Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Lodowe jezioro

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 4 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
AutorWiadomość


Flora Selene Lyons
Flora Selene Lyons

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 10%
Dodatkowo : animagia (pies)
Galeony : 8
  Liczba postów : 475
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8915-flora-selene-lyons
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8917-sowa-ksiezycowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8919-flora-selene-lyons
Lodowe jezioro - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Lodowe jezioro - Page 5 Empty


PisanieLodowe jezioro - Page 5 Empty Lodowe jezioro  Lodowe jezioro - Page 5 EmptyCzw Sie 28 2014, 14:59;

First topic message reminder :




Skryte za lasem miejsce, do którego jest bardzo trudne dojście – tylko nielicznym udaje się odnaleźć to magiczne jezioro. Zbiornik przez cały rok jest pokryte spękanym lodem. Przy brzegu znajdują się większe kry, natomiast im dalej w stronę środka, tym mniej dryfujących bryłek lodu.


UWAGA: Aby wejść, obowiązkowo należy rzucić kostką w pierwszym poście. Nieparzysta – udaje Ci się wejść, parzysta – niestety nie udaje Ci się wejść. Jeśli już raz odkryjesz lokację możesz odwiedzać ją bez ponownego rzucania kością. Zezwala się zdradzić lokalizację tematu dwóm osobom towarzyszącym.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Lodowe jezioro - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Lodowe jezioro - Page 5 Empty


PisanieLodowe jezioro - Page 5 Empty Re: Lodowe jezioro  Lodowe jezioro - Page 5 EmptyPon Kwi 22 2019, 01:50;

Bardzo potrzebował tej rozmowy.
Nie był tego świadom aż do momentu gdy zaczął snuć swoją ponurą, wywołującą w nim samym dreszcze opowieść. Zawsze uważał przysłowiowe kamienie spadające z serca i pozbywanie się emocjonalnego ciężaru za niewysłowioną głupotę, porzekadło bez pokrycia w rzeczywistości. Jeśli on sam nie był w stanie sobie pomóc, w jaki sposób miałaby tego dokonać druga osoba? Siebie znał wszak najlepiej...
A jednak wbrew ogarniającemu go strachowi zaczął opowiadać, a z każdym kolejnym słowem robił to coraz mniej z czystej chęci rekompensaty, a coraz bardziej z własnej woli. Przyszedł tu dlatego, że uznał, że jest jej coś winien; został bo przynosiło mu to zwykłą, ludzką ulgę. Mógł zmieścić się w kilku słowach, lakonicznie przekazać to co było dla niej najważniejsze, odpowiedzieć na jej pytania i zostawić ją tutaj aby sama doszła do jakichś wniosków, ale postąpił zupełnie inaczej – w sposób, którego nie spodziewał się w zapewne równym stopniu co Emily.
Potrafiła słuchać, a wisząca nad nią przysięga jedynie wzmagała paradoksalny komfort jaki odczuwał, mówiąc o śmierci dawnej miłości. Starannie dobierał słowa w taki sposób by niosły ze sobą to, co rzeczywiście czuł; prawdopodobnie była to jego jedyna szansa na opowiedzenie o lipcowych wydarzeniach i chciał wykorzystać ją jak najlepiej. Sięgał do nieużywanych od lat zakamarków pamięci, wyciągał z nich niespokojne, nieprzyjemne wspomnienia, te zaś ożywały w jego głowie niemalże nienaruszonymi obrazami. Niechciane myśli wyryły się w jego mózgu lepiej i trwalej niż najstaranniej pielęgnowane informacje. Co za paradoks.
Wzięła od niego papierosa, a on spokojnie przyglądał się jej poczynaniom. W każdej innej sytuacji pewnie by się z niej śmiał, teraz jednak nie miał na to siły; uśmiechnął się nieznacznie, być może odrobinę rozczulony jej niewinnością.
— Może kiedyś Cię nauczę. — palnął nim na dobre przemyślał te słowa i zmarszczył brwi, szybko zaciągając się dymem. Wszystko w tych słowach było nie tak, począwszy od faktu, że chciał nauczyć osiemnastolatkę w jaki sposób uzależnić się od nikotyny, a kończąc na sugestii, że mieliby się jeszcze widywać. Skąd wziął się w nim ten pomysł, skąd ta nieostrożność w dobieraniu właściwych słów? Spiął się jeszcze mocniej i choć dałby wiele by nie było po nim widać zmieszania, z nadmiaru emocji wywołanych całą tą rozmową nie bardzo potrafił panować nad swoją twarzą. Idealna maska pękała powoli, nieśmiało zdradzając paskudną prawdę – że gdzieś głębi był pełnym zmartwień i emocji człowiekiem; zwykłym, szarym, pospolitym.
— Świadomie? — powtórzył z roztargnieniem — Nie wiem. Miłość jest ślepa... podobno. — nie pamiętał. Nie potrafił przypomnieć sobie czy była ślepa i jak właściwie smakowała, choć świtało mu w głowie, że jego własna miłość patrzyła na świat brązowymi oczyma. Niespokojnie strącił popiół z papierosa i odchrząknął. Czy już wcześniej mówił, że Alicia była jego dziewczyną? Czy miało to znaczenie dla całej opowieści? Czy chciał to zdradzać?
Chyba nie chciał... czuł, że każde słowo odsłania go coraz bardziej; za bardzo. Komfortowe zrzucanie ciężaru z własnych barków powoli sięgało za daleko, ale rozpędził się już i nie potrafił się zatrzymać. Zrzuciłby to wszystko na karb whisky, lecz tej nie wypił dziś wcale tak dużo. Na jej pytanie podniósł na nią wzrok, chyba pierwszy raz odkąd zaczął mówić. Wyglądał na zaskoczonego.
— Żartujesz sobie ze mnie? — zapytał, ale darował sobie dalsze kpiny. Był dzisiaj cholernie łaskawy. — Syn sędziego Wizengamotu zabił osiemnastolatkę warzonym na własną rękę, nielegalnym narkotykiem. Muszę tłumaczyć jak to brzmi?
Dopalił papierosa i nie czekał na odpowiedź. Zamierzał jej to wytłumaczyć żeby miała tego jasność... bo może wcale nie było to tak oczywiste jak mu się wpierw wydawało?
— Poznałaś go, więc może jesteś sobie to w stanie wyobrazić. Znalazł mnie z umierającą dziewczyną w ramionach i wziął sprawy w swoje ręce. Posprzątał mój bałagan, dopilnował by nikt o niczym się nie dowiedział. Kazał mi milczeć, a ja milczałem, nawet wtedy gdy uzdrowiciele pytali mnie czy wiem co takiego zażyła. Może gdybym im powiedział, byliby w stanie coś zrobić, ale ja byłem tym cholernym, zupełnie przerażonym siedemnastolatkiem, który robił to co mu kazano. Przeleżała w śpiączce prawie dwa miesiące i ostatecznie zmarła bo nikt nie potrafił określić co wprowadziło ją w ten stan. — czuł, że rumieniec wstydu zdradziecko pokrywa przestrzeń jego policzków i skrycie liczył, że nikłe światło płomieni uniemożliwi, lub chociaż utrudni jego dostrzeżenie. To była ta część historii, której żałował najbardziej, wywlekała na wierzch to, z czym borykał się przez całe swoje życie – uległość względem ojca, która zawsze była jego słabością i swego rodzaju tchórzostwo cechujące go bez wątpienia. Westchnął głęboko.
— Z perspektywy czasu widzę, że chodziło przede wszystkim o dobre imię rodziny; zawsze chodzi o dobre imię rodziny. — zabrzmiało to niezwykle gorzko i bez wątpienia szczerze. — Ojciec chciał za wszelką cenę uniknąć skandalu bo znacząco odbiłoby się to na jego karierze, dopilnował żebym... — urwał, orientując się, że wcale nie został o to zapytany. Machnął ręką i usiadł wygodniej, bezwiednie gładząc srebrną powierzchnię papierośnicy. — Mniejsza. Chcesz wiedzieć coś jeszcze? Skoro już i tak tu jesteśmy, dobrze byłoby wyczerpać temat.
Powrót do góry Go down


Emily Rowle
Emily Rowle

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,60
C. szczególne : Czerwone usta, zawsze!
Galeony : 127
  Liczba postów : 1846
https://www.czarodzieje.org/t15867-emily-rowle
https://www.czarodzieje.org/t15996-sowa-emily-felicja#436128
https://www.czarodzieje.org/t15872-emily-rowle
Lodowe jezioro - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Lodowe jezioro - Page 5 Empty


PisanieLodowe jezioro - Page 5 Empty Re: Lodowe jezioro  Lodowe jezioro - Page 5 EmptyPon Kwi 22 2019, 17:07;

Ona też nie wierzyła w to, że zwierzenia przynoszą ulgę. Sama nie lubiła opowiadać o swoich emocjach, nieudolnie je ukrywała i nawet nie wiedziała jak ubierać je w słowa. W tej kwestii go bardzo dobrze rozumiała, nawet z braćmi, których kochała nad życie nie potrafiła rozmawiać o rzeczach, które ją bolały. Wolała układać swoje myśli w samotności, wypowiadanie ich na głos było dziwne i niezręczne. Jedynym momentem w którym od tego odstąpiła była ostatnia rozmowa z Mefisto, tuż po opuszczeniu mieszkania chłopaka. To było tak świeże i tak przerażające, że nie umiała się powstrzymać. Prawdopodobnie gdyby wtedy nikogo nie spotkała to zdążyłaby ochłonąć i nigdy nie skorzystała z luki w przysiędze, którą Nate zostawił dla jej względnego komfortu. Chociaż ona nie miała okazji przekonać się o tym na własnej skórze miała z tyłu głowy myśl, że zdradzanie swoich słabości to było nieprzemyślane odsłanianie się i duże ryzyko. Łatwo było skrzywdzić kogoś wiedząc, co naprawdę go zaboli.
Spojrzała na niego unosząc brew, kiedy wspomniał coś o nauce palenia w przyszłości. Domyśliła się, że do niego też szybko dotarł sens tych słów i pewnie zganił się za nie w myślach. Raczej nie planowali więcej się widywać, chociaż tak zakładała też po pierwszym, drugim i trzecim razie. A jednak los był wyjątkowo złośliwy i nie odpuszczał im ani na moment. Co prawda tym razem wystarczyło wyjść z baru, nie dało się ukryć, że decyzja Emily była całkowicie świadoma (nawet jeśli nieprzemyślana).
- Miłość? - powiedziała zdziwiona, zaskoczona tym szczegółem historii. To nie była byle jaka dziewczyna, tylko ktoś kto był dla niego naprawdę ważny. Aż ją zmroziło na samą myśl, jak ogromne musiał mieć wyrzuty sumienia. Cierpienie pewnie było nie do opisania. Przerażające, przytłaczające i na pewno zaburzające logiczny pogląd sytuacji.
A jednak kiedy poznała dalszą część opowieści zrobiło jej się słabo. Niemal zabolała ją cena, jaką ona i nawet on musieli zapłacić za dobre imię rodziny. Poczuła wyjątkowe obrzydzenie do jego ojca, ale prawdę mówiąc, jego też nie potrafiła zrozumieć. Zastanawiała się, czy ma duże problemy z empatią, skoro nie potrafiła znaleźć usprawiedliwienia dla działań Nate'a po fakcie. Strach wziął górę, a jego ojciec na pewno potrafił być przekonujący, ale jakim cudem widok umierającej dziewczyny z tym nie wygrał. Zwłaszcza, że to był dla niego ktoś naprawdę ważny. Nie potrafiła nie potępiać tego w myślach - domyślała się, że on też nie. A jednak siedemnastolatek w tak dramatycznej sytuacji na pewno nie myślał rozsądnie i w zasadzie, czy nie miał do tego prawa? Był dzieckiem, zmanipulowanym przez własnego ojca. Patrząc na to z szerszej perspektywy trudno było go winić, ale ona nie potrafiła teraz tak na to spojrzeć. Niezależnie od starań, nie mogła nie oceniać. Może dlatego że była pośrednią ofiarą tych wydarzeń?
- Żałujesz, że nie przyznałeś wtedy co naprawdę się wydarzyło? - w jej głosie nie było potępienia, ale było wyraźne napięcie. Nie rozumiała dlaczego chciała usłyszeć jedną, konkretną odpowiedź. Liczyła, że dorosły mężczyzna ma już inne spojrzenie na sprawę. Co prawda dało się to wyczuć w jego wypowiedzi, ale wolała, żeby powiedział to wyraźnie. To była niewątpliwa tragedia, ale największym problemem było to co wydarzyło się później. Przestępstwo Nate'a można było nazwać niemal drobnym w stosunku do tego jak potwornie złą decyzją było robienie z tego sekretu. Nie pomógł dziewczynie, musiał żyć ze straszną tajemnicą, wymusił na kimś wieczystą przysięgę. To był niepotrzebny efekt domina. Każde kłamstwo prędzej czy później kończyło się fatalnie.
- Nie rozumiem... dlaczego nie zmieniłeś zdania po czasie. Poniósłbyś konsekwencje, ale potem mógłbyś wrócić do normalnego życia i jakoś się z tym pogodzić. A tak? Nigdy nie da ci to spokoju. A co jak znowu ktoś się dowie? Jak widać, nie trudno o wypadek. Na kolejnej osobie też wymusisz przysięgę? Będziesz tak popełniać przestępstwo za przestępstwem, żeby ukryć ten jeden błąd? - powiedziała, nie bez żalu w głosie. Otworzył się przed nią, a ona naprawdę mu współczuła. Nie wyobrażała sobie co wtedy czuł i niewątpliwie miał prawo popełnić błąd. Tylko co usprawiedliwiało go później? Strach? Może łatwo było mówić to z jej perspektywy, ale to nie była żadna wymówka.
Westchnęła cicho, sama była wykończona tą rozmową. Spojrzała na jezioro i dotarło do niej, jak bardzo nienawidzi tego widoku. Niemal dostawała gęsiej skórki widząc molo, bólu głowy, zerkając na kryształki lodu na wodzie, mdłości patrząc w horyzont. Nie wiedziała tylko, czy chodziło traumę po topieniu, czy po tym, co ono zapoczątkowało?
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Lodowe jezioro - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Lodowe jezioro - Page 5 Empty


