Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 37 z 39 Previous  1 ... 20 ... 36, 37, 38, 39  Next
AutorWiadomość


Oriane L. Carstairs
Oriane L. Carstairs

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : szukająca
Galeony : 533
  Liczba postów : 1330
http://czarodzieje.org/t11413-oriane-l-carstairs
http://czarodzieje.org/t11416-shadow#306304
http://czarodzieje.org/t11415-oriane-leonie-carstairs#306303
Wielka Sala - Page 37 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 37 Empty


PisanieWielka Sala - Page 37 Empty Wielka Sala  Wielka Sala - Page 37 EmptyNie 18 Paź 2015 - 13:08;

First topic message reminder :

Przypomnienie tematu:

Wielka Sala

Największe pomieszczenie w zamku, to tu odbywają się wszystkie uczty i bale. Oświetlone jest przez lewitujące w powietrzy tysiące świec. Wspaniałe, wysokie sklepienie zawsze odzwierciedla prawdziwe niebo, bez względu na to czy świeci Słońce, czy pada deszcz. Każdego ranka, przy śniadaniu zlatują się sowy przynosząc gazety i listy od rodziców oraz znajomych. Lądują przy stołach czterech domów - Slytherinu, Ravenclawu, Hufflepuffu i Gryffindoru, które zawsze zastawione są mnóstwem pysznego jedzenia. Na samym końcu sali ustawiony jest mniejszy stół, nauczycielski, gdzie na honorowym miejscu zasiada dyrektor.




Niepewnie spojrzała na niego swoimi dużymi, czekoladowymi oczami. Co jak co ale nie miała zamiaru eksperymentować z alkoholem. Czemu? Zawsze po większej jego dawce zaczynała się śmiać i mówić osobą w okół niej, że ich kocha. Niby nic takiego i niektórzy mogliby to uznać za słodkie, jednak ona sama nie uważała tego za takie. Było to dla niej za każdym razem krępujące przeżycie i nie chciała aby chłopak był tego świadkiem. Czuła jednak, że nie będzie w stanie go oderwać od amfor. Pokręciła głową w rozbawieniu.
Czuła, że nie chce o tym rozmawiać tak więc nic więcej nie powiedziała zatapiając się w swoich myślach. Zastanawiała się jak miewa się jej brat. Niby utrzymywali ze sobą kontakt listowy, wiedziała mniej więcej co dzieje się w domu jednak to nie było to samo co kontakt cielesny.
Odbierając kieliszek od Rasha uśmiechnęła się, niepewnie spoglądając na trzymany przez nią kieliszek. Czerwona ciecz wyglądała przepysznie, a je zapach aż ślinka sama ciekła do ust. Za wtórowała mu w toaście i uniosła naczynie do ust. Kompozycja smakowa wina uderzyła w jej kubki smakowe. Musiała przyznać, iż było przepyszne. Słodkie.
- Pyszne. - uwielbiała słodkie wina. Inne była dla niej gorzkie. Po spróbowaniu tego konkretnego nie miała najmniejszej ochoty przestawać na jednym czy dwóch kieliszkach. Wiedziała doskonale, iż może tego żałować na drugi dzień lecz teraz było jej to obojętne.
- Możemy zostać przy tym. Jest wyśmienite.
Nie dane jej było cieszyć się tym zbyt długo. Widząc spanikowanych ludzi i słysząc trzask rozbijanego szkła rozejrzała się w około siebie. Scena na której jeszcze chwilę temu grali muzycy była w ogniu przez co dym po woli wypełniał Wielką salę. Jednak na scenie ogień nie poprzestał. Jego zasięg zaczął się niebezpiecznie poszerzać schodząc ze sceny na parkiet na którym była trawa. Ludzie w panice próbowali wydostać się z Sali. Nie chcąc zgubić Rasheeda złapała go mocno za rękę. Nie sądziła, że coś może ją tak bardzo wystraszyć, a jednak. Wystraszona spojrzała na chłopaka. Od dziecka Oriane bała się ognia. Widok jego przywołał wspomnienia które za wszelką cenę chciała ukryć.
Chciała jak najszybciej wyjść z sali i uciec od tego miejsca jak najdalej jednak nie było jej to dane. jednak z fontann znajdująca się najbliżej nich eksplodowała. Może i dziewczyna by się tym nie przejęła gdyby nie fakt, iż odłamki tej felernej fontanny wbiły się w jej ramię. Krótki krzyk wydobył się z jej gardła. Szybko puściła rękę partnera i złapała się za zranioną rękę w duchu modląc się aby ten koszmar szybko się skończył.

kostka: 2
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Wielka Sala - Page 37 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 37 Empty


PisanieWielka Sala - Page 37 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 37 EmptySro 2 Wrz 2020 - 2:09;

Postawa Felinusa, jego spojrzenie i ton głosu sprawiły, że Max też momentalnie uległ zmianie. Twarz ślizgona natychmiast się ściągnęła, a oczy jakby zmatowiały zmieniając kolor na lekko ciemniejszy. Ciągle szukał powodu, dla którego puchon mógł tak nagle zmienić do niego nastawienie i jego mózg nie potrafił nic wymyślić.
-Tak. Wystarczy. Mogłeś tak od razu, a nie... - Odrzekł sucho zatrzymując niższego kolegę. Zdziwił się lekko czując, jak palce Felinusa zaciskają się na jego ręce. Odruchowo wykrzywił ramię, by uwolnić się spod uścisku starszego puchona. Nie miał zamiaru dać mu się zdominować tak prostym gestem. A przynajmniej, Max tak właśnie to odebrał. Możliwe, że to całe napięcie, które tłumił przez ostatnie miesiące, w końcu zaczęło z niego uchodzić w postaci agresji, a może po prostu Solberg miał zły dzień i potrzebował kogoś, na kim będzie mógł się wyżyć. Ciężko było mu to teraz określić. Nie myślał trzeźwo, a kolejne słowa Felka jeszcze bardziej spotęgowały zamieszanie w jego głowie.
-Co masz na myśli? - Tym razem to Max warknął na puchona i ponownie go pchnął. Nie wiedział dokładnie, do czego może on nawiązywać. Nie przypominał sobie, by Felinus wiedział o jego chwilowej utracie pamięci. Nie przejmował się częścią o nierozważnym działaniu. To akurat, że Max nie zawsze działał rozsądnie było wiadome w całym zamku.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Wielka Sala - Page 37 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 37 Empty


PisanieWielka Sala - Page 37 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 37 EmptySro 2 Wrz 2020 - 2:29;

A to wszystko mogło potoczyć się całkowicie inaczej - kulturalnie, przy przysłowiowej herbatce, ale jednak jakaś bliżej nieokreślona igła kazała Felinusowi działać po prostu inaczej. Na przekór. Chciał poczuć adrenalinę? Kto wie, być może. Pokazać, że ma jakikolwiek sens, że jego życie nie jest spiralą zabawy dla samych bliżej nieokreślonych przymiotników? Westchnięcie, wbicie pazurów, zwyczajna próba dominacji - ot, zażegnana prostym szturchnięciem. A sam Max zdawał się również przechodzić na inną, znacznie mroczniejszą stronę mocy, ku przerażeniu, jak i fascynacji, pierwszoroczniaków. Który głupszy, ten dostanie zapewne przy braku jakiegokolwiek szczęścia.
A nie...? — wykrzywił wargi ponownie w uśmiechu nikłym, słabym, pozbawionym empatii, a przede wszystkim nietypowym. Jeżeli to był moment na ujście agresji, ale tej trzymanej nie miesiące, a bardziej lata, to akurat teraz widział okazję. Aż napiął palce, jakoby chcąc powtórzyć ten gest tak samo; bez skutku, zważywszy na utrzymywany dystans. — Wiele rzeczy, do których zbytnio nie masz dostępu. — jeżeli już, to musiałby użyć Veritaserum. A obecnie pchnięcie, jakie otrzymał, wyzwoliło większość hamulców i mimo swojej niskiej wagi, mimo swojej zmniejszonej masy mięśniowej - mimo nawet swojej chęci wymiotowania, zwyczajnie przystąpił do ataku. Licząc na to, że cokolwiek jeszcze pozostanie z jego wcześniejszych wakacji spędzonych na gospodarstwie.

Kostki

Rzuć kostką k6 na atak i jego powodzenie.

1 — nie oszukujmy się, student nie stanowi dla Ciebie żadnego większego problemu. Bez problemu, przy próbie wyprowadzenia ataku, bronisz się skutecznie i zadajesz dowolne obrażenie, w tym z możliwością wybrania średniego, jeżeli postanowisz wykręcić kończynę lub ją złamać.

2, 3 — bronisz się, a na Wasze poczynania uwagę zwracają młodzieńcy, rozbijając się na dwa obozy - jedne za Felinusem, drugie za Tobą. Wiele z nich proponuje sięgnięcie po różdżki - czy się jednak na to zdecydujecie?

4 — postanawiasz zrobić unik, który idzie Ci całkiem nieźle. Jeżeli masz na to ochotę, to jeden z uczniów ustępuje Ci, o dziwo, drewnianego krzesła. Walka z rodem jak z filmów westernowych?

5 — podczas uniku Felinus zadaje Ci jedno z lekkich obrażeń (zadrapanie, stłuczenie, siniaki itp.); najwidoczniej duża postura nie zawsze ma same pozytywne strony.

6 — próba uniknięcia ataku kończy się na niefortunnym postawieniu ręki na jednym z naczyń i bolesnym ich wbiciu w dłoń. Rana nie jest zbyt przyjemna i ewidentnie wymaga opieki.

Możliwość modyfikacji. Wielka Sala - Page 37 3304533593
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Wielka Sala - Page 37 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 37 Empty


PisanieWielka Sala - Page 37 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 37 EmptySro 2 Wrz 2020 - 2:49;

Kostka: 3

Max bardzo dobrze znał to uczucie, które pchało człowieka do irracjonalnych decyzji. Zazwyczaj starał się unikać przemocy fizycznej i załatwiać wszystko w miarę pokojowo. Felinus jednak trafiał go w punkty, które wyjątkowo mocno drażniły dzisiaj ślizgona. Nie kontrolował tego, co robi. Po prostu działał, dając się ponieść emocjom.
-A nie okazywać poziomy intelektualny grappy. - Dokończył, skoro puchon tak nalegał. Kolejna szpila została wbita w miejsce, które obudziło w Solbergu wszystkie złe emocje. Jego chwilowa amnezja nie byłaby aż tak dokuczliwa, gdyby nie fakt, że zapomniał o Callahan. Sam nie wiedział, dlaczego dziewczyna tak na niego działa, ale w tej chwili przez jego umysł przeleciały mu wszystkie ich kłótnie, zaczynając od tej związanej z jego chwilowym brakiem pamięci. Do tego fakt, że sypiała z jakimś kolesiem, niesamowicie bolał Solberga, chociaż ten nie miał zamiaru się nikomu do tego przyznawać. Wszystko to było powodem, dla którego zdecydował się ponownie pchnąć Felinusa.
-Skoro wiesz tak wiele, to może podzielisz się tą wiedzą? - Widział, jak dłonie jego dzisiejszego przeciwnika się zaciskają i wiedział już, że za chwilę nastąpi atak. Skupił swoją uwagę na gestach puchona i gdy zobaczył, że kumpel rusza na niego, machinalnie wykonał unik i założył Felkowi na ramieniu dźwignię tak, że ten nie był w stanie nim poruszyć bez wywołania u siebie bólu.
Pierwszaki, które wcześniej szeptały przy stole, okazały żywe zainteresowanie całą tą sytuacją i poczęły ustawiać się w dwie grupki. Jedna stanęła przy Maxie, a druga przy chwilowo zablokowanym Felinusie.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Wielka Sala - Page 37 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 37 Empty


PisanieWielka Sala - Page 37 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 37 EmptySro 2 Wrz 2020 - 10:42;

CIASTKO - 10

Kolejny rok szkolny zaczynał się tak, jak każdy poprzedni. I dobrze, w niepewnych czasach warto było mieć coś pewnego, choćby miała to być śpiewająca tiara przydzielająca pierwszoroczniaków do odpowiednich domów. Ich życie miało się za chwilę zmienić o 180 stopni, o czym małoletni czarodzieje jeszcze nie wiedzieli. Brooks pamiętała jak wczoraj, gdy sama siedziała długą i ciągnącą się w nieskończoność minutę z czapką nasuniętą na czoło. Sympatyczna czapka wahała się, ale w końcu wybrała Ravenclaw zamiast Gryffindoru. Kto wie w jakim miejscu swojego życia znajdowałaby się teraz dziewczyna, gdyby postanowiła wybrać inaczej. Brooks nabiła na widelec kawałek pieczeni, słuchając nowej piosenki przydziału. Jednocześnie rozejrzała się po Sali, żeby sprawdzić, kogo jeszcze brakuje. Póki co w oczy rzucała się jedynie absencja Voralberga. Pozytywem był za to powrót do szkoły Zoe Brandon. Dziewczyna bardzo się zmieniła przez ostatnie lata nieobecności, ale szalonych iskierek w jej oczach nie można było pomylić z niczym innym. Oczy były zwierciadłem duszy i młodsza o rok Krukonka była tego idealnym przykładem.
W końcu wielka uczta dobiegła końca. Julia odłożyła pucharek na talerz, wytarła usta serwetką i z uśmiechem wywołanym pełnym żołądkiem, ruszyła w kierunku drzwi. Nie zaszła daleko, gdy ktoś pociągnął ją za rękaw szaty. Kiedy się odwróciła, okazało się, że to jeden z jej rówieśników.
– Trzymaj, Julka – powiedział i wsadził jej w dłoń fiolkę z nieznanej jej zawartością. – Mama mi wysłała kilka eliksirów uspokajających. Twierdzi, że przyda mi się, bo w końcu zaczynam studia i rożne takie. W każdym razie pomyślałem, że z kimś się tym podzielę i…
– I stałam najbliżej? – zapytała zadziornie i wyszczerzając usta w sarkastycznym uśmieszku.
– Właściwie to tak – potwierdził kolega z uśmiechem. – W każdym razie trzymaj, może kiedyś ci się przyda. Trzymaj się Julka!
Chłopak zniknął w mgnieniu oka, zaczepiając kolejnego Krukona, a Brooks tymczasem włożyła fiolkę do kieszeni i ruszyła w sobie znanym kierunku.
Powrót do góry Go down


