Wśród różnorakich budynków w Hogsmeade, ten wyróżnia się pod względem swego niepowtarzalnego klimatu. Bo gdzie indziej można w okolicy znaleźć sklep który przez cały rok otaczają tropikalne palmy? Dodatkowo budynek pomalowany jest na zielony kolor, co zupełnie odróżnia go od szarych sklepów. Kiedy przekroczysz próg tego niebanalnego sklepu, od razu poczujesz zmianę temperatury. Jest ona bowiem dostosowana do upodobań tropikalnych papparów zamieszkujących niektóre z porozstawianych wewnątrz palm. Z racji, iż są to ulubione zwierzęta właściciela, ten uznał, iż nie będzie ich zamykać w klatkach. Co za tym idzie, nigdy nie wiadomo, kiedy nad głową przeleci Ci jedna z tych dużych, oswojonych papparów. Warto tu także wspomnieć parę słów na temat samego sprzedawcy. Nanuk jest około sześćdziesięcioletnim mężczyzną o Indiańskich korzeniach, co też doskonale widać w jego rysach twarzy. Ciemna karnacja i długie czarne włosy są dla niego znakiem rozpoznawczym. Mężczyzna ten kocha zwierzęta i można by rzec, że nikt ich tak doskonale nie rozumie, jak właśnie on. Stało się to też powodem do otwarcia sklepu, w którym właśnie je mógłby sprzedawać. Przypominamy o punktowych limitach ilości posiadanych zwierząt!
Dostępne przedmioty:
► Akcesoria dla zwierząt (grzebyki, obroże itp.) ► Klatka dla wybranego zwierzaka ► Pokarm dla zwierząt ► Bahanocyd - 55g ► Magiczna siatka do łapania stworzeń wodnych - 65g ► Magiczna siatka do łapania stworzeń lądowych - 65g ► Magiczna siatka do łapania stworzeń podniebnych - 65g ► Rękawice ze skóry węża morskiego - 120g ► Łańcuch Scamandera - 200g
Zwierzęta oznaczone * uznawane są za trudnodostępne – aby je kupić, należy rzucić kostką.
Spoiler:
1, 2 - Sprzedawca patrzy na ciebie nieufnie i zdaje się zbywać wszystkie pytania dotyczące stworzenia, które chcesz kupić. W końcu próbujesz zdobyć informacje bardziej natarczywie, a mężczyzna peszy się i oznajmia, że nigdy nie było tu takich zwierząt. 3, 4 - Nie ma żadnego problemu! Sprzedawca wszystko ci wyjaśnia, daje mnóstwo rad i oczywiście, dokonujesz zakupu. Możesz wrócić do domu z nowym pupilem! 5, 6 - Hm… Nie, chyba nie ma tutaj takich stworzeń… Sprzedawca z tajemniczym uśmieszkiem odmawia, chociaż wcale nie próbuje cię zbyć. Rzuca dziwnymi aluzjami, które jedynie podsycają twoją ciekawość. Ostatecznie okazuje się, że tego zwierzęcia nie ma akurat teraz – możesz spróbować innym razem.
Praca w sklepie była czystą przyjemnością. Naeris nie mogła narzekać ani na pensję, ani na współpracowników - do tego mogła robić to, co najbardziej kochała. Na ten moment nawet nie wyobrażała sobie odejścia z menażerii, gdzie zadomowiła się już tak mocno. Kochała każdego kruka, każdą ropuchę i każdego psidwaka, jakim miała okazję się tu opiekować. Mogłoby się zdawać, że serce dziewczyny jest niczym bezdenna studnia dla wszystkich stworzeń i chyba rzeczywiście tak było. Nigdy nie wyczerpywała jej się cierpliwość, wszystkie traktowała na równi, z identyczną troską dbając o przestraszonego kota i rannego żółwia. Gdyby mogła, zaopiekowałaby się wszystkimi. - Spokojnie, nic wam się nie stanie. - szepnęła, uspokajająco gładząc barwne pióra jednej z papug. Rozmawianie ze zwierzętami przychodziło Naeris bardzo naturalnie, można nawet śmiało stwierdzić, że lepiej porozumiewała się z nimi niż z ludźmi. Nie chciała, żeby stresowały się dziwną atmosferą, dlatego starała się zapewnić im sporo uwagi i czułości. Niestety, to i tak nie pomogło w obliczu nagłego zamieszania. Sourwolf nie do końca zorientowała się nawet, co się stało, gdy donośny skrzek zaalarmował całą menażerię. Pozwoliła, żeby to Bridget zajęła się papugami, które najwyraźniej wpadły w jakiś amok. Bała się bardzo, żeby rzadka nie zrobiła sobie krzywdy. Pozostawała jeszcze kwestia pomocy starszej pani, która znalazła się w epicentrum tego chaosu. Naeris pospieszyła w obronie czarownicy. Próbowała przekonać ją do zachowania spokoju, bo krzyki i gwałtowne ruchy mogły tylko pogorszyć sytuację. W końcu Krukonce udało się zabrać czarownicę na zaplecze, gdzie była wolna od atakujących ją ptaków. - Och, jest pani ranna! - zauważyła z ukłuciem strachu - co jeśli będzie chciała narobić przez to problemów panu Nanukowi? A jeśli napiszą o nich w Proroku jakiś nieprzyjemny artykuł albo nabawi się jakiejś choroby przez te ślady po pazurach, albo jest jakąś ważną osobistością i będzie jeszcze gorzej... Jasnowłosa przeprosiła ze skruchą kobietę, oferując, że pomoże jej z ranami. Nie były głębokie, ale wolała opatrzyć je od razu. Nie była przecież żółtodziobem... A przynajmniej miała nadzieję, że na takiego nie wyjdzie. Wyciągnęła różdżkę, żeby rzucić proste zaklęcie i starała się przy tym ani przez chwilę nie wahać. Zadrapania momentalnie znikły, pozostawiając klientkę wolną od bólu i brzydkich śladów. Naeris kamień spadł z serca i czarownica również wydawała się uspokojona. Krukonka upewniła się, że Bridget poradziła sobie z papugami (zauważyła przy tym, że także reszta klientów postanowiła opuścić menażerię), po czym ostrożnie wyprowadziła starszą panią. Nie miała czasu na bycie z siebie dumną - najważniejsze, że ostatecznie zarówno zwierzęta, jak i kobieta były bezpieczne. Przeprosiła raz jeszcze za zamieszanie i wróciła do wykonywania swojej pracy w sklepie.
Praca w menażerii nie zawsze była przyjemna. O ile przyjmowanie dostaw oraz kontakt z klientami nie były takie złe, tak różnie to bywało, gdy chodziło o zwierzęta. Sama opieka nad nimi dawała dużo satysfakcji. Karmienie, sprzedaż, sprawdzanie stanu ich zdrowia to była Twoja codzienność, jednakże nie zawsze było tak różowo. Właściciel menażerii źle ułożył wasze grafiki, dzięki czemu przez cały weekend sklep pozostawał bez opieki. W poniedziałek to ty rozpoczynałaś zmianę. Nakarmiłaś wygłodniałe zwierzęta i wstępnie ogarnęłaś całą tonę szelek i obróżek, jakie zdążyły przyjechać w ramach porannej dostawy, lecz pozostało najgorsze - sprzątanie wszystkich klatek.
