Skąd ona niby miała wziąć liść mandragory? Nie wiedziała, czy takie rzeczy się gdzieś kupuje, czy coś, ale nie robiło to większej różnicy, bo nawet jeśli, to szkoda by jej było galeonów na jakiś szajs do szkoły. Nie po to spieniężyła w pociągu podręcznik z astronomii, żeby to teraz na jakieś zielsko wydawać. Hogwart miał swoje cieplarnie i składziki na składniki, a uczniowie liście musieli se gdzieś narwać? Pomerliniło. Ewentualnie mogłaby podpirzyć z cieplarni i chociaż właściwie mogłaby to zrobić, to jej się niespecjalnie chciało. Pryskać z pierwszej lekcji w semestrze jakoś tak nie wypadało, więc zaryzykowała i poszła nieprzygotowana. Nie ma co się od razu spisywać na straty - może ktoś będzie miał dwa? A jeśli nie, to była mentalnie przygotowana na jakiś ochrzan. Od rana czuła, że dziś straci jakieś punkty. Takie już brzemię jasnowidza - znała przyszłość, ale nie mogła nic na nią zaradzić. Z niechlujnie podwiniętymi rękawami i byle jak zawiązanym krawatem weszła do klasy eliksirów, z zaskoczeniem stwierdzając, że jest pierwsza. W pierwszym odruchu chciała się cofnąć, ale jej wzrok padł na gabloty składników stojące pod ścianami. - No i kierwa, po problemie - rzuciła sama do siebie. Ostatni raz wyjrzała przez drzwi, sprawdzając czy na pewno nie zbliża się nauczyciel, albo jakaś menda, która mogłaby ją podkablować, pizła torbę pod nogi jakiegoś krzesła i podbiegła do półek. Byłoby łatwiej jakby wiedziała jak wygląda liść mandragory, ale tragedii nie było, bo pudełeczka i buteleczki były podpisane. Szybko ściągała kolejne, oglądając etykietki, po czym byle jak odkładała z powrotem, co jakiś czas zerkając na drzwi do klasy.
Autor
Wiadomość
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
W końcu wybiła godzina, która wskazywała na koniec ich dzisiejszych zajęć. Max ponownie zajął miejsce na przodzie klasy i odwrócił się przodem do wszystkich. -Dzięki wam za dzisiaj. Mam nadzieję, że zaklęcia, których się dzisiaj nauczyliśmy okażą się przydatne w codziennym życiu. - Machnął różdżką przyzywając do siebie wszystkie fiolki z krwią uczniów.-Przechowam waszą krew w odpowiednich warunkach i zajmiemy się nią na następnym spotkaniu. Nie martwcie się, nie będzie używana do moich eksperymentów. - Uśmiechnął się wiedząc dobrze, że jego wyjątkowe podejście do eliksirów jest znane wielu obecnym tutaj osobom. Gdy ludzie zaczęli się zbierać do wyjścia, Max jeszcze raz sprawdził, czy wszystkie fiolki są na pewno dobrze podpisane i następnie przeniósł je do schowka ukrytego za jedną ze ścian. Ważne było, aby krew została przechowana w niskiej temperaturze, a nie było do tego lepszego miejsca niż szkolne lochy.
//zt dla wszystkich, no chyba, że ktoś chce jeszcze pogadać to zarpaszam
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
C - chochliki uszkodziły rurę kanalizacyjną/namówiły pomnik w fontannie do psot/niosą wiadra z wodą, która zalewa teren przed Tobą. Każdy krok grozi poślizgiem. Gdy niuchacz przed Tobą uciekał to przeturlał się w taki sposób, iż z jego torby wypadło 20 galeonów. Wyłów je z tej brei i możesz je zachować.
Wiedział, że wyjątkowo wcześnie w tym miesiącu postanowił zwołać wszystkich uzdro i elkoświrów na spotkanie. Potrzebował jednak zajęcia, a kółko zawsze odciągało jego myśli od innych rzeczy. Poza tym, nie mógł też trzymać krwi członków w nieskończoność. Warunki w lochach nie były idealne i Max bał się, że posoka w końcu ulegnie zepsuciu. W klasie był już dobrą godzinę przed wyznaczonym czasem spotkania. Musiał sprawdzić każdą fiolkę z osobna. Potem, musiał upuścić trochę swojej własnej krwi do flakonika. To, co wyszłoby z badani zawartości posoki, którą upuścił podczas poprzedniego spotkania, mogło nie do końca zadowolić niektórych. Gdy już miał przygotowane własne stanowisko, rozłożył na ławkach instrukcje dotyczącego dzisiejszego zadania oraz potrzebne składniki wraz z narzędziami. -Witam znowu! Dzisiaj pobawimy się trochę krwią, którą zostawiliście mi na ostatnich zajęciach. - Uśmiechnął się słabo, witając przybyły już do klasy tłumek. -Dzisiaj pracujecie w parach. Zadaniem jest uwarzenie eliksiru hematografowego, a następnie próba analizy tego, co w nim zobaczycie. - Wytłumaczył pokrótce, po czym rozdał wszystkim fiolki z ich krwią. -Jeżeli kogoś nie było na poprzednim spotkaniu, muszę was prosić o lekkie ukłucie się w palec i zebranie kilku mililitrów krwi do fiolki. Jeżeli nie uśmiecha się wam to rozwiązanie, możecie poprosić kolegę o próbkę ich krwi. - Machnął różdżką, a na tablicy pojawił się przepis na eliksir. -Tutaj macie potrzebne instrukcje, a na pergaminach, które rozdałem na ławkach, oznaczenia kolorów eliksiru. Bierzcie się do roboty i życzę wam samych zdrowych rezultatów! - Sam dla rozrywki postanowił dołączyć dzisiaj do reszty i nie tylko obserwować, ale także wziąć udział w warzeniu.
Zasady:
Eliksir:
Jako, że eliksir jest skomplikowany (5 pkt z eliksirów i 10 pkt z uzdrawiania lub 15 pkt z eliksirów) pracujecie dzisiaj w parach. Każda osoba z pary rzuca k100 :
>90 - Totalna klapa. Eliksir nie wyszedł już na początkowym etapie warzenia. Z kociołka czuć odór zgnilizny, a wywar przybrał niesmaczny, zielony kolor. Pod żadnym pozorem nie tykajcie eliksiru!
91-140 - Wszystko szło zgodnie z planem aż tu nagle BUM! Niewielka eksplozja dobiega z waszego stanowiska, a z kociołka rozchlapał się eliksir. Rzućcie k6 na efekt:
parzysta - Kolor Twoich włosów zmienia się na chochlikowo niebieski, a oczy przybierają różne barwy. Efekt utrzyma się do końca zajęć
nieparzysta - Gęsta ciecz zalepia Ci usta sprawiając, że chwilowo masz problemy z komunikacją. Dogadasz się z partnerem na migi?
141-170 - Eliksir wygląda na udany, kiedy jednak wlewasz krew okazuje się, że zaczyna ona parować. Jeżeli masz 15+ punktów z eliksirów, możesz uratować wywar.
171-200 - Profesjonalna robota! Max nie ma do czego się przyczepić.
Interpretacja wyniku:
Interpretacja wymaga 20 punktów z uzdrawiania. Jeżeli przynajmniej jedna osoba z pary ma wymaganą ilość punktów od razu udaje wam się poprawnie odczytać skład krwi. Jeżeli nie sumujecie swoją ilość punktów kuferkowych i sprawdzacie efekt:
>7 - Nie macie pojęcia, co oznaczają barwne smugi. Możecie zgadywać, ale szanse na poprawny strzał są bliskie zera. Solberg jest pewien, że żadne z was nie jest Czerwonym Kapturkiem czy innym bananem.
7-14 - Coś tam niby widzicie, ale nie do końca. Źle interpretujecie smugi i jesteście przekonany, że któreś z was choruje na jedną z najbardziej śmiertelnych magicznych chorób.
15+ - Udaje wam się poprawnie odczytać skład swojej krwi. Wymaga to wielkiego skupienia, ale w końcu poprawnie odczytujecie wszelkie barwne smugi.
Bonusy:
Do wyników możecie dodać sobie poniższe bonusy:
- Do rzutu k100 kuferkowe punkty z eliksirów
-Jeżeli podchodziliście w czerwcu do egzaminu z uzdrawiania, bądź eliksirów i otrzymaliście z przynajmniej jednego ocenę Z,PO lub W, dodajcie sobie +5 (dok6) lub +10 (dok100)
Jeżeli zepsujecie interpretację a chcecie się dowiedzieć, co mówi wasza krew, śmiało uderzajcie do @Felinus Faolán Lowell lub innej osoby, która ma przynajmniej 20pkt w kuferku :)
Obowiązkowy Kodzik:
Kod:
<zg> Para: </zg>
<zg> Kuferek z eliksirów: </zg>
<zg> Kuferek z uzdrawiania: </zg>
<zg> Wynik rzutu k100: </zg>
<zg>Wynik rzutu k6
Ważne!
