Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Gabinet pielęgniarki

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 3 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
AutorWiadomość


Felix Lockwood
Felix Lockwood

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 10%
Dodatkowo : Prefekt Gryffindoru
Galeony : 1634
  Liczba postów : 481
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9263-felix-lockwood
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9268-moze-cos-do-mnie-skrobniesz#259170
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9271-felix-lockwood#259263
http://felixowa.cba.pl/joomla2
Gabinet pielęgniarki - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Gabinet pielęgniarki - Page 3 Empty


PisanieGabinet pielęgniarki - Page 3 Empty Gabinet pielęgniarki  Gabinet pielęgniarki - Page 3 EmptyPon Mar 09 2015, 19:00;

First topic message reminder :


Gabinet pielęgniarki

Kiedy akurat żaden uczeń czy student nie potrzebuje pomocy, to właśnie tutaj czas spędza szkolna pielęgniarka. Pomieszczenie nie było zbyt duże, ale i nie było potrzeby na większe. Chociaż królowała biel, jak w całym skrzydle, to jednak było przytulniej. Uczniowie nie bywali tu zbyt często, ale zdecydowanie było to miejsce, gdzie w razie pilnej potrzeby można było szukać pomocy.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Adoria Nymphia Amparo
Adoria Nymphia Amparo

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 733
  Liczba postów : 387
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13166-adoria-nymphia-amparo
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13176-listy-do-any
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13175-adoria-n-amparo
Gabinet pielęgniarki - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Gabinet pielęgniarki - Page 3 Empty


PisanieGabinet pielęgniarki - Page 3 Empty Re: Gabinet pielęgniarki  Gabinet pielęgniarki - Page 3 EmptySob Paź 15 2016, 12:45;

Adoria czuła się trochę głupio, jakby atak hipogryfa był czymś, co powinna przewidzieć. Może i nie miała wpływu na czyny rozszalałego zwierzęcia, ale jakoś nie mogła sobie wybaczyć, że nie zareagowała magiczniej, albo po prostu skuteczniej. Pewnie zaklęcia jeszcze pogorszyłyby sytuację, ale kto wie? Dora nie lubiła skrzydła szpitalnego i nie chciała spędzić tu więcej czasu, niż było to konieczne.
Była bardzo wdzięczna Ruth, że tak się wszystkim zajęła. Bądź co bądź, bez niej Gryfonka pewnie doczłapałaby się tu dużo później i w dużo gorszym stanie. Ponadto Krukonka wzięła na siebie wyjaśnienie sytuacji młodemu pielęgniarzowi.
Swoją drogą, dziewczyna zdecydowanie wolałaby, żeby opiekowała się nią stara uzdrowicielka z nieco większym doświadczeniem.
Co więcej, mężczyzna w pierwszej chwili kompletnie zgłupiał i zadał bardzo mało inteligentne pytanie.
- Krwawię. - poinformowała go spokojnie. Była zbyt życzliwą osobą na nieprzyjemne traktowanie, chciała więc krótko i wyraźnie pokazać pielęgniarzowi, że musi się ogarnąć i zabrać za robotę. Usiadła we wskazanym przez niego miejscu, odwracając głowę by nie musieć oglądać swojego ramienia.
Bolało.
- Chciałyśmy pobiegać, ale to chyba nie był dobry pomysł... - Hiszpanka westchnęła ciężko, kompletnie głucha na idiotyczne teksty mężczyzny. Dora miała to do siebie, że zupełnie nie widziała starań ze strony płci przeciwnej, jeśli bardzo się na tym nie skoncentrowała. Teraz było podobnie, choć zaalarmowało ją zachowanie Ruth - ta mina...
- To coś poważnego? - zapytała szybko, chcąc zmienić temat. Zerknęła zakłopotana na przyjaciółkę, nie wiedząc co ze sobą zrobić. - Musi pan jeszcze obejrzeć ramię mojej towarzyszki. - przypomniała mu odruchowo, bo hej. Jej ramię nie wyglądało tak, jak wyglądać powinno. Amparo była bardzo przeciwna bagatelizowaniu jakichkolwiek ran.
Powrót do góry Go down


Ruth Wittenberg
Ruth Wittenberg

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : magia bezróżdżkowa
Galeony : 1431
  Liczba postów : 966
https://www.czarodzieje.org/t13356-ruth-wittenberg
https://www.czarodzieje.org/t13357-soho
https://www.czarodzieje.org/t13358-ruth-wittenberg
Gabinet pielęgniarki - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Gabinet pielęgniarki - Page 3 Empty


PisanieGabinet pielęgniarki - Page 3 Empty Re: Gabinet pielęgniarki  Gabinet pielęgniarki - Page 3 EmptySob Paź 15 2016, 13:08;

Serio? Okej, Ruth jako czarodziej półkrwi, dziewczyna wychowana tak naprawdę przez dwie rasy w Szwecji, chyba najbardziej tolerancyjnym kraju w Europie była odporna na wiele tekstów, ale ten kolega tutaj trochę się chyba zagalopował. Już pomijając fakt tych mało wyszukanych przytyk w stronę Adorii, tak po prostu beztrosko odbandażował jej ramię i poszedł sobie zadowolony po różczkę. Kolejność działań, panie kapitanie, kolejność.
Ruth westchnęła ciężko na całą sytuację i właściwie uspokoiła się też widząc, że Ana kompletnie nie zwracając uwagi na głupi podryw pielęgniarza próbuje prowadzić normalna dyskusję. Tej z kolei zapatrzony w Hiszpankę kompletnie zbagatelizował stojącą obok Ruth, więc skończyło się na tym, że stała tam jak kołek i rozglądała się po ścianach licząc, że może znajdzie na nich wyjaśnienie całej tej dziwacznej, nienaturalnej dla nich sytuacji.
-Asinta mulaf - Szwedka wyjęła wolną dłonią różczkę i nawet mocno nie patrząc na swój bark rzuciła nań zaklęcie. Szczerze mówiąc w takim tempie to ona sama szybciej by opatrzyła ranę koleżance. Kurczę, czy ten facet jest w ogóle pielęgniarzem?
-Vulnus alere - machnęła różdżką raz jeszcze i wszystkie otarcia spowodowane spotkaniem pierwszego stopnia ze skrzydłem wielkiego ptaka zniknęły. Niestety, rozlane aż do obojczyka zasinienia zostały i Ruth nie do końca wiedziała co z nimi zrobić, ale też po pierwszym zaklęciu bark przestał sprawiać jej ból, więc mogła całkowicie zająć się tym, czy pielęgniarz nie zrobi Anie większej krzywdy, niż hipogryf.
-A pan planuje tak zostawić tę ranę bez opatrunku? - zapytała, podążając za nim zażenowanym wzrokiem, kiedy zostawił Adorię z otwartą raną i pomaszerował po różczkę. Może tak by się nie przejmowała, gdyby nie fakt, że naprawdę zależało jej na koleżance i niekompetencja mężczyzny aż raziła ją w oczy.

Spoiler:
Powrót do góry Go down


Czarodziejowa Dusza
Czarodziejowa Dusza

Galeony : 1053
  Liczba postów : 1108
https://www.czarodzieje.org/t10816-czarodziejowa-poczta
Gabinet pielęgniarki - Page 3 QzgSDG8




Specjalny




Gabinet pielęgniarki - Page 3 Empty


PisanieGabinet pielęgniarki - Page 3 Empty Re: Gabinet pielęgniarki  Gabinet pielęgniarki - Page 3 EmptySob Paź 15 2016, 13:25;

Nie miał w planach reagować na przytyki tej niebieskookiej szatynki tym bardziej, że ambitnie sama zaczęła machać różdżką udając wielkiego uzdrowiciela. Zaklęcia, które rzucała były łatwe i każdy mógł je wykonać, więc po co tu w ogóle przyszła? Mężczyzna wzruszył ramionami i tylko spojrzał kątem oka na siniaki wychodzące spod bluzy krukonki. Nie powinna mieć z nimi problemu, a przede wszystkim on musi się zająć jej krwawiącą koleżanką.
Zabrał różczkę ze stołu i nachylił się nad Adorią uważnie oglądając jej ranę.
-Ferula - rzucił zaklęcie i w tej samej chwili ramię Hiszpanki było już opatrzone. Zadowolony z efektu skrzyżował ręce na piersiach w wyrazie głębokiej aprobaty dla swoich osiągnięć.
-No i po zawodach. Nie powinnaś zapuszczać się w niebezpieczne miejsca sama, szczególnie wieczorem, nigdy nie wiadomo, co czai się w krzakach - puścił do panny Amparo perskie oczko i ponownie uśmiechnął zadziornie. Bardzo mu się podobała i koniecznie chciał ją jakoś do siebie przekonać, ale cóż, nie był najlepszy w byciu flirciarzem, trzeba mu przyznać.
Dobrze, koniec zabawy. Najważniejsze to sprawić, żeby ta dodatkowa, niepotrzebna mu osoba magicznie zniknęła, a już na pewno nie machała tą różdżką na lewo i prawo.
Udając, że chce poprawić zaklęciem bandaż w ostatniej chwili zamachnął się różdżką na nieczego niespodziewającą się Ruth.
-Ceruisam - rzucił niedbale, jednak dziewczyna wydała z siebie dźwięk niezadowolenia i wypuściła różdżkę z ręki.
-A ty i tak nie możesz czarować z takim ramieniem - posłał Adorii uśmiech numer pięć i zaśmiał głośno z efektu. Skoro nie potrafi jej do siebie przekonać urokiem osobistym, to pomoże sobie inaczej, od czego jest magia, prawda?
Powrót do góry Go down


