Jeśli jakkolwiek czuł się jeszcze przybity przez wizje, jakich doświadczył na Wieszczącej Skale, tak teraz zdecydowanie o tym nie pamiętał. Rozbawiony śmiał się cicho na obietnicę bycia na następnych zajęciach. Zamierzał zrobić jakieś otwarte, naprawdę dla wszystkich, więc nie widział w tym niczego złego. Do tego kobieta miała talent, który można było nieco oszlifować, żeby mieć więcej zabawy na meczach kadry. Oczywiście, jeśli chciała. Dalsza rozmowa i wizja czworokąta z Halem i Davidem, bawiła go niezmiernie, a już szczególnie gdy przyglądał się April. Tak, spodziewał się, że się zarumieni i brak takiej reakcji go zaskoczył, a nawet nieco zaimponował. Nie zawstydziła się? To o czym zdarzało się jego przyjaciółce myśleć, że takie sugestie nie były szokujące? Aż zacmokał z uznaniem.
-
Skoro ty jesteś atrakcyjna, ja też jestem niczego sobie… Jeśli odmówiliby, to tylko dlatego, że sobie wzajemnie się nie podobają. W końcu nam nie mogliby się oprzeć - odparł, kiwając wolno głową, jakby w zamyśleniu, po czym wybuchnął śmiechem. -
I nie zawsze sprowadzam wszystko do jednego… Gdyby tak było, nie mógłbym prowadzić zajęć dla początkujących i mówić im, że mają pochylić się nad trzonkiem... - dodał, zerkając na rudowłosą z ukosa, śmiejąc się dalej. Widział, że jedynie się zgrywa z oburzeniem i nie zamierzał przepraszać, czy robić czegoś równie dziwnego. Mrugnął do niej lekko, kiedy przyjęła jego odmowę. Jeśli nawet przynosiły szczęście, wolał samemu sobie taką sprawić w ramach pamiątki wyjazdu, niż przyjmować od niej. Od niej mógł przyjąć paczkę kawy, albo coś innego w tym stylu.
Zamyślił się chwilę, przypominając sobie profesor wróżbiarstwa. Nie był to jego ulubiony przedmiot przez fakt, że skupiał się na zupełnie innych przedmiotach. Do tego mieli wszędzie coś widzieć. Jedyne, co wyniósł z zajęć, to pomysł z podsuwaniem ponuraka wszędzie, gdzie nie widział żadnej wróżby. Ludzie lubią się bać.
-
Prawdę mówiąc nigdy nie lubiłem jej zajęć, choć teraz przydałoby się wiedzieć jak sprawdzić, kiedy będzie większy deszcz, czy coś takiego - odparł, wzruszając nieznacznie ramionami. Zastanawiał się, czy nie sprobować powiększyć swojej wiedzy z zakresu wróżenia z fusów, albo tarota. Miał więcej wolnego czasu, niż przed paroma laty, mógł więc dodać do tego nowe hobby.
Rzucanie się śnieżkami było całkiem ciekawą zabawą. Do tego pomagało mu rozładować nadmiar energii, który czuł po zjedzeniu pączka. Unikał jej śnieżek, choć nie było to szczególnie wymagającym zajęciem. Albo dawała mu fory, albo lepiej szło jej celowanie śnieżnymi kulami, gdy uderzała w nie pałką do quidditcha. Ostatecznie ze śmiechem na ustach udawał ogromną radość z wygranej.
-
Oczywiście! Jeszcze okazałoby się, że mam prowadzić zajęcia z wróżenia z kuli, a dla mnie wszystko w nich wygląda jak rozlane mleko - odparł ze śmiechem, czekając, aż April podejdzie dostatecznie blisko, żeby odrobinę śniegu, którą miał jeszcze w dłoni, wrzucić jej szybko za kołnierz i odbiec kawałek, gdyby chciała go uderzyć. -
Więc wisisz mi przysługę? Zachowam ją na ważny moment, bo teraz niewiele potrzebuję - dodał, z zadowoleniem wciskając dłonie w kieszenie kurtki i oferując April własne ramię, kierując się powoli w stronę resortu. Jednocześnie zastanawiał się, co mógłby chcieć od przyjaciółki, poza wybadaniem paru spraw, które i tak jeszcze nie były ważne. -
To co, ciężsi o jednego pączka, szczuplejsi o parę galeonów, rozgrzani przez bitwę… Wracamy do pokoju sprawdzić, co reszta pokoju robi?/zt
@April Jones