Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 21 z 39 Previous  1 ... 12 ... 20, 21, 22 ... 30 ... 39  Next
AutorWiadomość


Lily Black
Lily Black

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 31
Galeony : 114
  Liczba postów : 105
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptySob 1 Sty 2011 - 22:12;

First topic message reminder :

- Widzę, że ty też nie grzeszysz nagannym humorem. - Powiedziałam, a po chwili obie śmiałyśmy się jak dwie szajbuski. Po chwili zdałam sobie sprawę, że wszyscy siedzący na sali patrzą na nas jak na ostatnie kretynki, a mój brzuch nadal szalał. No cóż, w końcu ta sałatka to moja dzienna porcja warzyw. Więcej już jeść nie będę, więc władowałam sobie ogromną ilość warzyw na talerz. Tak samo uczyniłam z talerzem siedzącej naprzeciwko Elliott, uśmiechając się do niej.
- Jesteś chuda jak patyk, dziewczyno. Powinnaś też coś jeść. - Dodałam, widząc jej zdezorientowaną minę. - A teraz, ładnie, siup. - Nabiłam na widelec sałatę i wcisnęłam jej do buzi. Sama później też sobie władowałam. Pewnie wyglądałyśmy teraz jak chomiki, z pełną ilością jedzenia zgromadzonego w policzkach.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyNie 19 Cze 2011 - 23:43;

Od czasu żółtej chusty (która pewnie do dziś, walała się gdzieś pod łóżkiem albo w szafie), Bell starała się unikać Morpheusa, więc przestała chodzić na lekcje Opieki i w ogóle musiała mieć się na baczności, bo w szkole pojawiało się coraz więcej osób którym nie chciała pokazywać się na oczy. Bardzo wygodne byłoby tu bycie matamorfomagiem, ale niestety przy swoich prawie osiemnastu latach, rudowłosa nie miała już nadziei na odkrycie tej jakże użytecznej umiejętności. W każdym razie, kiedy były gajowy zniknął, a potem się pojawił w takiej... no, postaci, że wtedy naprawdę było czego unikać, to kiedy odzyskał swój dawny wygląd, Bell mogła śmiało uznać, że wcale nie jest taki straszny. Tym bardziej, że chyba zaczął się częściej golić!
Nie miała pojęcia jak do tego doszło, bo w wersję, że niby akurat ona (z powodu co go już zdążyła zapomnieć) ma zatańczyć z panem Phersu, kompletnie nie wierzyła. Z pewnością, chodziło tutaj o jakąś głębszą intrygę, której jeszcze nie zdążyła rozgryźć. Założyła więc zieloną sukienkę (bez okularów, of kors), która w jakiś tajemniczy sposób była w całkiem podobnym odcieniu co ubranko Morpha. Co do włosów, to jak zwykle zostawiła je rozpuszczone, ale tego akurat można było się domyślić.
Kompletnie nie wiedziała co ma odpowiedzieć na powitanie bo ciche "yy" albo "dzień dobry", kompletnie tu nie pasowało, a znowu milczeć też nie powinna. Patrzcie no, co zrobił już pierwszym wypowiedzianym zdaniem.
- Tak, znowu - powiedziała, z całkiem miłym uśmiechem. Roweno, jakie to żenujące, mogła wymyślić coś bardziej krukońskiego. Zaczęła grać muzyka, weszli za przedostatnią parą, więc miała nadzieję, że nie będzie próbował ciągnąć tej jałowej dyskusji (chociaż to słowo było zdecydowanie za wielkie na coś takiego), albo przynajmniej powie coś, na co będzie mogła wymyślić jakąś inteligentną odpowiedź.
Bell nigdy nie była zbyt dobra w tańcu, dlatego zazwyczaj starała się robić cokolwiek innego, a jeszcze walc... to już zupełnie. Ale żeby nie było - ćwiczyła! więc nie musiała kompletnie zdawać się na Morpheusa.
W końcu taniec się skończył - wyszedł jak wyszedł, miała nadzieję, że wcale nie tak źle, jak to sobie wyobrażała. Podeszła, o dziwo wciąż w towarzystwie nauczyciela, do stolika z jedzeniem, napojami i co to tam było. Zdecydowanie musiała się napić czegoś zimnego.
Powrót do góry Go down


Rocio Rosado
Rocio Rosado

Student Ravenclaw
Wiek : 33
Galeony : 50
  Liczba postów : 46
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyNie 19 Cze 2011 - 23:47;

No tak wydawało się, że Dimiś ogólnie dość mało ogarniał. I faktycznie, Manuel wyglądał dość dziwnie, ale czy Rocio potrafiłaby powiedzieć choćby złe słowo na kochanego braciszka? Pewnie nie, nawet jeśli ubrałby się jeszcze gorzej (o ile to możliwe). Rosado obdarzyła go swoim słynnym, słonecznym uśmiechem na jego burknięty komplement. Faktycznie taniec nie szedł mu zbyt dobrze, ale przy pomocy Rocio nie wyszło im to tak niezgrabnie jak mogło i w końcu oboje dosyć zadowoleni zeszli z parkietu.
Ona oczywiście nie zauważyła, że chłopak się wyłączył, przejęta swoją krótką mową, nawet nie skapnęła się, że on rozmyśla o czymś zupełnie innym. Dlatego kiedy odpowiedział na pierwszy pytanie już chciała odpowiedzieć na to coś, ale wtedy ten oznajmił, że zaschło mu w gardle.
- Och, Dimitri, zdecydowanie zbyt dużo pijesz, na pewno jest wiele innych rzeczy, które mogłyby odwrócić twoją uwagę od problemów. Na przykład buddyzm – Mówiła kiedy kierowali się w kierunku stoliku z ponczem. Ale o ile Dimiś optymistycznie podchodził do upicia się tym niskoprocentowym napojem, to Rocio właśnie liczyła na to, że nie uda mu się dziś osiągnąć tego celu. Wypiła kubek który jej podał.
Do sali z powrotem weszła LSD. Oczywiście Rosado zauważyła kiedy ta weszła. I pomyślała czy może jeśli nie da się słowami namówić Dimisia do przestania picia, to może chociaż jej cała osoba odwróci go od tego tematu.
Wracając do zalet sukienki, Rosado podeszła odpowiednio blisko i wyeksponowała jako tako górne partie swojego ciała, kładąc dłoń na ramieniu chłopaka.
- Naprawdę picie nie jest dobre, może zamroczyć umysł w sytuacjach, w których nie jest to pożądane – powiedziała dość cicho lekko zagryzając wargi. No dobra, może nie była zbyt dobrą kusicielką. Raczej trochę żałosną, ale modliła się o to, że Dimiś skupił się na tym co chciała, więc musiała coś tam robić.
Ale oczywiście jej misterny plan wywołania zazdrości u koleżanki (swoją drogą, czemu ta Lunarie wciąż jest w jej głowie? Okropne.) Bo oto dziewczyna zamiast zwracać uwagę na nią, pobiegła do Lavrova, który został właśnie uderzony. Rocio drgnęła aż na ten widok i przez chwilę sama, jako dobra dusza, chciała udzielić pomocy. Ale widząc, że LSD bardzo pragnie się nim zająć, odwróciła się do swojego partnera.
- Ale bajzel się tu robi – mruknęła i dotknęła długim palcami jego policzka, by zwrócić na siebie jego uwagę. Nie, wcale nie chciała wykorzystywać Dimisia w żaden sposób. Tylko że teraz trochę wyłączył jej się tryb dobrej duszy, jak zobaczyła, że nic nie układa się po jej myśli rozejrzała się dookoła.
- A palisz czasem trawę, Korotya? – zapytała. Ależ on miał fajne nazwisko.
Powrót do góry Go down


Effie Fontaine
Effie Fontaine

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pół wila
Galeony : 4381
  Liczba postów : 2482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t24-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t253-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7168-effie-fontaine#204310
http://czarodzieje.forumpolish.com/forum
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Administrator




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyNie 19 Cze 2011 - 23:59;

Raczej nie podzielała zdania Borisa na temat mugoli, a wręcz na pewno. Nie wyobrażała sobie, że wszystko to miałoby zostać wyciągnięte na wierzch. Chyba nie chciałaby w takim świecie żyć.
- A gdyby już o nas wiedzieli, nie sądzisz, że próbowali by nas jakoś wykorzystać? Zaraz by chcieli aby czarodzieje nie wiadomo co dla nich robili. Tak jak jest teraz, jest lepiej - Jeśli chodziło o ich świat, to raczej wydawał się Effce mało interesujący. Nie znali czarów, musieli się zadowalać jakimiś urządzeniami, albo robić coś ręcznie. Czego tu się uczyć? Chyba, że konstrukcji tych ich maszyn, co raczej niewiele ją obchodziło. Pewnie pod tym względem była po prostu stereotypowa, ale czego tu się spodziewać?
Zaciągnęła się swoim papierosem jeszcze parę razy, aż w końcu niedopałek rzuciła pod nogi, by przydeptać go wysokim obcasem.
Później z lekkim uśmiechem wysłuchiwała tych jego słów, że pewnie wyślą ich na Grenladię. Nie, to raczej było mniej prawdopodobne. A przynajmniej nie sądziła by jakikolwiek nauczyciel, nie mówiąc już o dyrektorze chciał pojechać z uczniami na wakacje do tak mroźnej krainy. Później chciała dodać coś na temat tych imprez, że pewnie zaraz po przyjeździe jakąś się zrobi, ale nie było jej to dane. Nagle bowiem dziewczyna zorientowała się, że w ich kierunku zmierza Orlov. Owszem wyglądał na cholernie wściekłego, ale przecież sam się o to prosił. Nie patrzyła na niego przychylnie, raczej jakby udowadniając, że zrobi co się jej podoba.
On najwyraźniej także.
Nagle chłopak tylko mocno się zamachnął i uderzył Borisa. Effka automatycznie zakryła ręką usta i aż cofnęła się o krok. Czy on całkiem oszalał?! Brawo panno Fontaine, czyż chciałaś wywołać w nim zazdrość? O tak, właśnie widziałaś jej niebywale silny okaz. Zrobiła wielkie oczy, gdy chłopak złapał ją tak silnie za nadgarstek. Ale zaraz wróciła do niej pewność, która tylko na chwilę, gdzieś się zachwiała. Przecież cóż jej tu niby zrobi?
- Co takiego? Rozmawiam? Przypuszczam, że dlatego, że mam na to ochotę - powiedziała przez zaciśnięte zęby, próbując wyrwać się z jego uścisku. I, że jeszcze niby ma się mu tłumaczyć?! A co ona takiego zrobiła?
Swoją drogą czy jemu już całkiem odbiło, żeby bić tego niewinnego Borisa?! Chciała się za nim rozejrzeć, ale już go nie było w pobliżu.
No dobra. Eff namieszała. I to cholernie namieszała.
Powrót do góry Go down


