W tej sporej klasie, będącej w lochach mieści się około dwudziestu kociołków, na specjalnych palnikach. Zwykle panuje tu dość niska temperatura, co jest szczególnie uciążliwe zimą. Przez brak okien jedyne światło dają tu lampy wiszące na ścianach. W rogu klasy znajduje się gargulec z którego uczniowie mogą czerpać wodę potrzebną do warzenia mikstur. Przy prawej ścianie natomiast mieszczą się gabloty po same brzegi wypchane różnymi składnikami.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - Eliksiry
Wchodzisz do Klasy Eliksirów, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Eliksiry. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znana Ci Sava Raynott oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Riverside. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z eliksirów można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Zidentyfikuj eliksir po składnikach - muchy siatkoskrzydłe, pijawki, ślaz, rdest ptasi, sproszkowany róg dwurożca, skórka boomslanga. (odp - eliksir Wielosokowy) Jakie działanie ma ten eliksir? (na godzinę zmienia osobę, która go wypije, w kogoś innego - kawałek ciała tej osoby musi znaleźć się w wywarze). 2 – Podaj właściwości fizyczne eliksiru Słodkiego Snu. (odp. biały, gęsty, zapach cynamonu) Jak można go podawać? (doustnie, poprzez nasączenie pokarmu lub dolanie do napoju) Jakie są jego skutki? (sen bez snów) 3 – Jak poznać, czy Armortencja jest uwarzona prawidłowo? (odp. blask bijący od wywaru, para unosząca się w charakterystycznych spiralach) Jaki jest zapach Amortencji? (każdy odczuwa go inaczej, woń kojarzona z zapachami, które wydają się dla danej osoby najprzyjemniejsze) 4 – Podaj cztery składniki Eliksiru Skurczającego. (odp. korzonki stokrotek, figi, dżdżownica, śledziona szczura, sok z pijawek) Jakie jest antidotum na ten eliksir? (Wywar Dekompresyjny) Działanie jakiego, innego niż Skurczający, eliksiru niweluje to samo antidotum? (Eliksiru Rozdymającego) 5 – Opisz działanie wywaru Tojadowego i podaj, jaki składnik niszczy działanie eliksiru (odp. działanie - wilkołak podczas przemiany zachowuje świadomość i ludzki umysł; cukier) Przez kogo został wynaleziony? (Damokles Belby) 6 – Ile trwa przyrządzenie Veritaserum? (pełny cykl księżyca) Co to za eliksir? (najsilniejszy eliksir prawdy) Podaj nazwę antidotum. (nazwa antidotum nie jest znana)
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Przyrządź Bełkoczący Napój. 2 – Przyrządź eliksir Młodości. 3 – Przyrządź eliksir Muzyczny. 4 – Pogrupuj składniki według kolejności, w jakiej dodaje się je do eliksiru Ridikuskus. 5 – Ze składników wybierz te, które potrzebne są do uwarzenia eliksiru Gregory'ego. 6 – Przyrządź eliksir Kłopoczący.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - eliksiry:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Sunny pojawiła się na zajęciach piętnaście minut wcześniej. Wiedziała jaka jest nauczycielka więc wolała nie ryzykować. Nie miała ochoty na żadne ujemne punty, opiernicz czy szlaban. Nauczycielka zaczęła ze spokojem tłumaczyć co będą dziś robić, więc SOS z uśmiechem na twarzy wzięła się za zadania. Nagle do klasy zaczęli wchodzić spóźnieni uczniowie. Trochę im współczuła, bo wiedziała że nauczycielka nie powtórzy po raz kolejny tego co mówiła o zadaniach. Z cichutkim westchnieniem wzięła się do pracy. Kiedy mieli dobrać się w pary westchnęła i przeczesała wzrokiem ławki. Widząc jakiegoś ślizgona dosiadła się do niego. Przywitała się po czym wzięła się do pracy. Ostatnio bardzo dużo uczyła się o eliksirach więc ich rozpoznawanie było dla niej zabawne i łatwe. Od razu rozpoznała Amortencję, Zwierciadlany oraz Ridikuskus. Zadowolona z siebie odsunęła się od fiolek i ze spokojem czekała na dalsze polecenia. Miała nadzieję, że Raynott da coś bardziej ekscytującego jako następne zadanie. -Uu, nie za dobrze ci poszło. No ale i tak masz zaliczone. -stwierdziła zerkajac na swojego partnera.
Katherine wiedziała jaką suką jest ich profesorka od eliksirów więc zjawiła się na zajęciach już piętnaście minut przed czasem. Jako iż nudziło się jej to po prostu traktowała pilniczkiem swoje paznokcie, by w razie czego jakieś małpie móc wydrapać nimi oczy. Oczywiście dostrzegła Morticię, która się spóźniła. Posłała jej pełne zdziwienia spojrzenie. Ostatnio za bardzo się opuściła w zajęciach zupełnie tak jakby je olewała. Nie wiedziała czemu się tak dzieje. Zjawiła się wcześniej więc wiedziała co ma robić na zajęciach. Cały poprzedni wieczór spędziła nad książkami. Jednakze zbyt wiele wiedzy na raz nie zawsze służy. Przez to pokręciła jeden wywar. Mimo tego dwa pozostałe odgadła bezproblemowo więc była z siebie zadowolona, a na jej twarzy gościł teraz szeroki uśmiech dumy.
Hope nie miała dziś ochoty na zabawę z eliksirami. Pojawiła się na lekcji bo musiała. No cóż, takie życie. Trzeba pojawiać się na lekcjach. Znała Prof. Raynott i wiedziała, że spóźnialscy mają u niej przekichane tak więc pojawiła się jakieś piętnaście minut przed rozpoczęciem zajęć. Zajęła wolne miejsce z tyłu klasy i czekała na rozpoczęcie i koniec lekcji. W końcu lekcja się zaczęła nauczycielka wytłumaczyła im co dziś będą robić. Słysząc o dobraniu się w pary rozejrzała się po klasie i usiadła obok blond puchonki. Przywitała się i od razu wzięły się do roboty. Nie poszło jej za dobrze, tak jak podejrzewała. Z trzech eliksirów rozpoznała tylko 1. Na szczęście jej partnerka poradziła sobie z pozostałymi dwoma. Po rozpoznaniu każdego eliksiru usiadły wygodnie czekając na następne zadanie, które przydzieli im Prof. Raynott.