Przypominam o zasadzie dwóch postów. Na odpisy czekam do wieczora 15.10
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Czasami się zastanawiał, jak to jest możliwe, że nieszczęścia chodzą parami. Powoli już powracał do swojego poprzedniego, normalnego stanu, kiedy to odbębnił własną robotę i zamiast skupić się na ciągłej, monotonicznej pracy, mógł zwyczajnie zwrócić czekoladowe tęczówki w stronę własnych zainteresowań. Może nie jadł jeszcze tyle, ile powinien jeść, w związku z czym nadal był blady i wychudzony, a wiedział, że nawet jeżeli próbka nie została odpowiednio wzięta, to miał cichą nadzieję, że jakoś będzie dobrze. Że uwarzy eliksir, powie Solbergowi jakieś bzdety i sobie pójdzie, nie otrzymując ochrzanu za ignorowanie zaleceń żywieniowych. Laboratorium Medyczne stanowiło może nie nieodłączną część życia Felinusa, a na pewno jakiś fajny, doprawiony dobrze smaczek, dzięki któremu życie w murach szkolnych było znacznie ciekawsze. To właśnie tam mógł sprawdzać własne umiejętności uzdrowicielskie, jak również zwyczajnie podroczyć się z Maximilianem w ostatnim czasie, aczkolwiek to właśnie z @Julia Brooks postanowił przyjść i zagrzać miejsce w pierwszych ławkach. Kojarzył ją, a poza tym dziewczyna była naprawdę ciekawą osobą, z którą mógł także poodpierdalać, gdy zajdzie taka potrzeba. — Czekaj jeszcze, pójdę opierdolić tego idiotę. — powiedział, gdy wszedł do klasy z Julią i kiwnął porozumiewawczo głową w stronę Maximiliana, by następnie stanąć tuż obok niego i skorzystać z własnej próbówki, w której to znajdowała się krew. Stara, nieodpowiednio zabezpieczona, krew. A przynajmniej tak podejrzewał, bo przecież te fiolki nie składały się ze substancji, które szkarłatną ciecz mogłyby zakonserwować. — Max, mój drogi, powiedz mi, czym ty się kierowałeś, by po prostu brać krew z palca, zamiast z żyły? Życie ci niemiłe? — spytał się go, wykonując okrężne ruchy tak, by zobaczyć, jak czerwoność wyściela ścianki naczynia, w którym się to znajdowała. Idiotyzm w czystej postaci; to nie miało prawa zadziałać, a przynajmniej nie miało prawa dać wielu wiarygodnych wyników. — Wiesz, ile fałszywych wyników z tego będzie? Już ci powiem - od chuja. — podniósł dłoń, by zobrazować skalę, aczkolwiek nie był na tyle wysoki, by móc ewentualnie przebić Solberga. — Z tego, co pamiętam, to nawet nie dezynfekowaliśmy palców przed wykonaniem nacięcia. Będziemy dumni z tych badań, nie ma co. Chyba nawet wniosę oficjalną petycję do dyrektora o możliwość narzekania na ciebie na twoich spotkaniach. — cmoknął i zacisnął pięść, by następnie uderzyć nią wystarczająco słabo o ramię kolegi, idealnie odgrywając rolę opierdalacza społecznego. Aczkolwiek... Max mógł zauważyć, że opierdalanie wcale nie było na prawdę i polegało głównie na żartach, nadmiernym spokoju i elegancji. Mimika Lowella przestała być dla niego częściową niewiadomą, kiedy to oparł się o jedną z ławek i tym samym pokręcił głową, kładąc ręce do kieszeni długiej, aczkolwiek wygodnej bluzy, której nie miał zapiętej na zamek. Dopiero potem powrócił do swojej ławki, by wraz z panną Brooks rozpocząć proces przygotowywania eliksiru. — Dobra, odpowiednie składniki w kociołku, przepis na tablicy - co może pójść nie tak? — zapytał się jej, kiedy to wrzucał kolejne pokrojone bądź posiatkowane części, by eliksir zaczął mienić się w odpowiednich kolorach. Ostrożnie, byle do celu, gdy nagle, jak grom z jasnego nieba, coś postanowiło się pierdolnąć; wystarczyło spojrzeć w kociołek, by zauważyć, że ten eksplodował, podsycony popiołem, jaki postanowiły przenieść nad kociołkiem chochliki, gdy następna osoba wchodziła do klasy. — O chu- — nie zdążył dokończyć, zamykając usta przed rozchlapującym się wywarem. Oczywiście nie aż tak spektakularnie, aczkolwiek z widocznymi problemami, które postanowił z siebie wydobyć kociołek, ten postanowił się zemścić. Lowell nawet nie miał czasu, by chwycić za różdżkę, gdy po prostu poczuł, jak gęsta ciecz zakleja mu usta, a i przeczuwał, że zaraz Solberg zabierze głos, gdy chwycił do rąk jednego niuchacza, kompletnie ignorując palącą się podłogę. To Max powinien zadbać o bezpieczeństwo, prawda?
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Oczywiście, że nie mógł liczyć na spokój, gdy na horyzoncie pojawił się Felek. Solberg cierpliwie, z uśmiechem na ustach wysłuchał jego opierdolu, po czym równie poważnie odpowiedział/ -Och no tak. Już widzę minę Whitehorn na wieść o tym, że przecinam wam tętnicę. Wybacz Feli, następnym razem postaram się bardziej wylecieć z tej szkoły. - Zdawał sobie sprawę, jakie konsekwencje mogą iść za taką metodą pobrania od nich krwi, ale przede wszystkim musiał bawić się tu z nimi w miarę bezpiecznie. Gdyby ktoś usłyszał, że Max bawi się w pielęgniarkę Dear przecięłaby wszystkie nitki łączące go z życiem po tej stronie świata. -Nie pierdol tylko bierz się do roboty. - Dodał jeszcze przyjacielsko dając Lowellowi przez łeb. Długo nie dane mu było zaznać spokoju, bo do sali wtargnęły chochliki, które... Oczywiście że musiały wywołać pożar. Max już zbierał całą siłę woli, by z tym walczyć, gdy nagle inna banda pękła rurę i zalała wywołany wcześniej ogień. Solberg szybko osuszył miejsce zbrodni i powrócił do pracy. -Instant Karma, co nie ? - Rzucił jeszcze do Felka, który nie mógł mu odpowiedzieć ze względu na zaklejone wargi.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Prawdą jest, że nieszczęścia chodzą parami. Na szczęście dotyczyło to Felka i Maxa, nie jej. Dziewczyna usiadła w ławce razem z Puchonem. Nie znali się zbyt dobrze, właściwie wcale. Była to jedna z tych znajomości, gdzie oboje znali tą samą osobę aka Maxa, ale nigdy niedane było jej spędzić czasu sam na sam tylko z Puchonem. Lubiła go, co tu dużo mówić. Julia należała do tych młodych kobiet, dla których jak afrodyzjak działa talent, a Felek był chyba najlepszym uczniem w szkole, jeżeli chodzi o uzdrawianie. To właśnie on kilkoma machnięciami różdżki wyleczył ją po tym, jak straciła przytomność po kopniaku i upadku z Pegaza podczas gry w magiczne polo. Wciąż mu za to nie podziękowała. Ale nie lubiła go tylko za talent, ale za fakt, że pomimo tych wszystkich głupot, które wyprawiał, był prawdziwym puchonem, czyli – przyjacielem. Max zawsze mógł na niego liczyć, co szanowała.
Usiedli w pierwszych ławkach, ale Lowell szybko zniknął, zajęty, jakby inaczej, dysputami z Solbergiem. Odprowadziła go wzrokiem i usiadła, chcąc nie chcąc, przysłuchując się ich rozmowie.
– Chyba nawet wniosę oficjalną petycję do dyrektora o możliwość narzekania na ciebie na twoich spotkaniach. – Usłyszała i nie mogła powstrzymać swej wewnętrznej chochlikowatości. – Zgadzam się w stu procentach! Ogarnij się, Solberg, bo jedyne, co będziesz warzył, to grochówkę w noclegowni dla bezdomnych przy Mungu! - wyrzuciła z siebie, uśmiechając się zaczepnie.