Grigori Orlov
Grigori Orlov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 46
  Liczba postów : 542
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4219-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4220-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7195-grigori-orlov
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon 20 Cze 2011 - 0:22;

Sam nie był pewny co on wyprawia. Był tak cholerni zły. Tak strasznie nabuzowany. Dlatego nie powstrzymał się od uderzenia dobre kumpla i nawet nie przeprosił. Chociaż to przemknęło mu przez zamroczony alkoholem i złością umysł.
Lunarie. Czy ona coś do niego mówiła? Śmiała go upominać za to co zrobił? Przecież musiał. Chyba widziała, ze musiał to zrobić! Boris powinien zorientować się co się święci i jaka jest ta paskudna, okropna Ślizgonka z którą rozmawiał.
- Spadaj Lunarie – burknął sobie pod nosem niezbyt przyjemnie. Skoro był w stanie uderzyć Lavrova, to chyba nie powinno się od niego wymagać, żeby był miło dla jakiejś tam kuzynki Steve’a.
Ale nieważne. Tamci już wyszli. A ludzie na sali, którzy niewiadomo dlaczego skupiali na nich, nie istnieli dla Rosjanina. Tylko Effie. Paskudna, niedobra niby dziewczyna.
- Rozmawiasz? – powiedział, zapytał, zapiszczał Grigori. Jego palce zacisnęły się mocniej na jej nadgarstku.
- Specjalnie to zrobiłaś. Specjalnie robisz to wszystko – powiedział mrużąc swoje szalone oczy. Zorientował się, że sprawia jej ból po jej minie, więc puścił jej dłoń. Ale mogła mu uciec, więc złapał ją za jej nagie ramiona.
- Jesteś cholerną manipulatorką, chciałaś wywołać u mnie złość, zazdrość czy bóg wie co. Bo myślałaś, że wspomniałem o Borisie, bo byłem trochę zazdrosny o tą błahostkę. Nie zrozumiałaś, że chodziło mi tylko i wyłącznie o to, że uczestniczył w turnieju – mówił dość szybko, ale wyraźnie, wlepiając spojrzenie w jej zielone tęczówki.
- Bo ty myślisz, że wszystko kręci się wokół ciebie. Ciebie i twojej pieprzonej urody. No jesteś pół- wilą, wszystko ci wolno i nikt nie powinien ci odmawiać.
Mówił coraz głośniej, coraz bardziej ją oskarżał, od czasu do czasu niezbyt delikatnie trząchał jej ramionami. Chyba nigdy nie powiedział tyle słów do Effie.
- A ja cały czas nie wiem czego ty ode mnie chcesz. Nie wiem dlaczego mam zostawiać w tej beznadziejnej Anglii, tylko po to, żeby cały czas się kłócić z nic nie wartą egoistką!
Może trochę się rozpędził. Ale był na granicy wytrzymałości. Miał ochotę walnąć jeszcze kogoś. Dobrze, że mimo wszystko nie podniósłby ręki na pannę Fonataine. A nawet w końcu puścił jej ramiona i zacisnął ręce w pięści.
Powrót do góry Go down


Gaspar Vásquez
Gaspar Vásquez

Student Gryffindor
Wiek : 33
Galeony : 1
  Liczba postów : 114
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon 20 Cze 2011 - 0:52;

Meksykanin był zwykle bardzo pozytywnie do wszystkich nastawiony, każdego lubił i nigdy nie osądzał z góry. Takie trochę hipisowskie dziecię z niego było, zawsze wiernie przekonane o równości wszystkich. Natomiast przyjaciel Viv ewidentnie miał inny sposób patrzenia na życie. Chłopak pierw uniósł brwi słysząc jego nieprzychylne słowa. Ale nic nie powiedział, przecież po co miał się w ogóle wdawać w dyskusję. Może ten chłopak po prostu nie lubił wszystkich z reguły? Chciał wzruszyć ramionami, obrócić się i sobie pójść, ale wtenczas odezwała się Viv. Przez całą jej wypowiedz patrzył na nią zaskoczony. Czuł się trochę jakby widział kogoś innego. Dziewczyna przecież zawsze była taka zupełnie miła. Teraz jednak nie miała najmniejszego problemu z mówieniem ostrych słów do swojego przyjaciela. Obserwował ją zupełnie zaskoczony. Co więcej, całkowicie milcząc. Dopiero kiedy zaczęli się oddalać musiał coś do niej powiedzieć.
- Vivien, to Twój przyjaciel, na pewno nie chciał… - ale w tym momencie urwał. Nagle dostał cholernie mocno z tej przeklętej laski. Aż zachwiał się na nogach, biorąc jakiś głęboki wdech. Całe plecy tak cholernie go bolały, że myślał, iż zaraz oszaleje. Przez chwile postał w miejscu nie obracając się w stronę ślepego chłopaka. Czekał, aż ból, choć minimalnie zmaleje. I owszem nieco osłab, ale za to poczuł coś innego.
Niekiedy młody Vásquez wpadał w pewnego rodzaju stany, gdy jego humor gwałtownie się obracał i chłopak stawał się o wiele bardziej opryskliwy. Swoją drogą te zmiany zwykle przychodziły bardzo naturalnie, bez zupełnie większego powodu. Jednak, czy sytuacja która wniknęła nie była idealnym pretekstem do choć lekkiej odmiany?
Meksykanin obrócił się patrząc z jakąś zawiścią na chłopaka. Szybko podszedł do niego, wyrwał mu z ręki tą cholerną laskę i z impetem zaczął ją łamać. Najpierw uderzył nią o ziemie, później po prostu złamał ją nogą. Nieco jak obrażone dziecko, które czegoś nie dostało, bądź wtedy gdy jako małolat niszczył coś przez furię. Częścią z laski, która została mu w ręku, rzucił w chłopaka.
- Mi jeszcze bardziej – odpowiedział zezłoszczony i obrócił się w tym swoim nowym, pochmurnym nastroju, który tak bardzo do niego nie pasował.
A więc Viven i Gasapr zaliczyli wieczór, podczas którego każde z nich mogło się przekonać o swoich drugich stronach!
Powrót do góry Go down


Effie Fontaine
Effie Fontaine

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pół wila
Galeony : 4381
  Liczba postów : 2482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t24-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t253-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7168-effie-fontaine#204310
http://czarodzieje.forumpolish.com/forum
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Administrator




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon 20 Cze 2011 - 1:54;

Nawet nie zwracała uwagi ile osób na nich w tej chwili patrzy, a swoja awanturą na pewno musieli przyciągnąć wzrok innych. Jednak zupełnie nie była w stanie się na tym skupić, istniał w tej chwili dla niej tylko rozwścieczony Grig, którego sama sprowokowała. Czując mocniejszy ucisk na nadgarstku, spróbowała się znów wyszarpnąć. Chyba zrozumiał, w końcu zaraz ją puścił. Automatycznie rozmasowała sobie nadgarstek, nie odrywając jednak spojrzenia od jego szalonych oczu. Owszem, zrobiła to specjalnie. Jednak teraz uśmiechnęła się tylko zupełnie chłodno.
- Jeśli tak Cię dotknęło to, że poszłam porozmawiać z Borisem, bo miałam dość tej idiotycznej wymiany zdań, to trzeba było mnie zatrzymać. Teraz natomiast o co ta zazdrość? O parę wymienionych zdań. To była tylko rozmowa. – Owszem, tamto odejście było celowe, chciała zrobić na złość i takie tam. Tylko, czy ona wskoczyła Borisowi w ramiona i zaczęli się namiętnie całować, czy może tylko zamienili parę zdań?!
- No oczywiście, przecież nieustannie wszystkich facetów w tym zamku obwijam sobie wokół palca, by za mną biegali – co on w ogóle jej mówił? Czy naprawdę uważał ją za tak pustą? Dobrze, może trochę manipulowała, ale nigdy nie była typem egocentryczki, która na piedestale stawiałaby swoją urodę. Co miała niby zrobić z faktem, że takie miała pochodzenie? Czy on jeszcze tego nie zrozumiał?
- Owszem, mogę robić co tylko mi się podoba. Tylko, że nie ze względu na jakieś geny, które tu nic nie mają do znaczenia! – już w końcu sama podniosła głos, zdenerwowana tymi jego idiotycznymi zarzutami. Czuła jak trząsł ją za ramiona, jakby to miało spowodować, by lepiej zrozumiała jego słowa? Otóż rozumiała i to zbyt dokładnie.
Nic nie wartą egoistką.
Matko, matko, matko, jak ona go w tej chwili nienawidziła.
Zamachnęła się ręką i otwartą dłonią uderzyła go w twarz. Zaraz ją cofnęła i wpatrywała się w niego z jakąś odrazą, wściekłością, smutkiem i żalem. Z wszystkim tym po trochu.
- Chcę od Ciebie tylko tego, żebyś wyjechał. I bardzo mi przykro, że tak Cię rozczarowałam. Jednak trzeba było wybrać inną dziewczynę. Może tamta nie próbowałaby nawet wdawać się z innymi w konwersacje. Z reszta przecież Cię już poznała, pewnie już wie, że w takim wypadku bijesz rozmówcę. – Uśmiechnęła się bardzo gorzko, jakby chcąc mu powiedzieć, brawa za totalny brak choć krzty zdrowego rozsądku.
Dlaczego oni doprowadzali się do czegoś takiego? Nie potrafili na dłuższą metę ze sobą przebywać. Owszem, czuli do siebie cholerny pociąg i gdyby nie to, pewnie zostali by zażartymi wrogami. Zamiast tego wdali się w jakiś romans, którego efekty musiały być katastrofalne. Pewne rzeczy po prostu nie mogą wyjść dobrze.
Obróciła nieco głowę i skierowała wzrok na jakieś puste stoliki. Nie chciała już na niego więcej patrzeć. Tym ruchem jednocześnie dając mu do zrozumienia, że już nie mają o czym rozmawiać, że teraz mogą się tylko rozejść we własne strony.
Powrót do góry Go down