1 i 2 - Uporządkowanie wszystkiego zajęło Ci bardzo dużo czasu. Jesteś spocona, ręce masz całe w ptasich odchodach i na dodatek rozerwałaś sobie szatę o wystający element w klatce jednej z papug. Najważniejsze jest jednak to, że zdołałaś wszystko przygotować, zanim pojawili się pierwsi klienci. Patrzyli na Ciebie trochę dziwnie, gdy pojawiłaś się przed nimi taka psidwakowi z gardła wyjęta, ale nie to było najważniejsze. Właściciel, który zjawił się godzinę później, był pod wrażeniem tego, że mimo wszystko udało Ci się zapanować nad sytuacją. Przeprosił Cię za swoje niedbalstwo i oznajmił, że tylko dzisiaj możesz wybrać sobie dowolne zwierzątko ze sklepu na jego koszt. 3 - Stajesz na głowie, aby doczyścić wszystkie klatki, lecz magia dzisiaj wyjątkowo się buntuje. Zamiast pomagać tylko przeszkadza i wkrótce wszystkie klatki, na których wypróbowałaś chłoszczyść, nadają się jedynie do wyrzucenia, gdyż zaklęcie nieodwracalnie wygina w nich pręty. Właściciel menażerii potrąci Ci za nie 20G z następnej wypłaty. 4 - Dzielnie walczysz z brudem i smrodem, kiedy do menażerii wchodzi klient. Jest nieznośnie wybredny i zajmuje Ci tak wiele czasu, że gdy w końcu wychodzi, jesteś do tyłu z pracą. Zagęszczasz ruchy, lecz dzięki temu stajesz się nieuważna. W pewnym momencie jedna z klatek, ułożonych jedna na drugiej, spada na ziemię, zawadzając wcześniej o Twoje ramię. Z rozdartej szaty sączy się nieprzerwanym strumieniem mnóstwo krwi, co bardzo niepokoi zwierzęta. Musiałaś wysłać sowę do współpracownika, błagając go o przejęcie fragmentu twojej zmiany i udałaś się do uzdrowiciela. Jeżeli napiszesz post w skrzydle szpitalnym bądź w szpitalu, zdobędziesz za darmo dwie fiolki eliksiru wiggenowego, mającego pomóc w zaleczeniu rany. Zgłoś się po nie w odpowiednim temacie. 5 i 6 - Sprzątanie nie jest szczytem Twoich marzeń i chociaż okropnie Cię nudzi, czas stale płynie. Wkrótce Twoja zmiana dobiega końca, a Ty możesz śmiało przyznać to przed samą sobą - wcześniej nie miałaś pojęcia, że można doczyścić klatkę z ptasiego guano na tyle różnych sposobów. Zdobywasz jeden kuferkowy punkt z onms, zgłoś się po niego w odpowiednim temacie.
______________________
Naeris Sourwolf
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 167 cm
C. szczególne : Tatuaż anielskich skrzydeł na plecach
Do pracy Naeris wybierała się w naprawdę dobrym humorze. Udało jej się podciągnąć parę ocen, odwiedziła też ciotkę w Newcastle. Nadal miała sporo na głowie, a zwłaszcza parę nowych pomysłów męczyło jasnowłosą główkę - myślała o swojej przyszłości częściej niż powinna. Z radością szła do menażerii, żeby spędzić trochę czasu przy pracy ze zwierzakami. Tam jednak czekało ją drobne rozczarowanie. Nanuk zazwyczaj lepiej dbał o swoich pracowników i sklep. Musiał popełnić jakiś błąd, a konsekwencje spadły na Sourwolf, gdy zobaczyła jak zaniedbany został sklep. Serce jej się krajało, gdy widziała głodne zwierzęta, przestraszone, bo nikt się nimi nie zajmował. Pomimo, że sytuacja była dość tragiczna, Naeris nie załamała się i wzięła do pracy. Zajęła się sprzątaniem bałaganu, dzielnie usuwając zanieczyszczenia... a raczej próbując, bo magia wyjątkowo było przeciwko dziewczynie. Próbowała pozbyć się ptasich odchodów, ale Chłoszczyść tylko wszystko pogarszał. Parę klatek uszkodziła i przeraziła się, że właściciel będzie na nią wściekły. Resztę doczyściła już ręcznie, a za szkody z przykrością zapłaciła. Ale liczyło się to, że pomogła zwierzętom. Przynajmniej one były wdzięczne Krukonce.
3
Mefistofeles E. A. Nox
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Tak prawdę mówiąc, to Mefisto nie miał pojęcia jakim cudem wylądował w menażerii. Kompletnie nie nadawał się do pracy ze zwierzakami, z którymi zaraz musiał się pożegnać - tęsknie spoglądał na klientów wynoszących sowy, koty, króliki... Wykorzystywał każdą wolną chwilę na odrobinę zabawy ze stworzeniami, które nieustannie go otaczały. Chętnie czyścił klatki, bawił się, karmił; najgorsze w tym wszystkim było to, że zaczynał rozważać przygarnięcie jakiegoś malucha do własnego mieszkania. Obawiał się tylko reakcji Lilith, która potrafiła nieźle dać się we znaki, czy to chodziło o zbłąkanego ptaszka na parapecie okna, czy jakiegoś Noxowego gościa. Tak czy inaczej, akurat tego dnia Mefisto miał inne plany. Poinformował właściciela o szczególnym zamówieniu, którym miał się w pełności zająć samodzielnie - z przygotowaniem, dostarczeniem, poinformowaniem. Nox pominął skrzętnie fakt, że to on zamierzał dokonać owego zakupu, coby podarować znajomemu Puchonowi małego węża. Rzecz w tym, że pojawiły się u nich ostatnio takie piękne żółto-czarne maluchy, ale klienci zupełnie się nimi nie interesowali, przez co właściciel menażerii chciał się ich, krótko mówiąc, pozbyć. A Mefisto nie mógł na to pozwolić, zatem tylko czekał aż wybije odpowiednia godzina, by w końcu skończyć nudne zamiatanie podłogi ("zaklęcia są zdradliwe, panie Nox, lepiej użyć własnej siły!") i zabrać się za przygotowywanie "prezentu". Wiedział, że to dobra decyzja, bo maluch trafi w dobre ręce.
To trochę wyglądało, jakby zaczynała go prześladować. No, ale nie mogła się powstrzymać! W końcu cały czas kombinowała jakby tu wkręcić się w to wszystko. Zamierzała go jeszcze trochę pomęczyć, powypytywać o jego początki i zagadać o to nie raz. Aczkolwiek tym razem miała trochę problem ze swoim własnym tatuażem - strasznie kiepsko się goił i w sumie nie wiedziała, czy udać się z tym do pielęgniarki, czy właśnie do Mefa. Może to było normalne, tylko ona o tym nie wiedziała? Nie chciała robić z siebie panikary, więc postanowiła go podpytać trochę. W dodatku miejsce pełne zwierząt zawsze odwiedzała z przyjemnością, a tutaj było ich pod dostatkiem. Całkiem fajna praca, chociaż kiedy Emily myślała o tym, że pewnie nie trzeba opiekować się tylko słodkimi zwierzątkami, ale też nie daj Merlinie jakimiś okropnymi pająkami od razu zmieniała określenie z fajna, na przerażająca. Miała nadzieje, że nie spotka tutaj takiego stworzenia. Kiedy weszła do środka jej oczom ukazał się naprawdę piękny wąż. Je zdecydowanie lubiła, więc zbliżyła się trochę do niego. Nie dotykała go jednak bez pozwolenia chłopaka, nigdy nie było wiadomo jak gad zareaguje. - Piękny - rzuciła w kierunku Noxa, przyglądając się jego żółtym plamkom.
Mefistofeles E. A. Nox
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Nie spodziewał się wcale Emily - ani, na dobrą sprawę, nikogo innego. Tego dnia w ogóle był wyjątkowo mały ruch, ale Mefisto to nie dziwiło, bo poniedziałki bywały niesamowicie leniwe. Dzięki temu miał trochę więcej czasu na realizowanie własnych planów. Niewyobrażalnie zauroczony małym pytonem, to właśnie jemu poświęcił całą swoją uwagę; projektował idealne terrarium pod czujnym spojrzeniem gada. - To do mnie? Bo jeśli nie, to raczej piękna- poprawił Ślizgonkę, puszczając jej oczko. Fakt faktem, była to żółto-czarna samica i warto było o tym pamiętać. Mefisto gestem poprosił dziewczynę, żeby dała mu chwilkę; musiał poodnosić kilka pudeł na zaplecze, żeby nie zostawiać sobie całego sprzątania na później. Ladę i tak już całą zastawił różnymi pierdółkami, którymi zamierzał uraczyć węża. - Dobra. W czym mogę pomóc? - Zagadnął, znowu wyjątkowo uprzejmie. Rowle miała niezłego farta, skoro notorycznie wpadała na Mefisto w pracy - tam pamiętał o tym, by dobrze się zachować. Teraz wyglądał wyjątkowo porządnie, nawet jeśli sińce pod oczami zwiastowały nadchodzącą wielkimi krokami pełnię. - Szukasz czegoś konkretnego? - Bo chyba nie przyszła tutaj, żeby dotrzymać mu towarzystwa...