Cadan był przygotowany na eliksiry mentalnie. Wiedział że pani profesor ma swoje humorki i jeśli będzie chciała rozpocznie lekcje nawet pół godziny przed czasem. No bez przesady, ale przychodziła czasem wcześniej niż powinna. Tak więc chłopak przyszedł o 15 minut wcześniej. Mógłby zrobić tak jak inne kujony i przed lekcją poczytać podręcznik. Ale przecież on jest ślizgonem, a podręcznik i ślizgon w miejscu publicznym, to się gryzie. Chłopak zajął się patrzeniem na tyłeczki ślicznych uczennic które przechodziły obok. Jak to cudownie że tak dużo ludzi tu jest na studiach. Można popatrzeć na starsze koleżanki. W końcu nadeszła, pani profesor. Która też była całkiem całkiem. Cadan mógł nawet pofantazjować, ale nie długo. Mroźny wzrok nauczycielki zniechęcił go do jakichkolwiek fantazji. Kobita zostawiła ich przed klasą, a oni biedaki musieli czekać. Ale w końcu lekcja się zaczęła. Cadan usiadł gdzieś w środku. Koło jakiejś puchonki, no cóż, innego wyboru nie miał. Sam, nie lubił obcych ludzi. Ale nie widział tutaj żadnego ślizgona z którym miałby temat do rozmów podczas lekcji. Nadszedł czas na pierwsze zadanie. Cadan szybko dał sobie sprawę że trzeba było coś przeczytać. Oczywiście nie przed lekcją, ale w dormitorium mógł coś powtórzyć.
Kostki: 4,1 Partner: Sunny O. Saltzman
Ostatnio zmieniony przez Cadan Muir dnia Pon Lis 02 2015, 17:32, w całości zmieniany 1 raz
Cichy nie ogarniał tejże lekcji kompletnie. Niby miał pisać wypracowanie na kolanie aczkolwiek jedynie się pod swoimi wypocinami podpisał zgrabnie - i już po chwili ciągnął do klasy eliksirów, jasnowłosą boginię. Stara Raynott rzeczywiście miała we krwi ogromne spóźnialstwo; w końcu w Salem nie grzeszyła punktualnością - a tutaj proszę! Ledwie co Quietus zdążył przekroczyć próg klasy, a już został niemalże zaciągnięty do szkolnej ławy. Nie słuchając za bardzo profesorskiego wywodu, wzdrygnął ostentacyjnie swymi ramionami i rozkładając się na szkolnym blacie jakby się szykował co najmniej do zimowego snu - nagle ziewnął potężnie. Z niemałym znudzeniem obserwował również jak po stoliku turlały się równie znudzone co i on; kolorowe fiolki i chcąc nie chcąc podniósł nagle łeb, by spojrzeć na Ces ze swoją typowo skrzywioną miną. - Co my tu robimy na merlina? - wymamrotał niemalże żałośnie do bogini i podpierając się na łokciu, wzniósł oczy w stronę kamiennego sklepienia i po chwili ponownie strzelając oczami na wszystkie strony świata; zwrócił nieco większą uwagę na zakorkowane eliksiry. Bez problemu odgadł praktycznie wszystkie - jedynie szczęśliwego na co dzień Felixa jakimś cudem w pierwszej sekundzie pomylił z kochliwą Amortencją, ale olać to. Poprawił się niemalże odruchowo i pocierając oczy, skrzywił się jeszcze bardziej, gdy tak wysłuchiwał marudzenia nauczycielki. Łeb mu pękał, oczy łzawiły i chcąc nie chcąc, raz po raz ocierał je swoją szatą, przy okazji rzucając złowieszcze spojrzenia w stronę Cesi. - Nigdy. Więcej. Z. Tobą. Nie. Imprezuję. - zawarczał miękko ewidentnie nawiązując do ich cudnego, halloweenowego spotkania i jakby na wspomnienie utraty swej zacnej głowy, machinalnie potarł swój kark.
kostki 1, 3 (4-1) [Cesia]
Ostatnio zmieniony przez Quietus Ettréval dnia Pon Lis 02 2015, 21:47, w całości zmieniany 1 raz
Winnie nie jest dziś specjalnie rozrywkowa. Jest blada i wydaje się być zmęczona. Pałęta się bez celu po Hogwarcie, mechanicznie głaszcząc ciężką kolię ukrytą pod mundurkiem. Od kiedy jej magiczny przedmiot zaczął się rozwijać, Winonie coraz ciężej było się z nim rozstawać. Czuje jakiś niesamowity pociąg do swojego naszyjnika. Jest zaniepokojona, kiedy nie ma go ze sobą. Zastanawia się czy przypadkiem ktoś go już nie ukradł z jej skrytki. Dlatego chodzi z nim na szyi częściej niż powinna, pozwalając mu na wnikanie w coraz głębsze relacje z nią. Przed lekcją, nietypowo jak na nią, siada gdzieś w kącie, niewiele mówiąc. Wyciąga jedną dłoń do przodu, drugą dotyka dekoltu. Próbuje zmienić element swojego ciała, całkowicie skupiona na rzuceniu iluzji. Przychodzi wcześniej, wymigując się od każdego kacem poimprezowym. Ma nadzieję, że wymówka dobrze podziała i każdy uzna, że zwyczajnie przesadziła z ziółkami na ostatniej zabawie. Chce dłuższej poćwiczyć z kolią, w ogóle nie obchodzą ją eliksiry i złości się, że nauczycielka przychodzi tak szybko. Uśmiecha się z satysfakcją, kiedy na jej dłoni pojawia się niewielki pieprzyk, którego wcześniej nie było i wchodzi do sali. Siada gdzieś na końcu i kompletnie nie słucha co mówi profesorka, wpatrzona w swoją rękę, ponownie skupiona na swoim czarnomagicznym przedmiocie. Bełkocze jakieś przywitanie do Cyrusa, który siada obok niej. Wcześniej niemarowo kiwnęła głową do pięknej Ceres, znowu w towarzystwie Cichego, Jest zbyt roztargniona, by skupić się na eliksirach, czy na romansach przyjaciółki, miesza głupio amortencję z felixem. Wzrusza tylko ramionami wciąż z dłonią na naszyjniku.