Adoria Nymphia Amparo
Adoria Nymphia Amparo

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 733
  Liczba postów : 387
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13166-adoria-nymphia-amparo
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13176-listy-do-any
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13175-adoria-n-amparo
Gabinet pielęgniarki - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Gabinet pielęgniarki - Page 3 Empty


PisanieGabinet pielęgniarki - Page 3 Empty Re: Gabinet pielęgniarki  Gabinet pielęgniarki - Page 3 EmptySob Paź 15 2016, 13:37;

Kimże była, żeby podważać umiejętności pielęgniarza pracującego w Hogwarcie? Żadna z niej uzdrowicielka, magia lecznicza nie należałą do jej koników. Była właściwie w pelni zdana na łaskę mężczyzny... Inna sprawa, że prawie już zapomniała o bolącym ramieniu. Ruth sama sobie radziła z raną?! Co to ma być?!
- Taaak, rozumiem... - przytaknęła roztargniona, gdy mężczyzna opatrzył jej ramię. No wszystko pięknie i elegancko, ale jego zachowanie stawało się coraz bardziej karygodne. Dora nie zamierzała tak odpuścić i chciała raz jeszcze upomnieć się o Krukonkę. W myślach już notowała, że następnym razem pójdzie do jakiegoś nauczyciela, a nie skrzydła szpitalnego.
Wymownie odwróciła wzrok od tego pajaca, który tylko do niej mrugał i się szczerzył jak pięciolatek. Chciała się stąd jak najszybciej zawinąć, a skoro już miała bandaż i tak dalej - czuła się gotowa do drogi. Jeszcze tylko Ruth i po sprawie.
- To czy teraz mógłby pan... - zacięła się, bo pielęgniarz rzucił zaklęcie w stronę rozkojarzonej Wittenberg. Adoria kojarzyła tą formułę i wiedziała, że różdżka dziewczyny musiała zacząć ją parzyć.
Na Merlina, co tu się działo?
- Bronić? Nie zamierzam się bronić. Zamierzam stąd wyjść, do widzenia. - oświadczyła stanowczo, choć w duchu była bardzo niepewna i nieco wystraszona. Zeskoczyła z leżanki, chwyciła Ruth za nadgarstek i pociągnęła ją do wyjścia. Może po prostu mężczyzna pozwoli im wyjść i tyle? Mogliby zapomnieć o całej sprawie.
Powrót do góry Go down


Czarodziejowa Dusza
Czarodziejowa Dusza

Galeony : 1053
  Liczba postów : 1108
https://www.czarodzieje.org/t10816-czarodziejowa-poczta
Gabinet pielęgniarki - Page 3 QzgSDG8




Specjalny




Gabinet pielęgniarki - Page 3 Empty


PisanieGabinet pielęgniarki - Page 3 Empty Re: Gabinet pielęgniarki  Gabinet pielęgniarki - Page 3 EmptySob Paź 15 2016, 18:46;

Och, jakie one były strachliwe. Przede wszystkim nie próbował ich ani zabić, ani zrobić każdej innej krzywdy, bo był - nie wiem, czy zdążyły zauważyć - pielęgniarzem, a nie psychopatą. Jednak bardzo zirytowało go machanie różdżką i uzdrawianie samej siebie w wykonaniu Ruth, bo to wyglądało tak, jakby podważała jego kompetencje, a tego bardzo nie lubił i nie tolerował, kiedy studenciaki tak się wszędzie panoszą, jakby pozjadały wszystkie rozumy.
-Hola, hola, koleżanko, nie jestem seryjnym mordercą - rozstawił dłonie w obronnym geście pokazując jednocześnie swoją różdżkę. Adoria zachowała się tak, jakby zaraz miała od niego oberwać zaklęciem, a przecież jedyne, jakie starał się rzucać leczyły, a nie raniły, więc też nie powinna tak gwałtownie reagować. Faktycznie, może trochę przesadził z tym atakiem na krukonkę, ale też sobie zasłużyła.
-Jakie bronić, nie przesadzasz? Po prostu nie czuję się zbyt komfortowo, kiedy ktoś wymachuje różdżką za moimi plecami - powiedział poważnie, marszcząc brwi z niezadowolenia.
-Słuchaj, jesteś w moim gabinecie i mam prawo wymagać od ciebie, żebyś nie bawiła się w lekarza na własną rękę, okej? Jesteście tu na moją odpowiedzialność i o ile dobrze się orientuję to ja tu mam skończone studia a nie wy, więc to ja tu jestem kierownikiem - powiedział i gestem zaprosił Ruth znów na leżankę.
-Pokaż te sińce, może coś się da zrobić. I podnieś różdżkę, ale obiecuję, że jeśli jeszcze raz rzucisz tu jakieś zaklęcie to polecisz przez to okno razem ze swoją różdżką - skończył wywód bardzo nieprzyjemnym, zirytowanym tonem. Takie ładne, a takie wnerwiające te studentki... Szkoda.
Powrót do góry Go down


Ruth Wittenberg
Ruth Wittenberg

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : magia bezróżdżkowa
Galeony : 1431
  Liczba postów : 966
https://www.czarodzieje.org/t13356-ruth-wittenberg
https://www.czarodzieje.org/t13357-soho
https://www.czarodzieje.org/t13358-ruth-wittenberg
Gabinet pielęgniarki - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Gabinet pielęgniarki - Page 3 Empty


PisanieGabinet pielęgniarki - Page 3 Empty Re: Gabinet pielęgniarki  Gabinet pielęgniarki - Page 3 EmptySob Paź 15 2016, 19:05;

Co to się do jasnej cholery wyprawia? Okej, niech temu pseudo pielęgniarzowi będzie, opatrzył ramię Adorii, ale kiedy Ruth dostała od niego zaklęciem, miara się przebrała. Wypuściła gorące drewno z rąk, zaskoczona obrotem spraw i choć wiedziała, że działanie zaklęcia jest chwilowe i tak dała się rozbroić.
-Pogrzało cię? - syknęła w tym samym momencie, kiedy parząca różdżka wypadła jej z dłoni. Co on sobie w ogóle wyobrażał?
Nie zdążyła dobrze ochłonąć, kiedy Adoria przejęła inicjatywę i zaczęła ciągnąć krukonkę do drzwi wyjściowych. W tym samym jednak momencie dostała też reprymendę od pielęgniarza. Możliwe, że całkiem słuszną, oczywiście, ale do ciężkiego groma, miała tam stać i zemdleć z bólu, skoro on był zajęty czarowaniem Any?
-A dały ci te studia cokolwiek? Bo bardzo skutecznie ukrywasz przed nami swoje wyuczone zdolności - odgryzła mu się ze znudzoną, pełną dezaprobaty miną. Ruth miała tę nieprzyjemną cechę, że kiedy się zdenerwowała, była bardzo pyskata. Bardzo. Przekonał się o tym jej ojciec, jej matka, Mikkel i wiele innych osób, które zastały ją w nie tym momencie, w którym trzeba. Oczywiście walczyła z tą wadą, ale bywały chwile, w których jeszcze nie mogła się powstrzymać. A ten mężczyzna tutaj wyjątkowo zadziałał jej na nerwy.
-Ja wylecę przez okno? Pilnuj lepiej swojego nosa. I przy okazji stołka, skoro zdarza ci się grozić studentom... - warknęła i zacisnęła pięść dłoni, która aktualnie nie trzymała różdżki. Gdyby nie była taka opanowana i zasadnicza, przywaliłaby mu w twarz. Na szczęście wiedziała, kiedy przestać i nie rzucała się na każdego z pięściami, kiedy ten powiedział coś, co nie podobało się młodej Szwedce.
-Nic mi nie jest - skwitowała po krótce i otworzyła drzwi wyjściowe. Szczęściem były otwarte.
Powrót do góry Go down


Adoria Nymphia Amparo
Adoria Nymphia Amparo

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 733
  Liczba postów : 387
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13166-adoria-nymphia-amparo
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13176-listy-do-any
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13175-adoria-n-amparo
Gabinet pielęgniarki - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Gabinet pielęgniarki - Page 3 Empty


PisanieGabinet pielęgniarki - Page 3 Empty Re: Gabinet pielęgniarki  Gabinet pielęgniarki - Page 3 EmptySob Paź 15 2016, 22:29;

Dobra, mocno przesadziła. Z tego całego poddenerwowania źle zinterpretowała zachowanie pielęgniarza i czuła się teraz tak głupio, jak nigdy. Wprost czuła, jak jej policzki płoną z zażenowania, gdy odbierała reprymendę.
Z drugiej strony, najwyraźniej Ruth nie uważała jej za idiotki i też widziała w postawie mężczyzny coś niezadowalającego. Jaki uzdrowiciel użyłby na pacjencie zaklęcia, które sprawiało ból? To nie było normalne, to samo w sobie sprawiało, że Dora czuła się lepiej.
- Skoro nie jesteś seryjnym mordercą, to się tak nie zachowuj. - mruknęła jeszcze, na tyle cicho, by mężczyzna miał szansę tego nie dosłyszeć. Wysłuchała tej mało przyjemnej wymiany zdań pomiędzy Krukonką a tym dziwakiem, po czym posłała mu jeszcze jedno, niepewne spojrzenie.
- Chodźmy. - ruszyła za Ruth.
No, na zmianę opatrunku, to ona do tego człowieka nie wróci!