Widziała, że chłopak naprawdę przejawiał duże zainteresowanie wężem. Musiał lubić swoją prace i z pewnością nie traktował jej jako najwyższej konieczności. To całkiem fajne, że udało mu się znaleźć nawet dorywczą pracę, w której dobrze się czuł. Szczególnie, że drugim zajęciem były tatuaże, które z pewnością go fascynowały. Ewidentnie wiedział, jak połączyć przyjemne z pożytecznym. Emily nie miała pojęcia jeszcze jak dorabiać na studiach w taki sposób, żeby było to w miarę znośne. Kompletnie nie widziała się w roli barmanki i miała nadzieje, że do tego dojdzie w ostateczności. Nie potrafiła być na siłę miła dla ludzi, dla których nie chciała i nie potrafiłaby w żaden sposób łagodnie obejść wszelkich chamskich odzywek. Koniecznie musiała się rozejrzeć za jakimś przyjemnym miejscem. Pokręciła głową na słowa chłopaka, nie odrywając jednak spojrzenia od węża. - W sumie nie przyszłam tutaj dla zwierząt, chociaż nie powiem, pokusa jest spora - przyznała, rozglądając się po pomieszczeniu pełnym uroczych stworzeń. - Chodzi o tatuaż. Chyba dzieją się z nim jakieś dziwne rzeczy. Smaruje tym co mówiłeś, ale mam wrażenie, że to nie goi się tak jak powinno - przyznała, bo o dziwo to miejsce wciąż ją trochę pobolewało i nie wyglądało zbyt ciekawie.
Mefistofeles E. A. Nox
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Trzeba było przyznać, że był zadowolony. Nawet na to żmudne zamiatanie podłogi nie narzekał zbyt głośno, przyjmując do wiadomości, że nawet takie rzeczy należało wykonywać. Czas spędzony z miotłą do sprzątania, Mefistofelesowi wynagradzały chwile ze zwierzakami. Teraz również wcale nie czuł się tak, jakby ciężko harował. W końcu zajmował się przesłodkim pytonem, jednocześnie nieustannie upewniając się w myślach, że oddanie go w ręce Neirina to dobry pomysł. - Jestem pewien, że coś by się dla ciebie znalazło - zapewnił, tylko trochę sucho i sztucznie. Nie zamierzał Emily wciskać na siłę pupilków, skoro nie przyszła w takim celu. Zostawił na chwilę terrarium, aby uraczyć dziewczynę beznamiętnym spojrzeniem. Skoro nie chodziło jej o asortyment menażerii, to musiała mieć sprawę bezpośrednio do niego. - Tatuaż? - Zmarszczył brwi, od razu się ożywiając. Gestem zachęcił blondynkę, aby do niego podeszła - chyba nie było niczego dziwnego w tym, że chciał sprawdzić o czym mówiła? Pozwolił aby schowała się za ladą, a sam dodatkowo zasłonił ją swoją sylwetką, gdy delikatnie unosił materiał jej koszulki. Faktycznie skóra wyglądała na niezbyt elegancko zaczerwienioną, zupełnie jakby tatuaż zrobiono kilka minut temu. - Dobra, to nic takiego - oznajmił w końcu, odsuwając się. Nie chciał ryzykować zostania przyłapanym przez menażera, więc zabrał się za nerwowe prace porządkowe, o mały włos nie zrzucając w blatu pustego terrarium. - Masz tam po prostu bardzo delikatną skórę, ale nie ma czym się przejmować. Będzie się goiło trochę dłużej... odradzam wizyty w Skrzydle szpitalnym, bo moim zdaniem doprawianie mugolskich tatuaży magią jest bez sensu. Podrzucę ci potem inny krem - zaoferował, rzucając Rowle piłeczkę dla kugucharów, żeby odłożyła ją na stojącą obok szafkę.
Emily bardzo lubiła zwierzęta i traktowała je wyjątkowo dobrze. W dodatku zawsze popierała wszelkie akcje, które bronią ich praw i starała się jakoś pomagać. Nie była zbyt dobra w organizowaniu głośnych protestów i niespecjalnie miała ochotę to robić, ale kiedy ktoś inny działał z rozmachem chętnie pomagała i zawsze spierała takie inicjatywy. Tatuaż bolał, co z pewnością nie było normalne, bo od jego wykonania minęło już trochę czasu i wszystko powinno być w porządku. Emily była pod takimi względami dużo bardziej wstydliwa niż udawała, że była i chociaż wiedziała, że to czysto profesjonalne to i tak dziwnie jej było zdjąć koszulkę zarówno podczas wykonywania tatuażu, jak i tutaj ją podwinąć. Nie dało się jednak ukryć, że bez tego trudno by mu było jej pomóc. - Okej, dzięki - kiwnęła głową, wiedziała, że pójście z tym do skrzydła nie miałoby zbyt wiele sensu, ale ignorowanie też nie było zbyt rozsądne, dlatego zwróciła się do chłopaka. Na wzmiankę o czymś innym do smarowania pokiwała głową. Miała nadzieje że to pomoże i wszystko ładnie się zaleczy. Rozejrzała się jeszcze po sklepie, bo te wszystkie stworzenia naprawdę przyciągały jej wzrok. No, może dopóki nie natknęła się na ogromnego pająka, który stał pewnie trochę bardziej na uboczu nie bez powodu. Łatwo mógł kogoś wystraszyć. Pisnęła mimowolnie, chociaż gdyby szła za tym jakakolwiek refleksja z pewnością zrobiłaby wszystko, żeby się powstrzymać przed tę reakcję. Odsunęła się szybko od pająka, na absurdalną wręcz odległość biorąc pod uwagę fakt, że był schowany za szybą. Bez żadnej możliwości kontaktu z Emily. A jednak jej głowa inaczej to odbierała. Z tego wszystkiego aż pobladła i powstrzymywała się intensywnie, żeby nie krzyknąć gorzej niż przed chwilą.
/dum dum ingerencja dla Mefisto, najpewniej dzieje się w zupełnie innym czasie, chyba że macie ochotę jakoś to rozegrać
W sklepie przewijały się najróżniejsze stworzenia, w tym także te niebezpieczniejsze. Widłowężami powinni zajmować się tylko wyspecjalizowani czarodzieje, nawet jeśli chodziło o pojedynczego, bardzo młodego osobnika. Nanuk do takich należał, choć i on nie był zachwycony perspektywą trzymania trzygłowego gada w sklepie, ale obiecał przekazać go swojemu dobremu przyjacielowi. Pracownikom menażerii nie dane było wiedzieć, czy miał posłużyć do handlu cennymi jajami czy może chciano go przetransportować go do lasu, gdzie mógłby spokojnie żyć. Grunt, że ogromne, przyszykowane na szybko terrarium w jednym z ukrytych przed spojrzeniami klientów pomieszczeń budziło zainteresowanie. @Mefistofeles E. A. Nox miał rękę do zwierząt i to trzeba było mu przyznać. Wąż nie był agresywny, a nawet kiedy Ślizgon przechodził przez pomieszczenie wydawał się wręcz całkiem sympatycznie nastawiony. Nox mógł zajmować się swoją pracą i opieką nad paroma dla odmiany niegrzecznymi kugucharami. Koty bardzo chciały się bawić i eksplorować teren, dostrzegając dogodny moment jeden z nich uciekł z twoich rąk. Przemknął błyskawicznie za niedomkniętymi drzwiami do pokoju, gdzie tkwił widłowąż, co jak można się domyśleć, spowodowało katastrofę. Musiałeś się spieszyć, żeby ochronić kuguchara przed gadem, którego obecność małego, nadpobudliwego sierściucha bardzo mocno zdenerwowała. Głośny syk oddziałał też na kota. Nastroszona sierść i wyciągnięte pazury zwiastowały niebezpieczne starcie, a kuguchar najwyraźniej nie uważał, że w starciu z dużo większym gadem nie ma za bardzo szans na wyjście bez szwanku. Zwłaszcza, że widłowąż za nic miał sobie teraz bezpieczne siedzenie w terrarium. Trzask szyby uświadomił Noxa w tym, że wąż naprawdę chce dopaść swoją ofiarę. A on był jedynym, który mógł temu jakoś zapobiec.