Puchon wspaniałomyślnie stwierdził, że zakończy te kocie zaloty i wrócił do ławki. Przyszedł czas na warzenie eliksiru. W teorii mieli wszystko – kociołek, przepis, składniki. Zabrakło im jedynie umiejętności. Efekt był, jaki był – kociołek eksplodował. Wrzące krople cieczy wylądowały na ulubionej koszulce „Świętych” dziewczyny i na jej twarzy. Poczuła jak piecze ją policzek.
– Kurwa mać – syknęła z bólu, marszcząc wściekle brwi.
Nie tak wyobrażała sobie zajęcia dodatkowe. Solberg z pewnością dostanie za to od niej po łbie tłuczkiem przy następnym meczu. Nie był to jednak jej jedyny problem. Okazało się, że jej włosy przybrały chochlikowatą barwę, przez co wyglądała jak nieślubne dziecko Gargamela i Smerfetki. Jedynym plusem tej sytuacji był fakt, że jeszcze o tym nie wiedziała.
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Spokojne spojrzenie przenosił od czasu do czasu na tablicę, zastanawiając się nad tym, czy powinien w jakikolwiek sposób wchodzić w dyskusję. Nie mógł jednak przejść obok Julii obojętnie - kojarzył ją, ale tylko i wyłącznie powierzchownie, nie przedostając się w tak krótkim czasie przez wszelkie warstwy ubrania oraz membranę skóry, wraz z mięśniami oraz kośćmi włącznie. Mógł tylko podejrzewać, co Brooks o nim sądzi, aczkolwiek ostatecznie niespecjalnie interesował się już własną, nadszarpaną opinią. Był świadom tego, jak sobie ją ostatnio zepsuł i nie zamierzał już niczego zrobić, by ją sobie naprawić, a zamiast tego brnął dalej w tą dziwną, umysłową zabawę; co prawda czasami się wybraniał, jak chociażby pomocą na tym magicznym polo, ale był tam w sumie jedyną osobą, która mogłaby przywrócić wszystkich do porządku po najróżniejszych kraksach, gdy profesor Whitehorn źle się poczuła po uderzeniu w jego własnej osobie. Zlikwidował jedną z najważniejszych osób, by następnie przejąć jej stanowisko; czy to nie brzmiało zbyt znajomo, w obrębie wydarzeń, które ostatnimi miesiącami nękały świat czarodziejski? A przynajmniej ten w Wielkiej Brytanii. — Bałbym się zjeść taką grochówkę, nawet jako bezdomny. — odpowiedział równie zaczepnie, poddając w wątpliwość zdolności kucharskie przyjaciela, by następnie puścić mu oczko oraz wsłuchać się w następne słowa, które wydostały się z jego strun głosowych. — A tak naprawdę to istnieje dość ciekawe zaklęcie Collection, którego mógłbyś użyć. I wcale nie wymaga to przecinania tętnicy, nawet jeżeli stanowi to dość... kuszącą propozycję. Albo Ex Iniecto. — uśmiechnął się pod nosem, spoglądając na rękawy własnej bluzy; długo ten stan nie potrwał, kiedy mógł gadać, ale wcześniej rzucił jeszcze paroma słowami, przecinając wszechobecną ciszę. — Już, już, biorę się do roboty, panie przewodniczący. — podkreśliwszy jedno słowo, począł tworzyć mieszaninę, która po prostu buchnęła mu w twarz, zaklejając usta. Dosłownie. A na widok Julii, która miała chochlikowe włosy, nie mógł ukryć mimowolnego, delikatnego podniesienia kącików ust w jej stronę, aczkolwiek to właśnie ta instant karma spowodowała, że nie postanowił poczekać, aż efekt eliksiru minie i sam go po prostu zniwelował. Scalpello, niewerbalnie, przyczyniło się do wytworzenia niewielkiego noża, który uformował w postaci ostrza o jednej, ostrej krawędzi. Nim ktokolwiek zdołał zareagować, Faolán wręcz siłowo rozciął potencjalne łączenia tkanek; jedyne, co inni mogli robić, a na szczęście nie było ich zbyt dużo, to obserwować. Strużka krwi popłynęła po jego podbródku oraz szyi, kiedy ostatecznie zakończył zaklęcie i poczuł mrowienie, wypluwając z siebie potencjalną szkarłatną ciecz, która dostała się do jamy ustnej. Przetarcie wierzchem dłoni spowodowało, że się zdziwił - podejrzewał, że tyle tego aż tak nie będzie. — Znasz mnie doskonale przecież. Uwielbiam przechytrzać los. — uśmiechnąwszy się, zastosował Vulnus Alere i tym samym wyczyścił resztki krwi z własnego ciała, zastanawiając się nad tym, czy eliksir będzie zdatny do użytku. Raczej nie. — W porządku? — zapytał się w stronę Julii, bacznym spojrzeniem czekoladowych oczu mierząc jej twarz, by następnie rzucić Levatur Dolor i tym samym zastanowić się nad tym, czy powinien mówić jej o włosach oraz tęczówkach...
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Para: @Skyler Schuester Kuferek z eliksirów: 8pkt Kuferek z uzdrawiania: 9pkt Wynik rzutu k100: 40 (+10pkt za Wybitny na egzaminie z uzdrawiania) Wynik rzutu k6: 6
Przynajmniej tego dnia mieszkańcy komuny nie mogli komentować tego, kto przybył na miejsce pierwszy, a kto drugi. Wszystko przez to, że Sky i Yuuko postanowili razem udać się na zajęcia laboratorium medycznego. Dlatego też do sali weszli w tym samym momencie, by następnie wysłuchać wyjaśnień Maxa odnośnie tego czym będą się zajmować. Wyglądało na to, że jednak zrobią użytek z krwi, którą pobrali na poprzednich zajęciach. Mogła się domyślić, że będą starali się odczytać jej skład za pomocą eliksiru. Zerknęła raz jeszcze na znajdującego się obok niej prefekta naczelnego. Zapewne z jego doświadczeniem w eliksirowarzeniu poradzą sobie wyśmienicie z wykonaniem przynajmniej pierwszej części zadania. - Dobrze... Zaczynamy? - spytała Schuestera, zabierając się za przygotowywanie odpowiednich składników, które mieliby za chwilę wrzucić do kociołka.
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Para: @Maximilian Brewer Kuferek z eliksirów: 25pkt Kuferek z uzdrawiania: 31pkt Wynik rzutu k100: 41 Wynik rzutu k6: 3
Kolejne zajęcia z laboratorium medycznego. Może w końcu tym razem wykorzystają na nich krew, którą sobie upuszczali na poprzednich zajęciach. Przynajmniej na to liczyła. Razem z Brewerem postanowiła wyjątkowo udać się razem na spotkanie koła. Chociaż oczywiście ich wspólny spacer korytarzami był nieco bardziej specyficzny w swojej naturze przez to, że dziewczyna nie była w stanie prowadzić jakiegokolwiek normalnego i dwustronnego dialogu. Całe szczęście do sali dotarli dosyć szybko i po wysłuchaniu krótkich wyjaśnień Solberga, Strauss postanowiła umieścić na blacie niedaleko kociołka swój wysłużony notes. Tak w razie, gdyby jednak musiała zacząć się jakoś komunikować z Maxem, bo chwilowo różdżkę pozostawiała w bezpiecznym miejscu pod szatą. Spojrzała jeszcze na niego, wyczekująco nim w końcu przystąpiła do przygotowywania składników na eliksir, który mieli do uwarzenia, a który nie powinien im sprawić chyba aż tak wielkich problemów.
Para: @Keyira Shercliffe Kuferek z eliksirów: 25 Kuferek z uzdrawiania: 38 Wynik rzutu k100: 53 + 25 (kuferek) + 10 (za egzamin) + ? Wynik rzutu k6 5
Już od września pełną parą ruszyły spotkania laboratorium medycznego, które organizował @Maximilian Felix Solberg. Nie miał wątpliwości, że kumpel będzie zwoływał członków kółka regularnie, bo widział ile frajdy mu sprawiało wymyślanie tematów zajęć pozalekcyjnych. Aż miło było popatrzeć, że Solberga tak pochłonęła pasja. Przynajmniej nie miał czasu myśleć o głupotach. Tym razem stwierdził jednak, że nudno mu było samemu na ostatnim spotkaniu lab-medu, dlatego zgadał się z Key, która kiedyś tam wspomniała, że chce troszkę podszkolić się z warzenia wywarów. Zaczekał więc na nią przy wejściu do lochów, aby razem udali się do sali eliksirów. Już na miejscu przywitał się z kumplem i niemal od razu zabrali się z Shercliffe do roboty. - Może najpierw może zróbmy eliksir, a potem sobie pobierzesz trochę krwi do fiolki, co? Będzie Ci wygodniej. - zaproponował dziewczynie, zwracając się do niej z półuśmiechem. Nie widział probówki Keiry wśród wszystkich, dlatego założył, że nie było jej na ostatnim spotkaniu. - Chyba, że wolisz spróbować przeanalizować skład mojej. - dorzucił, jakby czasem brunetka nie miała ochoty na spuszczanie z siebie krwi. Po chwili zabrał się za przygotowywanie składników do wywaru, wcześniej dzieląc się z Key zadaniami co do samego sporządzenia eliksiru, tak aby ich współpraca była owocna.