Beatrice L. O. O. Dear
Beatrice L. O. O. Dear

Absolwent Slytherinu
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek)
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1654
  Liczba postów : 1760
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Wielka Sala - Page 37 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 37 Empty


PisanieWielka Sala - Page 37 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 37 EmptySro 2 Wrz 2020 - 12:34;

Rozpoczęcie roku szkolnego, to zawsze szczególne wydarzenie, nie tylko w życiu młodych ludzi. Beatrice Dear była w takim wieku, gdzie kompletnie nie powinna się przejmować tym tematem. Nie mogła jednak o nim zapomnieć. W końcu piastowała stanowisko profesora eliksirów oraz opiekuna domu Salazara Slytherina. Ekscytowała się faktem, że już za niedługo wróci w obręby murów Hogwartu, którego tak naprawdę nigdy psychicznie nie opuściła. Wracała do niego wspomnieniami znacznie częściej, niżby to wypadało dorosłej kobiecie i, teraz wiedziała to już na pewno, kwestią czasu był jej powrót w to miejsce. Teraz, będąc tu z powrotem, niezmiernie cieszyła się z tego faktu. I nie mogła doczekać końca wakacji, aby ponownie zawitać w zamku. Starannie wybrała ubiór na tę okazję, wiedząc, że klasa i szyk to najlepsza możliwa obrona kobiety. Przy pomocy metamorfomagii starannie pozakrywała wszelkie nabyte niedawno w Luizjanie blizny, po niefortunnym warzeniu eliksiru, a na lewy nadgarstek założyła bransoletę z ukrytym weń ostrzem karona, z którym ostatnio się nie rozstawała.
Uczta powitalna rozpoczęła się na dobre. Beatrice z nutką nostalgii oglądała, jak kolejne pokolenia młodych czarodziejów są przydzielane do odpowiadających im domów. Doskonale pamiętała, jak sama zasiadła na tym stołku i włożono jej tiarę przydziału na głowę. Klaskała za każdym razem, kiedy ogłoszono przydział, jednak nic nie mogła poradzić na to, że szczególnie mocno cieszyła się z kolejnych ślizgonów dołączających do jej i tak już licznego grona podopiecznych. Miała nadzieję, że być może tym razem okaże się, że Ślizgoni przez wakacje zmądrzeli, choć nie liczyła na to zbyt mocno. Ale jak to mówią, każdy dzień mógł być niespodzianką, nie wiadomo, co przyniesie. Pozostawało wierzyć w to, że faktycznie tak może się stać.
Siedziała obok @Perpetua Whitehorn co bardzo jej w tym momencie odpowiadało. Borsucza mama była wspaniałą kompanką do rozmowy i wspólnego przebywania. Nic więc dziwnego, że szybko złapały wspólne tematy do rozmów i oddały się im w pełni.
- Perpetuo, to nie możliwe! - wybuchnęła śmiechem w trakcie słuchania jakiejś kolejnej opowieści ze strony koleżanki po fachu. Śmiała się jeszcze dłuższą chwilę, do momentu, kiedy jej wzrok nie przebiegł po wielkiej sali. Śmiech w momencie ugrzązł w jej gardle, gdy zobaczyła @Maximilian Felix Solberg w towarzystwie @Felinus Faolán Lowell gdzieś w środku wielkiej sali. I grupkę młodszych uczniów, którzy z zapartym tchem przyglądali się temu niecodziennemu widowisku. -Przepraszam na moment - rzuciła tylko w kierunku pani profesor, po czym wstała ze swojego miejsca i szybkim krokiem ruszyła w tamtą stronę. Dźwięk obcasów odbijających się od kamiennej posadzki rozszedł się po wielkiej sali, kiedy niczym burza zmierzała w stronę tego dziwnego zbiegowiska. Nawet nie zarejestrowała, w którym momencie wyciągnęła różdżkę z kieszeni spodni. Wciąż jeszcze masz nadzieję, że to będzie spokojny rok szkolny? szepnął cichy głosik w jej głowie. Nie, już tej nadziei nie miała...
- Solberg! Lowell! - ryknęła w ich stronę w momencie, kiedy jej uczeń, j e j   u c z e ń!! zakładał dziwnego rodzaju dźwignię na Puchona. - Czy was do reszty popierdoliło? - wysyczała, czując, jak gniew zaczyna buzować w jej żyłach.
Powrót do góry Go down


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3011
  Liczba postów : 3049
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Wielka Sala - Page 37 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 37 Empty


PisanieWielka Sala - Page 37 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 37 EmptySro 2 Wrz 2020 - 14:55;

Chcąc nie chcąc, po otrzymaniu odznaki prefekta Darren dał się wyciągnąć swojej babce na ulicę Pokątną, gdzie otrzymał nowy komplet szkolnych szat - tak nudnych i klasycznych, że Shawowi nie mogły się nie spodobać.
Krukon zajął miejsce mniej więcej pośrodku stołu Ravenclawu. Ceremonię Przydziału - chyba po raz pierwszy od czasu jego własnej - śledził z zainteresowaniem, przyłapując się na tym że klaszcze głośniej niż zwykle.
O nie - pomyślał - Hampson chciał zrobić ze mnie krukofila.
Mimo wszystko - a może na szczęście - Darren nie czuł jeszcze specjalnego przywiązania czy poczucia wielkiej odpowiedzialności dotyczących jego obowiązków. Ciężko byłoby przebić na stanowisku prefekta domu @Victoria Brandon, i ostatecznie Shaw nawet nie zamierzał się tego podejmować, uznając że równie dobrze mógłby próbować przebić tego starego rzepa od transmutacji w zgryźliwości albo Hampsona w nic-nie-robieniu. Do tego zostanie prefektem naczelnym nie oznaczało przecież jakiejś śmierci dla Ravenclawu - dlatego też na razie Krukon ograniczył się do wkuwania regulaminu nad zupą dyniową i pasztecikami.
Jego spokojne studia przerwało jakieś zamieszanie między stołami Hufflepuffu oraz Slytherinu. Darren wyprostował się i wyciągnął szyję, by zobaczyć co się tam dzieje - szybko jednak sytuację opanowała opiekunka Ślizgonów. Shaw chrząknął i zwrócił się do pierwszorocznych, wskazując podbródkiem na nie szczędzącą słów "uznania" panią profesor:
- Tak, to by było na tyle jeśli chodzi o prezentację konsekwencji łamania regulaminu - powiedział, przejeżdżając wzrokiem po twarzach nowych Krukonów - Uważajcie, żeby nie zgubić się w lochach.
Następnie Shaw przeszedł do udzielenia pierwszorocznym paru bardziej praktycznych rad niż tylko "przestrzegajcie regulaminu i łaźcie na lekcje" - jak choćby kierowanie się zapachem jeśli zechcą dostać się do klasy gotowania, albo ostatnie koło ratunkowe w sprawie szukania klasy jakim jest mężny rycerz z obrazów, sir Cadogan. ("Naprawdę, BARDZO chce znaleźć tego Graala").
- Nie chodźcie też do Działu Zakazanego, oczywiście - rzekł, pochrząkując, po czym ściszył ton - Ale jeśli będziecie czuli naprawdę nieodpartą potrzebę złamania regulaminu, to upewnijcie się chociaż że Voralberg jest na innym kontynencie - dodał na wpół szeptem i wyprostował się, wracając do czytania kodeksu ucznia po raz trzynasty tego wieczoru, nie trafiając czasem widelcem transportującym tartę bananową do jego ust, co skończyło się rozpaćkaniem części nadzienia na podbródku.
Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Wielka Sala - Page 37 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 37 Empty


PisanieWielka Sala - Page 37 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 37 EmptySro 2 Wrz 2020 - 16:09;

Ceremonia rozpoczęcia w istocie była szczególnym wydarzeniem - zwłaszcza, jeśli pierwszy raz była ona widziana z poziomu stołu nauczycielskiego. Perpetua z pewną nostalgią spoglądała w kierunku stołu Hufflepuffu - przy którym to ona kiedyś siedziała. Intensywnie ostatnio rozmyślała o swojej ścieżce - nie tyle nauczycielki, co Opiekunki. Zastanawiała się, co jeszcze mogłaby zrobić, żeby bardziej zaangażować się w pełnioną rolę - zarówno w kwestiach wychowawczych jak i... swego rodzaju przynależności. Zwłaszcza od kiedy została również poproszona przez Voralberga o przejęcie pieczy nad Krukonami. I od kiedy miała pod opieką dwa szczególne przypadki medyczne... Które zajmowały lwią część jej czasu, rozmyślań i zmartwień. Jednocześnie nie mogła zapominać także o sobie - o czym uparcie przypominał jej pewien mężczyzna, którego nie trzeba było wymieniać z nazwiska. Ogólnie ostatnimi czasy miała wiele spraw do szczególnego przemyślenia.
Aktualnie jednak - starając się być tu i teraz - odłożyła wszelkie zmartwienia na później, nie pozwalając, by odbiły się jakimkolwiek grymasem na jej uśmiechniętej twarzy. Nie mogła pokazać pierwszorocznym zachmurzonego oblicza nauczycielki uzdrawiania - nie tylko dlatego, żeby zrobić dobre pierwsze wrażenie, ale też dlatego, że... Pochmurność po prostu nie leżała w jej naturze. A dzisiaj - mimo wszystko - do pełni swojej promienności brakowało jej jedynie obecności Shercliffe'a tuż obok. Rozsiedli się po przeciwległych stronach stołu nauczycielskiego - dość nieudolnie odsuwając od siebie porozsiewane o ich zażyłości plotki. Nieudolnie - przynajmniej po stronie Perpetuy - która nie potrafiła nie rzucać ukradkowych, roziskrzonych spojrzeń w kierunku historyka. Zapomniała zapytać przed ucztą, czy dalej miał zamiar wysłać list do Hampsona...
Zganiona przez burzowe spojrzenie - choć widziała w nich błysk rozbawienia - wdała się w towarzyską pogawędkę z @Beatrice L. O. O. Dear, poświęcając młodszej czarownicy już pełnię swojej uwagi. Choć dzieliła ich znaczna różnica wieku - bagatela 17 lat - nie miały większych problemów w porozumieniu. Perpetua darzyła młodą Dear szacunkiem - ze względu na umiejętności eliksirowarskie, ale i sympatią - również dla jej... ognistego temperamentu. Nic nie mogła poradzić na to, że lubiła barwne postacie. A z Dearówną miała okazję również dzielić stanowisko Opiekuna - i współpraca w tej materii szła im zadziwiająco gładko.
Niemożliwe? Moja droga, powiedz to na pierwszym lepszym oddziale w Mungu, to usłyszysz jeszcze dziesiątki takich historii... — skwitowała, z uśmiechem przyjmując wybuch rozbawienia młodszej czarownicy. Próby krzyżowania międzygatunkowego nierzadko - a wręcz zaskakująco często - kończyły się na urazach pozwierzęcych w Mungu.
Zastygła niemal w tym samym momencie co Beatrice - podążając za jej spojrzeniem po Wielkiej Sali. Momentalnie wyłapała poruszenie, które zwróciło uwagę nauczycielki eliksirów - marszcząc przy tym brwi z zatroskaniem. Hogwart... rządził się swoimi prawami.
Poczekaj — zdążyła tylko rzucić za oddalającą się Dear, samej zrywając się ze swojego krzesła. Chwyciła Jarzębinową Ferulę z którą ostatnio się nie rozstawała - i ruszyła za ciemnowłosą, z każdym energicznym krokiem posyłając echo stukania laski o marmurową posadzkę. Kobieta przecięła Wielką Salę jak żyletka - zmierzając prosto do zbiegowiska, Perpetua podążała przetartą już ścieżką, uśmiechając się uspokajająco do mijanych uczniów. Choć jej rysy wyraźnie stężały, kiedy stanęła już przy boku Beatrice - widząc jak Solberg wykręca rękę Felinusa. Brew drgnęła jej niebezpiecznie - choć delikatny uśmiech nie schodził z karminowych warg.
Proszę was skarby, wracajcie do uczty — zwróciła się jeszcze do pierwszoroczniaków, rozganiając towarzystwo ponaglającym ruchem ręki - choć odniosła tylko połowiczny sukces. O ile dwie grupki wróciły na swoje miejsca - tak wszystkie oczy dalej były na nich skierowane.
Maximilianie, złotko, mógłbyś... — chciała poprosić Ślizgona o zwolnienie chwytu na Puchonie - kiedy Lowell, zupełnie niespodziewanie, sam wydostał się założonej dźwigni. Czemu towarzyszył dźwięk wyskakującej ze stawy kości.
Whitehorn dosłownie zmroziło.
Wspaniałe przedstawienie na rozpoczęcie roku — skwitowała, poprawiając gestem - zdradzającym nerwowość - swoją szatę nauczycielską. — Panie Lowell, mało Panu wrażeń po Luizjanie? Zapraszam do skrzydła szpitalnego.
Oczy wyraźnie jej pociemniały, widząc tak jawny... Popis? Nawet nie wiedziała jak to sklasyfikować. Jako celowe okaleczenie się, nie więcej, nie mniej.

