Największe pomieszczenie w zamku, to tu odbywają się wszystkie uczty i bale. Oświetlone jest przez lewitujące w powietrzy tysiące świec. Wspaniałe, wysokie sklepienie zawsze odzwierciedla prawdziwe niebo, bez względu na to czy świeci Słońce, czy pada deszcz. Każdego ranka, przy śniadaniu zlatują się sowy przynosząc gazety i listy od rodziców oraz znajomych. Lądują przy stołach czterech domów - Slytherinu, Ravenclawu, Hufflepuffu i Gryffindoru, które zawsze zastawione są mnóstwem pysznego jedzenia. Na samym końcu sali ustawiony jest mniejszy stół, nauczycielski, gdzie na honorowym miejscu zasiada dyrektor.
Niepewnie spojrzała na niego swoimi dużymi, czekoladowymi oczami. Co jak co ale nie miała zamiaru eksperymentować z alkoholem. Czemu? Zawsze po większej jego dawce zaczynała się śmiać i mówić osobą w okół niej, że ich kocha. Niby nic takiego i niektórzy mogliby to uznać za słodkie, jednak ona sama nie uważała tego za takie. Było to dla niej za każdym razem krępujące przeżycie i nie chciała aby chłopak był tego świadkiem. Czuła jednak, że nie będzie w stanie go oderwać od amfor. Pokręciła głową w rozbawieniu. Czuła, że nie chce o tym rozmawiać tak więc nic więcej nie powiedziała zatapiając się w swoich myślach. Zastanawiała się jak miewa się jej brat. Niby utrzymywali ze sobą kontakt listowy, wiedziała mniej więcej co dzieje się w domu jednak to nie było to samo co kontakt cielesny. Odbierając kieliszek od Rasha uśmiechnęła się, niepewnie spoglądając na trzymany przez nią kieliszek. Czerwona ciecz wyglądała przepysznie, a je zapach aż ślinka sama ciekła do ust. Za wtórowała mu w toaście i uniosła naczynie do ust. Kompozycja smakowa wina uderzyła w jej kubki smakowe. Musiała przyznać, iż było przepyszne. Słodkie. - Pyszne. - uwielbiała słodkie wina. Inne była dla niej gorzkie. Po spróbowaniu tego konkretnego nie miała najmniejszej ochoty przestawać na jednym czy dwóch kieliszkach. Wiedziała doskonale, iż może tego żałować na drugi dzień lecz teraz było jej to obojętne. - Możemy zostać przy tym. Jest wyśmienite. Nie dane jej było cieszyć się tym zbyt długo. Widząc spanikowanych ludzi i słysząc trzask rozbijanego szkła rozejrzała się w około siebie. Scena na której jeszcze chwilę temu grali muzycy była w ogniu przez co dym po woli wypełniał Wielką salę. Jednak na scenie ogień nie poprzestał. Jego zasięg zaczął się niebezpiecznie poszerzać schodząc ze sceny na parkiet na którym była trawa. Ludzie w panice próbowali wydostać się z Sali. Nie chcąc zgubić Rasheeda złapała go mocno za rękę. Nie sądziła, że coś może ją tak bardzo wystraszyć, a jednak. Wystraszona spojrzała na chłopaka. Od dziecka Oriane bała się ognia. Widok jego przywołał wspomnienia które za wszelką cenę chciała ukryć. Chciała jak najszybciej wyjść z sali i uciec od tego miejsca jak najdalej jednak nie było jej to dane. jednak z fontann znajdująca się najbliżej nich eksplodowała. Może i dziewczyna by się tym nie przejęła gdyby nie fakt, iż odłamki tej felernej fontanny wbiły się w jej ramię. Krótki krzyk wydobył się z jej gardła. Szybko puściła rękę partnera i złapała się za zranioną rękę w duchu modląc się aby ten koszmar szybko się skończył.
kostka: 2
Autor
Wiadomość
Isabelle L. Cortez
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 163
C. szczególne : leworęczna, blizna na ramieniu zakryta tatuażem, hiszpański akcent, szczupła, długie brązowe włosy, brązowe oczy .
Wielkanoc, noc świętojańska, noc celtycka... Nie ważne jak była nazywana. Dla Isabelle była niczym innym jak kolejnym niepotrzebnym świętem przez które rodzina zbierała się przy jednym stole świętując coś, co miało miejsce wieki temu. Czas ten można było spożytkować w zupełnie innym, bardziej pożytecznym, celu. I taki oczywiście miała zamiar jednak najpierw śniadanie. Widok jaki zastała po przybyciu do wielkiej sali wcale jej nie zaskoczył. Wszędzie były kwiaty i czuł było w powietrzu atmosferę świąt. Przymykając na chwilę oczy nabrała powietrza w płuca po czym ruszyła w stronę stołu ślizgonów. Nim jednak tam dotarła drogę zastawił jej zając. Zdezorientowana zamrugała lecz oczy jej nie myliły. Zając stał do niej tyłem. Wyglądał jakby szukał kryjówki bądź ofiary, chodź to drugie nie pasowało do tych stworzeń. Korzystając z jego nie uwagi wyciągnęła z jego koszyka dwa czekoladowe zające.Zrobiła to w ostatniej chwili, gdyż zaraz po tym zając pobiegł pod najbliższy stół aby następnie skręcić ostro w prawo i zniknąć za drzwiami wielkiej sali. Usiadłszy przy stole postanowiła sprawdzić jakie to pyszności wyciągnęła temu zwierzakowi. Łakocie wyglądały na niegroźne przez co z uśmiechem na ustach zaczęła jeść jednego z nich. Nim jednak na dobre zaczęła rozkoszować się słodyczą czekolady poczuła jak uderza w nią zaklęcie. Zdezorientowana odłożyła szybko łakoć na stół rozglądając się dookoła. Niestety nikt nie miał wycelowanej w jej stronę różdżki co przyjęła ze spokojem, lecz po chwili zacęła się zastanawiać nad źródłem czaru. Dopiero po dłuższej chwili zdała sobie sprawę kim mógłbyć tajemniczy sprawca. Z podejrzliwością wymalowaną na twarzy spojrzała na nadgryzionego zająca. Czyżby to właśnie on miał ją "zaatakować"? Czemu tego nie przewidziała? A mama powtarzała tyle razy -"Nigdy nie jedz nic od obcych". Wzdychając Spojrzała na współtowarzyszy śniadania którzy zdążyli już dosiąść się do niej. Sam fakt iż z jej ust wydobywał się bełkot zamiast słów nie zaskoczył jej za specjalnie. Wręcz prychnęła zdając sobie sprawę jakim zaklęciem oberwała. Nie chcąc paść ofiarą kolejnego żartu ze strony puchatych ogonków schowała drugiego królika do torby chcąc dać go komuś w prezencie.