Adelaide Ignissa Flynn
Adelaide Ignissa Flynn

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : V
Wiek : 30
Galeony : 30
  Liczba postów : 37
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon 20 Cze 2011 - 10:11;

Adelaide była co prawda trochę spóźniona, ale nic takiego się nie stało. I tak nie miała pary i nie umówiła się z nikim, więc mogła przyjść, kiedy jej się podobało. I tak też zrobiła, licząc po cichu na to, że znajdzie kogoś, kto zaszczyci ją rozmową.
Blondynka była ubrana w trochę nudną sukienkę, znalezioną w kufrze zeszłego wieczoru. Nawet nie pamiętała, gdzie w niej ostatnio była. Nie przepadała za mocnym makijażem, dlatego - gdyby nie fryzura i strój - wyglądałaby całkiem zwyczajnie. Włosy upięła delikatnie, aby dodawały wyglądowi subtelności.
W Wielkiej Sali był mały tłoczek, choć i tak dało się spokojnie przejść. Pewnie przez to, że było to dosyć obszerne pomieszczenie. Adele przeszła mniej więcej do połowy i zajęła wolny stolik.
Powrót do góry Go down


Colin Fitzgerald
Colin Fitzgerald

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 31
  Liczba postów : 440
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1248-colin-fitzgerald#33270
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon 20 Cze 2011 - 11:41;

Oj tam oj tam, powszechnie wiadomo, że Colin to ogólnie jest debil, a co za tym idzie, od zawsze jego pociąg do rzeczy takich jak nauka i książki był raczej średni. To znaczy nie, żeby sobie olewał, ale sformułowania takie jak „prawo przyciągania” wyglądały w jego tępych oczętach raczej średnio po angielsku, a co za tym idzie, niezbyt się zagłębiał w owe tematy. Nie ma się zatem co dziwić, iż nie wiedział o takim fakcie! Jemu tam się zawsze zdawało, że jak do kogoś pasujesz, to powinieneś raczej być podobny. Jak on i Joel! Oboje byli cudowni, oboje mieli loczki, oboje byli idiotami, ale skutecznie maskowali to urokiem osobistym i oboje byli niezłymi psami na baby, hehe.
Tymczasem bardzo chętnie dowiem się, jak to możliwe, że zdecydowała się podjąć kroki OSTREGO FLIRTU z Kolinosławem, który, w porządku, może i coś tam interesującego w sobie miał, ale w gruncie rzeczy wciąż pozostawał jednym z tych nijakich, głupich Puchonów. I, wbrew pozorom, z tą jego oryginalnością wcale nie było aż tak fantastycznie, jak się wszystkim zdaje. Bo, gdyby tylko się rozejrzała uważnie po Pokoju Wspólnym Hufflepuffu, zapewne znalazłaby nie jeden, nie dwa, a z dwadzieścia lub nawet więcej podobnych obiektów, w dowolnym wieku, o różnorakim wyglądzie, a nawet kolorze skóry, ha! Dobra, ale skoro zdecydowała się pomiziać akurat z nim, to naprawdę, oboje jesteśmy bardzo dumni i, mimo tego, że wciąż nie rozumiemy, jak to się może dziać, nie wnikamy, bo jeszcze się okaże, że panna Butterline zmieniła zdanie i co!
On chyba nawet nie miał telefonu, jeśli mam teraz się w to zagłębiać, no bo po co mu, skoro używał tylko i wyłącznie swojej boskiej sowy, Frędzla? (próbował wysyłać z listami Wuba, ale ten nie wywiązywał się ze swoich obowiązków, bo wszystkie listy zjadał) Ale nie no, tak hipotetycznie, to oczywiście, że by podał, wszak to tylko numerek, telefonu oczywiście, żeby nie było niedomówień. A ja tu mówię, że do tak hardkorowego flirtu nie był przyzwyczajony, wzdychające fanki, wachlujące się jego zdjęciami, to była wszak codzienność, yeah.
Ej no, ej no, jakie tam „całkiem dobrze mu szło”, synek, nie ma takiego mówienia! Poproszę natychmiast o cały poemat o cudowności tego pocałunku, fajerwerkach, motylkach i tak dalej no, bo nie jestem usatysfakcjonowana tym komentarzem!
Nawet się ucieszył, że nie zaczęła hasać jak Koń Rafał ani nie zrobiła niczego w tym stylu, bo to już kompletnie by go wytrąciło z równowagi, hehe.
- Może lepiej chodźmy, zanim zaczniesz mnie publicznie rozbierać, ehe – odparł, poprawiając swoją piżamkę, no bo jak to tak, no, tak bezczelnie ją podciągać! Skandal.
Ale dobra, nie bulwersował się zbyt długo, bo postanowili zgodnie zejść z parkietu, po czym zaczęli przepychać się przez tłum (ofkors nie puszczając swoich rąsi, hihi), raz po raz napotykając jakichś awanturujących się ludzi albo Samaela wygrażającego laską (pozdrawiam), a także ZUPEŁNIE PRZYPADKIEM I NIECHCĄCY TRAFILI NA JOELA STOJĄCEGO Z HANIĄ NAD SZCZĄTKAMI SZKLANKI I WCALE SIĘ ZNOWU NIE PRZYTULALI, NIE SKĄDŻE! Colin zdołał jednak powstrzymać najgorsze odruchy, takie jak wzięcie Kath w ramiona i rzucenie nią w Garcona, zatem można rzec, że udało im się wyjść z Wielkiej Sali bez zbędnych komplikacji, pomiajając fakt, że z wrażenia skoczyło mu ciśnienie, ale nieważne, nieważne, już wkrótce zapomni o tym nikczemniku.
Powrót do góry Go down


kapitan Morpheus Phersu
kapitan Morpheus Phersu

Nauczyciel
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 794
  Liczba postów : 452
https://www.czarodzieje.org/t947-morpheus-phersu
https://www.czarodzieje.org/t948-morpheus-phersu
https://www.czarodzieje.org/t7897-morpheus-phersu#
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon 20 Cze 2011 - 12:44;

Interesujące rzeczy miały miejsce podczas tegoż balu. Ale póki co, naprawdę nie chciało mu się odchodzić od prefekt naczelnej, Bell Rodwick, bowiem... właściwie nie wiedział dlaczego. Może tak zaskoczyła go tym jednym uśmiechem, że chciał sprawdzić, czy wyćwiczyła po prostu umiejętność chwilowego udawania zadowolonej, czy faktycznie nie brzydzi się nim już tak, jak kiedyś? Odwzajemnił uśmiech rudowłosej, zauważając dopiero teraz w uczennicy wiele cech, na które wcześniej nie zwracał uwagi. Bo była właśnie uczennicą. Ale hej, to nie Morpheus był znany z podrywania uczennic! To parszywy Charles Primrose, który nagle zniknął bez słowa pożegnania, za co nauczyciel serdecznie go w tej chwili nie znosił. Ale tylko przez chwilę.
Obserwował spokojnie kilka burd, które rozpętały się w sali. Nalał ponczu do szklanki i wręczył ją Bell, potem napełnił drugą i pociągnął łyk.
Rany, co za lura. Ale chyba nie przystało mu dolewać czegokolwiek do własnej szklanki przy prefekcie naczelnym, prawda?
- I pomyśleć, że poprzednie bale były tak spokojne w porównaniu z tym - zauważył, patrząc jak jeden ze studentów uderza drugiego, a potem krzyczy do drugiej prefekt naczelnej, Eufemii Fontanny. - Zastrzyk studentów naprawdę ubarwił życie tej szkoły.
Zdecydowanie HEHEHE. I szczerze mówiąc, sam chętnie rozpętałby jakąś aferę, pobił kogoś, czy coś. Przecież robił to jeszcze kilka lat temu. A teraz był zaledwie o parę lat starszy od studentów i musiał zgrywać odpowiedzialnego, dorosłego człowieka. Którym nigdy nie chciał przecież być, to nudne.
Ale nie interweniował. I tak pewnie wyrzucą go z posady nauczyciela, nie widział innej opcji. Nie dość, że zapłodnił studentkę, był z nią w związku małżeńskim, zniknął na parę miesięcy, potem snuł się często pijany po zamku, a na dokładkę jego uczniów zaatakowała mantykora. Dorobek naprawdę imponujący jak na pierwszy rok w Hogwarcie.
- Cóż - zwrócił się cicho do Bell, kołysząc zawartością szklanki. - Nie musisz się już martwić - powiedział z szerokim, ciepłym uśmiechem. - Moja broda i jej właściciel będą prześladowały was już tylko na wakacjach, w przyszłym roku prawdopodobnie nawet się nie zobaczymy.
Upił jeszcze jeden łyk, rozejrzał się po sali, chcąc dostrzec raczej jak najwięcej szczegółów wystroju, nie patrząc na znajdujących się w niej ludzi.
- Co zamierzasz robić w życiu, Bell? - zapytał nagle, wracając do niej spojrzeniem. Pytał o studia, różne tego typu sprawy. Nie z grzeczności. Zwyczajna ciekawość. Zawsze mogła wykręcić się przypudrowaniem noska czy inną bzdurą i po prostu zwiać. Poprzednim razem stworzył jej do tego idealne warunki, "udając się po poncz". Ale teraz nie chciało mu się ruszać. Oparty o stolik, całkiem wygodnie usadowił się w dogodnym punkcie obserwacyjnym.
Powrót do góry Go down


