To mugolskie miejsce... albo raczej na takie wygląda. Można zrobić tutaj również magiczne tatuaże!
Ceny tatuażu: - Tatuaż zwykły 20G - Tatuaż zmieniający kolor (trzy kolory) 40 G - Tatuaż poruszający się w miejscu (jak zdjęcie) 50 G - Tatuaż poruszający się po całym ciele 70 G - Tatuaż zmieniający kolor w zależności od nastroju 100 G Jeśli chcesz np. tatuaż zmieniający kolor i poruszający się w miejscu płacisz 90 G, czyli sumujesz odpowiednie kwoty. Można tu zrobić również dowolny piercing!
Teleportowała się wraz z Ann przed studio, jeszcze trzymając dłonie na jej oczach. - Kochanie, prawda, że niedawno miałaś urodziny? - rzekła przy jej uchu, dotykając ustami jej płatek - Teraz czas na mój prezent... Chciałam, abyś go zapamiętała... I wydaje mi się, że to dobry pomysł, jednak jeśli się nie zdecydujesz... Zrozumiem - wzięła dłonie z jej oczu, ukazując salon z bilbordem "salon piercingu i tatuażu". Całe wnętrze było zachowane w czerni i czerwieni. Ktoś się musiał nieźle napracować. Po prawej stronie na szklanej ścianie wisiało wiele wzorów na zdobnictwo ciała. Zaś po lewej kolczyki. Na środku pod samą ścianą stały czarne, skórzane sofy. Zastanawiała się, czy lepiej byłoby dać zielone akcenty na uspokojenie zamiast czerwonych. Wszystko było utrzymane w sterylnym porządku, a prace tatuażystów aż zachęcały do odważnego czynu! Uśmiechnęła się do niej, ujmując jej dłoń - I jak?
- Spójrz - wskazała na jeden ze wzorów - ten jest fajny, co nie? Zrób sobie teeen - zrobiła kilka mini podskoków - a za ten czas ja sobie coś wybiorę - ooo, ten też spoko - pokazała drugi z tatuaży, które się jej podobały. Ten był bardziej groźny. - Mi te dwa by odpowiadały - wzruszyła ramionami.
- Yhym - przytaknęła. - Niech będzie ten - pokazała na drugi tatuaż, przedstawiający wyjącego wilka. Skojarzeniem, które od razu jej się nasunęło była pełnia. Przecież wilki wtedy właśnie wyją. Zajęła miejsce na fotelu, gdzie przed chwilą siedziała Angie. Podwinęła rękawy bluzy, aby odsłonić skórę na ramieniu, gdzie miał być tatuaż. Zamknęła oczy. Wolała nie patrzeć na to, co robi mężczyzna. Stanowczo nie lubiła igieł, a to, że teraz będzie miała z nimi styczność przez jakiś czas, wcale jej nie uspokajał. Odezwała się, starając nie myśleć o tym, co się teraz dzieje. - Jak ci idzie wybieranie kolczyków? - zapytała, próbując się uśmiechnąć.
- Mam już typ, jak zejdziesz z fotel to ci pokażę, powiesz czy mogą być - ścisnęła usta w dzióbek i klepnęła kieszeń, w której miała zapalniczkę. - chociaż nie wiem czy będę zmieniać końcówki, zobaczymy jak wyjdzie heh - odwróciła się w jej kierunku. Facet już się zajmował robieniem tatuażu jej koleżance. To będzie musiało świetnie wyglądać. Blondynka wystawiła delikatnie język, stojąc tuż przy lustrze, tak by tylko kulka wystawała. Była świetna. Wsunęła go z powrotem i delikatnie obiła nią o zęby. - Przyjście tutaj było super pomysłem, wiesz Andy. Nie bój się, on szybko skończy - facet zgodził się i dodał kilka mało znaczących, ale poprawiających humor zdań.
- Och, nie musisz podziwiać swojego kolczyka bez przerwy - powiedziała. - Pochwalisz się nim w Hogwarcie, tutaj już raczej każdy wie, że go masz - uśmiechnęła się. Jeszcze chwila i gotowe. Na jej ramieniu widniał wyjący wilk. mężczyzna, który robił jej tatuaż miał talent. Zwierzę wyglądało idealnie. - Co o tym sądzisz? - zapytała, schodząc z fotela. - Może być, czy masz jakieś zastrzeżenia? - Zmarszczyła brwi, patrząc na Angie. - No i pokaż ten kolczyk. Muszę go ocenić.