Czekokrólik: Darmowy i za pisankę Wizbook/tablica ogłoszeń:link Wymagania czekokrólika: pisanka Wylosowana litera:D , C
Nancy A. Williams
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Czekokrólik: 1 i 2 Wizbook/tablica ogłoszeń:wizbook Wymagania czekokrólika: pisanka Wylosowana litera:I H
Jeśli tylko gdzieś była czekolada, to była tam też Nancy. Wieść o czekoladowych zającach z małymi niespodziankami rozeszła się po szkole dość szybko i kiedy tylko dotarła do uszu Puchonki, ta od razu pobiegła na poszukiwania. Weszła do wielkiej Sali zacierając łapki na czekające na nią łakocie i rozglądając się za małymi stworkami. Zaglądała pod stoły, za doniczki, pod okna, ale albo stworzonka dość sprytnie się poukrywały, albo już wielu uczniów przed nią przeczesało to pomieszczenie. Po dłuższym czasie dostrzegła jednego zająca w rogu sali. Podeszła do niego powolutku, na paluszkach, żeby stworzonka nie spłoszyć, wyciągnęła do niego rękę, a kiedy ten powąchał jej palec uroczo ruszając wąsikami szybko go capnęła. Zajączek szybko stracił głowę i może wyglądało to nieco okrutnie, ale wciąż była to tylko zaczarowana czekolada. Williams przechyliła bezgłowego króliczka i jej oczom ukazał się totem protekcyjny. Nie miała pojęcia co z nim zrobić, ale schowała nagrodę do kieszeni i pałaszując czekoladę już rozglądała się za kolejnym celem. Chciał przekicać koło niej, ale nie zdążył! Puchonka była czujna i szybkim accio złapała nieszczęśnika nim zdążył umknąć. Zając okazał się jednak twardą sztuką, bo zaraz po pierwszym gryzie wystrzelił strumieniem wody prosto w zaskoczoną twarz. Zdecydowanie tego Nancy się nie spodziewała, więc cwana bestia zyskała przewagę i utykając lekko wskoczyła pod stół. Brunekta już się zabierała za gonieniem małego uciekiniera, kiedy poczuła nagły przypływ energii. Tak ją zaczęło nosić, że zostawiła królika w spokoju i z zapałem pobiegła na błonia. Może gajowemu przyda się jakaś pomoc przy noszeniu drewna?
Aleksander Cortez
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
Uroczystości w Wielkiej Sali należały do tych nielicznych eventów na które to chętnie przychodził. Chcąc zobaczyć co tym razem organizatorzy wymyślili i czy będą w sanie go zaskoczyć. Pozwolił sobie na nieco mniej niechlujny wygląd niż zazwyczaj prezentował. Śnieżnobiała koszula lśniła bez krawata, nie miał nawet swojej kamizelki, nie wspominając już w ogóle o marynarce. Włosy rozpuszczone i w strasznym nieładzie, jakby to właśnie przedzierał się przez gęstą dżunglę. Ruszył ku jednemu z wolnych miejsc przy ich stole domu Salazara i tam zauważył dwa zające. Które zdawały się na niego czekać. Przełamał jednego i błysnęło mu światło przed oczami. Oberwał zaklęciem i po tym jak nie mógł się odezwać szybko pojął czym dostał. Westchnął jedynie i z niepewnością uczynił to samo co wcześniej z drugim czekokrólikiem. Tam nie było zaklęcia, a niewielki przedmiot. Zajęło mu sporo czasu nim pojął do czego służył. Ciekawe cacuszko. Od zawsze lubił takie przedmioty, a w chwili obecnej i tak nie będzie w stanie do nikogo się odezwać. Czekokrólik: 1 i 2 Wizbook/tablica ogłoszeń:blibbering Wymagania czekokrólika: Pisanka w Sketch Toy Wylosowana litera: F i D
Caine Shercliffe
Wiek : 47
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : drogie garnitury, burzowe spojrzenie
Caine przypadł dyżur podczas obchodzenia świąt wielkanocnych, czy też Celytckiej Nocy, nie był pewien która nazwa była bardziej adekwatna. Po sali rozłożone były posążki zajęcy wielkanocnych. Nie mając co ze sobą zrobić, siadł przy jednym z nich, otwierając najpierw jednego czekokrólika, z którego wyciągnął woreczek z wsiąkiewki, a w nim 30 galeonów, a następnie... drugi czekokrólik chlupnął mu zimną wodą w twarz. Przejechał dłonią po twardym zaroście, i zaczesał mokre pasma włosów w tył, uznając, że być może to była karma, odzywająca się za odmowę wzięcia udziału w poniedziałkowym Śmingusie Dyngusie. Nie da się uciec od rzeczywistości w Hogwarcie... Gdyby nie to, być może nie znalazłby złotego jajka, na które usiadł, przesiadając się byle dalej od wielkanocnego królika. Tymczasem wyciągnął je z pod siebie, obracając w palcach w zastanowieniu.
Czekokrólik: 1 darmowy + 2 za pisankę Wizbook/tablica ogłoszeń:wizbook Wymagania czekokrólika:pisanka Wylosowana litera:G, H
Czekokrólik: darmowy i za pisankę Wizbook/tablica ogłoszeń:magiczny link Wymagania czekokrólika: Yuuko to oficjalnie antytalencie plastyczne Wylosowana litera:BB
Pierwszy raz znajdowała się w Hogwarcie w czasie święta celtyckiej nocy i wielkanocy. Musiała jednak przyznać, że z pewnością brytyjscy czarodzieje mieli dosyć sporo różnych zwyczajów, z którymi delikatnie mówiąc nie była zaznajomiona i które w Japonii występowały ewentualnie w nieco bardziej ograniczonej wersji lub były dużo mniej popularne. Mieli swoje własne święta, które celebrowali na swój własny sposób. Nie mogła jednak zaprzeczyć temu, że niezwykle jej się to wszystko podobało. W Wielkiej Sali zjawiła się głównie dlatego, że ciągnął do niej naprawdę ogromny tłum uczniów i chciała zobaczyć co też tam się dzieje. Dopiero po chwili dostrzegła krzątające się po pomieszczeniu czekoladowe króliczki. Przez jakiś czas przyglądała im się uważnie, obserwując ich ruchy po czym idąc w ślady swoich rówieśników, spróbowała złapać któregoś z nich. Szczęśliwie dwa z króliczków padły jej ofiarą, a Japonka po bliższym zapoznaniu się ze słodkim wyrobem odkryła, że w środku ukryte zostały skrzętnie fiolki z całkiem dobrze rozpoznawalnym, nawet dla niej, złotym eliksirem. Chyba naprawdę jej się poszczęściło.
z|t
Katherine Russeau
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : kolczyk w języku i pępku, blizna na dłoni od noża, tatuaż jaszczurka na łydce
Czekokrólik: 1,2, 4 Wizbook/tablica ogłoszeń:wizz Wymagania czekokrólika: pisanka , opłata Wylosowana litera:C , D , C
Nie spełniono wymagań dotyczących czekokrólika nr 3, a więc nie można ubiegać się teraz o czekokrólika nr 4. Proszę nie rzucać literą na czekokrólika, którego wymagania nie zostały spełnione.