Wracając nad ranem do zamku szłaś zupełnie beztrosko, nierozważnie wymachując swoim parasolem i zamrażając co piąte drzewo na trasie Hogsmeade - Hogwart, śmiejąc się przy tym jak z najlepszego żartu. Towarzyszył ci Cyrus i Winnie, którzy – choć ledwo trzymali się na nogach, dzielnie wspomagali cię w tworzeniu lodowych rzeźb, które dość szybko traciły swój urok, zmieniając swój stan skupienia. Udało ci się nawet rozgonić typowe dla tutejszej pogody gęste chmury i zdaje się ocalić waszą trójkę przed deszczem. Wkraczając do dormitorium wypiłaś odrobinę swojego ulubionego eliksiru pobudzającego, wzięłaś długą kąpiel i mogłaś stawiać się na zajęciach przed czasem, przygotowana i wypoczęta, mimo, iż na sen poświęciłaś jedynie dwie godziny. - Ozdabiamy klasę – stwierdzasz, a po dłuższym milczeniu dodajesz: - poza tym ktoś musi godnie zaprezentować Salem na eliksirach – któż mógłby to zrobić lepiej, jak nie dwójka mistrzów, porywająca się na szalone eksperymenty znacznie wykraczające poza przeciętną wiedzę? – A jeśli pytasz o zadanie, to nie musisz się specjalnie wysilać, bo mamy rozpoznać, co jest we fiolkach – wyjaśniasz, po czym z rozbawieniem stwierdzasz, iż Quietus wygląda, jakby uleciało z niego życie. Co więcej, ewidentnie dybał na twoje i zaczęłaś zastanawiać się, czy wspólna praca na lekcji była słusznym pomysłem. Cóż za ironia, jeszcze kilka godzin temu sam bawił sie w boga śmierci. - Wczorajszy wieczór był pełen wrażeń, nie rozumiem, dlaczego nie chcesz tego powtarzać – przewracasz oczami, zupełnie tak, jakby nic się nie stało. Może i fizyczne objawy dnia wczorajszego cię nie dopadły, ale moralniak dręczył cię już od kilku godzin. Miałaś nieodparte wrażenie, że uwiesiłaś się na jego szyi na co najmniej pół nocy, i skrycie liczyłaś na to, że nikt tego nie wykalkulował. Z Cichym włącznie. - To nie ja chciałam skracać cię o głowę. Musisz jednak przyznać, że organizacja była wyborna. Chyba mam to zapisane w genach – sprytnie oscylujesz wokół nieistotnych tematów. Quietus najwyraźniej nie był w najlepszej formie, bo pomylił eliksiry, ale tobie udało się je rozpoznać bezbłędnie. Ktoś tu powinien przyznać dziesięć punktów dla Salem. Widząc Winonę spoglądasz na nią porozumiewawczo, po czym unosisz w górę fiolkę ze znajomo wyglądającym eliksirem pobudzającym, a z ruchu twoich warg daje się odczytać pytanie chcesz? Niezawodna z ciebie przyjaciółka.
Może byłem lepiej przygotowany z eliksirów, skoro Salem się w nich specjalizowało? Tak chyba wyłącznie mogę wytłumaczyć mój sukces w rozpoznawaniu mikstur, bo muszę przyznać, nie miałem z tym najmniejszego nawet problemu. Nigdy nie uważałem się za wielkiego mistrza wywarów, ale najwyraźniej drzemał we mnie prawdziwy talent. Co więcej, nie brakowało mi też szczęścia. Słabo znałem plan tej szkoły, więc sporo czasu wcześniej wyszedłem z naszego piętra, by bezbłędnie odnaleźć drogę w podziemiach. Albo przynajmniej mieć zapas czasu na błądzenie jak idiota. Jasne, przydało się, bo chociaż podróż nie zajęła mi tak wiele, to przynajmniej pojawiłem się na miejscu przed tą wściekłą babą, rzucającą piorunami w spóźnialskich. Byłem w parze z Winnie, bo najwyraźniej nasze relacje ponownie były czysto przyjacielskie, a ogółem cały bal puściliśmy w niepamięć. Inaczej mówiąc - totalnie nie narzekałem. Gdzieś w klasie widziałem też Ceres kucharzącą z Cichym, którym to kiwnąłem głową. Pewien siebie i swojego niewiarygodnego sukcesu, huśtałem się na drewnianym stołku, bawiąc się złotym zegarkiem oplatającym mój nadgarstek i co chwila podpowiadając Wins, co powinna robić z tymi miksturami. Widać, średnio byłem pomocny, skoro coś tam pomieszała. Ale chociaż się starałem!
Pary i ich punktacja. Kto nie określił swojej pary ten jest zdany na siebie. Kol Fawley = 1pkt Angelique Rocheleau i Hope Crowe = 2pkt Rasheed Sharker i Ettore Halvorsen = po 2 pkt Morticia Slippery = 1 pkt Rience Hargreaves i Julia Heikonen = po 3 pkt Enzo Halvorsen i Shenae D'Angelo = po 3 pkt Sunny O. Saltzman i Codan Muir = po 3 pkt Katherine Russeau = 2 pkt Quietus Ettreval i Ceres O'Shea = po 3 pkt Winnie Hensley i Cyrus Lynford = po 3 pkt
Punkty domów:
-5 dla Ravenclaw dzięki Rience Hargreaves
Kobieta co jakiś czas przechadzała się i pluła sobie w brodę, że pozwoliła tym nierobom pracować w parach. Wiele osób dzięki temu uratowało skórę, jednak znalazły się i takie, co pociągnęły ze sobą swoich partnerów. Kiedy ich mijała śmiała się niemalże w twarze tych biedaków i nie omieszkała przed całą klasą wyśmiewać ich "umiejętności". Oczywiście kiedy przechodziła obok osób liczących na wiedzę partnerów również minę miała pogardliwą, jednak już nie tak wesołą. W końcu im się udało, prawda? Jednym ruchem różdżki wyczyściła stoły. - Teraz, niech każde z was wyciągnie swój kociołek. Nie dam wam już szansy na ratowanie się wiedzą innych. Pracujecie sami, a gdy złapię kogoś na konsultacji, dom delikwenta straci punkty, a osoba ściągająca ma niezaliczone zadanie. Jasne? - Widząc strach na twarzach uczniów usta nauczycielki wygięły się w uśmiechu. Przeraźliwym i zimnym uśmiechu, który tak często widniał u niej gdy komuś coś nie wychodziło. Wróciła na swoje miejsce i kiedy usiadła spoglądając na klasę z wyższością oznajmiła: - Dzisiaj uwarzycie eliksir Zamraczający. Macie czas do końca lekcji. - Jej twarzy przyjęła w końcu normalny wyraz - poważny i wściekły na wszystko dookoła - kiedy wróciła do swoich zajęć. Uczniowie zaczęli pośpiesznie wykonywać zadanie.