Jaydon Murrey
avatar

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 3
  Liczba postów : 607
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon 20 Cze 2011 - 14:56;

To miłe, że tak bardzo w niego wierzyła. Chyba nawet on sam nie był tak przekonany o swojej doskonałości, jak ona o jego. Jay lubił konsekwentne dziewczyny, więc to miłe, że akurat ta cecha ich do siebie upodabnia. Oczywiście do czasu i co za dużo to nie zdrowo. W sumie nie ma co powtarzać, że się cieszyła, ale czy wszystkim nie byłoby przyjemniej? W końcu w zamian sam Jaydon również uraczyłby ją paroma komplementami i w ogóle. Ale nieważne.
Rzeczywiście to było chyba dość krępujące, dla Bruk, kiedy przypominała sobie poprzednie partnerki Jaya. Ale czy to na pewno było takie ważne? Powinno jej pochlebiać raczej to, że może z nimi konkurować, skoro ma tego samego partnera co one kiedyś.
Podobał mu się jej figlarny uśmiech. Mogła tak się w sumie uśmiechać przez cały taniec, miał on w sobie coś cholernie słodkiego i kuszącego.
- Myślę, że na pewno znalazłabyś kogoś na moje miejsce i nie musiałabyś podpierać ścian – mruknął Jaydon kiedy wspomniała o podpieraniu ścian, a na to, że cieszyła się, że spędza akurat z nim wieczór obdarzył ją swoim firmowym uśmiechem.
- Studia są całkiem przyjemne – powiedział rozbawiony jej tonem. W końcu on sam miał dobre oceny, pomimo niezbyt ambitnego podejścia do przedmiotów. Tańczyli tak sobie całkiem słodko i równo, a rączki Jaya strasznie go świerzbiły, bo co tu zrobić, skoro Buk tak seksownie wyglądała w swojej czarnej sukieneczce. W każdym razie stwierdził, że starczy tego bansowania i po chwili zaproponował jej podejście do stolika, wziął więc Buka pod rękę i zaczął prowadzić. Po drodze zobaczył Audrey, do której uśmiechnął się szeroko.
- Wyglądasz ślicznie Aud – powiedział mijając dziewczynę. W końcu dawno nie widział starej znajomej.
Murrey wraz ze swoją partnerką usiedli na krzesłach. Jay przyniósł ten nieszczęsny poncz, który wszyscy pili przysunął się blisko dziewczyny, by móc objąć ją i spokojnie wodzić palcami po jej nagim ramieniu. Nie mógł się powstrzymać od delikatnego pocałunku na jej szyi, skoro już jego usta były tak blisko niej i czuł jej słodki zapach. Oderwał się jednak szybko, bo obok nich jakiś chłopak, jak okazało się reprezentant Francji, zbił szklankę. Jaydon skrzywił się na ten widok.
- Ej tu jest jakiś niezły sajgon, co? – zapytał pokazując najpierw na tłuczących się Rusków, a potem ślepego, który właśnie palnął laską jakiegoś chłopaka. Jaydon bawił się świetnie na tym balu.
Powrót do góry Go down


Regis Sauveterre
Regis Sauveterre

Nauczyciel
Wiek : 38
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 363
  Liczba postów : 349
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1768-regis-sauveterre
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12466-sowcia-regisa#334546
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12465-regis-sauveterre#334545
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon 20 Cze 2011 - 15:05;

A no skomplikowane, skomplikowane. Nawet bardziej, niż można by przypuszczać. Ale jak to miało nie być skomplikowane, jeśli człowiek był więźniem swych uczuć i zdrowy rozsądek wchodził konflikt z odczuciami serca?
A mógł sobie mówić mógł., I będzie, jeśli tylko nadarzy się taka okazja. Co nie oznacza, że ona zastosuje się do jego poleceń, cóż, tak bywa.
Źle, że na nim polegała. Źle, bardzo źle. Nie powinna była pokładać w nim takich nadziei, ufać mu tak bezgranicznie. Bo mógł ją zranić bardzo łatwo. Podjąć decyzję o wyjeździe. Zapomnieć o niej, jakby jej nie było. I ułożyć sobie życie z kimś innym. Tak łatwo było to zrobić.
Jemu też się podobało. Nie ukrywajmy, on lubił mieć Naleigh przy sobie, choć próbował temu zaprzeczać z całych sił i się przed tym opierać. Jak mu się to udawało, oceńcie sami.
- Skoro tak uważasz - odparł dziwnie spokojnie.
Kątem oka zauważył, że powstało jakieś zamieszanie, jednak stwierdził, że nie będzie się w to wtrącał, dopóki nie wygląda to aż tak koszmarnie. Miał także nadzieję, że problemy rozwiążą się bez jego jakiejkolwiek interwencji.
Gdy zmieniła się muzyka, zatrzymał się, dając do zrozumienia, że czas na przerwę.
- Miałabyś ochotę napić się czegoś?
Powrót do góry Go down


Lotta Ostberg
avatar

Student Hufflepuff
Wiek : 32
Galeony : -2
  Liczba postów : 141
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon 20 Cze 2011 - 15:28;

Więc w końcu nadszedł ten dzień, w którym miał odbyć się wielki bal. O zgrozo, bal pożegnalny! Zaskakujące, że ten rok zleciał tak szybko, zdawał się trwać zaledwie tydzień, śmiesznie krótko. Jeden rok, a tak wiele się zmieniło. No ale teraz nie o tym, bo przecież już każdy wie, że studenci z wymiany narobili najwięcej afer.
Ostberg wcale nie miała zamiaru uczestniczyć w tej imprezie. Tak naprawdę, miała tymczasowy wstręt do imprez po dwóch ostatnich. Przypał w Tęczowym, potem próba rehabilitacji w Lodowej i kompletna katastrofa wywołana kolejnym durnym artykulikiem w równie durnym pismaku pisanym przez równie durną redaktorkę, która chyba miała podsłuchy na każdym metrze kwadratowym zamku, skoro wiedziała, o czym też Lotta mówiła, gdy już wszyscy wyszli albo spali z dala od nich i przecież nikt nie byłby w stanie wyłapać nawet pojedynczych słów ich rozmowy. A potem łudziła się, że wszystko się jakoś naprawi, a zobaczyła Griga i Eff czytających artykuł. Zepsuła, wszystko zepsuła. Może jednak powinna wyjechać do Meksyku, a nie zostawać w tym okropnym miejscu. Albo może powinna pojechać gdzieś kompletnie na dziko, zerwać wszystkie kontakty, poprosić rodziców o wysłanie rzeczy i zacząć wszystko od nowa? I jakże miałaby teraz przyjść na bal, z dumnie uniesioną głową, patrzeć wszystkim prosto w oczy, uśmiechać się i żegnać tych, którzy jednak zdecydowali się wyjechać? A jednak mogła.
Nawet początkowo planowała przyjście na czas. I oczywiście sama. Przygotowała się niespiesznie, ale nie poświęcając za dużo czasu, ubrała się w sukienkę zakupioną jeszcze w Meksyku, do tego pasujące kolorystycznie buty i torebkę, usta pociągnęła szminką, włosy przeczesała niedbale palcami, wsunęła na chude nadgarstki swoje ulubione bransoletki i po chwili wahania ruszyła w odpowiednim kierunku. I pech chciał, że spotkała tam nikogo innego jak Steve'a Howard'a. I nie będę się tu rozwodzić, ale spędzili kilka bardzo przyjemnych chwil w jakimś małym pomieszczeniu na końcu korytarza, o którym istnieniu wcześniej nawet nie miała pojęcia i taki też był powód, dla którego mocno spóźnili się na najważniejszego z całego balu walca. Ups.
Do Wielkiej Sali Lotta weszła pierwsza, nie wiedzieć dlaczego. Jakoś tak dziwnie było jej wchodzić razem z Amerykaninem, może jeszcze trzymając się za rączki lub obejmując mocno. W wejściu minęła jeszcze LSD i Borisa, temu drugiemu krew leciała z nosa, jednak nie miała czasu, by się zapytać o przyczynę. Kawałek dalej widziała Gaspara łamiącego z furią jakąś laskę i stojącą obok niego śliczną dziewczynę, której nie kojarzyła, a może byłoby inaczej, gdyby ostatnimi czasy spróbowałaby spędzić z przyjacielem choć trochę czasu. Jeszcze dalej ujrzała Effie i Griga, którzy ewidentnie się kłócili, jednak szybko odwróciła spojrzenie, nie chcąc oglądać tej sceny. Najwidoczniej ominęło ją więcej, niż tylko walc. Od razu ruszyła w stronę stołu z napojami, uśmiechając się przy tym blado do Dimitriego, oparła się o owy stół i wypiła jednym haustem zawartość swojej szklanki.
Powrót do góry Go down