W te święta czekoladowe zające były naprawdę fajną zabawą . Katherine wiedziała, że nie powinna jeść żadnego z zająców bo to były tylko puste kalorie, które teraz tak naprawdę były jej zbędne, ale niestety. Pragnienie przegrało ze zdrowym rozsądkiem. Jak tylko znalazła się na Wielkiej sali to od razu przygarnęła do rąk jednego z darmowych czekokrólików i otworzyła go odgryzając mu brutalnie czekoladową głowę. Niestety, co było bardzo smutne, kicaj był w środku całkowicie pusty. Kolejnego królika otrzymała dopiero po przekazaniu do łapek wielkanocnych zajączków kolorową pisankę. Ta też okazała się pusta a z kolei w ostatniej pisance, którą wymieniła za 80 galeonów, znalazła coś co jeszcze bardziej ją zasmuciło, a mianowicie jęzlep. To uniemożliwiło jej całkowicie dalszą rozmowę w wątku. Jedyny plusik był taki, że wychodząc z Wielkiej Sali pod ławką przy stole Slytherinu znalazła drugie jajko. Było śliczne i całe złote niczym posypane brokatem.
zt
Madeleine Ford
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : brunetka,migdałowo-orzechowe oczy,piegi które dodają uroku,specyficzny prawostronny uśmiech,mały niebieski kolczyk w wardze po lewej stronie.
Weszła wolno do Wielkiej Sali, gładząc się po karku. Już świeża, wymuskana, usiadła przy stole Gryfonów; zaczęła nabierać na swój talerz jajecznicę. Jadła go jakby nadal nieprzytomna. Rozejrzała się po sali. Wcale pusto nie było ale może ktoś jeszcze przyjdzie? Gdy skończyła jeść śniadanie, którego wcale dużo nie było, sięgnęła po królika . Nie wiedziała,co będzie.W sumie wyjęła reke a cóż to ze środka wystrzeliwuje strumień orzeźwiającej wody. Nie dość że Mad jest przemoczona, ale nie traci zapału, ale za to rozpiera Gryfonke energia, jakby mogła góry przenosić no takiego czegoś nie było. Po czym wzięła kolejnego królika z którego wypada malutka fiolka z 1 porcją eliksiru Felix Felicis. Tak więc dziewczyna wzięła co potrzebowała, puściła kilka przelotnych spojrzeń do kilku zgromadzonych osób, i wyszła z sali.
Ostatnio zmieniony przez Madeleine Ford dnia Pon Kwi 13 2020, 09:00, w całości zmieniany 6 razy
W tym roku była tak zakręcona przed świętami, że dopiero dzień przed nimi zdała sobie sprawę, że to już. Co za tym idzie, poprzedniego wieczora siedziała do późna, pisząc listy do członków rodziny, z którymi nie będzie mogła się spotkać. Poranek był dla niej wyjątkowo ciężki, musiała jednak przezwyciężyć zmęczenie i pójść do sowiarni w celu wysłania listów. I po tym mogła spokojnie iść na śniadanie do Wielkiej Sali. W ogromnym pomieszczeniu można było zarejestrować większe zamieszanie niż zwykle. Jego przyczyna zresztą szybko się wyjaśniła - czekoladowe króliki, i to w dodatku z niespodzianką w środku. Kimże by była nie biorąc nawet jednego? Przełamała go, a ze środka wprost na nią poleciała wiązka światła. W żaden sposób nie mogła jej uniknąć. Chciała już zakląć, że co to ma znaczyć, ale nie mogła otworzyć buzi. Momentalnie spoważniała, bo tego to się nie spodziewała. Wielkanoc, prezenty, a ona oberwała zaklęciem, przez które nie mogła teraz nic powiedzieć? Świetnie, nie ma co. Postanowiła sobie jakoś to wynagrodzić i sięgnęła po leżącego niedaleko kolejnego królika. Pilnująca porządku figura-zając nie przykicała do niej, więc uzała to za dobry znak. Widziała, jak niektórych szybko odganiał od czekolady. Tym razem na jej ręce znalazł się jakiś przedmiot i nie od razu domyśliła się, co to było. Dopiero po dłuższej chwili obracania go w dłoniach przypomniało jej się, że przecież już kiedyś widziała coś podobnego u swoich znajomych, którzy interesowali się starożytnymi runami. Zadowolona, że przynajmniej nie było to znowu jakieś zaklęcie, dokończyła śniadanie i wróciła do dormitorium, aby schować przedmiot.
Czekokrólik: darmowy i za pisankę Wizbook/tablica ogłoszeń:wizbook Wymagania czekokrólika: pisanka Wylosowana litera:D, J
Freja Nielsen
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 169cm
C. szczególne : śnieżnobiałe włosy; pojedyncze rzemyki na nadgarstkach
Jeżeli czekolada, to tylko w postaci kvikk lunsj, które dziś rano wyjmowała z drobnego woreczka przytarganego przez sówkę. Prezent od rodziców. Schowała go szczelnie w szafce nocnej i zostawiła na później, aby móc pocieszyć podniebienie smakiem prawdziwie rodzinnego świętowania, które znała z domu. Nie wiedziała w jaki sposób obchodzi się święta wielkanocne na terenie Hogwartu. W Stavefjord zwykli napełniać lodowe jajka brokatowymi farbkami, które później wieszało się nad łóżkiem. Od piątku do późnej niedzieli należało o nie dbać - zielony kolor wskazywał zaspokojenie jajecznych potrzeb, czerwony krzyczał, że czegoś mu brakuje. Jeśli dostatecznie dobrze przyłożyło się do opieki nad swoim jajeczkiem, te nie topniało, a więc nie ochlapało nikomu śpiącej smacznie głowy w poniedziałek. W tym krótkim czasie warto było nawiązać ze swoją lodową pisanką więź, która przy pomocy dobrze przeprowadzono aktu perswazji pozwalała na zapewnienie mokrych wrażeń wybranej przez siebie osobie. Na terenie Wielkiej Sali przebywało już sporo uczniów, którzy dzielili się na dwie grupy - tych rozglądających po pomieszczeniu z żywym zainteresowaniem wypisanym w oczach (głównie młodsi uczniowie) oraz takich, którzy cierpliwie siedzieli przy stole i bez wspomagania losu oczekiwali na to, co przyjdzie im w dłoniach nieść. Dostrzegła, że wielu z nich dzierży czekoladowe zajączki. Zajęła miejsce przy długim, drewnianym blacie i wyciągnęła dłoń w stronę serwetki, kiedy nagle obok niej zmaterializował się wielkanocny królisio. Ochoczo wskoczył na wyciągniętą w jego stronę rękę, mrugnął słodkim oczkiem i sam przepołowił się na pół. - Ale bajer - skomentowała znajdujące się w środku omnikulary. Jej uwagę odwrócił jednak drugi kicek, który hasał wesoło w polu jej widzenia. I tym razem wyciągnęła dłoń w jego stronę, ale dał susa i zniknął, aby po chwili jakimś cudem zatańczyć jej na głowie. Zdjęła go ostrożnie, a ten pokazał jej czekoladowy jęzor i znieruchomiał w swej czekoladowej formie, którą bez większych wyrzutów sumienia mogła teraz złamać na pół. W środku znajdował się magicznie pomniejszony świetlik. Z uśmiechem na ustach wszamała królicze uszka, które miały przyjemny, pralinkowy smak. Zaraz jednak zarejestrowała, że spóźni się na zajęcia, dlatego w pośpiechu ruszyła w kierunku wyjścia, kiedy kolorowa pisanka usadowiona wygodnie na framudze przyciągnęła jej wzrok - złapała ją w dłonie, obejrzała z każdej strony i kiedy oceniła, że nie jest jajem - pułapką, schowała do torby. Brawo, Hogwarcie, te święta zapowiadają się całkiem milusio!
