Opustoszałe, zakurzone, nie używane od lat pomieszczenie. Początkowo, miało to być miejsce organizowania różnorodnych przyjęć i okazji, a także wspaniałe miejsce ćwiczeń dla kółka teatralnego. Jednakże przez brak zarówno prowadzącego, jak i chętnych sala ta pozostała nieużywana. Na ziemi można znaleźć pare pergaminów, zawierających zgubione notatki studentów, czy też początkowe rysopisy scenariuszy jeszcze sprzed wielu lat. Dzisiaj, uczniowie przybywają tu najczęściej tylko po to, by odpocząć od hałaśliwych rówieśników i zaznać nieco ciszy i spokoju.
Autor
Wiadomość
Ingrid Westerberg
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : ścigająca, UWAGA! Oszukana orientacja :||||
Ingrid była zupełnie zbita z tropu wszystkim, co się działo. Najpierw jakiś chłopak zaczyna się spierać z Astką, która wtedy Astką wcale nie była, ale wyglądała zupełnie jak Astka, więc Ingrid chciała Astce niewyglądającej ale będącej Astką pomóc, tyle że ona sama sobą też nie była, dzięki czemu zamieszanie niebywale ją przerosło. Potem ratunkiem okazuje się Sheila - chociaż ciężko stwierdzić, czy rzeczywiście pomogło to Rudej w jakikolwiek sposób - która czując się w swej roli jak ryba w wodzie, zabrała siedemnastolatkę gdzieś na bok, postanawiając przy tym zagadywać ją na jakieś dziwaczne, bardzo feministyczne tematy. Niebieskooka instynktownie przytakiwała jej, dodawała jakieś własne wzmianki o truciu królów, niestety miejscami nie mogła powstrzymywać śmiechu i chyba to zdecydowało, że czuła się jeszcze gorzej niż na początku. Potem nadszedł czas na udawanie marionetki, co wyszło zdecydowanie lepiej, dzięki czemu Szwedka wychodziła z Sali z lepszym poczuciem humoru. Zanim to zrobiła, spojrzała jeszcze na pergamin z listą uczestników. Sama nie wiedziała, czy w ogóle chce się zapisywać do kółka, więc porozumiewawczo dała siostrze znać, że to ona zadecyduje. Cóż, jeśli ona będzie tego chciała, to Ings i tak nie dostanie żadnego wyboru, prawda?
Chociaż pannie Wotery nie szło dzisiaj specjalnie dobrze, to nie zamierzała opuścić tych zajęć i więcej tu nie wrócić. Lubiła grać, udawać. Jeszcze bardziej Amelia jednak uwielbiała tańczyć i miała nadzieję, że to właśnie będzie mogła tu robić. Oczywiście, nie jest w tym jakaś tam najlepsza, o nie, co to to nie. Jednak właśnie tutaj miała nadzieję się nauczyć. Gdy profesor skończył mówić i kazał im się ustawić w takiej odległości, żeby nie pobić się rękami, dziewczyna odsunęła się na sam koniec sali teatralnej, uciekając od ciekawskich spojrzeń. Cały czas wydawało jej się, że robi wszystko tak samo jak jej towarzysze, jednak w pewnym momencie zobaczyła, że dziewczyna stojąca przed nią patrzy na pannę Wotery z rozbawieniem na twarzy. W mig zrozumiała, że mimo wszystko dzisiaj nie jest jej dzień i powinna raczej udać się do dormitorium albo gdziekolwiek, byleby jak najdalej od tej przeklętej sali teatralnej. Jak pomyślała, tak też uczyniła. Ruszyła w stronę listy, którą Nickodem położył na jakimś stoliku i wpisała na niej swoje nazwisko. Dopisała do niej to, czego oczekiwała od tych zajęć - taniec. No więc wszystko załatwione. - Dzięki za całkiem przyjemne, chociaż średnio mi dzisiaj wychodziło, zajęcia - uśmiechnęła się wesoło do chłopaka, kiwając mu głową. - Jeszcze się spotkamy, na dwieście procent - ups, czy to brzmi jak obietnica? Dokładnie tym jest. Amelia nie boi się składania obietnic, ponieważ w dziewięćdziesięciu dziewięciu przypadkach dotrzymuje słowa. Jeśli jej się to nie udaje, to po prostu przeprasza. Wyszła wolnym krokiem z sali teatralnej, machając jeszcze raz do Nickodem'a. Zabawne, że poznali się tak naprawdę dopiero teraz.
Katniss podobał się pomysł udawania marionetek. To w końcu trochę jak taniec, no nie? Bynajmniej tak się Gryfonce wydawało. A to lubiła robić. Nieważne, że wychodziło jej to, jak wychodziło. Po prostu nie mogła się nie poruszać, kiedy słyszała fajną muzykę. Jej ciało podrygiwało, jakby prowadzone przez kogoś innego. Rzeczywistość okazała się jednak trochę mniej kolorowa, niż dziewczyna sądziła. Musiała sobie dopomóc magią, żeby jakoś to wyglądało. Czuła się z tym źle, bo nie lubiła oszustów. Bała się jednak, że jeśli występ jej nie wyjdzie, nie będzie mogła nadal przychodzić na zajęcia. Na szczęście, nikt nie zauważył małego oszustwa, a dziewczyna poprzysiągła sobie, że nie będzie już naginać zasad. Po zakończonym przedstawieniu wpisała się na listę z dopiskiem - aktorka/tancerka. A co! Tańczyć każdy może, trochę lepiej, trochę gorzej, czy coś... Z taką myślą Katniss opuściła salę.
