował zdolność legilimencji na poziomie mistrzowskim, będąc w stanie odczytywać umysły ofiar bez żadnego problemu, na co wskazują liczne źródła naukowe. Dodatkowo istnieje sporo dowodów na to, że zaklęcie Morsmordre, które powodowało powstanie Mrocznego Znaku, zostało stworzone właśnie przez niego. - wziął głębszy wdech, bo o ile to były ciut dokładniejsze informacje, o tyle jednak musiał się skupić na innych czarnoksiężnikach. - Ger- - odchrząknął, przypominając sobie znowu o tych ciastkach - Gellert Grindelwald był w stanie korzystać z zaawansowanej, czarnej magii, korzystając z wielu okazji do przeprowadzania eksperymentów, gdy uczęszczał do Durmstrangu. Z tego, co mi wiadomo, to potrafił w nastoletnim wieku wyczarować zaklęcia niewybaczalne, co świadczyło o jego potencjale oraz mocy. Dzierżył czarną różdżkę, władając takimi mocami, o których Voldemort mógł tylko pomarzyć. Też, chciał wykorzystać moc obskurusa, żeby wydobyć z niego pełen, eee... niszczycielski potencjał. Ogólnie, charakteryzował się ogromnym intelektem. - niby ogólnikowo, ale przynajmniej się aż tak nie jąkał, nie mylił słów i nie zacinał. - Jeżeli chodzi o Morganę le Fay, ta pozostawała wybitna w dziedzinie uzdrawiania, jak również potrafiła zamieniać się w ani... ekhm, ptaka. Czyli była animagiem, mówiąc naprędce. Rządziła Wyspą Avalon, praktykując również czarną magię. Jej moce były porównywalne do dwóch poprzednich czarnoksiężników. - no, i chyba zakończył, bo kiwnął głową, gdyż na jej temat wiedział mniej, dlatego oddelegował się po odpowiedzeniu na pytania, biorąc głęboki wdech. Mógł odpocząć. Na jakiś czas, oczywiście, w związku z czym westchnął, opierając się o ścianę, by strzepać kurz znajdujący się na materiale czarnej bluzy.
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Kostka - pytanie :4 Kostka - szczęście:3 Ilość punktów w kuferku: 20 Kostka k100:50 Procent Poprawnej odpowiedzi: 50 + 3 + 20 +15= 88%
Do klasy wszedł dosyć cicho. Obronę przed czarną magią mimo wszystko lubił jako przedmiot. W końcu nie był z niej aż tak zły i lekcje były dosyć ciekawe. Nawet jeśli było to powtarzanie do egzaminów, które jakby na to nie spojrzeć były dosyć ważne. Jednak zapowiedź odpowiedzi ustnej sprawiła że mu nieco zrzedła mina. Nie była to forma pracy za którą przepadał. Kiedy pisze się na przykład wypracowanie można jeszcze się wrócić i poprawić ewentualne błędy. A podczas odpowiedzi ustnej... No po prostu trzeba mówić z głowy i do tego spójnie. Magiczna bańka uniemożliwiała podsłuchiwanie, więc nie miał szans jeszcze się douczyć od osób odpowiadających przed nim. Z drugiej strony jeśli powie coś durnego, to nikt tego całe szczęście nie usłyszy. Nerwy nieco mu zmalały kiedy w końcu nadeszła jego kolej i usłyszał pytanie. Miał opowiedzieć o boginach, zwodnikach, czerwonych kapturkach i... Wilkołakach. Nie dość że temat zahaczał poniekąd o ONMS, które uwielbiał, to na ostatni temat mógł wypowiedzieć się dosyć konkretnie. Nigdy by się nie spodziewał że likantropia pomoże mu w lekcjach. Życie jak zwykle pełne niespodzianek. Wziął głęboki oddech i zaczął mówić.-Boginy często żyją w ciemnych zakamarkach takich jak szafy, kufry, zacienione kąty. Często na atak tego stworzenia nie jest się gotowym i zawsze przyjmuje on postać tego czego dana istota obawia się najbardziej. Jego największą słabością jest śm... Śmiech. więc najlepszym sposobem na pokonanie go jest użycie zaklęcia Riddikulus, które przemieni go w coś zabawnego. Innym sprawdzonym sposobem jest ruszenie na bogina w grupce. Osaczony nie będzie wiedział w co się przemienić.- Na szczęście na ich temat nieco wiedział. Trochę gorzej wyglądała jego wiedza na temat kapturków i zwodników, ale chyba też da radę.