W tej średniej wielkości klasie znajdującej się na pierwszym piętrze, od lat odbywają się zajęcia z Obrony Przed Czarną Magią. Ze względu na średnie wymiary pomieszczenia, dwa rzędy ławek są stosunkowo blisko siebie ustawione. Nie jest to najlepiej oświetlona klasa. Jednak ściany zdobią różne lampy dające nieco jasności. W rogu pomieszczenia, nieopodal biurka nauczyciela, znajduje się gablota na której można znaleźć wiele nieco poniszczonych już książek dotyczących OPCM.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - OPCM
Wchodzisz do Klasy Obrony Przed Czarną Magią, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Obronę Przed Czarną Magią. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Marco Ramirez oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Aash Al Maleek. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z OPCM i zaklęć można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Jak działa zaklęcie Riddikulus? Na czym się go używa? 2 – Jak bronić się przed dementorem? Opisz działanie odpowiedniego zaklęcia. 3 – Podaj trzy odmiany zaklęcia Protego i opisz każdą z nich. 4 – Podaj trzy sposoby na wykrycie trucizn. 5 – Jak postępować w przypadku natknięcia się na podejrzane, magiczne artefakty? 6 – Wymień trzy zaklęcia niewybaczalne i opisz je.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Obroń się przed zaklęciem Drętwota trzema różnymi zaklęciami defensywnymi. 2 – Znajdź i zneutralizuj trzy pułapki magiczne. 3 – Zastaw dwie pułapki - na człowieka i dowolne stworzenie. 4 – Ukryj się przed członkiem komisji, używając nie więcej niż trzech zaklęć. 5 – Pokonaj trzy boginy. 6 – Używając tylko zaklęć defensywnych, przez dwie minuty nie daj przeciwnikowi do siebie podejść.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - OPCM:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Prawdę mówiąc, Cherry niezbyt lubiła lekcje Obrony Przed Czarną Magią. Niesamowicie peszyło ją uczęszczanie na zajęcia prowadzone przez dyrektorkę - nie mogła się do tego przyzwyczaić. Ilekroć na Bennett wpadała, to zaraz się plątała i gubiła we własnych myślach, bo jednak trochę inaczej patrzyła na nauczyciela, a na dyrektora. Zdawało jej się, że to wywiera dodatkową presję, a Wiśnia wcale się na tych lekcjach nie popisywała. Nie była szczególnie zdolną czarownicą, nad czym jej matka zawsze bez skrupułów ubolewała; przynajmniej z miotłą sobie radziła, co ratowało ją w oczach ojca. I to na miotle jej zależało. Wiśnia nie potrafiła posiąść się z radości, która towarzyszyła jej od momentu podjęcia się pracy w Muzeum Quidditcha - nieistotne, że nie wzięto jej pod uwagę na stanowisko przewodnika, jej jak najbardziej pasowało rozpoczęcie od małych kroczków; mogła sprzedawać bilety! Samo to wydawało jej się fenomenalne. Zajarała się tak mocno, że nawet kiedy miała przerwę pomiędzy lekcjami, to siedziała z nosem w książce Jak spaść z miotły, traktującej o niebywale ryzykownych akrobacjach powietrznych. Nic dziwnego, że zjawiła się w sali tuż przed rozpoczęciem zajęć; wciągnęła się w lekturę i zapomniała o całym świecie. W końcu weszła do pomieszczenia, pomrukując "dzień dobry", chociaż dyrektorki jeszcze tu nie było. Znalazła wolne miejsce, usiadła i wyjęła różdżkę, doczytując o zmodyfikowanym Zwisie Leniwca.
Dzień zapowiadał się całkiem nieźle. Wstał dość wcześnie, a przynajmniej na tyle, by móc to w jego wykonaniu wczesnym nazwać – czyli idealnie na pobudkę. Ostatnio całkiem często zdarzało mi się spać trochę dłużej, niż przewidywały to obowiązki. Omal się przez to nie spóźniał na mnóstwo zajęć, przez ostatni czas wbiegając zadyszany do pomieszczeń i przepraszając profesorów za ewentualne wbiegnięcia minutę po czasie. Aż dziw, bo w poprzednich latach nie miał aż tak dużego problemu z punktualnością. Ba. Był niesamowicie punktualny! Zawsze na czas. Zawsze w gotowości. Czyżby dalej odsypiał meksykańskie wakacje…? Wbiegł do sali do obrony przed czarną magią z delikatną zadyszką, kierując nieco przestraszony wzrok w kierunku biurka. Udało się! Nie przyszedł spóźniony. - Pierwszy sukces za mną…! – przywitał się z @Neirin Vaughn, swoim standardowym, wesolutkim tonem, gdy do niego podchodził – Zdążyłem przed profesor Bennett! Koniecznie musisz mnie mocniej dźgać, żeby popracować nad tą punktualnością. Potwornie mi to wszystko przeszkadza, wiesz? A jeśli kiedyś zaśpię na coś SUPER ważnego? – roztrajkotał się na dobre, mówiąc w sposób niemal komicznie teatralny. Usiadł tuż obok rudego, by zaraz przenieść wzrok na @Sunny O. Saltzman – Oh? Hej! – przywitał ją, uśmiechając się serdecznie. Powoli schodził mu czerwony odcień twarzy: nie był typem sportowca i było po nim widać najmniejsze przemęczenie… przynajmniej tak mocno się nie zapocił, gdy tutaj biegł. – Chyba nie mieliśmy wcześniej okazji rozmawiać..? Jestem Liam! – kojarzył dziewczynę z korytarza i był niemal pewny, że ona z pewnością kojarzyła jego (na coś ta plakietka prefekta się przydaje), ale uznał, że kulturalnie będzie się przedstawić. – O czym gadaliście z Neirinem? Przeszkodziłem w czymś… oh.. – nagle go tknęło. – Kurczę, tak się zaaferowałem przyjściem tutaj, martwiąc się o przybycie na czas, że aż się z nikim poza Wami nie przywitałem-… - a więc zaczął naprawiać swój błąd: - Silviaaa! – pomachał do @Silvia Valenti wesoło, widząc, że siedzi gdzieś z tyłu, by płynnie przenieść wzrok na @Ezra T. Clarke, @Mefistofeles E. A. Nox, i @Blaithin ''Fire'' A. Dear, do których tym chętniej wyszczerzył ząbki w ramach powitań, niezależnie od tego czym się zajmowali. – Hejka, @Nessa M. Lanceley! Ranyy… nie wiem czy tylko mnie się wydaje czy ty faktycznie masz w tym świetle jeszcze bardziej rude włosy, niż zazwyczaj… super! – raczej tylko wrażenie, Liam… pomajtał łapą również do niej, by później nieco aż się zagubić… rany. Było tu mnóstwo osób, które kojarzył. – Wiśniaaa! – wesoły, sympatyczny ton, dopadł również @Cherry A. R. Eastwood – Co tam czytasz? – zagadał, ot dla zaczepki, nim znowu ktoś nie zwrócił jego uwagi. Wyglądał jak pies, którego woła za duża liczba osób i nie wie do kogo pójść.. z tą różnicą, że Liama nikt nie wołał… Liam sam czuł się wołany rzez samą obecność tych ludzi. – Hemaaah! Ciebie to nie widziałem już szczególnie dawno! – i pomachał do @Hemah E. L. Peril, jako ostatniej, uśmiechając się serdecznie i dając każdemu zaczepionemu znajomemu czas, na ewentualną odpowiedź do przywitania… nim znów nie wrócił do Neirina i Sunny, wyglądając na bardziej zmachanego i rozkojarzonego, niż w chwili, gdy wbiegł do sali na pełnym stresie. - … tak. To tak… no… przeszkodziłem? – uśmiechnął się jak szczeniaczek chwilę po dobrej zabawie.
Holden A. Thatcher II
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175
C. szczególne : anorektycznie chudy, ma kilka tatuaży i kolczyków, naderwane ucho, blizny na twarzy, rękach i plecach, bardzo widoczne cienie pod oczami
Wlokę się obok @Procrastination McGregor, totalnie niezadowolony z faktu, że w ogóle zmusza mnie do tego, abym szedł z nim do Bennettowej. Obrona przed czarną magią w moim przypadku jest jednak koniecznością, bo sam zauważam, że jestem totalnie w plecy w porównaniu z resztą Hogwartu. Czasem mam nawet wrażenie, że pierwszaki są po miesiącu o wiele bardziej ogarnięte w tej kwestii ode mnie, chociaż uczą się zaledwie teorii. Brawo ja, brawo wszyscy wokół. - Na korki z obrony bym się na twoim miejscu nie pisał. Ostatnio byłem na tych zajęciach w piątej klasie – przyznaję się mu, bo gdy tylko przyszła możliwość usunięcia się z listy za sprawą zdanych SUMów, od razu się wypisałem. Nie cierpiałem tych zajęć i jak dotąd się to ani trochę nie zmieniło. Zaczynam jednak zauważać pewne korzyści z nich płynące i modlę się tylko w duchu, żebyśmy po wejściu do klasy nie zastali wielkiej szafy z boginem w środku, bo nie dość, że to przereklamowane, to pewnie zapadłbym się jeszcze bardziej pod ziemię. Samą Fire wpatrującą się w moje lęki jeszcze zniosę, ale pół szkoły z dyrektorką na czele niekoniecznie. A już zwłaszcza, jeśli wśród tych osób będzie Nessa. - Tu zawsze są takie tłumy? – rzucam w kierunku Pro, rozglądając się wokół. Więcej uczniów widuję chyba tylko podczas obiadów, kiedy podają kurczaka. Pociągnięty siłą zajmuję miejsce gdzieś pośrodku sali, ale bliżej wyjścia niż biurka nauczycielki. Opieram głowę na rękach i zamykam oczy, udając, że mnie tu wcale nie ma, chociaż wszyscy mogą mnie zobaczyć. Brakuje mi tej dziecięcej wiary, że kiedy świat znika za powiekami, to naprawdę go nie ma. W rzeczywistości jednak docierają do mnie wszystkie dźwięki: głośne rozmowy, jak i szepty, huczenie sowy zza okna czy szelest papieru, kiedy nasi koledzy się rozpakowują. - Myślisz, że dostanę szlaban za brak podręcznika? – pytam przyjaciela, nadal jednak nie otwierając oczu.
Profesor Bennett uwielbiała, kiedy coś się działo, dlatego z radością powitała wrzesień i nowy rok szkolny. Papierkowa praca towarzyszyła jej nawet w wakacje i zdecydowanie miała jej dosyć; cieszyła się z możliwości oderwania się od tego na rzecz zajęć z obrony przed czarną magią. Po korytarzu roznosił się donośny stukot jej obcasów, kiedy energicznym krokiem zbliżała się do klasy na pierwszym piętrze. Od razu w przejściu zauważyła @Gemma Twisleton - świeżo upieczona pani prefekt wyglądała jakby miała zamiar się ulotnić, ale ostatecznie podjęła decyzję, która wywołała zadowolony uśmiech na twarzy dyrektorki . - Nie, Panie Thatcher, dostanie Pan szlaban, jeśli nie będzie się Pan nawet starał spędzić produktywnie czasu w tej klasie - oznajmiła, wchodząc do klasy i wychwytując ten strzępek rozmowy. Minęła pierwsze ławki, każdego ucznia obdarzając przelotnym spojrzeniem, jakby po wakacjach próbowała przypomnieć sobie ich twarze. Zastukała różdżką w blat ławki @Holden A. Thatcher II, ale zaraz przeszła dalej. Trudno było powiedzieć, że kogoś nie lubiła, choć rzeczywiście niektórzy mieli swoje za uszami. Była jednak wyrozumiała, jeśli chodziło o swoich uczniów - przymykała oko, jeśli zajmowali się jakimiś swoimi sprawami. Ważne było, aby coś robili. Leżenie nie było "czymś". - À propos, czy ktoś może obudzić Pana Clarke'a? - Przy tym zdaniu spojrzała na @Blaithin ''Fire'' A. Dear, która znajdowała się najbliżej Krukona. Dała klasie jeszcze te dwie minuty na wyciszenie się i zaprzestanie skakania na krzesełku niczym szczenię po zbyt dużej ilości eliksiru pobudzającego (@Liam A. Rivai) i dopiero potem oficjalnie zaczęła lekcję. - Witam was wszystkich. Myślę, że przez wakacje nie zapomnieliście, jakie zasady panują na moich zajęciach, więc pozwólcie, że pominiemy wstępy i zaczniemy od małego sprawdzenia stanu waszej wiedzy. - Bennett machnęła różdżką, unosząc stosik papierów i obdarowując każdego ucznia pergaminem z zapisanymi pytaniami. Uważała, że nie były trudne i nawet bez szerokiej wiedzy, można było sobie z nimi poradzić. - Dzisiaj naszym zagadnieniem będzie magia obronna. Na kartkówkę macie piętnaście minut, potem przejdziemy do kilku słów wyjaśnień i praktyki. Do dzieła.
