To pomieszczenie o dużych rozmiarach przypomina trochę salę kosmiczną, ze względu na obecność wielkiego nieba, zastępującego ściany. Są one po prostu zaczarowane. Jednak w tym miejscu widać podłogę, jest grawitacja, dlatego można stąpać pewniej po ziemi. W nieregularnych odstępach rozmieszczone są specjalne teleskopy, z których korzystają zarówno studenci, jak też młodsi uczniowie. Dzięki nim można swobodnie oglądać niebo.
Tak w sumie, o dziwo, astronomia dzisiaj jej szła zaskakująco dobrze, jak na nią. Nawet ktoś się do niej przyłączył, a był to Seth Quinn. Była już raczej nastawiona do tego, że każdy pójdzie do osób, które zna, ale najwyraźniej nie była komuś obojętna. Uśmiechnęła się przyjaźnie do Azjaty i pokazała mu idealny opis nieba północnego. Tak, była z nie dumna, gdyż rzadko, kiedy tak jej wychodzi jakakolwiek praca z astronomii. Nie omieszkała również zerknąć na jego odwaloną robotę: - Ida Anderson - przedstawiła się zapamiętując sobie jak nazywa się chłopak. Głupio potem tak o imię pytać. Nauczyciel postanowił wreszcie przejść do praktyki, co oznaczało, że chyba niedługo zajęcia się skończą. Mniejsza. Podeszła do teleskopu i zaczęła przez niego oglądać niebo, i nanosić na kartkę gwiazdozbiory. Już po chwili miała w dłoniach zrobioną pracę. Stwierdziła, że jest już skończona i podeszła dając ją do sprawdzenia. Jej humor poprawił się widząc ocenę, a sama wróciła na stanowisko pracy z wielkim uśmiechem na twarzy, którego nawet nie próbowała ukrywać: - I jak? - zagadnęła Setha, bo skoro już tam nawiązali jakiś kontakt to nie omieszkała z nim pogadać. Lubiła nawiązywać nowe znajomości, a na świat była otwarta. Skoro już zadanie zrobiła to miała chwilę wolnego czasu.
Kostka: 2 Bonusy/straty do rzutu kostki wynikające z posiadania teleskopu, wysokich punktów w kuferku z Astronomii i Wróżbiarstwa oraz Działalności Artystycznej lub z bonusu uzyskanego w poprzedniej części: +1 teleskop +2 teoria Stracone/zyskane punkty dla domu: +1 chyba (źle przedtem spojrzałam) ._.
Ostatnio zmieniony przez Ida Anderson dnia Wto Gru 22 2015, 19:34, w całości zmieniany 1 raz
(Non clima! W związku informacją jaką dostałem od Shenae, prosiłbym o ponowne zapoznanie się z nagrodami jakie przysługują za wyrzucenie danej liczby oczek!) Prosiłbym administrację o zachowanie tego posta w celu informacyjnym dla graczy. Przepraszam za kłopot.
Widząc minę nowej koleżanki od razu wywnioskował, że dziewczynie również wszystko pomyślnie poszło. - Co prawda nie znam się za bardzo na gwiazdach, jednak muszę przyznać, że moje notatki nie były aż takie złe jak przypuszczałem - uśmiechnął się. - Chyba zacznę częściej chodzić na te zajęcia, może bardziej mnie to wciągnie. Chociaż w sumie, do czego mogłaby mi się przydać astronomia? Wzruszył ramionami uznając, że nawet jeśli nie zajmie się tą dziedziną nauki to dodatkowa wiedza i tak mu się przyda. A na tej lekcji było całkiem przyjemnie, ostatnio transmutację miał z dosyć surowym nauczycielem który dwie osoby w gołębie zmienił, taka metoda nauczania nie była według Quinna najbardziej trafna. - Nie widziałem cię wcześniej w Hogwarcie - zwrócił się do Idy. - Jeśli masz ochotę po lekcji możemy wybrać się do Hogsmeade. Skąd jesteś? - dodał.
- Nie wytrzymasz bez niej jednej lekcji? - bezczelnie śmieję się z Rafała, choć już dawno przywykłem do tego, jak bardzo de Nevers był przepełniony uczuciami, których ja nigdy nie rozumiałem. Nie krytykowałem go, i zdaje się, że Francuz dobrze o tym wiedział. - Ten język jest równie piękny, co sama astronomia, ale nie mów dziadkowi, że to powiedziałem. Chyba by mnie wydziedziczył... - nie poznałem chyba Włocha, który nie byłby zakochany w swoim języku, dlatego mimowolnie nie mogłem powstrzymać uśmiechu, słysząc prośbę profesora. - Pewnie jest z północy - wyrzuciłem z siebie po włosku, naśladując ton, jakim zwykł operować Vittorio, który - jako Sycylijczyk od pokoleń - w rzeczy samej gardził wszystkimi z północy. A już zwłaszcza tymi, którzy choćby wspominali o Mediolanie. -Jak to się stało, że zapomnieliśmy o teleskopach? - zauważam, kiedy profesor tłumaczy zadanie, po czym bez słowa podnoszę się z miejsca i podchodzę do Włocha, zwracając się - zgodnie z życzeniem, i nieco na przekór - po angielsku - Jest szansa na skorzystanie ze szkolnych teleskopów? Nasze są leniwe i zostały w wieży Krukonów. Możemy się nawet podzielić jednym z Cyane - zapytałem, licząc na to, że uda mi się jednak zdobyć dwa teleskopy. A później, zapewne, wziąłem się za swoje zadanie.