Woah, poszło mi świetnie! Nie kryłem swojego zadowolenia z tego, jak dobrze udało mi się odegrać rolę Dumbledore'a. Pospiesznie zdjąłem cały kostium i słuchałem Nikodema, który przydzielił naszej grupie ostatnie zadania. Mieliśmy udawać marionetki! Trudno jest udawać ruchy czegoś kompletnie zależnego od ruchów istoty z zewnątrz. Miałem lekkie obawy przed wykonaniem tego zadania. Zacząłem dość okej, moje ruchy były bardzo naturalne, ale w pewnym momencie niemal się wywróciłem, więc aby utrzymać równowagę, użyłem troszkę magii. Wydaje mi się, że nikt tego nie zauważył, a chwila zawahania wyglądała na zamierzony efekt. Myślę, że nieźle wykonałem zadanie. Podszedłem do Nickodema i podziękowałem mu za zajęcia uściskiem dłoni. To było ciekawe przeżycie! Na pewno tu wrócę, w końcu jako wiolonczelista i całkiem dobry aktor z pewnością się przydam. Posyłając jeszcze kilka uśmiechów, wyszedłem z sali.
Powstrzymywała się bardzo żeby nie wybuchnąć śmiechem, kiedy Nickodem posłużył się nią do improwizacji. Przyłożyła teatralnie rękę do czoła i ugięła lekko kolana, choć na twarzy czaił się uśmiech. No cóż, improwizacje miały to do siebie, że były niespodziewane, a taka osoba jak Echo nie potrafiła tamować na zawołanie swoich emocji. Lepiej szło jej, gdy miała przed nosem rolę, którą znała na wyrywki - wtedy przynajmniej wiedziała co ma robić i co robią inni, dlatego panowała nad emocjami i ekspresją. Teraz mogła tylko roześmiać się, bo nie musiała się powstrzymywać, i wyszczerzyć do Nickodema. Do drugiego zadania podeszła entuzjastycznie, bo było bardzo artystyczne. W głowie od razu zaświtało jej kilka pomysłów na scenerie z marionetkami i najchętniej pomęczyłaby nimi Hamilltona, ale teraz czas nie był zbyt odpowiedni, bo wszyscy musieli skupić się na wykonaniu polecenia. Przemieniła więc te pomysły w obrazy, tylko czekając, kiedy będzie mogła zacząć je malować. Kiedy nadeszła jej kolej, odegrała marionetkę, co poszło jej zaskakująco dobrze. Chyba te wszystkie wizje bardzo udzieliły się jej wyobraźni, przez co mogła manipulować kończynami w odpowiedni sposób. Na listę wpisała się dla formalności, bo przecież było oczywiste, że ma zamiar uczestniczyć w kółku. Dopisała również Logana, choć nawet nie pytała go, czy miałby ochotę. Stwierdziła, że zrobi mu super niespodziankę! Została nawet po zajęciach, aby pomóc Nickodemowi uporać się z małym bałaganem.
Astrid była bardzo zdenerwowana zachowaniem Rekina. Nie godziło się tak wpychać jej sztuczne jabłka do buzi! Odwróciła się w jego stronę i zgromiła gniewnym spojrzeniem, ale nie zdążyła zareagować w inny sposób, bo wszędzie nastał wielki bałagan - wszyscy improwizowali, a potem dostali drugie zadanie do wykonania. Po usłyszeniu co mają zrobić, Astrid zapomniała o niegrzecznym chłopaku. Wcześniej nigdy nie wpadła na to, żeby bawić się w marionetkę, ale pomysł wydał jej się całkiem przyjemny. Niestety nie szło jej tak, jak to sobie wymarzyła, więc postanowiła pomóc szczęściu magią. Szczęście jednak odwróciło się od niej tak szybko, jak Nickodem do niej. Zauważył. Westerberg pewnie byłoby głupio, ale nie było. Mówi się trudno. Na listę się wpisała, razem z Ingrid, mając nadzieję, że zdziałają na tym kółku coś ciekawego.
Dla Adena nie był to szalenie miły dzień. Z kubkiem kawy dreptał do Sali Teatralnej, znajdującej się w Skrzydle Zachodnim tak wielkiego zamczyska, jakim był Hogwart. Rozgrzewające słoneczko już dawno pożegnało się z Wielką Brytanią, zostawiając ludziom po sobie szarość i paskudnie niską temperatura, która powodowała u ludzi więcej depresji niż ustawa przewiduje. Chciał zmienić miejsce odbywania się lekcji, aby pokazać uczniom, że Historia Magii nie musi być nudna. Może następnym razem zrobi w bibliotece, żeby udowodnić, że książki nie gryzą. Powinni zdecydowanie przestać pisać takie głupoty w wypracowaniach, mruknął do siebie, drapiąc się po krótkim zaroście. Wszedł z hukiem do środka, witając zebranych krótkim: - Dzień dobry, wszyscy do przodu, nie ma zajmowania ostatnich rzędów, raz dwa, nie ociągać się - powiedział rzeczowo, od razu kierując się na scenę. Jeszcze nieco zaspanym spojrzeniem spoglądał na wszystkich zebranych, którzy na pewno hucznie przyszli na lekcje. W końcu kto ominąłby lekcję z Morrisem? - Chciałbym, abyśmy dzisiaj zajęli się znanymi postaciami, które każdy czarodziej powinien znać. - na scenę wjechały wózki, pełniące rolę wieszaków z ubraniami, butami i kapeluszami - Każdy z Was ma wybrać jedną postać, a następnie się za nią przebrać. Użyjcie swoich różdżek, aby być jak najbardziej podobni, macie dziesięć minut, czas start! Informacje ogólne - postacie nie mogą się powtarzać, zachęcam do zajrzenia do spisu *klik - zaszalejcie też trochę ze strojami, zaklęciami, dajcie się ponieść fantazji, niech to będzie dla Was zabawa - macie tydzień na to, na drugą część nie będą wpuszczani ludzie, którzy się nie przebrali - rzucacie tylko jedną kostką - osoby, które mają z Historii Magii i Czarodziejstwa powyżej 24 pkt mogą rzucić jeszcze raz i liczy się wówczas lepsza kostka
Kostka:
Spoiler:
1 - chyba nie rozumiesz, co to znaczy przebrać się. Próbowałeś coś znaleźć pośród tej sterty ubrań, ale nie mogłeś się zdecydować. Nim zdążyłeś zauważyć jakieś fajowe przebranie, czas się skończył, a Ty nic nie zdążyłeś przygotować. 2 - tłum ludzi poleciał od razu do wieszaków, a Ty nie mogłeś się przez nie przecisnąć. Chwyciłeś jedynie kapelusz, który zarzuciłeś na głowę i na pewno nie przypominałeś wybranej przez Ciebie postaci. 3 - wybrałeś pierwszą lepszą czarodziejską szatę, myśląc, że to nadal charakter postaci. Niestety, takie ubranie nosi prawie każdy czarodziej w Hogsmeade i Aden ma trudność z dopasowaniem, o jakiej znanej postaci 4 - dopasowałeś idealnie strój, nawet dodałeś charakterystyczne elementy, ale zapomniałeś o tym, że możesz skorzystać też z różdżki, więc nie jesteś aż tak podobny, ale dobra robota! 5, 6 - przebranie bomba! Aden od razu zgaduje, kim jesteś!