Zasady:
1) Rzucacie jedną kostką, która odpowiada ilości punktów, które zdobywacie na kartkówce. Za każde 10 punktów z OPCM można dokonać przerzutu - liczy się jednak ostatnia kostka. 2) Można zaniżać swój wynik, jeśli pasuje to do postaci 3) Nagradzam kreatywność - dodatkowe punkty dla domu można zdobyć nie za "wybitny", ale za ciekawe odpowiedzi, szczególnie w pytaniu nr 2. Tylko nie przesadzajcie z długością, bo nikt nie napisze eseju w 15 minut. 4) Można spróbować ściągać. Jeden rzut obowiązuje na jedno pytanie. 1,2 - oznacza niepowodzenie i ujemne punkty, 3 - Bennett cały czas wraca do Ciebie wzrokiem, więc nie dostajesz okazji na spisanie odpowiedzi, 4,5,6 - sukces. 5) Jeżeli nie zależy Wam na punktach dodatkowych, nie musicie rzeczywiście pisać odpowiedzi. Wystarczy uwzględnić w poście wynik kostki.
Kartkówka:
1. Podaj silne zaklęcie defensywne, które nie może zostać zastosowane jako czar niewerbalny. W jakich sytuacjach okaże się przydatne? /2p
2. Wiele teoretycznie przemyślanych zaklęć niestety nie znajduje zastosowania w praktyce. Które zaklęcie obronne jest Twoim zdaniem najbardziej użyteczne, a które najmniej? Możesz odwoływać się do własnych doświadczeń. /2p
3. Podaj zaklęcie obronne, które ze względu na swoje działanie, może również zostać uznane za ofensywne. /2p
TERMIN: 27.09 do północy JAKO ŻE PRZYSZŁA NIEPARZYSTA LICZBA OSÓB, JEDNA OSOBA WCIĄŻ MOŻE DOŁĄCZYĆ BEZ KONSEKWENCJI
OPCM wydawała się być najlepszą dotychczas lekcją pod względem istotnie praktycznym. Zważywszy na ostatnie wydarzenia, rzucone na jej własnej skórze Crucio, musiała stać się silniejsza pod tym względem. Oczywiście bez problemów zdawała sobie sprawę z powagi sytuacji - że nie ma przeciwzaklęcia do wspomnianego powyżej torturowania, wystarczy jeden ruch różdżki, jedno trafienie, by sprawić ofierze ogromny, trudny do przetrwania ból, powodujący przede wszystkim chęć skończenia ze samym sobą pod wpływem mięśni napinających się, byleby zwalczyć cierpienie. Cholernie nie lubiła Czarnej Magii, chociaż znała jej podstawy poprzez czytanie książek z tej dziedziny (innych w domu nie było); najchętniej porzuciłaby tę zbyteczną wiedzę w zapomnienie, a najlepiej wrzuciła do otchłani zapomnienia prawie całą rodzinę, która postanowiła porządnie udupić jej życie. Nie mogła nic innego zrobić. Jej plany wyglądały następująco: albo zostanie aurorem, albo zostanie różdżkarzem, a jeżeli nie uda się zdobyć daru animagii, będzie zmuszona do wyprowadzki z kraju na dłuższy okres czasu. A ten niefortunnie zahaczał wskazówkami o kompletnie niepotrzebne liczby, powoli zbliżał się ku końcowi, niby odległemu o parę miesięcy, aczkolwiek diabelsko bliskiemu. Praca jako stróż prawa czarodziejskiego wymagała znajomości zaklęć, tudzież musiała się głównie na tym skupić; różdżkarz prowadzony jest zaś przez rękę należącą do sztuki transmutacji. Podróże... no cóż. Prowadzone są przez dłoń lęku i strachu. Nie mogła się poddać, nie po to przetrwała aż do dzisiaj. Chociaż los potrafi płatać figle, dzisiaj może jeszcze istnieć wśród społeczności studenckiej, jutro zaś nie obudzić się, potrącona niefortunnie przez przypadkowy pojazd, ku radości rodziców tańczących chwalebnie na jej grobie, że pasożyt wreszcie na zawsze zniknął i mogą w spokoju cieszyć się papraniem w nielegalnych interesach. Nie zwracała w żaden sposób uwagi na uczniów, no ba, siedziała sama, jak to zwykła. Niemniej jednak, kiedy Bennet rzuciła pomysłem sprawdzenia wiedzy, uśmiechnęła się posępnie, zastanawiając się poważnie nad tym, czy aby na pewno jest to dobry pomysł, zważywszy na rozjuszenie wielu osobników w klasie. Nie zmienia to faktu, że ewidentnie był, żeby ogarnąć całokształt osób znajdujących się w pomieszczeniu, zaś kałamarze poszły w ruch i Winter zaczęła po prostu pisać. Nie bała się jednak, bo szło jej wyjątkowo dobrze, ale też zbytnio się nie rozpisała w drugim pytaniu. Miała tylko nadzieję, że nie zostaną jej odjęte punkty za brak konkretnych przykładów z życia codziennego, bo nie chciała się nim zbytnio chwalić.
Odpowiedzi na kartkówkę:
1. Podaj silne zaklęcie defensywne, które nie może zostać zastosowane jako czar niewerbalny. W jakich sytuacjach okaże się przydatne? /2p Excluditur jest jednym z silnych zaklęć defensywnych, które nie może zostać zastosowane jako czar niewerbalny. Również niemożliwe jest użycie go za pomocą magii bezróżdżkowej, zaś do inkantacji osoba rzucająca musi się skupić podobnie jak podczas używania teleportacji. Excluditur zostało przede wszystkim stworzone po to, żeby pomagać słabszym, mniej doświadczonym użytkownikom magii, którzy nie mają szans na obronę przed czarną magią (czyli przydaje się między innymi aurorom). Znajduje ono więc zastosowanie podczas próby ochrony przez skutkiem działania silniejszych, zakazanych zaklęć. Czar oznacza się białym promieniem, które po trafieniu w promień zaklęcia defensywnego zmienia jego działania na lekki podmuch wiatru; staje się całkowicie nieszkodliwe.
2. Wiele teoretycznie przemyślanych zaklęć niestety nie znajduje zastosowania w praktyce. Które zaklęcie obronne jest Twoim zdaniem najbardziej użyteczne, a które najmniej? Możesz odwoływać się do własnych doświadczeń. /2p Moim zdaniem, najbardziej użytecznym zaklęciem ofensywnym jest oczywiście Protego (oraz Protego Maxima), będący podstawą podczas pojedynków między czarodziejami. Podobno najlepszą obroną jest atak, co nie zmienia faktu, że należy podjąć wszelkie środki, by zmniejszyć negatywne działanie czarów rzucanych przez przeciwnika - owa inkantacja najwięcej razy uratowała przed śmiercią czarodziei podczas walk. Najmniej użyteczne jest zaś Adolebit Lupum, mający na celu zaczarowanie przedmiotu tak, żeby był niedotykalny dla wilkołaka (zarówno podczas przemiany, jak i poza nią). Również, ponadprogramowo można podpiąć pod to Riddikulus, działający tylko i wyłącznie na boginy.
3. Podaj zaklęcie obronne, które ze względu na swoje działanie, może również zostać uznane za ofensywne. /1p Aerudio to zaklęcie, które powoduje wirowanie powietrza wokół osoby rzucającej czar z zaskakującą prędkością - każdy, kto postanowi przekroczyć barierę tworzoną przez ten żywioł, zostaje boleśnie pocięty. Odpowiednie zastosowanie go podczas kontaktu z przeciwnikiem na bliski dystans (przykładowo specjalnie się teleportując) może dać znaczną przewagę oraz unieszkodliwić nieprzyjaciela, zmieniając się w zaklęcie ofensywne.
Kostka: 5
Riley Fairwyn
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : cała górna lewa strona mojego ciała jest poparzona - ukrywam to za pomocą metamorfomagii; liczne blizny na dłoniach; blizna po dziobie bystroducha przebiegająca przez całą szerokość pleców
Coś łupnęło o podłogę obok mnie, wyrywając mnie z zamyślenia. Rozbrzmiały słowa, które niechcący zignorowałem, próbując dojść do siebie po powrocie do rzeczywistości. Na szczęście, jasnowłosa dziewczyna nie obraziła się, gdy wykazałem się brakiem taktu. Niemniej jednak, zupełnie nie trafiła, jeśli zależało jej na wyborze osoby, z którą można by było pokonwersować. Przedramiona wciąż miałem nieznośnie gorące po poparzeniu, jakiego doznałem w zeszły weekend, a myśli, jakie zaprzątały moją głowę, okazały się na tyle intensywne, że jedynie dobre wychowanie zmusiło mnie do nawiązania konwersacji. W innym wypadku, najpewniej wróciłbym do wertowania podręcznika. - Riley - przypomniałem jej swoje imię (czy mogłaby go nie znać? Od zeszłego roku ja i Bridget byliśmy chyba najlepiej rozpoznawalnymi prefektami w Hogwarcie ze względu na człon "naczelny") i niechętnie uścisnąłem jej dłoń, zastanawiając się czy dotyk drugiej osoby kiedykolwiek przestanie mi przeszkadzać. Szybko cofnąłem rękę, starając się, aby nie dostrzegła jak niekomfortowo czuje się w jej towarzystwie oraz jak bardzo nie mam ochoty na rozmowę. Na szczęście, wybawiła mnie kartkówka Bennett. Od dawna nie ucieszyłem się tak na zbędne marnowanie pergaminu i ochoczo przyjmując pytania. Zatrzasnąłem ksiązkę i sięgnąwszy po pióro, przejrzałem pytania. Zacząłem skrobać po pergaminie.
Odpowiedzi:
1. Excluditur. Jesli spróbujemy rzucić to zaklęcie niewerbalnie, nic się nie stanie. Poprawnie rzucone, niweluje działanie zaklęcia ofensywnego. Wykorzystywane głównie do obrony innych przed czarną magią. 2. Najbardziej użyteczne - Protego i jego odmiany. Możliwość odbicia czy nawet zatrzymania zaklęcia jest nieoceniona podczas pojedynku. Niezwykle przydatne podczas rozgrywek klubu pojedynków, o ile nie chce się potem chodzić przez cały dzień z bujnym porożem (jak to zdarzyło mi się w zeszłym roku po pojedynku z Daisy Bennett). Najmniej użyteczne - La mère, le père, le frère, la sœur. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się z niego skorzystać. Moim zdaniem, odsuwanie od siebie celu zaklęcia nie ma większego sensu. O wiele rozsądniej byłoby zneutralizować zagrożenie, zwłaszcza, że zaklęcie to działa jedynie wówczas, gdy je inkantujemy. Kiedy formuła się kończy, wszystko wraca do normalności. 3. Uważam, że takich zaklęć jest naprawdę mnóstwo, ale jeżeli mam wybrać jedno, stawiam na Impedimento. Jest to zaklęcie obronne, lecz jego działanie (wywoływanie jąkania) wpływa w dużej mierze na naszego przeciwnika. Uniemożliwia mu poprawne rzucanie czarów (jeżeli nie zna magii niewerbalnej) i dzięki temu chroni rzucającego czar.
Lekcja się zaczęła. Przywitała dyrektorkę kiwnięciem głowy i delikatnym uśmiechem, następnie wyjmując z torby potrzebne przedmioty- pergamin, pióro, kałamarze. Zastanawiała się, od czego będzie chciała zacząć nowy semestr! Zrobi im powtórzenie czy może przejdą od razu do konkretnych zajęć praktycznych? Byle nie bogin, bo ich było zdecydowanie na OPCM za dużo! Omiotła spojrzeniem klasę, zatrzymując się na chwilę na @Blaithin ''Fire'' A. Dear, która przyszła z Ezrą. Znów razem, co? Nikt Nessie nie wmówi, że nie ma tam bardzo szczególnej chemii i napięcia pomiędzy dwójką uczniów. Była mało bystra w takich tematach, jednak za pozornie nienawistnym spojrzeniem ukochanej kuzynki czy jednego z ulubionych krukonów kryło się coś więcej. Miała nadzieję, że orzełek nie dostanie zbyt brutalnej pobudki. Zdziwieniem było jednak pojawienie się @Holden A. Thatcher II, który przecież tych zajęć wcale nie lubił. Westchnęła cicho, przenosząc karmelowe spojrzenie na towarzyszących jej Cortezów, w tym samym momencie, co ogłoszona została kartkówka. Życzyła im nieme "powodzenia" - tak, nawet Alkowi, na którego była śmiertelnie obrażona za przyprawienie o atak serca i posłała siostrą zadowolony uśmieszek. Może to odrobinę masochistyczne, ale ona kartkówki bardzo lubiła. Starała się sama sprawdzać, pilnować swojej wiedzy i rozwoju. Chwyciła więc za pióro i wzięła się do roboty. O ściąganiu nie było mowy, nie uznawała takich tanich sztuczek czy zagrywek, a poza tym głupia nie była, da sobie radę. Pióro zanurzyła w kałamarzu i zaczęła skrobać po pergaminie — całe szczęście, miała wprawioną rękę do szybkiego pisania od ilości przygotowywanych przez nią lub przepisywanych notatek, a przy tym pismo dziewczyny wyglądało bardzo schludnie i było czytelnie. Piętnaście minut to było naprawdę dużo czasu! Pracowała w milczeniu, skupiona i pogrążona w odmętach własnego umysłu, starając się przypomnieć sobie najwłaściwsze rozdziały podręcznika lub ksiąg zaawansowanym. Po wszystkim podpisała pergamin i zwinęła kartkówkę w rulon, kładąc na brzegu ławki. Dłonie ułożyła na swoich kolanach, zakładając nogę na nogę i czekając na resztę klasy oraz dalszą część zajęć.