Kostka: 2, 1 (jeśli nie dostanę teleskopu) Bonusy/straty do rzutu kostki wynikające z posiadania teleskopu, wysokich punktów w kuferku z Astronomii i Wróżbiarstwa oraz Działalności Artystycznej lub z bonusu uzyskanego w poprzedniej części: + 1pkt (działalność artystyczna) +1 (jeśli psor będzie na tyle miły, że pożyczy mnie i Cyjankowi teleskop!) Stracone/zyskane punkty dla domu: -
Raphael spojrzał na niego łagodnie, nie biorąc do siebie kpin Arsene'a. Jego mina mówiła wyraźnie, że wybacza przyjacielowi te docinki, bo ten po prostu nie wie, o czym mówi, nie mając okazji doświadczyć podobnego uczucia. Wzruszył więc tylko ramionami, uśmiechając się leciutko. - L'Amour - powiedział po prostu, tonem, który wyjaśniał wszystko. Oczywiście nie wpadł na pomysł, że należałoby wziąć ze sobą teleskop. Rozejrzał się ze zdumieniem i zdał sobie sprawę, że będzie musiał poradzić sobie inaczej. Może uda mu się rzucić okiem na niebo, używając przyrządu bardziej rozgarniętych od siebie osób? Jednak wszystko to nie było specjalnym problemem, bo Raphael miał w jednym palcu mapę nieba. Nie wiadomo, po co mu tak szczegółowa wiedza, ale bez zastanowienia nanosił kolejne gwiazdozbiory na pergamin, marszcząc przy tym brwi, przywołując z pamięci dokładne dane i myśląc intensywnie. Tak intensywnie, że zupełnie nie zwracał uwagi na swoich przyjaciół, którzy pracowali na własną rękę, ale byli równie nieprzygotowani jak on, to znaczy również nie wzięli własnych teleskopów. De Nevers miał cenną umiejętność odłączania się od rzeczywistości i koncentrowania na tym, co w danej chwili go zaprzątało - czy to pisaniu, czy czymkolwiek innym. Zazwyczaj był roztrzepany, ale gdy wyznaczał sobie zadanie (zwykle twórcze), cały świat przestawał dla niego istnieć. Kiedy nauczyciel wyraził swoje uznanie i zademonstrował grupie pracę Raphaela jako przykład, Francuz uśmiechnął się lekko, z pewnym zakłopotaniem, ale i satysfakcją. Wybitny z rysowania mapy nieba to nie byle co i chłopak dałby naprawdę wiele, by Serena mogła go teraz widzieć. Ale jak pech, to pech. Nie szkodzi, opowie jej potem, o ile rzecz jasna nie zapomni.
Kostka: 6 Bonusy/straty do rzutu kostki wynikające z posiadania teleskopu, wysokich punktów w kuferku z Astronomii i Wróżbiarstwa oraz Działalności Artystycznej lub z bonusu uzyskanego w poprzedniej części: + 2pkt (6 oczek w poprzedniej części), + 2pkt (24 pkt z działalności artystycznej), + 1pkt (10 pkt z Astronomii i Wróżbiarstwa), czyli łącznie z kostką mam 11pkt, juhu! Zyskane punkty dla domu: + 2pkt
Kostka:6 Bonusy/straty do rzutu kostki wynikające z posiadania teleskopu, wysokich punktów w kuferku z Astronomii i Wróżbiarstwa oraz Działalności Artystycznej lub z bonusu uzyskanego w poprzedniej części: + 1 za teleskop Stracone/zyskane punkty dla domu: + 2
Kto by pomyślał, że uda jej się tak wkręcić w te zajęcia? Gdy tylko przeczytała poprawki naniesione przez nauczyciela, to nagle temat stał się dla niej o wiele prostszy. Przejrzała jeszcze raz ciąg litera, zaraz odnajdując dla siebie kawałek sali, żeby móc w spokoju oglądać niebo i wykonać odpowiednie notatki. Spokojnie, bez pośpiechu, przecież nikt cię nie pogania, powtarzała w myślach, nie chcąc popełnić jakiegoś głupiego błędu, który mógłby skreślić jej pracę. Jak widać, taki sposób okazał się być jak najbardziej trafny, bo po oddaniu pracy do nauczyciela ten ją pochwalił. Ba! Nawet pokazał reszcie grupy, jako przykład, za którym powinni podążać! - Dziękuję. - Uśmiechnęła się nieco niepewnie do mężczyzny, kiedy ten z takim uznaniem zachwalał jej pracę na lekcji.