@Maximilian Felix Solberg @Felinus Faolán Lowell
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Wielka Sala - Page 37 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 37 Empty


PisanieWielka Sala - Page 37 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 37 EmptySro 2 Wrz 2020 - 16:44;

Spojrzał raz jeszcze.
Kim on, do cholery jasnej, jest, by decydować o jego poziomie intelektualnym? Zmarszczywszy brwi, Felinus skierował wzrok jeszcze raz, jednak tym razem pewniej. Być może fakt tego, że ktoś uważa go za totalnego głupca, przyczynił się do wzrostu pewnego rodzaju siły. Chęci walki o dobre imię. Godność, której nie miał. Kręgosłup moralny, którego się swojego czasu pozbył. Czy było jednak warto w jakikolwiek sposób w to brnąć? Na pewno chciał więcej - i nie, to nie była wina zawitania trzy razy na wakacjach przy drzewie wisielców, przy których to karmazynowe szeptniki zachęcają do podjęcia się czynności kompletnie irracjonalnych i wychodzących poza ramy normalnie funkcjonującego umysłu. Ciche westchnięcie, poprzez zaciśnięte zęby, nie pokwitowało w żaden sposób końcówki tego sporu. Być może i nawet było ono tylko o wyłącznie ciszą przed burzą, przed którą to będzie musiał się wybronić.
Nadal wyższy niż u Ślizgona. — zakończył, chociaż miło by było odwdzięczyć w sposób inny, niż kulturalna obecnie dyskusja. Na jego nieszczęście, zbyt szybko się nie zabawił; sprawny chwyt, poprzez zastosowanie dźwigni, przyczynił się do uwięzienia go w chwilowej pułapce, ku uciesze osób dopingujących obecnego nieprzyjaciela. Jeden prosty chwyt, który może zdyskwalifikować i uniemożliwić dalszą walkę; a to wszystko zauważone przez dwie nauczycielki. Jedną rozemocjonowaną, drugą... wydającą się posiadać wystarczające ilości spokoju płynącego przez taflę wody zwanego umysłem. — Bynajmniej, profesor Dear. — wiedział o różnych rzeczach - o pozornej kłótni, o tym, że to właśnie ona przyczyniła się do rozpowszechnienia nazwiska Cortez jako tej, która zaoferowała studentowi modyfikację pamięci. Zabawne, jak Hogwart żyje własnym życiem i nie daje tak łatwo za wygraną. Zanim jednak Solberg postanowił puścić Puchona z chwytu, ten sam zdecydował się na uwolnienie, poprzez wybicie kości z jej miejsca; charakterystyczny trzask przeszył powietrze, a fala bólu przeszła przez tkanki, powodując chwilowe zaciemnienie umysłu i syknięcie. Jedyne, co go ratowało od krzyku i przeklinania, to dość wysoka tolerancja na ból, spowodowana wieloma czynnikami zewnętrznymi. Sam Felinus się wyprostował, zaciskając mocniej zęby, by następnie westchnąć i zwyczajnie odwrócić się na pięcie w swoją stronę, ignorując zaproszenie do Skrzydła Szpitalnego. — Podziękuję, dam sobie rady. — przynajmniej teraz, kiedy może normalnie rzucać zaklęcia. Normalnie się uleczyć. Wykorzystać zaoszczędzone środki do kupienia eliksiru. Zanim do tego jednak doszło...
Nie zesraj się, Solberg. — w jego stronę wylądował eliksir, na którym znajdowała się nalepka. Jeżeli go złapał, to mógł odczytać, iż jest to eliksir spokoju; sam Puchon przedostał się natomiast do drzwi, by następnie wyjść. — Informacje o szlabanie proszę podesłać pocztą. — zakończywszy, zniknął, nie chcąc być w jakikolwiek sposób zaczepiony. Czekoladowe spojrzenie tylko raz zetknęło się z pozostałymi, a blada sylwetka przedostała się za bramy, by następnie się zwyczajnie... teleportować.

[zt]
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Wielka Sala - Page 37 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 37 Empty


PisanieWielka Sala - Page 37 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 37 EmptySro 2 Wrz 2020 - 17:52;

Uwaga puchona mimowolnie przypomniało mu dzień, w którym to został ochrzczony mianem "ślizgońskiego bluszczu". Był to dokładnie ten sam dzień, a nawet i moment, w którym obecna dwójka rywali się poznała. Solberg miał wrażenie, że od tamtego popołudnia minęło sporo czasu, podczas gdy tak naprawdę nie zleciało jeszcze pół roku.
Trzymając go teraz w szachu nie mógł nie odczuwać pewnego rodzaju satysfakcji, chociaż zwycięstwo nie było jakimś wielkim zaskoczeniem. Pomimo różnicy wieku, Max był wyższy i niewątpliwie posiadał lepszą kondycję fizyczną, od puchona. Satysfakcja jednak nie trwała długo. Ślizgon usłyszał stukanie obcasów i odbijającą się o kamienny parkiet laskę. Poruszenie, które ponownie się wzbudziło uświadomiło Maxa, że nie czeka go nic dobrego. Już po chwili zobaczył przed sobą Beatricę, a tuż za nią Perp. Solberg wziął głęboki oddech, patrząc wyzywająco w oczy Felka, po czym przeniósł spojrzenie na opiekunki ich domów.
-Proszę wybaczyć, nie chcieliśmy zakłócać uczty. Niektórych, po prostu poniosło. - Rzucił w stronę obydwu kobiet znów patrząc ostro na Felka. Tak dawno nie gościł u Dear w gabinecie, że chyba zaczynał za tym tęsknić. A przynajmniej jego działania na to wskazywały. Właśnie miał puścić Felka ze swoich wyjątkowo nieprzyjemnych objęć, gdy ten po prostu wystawił sobie bark. Solberg nie krył zdziwienia na swojej twarzy.
-Pojebało Cię? - Zapytał już bardziej spokojnie puchona, chociaż z wyraźną ironią w głosie. Przecież nie miał zamiaru go tak trzymać w nieskończoność.
Ledwo mrugnął, a Felinus już zmierzał w stronę wyjścia z Wielkiej Sali. Solberg odruchowo złapał lecącą ku niemu fiolkę z eliksirem spokoju. Wbrew słowom, które padły z ust starszego kolegi, uśmiechnął się na widok etykietki. Ironiczny humor Felka zdecydowanie zasługiwał czasem na szacunek. Max schował fiolkę do kieszeni. W końcu nie będzie marnował dobrego eliksiru.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Ignacy Mościcki
Ignacy Mościcki

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Blizna na prawym policzku sięgająca do podbródka oraz oczy, które wyglądają jakby były lekko podbite
Galeony : 417
  Liczba postów : 692
https://www.czarodzieje.org/t19336-ignacy-moscicki
https://www.czarodzieje.org/t19357-ignacy
https://www.czarodzieje.org/t19338-ignacy-moscicki#571456
https://www.czarodzieje.org/t19360-ignacy-moscicki-dziennik#5719
Wielka Sala - Page 37 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 37 Empty


PisanieWielka Sala - Page 37 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 37 EmptySro 2 Wrz 2020 - 18:03;

Kostki: 5+6=11

A więc raz jeszcze wylądował w tym miejscu. Ta sama sala, ten sam stół, nawet zasiadł na miejscu, które zazwyczaj zajmował podczas posiłków między zajęciami. Który to już raz? Dziewiąty, dziesiąty? Nie był pewny. Z każdym kolejnym minionym rokiem większość Ceremonii Przydziału zlewało się w jedno odległe wspomnienie zagrzebane gdzieś na dnie jego umysłu. Naturalnie, niektóre kojarzył bardziej niż inne, jak chociażby tą, podczas której sam został posłany przez tiarę do Hufflepuffu. Czego jak czego, ale własnej ceremonii nie można było tak łatwo zapomnieć. Tym chwilom zawsze towarzyszył stres i cała burza emocji umiejących w zastraszającym tempie przejść z jednego ekstremum w drugie.
Ten dzień różnił się jednak od ubiegłorocznego rozpoczęcia nowego semestru. Nie spoglądał już ze znudzeniem w kierunku stołu nauczycieli, wyczekując jedynie momentu, gdy skończą się wszystkie przemowy. Zamiast tego uważnie wsłuchiwał się w wypowiadane przez dyrektora słowa, licząc, że wyciągnie z nich jakąś wiedzę. Trudno było zaprzeczyć, że te wakacje sporo zmieniły w jego dotychczasowym życiu. Zawarł parę nowych znajomości, zyskał szansę na awans do głównego składu drużyny Puchonów, a w międzyczasie otrzymał w liście od Hamptona odznakę prefekta, którą do niedawna dzierżył Skyler.
Ignacy wciąż nie mógł uwierzyć, że ktoś stwierdził, iż będzie odpowiednią osobą na to stanowisko. Wprawdzie był odpowiedzialny i starał się trzymać z daleka od oczywistych kłopotów i niebezpieczeństw, starając się odwodzić od nich przy okazji swoich bliskich, jednak czy od razu oznaczało to, że powinien zajmować się pilnowaniem przestrzegania zasad w samym Hogwarcie? Miał co do tego pewne wątpliwości, jednak starał się ufać osądowi ludzi bardziej obeznanych ze szkolnym systemem, licząc, że te koniec końców same znikną. Czymś musieli się kierować przy swoim wyborze, a słomek raczej nie ciągnęli.
Szczerze mówiąc, w ostatnim czasie sporo się zmieniło, jednak chłopak nie był przesadnie niezadowolony z tego stanu rzeczy. Nie miałby nic przeciwko, gdyby te wszystkie dobre wiadomości, jakie otrzymał, trafiły do niego w kilkutygodniowych odstępach, ale nie miał zamiaru narzekać. Nareszcie coś się zaczynało układać, więc chyba powinien być za to wdzięczny losowi, Merlinowi lub jakiemukolwiek innemu bóstwu, które w ostatnim czasie tak pilnie nad nim czuwało.
Szeroki uśmiech! Może wylądujemy na pierwszej stronie Wizzbooku – ostrzegł pozujących wraz z nim do zdjęcia @Skyler Schuester i @Yuuko Kanoe.
Puchon schował szybko do kieszeni wróżbę z ciasteczka, które wylosował, zanim został odciągnięty od stołu, a chwilę później poszedł w ślady panny Kanoe. Oznaczało to mniej więcej tyle, że także i on objął nowego prefekta naczelnego w pasie, starając się przy okazji powstrzymać rozbrajający uśmiech, wykrzywiający ku górze kąciki jego ust. Eh ani chwilę powagi w tym towarzystwie!
Daj spokój, Yuu – odparł, gdy już skończyła się ich mała sesja. – Gdyby nie ty, nie osiągnęliśmy aż tak dużo. Masz pozytywny wpływ na wszystko i wszystkich w swoim najbliższym otoczeniu.
Skłonił przed nią delikatnie głowę, jakby oddawał jej cześć.
Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 230
  Liczba postów : 574
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Wielka Sala - Page 37 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 37 Empty


PisanieWielka Sala - Page 37 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 37 EmptyCzw 3 Wrz 2020 - 16:23;

Od kilku dni miała wrażenie że śni, bo co rusz działo się coś tak niesamowitego,  że musiała się szczypać w przedramię, żeby mieć pewność, że to rzeczywistość - począwszy od fantastycznego weekendu spędzonego z Orlą, poprzez bardzo ekscytującą podróż hogwarckim ekspresem, aż po zwalającą z nóg ucztę powitalną. Przyjemny dreszczyk emocji towarzyszył jej na każdym kroku, z każdym spojrzeniem, które kierowała na to dziwacznie znajome, a jednak nowe, miejsce, na jednocześnie znane i obce twarze; momentami czuła się, jakby zanurzyła się w myśloodsiewni z bardzo pięknym, nostalgicznym wspomnieniem. Nie była zupełnie przyzwyczajona do tłumu i ścisku, ale ani trochę jej nie przeszkadzał ścisk w Wielkiej Sali i przy stole Krukonów, a panujący dookoła wesoły harmider rozmawiających głośno uczniów był miły dla ucha i tak zupełnie różny od tej pełnej powagi ciszy, przerywanej tylko jej własnym szczebiotem, która towarzyszyła posiłkom w domu. Bardzo chciała spróbować wszystkiego - udało jej się zająć miejsce przy półmisku wyjątkowo smakowitych przekąsek i apetycznych, kolorowych sałatek - ale z emocji żołądek związał jej się w supeł, tak że ledwo była w stanie cokolwiek przełknąć.  Nie potrafiła zdecydować, czy skupić się na próbach jedzenia, na rozmowach z tak dawno nie widzianymi znajomymi i szybkim poznawaniu tych, których widziała po raz pierwszy, czy może na podziwianiu pięknego sklepienia, które zawsze uważała za absolutnie fascynujące, albo na zerkaniu w stronę stołu nauczycieli, którzy w znacznej części też byli dla niej zupełnie nowi - niektórzy nieco onieśmielający, inni mniej. Bodźców było zdecydowanie zbyt wiele, by tej nocy zasnąć, wiedziała to już teraz, ale nie miała nic przeciwko temu, bo przecież zawsze będzie mogła zejść do Pokoju Wspólnego Krukonów, przycupnąć na jednej z błękitnych sof, które zapamiętała jako obezwładniająco miękkie i wygodne, i po raz kolejny przeglądać świeżo zakupione podręczniki i bielutkie pergaminy, czekające na zapełnienie notatkami. Tak bardzo nie mogła się doczekać pierwszych zajęć! Następnego dnia zaczynała od zielarstwa i wyobrażała sobie właśnie, jak niesamowite rośliny tam na nią czekają, gdy tuż obok usłyszała znajomy głos. Bardzo, bardzo znajomy głos. - Niko!!! - pisnęła, bezceremonialnie pakując się w ramiona kuzyna i sama uściskała go bez krzty ostrożności, jakby miała ochotę pogruchotać mu żebra; całe szczęście, że nie miała na to zbyt wiele siły. Uśmiechnęła się tak szeroko, że określenie "od ucha do ucha" nie byłoby żadną przesadą, bo niezmiernie się ucieszyła na jego widok - Nikola zdecydowanie mógł się poszczycić mianem jednego z jej ulubionych krewnych i ludzi w ogóle. - Och, Niko, jak cudownie cię widzieć! Ja?  Czuję się absolutnie najwspanialej na świecie, czuję się jakbym zjechała po tęczy do krainy jednorożców, przysięgam, że jeszcze w życiu nie byłam taka szczęśliwa. Brzmię jak kompletna wariatka, co? Wszyscy narzekają na koniec wakacji, a ja, jak tylko się dowiedziałam, że wracam, odliczałam dni do końca - zaświergotała z zachwytem, zupełnie nie rozumiejąc tej troski w głosie kuzyna, no przecież nie trzeba było się o nią martwić, wszystko było w jak największym porządku, naprawdę czuła się wyśmienicie. Może trochę była zmęczona i rozdygotana z emocji, ale przecież o tym nie musi wspominać. - O, zobacz, Victoria! Vicks, hejka, cześć! - zawołała na widok kuzynki @Victoria Brandon , prawie podskakując na ławce i machając tak energicznie, że mało brakowało, a byłaby strąciła łokciem dzbanek soku ze stołu - Ależ ona jest majestatyczna, jak królewna - westchnęła już ciszej z rozmarzeniem; córka wuja Richarda była niedoścignionym ideałem pod tym i wieloma innymi względami też. - Co to za chłopiec z nią idzie? Całkiem milutki. Nie mów przy dziadku, że tak powiedziałam. Odkąd postanowił, że wracam, wpadł w jakąś obsesję wydania mnie za mąż, a ja jestem kobietą niezależną. Tak właśnie. - oświadczyła, i zagryzła to hojną porcją kandyzowanego ananasa, który dojadała jeszcze w ramach deseru. - A ty, jak się czujesz? Podekscytowany ostatnim rokiem? Jakie zajęcia masz jutro? Musisz mi opowiedzieć wszystko o profesorach i poznać ze wszystkimi twoimi znajomymi, koniecznie! A w ogóle to... - już miała zaczynać jakiś kolejny wywód, gdy usłyszała zamieszanie dochodzące  z drugiego końca sali. Obejrzała się przez ramię, by zobaczyć dwóch uczniów - Puchona i Ślizgona - którzy najwyraźniej przymierzali się do bójki. Skrzywiła się na ten widok; bardzo, bardzo nie lubiła przemocy w jakiejkolwiek formie. - Ale prostactwo! I powiedz mi, Niko, że ci dorastający chłopcy nie są beznadziejni - szepnęła z dezaprobatą, zapominając zupełnie że ocenia właśnie grupę, do której należał jej rozmówca, i zerknęła na stół profesorów, ciekawa, czy ktoś postanowi zainterweniować. - Kto to? - dopytała po chwili z zainteresowaniem, widząc, jak dwie nauczycielki, obie oszałamiająco piękne oczywiście, kroczą przez salę by udzielić agresorom reprymendy.