Kartkówka:
1) EXCLUDITUR - jest to zaklęcie znane ze swojego zaawansowania, oficjalne uznane za takie, które wymaga różdżki jako dodatkowego przekaźnika mocy oraz inkantacji jako przewodnika, aby się udało. Człowiek nie jest w stanie opanować go niewerbalnie, aby zostało rzucone poprawnie. Jest skuteczne przeciw zaklęciom czarno-magicznym, idealne do obrony osób słabszych i mniej uzdolnionych magicznie. Będzie jednak w stanie rzucić je tylko osoba, która ma silne skupienie i wysoce rozwiniętą moc magiczną. Potrafi ono zniwelować swoim promieniem działanie zaklęcia ofensywnego. 2) Moim zdaniem najbardziej przemyślanym zaklęciem obronnym jest "Tueri Abi" - zaklęcie obronne, które możemy rzucić na swój dom, dzięki czemu nikt nie będzie w stanie do niego wejść bez zgody właściciela. Zapewnia nam bezpieczeństwo i prywatność, co żyjąc w świecie magii, nie jest łatwe do zapewnienia, ze względu na różnorodność czarów i eliksirów, które umożliwiają wtargnięcie do cudzego życia czy domu na różnorakie sposoby. Czar ten rzucony jest na posiadłość moich dziadków, którzy mieszkają poza wioską na wyspie Skye i mieli wiele sytuacji, gdzie usiłowano do niego wtargnąć. Najmniej przemyślanym zaklęciem ochronnym nazwałabym "LA MÈRE, LE PÈRE, LE FRÈRE, LA SŒUR" ze względu na konieczność utrzymywania ciągłości w inkantowaniu, co w trudnych i emocjonujących sytuacjach nie jest łatwe. Wystarczy rozproszenie, dłuższe złapanie oddechu lub jakikolwiek bodziec zewnętrzny skupiający naszą uwagę, aby zamilknąć i tym samym stać się całkowicie bezbronnym, ponieważ efekt nie utrzymuje się nawet przez minutę po przerwaniu mówienia. Nigdy z niego nie korzystałam. Również mało efektowne jest "Riddikulus", które w starciu z czymś innym niż bogin pozostaje bezużyteczne. 3) Zdecydowanie zaklęcie "BARRERA", które poza osłonięciem nas i daniem czasu na ucieczkę, jest w stanie zaburzyć widzenie przeciwnika poprzez unoszenie w powietrze kurzu i pyłu. Bariera skutecznie chroni i maskuje, tworząc gęstą ścianę chroniąca nas przed byciem prostym celem dla jakiegoś zaklęcia, a jednocześnie sama w pewien sposób atakuje przeciwnika.
Cisza w dormitorium, w pokoju wspólnym, nigdzie nie mógł napotkać żywej duszy, która byłaby zbliżona do niego wiekiem. Jedynie pierwszaki pałętali się między nogami, potykając się o przyduże szaty. Zmieszany, spojrzał na najbliższy zegar powieszony na kamiennych ścianach Hogwartu. Minęła sekunda, dwie nicości, ciszy przed burzą… i nagły wybuch. David nagle sobie uświadomił przyczynę jego samotności w miejscu, gdzie zdecydowanie nie powinien być bez jakiegokolwiek towarzystwa – za kilka minut zaczną się kolejne zajęcia, w jego przypadku była to Obrona Przed Czarną Magią. Z zawrotną prędkością rzucił się po swoją torbę leżącą przy kanapie i nie zważając na swój wygląd, wybiegł z dormitorium w kierunku sali, gdzie miała odbyć się lekcja. Oddychając ciężko, Gryfon przeklął samego siebie: - Za dużo nikotyny białasie, płuc nie masz. Otworzył drzwi i szybko spostrzegł, że profesor zaczęła już zajęcia. -Przepraszam profesor za lekkie spóźnienie. – Szybko usiadł na wolne miejsce… a przed nim pojawiła się kartka z pytaniami, które po chwili wydały mu się jakoś dziwnie proste. Szybko zajął się pisaniem odpowiedzi.
Spoiler:
1. Exluditur. Zaklęcie, którego nie da się rzucić, nie wymawiając głośno i wyraźnie EX-LU-DI-TUR. Dopiero wtedy zadziała, chyba, że nie ma cię na tyle, by je rzucić. Przydaje się, gdy w twoją stronę lub kogoś innego leci zaklęcie ofensywne i myślisz sobie “Po co mam używać Protego, jak mogę użyć Exluditur, sto razy trudniejszego zaklęcia? No i wtedy używamy, a efekt zaklęcia ofensywna jest całkowicie zniwelowany. 2. Najskuteczniejszym jest Protego, najprostsze dla czarodzieja, przez co najszybsze w użyciu. Exna jest dla mnie najbezsensowniejszym zaklęciem, szczególnie dlatego, że jest mnóstwo zaklęć, które mają podobny efekt, a są prostsze. 3. Impedimento jest takim zaklęciem ponieważ można je rzucić w…
Kartka nie tyle zniknęła, co wyślizgnęła mu się z ręki i pofrunęła w stronę dyrektorki. David odetchnął z ulgą bo nie poszło mu tak źle.
Isabelle L. Cortez
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 163
C. szczególne : leworęczna, blizna na ramieniu zakryta tatuażem, hiszpański akcent, szczupła, długie brązowe włosy, brązowe oczy .
Cały czas wracała wzrokiem do Aleksandra i Nessy. Bawiły ją ich reakcje i oburzenia na spekulacje jakoby mogli być parą. Tym bardziej słowa Nessy przykuły jej uwagę. Ona niby nie wzbudzała pożądania? Czy ona naprawdę nie widziała jak niektórzy na nią patrzyli? I zdecydowanie nie miała tutaj na myśli tylko facetów. Kobiety również podążały za nią wzrokiem. Na samą myśl aż zaśmiała się pod nosem. - Poprzednie jego dziewczyny mogłabym uznać za niewzbudzające pożądania. Takie... Sztywne kukły. Bez urazy Alek. - poklepała kuzyna po ramieniu uśmiechając się do niego niewinnie. - I z pewnością nie wyglądasz mi na kolegę. - puściła do niej oczko po czym spojrzała w stronę drzwi. Zajęcia z dyrektorką? Nikt jej tego nie powiedział. Przełknęła ślinę wpatrując się w kobietę. Aura jaką roztaczała wokół swojej osoby wywoływała respekt u uczniów. A przynajmniej u Isabelle. Siedząc cicho słuchała wszystkiego co kobieta miała do powiedzenia. Słysząc jednak słowo "kartkówka" jej entuzjazm przygasł. Wolała by poćwiczyć wiedzę praktyczną niż teoretyczną.
Spoiler:
1. EXCLUDITUR - przy rzucaniu tego zaklęcia potrzebne jest ogromne skupienie, jak i różdżka bez której nie będziemy w stanie go rzucić. Swoim białym promieniem potrafi zniwelować zaklęcie ofensywne. Głownym jego zadaniem jest pomoc słabszym, mniej doświadczonym czarodziejom, o mniejszej mocy. Może im ono pomóc przy zaklęciach z dziedziny czarnej magi użytych właśnie na nich. 2. Według mnie najbardziej przydatnym zaklęciem jest GATTENDUMS. Czemu akurat ono? Wyobraźcie sobie sytuację w której to wasz ukochany idzie na obiad z teściową. To logiczne, że musi sprawdzić czy aby wszystko jest w porządku z jedzeniem przyrządzonym przez nią zanim zje. Nie chcieli byśmy przecież pogrzebu. Najmniej przydatnym zaklęciem jest LA MÈRE, LE PÈRE, LE FRÈRE, LA SŒUR. Jeszcze nigdy nie widziałam ani nie słyszałam aby jakikolwiek czarodziej użył tego czaru. Więc po co on? 3. Zaklęć takich jest dużo. Jednak jeśli mam wybrać jedno to będzie to AERUDIO. Nie dość, że nas broni to jeszcze może zaatakować każdego kto zdecyduje się przekroczyć barierę.
Wypakowałam rzeczy - zeszyt, został ułożony już grzecznie, podobnie jak naostrzone pióro. Na szklanej, pękatej sylwetce kałamarza tańcowały świetliste refleksy; noc atramentu iskrzyła się blaskiem jakby nieznanej gwiazdy. Unoszę spojrzenie, kiedy odnotowuję obecność, kiedy delikatny tembr głosu @Marceline Holmes przelewa się w moje uszy, wybudza mnie z bezczynnego transu. - Jasne - odpowiadam Krukonce. Moją twarz przyozdabia uśmiech, lekki, niewymuszony - rozciągający wargową czerwień; niepodkreśloną zresztą karminem szminki. Przepuszczam ją oraz błądzę przez chwilę wzrokiem po klasie - tęczówki, jak utrudzeni pielgrzymi, nie są w najmniejszym stanie odnaleźć dla siebie miejsca. - Mam nadzieję, że nie będzie sprawdzania wiedzy - dodaję cicho, mój głos przebija się przez szmer innych rozmów, pobliskich ludzi osiadłych analogicznie w ławkach. Niedługo później, w klasie zdołała zawitać profesor Bennet. Och, nie. Nie. Niestety - muszę pogodzić się z losem. Teatralne westchnienie, z trudem nie wyrywa się z mojej piersi - kiedy profesor oznajmia werdykt, konieczności - aby przenosić swoją wiedzę na papier. Całe szczęście, moje ambicje kazały się przygotować - aczkolwiek, szczerze mówiąc, liczyłam na nieco luźniejsze, wprowadzające zajęcia.
1. Zaklęciem, którego nie można używać w niewerbalnej postaci jest Excluditur - każda z prób czarodzieja będzie zwieńczona fiaskiem, Excluditur bez wypowiedzenia nie daje żadnych efektów. Warto zauważyć, że jest to spowodowane (prawdopodobnie) też koniecznością intensywnego skupienia, jakie wymaga formuła. Excluditur anuluje działanie czaru ofensywnego, jeśli jego promień zderzy się z promieniem atakującego zaklęcia. Służy do ochrony słabszych przed czarną magią. Może być zastosowane, jeśli druga osoba jest z różnych względów bezbronna (dziecko, przerażony, rozbrojony przez Expelliarmus).
2. Moim zdaniem najużyteczniejszym z zaklęć obronnych jest niepodważalnie Protego. Przydatne podczas pojedynków i rzeczywistych zagrożeń, posiada też wiele odmian o różnej sile działania. Gwarantuje nie tylko samą ochronę - tworząc barierę przeciwko wrogim zaklęciom, co również stanowi formę kontrataku - dzięki zdolności do odbijania zwykłych ofensyw. Stosunkowo słabym i nieprzydatnym zaklęciem będzie w mojej opinii Impedimento. Powodując jąkanie, sprawdza się - głównie - jako forma niezbyt mądrego żartu, ewentualnie obrony przeciwko niedoświadczonemu czarodziejowi. Z racji, że większość osób opanowała chociaż podstawy magii niewerbalnej, będą one w stanie bez przeszkód poradzić sobie z działaniem Impedimento.
3.Barrera posiada element ofensywny w swoim działaniu. Przywołuje gęstą barierę z drobin pyłu, dzięki przywołaniu gwałtownego podmuchu wiatru. Pył oprócz tego działa jako czynnik rozpraszający, oślepiający na chwilę wroga - cząsteczki piasku wbijają się uporczywie w oczy, powodując pieczenie, ograniczenie percepcji i przede wszystkim dezorientację.