Słuchała uważnie Kath, mimo iż nie skupiała wzroku na niej tylko na zadaniu. W końcu spojrzała swymi jasnymi oczami na dziewczynę. - Typowy gość, który zasługuje na to, byśmy skrócili w męczarniach jego istnienie na tej marnej planecie. Choć według mnie gorsze by było pozbawienie go pamięci - w tej ciemności jej oczy niemal lśniły własnym blaskiem, jednakże gdy to powiedziała można było odnieść wrażenie, iż tęczówki świeciły niczym gwiazdy na niebie. Gdy nauczyciel zabrał głos skierowała swe oblicze nie niego. Przyglądała mu się z lekko przechyloną główką. Wysłuchała w ciszy polecenia mężczyzny. Gdy wydał polecenie zabrania się do pracy od razu ustawiła teleskop i przebierając w notatkach zabrała się do roboty. Praca pochłonęła pannę May bez reszty. Szło jej tak dobrze, że nawet nauczyciel z uznaniem patrzył na to jak sprawnie wszystko nanosiła, niemalże bez zastanowienia! Elizabeth nigdy nie czuła się niczym urodzony astronom, ale bardzo szybko skończyła pracę. Nauczyciel po przejrzeniu pergaminu należącego do Elizabeth, pokazał jej pracę jako wzór. Pogratulował pannie May porządnie wykonanego zadania oraz nagrodził oceną Wybitną! Dodatkowo otrzymała dla Slytherinu +2 punkty do rankingu domów.
Kostka: 6 Bonusy do rzutu kostki wynikające z posiadania teleskopu, wysokich punktów w kuferku z Astronomii i Wróżbiarstwa oraz Działalności Artystycznej lub z bonusu uzyskanego w poprzedniej części: +1 za teleskop Zyskane punkty dla domu: +2
Odziwo część praktyczna nie poszła jej najlepiej jak teoria. Kreśliła linie nieba północnego dość starannie jak mogła, pewnie będą jakieś błędy ale co będzie zaprzętać sobie swą piękną główkę tak banalnym przedmiotem. Zrobiła to co miała zrobić i oddała swoją pracę na biurko nauczyciela. Zaś następnie wróciła na swe miejsce. Chwyciła za coś do pisania ze stolika oraz notes bazgrając po nim czekając na coś ciekawego.
Kostka: Uno Bonusy/straty do rzutu kostki wynikające z posiadania teleskopu, wysokich punktów w kuferku z Astronomii i Wróżbiarstwa oraz Działalności Artystycznej lub z bonusu uzyskanego w poprzedniej części: +3 Stracone/zyskane punkty dla domu: +1 do kuferka
1 Ostrzeżenie. Złamany punkt 1 regulaminu ogólnego.
Zdaje się, że koleżanka Ettore zaraziła go małomównością. Sheila nie przejęła się tym specjalnie, natychmiast znajdując sobie chwilowe zastępstwo, może odrobinę bardziej gadatliwe. - Ktoś próbował pisać po łacinie? - zagadnęła do @Anastasia Lee, mając nadzieję, że nie przerwie jej w ten sposób pracy. - Myślałam, że tylko ja mogłabym na to wpaść. Problem w tym, że nie jestem poliglotką. Oczywiście dorzuciła kilka niepotrzebnych nikomu informacji o sobie, ale taka już była Szelka. Dobrze, że nie zawaliła Puchonki czymś jeszcze. W każdym razie nie chciała jej zanadto przeszkadzać i również wzięła się za swój rysunek. Lubiła rysować, tak samo jak obserwować niebo, więc właściwie to to zadanie było wręcz jakby tworzone pod nią samą. Raz dwa poradziła sobie ze szkicem, oddając nauczycielowi perfekcyjnie wykonaną mapę nieba północnego. Uśmiechnęła się pod nosem, dopiero teraz zerkając ponownie na Anastasie, do której najwyraźniej przyczepiła się już na dobre. - A Tobie jak poszło? - nie musiała długo czekać na odpowiedź, ale to raczej ze względu na samego nauczyciela, który postawił pracę koleżanki za wzór. - Gratuluję.
Kostka: 4 Bonusy/straty do rzutu kostki wynikające z posiadania teleskopu, wysokich punktów w kuferku z Astronomii i Wróżbiarstwa oraz Działalności Artystycznej lub z bonusu uzyskanego w poprzedniej części: +2 z poprzedniego etapu plus jeszcze inne, ale to nieważne, bo i tak wychodzi najlepsza opcja Stracone/zyskane punkty dla domu: +2
Katherine Russeau
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : kolczyk w języku i pępku, blizna na dłoni od noża, tatuaż jaszczurka na łydce
Kostka: 1 +3pkt Bonusy/straty do rzutu kostki wynikające z posiadania teleskopu, wysokich punktów w kuferku z Astronomii i Wróżbiarstwa oraz Działalności Artystycznej lub z bonusu uzyskanego w poprzedniej części:1+2 Stracone/zyskane punkty dla domu: --
Ślizgonka wiedziała, że poprzednia dokładność podczas tworzenia map dużo jej pomoże i była rada z sytuacji iż nie zrobiła niczego po łebkach. Dzięki temu nie musiała się teraz martwić dalszą częścią praktyczną zadania astronomicznego. Widać było, że dopisuje jej nastój mimo iż transmutacja wcześniej ostro jej zadziała na nerwy. W międzyczasie skinęła głową do El. -Tak, całkowite wymazanie pamięci i zostawienie w Zakazanym Lesie na pastwę akromantul- powiedziała tym swoim typowym samolubnym tonem po czym ponownie zajęła się swoim zadaniem. Była naprawdę szczegółowa i dokładna, ale tylko dzięki temu wiedziała, że jej praca będzie prawie idealna. Każdy kto znał Kath to wiedział doskonale, że ona uwielbiała swojego profesora od Astronomii odkąd tylko pojawił się w Hogwarcie, ale nikt nie wiedział, że był on też w pewnym sensie jej terapeutą i starał się by tylko nie pomordowała żadnej z osób, która tylko na nią choćby krzywo spojrzała. Dzięki niemu potrafiła się odziwo wyciszyć. Wiedziała, że profesorek poradzi sobie z jej zaklęciami nawet gdy w złości nimi w niego ciskała, ten zawsze był krok przed nią. To było dziwne. -Gotowe- powiedziała, gdy już skończyła swoje jakże pracochłonne zadanie. Wykonała je na PO więc była z tego nawet zadowolona. Wiedziała, że nie otrzymałaby Wybitnego.