Kod do posta
Spoiler:
Kod:
<zg>wybrana postać</zg> wpisz <zg>wyrzucona kostka</zg> wpisz <zg>link do losowania</zg> [url=wpisz]*klik*[/url]
Cała w skowronkach przybiegła na lekcję. Miała dzisiaj naprawdę dobry dzień, była szczęśliwa i chciała się tym ze wszystkimi podzielić. No i opiekun Slitherinu to jednak ulubiony nauczyciel wszystkich! Dobra, prawie wszystkich. I prawie ulubiony. Ale uwielbiała jego lekcje, chociaż za historią magii akurat nie przepadała. A wykonanie tego zadania było dla niej przyjemnością... trochę jej nie wyszło, ale co z tego... Całe szczęście, że nie boi się zmoczenia włosów... Miała też lekki problem z wykonaniem pojemnika z wodą...
Post fabularny powinien mieć co najmniej pięć linijek.Popraw go proszę, bo inaczej nie będzie liczony do lekcji
Może być?
wybrana postać Elladora Ketteridge wyrzucona kostka 4 link do losowania *klik*
Kanadyjka nie mogła stwierdzić, by historia magii była dla niej przedmiotem nadmiernie ekscytującym. Szanowała zdobywaną wiedzę i sam fakt, że stawała się dzięki niej mądrzejsza. Jednak tak, czy inaczej - nie było łatwo. Miejsce, w którym się zebrali, zapowiadało się jednak obiecująco. Z iskrami w oczach rozglądała się po Sali Teatralnej, czekając na rozpoczęcie. Profesor nie kazał im długo czekać, a gdy na salę wjechały wózki z ubraniami... Przygryzła lekko wargę, kryjąc uśmiech, który w innym wypadku chętnie rozpełzłby się po jej ustach. Gdy tylko profesor Morris skończył mówić, Chi była jedną z pierwszych osób, które pewnym siebie krokiem podeszły do strojów. Opiekun Slytherinu właśnie w cudowny sposób punktował u Ślizgonki. W ubraniach przebierała dość długo, do końca nie mogąc się zdecydować kim w zasadzie chciałaby być. Tyle możliwości... Wzięła długą, czarną szatę i paroma zaklęciami ozdobiła jej rękawy zielonymi wzorami. Do szaty dobrała spodnie w ledwo widoczne paski i koszulę, z której widać było jedynie sam kołnierzyk - biały, sztywny, jakby wykrochmalony do granic wytrzymałości. Włosy zebrała do tyłu i schowała w nieco krzywej i wytartej tiarze. Spośród ubrań wygrzebała również pas na różnorakie fiolki i inne ciekawe rzeczy, który natychmiast opięła sobie w talii. Skończywszy pokręciła się chwilę w miejscu, zastanawiając się, co jeszcze mogłaby dodać... Poza bardzo przymilnym wyrazem twarzy, oczywiście, dodanymi worami pod oczami. Zastanawiała się nad wąsami, ale miała poważne wątpliwości jak jej twarz by z nimi wyglądała. Zsunęła więc trochę tiarę na czoło, tak że widać było głównie jej szeroki uśmiech. Los jednak chciał, że Gregory, za którego przebrała się Chi, był mężczyzną dość męskim, jakkolwiek o szczurzej twarzy. Chi zaś była drobna i szczupła. Wyglądała w tym stroju trochę groteskowo, ale hej - sama wybrała.
wybrana postać Gregory Przymilny wyrzucona kostka 3 :<< link do losowania *klik*
Charlie nigdy nie była orłem, jeśli chodziło o Historię Magii. To coś po prostu jej nie interesowało. Ale stwierdziła, że jej stopnie są - delikatnie mówiąc - w dość kiepskim stanie, więc warto się podciągnąć. Wpadła do sali, nieco dysząc i uśmiechnęła się sama do siebie, że przynajmniej nie była spóźniona. Wyglądało na to, że zajmowanie dalszych rzędów nie wchodziło w grę. Nauczyciel, jak na opiekuna Ślizgonów sprawiał wrażenie dość sympatycznego. Po chwili wszyscy rzucili się na wieszaki, a ona sterczała po środku sali, zastanawiając się za kogo by się przebrać. To, że nie była specjalnie dobra w tej dziedzinie jej nie pomagało. Postaci historycznych to ona znała tyle, że mogłaby je prawdopodobnie policzyć na palcach dwóch rąk. Podrapała się w głowę, po czym wpadła na błyskotliwy, choć niezbyt oryginalny pomysł. Bo dlaczego nie? Chwyciła różdżkę, bo z wyglądu nie była do owej postaci podobna ani trochę. Przyłożyła sobie jej czubek do włosów, w duchu błagając byleby tylko się nie zapaliły. Colovaria. Pstryk, z różdżki buchnęła kolorowa para i jej włosy przybrały kasztanową, jasną barwę. Kilka zaklęć regulujących i były też krótsze, przynajmniej na takie wyglądały. Kilka zaklęć, które wyszły jej nadzwyczaj dobrze i jej skóra przybrała bardziej karmelowy odcień, zmieniła także - w miarę możliwości - nieco swoje rysy twarzy, by wyglądać bardziej męsko. Bo zaiste postać za którą się przebierała była mężczyzną. Oczy przeszły w ciemniejszą zieleń. Buty i kapelusze - wręcz się na nie rzuciła, wybierając również szkarłatną szatę. Żeby dopełnić tego obrazu za pomocą magii złożyła sobie również jakiś prowizoryczny miecz, coby widać było, że przebrała się za Gryffindora. Kiedy na siebie spojrzała, była wręcz bardzo zadowolona ze swojego dzieła. Taką historię magii, można zrozumieć! Jeszcze chwila i zostanie sławnym szermierzem.