Aleksander Cortez
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
Zachowywanie powagi i przepraszającej miny było chyba w tym wszystkim najcięższe, kiedy to dziewczyna wytykała mu to jak bardzo jest nieodpowiedzialny. No a przecież mógł ją zostawić na tej kanapie i pójść sam. A jednak był uczynnym i dobrym kolegą i nie dał jej powodu by miała się na niego na prawdę obrazić. Jak to mogło by się stać jeśli faktycznie by jej nie obudził na zajęcia. Z pokorą otrzymywał kolejne bluzgi podczas drogi na górę, na szczęście ta nie była długa. I już po chwili stanęli naprzeciwko sióstr Cortez. Później wszystko się potoczyło bardzo szybko, a on mógł roześmiać się bardzo głośno i długo. Zdawał się nawet nie zwracać uwagi na to, że zwyzywała go od żmij. Bo sam do końca nie wiedział, czy jako Ślizgon powinien to potraktować jako komplement, czy faktycznie jako obrazę. Ściągnął z swojej głowy koc, którym to owinięta była dziewczyna i pospiesznie go składając odłożył na jednym z parapetów. Chichocząc już jedynie cicho, a kiedy wspomniała o testamencie uśmiechnął się złośliwie. - Mało prawdopodobne, bo chciałbym zaznaczyć, że to nie ja jestem najstarszy z rodzeństwa, więc to nie mi przypadnie nasz dwór, a mojemu bratu.- Odpowiedział spokojnie, jakby się już z tym pogodził i nie miał nic przeciwko takiej decyzji. Bo do końca nie miał też pewności, czy dziadek nie wybierze właśnie jego. Wszakże to on był jego ulubieńcem a nie Elijah. To jednak wolał pozostawić już jedynie dla siebie. Spodziewał się, że do czasu dojścia do klasy prefekt będzie dalej na niego zła, więc wolał usiąść pomiędzy kuzynkami. A on sam z delikatnym uśmiechem wypakowywał swoje rzeczy z torby. - Przejdzie jej- odpowiedział jedynie na pytanie kuzynki odnośnie tego czy jest na niego zła. Bo może i faktycznie była, nawet przez ułamek sekundy zastanawiał się, czy nie przesadził. Ale uznał, że nie było to nic za co faktycznie miałaby się już nigdy do niego nie odzywać w sposób miły, jakim to darzyła wszystkich. Znaj ją już jednak parę lat i wiedział, że jej przejdzie. - Doprawdy Nessa? W taki sposób chcesz zerwać obietnicę jaką mi złożyłaś podczas waszego balu? - Zapytał się dziewczyny ściągając brwi i nachylając się do przodu nad ławkę oparł głowę na splecionych palcach, i opartych rękach na szkolnej ławce. I w jego wzroku nie widać było rozbawiania, ani złości. A raczej zawiedzenie, tym że łamie dane mu słowo. Nie zwracając uwagi na to czego dotyczyć ono miało. Zakład zaproponowany przez Isabelle bardzo go rozbawił, więc jakby zapominając całą sytuację sprzed chwili znów się rozpromienił i z uśmiechem potrząsnął głową przecząco. - Nessa jest spoko dziewczyną, ale chyba za bardzo się różnimy by faktycznie to mogło by wyjść. - powiedział spokojnie spoglądając na prefekt jakby szukał u niej potwierdzenia tej teorii. Kolejne słowa kuzynki spowodowały, że na moment wykrzywił usta w niesmaku, ale im dłużej je trawił to na powrót robił się obojętny. Przez co na koniec wzruszył jedynie ramionami i nawet pokręcił głową w geście akceptacji. - Poniekąd trochę prawdy w tym jest - odpowiedział w końcu cicho i rozejrzał się po sali by sprawdzić słowa Isabelli. W sumie jakby się nad tym zastanowić to faktycznie Nessa miała wielu fanów. Wtedy wkroczyła dyrektorka, na co on wędrował spojrzeniem już jedynie za nią. Na szczęście zdawała się go nawet nie dostrzegać, co go ucieszyło. W ciszy słuchał tego co mówiła i też tak zabrał się do kartkówki którą mieli napisać. I ku swojemu zaskoczeniu zauważył, że ma całkowitą pustkę w głowie. Postukał piórem w pergamin starając się wyciągnąć nazwy zaklęć i ich zastosowania. On jednak nie należał do fanów zaklęć defensywnych, a i tak długa przerwa od nauki spowodowała, że większość mu znanych uciekła mu całkowicie z głowy.
kartkówka:
1. Wydaje mi się, że takowym zaklęciem jest Patronus, ze względu na to, że jest to wiele etapowe zaklęcie. Gdzie czarująca je osoba musi się do niego przygotować, a nie jedynie wypowiedzieć inkantacje i machnąć różdżką. 2. Najbardziej użytecznym jest zaklęcie Protego, ze względu na swoją prostotę podczas jego rzucania. Zaklęcie tarczy może nie należy do najsilniejszych, ale potrafi odbić zaklęcie rzucone przez przeciwnika. Co jest jego dodatkowym plusem. Oczywiście zaklęcie to nie zatrzyma bardzo potężnych zaklęć. Ale pojedynek bez użycia przynajmniej raz tego zaklęcia kończy się szybką przegraną. Natomiast co do kolejnej części jestem skłonny stwierdzić, że nie ma czegoś takiego jak niepotrzebne zaklęcie, a najsłabiej działającą obroną jest jedynie brak kreatywności. 3. Takim zaklęciem będzie Aerudio. Miałem przyjemność uczyć się tego zaklęcia i wiem, że to pozornie słabe zaklęcie tarczy ma wiele innych funkcji niż tylko obronne. Nie dość, że potrafi zranić przeciwnika który stanie w obszarze jego działania, to jest to też zaklęcie zmniejszające widoczność, poprzez poderwanie wielkiej ilości piachu, co może być wykorzystywane do zmylenia przeciwnika i odsunięcia się od zagrożenia.
Kostki: 2 przerzucone na 2. Więc ocenę mojej pracy pozostawiam już w rękach prowadzącej.
Silvia Valenti
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : Silny włoski akcent, szeroki uśmiech na twarzy, kilka mniejszych blizn na dłoniach, leworęczna
Czytanie wcale nie było takie nudne, jak niektórzy skłonni byli sądzić. Ona sama, tak pochłonięta tą czynnością, nawet nie zauważyła, jak przysiadła się obok niej jakaś dziewczyna w mundurku domu Slytherina. -Co? -była tak zaskoczona tym pytaniem, że w pierwszym momencie nie wiedziała, co powiedzieć. A wynikało to z faktu, że po prostu książka, którą miała przed sobą, tak bardzo ją pochłonęła. Szybko się jednak zreflektowała i uśmiechnęła przyjaźnie do dziewczyny. -A, tak! Jasne, siadaj Zrobiła jej miejsce na ławce przesuwając swoje graty delikatnie na bok i wtedy właśnie uzmysłowiła sobie to, że zapomniała o najważniejszym. -O matko. Ho dimenticato Silvia jestem. - plasnęła otwartą dłonią w czoło. Ale nic więcej nie zdążyły dziewczyny porozmawiać, ponieważ właśnie do klasy weszła pani profesor Bennett. Silvia zaskoczyła się niemiłosiernie faktem, że zaczynają od kartkówki. W końcu nic nie powtarzała przez wakacje... Zapomniała pewnie wiele rzeczy a jeszcze więcej uciekło jej z głowy właśnie w momencie, gdy usłyszała o kartkówce. Posłusznie jednak wyciągnęła czysty zwój pergaminu i zaczęła pisać odpowiedzi na pytania.
Spoiler:
1. Exluditur - zaklęcie którego zastosowanie jest niemożliwe bez użycia różdżki, ponieważ wymaga ogromnej mocy magicznej i skupienia przez osobę rzucającą zaklęcie. Polega na pomaganiu słabszym czarodziejom w rzucaniu zaklęć, przeważnie z zakresu czarnej magii. 2. W moim osobistym odczuciu, najważniejsze jest zaklęcie protego. Jest to jedno z najsilniejszych zaklęć obronnych, które pozwala obronienie swojej własnej osoby i nie tylko przed naprawdę złymi urokami (oczywiście nie wszystkimi). Najmniej potrzebnym zaklęciem może być Sueus. No bo po co komu nadmierne owłosienie i w jaki sposób ma to ochronić kogokolwiek przed czymkolwiek? Chyba że przed golarką do nóg, bo na takie owłosienie wywołane zaklęciem, z pewnością potrzebna jest już brzytwa. Wiem coś o tym... 3. Uznajmy, że na to pytanie odpowiedzi nie znała, bo w sumie nawet nie ma tyle punktów zdobytych, aby się rozpisywać.
Już po drgnięciu jej warg rozpoznał, że trafił w odpowiednio czuły punkt - wiedział, że jego opinie nie miały dla Dearówny żadnego znaczenia, ale niektóre słowa potrafiły drażnić obojętnie z jakich ust zostały wypowiedziane. Liczył się sam fakt skażenia nimi atmosfery pomiędzy nimi. Clarke chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, na jak długo taka głupio wypowiedziana opinia utkwić mogła w głowie - sam już dawno zapomniał o sprzeczce w Grecji, gdy tak otwarcie obraził Fire. - Oczywiście, że tak. Pieniądze. Wygląd i pieniądze - odparł tonem, jakby Dearówna poddała właśnie w wątpliwość jakieś podstawowe prawo świata; fakt, iż ziemia jest kulą, wiosna następuje po zimie, czy to, że Ravenclaw jest najlepszym domem w Hogwarcie. Wyczekująco-pobłażliwy uśmiech pałętał się po jego ustach - jak po zakończonej kwestii teatralnej czekał na reakcję swojego obserwatora. To był Ezra Clarke, którego wszyscy znali; z niemal programowymi żartami o własnym materializmie, z pozą lśniącego snobizmu - kiedy poznało się go dostatecznie dobrze, bardzo łatwo można było zauważyć, że zwyczajnie się z tych kwestii otwarcie wyśmiewał. Odrobina blichtru nie była zła, jednak nie nadrzędna wobec wartości wewnętrznych. Żałował, że była tak zachowawcza - ostrożność wybawiła Fire od czołowego zderzenia z barierą i Clarke może byłby bardziej rozczarowany, gdyby nie frustracja powoli wypełniająca oczy Gryfonki. Ezra przekrzywił lekko głowę, z zaciekawieniem obserwując jej reakcję; w tym momencie czuł się zupełnie bezkarny, choć wiedział, że stan nie będzie wieczny. Na razie jednak mógł się cieszyć tym drobnym... żartem. Bo oczywiście to wszystko było żartem - sęk w tym, że to nie Dearówna miała się śmiać, ale Ezra. - Nie widzisz jak się trzęsę? - zakpił w odpowiedzi. Znowu to robił - zachowywał się jak dziecko w zoo próbujące rozdrażnić tygrysa tylko dlatego, że miało świadomość oddzielającej ich szyby. - No popatrz, tak na mnie działasz, że przy Tobie wyłącza się moje logiczne myślenie... - Nie brał do siebie jej gróźb, nawet mając w pamięci sytuację sprzed wakacji w jego mieszkaniu. Nie musiała mu o niczym przypominać - czy po wszystkim nie dał jej wystarczająco mocno do zrozumienia, że nie unikał jej towarzystwa? Nieważne czy chodziło o lekcję obrony przed czarną magią, czy też spotkanie w cztery oczy. - Zmuś mnie. Fire jednak nie dostała okazji do wypróbowania swoich niesamowitych umiejętności perswazyjnych, bo w końcu musiała pojawić się kolejna osoba spiesząca na lekcję. Pech chciał, że był to @Mefistofeles E. A. Nox. Na to suche polecenie Ezra tylko uniósł brwi, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Zacmokał z małym oburzeniem - nie byli może z Noxem przyjaciółmi, ale pewna kultura obowiązywała. - Magiczne słowo. I nie, nie chodzi o Everte Statum - odparł zaczepnie, czekając tylko na moment, aż Mefisto zorientuje się w problemie. Wtedy błysnął ładnym uśmiechem - czy Ezra oczekiwał tak wiele? Jedno "proszę" załatwiłoby sprawę! Ezra edukował. Zdziwił się nieco, kiedy Nox odsunął się od drzwi. Ale nie, nie odchodził. Dźwięki harmonijki dotarły do uszu Ezry, a on w jednym momencie poczuł, że jego powieki stają się cięższe, jak po całym dniu ciężkiej pracy, a nogi powoli uginają się w kolanach. Wraz z przytomnością Ezry, odeszła magiczna bariera, a Clarke pozostał zdany na łaskę swoich towarzyszy. I nawet bezceremonialne wciągnięcie i położenie na ławce nie mogły zmącić jego snu...
3,3,5 - uwzględnię w kolejnym poście
Procrastination McGregor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
C. szczególne : rude włosy, sporo piegów, szeroki uśmiech
Słysząc jego słowa przewrócił lekko oczami, ostatkiem sił powstrzymując się od komentarza. No naprawdę, jak z dzieckiem! Mimo wszystko nie miał zamiaru odpuścić mu tak łatwo, co to to nie! Skoro już udało mu się wyciągnąć go z dormitorium i zawlec aż tutaj pomimo jego protestów to zdecydowanie była dla niego jakaś nadzieja, a rudzielec miał zamiar tego dopilnować. - Tak, tutaj zawsze są takie tłumy. Bo wiesz. W przeciwieństwie do Ciebie reszta potrafi myśleć i wie, że te zajęcia są nie tylko bardzo ciekawe, ale też przydatne. Zresztą, daj spokój! Nikt Cię nie zje, a w razie potrzeby zasłonię Cię własnym ciałem, okey? Tylko nie próbuj teraz uciekać - dorzucił jeszcze na końcu, a następnie posłał mu lekki uśmiech. Mimo wszystko starał się dozować fakt, że niezwykle bawił go strach i niechęć przyjaciela. Chciał go zmotywować, a nie zniechęcić na całą resztę życia. Z tego zamyślenia wyrwało go nagłe pytanie, na które lekko uniósł brwi. - Naprawdę go nie wziąłeś? ...czy po prostu go nie masz? Powiedz mi, że to nie jest ta druga opcja. Nie może być z Tobą aż tak źle, stary! - odparł, przewracając lekko oczami - W razie potrzeby mamy mój, a więc może nie będzie będzie problemów, a przynajmniej nie aż tak dużych. - mruknął, zastanawiając się, czy faktycznie mogło ich spotkać za to coś gorszego niż krzywe spojrzenia dyrektorki. Cóż, jak się okazało mieli się o tym przekonać znacznie szybciej, niźli się tego spodziewał. Nagłe wejście dyrektorki oraz dodatkowa odpowiedź, tuż obok tej jego sprawił, że lekko się zakłopotał. Okey, zdecydowanie zdołała go zaskoczyć. Zresztą, nie to było w tym wszystkim najgorsze. Zdążył jedynie posłać @Holden A. Thatcher II krótkie spojrzenie, gdy nauczycielka nagle się odezwała, mimowolnie przykuwając jego uwagę, a jej słowa wcale nie napawały go otuchą. Bonusowy test zdecydowanie nie leżał na szczycie jego marzeń tego dnia, a w dodatku w końcu udało mu się tutaj ściągnąć Thatchera! Jeśli po takim starcie ta sztuka uda mu się ponownie będzie mocno zdziwiony. Mimo wszystko musiał grać dobrą minę do złej gry. Oddanie pustej kartki zdecydowanie nie wchodziło w rachubę, a więc musiał się postarać. Z lekkim westchnieniem sięgnął po pergamin oraz pióro, a następnie zaczął skrobać to, co przyszło mu do głowy. W pewnym momencie zauważył jednak minę sąsiada. O tak, zdecydowanie potrzebował pomocy, a on nie mógł go tak po prostu zostawić. Pilnując, aby dyrektorka ich nie przyuważyła przesunął kartkę tak, aby Holden mógł zobaczyć jego odpowiedzi. Wierzył, że miał na tyle rozumu, aby nie przepisać tego słowo w słowo, albo, o zgrozo wszystko. Wtedy żaden z nich nie miałby szans na pozytywną ocenę, a mimo wszystko nie chciał tego zaczynać aż tak źle. Na to przyjdzie jeszcze pora podczas semestru.