- Wydawało mi się, że Serena zapisała się na astronomię - zauważyłam, zwracając się do obydwu chłopców. Uśmiechnęłam się przy tym pokrzepiająco do Raphaela. Po naszym przypadkowym spotkaniu przy fontannie polubiłam go jeszcze bardziej, choć w towarzystwie Arsa dalej przeważało postrzeganie go jako jakiegoś mitycznego tworu. - Podobno pochodzi z Rzymu - odparłam jeszcze, ignorując wzmiankę o dziadku czepiającym się o język. Fakt, Franco nieźle by oberwał za mówienie w ten sposób o francuskim. Co innego ja czy moje siostry. Damom nie należało zwracać uwagi, choć i nam Vittorio nie szczędził w słowach, jeśli naprawdę coś mu się nie podobało. Arsene pytający o teleskopy ani trochę mnie nie zdziwił - jeśli miał ułatwić nam tym życie, to z pewnością nic by go przed tym nie powstrzymało. Musieliśmy jednak liczyć na łaskę profesora, choć i bez jego pomocy poradziłabym sobie. Mimo wszystko z astronomią zawsze radziłam sobie wybitnie i wolałabym, żeby tak zostało.
Kostka: 3 Bonusy/straty do rzutu kostki wynikające z posiadania teleskopu, wysokich punktów w kuferku z Astronomii i Wróżbiarstwa oraz Działalności Artystycznej lub z bonusu uzyskanego w poprzedniej części: +1 (bonus za poprzednią część) +1 (10 pkt z astronomii i wróżbiarstwa) [+1, jeśli psor użyczy teleskop mnie i Arsenowi) Stracone/zyskane punkty dla domu: +1 [lub +2 jw.]
Co kto zdobył: Seth Quinn - 1 punkt do kuferka Shenae D'Angelo - 1 punkt do kuferka Ida Anderson - 5 punktów do rankingu (Gryffindor) Arsène Deisinger - 5 punktów do rankingu (Ravenclaw) Raphael de Nevers - 10 punktów do rankingu (Huffelpuff) Anastasia Lee - 10 punktów do rankingu (Huffelpuff) Elizabeth Morgana May - 10 punktów do rankingu (Slytherin) Freya Tulle - 1 punkt do kuferka Sheila Violence Villadsen - 10 punktów do rankingu (Salem) Kathriene Russeau - 1 punkt do kuferka Cyané Chartier - 5 punktów dla domu (Ravenclaw) Sunny O. Saltzman - 5 punktów w rankingu (Huffelpuff) Ettore - 5 punktów w rankingu (Gryffindor)
Podsumowanie rankingu punktów: Gryffindor: +10 punktów Slytherin: +10 punktów Huffelpuff: +25 punktów Ravenclaw: +10 punktów Salem: +10 punktów
EDIT: Była mała zmiana, zgodnie z sugestią Bell, co do punktów, dlatego dostaliście więcej punktów niż początkowo przewidywałem.
CI CO ZDOBYLI PUNKTY DO KUFERKA, PAMIĘTAJCIE O WPISANIU SIĘ W UPOMNIENIA.
Lekcja powoli dobiegała końca. Mężczyzna czekał aż wszyscy skończą swoje prace. W zasadzie myślał tylko o tym kiedy pójdzie do łóżka ale niestety lekcja musiała zostać przeprowadzona w nocy. Oczywiście wątpił aby ktokolwiek tutaj został prawdziwym astronomem ale skoro wybrali jego lekcje to mógł wymagać od swoich uczniów pewnej wiedzy. Jego przedmiot wcale nie był obowiązkowy. - Możecie skorzystać z teleskopów szkolnych ale ostatnio sprawdzałem, że nie działają one tak odkładnie niż te, które kupowaliście w wakacje, i które były podane na obowiązkowym spisie przedmiotów. - Odpowiedział na zadane mu pytanie po czym wrócił do obserwacji. W końcu lekcja się skończyła a on odetchnął trochę. - Dobrze, oddajcie mi swoje prace, pamiętajcie o podpisach. - Powiedziała kiedy już wszyscy złożyli swoje rysunki oraz wypracowania na biurku, mężczyzna zebrał to wszystko. - No a teraz dobranoc wszystkim. Zmykać prosto do swoich dormitoriów. - Uśmiechnął się do swoich uczniów po czym sam szybkim krokiem wyszedł z sali. Udał się prosto do swojego gabinetu gdzie zamierzał się przespać. Chyba będzie musiał jednak wrócić jeszcze tego samego dnia do Hogsmead.
