Największe pomieszczenie w zamku, to tu odbywają się wszystkie uczty i bale. Oświetlone jest przez lewitujące w powietrzy tysiące świec. Wspaniałe, wysokie sklepienie zawsze odzwierciedla prawdziwe niebo, bez względu na to czy świeci Słońce, czy pada deszcz. Każdego ranka, przy śniadaniu zlatują się sowy przynosząc gazety i listy od rodziców oraz znajomych. Lądują przy stołach czterech domów - Slytherinu, Ravenclawu, Hufflepuffu i Gryffindoru, które zawsze zastawione są mnóstwem pysznego jedzenia. Na samym końcu sali ustawiony jest mniejszy stół, nauczycielski, gdzie na honorowym miejscu zasiada dyrektor.
Ostatnio zmieniony przez Bell Rodwick dnia Sob Wrz 06 2014, 18:00, w całości zmieniany 4 razy
Viv odstawiła pustą szklankę po drinku. I wyciągnęła rękę do chłopaka. - Vivien Davila- powiedziała, z lekkim uśmieszkiem, patrząc na ślizgona.
Alex: - Alex Karev - podał jej dłoń - Ten uśmieszek nie działa na mnie, więc zostaw go dla kogoś innego - powiedział szeptem nachylając się do niej - Chociaż kto wie.. Jakbyś ubrała się skąpo.. - zmierzył ją wzrokiem i spojrzał na ludzi chcących grać w butelkę - Trochę nas jest..
- Jasne - wstała i ciągle trzymając szklankę z dziwną mieszanką napojów, poszła z Rox i Alison. - Cześć - obdarzyła wszystkich uśmiechem i usiadła, patrząc na butelkę. - Widzę, że jednak się przekonaliście.
- Kurczę nie działa?- zapytała z udawanym rozczarowaniem - Następnym razem go zmienię, albo mniej na siebie założę, zdecydowanie. Odwróciła się w stronę ludzi, mających zamiar grać. - Ja też się chyba przyłączę.
Alex: - Mam nadzieję, że nie rozczaruję się widząc Cię prawie nagą - powiedział ze złośliwym uśmieszkiem - No dobra, zaczynajmy tą grę - zwrócił się do reszty popijając Ognistą. Zmierzył wzrokiem tych którzy usiedli do gry.. z tego co zaobserwował większość znał po imieniu..
Viv: -Z pewnością byś się nie rozczarował, gdybyś miał taką okazję- powiedziała Viv, siadając do gry.
Rox: Usiadłam obok Bell -Kto zaczyna?-spojrzałam na grających-Właśnie, jestem Roxane-uśmiechnęłam się, nagle zdając sobie sprawę, że większości osób nie znam.
Ali: -Może ty? - spytałam Roxane z uśmiechem. Usiadłam wygodnie obok Bell. Zanim to jednak zrobiłam podeszłam do stołu i wzięłam kolejną butelkę Ognistej. Otworzyłam ją i napiłam się
Rox: -Ok-wzruszyłam ramionami i wzięłam butelkę. Zakręciłam nią. Wypadło na Vivien-Pytanie, czy zadanie?-uśmiechnęłam się-I jeszcze proszę o imię, bo jakoś cię nie kojarzę.
Viv: - Pytanie- powiedziała- Jestem Vivien. Vivien położyła dłonie na kolanach i spojrzała na pochonkę. Patrzyła i czekała na pytanie.
Rox: Zamyśliłam się na chwilę. -Mam pustkę w głowie. Niech będzie standardowe pytanie: Jaki jest twój wymarzony chłopak?-wzięłam ze stoły butelkę piwa kremowego.
Viv: - Oprócz tego tam- pokazała na scenę, na której przed chwilą głośno krzyczał piosenkarz- To nie mam wymarzonego chłopaka. Nie chcę tylko się z nim nudzić, to byłoby straszne. Viv zakręciła butelką, która wypadła na Effie. - Pytanie czy zadanie?
Effie nie zastanawiała się długo, nigdy nie lubiła brać wyzwań. - Pytanie - odpowiedziała patrząc na butelkę, która ją wskazywała. Wypiła trochę whisky ze szklanki i spojrzała wyczekująco na Vivien, aż zada pytanie.
