Trawa na łące była nieco dłuższa niż w innych miejscach na błoniach. Poza tym było tu więcej kwiatów, głównie stokrotek. Na środku rosło duże drzewo, z długimi grubymi gałęziami. Miejsce te było mało oblegane przez uczniów, więc jeśli ktoś chciał w spokoju poczytać książkę czy po prostu odpocząć od kłótni i hałasów w szkole, było to idealne miejsce, a o zachodzie i wschodzie słońca wręcz wymarzone, dla zakochanych par.
Autor
Wiadomość
Christopher Walsh
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Może gdyby wiedział, że jednak uczniowie go lubią, że podoba im się, kiedy coś im opowiada i to, jaki jest... Może wtedy rozważyłby faktycznie zostanie nauczycielem, ale na razie jakoś tego nie widział, jakoś nie umiał tego sobie wyobrazić, miał wrażenie, że po prostu by sobie nie poradził, a jego nikt by nie słuchał. Oczywiście, to był swoisty brak wiary we własne zdolności, na własne możliwości, na to wszystko, w czym był dobry. Już kilka osób pytało go w końcu o to, czy nie chciałby zrobić kursu nauczycielskiego, a on z jakiegoś powodu zapierał się i uważał, że nie ma to najmniejszego sensu. To było pewnie z jego strony co najmniej śmieszne i nie powinien tak postępować, ale znowu - nie umiał się jeszcze przełamać, niestety. Nim jeszcze pojawiła się Yuuko, Christopher całkiem niespodziewanie dostrzegł kolorową pisankę, która kryła się pomiędzy workami ze świeżą ziemią. Skąd się tam wzięła i jak do tego doszło, nie miał bladego pojęcia, ale tak naprawdę jakoś go to nie obchodziło. Podobało mu się coraz bardziej to, jak wyglądają te święta, a skoro mógł znajdować takie małe przyjemności, to czemu miałby z nich nie korzystać? Uniósł pisankę i umieścił ją po prostu w bezpiecznym miejscu, by przypadkiem się nie potłukła, była w końcu naprawdę ładna i nie było powodu, żeby ją w jakikolwiek sposób stracić. Zaraz potem pojawiła się Yuuko, która zdawała się być naprawdę zadowolona, a to go dość mocno cieszyło. Uśmiechnął się do niej lekko na powitanie. - Dzień dobry - odparł zaraz i pokiwał z zadowoleniem głową, kiedy dostrzegł, że dziewczyna ubrała się raczej na roboczo, bo naprawdę zamierzali się dzisiaj brudzić ziemią, nie chciał więc co chwila zatrzymywać się tylko po to, by oczyszczać spodnie albo robić coś równie absurdalnego. - Zobacz, tutaj mam rozsadniki z ziołami. Większość z nich potrzebna jest profesor Whitehorn, więc jestem pewien, że je rozpoznasz. Zacznijmy od małego sprawdzianu - powiedział prosto i podprowadził Yuuko do miejsca, gdzie znajdowały się niewielkie skrzynki, w których z kolei znajdowały się małe pojemniki z ziemią, z której wyrastały pojedyncze, niezbyt wielkie łodyżki. Była tutaj pokrzywa, rumianek, szałwia, ślaz i tojad. Były też inne rośliny, którymi mogliby się zająć, ale ostatecznie - od czegoś trzeba było zaczynać, prawda? Najpierw coś małego, potem mogli przechodzić do penduli, czy omawiania, czym dokładnie jest krylica. Chciał sprawdzić, na ile dziewczyna sobie poradzi z rozpoznawaniem tych prostych ziół, a sądził, że raczej dobrze, a później zamierzał pokazać jej, jak dokładnie je sadzić i w jakich odległościach, jaką dobrać do nich ziemię, gdzie je ustawić. To były naprawdę istotne rzeczy, a często na lekcjach o tym się akurat nie wspominało.
______________________
After all these years you still don't know The things that make you
beautiful
Olivia Callahan
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Celtycka noc była dla Olivii bardzo ważnym wydarzeniem, z czego najbardziej - już za młodych lat - upodobała sobie plecienie wianków z kwiatów. Nic więc dziwnego, że zaraz po zjedzonym śniadaniu postanowiła udać się na błonia oraz jednej z cieplarni, w której wiedziała, że ich gajowy hoduje na tę specjalną noc kwiaty. Zmierzała w tym roku stworzyć aż trzy wianki, z czego jeden zamierzała zachować dla siebie, a pozostałe dwa wysłać dwóm uroczym chłopcom - Russellowi oraz Maxowi. Z wielkim uśmiechem na ustach oraz koszem na swoje zdobycze ruszyła od razu na poszukiwania. Nie była do końca pewna, które kwiaty powinny znaleźć się w jej wianku, gdyż symbolika każdego była wyjątkowa, a ona sama nie bardzo potrafiła się zdecydować, w dodatku w oczach każdego chłopaka oraz swoich własnych dostrzec można było zupełnie inne cechy, nawet jeśli ostatecznie wszystkie łączyła jej osoba. Westchnęła przyglądając się z uwagą każdemu z kwiatów, była pod wrażeniem ich piękna. Do każdego przytykała nos pozwalając sobie na chwilę głębszego oddechu powietrzem wypełnionym wonią kwiatów, dokładnie również i z niebywałą delikatnością dotykając płatków każdego z kwiatów. Ciężko było podjąć decyzję, tak wiele symboli w jednym miejscu, czasem przykrych innym razem dwuznacznych. Zawsze fascynowało ją to, jak pięknie nie tylko wyglądały kwiaty, ale i mówiły, jednocześnie nie posiadając głosu. Zdaniem Oli była w tym ukryta najpiękniejsza magia. Chodziła między donicami wybierając odpowiednie kwiaty, które nie tylko mówiły o tym kim jest, ale również dawałyby wskazówkę chłopcom, kto mógłby wysłać owe wianki, gdyż zamierzała to zrobić anonimowo. Kiedy zebrała wystarczającą ilość kwiatów, postanowiła usiąść na łące niedaleko chaty, gdzie zaczęła pleść wianki, zaczynając od własnego. Usiadła na wysokiej zielonej trawie wlątując w okrąg - wielkości własnej głowy - kolejne kwiaty, w których znalazły się: agapant będący symbolem listów miłosnych, które czasem zdarzało się jej wysyłać, bodziszek plamisty mówiący o niezłomnym oddaniu, którym charakteryzowała się wobec młodszego rodzeństwa oraz Boyda, bugenwilla okazała mówiąca o pasji, która niewątpliwie Gryfonka miała i to nie tylko do tańca, buwardia oznaczająca entuzjazm przez Oli wykazywany w każdej możliwej sytuacji, chryzantema symbolizująca prawdę, tak bardzo ukochaną przez dziewczynę, gerbera będąca wyrazem radości oraz topola czarna symbolizująca odwagę, która u Oli czasem graniczyła z głupotą. Zaplątała ostatnie kwiaty, ciasno wszystko przywiązując nicią, a kiedy wianek był już gotowy, włożyła go od razu na głowę bardzo zadowolona w własnego dzieła. Po czym z uśmiechem na ustach i piosenką, która zawierała wiele fałszywych nut - trzeba przyznać, że Callahan nie miała ani głosu ani słuchu - zaplotła kolejne dwa wianki z pozostałych kwiatów. Z dna kosza wyjęła dwie kartki pergaminu oraz mugolski długopis, którym naskrobała krótkie, proste listy do Maxa i Russell, jednocześnie zmuszając ich tym do pewnego rodzaju wysiłku, gdyż oznajmiła, że symbolikę kwiatów muszą poznać sami, dodatkowo się nie podpisując. Miała to być dla nich zagadka i niejako sprawdzian, jak dobrze ją znają - nawet jeśli znali się stosunkowo krótko. Kiedy wszystko uznała za gotowe, a burczenie w brzuchu nasilało się manifestując, że czas na obiad w cudownym nastroju wróciła do zamku.