Odpowiedzi na kartkówkę:
1. Podaj silne zaklęcie defensywne, które nie może zostać zastosowane jako czar niewerbalny. W jakich sytuacjach okaże się przydatne? /2p
Zdecydowanie chodzi tutaj o zaklęcie zwane Excluditur. Może ono sprawić wiele problemów podczas użycia go, a nawet samej próby. Skuteczne użycie bez różdżki jest praktycznie niemożliwe, a jeśli chodzi o próbę użycia jako zaklęcia niewerbalnego, równie dobrze można zaśpiewać jakąś piosenkę, przyniesie to tyle samo efektu, czyli zero. Jest ono niezwykle przydatne przy słabszych osobnikach, których z jego pomocą można chronić przed działaniem czarnej magii, co sprawia, że pomimo różnych problemów, które można napotkać po drodze może okazać się niezwykle przydatne. Na przykład w pracy typu Auror.
2. Wiele teoretycznie przemyślanych zaklęć niestety nie znajduje zastosowania w praktyce. Które zaklęcie obronne jest Twoim zdaniem najbardziej użyteczne, a które najmniej? Możesz odwoływać się do własnych doświadczeń. /2p
Zaklęciem, które najczęściej okazuje się przydatne w obronie jest według mnie Protego, a także jego rozwinięcie, Protego Maxima. Są niezwykle przydatne w różnorakich sytuacjach. Pojedynki magiczne, przypadkowe zaklęcia rzucane na korytarzach, czy też odbijanie dosłownych argumentów swojej drugiej połówki. Jest to zdecydowanie zaklęcie, które najwięcej razy uratowało czarodziejów przed różnorakim losem, który zależał od tego, jakim czarem mieli oberwać.
Jeśli zaś chodzi o najmniej użyteczne to sądzę, że śmiało można nazwać nim Fumos. Chmura czarnego dymu z pewnością może nam pomóc się ukryć, ale istnieje zaklęcie o nazwie Barrera, który spełnia tę samą funkcję co ono, ale przy okazji atakuje przeciwnika drobinkami kurzu oraz pyłu, co dodatkowo utrudnia życie napastnikowi.
3. Podaj zaklęcie obronne, które ze względu na swoje działanie, może również zostać uznane za ofensywne. /1p
Zaklęcie o nazwie Aerudio sprawia, że otacza nas wirująca ściana powietrza, która chroni nad przed zaklęciami, ale dodatkowo może dotkliwie pociąć osobę, która spróbuje przekroczyć ową barierę, którą stworzyliśmy co sprawia, że może być ono użyte również ofensywnie.
Kostka:5 Co do mojej próby pomocy Holdenowi. Wyszły mu kości na ściąganie ode mnie, bez przyłapania i szlabanów proszę. :')
Nie była przekonana co do tych zajęć, aczkolwiek Holmes wątpiła we wszystko. Całe szczęście, że miała obok siebie Ariadne, z którą złapały cudacznego rodzaju kontakt, którego nie mogła w żaden sposób wyjaśnić. Z jednej strony pragnęła się do niej zbliżyć, a z drugiej obawa przed powtórzeniem dwóch poprzednich relacji z Tiverton i Hudson była zbyt ogromna. Oddech dziewczęcia spłycał się z każdą chwilą, a już w szczególności, kiedy to Bennett weszła do klasy, po czym zawyrokowała na temat kartkówki. Cóż za szczęście, że Marceline nie musiała się martwić o zagadnienia inkantacyjne, z których naprawdę byłą dobra, podobnie zresztą jak z transmutacje, ale tego przecież nie musiał przypominać sobie nikt. Spojrzała kątem oka na Fairwyn i od razu sięgnęła po kartkę, na której zamierzała spisać swoje odpowiedzi. Początku, a raczej – przez pierwsze trzy minuty patrzyła tępo w ścianę, jakby próbując wyczytać z niej odpowiedzi, których tam nie dostrzegła. Olśnienie przyszło nagle, bo pośród wszystkich wyróżnionych zaklęć, jedno zasługiwało na szczególną uwagę. Zaraz potem podkreśliła istotność drugiego tematu, a trzecie zostawiła sobie na dokończenie własnych przemyśleń. Mimowolnie błękitne tęczówki powędrowały ponownie na Ari, by obdarzyć ją słodkim, dziewczęcym uśmiechem, dając w ten sposób potwierdzenie, że odniosła sukces, ale czy i to przydarzyło się ślizgonce? Marce nie miała w końcu pojęcia, jak dobrze czuła się w dziedzinie zaklęć panienka Fairwyn. - Okay? – zagaiła w końcu Ariadne i usiadła wygodniej, jakby czekając na ostateczne skazanie.
Spoiler:
1. Podaj silne zaklęcie defensywne, które nie może zostać zastosowane jako czar niewerbalny. W jakich sytuacjach okaże się przydatne?
Excluditur – zaklęcie, które z pewnością nie podziała bez użycia różdżki, podobnie nie da ono żadnego efektu, gdy spróbuje się inkantacji niewerbalnej. Czar defensywny sprawia ogromną trudność, podobnie jak teleportacja, toteż należy się bardzo skupić, by rzucić je prawidłowo. Celem zaklęcia jest chronienie słabszych osób przed czarną magią, dzięki czemu czarodziej stosujący ów inkantacje może być pewien, że ochroni inną osobę. Ważnym jest też, że łuna poświaty jest w kolorze białym i gdy zetknie się z czarem ofensywnym – niweluje go, przez co czar zniwelowany leci dalej, ale można odczuć tylko podmuch wiatru.
2. Wiele teoretycznie przemyślanych zaklęć niestety nie znajduje zastosowania w praktyce. Które zaklęcie obronne jest Twoim zdaniem najbardziej użyteczne, a które najmniej? Możesz odwoływać się do własnych doświadczeń.
Chciałabym wyróżnić dwa zaklęcia, z czego jedno posiada kilka odmian. Jak łatwo się domyślić, chodzi oczywiście o Protego. Inkantacja winna być znana wszystkim czarodziejom, a tym samym – nie powinno pozostawiać to złudzeń, że młodzi jak i dorośli czarodzieje, zaznajomieni są z ów zaklęciem, za sprawą którego są w stanie ochronić dużą powierzchnie terytorium (zaklęcie podane dalej) czy samych siebie, jak chociażby Protego Maxima. Co prawda, nie miałam okazji jeszcze stosować tejże inkantacji, ale na pewno efekt otrzymany po rzuceniu jej, jest niebywale intrygujący. Co ciekawsze – warto pamiętać, że Protego Horriblis otacza dany teren bańką energii, zaś zaklęcie może być rzucane przez więcej niż jednego czarodzieja, przez co może mieć większy zasięg ochronnej tarczy. Najmniej użyteczne? La mère, le père, le frère, la sœur – być może wynika to z faktu, że jeszcze nie miałam okazji rzucić tego zaklęcia, jednak niebywale irytuje mnie fakt, iż przeciwnik może zostać odrzucony na jakiś konkretny dystans, gdy oczywiście szepczemy sentencje inkantacji, po przerwaniu czar pryska. Pozostawiam więc otwarte pytanie – czy lepiej zneutralizować zagrożenie? Tutaj właśnie pojawia się sprawa drugiego wyróżnionego przeze mnie zaklęcia, a mianowicie: Expecto Patronum, które nie tylko chroni nas przed dementorami, ale jest w stanie przekazać istotną informację, wszak przybrana forma inkantacji niejednokrotnie służyć może za „sowę” lub „listonosza”, tym samym zwiększa się prawdopodobieństwo sprowadzenia pomocy, gdy my na własną obronę utraciliśmy już szansę.
3. Podaj zaklęcie obronne, które ze względu na swoje działanie, może również zostać uznane za ofensywne.
Wybrałabym Impedimento, a to głównie przez wzgląd na to, iż ułatwia nam obronę, wszak kiedy osoba rażona ów inkantacją spróbuje się bronić to bez magii bezróżdżkowej nie uczyni nic, tym samym my atakujemy i analogicznie zapewniamy sobie w ciut egoistyczny sposób ochronę.
Kostka: 6, za pierwszym razem
pozwolił Ezra
Mefistofeles E. A. Nox
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Prawdę mówiąc, kompletnie nie zastanawiał się z jakiego powodu Ezra odstawiał takie cyrki. Mefistofeles nie wpadłby na to, że wystarczy poprosić - to raczej było dość logiczne, że Krukon zachowywał się nieodpowiednio, więc raczej wszyscy powinni spodziewać się przeprosin, od niego. Na całe szczęście, Noxa zupełnie to nie obchodziło i mógł skorzystać z uroków specyficznego efektu harmonijki. Szkoda tylko, że miał na tyle dużo sumienia, żeby jeszcze (nie)przyjaciela zebrać z podłogi i odstawić do ławki. I chociaż nigdy by tego nie przyznał, to gdzieś tam przemknęła mu zbłąkana myśl odnośnie tego, że Clarke nie był takim patyczakiem, a jego sylwetka zdawała się... znośna. Siedział na uboczu, w ciszy i spokoju. Nie interesował się już wcale tym, czy Fire zadba o swojego towarzysza, czy też wszyscy zostawią chłopaka w spokoju. Jedynie kątem oka kontrolował, czy ten nie zsuwa się z ławki, albo nie chrapie - to akurat mogłoby być zabawne. Warto też dodać, że Mefisto w oczekiwaniu na rozpoczęcie lekcji obracał w palcach różdżkę, zastanawiając się czy Ezra może mieć później jakiś problem z powodu drobnej drzemki. Nie spodziewał się raczej latających pod nosem dyrektorki zaklęć, ale Krukon zawsze potrafił go zaskoczyć. Zupełnie automatycznie odwzajemnił uśmiech @Liam A. Rivai, ze względu na samą jego obecność nieco się rozluźniając. Wyraźnie poczuł, jak ramiona mu opadają i napięcie z mięśni znika, uspokojone pozytywną energią puchoniego szczeniaka. Przy nim nie dało się denerwować - skoro na świecie istniało takie dobro, zaklęte w drobnym Londyńczyku, to czy naprawdę warto było tracić czas na jakiekolwiek zmartwienia? Uśmiech rozjaśnił oblicze Noxa również wtedy, kiedy dyrektorka poprosiła o obudzenie Ezry. Zdecydowanie mniej pozytywnym aspektem była kartkówka, ale Mefisto zabrał się za pisanie bez zająknięcia, tylko pod koniec odrobinę się zacinając. Zbyt wiele czasu stracił na zastanawianie się nad tym, że sporo zaklęć obronnych stawało się bezużytecznych w konkretnych sytuacjach; tam się rozpisał i chyba ostatecznie stracił punkty, nie przechodząc do ostatniego pytania. Ups.
Darowanie sobie ubiegania o towarzystwo miało zapunktować, chociaż Wiśnia siedząc z nosem w książce jeszcze o tym nie wiedziała. Zaczytywała się namiętnie w quidditchowych strategiach, nie biorąc pod uwagę tego, że może powinna powtórzyć coś na samą w sobie Obronę Przed Czarną Magią. Cudów i tak się nie spodziewała, a jej planem było wykorzystanie jak najlepiej każdej wolnej chwili. To dlatego nie zwracała uwagi na perypetie innych uczniów, usypiających się i noszących po sali, pokrzykujących czy siedzących w kompletnym milczeniu. Wzrok znad lektury podniosła dopiero w momencie, w którym ktoś zawołał jej imię. Nie zdołała odpowiedzieć @Liam A. Rivai, bo on zajęty był trajkotaniem i chyba bardziej liczył się dla niego ciepły uśmiech, niżeli konkretna odpowiedź. Do wielkich fanów sportu chyba nie należał... a przynajmniej tak Puchonka wydedukowała. Wymamrotała odruchowo pod nosem luźną odpowiedź "a, o quidditchu", ale utonęła ona pomiędzy ławkami oczekujących na zajęcia uczniów. Nikt jej nie rozpraszał, poza książką. Ta jednak szybko wylądowała w torbie, by nie przyciągnąć uwagi dyrektor Bennett - chyba słusznie, bo kiepsko byłoby podpaść tuż przed kartkówką. Brak towarzystwa sprawił, że Cherry spięła się i grzecznie bazgrała po pergaminie, nanosząc odpowiedzi, w dodatku poprawne! Czyli jednak czegoś się kiedyś nauczyła... I w dodatku nie zapomniała tego przez wakacje... Oddała kartkówkę szeroko uśmiechnięta i dumna, tak po prostu - z samej siebie. Przyjemne uczucie.