-Występujące na bagnach Zwodniki zawdzięczają swoją nazwę temu że często zwodzą wędrowców z drogi w głąb bagien za pomocą swoich latarń, gdzie później ich atakuję. Najlepszym sposobem za ochronę przez nimi jest...- Zrobił małą przerwę żeby szybko się namyślić. -Nie dać się zw...- Ale czy to dobra odpowiedź. Może były inne sposoby jak zdmuchnięcie ich jakimś zaklęciem?-Po prostu nie dać się im zwieść. Za to jeśli chodzi o czerwone kapturki, to powstrzyma je większość zaklęć i uroków. Na przykład klątwa galaretowatych nóg albo Levicorpus. Potem można bezpiecznie się od nich oddalić. Można je też przepędzić za pomocą eliksiru upiększającego.- Chociaż wątpił w to że większość ludzi nosi taki przy sobie. Prędzej spodziewałby się tego że ktoś trzaśnie w takiego bombardą zamiast szukać fiolki, kiedy mały maniak biegłby na kogoś ze swoją pałką. No i nadszedł czas na jego wisienkę na torcie o której mógł dosyć konkretnie opowiedzieć. Zwłaszcza że całe grono pedagogiczne wie o jego przypadłości ze względów bezpieczeństwa i są w bańce która nikomu nie pozwoli podsłuchać. No chyba że ktoś potrafi na dystans czytać w myślach albo przynajmniej z ruchu warg.-Najlepszym sposobem na ochronę przed wilkołakiem to nie wychodzenie z domu podczas pełni księżyca i regularne patrzenie w kalendarz księżycowy jeśli zamierza się gdzieś wyjść o później porze. W przypadku kiedy już się spotkało wilkołaka najważniejsze jest utrzymanie od niego odpowiedniego dystansu, żeby nie mógł ugryźć bo skutki są raczej wiadome. Jeśli ma się szczęście to wycie innego może odciągnąć od ofiary. Po przemianie nie działa na nas wiele zaklęć, bądź są one po prostu osłabione. Najlepiej do walki z nim sprawdzałaby się magia żywiołów oraz zaklęcia które ingerują na obiekty w jego pobliżu. Świetnym zaklęciem którego można użyć jest czar Adolebit Lupum, które sprawia że przedmiot staje się niemożliwy do dotknięcia przez wilkołaka ani w ludzkiej, ani w wilkołaczej formie. Przy próbie dotknięcia go...- Zrobił małą przerwę jakby sobie coś przypominając.-Poparzy się i mocno go zaboli przy okazji. Rzucone zaraz po Incarcerous, na liny może boleśnie powstrzymać go na dostateczną ilość czasu by można było uciec.- Spotkał się już z działaniem tego zaklęcia, ale nie na szczęście na linach tak jak to opisał. To byłaby istna katorga.-Bardziej humanitarnym sposobem jest rzucenie Icalius. Pnącza powinny przytrzymać go na tyle, żeby pozwolić uciec czarodziejowi.- Mógł jeszcze opowiedzieć o paru sposobach które uważał że mogłyby go powstrzymać podczas pełni, ale skupiały się one już na magii żywiołów i transmutacji, co zdążył wcześniej powiedzieć nieco ogólnikowo. Dlatego można chyba było uznać że to wszystko co mógł powiedzieć na temat samej obrony. Kiedy skończył ruszył więc na prawą część sali, czyli tam gdzie czekali już Ci odpytani.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Kostka - pytanie :4 - Wymień skuteczne metody obrony przed Boginem, Zwodnikiem, Czerwonym Kapturkiem oraz Wilkołakiem. Kostka - szczęście:3 - Mówisz najważniejsze rzeczy, chociaż bardzo ogólnikowo i kilka razy zawiesiłeś się w pół słowa, dodaj sobie 3 oczka do wyniku. Ilość punktów w kuferku: 31 Kostka k10036 Procent Poprawnej odpowiedzi: 31 + 30 (za kuferek) + 3 (za k6) = 64% (Z) +5pkt dla Slythu