@Nikola Brandon
Powrót do góry Go down


Beatrice L. O. O. Dear
Beatrice L. O. O. Dear

Absolwent Slytherinu
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek)
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1654
  Liczba postów : 1760
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Wielka Sala - Page 37 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 37 Empty


PisanieWielka Sala - Page 37 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 37 EmptyCzw 3 Wrz 2020 - 16:34;

Nie wierzyła w to, że ten rok szkolny mógłby zacząć się spokojniej. Pamiętała, że za czasów, kiedy sama uczęszczła do Hogwartu było ciężko. Teraz było znacznie gorzej. Uczniowie z czasem stali się o wiele bardziej swawolni i niechętni do jakiekolwiek współpracy. Mieli dziwne przeświadczenie, że wszystko mogą i wszystko im się należy. Dear niekiedy miała wrażenie, że za chwilę kurwica ją trafi, jeśli jeszcze raz będzie miała do czynienia z roszczeniową postawą uczniów. Ale dzielnie zagryzała zęby i robiła to, co do niej należało. Niestety, w takich momentach jak ten, po prostu nie dało się zachować spokoju! W szczególności jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że miała do czynienia z uczniem, który bezmała w osatnim roku szkolnym zamieszkał w jej gabinecie... I jeszcze te odzywki ze strony puchona. Jak miała zachowywać się godnie i wdzięcznie, kiedy miała do czynienia z takimi smarkaczami?
- W taki razie, może zechce pan wyjaśnić, panie Lowell, co się tutaj dzieje? - gromy posypały się z jej czarnych jak noc oczu w ich kierunku. I pewnie byłoby tylko gorzej, gdyby nie usłyszała charakterystycznego stukania laską o podłogę za sobą. Nie zareagowała w żaden sposób, kiedy to do jej uszu doleciał dźwięk, wyraźnie dający do zrozumienia, że bark Felinusa sam się bez mała uwolnił ze ślizgońskiego chwytu. Po czym chłopak po prostu odwrócił się na pięcie i odszedł. Jej dłoń instynktownie zacisnęła się w pięść. Tylko spokój cię uratuje, Dear szepnął głosik w jej głowie, który jak zwykle miał rację. Westchnęła głośno, dochodząc do wniosku, że w zasadzie ten chłopak był problemem Perpetury, nie jej. Powinna skupić się na swoim problemie.
Powiodła roziskrzonym wzrokiem w kierunku ślizgona, znacząco unosząc podbródek do góry. Nie po to, aby się wywyższać, jednak ze względu na fakt, że dzieląca ich różnica wzrostu była naprawdę zasadnicza. Czasami zastanawiała się nad tym, co te dzieciaki jadły, że rosły do tak pokaźnych rozmiarów, ale nie znajdowała odpowiedzi.
- Panie Solberg - uśmiechnęła się w jego stronę w sposób, który na pewno nie mógł zwiastować niczego dobrego. - Jeśli dotrą do mnie kolejne informacje a propos podobnych tego typu zdarzeń z pana udziałem w przyszłości, jak Merlina i profesor Whitehorn mi świadkiem, będzie miał pan zakaz uczestnictwa w kole eliksirowarskim oraz zarekwiruję panu wszelkie sprzęty niezbędne do tego, do końca roku - nie spuszczała wzroku z chłopaka nawet na sekundę, badając jego reakcję na swoje słowa. Nie blefowała. A wiedziała, że to mogłoby uderzyć w chłopaka najbardziej. - Mam nadzieję, że wszystko jest dla pana jasne. A teraz proszę wracać na ucztę, bądź do dormitorium. - to powiedziawszy zwróciła się w stronę Perpetuy, uśmiechając się znacznie cieplej, niż jeszcze do niedawna w stronę chłopaka.
- Perpetuo, może wrócimy do przerwanej rozmowy? - zaproponowała, po czym powoli ruszyła w stronę stołu nauczycielskiego do kontynuowania przerwanego posiłku. Dostosowała swoje tempo do tego, jakie mogła osiągnąć nauczycielka o lasce, nie spodziewając się dodatkowych kłopotów. A przynajmniej nie ze strony tego konkretnie ucznia.

@Maximilian Felix Solberg @Felinus Faolán Lowell @Perpetua Whitehorn
Powrót do góry Go down


Bird Burroughs
Bird Burroughs

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 155
C. szczególne : kwiatowy zapach, szeroki uśmiech i radosne iskierki w spojrzeniu; piegi; na szyi zawsze nosi medalik ze św. Antonim.
Galeony : 70
  Liczba postów : 156
https://www.czarodzieje.org/t19602-bird-burroughs#582706
https://www.czarodzieje.org/t19605-ptaszki-ptaszki#582801
https://www.czarodzieje.org/t19603-bird-burroughs#582707
https://www.czarodzieje.org/t19670-bird-burroughs-dziennik#58845
Wielka Sala - Page 37 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 37 Empty


PisanieWielka Sala - Page 37 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 37 EmptyCzw 3 Wrz 2020 - 20:35;

wróżba: 2

Życie na łodzi taty nie było takie złe – wprawdzie zajmowało jej trochę czasu przyzwyczajenie się do niewygodnej pryczy i z początku nie mgła zasnąć, wiecznie kołysana wodą w zatoce, ale były ważniejsze rzeczy, niż wygoda, prawda? Ale po przyjeździe do Polperro szybko zaczęła tęsknić za Hogwartem i swoimi przyjaciółmi, bawiącymi się w Luizjanie, a w domu nie miała zbyt wiele sposobności, żeby odwrócić od swoją uwagę od tęsknienia. Nikt z jej przyjaciół z dzieciństwa już się do niej nie odzywał (po wsi wciąż krążyła plotka o tym, że Bird została opętana przez demona), a głowę ojca wypełniały myśli o następnym połowie, o którym nie był w stanie przestać mówić (Bird wiedziała, że martwi go sytuacja finansowa – zamiast słuchać, sama o tym myślała).
Dlatego z każdym dniem zbliżającym ją do września i początku szkoły, Burroughs czuła coraz większą ekscytację. Kufer spakowała kilka dni naprzód, a na King's Cross stawiła się na długo przed odjazdem pociągu. Do Wielkiej Sali wchodziła cała w skowronkach, machając do znajomych, posyłając uśmiechy i wysłuchując wakacyjnych historii. Szybko sięgnęła po ciastko z wróżbą, oczekując nowin, które dorównałyby jej nastrojowi. Żółty brokat z pewnością był zapowiedzią czegoś ekscytującego...?
Jej mina zrzedła jednak, kiedy przebiegła spojrzeniem po kawałku pergaminu. Znowu problemy z pieniędzmi? Czy ten temat się nigdy nie skończy?
W zamyśleniu trąciła łokciem czyjś talerz, obrzucając jego zawartością siebie i stół.
Przepraszam, przepraszam! – wykrzyknęła natychmiast, ze zgrozą spoglądając na sąsiadującą z nią dziewczynę. – Ubrudziłam cię? – zapytała, rozmazując kropelki wytrawnie pachnącego sosu po swoim policzku. W amoku przyjrzała się dziewczynie, starając się oszacować, jakie szkody wyrządziła, ale nie dotarło do niej wiele, oprócz tego, że jej sąsiadka była bardzo ładna (pewnie nawet ziemniaki we włosach i sos na twarzy nie zrujnowałyby tego wrażenia) i nieznajoma. Po tym odkryciu prawie zapomniała o kolacji dekorującej jej szatę (miała nadzieję, że dziewczyna zapomni równie szybko). – Jesteś nowa? Jestem Bird. Naprawdę przepraszam. Nie mogę obiecać, że to się nie powtórzy – powiedziała z pewnym zakłopotaniem. Nieważne, jak bardzo się pilnowała, bałagan chodził za nią jak stary, wierny przyjaciel. – Skąd przyjechałaś? – zapytała nieśmiało, odrobinę niepewna, czy jej próby nawiązania rozmowy są mile widziane – kto wie, może dziewczyna wolałaby zjeść w spokoju. Nie mogła sobie jednak odmówić starań zawarcia znajomości – bo jako osoba onieśmielona grupami nieznajomych osób, sama by się pewnie ucieszyła z czyjejś inicjatywy.

@Graziana Abbracciavento
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4959
  Liczba postów : 2714
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Wielka Sala - Page 37 QzgSDG8




Moderator




Wielka Sala - Page 37 Empty


PisanieWielka Sala - Page 37 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 37 EmptyCzw 3 Wrz 2020 - 22:06;

Mieli do tego wszystkiego nieco inne podejście. Nieco odmiennie spoglądali na zasady, na bycie prefektem, na to wszystko, co się z tym wiązało i nie mogła nic na to poradzić, w końcu nie byli do siebie ze Skyem ani trochę podobni. Może inaczej wyglądało to, kiedy była młodsza, ale wcale nie była w tym względzie taka pewna, ostatecznie odnosiła wrażenie, że po prostu zawsze była dość chłodna, rzadko kiedy pozwalając sobie na jakikolwiek uśmiech. Swoje obowiązki zawsze traktowała naprawdę poważnie, a teraz było wyraźnie widać, że zamierzała podchodzić do nich z jeszcze większą mocą, że zamierzała faktycznie wywiązywać się z tego, co zostało jej powierzone, że zamierzała zachowywać się dokładnie tak, jak tego od niej oczekiwano. Oczywiście, mogła martwić się o to, co z tego wszystkiego wyjdzie i nieco niepokoiła ją współpraca za Skylerem, który był o wiele radośniejszy, cieplejszy i jak podejrzewała, bardziej skory do przymykania oka na pewne sprawy, na które ona na pewno byłaby w stanie zareagować gniewem. Gdyby się nad tym poważnie zastanowić, to z całą pewnością naprawdę dobrze się równoważyli, naprawdę całkiem dobrze do siebie pasowali, bo tam, gdzie trzeba było użyć serca, Victoria na pewno by się nie odnalazła. Podejrzewała również, że w sytuacjach, gdy jednak to rozum powinien dominować, to ona będzie musiała poprowadzić Sky'a, żeby na pewno w żaden sposób nie zagubili się w obowiązkach, jakie zostały im powierzone.
To wszystko nie oznaczało jednak, że nie cieszy się na powrót. Nie oznaczało, że będzie traktowała Hogwart jako miejsce, w którym ma żyć i tyle, to był jej drugi dom, tutaj miała przyjaciół, na których już czekała, tutaj miała również rodzinę, w tym Zoe, która w końcu wróciła, nic zatem dziwnego, że nawet na ustach Victorii gościł uśmiech, że nawet ona zdawała się zadowolona z tego dnia, z tej chwili, kiedy wkraczali do Wielkiej Sali razem ze Skylerem, kiedy z ciekawością zerkała w stronę pozostałych prefektów, chcąc przekonać się, jak sobie poradzą - ze starymi i nowymi obowiązkami, jakie zostały nałożone na ich barki. A jednocześnie cieszyła się tą niesamowitą atmosferą oczekiwania, radości, ponownymi spotkaniami z osobami, które spędzały wakacje w domu... Było tak wiele rzeczy i powodów, dla których również ona się uśmiechała i cieszyła, że Sky na pewno nie mógł jej wypomnieć tego, że wyglądała jak chmura gradowa.
- Czy ja chcę pytać, jak spalasz te wszystkie słodkości? - rzuciła na to, unosząc nieznacznie brwi. Domyślała się, rzecz jasna i nie była na tyle wstydliwa, by obawiać się to usłyszeć, ale mimo wszystko nie była pewna, czy chciałaby poznać szczegóły. Nie zaczęłaby na pewno piszczeć z ekscytacji, bo nie była tego typu osobą, ale wydawało jej się, że to może nieco zbyt intymne, by tak wpychać w to palce, z drugiej strony - ludzie wiecznie o tym rozmawiali i miała tego pełną świadomość, nie zamierzała jednak jakoś szczególnie mocno przejmować się tym, czy aby na pewno wypada. Uznała, że o tym zadecyduje Sky, a ona nie będzie miała najmniejszy problemów z tym, żeby go przeprosić, jeśli uzna jej zachowanie za impertynencję, bo taka możliwość również istniała i nie mogła jej pominąć.
- Nie sądzę, żebym miała jakieś problemy... - zaczęła, a później zamrugała i popatrzyła w stronę wspomnianej pani profesor, wyraźnie zastanawiając się nad tym, co właśnie powiedział jej były chłopak. Nie trudno było dostrzec te wszystkie trybiki, które przesuwały się, pracując bardzo uważnie, na zwiększonych trybach, by wszystko zaskoczyło, aż nie skinęła głową na znak, że się zgadza, a następnie znowu lekko się uśmiechnęła. - Masz rację. Posunę się nawet do stwierdzenia, że zdajemy się uosabiać w pełni ducha naszych domów - stwierdziła, a później zerknęła spod przymkniętych powiek na chłopaka i uśmiechnęła się kącikiem ust. - Nie wyobrażam sobie mieć innego opiekuna, zdaje się, że tylko on jest w stanie w pełni zrozumieć, jak pracuje mój umysł. Gdyby to miał być choćby profesor Walsh, chyba musiałabym naprawdę mocno zaciskać zęby, gdybym miała z nim poważnie rozmawiać o sprawach uczniów - stwierdziła jeszcze, nieco tym rozbawiona, bo o ile była w stanie dyskutować z nim na temat swojej przyszłości, to nie wyobrażała sobie rozwiązywania problemów pod jego spojrzeniem. Nigdy.
Nie zorientowała się, nawet kiedy pojawiła się @Yuuko Kanoe i @Ignacy Mościcki, ale nie zamierzała im przeszkadzać, tym bardziej że @Zoe Brandon właśnie ją zobaczyła, nic zatem dziwnego, że na chwilę skierowała się właśnie do kuzynki, by ją przytulić. Dość mocno, jak na wątłą posturę, jaką prezentowała, ale na pewno z uczuciem, jakiego nie dało się ukryć. Uśmiechnęła się przy okazji, a w jej chłodnych oczach pojawił się jednak cień ciepła, cień miłości, jakiej nie dało się ukryć.
- Cieszę się, że wróciłaś - powiedziała jeszcze, by zaraz wrócić do Skylera, akurat wtedy, gdy zaczęła się jakaś niemądra bójka. O mało nie zachłysnęła się oddechem, gdy zorientowała się, co się dzieje i już miała mówić, że powinni się tym zająć, gdy uprzedziły ich profesor Dear i profesor Whitehorn, więc mimo wszystko Brandon odetchnęła nieco głębiej.