Zt
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Wolała być przygotowana na wszystko i nastawiała się od razu na każdą ewentualność. Tym bardziej, że nie miała potem żadnych zajęć, na których powinna się zjawić także było potrzeby, by potem przebierała się od razu w mundurek. Mogła się skupić w pełni na zadaniach, które mógłby jej wyznaczyć gajowy i spędzić nawet cały dzień na grzebaniu w ziemi i dbaniu o szkolne rośliny. Skinęła głową, gdy tylko usłyszała od O'Connora o rozsadzaniu ziół. Mogła się spodziewać podobnego zadania. W końcu teraz była idealna pora na podobne prace, a i zapewne trzeba było również zadbać o to, by w szkole znajdowało się dostatecznie wiele roślin, przy których można byłoby pracować w czasie lekcji zielarstwa oraz tych, które stanowiły składniki dla wielu różnych eliksirów i kto wie, może także składników przepisów, które realizowały skrzaty w hogwarckiej kuchni. Nie byłaby jednak pewna tego czy rozpozna wszystkie rośliny. W końcu była tutaj, by się czegoś nauczyć. - Nie jestem ekspertką z uzdrawiania, ale dam z siebie wszystko - zapewniła go, a następnie ruszyła za mężczyzną do porozstawianych przez niego skrzynek z małymi roślinkami, którym się przyjrzała bliżej. Niektóre z nich były naprawdę bardzo popularne i łatwe do rozpoznania. Te niemal od razu nazwała i wskazała O'Connorowi. Przy niektórych musiała przez krótką chwilę się zastanowić nad odpowiednią nazwą, by ta w końcu przyszła jej do głowy. Czasem musiałą również skorzystać z drobnej podpowiedzi Christophera, który zdecydowanie był o wiele większym znawcą niż ona i na jego wiedzy oraz doświadczeniu zdecydowała się bazować. Uważnie wysłuchiwała za każdym razem jego słów jeśli tylko gajowy zdecydował się powiedzieć jej coś więcej na dany temat. Musiała przyznać, że naprawdę dobrze spędzało jej się czas z O'Connorem. Miała nadzieję, że uczucie jest chociaż po części odwzajemnione i zdołała choć trochę pokazać mu się z dobrej strony i nie zawieść jego oczekiwań.
Christopher Walsh
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
- Zacznijmy w takim razie od szałwii - powiedział spokojnie i sięgnął po wyglądającą na dość starą książkę, która leżała pomiędzy naszykowanymi rozsadnikami. - Wolę się upewnić, czy to, co ci mówię, aby na pewno ma sens, więc będę się nieco posiłkował wiedzą zewnętrzną - dodał jeszcze, bo nie chciał jej przypadkiem wprowadzić w błąd. Co prawda czytał poprzedniego wieczoru książkę, którą teraz trzymał w ręku, ale roślin było wiele, a każda z nich wolała inną glebę, inną ekspozycję i całą masę rzeczy, których Christopher aż tak nie był w stanie spamiętać, by całkowicie rzucać wiedzą z pamięci. Poza tym był tym typem człowieka, który woli sprawdzić pięć razy, niż ani razu i potem patrzeć na opłakane skutki swoich działań. Poprosił Yuuko, żeby sama wzięła rozsadnik, skoro to ona głównie miała dzisiaj działać, a potem podeszli do jednej z naszykowanych przez niego skrzyń. Była dość spora i na razie całkowicie pusta. - Zaczniemy od stref mrozoodporności. Nie mam pojęcia, czy kiedyś o tym słyszałaś? Na terenie Wielkiej Brytanii mamy ich kilka, od siódmej na większości terenów Szkocji, do dziesiątki na nisko położonych terenach wybrzeży Irlandii. Problem z Wielką Brytanią jest taki, że skala, o której mówię, dostosowana jest do kontynentalnych wymogów i nieco różni się na wyspie. Generalnie jednak jest ona zbliżona do klasycznej wersji stref mrozoodporności, które dotyczą po prostu warunków klimatycznych istotnych dla wzrostu roślin - powiedział, nieco się chyba plącząc, na co uśmiechnął się do niej przepraszająco, a później podsunął jej podręcznik, w którym znajdowała się dokładna mapa wskazująca, gdzie dokładnie można trafić na strefy, o których właśnie opowiadał. Wiedział, że mugolscy naukowcy nie tak dawno opracowali nowe wersje, ale ta nie różniła się od nich tak bardzo, należało jedynie brać na poprawkę skrajną temperaturę, w jakiej dana roślina jest w stanie wytrzymać. - Myślisz, że szałwia jest odporna, czy niekoniecznie? - spytał jeszcze, chcąc, żeby Yuuko próbowała zgadnąć albo po prostu wykazała się swoją wiedzą. Później będą wspólnie dobierać odpowiednią ziemię, tak będzie najwygodniej. Trzeba będzie wszystko wymieszać, połączyć, doprowadzić do tego, by zioło miało się jak najlepiej. Ciekaw był również, czy dziewczyna wiedziała, dlaczego naszykował tak sporą skrzynię dla tego właśnie zioła, bo to również było istotne, jeśli mowa o wzroście szałwii. Wszystko jednak po kolei, trzeba było się przekonać, co dziewczyna już wie, a o czym nie ma pojęcia, wtedy na pewno będzie się im pracowało o wiele łatwiej.
Skinęła jedynie głową, gdy O'Connor postanowił rozpocząć ich zajęcia od omówienia szałwii. To powinno im pójść w miarę łatwo. Zwłaszcza zważywszy na fakt, że podobną roślinką Kanoe zajmowała się przez długi czas ze względu na zadanie koła zielarskiego. Choć nie nazwałaby się ekspertką w tej dziedzinie to zdecydowanie akurat jeśli chodziło o tę konkretną roślinę to czuła się dosyć pewnie. Nie miała również nic przeciwko temu, by gajowy wspomagał się książkami. W końcu choć zapewne trudno było w to uwierzyć on również nie mógł wiedzieć wszystkiego albo dopiero przyswajał sobie pewne rzeczy. Być może dzięki temu oboje będą mieli okazję do tego, by się nauczyć czegoś nowego. - Trochę - potwierdziła, gdy mężczyzna zaczął rozprawiać na temat mrozoodporności. W zasadzie jedynie mogła stwierdzić, że coś takiego istnieje i krótko scharakteryzować co to jest, ale nie zagłębiała się zbytnio w dotyczące jej szczegóły. Wysłuchała uważnie słów posiłkującego się podręcznikiem Christophera, który pokrótce przedłożył jej jak wygląda sprawa mrozoodporności na Wyspach Brytyjskich i przytaknęła mu na znak, że zrozumiała o co chodzi po czym posłała mu delikatny uśmiech. Naprawdę nie miała nic przeciwko temu, że przedstawiał jej treść jakiejś książki. Nawet jeśli sama mogłaby po nią sięgnąć to i tak lepiej było zrozumieć treść, gdy ktoś ją po ludzku wykładał. Pytanie O'Connora wydało jej się dosyć proste, ale mimo wszystko nie odpowiedziała na nie od razu, dając sobie krótką chwilę na to, by przemyśleć swoje słowa. W końcu nie chciała, by zbytnia pewność siebie sprawiła, że palnie coś bezmyślnie i wszystko poplącze. - Biorąc pod uwagę, że to zioło pochodzące z okolic Morza Śródziemnego to powiedziałabym, że nie jest zbyt odporne - stwierdziła w końcu, dodając przy okazji skąd wzięła się jej opinia na ten temat. Oczywiście odczekała na to, aż otrzyma potwierdzenie swoich przypuszczeń i będą mogli przejść do kolejnej części ich swoistej lekcji, która mogłaby się okazać niezwykle owocna. Przynajmniej na to liczyła. Tym bardziej, że zapowiadało się na to, że będą mieli naprawdę sporo zajęć.
Christopher Walsh
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Miał nadzieję, że jego wyjaśnienia będą dla niej jasne. Jeśli jednak okaże się, że coś mówi niezbyt precyzyjnie, zawsze mogła dopytać i liczył na to, że nie będzie się tego wstydziła, czy cokolwiek podobnego. Nie chciał przypadkiem wpędzać jej w stan, w którym źle by się czuła, czy cokolwiek takiego, więc liczył na to, że jeśli tylko coś nie będzie jej odpowiadało, to po prostu podzieli się z nim tą myślą. - Szałwia jest całkiem ciekawą rośliną, Yuuko. Widzisz, w strefach mrozoodporności pomiędzy czwartą a siódmą, czyli mniej więcej pomiędzy minus trzydzieści cztery a minus dwanaście, jest w stanie jako roślina wielosezonowa. Przy tej okazji wspomnę od razu, że szałwię przycina się na wiosnę, usuwa się stare liście i łodygi, żeby nowe miały jak rosnąć. Tutaj jednak mamy dopiero młode pędy, więc pominiemy tę część naszych zajęć - powiedział na to, z lekkim uśmiechem, bo to była wiedza, jaką posiadał, a poza tym zapadła mu szczególnie mocno w pamięć, kiedy czytał poprzedniego dnia książkę, jaką się obecnie posiłkowali. Było to o tyle nietypowe, że szałwia, jak również całkiem sporo innych ziół, kojarzyła się jednak z czymś jednorocznym i bardzo delikatnym, więc warto było wspomnieć o tym już na samym początku, by później nie było żadnych niedomówień i żadnych problemów. - Poza tym, wbrew pozorom, szałwia jest krzewem, sięga maksymalnie do sześćdziesięciu centymetrów wysokości, a jeśli dobrze się nim opiekować, to jego szerokość może być jeszcze większa - dodał jeszcze i posłał Yuuko łagodny uśmiech, potem otrzepał dłonie i sięgnął ponownie po książkę, bo musieli teraz wybrać odpowiednio przygotowaną ziemię. Właściwie w tym procesie miała uczestniczyć sama Puchonka, by nauczyć się jak najwięcej i przekonać, czy jest w stanie poradzić sobie ze wszystkimi roślinami, z jakimi przyjdzie jej pracować. Trzeba było w tym wypadku zacząć od podstaw, a tymi przy ziołach, jak i innych hodowanych roślinach, była mimo wszystko ziemia, która musiała być na tyle dobra, by odpowiadała wymaganiom danych jednostek. - Dobrze, w takim razie przygotowanie odpowiedniego podłoża. Potrzebujesz gleby o pH... - zaczął i zmarszczył brwi, po czym zerknął znowu do książki - pomiędzy sześć i pół a siedem. Oznaczenia są na naszykowanych przeze mnie workach. Do tego piasek i materię organiczną. Trzeba to odpowiednio wymieszać, a konsystencja będzie przypominała nieco glinę - dodał jeszcze, wskazując jej na właściwe worki, które musiała sobie teraz sama wybrać i zrobił krok do tyłu, by miała więcej przestrzeni. Chciał, żeby dziewczyna decydowała o jak największej liczbie spraw i radziła sobie sama, mógł jej podpowiadać, jak coś wymieszać, ile czegoś nasypać, ale to ona musiała zdecydować, czy chce nosić worki w rękach, czy może woli używać zaklęć.
