Największe pomieszczenie w zamku, to tu odbywają się wszystkie uczty i bale. Oświetlone jest przez lewitujące w powietrzy tysiące świec. Wspaniałe, wysokie sklepienie zawsze odzwierciedla prawdziwe niebo, bez względu na to czy świeci Słońce, czy pada deszcz. Każdego ranka, przy śniadaniu zlatują się sowy przynosząc gazety i listy od rodziców oraz znajomych. Lądują przy stołach czterech domów - Slytherinu, Ravenclawu, Hufflepuffu i Gryffindoru, które zawsze zastawione są mnóstwem pysznego jedzenia. Na samym końcu sali ustawiony jest mniejszy stół, nauczycielski, gdzie na honorowym miejscu zasiada dyrektor.
Ostatnio zmieniony przez Bell Rodwick dnia Sob Wrz 06 2014, 18:00, w całości zmieniany 4 razy
- Ta... - Nami wycofał rękę, mimo wszystko się uśmiechając. Tak, Connie stanowczo nie wyglądała na zbyt towarzyską. A może tylko taką udawała, żeby nie dać się zagryźć już pierwszego dnia? Do tego niestety będzie musiał dojść z czasem. - Tak, od początku. - przytaknął, kiedy cała ceremonia sie zaczęła. Kiedy w koncu było po wszystkim, rozejrzał się po jedzeniu na stole. Właściwie nie był głodny, w pociągu zjadł trochę słodyczy. Sięgnął po ciastko kokosowe, pałaszując je szybko ze smakiem... Słodkości nigdy za dużo. - Beauxbatons, tak? To podobnie strasznie sztywniacka szkoła... a Ty się taka nie wydajesz. To dlatego się przeniosłaś?
Nik usłyszał znajomy głos i nagle podniósł głowę. Jego oczom ukazała się znajoma twarz -Cześć-odpowiedział głośniej niż ona. Za uwarzył że rozmawia z jakimś chłopakiem. poczuł coś dziwnego w brzuchu, ale zignorował to i ponownie podparł głowę ręką i rozglądał się dyskretnie.
Lorelei L. E. Coleridge
Rok Nauki : I
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Jako jedna z nielicznych widziała Testrale, choć nie afiszowała się z tym za bardzo. Do Wielkiej Sali weszła sama, choć ze wszystkich stron słyszała powitania znajomych Ślizgonów, a i kilku Krukonów się znalazło. Zajęła miejsce przy starszych uczniach, nie będzie przecież oglądała tych drugoroczniaków, irytujących i wrzeszczących. Znudzona czekała na przydział, aby móc już zjeść. Mimo wszystko podróż ekspresem była trochę męcząca. Nie wiedziała dlaczego, właściwie tylko siedziała i drwiła z młodszych, którzy urządzili sobie kłótnię między przedziałami. W końcu, po pewnym czasie, na stołach zagościły pyszne potrawy. Nałożyła sobie swojego ulubionego kurczaka i ziemniaki oraz nalała soku dyniowego. Jak dobrze być znowu w Hogwarcie! Mimo że to ostatni, a zarazem najcięższy rok.