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Astrid Nafnisdottir
Astrid Nafnisdottir

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 174
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 520
  Liczba postów : 270
https://www.czarodzieje.org/t19558-astrid-nafnisdottir
https://www.czarodzieje.org/t19591-porarinn#582214
https://www.czarodzieje.org/t19562-astrid-nafnidotter
Wielka Sala - Page 37 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 37 Empty


PisanieWielka Sala - Page 37 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 37 EmptyCzw 3 Wrz 2020 - 22:26;

@Morgan A. Davies

Wielka Sala robiła wrażenie, zwłaszcza zaczarowanym sufitem. Przypominał nocne niebo pełne gwiazd, za którego widokiem Astrid zdążyła się już stęsknić. Wielka Brytania nie była jej ulubionym miejscem. Londyn był tłoczny i klaustrofobiczny, uliczne latarnie zabijały cały urok nocy, a szum samochodów nie koił do snu tak, jak morska woda. Zamek różnił się od szkoły nieopodal Oslo, gdzie wszystko zrobione było z magicznego lodu, dając wrażenie przestrzeni. Tutaj ściany były wysokie, a korytarze wąskie i przypominały labirynt. Kompletnie nie wiedziała, jak trafi do wyjścia po tym, gdy uczta inauguracyjna dobiegnie końca. Słuchała dyrektora niby z uwagą, jednak jedno ucho wpuszczało informacje, a drugie je wypuszczało. Westchnęła cicho, masując palcami skronie, słysząc ten wszędobylski, brytyjski akcent i smród jakiegoś pieczonego mięsa w cieście, co wydawało się jej potrawą niedorzeczną. Mimowolnie w palcach obracała zawieszony na szyi młot Thora, przesiąknięty wyciągiem z waleriany, co miało łagodzić jej emocjonalność. Grzebała widelcem w paszteciku dyniowym, unosząc co rusz brwi i popijając jakimś paskudnie słodkim sokiem. Przynajmniej mundurki były przyzwoite, podobał się jej krawat i marynarka z godłem lwa na piersi, bo kojarzył się jej z odwagą. Kolorystycznie jednak – dużo lepiej wyglądała w błękitnym. Ignorowała zaciekawione spojrzenia, zrzucając je na swoją genetykę. Wszystkie, poza jednym.
Duże oczy o nienaturalnie błękitnych tęczówkach i nieco spłaszczonych źrenicach napotkały wzrok siedzącej naprzeciw drobnej dziewczyny o włosach w kolorze karmelu. Przekręciła głowę na bok, pozwalając, aby jasny kosmyk, który uciekł z koka, spłynął jej na policzek. Wyglądała niepozornie, ale było w niej coś, co zwracało uwagę i Astrid trudno było powstrzymać cień zaczepnego uśmiechu. Kolejna przynęta na drodze od Lokiego? Uniosła się, przesuwając rzeczy z blatu przed sobą i oparła o niego łokciami, podpierając głowę na rękach. Pociągnęła nosem, lustrując jej twarz wzrokiem z zaciekawieniem.
- Co to jest? Przepowiednia od Bogów? - zapytała z ciekawością, zastanawiając się nad użytymi przez siebie słowami. Chociaż komunikatywnie mówiła po angielsku, te trudniejsze wciąż sprawiały jej problem. Dosłyszalny był również norweski akcent, który dodawał jej wypowiedzi jakieś wojowniczej nuty.
Powrót do góry Go down


Huxley Williams
Huxley Williams

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Galeony : 1889
  Liczba postów : 1550
https://www.czarodzieje.org/t19615-huxley-butcher-williams#583118
https://www.czarodzieje.org/t19619-rzeznik#583498
https://www.czarodzieje.org/t19616-huxley-butcher-williams#583130
https://www.czarodzieje.org/t19753-huxley-butcher-dziennik#59438
Wielka Sala - Page 37 QzgSDG8




Administrator




Wielka Sala - Page 37 Empty


PisanieWielka Sala - Page 37 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 37 EmptyPią 4 Wrz 2020 - 0:09;

Wcale nie miałem w planów spóźniania się na tak ważny dzień.  To kwestie czysto techniczne, na które nie miałem kompletnie wpływu (oczywiście) sprawiły, że pod bramami szkoły pojawiłem się kiedy dyrektor wygłaszał już przemowę, a ja niestety nie mogłem się zjawiskowo pojawić na środku Wielkiej Sali, co według mnie byłoby naprawdę świetnym i spektakularnym pomysłem. Zamiast tego muszę truchtać jak najszybciej do szkoły, w której spędziłem moją młodość. Pewna nostalgia mnie ogarnia kiedy wchodzę przez główne drzwi i szczerze się czuję, że wracam na stare śmieci.
Wchodzę na rozpoczęcie roku bardzo pewnym krokiem, jak na tę niezbyt idealną porę. Zakładam całkiem elegancki prosty garnitur, aczkolwiek nie mogłem się powstrzymać od odrobiny ekstrawagancji, więc pod marynarką widać moją czerwoną koszulę, która połyskuje radośnie magicznymi gwiazdkami wyszytymi na niej. Sprawdzam automatycznie czy jest zapięta pod samą szyję, mając nadzieję, że żaden z tatuaży nie postanowił na chwilę się na niej ukazać. Idę szybkim krokiem między stołami do tego głównego i widzę już z daleka znajomą sylwetkę z charakterystyczną laską w dłoni z nieznaną mi towarzyszką obok.
- Perpetua Whitehorn! - mówię głośno kiedy jestem bliżej. Uśmiecham się szeroko i równocześnie rozkładam ręce, by jak zwykle nie przejmując się niczym, znaleźć się obok przyjaciółki i objąć ją kiedy tylko mnie zauważa. Przez chwilę zatapiam się w znajomych ramionach, by po chwili oderwać się od niej. Płakałbym i równocześnie śmiał się ze wzruszenia, gdybym nie był wśród wszystkich (czego ledwo unikam przez moją przesadną emocjonalność). - Wybacz, że ja nie wyglądam tak dobrze po tylu latach odkąd ostatnio się tu widzieliśmy! - mówię  radośnie patrząc na tak niewielką zmianę w wyglądzie mojej równolatki. Wspomnienia szkolne migają mi przed oczami i dopiero po dłuższym czasie puszczam rękę kobiety i przez chwilę patrzę na jej towarzyszkę już chcąc się witać, kiedy widzę dyrektora ponaglającego mnie dłonią, więc przepraszam na chwilę i biegnę na chwilę do Garetha, który przedstawia mnie poprawnie. Przesuwam wzrokiem po uczniach, a potem po stole nauczycielskim gdzie widzę bardziej lub mniej znajome twarze. Na widok nauczyciela qudditcha uśmiecham się lekko i podnoszę do góry dłoń na przywitanie. Nikomu nie mówiłem o mojej nowej posadzie, a tym bardziej nikomu z kim miałem kontakt lata temu. Zabawnie macham brwiami do Josha z uśmiechem, a sam dyrektor wskazuje mi miejsce przy drugiej nauczycielce magii leczniczej, więc zostawiam radosne przywitanie z nim na później i idę z powrotem w kierunku starej znajomej.
- Wyobrażasz to sobie? Tyle lat i znowu razem tutaj - mówię entuzjastycznie do Perpy kiedy siadam obok. Wychylam się zza przyjaciółki, by przywitać się w końcu ładnie z jej koleżanką. - Hux Butcher - przedstawiam się prędko wyciągając rękę na przywitanie, a kiedy dowiaduję się czego uczy młoda jak nauczycielkę Beatrice podciągam delikatnie rękaw koszuli. Na moim przedramieniu paruje magiczny czarny eliksir. - Pasowałby do Ciebie - zauważam i drugą ręką wskazuję na swoje oczy, mając oczywiście na myśli jej czarne tęczówki. - A wyżej mam Perpetuę - dodaję podciągając ubranie jeszcze wyżej. Czarna sylwetka tańczyła tam bruleskę na niewielkiej, wytatuowanej scenie, parskam śmiechem na to wspomnienie, po chwili zasłaniając z powrotem ruchome tatuaże.
- O widzisz Perp, potrzebowali kogoś jeszcze na twoje miejsce, na pewno pamiętali, że byłem od ciebie lepszy tak naprawdę - przekomarzam się z przyjaciółką, nalewając sobie do pucharu pierwszej rzeczy pod ręką i proponując swoim towarzyszkom. - Ale widzę najważniejsze przedmioty prowadzą najatrakcyjniejsi - zauważam mówiąc oczywiście eliksirach i magii leczniczej. Dobrze wiem, jak wyglądają inni mężczyźni wśród grona nauczycielskiego (Josh, Caine czy nawet Alexander którego tu nie widziałem), więc oczywiście żartuję jeśli chodzi o mnie, jednak mówię to z pewnością siebie godną pochwały.

@Perpetua Whitehorn @Beatrice L. O. O. Dear @Joshua Walsh


Ostatnio zmieniony przez Huxley Williams dnia Pon 2 Sie 2021 - 4:23, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Wiktor Krawczyk
Wiktor Krawczyk

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
Galeony : 1411
  Liczba postów : 853
https://www.czarodzieje.org/t18845-wiktor-iwan-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19010-irys-wik#547591
https://www.czarodzieje.org/t18897-wiktor-iwan-krawczyk#543748
Wielka Sala - Page 37 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 37 Empty


PisanieWielka Sala - Page 37 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 37 EmptyPią 4 Wrz 2020 - 9:44;

KOSTKA:7

Wiktor wpadł na ucztę troszeczkę spóźniony, ponieważ miał pecha wejść Irytkowi pod balona z wodą. Co prawda bohatersko zasłonił jakąś małą dziewczynę własnym ciałem, ale to nie był zdecydowanie jego plan. Po prostu był pechowcem! Dlatego też chwilę sterczał pod wielką salą. Eh, kogo jak kogo, ale tego paskudnego duszyska to chyba nigdy nie polubi.
Ach, jak cudownie znowu być w szkole! Atmosfera bezładnego i głośnego chaosu działała na zmęczoną po podróży Wiktora orzeźwiająco. Te niepoliczone, rozwrzeszczane tłumy młodzieży, ten skrzeczący krzyk już wkurzonego woźnego, te surowe spojrzenia niektórych nauczycieli - czyż to nie piękne? Co więcej, w najbliższej perspektywie jasno rysowały się pyszne potrawy, a w trochę dalszej - mięciutkie łóżeczko i cieplutka kołderka. A kiedy już nacieszy się tym wszystkim, przyjdzie czas na wakacyjne wspominki z kolegami z dormitorium. Może ktoś przywiozł jakieś słodycze...Wyciągnął głowę i stawał palcach, ale jego starania niestety zakończyły się porażką - żadnych znajomych twarzy w zasięgu wzroku!
Wreszcie Puchonowi udało się wychynąć akurat przy stole Hufflepuffu.
- Cześć, siostrzyczko! - Rozpromienił się jak małe słoneczko, zajmując miejsce.
Wież ze rodzice przysłali mi książkę do Eliksirów jak chcesz to ci pożycze.@Aleksandra Krawczyk
Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Wielka Sala - Page 37 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 37 Empty