Vivien Vásquez
Vivien Vásquez

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 31
Galeony : -7
  Liczba postów : 444
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon 20 Cze 2011 - 15:45;

Wywróciła jedynie oczami na jego słowa. Nie podobało jej się to co mówił. I oczywiście trochę przesadzał, bo wcale nie życzyła mu śmierci. Odpowiadała na jego uprzejme słowa, równie przyjemnymi. A poza tym obraził Gaspara. Zazwyczaj Vivien była kompanem Samaela jeśli chodzi o niezbyt uprzejme słownictwo w stosunku do innych i wręcz mogła się spierać z nim kto ma bardziej cięte riposty. Ale nie tym razem. Kiedy słyszała co mówił na jej Meksykanina tak się w niej burzyło, że po prostu musiała mówić tak oschłe i nieprzyjemne słowa. Miał szczęście, że póki co nie rzuciła się na niego z pazurami.
W każdym razie odchodziła ze swoim partnerem powoli. Tez zaczął coś mówić, prawdopodobnie chcąc w jakikolwiek sposób przedstawić chłopaka. Ale kiedy Viv chciała już mu przerwać i zaproponować, żeby się tym nie przejmował i powrócili po prostu do balu usłyszała dziwny trzask. Dopiero kiedy usłyszała słowa Krukona, zobaczyła wyraz twarzy Gaspara i spojrzała na laskę, która była za nimi zorientowała się co się stało.
- Matko boska, Gaspar, nic ci nie jest? – zapytała przerażona przykładając dłonie do buzi. Zanim zdążyła zrobić cokolwiek Samaelowi, upomnieć go czy coś, zobaczyła dziwną furię w oczach Vasqueza. Zanim się zorientowała ten podszedł do jej przyjaciela i… złamał mu laskę. Zszokowana patrzyła na to co zrobił chłopak z pewnej odległości. Jęknęła widząc jak ci dwaj stoją naprzeciwko siebie. Tak to jest, o Effie bije się dwóch rosłych Rosjan, a o nią ślepy i największa ciapa w szkole. Oczywiście jej to nie przeszkadzało, bo obu kochała (chyba) na swój sposób. Podeszła do nich szybkim krokiem i położyła na ich ramiona dłonie.
- Przestańcie już – jęknęła blondynka z goryczą, krzywiąc się lekko i patrząc błagalnie na obu chłopców.
Powrót do góry Go down


Naleigh Nefretete Neglect
Naleigh Nefretete Neglect

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 33
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 193
  Liczba postów : 516
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1994-naleigh-n-neglect#66726
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1996-naleigh-nefretete-neglect
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon 20 Cze 2011 - 15:59;

Zdrowy rozsądek i uczucia nigdy nie występują razem. Jest albo jedno, albo drugie. I zawsze któreś z nich próbuje się wmieszać, robiąc spore zamieszanie.
NNN nigdy nikogo nie słuchała. Była indywidualistką. Nie brała sobie do serca zdania innych. Sama wie wszystko najlepiej o sobie. Po cholerę jej opinia reszty? Mogli pieprzyć bez reszty o uzależnieniu, zachowaniu itp, a ona i tak udawałaby, że go słucha. Potem nie potrafiłaby powtórzyć nawet jednego słowa.
Nie powinna, ale to robiła. Od zawsze taka była: niepodporządkowana, samodzielna i.. nieodpowiedzialna. Chciała mu ufać? Więc ufała. Co za problem? Na chwilę obecną nie przejmowała się jego nagłym wyjazdem, przyszłą żoną, dzieciakami czy cokolwiek miał zamiar zrobić. Ważniejsze było dzisiaj, nie jutro. O nim w ogóle nie myślała.
Z uśmiechem przyjęła propozycję Regisa. O tak, alkohol to coś, czego teraz potrzebowała. I wtem do Wielkiej Sali weszła Lunarie, a zaraz za nią.. - Cholera, to jest Szarlotka? - spytała cicho mężczyznę, mrużąc oczy i patrząc na sylwetkę łudząco podobną do Charlotte. Chuda, blada, platynowe włosy... Nie wyglądała za dobrze. Cóż, Naleigh nie wiedziała, że jej bff kilkanaście minut temu chciała popełnić samobójstwo. Słodko. - Muszę do niej iść - spojrzała znacząco na Regisa. Już miała zamiar odejść, kiedy odwróciła się, złapała go za rękę i pociągnęła w kierunku studentki.
Gdy już znalazła się bardzo blisko, szepnęła jej do ucha: - Sz, co się dzieje?
Widząc jej zachłanny wzrok, Nefretete wsadziła dłoń do kieszeni i wyciągnęła z niej heroinę, a następnie ukradkowo wcisnęła ją Charlotte do ręki. - Lottka, mów o co chodzi - poprosiła cicho, nie zauważając nawet, że tuż obok Grigori uderzył Tygryska.
Powrót do góry Go down


Lorelei L. E. Coleridge
Lorelei L. E. Coleridge

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Galeony : 193
  Liczba postów : 238
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon 20 Cze 2011 - 16:12;

Lorelei Lacey Elise Coleridge (Banana!) nie spieszyła się wybitnie na bal kończący rok szkolny. Odpuściła sobie szukanie partnera, bo jakoś wszyscy byli zajęci, ale niezbyt się tym przejęła. Taka osoba jak ona bez problemu znajdzie sobie kogoś, wokół kogo się zakręci. Nawet jeśli zabierze temu komuś parę, e tam. W końcu wyglądała olśniewająco w czarnej sukni z gniecionego, śliskiego materiału, jaki osobnik płci przeciwnej zdołałby się jej oprzeć? Upięła ślicznie długie, czarne włosy, spryskała się swoimi ulubionymi perfumami, założyła śliczne butki i weszła na salę. Z początku miała zamiar wysłać kilka ładnych spojrzeń znajomym osobom, ot tak, była okazja, ale coś jej nie wyszło i zmarszczyła lekko brwi, obserwując zamieszanie, które się tu tworzyło.
Samael. Mogła się spodziewać, czyż nie? Wzięła głęboki oddech i z całych sił powstrzymała się od wniknięcia w czyjeś myśli. Legilimencja nie zawsze była dobrym rozwiązaniem, nie mogła wszystkiego załatwiać za Lacey. W zasadzie ona nie miała tu nic do gadania, bo to przecież nie jej sprawa, ale ciekawość wzięła górę. A że całe siły samokontroli zużyła na powstrzymywanie grzebania w myślach... Podeszła do Samaela i studenta z Meksyku, obserwując go spod przymrużonych oczu.
- Co ty wyprawiasz? - zapytała chłopaka, choć w zasadzie się nie znali. Kto na to patrzył w takich okolicznościach? - Reparo - mruknęła, naprawiając laskę Krukona. Nie podała jej jednak właścicielowi. Bezpieczniej było, kiedy ona ją trzymała, nigdy nie wiadomo jak zadziała temperament Samaela. Nie zdziwiłaby się, gdyby wyszło, że to on coś narobił.
Czasami jesteś jak rozwydrzone dziecko, którego trzeba pilnować.
Powrót do góry Go down


Thomas Kennedy
avatar

Student Hufflepuff
Wiek : 34
Galeony : 203
  Liczba postów : 219
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon 20 Cze 2011 - 16:44;

Grigori Orlov niedługo zacznie być znany z bójek na wszelakich imprezach. Dziś Steve miał zamiar się trzymać od niego z daleka i o dziwo dobrze bawić. Może i powinna im się kręcić łezka w oku na samo usłyszenie komendy „bal pożegnalny”, lecz Steve tak bardzo pragnął wrócić do Ameryki. Sam też nie wiedział, co ma powiedzieć ojcu. Wypełnił misję i wykradł już dokumenty, ale jak wyjaśnić mu relacje z Lottą? To jakaś abstrakcja.
Nie miał kompletnie siły iść na ten cały bal. Wynikało to głównie z tego, że naprawdę gryzły go wyrzuty sumienia. Tracił kontrolę, a jednocześnie był z tego zadowolony. Bał się zajrzeć do dokumentów, które ukradł wraz z Lottą. Co w nich było aż tak cennego? Jedyne co wiedział to, to że ma zabrać czerwoną kopertę ze złotą pieczęcią dwóch szkół – Hogwartu i Salem. Może dotyczyło to rodziny? A kto wie. Koperta, kiedy tylko jej dotykał, zaczynała okropnie parzyć. Trzymanie ją za plecami podczas uciekania z gabinetu dyrektora to nie był dobry pomysł. Musiał okłamywać pielęgniarkę, że wpadł przypadkowo na nagrzany olbrzymi kociołek u skrzatów. Wszak przyjaźnił się z Irkiem, czyż nie?
Na szczęście on nie czytał takich głupot, jaką była gazetka. Bo i po co? Jeśli chciał się czegoś dowiedzieć o danej osobie, wystarczyło zagadać, a on samych plotek i tak huczało w dormitoriach. Założył na siebie szatę wyjściową, zostawiając krawat w walizce. Zaraz jednak się zawahał. Niby pasował, ale dusił... Nie no, na bal pożegnalny trzeba się odpicować! Wrócił po niego i prędko założył. Gdy szedł korytarzem, zastanawiał się, czy trzeba przyjść z parą. Wszak i tak późno wyszedł ze szpitala po turnieju, aby łapać byle jaką Angielkę. I pech chciał, że trafił na biedną Lottkę! Nie byłby sobą, gdyby nie wykorzystał sytuacji, ciągnąć ją do cichego pomieszczenia, oddając się całkowicie przyjemności. Ot co! Stąd ich spóźnienie. Otworzył drzwi przed Lottą, gdy wchodzili do Wielkiej Sali. Doprawdy, przekraczali ten próg razem i to jeszcze się obejmując.
- Show must go on, love – powiedział pewny siebie, kiedy obydwoje ruszyli w stronę stoliku z napojami. Po drodze spotkał Courtney, którą musiał wręcz przytulić i szepnąć na ucho, aby ratowała swojego księcia, bo nie wygląda za ciekawie. Zaraz jednak podał szklankę z wyskokowym napojem Lottcie i zanim się odwrócił był on już wypity.
- Eee, gra? - spytał jakże inteligentnie, chwytając ją za dłoń i ciągnąć w stronę parkietu. Ominął ich walc, więc teraz mogą się popisać!
Powrót do góry Go down