______________________
After all these years you still don't know The things that make you
beautiful
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Chwilowo według niej współpraca z O'Connorem przebiegała naprawdę dobrze i nie czuła się przy nim niepewnie ani nie bała się udzielać błędnych odpowiedzi jeśli tylko by czegoś nie wiedziała, albo coś pomyliła. W zasadzie czuła się dosyć swobodnie jakby właśnie powtarzała materiał do testu z którymś ze swoich rówieśników choć oczywiście dla gajowego czuła odpowiedni szacunek i respekt, który należy się mentorom w danej dziedzinie. - Czyli wbrew temu, co można by pomyśleć szałwia jest bardzo odporna na mrozy? - dopytała dla pewności, bo w zasadzie tego się nie spodziewała. Chociaż podejrzewała, że mniejsze przymrozki zapewne nie mogłyby zabić rośliny tak rozpiętość temperatur, którą podał jej O'Connor wydawała się wprost niesamowita. Jeśli zaś chodziło o rozmiary szałwii i to, że jest ona krzewem to Kanoe zdawała sobie z tego sprawę. Tak podstawowe informacje udało jej się zebrać w momencie, gdy szałwia została jej przydzielona jako roślinka, którą miała się opiekować w czasie koła zielarskiego. Mogła mu jedynie przytaknąć oraz czekać na dalsze pytania lub instrukcje, które nadeszły dosyć szybko. Jeszcze nigdy nie przygotowywała aż tak ostrożnie gleby z uwzględnieniem odpowiedniego pH. Zwykle większość robiła na wyczucie stosując odpowiednią gotową już ziemię do doniczek i ewentualnie odpowiednią odżywkę czy też nawóz. Tym razem jednak sama musiała zająć się wszystkim od podstaw. Przyjrzała się uważnie workom i znajdującym się na nich oznaczeniach, by móc dzięki temu wybrać odpowiednie składniki swojej gleby. Zaczęła od wybrania odpowiednich worków, a następnie skupiła się na ziemi, która miałaby stanowić podstawę jej podłoża pod szałwię. Następnie dodała do tego nieco materii organicznej, by ją odżywić oraz nieco piasku. Starała się również tutaj działać na wyczucie i sprawdzić kiedy uda jej się uzyskać odpowiedni efekt, którym byłoby wytworzenie substancji przypominającej w dotyku glinę. Ze względu na to powoli dobierała w niewielkich ilościach coraz to więcej poszczególnych elementów, aby wszystko wymieszać w celu otrzymania właściwej mieszanki.
Christopher Walsh
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Spokojnie można powiedzieć, że Christopher mimo wszystko przejmował się tym, jak mu idzie, jak to wszystko się toczy, tym, czy aby na pewno Yuuko wszystko rozumie, ale również tym, czy jest zadowolona z tego spotkania. W końcu nie chciał, żeby wychodziła stąd z miną świadcząca o tym, że postąpił karygodnie, czy cokolwiek takiego. Wbrew pozorom gajowy przejmował się takimi kwestiami, chciał, żeby jego podopieczni wynosili jak najwięcej z zajęć, jakie z nimi przeprowadzał, niezależnie od tego, czego miałyby tak właściwie dotyczyć i jakie miałyby być. Chciał, żeby wiedza, jaką przekazuje, miała sens, żeby do czegoś prowadziła i ostatecznie - żeby uczniowie czerpali po prostu przyjemność z tego, że zdobywają nową wiedzę. - Tak. To nieco zaskakujące, prawda? Dla mnie to mimo wszystko też nowość i całkiem ładna ciekawostka, bo nie spodziewałem się czegoś podobnego. Zioła, tak samo jak sporo innych roślin, są niesamowicie zaskakujące. Weźmy, chociażby róże, jeśli nie otuli się ich odpowiednio na zimę, choćby łagodną, to zmarnieją. Obok nich mamy z kolei cebule kwiatowe, które spokojnie żyją w zamrożonej ziemi, a kiedy tylko staje się to możliwe, zaczynają kiełkować, by dostać się do słońca - powiedział, a jego jasne oczy lekko błysnęły. To wszystko zdecydowanie było czymś, o czym lubił opowiadać, podobało mu się dawanie różnych przykładów, nie czuł się za bardzo skrępowany tym, z jakąś pasją i zacięciem potrafił opowiadać o roślinach. Podobnie było ze zwierzętami, aczkolwiek magiczne stworzenia nie były chyba dla niego aż tak niesamowicie fascynujące, skłamałby, jednak gdyby powiedział, że w ogóle się nimi nie interesował. Obserwował przez chwilę Yuuko, kiedy starała się dobrać odpowiednią ziemię, a później sam również zabrał się do działania. Powiedzmy sobie szczerze - on również nie przykładał aż tak wielkiej wagi do ziemi, kiedy był młodszy. Mieszanki wydawały mu się najlepszym, co można osiągnąć, tak samo smocze łajno, które nie sprawdzało się wcale we wszystkich przypadkach. Stworzenie odpowiedniej mieszanki wymagało czasu i cierpliwości i wcale nie było tak proste, żeby dało się to osiągnąć za pierwszym razem. Nic zatem dziwnego, że on również wziął się do roboty, zaczął wypełniać kolejną ze skrzyń, by roślinom było tam jak najwygodniej. Nie przejmował się wcale tym, że się pobrudzi, czy cokolwiek takiego, to w końcu nie miało najmniejszego znaczenia i właściwie stanowiło dla niego codzienność, w pewien przewrotny sposób nawet to lubił. Zresztą, gdyby było inaczej, z pewnością nie zostawałby gajowym. - Dobrze, całkiem nieźle nam poszło. Teraz trzeba tylko zrobić odpowiednie dziury w ziemi, by umieścić tam szałwię. Nie muszą być niesamowicie głębokie, ale na tyle, by spokojnie przykryły korzenie - poinstruował dalej Yuuko, pokazując jej jednocześnie, w jakich odległościach należy roślinę zasadzić, by miała jak najwięcej miejsca do rozrostu. Później i tak zamieni się zapewne w eleganckie krzewy, których będzie można spokojnie doglądać. Christopher miał nadzieję, że dziewczyna zdecyduje się w tym pomagać i działać z hodowaniem tych ziół, bo to byłaby dla niej naprawdę spora i ważna nauka.