Wszystkie osoby, które mają w kuferku 8 pkt i więcej z eliksirów mogą przerzucić PIERWSZĄ kostkę raz.
Kostki dla osób z 1pkt:
1, 3 - Trzeba było się zrehabilitować, dlatego przyłożyłeś się do warzenia eliksiru tak mocno, że uśmiech sam wpłynął na twoją twarz. Jesteś zadowolony z efektu i na pewno wykonasz zadanie wedle oczekiwań profesorki! Chyba, że nie starczy Ci na to czasu, a wtedy będziesz w kropce. Na twoje nieszczęście, byłeś tak zadowolony z efektów, że nie zauważyłeś końca lekcji. Może następnym razem? 2, 4, 6 - Przecież tyle razy warzyłeś ten eliksir w domu, że co mogłoby pójść nie tak? Jeszcze fakt, że siedzisz obok prawdziwego mózgu, powinien Ci dopomóc. Nie zważając na groźbę nauczycielki pytasz się kolegi/koleżanki o instrukcję. Rzuć dodatkową kostką: Parzyste - Niestety jesteś za głośno i -5 pkt ląduje na twoim koncie. Nieparzyste - Byłeś na tyle cicho, że udało Ci się ściągnąć. Niestety eliksir wyszedł Ci przeciętny i nie zarobiłeś żadnych punktów. 5 - Czas na rehabilitacje! Pełna mobilizacja i uwaga skupiona na warzeniu. Wszystkie odgłosy klasy wyciszone, a prośby innych o pomoc zupełnie ignorowane. Teraz liczył się tylko eliksir. Opłaciło Ci się to! Za zapał i wynik dostajesz +1pkt do Kuferka.
Kostki dla osób z 2 pkt:
4,5 - Pewny siebie nie przykładasz się specjalnie do warzenia eliksiru. Wrzucasz do kociołka wszystko co popadnie, jednak nie jest to zbyt dobra taktyka. Poniewczasie orientujesz się, że substancja wewnątrz naczynia żyje własnym życiem, a gdy uświadamiasz sobie swoją ignorancję kociołek wybucha. Ty jesteś cały w sadzy, dostajesz -1 pkt do kuferka i musisz kupić nowy kociołek. Nie zapomnij uregulować należności w odpowiednim temacie.
6,3 - Zdążyłeś na czas uwarzyć swój eliksir, jednak nie był wystarczająco dobry, żebyś mógł się chwalić swoimi umiejętnościami. Uwarzyłeś go jednak sam i dzięki temu masz satysfakcję i zapał do dalszej nauki! Fajnie nie? Poza tym podczas szukania ingrediencji znalazłeś Bezoar. Na pewno Ci się kiedyś przyda więc wkładasz go pośpiesznie do kieszeni.
1,2 - Pewnie zazdrościsz innym swoim kolegom i koleżankom, którzy błyszczą na tej lekcji, a spojrzenie profesorki w ich stronę jest mniej nienawistne niż zazwyczaj. Próbujesz więc się dowiedzieć jak oni to robią. Rzuć ponownie kostką: Nieparzysta - Chętnie Ci pomagają, a nauczycielka niczego nie zauważa. Uznaje, że się przyłożyłeś bo wyszedł Ci na prawdę dobry eliksir. Dostajesz +1 pkt do kuferka. Parzysta - Niestety, kiedy akurat się pytałeś o kolejność rzucania składników, obok przechodziła Raynott. -5pkt dla twojego domu na pewno da Ci do myślenia.
Kostki dla osób z 3 pkt:
6,3,1 - Zabłysłeś i myślałeś, że i teraz pójdzie Ci łatwo bez żadnego wysiłku. Wolałeś szczycić się dookoła, jaki to fajny nie jesteś, że inni mogą pozazdrościć Ci umiejętności. Słysząc twoje przechwałki Raynott podeszła do Ciebie z nadzieją, że ściągałeś. Rzuć kostką: Parzyste - Nie udało Ci się udowodnić, że dobrze Ci idzie i nie potrzebujesz pomocy. Z dziką satysfakcją Sava odchodzi od Ciebie zostawiając Cię z pustym kociołkiem i minusowymi punktami dla domu. Nieparzyste - Na szczęście miałeś już gotowy eliksir i wystarczyło tylko pokazać jej wynik. Z niechęcią Sava przyznaje Tobie rację i odchodzi znęcać się nad innymi uczniami. 2,4,5 - Wszystko szło po twojej myśli. Nie chciałeś błyskać, ale też przyłożyłeś się do roboty. Zasłużyłeś na pochwałę - jaka by ona nie była - i zwolnienie z reszty lekcji. Wychodząc z klasy znajdujesz na ziemi bezpańskie fiolki. Rzuć kostką, a ilość oczek oznacza znalezione naczynka.
Kol na znak wyjęcia kociołka, schylił się pod stół gdzie obok jego torby był kociołek. Postawił go na palniku i zaczął powoli przygotowywać składniki na eliksir. Był bardzo skupiony i zmobilizowany do uwarzenia go najlepiej jak potrafił, w końcu wymyślił niedawno swój własny eliksir "Lewitacji". Podczas warzenia miał lekkie zawahanie czy nie zaryzykować i spytać kolegę o pomoc, ale postawił na intuicję i mu się poszczęściło!
Warzenie - 1, 5
Wycinek z regulaminu:
Post fabularny powinien mieć minimum 5 linijek długości
Dobrze jest wziąć poprawkę na to, że 5 linijek w okienku odpowiedzi zwykle nie przekłada się na tekst po wysłaniu.
Szło jej całkiem dobrze, więc nie musiała się o nic martwić. Kolejne zadanie to ważenie eliksiru zamraczającego. Sunny kiedyś o nim czytała więc powinna co nie co pamiętać. No jak się okazało wszystko poszło jej dobrze. Kolejność składników była dobra jak i cała reszta. Nie chciała się przechwalać, ze jest super wybitna z eliksirów bo nie była. Po prostu dużo czytała i nie chciała mieć złych ocen dlatego starała się jak mogła. Kiedy Profesorka sprawdziła eliksir okazało się, ze był dobry. Dostała pochwałę a w nagrodę została zwolniona z dalszej części lekcji. Sunny wstała i wzięła swoją torbę po czym wyszła z klasy. Znalazła na ziemi puste fiolki co ją jeszcze bardziej ucieszyło. Było ich 5! To chyba był jej szczęśliwy dzień.