- No prócz tego wielkiego niepotrzebnego ogona wystającego z głowy? Żartuję tylko! On nie ma dwóch ogonów - zażartowała, ale widząc jej spojrzenie wędrujące ku tatuażowi zaczęła się śmiać - jest świetny, pasuje do ciebie, tak jakoś. No i oceniaj mój kolczyk - po raz kolejny się nim pochwaliła - prawda, że jest super? A przy okazji, kupuję te dwa - po chwili zakupiła wybrane dwa rodzaje - to teraz jeszcze się gdzieś wybieramy, czy punkt Hogwart? - szturchnęła koleżankę w ramię. Obie wyglądały super!
- Ogon wystający z głowy? Co ty nie powiesz... - pokiwała rozbawiona głową. - Dzięki, twoje kolczyki tez są super - powiedziała. Twój pomysł był genialny, nie wiem, czemu się wahałam. - Możemy połazić po Londynie, skoro już tu jesteśmy. Nie będziemy drugi raz tu przyjeżdżać, no nie? Proponujesz coś? Ja jakoś cierpię na brak pomysłów. Niczego raczej nie potrzebuję, ewentualnie jakieś książki. Podeszła do mężczyzny, aby zapłacić za tatuaż. Podziękowała i wyszła z budynku, a za nią szła Angie.
Niestety mówi się, że tatuaże są nietrwałe... Tak samo i jej symbol stracił na swej symbolice. Chińska litera oznaczająca rudość włosów była pokłonem dla kogoś jej bardzo ważnego. Przyszła do salonu ze zbolałą miną, nie chciała tłumaczyć tatuażyście dlaczego nagle chce zmieniać wzór, dlaczego musi go poprawić. Uśmiechnęła się do niego przyjaźnie. - Cześć, Mark, dobrze, że Ty jesteś, a nie Twój szef... - rzekła delikatnie, unosząc koszulkę i pokazując swój tatuaż na biodrze - Pamiętasz, jak mi go robiłeś? - spytała. Łysy mężczyzna skinął. Cassandra zawsze się z nim dobrze dogadywała i kochała wyskakiwać na kawę, podziwiając jego tatuaże, słuchając ich historii. Na barku widniał stary samochód, nie zapamiętała nazwy. Opowiedział, że kiedyś jego ojciec nim jeździł, a wieku 40 lat zachorował na białaczkę. Jedyne co zostało mu po nim jest ten tatuaż, ponieważ dwa tygodnie po śmierci matka wsiadła w samochód. Wyruszyła po normalne zakupy, bo chciała przygotować uroczysty obiad w każdą trzecią niedzielę miesiąca. Ni stąd ni zowąd samochód wybuchł. Ciało matki nawet nie można było zidentyfikować, bo wszystko było stertą popiołu. Zaproponował jej kilka kwiatów orchidei, które wręcz jak określił "do Twojej osobowości muszą być kolorowe". Była tam może trzy godziny, z uśmiechem na ustach opuściła studio
Czuła się dziwnie w Londynie, choć tak naprawdę bardzo chętnie by tu zamieszkała. Wszystkiego było pełno, a i Pokątna była rozrywką. Tymczasem ona znów musiała użyć świstoklika! Nie lubiła tego rodzaju transportu, nigdy nie potrafiła pewnie wylądować. Oczywiście dzisiejszy dzień nie był wyjątkiem - wylądowała na kolanach, obijając je boleśnie. Zirytowana niemożnością użycia czarów wstała i otrzepała nogi z kurzu. Jęknęła cicho, ból nie był łatwy do zignorowania. Zacisnęła jednak zęby i ruszyła ulicą w kierunku studia tatuażu. Przecież nie zrezygnuje z tatuażu z powodu bolących kolan! Nie po to trudziła się z namawianiem rodziców. Nie mogła się już doczekać siedemnastych urodzin. Nie musiałaby pytać ich o zdanie i pozwolenie, a różdżki mogłaby użyć nie tylko w roku szkolnym. Rozejrzała się, szukając wzrokiem znajomych, jasnych włosów. Nie dostrzegła nigdzie Rose, więc oparła się o mur przy studiu, czekając na przyjaciółkę.