Vivien zastanawiała się chwilę, przewracając w rękach kolejnego drinka. - Jaka jest twoja najgłupsza rzecz, którą zrobiłaś?- zapytała patrząc z lekkim uśmiechem na ślizgonkę.
Alex: - A już myślałem, że ja jestem Twoim wymarzonym typem - nachylił się nad Vivien szepcząc jej do ucha - Przecież to nie wstyd się przyznać - dodał złośliwie i spojrzał na swoją prawie pustą szklankę
Ali: Ziewnęłam. Oparłam się plecami o Bell.Wzięłam butelkę Ognistej i napiłam się. Obserwowałam wszystko, co się działo w Wielkiej Sali. Trochę mi się nudziło, ale jak zwykle byłam ciekawa odpowiedzi grających osób.
Viv: Lekko uniosła do góry brwi. - Wybacz, jestem skryta i wstydziłam się mówić przy wszystkich jak bardzo mi się podobasz- powiedziała mu do ucha. Kiwnęła głową w stronę sceny.- Chociaż masz niemałą konkurencję. Bo sama nie wiem kogo wolę...
Zagryzła usta zastanawiając się nad odpowiedzią na to pytanie, wertując w myślach wszelakie rzeczy jakie robiła. - Nie wiem czy to było najgłupsze, ale jedno z głupszych, gdy jako trzynastolatka, chciałam komuś pokazać, że niby umiem latać na miotle, co nigdy nie było czymś w czym czułam się dobrze i skończyło się połamanymi rękami. - Powiedziała wspominając tamten dzień, jednocześnie zastanawiając się, po co w ogóle na nią wsiadała. Nie chcąc rozmyślać dalej nad motywami swojego głupiego zachowania zakręciła butelką, która zatrzymała się na Puchonce. - Rox co wybierasz?
Alex: - Ach no tak.. Zapomniałem sława i kasa - westchnął przywołując do siebie butelkę Ognistej i dolewając jej do szklanki - I ten piękny wiek.. Ile on ma? Z pewnością jest po 30.. a tego nie przebije jak bardzo bym chciał - powiedział cicho tak aby tylko Vivien mogła go usłyszeć
Rox: -Zadanie-powiedziałam bez namysłu. Mówienie prawdy ciężko mi przychodziło, szczególnie w gronie obcych mi ludzi. Chociaż.. Wyskoczenie przez okno też nie wchodziło w grę.
Wyjęła Alexowi butelkę z ręki i nalała Ognistej do swojej, już pustej, szklanki. - Oczywiście, że nie przebijesz. To prawdziwy doświadczony mężczyzna w kwiecie wieku. Chyba przy nim odchodzisz na drugi plan- westchnęła teatralnie.
Alex: Złapał się za serce - Teraz to już mnie zraniłaś - westchnął robiąc smutną minę - Nie wiem jak przeżyje kolejny dzień - zakpił i spojrzał w stronę sceny - Kwiecie? Raczej patrząc na niego można stwierdzić, że już przekwitł ale o gustach się nie dyskutuje. Prawda Vivien?
Nigdy nie lubiła wymyślać zadań, jednak widząc jak Viv kiwnęła głową w stronę sceny, coś cicho mówiąc, naszła ją myśl adekwatnie zadania jakie miała wykonać Roxane. - Myślę, że jeśli przepchasz się tam do przodu i rzucisz w stronę naszego wspaniałego wokalisty jakąś częścią swojego ubrania, naturalnie piszcząc przy tym niczym największa fanka to będzie w sam raz. - Powiedziała po czym upiła nieco alkoholu.
- Prawda Alex- powiedziała Vivien, uśmiechając się, słysząc zadanie, Roxane. - Jednak w tym wypadku, niestety większość dziewczyn woli raczej tego przekwitającego mężczyznę niż ciebie- powiedziała kręcąc głową ze smutkiem- Ale nie martw się, twój czas też nadejdzie. Poklepała go po ramieniu.
Alex: - Z pewnością na większość z nich bym nawet nie spojrzał a reszta to puste słodkie idiotki, więc wybacz.. ale szukam czegoś innego - wyjął z kieszeni papierosy i zapalił jednego zaciągając się przy tym mocno.