OPCM było przedmiotem praktycznie obowiązkowym dla każdego ucznia Hogwartu, a Max szczególnie chciał się do niego przyłożyć teraz, gdy miał zajebisty przykład, co może się stać , gdy człowiek nie jest w stanie odpowiednio się obronić. Całe szczęście klasa znajdowała się na pierwszym piętrze i ślizgon bez większego problemu mógł dostać się do niej na czas. Początek nie zapowiadał się jakoś specjalnie wyjątkowo, ot zwykła powtórka teorii, co Solberg przyjął z wdzięcznością. Jego hobby ostatnimi czasy sprowadzało się chyba tylko do ślęczenia nad książkami i dziś miał okazję przetestować, czy te zmarnowane godziny cokolwiek mu dały Wylosował więc jedno z pytań, a następnie zaczął szukać w zakamarkach swojego umysłu najlepszych odpowiedzi. -No więc w kwestii boginów rozwiązanie jest tak naprawdę jedno. Zaklęcie Riddiculus, wystosowane w zjawę, ma zamienić nasz strach, którego postać bogin przybiera, w coś zabawnego, kojarzącego się zdecydowanie milej. Przez to też niweluje to moc tej istoty, która żywi się głównie naszą reakcją na strach i dzięki niej może zwiększać swoją moc. Radość i śmiech tę magią osłabiają przez co pozwalają bogina pokonać. - Zaczął recytować to, co pamiętał z podręcznika wymaganego przez szkolny sylabus na temat tych akurat istot.-Zwodnik. No tak... Ten hmmm... No jak nazwa wskazuje, zwodzi ludzi. Ma jedną nogę i z wyglądu przypomina trochę ten..Taki dym trochę. - Tutaj już zaczął się jąkać, jakby poniekąd zabrakło mu słów, choć tak naprawdę szukał w głowie potrzebnych informacji. -Zwodniki mają na głowie lampkę, która przyciąga wzrok. Myślę, że najlepszą ochroną przeciw nim jest przede wszystkim zdrowy rozsądek. Nie dać się nabrać jak ćma na pierwsze lepsze światło. A jeśli już dojdzie do starcia, to myślę, że proste zaklęcia ofensywne i defensywne powinny tutaj dać radę. - Widać Zwodniki nie były jego mocną stroną, a Max był dopiero w połowie udzielania odpowiedzi na wszystkie zadane przez Profesor pytania. -Czerwone kapturki są też stosunkowo proste do odgonienia. Wystarczą.. No z reguły to najprostsze zaklęcia żeby je odgonić, czy wystraszyć. Choć pałki, jakie mają mogą też skutecznie odstraszać ludzi. - Uśmiechnął się słabo, próbując coś jeszcze wygrzebać z odmętów mózgu na temat tych stworzeń. Nic jednak sobie nie przypomniał poza tym, że żyją zazwyczaj tam, gdzie rozlano krew, co oczywiście dodał i przeszedł do ostatniej pokraki, z jaką teoretycznie miał potrafić walczyć, a która chyba była najmniej przyjemnym przeciwnikiem, z jakim ktokolwiek chciałby się spotkać. -Kwestia wilkołaków jest nieco bardziej... Powiedzmy skomplikowana. Istoty te są najbardziej niebezpieczne ze wszystkich powyższych i tak naprawdę nie ma jakiegoś uznanego sposobu na radzenie sobie z nimi. Wilkołaki są szalenie silne i do tego inteligentne, przez co zwykłe zaklęcia raczej nie zrobią na nich wrażenia dlatego najlepiej po prostu unikać konfrontacji i przy pełnym księżycu nie włóczyć nigdzie po dworze. Jeżeli jednak lubimy adrenalinę i jednak jakiegoś spotkamy, oprócz modlitwy trzeba liczyć, że pomogą też silniejsze czary. Osobiście próbowałbym czegoś z zakresu zaklęć defensywnych licząc na to, że kupię sobie potrzebny na ucieczkę czas. Immobilus bądź Incarcerus powinny tutaj dać jakikolwiek efekt. Jeżeli jednak nie, jest takie dość specyficzne zaklęcie.... - Tutaj zawiesił się po raz kolejny, szukając w głowie odpowiedniej nazwy. -ADOLEBIT LUPUM. Jeśli dobrze pamiętam sprawia, że zaczarowany przedmiot pazy wilkołaka. Można też liczyć na super łut szczęścia i to, że nagle jakiś inny wilkołak zawyje gdzieś z daleka i tym samym odciągnie od nas przeciwnika, który pobiegnie spotkać się z kolegą w niedoli. - Zakończył dość luźno czując, jak zwoje mózgowe mu się przegrzewają. Dawno nie musiał wyrzucać z siebie aż tyle wiedzy w tak krótkim czasie. Liczył jednak, że to wystarczy, by Nessa zaliczyła mu odpowiedź jako poprawną i dopuści go do dalszej części prowadzonych przez siebie zajęć.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Ilość punktów w kuferku: 46 Kostka k6:2 Kostka k100: 43 + 20 (pkt) + 15 (k6) = 78 Wykorzystany rekwizyt oraz zaklęcie: Atrapoplectus.
