Największe pomieszczenie w zamku, to tu odbywają się wszystkie uczty i bale. Oświetlone jest przez lewitujące w powietrzy tysiące świec. Wspaniałe, wysokie sklepienie zawsze odzwierciedla prawdziwe niebo, bez względu na to czy świeci Słońce, czy pada deszcz. Każdego ranka, przy śniadaniu zlatują się sowy przynosząc gazety i listy od rodziców oraz znajomych. Lądują przy stołach czterech domów - Slytherinu, Ravenclawu, Hufflepuffu i Gryffindoru, które zawsze zastawione są mnóstwem pysznego jedzenia. Na samym końcu sali ustawiony jest mniejszy stół, nauczycielski, gdzie na honorowym miejscu zasiada dyrektor.
Ostatnio zmieniony przez Bell Rodwick dnia Sob Wrz 06 2014, 18:00, w całości zmieniany 4 razy
Przywitała się z nowo przybyłymi osobami. Schowała książkę do torby i uśmiechnęła się wesoło. Obserwowała rozmawiające towarzyszki, próbowała przechwycić kawałki ich rozmów, ale nie udawało jej się to jakoś. -Która już godzina?-zapytała próbując znaleźć jakiś temat do rozmowy.
Lizz:
-Jeszcze wcześnie -zwróciła się do Hanny z serdecznym uśmiechem. Spojrzała na Bell. -Tak, też o tym słyszałam, ale niestety nic na to nie wskazuje. -Rozejrzała się po pomieszczeniu, zupełnie jakby za chwilę miały się pojawić tu całe tłumy. -A wy co robicie wieczorem? Cóż, temat zajęć na wieczór wśród dziewczyn, przeważnie był niezawodny.
- Nie wiem, nigdy nie noszę zegarka - odparła, podnosząc wzrok znad Proroka. Właśnie przyglądała się dokładnie zdjęciu zamieszczonemu przy artykule o facecie wsadzonym do Azkabanu. Mimo, że ktoś mógłby pomyśleć, że go zna, wcale tak nie było. Po prostu jakoś nie mogła uwierzyć, że kogoś takiego młodego można było tak skrzywdzić. Może i praktykował czarną magię, ale z tego co przeczytała, wynikało, że miał żonę i dzieci, które teraz zostały bez ojca.
- Nie wiem, ale nie będzie jeszcze późno - odpowiedziała do Ślizgonki. - Skąd w ogóle masz tą książkę, z domu czy namówiłaś jakiegoś nauczyciela, że musisz poszerzyć swoją wiedzę w zakazanych książkach? - Zapytała przypominając sobie o książce którą oddała przed chwilą dziewczynie.
-Ja? Sama nie wiem, może pójdę sobie na wieczorny spacer po błoniach, albo na wieże-zastanowiła się-W sumie to jeszcze nie mam planów-przyłożyła szklankę do ust i wzięła spory łyk soku. -Można takie dostać na śmiertelnym nokturnie-odparła-Są tam naprawdę ciekawe rzeczy
Uniosła głowę, spoglądając na Bell. Przyjrzała się dokładnie jej minie, ponieważ nie mogła roszyfrować Krukonki. Przygryzła delikatnie dolną wargę. - Bell, co jest tam takiego ciekawego?- spytała zaciekawiona, odkładając szklankę wody na stół. Zaczęłą się szybko zastanawiać, co mogłaby zrobić wieczorem, lecz nic nie przychodziło jej do głowy. Może czas zwiedzić szkołę?
Viv przez chwilę zgubiła się, kiedy każda dziewczyna powiedziała co innego i na inny temat. - Bell, jesteś z mojego rocznika, więc wiem kto został prefektem- powiedziała- ale jeśli chcesz, to można powiedzieć, że jesteś sławna. Nalała sobie kawy i mrugnęła do Lizzy. - O ubranie, nic się nie martw, mam ich pod dostatkiem.
- A doskonale o tym wiem, sama mam kilka stamtąd, tylko się zastanawiałam czy książka twoja czy stąd. - Powiedziała sięgając po dzbanek z kawą, po czym nalała sobie nieco napoju do kubka. - Tu w bibliotece też są niektóre wyjątkowo ciekawe, ale nie tak łatwo je dostać.
-Taak, ale trzeba się nieźle namęczyć żeby je dostać-odparłam-Wątpię żeby jakiś nauczyciel wypisał mi na to pozwolenia, a nie chce ryzykować i kraść te książki.