wybrana postać Godryk Gryffindor *tak oryginalnie* wyrzucona kostka 5 link do losowania *klik*
Nadszedł ten cudowny dzień, kiedy miały się odbyć kolejne zajęcia z Historii Magii, ku ogromnej uciesze Vacheron, która oczywiście stawiła się w wyznaczonym miejscu na kilka minut przed umówioną godziną, by przywitać profesora Morrisa i zadać mu kilka pytań na temat jakiejś książki o rytuałach piętnastowiecznych w Ameryce Południowej. Kiedy usłyszała, czym będą się zajmować na zajęciach, jej brwi poszybowały ku kurze w minie pełnej zdziwienia, jednak wiadomo, nie będzie kwestionować pomysłów swojego boga – zabrała się do roboty, w końcu dziesięć minut to nie dużo. Zobaczyła ubrania na wieszakach i od razu wiedziała, że chce być Neridą Vulchanovą, dlatego też nie dała nikomu wepchnąć się przed siebie i jak po sznurku poszła po niezbędne jej zdaniem ubrania. Chwyciła długą, ciemną suknię z kilkoma zdobnymi wstawkami i wyciągnęła różdżkę, by trochę ją podrasować zaklęciami i upodobnić do epoki wedle uznania, następnie to samo zrobiła z burgundowym, lekko zagiętym kapeluszem, zmieniła buty i zostało jej jeszcze kilka minut na spojrzenie w lustro i zmienieniu swojego wyglądu. Przecież nie miała być tylko przebierańcem, miała wyglądać prawie że identycznie jak postać, w którą ma się wcielić! Ostrożnie, żeby nie skończyć w skrzydle szpitalnym z powodu źle użytych zaklęć, Freya zmieniła kolor swoich włosów na ciemny brąz i zmieniła nieco rysy twarzy, by wyglądać bardziej po bułgarsku. Całe szczęście oczy miała naturalnie piwne, więc już w tej kwestii nic nie musiała kombinować. Usatysfakcjonowana swoją przemianą, cofnęła się o kilka kroków, by dać innym przestrzeń do szalenia ze strojami i poczekać na ciąg dalszy zajęć.
wybrana postać Nerida Vulchanova wyrzucona kostka 6 link do losowania *klik*
Historia magii... Lubiła ten przedmiot i go ceniła, uwielbiała też opiekuna ślizgonów, zawsze próbował nowych rzeczy, jego lekcje często zapadały w pamięć, tylko nigdy nic jej się nie udawało. Zadanie jakie przedstawił uczniom nauczyciel było okropne. Dzisiaj nic jej się nie chciało, a on wyskakuje z TYM. Uwielbiała czytać i przeglądać książki na lekcjach, a nie brnąć w tłumie ku wieszakom z ubraniami. Westchnęła ciężko. Trzeba było to zrobić. Ruszyła i zlustrowała szybko ubrania. Niebieski aż rzucał się w oczy. Szybko zdjęła kostium. Rowena Ravenclaw. Tak to było to. Uśmiechnęła się sama do siebie. Gdy uczniowie wyrzucili ją z pod strojów nałożyła kostium. Chyba może być. Wzruszyła ramionami i przeczesała szybko włosy. Sądziła, że wygląda dobrze, może nie perfekcyjnie, ale naprawdę dobrze. Zaczarowała coś jeszcze, dodała niebieskie elementy i wytrzasnęła kruka. No perfekto. Może dzisiaj polepszą jej się oceny? Zaśmiała się, może to nie było takie złe?
wybrana postać Rowena Ravenclaw wyrzucona kostka 5 link do losowania *klik*
wybrana postać Wendelina Dziwaczna, a właściwie to nikt ;_; wyrzucona kostka 1 link do losowania TUTAJ :C
Jak widać, nie tylko Narcyza nie lubiła historii magii. Ten przedmiot też jej nie lubił. Przez kilka minut (jej wydawało się to trwać tylko chwilę), zdążyła wywalić na ziemię jedynie kilka rzeczy i nie dość, że niczego nie znalazła, to jeszcze narobiła niepotrzebnego bałaganu. Ale patrząc prawdzie w oczy - przecież ona nigdy nie miała ochoty się uczyć. W głowie przez cały czas miała swoje nieudolne starania o wykonanie pierwszego zadania Złotego Sfinksa - a że nic z tego nie wyszło, do tej pory mentalnie kopała się po dupie. Tak więc skąd niby miałby się w niej wziąć jakikolwiek upór do walki o dobrą ocenę lub dodatkowe punkty? Niech nauczyciel historii magii pomoże jej wykonać zadanie! Wtedy może łaskawie zgodzi się chętniej wziąć udział w lekcji.