Rzucasz dwiema kostkami.
Co się dzieje z Tobą? 1,2 - Próbujesz złapać kota zanim wąż wyskoczy w jego kierunku, ale ci się to nie udaje. Jedna z trzech głów która miała zatopić się w pokrytym sierścią karku, trafia w twoje ramię. Palący jad rozlał się po twoim ciele, powodując, że ręka zaczęła ci szybko drętwieć, a palące zaciskać w niekontrolowanych odruchach. Najgorsze, że wąż ani myśli otwierać szczęk i chyba będziesz musiał go wyszarpnąć. A później szybko znaleźć antidotum, zanim stanie ci się coś gorszego. 3 - Masz niezłego pecha, bo może i udało ci się nieco odsunąć widłowęża, żeby nie miał jak rzucić się na kota, ale sierściuch z kolei wyjątkowo mocno nie chce dać ci się złapać. W chwili nieostrożności zbliżasz się do kuguchara, a ten drapie najmocniej jak tylko potrafi. Może i skończyłoby się na jedynie kilku krwawiących ranach na policzku, ale pazur zahacza również o Twój kolczyk w wardze i zaczepia go tak silnie, że kończysz z rozerwaną wargą i krwią w ustach. 4 - Dałeś prawdziwy popis swoich umiejętności! Mówiąc i spokojnie gestykulując udało ci się zapobiec atakowi węża, który jedynie obserwuje ciebie i kuguchara lśniącymi ślepiami. Lepiej nadal zachowywać ostrożność... 5,6 - Nie chcąc nadepnąć na kota, potknąłeś się i przewróciłeś na podłogę. Oprócz obicia się i paru siniaków, zauważasz jeszcze, że fragment z pękniętej szyby wbił ci się głęboko w udo. Udaje ci się pomimo wszystko zgarnąć kuguchara z zasięgu widłowęża, ale sytuacja dalej wygląda kiepsko.
Co się dzieje z wężem? 1 - Cała sytuacja zmieniła się w ułamku sekundy, a twój refleks nie mógł równać się z tym zwierzęcym (bynajmniej nie wtedy kiedy nie było pełni). Wąż zdążył przesunąć swoje ogromne ciało, żeby dopaść kota z drugiej strony. Możesz tylko dostrzec, jak zatapia kły w jego karku. Tego biednego stworzonka już nie dało się uratować... Wołasz Nanuka i razem radzicie już sobie bezproblemowo z wciągnięciem widłowęża do terrarium i tym razem zabezpieczeniem go o wiele lepiej i solidniej. 3,4 - Tak naprawdę ten atak na kota to była podpucha. Widłowąż chciał bowiem skorzystać z zamieszania i kiedy ty byłeś zajęty przytrzymywaniem kota, on wymknął się pomiędzy twoimi nogami. Nigdy nie podejrzewałbyś gada o taką szybkość, ale zdążył wydostać się na zewnątrz i zniknąć ci z oczu. Musisz błyskawicznie wezwać pomoc, żeby odnaleźć zgubę, ale na szczęście nie zajmuje to dużo czasu. 5,2 - Dzięki twoim umiejętnościom i wiedzy na tematy tych gadów udaje ci się uspokoić widłowęża, który wycofuje się w kąt terrarium. Z kotem też długo się nie męczysz. Kiedy już wyprowadzasz go z pomieszczenia i zamykasz w klatce, zauważasz, że jest po prostu przestraszony. Mogło dojść do o wiele większej tragedii, ale zapobiegłeś temu dzięki nieuleganiu panice. Możesz wpisać sobie punkt do kuferka z ONMS. 6 - Widłowąż zachowywał się coraz bardziej niespokojnie. Nie atakował cię co prawda, ale rzucał na wszystkie strony w poszukiwaniu dojścia do kuguchara. Zdążył strącić kilka pudełek, z których wysypała się karma, połamał też parę drobnych, ale drogich rzeczy. Musiałeś skorzystać z pomocy którejś ze współpracowniczek, która zdążyła dotrzeć na swoją zmianę (dowolnej), żeby jakoś zapanować nad dwoma zwierzakami. Niestety, za szkody, których narobił wąż, Nanuk potrąca ci 30 galeonów.
______________________
Mefistofeles E. A. Nox
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Mefisto odrobinę niepewnie podchodził do Nanukowego pomysłu odnośnie przechowywania w menażerii widłowęża. Z jednej strony sam bardzo chciał zbliżyć się do tego stworzenia i dowiedzieć trochę więcej w praktyce, z drugiej - martwił się o inne stworzenia zamieszkujące te pomieszczenia. Automatycznie spadła na niego większa odpowiedzialność w postaci pilnowania, aby nic się nie zaplątało w tamte rejony sklepu... I, oczywiście, nie mogło to wcale być zbyt proste. Mefistofeles miał na głowie małe kuguchary, które robiły takie zamieszanie, jakby co najmniej wypełniono nimi cały sklep. Chyba nic dziwnego, że w pewnym momencie jeden z kociaków po prostu zniknął z pola widzenia zaaferowanego pracownika, udając się prosto do widłowęża. Dopiero hałas uświadomił chłopaka, jakim nierozważnym idiotą był, skoro dopuścił do takiej sytuacji. Pobiegł od razu do pokoju z trzygłową bestią, by pochwycić syczącego i prychającego kocura - priorytetem było zabranie go jak najdalej. Gorzej, że w tym momencie terrarium już odpuściło i teraz wszyscy byli narażeni na atak ze strony widłowęża. - Ty mała cholero... - warknął do kociaka, który uparcie drapał go po rękach. Przejęty wyrywającą się kulką sierści, nie dostrzegł jak jedna głowa zbliżyła się do niego trochę za bardzo. Otworzył jedynie szerzej oczy, czując jak w jego ramieniu zatapiają się ostre kły. Nie krzyknął, nie przeklął, a jedynie zamrugał kilkakrotnie i zaraz zacisnął szczęki - podobnie, jak stworzenie, które chyba puścić go nie chciało. Dwa ciężkie oddechy później, chłopakowi udało się oderwać od wściekłej bestyjki. Nieprzyjemny paraliż już rozlewał się po ciele Ślizgona, dodatkowo wymuszając na palcach nienaturalne skurcze. Trzymany w drugim ręku kuguchar padł jako druga ofiara widłowęża, ginąc na miejscu. Mefisto mógł być masochistą, ale nie był jeszcze samobójcą. Nie widział sensu w walce o nieprzytomnego, wykrwawiającego się kociaka - zamiast tego poszedł po właściciela menażerii, by później wspólnymi siłami okiełznać widłowęża. Jakimś cudem całkiem mu się upiekło, bo nie dostał żadnego poważnego rabanu; być może czynnikiem łagodzącym było własne odniesione obrażenie? Tak czy inaczej, Mefistofeles nie dociekał, bo odesłany został prosto do Świętego Munga, gdzie miał poprosić o antidotum.