Dziewczyna pojawiła się chwilę po Gryfonce. Biegła w jej stronę i lekko zdyszana, zatrzymała się przed drzwiami studia. Byłoby o wiele szybciej, gdyby użyła świstoklika, ale, skoro była już w Londynie, nie opłacało jej się używać świstoklika. Oczywiście teleportowała się wraz z bratem, który musiał załatwić jeszcze swoje sprawy, a ją zostawił samą sobie, aby zanudziła się na śmierć. Jak dobrze, że umówiła się z Aud w studiu. Ma co robić przez ten czas. I tak rodzice przybędą do Londynu dopiero wieczorem. - Hej! Długo czekasz? - zapytała. Próbowała przybiec tu jak najszybciej, ale w pewnym momencie się zgubiła i musiała pytać o drogę. Nie bywała tu zbyt często. - Wiesz chociaż, jaki chcesz tatuaż?
Spojrzała na Rośkę, która pędziła w jej kierunku i uśmiechnęła się mimowolnie. Blondynka najwyraźniej miała zabiegany dzień. Była jej naprawdę wdzięczna, że znalazła chwilę czasu, sama stresowałaby się przy wchodzeniu do studia. Nie było to miejsce w jej stylu, wyglądem też raczej do niego nie pasowała. Kolczyki nosiła jedynie w uszach, po jednej dziurce w każdym i w najbliższym czasie nie miała zamiaru tego zmieniać. Co sprawiło, że zdecydowała się na tatuaż? Sama nie wiedziała. Może chęć zmian? Na Malediwach trochę zaszalała, zdążyli ją już nawet obgadać w gazetce. No ładnie, do tego śpiewała na ślubie, po tym to dopiero będą plotki! A więc czemu nie dolać oliwy do ognia? Co jej szkodzi? - Cześć, nie, nie, przyszłam chwilę temu - odpowiedziała szczerze. Zmyślanie, że czeka na nią długo nie miało sensu, nigdy nie rozumiała ludzi wymyślających takie rzeczy. - Tak, mam własny projekt. No, to... idziemy. Trochę się stresuję - wyjaśniła, otwierając drzwi.
- Tyle dobrze. Moja rodzina jest niepoważna - pożaliła się i zmieniła temat. Nie miała ochoty o nich rozmawiać. - Oooo, musisz pokazać - powiedziała stanowczo. Musiało to być coś ładnego, a ona oczywiście musiała to ocenić. Jak zawsze. Weszła do pomieszczenia za Aud, zamykając drzwi. Było tu strasznie cicho i jakoś pusto. Czyżby przychodziło tu naprawdę tak mało ludzi? Pociągnęła przyjaciółkę za rękę, prowadząc ją do lady. Czekała, aż ktoś się zjawi. Kiedy po dłuższej chwili nadal było pusto, odezwała się. - Przepraszam! Jest tu ktoś? Puściła Gryfonkę, przechadzając się po pomieszczeniu. Zaczynała się niecierpliwić. - A ty się nie martw. To nic strasznego - wyszczerzyła się, chociaż sama nie planowała robić tatuażu. Po część ze strachu, a po części dlatego, ze wiedziała, że on po pewnym czasie by jej się znudził.
Rozejrzała się niepewnie po pomieszczeniu. Dziwna cisza i spokój jej tu nie pasowały, jakoś bardziej w stylu takich miejsc wydawała jej się głośna muzyka i wrzask. Może trochę dziwniej sobie to wyobrażała. - Jasne, zobaczysz, ktoś musi ocenić - powiedziała wyciągając z torebki kartkę. Rysunek nie był duży, wręcz przeciwnie. Nie chciała przecież wielkiego tatuażu na plecach, jedynie mały, na dłoni. Już dwa razy słyszała, że to bardzo oryginalny pomysł, zarówno umiejscowienie jak i sam wygląd "ozdoby". Miniaturowa podobizna smoka, same czarne kontury. Nie do końca przypominał smoka, był na niego zbyt delikatny. Chciała go mieć między kciukiem a palcem wskazującym oraz aby ogon nachodził delikatnie na tego drugiego. Całość byłaby widoczna i nieduża, czyli dokładnie taka, jak chciała. - Ma wyglądać subtelnie przez cienkie linie i być widoczny, chcę go umieścić tu - wskazała Rose miejsce na swojej dłoni. - Niekoniecznie do mnie pasuje, chodzi raczej o element zaskoczenia - wyjaśniła, uśmiechając się delikatnie. - Ekspertka się znalazła - wystawiła do niej język. Nie była niecierpliwa, ale brak zainteresowania klientami nieco ją irytował.