Nie za dobrze poradziła sobie z rozpoznawaniem eliksirów, ale jej partnerka pomogła, więc nie było żadnego problemu z zaliczeniem zadania. Teraz mieli uwarzyć eliksir co ją dośc zainteresowało, więc przyłożyła sie do zadania. Nie miała z nim żadnego problemu, wszystko szło jej bardzo dobrze. Tak wiec zaliczyła ważenie bardzo dobrze. Profesorka nawet ją pochwaliła. Nie ważne jak byle to by była pochwała na swój sposób. Okazało się też, ze może wyjść wcześniej z lekcji. Wzięła swoją torbę i wyszła. Po drodze znalazła jeszcze dwie bezpańskie fiołki. Na twarzy Hope od razu pojawił sie ten dziwny uśmiech. Czyżby to był jej szczęśliwy dzień? Możliwe, możliwe. Znalazła fiolki, poszło jej bardzo dobrze na eliksirach. Czego chcieć więcej? Podniosła je i schowała do torby po czym zniknęła za rogiem.
Przechyliła głowę na bok, spoglądając z boku na chłopaka z Salem. Cyrus, bo tak się chyba nazywał ten gościu, był przez nią chyba kojarzony, o ile się nie myliła. Historia z różdżką najpewniej? Mogła się tylko domyślać. Wszyscy przyjezdni wyglądali dla niej podobnie. Oparła się wygodniej na biurku, wspierając podbródek na ręce i szturchnęła Enzo, patrząc na niego jakoś tak… wyczekująco. — Znasz tego gościa tam? Wskazała głową Cyrusa, trochę niby zainteresowana, ale bardziej chyba bez przekonania. Spodziewała się, ze były przyjezdny być może poczuje jakąś więź z nowymi przyjezdnymi. Albo po prostu chciała zagadać, żeby odwlec moment robienia eliksiru. Zamilkła jednak widząc jak przypatruje się im Sava. Wolałaby nie być posądzona o ściąganie. Dlatego podsunęła sobie swój kociołek, bardzo powoli próbując sobie przypomnieć treść instrukcji do warzenia Eliksiru Zamraczającego. Już zajęta tą czynnością, konspiracyjnie pochyliła się nad ramieniem Halvorsena, chcąc jakoś bardzo zawile spytać, od czego powinna zacząć pracę, ufając jego zdolnościom do eliksirów bardziej niż swoim. Niestety, profesorka czuwała, więc tylko oparła się podbródkiem na ramieniu krukona, chrząknęła cicho, burknęła coś niewyraźnie i wróciła do pracy. — Widzisz blondyna obok ślicznej ślizgonki? To Rience — rzuciła nagle do Enzo, próbując rozwiać jego wątpliwości co do jej relacji z chłopakiem. Skoro otaczał się samymi dziewczynami, Halvorsen nie musiał się o nic martwić. W gruncie rzeczy Shenae krukona z żadną dziewczyną w damsko-męskich relacjach nie widywała. Nie zdziwiłaby się gdyby był homoseksualny. Ukrywając na przykład swoją orientację za wrodzonym magnetyzmem, z którego zawsze szybko się wycofywał, a przecież w bardzo prosty sposób mógł go wykorzystać wobec każdej dziewczyny — obok niego siedzi Julia Heikkonen. Najlepszy obrońca, jakiego SLytherin kiedykolwiek posiadał. W dalszej części rozmowy musiała się już skupić na pracy na lekcji. Jako, ze wykonała ją niemalże machinalnie, bez wpływu chaotycznych myśli, które zwykle próbowała uporządkować zamiast zdać się na instynkt, tym razem eliksir jej wyszedł. Opuściła więc salę według zaleceń Savy, po drodze znajdując nawet dwie puste fiolki po eliksirach. Mogły się przydać, więc zgarnęła ja do torby. Przed salą poczekała jeszcze tylko na Enzo. Jak już tu razem przyszli to mogli razem wyjść.
Kostka I: 6, przerzut --> 4 Kostka II: 2
zt
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Fascynująca lekcja, naprawdę. Sharker czuł się jak na grzybobraniu i być może właśnie dlatego nie okazywał jakiegoś specjalnego zainteresowania ani zgadywaniem eliksirów, ani zimnymi spojrzeniami Snape’a w spódnicy, ani już tym bardziej warzeniem eliksiru zamraczającego. Tym bardziej już, ze jego partner wydawał się być równie porwany magią chwili, et cetera. Ślizgon wziął po prostu swoje składniki z zamiarem jak najszybszego uporania się z zadaniem i trochę olał sprawę. Wrzucanie wszystkiego w zupełnie przypadkowej kolejności nie mogło skończyć się dobrze ani dla wywaru, ani już tym bardziej dla jego reputacji eliksirowara. Wszystko mógł zawsze zrzucić na ten głupi monokl i właśnie tak robił, nie zastanawiając się nawet przez chwilę. Pomstował sobie radośnie na konieczność użerania się z tajemnymi głupotami Salemczyków, a kiedy rozwalił kociołek to tylko zaklął (patriotycznie, bo i po szwedzku), po czym się zawinął, pewnie po to, aby zakupić nowy.
Kostka: 4, żeby było ciekawiej, przerzucone na 4 :lubie:
Pierwsze zadanie zawaliła po całości, już nawet nie chciała nic komentować. Nauczycielka swoim spojrzeniem i pogardą wręcz wymalowaną na twarzy doskonale robiła to za nią. Słowa nie były potrzebne. Wiedziała, że pani Raynott była surową, wymagającą kobietą. Poza tym lubiła okazywać uczniom negatywne emocje i okazywać pogardę. Morticia miała szacunek do tej kobiety, ale mogła być chociaż odrobinkę milsza. Wtedy o wiele lepiej spędzałoby się czas na jej lekcjach. Pora na następne zadanie, dziewczyna westchnęła i wysłuchała nauczycielki. Eliksir zamraczający? Przecież już go robiłam! - Pomyślała zadowolona. Umiała go zrobić, to było wręcz banalne. Tym razem nie może oblać tego zadania, po prostu nie. Dziewczyna skupiła się na przepisie, starała się nie zwracać uwagi na osoby z którymi znajdowała się w klasie, ani na nich, ani na nauczycielce. Powrzucała wszystkie składniki to wcześniej wyciągniętego kociołka i je wymieszała. Gdy już skończyła, była z siebie dumna. Okazało się, że eliksir wyszedł taki, jak powinien. Gdy już wszystko posprzątała, udała się do wyjścia, rzucając do nauczycielki "do widzenia".