- Piszą o jakimś facecie, co uprawiał czarną magię - przesunęłam w stronę Cassie gazetę, pokazując jego zdjęcie. - Nazywa się Thomsa. Skazali go na pięć lat. - Ach, szkoda, już miałam nadzieję - uśmiechnęłam się do Vivien.
- Wiesz, zależy jaki nauczyciel i o jaką książkę Ci chodzi. Czasem można dostać pozwolenie w ramach rozwinięcia wiedzy z danego przedmiotu. - Powiedziała i przeniosła wzrok na Krukonkę. - Powiedzmy, że rozszerzam swoją wiedzę w tym kierunku, taka młodzieńcza ciekawość. - Tym razem spojrzała ponownie na gazetę. - Pięć lat w Azkabanie, coś strasznego.
- Wow, biedny- powiedziała smutno, przyglądajac się młodemu mężczyźnie. Pogładziła dłonią jego ostre rysy twarzy. Ile ludzi byłoby skazanych za zakazany owoc? Drgnęła. Trudno było wytrzymać w Azkabanie rok, a co dopiero pięć!
- Ale jest taka pociągająca- dodała cicho. Nie chciała mówić tego na głos. Szybko chwyciła ponownie wodę- Chyba nie ma nic bardziej pociągającego od zakazanego owocu...
Liz: -Ja nie widzę w czarnej magii nic pociągającego -wypaliła, ledwie słysząc co mruknęła dziewczyna. -Owszem, może i jest zadziwiająca, w końcu to nie lada zadanie robić... takie rzeczy. W każdym bądź razie mam nadzieję, że żadna z nas nie wyląduje w Azkabanie bez względu na to, jak pociągająca będzie. -Spojrzała niepewnie na Cassie, nie wiedząc co ma o tym myśleć. Czy powołaniem tej dziewczyny faktycznie było trafienie do Slytherinu? Jej fascynacja TYMI czarami była nieco przerażająca... A może wszystko wyolbrzymiała, nie jadła przecież śniadania, a kiedy była głodna, wmawiała sobie różne rzeczy.
Wywróciła tylko oczami. - Jeżeli chcesz się przed nią bronić to także powinieneś ją znać. Z niewiedzy nic nie ma pożytecznego. Nigdy nic nie wiadomo, kiedyś może się trafić taka sytuacja, że posiadanie wiedzy w dziedzinie czarnej magii może okazać się bardzo przydatne. - Powiedziała do Gryfonki. Nigdy nie wykorzystała tego co dowiedziała się z książek o Czarnej Magii, a i tak czytała je z wielkim zainteresowaniem. O tak, ona kochała pogłębiać wiedzę, zarówno w tym dziale magii.
- Zgadzam się z Effie. By się bronić, trzeba wiedzieć przed czym. a czytanie to jeszcze nie zbrodnia.- powiedziała dobitnie.- Z resztą o gustach się nie dyskutuje.
- Każdy powinien mieć pojęcie o czarnej magii. Po to żeby się przed nią bronić. Zgadzam się też, że zakazany owoc jest wyjątkowo pociągający... Ale jest tutaj tyle zabronionych rzeczy, że powinno starczyć, bez uciekania się do czarnej magii. A o czym byśmy mówili, jakbyśmy nie mówili o swoich "gustach", Cassie?- zapytała Vivien, uśmiechając się słodko.
- Owszem niektórzy nie powinni do niej dostępu, szczególnie zbyt młodzi, bo postępują niekonsekwentnie. Viv ja myśląc o czarnej magii mam przed oczami przede wszystkim zakazane eliksiry, których warzenie i czytanie o nich jest dla mnie czymś szalenie interesującym, a nasze podręczniki szkolne ich nie obejmują. A wiadome jest to, że nie mam zamiaru nikogo nimi częstować - powiedziała i wypiła trochę kawy.
- Myślę, że źle mnie zrozumiałaś. Czarna Magia jest dość trudnym tematem do rozmowy. Mało osób ją toleruje, a co dopiero jeszcze się w nią zagłębia. Chwyciła Proroka i zaczęła przeglądać jego treść.
- Nie, było takich bardzo wielu. Ale też nie można mówić, że każdy który czyta te książki jest przesiąknięty złem i czai się po kątach w szkole czyhając na biednych uczniów - powiedziała uśmiechając się lekko.
- Zapewne jeden z dyrektorów Dumbledore musiał czytać wiele takich książek, a jak wiadomo nie był czarnoksiężnikiem. Nie, nie jestem ze Slytherinu.- spojrzała na stół, szukając soku. Po chwili chwyciła dzbanek i nalała sobie do szklanki.