Prychnęła poirytowana. Czy ten facet, albo baba, bo nie wiadomo, kto tu pracuje, zainteresuje się nimi? No, chyba że właściciel chce, aby jedyne studio w okoli całkowicie umarło. - Śliczny - zachwyciła się, przyglądając wzorowi. Był zarazem delikatny, jak i wyrazisty. Co do miejsca, to nie była przekonana. Owszem, może i oryginalnie, ale Rose miejsce nie odpowiadało. Nie zamierzała jednak tego komentować. Każdemu podoba się coś innego. Nareszcie z zaplecza wyszedł dość młody (i przystojny) mężczyzna. Miał góra dwadzieścia sześć lat. Uśmiechnęła się pod nosem. Ma się zdolności. - No, mów co chcesz - cofnęła się do tyłu.
- No jasne, że śliczny. W końcu mój projekt - udała nieskromną, choć niezbyt jej to wyszło. Nigdy nie była dobrą aktorką, wolała obserwować ludzi niż ich oszukiwać. - No cóż, aktorskiej kariery to ja przed sobą nie mam - skomentowała swój nieudolny ton. Po pewnym czasie (nareszcie) wyłonił się młody mężczyzna. Zapewne zwróciłaby uwagę na jego urodę, gdyby się tak nie denerwowała. Gryfońska odwaga, haha. Przywitała się kulturalnie i wytłumaczyła co chce. Oczywiście nie obyło się bez odpowiednich papierów od rodziców. Po ustaleniu wszystkiego nareszcie mogła zająć miejsce. Nic nie mówiła, o nic nie pytała i nie ruszała się. W zasadzie to myślała, że będzie bardziej bolało. Zapłaciła i uśmiechnęła się do Rose, pokazując rękę.
Simon teleportował się przed studiem. Chwile potem stał nad koszem wzrastając obiad. 3 raz w życiu się teleportował a jego żołądek tego nie lubił. Gdy doszedł do siebie,nacisną na drzwi i wszedł do środka. Nigdy nie był w takim miejscu. Ściany były kolorowe,po prawo stała półka z segregatorami. Po chwili Simona powitał na oko 25 letni mężczyzna z masą kolczyków i wieloma tatuażami. -Witam,Witam ty pewnie po tatuaż?-zagadnął go po czym dodał- Szef jest jeszcze zajęty przez najbliższe 20 min,ale potem może cie przyjąć.-chłopak -tatuaż nawijał jak najęty-Proszę tu masz segregatory z wzorami-posłał mu uśmiech i san wszedł do pokoju obok. Simon usiadł na kanapie,wcześniej zdejmując kurtkę sięgnął po 4 segregatory i zaczął przeglądać. Ile tego było! Motyle,ryby,napisy,kwiaty i mnóstwo innych bzdetków. Kończył przeglądać 4 segregator gdy w jego oczy rzuciła się gitara! Simon przyjrzał się jej dokładnie podziwiając wszystkie szczegóły jakie zostały uchwycone na obrazku gdy pojawił się tatuażysta -Tą mogę ci zrobić wszędzie wszystkich rozmiarów-rzekł pokazując palcem na gitarę-i może być kolorowa.-Simon popatrzył na tego typa i powiedział cicho. -A na plecach?-miał nadzieje z tak się da,bo zawsze mu się coś takiego marzyło. -Niestety,na plecach ci jej ie zrobię,ewentualnie na ramieniu.-powiedizał poważnie. Simon myślał tylko 3 sekundy i podjął decyzje: -Ok to niech zostanie tak jak jest, na ramieniu lewym-obdarzył tatuażystę uśmiechem. -Niech będzie, Sam-pokazał na 25 latka-cię przygotuje,a ja przygotuje sprzęt-i ten zniknął w pokoju obok. Sam udzielił Simonowi instrukcji,co ma robić. W tym samym czasie czyścił jego ramię. 10 minut później Simon siedział już na wygodnym fotelu,zaciskając prawą dłoń w pięść,a w lewym ramieniu czując ból. Na szczęście wszystko skończyło się,a Simon szczęśliwy (z szczuplejszym portfelem) wszedł z studnia a na ręku widniał gitara....