Grigori Orlov
Grigori Orlov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 46
  Liczba postów : 542
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4219-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4220-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7195-grigori-orlov
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon 20 Cze 2011 - 17:04;


Po Grigu Orlonie zostanie niedługo tylko echo bójek na imprezach.
Irytowała go. Strasznie irytowała go tym swoim dziwnym uśmiechem. Za każdym razem inny, ale tak samo denerwujący i tak już nabuzowanego Orlova. Dotknęło to, że z gada z Borisem? Oczywiście, że nie to. Chodziło nie o samą rozmowę ale powód i formę w jakiej przyszła do chłopaka. Ale nie chciał już jej tego tłumaczyć. Ona miała swoją wizję tego co się stało, on miał swoją. A jego już bolała głowa i był taki zmęczony. Jęknął na jej denne tłumaczenia wzdychając i kręcąc głową.
Grigori rozumiał, rozumiał wszystko. Ale nie teraz. Teraz wszystko było źle i nieprawidłowo, a Effka jak na złość nie mogła tego zrozumieć. Nie miała pojęcia co czuje. On sam z resztą nie wiedział. I nie, oczywiście nie uważał ją za egoistkę. Rosjanin chyba powinien w końcu się nauczyć nie działać pod wpływem chwili i nie rzucać słów, których nie jest pewny.
- To rób co ci się podoba – warknął na jej słowa. Pewnie jakby był zupełnie trzeźwy, przyznałby jej w większości sprawach rację, ale na pewno nie tej, że nie wykorzystuje swoich genów. Nawet jeśli tego faktyczne nie robi, Orlov po prostu nie mógł uwierzyć, że one działają na niego tak po prostu.
Ledwo wypowiedział jakieś kolejne ostre słowa i puścił ją zobaczył jak Effie podnosi dłoń. Po chwili poczuł piekący ból, przekręcił głowę w lewą stronę i automatycznie przyłożył rękę do policzka. Nie był pewny czy prawy policzek pali go przez ból czy poczucie winy. Przez chwilę stał nieruchomo słuchając jej słów. Czuł ogromną gorycz, przelewającą się w jego gardle. Chociaż może tylko mu się tak wydawało. Słyszał coś o rozczarowaniu o innych kobietach, ale głównie weszło mu w głowie pierwsze zdanie.
- Więc wyjadę. Jak sobie życzysz – powiedział powoli. Miał dziwny ton, raczej pusty niewyrażający emocji, jakby wszystko już z niego uleciało. Spojrzał na Effie i obrzucił ją dosyć zrezygnowanym spojrzeniem. I na co to wszystko im było. Sami nie wiedzieli, co do siebie czują, co od siebie wymagają. Najpierw cofnął się parę kroków, a potem odwrócił się na pięcie. Nie chciał jeszcze raz zerknąć na pół- wilę stojącą teraz samą w tej czerwonej sukni. A może powinien? Czy przypadkiem wtedy nie przepraszałby ją wtedy i błagał o drugą szansę? Nie chciał sprawdzać, ani na nią patrzeć. Zajmował się machaniem różdżką. Rzucaniem „Incendio” na te cholerne poncze i tylko ten nikły alkohol w wielu wazach stawał się żywym ogniem. Więc chyba nawet tego się nie napiją. Sam zaś wyjął swoją podręczną butelkę i pił ja bez krępacji.
Kiedy mijał tłok, który niezbyt przyjaźnie rozpychał zobaczył Lottę ze Steve’m. Z tym obleśnym Amerykaninem, który właśnie mówił coś ze swoim dziwnym akcentem. Na chwilę się zatrzymał spojrzał na Finkę jakby się nad czymś zastanawiając, zerknął na drzwi jakby chciał tam iść, potem znowu na Lottę. Myślał, że nie może być już gorzej.
Zorientował się o czym myśli i co robi, więc podpalił ostatni poncz w wazie i wyszedł z furią za drzwi.
Powstrzymał się w ostatnim momencie, żeby nie rzucić ostatniego spojrzenia na Effie, zajmując się ostatnim łykiem wódki.
Powrót do góry Go down


Aleksander Brendan
Aleksander Brendan

Nauczyciel
Wiek : 36
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Hipnoza, zaklęcia bezróżdżkowe
Galeony : 2993
  Liczba postów : 1179
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1905-aleksander-brendan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1903-aleksander-brendan
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7261-aleksander-brendan#205316
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon 20 Cze 2011 - 17:15;

Stoi niezaczepiany w rogu sali nie niepokojone przez nikogo, uśmiechając się w masce i charakteryzacji jaką przybrał na bal ukrył swą zniekształconą twarz już nie pod tak widoczną maską przystojnego młodzieńca, do tego odziany w formalny ubiór , o wzorze i barwie tartanu. Podziwiał cały przebieg niby formalnego Balu, z Lughiem na ramieniu, spokojnie wymieniając z nim uwagi, w dłoni trzymał szklaneczkę ognistej a w drugiej wsparty był o laskę. Może ktoś go rozpozna, i podejdzie choć szczerze w to wątpił.
-Jakże specyficzny bal- zwrócił się do faniksa na ramieniu gdy ten kiwnął głową porozumiewawczo.
Powrót do góry Go down


Regis Sauveterre
Regis Sauveterre

Nauczyciel
Wiek : 38
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 363
  Liczba postów : 349
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1768-regis-sauveterre
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12466-sowcia-regisa#334546
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12465-regis-sauveterre#334545
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon 20 Cze 2011 - 17:15;

Niestety, tego nie dało się pogodzić na dłuższą metę, choć wielu próbowało. Nigdy nie było tak, by w danym momencie oba były zharmonizowane. Albo człowiek w danym momencie kierował się zdrowym rozsądkiem, albo górę brały emocje.
On... kiedyś również uważał, że wie wszystko najlepiej. Ale z różnych powodów musiał zmienić podejście, bo jego błędne decyzje doprowadziły do nieszczęścia już kilka osób i opamiętał się na szczęście. Dlatego próbował tłumaczyć, żeby ludzie nie szli złą drogą, jak widać, na próżno. Chyba zbyt mało miał w tym samozaparcia.
Miała nadzieję, że Regis będzie przy niej zawsze? Że będzie z nią do jej końca? Jaka naiwna! On był gotów uciec, gdy tylko nadarzała się taka okazja. Zresztą, zawsze to robił. Taka była jego taktyka. Inaczej już dawno by nie żył. Tak, tak, miał kilku wrogów, którzy chętnie dokonaliby na nim zemsty.
Odwrócił wzrok w stronę, w którą patrzyła Naleigh i sam zdziwił się widokiem, który ujrzał. Jednak nie mógł być on halucynacją, przecież był trzeźwy. Choć miał chcę, by wziąć. Ale wiedział, że to byłaby głupota.
- Na to wygląda - stwierdził. Nie, postaci Charlotte nie dało się raczej pomylić z nikim innym. Patrzył na nią przez chwilę, jakby nie wiedząc do końca, co robić. Dopiero po jakimś czasie doszły do niego słowa Naleigh.
- Idź - odparł, a po chwili został pociągnięty przez dziewczynę, czemu nie mógł przeciwdziałać. Miała nawet mocny uścisk, a nie chciał się brutalnie wyrywać, ot co.
Stał przy nich blisko, jakby gotowy, by ewentualnie pomóc w czymś. Jednak na szczęście dla niego odwrócił wzrok i nie widział, jak Naleigh dawała Charlotte prochy. Bo chyba by je wyrwał z jej ręki.
Powrót do góry Go down


Lotta Ostberg
avatar

Student Hufflepuff
Wiek : 32
Galeony : -2
  Liczba postów : 141
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon 20 Cze 2011 - 17:24;