Odpoczywał zatem - zgodnie z tym, ile czasu uzyskał, tyle miał zamknięte oczy, które wymagały wolnej chwili, ażeby z powrotem powrócić do otaczającej go rzeczywistości. Wyjąwszy dłonie z kieszeni rozpiętej bluzy, kiedy to rozluźnił krawat opadający swobodnie na koszulę, musiał powrócić do zajęć i przejść do następnej części, jaką przyszykowała dla nich Nessa w połączeniu ze staraniami profesor Bennett. Drugi etap lekcji, kiedy to reszta odpowiadała, zdawał się być bardziej nastawiony na praktykę. No i to uwielbiał - nie ma to jak możliwość wykazania się własnymi zdolnościami strategicznymi. Czuł się niczym pan i władca na polu bitwy, gdzie musiał dokładnie rozplanować każdy swój krok, zanim to jeszcze przystąpił jakkolwiek do tej części zajęć. Problem polegał jednak nie z tym, że nie miał jak wymyślić dobrego zabezpieczenia - po prostu był ograniczony do wykorzystania jednego zaklęcia ofensywnego lub defensywnego, co mogłoby zadziałać, gdyby postanowił je połączyć w paru kombinacjach. Tak to, zgodnie ze słowami profesor Lanceley, musiał skupić się przede wszystkim na wykorzystaniu czarów zwykłych, co nie stanowiło dla niego żadnego problemu. Na szczęście, bo mogło być znacznie gorzej. Przynajmniej nie musiał się ograniczać, posiadając całkiem niezłą wiedzę, choć ze zmodyfikowanego Esnaro to jednak nie skorzysta, jako że mogło być niestabilne w miejscu o nietypowym przepływie magii. Runy nadal pozostawały sporą zagadką, która, w ramach podjętych czynności, co prawda się rozjaśniała, ale wymagała kolejnych wyjaśnień. Musiał zrobić jeszcze dodatkowe poszukiwania informacji, bo o ile wiedział, dlaczego powstawały zakłócenia w przepływie magii, o tyle przydałoby się jakoś je zlikwidować. Presja czasu nie pozostawała zbyt przyjemna. Co jak co, ale nie lubił czuć oddechu i pazurów na własnym karku, dlatego, kiedy odliczanie zostało rozpoczęte, począł od razu działać. Pozbywając się wszelkich nieprzyjemnych wrażeń, postanowił rozegrać to w najprostszy sposób. Co prawda zabezpieczenie danego pola nie było zbyt łatwą rzeczą, ale jako że już się bawił zaklęciami w różnych kombinacjach, nie bez powodu postanowił trochę pokombinować, skoro posiadał taką możliwość. Jeden z kamieni w sali, jako że podłoga pozostawała nadal w swej nieprzyjemnej strukturze, potraktował zaklęciem wchłaniającym - Absorptio. Miało być tylko jedno defensywne lub ofensywne i tego właśnie się trzymał. Potem rozlał wodę za pomocą zaklęcia Aquamenti. Następnie, zgodnie z własnym myśleniem, użył tym samym zaklęcia Atrapoplectus w osłabiony sposób, ażeby skomplikowanie użytkowe nie spowodowało niestabilności względem czaru transmutacyjnego. Wiązka błyskawicy - osłabionej trochę, rzecz jasna - została wchłonięta, powodując dosłowne powstanie całkiem sporej przestrzeni, która gotowa była porazić prądem przeciwnika i tym samym uniemożliwić mu dalszą walkę. Stworzył zatem pełne pole, w którym to działał prąd gotowy porazić przeciwnika. Może nie było to zbyt radosne rozwiązanie, obarczone ryzykiem, ale nadal, przynajmniej wymyślił coś na miarę własnych możliwości. Chociaż... jak tak przyglądał się temu dziełu, wewnątrz odwracało mu flaki o sto osiemdziesiąt stopni. Prawa ręka nadal odczuwała nieprzyjemne skutki wydarzenia na Nokturnie, na co miał ochotę się wzdrygnąć, ale tego nie zrobił. Jedynie trochę zgasł, zbladł, stojąc nadal tam, gdzie stał.