PisanieLodowe jezioro - Page 5 Empty Re: Lodowe jezioro  Lodowe jezioro - Page 5 EmptyPon Kwi 22 2019, 22:08;

Podniósł na nią zieleń tęczówek, zaintrygowany jej zaskoczeniem. Czy był to dla niej istotny element całej historii? I czy był taki dla niego? Cóż, głębokie uczucia w istocie nadawały całości pewnej goryczy, którą trudno byłoby osiągnąć w jakikolwiek inny sposób.
— To takie dziwne? — próbował się uśmiechnąć, ale nie wyszło mu to do końca i w efekcie zdobył się jedynie na wątpliwej urody grymas. — Nawet nie musiałem zmuszać jej do bycia ze mną, nie było przysięgi wieczystej ani nawet mierzenia w siebie różdżkami. Pewnie ciężko Ci to sobie wyobrazić. — rzekł nieco ironicznie, choć i w tym kryło się pewne drugie dno. Niegdyś potrafił kochać... ba, czuć jak normalna osoba, teraz zdawał się być zbyt zgorzkniały na jakiekolwiek bliższe relacje.
Nie chciał jej współczucia i może lepiej dla nich obojga, że nie wyraziła go w żaden sposób. Nie żalił się jej, nie szukał ni pocieszenia, ni wsparcia, jedynie snuł swoją opowieść, bo tego właśnie potrzebował. W gruncie rzeczy gdyby opowiedziała się po jego stronie, uznałby ją za idiotkę; miał całą masę czasu na to, by wszystko przemyśleć i ułożyć sobie w głowie, był więc zupełnie świadom popełnionych przez siebie błędów. Nie był mordercą, a mimo to nie potrafił powiedzieć, że nie pozbawił nikogo życia. Czy celowość jej śmierci rzeczywiście miała cokolwiek do rzeczy? Czy gdyby chciał do niej doprowadzić, byłby w czymkolwiek gorszy? Czy to, że nie chciał czyniło przeszłość mniej bolesną?
Zadawał sobie te pytania bez ustanku, aż w końcu doszedł do wniosku, że nigdy nie uzyska na nie odpowiedzi i po prostu odpuścił, skupiając się na tym co było pozornie ważne – na edukacji, na karierze, na rodzinie.
Spodziewał się takiego pytania, a mimo to zamilknął na moment, myśląc nad odpowiedzią. Żałował tego, że to się wydarzyło, ale czy tego, że nie wziął na siebie odpowiedzialności?
— W głównej mierze żałuję… ale tylko tego, że nie powiedziałem o niczym uzdrowicielom. Rany, Emily, nie myślisz chyba, że nie chciałbym… — zmarszczył mocniej brwi, pogłębiając pionową zmarszczkę. — Nie jestem potworem, wbrew wszelkim pozorom, a Alicia była dla mnie… — wypowiedzenie na głos jej imienia wiązało się z nieprzyjemnym ciężarem w okolicy żołądka. Urwał i zaniechał, świadom, że nie potrafi przyznać się do siły uczuć jakie niegdyś wobec niej żywił  a i nagle orientując się, że dla Emily i tak pewnie nie brzmiałby wiarygodnie; łatwo było oceniać innych kiedy miało się siedemnaście lat, sam był pod tym względem dokładnie taki sam. Nie miał ochoty słuchać, że gdyby kochał ją naprawdę, nie postąpiłby w taki sposób.
Może było to niewygodne dlatego, że i w nim niegdyś (dalej?) były wątpliwości?
— I co by to zmieniło, hmm? Coraz mniej osób pamięta o tej sprawie, coraz mniej z nich myśli o tej dziewczynie. Jeszcze kilka lat i nikt już nie będzie zwracał na to uwagi. To, że się przyznam nie przywróci jej życia, za to zniszczy moje. — zorientował się, że silnie zaciska palce na papierośnicy; paznokcie pobielały, palce się zaczerwieniły, dłonie nieznacznie spociły. Wsunął przedmiot do kieszeni płaszcza i splótł ze sobą długie palce, opierając je na kolanach. Nie pamiętał kiedy ostatnim razem pozwolił sobie na tyle emocji jednocześnie; było to tyleż zbawienne, co i destrukcyjne. — W jaki sposób żyje się normalnie, hmm? Herbatka o siedemnastej, szczery uśmiech na twarzy i fotografie rodziny stojące na kominku? — prychnął cicho, kpiąc w żywe oczy. Naprawdę myślała, że potrafił wieść takie życie? Nie potrafił, już nie.
— Muszę po prostu bardziej uważać, to wszystko. Przy Tobie… — zawahał się. Dlaczego to wtedy nie wypaliło, dlaczego był taki nieuważny? Ilekroć analizował przebieg tamtego wieczoru, widział jak na dłoni ogrom swojej lekkomyślności. — Nie wiem, przy Tobie się nie pilnowałem. — zagryzł wargę. Nie chciał przyznać, że paradoksalnie dobrze poczuł się w jej towarzystwie, a przynajmniej bawiło go ono na tyle, że był w stanie się zrelaksować.
Powrót do góry Go down


Emily Rowle
Emily Rowle

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,60
C. szczególne : Czerwone usta, zawsze!
Galeony : 127
  Liczba postów : 1846
https://www.czarodzieje.org/t15867-emily-rowle
https://www.czarodzieje.org/t15996-sowa-emily-felicja#436128
https://www.czarodzieje.org/t15872-emily-rowle
Lodowe jezioro - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Lodowe jezioro - Page 5 Empty


PisanieLodowe jezioro - Page 5 Empty Re: Lodowe jezioro  Lodowe jezioro - Page 5 EmptyPon Kwi 22 2019, 23:32;

To zmieniało naprawdę wiele. Co innego przyczynić się, czy też nie zapobiec śmierci przypadkowej dziewczyny, a co innego zrobić to komuś bliskiemu. Na pewno powinno mieć to znaczenie dla niego, czy dla niej, trudno było powiedzieć. Właściwie cała ta historia nie powinna być dla niej istotna, ale doszło do tego, że jednak była i to w ogromnym stopniu. Z dnia na dzień poznała sekret, o którym wolałaby się nigdy nie dowiedzieć i nie była już tylko biernym słuchaczem, zaczęła traktować to osobiście. Teraz liczył się każdy szczegół, skoro była już skazana na tę wiedzę, nie chciała ominąć ani jednego punktu. Słuchała go z wyjątkową uwagą, nawet jeżeli nie miało to żadnego sensu. Przeżywała to zupełnie jakby przebieg historii miał na nią jakiś wpływ, a przecież tak nie było. Ona musiała tylko (i aż) milczeć, nic więcej. Znajomość poszczególnych faktów nie mogła jej w niczym pomóc, a jednak nie potrafiła odpuścić.
- Fakt, trudno to sobie wyobrazić, może faktycznie miłość jest ślepa - na szczęście jej ten problem nie dotyczył, co prawda zdarzyło jej się ogromne i bolesne zauroczenie, ale to nadal nie było nic, co wypaczałoby spojrzenie na drugą osobę. Tak naprawdę była w stanie uwierzyć, że chłopak był kiedyś inny. Nie wątpiła, że tak dramatyczne wydarzenia zmieniały go i ukształtowały na tę osobę. Szczególnie w tak młodym wieku, kiedy umysł jest podatny na wszystkie czynniki: łatwo się sparzyć i walczyć z tym długie lata.
Nie czuła się usatysfakcjonowana jego słowami. Miała wrażenie, że dość zręcznie wyminął sedno jej pytania, wychwytując tylko część i nie dając jednoznacznej, konkretnej odpowiedzi. Nie dziwiło jej to ani trochę, pytanie wymuszało na nim tak trudne i osobiste wyznanie, że nie sposób było nie próbować zrobić od niego chociaż lekkiego uniku.
- Domyślam się, że chciałbyś żeby przeżyła, ale pytałam raczej o to, czy żałujesz, że nie powiedziałeś prawdy, która wiązałaby się ze wszystkimi skutkami, pomoc uzdrowicielom wymagałaby zdradzenia wszystkim wszystkiego, nie? - w tym wypadku raczej nie obowiązywałaby ich tajemnica lekarska i musieliby to zgłosić, co z całą pewnością przysporzyłoby jemu i jego rodzinie problemów. A przede wszystkim wymagało zbuntowania się ojcu. Wtedy się na to nie zdecydował, ale czy teraz, cofając czas postąpiłby inaczej? Mając tę wiedzę i świadomość, którą ma. Nie mając pewności, że to jej pomoże, ale dając chociaż nadzieje.
Wbrew pozorom nie uważała, że jego decyzja wynikała z niedostatecznych uczuć do umierającej dziewczyny. Wierzyła, że to był strach i zagubienie i akurat w kontekście tych wydarzeń i tej decyzji to co do niej czuł, było dla niej bez znaczenia. Nie ważne o czyje życie chodziło, w pewien sposób poświęcił je dla dyskrecji. Chciała wiedzieć, czy po prostu tego żałował.
- Coraz mniej osób pamięta i wie, ale nie ty. Zniszczyć życie? A jak się żyje z czymś takim na barkach? No chyba nie szczególnie przyjemnie. Czego ci szkoda, kochającej rodzinki, wymarzonej pracy, tryskającego życiem domu? Wybacz, zapijanie smutków w samotności z całą pewnością jest zbyt cenne, żeby ryzykować - w jej głosie była duża dawka gorzkiej kpiny. Pewnie nie miała prawa go osądzać, ale nie potrafiła zahamować szczerości. Doprowadził do sytuacji w której była w tym zatopiona całkowicie i nie miała wyrzutów sumienia, że krytykuje go nie mając pojęcia jak postąpiłaby na jego miejscu. Właściwie, co z tego?
- Właśnie, przestałeś się pilnować. To mnie nie dziwi, właściwie, to jest całkowicie normalne. Powinno przekonać cię wystarczająco, że jesteś wybitnie naiwny jeżeli sądzisz, że uda ci się ukrywać coś takiego całe życie. A im dłużej to robisz, tym bardziej się pogrążasz. Racja, jej by to nie zwróciło życia, ale tobie może kiedyś tak. No i może inni nie musieliby płacić za twoje błędy - powiedziała znacząco. Nie dało się ukryć, ale przez jego utratę czujności, ona teraz cierpiała. Została zmuszona do czegoś okropnego, co nadal wywoływało u niej dreszcze przerażenia. Przetarła twarz dłońmi. Od tamtego czasu wciąż była blada i niewyraźna, robiła dobrą minę do złej gry, ale teraz, siedząc z nim tutaj i słuchając tego wszystkiego, znowu traciła siły. Nie była zła tylko na niego, ale też na siebie. Zupełnie sama łaziła po mokrym molo nie umiejąc pływać, dała się wciągnąć w jakąś idiotyczną grę i nawet nie skończyła kursu teleportacji. Zrobiła po drodze tyle potknięć i dotarła do punktu z którego nie było już wyjścia. - Ja też nie pilnowałam się wystarczająco - powiedziała nagle. Kiedy pojawiła się u obcego mężczyzny w domu natychmiast powinna z niego wyjść. Co prawda zależało jej na zeszycie, ale nie powinna igrać w ten sposób z losem. A jednak została i zgodziła się na durnia, z perspektywy czasu nie rozumiejąc dlaczego. Naprawdę wierzyła, że w innych okolicznościach nie odzyska swojej własności? A może po prostu chciała z nim grać, liczyła na trochę rozrywki, może na przyjemną satysfakcję z wygranej, albo kuszące uczucie napięcia w rywalizacji. Nie dało się ukryć, nawet pojedynek, który był żenujący, dostarczał jej dokładnie takich emocji, które lubiła. Później spotkanie w ministerstwie, kilka przepychanek słownych. Nie dało się ukryć, najzwyczajniej w świecie chciała go po prostu pokonać i znowu mu to wytknąć. Nie myśląc o konsekwencjach grania w dość nieprzewidywalną grę z obcym człowiekiem.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Lodowe jezioro - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Lodowe jezioro - Page 5 Empty