Może faktycznie, Grig ostatnio "płynie" na imprezach. Ale z czegoś ta szkoła musi żyć! Więc dlaczego nie z Grzegorza Banana? Oj będzie tragicznie nudno dla wszystkich czytelników szkolnej gazetki, gdy część studentów z wymiany wyjedzie! Steve pragnął wrócić do Ameryki? Kraj, owszem, zaskakujący i pełen osobliwości, jednak naprawdę było mu tak do niego tęskno? Do rodziny, do któej już dawno zakradł się niepokój i nieporozumienia (i zUo w postaci Ostberg) i do wymagań ojca? Właśnie, ojca. Jak mu wyjaśni zaistniałą sytuację? A może powinna to zrobić Lotka?
Ich ostatnie spotkanie było bardzo dziwne i pozostało kompletną tajemnicą, silniejszą niż wszystkie ich różnice i nieporozumienia. Przynajmniej jak na razie. Na samo wspomnienie tego, jak biegali nago lub praktycznie nago po gabinecie i dopiero gdy usłyszeli kroki chwycili parzącą kopertę i nawiali, śmiejąc się jak wariaci, Ostberg robiło się jakoś tak... dziwnie. Śmieszyło ją to? Dziwiło? Nie wiadomo, nie potrafiłaby nawet powiedzieć, czy są to pozytywne uczucia. Szczęście, że pielęgniarka nie wnikała!
Dobrze, że zostawił krawat. Wyglądałoby to co najmniej tak dziwnie, jak Lotta z czarnymi włosami. Normalnie absurd. I kolejne nieplanowane spotkanie, i kolejne zaskoczenie, i kolejne spontaniczne decyzje. I tak wylądowali tam, gdzie wylądowali.
Zaśmiała się, może trochę nie do końca szczerze, słysząc jego słowa. Żeby wiedział, co działo się w jej głowie! Cały ten bal widziała jak zza tafli szkła i słyszała głosy jak zza ściany, częściowo wygłuszone. Nawet nie zauważyła, kiedy Amerykanin zatrzymał się na chwilę przy przyjaciółce, której swoją drogą znowu bardzo nieładnie nie przywitała.
- Tak, tak. - odpowiedziała szybko, wyrwana z zamyślenia. - HOWARD, CZY TY MNIE CIĄGNIESZ NA PARKIET? - zapiszczała chwilę później, opierając się i drugą ręką chwytając stolika, żeby jej nie odciągnął. W tym momencie buchnęły płomienie, a ona odskoczyła na bok, zdezorientowana. I wtedy też ujrzała Grzegorza. Ale nie złego, czy nawet wściekłego. To była czysta furia. Coś pięknego. I strasznego. Ale głównie pięknego w oczach chyba-chorej-na-umyśle-Lotki.
Nie wiedziała, co myśleć, kiedy Rosjanin na nią spojrzał. Jak zareagować? Przypomniała jej się sytuacja z Tęczowego Pokoju.
- ORLOV! - zawołała za nim, ciekawa, czy wróci, czy jest aż tak wściekły, że nawet się nie odwróci za siebie, by na nią spojrzeć.
Powrót do góry Go down


Grigori Orlov
Grigori Orlov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 46
  Liczba postów : 542
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4219-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4220-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7195-grigori-orlov
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon 20 Cze 2011 - 17:56;

Grigori usłyszał swoje imię, kiedy akurat otwierał drzwi, żeby wyjść z Wielkiej Sali. Znał ten głos bardzo dobrze. Zerknął za siebie i zobaczył Lottę, która patrzyła na niego. Już zapomniał jaki ta dziewczyna miała donośny głos. Zastanowił się przez chwilę czy ma większą krzepę niż Effie. Automatycznie dotknął policzka. Obok niej stał Howard i miał dość tępy wyraz twarz (niebywałe, co?). Ze Steve’m skojarzyła mu się LSD, a ta zaś z Borisem. Będzie musiał go przeprosić jak ochłonie.
Patrzył pustym wzrokiem na Finkę, dopijając resztę wódki. W zasadzie całkiem ładnie komponowała się z tym płonącym ponczem. Zamrugał szybko na ten śmieszny widok. Chyba jest ogniowym artystą. Wyjął z kieszeni papierosa i wsadził go do buzi. Podpalił jednego zapalniczką od Effie Fontaine. Kiedy zerknął na ten prezent do jego serca z powrotem napłynęła gorycz, a w pustym spojrzeniu zabłysły znowu iskierki szaleństwa. Rozejrzał się po sali bojaźliwie, jakby bojąc się, że zaraz wyrazista pół wila znowu na niego naskoczy. Albo, że on złamie się i pobiegnie do niej z powrotem.
Spojrzał znowu na Lottę i pokręcił głową. Nie wiedział o co jej chodziło, ale nie będzie podchodził. Już nie ze względu na jakiegoś tam, nic nie znaczącego Steve’a. W każdej chwili mogła pokazać się gdzieś Effie.
I znowu jej twarz wykrzywiona w pogardliwym uśmiechu przed oczami Rosjanina.
Pokazał na siebie Lotcie, po czym na drzwi i zaciągnął się papierosem. Opuścił Wielką Salę. Do głowy wpadła mu bolesna myśl, że musi iść załatwić wszystko na swój wyjazd do Rosji. Wrócić tam skąd nie powinien w ogóle się ruszać.
Powrót do góry Go down


Effie Fontaine
Effie Fontaine

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pół wila
Galeony : 4381
  Liczba postów : 2482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t24-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t253-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7168-effie-fontaine#204310
http://czarodzieje.forumpolish.com/forum
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Administrator




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon 20 Cze 2011 - 18:05;

Tak? Skoro chodziło tylko i wyłącznie o powód i formę, to dlaczego uderzył niewinnego Borisa? Dodatkowo nie zapominajmy, iż był on dobrym znajomym Grigoriego. Oczywiście, że nie było po co dłużej tłumaczyć, szczególnie, że pod tym względem, jak i pod wieloma innymi, nie doszliby do porozumienia.
Oczywiście, że będzie robic co się jej podoba. Dlatego też nawet już nic nie odpowiedziała na te jego słowa. Wpatrywała się w jakiś stoliki czekając, aż po prostu odejdzie. Nie chciała już więcej go widzieć, na pewno nie po tych słowach.
Wedle próśb, zaraz do jej uszu dotarła ostatnia wypowiedz jaką miała od niego usłyszeć, więc wyjadę. Jak sobie życzysz.
Stała i cierpliwie czekała, aż zniknie jej z pola widzenia. Nie chciała nadal przenieśc swojego spojrzenia w jego kierunku. Nie mogła znieść jego widoku. Może dlatego, że to trochę by ją wybiło? Może jeszcze przestałaby czuc się tak pewnie swoich słów, a nawet zaczęłaby żałowac tego, iż powiedziała mu, aby wyjechał? Nie chciała się o tym przekonac, dlatego też spokojnie wyczekała, aż Grigori odejdzie i nigdy więcej już nie będą się widziec.
Kątem oka widziała tylko wybuchające małe pożary w misach z ponczem, gdy oddalał się w stronę wyjścia. Nawet to zachowanie nie było dla niej zaskoczeniem.
Zagryzła mocno usta i podnosła wzrok dopiero po pewnej chwili, gdy miała pewność, że Orlov musiał się już oddalic. Wplotła dłoń we włosy na moment wbijając nieobecne spojrzenie gdzieś przed siebie.
To co tutaj się wydarzyło, było przecież tym co ewidentnie musiało kiedyś nadejść. Czy nie powinna była być lepiej na to przygotowaną? A mimo tego serce waliło jej jak szalone, właściwie cała była trochę roztrzęsiona. Dopiero kiedy troche się uspokoiła, spojrzała na innych ludzi. Zdała sobie sprawę, że zrobili tu niezłe przedstawienie.
Ruszyła w końcu i chciała podejść po jakiś alkohol, ale przypomniała sobie, że przecież Orlov wszystko podpalił. Przeklęła ostro pod nosem, mając wszystkiego serdecznie dość, a już zwłaszcza jego. Ale nie mogła teraz wyjść, wiedziała, że gdzieś tam przy drzwiach natknie się na Rosjanina. To była ostatnia rzecz na jaką teraz miała ochotę. Chyba.
Otworzyła swoją małą torebkę i zaczęła szybko szukac paczki papierosów. Zaraz jednego z nich odpaliła i mocno się zaciągnęła, wciągając do płuc sporą dawkę dymu.
Powrót do góry Go down


Dimitri Korotya
Dimitri Korotya

Student Hufflepuff
Wiek : 32
Galeony : 164
  Liczba postów : 182
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon 20 Cze 2011 - 18:48;

Dimitri to był człowiek czynu, a nie słowa, choć w tym pierwszym był tak beznadziejny jak i w tym drugim. Doskonale rozumiał podejście Rocio do stroju Manuela. On też nie przestałby lubić Griga gdyby ten przyszedł w pasiastym bikini z kocim ogonem przy pośladkach, chociaż co do pokazywania się z nim, ogarniczyłby się chyba do minimum. Całe szczęście, że Rocio tak pozytwnie na wszystko patrzyła, dzięki temu on mógł się odrobinę dąsać, bo dziewczyna cieszyła się za ich dwoje.
Nalał sobie kolejną szklankę i wlaśnie był w trakcie picia jej, gdy też dziewczyna rzuciła ten komentarz dotyczący picia, przez który omal się nie zakrztusił. Zamaszystm ruchem odłożył prawie pełną szklankę spowrotem na stół i zajął się próbą przerwania kaszlu, który począł męczyć jego krtań. Fakt, że uważała, iż za dużo pije nie był aż tak istotny, bardziej interesowało go czym do cholery jest buddyzm. Zabrzmiało to podejrzanie i nic dziwnego, że przez głowę przewinęła mu się wizja jakiś potajemnych spotkań smakoszy ludziej krwi lub coś w ten deseń.
- No i co ten buddyzm ? - Zapytał, opanowując już napad kaszlu, który nawiedził go jakiś czas temu i teraz jedynie wgapiał się w Rocio, unosząc nieznacznie brwi w górę. Aż wstyd się przyznać, ale trochę go to zaintrygowało, bo nazwa była ciekawa, więc uznał, że i definicja tego cokolwiektojest, też musi być interesująca.
On zamiast skupiać się na LSD, jak to zrobiła Rocio, swoje spojrzenia wlepił w Griga, który z niewiadomych powodów uderzył jakiegoś chłopaka. Może Dimitri nie ogarniał za bardzo o co chodzi, ale i tak brawo Orlov. Dla Korotyi każdy uczeń Hogwartu był potencjalnym kandydatem do bliższego spotkania z pięścią bo każdy z nich wyglądał podejrzanie, a i czasami zachowywał się w ten sposób.
Rocio była dobrą kusicielką, a przynajmniej na tyle dobrą by Dimitri bezczelnie wgapiał się w jej biust. Słuchał jej też, ale głównie się patrzył, także dziewczyna chyba powinna się cieszyć bo cel został osiągnięty.
W odpowiedzi wzruszył delikatnie ramionami. Dobra, wiedział, że Rocio chciała dobrze i tak dalej, ale niewiele go to obchodziło, bo jak ktoś chce mu wmówić, że alkohol jest szkodliwy to automatycznie jego zdanie w tej sprawie jest przez Korotye ignorowane.
- Czy ja wiem. - Odparł, chwytając ponownie w dłoń szklankę. - U nas tak wygląda większość imprez. - Dodał i zaraz też ucieszył się, że wraca jednak do Rosji, bo Hogwart był za spokojny, jak na jego gust. To co działo się obecnie w Wielkiej Sali nie robiło na nim większego wrażenia, właściwie nie przejąłby się gdyby nie fakt, że Grigori całe to zamieszanie wywował.
- Nie, nawet nie próbowałem. - Odpowiedziawszy, posłał Rocio delikatny uśmiech.
Powrót do góry Go down


