Etap I: 12Etap II: 3Eksperymenty: Cóż, tak nie ogarnia eliksirów, że i tak i tak to jeden wielki eksperyment przetrwania
Podpowiedź od Xan: J c’:
Modyfikatory: -
Modyfikator za dyskusję: Nie
Ostateczna punktacja: 25 (4) + 30 = 55
Mechanika rozrabiania: -
Unik: F c:
Może i teraz nie był w ławce sam, ale, tak jakże
pocieszająco, miał przy sobie nie tylko obserwatora rychłej i nieodzownej porażki, a prowodyra! Bo co do tego, czy była w stanie przetrwać te zajęcia bez upokarzanie siebie i zniszczenia kociołka nie miała wątpliwości – zdecydowanie należała do przypadków wybitnie beznadziejnych. Skrupułów, podobnie jak szans na poprawę, nie było w niej żadnych, więc i dla dobrej zabawy była gotowa w tarapaty wciągnąć ze sobą Terry’ego.
Szczególnie, że chłopak wyglądał, jakby tego potrzebował. To znaczy pozytywnej dawki chaotycznej energii, niekoniecznie upokorzenia – to Remy była w stanie przyjąć na klatę z wyszczerzem godnym eliksirowarskiego debila, którym niezaprzeczenie przecież była. Prychnęłaby pod nosem cicho na tę myśl, zdecydowanie zabawną o tym, co dziś mogłoby pójść nie tak, ale jej intuicja wróciła do chłopaka. Była równie energiczna co emocjonalna, a to drugie sprawiało, że płynnie odnajdowała się w atmosferze, szczególnie dookoła bliskich jej osób.
Chłopak niby uśmiechał się jak zwykle, a jego luzacka, wesołkowata maniera była na miejscu. No właśnie, niby. Bo choć wszystko zdawało się poukładane, były w jego zachowaniu drobne odsunięcia od normy, składające się na obraz znacznie bledszy niż zazwyczaj.
Nie była pewna, czy powinna podejmować się tematu, szczególnie w zatłoczonej sali nad chyba najmniej odpowiednim przedmiotem. Z drugiej strony trudno jej było po prostu
odpuścić, gdy coś gryzło jej przyjaciół. Mogłaby się na start i bezmyślnie rzucić za nim w ogień, a powstrzymywało ją przed tym tylko to, że przy innych osobach żar ten mógłby i jego sparzyć.
-
To może zamiast w kociołku, potopimy się w herbacie po lekcjach? – zaproponowała z delikatnym, zachęcającym uśmiechem, szturchając go lekko w bok. Nienachalnie zmartwione spojrzenie w połączeniu z jej promiennością mówiły same za siebie, że była gotowa być dla niego w trudniejszej chwili, ale, dla pewności, wzruszyła jeszcze ramionami w krótkim geście, świadczącym o tym, że jeżeli o niego chodziło, nie był to dla niej najmniejszy problem.
Na rozmowy jednak o tym i większych zapewnieniach nie było ani miejsca, ani czasu, szczególnie, że pani profesor postanowiła odpytać ich z wiedzy. Matematyka nigdy nie kłamała, a ich zero plus zero równała się tylu, co nic. Dokładnie to było w jej głowie, gdy tylko uwaga nauczycielki zwróciła się na nią. Na całe szczęście pani Grey należała do osób dających szansę, a w dodatku umiejących ciągnąć za język, więc po paru odpowiednio sformułowanych pytaniach i sprytnym podsunięciu faktów, ku własnemu zaskoczeniu Remy była w stanie wydukać parę rzeczy.
-
Ty wiesz, że ja dla ciebie wszystko – zaczęła szeptem, nie umiejąc pohamować śmiechu, który wcale nie brzmiał, jakby miał zapowiadać coś dobrego. –
Ale z moimi umiejętnościami możesz równie dobrze jako bonus wymyśleć. Co nie znaczy, że się nie postaram! – puściła mu oczko, wskazując na siebie kciukiem, a zaraz prychnęła jeszcze głośniej, słysząc jego komentarz o wzroście. Jako osoba niskopodłogowa, zdecydowanie rozumiała podobne problemy. –
Tak śmigasz w górę, że zaraz to ty mnie będziesz deptać – wytknęła na niego język i raz jeszcze zmierzwiła mu zaczepnie włosy, tak jak potrafiły to robić starsze siostry – z idealnie wyważoną zaczepnością i złośliwością w stosunku do czułości w tym geście. Może sama nie była niczyją starszą, ale jej brat rozwalał jej w taki to właśnie sposób włosy na tyle często, by dokładnie wiedzieć, jak podobny gest wykonać. Nie wstrzymywała swojego chichrania się przy tym. –
A póki co… Neonowy róż! – zawtórowała mu z entuzjazmem, mając nadzieję, że te drobne głupotki i mało dojrzałe wygłupy trochę poprawią mu humor.
Humor pewnie też mógłby poprawić idealnie udany eliksir, to jednak było coś trudniejszego od rozśmieszenia Patola i i tak była zadowolona, że pani Xanthea zauważyła jej starania.
Postarał się też ktoś w klasie i to bardziej od niej, bo, panie i panowie! To nie oni wybuchnęli kociołek! Za to oberwała za tego, kto to zrobił, bo na jej nogę i rękę bryzgnął eliksir. Chociaż szybko się go pozbyła, na skórze został jego wizualny efekt.
-
Rozanow mnie zabije... - złączyła wargi w wąską linię na myśl o tym, że w weekend miała zawody, a zaraz zaśmiała się na cały głos, oglądając nową ozdobę. -
No ale nie no! Teraz to będę dopiero zauważalna! Tylko nie sądzisz, że będzie się gryzło z neonowym różem? - ćwierkała i paplała, oglądając to rękę, to patrząc na swoje jeszcze blond włosy.
-------
Since too many posts were made, this topic has been divided automatically. You can find the rest of this topic here :
https://www.czarodzieje.org/t22961-klasa-eliksirow