PisanieWielka Sala - Page 37 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 37 EmptyPią 4 Wrz 2020 - 13:28;

Nie spodziewała się niczego innego - widząc ten upór w oczach młodego Lowella. Co dziwne i niepokojące zarazem - wcale nie odczuła złości czy choćby irytacji, kiedy chłopak z wybitym barkiem odwrócił się na pięcie, kompletnie ignorując nie tylko ją - ale też Beatrice i zadane przez nią pytanie. Dodatkowo rzucając jeszcze na odchodne - nie ukrywajmy - bezczelną uwagę o szlabanie. Oczy złotowłosej pozostawały zaskakująco jasne, kiedy odprowadzała wzrokiem swojego podopiecznego - a na jej twarzy wymalowało się jedynie zmartwienie.
Chłopak ewidentnie miał z czymś problem - nie słyszała, żeby wcześniej wykazywał się agresją w stosunku do innych uczniów.
Z zamyślenia wyrwała ją reprymenda, którą Beatrice postanowiła obdarzyć swojego wychowanka. Sama Perpetua zakładałaby raczej - z czystej intuicji - że to nie Solberg tutaj zawinił, ale nie zamierzała podważać autorytetu młodszej nauczycielki. Poza tym - w istocie - takie przedstawienia na rozpoczęciu roku szkolnego, na oczach pierwszorocznych było kompletnie nie na miejscu.
Nie odzywała się - stojąc jednak tuż obok Dear, również wlepiła w Maximiliana swoje jasne spojrzenie, wyrażające bardziej pobłażanie, niż dezaprobatę. Pokręciła głową, a kącik jej ust drgnął w wyrazie rozbawienia. Ta młodzież...
Proszę dawać przykład młodszym, Panie Solberg — dodała jeszcze od siebie, łagodnym, choć upominającym głosem. — To ich pierwsza uczta i pierwszy rok w naszej szkole... — uniosła brew, jakby chcąc tym drobnym gestem dopowiedzieć resztę. Rywalizacja między Domami była mile widziana - acz zdrowa i nie zakrawająca o przemoc fizyczną. Nie mówiąc już o rozwiązywaniu prywatnych konfliktów za jej pomocą.
Podchwyciła wzrok Beatrice, odwzajemniając jej uśmiech - skinęła głową.
Oczywiście, moja droga, z wielką chęcią — przytaknęła - łypiąc jeszcze spod ciemnozłotych rzęs na Maximiliana i puszczając mu zawadiackie oczko na odchodne - nim zamiatając swoją powłóczystą czarno-żółtą szatą, odwróciła się z gracją na pięcie, podążając w ślad za młodą Dear.
Przeszły ledwie kilka kroków - nim Perpetua usłyszała tak cholernie znajomy głos, który szarpnął gwałtownie jedną ze strun jej jestestwa. Zatrzymała się wpół kroku, czując jak serce jej przyspiesza - wpadając w szalony, radosny rytm. Odwróciła się - wprost na spotkanie zielonych oczu i chudych ramion.
Hux! — O mało nie wypuściła Feruli, zarzucając mężczyźnie ramiona na szyję, by bezceremonialnie zamknąć go w uścisku i przycisnąć usta do szorstkiego policzka - kilkukrotnie odciskając nagłą falę tęsknoty czerwoną pomadką na skórze. Doskonale pasującą z resztą do równie czerwonej, ekscentrycznej koszuli jej... przyjaciela. Choć było to bardzo płytkie określenie na relację łączącą tę dwójkę szkolnych rówieśników.
Wyglądasz dobrze, jak zawsze — odparła, sama przyjmując komplement z niedorzecznie szerokim uśmiechem. Mogłaby zapytać w tej chwili: skąd się tu wziął, czemu nic JEJ nie powiedział, nie zapowiedział się jakoś, nie przysłał choćby sowy... Ale to było kompletnie nieważne, kiedy stał tutaj, przed nią - i ściskali swoje dłonie jak stęsknione dzieciaki, które zbyt długo się nie widziały.
Bardzo nieprofesjonalnie - cała uroczystość zeszła w oczach Perpetuy na dalszy plan w obliczu niespodziewanego spotkania z przyjacielem. Wróciła do teraźniejszości, dopiero kiedy Huxley pobiegł w stronę dyrektora - sama wtedy wyprostowała się, kurczowo zaciskając drobne dłonie na magicznej lasce i zwróciła się do Beatrice, ujmując ją pod rękę.
Chodźmy, chodźmy — ponagliła, by jak najszybciej wrócić do nauczycielskiego stołu. Zahaczyła przy tym spojrzeniem o Caine'a - o nieodgadnionej minie. Nie zamierzała się jednak peszyć czy uciekać wzrokiem - zwyczajnie uśmiechnęła się do niego promiennie, nie ukrywając swojej jawnej radości.
Hogwart zaczynał być dla niej prawdziwym powrotem do przeszłości.
Zasiadła z powrotem na swoim miejscu - od razu zgarniając jedną z dłoni Huxleya dla siebie, kiedy ten zajął obok niej miejsce. Chwyciła ją w swoje drobne palce - jakby badając jej fakturę i to jak bardzo zmieniła się od ostatniego razu - na pewno przybyło jej pierścionków, którymi mimowolnie zaczęła się bawić, jak to miała w zwyczaju.
Momentalnie czuję się jakby odjęto mi z karku dekadę — zaśmiała się na słowa mężczyzny, odsuwając się delikatnie, by mógł należycie przywitać się z dalej towarzyszącą im Beatrice. Sama Whitehorn w tym momencie oderwała roziskrzony wzrok od Butchera, żeby skierować go na młodszą czarownicę - jakby chciała spytać 'Czyż nie jest wspaniały?' - choć Dear jeszcze nie zdążyła zapoznać się nawet z ułamkiem ekscentrycznej osobistości, jaką był Huxley. Perpetua z kolei znała byłego Gryfona od pierwszej przeprawy Ekspresem Hogwart.
Tatuaż przedstawiający tancerkę burleski (dla wtajemniczonych - samą Perp) - skwitowała jedynie teatralnym młynkiem oczami i lekkim rumieńcem wkradającym się na policzki, na wspomnienie tamtych dni. Zacisnęła dłoń na palcach Williamsa, obrzucając go - sztucznie - oburzonym spojrzeniem.
Mają rację... Przyda mi się zdolny asystent — odbiła werbalną piłeczkę, podstawiając swój pusty puchar pod karafkę dzierżoną przez mężczyznę. Przytyk i aprobata w jednym zdaniu - wzorem Shercliffe'a, z którym spędzała ostatnio lwią część swojego czasu. Niebieskozielone tęczówki błyszczały jej jednak jedynie radością na tę nowinę - w istocie, pracy w Hogwarcie nie brakowało. A Perpetua wypadała na tle innych niewątpliwie jako pracoholiczka.
Już tak nie czaruj — zaśmiała się dobrotliwie na kolejne komplementy wychodzące z ust przyjaciela, pociągając łyk - na Merlina, dlaczego? - soku dyniowego. Skrzywiła się odrobinę, z rozmachem odstawiając puchar. — Właśnie miałyśmy rozmawiać z Beatrice o nowym eliksirze leczniczym. Spadasz nam z nieba, Hux.
O ile Perpetua była wprawiona w magii leczniczej - Dear była ekspertką w dziedzinie eliksirów - tak Williams łączył obie te sztuki.

@Maximilian Felix Solberg @Beatrice L. O. O. Dear @Huxley Williams
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Wielka Sala - Page 37 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 37 Empty


PisanieWielka Sala - Page 37 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 37 EmptyPią 4 Wrz 2020 - 15:01;

Słowa @Beatrice L. O. O. Dear sprawiły, że wyraz twarzy Maxa natychmiastowo uległ zmianie. Nie miał pojęcia, czy kobieta miała takie prawo wykonawcze, ale uderzyła dokładnie tam, gdzie wiedziała, że ślizgona zaboli. Mógł przecież oddać całe swoje życie, zarobić milion szlabanów i ujemnych punktów, ale w ŻYCIU nie pozwoli sobie zabrać eliksirów.
-Oczywiście, Pani profesor. - Powiedział całkowicie bez wyrazu. Może i faktycznie z Felkiem przesadzili dzisiaj, ale nie wyobrażał sobie, żeby mogła go spotkać tak okropna kara. Musiał się jakoś zabezpieczyć na przyszłość, choć nie wiedział jeszcze jak. Nie miał jednak czasu opracować żadnego planu, bo głos zabrała @Perpetua Whitehorn.
-Rozumiem, nie chciałem psuć im tego ważnego wieczoru. - Spojrzał na dzieciaki, które jeszcze przed chwilą otaczały go i puchona wianuszkiem. Nie pamiętał, żeby jakikolwiek rok szkolny zaczął się tak mocno za jego nauki. Teraz jednak nie mógł już nic zrobić z faktem dokonanym.
Odprowadził wzrokiem oddalające się nauczycielki, a gdy zobaczył oczko puszczone mu przez profesor Whitehorn, mimowolnie uniósł jeden kącik ust w lekkim uśmiechu. Tak kontrastowy duet Dear-Whitehorn z pewnością robił wrażenie.
Gdy już kobiety powróciły do stołu, Solberg ponownie rozejrzał się po sali. Przeszła mu już ochota na dalsze ucztowanie. Bawiąc się w kieszeni fiolką eliksiru spokoju opuścił towarzystwo.


//zt

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Odeya Worthington
Odeya Worthington

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 163cm
C. szczególne : nietypowa izraelska uroda
Galeony : 960
  Liczba postów : 790
https://www.czarodzieje.org/t19111-odeya-worthington
https://www.czarodzieje.org/t19118-korespondencja-ode-prosto-ze-szponow-temidy#556410
https://www.czarodzieje.org/t19113-odeya-worthington#556145
https://www.czarodzieje.org/t19857-odeya-worthington-dziennik#60
Wielka Sala - Page 37 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 37 Empty


PisanieWielka Sala - Page 37 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 37 EmptyPią 4 Wrz 2020 - 21:17;

Wróżba: 6

Zdecydowanie te wakacje pozostaną na długo w jej pamięci. Nie dość, że wróciła do domu z Luizjany pod mocą klątwy Lodowego Języka i z oficjalnym chłopakiem u boku, to jeszcze bogata w cenne wspomnienia i doświadczenia, których nie jest w stanie zastąpić nawet najlepsza powieść. Mimo wszystko, nie żałowała wyjazdu ze szkołą, nawet jeśli po powrocie musiała udawać, że jest mocno przeziębiona, aby nikomu czasem nie przyszło do głowy aby jej dotknąć. Jak dobrze, że to było tylko kilka dni...
Po ceremonii przydziału, która odbyła się tradycyjnie przed samą ucztą rozpoczęcia roku szkolnego, wszyscy uczniowie wysłuchali przemowy dyrektora, który zapewnił ich, że są w Hogwarcie bezpieczni, pod pieczą opiekunów i profesorów. Ode omiatając wzrokiem wszystkich zgromadzonych w ogromnym pomieszczeniu, wpuszczała jego słowa jednym uchem, a drugim wypuszczała, rozglądając się za znajomymi twarzami. Pomachała z uśmiechem, siedzącemu kilka metrów dalej @Noah P. Williams, który wdał się w zawziętą dyskusje z jakąś rudowłosą dziewczyną. Za to, siedząca obok niej @Olivia Callahan, była zmuszona raz po raz wysłuchiwać jej uszczypliwych komentarzy co do połowy dziewczyn z ich roku. Niektórych Odeya nie widziała ich dwa miesiące, musiała jakoś ciekawie opisać zmiany jakie zaszły w ich wyglądzie. Blondynka za to była jakaś nieswoja. Worthington widziała, że jest trochę rozkojarzona i nerwowa.
- Liv, wszystko gra? - spytała, zanim Hampson zarządził rozpoczęcie uczty. Ode posłała przyjaciółce zmartwiony wzrok, marszcząc nieco czoło i próbując znaleźć przyczynę takiego jej zachowania.
Kiedy skończyła zajadać paszteciki, nalała sobie soku i nim zdążyła wrócić spojrzeniem na swój pusty talerz, pojawiło się na nim ciastko, w kształcie półksiężyca. Od razu, na jej usta wkradł się uśmiech, a kiedy przełamała chrupiący wypiek, z zamiarem wrzucenia jego kawałka do buzi, dostrzegła brokatowy pyłek w zielonym odcieniu, który rozproszył się w powietrzu w tym momencie. W środku ciasteczka zauważyła maleńki kawałek pergaminu, który w jednej chwili pozostawał pusty, ale kiedy tylko chwyciła go palcami, pojawił się na nim tekst. Prędzej czy później będziesz bogaty! - mówił napis.
- Patrz, ciastko z wróżbą! - rzuciła podekscytowana do Olivii, podsuwając jej pod nos karteczkę. - Mam nadzieję, że się spełni. Galeoników nigdy za wiele. - dorzuciła, chwytając rozłamane na pół ciastko, które wylądowało za chwilę w jej ustach. Z takim pozytywnym zwiastunem to można zacząć rok szkolny - pomyślała, wsuwając wróżbę do kieszeni szaty, a uśmiech nie schodził jej z ust.
- A Ty co masz? Sprawdź! - nakazała jej, ciekawa co takiego przydarzy się przyjaciółce.
Powrót do góry Go down


Beatrice L. O. O. Dear
Beatrice L. O. O. Dear

Absolwent Slytherinu
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek)
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1654
  Liczba postów : 1760
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Wielka Sala - Page 37 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 37 Empty


PisanieWielka Sala - Page 37 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 37 EmptySob 5 Wrz 2020 - 21:57;