Mona trafiła na tę lekcję właściwie przez przypadek, może trochę z niechęcią, bo niespecjalnie ciągnęło ją do książek i odległych faktów. Wolała zapomnieć o przeszłości i głównie dlatego trafiła do Hogwartu. Jednak zajęcia odbywające się w Sali Teatralnej w jakimś stopniu ją zaciekawiły - głównie dlatego, że nie odbywały się w klasie w tych nudnych ławkach, na których często się przysypiało. Gdy okazało się, że mają się przebrać, nawet się ucieszyła, bo zawsze to jakaś rozrywka. Nie sądziła jednak, że tłum rzuci się jak oszalały w stronę wieszaków i zostanie dla niej tylko marny kapelusz, nijak pasujący do kapłanki Voodoo, którą sobie wybrała. Abernathy nie była nawet pewna, skąd pomysł na nowoorleańską czarownicę. Być może dlatego, że miała nazwisko podobne do nauczycielki transmutacji i dlatego się jej skojarzyło. No cóż, nie miała jednak szczęścia i nie zdołała jej odwzorować tak, jakby tego chciała.
wybrana postać Annie Marquette wyrzucona kostka 2 link do losowania *klik*
Czy kogokolwiek jeszcze zdziwi, gdy powiem, że panna Blythe dotarła na lekcję Morrisa niezwykle podekscytowana? Ostatnimi czasy historia magii i runy były tymi, na które jako jedyne się nie spóźniała. Utopia żyła w swoim świecie i nic na to nie mogła poradzić. Sfinks i OWTMy całkowicie ją pochłonęły - tak bardzo, że zaczęła zapominać o próbach stworzenia kalejdoskopu. Jako że ostatnio zabrała się za powtórkę historii średniowiecza, ubzdurała sobie, że przebierze się za Cliodne. Szata, którą wybrała, okazała się jednak zbyt zwyczajna, choć kojarzyła z obrazów i karty z żab, że kobieta ubierała się całkiem zwyczajnie. Najwyraźniej zabrakło jej w dłoni butelki księżycowej rosy.
wybrana postać Cliodne wyrzucona kostka 3 link do losowania *klik*
wybrana postać Albus Dumbledore wyrzucona kostka 6 link do losowania *klik*
Gittan gdy weszła do Sali Teatralnej, już przeczuwała najgorsze. Będą czytać jakieś wielkie dzieła i je analizować? O co chodziło? Przecież to nie była literatura magiczna. Sugestywnie spojrzała na swoje przyjaciółki, ale zaraz profesor Morris się odezwał. Chyba nie był w najlepszym humorze, a Gittan cóż, chciała mu się podlizać. Musiała wykonać swoje zadanie perfekcyjnie! Wydostała starą szatę czarodziejską, wzięła olbrzymi kapelusz. Przyczepiła długą brodę, na której końcu zrobiła krótki warkoczyk. Następnie w ostatniej chwili założyła sztuczny nos oraz małe okularki prostokątne. Czas się skończył, a Gittan cała drżała, czekając na werdykt prowadzącego. No, ona by zgadła, że to najlepszy dyrektor wszech czasów.
Nie wiadomo jak to się stało, że Cezar zawędrował do Sali Teatralnej. Może ktoś mu powiedział, że odbywa się lekcja Historii Magii, a on doszedł do wniosku, że trochę wiedzy historycznej mogłoby mu się przydać na dalszej ścieżce kariery, a może po prostu kręcił się po okolicy i zajrzał do środka. Cóż, przebieranki nie znajdowały nigdy zbyt wysokiego miejsca na liście jego marzeń, ale chyba lepsze to niż tępe skrobanie notatek na temat, którego nikt nie ogarnia, nie? Słysząc polecenie, niezbyt długo zastanawiał się nad doborem postaci, decydując się na dosyć znanego sędziego Quidditcha, który zginął śmiercią tragiczną zaatakowany przez kibica tego sportu w trakcie meczu towarzyskiego. Wszystko ładnie, wszystko pięknie, tylko wśród tych wszystkich falban i koronek nie było nic, co choć trochę przypominałoby strój sportowy! Zrezygnowany Kanadyjczyk sięgnął po pierwszą lepszą szatkę, w której wyglądał jak każdy przeciętny czarodziej chodzący po ulicach Hogsmeade. Nic dziwnego, że Aden miał problemy z odgadnięciem jego idei, ale co z tego, może później pójdzie mu lepiej!
wybrana postać Cyprian Youdle wyrzucona kostka 3 link do losowania *klik*
Dawno temu nie była na historii magii i trzeba było to wreszcie naprawić, bo Bell jednak ten przedmiot interesował. Okazało się, że wybrała całkiem ciekawą lekcję, już na początku spodobało jej się, że zajęcia odbywały się w sali teatralnej. Okazało się, że nie mają tylko siedzieć jak na wykładzie, ale rzeczywiście coś robić. Przebierać się! Ciekawe czy potem będą odgrywać przedstawienie... nie zastanawiając się dłużej, udała się do przebieralni razem ze wszystkimi. Nie było łatwo znaleźć dobre przebranie kiedy dookoła kręciło się tyle ludzi. Wreszcie Bell dorwała szatę, która wyglądała jakby pochodziła raczej z dawnych niż teraźniejszych czasów, a do tego koronę, co chociaż odrobinę upodobniło ją do postaci za którą chciała się przebrać... Ale i tak wiedziała, że to nie było wystarczająco, żeby jednoznacznie określić kim była. Czekała co będzie dalej, przyglądając się innym osobom, które też już były gotowe. Miała wrażenie, że poszło jej wyjątkowo słabo.