PisanieLodowe jezioro - Page 5 Empty Re: Lodowe jezioro  Lodowe jezioro - Page 5 EmptyWto Kwi 23 2019, 01:42;

W istocie próbował ominąć samo sedno, krążąc na bezpiecznych obrzeżach zadanego przez nią pytania. To było dla niego typowe – szybka analiza i wynikające z niej wnioski, które umożliwiały mu obrócenie sytuacji na swoją korzyść. Był z nią szczery nie dlatego, że mówił jej absolutnie wszystko, bez wyjątku i zastanowienia, a dlatego, że zwyczajnie nie kłamał. Dlaczego mówił prawdę? Bo przecież nie tylko dlatego, że był jej to winien.
Cóż, przede wszystkim dlatego, że wypowiedzenie tego wszystkiego na głos pozwalało mu jeszcze raz ułożyć to wszystko w swojej głowie, a niewygodne pytania zmuszały go do zastanowienia się nad kwestiami, które wcześniej bardziej lub mniej świadomie pomijał. Nie miał problemu z okłamywaniem innych, ale wobec samego siebie preferował raczej szczerość.
— Oczywiście, że żałuję. Wtedy nie miałem wiele do stracenia, skończyłem już szkołę, byłem jeszcze przed studiami i nie miałem pracy. Nawet gdyby konsekwencje miały być poważne, pewnie ułożyłbym sobie życie. — wstał, czując, że nie potrafi dłużej usiedzieć w miejscu. Emocje pchały go do ruchu, buzowały w nim, napełniając niezdrową energią. Miał w sobie wybuchową mieszankę różnych uczuć: był zły i rozdrażniony, rozgoryczony, przygnębiony, a jednocześnie w pewien trudny do zauważenia sposób zadowolony. Podjął spacer po łuku prowadzącym wokół kamiennej misy wypełnionej błękitnymi płomyczkami.
— Wiesz dlaczego nie powiedziałem tak od razu? Bo to okropnie banalne i cholernie łatwe... mówić, że wolałoby się zrobić coś inaczej, jednocześnie będąc w zupełnie bezpiecznym miejscu i czasie. Łatwo zgrywać bohatera kiedy nie trzeba popierać swoich słów czynami, nie? — przystanął i popatrzył na nią, biorąc głębszy wdech. — Żałuję, ale wiem, że nie było możliwości żebym postąpił wtedy inaczej.
Podjął przerwaną wędrówkę, wsuwając dłonie do kieszeni płaszcza. Gdyby dostał zmieniacz czasu, gdyby ze swoim bagażem życiowych doświadczeń mógł cofnąć się do tamtego momentu – oczywiście, że by to zmienił. Myślenie o tym wywoływało w nim jednak dziwną złość, swego rodzaju pragnienie, którego nie dało się spełnić. Zapragnął nagle zmiany, zapragnął podróży w czasie, by w przeszłości odmienić własną teraźniejszość; wiedział, że tylko w taki sposób mógłby jakoś na nią wpłynąć. Był coraz bardziej rozeźlony, bynajmniej nie na Emily, a na samego siebie... otwarcie przyznając się do żalu za swoje winy, niechcący rozbudził go na nowo i teraz zżerał go od wewnątrz, tak jak było to lata temu.
— Chujowo. To chciałaś usłyszeć? — warknął ku niej głośniej niż dotychczas i zatrzymał się ponownie, delikatnie rozcierając skroń wyciągniętą z kieszeni ręką. Musiał się opanować, musiał natychmiast dojść do ładu ze swoimi emocjami. Skupił myśli na oddechu, który nie wiedzieć kiedy stracił swój rytm i na bijącym coraz głośnej sercu, które należało przywrócić do porządku. Poruszył naprężonymi stresem barkami; nie patrzył ku niej. Nie chciał tak wybuchnąć, ale sama go przecież prowokowała. Nie było go stać na przeprosiny – nigdy nie był w tym zbyt dobry.
— I co miałoby mnie czekać w tym cudownym, przywróconym życiu? Masz jakiś pomysł? Okropnie łatwo Ci mnie oceniać, prawda? — zbliżył się ku niej i kucnął naprzeciwko niej, patrząc w jej oczy, w których odbijał się błękit płomieni. O dziwo pasował do koloru tęczówek, teraz ściemniałej pod wpływem nikłego światła. — Już w Ministerstwie wydawało Ci się niepojęte, że mogę robić coś, za czym nie przepadam. Podejrzewam – i popraw mnie jeśli się mylę – że sądziłaś, że powód jest łatwy i błahy. Dalej Ci się taki wydaje? Bo może Twój prawie-osiemnastoletni osąd wcale nie jest taki nieomylny.
Miał w sobie trochę żalu, tak mu się przynajmniej wydawało. Nie wiedział do końca czego chce i czego oczekuje do tej rozmowy, ale najwyraźniej zależało mu na choćby odrobinie zrozumienia, którego w ogóle od niej nie otrzymał. Był w tym wszystkim zagubiony, choć starał się udawać, że doskonale wie co robi.
Patrzył na nią, wciąż kucając obok niej i nie wiedział już jak ma się zachować. Z cichym westchnieniem potarł gładki policzek.
— Nigdy nie przejmowałem się specjalnie czy ktoś płaci za moje błędy, ale Ty nie powinnaś była za nie płacić. Przykro mi i mówię to po raz pierwszy i ostatni. — z dwóch powodów; po pierwsze dlatego, że przeprosiny paliły jego dumę piekielnym wręcz ogniem, drugim zaś powodem było to, że pozostawały pustymi słowami. — Możesz mnie śmiało nienawidzić. Zresztą tak byłoby łatwiej. — „dla nas obojga” - dodał w myślach.
Powrót do góry Go down


Emily Rowle
Emily Rowle

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,60
C. szczególne : Czerwone usta, zawsze!
Galeony : 127
  Liczba postów : 1846
https://www.czarodzieje.org/t15867-emily-rowle
https://www.czarodzieje.org/t15996-sowa-emily-felicja#436128
https://www.czarodzieje.org/t15872-emily-rowle
Lodowe jezioro - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Lodowe jezioro - Page 5 Empty


PisanieLodowe jezioro - Page 5 Empty Re: Lodowe jezioro  Lodowe jezioro - Page 5 EmptyWto Kwi 23 2019, 13:53;

Domyślała się, że niewiele osób miało okazje widzieć go w takim stanie. Nieważne jak skutecznie i skrupulatnie ukrywał swoje emocje na co dzień, gdyby teraz robił to równie dobrze, to byłoby już niepokojące. Opowiadał o dramatycznych przeżyciach w towarzystwie osoby, która ciągle rzucała w niego oskarżeniami. Nie dało się ukryć, że Emily nie dobierała słów delikatnie i ostrożnie. Nie starała się zrozumieć i współczuć. Wręcz przeciwnie - z jakiegoś powodu wszystkie tego typu myśli dusiła w zarodku i skupiała się na złości, która wciąż ją przepełniała. Bała się, że jeżeli dopuści empatię zbyt daleko, zacznie wszystko usprawiedliwiać i po chwili dojdzie do wniosku, że Nate od początku do końca nie miał wyboru, a ona nie może go winić za to co jej zrobił. Wiedziała, że łatwo było u niej o tego typu ciąg myślowy, a ostatnie na co miała teraz ochotę to było pogodzenie się z takim stanem rzeczy i zrzucenie wszystkiego na złośliwy los. Potrzebowała winnego. Kogoś, kogo mogła przeklinać w chwilach słabości.
A jednak patrząc na niego miotającego się, chodzącego w kółko i ewidentnie zagubionego, coś się w niej łamało. Może faktycznie była zbyt surowa? Kim była, żeby oceniać jego działania, nigdy nie została postawiona w równie trudnych okolicznościach. Nie miała rodzica, który tak mieszałby jej w głowie, dla którego opinia ludzi byłaby ważniejsza, niż własne dziecko. Zresztą po poznaniu jego ojca łatwo było wiele rzeczy wytłumaczyć. Faktycznie rozmowy teoretycznie przychodziły dużo łatwiej niż prawdziwe działanie. Czy gdyby powiedział, że żałuje i cofnąłby to w moment to na pewno by mu całkowicie uwierzyła? W sumie, nie wiadomo nawet, czy on by miał taką pewność.
O ile na początku ich rozmowy zerkała na niego tylko chwilami, teraz praktycznie bez przerwy obserwowała jego gesty i wyraz twarzy. Widziała, jak przebiegają po niej wszystkie emocje, a po jego codziennej masce obojętności zostaje już tylko wspomnienie. Pewnie starał się nad tym panować, ale złość była widoczna jak na dłoni. Aż zadrżała nieznacznie, kiedy niespodziewanie na nią warknął. Raczej nie ze strachu, tylko zaskoczenia, bo pierwszy raz usłyszała taki ton jego głosu.
Poczuła się niesłychanie dziwnie, kiedy kucnął przy niej i wlepił w nią spojrzenie. Do tej pory mimo wszystko spoglądali na siebie subtelnie i zerkali, zaraz jednak odbiegając wzrokiem. Teraz przystawił ją do ściany, nie pozostawiając żadnego pola do ucieczki. Spojrzała na niego a na jej twarzy widać było wahanie. Przez chwilę może nawet współczucie? Na pewno ogromne zagubienie, które starała się ukrywać przed nim tak długo, jak tylko mogła. To było oczywiste, że ta sytuacja ją przerasta, że w ostatnich dniach spadł na nią kubeł zimnej wody, a ona nadal nie potrafiła się jeszcze z tego otrząsnąć. Musiała dorosnąć w ekspresowym tempie, bez żadnego przygotowania. Została boleśnie zderzona z brutalną rzeczywistością i nagle musiała sobie z nią jakoś radzić. Skoro to było dla niej takie trudne, to co dopiero wtedy dla niego.
- Racja, może łatwo mi cię oceniać i tak, myślałam, że powód jest błahy - powiedziała w końcu, zbierając w sobie wszystkie siły, żeby jej głos był spokojny i niezmącony żadną niepotrzebną emocją. A jednak był tak kruchy i delikatny, że niemal dało się wyczuć jak łatwo byłoby ją teraz czymkolwiek złamać. Przykro mi. Niemal dało się to wyczytać w jej oczach skierowanych prosto na Nate'a. Bawiła się dłońmi i zaciskała je lekko powstrzymując się, przed powiedzeniem tego na głos. - Nie wiem co miałoby cię czekać, ale może coś lepszego niż teraz - powiedziała w końcu. Wciąż miała nieodparte wrażenie, że może gdyby uporał się z tym sekretem i nawet poniósł jakieś konsekwencje, pogodziłby się z tym w końcu i naprawdę jakoś ruszył dalej. - Ale cały czas uważam, że ukrywanie tego wykończy cię szybciej, niż cokolwiek co by się stało, gdybyś powiedział prawdę - dodała w końcu.
Nie spodziewała się przeprosin. To naprawdę ją zaskoczyło i kompletnie zbiło z tropu. Z pewnością je zobaczył. Czy to cokolwiek zmieniało? Jasne, że nie, ale mimo wszystko naprawdę to doceniła.  
- Wierze, że ci przykro. A jednocześnie przeraża mnie, że drugi raz zrobiłbyś tak samo. Może z kimś innym? Ukrywasz to od kilku lat, a czeka cię jeszcze całe życie. Ciekawe ile osób będziesz musiał uciszyć po drodze - minęło kilka dni, to było dla niej wciąż świeże i niesamowicie przytłaczające. Liczyła, że ta rozmowa przyniesie jej minimalną ulgę, a było zupełnie odwrotnie. Rozdrapała wszystko jeszcze bardziej i zafundowała sobie kilka kolejnych bezsennych nocy. Było widać, że najzwyczajniej w świecie się boi. Dokładnie tak jak wtedy, kiedy wyciągnęła rękę podczas przysięgi, kiedy poprosiła go, żeby zmienił zdanie. Nie wiedziała do czego żywi nienawiść: do niego, czy do emocji, które w niej wywoływała sama myśl o chłopaku. - To nie powinno być trudne - szepnęła. Tylko czy naprawdę była tego taka pewna?
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Lodowe jezioro - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Lodowe jezioro - Page 5 Empty


PisanieLodowe jezioro - Page 5 Empty Re: Lodowe jezioro  Lodowe jezioro - Page 5 EmptyWto Kwi 23 2019, 21:33;