Cassian H. Beaumont
Rok Nauki : VI
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170
C. szczególne : Średniej wielkości znamię w kształcie krzyża pod okiem; Silny, szkocki akcent
Scenariusz Niuchacze:B - Chochliki poderwały z ziemi wszystko, co się dało. Krzesła, ławka, plecaki wrzucają na szczyt drzewa, na tablicy zapisane sprośne żarciki i akompaniament nieopodal dryfującego roześmianego i szczęśliwego Irytka… chaos w pełnym tego słowa znaczeniu. Jeśli zaś chodzi o niuchacze… zostałeś przez nie dotkliwie podziobany i podrapany. Trafiły Ci się bardzo wojownicze egzemplarze. Twoje dłonie i ręce pozostawiają wiele do życzenia. Wszystkie zadrapania i siniaki są równoważne ranie średniej - porcja eliksiru wiggenowego z pewnością nie zaszkodzi. Ilość:4
Osoba w parze:@Flora J. Martell Kuferek z eliksirów: 15 pkt Kuferek z uzdrawiania: 4 pkt Wynik rzutu K100:75 Wynik rzutu K6:1
Cassian cieszył się na kolejne spotkanie kółka. Te, jak już niejednokrotnie powtarzał wywoływały u niego dość specjalny stan, bo niejednokrotnie działy się na nich bliżej nieokreślone zajścia, których zapewne można byłoby uniknąć, gdyby podejść doń na poważnie. Jednak nauka, w ten sposób przychodziła łatwiej i bardziej gładko niż początkowo można było się tego spodziewać. Nic więc dziwnego, że zaklęcia, przyswojone po poprzednich zajęciach, nadal szerokim echem rozbrzmiewały w jego głowie i był nawet bardziej, niż przekonany, że na potencjalnym egzaminie czy sprawdzianie, będzie w stanie ich użyć.
I tym razem wmaszerował do klasy z uśmiechem na ustach zajmując wolną ławkę i rozkładając się z własnym osprzętem. Cudownie wyrobił się w idealnym momencie by od razu przystąpić do pracy, a że już na wejściu słyszał czym się będą dziś zajmować postanowił nie próżnować. Posłał przyjazny uśmiech w kierunku @Maximilian Felix Solberg, po czym szybko wzrokiem zlokalizował również @Lucas Sinclair, któremu skinął głową w geście przywitania. Przed oczyma mignęła mu również @Yuuko Kanoe, która z zaangażowaniem zabierała się już do pracy. On sam postanowił przygotować wszystko na przyjście Flory, z którą rozmawiał jeszcze chwilę przed śniadaniem. Miał nadzieję, że tym razem uda im się popracować w parze, skoro te już były wymagane.
Ostrożnym ruchem niewielkiego ostrza naciął swój pale i pozwolił części krwi spokojnie wpłynąć do niewielkiej fiolki. Akurat z tą częścią nie miał najmniejszego problemu. Czekając na swoją towarzyszkę zabrał się za szykowanie ingrediencji skrzętnie sprawdzając czy wszystko przygotowane jest w takiej formie, w jakiej właściwie powinno trafić do kociołka. Po przyjściu puchonki, powinni mieć zatem już ułatwioną pracę. On sam jednak nie czuł się dziś na tyle pewnie, by wiedzieć, że zadanie przyjdzie mu z łatwością. To już jest jednak trochę inny poziom pracy, nabierający bardziej praktycznego wyrazu, gdzie teoria nadal stanowi ważny element. Liczył na to, że Florze uda się wspomóc młodego gryfona w czymś, w czym zdecydowanie objawia się jego braki i zaniedbania.
Maximilian Brewer
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Para: @Violetta Strauss Kuferek z eliksirów: 15 Kuferek z uzdrawiania: 49 (+6 stale) Wynik rzutu k100: 73 + 10 + 15 + punkty Violi = 174 Wynik rzutu k6: n/d
Strauss nie gadała. On miał nadal problem ze światłem i nadmiernym hałasem, do czego się nie przyznawał, bo nie zamierzał uchodzić za jakiegoś pieprzonego kalekę, więc właściwie dobrali się idealnie. Były również inne powody, dla których Max chwilowo nie był zbyt rozmowny, aczkolwiek nie wyglądał, jakby popadł w depresję, czy coś podobnego. Był może po prostu nieco bardziej, jak na siebie, cichy, a zaczepianie Strauss, kiedy i tak nie mogła się z nim w żaden sposób przekomarzać, nie było aż tak ciekawym zajęciem, jak dręczenie jej wtedy, gdy mogli sobie wzajemnie pyskować z prawdziwą przyjemnością. Nie oznaczało to jednak, że nie zamierzał z nią pracować, czy coś podobnego, w końcu nawet trzymając gęby na kłódkę mogli się nieźle bawić, oczywiście o ile ona była w stanie jeszcze coś z siebie wykrzesać. Bo w sumie to chuj wie. - Robimy się coraz ambitniejsi - rzucił, parskając nieco z rozbawienia, a potem założył na moment ręce za głowę. - Dobra, to do roboty, wiesz co i jak? - spytał jeszcze, nim ostatecznie wywinął rękawy koszuli i przeczesał włosy palcami, odłożył na bok różdżkę, a następnie sięgnął po właściwe składniki. Nie było sensu pierdolić się w tańcu i zostawiać tego na później, tym bardziej że nie byli w stanie, niestety, uciąć sobie żadnej właściwej pogawędki, więc pozostawało faktycznie zajmować się tym, na czym się znali. Z uzdrawianiem Strauss radziła sobie całkiem nieźle, ciekaw był zatem, jak wygląda jej praca na eliksirach, ale wcale nie zdziwiłby się jakoś bardzo, gdyby okazało się, że w tej akurat dziedzinie jest od niego lepsza, ostatecznie nie dało się być geniuszem w każdym, pieprzonym zakresie.