Rox: Zaśmiałam się słysząc zadanie dla mnie -Jakakolwiek część garderoby?-spytałam. Wypiłam trochę piwa kremowego z butelki i cicho zaśmiałam się.
- Jakakolwiek, ale może oszczędź mu, rzucanie w niego butami - powiedziała spoglądając na buty na obcasie, które miała Puchonka. Upiła nieco napoju ze szklanki czekając, aż wykona swoje zadanie.
Rox: -Byłaś blisko. Myślałam o skarpetkach-zaśmiałam się-To idę-wstałam i pobiegłam w tłum dziewczyn piszczących i krzyczących. Po chwili na głowie wokalisty wylądowała czarna skarpetka i słychać było mój śmiech. Wokalista zdjął ją z głowy i rzucił w publiczność, gdzie porwały ją jakieś dziewczyny. Uciekły ze swoim "Łupem" za scenę. Wróciłam do towarzystwa-Teraz będą mnie obcierać buty-zaśmiałam się i ponownie usiadłam. Wzięłam butelkę i zakręciłąm. Wypadło na Alexa-Pytanie, czy zadanie?
Alex: Patrzył na poczynania dziewczyny kiedy skończyła napił się Ognistej. Nie wiedział co gorsze pytanie czy zadanie - Zadanie. - powiedział po chwili namysłu obracając w palcach papierosa.
Rox: -Jak zawsze, w takich chwilach wena twórcza mnie opuszcza-zamyśliłam się-Może ktoś ma jakiś pomysł?-spojrzałam na grających. Napiłam się jeszce trochę piwa kremowego.
Alex: Spojrzał w stronę dziewczyny wydmuchując dym - Myśl, myśl.. - westchnął bawiąc się szklanką i oglądając się za siebie, miał wrażenie że ktoś stoi tuż za nim na szczęście było to tylko wrażenie - Więc jak? - spojrzał z powrotem na dziewczynę
Rox: -Może poprostu przebiegnij się pięć razy dookoła wielkiej sali krzycząc "Loffciam tą piosenkę"-powiedziałam pierwszą rzecz, jaka mi przyszła do głowy. Wiedziałam, że pomysł jest beznadziejny, ale w takim hałasie nie mogłam się skupić.
Alex: Spojrzał na nią kpiąco tak czy inaczej pewnie nikt nie zwróci na niego uwagi w tym hałasie. Zgasił papierosa i czyjejś szklance stojącej na podłodze kawałek od nich. Wstał i zaczął biegać dookoła sali krzycząc "Loffciam tą piosenkę". Było tak jak uważał mało kto zwrócił na niego uwagę. Po piątym okrążeniu wrócił na swoje miejsce - Twórcze to było - powiedział patrząc na dziewczynę. Zakręcił butelką która zatrzymała się na Vivien - Zadanie czy pytanie?
Westchnęłam lekko i odwlekając odpowiedź wypiłam trochę Ognistej. - Nie wiem, boję się ciebie- powiedziała Viv z przerażeniem w głosie- Ale jednak wole pytanie...
Alex: - Zupełnie niepotrzebnie - patrzył na butelką leżącą po środku - Rozczarowałaś mnie.. - powiedział kiedy usłyszał, ze woli pytanie od zadania - a miałem idealne zadanie dla Ciebie.. - zmrużył oczy, myśląc o odpowiednim pytaniu dla dziewczyny - Może opowiesz nam.. - napił się Ognistej - Najbardziej krępująca sytuacja w jakiej się znalazłaś?
Viv: -Och nie... co ja zrobiłam. Chyba popełnię samobójstwo, źle wybrałam, wśród dwóch opcji- otarła niewidzialną łzę z policzka- Może jeszcze kiedyś znowu będziesz miał o mnie dobre zdanie... Wypiła łyk alkoholu i zamyśliła się przez chwilę. - A tak na serio to chyba kiedy przebierałam się w swoim pokoju w domu. Kiedy akurat nie miałam nic na sobie, do pokoju wpadli przyjaciele mojego brata.- zmrużyła oczy- Nie miałam pojęcia, że są... Nie przypominam sobie innej sytuacji... Zakręciła butelkę, która wypadła na Bell. - Pytanie czy zadanie?