wybrana postać Medb wyrzucona kostka 3 link do losowania *klik*
Zachwytu Laverna na tak wspaniałą lekcję nie dałoby się opisać tysiącem słów. Ba, nawet dziesięć tysięcy to za mało! Koreańczyk był wprost w siódmym niebie, jeśli już istniała potrzeba zamknięcia jego uczuć w prostym stwierdzeniu. Zapewne pytanie dlaczego byłoby całkiem istotne, ale nie dla tych, którzy znali czarodzieja od jakiegoś czasu i wiedzieli o całkowitym oddaniu się tradycjom zapoczątkowanym w Mahoutokoro. Zajęcia w sali teatralnej - miejscu, gdzie jeszcze nie był - powitał z jeszcze większym uśmiechem i niemym okrzykiem radości, gdy już poznał główny temat zajęć. Merlinie, za kogo mam się przebrać?, krążyło w myślach L'a, kiedy on sam krążył pośród wyprowadzonych na scenę wieszaków. Kompletnie nie wiedział, co pasowało do klimatu Anglii, a jeszcze bardziej strwożył go limit czasowy. W dziesięć minut mógł co najwyżej wybrać odpowiedni strój, a wyczarowanie, skomponowanie odpowiedniego efektu zajmowało najmarniej dwie godziny i dlatego przez minutę lub dwie, młody Taeheon czuł niewypowiedziany gniew na profesora, lecz musiał odłożyć emocje na bok, bowiem nagłe poruszenie wśród pozostałych niechybnie zwiastowało, że co lepsze gadżety zostały zabrane. Ostatecznie wybrał prostą, czarodziejską szatę oraz wizerunek Barda Beedle'a, którego bajki poznał tuż po przyjeździe do Hogwartu. Był niezwykle zafascynowany tą postacią, ale - jak już wspomniano - nie miał większego pojęcia o kulturze i zwyczajach panujących tutaj, toteż powstrzymał się przed wykreowaniem własnego pomysłu, skupiając całkowicie na tym, czego dowiedział się z książek oraz rozmów z innymi studentami mieszkającymi w zamku. I tak oto skończył w czarodziejskich szatach, naprędce próbując dorobić sobie brodę - z marnym efektem wynikającym z pochodzenia - po czym stawił się przed profesorem, by usłyszeć, że niestety, pana przebranie nie mówi mi, za kogo pan się przebrał, panie Earl. Super prawda? Tak bardzo chciał zabłysnąć albo chociaż zyskać odrobinę pochwały, a spotkał się z... niczym.
wybrana postać Bard Beedle wyrzucona kostka 3 link do losowania *klik*
Zajęcia z historii magii nie były jego ulubionym sposobem spędzania czasu. Miał mnóstwo innych rzeczy do robienia w ciągu tej godziny lekcyjnej. Jednak Ronnie starał się być chociaż trochę obowiązkowy i zdyscyplinowany, tak więc chcąc nie chcąc, przyszedł na zajęcia. Niespecjalnie go interesował temat zajęć, jednak forma, w jakiej się odbywały trochę go przekonała. Może nie będzie aż tak źle. Gdy jednak usłyszał 10 minut, trochę go to zdeprymowało. Nie pracował za dobrze pod presją czasu, szczególnie, gdy jeszcze miał wymyśleć, za kogo się przebrać. Może Godryk Gryffindor? Albo Dumbledore? Kątem oka zauważył już osoby, które pędziły w stronę wieszaków, by po chwili sobie wyrywać różne stroje. No dobrze, może więc jakaś kobieta? Suknie pewnie zostaną. Postanowił więc przebrać się za Tilly Toke. Nie była to trudna postać, ot zwykła czarownica z lat dwudziestych, która uratowała mugoli przed smokiem. Podszedł więc powoli do wieszaków, ponieważ niezbyt chciał się wpychać na siłę i wyrywać komuś wieszaki z ubraniami. Postanowił kulturalnie poczekać, niestety, w momencie gdy mógł wreszcie obejrzeć ubrania, czas minął. Zirytował się. Z chęcią by te wózki przewrócił, albo po prostu kopnął. Chciał się na czymś wyżyć. Nie był przesadnie ambitny, ale chciał chociaż trochę się upodobnić, a nie miał szansy. Zacisnął jednak zęby i postanowił się wyciszyć. Przecież jutro to i tak nie będzie miało żadnego znaczenia.
wybrana postać Tilly Toke wyrzucona kostka 1 link do losowania *klik*
Stanęła obok Bell i dziabnęła ją w bok różdżką, wyraźnie niezadowolona z zadania zleconego przez nauczyciela. Nie podzielała entuzjazmu Rodrick. Spojrzała na nią, upewniając się, że ona z tym swoim pozytywnym nastawieniem to tak na poważnie. Splotła nawet ręce na piersi, jakby miała tego nie pochwalać. Ale w końcu nie miała tu nic do gadania. Ostatecznie sama zabrała się w końcu do przekopywania wózków z ubraniami w poszukiwaniu czegoś charakterystycznego. Chwyciła kilka rekwizytów, wybierając sobie za postać historyczną taką, którą wszyscy znają. Typową czarodziejkę. Kojarzoną nawet przez mugoli (no co? Miała swoje źródła, z których dowiadywała się takich historii). — Może za mnie też się przebierzesz, Bell? — zakpiła sobie niechętnie narzucając na ciuchy średniowieczną suknię, stukając czarno magiczną laską o ziemię. Ok… Morgana le Fay, jak się patrzy, nie? — Potrzebuję króla Artura, którego mogłabym zabić — zamruczała i wyraźnie taka wizja zabawy bardziej jej się podobała niż samo przebieranie się. Objęła wzrokiem pomieszczenie, ale o dziwo nie zauważyła nikogo, komu szczególnie chciałaby uprzykrzyć życie. Zaczesała włosy do tyłu zawiedziona brakiem najbardziej znielubianych Ślizgonów i odetchnęła, wzruszając obojętnie ramionami. — Nie mam Artura. Więc chyba koniec zabawy.