I on poczuł się nietypowo, kucając przed nią w tak niewielkiej odległości; jakby zaburzał umowną, niewidzialną barierę, której w swojej obecności spodziewali się przestrzegać za wszelką cenę. Był już bliżej niej, to oczywiste, wyciągał ją przecież z wody, układał na sofie, zajmował się nią przez tych kilka niesłychanie długich chwil kiedy to nie wiedział czy w ogóle się obudzi. A mimo to teraz było inaczej...
Może dlatego, że coś nieodwracalnie zmieniło się w ich relacji? Nawet nie sama przysięga, chociaż bez wątpienia była kamieniem milowym, ale ta rozmowa, która otwierała im obojgu oczy. W gruncie rzeczy... kiedy w końcu uspokoił się i przyglądał jej się z niejakim zaciekawieniem, dochodził do wniosku, że cicho liczył, że kiedyś go o to zapyta. Teoretycznie nie powinno zależeć mu na jej opinii, prawda była jednak taka, że nie potrafił zupełnie tego ignorować. Skoro niechcący obarczył ją ciężarem swojego sekretu, chciał by znała szczegóły, by była świadoma o czym tak naprawdę ma milczeć. Wiedział, że jego słowa go nie wybielają, ba, nie chciał by tak było. Potrafiłby opowiedzieć to w taki sposób aby zrobić z siebie ofiarę, ale nie o to w tym przecież chodziło.
Widział w jej twarzy mieszaninę różnych emocji i sam prezentował bardzo zbliżony obraz, próżno było jednak doszukiwać się współczucia dla samego siebie.
— Cóż, raczej się o tym nie przekonamy. — jego głos był cichszy, słabszy, trochę zrezygnowany. Nie potrafił sobie wyobrazić na innego życia; ba, nie zasługiwał na nie. Jedyna normalność jakąś znał wywodziła się z rodzinnego domu i trzeba przyznać, że jest to wyjątkowo krzywy obraz rodziny. U dziadków było lepiej, ale bywał tam zdecydowanie za rzadko, by zdołali wpoić mu wartości na tyle silne żeby mogły przetrwać niespokojne lata samotnych studiów. Riverside ostatecznie go zniszczyło, odciął się bowiem od świata i, znalazł w środowisku, które nie miało zielonego pojęcia o jego przeszłości i o nim samym. Mógł być tam kim tylko zechciał... i była to zgubna możliwość. Rozchylił nieznacznie wargi, wpatrując się w duże lustra oczu, które niegdyś (całe wieki temu, jak mu się zdawało) uznał za dziecięce. Niosły tak duży ładunek emocjonalny, że zatrzymał się na krótką chwilę, która w rzeczywistości trwała zapewne znacznie krócej niż w jego głowie. Nie dostrzegał w nich już nic dziecięcego i próbował dociec czy zmiana zaszła w niej, czy w nim samym. A może w obojgu? Teraz nie wydawała mu się tak delikatna, a przede wszystkim tak... naiwna jak było to jeszcze w ministerstwie. Odchrząknął, przywracając się do porządku, a przede wszystkim rzeczywistości.
— Niech wykończy. — dodał szeptem, uciekając w końcu wzrokiem. Do tego przecież dążył, nieprawdaż? Palił jak smok, pił na umór, a kaca zapijał litrami gorzkiej, czarnej kawy. Nie miał za grosz szacunku do własnego organizmu i choć nigdy nie cechowały go myśli samobójcze, nieprzerwanie zmierzał ku autodestrukcji.
— Liczę, że nikogo więcej. Wiesz, może to nie zabrzmi najlepiej, ale dla mnie ta przysięga też nie była niczym przyjemnym. Spanikowałem, okej? Tak po prostu. Nie znałem Cię... cholera, dalej Cię nie znam, nie mogłem wiedzieć co zrobisz. Niepotrzebnie sięgnąłem po różdżkę, wystraszyłem Cię tylko, to był błąd, ale było już za późno. Wysłuchałabyś mnie gdybym chciał porozmawiać z Tobą na spokojnie? Uwierzyłabyś w to co Ci teraz powiedziałem? — wątpił w to bardzo mocno. Była wtedy tak wystraszona, że i on się przeraził, nie potrafił bowiem określić co dziewczyna zrobi w następnej kolejności. Panika odbierała zdrowy rozsądek, a wówczas spanikowali oboje.
Delikatnie skinął, powracając do niej spojrzeniem. Przekrzywił nieco głowę, aż za dobrze zdając sobie sprawę z tego, że nie tak wyglądają osoby przepełnione nienawiścią. Miała do niego żal, chyba była dalej zagubiona, może nawet zła, ale mimo wszystko...
— A jest? Słabo mnie nienawidzisz, Emily, chyba że czekasz na dobry moment żeby zacząć. — uśmiechnął się kącikiem ust pierwszy raz odkąd zakrztusiła się nieszczęsnym papierosowym dymem. Patrząc na to, że ów grymas był zazwyczaj na stałe przyklejony do jego twarzy, zdjęcie go z niej na tak długo było niemałym osiągnięciem. — Swoją drogą bardzo to ironiczne – ta przysięga. Jeszcze przed grą w durnia mówiłem, że trafiłby mnie szlag gdybyś zaczęła mówić mi o przeznaczeniu, a teraz... Cóż, jeśli mam być szczery, jesteśmy chyba na siebie skazani.
Powrót do góry Go down


Emily Rowle
Emily Rowle

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,60
C. szczególne : Czerwone usta, zawsze!
Galeony : 127
  Liczba postów : 1846
https://www.czarodzieje.org/t15867-emily-rowle
https://www.czarodzieje.org/t15996-sowa-emily-felicja#436128
https://www.czarodzieje.org/t15872-emily-rowle
Lodowe jezioro - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Lodowe jezioro - Page 5 Empty


PisanieLodowe jezioro - Page 5 Empty Re: Lodowe jezioro  Lodowe jezioro - Page 5 EmptyWto Kwi 23 2019, 22:58;

Ich relacja była najlepszym dowodem na to, że nie zawsze liczy się długość znajomości. Czasem to była kwestia tego jak szybko się wszystko toczyło, w ich przypadku konkretne wydarzenia determinowały rozwój sytuacji. Pewnie gdyby po ich pierwszym spotkaniu na pojedynku ktoś jej powiedział, że już niedługo przeprowadzi z nim tak osobistą rozmowę, wyśmiałaby go. On pewnie zrobiłby to samo. A jednak teraz siedziała nad jeziorem i słuchała szczegółowych zwierzeń Nate'a. Los niejednokrotnie był wobec niej złośliwy, ale teraz wychodził absolutnie poza wszelką skalę.
W niej było współczucie i z całą pewnością dało się je dostrzec. Chociaż długo się starała, nie potrafiła tego wyłączyć, udawać, że nie usprawiedliwia wszystkiego w myślach. Toczyła wewnętrzną walkę i niestety przegrywała ją, co nie pomagało absolutnie w niczym. Wciąż uważała, że robi źle, jednak nie mogła już mówić, że całkowicie go nie rozumie. Dała empatii dojść do głosu, a ta, jak Emily podejrzewała, rozepchała się łokciami.
- To twoja decyzja. Nie taka którą podjąłeś wtedy, tylko taka, którą podejmujesz w kółko od nowa. Świadomie. Karzesz się? - spojrzała na niego z lekkim zainteresowaniem. O to w tym wszystkim chodziło? Może nie umiał wszystkiego poukładać i stawić temu czoła, bo to przyniosłoby w końcu ulgę. Zaczęła się zastanawiać nad tym, czy on w ogóle chce ją poczuć. Czy nie potrafił żyć normalnie, zdając sobie sprawę, że tamta dziewczyna poniosła nieodwracalne konsekwencje ich decyzji, a on był tu cały i zdrowy? No, może zdrowy to było za duże słowo. Takiego stanu nie dało się bez wahania nazwać dobrym i nienaruszonym, nawet jeżeli fizycznie nic mu nie dolegało.
- Nie wiem, nie mogę tego zagwarantować. Sam mówiłeś, że łatwo mówić jakby się zachowało z perspektywy czasu. Tylko, że... mogłeś po prostu spróbować. Prosiłam cię - nie mogła nie wyrzuć z siebie tego żalu. To pewnie była jedyna okazja i nic nie było w stanie już jej powstrzymać przed tą chwilą szczerości.
Nie czuła nienawiści. Chciała, ale nie potrafiła tego w sobie wykrzesać i to ją naprawdę przerażało. W tych okolicznościach powinno przyjść tak łatwo, bez najmniejszego wysiłku. Naturalnie, prawda? Czego jeszcze potrzebowała? A jednak patrzyła na niego z bólem w oczach, ale już nawet bez złości. Zdążyła wyparować podczas tej rozmowy, a Emily czuła za nią palącą tęsknotę. Brakowało jej emocji, która była niemal jak tarcza i potrafiła ukryć smutek i strach.
- Nigdy nikogo nie nienawidziłam - powiedziała, po dłuższej chwili wahania i przegryzła wargę zagubiona. Taka była prawda, dziewczyna mogła za kimś nie przepadać, kogoś unikać, ale nie miała powodu, żeby do kogoś żywić tak silne, negatywne uczucia. Nie znała tego. - Wygląda na to, że będę musiała się nauczyć - zauważyła w końcu, biorąc głębszy wdech. To nie mogło być takie trudne, nie? Miała ku temu szereg powodów. - W sumie, wielu rzeczy będę się musiała teraz nauczyć - dodała jeszcze. Trzymania sekretu tylko dla siebie, okłamywania braci, życia w strachu przed potknięciem, wybitnej ostrożności na imprezach z podejrzanymi drinkami. Ta przysięga niewątpliwie była dla niej dużą lekcją, a raczej przyspieszonym kursem, na który wcale się nie zapisywała. - Widocznie nie ma co kpić z przeznaczenia - przyznała, bo faktycznie to jak okrutna ironia ich dotknęła było aż niewyobrażalne. Chociaż akurat to, że z losem nie należy igrać mogła załapać dużo wcześniej.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Lodowe jezioro - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Lodowe jezioro - Page 5 Empty


PisanieLodowe jezioro - Page 5 Empty Re: Lodowe jezioro  Lodowe jezioro - Page 5 EmptySob Kwi 27 2019, 00:44;

Sam również zaczął zastanawiać się czy pragnie poczuć ulgę. Odpowiedź zdawałaby się oczywista i gdyby zadała to pytanie na głos, pewnie nie zawahałby się nawet przez chwilę, ale... czy nie skłamałby przypadkiem? Czy nie kłamał przez cały ten czas, nawet w tym momencie – przed samym sobą? Może wcale nie poradził sobie z przeszłością tak jak mu się wydawało... tak jakby sobie tego życzył.
Zmarszczka szpecąca czoło Nathaniela pogłębiła się na jej pytanie, które dało mu tak wiele do myślenia. Nie odpowiedział jej, nie umiał; wręcz przeciwnie, zacisnął mocniej wargi, układając je w napiętą linię, wyglądając trochę tak jakby miał jej za złe, że sprawia mu tak wiele dyskomfortu. Nie chciał się nad tym zastanawiać, a teraz nie miał już wyboru i przykra świadomość, że najpewniej ta właśnie myśl zajmie zaszczytne miejsce w jego głowie przez kilka najbliższych wieczorów, wywoływała w nim irytację. Karał się? Może i tak, cholera, przecież wcale tak wiele nie dzieliło go od szczęścia. Wystarczyło kilka zmian, kilka dobrych decyzji; mógłby przecież wrócić na studia, by po kilku latach spróbować podjąć upragnioną pracę nauczyciela, albo wyjechać do ukochanej Marsylii, by tam pomóc dziadkom przy winnicy. Możliwości było wiele, a mimo to czuł jakby u jego nogi ktoś uwiązał kamień, który rozmiarami przewyższał go kilkukrotnie. Przeczesał palcami przydługie kosmyki włosów, licząc, że udało mu się tego tematu i nigdy więcej do niego nie wrócą. Obawiał się, że przyznanie się do tej nietypowej formy masochizmu mogłoby zniszczyć go do reszty. Ziarno niepokoju zostało zasiane, ale on nie zamierzał pozwalać mu wykiełkować.
— Prosiłaś. — przyznał, nie bez goryczy. Aż za dobrze pamiętał tamten moment i wahanie jakie w nim wywołała. Gdyby ojciec nie przywołał go do porządku, prawdopodobnie nie zmusiłby jej do złożenia przysięgi. Czy naprawdę tego nie widziała? I czy naprawdę zależało mu na tym, by to zauważyła?
Zależało, z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu cały czas liczył, że dostrzegła wówczas jak blisko był złamania się. Ale kiedy teraz o tym myślał – czy mogło to mieć dla niej jakiekolwiek znaczenie? O ludziach nie świadczą ich chęci tylko uczynki, a on jak do tej pory nie zrobił wobec niej nic dobrego. Zastanawiał się czasem czy nie łatwiej byłoby utonąć w jeziorze niż żyć z tak dużym brzemieniem. Wziął głęboki wdech; rozklejał się i musiał z tym skończyć. Był to pierwszy i ostatni raz kiedy zamierzał być wobec niej do takiego stopnia szczery... tak przynajmniej sobie obiecywał.
— Myślisz, że ktokolwiek na Twoim miejscu by nie prosił? Jakie miałaś inne wyjście? Zrobiłabyś cokolwiek za możliwość odejścia, pomyśl tylko. Gdybym kazał wylizać Ci swoje buty, pewnie długo byś się nie zawahała. Też bym się nie zawahał, do jasnej avady. Pewnie lubisz zgrywać dzielną i dumną, kto nie lubi, ale prawda jest taka, w momentach zagrożenia działamy instynktownie, a wtedy oboje znaleźliśmy się w niebezpieczeństwie.
Co za paradoks; w gruncie rzeczy świadomie nie zagrażali sobie nawzajem, a jednocześnie swoim zachowaniem wywołali szereg zachowań. Ona swoją próbą ucieczki obudziła w nim potrzebę zatrzymania jej, on swoją reakcją wywołał panikę. Jeśli by spojrzeć na to z tej strony, cały ten wieczór stanowił serię złych decyzji i nieprzemyślanych reakcji. Tak niewiele brakło by potoczył się w zupełnie inny sposób.
— Nikogo? Nigdy? Wcale? — był zaskoczony bo nie rozumiał jak można funkcjonować w taki sposób. Nigdy nie był tak... niewinny jak ona, jakkolwiek źle by to nie brzmiało. Odkąd tylko pamiętał, był przepełniony negatywnymi emocjami wobec wielu różnych osób. Czasem wynikało to z bardziej zawiłych relacji, a czasem z takiej „głupoty” jak czysta krew. — W takim razie będę Twoim pierwszym, kopnął mnie niezły zaszczyt. — zaśmiał się pod nosem i w końcu wstał, zajmując się zdejmowaniem ochronnych zaklęć. Dość już powiedział, nie czuł by był jej jeszcze coś winien – przynajmniej w temacie tego fragmentu swojej przeszłości, który najmocniej związany był z Alicią. Marzył o tym, by zaszyć się w swoim mieszkaniu, a tam... cóż, pewnie sięgnąć po butelkę whisky.
À propos przeznaczenia... nie wpadnij znów do jeziora, bo tym razem Cię nie wyciągnę, Rowle. — mimo wszystko uśmiechnął się nieznacznie. Nie zamierzał drugi raz wygłupiać się z propozycją odprowadzenia jej bliżej szkoły, skoro mieli się nienawidzić – skoro ona miała nienawidzić jego – lepiej było jeśli stąd zniknie. — Obyś nie wpadała na mnie na każdym kroku. — rzucił na odchodne i zniknął, deportując się z tego miejsca.