Wielkanocne zające? W Walii było pełno uszatych... przeważnie rozjechanych na drogach. Niekoniecznie więc przyszedł tutaj oglądać te małe, puchate stworzenia. Bardziej interesowało go to, co też trzymały w swoich łapkach. Obeszły go słuchy, że rozdają słodycze, a na te Jack zawsze był chętny. Obszedł dookoła wielką salę, by ostatecznie stwierdzić, że to nie mogło być takie łatwe. I tak kręciło się tu już sporo osób. Gdyby był na ich miejscu, zapewne by się schował... o właśnie, może pod stołem? Jak pomyślał tak zrobił, wślizgując się niepostrzeżenie pod stół, nakryty długim, złotym obrusem. Nie mylił się! Było ich tu kilka, jednak gdy tylko chłopak znalazł się w polu widzenia, cała gromada wypierzchła czym prędzej z miejsca zdarzenia... pozostał tylko jeden czekoladowy królik, najwyraźniej któryś musiał go zgubić. Niemniej, Jack przygarnął czekoladkę i nagryzł ją, za chwilę orientując się iż wewnątrz znajduje się... pomniejszony wielkanocny, samonagrzewający się kubek! Jak dobrze, że nie połknął czekolady w całości. Jednakże zainteresowany tym odkryciem, wylazł spod stołu i zaczął rozglądać się za kolejnym zającem. Nie były już takie chętne by podejść. Wręcz przeciwnie, znikały tuż po zauważeniu. Zniechęcony gonitwą, usiadł przy stole i zaczął bazgrać coś na kartce. Jajko z królikiem... to chyba wspomnienie czekolady. Jednak tak się tym zaabsorbował, że nie zauważył jak jeden z zajęcy przekicał przez stół i przechwycił jego obrazek, zostawiając czekoladkę. - No naprawdę! Mogłeś mi palce połamać! - Mruknął za zwierzakiem, mimowolnie zatykając się kolejną czekoladą... z której to tym razem wpadły w jego dłonie omnikulary. - Dzięki.
zt/
Czekokrólik: Darmowy i pisankowy Wizbook/tablica ogłoszeń:Link Wymagania czekokrólika: Pisanka Wylosowana litera:F i E
Fillin Ó Cealláchain
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175
C. szczególne : czarne, wąskie ubrania; mocny irlandzki akcent; prawie udany tatuaż na szyi, nad karkiem : all four boyd;
Na czas wielkanocy, czy celtyckiej nocy zrobiło się w tym roku niesamowicie świątecznie, mam wrażenie, że jeszcze bardziej niż wcześniej. Nie wiem z czego to wynika, Hogwart ostatnio świętował wszelki święta długo i intensywnie. Osobiście lubiłem całkiem całą otoczkę celtyckiej nocy, chociaż rzadko o tym mówiłem na głos, bo mam wrażenie, że takiemu miastowemu nie wypada przepadać za takimi kwiatowymi bzdurami. Czekoladowe króliki średnio mnie nęciły, ale jednak skoro już przyszedłem tutaj tak sobie na obiad, no to niech już będzie! Trochę udaję, że skupiam się na jajecznicy. Jednak w rzeczywistości łapię stopami hasającego pode mną królika. Otwieram potajemnie czekoladowego skubańca i wyjmuję z niego uroczy, samonagrzewający się kubek. Jest w wersji mini, więc mimowolnie bardziej myślę, że to mój ghul prędzej będzie mógł z niego pić niż ja. Chowam zdobycz i kieruję się ku wejściu, nie przejmując się specjalnie samą czekoladą. Po drodze udaje mi się dopaść kolejne króliczysko, tylko tym razem jakieś niesamowicie wredne! Bo wylatuje z niego strumień wody, a ja nagle przemaczam się od stóp do głów. Co to za zabawy! Jednak zamiast być wściekły na królika, czuję, że ogarnia mnie niesamowita energia. Aż podskakuję w miejscu i idę znacznie żywszym krokiem niż wcześniej. Łapię nawet z werwą jajko, które widzę, zanim ktoś nie zdąży dopaść go przede mną i ruszam ze naładowany energią na kolejne lekcje.
/zt
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Czekokrólik: wszystkie cztery! Wizbook/tablica ogłoszeń:1 i 2 Wymagania czekokrólika: 2 - xD", 3 - hajdydyngus (zakończone 4 tury walki na Aquamenti) + tu też będziemy się szczelać, 4 - 80g
Jako najprawdziwsza pogromczyni uciekających pisanek nie mogła sobie pozwolić na zignorowanie wyzwania, jakim było zebranie wszystkich możliwych królików. Po dyngusowych wygłupach czuła, że aż nadto zasługiwała na swoje smakowite nagrody, jednak kompletnie nie spodziewała się, że będą czymkolwiek więcej ponad czekoladowe pyszności. Spośród wszystkich zadań jedynie cieplarnię ominęła, mając jej już przesyt w tym miesiącu, a przecież zdając sobie sprawę, że czekały ją tam jeszcze lekcje. Wolała dorzucić się finansowo do szkolnych ozdób niż walczyć ze szkolnym poltergeistem, z którym już w jedne święta miała aż nadto do czynienia. Kiedy otworzyła wszystkie króliki, wiedziała, że totalnie było warto, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że trafił jej się Świetlik do rozczytywania run, którego jednak przede wszystkim miała zamiar używać jako zastępstwa dla jej wadliwego Lumos, na którym parę osób w szkole zdążyło się już poznać. Notatki zawierające pomoce do Działalności Artystycznej, w tym jedne opisujące życia i twórczości Aarona O'Connora, który do niedawna przecież pozostawał nauczycielem w szkole? Rewelacja. Samonagrzewający się kubek? Dla absolutnej fanatyczki zbierania uszatej ceramiki - jeszcze lepiej. Wow. Czuła się trochę, jak w urodziny. A przecież cała magia wiosennych świąt dopiero miała się zacząć.