Wracając powoli do stołu nauczycielskiego w towarzystwie Perpetuy, zastanawiała się nad tym, czy aby nie przesadziła z tym, co powiedziała do młodego Solberga. Nie widziała jednak innego rozwiązania tej sytuacji, bo naprawdę, pomimo tak młodego stażu na nauczycielskim stanowisku, zaczynało jej brakować pomysłów a propos tego, jak postąpić dalej. I kiedy dochodziła już do wniosku, że może jednak faktycznie powinna zmienić swoje słowa, to nagle powróciła do rzeczywistości słysząc, jak radośnie została wzywana jej towarzyszka. Odwróciła się automatycznie razem z Whitehorn. Jedna jej brew automatycznie powędrowała ku górze, kiedy to zobaczyła tak ekscentryczną postać, która właśnie pojawiła się w jej polu widzenia. Z pewnością ten mężczyzna był... ciekawym okazem. Perpetua opuściła ją, by jak najszybciej przywitać się z przyjacielem, co Beatrice przywitała delikatnym uśmiechem i zapleceniem rąk na wysokości piersi. Niewiele wcześniej zastanawiała się nad tym, jak mogło wyglądać życie pani profesor, zanim trafiła do Hogwartu, jednak teraz była pewna faktu, że z pewnością należało ono do kolorowych. Miło było widzieć, jak od razu kobieta rozpromieniła się za sprawą tego mężczyzny.
W końcu jednak wróciły do stołu nauczycielskiego, gdzie Trice ponownie zajęła swoje miejsce. Nie musiała długo czekać na to, aby, wciąż jeszcze niepoznany przez nią mężczyzna wrócił i zajął miejsce po drugiej stronie nauczycielki uzdrawiania. Znów jedna jej brew uniosła się delikatnie, lecz grzecznie uścisnęła jego dłoń, gdy ten postanowił się z nią przywitać.
- Beatrice Dear. Uczę eliksirów - uśmiechnęła się grzecznie uznając, że w tym momencie takie wyjaśnienie odnośnie jej osoby w zupełności wystarczy. Bo i co miała więcej powiedzieć mężczyźnie, którego kompletnie nie znała i widziała po raz pierwszy w życiu. Niemniej, ten jednak postanowił w dosyć bezpośredni sposób przełamać lody. Jej wzrok uciekł w kierunku jego przedramienia, by cicho parsknąć śmichem w odpowiedzi na słowa, które wypowiedział. - Z pewnością by się zgrywał - stwierdziła lekkim tonem. Miała dziwne przeczucie, że jednak mężczyzna może być bardziej interesujący, niż pierwotnie podejrzewała. O ile w ogóle było to możliwe. Czarne oczy skupiły się na kolejnym tatuażu, który rzekomo miał przedstawiać Perpetuę. Spojrzała w pytający sposób na nauczycielkę, wiedząc już, że ten wieczór na pewno zostanie przez nią zapamiętany. - Widzę, że jeszcze wiele muszę się o tobie Perpetuo dowiedzieć.
Przez chwilę w ciszy przysłuchiwała się ich przekomarzanką, skupiając się na wspaniałej tarcie, która znalazła się w zasięgu jej dłoni. Nałożyła sobie niewielką jej porcję i zaczęła jeść w momencie, kiedy mężczyzna wspomniał o najatrakcyjniejszych osobach uczących przedmiotów. Zakrztusiła się, czując jak niewielka porcja placka zatrzymuje się w jej gardle. Kaszlnęła krótko, pozwalając, aby przedostała się ona dalej przełykiem. Sięgnęła po puchar, by upić z niego niewielką ilość wody. Dopiero wtedy uznała za słuszne, w jakikolwiek sposób to skomentować. - Czyli ty musisz się do tych ludzi zaliczać - odbiła zgrabnie piłeczkę, nie do końca pewna, czy wyszło jej to tak, jak pragnęła, aby zabrzmiało. Chyba jednak w jej głowie było to lepsze, niż kiedy wydostało się z kształtnych warg... Wtedy to Perp wspomniała o tym, co kobiety miały przedyskutować podczas tej uczty, ale jak dotąd, nie było ku temu sposobności. - Masz rację, zapomniałam o tym eliksirze. Czy mogłabyś mi udzielić jakichś obszerniejszych informacji na temat tego przypadku? - od razu przybrała bardzo pewny siebie, profesjonalny ton, wczuwając się w rozmowę, która z pewnością musiała być ważna. W końcu, chodziło o zdrowie uczennicy. I to było w tym momencie najważniejsze...
Powrót do góry Go down


Nikola Brandon
Nikola Brandon

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : Dość niedbały wygląd, ubranie często połatane kolorowymi materiałami. Szeroki uśmiech z dołeczkami. Świeża blizna na prawej łydce.
Galeony : 85
  Liczba postów : 104
https://www.czarodzieje.org/t19443-nikola-brandon
https://www.czarodzieje.org/t19451-telegraf#574843
https://www.czarodzieje.org/t19444-nikola-brandon?nid=14#574592
https://www.czarodzieje.org/t19598-nikola-brandon-dziennik#58259
Wielka Sala - Page 37 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 37 Empty


PisanieWielka Sala - Page 37 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 37 EmptySob 5 Wrz 2020 - 22:35;

Nikola po raz siódmy brał udział w uczcie powitalnej, traktował ją więc jako coś rutynowego, pewną tradycję, która za każdym razem ekscytowała nieco mniej. Przywykł już do splendoru imprezy, magiczne sklepienie nie robiło więc na nim aż tak dużego wrażenia, jak kiedy widział je po raz pierwszy. Pamiętał dobrze ten zachwyt połączony z lekkim onieśmieleniem, ale i niecierpliwością, by dowiedzieć się jak najwięcej o zamku i jego sekretach. To tamtego wieczoru po raz pierwszy włożył borsucze szaty, nie wiedząc do końca, z czym to się wiązało. Dzisiaj, widząc tyle nowych Puchonów, którzy, tak jak on sam siedem lat temu, niezręcznie siadali przy stole, wchodząc w nowe środowisko, szukając akceptacji i własnego miejsca, poznając współdomowników i nie wiedząc jeszcze, jak blisko zwiążą się z tym miejscem, coś chłopaka tknęło, jakaś nutka sentymentu i wzruszenia. Bardziej niż kiedykolwiek, poczuł się dziś częścią czegoś większego, czegoś, co pozostanie tutaj i będzie trwać nadal, nawet kiedy on skończy już szkołę i wyjedzie nie wiadomo gdzie. Oprócz tej krótkiej chwili refleksji, była to jednak całkowicie zwyczajna uczta, niczym niewyróżniająca się na tle innych, w których miał okazję uczestniczyć.
Spoglądając za to na rozradowaną twarz kuzynki, na jej śmiejące się oczy i zaróżowione z emocji policzki, Nikola nie mógł nie zauważyć, jak ważny był dla niej dzisiejszy dzień. Trudno się zresztą dziwić, Zoe wracała do szkoły po tylu latach, że chyba każdy zatęskniłby nawet za szkolnymi murami. Z powrotem wolna i niezależna, wyzwolona spod szklanego klosza, którym otoczyli ją dziadkowie. Cieszył się ogromnie jej szczęściem, podzielał jej entuzjazm i obiecał sobie dopiąć wszelkich starań, żeby cały rok był dla młodej Brandonówny równie udany i beztroski. Był jej to winny, w końcu był jej starszym kuzynem, w dodatku co nieco już swoich lat tu przesiedział.

-Ciebie też wspaniale widzieć Zoyka - zaśmiał się, nadal obejmując rozkosznego rudzielca. Zawsze uwielbiał jej entuzjazm, energię i odrobinę chaotyczny styl bycia - zresztą byli do siebie bardzo pod tym kątem podobni. Cała ich trójka - on, Zoe i Vic - ze względu na zbliżony wiek, zawsze trzymała się dość blisko, ale to właśnie wraz z rudowłosą najczęściej pakowali się w tarapaty, z których później ratowała ich Victoria, opanowana i racjonalna już od najmłodszych lat. Oboje nigdy nie widzieli przeszkód, by podglądać jakieś niebezpieczne zwierzątko, które akurat zadomowiło się za ich płotem, wspólnie wymykać się z domu nad rzekę (oczywiście bez wiedzy opiekunów), czy regularnie łamać ciszę nocną w Hogwarcie. Dzielili głód przygód oraz brak oporów, by go zaspokajać. Kiedy Zoe zachorowała, chłopak chyba jako jedyny z rodziny nie popadł w grobowy nastrój, nie rozumiejąc jeszcze powagi sytuacji, próbując za to podnieść dziewczę na duchu i umilić jej czas spędzany w domu. Regularnie pisywał do niej listy, dołączając do nich wszelakie słodkości, drewniane figurki własnej roboty, czy pamiątki własnych wybryków, jak skradziona podczas szlabanu, zakurzona plakietka "Dla najlepszego gracza quidditcha". Imię i nazwisko już dawno przestały być czytelne, Niko wyrył więc na ich miejscu dość kanciaste inicjały adresatki.
Teraz, mając ją tutaj, na wyciągnięcie ręki, sam nie był w stanie ukryć radości i podekscytowania. Nie mógł doczekać się, by pokazać jej Hogsmeade, porwać ją nocą na wieżę astronomiczną...albo zaproponować wspólne wysadzenie klasy z eliksirów. Sam fakt, że mogli razem przesiadywać w bibliotece, ucząc się do egzaminów, z dala od sterylnych, przerażających sal szpitalnych, stanowił miłą odmianę i napawał go optymizmem. Ot, mała rzecz, mogłoby się wydawać, że błaha i nudna, dla nich była czymś nowym, wyjątkowym, wartym docenienia.

-Masz racje, wyglądasz na pełną życia. - przytaknął, obserwując skaczącą z radości Krukonkę. Nie można było odmówić jej w tamtym momencie sił i energii, co dawało spore nadzieje, że jej stan zdrowia faktycznie uległ poprawie. Niko wiedział, że będzie musiał mieć dziewczę na oku, nie wybaczyłby sobie, gdyby coś jej się w Hogwarcie stało. Z tą myślą, rezonującą w czaszce, spojrzał na niemalże czysty talerz rudowłosej, a przez jego czoło przemknął cień niepokoju, kiedy zdał sobie sprawę, że jedzenie na nim jest praktycznie nietknięte. Nie zdążył jednak o tym wspomnieć, zasypany lawiną pytań, z przerwą na pomachanie mijającej ich Victorii. Musiał przyznać kuzynce rację, Vicky faktycznie wyglądała jak królowa, dumnie krocząca przez Wielką Salę. Nikola poczuł dumę na myśl, że ta dostojna czarownica jest z nim spokrewniona. "Do boju dziewczyno!" zakrzyknął w myślach, przekonany o wielkich rzeczach, których Brandonówna miała dokonać w przyszłości.
-To Sky, jest na ostatnim roku studiów. - wyjaśnił, a zaraz potem parsknął, słysząc określenie "milusi", użyte przez Zoe -Faktycznie, naprawdę spoko ziomek, chociaż raczej nie masz szans w konkursie na narzeczoną - dodał, śmiejąc się cicho. Nie spodziewał się, żeby którekolwiek z nich w najbliższym czasie wyszło za mąż, toteż cały ten pomysł poszukiwania odpowiedniego kandydata dla kuzynki wydawał mu się absurdalnie śmieszny. Nie śpieszyło im się do zakładania obrączek, na horyzoncie nie było też nikogo, kogo można by rozważać jako potencjalnego małżonka, wszystko zatem wskazywało na to, że jeszcze długo nie zatańczą na weselu któregoś z nich.
-Ostatni rok? Aż tak staro wyglądam? - oburzył się, zamrugał powiekami z niedowierzaniem, by po chwili wzruszyć jedynie ramionami -Znasz mnie Zo, ja się niczym nie przejmuję. Jak będzie, to będzie. - uśmiechnął się, posyłając jej raźnego kuksańca w bok.
Nie zdołał kontynuować wątku, ich uwagę odwrócił bowiem harmider dobiegający ze środka sali. Z tej odległości Niko nie widział zbyt dobrze, co się właściwie dzieje, pomimo usilnych prób wychylenia się tak, by inni uczniowie nie zasłaniali mi odgrywającej się sceny. Wokół zebrało się już spore zbiegowisko, niektórzy wstawali od stołów, by przyjrzeć się awanturnikom, szybko jednak wracali na swoje miejsce, widząc zbliżające się nauczycielki. Niko spoglądał jeszcze chwilę, szczególnie zainteresowany udziałem Puchona w tej bójce - kojarzył go dość pobieżnie, nigdy nie udało im się porozmawiać. Na dobrą sprawę, chłopak nie był nawet pewien, jak ten drugi ma na imię.

-Jestem ciekaw, o co poszło. - rzucił, nie komentując uwagi kuzynki. Jasne, nie był fanem przemocy, ale samemu zdarzało mu się kilka razy stracić zęby albo złamać nos w szkolnej sprzeczce, zazwyczaj o głupotę. Ale co zrobić, hormony...
-To profesor Dear, opiekunka Slytherinu, uczy eliksirów. A ta kochana, która idzie obok niej, to profesor Whitehorn, nasz opiekun. Złota kobieta! Będziesz z nią miała magię leczniczą. - wytłumaczył. Nie był może orłem z żadnego z tych przedmiotów, ale potrafił z całym przekonaniem powiedzieć, że obie czarownice prezentowały się równie dobrze, jak wypełniały swoje obowiązki. Nikola nie trafił jeszcze na złego nauczyciela, a jego braki w wiedzy wynikały tylko i wyłącznie z własnych zaniedbań. W tym roku planował co prawda odrobinę bardziej postarać się podczas zajęć, nieco częściej oddawać prace domowe w terminie i generalnie w ciut większym stopniu skupić się na nauce, ale w jakim stopniu to wszystko zamierzało się udać - tego nie był w stanie stwierdzić.
Część oficjalna dobiegła końca, a zaczarowane niebo nad ich głowami przybierało coraz głębszy odcień granatu, by wreszcie stać się niemalże czarne, nie licząc srebrnych punkcików, rozsianych od samego wejścia, aż po stół prezydialny. Niektórzy uczniowie opuszczali Wielką Salę, zmęczeni podróżą i obfitą kolacją, marząc już teraz tylko o miękkiej pościeli w dormitorium. Nikola pozwolił sobie nalać soku zarówno sobie, jak i kuzynce, w końcu nie zanosiło się, by w najbliższym czasie udali się na spoczynek. Mieli sobie tyle do powiedzenia, zresztą oboje aż buzowali od wypełniającej ich energii, więc i tak nie udałoby im się zmrużyć oka, a nie mogli przecież rozmawiać o suchym gardle.