Po wszelkich zajęciach, na jakich musiałam dzisiaj wysiedzieć, przyszła wreszcie chwila na odpoczynek. Już powoli zmierzchało, gdy szwędałam się po korytarzach, zanim zdecydowałam gdzie konkretnie skierować swoje kroki. Weszłam do dużego pomieszczenia, nade mną rozciągało się wielkie gwieździste niebo. Zaczarowane ściany, jak sufit w Wielkiej Sali. Rozejrzałam się i zobaczyłam sporo twarzy, znanych mi jednak głównie z widzenia. Nie zrażając się niczym podeszłam do jednego z większych teleskopów i zaczęłam przy nim pracować. Astronomia jest fascynująca i pozwalająca oglądać tak cudowne rzeczy, jakimi są przeróżne ciała niebieskie. Wiem, że niektórzy tutaj są tylko po to by pooglądać te ładne widoki. No dobra... ja czasem też tylko po to, bo patrzenie w gwiazdy mnie uspokaja. Po ciężkim, stesującacym dniu, najlepiej czuję się właśnie tutaj. Nie wiem ile czasu minęło, na pewno niewiele, gdy usłyszałam znajomy głos w oddali. Odeszłam od teleskopu i ponownie się rozejrzałam.
Do tej pory przebywałam na Błoniach, w ciszy obserwując nocne niebo. No dobra, może nie nocne, ale tak czy inaczej było już ciemno, a czerń firmamentu oświetlał delikatny blask niezliczonych ciał niebieskich. Jednak takie obserwowanie ich gołym okiem mi nie wystarczało, postanowiłam więc udać się do Obserwatorium, gdzie za pomocą teleskopów można było podziwiać piękno gwiazd. Po dotarciu na miejsce okazało się, że nie tylko ja postanowiłam dokładniej poobserwować niebo - od razu rozpoznałam młodszą o dwa lata dziewczynę, mimo tego że byłą ustawiona tyłem do mnie. - Cześć, Leyla - przywitałam się z uśmiechem, a gdy tylko szesnastolatka się odwróciła, serdecznie ją uścisnęłam. - Patrz, jesteśmy w jednym domu, a tak dawno cię widziałam... W każdym razie miło, że się spotkałyśmy, nawet przypadkiem. Co u ciebie?
Ujrzałam Vulpes idącą w moją stronę. Z uśmiechem na twarzy odwzajemniłam uścisk i ucałowałam koleżankę w policzek. - Fox, miło Cię widzieć. - przywitałam dziewczynę, - Masz rację, ten sam dom, a można tyle czasu na siebie nie wpaść. A co u mnie? Szczerze to nic ciekawego. Zajęcia, zajęcia. A dla relaksu udałam się dzisiaj tutaj, bo przewidywali wyjątkowo przejrzyste niebo dzisiejszego wieczora.I jak widać się nie mylili. - przyznałam i wskazałam na sufit. Uśmiechnęłam się ponownie i złapałam dziewczynę za rękę. - Opowiadaj lepiej co u Ciebie, a tymczasem chodźmy do tamtego teleskopu. - pociągnęłam Vulpes w stronę największego teleskopu na sali, z którego można było korzystać w kilka osób jednocześnie.
Nie przeszkadzało mi to, że młodsza chwyciła moją dłoń. Jako tako nie przepadałam za podobnymi gestami, jednak nie skarżyłam się gdy wykonywał je ktoś kogo darzyłam pozytywnym uczuciem. A tak właśnie było w przypadku Leyli. Śmiejąc się podążyłam za nią do innego teleskopu. - Ostatnio... Trochę się poprztykałam z Lorrain, próbowała wmówić mi, że mój brat umawia się z nią i jakimiś innymi pannami - wywróciłam oczami wzdychając głęboko. - Oczywiste przecież, że w to nie uwierzę, poza tym znam Cole'a lepiej niż ktokolwiek inny. Nie zrobiłby mi tego - dodałam, pewna swoich słów. Za pomocą teleskopu przy którym zajęłyśmy miejsca spojrzałam na niebo. Zazwyczaj nie uczęszczałam na astronomię, jednak po zobaczeniu nocnego nieba w pełnej okazałości postanowiłam to zmienić. - Masz rację, bardzo dobrze wszystko widać dzisiejszego wieczora - uśmiechnęłam się. - Znasz się na gwiazdach? Chętnie bym o tym posłuchała.
Uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam jak wywróciła oczami. Wyglądało to bosko. - Na pewno masz rację, Fox. Kogo jak kogo, ale brata dobrze pewnie znasz. Zajęłam miejsce przy Vulpes i spojrzałam przez teleskop. Chwilę pobłądziłam wzrokiem po niebie, gdy dziewczyna zadała mi pytanie. Odsunęłam się odrobinkę od sprzętu i zwróciłam w jej kierunku. - Ja... tak naprawdę aż taka świetna z astronomii nie jestem. Lubię to, mam to chyba we krwi. O gwiazdach najlepiej opowiada mój kuzyn, Aleardo, wiesz nauczyciel od Astronomii właśnie. - powiedziałam, po czym zawiesiłam przez chwilę wzrok na Vulpes zastanawiajac się nad czymś. - Ale poczekaj. Coś jednak mogę Ci pokazać, o ile to znajdę. Uśmiechnęłam się szeroko i wróciłam do teleskopu. Chwilę zajęło zanim poustawiałam wszystko i znalazłam na niebie gwiazdozbiór, na którym mi zależało. Po ustawieniu, złapałam ponownie dłoń koleżanki i przyciągnęłam bliżej siebie. - Spójrz. Widzisz ten najjaśniejszy punkt? To 13 Vulpeculae, najjaśniejsza gwiazda w tej konstelacji. Jej światło potrzebuje aż 272 lata świetlne zanim dotrze na Ziemię. Ten drugi prawie tak samo jasny punkt to alfa Vulpeculae. Poczekaj teraz troszkę oddalę. - pomajstrowałam znowu coś przy sprzęcie i sprawdziłam czy wygląda to dobrze. - O, teraz okay. Widzisz teraz pełen gwiazdozbiór. Jego nazwa to właśnie Velpecula, czy też inaczej gwiazdozbiór Liska. Jeśli chcesz, mogę spróbować opowiedzieć Ci mit związany z powstaniem Velpeculi.
Skinęłam głową, gdy Leyla wspomniała o swoim kuzynie uczącym w Hogwarcie, faktycznie kojarzyłam tego mężczyznę, jednak to właśnie od młodszej Puchonki chciałam dowiedzieć się czegoś ciekawego. Bardzo ucieszyło mnie to, że jest coś, co chciałaby mi pokazać i uśmiechając się szeroko znów zajęłam miejsce przy teleskopie. Przytaknęłam ruchem głowy gdy spytała czy widzę najjaśniejszy punkt i uważnie obserwując niebo przysłuchiwałam się słowom towarzyszki. - Serio, gwiazdozbiór Liska? - zaskoczona oderwałam się od teleskopu by spojrzeć na dziewczynę. - Słyszałam o Łabędziu, Wielkiej Niedźwiedzicy czy Wielkim Psie, ale nie o Lisku... - zamilkłam na chwilę, zapewne przybierając ten specyficzny wyraz twarzy, kiedy to nad czymś się zastanawiałam. W sumie pewnie są miliardy gwiazdozbiorów, których nie znasz, Vulpes. Lekko wzruszyłam ramionami, posyłając dziewczynie kolejny szeroki uśmiech. - No pewnie, z wielką chęcią wysłucham twojej opowieści, Leyla. Po tych słowach usiadłam po turecku na podłodze i z wyrazem zaciekawienia w oczach spojrzałam na rozmówczynię. To był mój nawyk, pamiętam jak zawsze siadałam tak naprzeciwko swojego brata gdy zaczynał mówić o czymś ciekawym, zawsze miałam wrażenie, że w takiej a nie innej pozycji przekaz drugiej osoby najlepiej do mnie trafia. I nawet choćbym cały czas musiała trzymać uniesioną głowę by patrzeć, w tym wypadku Leyli, w oczy, ani na chwilę nie odczułabym jakiegoś dyskomfortu.
Uśmiechnęłam się szeroko, przyglądając się reakcji Vulpes. Ucieszyło mnie to, że udało mi się opowiedzieć o czymś czego nie wiedziała. - No dobra, tylko od czego tu zacząć... - zamyśliłam się i spojrzałam na dziewczynę, gdy siadała. - Tebańczycy musieli co miesiąc składać w ofierze chłopca Dzikiej Taumesyjskiej Liszce. Było to dla nich wielkie przekleństwo, z którego oswobodził ich Kefalos, syn boga Hermesa i Herse. W tym wszystkim Kefalosowi pomagał jego pies Lajlaps, który z woli bogów chwytał każdą ściganę zwierzynę. Stwierdziłam, że to bardzo dobry pomysł usiąść i zatrzymując na moment opowieść, usiadłam po turecku naprzeciw niej, tak że nasze kolana stykały się i oddzielały je jedynie szaty i to co miałyśmy pod nimi. Chciałam móc zerkać bez problemu w oczy koleżanki, gdy opowiadam. Uśmiechnęłam się znowu, a moje oczy powędrowały w stronę ust Vulpes, a myśli krążyły wokół tego, jak ładny kształt miały. Po chwili jednak się ocknęłam. [b]- Ah... o czym to... A, tak, wracając.. - powiedziałam, gdy mały rumieniec wskoczył na moje policzki. Poprawiłam włosy za ucho. - Kefalos otrzymał psa od swojej małżonki, Prokris, a wcześniej ona dostała go od bogini Ateny.- powiedziałam i lekko przejechałam językiem po ustach by zwilżyć wargi, które od mówienia zrobiły się suche. - Czekaj, hmm, nie od Ateny, tylko od bogini Artemidy. Tak, Artemidy. Hmm. Upolowanie Liszki nie należało do łatwych, ponieważ nie mógł jej do dogonić żaden pies, nawet Lajlaps. To wszystko doprowadziło do sytuacji bez wyjścia, którą musiał rozstrzygnąć sam Zeus. Zarówno psa, jak i Liszkę zamienił w kamienie, a wkrótce potem umieścił je na niebie. To właśnie od tamtej pory możemy zobaczyć je na niebie w postaci dwóch gwiazdozbiorów. Właśnie Wielkiego Psa, o którym wspomniałaś, oraz Lisa. Na wszelki wypadek lis i tak trzyma się przeciwnej strony nieba niż pies. - powiedziałam z uśmiechem. - Mam wrażenie, że nawet niczego nie pogmatwałam. - zaśmiałam się szczerze patrząc w oczy Vulpes.