[z/t]
Gabrielle Levasseur
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Zmarszczyła nos patrząc na rozbite wnętrze czekoladowego królika, które było puste. Nie dało się ukryć, że owy brak niespodzianki był dla Gabrielle dużym zaskoczeniem którego się zwyczajnie nie spodziewała, niemniej jednak nie widać było u niej smutku czy złości, gdyż dużo frajdy sprawiło jej szukanie tych niedobrych zwierzątek. Szkoda tylko, że samej czekolady nie mogła zjeść, gdyż była na nią uczulona. Trochę ubolewając nad tym faktem, nagle dostrzegła kolejnego królika, którego szybko dopadła. Tym razem ostrożniej się z nim obeszła i zrobiła mądrze, gdyż w środku znajdował się pomniejszony wielkanocny samonagrzewający się kubek na widok którego twarz Puchonki wręcz się rozpromieniła, a cichy pisk ekscytacji opuścił jej usta. - Kolejny do kolekcji - powiedziała pod nos do samej siebie, chowając kubek i resztki czekoladowych królików do torby, znała osobę, która kochała czekoladę i zamierzała tą wiedzę wykorzystać. Trzeba przyznać, że wielką salę opuściła w wyjątkowo dobrym humorze.
Zt
Skyler Schuester
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Jasne, wszystkie święta były ciekawe, ważne i przyjemne, ale Wielkanoc zdecydowanie była JEGO czasem, bo w końcu... Czy istnieją święta, które bardziej kręciłyby się wokół jedzenia? Zwłaszcza, gdy pochodzi się z rodziny, gdzie dziadkowie dbają o to, by na stole zawitały zarówno brytyjskie, jak i polskie specjały. Teraz też, gdy tylko usłyszał o tym, że Wielka Sala przepełniona jest kitrającymi się wszędzie czekoladowymi zającami, od razu w jego głowie powstał pomysł, jak mógłby taką specjalną czekoladę wykorzystać. Tak więc na miejscu pojawił się wraz z wielką miską, jak prawdziwy profesjonalista, a nie jakiś pierwszy lepszy łowca-amator, by od razu kruszyć do niej złapane czekokróliki. Łamał właśnie ostatniego, zaczepiając grupkę przechodzących obok Puchonek, by poczęstowały się pokruczoną czekoladą, szacując, że zdobył jej i tak więcej, niż potrzebował, gdy nagle głos odmówił mu posłuszeństwa, bo język gwałtownie przywarł mu do podniebienia. Rozejrzał się zdezorientowany, szukając jakiegoś śmieszka, który rzucił na niego zaklęcie, zaraz podejrzliwym wzrokiem wracając do białych czekoladowych kropek, by rzucić nieme oskarżenie prosto w królicze oczy. A przecież tak ładnie spełnił wszystkie zajęcze żądania, więc za co teraz ta kara? Za rozdrabnianie go zamiast pogryzienia? Zdarzały mu się jednak gorsze wypadki z magią, więc z pełną kulturką w milczeniu dokończył swoją pracę i wychodząc z Wielkiej Sali zatrzymał się tylko raz, dostrzegając koło nogi ławy pisankę. Sięgnął podejrzliwie po kolorowe jajko, ale ledwie zdążył objąć je palcami, a w dłoni miał już dobrze znaną Kanarkową kremówkę. Uśmiechnął się na wspomnienie niemal identycznej sytuacji, żałując, że nie ma obok Wilka, by móc posłuchać jego obaw co do odnalezionej słodkości. I jakby kierowany tą myślą powstrzymał odruch spróbowania gęstego kremu, odkładając to na później, przynajmniej na czas, gdy sklejony język uniemożliwiał mu bezpieczną degustacje. Oby zaklęcie ustąpiło do czasu, aż zrealizuje swój przepis, bo chcąc podzielić się z niektórymi osobami swoim dziełem, z pewnością będzie potrzebował większej kontroli nad własnymi ustami.
| zt
William S. Fitzgerald
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Celtycka Noc sama w sobie nie napawała go szczególnymi odczuciami, ot, po prostu kolejne święto i tyle, nic bardzo nadzwyczajnego; co innego jednak towarzyszące jej atrakcje. Nie dało się jednak ukryć, że jak do tej pory łowy na barwne pisanki nie szły specjalnie dobrze, gorzej nawet niż te czaszki w Halloween, więc może więcej szczęścia dopisze mu w polowaniu na wielkanocne zające, które rzekomo rozpanoszyły się po Wielkiej Sali? I w dodatku miały fanty w postaci czeko-królików, więc herezją byłoby nie spróbować, chociażby tylko dla samych łakoci. Jednego z zajęcy przydybał w zasadzie tuż po wejściu; kamienny futrzak nie wykazał się specjalnie bojowym nastawieniem i pozwolił mu ot tak zabrać jednego ze strzeżonych przez siebie czekoladowych królików, by zaraz potem czmychnąć gdzieś z resztą. Cóż, to było proste. Rudzielec przełamał od razu przysmak, a z jego wnętrza na dłoń wypadła mu nieduża fiolka… Felix Felicis. Nie był może orłem z eliksirów, ale tej złotej barwy nie pomyliłby z niczym innym. Uniósł kącik ust w zadowoleniu, chowając łup do kieszeni. Można powiedzieć, że zaliczył podwójne szczęście, bo czekolada okazała absolutnie przewyborna. Merlinie najpotężniejszy, dawno nie jadł niczego tak dobrego! Na jednym absolutnie nie miał zamiaru poprzestać, więc kiedy tylko pochłonął resztę czekoladowego zwierzaka, zaczaił się na kolejnego. Tym razem musiał nieco bardziej się namęczyć, bo kolejne zające nie okazały się tak skore do dzielenia jak ten pierwszy i niezbyt chciały z nim współpracować. W końcu jednak dał radę któregoś dorwać pod krukońskim stołem i wydębić od niego drugą niespodziankę. Jej zawartość okazała się nieco mniej wartościowa niż poprzedniej – para zupełnie nowych omnikularów – ale ta zajebista czekolada w pełni mu to wynagradzała. W dodatku podczas zabawy w berka z drugim uszatym udało mu się natrafić na barwne jajko pod jednym z krzeseł, które udało mu się zgarnąć bez żadnych śmieszków typu klątwa przeklinania, więc Wielką Salę opuścił bardzo usatysfakcjonowany, opychając się przy tym czeko-królikiem.