wybrana postać Morgana le Fay wyrzucona kostka 4 link do losowania *klik*
Aden również sam się przebrał, chcąc pokazać innym, że nie tylko oni dostali zadanie specjalnie, które każdy musi wykonać. To miała być wyjątkowa lekcja Historii Magii. Chciał nauczyć te dzieciaki, że w wielu osobach można widzieć autorytet. I czasem nie wolno kierować się swoimi rówieśnikami, które nie mają w ogóle oleju w głowie. Przechadzał się wokół uczniów, patrząc na ich postępy. Sam niespecjalnie dobrze czuł się w przebraniu, ale ta lekcja miała głębsze przesłanie niż jego niewygoda. - Vacheron, Roosecolt, Svensson świetnie, widzę, że wczułyście się w temat, stańcie na środku. Dostajecie po 10 pkt dla domu, a przy wyjściu dam Wam coś specjalnego. - pokiwał głową z uznaniem, przechadzając się dalej. Większość osób nie wybijała się z przeciętności, więc nawet ich nie komentował. Niekoniecznie potrafił wszystkich rozpoznać. Westchnął ciężko, zauważając trzy rodzynki - Volsen, Abernathy, Walker co to na Merlina ma być? Myślicie, że to żarty? Minus 10 pkt dla Waszych domów. To lekcja a nie pokaz błaznów - warknął, zjeżdżając ową trójkę spojrzeniem. Nienawidził pół środków, a od swoich podopiecznych wymagał o wiele więcej. Zwłaszcza jeśli byli ślizgonami. - Wszyscy na środek! - krzyknął, szarpiąc się ze swoją szatą, aby nie potknął się na oczach wszystkich uczniów. Poczekał, aż łaskawie ruszyli tyłki. aż w końcu mógł powiedzieć, co ich dalej czeka. - Musicie wcielić się w Waszą postać, aby inni, wraz ze mną, mogli zgadnąć, za kogo się przebraliście. Zacznę, aby pokazać Wam, na czym to ma wyglądać - chrząknął, zdejmując z siebie o wiele za dużą szatę czarodziejów i odkrywając tym samym swoje przebranie. Tutu, a dla osób nie w temacie jest to spódniczka baletowa, znajdowała się na biodrach Adena. Oczywiście nie zdjął swoich spodni, więc nie mógł pochwalić się swoimi nóżkami, na co pewnie czekała większość uczennic. Przez ramię miał przełożone baletki, a w ręku trzymał maczugę. - Jestem czarodziejem, który wierzył w zdolność do myślenia trolli, co wskazuje na mój niski poziom intelektu. Chciałem nauczyć trolli baletu, tej prawdziwej wrażliwości, ale moja śmierć udowodniła, że jestem naiwniakiem. - mówił, starając się trochę gestykulować z maczugą, ale w końcu zrezygnował z tego pomysłu. Już wystarczało, że miał na biodrach spódnicę baletnicy. - Kim więc jestem? Wszyscy proszę napiszcie na kartce, a następnie trzymajcie ją w dłoniach. Gdy skończycie pisać, będziecie po kolei odczytywać. Informacje ogólne
Spoiler:
- powyżej 25 pkt z Historii Magii możliwy jest przerzut, liczy się lepsza kostka. (dotyczy tylko i wyłącznie I części zadania!) - Lista obecności na lekcji: Sheanea D'Agnelo (1) Ronnie Walker (2) L. Earl, (3) Bell Rodwick, (4) Cesaire Weatherly, (5) Gittan Svensson, (6) Utopia Blythe, (7) Mona Abernathy, ( Narcyza Volsen, (9) Vise Roosecolt, (10) Freya Vacheron, (11) Charlotte Williams, (12) Chizuru Sinclair, (13) Sarah Nerris (14) - w razie pytań proszę pisać do mnie - I część zadania polega na zgadnięciu przebrania Adena Morrisa. Kostką rzucają wszystkie osoby poza Vacheron, Roosecolt, Svensson - II część zadania polega na zgadnięciu przebrań pozostałych osób. Każdy tak jak Aden musi opowiedzieć o swojej postaci, a następnie zabrać się za odgadywanie innych. Jeśli kolejność będzie zachwiana albo nie będzie podanej wskazówki, wówczas osoba w ogóle nie dostanie punktów. - posiłkujcie się spisem znanych postaci! - macie tydzień
Kostki
Spoiler:
- Do I części rzucacie jedną kostką, jeśli wyjdzie parzysta odgadujecie, co to jest za postać. Jeśli masz powyżej 25 pkt z Historii Magii możesz zrobić przerzut, ale liczy się lepsza kostka. (jeden post w temacie z kostkami) - Do II części rzucacie aż 14 kostkami, a jej numer odpowiada numerowi z listy obecności. Również jeśli wyjdzie parzysta kostka, odgadujecie postać. Nie wolno w tej części robić żadnych przerzutów.
Kod do posta
Spoiler:
Kod:
<zg>I część zadania:</zg> wpisz kostkę <zg> II część zdania:</zg> wpisz kostki <zg> link do losowania:</zg> [url=wpisz]*klik[/url]
Spojrzała na Shenae, kiedy ta ją różdżką dźgała i tylko jej język pokazała i rzuciła się dalej w wir przygotowań. Może i po jej stroju tego nie było widać, ale dobrze się bawiła, w dodatku jej umiejętności plastyczne ostatnio nieco się rozwinęły... no cóż, miała pecha. Nawet Shenae poszło chyba lepiej, chociaż pan Morris potem do żadnej z nich nie odezwał się nawet słowem. - Za ciebie... może raczej na jakieś Halloween. - Ona dla odmiany zażartowała, szczerząc się do krukonki. - Szkoda, że dopiero co było, nawet nie byłam z tej okazji w Hogmseade, ty byłaś? - spytała, poprawiając koronę i czekając, aż pan profesor zacznie swój obchód i ocenianie. - A on? - Wskazała ruchem głowy na kapitana ślizgońskiej drużyny. Co prawda Sharkerem nie był, ale zawsze jakiś ślizgon. Patrząc na strój nie miała pojęcia za kogo mógł się przebrać, więc równie dobrze mógł to być król Artur. - Jestem Medb! - szepnęła Shenae na ucho, kiedy miała pierwsza zgadywać. Żeby zdobyła przynajmniej jeden punkt więcej.