Kostka: 6
Neirin Vaughn
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Spojrzał na Liama, dając mu się wygadać, zanim się wtrącił. Zwykł czekać nawet i kilka minut, pięć zmian tematu oraz do ośmiu ulic na spacerze, zanim Rivai ucichł na tyle, aby rudzielec mógł się odezwać. Nie przeszkadzało mu to w żaden sposób, bo i tak wtrącał to, co chciał. Nawet, jak sam Liam zdążyłby zapomnieć, o czym mówi. - Muszę poćwiczyć dźganie. Może na Mefie? On lubi - rzucił, nim do sali nie weszła nauczycielka. Rozmowy stopniowo cichły w sali. I tylko Liam nadal się cieszył. Rudzielec w końcu wyciągnął rękę, kładąc ją na głowie prefekta. - To ja tu ze wsi jestem, a nie robię takiej wiochy - skomentował cicho zachowanie Anglika, zanim zmierzwił mu włosy. Nie był zły o ten entuzjazm. Komentarz nie miał na celu zepsuł humoru szatynowi, a jedynie podroczyć się. Zabrał po tym rękę - potrzebował jej do kartkówki. Spojrzał po pytaniach i napisał parę niekonwencjonalnych zdań.
Spoiler:
1. Excluditur. Służy do neutralizowania zaklęć czarnomagicznych, chociaż można poddać w wątpliwość, czy da się go radę rzucić na tyle szybko, aby promień zaklęcia czarnomagicznego nie dosięgnął ofiary. To trochę jak zbicie jednego pocisku drugim. Może i Robin Hood by dał radę, ale zwykły strzelec już gorzej.
2. Accenure jest zaklęciem, które w teorii brzmi dobrze, a w praktyce nie jest użyteczne. Nie kwestia tu trudnego rzucania czy sporych wymagań za marny efekt, ale tego, że takie zaklęcie bardzo prosto jest przełamać. Z własnego doświadczenia wiem, że starczy tylko, by rozpędzony, dziki wilkołak uderzył w taką barierę. Przebije się przez nią z łatwością noża wchodzącego w masło i zrówna rzucającego czarodzieja z ziemią. Z kolei najlepszą obroną nie są żadne zaklęcia, a chodzenie z oswojonym wilkołakiem na smyczy. Podobno ogień zwalcza się ogniem, zatem wilkołaka wilkołakiem. Dodatkowo likantrop charakteryzuje się odpornością na uroki oraz naturalną siłą i szybkością. Co prawda metoda ta skuteczna jest tylko w czasie pełni, a zawodzi w pozostałe dni w miesiącu, ale jestem dopiero w trakcie jej opracowywania.
3. Adolebit lupum. Strategicznie rzucone może doprowadzić do silnego kalectwa u wilkołaka, chociaż jeszcze tego nie sprawdzałem.
Kostka: 6
Holden A. Thatcher II
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175
C. szczególne : anorektycznie chudy, ma kilka tatuaży i kolczyków, naderwane ucho, blizny na twarzy, rękach i plecach, bardzo widoczne cienie pod oczami
Ta lekcja coraz mniej mi się podoba. Nie tylko dlatego, że ogólnie obrona przed czarną magią mnie przeraża, ale dlatego, że i Bennettowa będzie mnie zapewne bardziej obserwować przez moje wybryki, zwłaszcza że nie udało mi się bez nich obyć na żadnej z lekcji, chociaż nie jest to ani trochę moja wina. Zrzucam z głowy kaptur i wpatruję się w dyrektorkę jakimś dziwnym, beznamiętnym spojrzeniem, kiedy odchodzi od mojej ławki. Oczywiście musiała zwrócić uwagę na moją osobę przy całej klasie, czego wolałem uniknąć, bo nie chciałem, żeby Nessa mnie tu zauważyła - no, przynajmniej najdłużej, jak tylko się da, bo oczywistym jest, że prędzej czy później by mnie dostrzegła. Wolałbym opcję numer dwa. - Mówiłeś coś, że będzie dobrze? - burczę do Pro, kiedy nauczycielka zapowiada kartkówkę, na którą nawet nie ma opcji, żebym znał chociażby jedną odpowiedź. Spoglądam na swoją pustą kartkę, nie mając zielona pojęcia, o czym w ogóle mowa. Czasem naprawdę żałuję, że nie przykładam się bardziej do nauki, ale z drugiej strony szkoda mi na to życia. Już wpatrywanie się w sufit jest ciekawsze od studiowania teorii obrony przed czarną magią. Kątem oka patrzę na pracę mojego przyjaciela, bo dyrektorka kursuje gdzieś bardziej z przodu, skupiona na innych uczniach. Wybieram najdłuższą odpowiedź, licząc na to, że to wystarczy i - trochę zmieniając - przepisuję ją. Poza tym Pro sam przysuwa mi ją bliżej nosa, żebym w ogóle mógł cokolwiek odczytać, za co jestem mu naprawdę wdzięczny. Lepsze to niż kolejny Troll i szlaban z nim związany.
kostka: 2 ściąganie: 6
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Przewróciła wymownie oczami, słysząc odpowiedź. - Zapomniałeś o sławie. - napomknęła ironicznie, myśląc o tym, że pewnie zwykły sukces w przedstawieniu pani Jenkins w żaden sposób nie ukoi ambicji Krukona. Niegdyś sama często niemal wcielała się w inną osobę, o zupełnie innych poglądach i zachowaniach. Tylko, że Fire robiła to głównie dla zachowywania bezpiecznych pozorów. Nikt nie patrzył na nią krzywo, gdy wiedział, co działo się w dzieciństwie dziewczyny. Nikt nie wtrącał się w życie rudej, jeśli nie miał pojęcia o jej skłonnościach do praktykowania zakazanej magii. Była wilkiem - albo raczej tygrysem - w owczej skórze, któremu od jakiegoś czasu znudziło się udawanie, więc pokazał się w całej swojej okazałości. Być może Ezra narzucał sobie rolę snobistycznego buca, żeby móc napawać się wzbudzaniem kontrowersji. Blaithin miała do czynienia z takimi ludźmi przez większą część życia, więc tym mocniej dotykał jej fakt, że Clarke też przypomina arystokratów, gdy zdecyduje się nałożyć taką maskę. Obserwowała uważnie jego twarz, ale nie dało się w niej doszukać wiele więcej poza drwiną. - Szkoda, że nie wyłącza się twój aparat mowy. Ale na to też można zaradzić. - uniosła brew, myśląc o tym, że Ezra z pewnością znał niezwykłą siłę słów. Czasami mogły wywrzeć znacznie większe wrażenie niż czyny, a już na pewno w rękach, a raczej ustach, kogoś, kto sprawnie nimi władał. Ich kłótnie nie były po prostu wyzwiskami czy obelgami, które budziłyby raczej niesmak u przeciętnego obserwatora. Musieli wybierać odpowiednie punkty, w które uderzali. Nie miała pojęcia, kiedy chłopak zdążył zorientować się w jej, ale wiedziała, że to nie wróży nic dobrego. Pomimo, że naturalny odruch nakazywał Fire sprzeciwiać się rozkazom wypowiadanych przez kogoś - polecenie Ezry miała ochotę wykonać. Prowokował ją w tak otwarty sposób, że Fire zaczęła myśleć, że może uważać ją za szukającą okazji do rzucania zaklęciami na prawo i lewo Gryfonkę. A zdecydowanie zmieniła się i zrozumiała, że śmiałość i buta to nie wszystko. Mimo to zdecydowanie kusił. - Spodobało ci się do tego stopnia? Może, gdy będziemy sami, Clarke. - odezwała się, nadal zdenerwowana i czekająca z niecierpliwością do wejścia do środka klasy, ale widok Noxa nie okazał się wyczekiwanym wybawieniem. W gruncie rzeczy tylko chrząknęła, słuchając słów Ślizgona i patrząc, co takiego robi. Harmonijka wydała się rudowłosej znajoma - czyżby posiadała taką w swoim wypełnionym bibelotami kufrze? Zerknęła w stronę Clarke'a i ziewnęła mimowolnie, zasłaniając usta dłonią. Zrobiła się nieco senna, ale zdecydowanie nie na tyle, żeby zwaliło ją z nóg. Obserwowała wręcz hipnotyczny wpływ harmonijki z niemałym zainteresowaniem. Potrafiła natychmiast wywołać sen, ale czy tylko na ludziach i tylko na jednej osobie? Od razu chciała poznać więcej jej możliwości. Znała zaklęcie czarnomagiczne wywołujące śpiączkę z koszmarami. Czy Ezra też miał paść ich ofiarą? Odruchowo podążyła wgłąb klasy, chcąc sprawdzić czy Clarke pozwoli się jak dziecko usadzić w nielicznej z wolnych ławek, ale nadal pozostawał pod wpływem czaru. Uznała to za całkiem ciekawe, podobnie jak wszystko co pozwalało pogrywać sobie z umysłem ofiary i w pewien sposób narzucać jej swoją wolę. Nie umywało się to oczywiście do hipnozy, ale dalej było interesującą namiastką władzy, jaką można było osiągnąć przy odrobinie pomysłowego kontrolowania drugiej osoby. Nie wątpiła, że sama byłaby wściekła, gdyby nagle pozbawiono ją świadomości. Tym samym powinna na wszelki wypadek usunąć się z zasięgu Clarke'a, ale absolutnie nie zamierzała. Na powitanie @Liam A. Rivai tylko uniosła podbródek i zawróciła spojrzenie. Nie za bardzo miała ochotę na wesołość Puchona. Fire przeczesała palcami rude włosy i zerknęła jeszcze raz na Mefistofelesa, który postanowił usiąść gdzie indziej. - A tego co ugryzło? - mruknęła, ale zorientowała się, że Clarke nie mógł usłyszeć tego komentarza. Popatrzyła na spokojnie pogrążoną we śnie twarz Krukona i przewróciła oczami nadal zirytowana wszystkim, co powiedział. Wiedziała niestety, że kopać leżącego nie wypadało, a Gryffindor zawsze wiązano z zasadami fair play i uczciwością... ale i tak miała ochotę zemścić się za tę akcję. Blaithin z zamyśleniem obserwowała przez moment oddychającego powoli Clarke'a, bynajmniej nie dlatego, że odnajdywała w tym jakąś przyjemność. Wtedy zorientowała się, że musiał wypuścić z rąk różdżkę, kiedy padł ofiarą harmonijki. Podniosła szybko przedmiot i ujęła między palcami, przy okazji zajmując miejsce przy Krukonie. Drewno wydało się jej na początku szorstkie, przesunęła jednak palcami wzdłuż skromnych, minimalistycznych zdobień i uznała mimowolnie, że nie jest tak nieprzyjemna w dotyku. Gryfonkę zastanowiło przez moment, czemu Ezra zdecydował się na nową różdżkę. Poprzednia uległa zniszczeniu? Ona sama nie wiedziała co stało się z jej pierwszą. Obudziła się po prostu w dormitorium już bez niej, a poszukiwania ewentualnego złodzieja nic nie dały. Nigdy nikomu się do tego nie przyznała. Położyła różdżkę na boku bardziej oddalonym od Krukona, gotowa złapać ją i przytrzymać poza zasięgiem rąk właściciela. Być może miała to być drobna zemsta. Wzruszyła tylko ramieniem na pytanie profesor Bennett i zaczęła szukać pergaminu w swojej torbie, żeby móc napisać tę całą kartkówkę.
Kartkówka: 5
Hemah E. L. Peril
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Białe włosy, brwi i rzęsy, jasna cera. Akcent cockney. Umięśniona sylwetka. Blizna na jednej brwi po dawnej bójce. Blizny po odmrożeniach na lewej ręce i udach.
Fakt, iż Riley był prefektem zmieniał wiele z perspektywy Hem, acz niekoniecznie cokolwiek z jego. Mógł nie mieć pojęcia, z kim rozmawia, mógł o niej cokolwiek słyszeć. Bywała problematyczna i zbierała niekiedy szlabany, nie przypomina sobie jednak, aby którykolwiek za sprawą siedzącego obok Krukona. Wolała przedstawić się, zacząć rozmowę od pozbawienia sąsiada nieprzyjemnego "znam ją, ale jak jej było?" Szybko jednak wyczuła, że trafiła na kiepskie towarzystwo. Młody Fairwyn nie przejawiał chęci do większej konwersacji, jakkolwiek nie starałby się tego ukryć. Coś w jego postawie dało Gryfonce do zrozumienia, iż pragnie spokoju, nie narzucała się zatem. Odpuściła, decydując się na zostawienie go w spokoju. Szybko też nadarzyła się ku temu okazja. Z łatwością jej uwagę odciągnął @Liam A. Rivai. Uśmiechnęła się doń i pomachała mu, ale nic nie mówiła. Nie bardzo miała możliwość, bowiem dyrektorka rozpoczęła lekcję. Wypuściła powietrze z ust z cichym świstem, oznajmiającym niezadowolenie. Niezbyt cokolwiek powtarzała... Chyba musi bazować na tym, co zostało w głowie po poprzednim roku.