Z zapałem i zaciekawieniem przysłuchiwałam się opowieści dziewczyny, która zdecydowała się usiąść naprzeciwko mnie. Lekko przechyliłam głowę, gdy na chwilę zamilkła, jednak najwyraźniej musiała tylko pomyśleć, gdyż wznowiła opowiadanie mitu. Lecz zanim zaczęła mówić, delikatnie zwilżyła wargi językiem, co natychmiastowo zwróciło moją uwagę. Zawsze uważnie obserwowałam swoich rozmówców, lecz tym razem pierwszy raz przytrafiło mi się, bym rozmawiając z dziewczyną zawiesiła na jakiś czas wzrok na jej ustach. Zmrużyłam oczy przecierając twarz dłonią i grzecznie przysłuchiwałam się dalszej części opowieści. Kiedy Leyla się zaśmiała, na moją twarz również wystąpił uśmiech. - To takie ciekawe... Dziękuję, za taką piękną opowieść - odparłam momentalnie klękając by po chwili przytulić towarzyszkę. Straciłam jednak równowagę wskutek czego obydwie przewróciłyśmy się na podłogę, to znaczy ja przewróciłam Leylę, a sama wylądowałam na niej. - Jejku, przepraszam - rzuciłam, spoglądając jej w oczy. - Nic ci się nie stało? - zadając to pytanie ogarnęłam się na tyle, by uklęknąć i pomóc Leyli usiąść, po czym ostrożnie wplotłam palce pomiędzy jej włosy by delikatnie rozmasować tył jej głowy, w razie gdyby jednak się okazało, że przeze mnie nabiła sobie guza o podłogę.
Przytulanie to coś co tygryski lubią najbardziej, prawda? Ja uwielbiam przytulanie. W sumie to moja ulubiona forma przywitania czy podziękowania, sama tak zwykle robię. Vulpes przytuliła mnie, więc również ją objęłam. Po chwili jednak dziewczyna straciła równowagę i obie wylądowałyśmy w pozycji leżącej na podłodze. Zaśmiałam się delikatnie, gdy dziewczyna przeprosiła. To wydało się takie słodkie w tamtej chwili i to jej spojrzenie w oczy. - Nie, nic się nie stało. Troszkę oberwałam w głowę. - powiedziałam z uśmiechem na ustach, gdy pomagała mi usiąść. Nachyliła się odrobinkę nade mną i wplotła palce w moje kolorowe włosy, lekko przejeżdżając palcami po skalpi. Spojrzałam w jej oczy, potem na jej usta. Lekko przygryzłam wargi i zastanawiałam się co jest w głowie dziewczyny. Jednak trwało to ułamek sekundy, bo porzuciłam te myśli i przylgnęłam do ust Vulpes. Położyłam jedną z moich dłoni na jej ciepłym policzku i pocałowałam ją bardzo delikatnie. Bardzo bałam się jej reakcji, bo przecież pocałowała ją dziewczyna, nie facet, ciężko domyślić się jak zareaguje. W razie czego mam wymówkę, że przecież uderzyłam się w głowę, nóż mi wybaczy.
- Przepraszam - rzuciłam jeszcze raz, słysząc słowa młodszej. - Naprawdę nie chciałam, żebyś się uderzyła, czy coś... Na szczęście nie krwawisz nigdzie - uśmiechnęłam się pogodnie, jednak mimo to miałam poczucie winy, w końcu to przeze mnie Leyla oberwała podłogą w głowę. I właśnie wtedy szesnastoletnia Puchonka zrobiła coś, czego całkowicie się nie spodziewałam. To znaczy. Od razu zareagowałam na zaoferowany przez nią gest i ochoczo odwzajemniłam pocałunek, jednak to wszystko było dość dziwne. Pierwszy raz w życiu całowałam się z dziewczyną. Do tej pory nawet nie przypuszczałam, że pocałunki mogą być tak różne, w sensie, do tej pory całowałam się tylko z mężczyzną i nie przypuszczałam, że kobiety mogą tak cudownie całować. Ta delikatność niezmiernie mi się podobała i przymykając powieki zaczęłam robić wszystko co w mej mocy aby nadać pocałunkowi trochę więcej czułości. Przytuliłam Leylę, delikatnie zaciskając palce na jej szatach. Wiedziałam jednak że nie mogę się zatracić, w końcu byłam w związku i potem miałabym ogromne wyrzuty sumienia. Może już je mam? W każdym razie, po jakimś czasie lekko odsunęłam się od dziewczyny i ciągle trzymając ją w objęciach spojrzałam jej w oczy. - Wow, to było... Naprawdę niezłe - szepnęłam, czując że moje policzki się rumienią. - Nie przypuszczałam, że lubisz dziewczyny - zawiesiłam głos. W sumie to normalne, że dziewczyna może polubić inną w taki sposób, w jaki zazwyczaj lubią je chłopcy. - Nie przypuszczałam, że mi się to spodoba - dodałam, po czym przylegając do niej całym ciałem podarowałam panience Meyer kolejny równie czuły pocałunek, tym razem opierając dłonie na biodrach młodszej dziewczyny.