Spojrzała z odrazą na pływającego w jej szklance papierosa i przelała całą jej zawartość do Alexa. Patrzyła jak butelka się kreci, miała nadzieję, że nie wypadnie na nią, ale jej nieme prośby nie zostały wysłuchane. - Niech będzie pytanie - powiedziała, wyobrażając sobie co Viv mogłaby kazać zrobić.
Alex: Spojrzał na swoją szklankę i odstawił ją na bok. Wstał po czystą i od razu nalał sobie Ognistej - Mogłaś jej pilnować.. - zwrócił się do Bell, wracając na swoje miejsce..
- Najbardziej obrzydliwa rzecz jaką zrobiłaś- rzuciła szybko, patrząc z żalem na zmarnowaną Ognistą. Wyjęła leniwie kolejnego papierosa z czarnej torebki i zaczęła powoli palić.
Ali: Zaczęłam cicho nucic opierając się dalej o Bell. Wypiłam całą Ognistą z butelki więc poszłąm po drugą. Z powrotem usiadłam obok krukonki opierając się o nią i patrzyłam się na butelkę.
- Ty też wiele rzeczy mógłbyś. - Obrzydliwego...? Zmuszasz mnie, bym przypomniała sobie przeszłość, o której raczej wolałabym zapomnieć - czując, że Ali znowu się o nią opiera, odwróciła się i nalała sobie z jej butelki whisky. - Niech będzie... W czwartej klasie, więc nawet nie tak dawno, pewien idiota pozatykał kible, a ja akurat miałam mieć szlaban. I tak jakoś wyszło, że miałam je odetkać własnoręcznie bez żadnych, mhm... pomocy. Było tam nieco nieciekawych rzeczy i ogólnie obrzydliwych. Zakręciła butelką, która zatrzymała się na Alison. - Co wybierasz?
Nastria: Spojrzała na osoby grające w butelkę. Pokręciła głową i usiadła przy stole. Ściągnęła płaszcz, położyła go obok siebie i spojrzała w kierunku sceny. -Tragedia.-mruknęła słysząc piski i odwróciła się tyłem, by na to nie patrzeć.
Alex: - Mógłbym.. - westchnął wzruszając ramionami. Wyciągnął papierosy i zapalił. Rozejrzał się dookoła i jego wzrok spoczął na scenie. Nie wierzył, że te panienki mają siłę nadal piszczeć.. Przeniósł wzrok na Alison czekając na to co wybierze.
Nastria: Piski trochę ją zaczęły denerwować. -Jejku ile można?-spytała samą siebie nie odwracając się w kierunku sceny.-To jest chore.-westchnęła.
Alex: Zaciągnął się mocno i dokończył Ognistą.. wstał i podszedł do stołu aby sobie jej dolać. Usłyszał jak dziewczyna pytała siebie o coś - Zdecydowanie się z Tobą zgadzam.. - zwrócił się do niej i nalał sobie trunku z dzbanka.. Wrócił na swoje miejsce.
Nastria: Spojrzała za chłopakiem. -Czyli nie tylko mnie to wkurza. I dobrze.-powiedziała i odwróciła się do sceny.-Powybijać takie.-prawie krzyknęła nie zwracając uwagi na to, że te dziewczyny mogły to usłyszeć. Rozejrzała się po stole szukając czegoś czym można by im zrobić krzywdę.
Wypiła Ognistą ze szklanki do końca i ruszyła do stolika, aby sobie jej dolać. Ostatecznie postanowiła, że nie będzie chciało się jej tak chodzić po ten dzbanek, więc go zabrała ze sobą. Ponownie wróciła na swoje miejsce po czym dolała sobie whisky, a naczynie postawiła gdzieś obok. Spojrzała na Alison, czekając, aż ta coś wybierze.
Rox: -Al! Pobudka!-machnęłam ręką przed oczami Krukonki. Nie zauważyłam żadnej reakcji, więc usiadłam z powrotem na swoim miejscu i wypiłam resztę piwa kremowego.