/zt
2, 1
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Bridget tego dnia była zdecydowanie bardziej zajęta pracą na zapleczu, przygotowywaniem posiłków dla zwierząt i obsługą kasy, na zmianę przechodząc od jednego do drugiego stanowiska i tak niemalże przez całą zmianę. Nie musiała się z niczym spieszyć, dzień mijał powoli, a przy tym liczba klientów nie była powalająca. W sumie to było praktycznie pusto na sklepie i gdyby nie to, że wędrowali z Mefisto tam i z powrotem po wszystkich kątach, nie byłoby w nim ruchu w ogóle. Kiedy raz wyjrzała głową zza zaplecza, by sprawdzić, czy ktoś przypadkiem nie błąka się w poszukiwaniu pomocy i dostrzegła jedną blondynkę przy terrarium z wężem. Nie wyglądała, jakby była w ogromnej potrzebie konsultacji, lecz Bridget zakodowała z tyłu głowy, by zerknąć ponownie za kilka chwil. W tym czasie poszła nasypać jedzenie szczurkom w klatce. Po powrocie do lady ujrzała, że dziewczynę chyba obsługiwał Mefisto, więc wróciła na zaplecze. Zapomniała jednak zabrać ważnej listy z tabelami dotyczącymi sprzedaży na sklepie, wobec czego wróciła... I dziewczyna ponownie chodziła sama. - Cześć - zagaiła do niej, przybierając na twarz szeroki uśmiech. - Szukasz może czegoś? Widziałam, że oglądałaś tamtego węża - dodała jeszcze, skinąwszy głową w kierunku terrarium z młodym pytonem. Jak nie Mefisto, to może ona zdoła nakłonić dziewczynę do kupna?
Mefistofeles E. A. Nox
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Cieszył się, że Emily postanowiła do niego przyjść. Dla niego nie było problemem doradzenie w sprawach tatuaży, ponadto zależało mu na zadowoleniu klientów. Obserwował ją jeszcze chwilę, zanim wrócił do ogarniania nowego terrarium. Dał Ślizgonce chwilę na rozejrzenie się po sklepie, czując, że wcale nie zniknie zaraz za drzwiami - widział w jej oczach, że menażeria przypadła jej do gustu. - Co... och - wyrwało mu się, kiedy dziewczyna tak dobitnie zareagowała na widok pięknego ptasznika zamkniętego po drugiej stronie pomieszczenia. Nieco cyniczny uśmiech wypłynął na twarz Noxa, ale przełknął większość złośliwych komentarzy, których zwyczajnie nie wypadało mu wypowiedzieć w miejscu pracy. - Wiesz, jest całkiem szczelnie zamknięty. Raczej cię nie napadnie... To moja miłość - przyznał wobec tego, przecierając szybko wilgotną ścierką blat lady, który trochę się ubrudził. Wtedy też w pomieszczeniu pojawiła się Bridget, o której obecności Ślizgon trochę chyba zapomniał - drgnął z zaskoczeniem i zerknął na nią bez zrozumienia, kiedy zaczęła zagadywać Emily. Nie ma to jak wpakować się w sytuację, o której się nic nie wie. - Ten wąż został już kupiony - oznajmił trochę bardziej ostrze, niż powinien. Niby nic do Puchonki nie miał, ale najbardziej mu się podobało, kiedy wzajemnie schodzili ze swoich dróg. Po co sobie psuć nerwy? - I myślę, że poradzę sobie z Emily. Dzięki, Hudson. - Nie to, żeby ją wyganiał, ale nie czuła się troszkę zbędna? Na zapleczu z pewnością czekało na nią mnóstwo fascynujących zadań!
Emily powoli dochodziła do siebie, chociaż świadomość tego, że w nie tak dalekiej okolicy znajduje się ogromny ptasznik dosłownie przyprawiała ją o mdłości i sprawiała, że z każdą chwilą bladła bardziej. Starała się nawet nie zerkać w tamtym kierunku i przeniosła spojrzenie na chłopaka, na których odnalazła złośliwy, irytujący uśmieszek. Niespecjalnie obnosiła się ze swoją fobią, nie cierpiała przyznawać się do swoich słabości a ta była niby błaha, a jednak wyjątkowo duża. Przełknęła ślinę, uspokajając się trochę i posłała chłopakowi lekko zirytowane spojrzenie po jego reakcję. Mimo wszystko doceniła, że powstrzymał się przed głośnym komentarzem jej zachowania. Co mogła poradzić? Ten strach był dużo silniejszy od niej i jakby nie próbowała z tym walczyć, robiła się bardziej niespokojna na samo słowo "pająk". - Widzę, że zamknięty - mruknęła, dając do zrozumienia, że ani trochę jej to nie pociesza. - Miłość? - spojrzała na chłopaka i wzdrygnęła się na samą myśl, że ktoś miałby traktować to stworzenie jak swojego pupilka... Brać go na ręce, dotykać? Brzmiało przerażająco. Nagle podeszła do niej nieznajoma jej dziewczyna, kojarzyła ją jedynie z Hogwartu i wiedziała, że jest starsza. Widocznie też sobie tutaj dorabiała. Już miała otwierać usta w odpowiedzi, ale Nox ją uprzedził mało sympatycznym komentarzem. Emily doszła do wniosku, że chyba niespecjalnie się lubią. - Cześć - odpowiedziała tylko. - Tak tylko się rozglądam - dorzuciła, bo na propozycję dotyczącą węża już nie miała co odpowiadać.
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Bridget jedyne, co chciała zrobić, to pomóc dziewczynie w sklepie! Zresztą był to jej obowiązek, by zagadywać klientów, pytać, czego szukają i sugerować pomoc oraz poradę, ponieważ na tym polegała jej praca jako sprzedawczyni. Podchodząc do Emily nie spodziewała się, że Mefisto postanowi się do niej w ten sposób odezwać. Słysząc ton jego głosu, na moment skamieniała, czując ścisk w brzuchu. Nie trudno było zauważyć po Bridget, że średnio znosiła obecność Ślizgona w pobliżu siebie, jeszcze gorzej reagowała na jakikolwiek bezpośredni kontakt z nim. Zresztą on też chyba nie miał zamiaru się z nią kolegować, wobec czego zazwyczaj po prostu się ignorowali. Teraz jednak Mefisto zrobił się terytorialny. Otworzyła usta, chcąc mu odpowiedzieć, lecz je zamknęła i jedynie obrzuciła go morderczym spojrzeniem. Co on sobie w ogóle myślał, żeby się do niej zwracać w ten sposób? Czy ten człowiek nie miał ani krztyny rozwagi i pomyślunku? Zapewne nie obchodziło go to, jak mogła poczuć się Bridget, gdy zwrócił się do niej tak przy obcej osobie, a niestety nie tylko uraził jej uczucia, ale także dumę. Uniosła wyżej brodę. - To co jeszcze robi na sklepie? - rzuciła tylko bezbarwnym głosem, gryząc własny język, by nie palnąć niczego. - W takim razie zostawię was - dodała, posyłając Emily delikatny uśmiech. - Nie ma sprawy, Nox - zakończyła, kładąc szczególny nacisk na jego nazwisku, po czym wyminęła go i wróciła na zaplecze. Może kiedyś zastanawiała się nad tym, czy nie powinna przypadkiem wyciągnąć do niego ręki i chociaż spróbować go poznać, pokonać strach, który żywiła do jego osoby i wykonać ten pierwszy krok w kierunku poprawienia ich relacji. Teraz jednak wiedziała, że to nie miałoby sensu, bowiem z Noxa był kawał buraka, a ona nie zamierzała tracić na to czasu. z tego wątku jakby zt
Mefistofeles E. A. Nox
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Nie był zbyt dobry w pocieszaniu. Mefistofeles niezbyt rozumiał lęk przed pająkami, chociaż jednocześnie starał się z niego nigdy zbytnio nie naśmiewać. Bądź co bądź, sam niekiedy reagował irracjonalnie na zamknięte pomieszczenia, co wypadało dość zabawnie. Teraz też poprzestał na uśmiechu, zaraz potem kiwając lekko głową. Chciał rozproszyć Emily poprzez pokazanie jej innych zwierzaków, ale do akcji wkroczyła Bridget. Oczywiście, uraził jej dumę i teraz musiała się wysilać. - Czeka - i to było tyle z wyjaśnień odnośnie pytona. Nie chciał być jakoś wybitnie niemiły, ale drażnił go ten strach, który pani prefekt okazywała w większości przypadków, kiedy na siebie wpadali. Teraz dodatkowo władowała im się w rozmowę nie znając kontekstu - i cóż, wyglądało to tak, jakby chciała Noxowi ukraść klientkę. Jego duma również była tutaj poszkodowana... co z tego, że nieadekwatnie? Prawdę mówiąc szkoda, że Bridget nie potrafiła zdobyć się na wyciągnięcie do Ślizgona ręki, bo takie gesty doceniał i zapewne wiele by to mogło odmienić; teraz jedynie odprowadził ją beznamiętnym spojrzeniem, aby zaraz wrócić do ustawiania karm zaprezentowanych na szafce. - Skoro nie pająk... To za tobą są króliki. Planuję przygarnąć w najbliższym czasie - dodał, trochę w formie ciekawostki - powoli rezygnował z nabywania ptasznika. - Masz w ogóle jakieś zwierzaki? - Zainteresował się, zerkając na Rowle z zaciekawieniem.