| z/t
Powrót do góry Go down


Emily Rowle
Emily Rowle

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,60
C. szczególne : Czerwone usta, zawsze!
Galeony : 127
  Liczba postów : 1846
https://www.czarodzieje.org/t15867-emily-rowle
https://www.czarodzieje.org/t15996-sowa-emily-felicja#436128
https://www.czarodzieje.org/t15872-emily-rowle
Lodowe jezioro - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Lodowe jezioro - Page 5 Empty


PisanieLodowe jezioro - Page 5 Empty Re: Lodowe jezioro  Lodowe jezioro - Page 5 EmptySob Kwi 27 2019, 16:27;

To wszystko przyszło bez ostrzeżenia. Dla niego to było koleje wydarzenie, z którym musiał się uporać i pogodzić, ale dla niej - coś nieznanego i przerażającego. Pierwszy raz czuła tak mocno obejmującą ją bezsilność. Nigdy wcześniej nie musiała mierzyć się z czymś tak dużym, a przede wszystkim do tej pory nie było sytuacji, w której ktoś postawiłby ją w ten sposób pod ścianą. Nie mogła się bronić, nie miała nic do powiedzenia. Patrzyła tylko na niego z nadzieją, że się ugnie, zlituje, że coś w nim pęknie. Dobrze pamiętała te desperacje, nie musiała nawet prosić na głos - jej całe ciało błagało i to było widać na pierwszy rzut oka. Kiedy tylko odtwarzała ten obraz  w głowie nie mogła zrozumieć, jak mógł to wszystko tak po prostu zignorować. Była dla niego obcą osobą, ale była niewinną dziewczyną, którą dopiero co wyłowił z jeziora, która nie zrobiła mu żadnej krzywdy i nie zamierzała robić. Oczywiście, że widziała jego wahanie. Emily była dobrą obserwatorką, a nawet największy ślepiec dostrzegłby, że to nie było dla niego proste. Walka, którą wtedy ze sobą prowadził była oczywista.
To nie pomagało. Wręcz przeciwnie, robiło nadzieje, a teraz z perspektywy czasu - powodowało u niej jeszcze większy brak zrozumienia. Naprawdę liczyła wtedy, że jest w pomieszczeniu tylko z jednym bezwzględnym facetem, który nie dbał o to jak ona się z tym wszystkim czuje. Kiedy jednak wyciągnął rękę w jej kierunku, ostatecznie podejmując decyzję, zaczęła się zastanawiać, czy nie było ich dwóch.
- Pewnie każdy by prosił. Za to nie każdy by to zignorował. Oboje znaleźliśmy się w niebezpieczeństwie, szkoda, że tylko jedno mogło zdecydować, co z tym zrobi - powiedziała tylko, patrząc w zmarszczenia, które zaczęły pojawiać się na wodzie. Zaczęło lekko wiać. Odgarnęła włosy za ucho i nie odrywając wzroku od wody, również zaczęła zastanawiać się, co było lepszą opcją. Czy faktycznie dobrze wyszła na tym, że Nate ją wyciągnął? Teraz jej życie nie było specjalnie mniej kruche niż kiedy walczyła o każdy oddech wynurzając się z wody. Wystarczyło kilka słów. To jak pstryknąć palcem, jakby przeciąć cienką, naprężoną nitkę. Kwestia minut, może nawet sekund. Z pewnością trwałoby krócej, niż topienie się.
- Nie miałam powodu i powiem ci, że było mi z tym całkiem nieźle, więc tak, możesz czuć się zaszczycony - uśmiechnęła się, chociaż raczej skrzywiła. Spojrzała na niego tylko przelotnie, kiedy postanowił już odejść. Nie zamierzała wracać w jego towarzystwie, wiec wolała tu jeszcze chwilę posiedzieć. A może po prostu wcale nie miała teraz ochoty wracać do tego przeklętego zamku. Nie, żeby to miejsce przynosiło jej jaką ulgę, raczej wzbudzało nieciekawe skojarzenia, ale przynajmniej mogła odetchną na świeżym powietrzu. Mogła poprzeklinać decyzję o przyjściu tu, analizować wszystkie inne opcje swoich zachowań. Pozadręczać się i liczyć, że z czasem te wszystkie natrętne myśli same odejdą. Mieć nadzieje na pozostawienie tego za sobą. Może, jeżeli posiedzi tu wystarczająco długo, to kiedy opuści to miejsce raz na zawsze, uda jej się naprawdę je wszystkie zostawić.
- Mam nadzieje - szepnęła tylko, kiedy był już dość daleko i trudno było powiedzieć, czy ma na myśli pierwszą, czy drugą część jego wypowiedzi.

/zt
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Lodowe jezioro - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Lodowe jezioro - Page 5 Empty


PisanieLodowe jezioro - Page 5 Empty Re: Lodowe jezioro  Lodowe jezioro - Page 5 EmptyPon Mar 30 2020, 01:30;

Był żałośnie sentymentalny, jak się okazywało.
Za każdym razem kiedy wracał w to miejsce, pluł sobie w brodę i kpił z własnych słabości. Rozsiadał się na pokrytym mchem kamieniu, pozwalał sobie na kilka chwil napawania się dziwaczną, magnetyczną atmosferą tego miejsca, po czym obiecywał sobie, że więcej nie będzie zachowywał się w tak komiczny sposób i jego noga już tu nie postanie. A potem wracał; za każdym razem, jak skończony idiota.
Towarzyszył mu wyłącznie tlący się leniwie papieros. Zapach mięty i tytoniu mieszał się z wilgotną wonią otaczającego jezioro lasu, dźwięk jego oddechu – zaskakująco głośny, jak mu się zdawało – wybijał się na tyle delikatnego szumu koron drzew poruszanych silnym wiosennym wiatrem. Otoczony barierą chroniącą go przed zimnem i wiatrem, siedział, pochylony do przodu, z łokciami opartymi o kolana, wpatrzony w zbrązowiałe, suche liście plątające się między jego stopami. Jezioro stanowiło centrum, było kotwicą i siłą, która go tu wabiła, ale paradoksalnie wcale nie lubił się w nie wpatrywać. Wystarczała mu sama atmosfera tego miejsca.
Nie wyglądał najlepiej; w świetle chylącemu się ku zachodowi słońca mogło zdawać się, że ma jakieś barwy, ale to tylko złudzenie. W rzeczywistości był blady i poszarzały, zmęczony toczącą go, psychiczną zarazą, która nie odpuszczała mimo mijających dni. Jego twarz nosiła ślady przeciągłej bezsenności i zaniedbania – nie chciało mu się nawet ogolić. Siedział i myślał, jak lis kryjąc się pomiędzy drzewami.

@Mefistofeles E. A. Nox
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4500
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Lodowe jezioro - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Lodowe jezioro - Page 5 Empty


PisanieLodowe jezioro - Page 5 Empty Re: Lodowe jezioro  Lodowe jezioro - Page 5 EmptyPon Mar 30 2020, 01:49;

Kostka na wejście: 3

Znowu biegał. Nie wiedział już czy tym razem goni, czy ucieka, zagubiony we własnych myślach i emocjach. Chciał wszystko, jednocześnie nie wierząc by na cokolwiek zasługiwał. Próbował sobie odmawiać, ale nie potrafił. Gubił się, a przecież tak uparcie szukał odpowiedniej drogi.
Bieganie pomagało. Kontrolowane oddechy wypuszczały na wolność kotłujące się w Noxie uczucia, a odbijane w chłodnej ziemi kroki zajmowały umysł przyjemną rytmicznością. Wysiłek fizyczny sprawdzał się idealnie jako rozproszenie i odciągnięcie od tego, co rzeczywistość podsuwała pod nos. Leśne otoczenie, ze swoimi dzikimi nierównościami, pozwalało przenieść się w zupełnie inny świat... świat, w którym Mefisto mógł opierać się tylko na swojej sile - zupełnie jakby Księżyc oświetlał go pełną tarczą! - i nie zważać na ludzkie problemy.
Przystanął nagle, wychwytując spomiędzy drzew zarys sylwetki jakiegoś mężczyzny. Nie potrafił biec dalej, odruchowo napinając mięśnie w walecznym odruchu, by później przejść do zastanawiania się nad stanem nieznajomego. Może coś mu się stało? Majaczące w oddali jezioro wyglądało podejrzanie magicznie, wobec czego Mefisto zmusił się o kilka ostrożnych kroków wprzód. Wiedział jak stawiać stopy, przyzwyczajony do leśnego pokrycia jak mało kto, więc ufał swojej przewadze, polegającej na elemencie zaskoczenia.
A jednak to on się zdziwił, rozpoznając siedzącego tam czarodzieja i... I ciesząc się na jego widok, bo nic nie potrafiło pchnąć Noxa do działania tak, jak spontaniczność. Wyszarpnął różdżkę i wstrzymał niespokojny po biegu oddech, wypuszczając go po chwili wraz z pewnym, twardym "Orbis". Podszedł bliżej, trzymając patyczek pewnie, bo to on kontrolował świetliste promienie ciasno pochwytujące ciało Nathaniela; również ten, który wsunął mu się na twarz, blokując usta.
- Nie panikuj - rzucił, tym razem miękko. Głosem zdradził już swoją tożsamość, ale i tak przeszedł obok, by przystanąć przed swoją "ofiarą". - Muszę coś powiedzieć i chcę tylko, żebyś przez chwilę mi nie przerywał. - Czujnym spojrzeniem przesunął po jego ciele, sprawdzając czy nadgarstki na pewno są unieruchomione i czy palce nie zaciskając się na własnej różdżce.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Lodowe jezioro - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Lodowe jezioro - Page 5 Empty


PisanieLodowe jezioro - Page 5 Empty Re: Lodowe jezioro  Lodowe jezioro - Page 5 EmptyWto Kwi 07 2020, 20:49;