Jeśli tylko by czegoś nie zrozumiała to z pewnością w jakiś sposób zasygnalizowałaby to gajowemu po chwili namysłu, która nie przyniosłaby jej żadnego rezultatu. Chwilowo jednak wszystko pojmowała i nie sądziła, by miała z tym większe problemy jeśli oczywiście samo zagadnienie nie byłoby zbyt zawiłe. Przytaknęła mu jedynie na kolejne ciekawostki, bo raczej nie miała nic więcej do powiedzenia w tej kwestii, anie nie nasuwały jej się żadne konkretniejsze pytania związane z odpornością konkretnych roślin lub ich rodzajów. Po prostu przyswajała po kolei wszelkie informacje jakie tylko mężczyzna raczył jej dać wdzięczna za to, że postanowił ją przygarnąć na tę nieformalną lekcję. Zwłaszcza, że słuchanie podobnych ciekawostek sprawiało jej prawdziwą przyjemność, tym większą, że widziała, iż O'Connora naprawdę to wszystko pasjonowało i był gotów mówić o wszystkim, co tylko wiedział. Cała praca z pewnością szła im całkiem sprawnie. Być może właśnie dlatego, że wykonywali ją we dwójkę, a Yuuko w razie jakiś wątpliwości zawsze mogła spojrzeć na to jak pracował znajdujący się obok gajowy choć chwilowo nie napotkała na żadne większe trudności. Mimo wszystko zerkanie co jakiś czas na dłonie mężczyzny sprawnie poruszające się w ziemi sprawiało, że czuła się jakaś... spokojniejsza? Nie wiedziała czemu, ale jakoś lepiej było jej z myślą, że może razem z nim zajmować się tymi roślinami, które wcale nie były takie delikatne jak mogłaby się tego spodziewać. Nie zważając na pojawiające się na jej ubraniach smugi brudu pochodzące od gleby, którą rozrabiała, pomogła gajowemu w napełnieniu skrzynek ziemią, a następnie spojrzała na niego, gdy ten upominał ją odnośnie wykonywania odpowiednich wgłębień w celu zasadzenia roślin. Puchonka posłusznie sięgnęła po małą ogrodową łopatkę, by wykonać małą dziurę w odpowiednim punkcie, tak by do skrzynki zmieściło się jak najwięcej roślin i miały odpowiednią przestrzeń do rozrostu po czym spojrzała na O'Connora. - Tak? - spytała krótko. Nie chciała przekopywać się do samego dna i starała się zrobić wgłębienie, które swoją wielkością pozwoliłoby jej na wsadzenie tam sadzonki. Miała tylko nadzieję, że jej wyczucie było odpowiednie. Dopiero po otrzymaniu odpowiedzi od mężczyzny zabrała się do dalszej pracy postępując zgodnie z tym, co jej wcześniej przykazał.
Christopher Walsh
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Cieszył się, że Yuuko tak uważnie wszystkiego słucha. Odpowiadała mu również ta spokojna cisza, jaka między nimi panowała, nie potrzebował jakichś fajerwerków, zachwytów nad swoją pracą, czy czegokolwiek takiego, przyjmował więc z zadowoleniem jej skupienie i fakt, że po prostu oddawała się pracy. Tak najłatwiej było uczyć się o roślinach, poznawać na żywo, na własną rękę to, co lubiły i co im nie odpowiadało, dzięki temu wiele spraw stawało się całkowicie przejrzystych, a Christopherowi zdecydowanie chodziło o to, by dziewczyna w przyszłości sama doskonale radziła sobie z zielarstwem. Nie miał pojęcia, jaką obrała drogę na dorosłe życie, ale jeśli tylko chciała się uczyć i rozwijać pod jego okiem, nie miał nic przeciwko. Mógł również dzięki jej postępowaniu skupić się na własnej pracy i już wkrótce miał naszykowaną nie tylko ziemię, ale i wykopaną w niej odpowiednią jamkę. - Wyciągnij ostrożnie jedną roślinę z rozsadnika, zaraz pokażę ci jak. Trzeba osypać nieco ziemi z korzonków, jakie zdążyła wypuścić i wtedy przymierz ją ostrożnie do wgłębienia. Wydaje mi się, że jest nieco za płytkie, ale zaraz się przkonamy - powiedział na to, a później przysunął do nich ostrożnie rozsadnik, by nie zrobić krzywdy żadnej z rosnącej tam szałwii. Ostrożnie zaczął wydobywać jedną z roślinek, po wcześniejszym poruszeniu jej chwilowym miejscem pobytu, a później ułożył ją na dłoni i otrzepał nadmiar ziemi, który nie był im tutaj potrzebny. Następnie przysunął roślinę do naszykowanej wcześniej jamki i ostrożnie ją tam wsunął, po czym skinął głową i pokazał Yuuko, jak głęboko powinna być zasypana roślina, by miała się jak najlepiej. - Spróbuj teraz sama - zachęcił ją na spokojnie, a kiedy dziewczyna się z tym uporała, zaczął pokazywać jej, w jakiej odległości powinna wykopać kolejne jamki, by szałwia przypadkiem nie doszła do wniosku, że jest jej za ciasno. Nie chciał pakować do skrzyń zbyt wiele roślin, więc powiedział Puchonce, że trzeba będzie wypełnić ziemią także kolejne, naszykowane przez niego pojemniki, które następnie przy pomocy zaklęć przetransportują w odpowiednie, dogodne dla ziół miejsca. - O której z tych roślin chciałabyś jeszcze dzisiaj porozmawiać? Nie wiem, czy ze wszystkim zdążymy, zanim zrobi się naprawdę późno - rzucił jeszcze, uśmiechając się do niej i wracając do szykowania kolejnych jamek dla szałwii, by zaraz ją tam przesadzić. Nie spieszył się, robił wszystko uważnie i metodycznie, by wyglądało to jak najlepiej, ale przede wszystkim, by młode zioło na pewno nie zmarniało, nie uschło i nie straciło szansy na rozrost. Traktował je jak żywe istoty, ale w gruncie rzeczy tym właśnie były, czyż nie? Może nie zwierzętami, ale jednak rośliny również miały swój własny rozum i doskonale wiedziały, co robić, by wciąż wzrastać i się rozwijać, co najlepiej było widać na magicznych odmianach.
Słuchała uważnie wszystkiego, co miał jej do powiedzenia O'Connor, bo w końcu przyszła do niego i sama poprosiła o to, by pomógł jej nieco przy nauce zielarstwa. Jeśli nie zamierzałaby przykładać uwagi do jego słów i demonstracji to po prostu by jej tu teraz nie było i próbowałaby we własnym zakresie zajmować się drobnymi roślinami. Chociaż to zdecydowanie jej nie wystarczało i chciała poprawić swoje zdolności zielarskie. Przyglądała się temu, co robił gajowy, przytakując na jego instrukcje. Jak dotąd wszystko było dla niej zrozumiałe, a zadania, które stawiał przed nią mężczyzna nie były skomplikowane i mogła je wypełniać bez większego problemu. Tak było i tym razem. Spojrzała jeszcze na to jak Chrstopher wydobył z ziemi jedną z roślin i sprawdził czy pasuje do wykonanego przez nią wgłębienia. - Ma pan rację. Jest nieco za płytko - potwierdziła po czym pogłębiła otwór przy pomocy łopatki tak, by nadawał się do zasadzenia rośliny, a potem przystąpiła do wykonywania kolejnej dziury we wskazanym jej przez O'Connora odpowiednim miejscu, które zapewniłoby szałwii wystarczającą ilość miejsca. Ostrożnie zaczęła wyciągać z ziemi jedną z małych roślinek i otrząsać jej korzonki z nadmiaru starej ziemi, by następnie włożyć ją w przygotowany w nowej glebie otwór i umieściła w nim szałwię, by przekonać się czy na pewno jej wgłębienie było odpowiedniej głębokości. Dopiero wtedy mogła przystąpić do przysypywania jej i brania się za przesadzanie kolejnej. Później zgodnie z prośbą gajowego zajęła się napełnianiem kolejnych skrzyń przygotowaną przez nich ziemią. Wyglądało na to, że przed nimi było jeszcze naprawdę sporo pracy, ale jakoś nie przeszkadzało jej to. W zasadzie nawet odpowiadała jej praca, przy której mogłaby się spocić i wybrudzić, ale miałaby satysfakcję z osiągniętych efektów. - W takim razie może teraz rumianek? - zaproponowała, gdy tylko mężczyzna spytał, o których roślinach teraz chciałaby porozmawiać. Akurat rumianek kojarzył jej się naprawdę dobrze. Głównie z aromatycznymi herbatami oraz delikatnymi płatkami. Z pewnością będzie mogła się teraz dowiedzieć o nim czegoś więcej, a także o tym jak się nim poprawnie zajmować.