Radosne przywitania i zaczepki przerwało mu nadejście nauczycielki, która swoją obecnością znacząco ukróciła jego chęci na dłuższe pogawędki. W przypadku niektórych osób, które nie zdążyły wykazać się większą reakcją na jego zagadywania - jak na przykład te, które mają ogniście rude włosy i paradoksalnie największe szanse na tytuł królowej lodu - wyjaśnił sobie ich brak wzruszenia właśnie rozpoczęciem lekcji. To przecież bardzo kulturalne osoby: nie będą przeszkadzać profesor Bennett w zajęciach, prawda? Siedział najbliżej Neirina, toteż zwrócił uwagę na słowa rudzielca, przekręcając w jego kierunku łeb z niemałym zaskoczeniem. - Kurczę, czy powinienem czuć się wobec tego zobligowany, aby go przed tobą przestrzec? – szepnął, uśmiechając się głupiutko. Dla niego dalej poruszali się w sferze żartów… choć gdzieś z tyłu głowy szatyn najprawdopodobniej czuł, że Walijczyka stać by było na wstanie z ławki, przejście tuż przed twarzą dyrektorki, dźgnięcie Mefisto palcem pod żebro i spokojny powrót na swoje miejsce… dla bezpieczeństwa, aż złapał go przyjacielsko za ramię. Niby w przyjaznym geście, ale tak naprawdę, żeby go przed ewentualną zagrywką powstrzymać. A później poczuł jego dłoń na swojej głowie. - No wieeesz! – jęknął, robiąc urażoną podkówkę, choć oczywiście bardziej go ta uwaga bawiła, niż obrażała. Zaraz znów się rozchichotał. – Na początku pierwszej klasy dużo osób mówiło mi, że mówię jak wieśniak, więc może jestem lepszym wiejskim chłopem od ciebie, Nei! – wyprostował się dumnie. – Na pewno wydoiłbym krowę szybciej od ciebie! I ee… złapał.. złapał świnię! I… cosięjeszczerobinawsiwczymjestemlepszy…? – zaczął mamrotać pod nosem, próbując na szybko wymyśleć kolejne kategorie, ale poległ. Ostateczny cios zadała Bennett swoją kartkówką. Oh, for sweet badger snout... Oczywiście, pani dyrektor. Wszyscy pilnie uczyli się przez całe wakacje. Szczególnie Liam, który przez depresję po wynikach końcoworocznych najpierw miał zapał, żeby coś desperacko zmienić, a później zakładał się z kolegami, że przez tydzień będzie łazić w garniturze przy trzydziestu stopniach Celsjusza…
Kartkówka:
1. Excluditur – zaklęcie, które w przypadku stopnia wymaganego skupienia do poprawnego wykonania go, jest podobne do tego przy teleportacji. Bardzo trudne, tylko dla zaawansowanych. Niemożliwe do wykonania techniką niewerbalną. 2. Uważam, że najlepiej sprawdza się zaklęcie…….. Myślę, że najmniej użytecznym zaklęciem obronnym są prośby, które zaklęciami nie są, ale jeśli potraktować je w bardziej metaforycznym ujęciu, to jak najbardziej! Ilekroć mówiłem komuś „John, no weź, proszę, nie żądl mnie Acusdolor! To przestało być zabawne 2 tygodnie temu!” to John nigdy nie przestawał. Sądzę, że „proszę” to najgorsze zaklęcie obronne jakie istnieje. 3. … w sumie „proszę” też tu działa? Niektórzy nauczyciele stosują to „zaklęcie” w taki sposób. „Proszę wyjąć pergaminy, zaczynamy wejściówkę.” To brzmi bardzo agresywnie czasami… ale pani wejściówki zawsze są najlepsze!
A po skończonej kartkówce, położył zrezygnowany łeb na ławce. -Chyba dostanę szlaban...
Jak zwykle można było liczyć na chociaż jednego spóźnialskiego; uniosła wzrok, kiedy David wszedł do klasy, ale nijak tego nie skomentowała, po prostu i jemu podsuwając pergamin z pytaniami. Tak jak się spodziewała, kartkówka nie sprawiła uczniom zbyt dużych problemów - a przynajmniej o tym świadczyły zapisane pola. @Winter Rieux, @Nessa M. Lanceley i @Riley Fairwyn w żaden sposób jej nie zaskoczyli - ich prace, choć zupełnie różne, były tak dobre, jak się spodziewała i z czystym sumieniem mogła im postawić Powyżej Oczekiwań. Gorzej sprawa się miała w przypadku @David Mounty-Scott - nie dość że chłopak nie zdążył dokończyć odpowiedzi, to reszta również nie była zbyt rozbudowana, stąd na jego pergaminie pojawił się zaledwie (a może aż?) Nędzny. Najwyraźniej Ślizgoni mieli dzisiaj dobry dzień - za prace @Isabelle L. Cortez i @Ariadne T. Fairwyn postawiła Wybitny. To jednak nie tyczyło się @Aleksander Cortez. Przez chwilę się wahała i choć praca zasługiwała na Okropny, to ostatecznie postawiła chłopakowi Nędzny. I nawet @Holden A. Thatcher II wyciągnął coś więcej niż Troll, co było... no, szokujące. Natomiast zachowanie @Ezra T. Clarke całkiem niedopuszczalne - nawet jeśli się przebudził, to ta krótka drzemka zdecydowanie nie wspomogła jego koncentracji i chłopak ostatecznie nic nie napisał. Pokręciła głową, z żalem odejmując Ravenclaw pięć punktów. Z politowaniem spojrzała na wejściówkę @Liam A. Rivai - nie były to odpowiedzi, których się spodziewała, ale było w tym coś na tyle ujmującego, że Bennett nawet lekko się uśiechnęła. Pozostała część klasy przedstawiła już ładny poziom - @Silvia Valenti, @ Hemah E. L. Peril" i @Mefistofeles E. A. Nox zadowalający, @Procrastination McGregor i @Blaithin ''Fire'' A. Dear Powyżej Oczekiwań, natomiast dwójka Puchonów zgarnęła dumne Wybitne i choć przy @Cherry A. R. Eastwood wydawało się to być oczywiste, w przypadku @Neirin Vaughn mogło to stanowić pewne zaskoczenie. - Wasze odpowiedzi były zupełnie różne i jestem pod wrażeniem niektórych pomysłów. Chyba najczęściej jako najbardziej użyteczne zaklęcie pojawiło się Protego i jego odmiany. I słusznie. Chciałabym abyście pamiętali o nim nie tylko podczas kartkówki. Może czasem zamiast włączać się w bójkę, warto spróbować ją powstrzymać? - Przemknęła wymownym wzrokiem do Neirina a skoro już przy nim była... - Faktycznie Accenure proponowałabym używać w starciu z ludźmi. Albo w ogóle proponowałabym unikać starć z wilkołakami, w końcu dosyć łatwo przewidzieć, kiedy można je spotkać, Panie Vaughn. I mam nadzieję, że "opracowywanie" metody nie oznacza dziwnych eksperymentów na likantropach... Nie, nie musi Pan odpowiadać. - Być może pewnych rzeczy lepiej było nie wiedzieć, dopóki stanowiły tylko teorie. - W każdym razie, poćwiczymy dzisiaj zaklęcie Excluditur. Jak słusznie zauważono, nie jest ono trudne tylko ze względu na skupienie, które trzeba włożyć w inkantację, ale również niemal niemożliwy refleks rzucającego. Zapewne tylko bardzo wprawni aurorzy byliby w stanie zneutralizować zaklęcie rzucone z zaskoczenia. Pozostałym czarodziejom tak naprawdę użyteczne okaże się jedynie, gdy spodziewają się groźniejszego ataku. A co wtedy? Cóż, Panie Mounty-Scott, uważa Pan że najprostsze Protego jest w stanie ochronić przed zaklęciami czarnomagicznymi? Bo właśnie to jest główne przeznaczenie tego czaru, choć oczywiście działa na każde ofensywne zaklęcie. Podzielimy się na pary... - zerknęła po twarzach uczniów, dobierając ich mniej więcej poziomem, który zazwyczaj reprezentowali na lekcjach. - Jedna osoba rzuca dowolne zaklęcie ofensywne, ale z kategorii niegroźnych - zaznaczyła, nie chcąc widzieć żadnego łamania kości czy wyrzucania w powietrze. - Druga osoba stara się zneutralizować jego działanie. Następnie zamieniacie się rolami. Jeśli ktoś z was naprawdę nie czuje się na siłach, aby użyć tego zaklęcia, może po prostu poćwiczyć Protego. Wszystkie zaklęcia rzucamy werbalnie - upomniała, stając z boku i obserwując ćwiczenie.
Pary:
Fire i Ezra Holden i Pro Liam i Ness Cherry i Silvia Hemah i David Etka i Mefisto Neirin i Sunny Gemma i Riley Marcelina i Ariadne Aleksander i Isabelle Wendy i Winter
Excluditur:
1 - Może włożyłeś w to zaklęcie za mało koncentracji? A może zawodzi Cię refleks - zbyt wiele wysiłku wkładasz w pamięć o idealnym skupieniu? Cóż, nic Ci ono nie pomoże, jeśli zapomnisz o wypowiedzeniu inkantacji. To właśnie dzieje się w Twoim przypadku, a zaklęcie bez przeszkód Cię dosięga. 2 - To nie był dobry moment na aktywność zakłóceń magicznych - choć wyczarowujesz biały promień, kiedy zderza się on z zaklęciem Twojego przeciwnika, wcale go nie niweluje, a wręcz wzmacnia. Efekt czaru utrzymuje się na Tobie do końca lekcji i nawet Finite nic nie może teraz zdziałać. 3 - W pierwszej chwili wszystko wygląda dobrze; z różdżki wyłonił się biały promień, tyle że niezwykle wątły. Zaklęcie jest zwyczajnie słabe, przez co bez problemu zostało pochłonięte i choć efekt czaru nie ofensywnego jest o połowę mniejszy, to i tak obrywasz 4 - Może ci się wydawać, że tak dobrze sobie poradziłeś, bo nawet nie odczułeś podmuchu wiatru na twarzy. W zamieszaniu spowodowanym latającymi wszędzie zaklęciami nie spostrzegasz, że po zderzeniu z Twoim promieniem, atak nieznacznie zmienił trajektorię i uderzył w ścianę za Tobą, zostawiając delikatne wyżłobienie. 5 - Słyszałeś, że zniwelowane zaklęcie zmienia się w lekki podmuch wiatru? Nic z tych rzeczy. Uderza w Ciebie tak potężny powiew, że natychmiast zwala Cię z nóg. Zaklęcie zniwelowałeś, ale Twoja kość ogonowa (chyba że wpadłeś na jakiś przedmiot i uderzyłeś w inną cześć ciała) może trochę poboleć. 6 - Zaklęcie wykonujesz modelowo - stabilny, biały promień z łatwością pochłania atak, a Ciebie dotyka jedynie delikatny podmuch. Dobra robota!
Przerzut: 10 pkt Atakującego obowiązują normalne zakłócenia magiczne i przerzuty z nimi związane.
dla Holdena, Pro, Cherry, Silvii, Hemah, Davida :
nie macie wystarczająco dużo punktów, ale możecie spróbować rzucić zaklęcie. Nie oznacza to jednak, że jesteście go nauczeni - w tym wypadku po prostu może się Wam udać. Dla Was kostki wyglądają inaczej: Wasze 6 = 5 pozostałych Wasze 5 = 4 pozostałych Wasze 4,3 = 2 pozostałych Wasze 2,1 = 1 pozostałych
Możecie jednak także rzucić zwykłe Protego. Efekty są podobne, więc wydaje mi się, że to sprawiedliwa opcja: 1 - Nie masz pojęcia, co się stało - refleks czy może niesprawność różdżki? Pomimo próby kompletnie nic się nie zadziało. Biorąc pod uwagę, że jest to bardzo podstawowe zaklęcie, może powinieneś popracować nad swoim poziomem? 2 - Teoretycznie zrobiłeś wszystko dobrze i trudno winić Cię za niepowodzenie. Co prawda zaklęcie od początku musiało być słabe, skoro nie odbiło zaklęcia, ale na pewno nie powinno podwajać jego mocy. . Efekt czaru utrzymuje się na Tobie do końca lekcji i nawet Finite nic nie może teraz zdziałać. 3 - Ofensywny czar wchodzi w Twoją tarczę jak nóż w masło. Na szczęście Twoja obrona nie pozostała bez echa - efekt czaru zostaje przynajmniej trochę rozproszony, dzięki czemu dosięga Cię wyłącznie jego osłabiona wersja. 4 - Atak jest na tyle silny lub Twoja obrona jest na tyle słaba, że bez problemu zaklęcie niszczy Twoją tarczę. Jednocześnie jednak samo się wypala, więc nie dosięga Cię żaden zły efekt. 5 - Bardzo dobrze wykonana tarcza, bez problemu powstrzymujesz swojego przeciwnika. 6 - Świetnie sobie poradziłeś, co więcej, przez przypadek zaklęcie odbiło się od tarczy. Jeśli Twój przeciwnik (lub inny użytkownik) wyrazi zgodę możesz uznać, że rykoszetem trafiło w niego. Jeśli nie, zostawiłeś po sobie ślad na ścianie...