/ztx2
Powrót do góry Go down


Clarissa R. Grigori
Clarissa R. Grigori

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 170
C. szczególne : Rosyjski akcent, rude długie włosy, przeważnie chodzi ubrudzona farbą
Dodatkowo : animagia (fenek)
Galeony : 295
  Liczba postów : 896
http://czarodzieje.org/t12265-clarissa-rowena-grigori
http://czarodzieje.org/t12321-asmodaj#328235
http://czarodzieje.org/t12320-clarissa-rowena-grigori#328234
Gabinet pielęgniarki - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Gabinet pielęgniarki - Page 3 Empty


PisanieGabinet pielęgniarki - Page 3 Empty Re: Gabinet pielęgniarki  Gabinet pielęgniarki - Page 3 EmptyCzw Sty 05 2017, 22:43;

Nie miała pojęcia jak się tutaj dostała. Musiała stracić przytomność. Przecież była na imprezie. Dul. Fel. Alkohol. Wody... Zaniepokojona spojrzała na swój brzuch. Czyżby to było już? Odpowiedź nadeszła wraz ze skurczem który trwał kilka sekund. Było to dziwne i nienaturalne jak dla niej. W jednej chwili zrobiło się jej zimno. Tak bardzo się bała. Marzyła aby @Evan Randle Był przy niej. Może i nie było to jego dziecko, z punktu widzenia biologicznego, ale kochał je równie mocno jak ją. I było to widać. Nie mogąc wytrzymać spuściła nogi z kozetki na podłogę. Delikatnie, nie wykonując gwałtownych ruchów usiadła, i rozejrzała się za czymś do pisania. Pióro i pergamin leżały niecały metr od niej. Wystarczyło zrobić kilka kroków. Zbierając wszystkie siły jakie mała wstała z kozetki i udała się w drogę do biurka. Prawa, lewa, prawa, lewa... Po niecałych pięciu minutach doszła do niego. Z ulgą usiadła na krześle i od razu zabrała się do pisania. Nie przemyślała jednak jak dostarczy wiadomość. I również i w tej kwestii sprzyjało jej szczęście. Na parapecie siedziała sowa. Nie miała pojęcia czyja była. I prawdę powiedziawszy nie obchodziło jej to. Z wysiłkiem podeszła do niej i dała list. - Mam nadzieję, że dotrzesz do Evana. - po tych słowach sowa odleciała zostawiając dziewczynę. Z westchnieniem ulgi, Clari, położyła się z powrotem zamykając oczka.
Powrót do góry Go down


Norbert O. Czarnkowski
Norbert O. Czarnkowski

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 350
  Liczba postów : 279
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12480-norbert-o-czarnkowski#336023
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12539-czarek?nid=1#338355
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12483-norbert-o-czarnkowski
http://www.internetradiouk.com/magic-london/
Gabinet pielęgniarki - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Gabinet pielęgniarki - Page 3 Empty


PisanieGabinet pielęgniarki - Page 3 Empty Re: Gabinet pielęgniarki  Gabinet pielęgniarki - Page 3 EmptyPią Sty 06 2017, 00:39;

Wyleciał z wspólnego salonu jak poparzony, biegł za umykającymi mu dziewczynami. Ich droga dała mu jasno do zrozumienia gdzie zmierzają dlatego zmartwił się jeszcze bardziej.
Rzucił się na wielkie wrota i pchnął je wpadając do sali.
Może nie był tym facetem na którego najbardziej czekała dziewczyna, ale kochał ją nie mniej niż tamten, choć w trochę inny sposób.
- Rysiuuuu, co jest? Jak się czujesz? To Już?! - zawołał i chwycił rękę dziewczyny. Pewnie a jednocześnie delikatnie, bojąc się, że coś może jej zrobić.
Powrót do góry Go down


Clarissa R. Grigori
Clarissa R. Grigori

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 170
C. szczególne : Rosyjski akcent, rude długie włosy, przeważnie chodzi ubrudzona farbą
Dodatkowo : animagia (fenek)
Galeony : 295
  Liczba postów : 896
http://czarodzieje.org/t12265-clarissa-rowena-grigori
http://czarodzieje.org/t12321-asmodaj#328235
http://czarodzieje.org/t12320-clarissa-rowena-grigori#328234
Gabinet pielęgniarki - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Gabinet pielęgniarki - Page 3 Empty


PisanieGabinet pielęgniarki - Page 3 Empty Re: Gabinet pielęgniarki  Gabinet pielęgniarki - Page 3 EmptyPią Sty 06 2017, 17:52;

Nie miała ochoty otwierać oczu słysząc otwieranie drzwi. Była wręcz przekonana iż jest to pielęgniarka bądź Dulce. A może Evan otrzymał już jej list i to właśnie on wszedł do pomieszczenia. Nieważne. Spodziewałaby się każdego tylko nie osoby której głos usłyszała. Niby skąd się on tutaj wziął? Jak się dowiedział? Przecież nie było go na imprezie... Prawda?
Wypuszczając ciężko powietrze z ust uchyliła powieki starając się wydobyć nikły uśmiech na usta. Nie pozostał on na nich długo jednak. Przez jej ciało przeszedł kolejny skurcz, tym razem jednak silniejszy. Fasolce najwidoczniej spieszyło się na ten świat bardziej niż sądziła. Z czułością objęła brzuch z powrotem starając się uśmiechnąć.
- Najwidoczniej nie podoba się już jej tam. - zażartowała nie zwracając uwagi na jego dłoń ściskającą jej rękę. - Ale skąd wiesz. Przecież nie było Cię... A może... Byłeś na imprezie? - z naganą w oczach spojrzała na prefekta. Cała Clarissa. Nawet gdy rodziła potrafiła znaleźć siły aby zganić przyjaciela. - Nie mam pojęcia za co dostałeś tą odznakę. Ja już dawno bym Cię... - nie dokończyła zdania, gdyż kolejna fala bólu zawładnęła jej ciałem. Wolną ręką złapała dłoń chłopaka ściskając mocno i wbijając przy okazji paznokcie. Nie trwało to długo. A przynajmniej krócej niż poprzedni. -... Już dawno bym Cię zganiła lub dała szlaban. - dokończyła zdanie wypuszczając powietrze. Nie mówiła ego wszystkiego jednak aby zranić czy obrazić puchona. Starała się takim zachowaniem odwrócić swoją uwagę od strachu który czuła. Jeszcze nigdy w całym swoim życiu się tak nie bała jak teraz.
Powrót do góry Go down
The author of this message was banned from the forum - See the message


Josephine Leblanc
Josephine Leblanc

Nauczyciel
Wiek : 32
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 131
  Liczba postów : 107
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13629-josephine-leblanc
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13635-sowka-josephine-leblanc#362907
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13634-josephine-leblanc#362906
Gabinet pielęgniarki - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Gabinet pielęgniarki - Page 3 Empty


PisanieGabinet pielęgniarki - Page 3 Empty Re: Gabinet pielęgniarki  Gabinet pielęgniarki - Page 3 EmptyPią Sty 06 2017, 22:52;

Nie sądziła, że cokolwiek jeszcze ją zdziwi w zamku, ale najwidoczniej los uznał, że chyba wiedzie zbyt spokojne życie. Paliła sobie spokojnie papierosa na korytarzu, zapijając jego okropny smak równie okropną, zimną kawą, kiedy usłyszała zamieszanie w skrzydle. Spodziewała się raczej kolejnego włamu do szafeczek z lekami, a nie porodu. Nic więc dziwnego, że gdy tylko weszła do gabinetu zamarła na widok ciężarnej i wianuszka "położnych" wokół.
- Kurwa - od przyjmowania porodów była jej kochana Electra, jej raczej nie emocjonowało przyjmowanie na świat nowego życia, ale było za późno na przeniesienie Krukonki do Munga. Pierwszym co zrobiła to odgoniła wianuszek ludzi od ciężarnej lub chociaż poprzestawiała ich tak, by nie przeszkadzali.
- Chłopak biegnie po ręczniki, natychmiast. Powinny leżeć na półkach w skrzydle - podciągnęła rękawy, klękając przed Clarissą. - Nie denerwuj się kochanie, wszystko będzie dobrze - no dobrze, nie miała okazji odbierać porodu na stażu, ale to chyba nie było takie... trudne. Wody odeszły, rozwarcie było spore, ale jeszcze nie wystarczające.
- Co się właściwie stało i czemu nikt mnie wcześniej nie poinformował? - spytała Dulce, która stała przy tej drugiej jak na baczności. A potem ponownie zerknęła na Clarissę, nie ruszając się z miejsca. - Jak się czujesz?
Powrót do góry Go down


Norbert O. Czarnkowski
Norbert O. Czarnkowski

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 350
  Liczba postów : 279
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12480-norbert-o-czarnkowski#336023
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12539-czarek?nid=1#338355
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12483-norbert-o-czarnkowski
http://www.internetradiouk.com/magic-london/
Gabinet pielęgniarki - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Gabinet pielęgniarki - Page 3 Empty


PisanieGabinet pielęgniarki - Page 3 Empty Re: Gabinet pielęgniarki  Gabinet pielęgniarki - Page 3 EmptySob Sty 07 2017, 01:27;