Christopher Walsh
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Każdy, kto był chętny do nauki, był mile widziany, przynajmniej z takiego założenia wychodził Christopher. Nie chciał nikogo ograniczać, nie miał tego na celu, zawsze uważał, że to jest ważne, a jesli na dokładkę okazywało się, że jego tłumaczenia trafiały do danego ucznia albo studenta, to mógł się jedynie cieszyć. Nie potrzebował jakiegoś poklasku, właściwie to dla niego najlepszą nagrodą było to, że inni poszerzali swoją wiedzę, a dzięki temu mogli w przyszłości osiągnąć to, czego chcieli, wybrać zawód, jaki im odpowiadał, znaleźć własną drogę. Dlatego też nie odmawiał, gdy przychodzili i prosili o wsparcie, gdy zadawali pytania, nie odmawiał, gdy mieli wątpliwości. I pewnie nie uciekłby również, gdyby postanowili zapytać go o inne rzeczy, niekoniecznie związane z zielarstwem, czy opieką nad magicznymi stworzeniami. - Podoba ci się taka praca? - zapytał spokojnie, bo mimo wszystko to było również istotne. Sporo osób zakładało, że zielarstwo jest niesamowicie proste i polega jedynie na podlewaniu roślin, podczas gdy była to często ciężka praca, codzienne doglądanie ziół, sprawdzanie, czy gleba jest odpowiednio nawodniona, czy nie pojawiły się żadne szkodniki, czy nie ma problemów, które zrujnowałyby dokładnie cały trud, jaki wcześniej wkładało się w pracę nad daną rośliną. Niektórzy zniechęcali się, gdy docierało do nich, z czym wiąże się praca przy kwiatach, krzewach, drzewach, to nie było coś łatwego, a już na pewno nie coś czystego, z czego niektórzy chyba nie zdawali sobie nawet tak do końca sprawy. Albo zakładali, że wystarczy machnąć różdżką i dokładnie wszystko stanie się możliwe, tak po prostu. Wrócili znowu do pracy, która była dość żmudna i faktycznie na pewno znaleźliby się tacy, którzy uznaliby ją za nudną, a kiedy dziewczyna uznała, że mogą teraz pomówić o rumianku i to nim zająć się w następnej kolejności, skinął lekko głową na znak, że nie ma najmniejszego problemu. - Chcesz wiedzieć, jak inaczej go nazywają? Bo czasem można spotkać go pod zdecydowanie dziwnymi nazwami - zaczął, kiedy akurat zakopywał jedną z ostatnich szałwii, mając nadzieję, że wszystkie przyjmą się jak należy i będzie z nich tylko i wyłącznie pożytek. - W przeciwieństwie do szałwii, rumianek jest rośliną jednoroczną i może sięgać do jakichś pięćdziesięciu centymetrów wysokości, ale to zależy od jego odmiany. Najciekawsze jest w nim to, że wystarczy posiać go raz, by na długo został już w danym miejscu. To prosta, dość wdzięczna roślina, a w jej obecności warzywa rozwijają się o wiele lepiej. Dlatego znajdziesz go całkiem sporo w ogrodzie za drewutnią i w żadnym wypadku nie można go traktować tam jak chwastu.
Zdecydowanie lepiej czuła się w towarzystwie kogoś kto był tak skory do pomocy i traktował wszystkich z należnym szacunkiem. Zresztą po prostu gajowy roztaczał wokół siebie swoistą aurę dobroci, która sprawiała, że nie sposób było się w jego towarzystwie denerwować. Może dlatego pracowało jej się aktualnie tak dobrze. - Tak - przytaknęła, gdy tylko Christopher spytał ją czy podoba jej się podobna praca. - To dosyć spokojne zajęcie. Wymaga cierpliwości i odpowiedniego wyczucia... Lubię takie rzeczy. Nie odstraszały jej nawet te cięższe zajęcia wymagające siły, której Puchonka nie posiadała zbyt wiele. Całe szczęście, że zamiast tego miała magię, którą mogłaby się posłużyć, gdyby naprawdę coś ją przerosło. Choć na razie wszystko szło dobrze i bez wyciągania różdżki. Nawet lepiej, bo dzięki temu naprawdę mogła się zaangażować w to, co robiła i czerpać jak największą radość i satysfakcję z wykonywanych zadań. Wyglądało na to, że O'Connor nie miał nic przeciwko omówieniu teraz rumianku, którym również mieli się dzisiaj zajmować. W końcu z szałwiami zdążyli już skończyć, więc mogli przejść do każdej ze znajdujących się na polanie roślin, któe oczekiwały na ich uwagę i interwencję zielarską. - Słyszałam coś bodajże o rumieniu? Ale nie jestem pewna czy to na pewno określenie rumianku - odpowiedziała jedynie, gdy gajowy zaproponował, że może zdradzić jej kilka różnych popularnych nazw na rumianek. - Podobno kiedyś były niezwykle rzadkie, a teraz właśnie traktuje się je jak chwasty. To prawda? - spytała jeszcze w kwestii omawianej obecnie rośliny, spoglądając na mężczyznę i czekając na jego odpowiedź. Jak zwykle wysłuchała go uważnie. Zdawało jej się nawet, że gdzieś po drodze do gajowego udało jej się dostrzec dziką odmianę rumianku, która charakteryzowała się brakiem białych płatków, które mogłyby okalać zielonkawo-żółty miękki środek kwiatu. Zaiste była to ciekawa roślina.
Christopher Walsh
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Przede wszystkim Christopher był niesamowicie cierpliwym człowiekiem. Lubił również robić rzeczy dla innych, a nie tylko dla siebie i to bardzo mu odpowiadało, pokazywało jednoznacznie, że ma jakiś cel, że może do czegoś dążyć, że jest w stanie coś naprawdę osiągnąć. Nic zatem dziwnego, że po prostu realizował się w tym zakresie, wcale nie myśląc jakoś poważnie o tym, by robić kurs nauczycielski. Ostatecznie, była profesor Vicario, teraz dyrektor przyjął również Wespucciego, więc gajowy nie sądził, żeby jeszcze dla niego znalazło się miejsce. Poza tym może jednak wolał pracować tylko z tymi, którzy byli chętni do nauki zielarstwa? Opieka nad magicznymi stworzeniami również leżała w kręgu jego zainteresowań, bez dwóch zdań, ale chyba bardziej ukochał jednak roślinność. - Myślałaś o tym, żeby zrobić kurs z zielarstwa? - zapytał zatem spokojnie, jednocześnie chcąc się zorientować, czy być może powinien ją do tego lepiej naszykować i odejść już od zwyczajnych, prostych roślin, na rzecz tych nieco bardziej skomplikowanych, wymagających, a przede wszystkim o wiele bardziej magicznych. Oczywiście, o ile by tego chciała, w końcu nie zamierzał jej do niczego zmuszać, przekonywać, nie zamierzał kazać jej czegoś robić tylko dlatego, że on sam o tym pomyślał. To był jej wybór, nie jego, mogła zrobić co chciała i jak chciała, mogła wybrać zupełnie inną ścieżkę, więc nie zamierzał się w to na pewno wtrącać. Przejście do omawiania kwestii rumianku nie było dla niego ani ciężkie, ani złe. W jego przypadku posiadał chyba więcej wiadomości, też dlatego, że po prostu wysiewał go przy ogrodzie warzywnym i obserwował jego wzrost. Wiedział, że teoretycznie nie robi się z niego rozsad, ale był ciekaw, jak to wyjdzie, kiedy spróbują. Nic zatem dziwnego, że wspomniał o tym dziewczynie, podkreślając jednocześnie, że to w gruncie rzeczy eksperyment z jego strony. - Tak, też o tym słyszałem. Wiem też, że nazywano go marunką albo kamelką - powiedział, uśmiechając się przy okazji łagodnie. - Szczerze mówiąc o tym nigdy nie słyszałem. To znaczy o jej historii. Generalnie masz rację, przy uprawach rolniczych jest chwastem, ale z kolei przy ogrodach warzywnych już nie. Ciekawe rozróżnienie, prawda? Przy okazji uznaje się go za dość pospolitą roślinę, o licznych zastosowaniach. Znasz je może? - spytał, a później opisał jej jeszcze, że roślinę tę sieje się na jesieni i wiośnie, i nie przykrywa się jej ziemią, jak bywa w przypadku innych ziół.
Sama nie zamierzała namawiać do niczego gajowego, ale naprawdę byłoby miło, gdyby zdecydował się na to, by nauczać zielarstwa, bo zdecydowanie się do tego nadawał. Miał rękę do roślin, wiedział o nich sporo i chciał się dokształcać w tej dziedzinie, a i miał odpowiednie podejście dla tych, którym przekazywał to co sam wiedział i umiał. Byłby z niego doskonały nauczyciel, gdyby się zdecydował na tę karierę. Choć Puchonka zdawała sobie sprawę, że z takiego czy innego powodu podobna ścieżka rozwoju zawodowego mogłaby mu nie odpowiadać. Jeśli jednak myślał lub planował przejąć jedno z miejsc nauczycielskich to mógł liczyć na pełne wsparcie Japonki, która na pewno pojawiłaby się na każdej jego lekcji. - Raczej o tym nie myślałam - przyznała szczerze, gdy tylko gajowy spytał ją o to czy planowała kurs związany z zielarstwem. - Raczej nie planuję się zajmować takimi rzeczami zawodowo. Po prostu zajmowanie się roślinami sprawia mi przyjemność i chciałabym robić to dla samej siebie w wolnym czasie. Nie pogardziłaby, co prawda bardziej specjalistyczną wiedzą, ale z pewnością nie była jej ona nazbyt poprzednia. Mogłaby co najwyżej gromadzić ją dla własnej satysfakcji i cieszyć się z odnoszonych efektów. Dlatego równie dobrze mogła się skupić jedynie na uprawie roślin jedynie ozdobnych i ogrodowych. Takich, które nie sprawiają większego kłopotu laikom i i tak byłaby niezwykle zadowolona. Przytaknęła tylko, gdy Chris powiedział jej jak jeszcze nazywany jest rumianek. Lubiła przyswajać nowe słownictwo, a zwłaszcza jeśli związane było ono z czymś, co lubiła. W końcu angielski nie był jej ojczystym językiem i chociaż na co dzień nie miała w zasadzie problemów ze swobodną komunikacją i rozumieniem treści na zajęciach to wciąż jej zasób słownictwa nie był tak bogaty jak rodzimych Brytyjczyków. - Chyba wszystko zależy od tego, co chce się hodować w takim razie - stwierdziła, a następnie zamilkła na krótką chwilę, by przypomnieć sobie wszystkie właściwości rumianku, które były jej znane. - Chyba przede wszystkim stosuje się go na wszelkiego rodzaju podrażnienia i zapalenia skóry oraz oczu. Przyspiesza też gojenie się ran... I z tego co pamiętam herbata z rumianku pomaga też na bóle brzucha. Przynajmniej tyle pamiętała z całej dolegliwości przy których rumianek miałby okazać się pomocny. Zapewne O'Connor zaktualizuje tę listę jeszcze o kilka pozycji, ale miała nadzieję, że tyle mu chwilowo wystarczy.