Obserwowała ich niezbyt przyjemną wymianę zdań z zaciekawieniem. Musiało im się mało przyjemnie razem pracować, skoro tak się odnosili. Trzeba było przyznać, że zwłaszcza niemiły był tutaj Mef, który chyba niespecjalnie przepadał za dziewczyną, albo był bardzo zaborczy, jeżeli chodzi o potencjalnych klientów. Jeśli był taki wyczulony na konkurencję to chyba podpytywanie go o robienie tatuaży nie było aż takim dobrym pomysłem. W końcu kiedyś Emily też by chciała z tym ruszyć. Kiedy dziewczyna wyszła, Emily spojrzała na Noxa kręcąc głową. - Nie wiedziałam, że praca tutaj to taka walka z konkurencją- odchrząknęła, mimo wszystko nie mogąc powstrzymać się przed tym komentarzem. Spojrzała na króliki, które były wyjątkowo urocze i od razu rozczuliły dziewczynę. Przyglądała się im z uśmiechem, ale na słowa ślizgona trochę się zdziwiła. Z wężem, pająkiem - jak najbardziej, potrafiła to sobie wyobrazić, ale z takim małym, słodkim króliczkiem? To musiałby być dosyć zabawny, ale w zasadzie i uroczy widok. - O, serio? - spojrzała na niego z uśmiechem. Nie wiedziała nawet, że ma taki ciepły stosunek do zwierząt. - Właściwie to nie, ale zawsze chciałam szczura - przyznała, rozglądając się po menażerii za konkretnie tymi stworzeniami. Podeszła do nich również i jeszcze bardziej się rozpromieniła. Miała ogromną słabość do tych gryzoni. Zaczęła myśleć, czy to nie jest dobry moment na przygarnięcie jakiegoś stworzenia. Uwielbiała je, ale zawsze się powstrzymywała, bo trochę się obawiała czy będzie potrafiła o nie dobrze zadbać. Może jednak nie warto było się tak przejmować?
Mefistofeles E. A. Nox
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
- Żadna konkurencja - wyrwało mu się, zanim to przemyślał. Zaraz załagodził swoją wypowiedź delikatnym uśmiechem, po którym dodatkowo mrugnął do Ślizgonki. Nie chodziło mu o to, że Bridget była złą pracownicą... Zwyczajnie odchodził od jakiegokolwiek porównywania. Zresztą, to ona próbowała mu ukraść klientkę - Emily powinna docenić, że Mefistofelesowi zależało na dłuższej rozmowie z nią, prawda? Nawet jeśli cały czas uparcie pracował, chcąc skończyć o sensownej godzinie i potem złapać Neirina, to mimo wszystko poświęcał jej sporo uwagi. - Och, szczur to świetny pomysł - przytaknął zaraz, wymijając ladę tak energicznie, że gdyby zwolnił choćby o sekundę, to musiałby ją przeskoczyć. Podszedł do Rowle, widząc po niej, że sama zaczyna się do tego pomysłu przekonywać. - Towarzyskie i bardzo inteligentne... - W spojrzeniu Mefistofelesa pojawiło się drobne rozczulenie. - I co? Myślisz, że teraz jest dobry moment? Prawie wakacje, więc więcej czasu wolnego... - Kusił, chociaż nie aż tak, jak mały szary szczurek, który wlepiał ślepia w blondynkę.
Nie skomentowała słów chłopaka, nie były zbyt miłe i tylko utwierdziły ją w przekonaniu, że muszą z puchonką za sobą nie przepadać. Jedynie pokręciła głową i skupiła się na stworzeniu, które znajdowało się przed nią. Chyba naprawdę zależało mu na tej pracy, bo poświęcał jej sporo uwagi i zaraz zaczął ją przekonywać do kupna stworzenia. Jednak faktycznie, spojrzenie szczura przemawiało samo za siebie i niewiele trzeba było robić dodatkowo - Emily po prostu ubóstwiała te istoty i to już robiło robotę. - To chyba faktycznie całkiem dobry moment... - przyznała niepewnie. Nie chciała podejmować się kupna zwierzęcia aż tak spontanicznie, bądź co bądź była to spora odpowiedzialność i należało to chociaż trochę przemyśleć. Niby rozważała już te opcję wcześniej, ale nie tak poważnie. Postanowiła chociaż przespać się z tą myślą i wrócić niedługo. Czuła, że ta decyzja w jej głowie i tak została już podjęta pod wpływem tego uroczego spojrzenia, ale chociaż dla zasady należało odczekać. - Dobra, prześpię się z tą myślą, żeby chociaż poudawać, że nie kupuje zwierzaka tak spontanicznie - przewróciła oczami i zebrała się w końcu do drzwi. - W każdym razie dzięki za pomoc z tatuażem, możesz się mnie tutaj niedługo spodziewać - rzuciła na odchodne i po chwili zniknęła za drzwiami menażerii.
Mefistofeles E. A. Nox
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
W gruncie rzeczy takie podejście się ceniło - Mefistofelesowi zdecydowanie bardziej podobało się przemyślenie decyzji odnośnie kupna zwierzęcia, niżeli po prostu wyrzucenie galeonów na ladę. Tym bardziej, że widział już po Emily, że była tym faktycznie zainteresowana; widywali się w szkole, w Pokoju Wspólnym... Miał sporo możliwości, aby przypomnieć jej o pomyśle przygarnięcia szczurka. - Słusznie - podsumował z uznaniem, lekko walcząc z cisnącym się na usta uśmiechem. Podczas gdy Rowle zbierała się do wyjścia, on sam wrócił do pytona. Miał jeszcze kilka rzeczy do zrobienia, a czas jego pracy dobiegał końca. Jeszcze tylko chwila i będzie mógł wrócić do Hogwartu, odhaczyć niezręczną rozmowę ze świeżutkim osiemnastolatkiem, a potem przejść do zacisza własnego mieszkania. Czuł się coraz bardziej zmęczony, ze względu na nadchodzącą pełnię - starał się tego po sobie nie okazywać, oczywiście. - Nie mogę się doczekać! I nie ma za co. Jakby coś jeszcze się działo, to pytaj - dodał jeszcze, zanim Ślizgonka zniknęła za drzwiami. Sam już w tej menażerii długo nie posiedział, bo zaraz zebrał swoje rzeczy, wziął terrarium z wężem, a potem ruszył spokojnym krokiem od Hogwartu, kierując się pod obraz przed Pokojem Hufflepuffu.
Tego dnia nie było zbyt wielu klientów. Pojawiło się parę osób, ale większość czasu po prostu błąkałaś się po sklepie, sprzątałaś i pilnowałaś w porządku. W końcu wszystko było tak czyste, że pozostało ci w milczeniu czekać aż w końcu ktokolwiek postanowi odwiedzić to miejsce. Ze znudzeniem spoglądałaś na zegarek wyczekując końca pracy, ale czas dłużył się niemiłosiernie. Nawet nie zauważyłaś, jak za twoimi plecami wasz wystawowy wąż opuścił terrarium. Widocznie ktoś musiał go wcześniej nie domknąć. Może to nawet byłaś ty? W pośpiechu mogłaś przegapić ten szczegół, a wąż wykorzystał okazję i czym prędzej wymknął się na zewnątrz. Dopiero po chwili zauważyłaś jak pełza po podłodze. Jeżeli teraz jakiś klient otworzy drzwi - stworzenie pewnie czym prędzej ucieknie, a klient zejdzie przed tobą na zawał. Zdajesz więc sobie sprawę, że należy jak najszybciej interweniować.