| z/t
Czekokrólik: darmowy + za pisankę Wizbook/tablica ogłoszeń:klik Wymagania czekokrólika: wunszowa pisanka c: Wylosowana litera:B + E
Czekokrólik: darmowy i za pisankę Wizbook/tablica ogłoszeń:podgląd Wymagania czekokrólika: podgląd Wylosowana litera:H oraz J
Szerze powiedziawszy zaszedł do Wielkiej Sali zupełnie przypadkiem i choć słyszał, że jest coś organizowane to nie interesował się tym do takiego stopnia, aby podać szczegóły. Stronił od imprez i choć doskwierał mu srogi brak towarzystwa to jednak nie chciał się przełamać i "wyjść do ludzi". A więc trafił na kamienne króliki, które rozdawały swoje czekoladowe odpowiedniki. Nie lubił słodyczy, ale uznał, że skoro podobno zawierają w sobie jakieś ciekawe niespodzianki to skorzysta, a czekoladę wepchnie komuś do gardła. Gapił się na małą rzeźbę z politowaniem, ale wziął pierwsze łakocie. Zmiażdżył je z ochotą w dłoni, a ze środka oblała go lodowata woda. Prosto w twarz. Cóż, nie można przeczyć, że chciał zamordować materiał nieożywiony, ale uznał, że robienie rozróby za psikus jest niewarte świeczki. Otarł twarz i pozbył się z siebie wilgoci jednym zaklęciem, a dopiero później zainteresował się, że woda jednak go orzeźwiła i zmyla spod jego oczu cienie niewyspania. Naprawdę miał już wychodzić, ale jeden z kamiennych rzeźb przykleiła się do niego i oferowała drugiego czekokrólika. Westchnął i narysował tę przeklętą pisankę i choć miał ochotę dodać jej krwawe elementy to jednak się powstrzymał. Święta, prawda? Wypadałoby spuścić z tonu i nie odnosić się tak nienawistnie do świata. Tym razem z czekokrólika wypadł mu fajny gadżet, który znacząco poprawił mu humor. Taki mały świetlik był świetnym wynalazkiem, ale cholernie drogim i trudnym do zdobycia. Czekoladę wyrzucił gdzieś po drodze do kosza, a swój nowy nabytek schował do kieszeni.
| zt
Bonnie Webber
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Czekokrólik: wszystkie cztery Wizbook/tablica ogłoszeń:podgląd Wymagania czekokrólika: pisanka śmingus-dyngus oraz bazie Wylosowana litera:G, C, C, D
Nie mogła nacieszyć oczu tymi przeuroczymi zającami, które musiały zostać ożywione w fantastyczny sposób, skoro dodatkowo spełniały konkretnie wydzielone zadanie. Bonnie przy jednym przykucała i choć przecież kamień nie mógł nic poczuć to jednak go pogłaskała za uchem. Z pierwszego czekokrólika dostała woreczek ze skóry wsiąkiewki wraz z galeonami co sprawiło, że miała ochotę jeszcze raz pogłaskać rzeźbę, ale przecież to już byłoby zawstydzające. Narysowała nieco pokraczną pisankę i jeszcze cichaczem przeprosiła rzeźbę, że nie ma lepszego talentu artystycznego. Z drugiego i trzeciego czekokrólika nie wypadało nic... a za to z czwartego (tuż po tym jak włożyła bukiet bazi do wazonu stojącego na ławie w wielkiej sali) otrzymała przykrym zaklęciem. Nie mogła odkleić języka od podniebienia! Poczerwieniała z zawstydzenia i mogła się jedynie pocieszać, że raczej nikt nie zauważy, że się nie odzywa. Zgarnęła całą zebraną czekoladę i wyszła z wielkiej sali zanim ktokolwiek chciałby ją zagadnąć.
Czekokrólik: Trzeci Wizbook/tablica ogłoszeń:post Wymagania czekokrólika: śmigus nad jeziorem Wylosowana litera:F
Minęło już kilka dni, odkąd Lu miał problemy ze snem. Dlatego spał krótko tej nocy, bo obudził się wcześnie, co miał już w nawyku. Koło siódmej, schodził już na śniadanie, podobnie jak jego współlokatorzy. Kiedy przechodził przez wielkie wejściowe drzwi Wielkiej Sali, skierował swoje kroku od razu ku stole Slytherinu. Chcąc zająć jedno z dolnych miejsc, pochylił się nad ławką i opadł na nią. Jak tylko podniósł głowę przed jego oczyma pojawił się wielkanocny królik, który trzymał w łapkach niewielkich rozmiarów koszyczek. Znał już tego łobuza, bo miał przyjemność dostać od niego jednego czekokrólika kilka dni wcześniej, jednak za odpowiednią opłatą. Tym razem jednak, magiczny kicaj sięgnął tylko do swojego koszyczka i bez żadnych zbędnych ceregieli podał mu czekoladowego królika. Lu uśmiechnął się do szaraka i przyjął podarunek. - Dzięki, mały – rzucił tylko, kiedy ten zniknął z jego oczu, nurkując pod stoli. Kiedy ślizgon przełamał czekrólika w środku znalazł magicznie pomniejszony wielkanocny samonagrzewający się kubek. Spoko sprawa – pomyślał, po czym schował zdobycz do kieszeni i zabrał się za komponowania z bogato zastawionego stołu swojego dzisiejszego śniadania.
//zt
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Cała ta Wielkanocno/Celtycka zabawa sprawiła, że Max był dwa razy bardziej głodny niż normalnie. Dlatego też jako jeden z pierwszych pojawił się na serwowanej w Wielkiej Sali kolacji. Już miał nakładać sobie na talerz jajecznicę, gdy pomiędzy srebrnymi półmiskami dostrzegł magicznego zająca. -Co jest mały? Chowasz się przede mną? - Zaśmiał się i wyciągnął rękę w stronę zwierzęcia. Ten nieśmiało podkicał do Maxa i wręczył mu czekokrólika. W tym samym momencie, chłopak ujrzał kolejny już dzisiaj totem protekcyjny. -Jeszcze chwila i zrobicie ze mnie władcę totemów.- Zaśmiał się krótko. To trzeba mieć szczęście, żeby na 3 króliczki otrzymać 3 totemy. Nie miał jednak zamiaru narzekać. Podziękował kicajkowi i zajął się pałaszowaniem czekolady i kolacji, a gdy napełnił już żołądek uciekł z Sali do dormitorium.
//zt
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Christopher Walsh
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Czekokrólik: Wszystkie cztery Wizbook/tablica ogłoszeń:Wizzbook Wymagania czekokrólika: Pisanka Śmigus-dyngus Szukanie bazi Wylosowana litera:J, B, G, I B- na Twoją dłoń wypada malutka fiolka z 1 porcją eliksiru Felix Felicis. G- dotykasz woreczka ze skóry wsiąkiewki, który otwiera się pod Twoimi palcami. Oprócz niego zyskujesz również schowane tam 30 galeonów. I- na Twoją dłoń wysuwa się totem protekcyjny (+2 pkt transmutacja). J- w środku umieszczony jest magicznie pomniejszony świetlik (+3 pkt starożytne runy).