- A ich nie ma jak zwykle - odpowiedział rozglądając się dookoła. Oczywiście teraz nie miał na myśli pielęgniarki, a najważniejszych facetów dla jego przyjaciółki. Nie wytłumaczył tego jednak, nie miał zamiaru. Po co miałby ją jeszcze dodatkowo denerwować.
Uśmiechnął się nerwowo i słysząc jej kolejne słowa prychnął cicho i zmarszczył nos.
- No jeszcze tego brakuje! By to ciężarna robiła mi wyrzuty, za to, że poszedłem na imprezę na którą sama się wybrała w takim stanie- Odpowiedział, ale na koniec się uśmiechnął i potrząsnął głową.
- Aż się prosisz o dziesięć punktów ujemnych. A jako, że były was dwie osoby to po dziesięć na głowę - dodał ściągając usta w linię czując jak wbija mu paznokcie zdzierając naskórek. Jak pomyślał, że to jego kiedyś może coś takiego czekać, aż się lekko wzdrygnął. W końcu nie był ojcem, a już znalazł się w takiej sytuacji. Nie miał zamiaru jej teraz jednak opuszczać.
- To oczywiste, że za piękny uśmiech - odpowiedział i jakby na dowód, że ma piękny uśmiech wyszczerzył się do niej bardzo szeroko.
- Na prawdę aż dziwne, że jeszcze nie zaliczyłem dzięki niemu wszystkich egzaminów - dodał starając się jakoś ją czymś zająć zanim nie przyjdzie pielęgniarka.
Ktoś wyszedł, ale został przez Norberta z początku całkowicie zignorowany. To wszystko jednak przez dziewczęcy głosik. Zerknął na dziewczynę dopiero kiedy ta się odezwała do niego. Przez chwilę patrzył się na nią otumaniony.
- To kurwa jakiś żart? Ty dzieciaku chcesz odebrać poród? Gdzie pielęgniarka? - burknął Czarnkowski na dziewczynę, a jego zaskoczony ton głosu zmieszany był z złością. Był wściekły, na brak pielęgniarki, na dziewczynę. Od bardzo dawna nie podniósł na żadną kobietę głosu, ale nagły skok emocji doprowadził do tego, że wpatrywał się w młodą nieprzyjemnym spojrzeniem.
Kolejny uścisk Clarissy doprowadził go do normalnego stanu. Nie pora i nie czas było na to.
Miał już coś powiedzieć, kiedy do sali wpadła pielęgniarka. Odetchnął głęboko z ulgą widząc tę kobietę. Jak mało kiedy, źle mu się bowiem kojarzyła. Teraz jednak była najbardziej wyczekiwaną osobą i pojawiła się w odpowiedniej chwili.
Bez słowa ruszył by wykonać polecenie kobiety, uwalniając się od uścisku przyjaciółki. Po drodze zauważył czerwony ślad po tak długotrwałym i mocnym nacisku na jego nadgarstek. Nie przejął się tym za mocno jednak. Rozmasował to miejsce jedynie kilkoma ruchami i podchodząc do półek zabrał z nich tyle ręczników ile był w stanie szybko i za jednym razem chwycić. Od nadmiaru z pewnością nikogo głowa nie zaboli, a najwyżej odłożą je na łóżko obok. O wiele gorzej będzie jak ich zabraknie.
- Jak to nikt nie wzywał? - wypuścił nozdrzami powietrze niczym rozwścieczona gorgona. Nie pora teraz na to. Daj spokój, każda para rąk się przyda - Przemknęło mu przez głowę przez co nie odezwał się już więcej. Posłał jedynie Rysiowi pokrzepiający uśmiech. Już była w dobrych rękach... Chyba. Na szczęście nie miał bladego pojęcia o braku doświadczenia w tej dziedzinie szkolnej pielęgniarki. No bo niby dlaczego nie miała by go nie mieć. Przecież pewnie codziennie w szkole odbiera porody, prawda?
Powrót do góry Go down


Clarissa R. Grigori
Clarissa R. Grigori

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 170
C. szczególne : Rosyjski akcent, rude długie włosy, przeważnie chodzi ubrudzona farbą
Dodatkowo : animagia (fenek)
Galeony : 295
  Liczba postów : 896
http://czarodzieje.org/t12265-clarissa-rowena-grigori
http://czarodzieje.org/t12321-asmodaj#328235
http://czarodzieje.org/t12320-clarissa-rowena-grigori#328234
Gabinet pielęgniarki - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Gabinet pielęgniarki - Page 3 Empty


PisanieGabinet pielęgniarki - Page 3 Empty Re: Gabinet pielęgniarki  Gabinet pielęgniarki - Page 3 EmptySob Sty 07 2017, 14:42;

Słyszała wszystko wyraźnie i klarownie, jednak pragnęła spokoju. Może i martwili się o nią, może i chcieli pomóc, może... W sumie to nie ważne,. Najważniejszym było iż chciała mieć to już za sobą. Poczuć ulgę i zapomnieć o strachu który ją w tej chwili otaczał. Pragnęła znaleźć się już w swoim domu, łóżku z kubkiem ciepłej herbatki i maluszkiem u boku. Nie wiedziała czy da sobie radę, czy będzie dobrą matką, a w przyszłości może żoną. Nie wiedziała tego. Była za to przekonana, że jest to najszczęśliwszy dzień w jej życiu. Mimo tego całego bólu i strachu.
Żadne słowa Dul nie dotarły do niej poza jednym. Zmieniła się w fenka? Cholera. Przecież nikt nie miał o tym wiedzieć. Jedyną osobą która znała jej mały sekret był Evan. - Czekaj... Co?! - spoglądała to na nią to na Norberta. - Ja nie... - westchnęła zrezygnowana. Czy był sens zaprzeczania czemuś co miało miejsce i dziewczyna doskonale to widziała? Chyba nie. - Nie mówcie nikomu. - poprosiła po czym kolejna fala skurczy zalała jej ciało. I znów się wyłączyła. Wymiana zdań między chłopakiem, a dziewczyną jej nie zainteresowała. I w sumie już chciała ich uspokajać, gdy do gabinetu weszła pielęgniarka. Nie wiedzieć czemu, ale sam jej widok przyniósł ulgę dziewczynie. Może i nawet strach trochę się zmniejszył...
Widząc jak dyryguje wszystkimi aż chciało się jej śmiać. Wyglądało to naprawdę komicznie, a widząc, że Dul stoi jak sparaliżowana postanowiła sama odpowiedzieć na zadane pytanie.
- Proszę mi wybaczyć. To moja wina. Nie sądziłam, że to wszystko zacznie się dzisiaj. Termin porodu był przewidziany na przyszły tydzień. - przepraszająco spojrzała na chłopaka który właśnie wrócił i z oburzeniem spoglądał na Dul. Przecież nie była to jej wina. Chciała dobrze.
Czując zbliżający się kolejny skurcz była przygotowana, jednak nie spodziewała się, że będzie on tak silny. - Blyad'. - wyrwało się jej w jej ojczystym języku. Całe szczęście nikt nie znał tutaj rosyjskiego, a przynajmniej miała taką nadzieję. - Czuję się jak w siódmym niebie. - spojrzała na pielęgniarkę, na chwilkę. W następnej chwili jej spojrzenie padło na dwójkę czarodziejów. - Jeśli macie się kłócić to wynocha. Nie mam zamiaru słuchać tego w tej chwili. - Jeszcze nigdy nie podniosła głosu na któregokolwiek ze swoich przyjaciół. Było to dość niespotykane zjawisko i z pewnością prędko się nie powtórzy.
Powrót do góry Go down
The author of this message was banned from the forum - See the message


Josephine Leblanc
Josephine Leblanc

Nauczyciel
Wiek : 32
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 131
  Liczba postów : 107
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13629-josephine-leblanc
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13635-sowka-josephine-leblanc#362907
http://czarodzieje.my-rpg.com/t13634-josephine-leblanc#362906
Gabinet pielęgniarki - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Gabinet pielęgniarki - Page 3 Empty


PisanieGabinet pielęgniarki - Page 3 Empty Re: Gabinet pielęgniarki  Gabinet pielęgniarki - Page 3 EmptySob Sty 07 2017, 16:54;