-No ale wracając... - zaczął, skoro już całe to zamieszanie dobiegło końca -Jak to wygląda w Twoim przypadku? Też musisz zdawać egzaminy w tym roku?

@Zoe Brandon
Powrót do góry Go down


Cassian H. Beaumont
Cassian H. Beaumont

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VI
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170
C. szczególne : Średniej wielkości znamię w kształcie krzyża pod okiem; Silny, szkocki akcent
Galeony : 445
  Liczba postów : 415
https://www.czarodzieje.org/t19364-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19441-poczta-cassiana#574233
https://www.czarodzieje.org/t19421-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19442-cassian-hector-beaumont-dzien
Wielka Sala - Page 37 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 37 Empty


PisanieWielka Sala - Page 37 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 37 EmptyNie 6 Wrz 2020 - 20:34;

Wróżba: 8

A więc po raz kolejny w jego życiu przychodził właśnie ten magiczny moment, który niejako był granicą. Był końcem i nowym początkiem. Zaczynał jeden z najważniejszych momentów w swoim życiu, ten który miał go zdeterminować na następne lata. Ten, który poprzez egzaminy końcowe miał sprawdzić więcej niż tylko wiedzę... hart ducha, odpowiedzialność czy nawet zwykłą zawziętość i nieustępliwość. Czy był na niego przygotowany? Sam dokładniej nie wiedział, bo czy w sumie można być przygotowanym na tak wielkie zmiany, które miał przynieść ze sobą ten rok? Tym bardziej wytłumaczalne wydaje się to, dlaczego w ogóle zainteresował się ciastkiem z wróżbą.  

W żadnym wypadku Cassian nie wierzył we wszelkiego rodzaju przepowiednie, no chyba, że pytał o nie nauczyciel wróżbiarstwa - wtedy zamieniał się w pretendującego do tytułu proroka będącego w stanie każdy możliwy kształt w filiżance herbaty podciągnąć pod coś co zwiastowało niechybną śmierć rodzaju ludzkiego. Wiedział, że ten przedmiot ma swoje podstawy logiczne, a przynajmniej musiał mieć, ale wiedza ta była tak elitarna, zwłaszcza biorąc pod uwagę unikalność talentu jasnowidzenia, że już dawno odpuścił sobie aspirowanie do zdobycia jej.  

Drzemie w Tobie ukryty talent

Powtórzył kilkukrotnie w głowie zastanawiając się nad większym, głębszym sensem tego co mogło to ze sobą nieść. Jednocześnie mogło to pozytywnie zwiastować wynik jego egzaminów. Z drugiej wiedział, że wewnętrzny talent trzeba najpierw w sobie rozbudzić, a to wymagało przecież tego wszystkiego, czego będzie potencjalnie wymagać ten niezwykły rok.  

Westchnął głośno odsuwając od siebie te kompletnie niepotrzebne teraz i całkowicie strofujące go myśli. Dopiero w tym momencie zorientował się w jakim towarzystwie przyszło mu spędzić chwile rozpoczęcia i momentalnie zaczął poprawiać swoje dotychczasowe zaniedbania. Kiwnął w kierunku @Olivia Callahan i @Odeya Worthington głową. Nie wiedział w sumie w jakim nastroju są jego sąsiadki, a niespecjalnie zamierzał je zadręczać swoim, nostalgicznym humorem. Pozwolił sobie chwilę pomilczeć by zobaczyć czym tak właściwie one rozmawiały. Dopiero po tym pozwolił sobie na wtrącenie.  
- Ja mam jakieś bajdurzenie o wewnętrznym talencie... - Powiedział z dozą dezaprobaty w głosie i sięgając do kieszeni swojej szaty w poszukiwaniu różdżki coś go ewidentnie zaniepokoiło. Był zdziwiony i pełen konsternacji, kiedy z fałdy materiału wyłonił się niewielki ołówek. Tym bardziej wydawało się mu to dziwne, że przecież nie miał możliwości szkicować jeszcze w tym roku w Hogwarcie, a szata była całkowicie nowa... Postanowił to jednak przemilczeć biorąc poprawkę na przedziwny zbieg okoliczności i z zainteresowaniem przysłuchiwał się tajemniczym wyrokom wieszczących ciasteczek.
Powrót do góry Go down


Huxley Williams
Huxley Williams

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Galeony : 1889
  Liczba postów : 1550
https://www.czarodzieje.org/t19615-huxley-butcher-williams#583118
https://www.czarodzieje.org/t19619-rzeznik#583498
https://www.czarodzieje.org/t19616-huxley-butcher-williams#583130
https://www.czarodzieje.org/t19753-huxley-butcher-dziennik#59438
Wielka Sala - Page 37 QzgSDG8




Administrator




Wielka Sala - Page 37 Empty


PisanieWielka Sala - Page 37 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 37 EmptyPon 7 Wrz 2020 - 1:21;

Przez chwilę całkowicie skupiam się na Perpie i przywitaniu ze starą (metaforycznie oczywiście) przyjaciółką, dopóki nie przypomina o sobie dyrektor i rzeczywistość, więc muszę na chwilę rozstać się ze znajomą, tylko na krótki moment. By po paru sekundach znowu siedzieć obok niej. Uśmiecham się czule kiedy wyciąga rękę, by bawić się moimi pierścionkami tak jakbyśmy nadal byli piękni i młodzi, albo ostatnio kiedy widzieli się to wczoraj, a nie sto lat temu.
- Widać, to widać, Perpi - mówię, ściskając jeszcze rączkę przyjaciółki, zanim nie witam się z jej (a raczej też moją nową) koleżanką. Nie widzę niestety roziskrzonego spojrzenia Perpy, zbyt skupiony na skojarzeniu nauczycielki eliksirów z moim tatuażem, który właśnie jej pokazuję. Przez chwilę patrzę na ciemnowłosą dziewczynę, która zgadza się ze mną, na co ja uśmiecham się uprzejmie, z lekkim zastanowieniem dopiero odrywając od młodej dziewczyny wzrok. Wracam z werwą do przyjaciółki, by przypomnieć jej, że zwykle noszę na skórze wspomnienie bliskich mi osób. Na uwagę Dearówny śmieję się wesoło.
- Perp, nie chwaliłaś się nikomu swoim specjalnym talentem? No nie wierzę! - droczę się z Whitehorn i odwracam się do Beatrice z planem pogrążenia Perpetuy i jej talentu do burleski. - To naprawdę świetne historie, na pewno Perp z przyjemnością poopowiada, a jak nie, to ja wyręczę - przyrzekam, kładąc rękę na sercu, by podkreślić wagę swojej obietnicy. Kiedy wila próbuje sprawdzić mnie do ram asytenta prycham tylko i wywracam oczami.
- Jesteś młodsza, dyrektor mi przed chwilą mówił, że to ty będziesz moją asystentką. Będziesz mi też robić herbatę i masować stopy - wymyślam jakieś pierdoły, które z pewnością robi właśnie dobry asystent, by po chwili kontynuować swoją niezbyt przystępną gadaninę, w której komplementuje swoje towarzyszki; te zaś bardzo różnie zareagowały na mój uprzejmy tekścik. W tym jedna zaczęła dusić się pitą wodą, na co zerkam z troską, czy aby nic się nie dzieje.
- Ok, wyglądasz paskudnie, lepiej? - pytam Perpy, a na zaczepkę Beatrice, która w końcu złapała oddech unoszę lekko do góry brwi. - Mam nadzieję, że chciałaś się pochwalić swoimi zdolnościami dedukcyjnymi, a nie próbować to podważyć - mówię rozbawiony i nakładam sobie porcję czegoś co leży obok mnie, sprawdzając uprzednio uważnie potrawę. Kiedy to robię słyszę coś o eliksirach leczniczych.
- Hm? - mruczę pytająco i uznając, że mogę sobie nałożyć to co trzymam napełniam talerz. Odwracam się w stronę kobiet, które właśnie przywoływały poważny wyraz twarzy, więc i ja staram się to zrobić, chociaż właśnie napycham sobie policzki.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Wielka Sala - Page 37 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 37 Empty


PisanieWielka Sala - Page 37 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 37 EmptyPon 7 Wrz 2020 - 6:49;

Ciastko z wróżbą 3



Uczta powitalna była tradycją tak starą, jak sam Hogwart i choć zawsze jej plan był taki samo, to jednak co roku w czasie jej trwania działo się coś tak zaskakującego, że wprawiało w zaskoczenie nie tylko pierwszoroczniaków, ale również starszych uczniów.
Ubrana w czarną szatę z charakterystycznymi złotymi dodatkami Gabrielle zajęła miejsce pośród pozostałych osób należących do jej domu, nerwowo spoglądając w stronę drzwi do Wielkiej Sali za każdym razem, gdy te zaskrzypiały obwieszczając przybycie kolejnych osób - niestety wśród nich nie dostrzegła Charliego, co skomentowała jedynie cichym westchnięciem. Nie widzieli się przez cały okres wakacji, a milczenie ze strony Ślizgona zaczynało ją martwić, choć może to ona jako pierwsza powinna się odezwać?
Z kolejnym westchnięciem odłożyła sztućce na drewniany stół sięgając po ciasteczka z wróżbą, które chwilę wcześniej pojawiły się przed jej nosem. Słysząc nagle poruszenie przy stole wychowanków Salazara obróciła swoją zdobycz w palcach spoglądając w tamtą stronę, po czym cichy śmiech opuścił jej usta, gdy ujrzała pojedynkującego się Maxa oraz Perp idącą w jego i Felka kierunku.
Ta dwójka nawet podczas uczty nie potrafi usiedzieć spokojnie na dupie usłyszała czyjś komentarz w tym samym momencie wstając z miejsca. Pożegnała uśmiechem koleżanki, głupio tłumacząc się zmęczeniem i ruszyła w stronę wyjścia, z jakiegoś powodu nie miała nastroju do świętowania, a musiała jeszcze odpowiedzieć na kilka listów, które w ostatnim tygodniu zaniedbała. Będąc przy drzwiach przypomniała sobie o ciasteczku, które przełamała wyciągając z niego niewielki papierek z wróżbą.
Miłość przyprawia o zawrót głowy. - przeczytała na głos, a kąciki ust Puchonki mimowolnie uniósł się ku górze - Na pewno - stwierdziła ze śmiechem, po czym opuściła wielką salę.

Zt
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Wielka Sala - Page 37 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 37 Empty


PisanieWielka Sala - Page 37 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 37 EmptyPon 7 Wrz 2020 - 7:19;

Ciastko z wróżbą 7



W przypadku Olivii chyba tylko przekroczenie murów Hogwartu po raz pierwszy, kiedy wszystko było nowe, zaskakujące i pełne ekscytacji wywoływało mieszankę uczuć, która przyprawiała ją o swego rodzaju nerwowość, aż do dnia dzisiejszego. Wakacje były czasem beztroski i zabawy, która w przypadku Gryfonki zakrawała o głupotę, a świadomość tego uderzyła w nią ze zdwojoną siłą niedługo po powrocie.
Siedząc na uczcie nie potrafiła nic przełknąć, ciapając widelcem w talerzu słuchała słów Odey, która na jej szczęście nie przestała mówić. Dla potwierdzenia, że słucha przyjaciółki Callahan co jakiś czas spoglądała na nią z bladym uśmiechem kiwając głową lub dorzucając kilka słów, które nigdy nie tworzyły pełnego, złożonego zdania.
- Hy...co? - zapytała, wydostając się z odmętów własnych myśli. - Tak, w porządku - skłamała, siląc się na szczery uśmiechem - Jestem po prostu trochę zmęczona - powiedziała, uznając to za dobre wytłumaczenie swojego obecnego stanu; do jej piersi wciąż przyczepiona była odznaka prefekta, która zobowiązywała, teraz ciążąc jej strasznie. Miała nadzieję, że ciemnowłosa Gryfonka połączy to z ilością obowiązków, jakie spoczywały na Oli jeszcze przed rozpoczęciem uczty. Na szczęście nie musiała się o tym przekonywać, bo ta za chwilę zainteresowała się ciasteczkami, które magicznie się przed nimi pojawiły.
Idąc w ślady przyjaciółki przełamała ciasteczko, wyjmując z niego niewielki kawałek pergaminu. Zmarszczyła nieznacznie czoło i już miała otwierać usta, by przeczytać te kilka prostych słów, które absolutnie nic jej nie mówiły, kiedy do ich rozmowy dołączył Cass.
- Może jakiś talent w sobie w tym roku odkryjesz, kto wie - zaśmiała się - Ja mam "Szlachetny człowiek wymaga od siebie, prostak od innych.", co to właściwie ma znaczyć? - zapytała obracając karteczkę w dłoniach, jakby szukała na niej jakiejś podpowiedzi. Wtedy przy stole Ślizgonów nastąpiło poruszenie, Olivia mimochodem spojrzała w takim kierunku widząc pojedynkującego się ze znanym jej z imienia Puchonem Maxa; instynktownie skuliła się w siebie.
- Solberg - prychnęła wracając spojrzeniem do przyjaciół. - Chodźmy już lepiej - rzuciła, ciągnąc Od za rękaw szaty, natomiast Cassiana ściągnęła wzrokiem, po czym całą trójką opuścili wielka sale.

zt x3

@Cassian H. Beaumont @Odeya Worthington




Powrót do góry Go down


Sponsored content

Wielka Sala - Page 37 QzgSDG8








Wielka Sala - Page 37 Empty


PisanieWielka Sala - Page 37 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 37 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 37 z 39Strona 37 z 39 Previous  1 ... 20 ... 36, 37, 38, 39  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Wielka Sala - Page 37 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Parter
 :: 
wielka sala
-