To był dość męczący dzień, nic zatem dziwnego, że zjawił się w Wielkiej Sali dość późno. Wypił wielki kubek herbaty i właśnie zabierał się za zjedzenie kolacji, kiedy przed jego nosem pojawił się po prostu kicający radośnie czekoladowy królik. Christopher zamrugał, bo w pierwszej chwili nie bardzo wiedział, czy aby na pewno dobrze widzi to, co się przed nim dzieje. Potem było tylko gorzej, bo okazało się, że tych słodkich zwierzątek jest w okolicy jeszcze więcej. Gajowy aż potrząsnął głową, bo to chyba było wręcz niemożliwe, ale potem przypomniał sobie o pisankach, które znajdował do tej pory, więc uznał, że chyba już nic nie powinno go tak naprawdę teraz dziwić. Dokończył jedzenie kolacji, a później po prostu sięgnął po pierwszego z czekoladowych królików, który siedział przed nim przez cały czas i lekko go przełamał, by zamrugać na widok niewielkiego świetlika. Uśmiechnął się do siebie, po czym spróbował odłowić więcej tych słodkości, bo czekolada zdecydowanie była mile widziana w jego menu po ciężkim i męczącym dniu, nic zatem dziwnego, że skupił się na tym zajęciu, a jego ofiarą padły jeszcze trzy kolejne króliki, które zawierały w sobie totem protekcyjny, woreczek ze skóry wsiąkiewki z galeonami oraz felix felicis, co było już chyba prawdziwym szczytem szaleństwa. Można jednak spokojnie powiedzieć, że nawet bez tego szczęśliwego eliksiru Christopher całkiem miło skończył ten dzień, w końcu dorobił się smacznej czekolady! A to chwilowo liczyło się najbardziej, cała reszta eleganckich i całkiem miłych prezentów była tylko dodatkiem, a przynajmniej tak gajowy uważał w tym momencie. Mógł teraz spokojnie wrócić do siebie i po prostu pójść spać z poczuciem, że to był całkiem miły dzień.
z.t
______________________
After all these years you still don't know The things that make you
beautiful
Bruno O. Tarly
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Czekokrólik: darmowy, za pisankę i za wątek z Lanym Poniedziałkiem Wizbook:follow for follow Wymagania czekokrólika: pisanka & wątek Wylosowana litera:J x2 i D
Siedział sobie spokojnie w Wielkiej Sali i szamał dyniowe paszteciki. Jedną ręką przeglądał wizbooka, drugą zagarniał kolejne kąski ze złotej patery. Miał w planach wybrać się na zajęcia, tak dla odmiany. Jednak były rzeczy ważne i ważniejsze. Pusty żołądek to najgorsze, co może być. Musiał więc dokończyć posiłek. Minęło dobre kilkanaście minut zanim podniósł się z drewnianej ławki i ruszył w stronę wyjścia. Gdzieś w połowie drogi i w połowie stołu Gryfonów dostrzegł... zajączka. Czekoladowego zajączka. Uśmiechnął się pod nosem i ruszył w kierunku słodkiej niespodzianki. Nie spodziewał się jednak, że zwierzątko będzie zaczarowane. Czekoladowa figurka zaczęła uciekać, a on musiał nieźle się namachać różdżką, żeby ją złapać. No ale czekoladę by miał sobie odpuścić? Pff! Gdy w końcu dorwał uciekiniera i przełamał czekoladę... wybuchło na niego jakieś zaklęcie. - Mbhmhm?! - chciał zapytać sam siebie, co się odmerliniło, ale... już nie musiał. Czuł się, jakby ktoś wyrwał mu język z gęby. Jedynie silne zaskoczenie trzymało go w ryzach i dzięki temu nie zaczął panikować. Miał ogromną nadzieję, że to tymczasowe, bo przecież miał zamiar iść na lekcję. Zrezygnowany, skierował się do wyjścia, ale gdy tylko się odwrócił - pod nogami ujrzał jeszcze dwa czekoladowe sierściuchy. Chyba nie miał już nic do stracenia, więc otworzył i te zajączki. Szczęśliwie nie kryły w sobie żadnego uroku, a dwa pomniejszone świetliki. - Zahebhymhe! - wymamrotał i rozejrzał się dookoła, pełen nadziei, że nikt go nie usłyszał. A potem wyszedł z Wielkiej Sali. Czy poszedł na zajęcia? He, pewnie, że nie!
[zt]
Thaddeus H. Edgcumbe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Czekokrólik: darmowy + za pisankę Wizbook/tablica ogłoszeń:Klik Wymagania czekokrólika: Sketch pisanki Wylosowana litera:D + F (Jęzlep i kubek)
Wielkanoc - święto, które akurat Thaddeus znał z dwóch stron medalu. Zarówno ze świata mugolskiego jak i czarodziejskiego - do obu z nich chcąc nie chcąc należał... Choć właściwie w swojej rodzinie nie miał ani jednego mugola - dziadek może i był charłakiem, ale czystokrwistym. Ironia losu? Studentowi jednak nigdy to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie - czerpał z dwóch światów ile tylko mógł. Co opłacało się podwójnie, zwłaszcza w wypadku świąt. Tak jak większość uczniów Hogwartu - zawitał do Wielkiej Sali, żeby wziąć udział w losowaniu na czekokrólika - a drugiego wykupując za zrobioną własnoręcznie pisankę. I o ile jeden czekoladowy króliczek pobłogosławił mu samonagrzewającym się kubkiem (wolałby samochłodzący do coca-coli, no ale nie można mieć wszystkiego) tak drugi trzasnął go jęzlepem. Wspaniale...
Ta cała zabawa w szukanie pisanek po szkole mnie nie przekonywała, szczególnie kiedy widziałam co potrafiło się niektórym przydarzyć, jednak sama idea tych mugolskich świąt, które ukradkiem wkradały się do Hogwartu, była całkiem miła. Na pewno nie należałam do tych ślizgonek, co to twierdziły, że wszystko co mugolskie jest od razu okropne - podchodziłam do tego raczej z dużym zaciekawieniem. Same słodycze obecne były już w zamku od wielu lat - gdyby ktoś mnie spytał, nie wiedziałabym chyba czy pomysł czekoladowych zajączków, jajeczek i Merlin wie czego jest tradycją naszą czy może mugoli... nic więc dziwnego, że kiedy zeszłam tego dnia na śniadanie to mnóstwo dzieciaków ale również starszych uczniów i studentów szalało za jakimiś czekokrólikami. Nie mogłam być gorsza, szczególnie kiedy dowiedziałam się, że można wylosować różne super magiczne gadżety. Żeby mieć coś na wymianę zwinęłam nawet ugotowane na twardo jajko ze stołu i namalowałam na nim wzorki, nie byłam najlepsza jeśli chodzi o rysowanie ale chyba liczą się chęci! Niedługo później udało mi się dopchać do jednego z rzeźbionych zająców. Dostałam całe trzy czekokróliki, jednemu od razu odgryzłam uszy i rzeczywiście - w środku coś było. W pierwszym był kubek, w drugim tak samo, najbardziej ucieszyłam się ze świetlika, podobno pozwalał odczytywać runy chociaż nigdy jakoś specjalnie się nimi nie interesowałam. Mając już swoje zdobycze i rozwalone czekoladowe króliki, wróciłam do stołu, żeby dalej jeść śniadanie.