______________________
Never love
a wild thing
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Para: @Maximilian Brewer Kuferek z eliksirów: 25pkt Kuferek z uzdrawiania: 31pkt Wynik rzutu k100: 174 - zajebiście nam wyszło
W takim razie chyba idealnie się dobrali skoro nie miała jak go denerwować nadmiernym hałasem, którego nie zamierzała specjalnie wydawać. Zresztą w te wakacje chyba udało im się udowodnić, że tworzą naprawdę zgrany duet naukowy i potrafią współpracować. A zdecydowanie mogli robić to w ciszy i ewentualne odpały wyczyniać bez użycia zbędnych słów. Przytaknęła jedynie krótkim skinięciem głową na jego pytanie. Wiedziała, co należy zrobić. Nie po to ślęczała tyle nad książkami poświęconymi zarówno sztuce magicznego uzdrawiania jak i eliksirom, by teraz całkowicie nie wiedzieć, co powinna zrobić. Zresztą... Brewer też wydawał się dosyć ogarnięty w tej dziedzinie dzięki czemu raz dwa udało im się poprawnie przyrządzić eliksir. Współpraca szła im sprawnie. Kiedy jedno coś siekało czy obrabiało tak, by nadawało się do wrzucenia do kociołka drugie zajmowało się już czymś innym. Mogli być jedynie z siebie dumni, gdy udało im się uwarzyć eliksir, do którego MaxioFelek nie mógł się przyczepić. Oto moc gryfońsko-krukońska. Zdecydowanie powinni częściej razem pracować.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Zbył niepotrzebne uwagi @Julia Brooks, by zająć się chochlikami, które zaczęły rozpierdalać mu klasę. Na szczęście kryzys udało się szybko zażegnać i mógł wrócić do prowadzenia kółka. -KURWA FELEK! - Jeżeli @Felinus Faolán Lowell liczył, że Max tego nie zauważy to się grubo mylił. -Ty naprawdę chcesz żeby mnie stąd wyjebali. - Westchnął kręcąc głową. Naprawdę lepiej się zacząć nie mogło. Skorzystał jednak z pomysłu kumpla i wyczarował podobne ostrze. Osłonił się od wzroku uczestników koła i za jednym z biurek po prostu nadział na ostrze kilka chochlików, zbierając ich krew. Wtedy też zobaczył klatkę na niuchacze, które niewątpliwie gdzieś tutaj się pałętały. -Tak pięknej Cię jeszcze nie widziałem. - Uśmiechnął się do Julki, która niewątpliwie reprezentowała teraz krukońską dumę poprzez kolor swoich włosów. Zapanował względny spokój, więc miał chwilę, by odetchnąć. Przywitał się z każdym, kto właśnie dołączył do tego pierdolnika i zaczął przyglądać się, jak idzie im dzisiejsze zadanie.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Wiedział, że może być przyczyną wyrzucenia Maximiliana, lecz ostatecznie tak szybko się uleczył, że nie widział w tym żadnego problemu. Równie łatwo stworzył skalpel, jak równie łatwo go użył do rozcięcia sobie ust. A jeszcze łatwiej sobie naprawił usta za pomocą jednego ruchu nadgarstkiem. Perfekcja i harmonia w jednej całości; na szczęście tego nikt nie zauważył. Oprócz oczywiście Maximiliana, który począł na niego patrzeć i zastanawiać się nad tym, czy mu rzeczywiście coś odjebało na łbie. Mógł zaprzeczyć, aczkolwiek ostatecznie naturalnie się uśmiechnął i powrócił do zabaw z eliksirem. A ten, no cóż, na początku jemu i dziewczynie, będącej przedstawicielką Ravenclawu, po prostu się nie udało. Ze względu na popiół, jaki wniosły te magiczne stworzenia do klasy. No cóż. — Spokojnie, nikt niepowołany nie zauważył. — powiedziawszy spokojnie, skierował spojrzenie czekoladowych oczu na przewodniczącego kółka i tym samym przeszedł do kolejnych zadań z Julią. Musiał niestety skorzystać z gotowego eliksiru, by następnie zająć się odczytywaniem składu krwi. — Dasz rady czy mam ci pomóc? — zapytał się prosto, aczkolwiek równie dobrze uderzył tomiszczem w chochliki i zastanowił się, co może stać się, gdy wrzuci parę kropel ich błękitnej cieczy do fiolki z eliksirem odczytującym skład krwi. Niestety, obecnie musiał sobie to zachować dla siebie, żeby przypadkiem nie zwrócić na własną osobę jakiejś bliżej nieokreślonej uwagi.
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Para: @Yuuko Kanoe Kuferek z eliksirów: 38 Kuferek z uzdrawiania: 5 Wynik rzutu k100: 81
Suma na eliksir: Yuuko (8+40+10) + Sky (38+81) = 177 Suma na odczytanie: Yuuko (9) + Sky (5) = 14
W teorii - lubił pracować sam. Do wszystkiego miał własny system, którego tłumaczenie nie do końca przynosiło efekty, a nawet jeśli popełnił jakiś błąd, to łatwo było mu go wychwycić, doskonale pamiętając gdzie zdążył się zawahać. W praktyce jednak nic tak go nie cieszyło, jak możliwość współpracy z kimś bliskim. Doskonale pamiętał, że ze wszystkich spotkań koła, najlepiej wspominał to, na którym pojawił się wraz z Mefisto i teraz miał możliwość pochwalić się swoimi eliksowarskimi umiejętnościami przed inną, bardzo ważną dla niego osobą, bo przed swoją współlokatorką; przyjaciółką; na równi pocieszycielką co strofującą go strażniczką przyzwoitości. Wchodząc do sali przywitał się z Maxem, zerkając na niego kontrolnie, jakby samym spojrzeniem faktycznie mógł ocenić stan jego zdrowia - zarówno psychicznego, jak i fizycznego; tuż po tym niemal instynktownie przeskakując wzrokiem do Felinusa, by i z nim przywitać się kiwnięciem głową, mimowolnie nieco spinając się pod jego obecnością w poczuciu obowiązku. - Yhm, ja- Wykorzystajmy Twoją wiedzę z zielarstwa i delikatność, trzeba się trzymać swoich mocnych stron - zaproponował, ostrożnie układając asfodelus na tacce przed Yuuko, chcąc znaleźć dla niej zajęcie, które będzie trzymało ją z dala od niebezpiecznej brzytwotrawy. - Widzisz te zgrubienia na łodygach? Trzeba je odciąć, płaską stroną noża wycisnąć wnętrze i rozgnieść je w moździerzu razem z korzeniem - wytłumaczył, wskazując wpierw na czającą się w zgrubieniu magię, zaraz nieco uśmiechając się z zachwytem nad pięknem młodego korzenia złotogłowa, który zawsze urzekał go tym swoim kwiecistym kształtem. - Too... ja się może zaraz zajmę brzytwotrawą, a Ty jak skończysz, to przygotujesz sok z aloesu, co Ty na to? - zaproponował, próbując brzmieć jakby nie zaplanował już sobie całego tego procesu od pierwszego do ostatniego punktu, od razu sprawnie przygotowując bazę do eliksiru i podgrzewając ją poprzez zwiększenie ognia nieśmiało buchającego pod ich wspólnym kociołkiem, zaraz po tym w bezpiecznej odległości zabrał się za odzbrojenie uzbrojonej w ostre brzegi trawy.
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Para: @Skyler Schuester Kuferek z eliksirów: 8pkt Kuferek z uzdrawiania: 9pkt Wynik eliksiru: 177 Wynik odczytania: 14
Warzenie eliksirów chyba nie różniło się aż tak bardzo od gotowania. Nic więc dziwnego, że Schuester był w tym dobry, a Japonka naprawdę uwielbiała go obserwować, gdy robił coś co lubił i na czym się znał. Kto wie... Może dzięki niemu niedługo sama również nieco się podciągnie w dziedzinie eliksirów? Czuła, że powinna wziąć się za siebie i przyłożyć się do nauki nieco bardziej niż dotychczas. Jakby nie patrzeć była na przedostatnim roku i w następnym powinna skupić się na pisaniu pracy i jej obronie. Lepiej, żeby do tego czasu wypełniła wszystkie ubytki w swojej wiedzy i umiejętnościach, które mogłyby ją pogrążyć i przyprawić o złe oceny. - To ty tu jesteś ekspertem. Zaufam ci - rzuciła jeszcze w kierunku przyjaciela z łagodnym uśmiechem po czym przeszła do zajmowania się wskazaną jej rośliną, a raczej jej łodygą, którą nacięła w odpowiedni sposób tak jak poinstruował ją Skyler i zajęła się wyciskaniem z niej tego, co znajdowała się wewnątrz zgrubienia prosto do moździerza. - Uważaj tylko na siebie, dobrze? - niejako upomniała go jeszcze, gdy wspomniał o brzytwotrawie. Miała nadzieję, że Puchon ma na tyle rozsądku i umiejętności, że nie pokaleczy sobie palców krojąc źdźbła rośliny. Przez chwilę nawet zastanawiała się czy nie zaproponować prefektowi naczelnemu zmiany ról, ale wiedziała, że ten do tego nie dopuści. Zresztą musiała mu zaufać. Dorzuciła jeszcze korzeń złotogłowa do wcześniej wyciśniętego wnętrza łodygi i stanowczymi ruchami zaczęła rozgniatać i ucierać znajdujące się tam składniki póki nie uzyskały odpowiedniej konsystencji. Dopiero wtedy mogła chwycić po aloes, który był kolejnym ważnym elementem całego warzenia i zabrać się za odpowiednie nacinanie rośliny, by móc wydobyć z niej potrzebny sok.