Rzuć kostką
1 Zbliżasz się do węża i próbujesz zwyczajnie wziąć go na ręce, jednak stworzenie umyka ci i próbuje jak najszybciej uciec. Nie dajesz za wygraną i krążysz za nim po sklepie, jednak kiedy jesteś już blisko schwytania stworzenia on niespodziewanie obraca się w innym kierunku, niż mogłoby się wydawać i cię kąsa! To z pewnością zabolało i warto by było opatrzeć zranienie. Świetnie jednak zdajesz sobie sprawę, że ten wąż nie jest jadowity i nie zrobił ci ogromnej krzywdy, więc nieprzerwanie starasz się schwytać go po raz kolejny. Udaje ci się w końcu, ale całą jesteś zgrzana, zmęczona i chyba nadrobiłaś w ten moment cały dzień obijania.
3,4 W pierwszej chwili starasz się schwytać węża, ale to przez długi czas nie przynosi żadnych efektów i w końcu zaczyna do ciebie docierać, że nie tędy droga. Sięgasz po różdżkę i rzucasz na niego drętwotą, na szczęście zaklęcie bez problemu się udaje i wąż leży na ziemi w bezruchu. Bierzesz go na ręce i odkładasz do terrarium. Okazuje się, że szef widział całe zajście i jest pod wrażeniem tego jak sprawnie ci poszło. W dodatku zachowałaś zimną krew, potrafisz sobie poradzić z trudną sytuacją, co naprawdę warto docenić. Otrzymujesz 20 galeonów premii. Może nawet warto było nie domknąć tego terrarium? Odnotuj zysk w odpowiednim temacie.
2,5,6 Nie masz pojęcia jak się za to zabrać, nie sądzisz aby udało ci się go złapać i jakoś nawet nie myślisz o wzięciu do ręki różdżki. Zaczynasz więc próbować mówić coś do węża, ale on kompletnie nic z tego nie rozumie. Już masz ochotę się poddać i szukać innego sposobu, kiedy nagle do twoich uszu dociera dźwięk... który jesteś w stanie zrozumieć! Właśnie wąż poskarżył się na doskwierający mu głód, przynajmniej tak rozumiesz sytuację, bo jedyne co wychwyciłeś z jego języka to słowo "głodny". Podajesz mu jedną z myszy i kiedy jest już najedzony bez większych oporów udaje ci się przenieść go na miejsce. Zdobywasz 1 punkt z onms.
______________________
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Ten dzień nie należał do najlepszych w historii Menażerii. W zasadzie chyba zawsze tak było rano w poniedziałki. Bridget brała tę zmianę głównie ze względu na taki a nie inny plan zajęć i bardzo często była na sklepie jedyną osobą, nie licząc kierownika skrytego na zapleczu. Dziś nie było inaczej, błąkała się i plątała po sklepie, chcąc zrobić coś pożytecznego i na każdym kroku łapała się na tym, że już nie ma co. Szkła były czyste, podłoga również, zwierzęta powinny być nakarmione, przynajmniej większość z nich... Stała przy blacie, wzdychając ciężko, gdy nagle poczuła się jakoś tak... Nieswojo. Odwróciła się i na moment przywarła do kontuaru, z przerażeniem spoglądając na pełznącego po posadzce węża. W dodatku tego dużego... Tego, którego chciał Mefisto. Pewnie to on coś z nim robił i źle zabezpieczył jego terrarium! No tak, dobrze, że już to wiemy, lecz należało z tym fantem coś zrobić prawda? Gdyby teraz do środka wszedł jakiś klient, z pewnością uciekłby ze strachu, a kto wie, czy za nim nie pędziłby sam gad? Bridget nie miała pojęcia, jak się za to zabrać... To nie tak, że się bała, raczej po prostu nie miała doświadczenia. Co jeśli zrobi coś nie tak i wąż postanowi zaatakować? Nawet nie pomyślała o użyciu jakiejkolwiek różdżki, za to do głowy wpadł jej pomysł. Głupi? Nie wiadomo, co do końca chciała osiągnąć, kiedy zaczęła mówić do węża, oczywiście próbując używać wężomowy. Może chciała zapytać, dokąd zmierza? Może próbowała namówić go, żeby sam powrócił do terrarium? Wydawała z siebie przeróżne syki, próbując uderzyć akurat w ten właściwy ton, licząc, że gad zrozumie... W sumie cokolwiek. Ale zaczynała tracić nadzieję. Kiedy już chciała sięgnąć po różdżkę, stał się cud! Prawdziwy cud! Wąż zasyczał... A ONA GO ZROZUMIAŁA. Jedno słowo, jedno, jedyne słowo - "głodny". Ach, więc o to cała ta farsa? Ruszył na polowanie? Bridget zaryzykowała, na moment znikając na zapleczu. Karmienie węży nie należało do przyjemnych zadań, lecz teraz odsunęła na bok wszelkie wątpliwości, wyciągnęła z lodowej półki mysz, po czym wróciła i rzuciła ją wężowi. Była zbyt podekscytowana faktem, że udało jej się zrozumieć potrzeby gada, żeby przejmować się faktem, iż właśnie jest świadkiem jego posiłku. Po wszystkim udało jej się delikatnie zabrać węża i umieścić w terrarium.
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
chciałbym złożyć zamówienie na jedną sztukę łańcucha Scamandera. Przedmiot proszę dostarczyć do Hogartu, w miarę możliwości do pokoju wspólnego Hufflepuffu. Jeżeli nie jest to wykonalne, sowy z paczką mogą przybyć także do Wielkiej Sali, skąd odbiorę swoje zamówienie. W sakiewce dołączonej do zwoju znajduje się zapłata za łańcuch. Życzę miłego dnia,
Neirin Vaughn
Neirin Vaughn
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
W innym miejscu i innym czasie... Tak właściwie to miejsce niewiele się różniło, może tylko parę regałów w lewo lub w prawo. Czas grał tutaj największe znaczenie, bo user jest niedorajdą i zgubił kolejkę odpisów. Porzucając jednak łamanie czwartej ściany na rzecz przejścia do konkretów, Neirin zainteresował się kierunkiem, z którego przyszła @Bridget Hudson. Zwierzęta go ciekawiły, zazwyczaj jednak nie snuł się bez celu po sklepie zbyt długo. Zawsze dość szybko i sprawnie łapał go któryś z pracowników, zanim rudzielec zdążył zapomnieć, po co przyszedł. Czy oni mają za to jakąś premię? Albo biją rekordy, jak szybko zdążą dopaść nieświadomego klienta? Czają się gdzieś na zapleczu, wyglądając dziurkami w oczach wiszących na ścianach obraaa... Dobra, w menażerii nie ma obrazów, Neirin się nieco zapędził. Ale nie zdziwiłby się, jakby odwrócił się kiedyś zbyt szybko w nieodpowiednim momencie i dostrzegł Bridget kulącą się pod workiem siana, czekającą na dobrą okazję do wyskoczenia i zapytania, w czym może pomóc. Nawet teraz zerknął, czy nie ma przypadkiem we włosach ździebeł suchej trawy. Nie dostrzegł jednak niczego, za to wszedł kawałek w alejkę z gadami. Liam w tle nadawał niczym katarynka, jak to on. Zdążył przedstawić ich interesy, zanim Nei miał szansę się odezwać. Rudzielec odwrócił się i miał właśnie wrócić do swoich puszkowych towarzyszy, gdy przez monolog Rivai'ego przebiło ciche "hej". Walijczyk zatrzymał się i spojrzał po terrariach. W jednym z nich na gałęzi siedział niewielki, czarno-niebieski wąż, wysuwając co chwila język oraz patrząc w stronę stojącego przed nim dwunoga. Za chwilę gad ziewnął, a potem wpełzł głową na niewielką prowadnicę od przesuwanych drzwiczek, szukając czegoś ciekawego w tej części swojego mieszkanka. Wydawał się żywszy od innych i może dlatego zwrócił uwagę Neiria? Albo to ciche "hej"? Pytanie, czy naprawdę to był gad, czy schizofrenia rudzielca. Albo papuga? Może inny sprzedawca z drugiej strony regału? Cokolwiek to było, zdołało przykuć uwagę chłopaka. Napis pod terrarium głosił "Pończosznik, Thamnophis sirtalis". Była też metka z ceną. Puchon spojrzał za Bri. - Co to za wąż? - Nie pytał oczywiście o jego nazwę, tę zdążył przeczytać. Na myśli miał, skąd pochodzi i jak żyje. Jak się nim zajmować. Czy jest wymagający?