Alex: Znudzony odwrócił się w stronę sceny.. Spojrzał na zespół i na wrzeszczące panienki. Pokręcił zrezygnowany głową. Wypuścił dym i spojrzał w sufit.. Wstał od gry i podszedł do stołu szukając czegoś do jedzenia. Napił się ze szklanki Ognistej i usiadł przy jednym ze stołów, blisko miejsca gdzie grali w butelkę.
Nastria: Zrezygnowała z szukania czegoś czym mogłaby wybić te piszczące dziewczyny. Westchnęła i rozejrzała się wokół. Spojrzała jeszcze raz na stół i myśli co by tu wziąść do picia.
Ali: -Hę? A, no tak, sorki - mruknęłam do wszystkich. Obudziłam się ze swoich myśli i odpowiedziałam -Niech będzie pytanie - powiedziałam do Bell pijąc Ognista i dalej sie o nią opierając
Emily: Przez nikogo nie zauważona Em patrzyła z rozdrażnieniem na piszczące pod samą sceną czarownice. Westchnęła i oddaliła się od grupy, stojącej blisko sceny. Usiadła na parapecie i przyłożyła policzek do zimnej szyby. Po chwili muzyka przestała docierać do jej uszu. Emily zamyśliła się.
Cass zamyśliła się przez chwilę i dopiero teraz zauważyła, że ludzie grali już od jakiegoś czasu w butelkę. Chwyciła z tacy Pina Coladę i podeszła do sporego kręgu. Usiada obok Natri i Roxi, uśmiechając się lekko. Zauważyła jak jedna z dziewczyn odchodzi od grupy, zmrużyła delikatnie oczy i szepnęła puchonkom: "Zaraz wrócę". Podeszła do blondynki o jasnoniebieskich oczach. Spostrzegła, że jej wzrok jest nieobecny. - Hej, co tu siedzisz tak sama?- spytała przyjaźnie.- Chodź do nas.
Nastria: Uśmiechnęła się lekko do Cass i spojrzała na tą dziewczynę, do której podeszła. Odgarnęła włosy i rozejrzała się ppo Wielkiej Sali, spojrzała na grających w butelkę.
- Kto chce wymyślić pytanie dla Alison - spojrzała po zabranych. - Mi jakoś nic nie przychodzi do głowy... - Cześć, Em! - pomachała do Krukonki, która przed chwilą weszła, mimo, że nie byłą pewna, czy ją zauważy.
Viv westchnęła słysząc słowa Bell, położyła się na pobliskiej, pustej ławce przy stole i wyjęła papierosa. Zaczęła paliła powoli, próbując zrobić coś ciekawszego niż małe, szare kulki z dymu. Wypuszczała go powoli z ust, formując przy tym kształt. Przerwała czynność, widząc, że nic jej nie wychodzi. - Pomyśl Bell, jesteś krukonką, to powinno być twoją mocną stroną.
- Niestety nie jestem aż taka mądra jak ty - powiedziała z uśmiechem do Viv. Myślała, myślała, pomagając sobie ognistą. - Jak wyobrażasz sobie swoja przyszłości? Ale nie taką najbliższą, ale jak już będziesz starą, niedołężną babcią.
Emily: Emily uśmiechnęła się najpierw do Cassie a potem do Bell. -Nie wiedziałam, czy będziecie chcieli, żebym do was podeszła- wyjaśniła.- Ale chętnie pójdę. Wstała, czekając aż Cassie ruszy. Nie chciała podchodzić do nich sama. Nienawidziła swojej nieśmiałości, która w Beauxbatons zaczęła znikać już jakiś czas temu, a w Hogwarcie wróciła.
- Hej, czekaj!- zawołała za nią zdziwiona tak szybką reakcją. Podbiegła do dziewczyny. Kręcone włosy lekko podskakiwały podczas biegu. Zatrzymała się tuż obok niej. - Masz speeda. Usiądziemy tutaj?- spytała wskazując wolne miejsce.
Ali: -Starą, niedołężną babcią? - zamyśliłam sie - Zapewne będę siedziec w fotelu i robic na drutach - zaśmiałam się. Zakręciłam i wypadło na Viv -Pytanie, czy zadanie? - spytałam krukonkę
- Zadanie- powiedziała Vivien uśmiechając się lekko. Podniosła się z ławki i usiadła na niej normalnie. Powoli dopalała swojego papierosa, drugą ręką sięgając po szklankę z napojem.