Charlotte de La Brun
Charlotte de La Brun

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 314
  Liczba postów : 859
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2124-charlotte-de-la-brun#71682
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6063-szarlotka#172038
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon 20 Cze 2011 - 19:06;

Jak to się stało, że jeszcze przed chwilą samotnie stała (ledwo) i wpatrywała się w tańczące pary, a już po chwili ten widok zasłoniła jej Naleigh z Regisem, a w dodatku zaraz potem przyjaciółka wcisnęła jej do ręki paczuszkę hery? To się działo albo tak szybko, albo po prostu Szarlotka nie umiała nad tym wszystkim zapanować, o. W każdym bądź razie od razu zrobiło jej się ciepło w serduszku, czując trzymający w dłoni narkotyk. O tak, teraz będzie mogła sobie stąd pójść i wstrzyknąć naprawdę mocną dawkę. No i podziękować NNN za ratunek.
Ciągle czuła się udupiająco, dlatego nawet nie zauważyła, gdy w jej oczach wezbrały łzy. Tak, tak, bo w końcu to Charlotte zawsze uchodziła za tą najdelikatniejszą i najrozważniejszą (co się teraz pewnie zmieni) z całej Loży, nieprawdaż? To ona najczęściej zachowywała trzeźwy umysł, kiedy to jej przyjaciółki szalały w najlepsze na imprezach. Oczywiście nie było mowy o tym, że CDLB jest drętwa! Nie jest, żeby nie było! Sama tez potrafi się bawić, ćpać do upadłego i pic, jednak najczęściej podczas kłótni LSD i NNN zachowuje się najtrzeźwiej i się nie wpieprza w kłótnię, a raczej próbuje pogodzić towarzyszki, o. A teraz, kiedy przez ostatnie kilka dni zachowywała się karygodnie i nierozważnie, wszystko, co o niej mówili ludzie, przepadnie. Cholera, jak to się dzieje, że jedno wydarzenie, jeden nierozważny pomysł może wszystko spierdolić?
- Nic - mruknęła, patrząc na Regisa, który przez chwilę odwrócił wzrok, akurat w tym momencie, w którym N. wciskała herę do łapki Sz. I dobrze, bo przynajmniej nie będzie jej robił wykładów. Szarlotka po chwili znów czuła się na wykończeniu. Dobrze, że Naleigh stała tak blisko, bo mogła się o nią oprzeć. W innym wypadku już dawno leżałaby nieprzytomna na ziemi. Znowu. - Chciałam się zabić, ale mi nie wyszło.
Powrót do góry Go down


Gilbert Slone
Gilbert Slone

Student Slytherin
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 704
  Liczba postów : 1021
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon 20 Cze 2011 - 19:17;

Żeby potem nie było, że jestem zły i niedobry...niech będzie, że Gilbert jednak zawitał na ten cały bal. Oczywiście był to czysty przypadek, ale czy to ważne? Tak się dziwnie złożyło, że akurat kompletnie skończyło mu się... wszystko co miał w swoich żelaznych zapasach. Wszelkiego rodzaju alkohole, tabletki, listki, proszki czy nie wiadomo co jeszcze. No nie miał kompletnie nic w kufrze ani w ogóle w niczym. W sumie, dobrze że przeszukał swoje rzeczy! Mógł znaleźć na dnie kufra ubranka których dawno nie nosił, a były wyjątkowo szykowne! No najpiękniejsza na świecie skórzana kurtka i... nie mógł znaleźć najpiękniejszej na świecie koszulki, postanowił to zignorować. Do tego doszły najpiękniejsze czarne spodnie jakie ma, wyjątkowo szykowne no po prostu... w ogóle nie podarte! No i miały do siebie doczepione czarne szeleczki, które zwisały mu na bokach, bo kto normalny zakłada je na tors? Słodko. Bardzo to zacne. I szykowne, ale niskie glany. Szczyt wszystkiego. W sumie, czy to ważne? On po prostu szedł do Hogsmade po zapasy. Ale kurcze... strata czasu!
Jego cudowne nogi kierowały go właśnie do wyjścia kiedy usłyszał jakieś...coś z Wielkiej Sali. What the fuck? Coś się tam wyraźnie działo, to na pewno. Aż przerwał zasuwanie suwaka kurtki, a do połowy nawet nie doszedł. Peszek. Postanowił sprawdzić co się dzieje i matko i córko... na swoje nieszczęście, zajrzał do środka. Oczywiście minęła chwilka zanim zdążył rozkminić co się właściwie dzieje i kto przebywa na tej sali i o co w sumie chodzi. Jednak nie było ważne to, że zapomniał o balu pożegnalnym ani to, że było tu zdecydowanie zbyt wielu kretynów ani w ogóle nic. Co się liczyło? Wodopój. Nic dziwnego, że wsunął się do pomieszczenia szybko przemieszczając sie w jego stronę, równie szybko sięgnął po kubeczek wlał w gardło poncz i...skrzywił się niezadowolony. Liczył na coś mocniejszego. Ale...trudno. Nie przeszkadzało mu to usiąść na stole wesoło machając nóżkami i próbując schlać się niebieskim kompotem. Może Bóg go pokocha i się uda? On się kiedyś załamie, matko kochana.
Powrót do góry Go down


Joel Garcon
Joel Garcon

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 0
  Liczba postów : 355
Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 EmptyPon 20 Cze 2011 - 19:20;

Ojej! On naprawdę nie podejrzewał (no dobra, wiedział to), że Hania tak bardzo go lubi, a każdy bliższy kontakt fizyczny jest dla niej jak obietnica wspólnie spędzanej przyszłości w lukrowym domku (o ile dobrze pamiętam) na plaży z M&M'sów, razem z całą drużyną piłkarską ich uroczych rudo - loczkowanych dzieci. No, wiedział drań o tym wszystkim (dobra, fragmentu o dzieciach się akurat nie domyślał, ale whatever), a pomimo wszystko skrzętnie to wykorzystywał dla własnych celów, drań jeden! Tak, tak, the winner of turniej tylko sobie niepozornie wyglądał, choć tak naprawdę to powinien dostać puchar albo medal w kategorii 'nieświadomy ge(j)niusz zła' czy coś. A Effi już dawno rozpracowała jego taktykę turniejową, zuch dziewczyna. No ale nie o tym teraz mowa, wracajmy może do akcji na balu!
Biedny Garsąą nie zauważył tej konsternacji i zdziwienia wymalowanych na twarzy Hanki, do czasu, kiedy Żaklinka sobie poszła, a ona wrzasnęła na niego (i to wcale nie tak cicho, jak jej się zdawało!), a zaraz potem prawie uszkodziła jego biedną stopę obcasem.
- CO?! - spytał równie głośno i z niedowierzaniem na zarzuty studentki. - Ale ja nic nie zrobiłem! - zaczął, ale po chwili stwierdził, ze tłumaczenie się jest chyba bezcelowe.
- No ja pierdolę... - skwitował ładnie, żeby zaraz potem żałować, że nie ugryzł się w język, bo już spodziewał się pretensji ze strony Hanki. ('Pierdolisz?! Dżoel, jak mogłeś pierdolić? Jesteś gorszy niż zły!!!')
A potem znowu nastąpiła zmiana akcji, bo dla odmiany Hanka przytuliła go. No ale uprzednio musiała jeszcze spytać, czy ten jej nie kocha. I co on miał teraz powiedzieć? Nie powie przecież 'nie', bo ta znowu zrobi zamach na jego stopę, 'tak' też nie może powiedzieć, bo narobi jej jeszcze więcej nadziei na piękne rude dzieciaczki, no i może jeszcze hodowlę głumochłonów, niedobrze, niedobrze.
- K-kocham, znaczy n-nie kocham. Tfu! No wiesz, jesteś dla mnie kimś naprawdę ważnym, nooo! - powiedział, robiąc dumnego pokerfejsa (którego Hanka dowidzieć nie mogła, bo dalej go przytulała), że udało mu się tak elegancko wybrnąć z tej sytuacji!
Zaraz potem rozejrzał się po sali. Grzesiek znokautował Borisa (ach ta Effka!), jakiś koleś potraktował Gasparka laską, kijem, czy co tam było, a w odwecie ten mu ją połamał. Merlinie drogi, jaka napierdalanka! A jakby tego było mało, to jeszcze Colin i ta dziwna dziewczyna zniknęli mu z pola widzenia, świeeeeetnie.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Wielka Sala - Page 21 QzgSDG8








Wielka Sala - Page 21 Empty


PisanieWielka Sala - Page 21 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 21 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 21 z 39Strona 21 z 39 Previous  1 ... 12 ... 20, 21, 22 ... 30 ... 39  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Wielka Sala - Page 21 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Parter
 :: 
wielka sala
-