Nie zwracajcie uwagi, sytuacja ma miejsce w innym czasie.
Menażeria u Nanuka była miejscem, które kojarzyło się z profesjonalną obsługą i bardzo przyjemną atmosferą. Rzadko kiedy dochodziło tu do większych problemów, zatem właściciel po kilku miesiącach współpracy zdążył nabrać zaufania do swoich pracowników. Na ramiona @Naeris Sourwolf spadło bardzo odpowiedzialne zadanie; miała odebrać transport specjalnie zamówionych magicznych stworzeń i zadać o nie do momentu pojawienia się nowego właściciela. W teorii nic trudnego. Krukonka nie posiadała jednak daru jasnowidzenia i nie mogła przewidzieć, że tego dnia w sklepie pojawi się bezgłowy mężczyzna, który wyceluje w nią różdżkę...
Parzysta - zdecydowanie nie byłaś przygotowana na taki obrót wydarzeń i nie zdążyłaś nawet mrugnąć, gdy mężczyzna posłał w Twoją stronę zaklęcie. Dorzuć kostkę. 1,6 - zaklęcie, którym dostajesz jest Drętwota. Jest ona na tyle silna, że natychmiast tracisz przytomność. Jest to dla Ciebie na tyle dobre, że naprawdę nikt nie będzie Cię obwiniał i nawet nie dostaniesz reprymendy za straty poniesione przez sklep. Niestety, kiedy upadasz, niefortunnie uderzasz głową o kant lady. Uzdrowiciel, do którego zostajesz posłana, twierdzi, że nic Ci nie będzie, ale przez co przez kilka dni (1 wątek) będą powracały bóle głowy, a w razie stresującej sytuacji nawet omdlenia. 2,4 - Everte Statum nieszczęśliwie posyła Cię prosto na półkę za Twoimi plecami. Pod wpływem uderzenia zaczynają spadać przedmioty, a jeden Łańcuch Scamandera uderza prosto w Twój bark, łamiąc Ci obojczyk. Przez jeden wątek Twoja cała ręka jest unieruchomiona oraz przez jeden kolejny wciąż czujesz ból i dopiero dochodzisz do pełnej sprawności. 3,5 - Twoja szybkość Cię ratuje - w jednym momencie łapiesz różdżkę i zdążasz nałożyć na siebie Protego, które dodatkowo odbija zaklęcie w napastnika. Teraz to Ty trzymasz go na muszce. Właściciel sklepu jest z Ciebie bardzo dumny, chyba nie spodziewał się, że możesz być groźnym przeciwnikiem. Otrzymujesz 1 pkt z zaklęć do kuferka i premię w wysokości 25 galeonów.
Nieparzysta - mężczyzna najwyraźniej nie chce zrobić Ci krzywdy, jedynie trzyma Cię na celowniku. Wiesz, że jeżeli niczym go nie zestresujesz lub zdenerwujesz, nic Ci się nie stanie. Dorzuć kostkę. 1,6 - jednym ze stworzeń, które zostały zamówione, jest niuchacz, który wydaje się być przestraszony niespodziewanymi wydarzeniami. Niefortunnie drzwi klatki okazują się mieć bardzo słabe zabezpieczenie i w momencie, kiedy mężczyzna po nią sięga, otwierają się, wypuszczając stworzenie. Przestraszony niuchacz zaczyna demolować sklep. Wykorzystujesz moment zamieszania i zaklęciem obezwładniasz napastnika. Dodatkowo udaje Ci się potem uspokoić niuchacza. Otrzymujesz 1 pkt z ONMS i bardzo gorące słowa podziwu od właściciela. Właśnie chyba zostałaś ulubioną pracownicą. 2,4 - starasz się nie podejmować żadnych gwałtownych działań. Wszystkie polecenia złodzieja wykonujesz powoli i liczysz, że ktoś przez szybę zauważy problem. I rzeczywiście po chwili do sklepu zaczyna zbliżać się zaniepokojony przechodzeń. Spanikowany złodziej przewraca na Ciebie ustawione na ladzie przedmioty. Mogą być z tego siniaki. Mężczyzna zdąża uciec, ale przynajmniej nie tracisz dużo towaru. Kiedy będziesz sprzątać, w rzeczach znajdziesz Magiczny Dziennik, który możesz zachować. 3,5 - postępujesz zgodnie z poleceniami mężczyzny i dzięki temu nic złego się nie dzieje. Oprócz tego, że wypuszczasz złodzieja że sklepu z towarem, który jest wart bardzo dużo. Kiedy tylko mężczyzna wychodzi, powiadamiasz służby. Dorzuć kostkę. Parzysta - masz szczęście, że zareagowałaś błyskawicznie, a złodziej jest dosyć charakterystyczny. Zostaje szybko złapany, a towar zwrócony. Możesz odetchnąć. Nieparzysta - niestety mężczyzna musiał być dobrze przygotowany i po prostu się rozpływa. Szef jest na ciebie wściekły. Potrąca Ci z pensji 40 galeonów.
/ekhm, poza ingerami, poza wątkiem Bri Neirina itp, wszystko osobno
Już kiedy ostatnio wychodziła z menażerii wiedziała, że wróci tu w konkretnym celu już niedługo. Podjęła rozsądną decyzję i postanowiła się przespać z pomysłem zakupu zwierzęcia, ale nie oszukujmy się - od kiedy w jej głowie ta myśl zakiełkowała jasne się stało, że nic jej nie wypleni. Tak jak z tatuażem i wszystkim innym, co przeszło Emily przez myśl. Mogła to co najwyżej odwlekać w czasie. Zbliżały się wakacje, czyli mnóstwo wolnego, które mogła poświęcić na opiekę i zapoznanie się ze zwierzątkiem. Z myślą "jak nie teraz to kiedy?", przekroczyła pewnie próg pomieszczenia i rozejrzała się w poszukiwaniu @Mefistofeles E. A. Nox. Właściwie nie była pewna, czy chłopak dzisiaj pracuje, ale miała nadzieje go zastać. W końcu napotkała Mefa wzrokiem i zbliżyła się trochę. - Hej. Ten mały spędza mi sen z powiek - stwierdziła, wskazując głową na spojrzenie w klatce. - Tym razem na pewno nie wyjdę z pustymi rękami - podeszła bliżej do szczura i uśmiechnęła się pogodnie. - Mogę wziąć go na ręce? - zapytała Noxa, nachylając się trochę nad zwierzęciem. Po ostatnich wydarzeniach na lekcji zaklęć wciąż spoglądała na chłopaka pytającym i bardzo przenikliwym spojrzeniem i widać było, że w jej głowie kumuluje się setka ewentualnych komentarzy, jakie mogłaby wypowiedzieć na głos. Z drugiej jednak strony nie miała pojęcia jak się do tego wszystkiego odnieść jednym zdaniem. - Chyba nie przepadasz za profesor Bennett, co? - wypaliła w końcu, kiedy chłopak podszedł trochę bliżej, pomóc jej z maleństwem. No co, to nie było tak od razu na wstępie, prawda?