Alex: Znudzony spojrzał na dziewczyny grające w butelkę, pokręcił głową. Wzrok przeniósł na scenę i napił się Ognistej. Rozejrzał się po stole i wziął w garść kilka paluszków. Wstał od stołu i ruszył w stronę wyjścia.
Ali: -Alex czekaj! - krzyknęłam za chłopakiem. W głowie rodziło mi się bardzo ciekawe zadanie -Viv, pocałuj Alexa, ale w usta. Nie w policzek - uśmiechnęłam się do krukonki wesoło - Tak na prawdę. Bez oszukiwania.
Alex: Przygryzając kolejnego paluszka ledwie usłyszał, że ktoś go woła.Odwrócił się na pięcie i zobaczył jedną z Krukonek uparcie patrzącą w jego stronę. Uśmiechnął się kpiąco i podszedł do osób grających w butelkę - Co jest? - spytał, patrząc na Alison, która go zawołała. O mało nie zakrztusił się ze śmiechu kiedy usłyszał zadanie, które wymyśliła ona dla Vivien. - No, no. - powiedział z udawanym uznaniem w głosie przenosząc wzrok na Vivien.
Ali: -I bez żadnego kantowania. Szczery pocałunek z języczkiem - wyszczerzyłam się w stronę Vivien. Śmiejąc się cicho podeszłam do stołu i wzięłam butelkę Ognistej. Wróciłam i usiadłam obok Bell.
Viv: Vivien otworzyła szeroko oczy, spojrzała zdziwiona na Alison. - To chyba jakiś żart- powiedziała, na chwilę zamyśliła się- Nie wiem czy mogę wykonać twoje zadanie... Nie zmuszę przecież Alexa, żeby mnie pocałował. To nie jest obustronne zadanie.
Ali: -Nie, to nie jest żaden żart - odparłam poważnie pijąc z butelki - Alex nie wykazuje żadnych przeciwnych temu zadaniu gestów czy słów. Czyli według mnie się zgadza - powiedziałam do Vivien.
Alex: - Nie mam większych przeciwwskazań - stwierdził kończąc chrupać paluszki które miał w jeszcze w dłoni.. Wziął ze stołu czystą szklankę i podszedł do Effie nalewając sobie z dzbanka Ognistej. Spojrzał wyczekująco na Krukonkę.
Zaśmiała się cicho słysząc zadanie dla Vivien. Czekając, aż Krukonka je wykona i gra będzie się toczyć dalej, dolała sobie trochę alkoholu do szklanki i upiła nieco Ognistej obserwując osoby grające w butelkę.
Ali: -No widzisz - mruknęłam cicho. Wzięłam ze stołu jakieś tam krakersy i rozejrzałam się dookoła. Tłum rozwrzeszczanych tak jakby się uspokoił. Westchnęłam cicho śmiejąc się z nich w duchu. -No to dajesz - powiedziałam do Vivien
Regina: Obserwowałam grę, siedząc nadal przy stole Gryffindoru. Wydawało mi się że dziewczyna musi wykonać jakieś zadanie, ale nie byłam w stanie usłyszeć na czym ono polega. Napiłam się soku dyniowego i z powrotem wróciłam do czytania.
Remy: Weszła do sali rozglądając się dookoła. Zauażyła samotnie siedzącą gryfonkę, pogrążoną w lekturze. Podeszła do niej i powiedziała: - Cześć, jestem Hadley. Co czytasz?
Vivien nalała sobie do szklanki więcej Whisky. Wypiła ją szybko. - A jak długo ma to trwać?- zapytała, dolewając sobie alkoholu i rzucając wściekłe spojrzenie w stronę Alexa, który nie bronił się przed zadaniem.
Alex: - Długo jeszcze będziesz to przeciągać? - spytał trochę podirytowany. Wychodził kiedy zawołała go Alison myślał, że Vivien raz dwa wykonana zadanie i będzie mógł sobie spokojnie pójść. Niestety dziewczyna przeciągała to jak tylko mogła. – Im szybciej wykonasz zadanie tym szybciej będziesz mogła zacząć o nim zapominać.. albo wręcz przeciwnie – dodał złośliwie ściszonym głosem.