Skyler Schuester
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Doświadczenie kulinarne z pewnością wiele mu ułatwiało podczas warzenia eliksirów, jednak było to raczej jak solidne przygotowanie podstawy do rozwoju w tej dziedzinie, a nie długoterminowy przywilej. Łatwiej było mu zapanować nad temperaturą, skoro rozumiał zależność wielkości ognia do rozmiarów podgrzewanego naczynia i ilości płynów w nim. W kuchni przywykł też do zarządzania czasem i to tam, pod okiem pomocnych skrzatów, poznawał przydatne na obu polach zaklęcia siekające, miażdżące, mieszające czy chłodzące. Czasem ludzi bawiło, że mimochodem rzucaIncendio, Spumato czy nawet Gusto Cambiato, za chwilę mając problem z utrzymaniem równomiernego światła przy banalnym przecież Lumos, a jednak to tych zaklęć nauczył się przecież najszybciej. - Zawsze - odpowiedział jej z drobnym uśmiechem, zaraz pozwalając kącikom ust zadrżeć nieco z rozbawienia nad tym, jak niepozorne i niechciane to było kłamstwo, bo faktycznie na ostrożności zyskiwał dopiero, gdy w grę wchodziły już opary z kociołka i przygotowywanie składników. - W sumie... Yuu, mam pytanie - zagadnął, unosząc na nią wzrok, gdy zgarniał od niej moździerz, by dodać do niego kilku płynnych składników, chcąc wetrzeć je dokładnie w rozdrobnione rośliny - Chyba chodzisz na sporą ilość kółek. Już pomijam oczywistą ciekawostkę, jak znajdujesz na to czas, ale tak z czystej ciekawości... Jakbyś musiała z nich zrezygnować i wybrać tylko jedno, to które byś wybrała i dlaczego? - zapytał, uśmiechając się ciepło, choć wzrok już miał już skupiony na kociołku, do którego odmierzył oszacowaną przez siebie ilość przygotowanej pasty, z zafascynowaniem zrozumiałym tylko dla niego samego tłumaczył dziewczynie, że na tym etapie odpowiednią temperaturę wywaru rozpoznaje się po kolorze, jaki przybiera i zaraz zachęcał już Yuuko, by to ona przelała gotowy eliksir do przygotowanych fiolek. - Okej, jakiś- jakieś blade mi wyszły te kolorki, ale to pewnie przez czas miniony od pobrania, a nie serio coś złego, nie? - spytał niepewnie, pochylając się nad swoją probówką, do której dodał już pożądaną przez magię ilości krwi - Nie za bardzo się znam na zastosowaniu eliksirów leczniczych, moja wiedza kończy się na ich uwarzeniu...
Maximilian Brewer
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Max potrafił docenić spokój. Nawet ktoś taki jak on, który długo nie umiał usiedzieć na dupie i z reguły robił wokół siebie wiele zamieszania, czasami potrzebował zwolnić, a ostatnimi czasy odpierdoliło się tak wiele rzeczy, że nie do końca był w stanie nad nimi panować i nad pewnymi kwestiami nieustannie się zastanawiał. Nad tym, co powie mu profesor Albescu i jak mocno go opierdoli, kiedy wszystkiego się dowie. Kiedy Finn odzyska pełnię sił. Kiedy skończą się te pieprzone problemy z wrażliwością na dźwięk i światło. To wszystko jakoś się ze sobą wiązało, ale również nieco wiązało jego, usadzając go w miejscu. Można zatem powiedzieć, że zarówno on, jak i Viola, znajdowali się teraz w zupełnie nowej sytuacji i nic nie wskazywało na to, by miało się to prędko zmienić. Poza tym, szczerze, w chuj zabawnie było obserwować ich, kiedy milczeli, po prostu koncentrując się na pracy, jaka została przed nimi postawiona. Przyjął jej wyjaśnienie, a później zabrał się do dzieła, nie zastanawiając się aż tak mocno nad tym, co robi, bo mimo wszystko było to coś, co w jakimś sensie znał. Coraz lepiej ogarniał sprawę pieprzonych eliksirów, a jego wiedza z zakresu magii uzdrawiania była naprawdę na wysokim poziomie, dzięki czemu był w stanie skoncentrować się na pracy i jak wkrótce się okazało, niczego nie spierdolić. Tym razem. Bo w gruncie rzeczy zdarzało mu się często odjebać coś, co potem miało ciekawe konsekwencje. Nie zamierzał jednak się tym przejmować ani jakoś mocno nad tym płakać, a zamiast tego pomachał do swojego imiennika. - Dostaniemy jakieś cukierki w nagrodę za idealną pracę, babciu? - spytał chłopaka zaczepnie, ale faktycznie nie było w nim dalej tej werwy, jaką posiadał niedawno. Był zmęczony, a niespokojne myśli wciąż obijały się o jego durny czerep.
Oczywiście nie było to to samo, ale nawet mniej doświadczona w obu sztukach Yuuko dostrzegała pewne zależności. Choć przy eliksirach odbieganie od przepisów mogło mieć o wiele gorsze skutki niż zatrucie żołądkowe lubi inne problemy tego typu. Sama skupiła się na swoim zadaniu i mruknęła jedynie przyzwalająco, gdy tylko chłopak spytał czy może ją o coś spytać. Był to w zasadzie odruch bezwarunkowy. Zapewne, gdyby poświęcała więcej uwagi Skyowi to miałaby moment paniki, w której przez dobre kilkanaście sekund zastanawiała się o co właściwie może chodzić. Z pewnością jednak nie spodziewała się tego, co po chwili usłyszała. Na chwilę zamyśliła się nad odpowiednim wyborem. - Cóż to trudne pytanie... Na pewno Koło Realizacji Twórczych jest czymś, co jest mi najbliższe ze względu na dziedziny, których dotyczy, ale równie dobrze mogłabym się w nich rozwijać i poza nim - taka była prawda. Jeśli chodziło o działalność artystyczną to doskonale radziła sobie sama w dokształcaniu się, a do wzbogacenia swojej wiedzy i umiejętności kulinarnej zawsze mogła poprosić o pomoc Schuestera. Mogła zatem iść dalej. - Jeśli chodzi o Laboratorium Medyczne to chciałam nieco się podciągnąć w uzdrawianiu i eliksirach, bo chyba każdy powinien mieć chociaż podstawową wiedzę w tym zakresie... - w końcu jakby coś się stało to powinna wiedzieć jak się zachować, co zrobić i jak zająć się ewentualną raną czy urazem, którego ktoś by się nabawił. - Chyba zostałabym w Miłośnikach Przyrody. Dzięki nim mogę się zapoznać z roślinami i zwierzętami, z którymi inaczej nie miałabym kontaktu. I naprawdę mi się tam podoba. Przynajmniej do takiego wniosku doszła po pewnych przemyśleniach. Powoli wykluczała kółka, które najmniej ją interesowały lub te, które miały jej mniej do zaoferowania, aż w końcu zostało tylko jedno, na które mogłaby uczęszczać, ale skoro chwilowo miała czas to... czemu miałaby się ograniczać? Tym bardziej, że raczej chciała się podciągnąć w kilku przedmiotach, czując, że nieco zaniedbała swoją naukę i powinna się do niej bardziej przyłożyć. - A czemu pytasz? - zwróciła się jeszcze do prefekta nim ten zaczął jej tłumaczyć kolejne niuanse związane z warzeniem eliksiru, który już po jakimś czasie był gotowy do użycia i połączenia ze wcześniej pobraną krwią. Yuuko przez chwilę przyglądała się swoim rezultatom po czym zerknęła jeszcze na porcję Schuestera, która może i wypadała nieco blado, ale raczej nie był to powód do większego niepokoju. Niestety sama też nie była wielką ekspertką w tej dziedzinie, ale coś udało jej się z tego odczytać. - Nie jest źle. Myślę, że wszystko w porządku - stwierdziła w końcu, spoglądając jeszcze na Skya.
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Spokój. Tak. To chyba było coś czego oboje potrzebowali. Szczerze powiedziawszy Krukonka najchętniej zamknęłaby się w jakiejś samotni, by na dobre zapomnieć o wszystkich swoich problemach i skupić się na tym, co sprawiało jej jakąś przyjemność lub odprężało. Na czymś, co lubiła w każdym razie. Chociaż jakby nie patrzeć zajęcia w szkole też w jakiś sposób pomagały jej w odciągnięciu uwagi od nieprzyjemnych rzeczy choć niekiedy towarzystwo innych uczniów i studentów wydawało jej się dosyć irytujące. Jednak nie to Brewera. On był w porządku. Zaskakujące było to, że eliksir im wyszedł w zasadzie idealnie. Musieli naprawdę bardzo dobrze się zgrać. Może powinni częściej współpracować na zajęciach, by otrzymywać tak dobre wyniki? W każdym razie akurat Strauss sięgała już po swoją fiolkę pełną krwi, gdy usłyszała jak jej partner zagaduje Solberga o cukierki. Trąciła go jedynie łokciem i spojrzała znacząco na próbkę krwi, którą musieli jeszcze umieścić w eliksirze, by odczytać z niej wyniki pobrań. Jeszcze nie skończyli i coś może się zjebać.