Enzo wydawał się być trochę… rozproszony, a to wszystko dlatego, że skupiła jego uwagę na jasnowłosym chłopaku, siedzącym z równie jasnowłosą dziewczyną. - Śliczna Ślizgonka? - powtórzył głupio, lustrując Heikkonen takim spojrzeniem, jakby była klaczą na targu. Miał trochę odmienne zdanie, ale był bardzo niepewien tego czy powinien je wygłaszać, czy może zachować dla siebie. On po prostu nie lubił blondynek. Abstrahując od złośliwości związanych z ich inteligencją, Enzo zdecydowanie lepiej patrzyło się na czarnowłosą czuprynę Shenae. Kiedy zaś skierował spojrzenie na Rienca to faktycznie, szybko zauważył, że było w nim coś… dziwnego. Paradoksalnie wydawał się być najbardziej interesującą osobą w pomieszczeniu, chociaż Enzo był przecież tak bardzo hetero, że nawet nie pomyślałby o czymś romantycznym względem niego, a mimo wszystko potrafił bardzo dobrze przykuwać uwagę. Potem zaś przypomniał sobie słowa Shenae, którymi uraczyła go na mądrymdrzewie. - Więcej powodów przy Ślizgonce, tak? - przypomniał jej jej własne słowa i właśnie wtedy Sava go dopadła. Nagle ni z tego ni z owego zarzuciła mu ściąganie, a Enzo, jak to Enzo, nawet jeśli coś potrafił to za żadne skarby nie zamierzał tego udowadniać pod przymusem. Zmarszczył po prostu czoło, a jego mina wskazywała na to, że zaraz uderzy Raynott i na tym skończy się całą sytuacja. Mimo, że ręce mu się trzęsły, powstrzymał się od komentarza, ale nie mógłby nazywać się prawdziwie temperamentnym Hiszpanem, gdyby pozostawił tę sytuację bez odzewu. Kiedy przechodził koło swojej ławki, wychodząc strącił swój pusty kociołek, najwyraźniej w reakcji na rosnącą w nim frustrację, albo może w akcie zemsty za maltretowanie go takimi durnotami. Nie obchodziło go to, że może właśnie prosi się o szlaban i po prostu wyszedł, wściekły jak jasna cholera, bez słowa dołączając do Shenae. - To była ostatnia lekcja eliksirów, na którą poszedłem w tym roku. - mruknął do Krukonki, a potem Sava siłą rzeczy wyleciała mu z głowy.
Cóż, Riencowi nie wydawało się, aby musiał naprawiać relacje z Julką. To, że ona w tym momencie tak myślała pewnie byłoby dla niego nieco krzywdzące, gdyby tylko w jakiś sposób potrafił czytać w jej myślach, jednakże, jako że po prostu legilimentą nigdy nie został, uśmiechnął się po prostu do niej, kiedy podziękowała mu za rozpoznanie eliksirów. - To nic takiego. - odpowiedział, zresztą zgodnie z prawdą. O ile Hargreaves nie był pewien tego, co chce robić po skończeniu szkoły, tak wiedział tyle, że będzie to musiało być związane z warzeniem mikstur… a jeśli nie to może załapie się gdzieś do Ministerstwa Magii? Pójście szlakiem rozpoznanym już przez matkę nie wydawało mu się specjalnie prostym posunięciem, a jednocześnie okazywało się na tyle bezpieczne, aby chciał spróbować. No ten, w każdym razie, tak wracając do zajęć. Kiedy przyszło im warzyć samodzielnie eliksir zamaczający, Rience uśmiechnął się smutno do Juli, bo i tym razem na pewno nie będzie mógł jej pomóc, jeśli zacznie jej słabo iść. - W razie czego spróbuj robić to co ja. - zasugerował, będąc na tyle pewnym siebie, aby wierzyć w swój sukces, ale potem już się nie odzywał, widząc jak przerośnięta nietoperzyca kręci się po klasie. Udało mu się stworzyć bardzo dobry eliksir, więc kiedy przed czasem wyrywał się z klasy, klepnął lekko Heikkonen po ramieniu, żegnając się z nią. Tuż przed wyjściem zgarnął też dwie fiolki i to by było na tyle.
Cadan co prawda nie czytał nic przed lekcją, ale jakaś wiedza mu pozostała. To też dzięki partnerce która mu pomogła. Oczywiście ślizgon nie miał zamiaru dziękować jakiejś marnej puchonce. Jak również nie chciał korzystać z jej pomocy w dalszej części zadania. Chłopak nie bał się nauczycielki. Nie miał takiego powodu. Dobrze mu szło, nawet z przedmiotami których nie lubił. A gdy szło mu gorzej, to brał się do roboty żeby następnym razem było lepiej. Można o nim mówić co się chce, ale nie da się zaprzeczyć że jak się za coś uweźmie, to dojdzie do celu po trupach. Tak jak teraz, skorzystał z faktu że dziewczyna umiała więcej niż on. Jednak to go nie usatysfakcjonowało. Chciał zrobić coś sam, za pomocą swojej wiedzy. Na szczęście praktyka szła mu lepiej niż teoria. Nie potrzebował niczyjej pomocy. Wziął się w garść i zrobił eliksir jak należy. Nauczycielka była zadowolona i w dodatku zwolniła go z reszty lekcji. No i tak ma być. Na dodatek wychodząc z sali znalazł dwie fiolki. Czemu by ich nie wziąć? Zawsze to jakaś nagroda. Tak więc Cadan pewny siebie ruszył na kolejne zajęcia.