Stwierdzenie, że nie spodziewał się ataku byłoby tyleż oklepane, co prawdziwe. Napastnik miał idealną okazję do tego, by unieszkodliwić go z zaskoczenia i to nie tylko dlatego, że nie widział go i nie słyszał, ale też ze względu na to, że był mniej czujny niż kiedykolwiek dotąd. Możliwe, że nie zdążyłby się obronić nawet gdyby jakimś cudem dostrzegł go przed rzuceniem zaklęcia.
Zresztą co za różnica? Liczyło się tylko to, że go trafił, że ciasno oplótł jego ciało promieniami światła, krępując każdy ruch, w tym – co chyba najbardziej upokarzające – również ruch ust. Zaklął w myślach, odruchowo próbując wierzgnąć w swoich pętach, jakby miało mu to w czymkolwiek pomóc; nie pomogło, wręcz przeciwnie, pogorszyło sprawę bo spadł z kamienia, na którym beztrosko siedział. Oparzył go papieros, który, wytrącony z palców, odbił się od dłoni, by ostatecznie wylądować w przysuszonym mchu – zresztą tuż obok miejsca, w którym wylądowała jego twarz. Nie mógł sięgnąć po różdżkę, nie był w stanie ruszyć nawet jednym palcem... mógł jedynie wpatrywać się nienawistnie w przestrzeń przed sobą, nasłuchując i czekając aż atakujący w końcu mu się objawi.
Nie spodziewał się usłyszeć właśnie tego głosu. Dość szybko dopasował go do odpowiedniej osoby, wszak ostatnio miał aż nazbyt dobre okoliczności, by mu się przysłuchać – z bliska. Słowa „nie panikuj” wywołały w nim zgoła odmienną reakcję, szarpnął się nawet kilkukrotnie, bezsensownie tracąc tylko siły na walkę z niewzruszoną magiczną mocą. Bał się go – bał się tego, co mógłby mu zrobić i nie chodziło tu nawet o wymyślne tortury. Był przekonany, że ostatnim razem celowo podał mu herbatę, wmawiał sobie to uparcie, więc teraz, kiedy byli sami w środku lasu... jak daleko mógł się posunąć, świadom, że nie jest w stanie się obronić? Mefisto patrzył na niego, by upewnić się, że nie jest w stanie rzucać zaklęć, ale w jego głowie przyglądał mu się bez mała lubieżnie. Być może zakrawało to o delikatną paranoję.
Ale zaraz... czy na pewno nie mógł ich rzucać? W grudniu, tuż po powrocie z Meksyku, zaczął interesować się magią bezróżdżkową. Nie poświęcał temu całych dni badań, był wszak pochłonięty życiowymi zawirowaniami, tak licznymi w ostatnim czasie. Nie zaczął ćwiczeń praktycznych poza mało poważnymi próbami poruszenia jakimkolwiek przedmiotami w ramach przerwy od czytania obszernych ksiąg znalezionych w bibliotece w ich londyńskiej rezydencji. Gdyby poprosił ojca o pomoc, byłoby łatwiej... ale on oczywiście chciał zrobić to samodzielnie. W tej sytuacji był nawet gotów zacząć tego żałować. Spróbował wyciszyć się i skupić na własnej mocy, która przecież musiała gdzieś tam w nim być.
Tylko jak zachować spokój, kiedy od wewnątrz trawi Cię strach?
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4500
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Lodowe jezioro - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Lodowe jezioro - Page 5 Empty


PisanieLodowe jezioro - Page 5 Empty Re: Lodowe jezioro  Lodowe jezioro - Page 5 EmptySro Kwi 08 2020, 19:42;

Tak jak sądził, to właśnie panikę uzyskał. I choćby prosił o jej brak, to przecież wcale nie patrzył z bólem na to wierzganie się, walcząc z podrygującym ku górze kąciku ust. Taki układ sił zdecydowanie bardziej mu pasował - zwłaszcza kiedy zorientował się już, że Nathaniel nie zdoła szybko wyciągnąć różdżki. Czujność pozostawała taka sama i więzy się nie poluźniły, ale Mefisto odetchnął.
- Ciężko ci wychodzi wykonywanie poleceń, co? - Cmoknął z dezaprobatą, nie mogąc powstrzymać się od tego drobnego szydzenia, które pojawiło się w nim jedynie ze względu na nagły przypływ energii. Lewą ręką złapał Bloodwortha za ramię, podciągając go tak, by z powrotem siedział na kamieniu; szkoda mu było gadać do takiego spętanego robaka czarodzieja. - First things first... - Tyle byłoby z podnoszenia, że zaraz wymierzoną w szczękę pięścią wysłał go w to samo miejsce. Odsunął się potem o krok, zaciskając palce mocniej na różdżce, którą przecież kontrolował Orbis.
- Nie no, ale serio chcę ci coś powiedzieć, także już bez stresu. - Odchrząknął, oglądając się na chwilę na jezioro. Wyludnione miejsce, ale jakieś dziwnie niezręczne. - Pewnie cię to nie zaskoczy, ale nie jestem zadowolony tym waszym pierdolnikiem. I go nie ogarniam... Ale nie pozbędziesz się mnie, bo kocham Emkę. - Wzruszył lekko ramionami, przykucając obok chłopaka. Przypomniało mu spotkanie na feriach, podczas którego to on tak leżał, zdany na łaskę uzbrojonego asystenta. - Nie ufam ci, nie mam ku temu powodów. To nie znajomość czarnej magii mnie niepokoi, to... prawdopodobieństwo, że jej użyjesz. Na przykład na Emily... - Obrócił różdżkę w palcach, pozwalając jednemu z więzów na zsunięcie się odrobinę wyżej - może nie było to szczególnie wygodne, ale umożliwiało Nathanielowi mówienie. Mefisto nie wiedział jeszcze czego oczekuje, być może licząc na jakieś cudowne słowa, które pozwolą mu się uspokoić. Bo przecież nawet mając w głowie siebie i opowieść o poturbowaniu Jerry'ego dalej wierzył, że jest zobowiązany do dania Bloodworthowi jeszcze jednej szansy.
Dla Emily.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Lodowe jezioro - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Lodowe jezioro - Page 5 Empty


PisanieLodowe jezioro - Page 5 Empty Re: Lodowe jezioro  Lodowe jezioro - Page 5 EmptySro Kwi 08 2020, 20:43;

Próbował skupić się na magii, ale zanim zdążył trochę się uspokoić, został siłą poderwany z powrotem do pozycji siedzącej. Wlepił w Mefisto wściekłe spojrzenie zaakcentowane dodatkowo zmarszczonymi brwiami – jedyny środek wyrazu, na jaki mógł sobie w tym momencie pozwolić.
Jebany pies.
Nie dziwił się szyderczemu tonowi jaki przybrał mężczyzna, sam wszak odzywał się do niego w ten sposób bez przerwy. Prawdę powiedziawszy – nie robiło mu to żadnej różnicy. Chętnie uciąłby z nim sobie pogawędkę, problem był jednak jeden: trochę nie mógł. Nie bardzo wiedział czego może się po nim spodziewać, ale trzeba przyznać, że tego jednego zdołał się już domyślić. Uderzenie w ogóle go nie zdziwiło, ba, byłby bardziej zaskoczony gdyby nie oberwał ani razu. Mścił się za cruciatusa, to pewne, lecz czy miał poza tym inne pobudki? Nie przestawał się obawiać jego prawdziwych zamiarów. Czy śledził go aż od kamienicy?
Nie dał po sobie poznać, że go zabolało – ze wszystkich sił postarał się nie wydać z siebie żadnego dźwięku i nie skrzywił się, choć to tak czy inaczej uniemożliwiał mu magiczny knebel. Musiał coś z tym zrobić, nie mógł pozwolić sobie na bezsensowną zwłokę, bo każdy kolejny cios – a przecież spodziewał się otrzymać ich więcej – miał mu zapewne utrudnić skupienie się na magii. Tylko jak to zrobić? Z całej siły skupił się na oplatających go więzach, próbując użyć na nie finite. Zbyt skomplikowane? Być może, ale przecież wyjątkowo mu potrzebne. Powtarzał w głowie formułkę zaklęcia, próbując uformować ją w coś bardziej przypominającego zaklęcie. Dlaczego tak bardzo różniło się to od używania magii za pomocą różdżki?! Miał wrażenie, że im bardziej się wysila, tym gorzej mu to wychodzi, nawet jeśli efekt od początku do końca był zerowy.
Spojrzał w górę, prosto na wilkołaka i zmarszczył brwi jeszcze mocniej, nie wiedząc do czego właściwie dąży. „Kocham Emkę” w pierwszej chwili wzbudziło w nim protest, szybko jednak doszedł do wniosku, że chodzi o przyjaźń. Nie potrafił zrozumieć sympatii swojej narzeczonej do Noxa, choć pewnie nie powinno go to dziwić – było wiele aspektów, których w ogóle w niej nie pojmował. Czuł jednak, że gdyby kupić jej psidwaka, szybko straciłaby zainteresowanie tym zapchlonym kundlem. Obiecał sobie, że kiedyś spróbuje.
— Chj Cido tego — powiedział niekształtnie, bo w istocie niewygodnie było mu mówić. Miał ochotę na niego splunąć, ale było to zachowanie zbyt niskie jak na chłopaka z takim pochodzeniem. Nawet kiedy chodziło o takie zwierzęta jak Mefistofeles. — So Tyniby moszesz otym wiedzieć?
Zmienił zdanie, wcale nie miał ochoty z nim rozmawiać. Wilkołak poczuwał się do wpieprzania w sprawy, które w ogóle go nie dotyczyły i o których najpewniej nie miał pojęcia. Nigdy nie zrobił Emily naumyślnie nic złego. Przysięga była w tej kwestii wyjątkiem, nawet się wtedy nie znali... zresztą z całą pewnością Nox nie miał jej na myśli, skąd miałby o niej wiedzieć?
Czy Emily rozpowiadała o tym chętniej niż mógł się spodziewać...?
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4500
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Lodowe jezioro - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Lodowe jezioro - Page 5 Empty


PisanieLodowe jezioro - Page 5 Empty Re: Lodowe jezioro  Lodowe jezioro - Page 5 EmptySro Kwi 08 2020, 21:06;

Nawet jeśli czerpał przyjemność z ustawiania Nathaniela zgodnie ze swoim widzimisię, nie potrzebował wcale napawać się jego cierpieniem. Nie szukał zatem wyraźniejszych oznak bólu i nie ciągnął mocniej więzów, wierząc w potęgę obecnego dyskomfortu. Zamiast tego skupił się na swoich słowach, w których chciał zawrzeć jak najwięcej informacji; może jednak spontaniczność nie była jego największym sprzymierzeńcem? Teraz, kiedy już miał kontrolę, mógł się uspokoić i znowu zająć niepewnymi rozważaniami.
- O czym? O czarnej magii? O krzywdzeniu bliskich? - Przechylił lekko głowę, próbując jakoś wyczytać myśli obrażonego mężczyzny. - O was? Bo o was to faktycznie wiem mało... ale to mi do tego, że zależy mi na Emily. - Powtarzał się, uparcie chcąc wbić Bloodworthowi do głowy ten jeden fakt, który nie miał prawa się zmienić. Niezależnie od tego co robili i co by się działo, Ślizgon zamierzał mieć w głowie wizję przyjaciółki i jej się też trzymać. - I nie powiedziałem jej o Cruciatusie. - Spuścił wzrok, tym razem rzeczywiście zmieszany, bo nie był dumny z zatajenia tej informacji. Zwłaszcza wtedy, kiedy Rowle przyznawała mu się do swoich uczuć... a on jej nie stopował. Podniósł się i przestąpił z nogi na nogę. - Mówiła, że... - ...cię kocha... - ...potrafisz być dla niej delikatny... I ja chcę w to wierzyć, tylko nie wiem na jakiej podstawie. - Jej zapewnienie nie dawało Noxowi wiele, kiedy mogło być po prostu nieaktualne. I kiedy wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że Nathaniel jest skurwielem i lepiej trzymać się od niego na odległość.
Jeśli w kwestii samego dystansu Mefisto się zastosował, tak na tym się skończyło. Odsunął się jeszcze bardziej, z cichym westchnieniem wypuszczając z siebie Finite, wobec czego świetliste pnącza powoli zaczęły puszczać ciało czarodzieja.
- Po prostu jeśli masz kogoś krzywdzić, to może niech to będę ja? Nie Emily, albo... albo ktoś Merlinowi ducha winny. - Nie zdołał przywołać w żaden sposób Skylera, uznając jego powiązanie z Jerry'm za wystarczająco podpadowe; zresztą, wchodzenie w szczegóły nie miało sensu, skoro wilkołak i tak już się podawał jak na tacy, opuszczając różdżkę.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Lodowe jezioro - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Lodowe jezioro - Page 5 Empty


PisanieLodowe jezioro - Page 5 Empty Re: Lodowe jezioro  Lodowe jezioro - Page 5 EmptyCzw Kwi 16 2020, 11:21;