Zerknęła posępnie na Adena, zauważając, że mężczyzna właśnie wyżywa się na Merlinowi winnych czarodziejach. Uniosła kąciki ust gorzko. Ostatecznie lepiej, ze to byli inni, a nie ona. Wróciła wzrokiem do Rodwick, korzystając z okazji, ze Morris zajęty jest spierdzielaniem ludzi. — Och, no już bez przesady. Straszę tylko pierwszaków — przewróciła oczami i splotła ręce na piersi, prychając. Halloween! Też coś. Nieciekawe i przywodzi na myśl złe wspomnienia. No i oczywiście Bell musiała pociągnąć temat. Shenae spojrzała na nią mrugając oczami. Ona jakby czytała jej w myśli tylko po to, żeby wygrzebać z nich najbardziej niestosowne kwestie do poruszania — Byłam.. nawet nie chcę o tym gadać — zamilkła, nie dlatego, ze faktycznie planowała milczeć. Miała właśnie paść cała salwa narzekań i złorzeczeń pod adresem spotkanych tam osób, ale na szczęście Bell i ku wielkiemu niezadowoleniu D’Angelo, Morris wyminął ich, wyrywając ją z wątku. Odezwała się dopiero, jak znalazł się przy kolejnych kilku osobach. Bądź co bądź, kilku krukonów już straciło punkty dla domu (wymownie zerknęła w stronę Ronniego), nie zamierzała zasilać tego niewielkiego grona. — Nowy kapitan Ślizgonów? Ale mam wstrętnego przyrodniego brata — skrzywiła się, stwierdzając, ze choćby z szacunku do konkurencji, rywala-kapitana, mogła go wziąć pod uwagę jako swojego dzisiejszego wroga. — A to by się Ślizgi załamały jakby przed meczem ściąć ich kapitana o głowę — uśmiechnęła się kpiąco pod nosem, wręcz paląc się do wcielenia planu w życie. Dlatego ochoczo przystała na dalszą część zadania, przedstawiając wszystkim swoją kreację. — jestem potencjalnie dobra, bo kapłanka i uzdrowicielka, ale mogę być zła jeśli zechcę. A chcę. W tym celu zajmuje się czarną magią. Co by przyszpilić takiego jednego, przyrodniego braciszka, który stoi o tam! – wskazała oskarżycielsko w stronę Cesaire’a podbródkiem, okrzykując go ostatecznie niesłusznie królem Arthurem — tylko wielkiemu królowi zgubiło się koronę. Nic dziwnego, zawsze gubi rezon bez swojego przy… — przydupasa, chciała powiedzieć, bo kiedy tak patrzyła na ten Ślizgoński krawat, odezwał się w niej zew obrzydzenia — ... przygodnego pachołka, mojego naczelnego wroga — zakończyła kulawo — a czasy, w których żyję to dziwne czasy, w których kobieta zajmuje zbyt niskie stanowisko jak na moje kompetencje i magiczne zdolności. Zakończyła swoją tyradę i spojrzała zaskoczona na Bell, słysząc jej cichy szept: — Że kim?! — powiedziała może zbyt głośno, ale ostatecznie wzruszyła ramionami i przy nazwisku Rodwick zapisała to, co usłyszała: Medb. Z pozostałą resztą grupy nie poszło jej tak owocnie, prócz Bell odgadła zaledwie stroje: Gittan, Utopii, Narcyzy, Chizuru i Sarah. Widocznie Mona i Vise nie były tak znakomicie przygotowane do zajęć jak Adenowi się wydawało. Nie rozumiała więc skąd u opiekuna Ślizgonów nagła chęć zlitowania się nad kilkoma puchonkami. Ale niekomentowała. Tak samo, jak i stroju Morrisa. W imię wyższości szacunku do nauczycieli nad złośliwością, zapisała przy jego nazwisku wielki znak zapytania zamiast kretyńskiego: „troll w spódnicy”.
I część zadania: 1 II część zdania: 4, 1, 1, 4, 1, 6, 4, 5, 6, 1, 3, 1, 4, 6 link do losowania: *klik
I część zadania: nie rzucam II część zdania: 1,2,1,6,6,4,3,4,5,5,4,4,6,2 link do losowania: *klik Nie miała problemów z odgadnięciem przebrania profesora. Broda cały czas wchodziła jej w usta i przez to nie mogła nic powiedzieć. Gdy w końcu odsunęła ją na bok, a następnie poprawiła wielki kapelusz klasnęła w dłonie jak małe dziecko. - Ja wiem, ja wiem! Barnabasz Bzik! - nie poznała oczywiście po stroju Adena, bo nie mogła powstrzymać się od śmiechu, widząc surowego nauczyciela w spódnicy baletowej i maczugą w dłoni. Jeśli miałaby aparat przy sobie, zrobiłaby z miłą chęcią zdjęcie, a następnie wstawiła na wizzbooka. Kiedy przyszedł czas na nią, wyszła na środek sali. Nie wiedziała, co ma powiedzieć o Albusie, aby poznało ją jak najwięcej osób. - Jestem najbardziej sławnym dyrektorem, jakiego świadkiem były te szkolne mury - powiedziała w skrócie. Ona by od razu pomyślała o Dumbledorze, ale może inni się nie domyślą. A chciała, aby każdy zgadł! Wkrótce zamieniła się rolami i to ona zgadywała czyjeś przebrania. Nie pomyślała, że zgadnie aż dziewięć postaci. Co poniektórym nawet pogratulowała pomysłu na strój.
Tego się nie spodziewała. Hm, co mogła powiedzieć o Elladorze Ketteridge? Ale najpierw musiała zgadnąć, za kogo (no bo chyba nie co) przebrał się nauczyciel. Szczerze nie miała pojęcia. chyba była naprawdę beznadziejna z historii magii. Teraz przyszła jej kolej. -Więc... jestem botaniczką, żyłam chyba w... e... na przełomie XVII a XVIII w. - W jakiś sposób wybrnęła z tej sytuacji. Elladora była pierwszą postacią, o której pomyślała podczas wykonywania pierwszej części zadania. W sumie nie było to zbyt mądre. Gdyby przed chwilą nie spytała Vi o te wieki... byłoby krucho. -Odkryłam właściwości jednej z ważniejszych e... roślin, związanych z wodą. Jeśli chodzi o wygląd, to miałam czarne włosy i niebieskie oczy. Dokładnie tak jak teraz. - Swoją ambitną wypowiedź zakończyła promiennym uśmiechem. Uśmiech załatwia wiele spraw. Chyba poszło jej dobrze. Widziała, że wiele osób z zadowoleniem notuje odpowiedzi koło jej numerka. Teraz skupiła się na odpowiadaniu. Też nieźle. Odgadła przebrania aż 6 osób. Między innymi Vi.
I część zadania: 1 II część zdania: 5, 5, 4, 3, 3, 2, 1, 3, 1, 2, 4, 6, 4 link do losowania: *klik