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Kostka - pytanie :3 - Wymień trzech największych Czarnoksiężników w historii oraz ich "największe" osiągnięcia/metody. Kostka - szczęście:1- Zjada Cię trema, trochę się jąkasz i gubisz w odpowiedzi. Odejmij sobie 5 oczek od wyniku. Ilość punktów w kuferku: 26 Kostka k10066 Procent Poprawnej odpowiedzi: 66 - 5 (k6) + 20 (kuferek) = 81% (PO) +10pkt dla Slythu
Nie wyobrażała sobie nieobecności na lekcji Profesor Lenceley. Ostatnio, gdy ta połączyła siły z Profesor Dear, Ruda naprawdę pozytywnie zaskoczona opuściła zajęcia. Dziś sama nie wiedziała czego może się spodziewać, choć wieść o powtórce przed egzaminami specjalnie jej nie zdziwiła. Zbliżał się ten czas w roku, gdy miał to być główny temat większości zajęć i Irv naprawdę się z tego cieszyła, choć niestety obowiązki z tego tytułu przybywały na potęgę. Nie miała dziś jednak czasu narzekać. Poczekała na swoją kolej i wylosowała jedno z pytań. Niestety nie był to jej szczęśliwy dzień. W rękach trzymała karteczkę, według której miała wypowiedzieć się na temat największych czarnoksiężników w historii. Ślizgonka nieznacznie uniosła brew widząc treść pytania. Dla niej samej odpowiedź była dość subiektywna, lecz starała się wyciągnąć z pamięci postaci na tyle uniwersalne, by raczej wpisały się w to, czego Nessa od nich oczekiwała. -No więc pierwszym z największych Czarnoksiężników na pewno będzie Grindelwald... - Zaczęła niepewnie czując narastający w niej stres. -Głównie interesował się Czarną Różdżką i mordem nieczystych ludzi. - Sama skarciła się w myślach za ten dziwny skrót. -Niemagicznych w sensie. Bądź skalanych mugolską krwią. - Poprawiła się nieco jąkając ze wstydu, po czym przeszła dalej. -Tłumaczył się, że to wszystko "Dla większego dobra". - I tyle by było na temat Gellerta, gdyż z nerwów Ruda zapomniała, co tam jeszcze ten przemiły człowiek uczynił. -Dalej będziemy mieli....Herpo Podłego inaczej głupca. - Niepewnie spojrzała na nauczycielkę, jakby szukając potwierdzenia swoich słów. -Żył w starożytności i jako jeden z pierwszych parał się Czarną Magią. Był wężojęzyczny i posiadał bazyliszka. Do tego oczywiście jako jeden z pierwszych stworzył kroksy. - Kolejne przejęzyczenia padały z jej ust. Dziewczyna miała oczywiście na myśli horkruksy i bycie wężoustym, ale jak widać jej język nie do końca współpracował dziś z mózgiem. -Wracając do czasów nowożytnych mamy jeszcze oczywiście Voldemorta. Ten czarnoksiężnik był ponoć potomkiem samego Salazara Slytherina i również potrafił komunikować się z wężami. Podobnie jak Grindelwald chciał wyplenić ze świata każdego, kto nie jest "czystej krwi". Stworzył ponoć kilka tych... kro... horkruksów i to on był przeciwnikiem słynnego Pottera. Ponoć był też mistrzem legilimencji. - Zakończyła swój wywód nie mogąc się doczekać, aż będzie mogła odejść stąd i wstydzić się w spokoju. Sama nie wiedziała skąd ta nagła trema, ale zdecydowanie stres nie pomógł jej wyjść z odpowiedzi z twarzą.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Cali Reagan
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 158 cm
C. szczególne : bardzo krucha sylwetka, przenikliwe spojrzenie, ciężki zapach waniliowych perfum
Kostka - pytanie :1 Kostka - szczęście: 3 Ilość punktów w kuferku: 40 (+5 różdżka) Kostka k100 16 Procent poprawnej odpowiedzi: 16 + 20 (kuferek) + 3 = 39%