Jakiż ja dziś byłem błyskotliwy w tych eliksirach. Albo robiliśmy mikstury, które w Salem przerabialiśmy we wcześniejszych klasach, albo ćwiczenia przy regularnym warzeniu pobudzającego dały mi dobrą praktykę, albo po prostu miałem niesłychane szczęście. Tak czy siak, to na pewno był mój dzień. Swój wywar robiłem tak jak zwykle. Jasne, elegancko wszystko kroiłem, pięknie wrzucałem do kociołka i zgodnie mieszałem. Ale prawdę powiedziawszy nie spodziewałem się aż tak dobrych wyników. Niemniej jednak, płyn był doskonały. Nauczyciel też to musiał zauważyć, bo mnie pięknie pochwalił i zwolnił z reszty lekcji. Im mniej siedzenia w tych więziennych lochach, tym lepiej dla mnie. Rzuciłem do Wins klasyczne "powodzenia", zerkając przez jej ramię na to, co próbowała ugotować, a następnie pokrzepiająco ją klepiąc. Swoją drogą, tak przy tym krojeniu przypomniałem sobie o swoim przedmiocie, którym to wypadałoby spróbować coś zdziałać. To też z planem na resztę dnia, skierowałem się w stronę salemowskich pokoi.
Trzymajcie ją serio, tak już ją nosiło, że miała ochotę przypierzyć Raynott, gdyby to nie była lekcja... Właśnie, może dlatego nie chodziła na eliksiry? Chociaż ich nauczyciel na pewno nie był taki przejebany jak ten babuch z Salem, niech sobie wraca uczyć gruzy. Nie miała zamiaru więcej przychodzić na jej lekcje, jeszcze po którejś z kolei naprawdę by nie wytrzymała, dla lepszego efektu przyniosłaby jakąś nieużywaną deskorolkę. Przez to na pewno zakończyłaby przedwcześnie edukacje, ale jak najbardziej by się to opłacało. Póki co postanowiła zająć się tym no... warzeniem eliksiru. - Wiedźma pewnie uzna to za ściąganie, nie żeby mnie to obchodziło, może być nawet zabawnie - powiedziała cicho do Rienca i rzuciła spojrzenie zabójcy z stronę Savy - Ja bym uwarzyła eliksir rozdymający i w nią rzuciła, niech sobie tu wisi aż do odbudowania Salem, bo mam nadzieję, że wtedy zniknie z Hogwartu albo ja się tym zajmę - dodała w ostatniej w chwili, tajniacko, bo do jego ucha i co teraz masz radary w uszach nietopeczyco? Oddaliła się zajmując się swoim kociołkiem, nie rozpisując się za dużo nad tym procesem po prostu jakimś cudem jej się udało. Nie odzywała się jednak, za to ucieszyła się z tego, że może już sobie iść, po drodze znalazła jeszcze coś co zdecydowanie jej się przyda do jej planu. Kilka fiolek leżało sobie od tak, no idealnie. Wzięła z pięć i pożegnawszy się ze znajomymi z tajemniczym uśmieszkiem wyszła z klasy. Nari.
Jak Quiet odpisze, to wyedytuję, albo dodam jeszcze raz czy coś ♥
Dziwiło cię, że tak niewielu Salemczykków pojawiło się na zajęciach. W końcu podobno ów dziedzina była konikiem waszej szkoły, ale kto wie, może poszedł z dymem wraz z murami Salem? Uwarzenie eliksiru było dla ciebie mniej więcej tak skomplikowanym zadaniem, jakim dla mugoli było parzenie herbaty. Dość szybko uwinęłaś się z miksturą, przez co nauczycielka chyba doszła do błędnego wniosku, iż się obijasz (bo z pewnością nie miałaś zamiaru nikomu chwalić się czymś, co dla ciebie nie było szczególnym osiągnięciem). Nie ukrywając złości zajrzała w twój kociołek, a nie mając się do czego przyczepić odeszła równie szybko, jak się pojawiła. Ty przecież nigdy nie pozwalałaś sobie na błędy.
- Ostatnio mam aż nadmiar wrażeń, Cerrrres. - zawarczał z pokrętną miną i obserwując kątem oka, druzgocąco niemiłą panią profesor; co jakiś czas łypał i głaskał palcem jedną z fiolek o złocistej barwie. Trochę szczęścia każdemu, by się przydało - a skoro było ono dosłownie na wyciągnięcie jego ręki, to czemuż nie miałby go spożytkować? Z namysłem więc przygryzł dolną wargę i przekrzywił łeb do boku, niemalże kładąc się płową czupryną na ramieniu bogini. Dostrzegając, że nieopodal ich ławki zasiedli w zgranym duecie Wins razem z Cyrusem, machinalnie uniósł lekko dłoń ponad ławkę i koniuszkami palców pozdrowił dwójkę salemczyków. Dopiero słysząc, cóż takiego znamienitego mają uwarzyć, ponownie się podniósł do pionu i wyginając wargi w ewidentnie znudzoną minę, skrzywił się mimowolnie. - Nuuuudy. Pewnie mamy ten eliksir uwarzyć dla tej koszmarnej baby. Już mógłbym jej antydepresanty zmiksować. - stwierdziwszy lekko; pięknie podsumował całą lekcję do jasnowłosej istoty i uśmiechnął się odrobinę złośliwie - czyli zadarł w równie pięknym uśmiechu, kącik swych ust do góry. W trakcie przygotowywania wywaru, oczywiście, że psioczył na nauczycielkę pod nosem. Na swój koszmarny ból głowy także - ale bez przesady! Nic go nie powstrzyma od prawidłowo wykonanego eliksiru. Toteż gdy wyczuł nad swoją dobrą duszą; kolejną dość nieprzyjazną, która przybrała formę pani profesor; wywindował do góry brew i leniwie ukazał jej zawartość swojego kociołka. Chyba musieli razem z Ceśką porządnie ją zdenerwować gdyż jak przystało na pięknych i zdolnych; obydwoje mieli miksturę wykonaną bezbłędnie. Dlatego, gdy nietoperzyca odeszła; Quietus ponownie wbił swe błyszczące ślepia w fiolki leżące przed nim i z pewną nostalgią w swym głosie, westchnął naraz przekornie i trącił delikatnie łokciem Ceśkę w ramię. - Chyba zabiorę felixa ze sobą. Obawiam się, że się właśnie do niego przywiązałem. - ogłosił śmiertelnie poważnym szeptem swoją decyzję i zaciskając kościste palce na kruchych fiolkach, zmarszczył lekko czoło. Zakosić felixa i Ceście czy też nie? 2:0 dla Ettrévala i O'shea; kostki 3,5
Katherine Russeau
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : kolczyk w języku i pępku, blizna na dłoni od noża, tatuaż jaszczurka na łydce
Nie podobało się jej to, że Morticia siedziała osobno. Za kogo się ona do cholery uważała? Uznała, że porozmawia z nią po lekcjach. Standardowo nikt się do niej nie odzywał. Tylko kilku chłopaków raczyło ją powitać uśmiechem. Na co odwdzięczyła się im tym samym, ale w stosunku do innych osób słała tylko nienawistne spojrzenia. Cholernie zazdrościła innym swoim kolegom i koleżankom, którzy błyszczeli na tej lekcji, a spojrzenie profesorki w ich stronę było mniej nienawistne niż zazwyczaj. Próbowała odkryć jak oni to robią, a jednocześnie nie podpaść nikomu. Mistrz z eliksirów był z niej taki, niczym z picasso kucharz. Przysiadła się do tych miłych chłopaków, którzy od początku lekcji byli do niej pozytywnie nastawieni. Dzięki temu, że ona była dla nich miła i zgodziła się zrobić sobie z nimi zdjęcie na wizzbooka, chętnie pomogli jej z eliksirem, a nauczycielka niczego nie zauważyła. Uznała, że Kat się przyłożyła, bo wyszedł jej naprawdę dobry eliksir. Na twarzy Ślizgonki błyszczał teraz szeroki uśmiech pełen dumy i wyższości. Można? Można być najlepszym. Następnego dnia pewnie jej zdjęcia wylądują na wizzbooku, no ale miały swoją wartość, o tak.