Bolała go twarz, ale najbardziej bolała dumna – bo dał się podejść, spętać jak zwierzę, a teraz był na łasce i nie łasce osoby, której przez większość czasu odmawiał człowieczeństwa. Nie przywykł do tego, że to on musi siedzieć cicho i pozwalać rozmówcy nad sobą górować – a było to cholernie niewygodne.
Nie postrzegał czarnej magii jako czegoś złego, ani teraz, ani nigdy wcześniej. Nie szufladkował w ten sposób elementów świata, nic nie było przecież czarne albo białe. Moc, jaką dawała zakazana wiedza, uciekała się do wywoływania cierpienia, ale przecież pozostawała tylko mocą, narzędziem, które mogły zostać wykorzystane kiedy przyjdzie taka potrzeba. Czy cruciatus, którym potraktował Mefisto na Mont Blanc, był konieczny? Nie był. Zyskał przewagę, mógł w spokoju się stamtąd deportować, ale nie potrafił oprzeć się pokusie, by ukarać go za krzywdę, jaką mu wyrządził. I, Merlinie, nie żałował tego nawet przez chwilę.
— Dlaczego? — zapytał, bo nic z tego nie rozumiał. Przychodził tu i każdym swoim słowem, każdym gestem zdawał się potwierdzać, że będzie przed nim bronił Emily, choćby do upadłego. A kiedy miał taką okazję, milczał na temat przewinienia, które z pewnością by go pogrążyło – kto wie, może nie tylko w oczach jego narzeczonej.
Tak mówiła?
Na krótki moment coś drgnęło w nim niekontrolowanie. Potem przypomniał sobie, że już go to nie obchodzi – że właściwie nigdy nie powinno było. Ta relacja była niebezpieczna dla obu strony i rozsądniej było po prostu o niej zapomnieć.
— Totylko piefścionek — poczuł, że musi się jakoś wytłumaczyć, choć jednocześnie nie zamierzał zdradzać mu szczegółów ze swojego życia, a już na pewno własnych myśli. Te musiały być przeznaczone tylko dla niego. Skrycie liczył chyba, że słowa te poniosą się dalej, że dotrą do samej Emily, skoro pozostawała w bliskich relacjach z wilkołakiem. To było łatwiejsze niż kolejna próba skłamania jej prosto w twarz i być może miało większą szansę powodzenia. Dlaczego mówiła o nim takie rzeczy? Zaczynało jej zależeć? Przecież sama zaczęła sypać informacjami, pogrążając go i narażając na kłopoty. Jej zachowanie jak zwykle pozostawało dla niego zagadką.
Magiczne więzy nagle opadły i rozpłynęły się w powietrzu, a on bez wahania wyciągnął różdżkę, nie zamierzając pozwolić mu na to drugi raz.
— I tyle? — nie spuszczając go z oczu, niezgrabnie podniósł się z wilgotnego mchu. Widział, że Mefisto opuścił różdżkę i nic, zupełnie nic z tego nie pojmował. Wycelował więc swoją, tak dla równowagi. — Podkładasz mi się... liczysz, że niczego nie zrobię, czy wręcz przeciwnie, spodobało Ci się ostatnim razem?
Ostrożnie i dość dyskretnie rozejrzał się na boki, zastanawiając się, czy to jakaś pułapka. Może chciał podpuścić go do użycia zakazanej magii na oczach kogoś z Ministerstwa skrytego w leśnej gęstwinie?
— Lojalność godna psa, jestem zaskoczony, nawet jeśli można się było tego spodziewać. W co Ty grasz, Nox? — „nie mam na to siły” — zdawało się mówić zmęczone spojrzenie, lecz nie powiedział tego na głos; nigdy tak otwarcie nie przyznałby się do słabości, nie przed nim. — A gdybym Cię zabił? Pewnie nikt by się o tym nie dowiedział. Chcesz zgrywać bohatera, ale robisz z siebie tylko głupca.
Nie zaatakował, jeszcze nie. Zaklęcia od przeszło roku porządnie gruntowane w jego pamięci czekały tam, gotowe do użycia, ale on się wahał. Im dłużej jednak na niego patrzył, tym silniej wracały do niego wspomnienia z sauny – te zaś wzbudzały w nim niepowstrzymaną żądzę...
mordu.


Ostatnio zmieniony przez Nathaniel Bloodworth dnia Nie Maj 03 2020, 12:43, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4500
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Lodowe jezioro - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Lodowe jezioro - Page 5 Empty


PisanieLodowe jezioro - Page 5 Empty Re: Lodowe jezioro  Lodowe jezioro - Page 5 EmptyCzw Kwi 16 2020, 20:41;

To tylko pierścionek?
W pierwszej chwili miał ochotę sprawdzić, jak w jego ustach brzmi klątwa Cruciatusa. Chciał wcisnąć Nathaniela w leśne podłoże i zaprezentować mu, do jakiego poziomu sam siebie tymi durnymi słowami sprowadził. Bo jeśli to był tylko pierścionek, to on był tylko śmieciem i nie było warto spędzać nad nim już ani sekundy dłużej.
Mefisto musiał przełknąć całą falę negatywnych emocji, które zmroziły go wzdłuż kręgosłupa. Na wiele był gotów, ale nie na popełnienie kolejnego błędu, który mógł odesłać go do Azkabanu. Wiedział, że i tak jakiekolwiek poruszenie kwestii potyczki między nim a Bloodworthem, to na nim kiepsko się odbije. Uczucia mogły mu teraz tylko zaszkodzić - musiał powstrzymać się od jakiegokolwiek działania, obiecując tylko w myślach, że to się wcale tak nie skończy. Nie mogło. Jeśli nie miał szans oskarżać go w Ministerstwie Magii, to przynajmniej mógł zrobić to przed przyjaciółką; z czystym sumieniem powiedzieć jej, żeby trzymała się z daleka od tego skurwiela. Lepiej złamać serce raz, niż pozwolić mu na powolne pękanie z upływem czasu.
- Oczywiście, że mi się spodobało. Crucio to jak nagroda po takich torturach, jakimi było całowanie cię - parsknął, unosząc głowę wyżej, nie potrafiąc powstrzymać się od tego wytknięcia, które może miało stanowić gwóźdź do jego trumny. Różdżka też podjechała subtelnie do góry, może nie trzymana tak jawnie jak nathanielowa, ale dalej względnie pozostała w gotowości. Normalnie miałby zupełnie inne postrzeganie kwestii ewentualnej śmierci, ale teraz uległ rozpierającej go od wewnątrz złości.
Był gotów wyciągnąć do niego rękę, cholera jasna. Po tym wszystkim, co się wydarzyło, był gotów ze względu na Emily po prostu wyciągnąć do niego rękę.
- Zabij. Przynajmniej będzie stuprocentowa pewność, że się mnie już nie pozbędziesz - no wiesz, kiedy będę nękać cię jako duch. - Zacisnął szczęki mocniej, kolejne słowa już cedząc. - Ty jesteś tu głupcem, Nathaniel. Taki groźny i potężny, że dopasowujesz się pod jakieś debilne zaręczyny? Jeśli nie chcesz Emily, to po prostu spierdalaj. - Próbował. Powiedział swoje, zrobił swoje.
Mógł umierać?
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Lodowe jezioro - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Lodowe jezioro - Page 5 Empty


PisanieLodowe jezioro - Page 5 Empty Re: Lodowe jezioro  Lodowe jezioro - Page 5 EmptyCzw Maj 07 2020, 20:55;

Był nim chyba – aroganckim śmieciem, egoistycznym hipokrytą; tchórzem i kłamcą. Wbrew wszelkim pozorom był tego całkiem dobrze świadomy, przecież żył ze sobą przeszło dwadzieścia trzy lata, a od kilku miał tego wybitnie dość. Siebie miał dość. I właśnie dlatego nadrabiał miną za każdą negatywną myśl, budował wokół siebie grube mury złożone z – najczęściej – przemyślanych, bolesnych słów. Widział odrazę na jego twarzy i w pewnym sensie nawet mu się nie dziwił. Miał szczęście, że to tylko zawszony Mefisto; gdyby stał przed nim Charlie albo nawet sama Emily, byłoby znacznie trudniej.
— Więc zgadzamy się w tej jednej kwestii — od razu pożałował, że nawiązał do tamtego wieczoru, więc zdecydował się nieco odpuścić, nie brnąć w dyskusję na ten temat. Mógłby odbić piłeczkę, wysilić się na więcej złośliwości, ale to oznaczałoby powrót myślami do tamtego wydarzenia, a do tego wcale nie chciał dopuszczać. Wypierał to z siebie, odkąd tylko go opuścił, karmił się nienawiścią do Noxa, która od tamtej pory tylko się pogłębiła. Czuł mdłości na tamto wspomnienie i palący wstyd, do którego nie chciał się przyznać – nawet przed samym sobą. Zwłaszcza przed sobą.
— Nie dowiemy się, dopóki się nie przekonamy — wkładał całe swoje ograniczone siły w to, by brzmieć jakby w każdym momencie naprawdę mógł go zabić. Pragnął tego, Merlin mu świadkiem, ale pomimo najszczerszych chęci pozostawał świadomy, że nie stać go teraz na rzucenie tak wymagającego zaklęcia. Czuł się słaby i wiedział – czuł, że owa słabość odbija się na płynącej w nim magii.
— Rozumiem, że nie pomyślałeś, że jest mi to na rękę? — Przymrużył pełne gniewu oczy, wbijając spojrzenie w potężną sylwetkę chłopaka; w napiętą gniewem twarz, zaciśniętą szczękę. Zdenerwował go i zdecydowanie mu się to podobało. — Zresztą nie oceniałbym jej tak surowo, Mefisto. Emily jest ładna, przydaje się od czasu do czasu. — Dość miał tej rozmowy, męczyła go pod każdym możliwym względem. Jakie miał opcję? Przywiązać mu kamień do szyi i wrzucić prosto w otchłań jeziora? Stał tak blisko, to nie byłoby trudne. To byłoby lepsze niż aquasudo, ale jednocześnie mało satysfakcjonujące. Chciałby wykończyć go osobiście, a w takim układzie zrobiłaby to za niego woda. — Sanguinem... ulcus — wyinkantował z pewnym trudem, a z jeszcze większym skupił się na właściwym rzuceniu zaklęcia. I choć zrobił wszystko tak, jak nakazywały księgi ojca, coś poszło ewidentnie nie tak. Jeśli zaklęcie trafiło w Mefisto, było tak słabe, że mógł co najwyżej odczuć przyjemne wewnętrzne ciepło. Zaklął w myślach. To było żałosne... i chyba znaczyło, że czas stąd spierdalać.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4500
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Lodowe jezioro - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Lodowe jezioro - Page 5 Empty


PisanieLodowe jezioro - Page 5 Empty Re: Lodowe jezioro  Lodowe jezioro - Page 5 EmptyCzw Maj 07 2020, 21:24;

Tak właściwie, to chętnie wróciłby do kwestii tamtego pocałunku. Nienawidził eliksirów rozbudzających miłość czy pożądanie, miał serdecznie dość dodawania beztroskiego rozdawania ich ludziom i poważnie rozważał rozejrzenie się za jakąś petycją, by te płynne klątwy jednak stały się nielegalne, albo chociaż trochę bardziej trudno dostępne. A jednak teraz, widząc jak drażliwym tematem była ich feryjna "przygoda", miał ochotę do niego wrócić. Miał ochotę nawet Nathaniela raz jeszcze pocałować, ze swojej własnej nieprzymuszonej woli, skoro miało mu to sprawić aż tyle nieprzyjemności.
Zamiast tego tylko parsknął cicho, nieświadomie zbierając siły na reakcję na wypowiedź, której nadejścia tak uparcie wyczekiwał - wiedział, że Bloodwortha nie zadowoli to krótkie zbywanie, że będzie chciał coś jeszcze od siebie dodać. Że spróbuje wykorzystać wyraźnie już widoczną złość wilkołaka, dającego się sprowokować... i jednocześnie odwdzięczającego się dokładnie tym samym. Zmrużył lekko powieki, próbując się powstrzymać od rękoczynów i ograniczyć do odszczeknięcia, ale i na to nie miał szans. Nie uniósł nawet różdżki, w całej swojej zuchwałości uznając, że wytrzyma to zaklęcie i dopiero wtedy odpowie tym samym. Krew w nim zawrzała, tak, ale z pewnością nie przez Nathaniela... Przesunął różdżką nad własną dłonią, jak gdyby myślał niewerbalne Finite, nareszcie końcówkę przenosząc na mężczyznę.
- Solvitomnia - szepnął drżąco, emocjonalnie. - Co się stało? - Podszedł bliżej, chcąc swoim głosem przebić się przez podsuniętą Nathanielowi iluzję. - Nie możesz rzucić na mnie klątwy? Masz do mnie może jednak słabość? - Niby czule musnął różdżką jego policzek, pozostawiając płytkie rozcięcie, skroploną czerwienią spływające w stronę szyi. Prawdziwą, upamiętniającą wizje zakrywające umysł czarodzieja. - Dałem ci taką piękną okazję... Nathaniel... mogliśmy się po prostu dogadać. Mogłeś dostać własnego wilka ofiarnego. A ty mnie prowokujesz? Dalej gadasz na Emily, zamiast po prostu dostrzec jej wartość? - Przerwał Solvitomnię, by przy pomocy zaklęcia pchnąć mężczyznę prosto na pokryty mchem kamień, dociskając go bezlitośnie do twardej powierzchni, już szukając kolejnych klątw. Być może to właśnie świadomość, że jest na zwycięskiej pozycji, zdołała go tak uspokoić. Może to ten cichy głosik z tyłu głowy, że nie powinien przesadzać. Może po prostu nie chciał, a może wiedział, że to dobry moment na zrobienie kroku w tył.
- Expelliarmus - dodał zatem, porzucając już w pełni preferowaną magię niewerbalną, by dodatkowo dopiec przeciwnikowi, z którego dłoni wyrywała się własna broń.
Czystokrwisty bez różdżki to jak bez ręki...
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Lodowe jezioro - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Lodowe jezioro - Page 5 Empty