Christopher Walsh
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Może kiedyś. Wciąż się wahał, odnosił wrażenie, że to nie miejsce dla niego, obserwował to, co dzieje się na kółkach i jakoś nie czuł, by to była w pełni właściwa droga, ale nie zamierzał tak do końca rezygnować z możliwości rozwoju. Chodziło bardziej o niego samego, a nie pieniądze, czy możliwości, jakie płynęły z nauczania, miał bowiem wrażenie, że te sprawy są dla niego drugorzędne. Ponieważ jednak kochał zielarstwo, kochał rośliny, nie był do końca pewien, czy tolerowałby całkowitą ignorancję na zajęciach, czy byłby w stanie znieść te wszystkie dzieciaki, które zamiast go słuchać, wsadzałyby palce we wnykopieńki, a potem skarżyły się, że spotkała je krzywda. Owszem, miał naprawdę wiele cierpliwości, umiał sporo poświęcić, by wysłuchać i wspomóc drugiego człowieka, ale nie przepadał za ignorantami, którzy twierdzili, że czegoś nie da się zrobić. Tak po prostu. - Rozumiem. Nie będę cię w takim razie namawiał, sama zdecydujesz, czy tak uzupełniona wiedza do czegoś ci się przyda - powiedział zatem i lekko pokiwał głową na znak, że w pełni to rozumie i szanuje. Pewnie gdyby pracował zawodowo jako auror albo uzdrowiciel, miałby przy domu własną cieplarnię, w której mógłby spędzać czas i odpoczywać po wszystkich zadaniach, jakie spadłyby na jego barki. Wiedział jednak, że te inne drogi nie były dla niego, że były tylko mrzonkami, na które nie powinien i zdecydowanie nie chciał się zasadzać. Ale oczywiście Yuuko mogła chcieć czegoś innego, mogła mieć inne plany na swoją przyszłość, a on nie zamierzał zmieniać jej nastawienia. Gdyby zapytała go o radę, mógłby spróbować, ale nie wiedział, czy umiałby znaleźć dla niej właściwe rozwiązanie. Przytaknął na jej kolejne słowa, po czym uważnie jej wysłuchał i znowu lekko się do niej uśmiechnął. Szła w dobrym kierunku, ale tak naprawdę nie wszystko było tak jasne, jak mogłoby się wydawać. Przez chwilę Christopher milczał, skupiając się na roślinach i ziemi, którą obecnie szykował - rumianek nie był tak wymagający i można było powiedzieć, że rósł właściwie wszędzie, a przynajmniej tak wynikało z jego doświadczenia, poza tym stanowił roślinę dość pospolitą, musiał więc mieć łatwość siania się i wzrostu. - Dobrze więc, uzupełnijmy tę wiedze - powiedział i usiadł na ziemi, wyjmując z jednej kieszeni spod swój notes, zawierający chyba wszystkie możliwe informacje, jakich posiadał w życiu. Przekartkował go, by dotrzeć do rumianku, a następnie porównał jeszcze jego rysunek z oryginalną rośliną, jakby chciał się upewnić, ze się w nim nie pomylił. - Przede wszystkim rumianek ma działanie przeciwzapalne i z tego powodu warto pić go w czasie przeziębienia. Można go jednak wykorzystywać również z powodzeniem zewnętrznie, tak jak mówiłaś, chociażby w przypadku chorób oczu przez stosowanie kompresów. Bóle brzucha... Tak. Generalnie rumianek zmniejsza uszkodzenia błony śluzowej żołądka, co wpływa korzystnie na organizm w przypadku, kiedy człowiek zmaga się z wrzodami - dodał, zerkając do swoich notatek, by upewnić się, że wszystko to dobrze pamięta.
______________________
After all these years you still don't know The things that make you
beautiful
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Bez względu na to czy O'Connor zdecydowałby się w końcu na to, by zostać nauczycielem czy po prostu zajmowałby się zielarstwem bardziej jako zwykłym hobby to i tak Yuuko zapewne przychodziłaby do niego, gdyby tylko chciała jakiejś pomocy, rady lub po prostu chciałaby wskazówek od kogoś o wiele bardziej doświadczonego. Może dzięki temu będzie miał też na to więcej czasu? W końcu pozycja nauczyciela wiązała się także z toną biurokracji, która mogłaby nie pozwalać mu na tak swobodne prowadzenie zajęć dla chętnych. Kto wie... - Dziękuję. Na razie wystarcza mi uzupełnianie podstawowej wiedzy. Później zobaczę, co jeszcze będę mogła zrobić - odpowiedziała, gdy jeszcze uzyskała zapewnienie od gajowego, że nie będzie jej do niczego zmuszał ani namawiał. I choć dla kogoś mogłoby to nie mieć większego znaczenia tak dla niej było to coś, co naprawdę doceniała. Miło było mieć świadomość tego, że nikt nie wymaga od niej zbyt wiele i nie oczekuje, że będzie się zachowywała dokładnie w ściśle określony sposób. Czuła się dosyć swobodnie. I to było w tej chwili dla niej najważniejsze. Może nie powiedziała nic niezwykle konkretnego, ale nie chciała zacząć mówić o czymś czego nie była do końca pewna. Dlatego też dobierała ostrożnie słowa i może nieraz nadużywała ogólników, by jej wypowiedź pozostała jak najbliższa prawdy jak tylko mogła. Przyglądała się przy okazji temu, co robił O'Connor nim w końcu zdecydował się na to, by wyciągnąć notatnik i wyczytać z niego to, co jeszcze powinna wiedzieć o właściwościach rumianku. Tym razem była to dosyć szczegółowa lista, która pokrywała się także z tym, co sama mówiła. Czyli w sumie nie było tak źle. Nie bardzo wiedziała o co mogłaby spytać dlatego jedynie skinęła głową na znak, że zrozumiała o co chodzi i jest gotowa na to, by przejść do kolejnego zagadnienia lub zadania, które na nią czekało.
Christopher Walsh
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Być może lepiej było, gdy był po prostu gajowym, gdy opiekował się kółkiem miłośników przyrody i to im poświęcał czas, wymyślał dla nich zadania i starał się, żeby to wszystko, co ich przekazuje, miało jakikolwiek sens. Chciał ich zaciekawić tematem, pokazać im, że zielarstwo wcale nie musi być nudne, uważał nawet, że jest w stanie wskazać im jakąś odpowiednią ścieżkę w życiu. Nie chciał przeceniać swoich możliwości, nie chciał również uważać, że jest nie wiadomo kim i nie wiadomo co może im dać, ale mimo wszystko - gdy widział, że przychodzą na zajęcia, gdy poświęcali swój czas na naukę z nim, czuł się całkiem przyjemnie. Doceniony? Potrzebny? Nie umiał tego dokładnie opisać. Nie nakłaniał do niczego Yuuko, więc jedynie przytaknął jej, zgadzając się, że zdecydowanie nie musi i nie ma najmniejszej potrzeby, by teraz wybierała swoją ścieżkę albo żeby z miejsca zdecydowała, że jednak chce robić ten kurs. Skoncentrował się po prostu na przekazywaniu jej wiedzy, teraz opierając się o własne notatki, bo w końcu nie od dzisiaj szykował się do podobnych spotkań. Oczywiście, nie wszystko miał odnotowane, dzięki dziewczynie wiedział, że są jeszcze zagadnienia, jakie koniecznie musi poruszyć, jakie musi sprawdzić i przekonać się, czy aby na pewno nie może nic z nimi zrobić i to mu się podobało. Nie tylko ona się uczyła, on również odkrywał rzeczy, o jakich nie miał jeszcze pojęcia, a zatem miał szanse na pogłębienie własnych informacji. - Nie wiem zupełnie, czy interesuje cię wpływ rumianku na choroby typowo mugolskie? Bo tego jest naprawdę sporo, a nie chciałbym robić ci bałaganu w głowie. Na pewno mogę powiedzieć ci, że rumianek ma działanie wyciszające i kojące, może pomagać w redukcji stresu i panowaniu nad lękiem, co może brzmi niesamowicie bajkowo, ale jednak jest prawdą. Pomaga też w regeneracji skóry, bo zmniejsza obrzęki, czy przyspiesza gojenie ran, stosuje się go również w przypadku poparzeń. To akurat dość pomocna wiedza, gdybyś pewnego dnia znalazła się w sytuacji, w której nie masz szans wspomóc się zaklęciem, ale jesteś w stanie nazbierać rumianku - powiedział, uśmiechając się do niej lekko, jakby chciał powiedzieć, że doskonale wie, że to brzmi nieco jak gadanie szaleńca, ale mimo wszystko chciał, żeby dziewczyna miała świadomość, jak to wszystko może wyglądać, co może uzyskać, jeśli się porządnie pochyli nad tą jedną, prostą przecież, rośliną.