Wzór: Imię i Nazwisko ucznia [ ] punkty do kuferka [ ] dodatkowe Screen z lenistwa
Sava przechadzała się po klasie i ku swojemu nieprzemiennemu wstrętowi do uczniów musiała przyznać, że tej klasie eliksiry nawet powychodziły. Wędrowała pomiędzy stolikami przyglądając się temu, jak radzą sobie te imitacje czarodziejów i śmiejąc się przy tym pod nosem. Jej satysfakcja, kiedy odsyłała uczniów z klasy z pustymi kociołkami była za każdym razem większa i tym bardziej przerażająca. Kilku uczniów udało jej się przyłapać na ściąganiu, jednak wielu z nich zrobiło to tak znakomicie, że jeśli w naukę włożyliby choć odrobinę tego zapału co do ściągania, zostaliby cenionymi czarodziejami. Niestety bez przyłapania nikogo na gorącym uczynku, pani profesor miała związane ręce. Na szczęście nie musiała długo czekać, żeby móc się wyżyć na uczniu i sypnąć kilkoma minusami. Akurat kiedy była za plecami pana Ettrévala ten zaczął się zachowywać, jakby chciał innym pokazać, że ma zasady w pewnym ciemnym i odległym miejscu. Stojąc tak za chłopakiem Raynott obserwowała i słuchała co też on wyprawia. Nie podobało jej się to, że owe fiolki zostawiła z zawartością, jednak tak bardzo jej się nie chciało tu być, że mogła przeoczyć jedną. - Jak widać nasz przedstawiciel uczniów przyjezdnych pracuje na opinię nieroba. Nie dość, że chciał pan przywłaszczyć sobie cudzą własność, Ettréval, to jeszcze jest pan na tyle tępy, że pomimo moich wyjaśnień, myli pan Amortencję z Felixem. Do fiolki wrzuciłam włosy woźnego. Chciałabym zobaczyć, jak zamiast niesamowitego farta, zakochuje się pan bez pamięci w naszym konserwatorze powierzchni płaskich. Minus DZIESIĘĆ punktów dla uczniów Przyjezdnych, za próbę kradzieży i wybitną ignorancję. Nie dając możliwości wykłócania się Raynott sprzątnęła wszystko ze stolika Quietusa i wywaliła go z klasy. Resztę lekcji spędziła przy swoim biurku, a gdy czas lekcji się skończył, wzięła fiolki od pozostałych po czym ostatnia opuściła klasę.
z.t
Osoby, które posiadają opis "brak drugiego postu" powinny napisać go do niedzieli 15.11.2015. W przeciwnym razie lekcja nie zostanie zaliczona. Proszę nie iść w ślady Quietusa i nie kraść niczego, bo będą konsekwencje.
Nadeszła pora na następną część lekcji, a tym razem mieli coś zrobić samemu. No świetnie, tyle, że on wcale nie był taki pewny tego, że teraz coś mu się uda. Jakoś nie starał się zapamiętywać tych wszystkich receptur, tym bardziej na eliksir zamraczający. Tak więc porażka raczej była tu najbardziej przewidywanym zakończeniem lekcji. No i jeszcze opierdol od nauczycielki, która chyba wszystkim nie bardzo pasowała. Jemu jej zachowanie było całkowicie obojętne, obchodziło go jedynie to, aby bez przypału opuścić tą salę. Zaczął więc warzyć, nie do końca wiedząc co robi. W czasie który im dano nawet udało mu się coś zmajstrować, ktoś, bo raczej nie on, potwierdził, że jest to to czego potrzebował. Zdziwił się bardzo i raczej nie zamierzał zbytnio chwalić się tym co zrobił, w ogóle chyba nie lubił tego robić. Nie wiedząc czemu podczas wykonywania zadania znalazł bezoar i jeszcze bardziej się sobie dziwiąc zabrał go ze sobą, po wszystkim opuścił klasę zastanawiając się co może z nim zrobić.
Podnosi głowę do góry, kiedy Ceres proponuje jej eliksir pobudzający. Kręci anemicznie głową, pokazując coś, że wszystko w porządku, po czym dalej bardziej zajmuje się swoim naszyjnikiem, a nie eliksirami. Całe szczęście okazało się, że Cy ogarnia znacznie bardziej niż ona. Winona robi wszystko tak jak jej podpowiada, aż sama niedowierza ich szczęściu. Po chwili profesorka rozdziela ich i Hensley jest zmuszona pracować sama. Rzuca tylko ponure spojrzenie w stronę Cyrusa i samotnie zajmuje się swoim eliksirem. Na dodatek jej dobra passa dalej trwa! Może to dlatego, że sama jest jak zamroczona. Co jakiś czas dotyka swojego ciężkiego naszyjnika. Czuje dziwaczne wibracje w powietrzu i rozgląda się szybko po klasie. Niemrawo kiwa głową, kiedy Cy zerka jej przez ramię, czy życzy uprzejmie powodzenia. Może to ten czarnomagiczny przedmiot sprawia, że Hensley zostaje dla odmiany Królową Eliksirów. Wszystko idzie jej bezbłędnie. Na dodatek wychodząc z klasy znajduje jakieś bezpańskie fiolki. Zbiera je spokojnie i wychodzi zadowolona z siebie z sali.