zt
Czekokrólik: jeden dwa trzy Wizbook:wpisz link Wymagania czekokrólika:wątek, pisanka Wylosowana litera:JFF
Maximilian Brewer
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Czekokrólik: Wszystkie cztery Wizbook/tablica ogłoszeń:Wizz Wymagania czekokrólika: Pisanka Śmigus-dyngus Szukanie bazi Wylosowana litera:B, A, D, H A- w środku czekokrólika znajdujesz zwinięty rulonik pergaminu z interesującym Cię tematem, dzięki któremu zyskujesz +1 punkt do dowolnej umiejętności. B- na Twoją dłoń wypada malutka fiolka z 1 porcją eliksiru Felix Felicis. D- ledwie przełamałeś czekorkólika, a ze środka wystrzeliło zmagazynowane zaklęcie - oberwałeś Jęzlepem i tracisz zdolność mówienia na cały post. H- ze środka wystrzeliwuje strumień orzeźwiającej wody. Jesteś przemoczony, ale też ogarnia Cię zapał, rozpiera energia, jakbyś mógł góry przenosić.
Tego poranka był po prostu zjebany w chuj. Nie bardzo wiedział, co ma ze sobą zrobić, a nie bardzo chciało mu się brać do jakiegokolwiek życia, więc ziewał zawzięcie i po prostu zajmował się zjadaniem śniadania, które i tak wpychał w siebie bez większego przekonania. Wsparł głowę na dłoni, zastanawiając się, co właściwie ma zrobić ze swoim życiem, kiedy pojawił się obok niego czekoladowy królik. Max złapał go właściwie bezwiednie, przełamał, zerknął na pergamin, który z niego wypadł i zajadając się czekoladą, zaczął czytać o kwestiach związanych z magią leczniczą. Tak się w to wciągnął, że kiedy tylko kolejny królik zjawił się obok niego, spróbował przekonać się, co zawiera i oberwał jęzlepem, co go w chuj rozbawiło, ale wiele mu nie zrobiło, bo i tak nie miał do kogo gadać, chyba że do siebie samego. Następna jego ofiara miała dla niego lepsze wiadomości, bo obdarowała go eliksirem Felix Felicis, ale kiedy chwycił czwartego czekoladowego jegomościa, pierdolnął w niego strumień orzeźwiającej wody. Aż się cały wstrząsnął, otrzepał, zamrugał i poczuł, że właściwie to wracają mu jako takie chęci do życia. Z każdą kolejną chwilą było ich coraz więcej, a kiedy skończył napychać się czekoladą, miał już wrażenie, że za chwilę po prostu rozniesie całą okolicę. Złapał więc fanty, jakie mu wypadły, wepchnął je do kieszeni i pobiegł na pierwsze zajęcia, jakie mieli tego dnia. O, kurwa, ale mu odjebało!
//zt
______________________
Never love
a wild thing
Elijah J. Swansea
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Nie był ogromnym fanem słodyczy, ale świąteczne czekoladowe króliki były zupełnie poza skalą; nie były dla niego jedzeniem, a niespodzianką – niewiadomą, która budziła w nim dziecięcą bez mała ekscytację. Lubił uczucie towarzyszące otwieraniu królika i doszukiwaniu się w nim drobiazgów, które często się tam znajdowały. To zupełnie jak wybuchające niespodzianki towarzyszące Bożemu Narodzeniu, takie same jak te, które otwierał na balu z... Tak, o balu może lepiej było nie myśleć. Zwłaszcza że życie toczyło się dalej, a on zdążył już pogodzić się z przeszłością. Teraz chciał już tylko patrzeć w przyszłość – najbliższa miała zaś smak czekolady. W pierwszych dwóch kryły się małe ruloniki, które okazały się być lepszą nagrodą niż niejeden upominek! Na jednym znajdował się zapisek dotyczący transmutacji, drugi zawierał skomplikowany wiersz, którym chciał zająć się potem. Obie karteczki rozprostował i starannie ułożył w swoim nieodłącznym pamiętniku, do którego obiecał sobie wrócić wieczorem. Trzeci krył w sobie totem protekcyjny w kształcie jakiegoś ptaka, który postanowił w wolnym czasie przerobić na łabędzia, a z ostatniego wypadły omnikulary. Tegoroczne łowy można uznać za udane!
Czekokrólik: 1, 2, 3, 4 Wizbook/tablica ogłoszeń:tutaj Wymagania czekokrólika:wątek | pisanka, opłata Wylosowana litera:A | A | I | E
Czekokrólik: Wszystkie cztery Wizbook/tablica ogłoszeń:Wizz Wymagania czekokrólika: Pisanka Śmigus-dyngus Szukanie bazi Wylosowana litera:I, E, A, A A- w środku czekokrólika znajdujesz zwinięty rulonik pergaminu z interesującym Cię tematem, dzięki któremu zyskujesz +1 punkt do dowolnej umiejętności. A- w środku czekokrólika znajdujesz zwinięty rulonik pergaminu z interesującym Cię tematem, dzięki któremu zyskujesz +1 punkt do dowolnej umiejętności. E- wyciągasz ze środka nowiutki egzemplarz omnikularów. I- na Twoją dłoń wysuwa się totem protekcyjny (+2 pkt transmutacja).
Victoria wybrała się tego dnia na kolację dość wczas, bo nie dość, że była naprawdę głodna, to jeszcze zmęczona, planowała zatem położyć się jak najwcześniej, żeby po prostu jakoś odpocząć. W Wielkiej Sali nie było jeszcze zbyt wielu osób, usiadła więc przy końcu stołu i rozłożyła przed sobą książkę do transmutacji, by poczytać nieco o nowych zaklęciach. Skupiona na tym fakcie i na smarowaniu rogalika dżemem, nawet nie dostrzegła przemieszczających się między potrawami i talerzami czekoladowych królików. To znaczy - nie widziała ich do chwili, w której po prostu jeden z nich wylądował na jej podręczniku, ona zaś aż zamrugała ze zdziwienia, bo chyba nie wpadłaby na to, że to w ogóle możliwe. Zaraz jednak uśmiechnęła się lekko, dochodząc do wniosku, że to całkiem smakowity dodatek do kolacji, złapała czekoladową zwierzynę i przełamała ją na pół, ze zdziwienia aż rozchylając wargi. W środku królika znajdował się bowiem totem protekcyjny! Zamrugała, a później dostrzegła jeszcze kilka takich czekoladowych niespodzianek, nic zatem dziwnego, że mimo wszystko spróbowała je pochwycić i w efekcie miała w rękach jeszcze omniokulary i dwa zwoje zawierające interesujące kwestie dotyczące zaklęć, co niesamowicie jej się spodobało. To było dokładnie to, o czym chciała poczytać przy kolacji, którą zwieńczyła jeszcze czekoladową ucztą! Musiała przyznać, że ten dzień zakończył się zdecydowanie przyjemnie.