Nessa nie żartowała z tym, że jej lekcje będą się odbywać niemalże w środku nocy - i to nie napawało Cali zbyt wielkim entuzjazmem. Wczorajszy intensywny dzień w ministerstwie i tylko kilka godzin snu sprawiły, że na OPCM wyglądała jak obraz nędzy i rozpaczy. Sine koryta pod oczami były jasnym sygnałem, że nie zaznała dużo odpoczynku, a włosy związane w niedbały kok sugerowały, iż całkiem niedawno wstała z łóżka. Słysząc nowinę o powtórkach przed egzaminem, potarła nerwowo powieki. Nie miała na to ani sił ani tym bardziej ochoty, ale już nie mogła opuścić sali - nie chcąc ściągać na siebie uwagi Lanceley czy Bennett. Gdy nadeszła jej kolej, wylosowała ze słoiczka pytanie, a kiedy się z nim zaznajomiła, wyciągnęła różdżkę z kieszeni. - Zacznę od ofensywnych. Atrapoplectus, razi przeciwnika prądem - machnęła niedbale nadgarstkiem, pokazując sposób, w jaki należy je rzucać. - Bombarda maxima, która sprawia, że - na chwilę zamilkła, próbując zebrać myśli. - Po prostu niszczy duże powierzchnie. Poena Inflicta, dzięki której przeciwnikowi doskwiera ból głowy. Incarcerous, dusi ofiarę. To znaczy - westchnęła, zaciskając dłoń w pięść, żeby ukryć jej drżenie - z różdżki wystrzeliwują liny, które duszą ofiarę - sprostowała. - I ostatnie... Perfossus. Za jego pomocą tworzy się duży dół przy przeciwniku. Po każdej inkantacji prezentowała ruch dłoni. I o ile opis zaklęć nie przysparzał jej problemów, wszak większość z nich ostatnio trenowała, tak demonstracja rzucania czaru poszła jej tragicznie, spowodowana zmęczeniem, dygoczącą ręką oraz zwyczajną niemocą. - Jeśli chodzi o ofensywne to Rotundus... - urwała, analizując to, co właśnie powiedziała. - Mam na myśli defensywne. Rotundus... - ponownie zamilkła. - Nie potrafię sobie przypomnieć drugiego członu. Zaklęcie wytwarza ognisty pierścień. Auerudio. Wprawia powietrze w ruch, broniąc przed atakiem magicznym, jak i fizycznym, bo przecina napastnika lub odbija zaklęcia. Protego Maxima, po prostu chroni przed klątwami lub bardziej zaawansowanymi inkantacjami - zakończyła, nie mając już energii na głowienie się nad piątym czarem. Podobnie jak poprzednio, również w międzyczasie nieudolnie pokazywała towarzyszące im ruchy nadgarstka. Nie interesowały jej ewentualne uwagi ze strony asystentki - wysłuchała ich z obojętnością wymalowaną na twarzy - podobnie zresztą jak i ocena, którą dostała. Było jej wszystko jedno, chciała już odejść i odpocząć przed praktyką, aczkolwiek nie spodziewała się fajerwerków w drugim etapie.
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Ilość punktów w kuferku: 20 Kostka k6:5 Kostka k100: 11 + 10 - 15= 6 Wykorzystany rekwizyt oraz zaklęcie: Figurki, rzeźby i Fumos
Na szczęście po odpowiedzi ustnej nadeszła pora na część praktyczną, którą wolał znacznie bardziej od teorii. Zadanie z jednej strony wydawało się proste. Zabezpieczyć obszar przy użyciu tego co się miało pod ręką. Problemem był za to limit czasowy. Lilac nie miał pojęcia co właściwie powinien zrobić, bo możliwości było bardzo dużo. Czas leciał a on nie podjął jeszcze decyzji. Kiedy została mu połowa czasu spiął dupę i zabrał się do pracy. Improwizował. Postrącał figurki i rzeźby na podłogę i nieco porozrzucał. Następnie każdą przytwierdził do podłoża zaklęciem. Oczywiście chodziło o Zlep. Kiedy zostało mu kilkanaście ostatnich sekund, pośpiesznie rzucił Fumos, które nie wyszło najlepiej ponieważ zamiast wielkiej gęstej chmury, z różdżki wydobywała się niewielka ilość dymu. Tak czy siak przebiegł się między przygotowanymi potykaczami wypuszczając z różdżki dym. Kiedy opadał zdołał przysłonić część pułapek. Prawdopodobnie gdyby nie spartolił czaru, to dymu byłoby dużo więcej i miałby prawdziwą zasłonę dymną w której przeciwnicy mogliby się przewracać o przytwierdzone do podłoża obiekty. Obecnie dym unosił się tylko lekko nad podłogą przysłaniając niektóre pułapki. Inne zaś było widać gołym okiem. Tak... Dało się to zrobić dużo lepiej. Zwłaszcza że dym zaczął się rozrzedzać i po kilku chwilach praktycznie go nie było. Nie był zbytnio zachwycony efektem jego pułapki.