Keyira Shercliffe
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Chochliki wyrzuciły na najbliższy teren dwa kieszonkowe bagna. Smród jest nie do wytrzymania, a przemieszczanie się graniczy z cudem. Błoto klei się do ubrań, nieprzyjemnie dla ucha pluska, a chochliki zanoszą się śmiechem i próbują Cię nim jeszcze dodatkowo ochlapać. Schwytany przez Ciebie niuchacz miał przypiętą do futra syrenią spinkę. Masz dwie opcje: zachować ją bądź oddać właścicielce (koleżanka z pierwszych klas dowolnego domu, która dosyć głośno rozpowiada, że została okradziona), a wówczas dostrzeże to jeden z nauczycieli i ceniąc Twoją uczciwość obdaruje Cię 15 punktami dla domu (zgłoś je w odpowiednim temacie!) Jeśli jesteś dorosły: możesz zachować spinkę bądź ją sprzedać za 30 galeonów.
Jestem tutaj za przyzwoleniem szefa.
Para: @Lucas Sinclair Kuferek z eliksirów: 1 pkt Kuferek z uzdrawiania: 0 pkt Wynik rzutu k100: 37 + 1 (kuferek) = 38 + 88 (wynik Lucasa) = 126 Jako, że Lucas ma wymaganą ilość punktów z uzdrawiania (a nawet więcej), rzuty k6 odczytamy jako dorzut do wyniku k100. Dorzut:1 + 5 (kostka Lucasa) = 6 - parzysta
Zaproszenie Lucasa było jej w sumie bardzo na rękę, bo miał rację - planowała podszkolić się z dziedziny eliksirów już od jakiegoś czasu. Wężoustość była bardzo wymagającą umiejętnością zarówno pod względem trudności przyswojenia sobie mowy węży, jak i pod względem poświęceń, które należało poczynić, by osiągnąć sukces. Tak długo, jak długo dziewczyna planowała zachować to w tajemnicy, nauka warzenia była niezbędna, by mogła samodzielnie przygotować odtrutki na efekty ugryzień jadowitych okazów czy chociażby wywar detoksykujący, który pozwoliłby jej pozbyć się ich z organizmu... Zanim jednak wbiła się bezczelnie na spotkanie Laboratorium Medycznego, napisała do przewodniczącego list z prośbą o zgodę na jej gościnny udział w zajęciach, tak na wszelki wypadek. Ledwie dotarła pod salę, po drodze łapiąc jednego niuchacza, a cała zgraja chochlików - czająca się najwyraźniej na przechodzących tędy pierwszaków - zaatakowała ją z zaskoczenia, pikując ku niej z sufitu. Keyira zdążyła odskoczyć na bok i zyskać trochę na czasie; podczas gdy niebieskie paskudy próbowały pozbierać się z ziemi, ona wyciągnęła różdżkę i spowolniła całą grupę za jednym zamachem, po czym prostym accio przywołała jedną z klatek, gdzie upchnęła całą kornwalijską brygadę uderzeniową. Dopiero wtedy zauważyła, że z błyszczącej, mosiężnej klamki od drzwi zwisa kolejna parka niuchaczy, która najwyraźniej próbowała podwędzić element wyposażenia, uznając go za wystarczająco wartościowy. Jeden podsadzał drugiego, podczas gdy drugi obejmował wykończenie w kształcie liścia, ale nie wyglądało na to, by radzili sobie najlepiej. Spatryfikowała oba stworzenia i ostrożnie umieściła je w torbie z zamiarem odniesienia ich zaraz po spotkaniu. Dopiero wtedy dołączyła do reszty uczniów wewnątrz sali, przepraszając za drobny poślizg, ale ni e tłumacząc się w sumie w żaden sposób. — Zacznijmy od eliksiru — zgodziła się bez dyskusji. Sinclair miał słuszność co do tego, że w ten sposób będzie szybciej i wygodniej, gdyż babranie się we krwi przed zabraniem się za wywar mijało się z celem. Najlepiej było ograniczyć ryzyko zabrudzenia własnego stanowiska do minimum. — Nie mam problemu z wykrwawianiem się w imię nauki, możesz być spokojny — zaśmiała się i w czasie, gdy brunet zabrał się za składniki, ona zaczęła przygotowywać i rozkładać na blacie niezbędny sprzęt. Mimo wszystko przyglądała się mu kątem oka, uważnie śledząc wszystkie ruchy. Była tu w końcu po to, by się czegoś nauczyć.
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Para:@William S. Fitzgerald Kuferek z eliksirów:2 Kuferek z uzdrawiania: 16 Wynik rzutu k100:38 + 10 (W na egzaminie) + 2 (kuferek) + X Wynik rzutu k6: 2
Była szalenie ciekawa, po co na ostatnich zajęciach mieli pobrać sobie krew, nie było więc szansy, aby opuściła kolejne spotkanie Kółka Medycznego. Poza tym nie miała zamiaru pozwolić, żeby fiolka z jej krwią została w rękach tego diabła wcielonego Maxa, bo znając jego, to jeszcze kiedyś by się obudziła i nad łóżkiem zobaczyła swojego sobowtóra. Takich niespodzianek zdecydowanie wolałaby uniknąć. Wyjątkowo nie szła tym razem do klasy eliksirów samotnie, a w towarzystwie Willa, którego udało jej się wyciągnąć, chociaż to chyba trochę zbyt dużo powiedziane, bo sam chciał się trochę podciągnąć z uzdrawiania. Nie dziwiła się - była to naprawdę przydatna w życiu dziedzina, której podstawy dla własnego dobra powinien znać każdy czarodziej, a przynajmniej tak uważała Krawczyk. W końcu nigdy nie wiadomo, co się stanie i kiedy będzie potrzebne jakieś zaklęcie lecznicze. Gorszą 'połową' Kółka Medycznego były nieszczęsne eliksiry, ale starała się to dzielnie znosić. Nie można było mieć niestety wszystkiego. - Zabawa krwią brzmi niepokojąco, ale z ust Solberga wręcz strasznie - skomentowała z lekkim parsknięciem, kiedy zaczął im tłumaczyć, czym będą się dzisiaj zajmować. Nie potrafiłaby nawet powtórzyć nazwy eliksiru, który mieli uwarzyć, ale mimo to nie traciła całkiem dobrego nastawienia - w końcu (na szczęście!) nie musiała pracować sama, a z tego co się orientowała, to Will lepiej sobie radził w tej dziedzinie niż ona. - Nie zemdlejesz z przerażenia przy pobieraniu krwi? - spytała troskliwym głosem, wręcz jakby zwracała się do dziecka i uniosła brwi. Widać było, że jest rozbawiona, choć raczej nie powinna, bo wiedziała, że nie każdy dobrze znosi takie rzeczy. Była to sprawa indywidualna; tak jak na niej widok igły nie robił jakiegoś większego wrażenia, tak już kogoś innego mógł doprowadzić do paniki. Sama zresztą miała problemy, kiedy gdzieś było więcej krwi. Mimowolnie spojrzała w kierunku Felinusa, wspominając ich pamiętną, majową lekcję. - Jestem pewna, że coś skopię. Mogę się nawet założyć - westchnęła, opierając się rękami o blat ławki i czytając przepis widniejący na tablicy. Zawsze w pewnym momencie coś szło nie tak - a to za dużo danego składnika, a to za mało, a to w ogóle przez pomyłkę jakiś pomijała... Miała tylko nadzieję, że wyjdą z tej lekcji w całości. Naprawdę nie chciała więcej.