Pogłaskała Clarissę po głowie, spoglądając jej prosto w oczy ze spokojnym uśmiechem.
- Nawet tak nie mów - to nie była niczyja wina, że przecież zaczęła rodzić przed terminem. Gdyby każdy mógł przewidzieć co do sekundy, kiedy urodzi się dane dziecko, to szpitale funkcjonowałyby sprawniej. - Wszystko będzie w porządku, rozumiesz? - dodała jeszcze, przenosząc wzrok to na Dulce, to na Norberta, który wrócił z ręcznikami. Rozumiała, że poród to dla niektórych takie fascynujące wydarzenie, jednak czasami to przez przyjaciół do trzymania rączki było więcej problemów. Na przykład mdleli. Przypominając sobie o tym drobnym fakcie, skierowała wzrok na chłopaka.
- Jeśli masz niski próg na ból i obrzydzenie to lepiej wyjdź, żebyś nie zemdlał. Będziemy przeciskać arbuza przez otwór wielkości dziurki od klucza - poinformowała go o dziwo dość grzecznym tonem. Nim jednak zdążył odpowiedzieć Clarissa na nich nakrzyczała, co Jose skwitowała tylko teatralnym przewróceniem oczu. W swoim życiu odbierała poród tylko jeden jedyny raz, z tą różnicą, że tamta kobieta darła się jak wariatka na cały szpital.
Słowa drugiej Krukonki zaskoczyły ją.
- Widzę, że rośnie nam tu przyszły uzdrowiciel - uznała i wyraziła zgodę na podanie dziewczynie amortencji. Chcąc nie chcąc Dulce miała rację, wszak amortecja trochę ogłupiała i wyzwalała w człowieku reakcję podobną do miłości, a co za tym szło - faktycznie rozluźniała.
- Nie musisz się na to zgadzać, ale będzie i szybciej i mniej boleśnie. Zaklęcia same w sobie nie dadzą długotrwałego efektu - powiedziała, wyjmując z szafeczki jedną z fiolek. Aż tak dużego zaufania nie pokładała w zdolnościach uczniów przy warzeniu eliksirów. Ale późniejsze słowa Dulce zaskoczyły ją. Nikt, przy zdrowych zmysłach, nie chciałby oglądać porodu z tak bliskiej perspektywy. Nie odezwała się, bo wszystko zależało jednak od rodzącej, która mogła czuć się niekomfortowo.
- Nic nie zobaczysz, wiesz? Ale rozwarcie mierzy się przeważnie na palce - westchnęła, poprawiając Clarissie poduszkę pod głową. - Na razie jest na dwa palce, czyli na około cztery centymetry. To jednak jeszcze za mało i musimy czekać... - przeniosła wzrok na Grigori, powstrzymując się przed dodaniem "nie wiadomo jak długo".
Powrót do góry Go down


Norbert O. Czarnkowski
Norbert O. Czarnkowski

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 350
  Liczba postów : 279
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12480-norbert-o-czarnkowski#336023
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12539-czarek?nid=1#338355
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12483-norbert-o-czarnkowski
http://www.internetradiouk.com/magic-london/
Gabinet pielęgniarki - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Gabinet pielęgniarki - Page 3 Empty


PisanieGabinet pielęgniarki - Page 3 Empty Re: Gabinet pielęgniarki  Gabinet pielęgniarki - Page 3 EmptyPią Sty 13 2017, 18:55;

Jego przyjaciółka okazała się być animagiem. To ciekawa wiadomość, ale w obecnej chwili było to dla niego tak samo ważne jak dzisiejsza pogoda za oknem.
- To oczywiste - odpowiedział jedynie i ta myśl została odepchnięta na bok. O wiele bardziej interesowały go obecne wydarzenia.
Spojrzał się po trzech twarzach.
- Wytrzymam - odpowiedział jedynie. Krwi się nie bał, jak do tego czasu nie zdarzyło mu się nigdy zemdleć z żadnego powodu. W końcu był też dumnym przykładem rycerza z legend. Wzorem wręcz wymalowanym, nie straszny był więc mu ból, cierpienie i widok krwi. Co prawda nie był posiadaczem białego rumaka, ślicznej, lśniącej zbroi, ani nawet stępionego miecza. Ale nie potrzebował tego wszystkiego by zostać w tej sali i nie cofnąć się ani o krok.
- Proszę mówić jedynie co mam robić, a to wykonam - dodał przyglądając się poczynaniom kobiety i uczennicy. Może z początku źle ją ocenił? Wyglądało na to, że się znała na tym co robi. Na przeprosiny jednak przyjdzie później pora.
Uśmiechnął się jedynie lekko do Rysia dając jasno znać, że już wszystko jest dobrze i nie ma zamiaru się z nikim kłócić.
On nawet nie zamierzał pytać o to, czy i on może zobaczyć w jakim stopniu koleżanka ma rozwarcie.
Przewrócił jedynie oczami i uśmiechnął się szerzej. Ludzie to mają wyczucie czasu na takie nauki i propozycje.
Powrót do góry Go down


Clarissa R. Grigori
Clarissa R. Grigori

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 170
C. szczególne : Rosyjski akcent, rude długie włosy, przeważnie chodzi ubrudzona farbą
Dodatkowo : animagia (fenek)
Galeony : 295
  Liczba postów : 896
http://czarodzieje.org/t12265-clarissa-rowena-grigori
http://czarodzieje.org/t12321-asmodaj#328235
http://czarodzieje.org/t12320-clarissa-rowena-grigori#328234
Gabinet pielęgniarki - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Gabinet pielęgniarki - Page 3 Empty


PisanieGabinet pielęgniarki - Page 3 Empty Re: Gabinet pielęgniarki  Gabinet pielęgniarki - Page 3 EmptyWto Sty 31 2017, 10:42;

Chwila... Jaka amortencja? Że niby miała ją wypić? Nie! Nawet nie było takiej opcji. Nie miała zamiaru zakochać się przez przypadek w pielęgniarce, a tym bardziej w Norbercie. Uważała go za swojego brata i myśl o tym, że mogłaby się do niego kleić, jeszcze podczas własnego porodu, wywoływała u niej mdłości. Zawsze pozostawała Dulce, jednak ona wyszła bez słowa. Czyżby wystraszyła się tego wszystkiego... Nie, takiej możliwości nie było. Odpowiedź była prosta - nie chciała być tutaj dłużej. Może to i lepiej. NIe będzie więcej niepotrzebnych kłótni. Wracając jednak do eliksiru... Nie chciała go przyjąć, jednak jeśli faktycznie miał pomóc.... No cóż, może warto było spróbować. Mimo wcześniejszych obaw zgodziła się na to.
- Jeśli faktycznie ma pomóc... To dobrze. Może dać mi pani ten eliksir. Ale z góry przepraszam za moje reakcje. Wiem jak on działa. - jej palce mocniej zacisnęły się na brzegach łóżka. Każdy kolejny skurcz był coraz silniejszy. Myślała, że po latach spędzonych w Rosji z dziadkami uodporniła się na niego, jednak myliła się.
- Wiesz, że nie musisz tutaj zostawać. Dulce już wyszła. Może... - i ty powinieneś wyjść jednak tego nie powiedziała. W głębi ducha nie chciała aby i on ją zostawił.
Powrót do góry Go down


Carmen Lowell
Carmen Lowell

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 48
  Liczba postów : 56
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15122-carmen-lowell#402975
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15128-sowa-carmen#402983
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15123-carmen-lowell#402971
Gabinet pielęgniarki - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Gabinet pielęgniarki - Page 3 Empty


PisanieGabinet pielęgniarki - Page 3 Empty Re: Gabinet pielęgniarki  Gabinet pielęgniarki - Page 3 EmptyPon Gru 18 2017, 10:47;

Co mogła zrobić? Wzięła od niego tę nieszczęsną chusteczkę i zrobiła to, o co poprosił, albo co raczej jej nakazał. Nie zwykła słuchać rozkazów nikogo poza nauczycielami ale ten jeden raz zrobiła wyjątek, bo zwyczajnie nie miała nastroju do tego, by się stawiać. Po drugie doskonale wiedziała, że rada jaką jej udzielił była dobra - lada chwila zbiegnie się tu więcej uczniów, tak samo głodnych jak ona, co niosło ze sobą zbyt wielkie ryzyko nakrycia jej na płakaniu. Carmen nie płakała i nikt nigdy nie był tego świadkiem poza jedynym razem, kiedy moc Therii wywołała u niej rozpacz w towarzystwie Caspara. No i teraz. Na brodę Merlina, nie mogło się to wydarzyć kiedy na przykład była sama w toalecie? Albo sama w dormitorium? Albo sama w opuszczonej sali? Albo kiedy w ogóle była sama gdziekolwiek? Osuszyła twarz i pociągając jeszcze lekko nosem oddała Charliemu jego własność. Gdyby nie okoliczności pewnie zakpiłaby sobie, że chustka była szorstka, że niezbyt piękna, że nie pierwszej nowości... teraz jednak wcale o tym nie myślała, przejmując się oczywiście jedynie faktem, że w ułamku sekundy stała się kaleką.
Pluła sobie w twarz, ze okazała słabość w towarzystwie chłopaka. Wróć - w towarzystwie gryfona. Zawsze starała się być niedostępna i taka... no wiadomo, ślizgońska. Los zwyczajnie z niej zadrwił, skoro spowodował, że była zmuszona okazać swoją nieco wrażliwszą wersję siebie ale trudno. Wierzyła, że Charlie nie był osobą, która zrobi z tego jakąś sensację. Nie był typem plotkarza. Znaczy... Oby nie był.
Doskonale wiedziała jaka odpowiedź padnie z jego ust, a jednak kiedy wypowiedział to na głos ramiona jej opadły. Posmutniała jeszcze bardziej, choć jeszcze chwilę temu wydawało się to praktycznie niemożliwe. Odchyliła głowę w tył opierając ją o ścianę i wychlipiała:
- Co ja mam teraz zrobić?
Była załamana. Na dodatek dostrzegła, że nogi zaczynają jej sinieć, co było złym znakiem. Nadal próbowała badać, czy od ściskania i szczypania poczuje upragniony ból, ale nic takiego się nie działo. Dotyku chłopaka również nie poczuła, ani nawet nie zauważyła, bo akurat kręciła głową zrozpaczona, co świadczyło o tym, że za moment znów może potrzebować chustki Wilsona.
W następnej chwili jednak miejsce rozpaczy zajęło przerażenie. Co on robił? O nie! Najpierw nie chciał, żeby ktoś ją zobaczył zapłakaną, a teraz wystawia ją na widok o wiele gorszy? Przecież pół szkoły zobaczy jak Charlie gryfon niesie ją, pannę Lowell w swoich objęciach i to jeszcze do Skrzydła szpitalnego. Masakra. Gdy ją podniósł zaczęła okładać go po ramionach.
- Puszczaj, nie chcę! Chyba cię pogięło! Nie zgadzam się! Puść! Wszyscy mnie zobaczą! Jeśli mnie nie puścisz to cię zabiję. Zabiję cię, przysięgam, rozumiesz? - syczała przez zaciśnięte zęby, bo wiadomo, krzyki tylko wzmagały ciekawość innych. Chłopak najwidoczniej jednak nie rozumiał, bo ani jej nie puścił, ani nawet nie zawahał się na moment. Jego szczęście, że Carmen była mocno niedysponowana. W przeciwnym razie potraktowałaby go jednym z bardziej paskudnych zaklęć, których skutki odczuwałby conajmniej do końca życia.
- Popamiętasz mnie - zagroziła ponownie ciesząc się w duchu, że póki co, na nikogo się jeszcze nie natknęli. Wszyscy najwidoczniej musieli w tym czasie zapychać żołądki w Wielkiej Sali. Ona też by to teraz robiła, gdyby nie czary.
Dotarli do Skrzydła w kilka minut. Choć Charlie nie wyglądał wcale na silnego ani razu nie zapłakał, nad ciężarem ślizgonki. Posadził ją na jednym z wolnych łóżek, co też musiało nie być łatwym zadaniem biorąc pod uwagę paraliż.
- Masz szczęście. Już rozważałam jakim zaklęciem posłać cię do piachu. - Coś takiego jak wdzięczność? O nie, to nie jest domena panny Lowell. Niech się cieszy, że póki co, jeszcze ma całą twarz oraz wszystkie zęby.