Weszła za Daviden do jekigoś... miejsca... opatrzonego szyldem "studio pircingu i tatuaży". Przyglągała się wszystkiemy ze zdziwieniem. Gdzie ja jestem? i o co mu chodziło z tym tatuażem? I co to w ogóle jest? Dziewczyna nigddy jeszcze nie była w takim miejscu, wiec nic dziwnego, ze nie wie o co chodzi. -Że co?- szepnęła do chłopaka patrzac na niego pytajaco.
Ktoś krzyknął ,,David kolejny tatuażyk??'' -Nie wiem Odpowiedział. -Że to odpowiedział dziewczynie po czym pokazał tatuaż na ramieniu, możesz wybrać co chcesz syrenę,motylka. Śmiesznie to brzmiało. -Palnij sobie takie coś. Podszedł do ludzi czekających jak i oglądających co i jak, podał ręce co niektórym.
Byłą tak jakby... zdziwiona? Oszolomiona? Coś w ten deseń... -Dobra...- odpowiedziałą powoli.- Ale ty pierwszy... Ja za ten czas coś sobie wybiorę.- powiedziała z podniesioną głową. Poszła za nim.
-Ja pierwszy? Ja już mam takie rzeczy na ciele, a pozatym to nie tak hop siup wpierw będą robić kontury potem a raczej za jakiś czas będą nakładać farbę i tego typu rzeczy nigdy nie patrzałem jak to robią bo mi się nie chciało. Wziął katalog zatytułowany ,,Dla kobiet'' Podał dziewczynie. -Masz sprawdź może coś znajdziesz.
Kiwałą tylko głową nie za bardzo słuchając co mężczyzna do niej mowił. wzięła od niego katalog i usiadła przy jednym ze stolików. Zaczęła przeglądać zdjęcia. -A gdzie mogę sobie zrobić taki tatuaż?- spytała nie odrywajac wzroku od katalogu.
[ty, gdzie ty ześ mnie pocałował?] Zrobiła zaskoczoną mine na ten pocałunek. Normalnie pewnie by mu dała w twarz i zwyzywała od szlam i takich tam, ale nie tutaj. Nie przy tych... przy tych... przy tych mugolach... Nie czuła sie wśród nich zbyt komfortowo, nie ma co ukrywac. Potrząsnęła lekko głową i spojrzała na katalog. -Co powiesz na to?- spytała wskazując wielką kobrę królewską.- Na przykład na plecach? Patrzyła na niego uważnie ciekawa jak zareaguje.
[ee nie wiem wymysl se cos xD] -Może być. Tak mi się wydawało,no bo co? -A może ten smok? To było coś.
Upomnienie 3/5 - złamanie czwartego punktu regulaminu ogólnego Postaraj się trochę bardziej rozpisać. Możesz opisać emocje postaci, odczucia, miejsce w którym się znajduje... Twoje posty w większości składają się z nie wnoszących za wiele do fabuły dialogów. Nie sądzisz, ze ciekawsze byłyby wypowiedzi składające się z pełnych linijek i zawierające więcej treści? Nawet rozmowa byłaby znacznie bardziej interesująca! ;)
[to może policzek?] Popatrzyła na smoka, którego wskazał jej David. -Hmm... fajny...- powiedziałą lekko kiwajac głową. Nagle przyszło jej coś do glowy. -A co powiesz na smoka i węża przeplatajacych się wokół mojej prawej ręki?- spytała patrząc na niego. Przekartkowała katalog i na jej szczęście okazało się, ze taki wzór również jest dostępny. Tyle, ze dwa smoki, albo dwie kobry. -Yyy... Przepraszam...- podeszła do lady, za która stał mlody chłopak.- Chciałąm się zapytać, czy dałoby się zrobić coś w stylu tych dwuch wzorów- wskazała odpowiednie zdjęcia- tyle, ze smoka i kobrę? Chłopak popatrzył na zdjęcia i poszedł na zalecze. Wrócił po krótkiej chwili. -Tak oczywiście. prosze usiaść i chwile poczekać. Elena wróciła do Davida i usiadła obok niego zadowolona z siebie.
-Dobra może być. Źle nie było, czuł że jednak wróci do życia realnego. -Dobra poczekam na ciebie. Sam wziął katalog chociaż i tak nie znajdzie w nim nic ciekawego bo przeglądał to parę razy a oni nigdy nie raczą dać nowych wzorów. Przeglądał, po chwili w katalogu znalazł nazwisko które kiedyś mu już chodziło po głowie. Tak to facet od drużyny, grał kiedyś. Ale co to tutaj robiło. Poraz pierwszy to widział a oglądał to tak dużo razy.