William S. Fitzgerald
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Para: @Aleksandra Krawczyk Kuferek z eliksirów: 10 Kuferek z uzdrawiania: 4 Wynik rzutu k100: 10 + 10 (W z egzaminu) + 10 (kuferek) + 50 (od Olki) = 80 Wynik rzutu k6:2
Bez większego namysłu przystał na propozycję Olki, żeby towarzyszyć jej w najbliższych zajęciach w ramach Laboratorium Medycznego. Nie tylko była to okazja, żeby spędzić nieco czasu razem, ale i – przede wszystkim – możliwość, żeby odrobinę popracować nad swoimi umiejętnościami uzdrowicielskimi, by w razie czego móc samemu się połatać, a to przy obranej przez niego karierze mogło się okazać nieocenione; w końcu jakby na to nie spojrzeć quidditch potrafił być dość urazogennym sportem. Wprawdzie nie przynależał do tego konkretnego kółka, ale ostatnio i tak zaczął rozważać członkostwo (właśnie przez wzgląd na uzdrawianie, eliksiry to tam pal licho, choć jakąś tam wiedzę też warto było mieć), więc dzięki temu będzie mógł zobaczyć co i jak przed podjęciem ostatecznej decyzji czy warto w to ładować czas. Chociaż znając Solberga i jego pomysłowość, to mógł mieć pewność, że przynajmniej na nudę nie będzie w stanie raczej narzekać. No chociażby dziś mieli się pobawić trochę krwią, sounds fun. — Sam bym tego chyba trafniej nie ujął — zgodził się z dziewczyną, również cicho przy tym parsknąwszy, gdy Max przedstawił im plan na dzisiejsze spotkanie. Warzenie eliksiru… jakiegoś tam, nawet nie usiłował zapamiętać tej nazwy, bo szczerze wątpił, żeby mu się udało i żeby było to do czegokolwiek faktycznie potrzebne. Nie był może jakimś mistrzem kociołka, ale jakoś tam sobie zwykle dawał sobie radę, chociaż ten konkretny to akurat wykraczał poza jego możliwości. Nie miał jednak pracować sam, więc nie powinno być aż tak źle… chyba. Uniósł nieznacznie brew na słowa Krawczyk, by zaraz potem cicho prychnąć z udawanym oburzeniem. — To urocze, że aż tak bardzo się o mnie niepokoisz, ale bez obaw, postaram się być dzielnym pacjentem — zapewnił, błyskając w jej stronę zębami w rozbrajającym uśmiechu, bez trudu dostrzegając jej rozbawienie, które zresztą podzielał i po nim też to było dobrze widać. Miewał w końcu otwarte złamania chociażby, pobranie kilku mililitrów krwi nie wydawało się przy tym niczym strasznym. — Szczególnie, jeśli potem będę mógł liczyć na buziaczka w ramach nagrody — dodał, bo to było zdecydowanie silniejsze od niego, poruszywszy przy tym wymownie brwiami, wciąż z tym samym uśmiechem na ustach. Przestudiował uważnie przepis, który widniał na tablicy, by zaraz potem z powrotem ulokować swoje ciemnobrązowe ślepia na Puchonce, która zdawała się wyraźnie podupaść na duchu. — Hej, nie ma co się łamać już na wstępie — rzucił w jej kierunku, delikatnie pyrgając przy tym rudowłosą łokciem w bok i obdarzając uśmiechem. — W najgorszym wypadku wraz z naszym kociołkiem wyleci połowa klasy, nic wielkiego — stwierdził półżartem, półserio, bo przy warzeniu eliksirów i taką ewentualność należało niestety brać pod uwagę; czasem wystarczyła nawet drobna niezgodność z przepisem, by doszło do tragedii na taką skalę. Wierzył jednak, że aż tak czarnego scenariusza uda im się uniknąć, bo w końcu co dwie głowy to nie jedna, prawda? — Przygotujesz stanowisko? Ja zgarnę w tym czasie składniki, których potrzebujemy — zaproponował na dobry początek, bo w końcu trzeba się było zabrać do roboty i odczekawszy moment na odpowiedź ze strony Aleksandry, udał się w kierunku szafek, żeby zebrać ingrediencje.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Przewrócił tylko oczami na słowa @Felinus Faolán Lowell. Max wiedział już, że w tym zamku ściany mają uszy. Na szczęście mógł wyżyć się na kręcących się wokół jego kociołka chochlikach częstując je co rusz Drętwotą, czy innym paralizatorem. -Jak jesteś na tyle odważny, żeby zjeść to co Ci dam, to może się coś znajdzie. - Wyszczerzył się do @Maximilian Brewer i postanowił zrobić mały obchód by sprawdzić, jak radzą sobie inni. Doskonale wiedział, kogo się dzisiaj spodziewać, chociaż widok Williama nieco go zaskoczył. Skłamałby jednak mówiąc, że nie cieszy się na widok rudzielca. Uśmiechnął się pod nosem, słysząc jego wymianę zdań z Olą. No tak, nie mógł jej winić za to. Sam prawdopodobnie podchodziłby do podobnych sytuacji z bezpiecznym dystansem. Właśnie wracał do swojego kociołka, gdy zobaczył kątem oka, że coś się rusza. Szybko rzucił w tamtą stronę Immobilus i podszedł. Okazało się, że w kącie gnieździły się dwa niuchacze. Max szybko przywołał do siebie klatkę i je tam zamknął. Chociaż szkodniki miał już względnie z głowy.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Eliksir Hematografowy nie należał to złożonych wywarów, których przygotowanie zajmowało nie wiadomo ile czasu. Kątem oka dostrzegł w pewnym momencie @Cassian H. Beaumont, któremu posłał lekki uśmiech, w odpowiedzi na jego skinienie na powitanie. Kiedy główne składniki znalazły się już w kociołku, a substancja bulgocząca w nim kilka chwil później zmieniła kolor na transparentny, mogli przejść do przelania magicznej cieczy do szklanych fiolek i użyć jej do odczytania składu swojej krwi. Keyirze pozostało jeszcze pozyskać kilka mililitrów swojej krwi, aby można było zacząć ćwiczyć magiczne badanie. - Użyj Vulnus Alere, a rana od razu się zasklepi - poradził jej, kiedy nakłuła palec, aby pobrać próbkę krwi. Kiedy mieli już wszystko co było im potrzebne, można było przystąpić do głównej części zadania. Najpierw wylał kilka kropel swojej krwi do jednej porcji eliksiru, aby dowiedzieć się jaki kolor przybiorą smugi w bezbarwnej niemal cieczy i co powie na temat jego stanu zdrowia. Na podstawie tego co wiedział na temat poszczególnych składników krwi, porównał kolorowe pręgi w płynie, aby ostatecznie uznać, że wszystkie zmiany mieszczą się w granicach normy. Przy okazji czytania z kolejnej porcji wywaru, tym razem z dodatkiem krwi Shercliffe próbował pokrótce wytłumaczyć jej jak interpretować poszczególne kolory w magicznej cieczy.
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Chochliki wyrzuciły na najbliższy teren dwa kieszonkowe bagna. Smród jest nie do wytrzymania, a przemieszczanie się graniczy z cudem. Błoto klei się do ubrań, nieprzyjemnie dla ucha pluska, a chochliki zanoszą się śmiechem i próbują Cię nim jeszcze dodatkowo ochlapać. Schwytany przez Ciebie niuchacz miał przypiętą do futra syrenią spinkę. Masz dwie opcje: zachować ją bądź oddać właścicielce (koleżanka z pierwszych klas dowolnego domu, która dosyć głośno rozpowiada, że została okradziona), a wówczas dostrzeże to jeden z nauczycieli i ceniąc Twoją uczciwość obdaruje Cię 15 punktami dla domu (zgłoś je w odpowiednim temacie!) Jeśli jesteś dorosły: możesz zachować spinkę bądź ją sprzedać za 30 galeonów.
Para: @Lucas Sinclair Wynik rzutu k100: 126 Dorzut:6 - parzysta
Lucas dodawał do kociołka kolejne składniki: wrzucał, dosypywał, kruszył, a ona stała nad aparaturą i mieszała zawartość miarowymi, okrężnymi ruchami. Drewniana łyżka co jakiś czas uderzała w żeliwne ścianki naczynia, ale zupełnie nie zwracała na to uwagi, zbyt zajęta obserwowaniem wirującego wywaru, który co chwila zmieniał kolor i konsystencję. Być może dla Lucasa ten eliksir faktycznie nie zaliczał się do szczególnie złożonych, ale ona nie miała w tej dziedzinie większego doświadczenia. Do tej pory ta wiedza była jej potrzebna jedynie w teorii i nawet jeśli we wcześniejszych latach potrafiła uwarzyć coś bardziej ambitnego, tak teraz pozostały jej w głowie już chyba tylko same podstawy. Kiedy Lucas zajął się przelewaniem płynu do fiolek, ona przeszła do upuszczania sobie krwi. — Jasne — odpowiedziała, stosując się do lucasowego zalecenia. Kilka chwil później po rance nie było ani śladu. Zerkała co chwilę, kiedy Sinclair interpretował wyniki, kryjące się w jego materiale, a potem nachyliła się nad jego ramieniem, gdy w końcu dodali do eliksiru jej własną krew. Przez chwilę nic się nie działo, a potem... Fiolka po prostu eksplodowała. Keyira chwyciła Lucasa za ramię i odruchowo pociągnęła go za sobą o kilka kroków w tył. Zdołała przymknąć oczy, ale nie powstrzymać głośnego przekleństwa, a gdy je przetarła i w końcu otworzyła, mogła jedynie westchnąć z rezygnacją. Widząc kolor włosów swojego partnera, parsknęła mimowolnie i pokręciła głową. — Czy nam wszystko musi wybuchać w rekach? — zapytała, walcząc jednocześnie z irytacją i rozbawieniem. — Jestem pewna, że znajdzie się przynajmniej jeden idiota, który stwierdzi, że to dlatego, że mam za dużo jadu we krwi... — prychnęła i wywróciła oczami.