Wciąż czasami się zastanawiała czy na pewno dobrze postępuje, starając się podążać za marzeniami związanymi z karierą muzyczną, która była niezwykle niepewna i zależała wyłącznie od tego czy będzie miała siłę przebicia i łut szczęścia. To było spore ryzyko, do którego zdecydowanie nie przywykła. Zapewne o wiele lepiej wyszłaby na tym, gdyby jednak zdecydowała się na kurs z zielarstwa i szukała właśnie pracy w tej dziedzinie. Zapewne oferta posad dla zaznajomionych z roślinami była o wiele większa niż dla osób, które potrafiły grać na jednym czy dwóch instrumentach. To jednak będzie musiała jeszcze rozważyć. Chociaż zapewne nic nie stało na przeszkodzie, by jednak zrobiła ten kurs. Tak na wszelki wypadek. Lub zrobiła go później, gdyby zaszła tylko taka potrzeba. Może to jest problem na później? - Brzmi ciekawie - powiedziała, gdy tylko O'Connor wspomniał o typowo mugolskich chorobach. Co prawda może zbyt często się one nie imały czarodziejów, a i przechodzili je dosyć łagodnie, ale to wcale nie znaczyło, że nie mogła wiedzieć nic więcej na ten temat. Zresztą faktycznie może kiedyś jedynym, co będzie miała pod ręką będzie rumianek, a nie składniki na eliksiry? Wtedy będzie mogła skorzystać z niego, a potem bawić się w bardziej zaawansowane techniki uzdrawiające. Zawsze było to jakieś wyjście. - Jeśli chodzi o napary przyrządzane z rumianku... poleca pan stosowanie świeżego czy równie dobrze można użyć suszu? - spytała jeszcze, bo wiedziała, że niektóre rośliny najlepiej wykorzystywać zaraz po zerwaniu, a niektóre równie dobrze nadają się do wykorzystania w obu formach. Była ciekawa jak spore znaczenie miało to w przypadku rumianku.
Christopher Walsh
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Gdyby Yuuko chciała o tym porozmawiać, zapewne Christopher powiedziałby jej, żeby robiła to, co chce. Był doskonałym przykładem na to, że podążanie za cudzymi marzeniami może prowadzić w miejsca, w jakie nie chce się dojść. Był od niej starszy, kiedy w końcu zrozumiał pewne sprawy i wybrał się w podróż, by zrozumieć, czego od życia oczekuje. Niewiele było również osób, które wiedziały, że oprócz zielarstwa zajmował się również pracą artystyczną i ilustrował książki Wendy. Nie zamierzał się nigdy do tego przyznawać, robił to bardziej dla własnej przyjemności i po to, żeby jego przyjaciółce było miło. Wszystko się ze sobą łączyło i dopełniało, a on, cóż, w dużej mierze był szczęśliwy. Wiódł ostatecznie życie, które mu odpowiadało, aczkolwiek potrzebował czasu, by do tego dojrzeć. - Otóż rumianek ma również działanie przeciwcukrzycowe, chroni trzustkę oraz zapobiega nadmiernemu wzrostowi glukozy we krwi. Działa również bardzo dobrze na grzyby i bakterie, tutaj stosuje się przede wszystkim wyciągi i olejki - powiedział, zerkając jeszcze do swoich notatek, by upewnić się, że nie pomylił się w tym ani trochę. Trudno było pamiętać dokładnie wszystko, ale nie czuł się źle, kiedy nad tym pracował, w gruncie rzeczy to było całkiem przyjemne, móc odświeżać swoją wiedzę, upewniać się, że przekazuje właściwie informacje. - Prawie zapomniałem, stosuje się go również w leczeniu dróg moczowych - dodał, by uzupełnić wiedzę Yuuko. Zerknął w górę, bo na niebie zaczęły pojawiać się ciemniejsze chmury i doszedł do wniosku, że będzie trzeba dobrze zabezpieczyć roślinność, bo gdyby nadeszła ulewa, z całą pewnością nie byłoby z nimi dobrze. Szałwia dopiero rozgościła się w swoich nowych domach, podobnie, jak rumianek, a zostały jeszcze pozostałe rośliny. - Trzeba będzie je odpowiednio osłonić i częściowo schować - powiedział, podnosząc się i otrzepując spodnie, jednocześnie zastanawiając się nad jej pytaniem. - Usiłowałem przypomnieć sobie, czy znam jakieś zastosowanie świeżo zebranego rumianku, ale czegokolwiek nie czytałem, trafiałem tam na informacje o suszu i suszeniu ziół zaraz po zbiorach, podejrzewam więc, że wtedy ma większe właściwości i przede wszystkim - nadaje się do stosowania - stwierdził w końcu, uśmiechając się do niej lekko.
Pewne rzeczy pewnie przychodzą same z wiekiem i dopiero po jakimś czasie Yuuko samodzielnie dojdzie do pewnych wniosków w czasie stosownych refleksji. Zwłaszcza, że w przeciągu ostatniego roku naprawdę wiele wydarzyło się w jej życiu i już była zupełnie inną osobą niż wcześniej. I kto wie... może też kiedyś będzie robiła dokładnie to, co chciała i wiodła szczęśliwe życie. To może jej pokazać jedynie przyszłość. Wysłuchiwała dalej coraz to nowszych doniesień odnośnie właściwości rumianku i wprost nie mogła się nadziwić w to w ilu przypadłościach mógł się okazać przydatny. Brzmiało to niemal tak jakby był idealnym remedium na niemalże wszystko. Chociaż zdawała sobie sprawę, że zapewne tak nie było. W końcu życie byłoby wtedy zbyt idealne. - Czy są jednak jakieś ograniczenia? Albo przeciwwskazania dla rumianku? - spytała jeszcze wiedziona ciekawością i chyba wreszcie odnalazła w sobie wystarczającą śmiałość, by zacząć zadawać mężczyźnie kolejne pytania. Niebo wyraźnie się zachmurzyło, a to mogło również wiązać się ze zmianą planów gajowego i przyspieszyć kurs zabezpieczania wrażliwych roślin przed ewentualną ciężką ulewą. Przytaknęła mu jeszcze na finalny komentarz odnośnie stosowania suszu z rumianku w większości przypadków. Odwzajemniła również uśmiech O'Connora, a następnie spojrzała na przesadzone już rośliny. - Gdzie je schowamy? - zapytała jeszcze odnośnie wcześniejszej uwagi. Czy to oznaczało, że teraz przyszła pora na tę bardziej fizyczną i męczącą część pracy?
Christopher Walsh
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Tego jej życzył. W końcu sam doskonale wiedział, że życie staje się zadziwiająco łatwe, kiedy trafi się w miejsce, w którym chce się tak naprawdę być, kiedy robi się to, co się kocha. To było dla niego niesamowicie ważne, z tego się cieszył i to powodowało, że miał się naprawdę dobrze. To, że pomagał jej oraz innym uczniom w zdobywaniu wiedzy, to, że po prostu organizował dla nich spotkania kółka, to wszystko jasno pokazywało, że praca mu odpowiada i chociaż w tym zakresie czuje się spełniony. Poza tym ich pytania, wątpliwości, to wszystko, co do niego kierowali, bardzo często powodowało, że zaczynał zastanawiać się nieco głębiej nad pewnymi kwestiami, dzięki czemu mógł również uzupełniać własną wiedzę. Nawet, teraz kiedy Yuuko zadała pytanie, zatrzymał się na chwilę i zmarszczył nieznacznie brwi. - Musiałbym dokładnie sprawdzić wszystkie informacje, ale oczywiście głównym przeciwwskazaniem byłaby alergia albo brak tolerancji na rośliny z rodziny astrowatych, do których zalicza się rumianem. Według mnie to trudne do zweryfikowania, ale oczywiście, mogę się mylić. Tutaj na pewno większą wiedzę mają uzdrowiciele. Wiem jednak na pewno, że zdarzają się problemy z tego względu, przynajmniej wśród mugoli, coś jak stany zapalne na skórze - wyjaśnił z pewną dozą niepewności, stwierdzając jednocześnie, że postara dowiedzieć się czegoś więcej. Przy okazji był tak zaintrygowany, iż uznał, ze to najwyższa pora, żeby napisać list do Perpetui i poprosić ją, by na piśmie wyjaśniła mu, jak to dokładnie wygląda. Wtedy mógłby te wiadomości na spokojnie dołączyć do swoich notatek, co było dla niego bardzo istotne. - Przeniesiemy je do domku przy drewutni, tam będą bezpieczne. Musimy na nie uważać, zwłaszcza teraz, kiedy dopiero je przesadziliśmy. Nadmierny opad mógłby niestety zniszczyć naszą pracę, ziemia jeszcze jest sypka, a korzenie nie na tyle mocne, by rośliny dobrze się trzymały - powiedział jeszcze, a następnie wskazał Yuuko kierunek, w którym musieli się udać. - Powiedz mi, wiesz coś o tojadzie albo pokrzywach? Bo o nich też będziemy mogli jeszcze pomówić, jeśli będziesz miała ochotę.