Powrót do góry Go down


Charles Wilson
Charles Wilson

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VI
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 23
  Liczba postów : 16
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15434-charles-andrew-wilson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15443-poczta-charles-a#414783
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15442-charles-andrew-wilson#414760
Gabinet pielęgniarki - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Gabinet pielęgniarki - Page 3 Empty


PisanieGabinet pielęgniarki - Page 3 Empty Re: Gabinet pielęgniarki  Gabinet pielęgniarki - Page 3 EmptyPon Gru 18 2017, 10:50;

Trafił na najprawdziwszą wariatkę. Wiedział, że ci stuprocentowo krwiści czarodzieje mają coś nie tak z banią izolując się od reszty społeczeństwa, ale teraz wiedział już dlaczego. Bo są ostro stuknięci! Oto dlaczego. Dziewczę nie objawiało na zajęciach innych problemów psychologicznych niż nerwica natręctw i przesadna ambicja, ale teraz już wiedział, że pod tą grzywką kryje się milion problemów i uszkodzonych neuronów. On ją podniósł, ona zaczęła go bić. Aż miał ochotę opuścić dłonie i patrzeć jak spada po schodach. A rzadko miewał chore wizje w swojej głowie. Wbrew pozorom był naprawdę normalnym dzieckiem o złotym sercu, które życzy zawsze wszystkim wszystkiego najlepszego, a nie tylko na święta. Serio serio. Taka kochana kluseczka. A ona go biła. I mu groziła. Zacisnął wargi w wąską kreskę i w pewnym momencie nie wytrzymał, bo z jego ust wydobyło się jedynie:
- Zamknij ryj - a to już może zobrazować jak daleko w swoich poczynaniach zaszła Carmen i jak bardzo miał jej dość. A wystarczyło ją upuścić i patrzeć jak jej ładna, ale pyskata buzia obija się stopień po stopniu. Zamiast tego dzielnie ją niósł, chociaż z każdym kolejnym krokiem robiła się coraz cięższa. Czerwień na jego policzkach ciągle się utrzymywała, ale nieśmiałość odeszła na razie w kąt. Teraz był po prostu fizycznie nadwyrężony.
- Niestety ciężko będzie zapomnieć - odparł na jej mądrość życiową z cyklu "Popamiętasz mnie", no bo sorry memory no! Co to ma być? Czy ktoś jak myśli, że ma dużo galeonów to wolno mu być dupkiem? Co prawda Wilson nigdy nie miał dużej ilości gaelonów, miał jedynie dużą liczbę wydatków, to jednak żył w przekonaniu, że nawet jakby był bogaty to byłby w porządku. Przecież bycie w porządku było takie fajne! Miało się dużo znajomych, można było bez wstydu chodzić po zamku, bo przecież może był i rudy, ale był W PORZĄDKU. To naprawdę nie jest takie trudne. A przecież mógł być dupkiem, przecież jego daleka krewna miała mugolskie korzenie, ale to daleka i w sumie był prawie czystokrwisty, jego rodzice byli czarodziejami i takie tam więc można było dokuczać wszystkim szlamom do woli, bo chociaż u niego w chałupie była bida z nędzą to i tak był od nih lepszy bo był czystokrwisty. Ale nie był taki.
Był za to frajerem, bo zaniósł ją do Skrzydła, zawołał pielęgniarkę i usiadł na krześle czekając na tą ładną panią która zajmuje się chorymi. Oddychał ciężko patrząc na Lowell, bo supermanem to jednak jeszcze nie był, a jego czekoladowe tęczówki uważnie analizowały jej twarz. Taka ładna a taka małpa. Natura to jednak ma poczucie humoru.
- Aż sam w to szczęście nie wierzę - powiedział przewracając oczami. Faktycznie. Los na magicznej loterii.
- Mam nadzieję, że nie uje*ie ci nóg - optymistycznie powiedział szeroko się do niej uśmiechając. Oczywiście znał łacinę podwórkową. I wiedział, że to może arystokratyczne uszy zaboleć. A chciał się trochę odgryźć za jej zachowanie. Bo może i był frajerem, ale bez przesady! Nawet frajerstwo Charliego Wilsona ma swoje granice.
Powrót do góry Go down


Carmen Lowell
Carmen Lowell

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 48
  Liczba postów : 56
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15122-carmen-lowell#402975
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15128-sowa-carmen#402983
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15123-carmen-lowell#402971
Gabinet pielęgniarki - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Gabinet pielęgniarki - Page 3 Empty


PisanieGabinet pielęgniarki - Page 3 Empty Re: Gabinet pielęgniarki  Gabinet pielęgniarki - Page 3 EmptyPon Gru 18 2017, 15:14;

On nie rozumiał. Nie mogła pozwolić na to, by ktokolwiek zobaczył ją w takiej sytuacji bo przecież nigdy, przenigdy by się z tego nie wytłumaczyła! To nic, że nie należała do najbardziej popularnych osób w zamku, po prostu nie chciała dawać uczniom powodów do plotek. Kto wie, w jak nieprawdopodobną historię to by się potem przeobraziło.
Zamknij ryj - oniemiała. Czyżby się przesłyszała? W jednej chwili, na ułamek sekundy zapomniała o swoim podwójnym nieszczęściu i wlepiła zszokowany wzrok w chłopaka. To on zna takie słowa? Znaczy, na pewno zna, ale używa ich? Wilson wydawał się Carmen troszkę pipką, no wiecie, z gryffindoru, a w dodatku rudy, toteż swoim „wybuchem” przynajmniej osiągnął to, że przestała go okładać pięściami. W zamian za to skrzyżowały ramiona na piersi i ściągnęła usta w wąską kreskę. Nie powiedziała nic. Przecież to było poniżej jej godności.
Jak on mógł. Miał znać sposób na cofnięcie tego, to on miał to naprawić. Nie prosiła go wcale by zanosił ją do Skrzydła Szpitalnego bo wtedy wyda się, że jako niepełnoletnia brała udział w zakazanej od dawna grze. Pielęgniarka na pewno się zorientuje. Na pewno zacznie się zadawanie pytań a przecież właśnie ponosiła swoją karę za swój pojedynczy wybryk. Nie potrzebowała dodatkowych szlabanów, nie ona, nie Carmen.
Co do ilości galeonów, to panna Lowell nie mogła się poszczycić zbyt ogromnym bogactwem. Jej rodzina w minionych latach roztrwoniła większość majątku, bo przecież nikt z nich nie miał zamiaru pracować, a złociutkie monety się z nieba nie biorą. Z pięciu przepełnionych po sufit skrytek w Gringotcie zrobiła się zaledwie jedna. Zamiast ogromnego pałacyku, posiadali zwyczajny, może trochę nazbyt duży dom, a w ich służbie pozostawał tylko jeden skrzat domowy, zamiast trzech. Może i miała kij w dupie i uważała się za lepszą od Charliego, ale nie oceniała nikogo według jego majątkowego statusu bo wiedziała, że sama będzie musiała po ukończeniu szkoły postarać się o jakąś dobrze płatną posadę. Dlatego była taka ambitna, nie chciała skończyć na zmywaku w Dziurawym Kotle.
Gdy posadził ją na łożku i zniknął na ułamek sekundy zdążyła obmyślić tysiąc sposobów jakich użyje, by się na nim zemścić. Był uparty, ale ona również. Co z tego, że chciał dobrze. Żałowała chwili, w której otworzyła do niego usta, mogła też powiedzieć, żeby spadał, a sama by tam sobie posiedziała, aż by jej przeszło. Chyba już jej przechodziło. Czy to mrowienie, czy jej się tylko wydawało? Spróbowała poruszyć palcami u stóp jednak nic to nie dało. Nadal była bezwładna od pasa w dół.
Gdy gryfon wrócił, co oznaczało, że zaraz za nim pojawią się kłopoty westchnęła. Nie ma odwrotu, dyrektor ją zabije. Oczekiwanie na pielęgniarkę w jej gabinecie było czekaniem na kata. A dzień tak dobrze się zaczął!
Po chwili z ust Wilsona padły kolejne szokujące słowa. Dziewczyna wpatrywała się przez chwilę w uśmiechające się do niej usta i rejestrowała to, co właśnie usłyszała. No proszę, proszę, Charles potrafił być wredny.
- No nie sądziłam, że masz tak niewyparzoną gębę. Nie myślałeś przypadkiem o karierze w Slytherinie? - odparła odchylając się w tył z kpiącym uśmieszkiem na twarzy. - Zrobiłbyś u nas furrorę.
Pielęgniarka musiała być mocno zajęta na sali, bo w dalszym ciągu nikt się nie pojawił. Carmen znowu poczuła jakby nieśmiałe mrowienie w okolicach łydek. To nie mogło się jej wydawać, nie po raz drugi z kolei. Spojrzała na swoje gołe kostki, które już odzyskiwały normalny kolor. Świetnie, sinofioletowy to zdecydowanie nie jej odcień.
- Chyba mi przechodzi - zauważyła, a w jej głosie, o dziwo, próżno było szukać znajomego jadu. To chyba z tej ulgi, no bo przecież nie zaczęła nagle pałać sympatią do tego gryfona. Niemożliwe.
Powrót do góry Go down