Przerzut: 2 pkt, nie dotyczy próby rzucenia Excluditur. Tam nie macie przerzutów. Atakującego obowiązują normalne zakłócenia magiczne i przerzuty z nimi związane.
Wszyscy, którzy napisali odpowiedzi na wejściówce, dostaną +5 pkt dla domu. Z osobami, które nie odpisały na ten etap, dogadam się jakoś osobiście. Koniec lekcji: 5.10 do północy
Wszystko ma jakiś punkt, odniesienie. Jednostką, która decyduje o istnieniu, jest czas. Dzięki niemu można odnieść się do sytuacji, zniwelować niesłuszności, uporządkować odpowiednio sens stąpania twardo po gruncie. Muska membranę skóry, uderza, powoduje zestarzenie, stara się zgnieść człowieka, spalić go żywcem oraz zamienić w popiół, kiedy to trzask ognia będzie towarzyszył końcowi egzystencji ludzkiej. Nie bez powodu zatem Bennett zapytała się na kartkówce, niezapowiedzianej, wzbudzającej wśród uczniów grozę, do czego służy Excluditur. Winter doskonale znała to zaklęcie, aczkolwiek wcześniej nie miała z nim do czynienia; nie wzięła go na trening, nie znalazła odpowiedniej jednostki minut oraz godzin, by móc się go samodzielnie nauczyć. Nie zmienia to faktu, że chciała stać się silniejsza, kiedy to wieniec kwiatów stawał się ucieleśnieniem ludzkich pozytywnych cech. Zwiędłe rośliny trzeba usunąć. Rozciąć, pozwolić, by krew upłynęła. Nie zdziwiła się zatem, dlaczego profesor wybrała właśnie to zaklęcie, tudzież bez problemu Winter wyciągnęła różdżkę, spoglądając za potencjalną parą. Ciemne włosy, odsunięte na bok, za ucho, zdobiły jej skórę, która nie wskazywała w jakikolwiek sposób na to, żeby była w dobrym stanie zdrowotnym. Niemniej jednak ćwiczyć należało, należało posiąść wiedzę, należało otworzyć wrota. Musiała chronić nie tylko siostrę, ale także siebie; zielone tęczówki spotkały się zatem z licem @Neirin Vaughn, kiedy to przyszło jej być z kimkolwiek w parze. Nie wiedziała, czego się spodziewać, co nie zmienia faktu, że się nie bała; nie miała czego. Chłodne kalkulacje w jej umyśle, skaza z przeszłości, treningi, podczas których nauczyła się zachowywać krew w zimnych sytuacjach. Nie pozwalała na to, by wątpliwość przeniknęła do jej serca, zamiast tego przypomniała sobie co nieco o Puchonie. O ile Winter nie jest zbyt dobra w odczytywaniu ludzkich emocji, o tyle wysoki rudzielec wywoływał u niej mieszane uczucia, zaś intuicja, mimo że znajdowali się w jednej sali pod opieką profesor, zdawała się dawać jej niepokojące sygnały. - Hej. - mruknęła do niego spokojnie, albowiem pamiętała jego imię i nazwisko; poza tym Ursulla dokładnie się do niego zwracała, wplatając w swoje zdania odpowiednie słowa będące przyjętymi przez normy społeczne oznaczeniami chłopaka. Ten jednak mógł jej nie kojarzyć, tudzież bez problemu postanowiła się przedstawić. - Winter. Winter Rieux. - przedstawiła się prosto, w zależności od nastawienia Vaughna podając w jego stronę dłoń. Dłoń ta była wystarczająco zdeformowana; wcześniej wyłamane i wybite paliczki nie zrosły się prawidłowo. Dziewczyna nie przejmowała się tym jednak w żaden szczególny sposób; nie miała podstaw do martwienia się o to, czy ktoś może coś podejrzewać w kwestii palców. Do tego miała doskonałą wymówkę; trenowała przecież samoobronę, a wystarczyło złe zgięcie w łokciu, złe ustawienie palców, by doszło do pęknięcia tak drobnych kości. - Gotowy do ćwiczeń? - zapytała się, ustawiając przy okazji w odpowiedniej odległości. Chciała dać mu czas na wyciągnięcie własnej różdżki, w jej dłoni zaś natychmiastowo pojawiła się ta, która posiadała w sobie włos testrala. Wyjątkowo lubiła te stworzenia i bardzo chętnie się nimi zajmowała; mądre, aczkolwiek pozbawione definicji ogólnej piękna, nie były doceniane przez uczniów oraz dorosłych. Kiedy ten wyraził możliwość zastosowania zaklęcia, Winter nie pozostała mu dłużna. - Glacius Opis. - zakłócenia nie dotarły do jej inkantacji, tudzież Neirin mógł zauważyć pędzące w jego stronę małe, lodowe ptaki, które to miały na celu spowodowanie odmrożeń u ofiary. Nie zmienia to faktu, że zaklęcie nie było wyjątkowo szkodliwe, zaś istniały o wiele gorsze, wywołujące prędzej czy później śmierć, przemijanie. Trzymała ostrożnie kciuki wewnątrz umysłu, że Puchon da sobie rady z zniwelowaniem rzuconego czaru; nic nie mogło pójść przecież wyjątkowo źle. Prawda? Kiedy jednak role się zamieniły, Winter postanowiła zastosować Excluditur, co nie zmienia faktu, że inkantacja niezbyt dobrze jej wyszła. Prosty ruch dłoni, wydobywające się z ust: "Excluditur" jakoś nie zadziałały; w porządku, zaklęcie zostało zniwelowane, co nie zmienia faktu, że podmuch wiatru był silniejszy niż mogła się spodziewać, przez co przywaliła biodrem o ławkę dość boleśnie, jednak nie na tyle, by jakoś poważniej się uszkodzić.
Ostatnio zmieniony przez Winter Rieux dnia Sob Paź 06 2018, 18:06, w całości zmieniany 1 raz
Aleksander Cortez
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
Z ściągniętymi brwiami, ustami tworzącymi zaledwie cieniutką kreskę wpatrywał się w sprawdzającą ich prace profesor. Nie zajęło jej to za wiele czasu, lecz mu to zdawało się przeciągać w nieskończoność. Otwierał szerzej oczy w momentach, kiedy na jej usta wyginały się w drobnym uśmiechu. Pytając się za każdym razem w duchu, czy to jego praca i śmieje się z tego co tam powypisywał. Teraz kiedy o tym myślał odpowiedzi na te pytania układały się same w głowie. Niestety dopiero teraz. Dostali swoje ocenione prace, a on widząc na swoim pergaminie "N" uniósł ręce w geście zwycięstwa jakby otrzymał najmniej co PO. A faktycznie cieszył się z tego, że nie był aż takim głąbem na jakiego mógł wyjść po tak długiej przerwie od wszelakich zajęć teoretycznych. Radość ta jednak nie trwała zbyt długo, bo doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że będzie miał nad czym popracować. Na moment spojrzał się w stronę Nessy, która nie tak dawno obiecała mu pomoc z nauką po powrocie. Jednak nie chciał ze wszystkim lecieć zaraz do niej. Przecież wiedział, że ona i tak już nie miała czasu, a z pewnością by go wcisnęła gdzieś w swój grafik, odbijając tym samym wszystko na swoim zdrowiu. A do tego nie chciał wcale dopuszczać. W końcu nie ona jedyna znała się na zaklęciach, no i ona przecież jest teraz na niego śmiertelnie obrażona. Więc to odpadało tym bardziej. Przyszła pora na część praktyczną, przez co na jego twarzy zagościł drobny uśmieszek spowodowany ekscytacją z tego, że przyjdzie pojedynkować mu się z kuzynką. - Isabella, mam nadzieję, że nauczyli cię tam w Calpattio czarować, bo nie zamierzam cię oszczędzać, przez więzy krwi. A wręcz oczekuję, że mnie nie zawiodą bo wyciągnę z nich ile się da. - Mówił wszystko po hiszpańsku uśmiechając się zadziornie i na koniec posyłając porozumiewawcze oczko do kuzynki. Wyciągnął różdżkę z torby i ustawił się naprzeciwko Ślizgonki. Poczekał na to aż się ustawi do walki i pokaże jakiś znak, że jest gotowa. Zaatakował od razu. Bez mrugnięcia okiem, bezlitośnie, nie zważając na to kogo miał przed sobą i co obiecał. Długo nie walczył i czuł to pożądanie walki w swojej hebanowej różdżce, która gromadziła na swoim końcu kolorowe iskierki, niewielkie wyładowania mocy, ledwo dostrzegalne wzrokiem. Rwała się do czarowania, przez co i rzucone przez niego zaklęcie było o wiele potężniejsze niż nawet tego się spodziewał właściciel. -Rictusempra - wypowiedział bo przecież nie zamierzał rzucać niczego co faktycznie mogłoby sprawić jej jakiś większy ból. Nie czekał nawet na to czy zaklęcie trafi, czy też zostanie zniwelowane przez dziewczynę, od razu przeszedł do defensywy.
Atak - zakłócenia5 - zaklęcie dwukrotnie mocniejsze. Obrona 2 przerzucona na 6 /za punkty obowiązujące na zajęciach. Efekt jednak opiszę w następnym poście po Isabelli.
Punkty w kuferku: • z zaklęć - 11 Liczba możliwych przerzutów w wątku: • wg statystyki z zaklęć - 1 Wykorzystane przerzuty: • wg statystyki z zaklęć - 0
Isabelle L. Cortez
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 163
C. szczególne : leworęczna, blizna na ramieniu zakryta tatuażem, hiszpański akcent, szczupła, długie brązowe włosy, brązowe oczy .
Bała się od momentu oddania kartki. Przecież jej odpowiedzi nie były jakieś wybitne i z pewnością nauczycielka uzna jej pomysły za niedopuszczalne i nie na miejscu. Nie spodziewała się jednak otrzymać oceny wybitnej. Z uśmiechem spojrzała na Alka. Sądziła, że i on będzie miał dobrą ocenę. Widząc jednak N na jego kartce zdziwiła się. Chodź wcale nie powinna. Nie było go dość długi czas i faktycznie mógł zaniedbać naukę. Wątpiła aby w azkabanie były podręczniki do nauki zaklęć. Wreszcie mogła poczarować! Własnie za to uwielbiała zaklęcia. Nie tylko teoria była ważna ale również praktyka. A bycie w parze z Alkiem jeszcze bardziej ją nakręcało. Doskonale wiedziała, że w te klocki jest dobry i bała się odrobinkę iż może mu nie dorównać. W końcu sami rodzice go chwali przy nich. Jej ojciec szczególnie. Teraz miała okazję udowodnić sobie, że jest równie dobra co jej kuzyn. Uśmiechając się pod nosem stanęła naprzeciwko niego. Każde wypowiedziane przez niego słowo dodawało jej jeszcze większej adrenaliny. Wzięła różdżkę do lewej ręki czekając na jakikolwiek znak sugerujący atak z jego strony. Był dość nieprzewidywalny i nawet najmniejszy gest mógł uratować jej życie? Bardziej honor. - Może zamiast rozmawiać przeszli byśmy do rzeczy? - każde słowo wypowiedziała w swoim ojczystym języku nie zwracając uwagi na innych czarodziei obecnych w sali. Obecnie liczył się dla niej tylko Aleksander i pokazanie mu, że wcale nie jest taka słaba. Zaciskając mocniej palce na różdżce czekała. I nie trwało to długo. Zaklęcie poleciało w jej stronę błyskawicznie, i tak jak się spodziewała, bez ostrzeżenia. Szybko uniosła różdżkę chcąc się obronić. - Excluditur - wypowiedziała je donośnie i wyraźnie. Całe zaklęcie Alka zostało pochłonięte. Jednak jej nie dotknął delikatny podmuch. Był on znacznie silniejszy przez co zmrużyła oczy. Czyżby Alek użył więcej mocy niż powinien? I to na niej? Możliwe, jednak nie było czasu na zastanawianie się nad tym. Teraz przyszła jej kolej na pokazanie co tak naprawdę umie. Nie czekając nawet ułamka sekundy dłużej sama zaatakowała. - Ceruisam - było to pierwsze zaklęcie jakie przyszło jej do głowy. Nie zrobi krzywdy jej kuzynowi ale również nie będzie go rozpieszczać. O ile się nie obroni. Wiedziała jednak, że na to są marne szanse.
Punkty w kuferku: • z zaklęć - 14 Liczba możliwych przerzutów w wątku: • wg statystyki z zaklęć - 1 Wykorzystane przerzuty: • wg statystyki z zaklęć - 0