______________________
After all these years you still don't know The things that make you
beautiful
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Wyglądało na to, że oboje mogą jeszcze się nauczyć wielu rzeczy. Może nawet sobie wzajemnie podpowiadali na czym mogliby się skupić lub jakich informacji poszukać, by nieco bardziej rozwinąć się w zielarskiej dziedzinie. Chociaż z odpowiednim zaangażowaniem z pewnością nie było to trudne zadanie. - Rozumiem - potwierdziła jeszcze, gdy O'Connor wypowiedział się już w temacie alergii i tym podobnych przeciwwskazań odnośnie stosowania rumianku. Cóż wyglądało na to, że chyba będzie musiała pewnych rzeczy poszukać sama lub skierować swoje pytania do Whitehorn, gdyby chciała się dowiedzieć czegoś więcej odnośnie leczniczych właściwości rumianku. Skinęła głową, gdy tylko gajowy powiedział jej dokąd muszą przenieść rośliny, by zapobiec zniszczeniu ich przez deszcz. Zabrała się już za podnoszenie pierwszej ze skrzyń, gdy usłyszała pytanie mężczyzny odnośnie tego czy zna się na jeszcze dwóch innych roślinach. Uśmiechnęła się do niego delikatnie po czym zaczęła iść w kierunku wskazanej wcześniej drewutni i domku. - Trochę. Wiem, że pokrzywa może być naprawdę pomocna w przypadku problemów z cukrem, a także cholesterolem. Może też łagodzić bóle reumatyczne i ma właściwości antyalergiczne. Z tego co kojarzę chyba ma jeszcze jakiś wpływ na nerki. Na pewno herbata z pokrzywy ma właściwości moczopędne, więc raczej nie powinno się jej pić zbyt wiele - powiedziała, odnosząc się na razie jedynie do jednej rośliny, która była jej znana. Spojrzała jeszcze na O'Connora by upewnić się czy na pewno powiedziała wszystko dobrze. Była ciekawa jego uwag, które mogłyby nieco wzbogacić jej wiedzę.
Christopher Walsh
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Christopher nie był człowiekiem, który wychodziłby z założenia, że już wszystko wie, wszystko potrafi i wszystkiego doświadczył. Owszem, uważał, że ma całkiem pokaźną wiedzę w temacie, ale daleki był od stwierdzeń, że w jakimś zakresie jest alfą i omegą. Musiał próbować, uczyć się, czytać ciągle coś nowego, by po prostu poszerzać swoje horyzonty i zdobywać o wiele głębszą wiedzę, bo swobodna galopada po jej wierzchołkach nie była czymś, co spełniało jego wymagania. Był dla siebie surowy, ale nie zakładał z góry, że musi być dobry we wszystkim, już dawno temu pogodził się z tym, że wróżbitą nie będzie żadnym, a i z innymi dziedzinami nie radził sobie nazbyt błyskotliwie, skupiając się po prostu na tym, co faktycznie było dla niego w życiu ważne. I to było coś, czego nie do końca umieli zrozumieć niektórzy młodzi. - Widzę, że z pokrzywą nie będziemy mieć większych problemów - powiedział, uśmiechając się lekko, a następnie rzucił locomotor na rozsadniki, by zabrać ich jak najwięcej za jednym razem. To czasem się przydawało, choćby właśnie w takiej sytuacji, jak ta. - A tojad? Wiesz, że mamy różne gatunki, które można stosować w lecznictwie? Tojad mocny na ten przykład posiada bulwiasty korzeń zawierający substancję o działaniu przeciwbólowym, pomocą zwłaszcza przy artretyzmie - powiedział, kiedy kierowali się do drewutni, a on zerknął w niebo, orientując się, że faktycznie zaraz najpewniej zacznie padać. Musieli się zatem pospieszyć i zdecydowanie mniej rozmawiać, chociaż trudno było mu oderwać się od tematu.
______________________
After all these years you still don't know The things that make you
beautiful
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Chyba nikt nigdy nie będzie wiedział wszystkiego. Nawet w naprawdę wąskiej i ograniczonej dziedzinie. Zawsze w końcu pojawiało się coś nowego lub jakiś skrawek informacji, na który jeszcze się nie natrafiło. Życie było napędzane przez ciągły rozwój, samodoskonalenie. Nic nigdy nie stało w miejscu. Przynajmniej nie na długo. Odwzajemniła uśmiech gajowego, gdy ten nie dodał nic więcej na temat pokrzywy. Wyglądało na to, że jej odpowiedź była na tyle zadowalająca, że postanowił od razu zająć się tematem drugiej rośliny, która nie była aż tak popularna. Przez chwilę musiała się namyślić nad odpowiedzią, kiwając głową na kolejne stwierdzenie gajowego. - Tak. Słyszałam wiele razy o tym, że tojad jest trujący, ale w odpowiednich ilościach ma działanie lecznicze. Jeden gatunek o ile się nie mylę jest skuteczny w leczeniu podagry. I chyba był też jeden, który pobudzał pracę serca i wspomagał pracę nerek - powiedziała w końcu. Dziewczyna również unosiła jeden z rozsadników przy pomocy zaklęcia, starając się panować nad jego działaniem, żeby nie uszkodzić przypadkiem roślin w czasie przenoszenia ich poprzez zbyt nagły ruch lub niedelikatne opuszczenie ich na podłoże.
Christopher Walsh
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Wymieniali się na razie dość podstawowymi informacjami, rozmawiając dość luźno, ale trzeba przyznać, że gajowy był mimo wszystko zadowolony. Lubił Yuuko, jej sposób bycia, ale przepadał również za tym, że dziewczyna nie przychodziła do niego całkowicie zielona i angażowała się w pracę, dopowiadała, co wiedziała i stawiała go przed nowymi problemami, które musiał dopiero zbadać i przekonać się, dokąd go to tak właściwie zaprowadzi. To było bardzo dobre, gdyż dzięki temu mógł się po prostu spokojnie dalej rozwijać, mógł próbować iść naprzód, działać, wertować książki - kolejne i kolejne - w celu znalezienia odpowiedzi na pytania, jakie go dręczyły. A później? Mógł dzielić się wiedzą z każdym, kto tylko o to poprosił. - Jeśli mowa o poprawie pracy serca i nerek, to najpewniej masz na myśli aconitum fischeri , czyli tojad Fischera, o podagrze akurat nie słyszałem, więc proszę, mam zadanie do odrobienia, jeśli chcę, żeby na następnym spotkaniu nie okazało się, że wiesz więcej ode mnie - powiedział z lekkim uśmiechem, a jego jasne oczy zdawały się po prostu śmiać. Cieszył się, że dziewczyna tak dobrze sobie radzi i posiada wiedzę, przynajmniej na poziomie ogólnym, teraz mogła ją pogłębiać, jeśli tylko miała ochotę. Akurat rośliny, które omawiali, były również ważne z punktu widzenia uzdrawiania, a zatem pomocne były choćby dla profesor Whitehorn. - Może poszukasz informacji o aconitum columbianum, aconitum stoerkianum i aconitum variegatum przed następnym spotkaniem? Chyba że wolisz omówić coś innego, niż tojad. Osobiście uważam go jednak za roślinę niesamowicie pasjonującą, w końcu z jednej strony leczy, a z drugiej jest trucizną. Mój brat opowiadał mi, jak ciężko się z nią obchodzić. Och, jest medykiem, to dlatego - dodał, kiedy udało im się dotrzeć do domu i ustawić tam rozsadniki. Wrócili po kolejne rzeczy, kiedy zaczynało kropić, więc Christopher przyspieszył nieco pracę, bo mimo wszystko nie chciał, żeby zaraz skończyli tutaj w strugach deszczu.
______________________
After all these years you still don't know The things that make you