Nora Blanc
Nora Blanc

Nauczyciel
Dodatkowo : hipnoza
Galeony : 158
  Liczba postów : 427
http://czarodzieje.forumpolish.com/t10959-poczta-nory-blanc
Gabinet pielęgniarki - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Gabinet pielęgniarki - Page 3 Empty


PisanieGabinet pielęgniarki - Page 3 Empty Re: Gabinet pielęgniarki  Gabinet pielęgniarki - Page 3 EmptyPon Gru 18 2017, 16:57;

Nora Blanc była w trakcie naprawiania złamanej ręki jednego Gryfona, który wpadł na drzewo podczas treningu Quidditcha. Uraz był na tyle poważny, że potrzeba dłuższej chwili, a kiedy skończyła czuła pulsowanie w dłoni z różdżką. Nie robiła sobie jednak żadnej przerwy, bo pamiętała o wezwaniu jakiegoś Gryfona. Weszła do swojego gabinetu, mając nadzieję, że nie wzywają ja, bo ktoś sobie rozciął palec. Tego dnia nie tolerowała marnowania czasu.
- Prosiłabym o nieco kulturalniejsze słownictwo, panie Wilson. - powiedziała na wejściu, kiedy przeszła przed drzwi gabinetu i je zamknęła. Cóż, skoro byli skłonni do tego typu przekomarzania się to może tak naprawdę nie potrzebowali pomocy? Nora zbliżyła się do dwójki uczniów, zauważając od razu, że coś jest nie tak z nogami panny Lowell.
- Co się stało? - zapytała, pochylając się, żeby obejrzeć z bliska posiniałą skórę, która nabierała zdrowych kolorów wraz z każdą upływającą chwilą. Nie wyglądało to na uraz, ale Blanc wiedziała, że w świecie magii niczego nie można oceniać po wstępnym założeniu. - Straciłaś czucie? - domyśliła się, uciskając skórę w paru miejscach i badając, czy to uszkodzenie nerwów czy też może dopływ krwi szwankuje.
- A panu nic nie jest? - dopytała chłopaka spokojnym, rzeczowym tonem.
Powrót do góry Go down


Charles Wilson
Charles Wilson

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VI
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 23
  Liczba postów : 16
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15434-charles-andrew-wilson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15443-poczta-charles-a#414783
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15442-charles-andrew-wilson#414760
Gabinet pielęgniarki - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Gabinet pielęgniarki - Page 3 Empty


PisanieGabinet pielęgniarki - Page 3 Empty Re: Gabinet pielęgniarki  Gabinet pielęgniarki - Page 3 EmptyPon Gru 18 2017, 21:36;

Charles nie używał tych słów. Kompletnie. Prawdopodobnie jego rodzina nawet nie wiedziała, że chłopak posiada takie słowa w swoim wokabularzu, bo jakby na to nie patrzeć nie były one w żaden sposób wysublimowane, a przecież nie po to wysyłali go do szkoły od zawsze żeby teraz bluźnił. Ha, ha, ha. Nie, to nie ten typ. Wuj sam go uczył bluźnić, żeby sobie poradził na osiedlu. Szkoda tylko, że jak pierwszy raz pochwalił się ekipie z Edynburskiego osiedla domków jednorodzinnych to od razu wyjaśnili mu, oczywiście własnoręcznie, że takiego rodzaju słownictwa sobie nie życzą. Do dziś boli go warga jak o tym pomyśli. Jednak jej uwaga wyraźnie go rozbawiła. On i Slytherin? Wolne żarty, naprawdę!
- Nie sądzę. Wolę otaczać się inteligentnym towarzystwem - odpowiedział na jej słowną zaczepkę po raz kolejny dochodząc do wniosku, że ma jej absolutnie i nieskończenie dosyć. Była pierwszą dziewczyną od dawien dawna z którą rozmawiał normalnie, ale przyczyna tego stanu rzeczy była prosta- ona nie była niczym kwiat róży czekający na rozkwitnięcie. Ona była potworem. Potwory się nie rozwijają jak roślinki. One ewoluują w jeszcze gorsze formy. Nie zdziwiłby się, jakby za miesiąc dostała czyraków na całym ciele. Właśnie! Potwory powinny mieć czyraki. Należy się im. Zanim jednak znów uciekł się do złośliwości którą z niego wydobyła to w sali pojawiła się pielęgniarka. I cała zabawa skończona.
- Przepraszam serdecznie. Po prostu starałem zniżyć się do poziomu rozmówczyni ażeby zostać należycie zrozumianym - przestań Charlie. To naprawdę nie przystoi, nawet jak masz szesnaście lat. On jednak już przygryzał wargi wyraźnie zadowolony ze swojego chamstwa za które będzie smażył się ogniem piekielnym przez osiem długich lat. A może i więcej! A przecież normalnie był miły, kochany i do rany przyłóż! Naprawdę.
- Nie. Wszedłem w nią niechcący, a ona odłączyła się od nóg. Więc ją tutaj przyniosłem, to jedyne co mogłem zrobić żeby jej pomóc. Nie znam się na magii leczniczej więc wolałem nie ryzykować - przyznał uczciwie i wstał robiąc krok do tyłu, chociaż chyba raczej wolałby, żeby złotowłosa pielęgniarka go nie wyrzucała. Naprawdę był ciekaw co z Lowell, ale nie po to, żeby jej na ten temat dokuczać. Wręcz przeciwnie. Czuł się nieco winny i chciał sprawdzić czy przeżyje. Tylko tyle i aż tyle.
Powrót do góry Go down


Carmen Lowell
Carmen Lowell

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 48
  Liczba postów : 56
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15122-carmen-lowell#402975
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15128-sowa-carmen#402983
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15123-carmen-lowell#402971
Gabinet pielęgniarki - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Gabinet pielęgniarki - Page 3 Empty


PisanieGabinet pielęgniarki - Page 3 Empty Re: Gabinet pielęgniarki  Gabinet pielęgniarki - Page 3 EmptyWto Gru 19 2017, 23:42;