Organizacja nie zajęła mu wcale długo. Nie chciał o nic prosić już brata, bo tamten skubaniec to był mocno podejrzany. Dlatego wykorzystał jedną z dziewczyn, które na nich lecą. Skubana przygotowała mu doskonały piknik. Szkoda, że nie zrobił tego sam. Ale przekonać laskę żeby zrobiła to w dwie godziny, to też wyczyn! Prawda? Szczególnie, że była trochę obrażona. Pewnie Edward coś namieszał. Nieważne. Ważne było to, że niósł w pełni wyposażony koszyk i kocyk. Wszedł na wieże i udał się do obserwatorium. Trochę zmienił pierwszy pomysł na miejsce, ale wiedział, że dziewczyna go znajdzie. Jest jak kotek. A kotek to znajdzie myszkę gdzie by nie wlazła. Na wszelki wypadek jednak wysłał do niej sowę. I czekał patrzą na swoje arcydzieło.
Dziewczyna wparowała do dormitorium jak oparzona. Pierwsze co zrobiła to przewróciła do góry nogami całą swoją skrzynię z ubraniami, przeglądała wszystko bardzo dokładnie, przymierzała różnego rodzaju komplety. Musiała wyglądać PERFEKCYJNIE, NIESKAZITELNIE, OBŁĘDNIE! W całym tym szale nie dostrzegła jak zrzuciła z szafki notatnik, z którego wypadła fotografia. W końcu kiedy udało jej się wybrać idealny komplet, zebrała się do wyjścia. Wolała wyjść wcześniej i poczekać na chłopaka na miejscu. Nic ją nie mogło zatrzymać, prawie nic… Lilith zatrzymała się w momencie, w którym nadepnęła na fotografię. Uklękła na ziemi i podniosła zdjęcie przyglądając mu się z wielką uwagą. Była na nim jeszcze małą dziewczynką, a obok niej był… Jakoś tak… poczuła straszliwą pustkę, a po jej policzkach spłynęło kilka łez. - Co… co jest grane? – zdezorientowana dziewczyna ocierała łzy starając się za wszelką cenę uspokoić, co można powiedzieć szło jej opornie. Kiedy w końcu się udało wzięła notatnik i przeniosła się na łóżko przeglądając go przez długi czas. Pustka, która ją ogarnęła była nieznośna. A ona nie wiedziała co ma z tym uczynić. W końcu odłożyła zeszyt na miejsce i kątem oka zerknęła na zegar… … KTÓRA TO BYŁA GODZINA! Lilith zerwała się z miejsca i pobiegła przed siebie ile sił w nogach. Sprawiło jej to mały problem, ale nie zwracała na to uwagi, a to między innymi dlatego, że kilka metrów dalej przywaliła z całej siły w ścianę i upadła z dosyć dużym odrzutem na tyłek. Nie zwracając uwagi na śmiechy, zerwała się z ziemi i zapłakana, z czerwonym nosem pobiegła na miejsce spotkania. Możliwe, że to nie tak wyobrażała sobie Lilitka spotkanie z Jessim. Miała wyglądać jak najlepiej się tylko da, a przybiegła zdyszana, zapłakana z czerwonym i bolącym nosem. - Przepraszam za spóźnienie – wydyszała i zaczęła ocierać policzki z resztek łez – przywaliłam w ścianę… – dodała po chwili, a łzy znowu zaczęły płynąć, teraz bardziej z zażenowania niż z bólu.
Wydawało mu się, że czeka już kilka miesięcy na tej wieży. Może przesadzał, ale faktycznie długo jej nie było. Przecież wyraźnie powiedział „za 2 godziny” i nie zdawało się żeby miała ku temu jakikolwiek sprzeciw. Wręcz przeciwnie, była tak podekscytowana, że spodziewał jej się dużo przed czasem. Najpierw go to ucieszyło, że wygrał wyścig. Teraz zaczynał się martwić. Gdzie jego mała laleczka mogła się podziać? Czy nikt jej nie zrobił po drodze krzywdy? Może ktoś ją dopadł i również wykorzystał to, że napojono ją eliksirem prawdy. O matko! Pewnie ją teraz przesłuchują jakieś tajne organizacje uczniów z Salem żeby wyciągnąć z niej wszystkie mroczne sekrety! Wstał jak oparzony i już zamierzał pobiec ratować swoją zabawkę (jeśli ktoś ją ma przesłuchiwać, to tylko on!) jednak wtedy ów oczekiwana spóźnialska prawie na niego wpadła. Chwilę spoglądał na nią zagniewanym spojrzeniem a potem... Potem się odezwała. A on nie wytrzymał. Jego śmiech musiało być słuchać w całym Hogwarcie, bo prawie się udusił z jego nadmiaru. Przytulił ją do siebie nie mogąc przestać. Brzuch go rozbolał a jedna łezka rozbawienia popłynęła po policzku. - No już dobrze, już dobrze – Powiedział między kolejnymi salwami. Nie wiem czy szybko uda mu się ogarnąć, bo na razie wciąż i wciąż wyobrażał sobie ja dziewczyna biegnie i wpada prosto na ścianę odbijając się jak kauczuk.