Regina: Uniosłam wzrok na dziewczynę i uśmiechnęłam się lekko - Hej, Regina Fencer - przedstawiłam się i odruchowo zerknęłam na książkę - Jakieś tandetne romansidło - zaśmiałam się - Ale wciąga, trzeba przyznać...
Remy: - A jaki tytuł? - zapytała. - Może skądś kojarzę. Ostatnio się w takowych zaczytuję - Uśmiechnęła się i już pewniej umiejscowiła na miejscu obok gryfonki. - W której jesteś klasie?
Spojrzała na Viv, czekając aż w końcu wykona zadanie i będą mogli grać z powrotem w butelkę. Wstała z kręgu, podchodząc do stołu Huffu, wzięła piwo kremowe. Wróciła ponownie i skrzywiła się lekko, patrząc, że Viv jeszcze siedzi tam gdzie siedziała oraz nie wykonała zadania. Usiadła na swoim miejscu.
Regina: Pokazałam Ślizgonce okładkę i posłałam pytające spojrzenie - Czytałaś? - uśmiechnąłem się i napiłam soku dyniowego - Piąta klasa. A ty? - zapytałam. Sięgnęłam po tosta z szynką i serem, i położyłam na talerzu.
Remy: Przyjrzała się uważnie okładce pokazanej przez gryfonkę. - Nie kojarzę tego tytułu - zamyśliła się. - Ja też piąta klasa. Wiesz już jakie przedmioty chcesz kontynuować? - spytała biorąc do ręki piwo kremowe.
Ali: -Przecież nie będę Ci liczyc czasu - zaśmiałam się do Vivien - Wystarczy po prostu jak wykonasz to zadanie. - powiedziałam ziewając. Powoli te całe przeciąganie zaczynało mnie już nudzic.
Vivien stwierdziła, że nie będzie dalej denerwować swoim odwlekaniem innych. - Oczywiście, że będziemy o tym zapominać- syknęła do Alexa. Odłożyła szklankę na stół. Przyciągnęła ślizgona do siebie, objęła za szyję. Ich usta spotkały się na stosunkowo krótki czas.
Alex: - Ja z pewnością co do Ciebie nie jestem taki pewien – powiedział cicho tak, żeby tylko Krukonka go usłyszała. – I nie sycz tak, nie pasuje to do Ciebie – zdążył powiedzieć zanim Vivien przyciągnęła go do siebie i pocałowała w usta. Swoje ręce ułożył na jej tali. Kiedy skończyła spojrzał na nią. - Nie było najgorzej, mówiłem chyba, że nie gryzę - sięgnął po szklankę Ognistej i napił się z niej.
Viv: Spojrzałam z rozbawieniem na Vivien i Alexa -Dobra Viv, kręcisz - powiedziałam do Krukonki. Wzięłam herbatnika ze stołu i napiłam się Ognistej ze szklanki.
Alex: Odstawił pustą szklankę na stół i wyciągnął paczkę papierosów. Obrócił ją w dłoniach kilka razy zanim wyciągnął z niej fajka, którego zapalił. Zaciągnął się mocno i skierował swoje kroki w stronę drzwi.
Regina: Zamyśliłam się - Tak szczerze mówiąc jeszcze się nad tym nie zastanawiałam - przyznałam - Ale na pewno nie chcę Historii Magii, ani transmutacji - wzdrygnęłam się na samą myśl o tych przedmiotach - Już wolę być poddawana torturom niż słuchać nudnych wywodów o buntach goblinów - zaśmiałam się
Viv: -Nie było najgorzej- przedrzeźniała dziecinnie Alexa, siadając przy butelkę. Zakręciła butelką, wypadło na Cassie. - Pytanie czy zadanie?- zapytała.
Spojrzała niepewnie na dziewczynę, nie wiedząc na co dokładnie ją stać. Biła się z myślami co wybrać. - Zadanie- rzekła pewnie, patrząc na butelkę, która lekko drgała w miejscu
Rox: Siedziałam na stole i obserwowałam grę. Otworzyłam piwo kremowe i wypiłam trochę. Byłam ciekawa, co Vivien wymyśli dla Cassie. Zeskoczyłam ze stołu i usiadłam obok innych.