On naprawdę z każdym wypowiedzianym słowem zadziwiał ją coraz bardziej! Pokazywał tę wersję swojego charakteru, o jaką go kompletnie nie podejrzewała i nie mogła oprzeć się wrażeniu, że dzięki temu o wiele łatwiej znosiła jego towarzystwo. W zasadzie wcale ją ono nie męczyło, jak to dość często, jeśli chodzi o Carmen, bywało. Nienawidziła, kiedy w pobliżu niej przebywały jakieś nadmiernie głośne osoby, dziewczyny, które starając się przypodobać chłopakom zwyczajnie pajacowały. Albo nienawidziła chłopaków, których życiową ambicją było rzucanie kaflem w tej durnej grze, którą czarodzieje tak uwielbiają. Jakby się tak głębiej zastanowić, to Charles wcale nie był aż taki... nieakceptowalny. Uczył się ponad przeciętnie, także jakieś tam wspólne cechy mieli.
Wróć! On tu właśnie obrażał jej dom, oraz poniekąd ją samą, a ona w odpowiedzi zastanawiała się ile ich łączy. Chyba już doszczętnie zdurniała. Albo paraliż nóg również zaatakował mózg, nie było przecież innego wytłumaczenia.
- Faktycznie, jesteś rudy, Tiara Przydziału dobrze wie, że nie przyjmujemy ryżowych fajtłap, choćby niewiadomo jak byli pyskaci. Trzeba mieć charakter, a tobie go brakuje - odparła. Nogi już chyba całkiem jej odżyły, choć początkowo tego nie zanotowała. Zbyt zaaferowana była szukaniem riposty na słowa gryfona, chociaż przecież wcale nie musiała toczyć z nim słownych potyczek. I tak wygrywała w przedbiegach. Przecież była Ślizgonką.
Na nieszczęście zanim odzyskała pełną sprawność, w gabinecie pojawiła się ta nieszczęsna pielęgniarka. Wiadomo, jak to z pielęgniarkami bywa, od razu zaczęły się pytania. Zanim zdążyła powiedzieć cokolwiek, że zwyczajnie, ale za to bardzo okrutnie mocno bolała ją głowa i/lub brzuch i/lub miała nudności, Wilson wyrwał się jak Filip z konopii i zaczął wyjaśniać wszystko pogrążając Carmen tym samym doszczętnie. Nie umiała znaleźć w głowie żadnej wymówki na swoją przypadłość. Co miała powiedzieć? Że tak nagle ją dopadło? To nawet w świecie magii było aż nazbyt podejrzane. Czary nie atakowały niewinnych uczennic w środku dnia, to przecież jasne jak słońce.
- Źle mnie zrozumiałeś - powiedziała jednak, mając nadzieję, że pielęgniarka łyknie to, na co w tej sekundzie wpadła. Jeszcze większa nadzieję podkładała w Charlie’m. Oby tylko wykazał się odrobiną inteligencji i nie przeszkadzał jej w kłamaniu, skoro już sam musi być takim prawdomównym gryfonem. - Popchnąłeś mnie tak, że myślałam, że złamałam nogę. Tak mnie bolało, że to chyba normalne, że nie mogłam chodzić. - Przeniosła wzrok na pielęgniarkę. - W sumie jak już sobie to rozmasowałam, to jest o niebo lepiej. Chyba żadne eliksiry nie bedą potrzebne - wyjaśniła i na dowód swojej sprawności zwiesiła nogi z łóżka, na którym siedziała, po czym wstała. Zrobiła cierpiącą minę, jakby przeniesienie ciężaru na jedną z nóg nadal sprawiało jej niemały ból mając nadzieję, że wygląda przekonywująco. Jak to przejdzie, to chyba rozważy karierę w teatrze, ot co.

Powrót do góry Go down


Nora Blanc
Nora Blanc

Nauczyciel
Dodatkowo : hipnoza
Galeony : 158
  Liczba postów : 427
http://czarodzieje.forumpolish.com/t10959-poczta-nory-blanc
Gabinet pielęgniarki - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Gabinet pielęgniarki - Page 3 Empty


PisanieGabinet pielęgniarki - Page 3 Empty Re: Gabinet pielęgniarki  Gabinet pielęgniarki - Page 3 EmptyCzw Gru 21 2017, 00:08;

- Postaraj się jednak pozostać na razie na swoim własnym poziomie, żebym z kolei ja nie zinterpretowała cię przypadkiem źle. - poradziła uprzejmie chociaż nie bez chłodu chłopakowi.
Zastanawiała się przelotnie, jakie relacje panują między tą dwójką. Z tonu ich droczenia się stawiała na dobrych znajomych, ale wytłumaczenie Wilsona co do całej sytuacji trochę zmieniło punkt widzenia Nory.
- Odłączyła się? - powtórzyła to sformułowanie, ale nie mogła zbadać nóg Ślizgonki, bo zdawały się wyzdrowieć w zaskakującym tempie. Gdyby przyszła trochę później, nie miałaby nawet szans zauważyć, że były sine. - Słusznie, mógłby pan zrobić jej większą krzywdę przez wpływ zakłóceń. Nie musi pan wychodzić.
Naprawdę pochwalała taką postawę. Ile razy spotykała się z przypadkami uczniów, którzy myśleli, że opanowali magię leczniczą, a tym samym popisywali się zepsutymi zaklęciami i nierzadko opłakanymi skutkami. Nora milion razy mierzyła się z przypadkami dzieciaków, które próbowały taić powody dla których znaleźli się w skrzydle szpitalnym. Wymówki, kłamstwa, kręcenie i ukrywanie ewentualnego sprawcy to był chleb poprzedni dla pielęgniarki. Na początku bardzo zależało jej na dochodzeniu prawdy, a nawet jakiejś sprawiedliwości, ale szybko przekonała się, że nie jest to warte zachodu i używania jej zdolności hipnotyzowania ludzi. Nagła przypadłość panny Carmen była alarmująca, a wytłumaczenie dziwne. Zwłaszcza, że Charles był zbyt szczupłym chłopakiem, by samym wpadnięciem na kogoś zrobić mu aż taką krzywdę.
- No ładnie, a nawet siniaka już pani nie ma. - stwierdziła Blanc, nadal zaciekawiona tym, jak szybko stan nogi dziewczyny wrócił do normy. To musiała być bardzo specyficzna magia i Nora zmrużyła brwi, odszukując w pamięci podobne przypadki w Hogwarcie. - Dziękuję za diagnozę. - wyprostowała się i splotła ramiona na piersiach. Postanowiła, że nie będzie się patyczkować, a zaczęła podejrzewać, że to może być coś poważnego, skoro Carmen aż tak wysila się aktorsko. Nie miała zresztą czasu na zwłokę.
- Znasz powód tego zajścia, panno Lowell. - powiedziała łagodnie, swoimi jasnymi oczami przytrzymując na sobie spojrzenie Ślizgonki, wręcz przyciągając je do siebie. - Powiedz mi prawdę, wiesz, że możesz mi zaufać i przestać się martwić.
Delikatnie wpłynęła na myśli dziewczyny, przekształcając je w taki sposób, żeby było wygodniej.
Powrót do góry Go down


Charles Wilson
Charles Wilson

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VI
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 23
  Liczba postów : 16
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15434-charles-andrew-wilson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15443-poczta-charles-a#414783
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15442-charles-andrew-wilson#414760
Gabinet pielęgniarki - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Gabinet pielęgniarki - Page 3 Empty


PisanieGabinet pielęgniarki - Page 3 Empty Re: Gabinet pielęgniarki  Gabinet pielęgniarki - Page 3 EmptyPią Gru 29 2017, 02:35;

Ryżowych fajtłap? Nikt tak go jeszcze nie nazwał, ale nie omieszkał jeszcze uświadomić pannę wszechwiedzącą, że...
- Mówi się ryżych, nie ryżowych - i robił to z wyraźną satysfakcją, bo wiedział, że ta oto cholera jest zdolniejsza od niego, ale czegoś nie wiedziała. W sumie dlaczego miała wiedzieć? Nie ją dotykały tego rodzaju obelgi, prawda? Dla niego to swego rodzaju codzienność, więc słowo rudy potrafił odmienić przez absolutnie wszystkie przypadki, tryby, czasy i co tam jeszcze. Ryżość wszakże towarzyszyła mu od urodzenia. Także kolejny punk dla Charlesa Wilsona proszę państwa. Miło jednak było wiedzieć, że taka dumna przedstawicielka domu Slytherina była na tyle zdeterminowana, żeby ripostować niezbyt mądrego chłopczyka od Godryka Gryffinora który nawet nie miał stuprocentowo czystej krwi. Czy to więc możliwe, że z nim rozmawiała? Przecież sam kontakt wzrokowy i fakt, że chodzą na te same zajęcia już powinien być dla niej na swój sposób uwłaczający. Och, sam Charlie miał w nosie takie frazesy. Czystość krwi, dom, pochodzenie... Czy to ma jakiekolwiek znaczenie? Jak ktoś jest świnią to może mieć każdy kolor włosów, może być biedny jak mysz kościelna, z rodzicami półkrwi i to w żaden sposób nie zmieni faktu, że jest świnią. Wystarczy zachowywać się po ludzku i od razu ten świat staje się lepszy. Jak on, teraz. Łaskawie przełamał swoją nieśmiałość wobec niewiast, przytaszczył ją tutaj na własnych rękach, a teraz właśnie kajał się przed pielęgniarką za swoje haniebne słownictwo. Nie do końca zrozumiał jej ripostę, bo była z gatunku tych które miały brzmieć groźnie, a nie do końca sensownie, więc przestał się już odzywać tylko obserwował wszystko swoimi czekoladowymi tęczówkami.
Uważnie słuchał kłamstw Ślizgonki, a także wiedział, że pielęgniarka już wie. A wszystkie myśli Czarliego właśnie krążyły wokół tego jak bardzo zatańczyła na szkolnym regulaminie pani idealna. Dlatego też nie darł się w niebogłosy, że kłamczucha i to obrzydliwa i że Merlinie GDZIE SIĘ PODZIAŁA UCZCIWOŚĆ NA ŚWIECIE?! A miał ochotę to zrobić i chyba był do tego zdolny. W dzieciństwie dość często uciekał, bo nie wszyscy akceptowali jego RYŻOŚĆ. Ciekawe dlaczego!
- Jak trzeba będzie to ją odprowadzę psze pani. Po części czuję się winny zaistniałej sytuacji - powiedział cicho, bo tak naprawdę było. Czuł się winny, że na nią wlazł, tym bardziej czuł się winny, że ją tutaj przyniósł i okazał jej pomocną dłoń. Już wiedział, że nie wyniknie z tego nic dobrego.

//przepraszam, pochłonęły mnie święta i zapomniałam
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Gabinet pielęgniarki - Page 3 QzgSDG8








Gabinet pielęgniarki - Page 3 Empty


PisanieGabinet pielęgniarki - Page 3 Empty Re: Gabinet pielęgniarki  Gabinet pielęgniarki - Page 3 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Gabinet pielęgniarki

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 8Strona 3 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Gabinet pielęgniarki - Page 3 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
pierwsze pietro
 :: 
skrzydło szpitalne
-