PisanieLodowe jezioro - Page 5 Empty Re: Lodowe jezioro  Lodowe jezioro - Page 5 EmptyCzw Maj 07 2020, 22:48;

Gdyby odważył się po raz drugi skalać jego usta swoim dotykiem, przestałby się wahać, czy aby na pewno pomysł z szybkim utopieniem go w jeziorze sprawiłby mu odpowiednią frajdę. Rzeczywiście, to byłaby ogromna nieprzyjemność – można się pokusić o stwierdzenie, że znacznie większa, aniżeli działanie rzuconej na niego klątwy. Wiedział czego się spodziewać, bo choć nigdy nie doświadczył jej na własnej skórze, studiował rozbudowane opisy tego, co wyczyniało ono z jego ofiarami. I w pewnym sensie widział to na twarzy Mefisto, bo nawet jeśli tamtej nocy użył na nim innej klątwy, były bardzo zbliżone w swoim działaniu. Rozczulające.
W przeciwieństwie do wilkołaka nie był przyzwyczajony do otrzymywania bólu. Nie zwykł stawać w pozycji ofiary, nie pozwalał na to ani sobie, ani innym. Krzywdził, by nie zostać skrzywdzonym... a teraz nie zdążył obronić się przed zaklęciem i wiedział co to oznacza jeszcze zanim zaczęło działać. Każdego dnia nosił maski, te wymyślne i te proste – by nie powiedzieć prostackie – takie, jak chociażby dzisiejszego wieczoru. Krył się za nimi i czasem sam już nie wiedział, jaki jest naprawdę. Przywykł do tego, by nie pokazywać prawdziwych uczuć lub ujawniać tylko ich skrawek i było mu wygodnie z myślą, że tak dobrze sobie z tym radził. A teraz został tego pozbawiony; w kilka sekund obdarty z całej dumy, jaką unosił się przed Noxem od lat. Stanął jak słup soli, bojąc się, że jeśli poruszy się choćby o milimetr, jedno z dziesiątek ostrzy wbije się jeszcze głębiej.
To tylko iluzja...
...ale ból był przecież prawdziwy. Rozrywał jego nerwy, wymuszał zaciśnięcie szczęki, wreszcie wyrywał z gardła jęk cierpienia, skazując go na dodatkowe katusze w postaci palącego wstydu. Czuł jak ostrza rozrywają delikatne tkanki, jak upuszczają z nich krew, a w zamian napełniają je bólem. Ale prawdziwa krew spłynęła wyłącznie po policzku. Choć w pierwszym odruchu zacisnął mocno powieki, kiedy Mefisto rozpoczął swoją gadaninę, zmusił się do tego, by na niego spojrzeć. By zmarszczyć niepokornie brwi i choć zagryzał wargi z taką mocą, że w ustach miał już metaliczny posmak, wlepić w niego nieco nieprzytomne spojrzenie. Warknął w odpowiedzi, a kiedy zaklęcie nagle ustało, nie dostał czasu na to, by jakoś doprowadzić się do ładu. Poleciał na głaz i choć upadek był bolesny, był również niczym w porównaniu z przeżyciami sprzed momentu. Próbował rzucić niewerbalne protego, ale nie zdążył i różdżka wysunęła mu się z ręki. Zacisnął dłoń w pięść, próbując walczyć z przyciskającą go do podłoża siłą. Wyglądał żałośnie.
— I co teraz? — zadarł brew, poza słowami rzucając mu i nieme wyzwanie. Role się odwróciły? Teraz to on będzie go torturował? Och, śmiało, chętnie przecież popatrzy, jak się stacza. Nie przywykł do roli ofiary, ale z braku lepszych rozwiązań, próbował po prostu zgrywać hardego – choćby do samego końca. Choć Nox nie miał przecież jaj, by go zabić, prawda? — Chciałeś się zakumplować? — pozwolił sobie na mało efektowną nutę zmęczonego rozbawienia — Miałbym Ci zacząć mówić o problemach? Dzielić się przemyśleniami? Szczegółami ze swojego popierdolonego... chuj wie czego, podobno narzeczeństwa?
To już chyba nie było kontrolowane. Ani szczerość, która stała za tymi słowami, ani gorycz, która się na nie wylała. Gdyby umiał o tym rozmawiać i miał do tego lepszego partnera niż ten zawszony kumpel, jego życie byłoby znacznie łatwiejsze.
— Przypierdol mi i miejmy to z głowy.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4500
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Lodowe jezioro - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Lodowe jezioro - Page 5 Empty


PisanieLodowe jezioro - Page 5 Empty Re: Lodowe jezioro  Lodowe jezioro - Page 5 EmptyCzw Maj 07 2020, 23:15;

Nie czerpał jakiejś szczególnej przyjemności z cierpienia Nathaniela. Przyglądał mu się, nie kończył go zbyt szybko, gdzieś w duchu faktycznie wierząc, że mu się to po prostu należy. Dokładnie tak samo, jak przyjmował ból dla siebie, nie próbując się nawet z niego rozgrzeszać. W uszach jeszcze rozbrzmiewał mu jęk, którego nie spodziewał się usłyszeć, kiedy patrzył na pokonanego mężczyznę. Walczącego już tylko słowami.
Bloodworth nie przypominał siebie. Przyciśnięty do kamienia, wytrącony z równowagi, rozbrojony i zraniony. Mefisto, obracając w palcach jego różdżkę, zaczął się mimowolnie uspokajać. Nie mógł dalej się denerwować, kiedy miał przed sobą taki żałosny widok swojego byłego oprawcy, teraz rozłożonego na łopatki i desperacko próbującego jakoś odzyskać godność przy pomocy pustych słów.
- Moglibyśmy zacząć od darowania sobie czarnej magii, tolerowania siebie wzajemnie, darzenia Emily szacunkiem... - wyliczył, wsuwając różdżkę Nathaniela do swojej kieszeni. - Nie chcę się bawić w twojego magiopsychologa, Merlinie - dodał, wywracając tylko oczami, bo chyba nawet sam nie wiedział jaki tak właściwie miał plan. Przecież wiedział, że zawieszenie broni nie mogłoby nastąpić zbyt szybko i pewnie tylko utknęliby w jakiejś niezrozumiałej niezręczności. - Ale gdybyś bardzo potrzebował z kimś porozmawiać... - poklepał się z uśmiechem po kieszeni, z której wystawała jeszcze końcówka obcego mu patyczka - ...to chyba wiesz gdzie mnie znaleźć, prawda? O ile cokolwiek dasz radę znaleźć.
Pożegnał się krótkim, werbalnym "Obscuro". Zostawił Nathaniela bez różdżki, z oczami zasłoniętymi niemożliwą do samodzielnego zdjęcia opaską; teleportował się z donośnym trzaskiem, powoli popadając w rozważania, czy przypadkiem tym swoim wyskokiem nie zaognił już tak gorącej sytuacji.

/zt
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Lodowe jezioro - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Lodowe jezioro - Page 5 Empty


PisanieLodowe jezioro - Page 5 Empty Re: Lodowe jezioro  Lodowe jezioro - Page 5 EmptyNie Maj 31 2020, 02:00;

Chyba pierwszy raz w życiu czuł się tak poniżony.
Jego szara rzeczywistość przepełniona była całą gamą równie szarych emocji – neutralnych i negatywnych, rzadko pozytywnych. Przywykł do żalu, wstydu, goryczy; nauczył się unosić wysoko brodę i prostować plecy, choć często czuł do siebie obrzydzenie. Nie takie jak do wilkołaka – to miało zupełnie inny odcień.
...à propos...
Wykrzywił się, gdy ten wspomniał o wzajemnej tolerancji. Mógłby to przemyśleć – dla niej – gdyby miał do czynienia z człowiekiem, a ni zwykłym brudnym zwierzęciem.
Brudnym zwierzęciem, które rozłożyło go na łopatki.
Widział jak Mefisto podnosi jego różdżkę, a jednak przytłumiony nadmiarem bodźców nie zarejestrował tego do końca. Zresztą co takiego mógł zrobić? Był taki zmęczony...
— Spierdalaj, Nox — jak elokwentnie, Bloodworth. Musiał odpowiedzieć cokolwiek, byle zamaskować zaskoczenie, w jakie wprawił go swoimi słowami. Da radę cokolwiek znaleźć? O czym on bredził?
Odpowiedź przyszła szybciej niż się spodziewał. Obscuro przesłoniło mu świat i zaklął w myślach, gubiąc się w nagłej ciemności. Trzask teleportacji uświadomił mu, że został tu zupełnie sam, oślepiony i...
— Niech to avada — poczuł się zupełnie bezsilny. Przebrzydły pies położył swoją zawszoną łapę na jego różdżce i wsadził ją do kieszeni, skoro więc deportował się z tego miejsca, znaczyło to ni mniej ni więcej to, że pozostawił go tu z niczym. Usiadł wygodniej i wziął kilka głębokich wdechów, próbując skupić się i oczyścić umysł na tyle, by spróbować znów rzucić bezróżdżkowe zaklęcie. „Finite” – powtarzał w myślach dziesiątki razy, za każdym razem w inny sposób wytężając wolę. Przeszedł do mamrotania formułki pod nosem, potem – do powtarzania jej na głos. Kilka razy nawet wykrzyczał ją, jakby miało mu to w czymkolwiek pomóc.
Nie pomogło.
Na czworakach dobrnął do wiejącego lodowym chłodem brzegu jeziora, postanawiając, że będzie ostrożnie podążał nim aż do wioski. Nadłoży tym drogi i rzecz jasna straci czas na wolne poruszanie się, ale przynajmniej zyska pewność, że nie zgubi się w środku lasu. W wiosce zaś... cóż, tam będzie musiał mieć naprawdę dużo szczęścia.

| z/t
Powrót do góry Go down


Theodore Kain
Theodore Kain

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : delikatne piegi na nosie i w okolicach oczu / wyraźne oznaki niewyspania - sińce pod oczami, podkrążone ślepia
Galeony : 2360
  Liczba postów : 886
https://www.czarodzieje.org/t20346-theodore-kain#642305
https://www.czarodzieje.org/t20350-theodore-kain#642529
https://www.czarodzieje.org/t20348-theodore-kain#642476
https://www.czarodzieje.org/t20351-theodore-kain-dziennik#642530
Lodowe jezioro - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Lodowe jezioro - Page 5 Empty


PisanieLodowe jezioro - Page 5 Empty Re: Lodowe jezioro  Lodowe jezioro - Page 5 EmptySob Wrz 11 2021, 12:06;

Kostka na wejście: 3
Czekoladowe żaby: 1. Hogwarckie osobistości - Rowena Ravenclaw (2.) / 2. Słynni czarodzieje - Grogan Kikut (7.)

Po awansie zdecydowanie nie narzekał na niedobór klientów, ale akurat tego dnia mało kto przekroczył progi banku Gringotta, dzięki czemu udało mu się zamknąć w swoim gabinecie i zakończyć przynajmniej część rozpoczętych zleceń. Nic więc dziwnego, że wyszedł z pracy w wyjątkowo wręcz dobrym nastroju, wywołanym zrzuceniem z barków ciężaru kilku obszernych spraw, które do tej pory spędzały mu sen z powiek. Poza tym… trudno było nie myśleć z optymizmem o wolnym popołudniu, skoro właśnie zmierzał w kierunku Hogsmeade na umówione spotkanie z Maximilianem. Ślizgoński chłopak zawsze roztaczał wokół siebie pozytywną aurę, a że przy okazji mieli poćwiczyć rzucanie zaklęć transmutacyjnych… Zawsze to miło było połączyć przyjemne z pożytecznym.
Po niedługim spacerze dotarł nad brzeg lodowego jeziora, a w oczekiwaniu na swojego kumpla wyciągnął z kieszeni pudełko z czekoladową żabą. Niestety tym razem musiał obejść się smakiem, bo deserowe zwierzę prędko wyskoczyło z jego rąk do wody, ale powiedzmy sobie szczerze – nie narzekał, bo i tak najbardziej zależało mu na kartach. Sięgnął więc zaciekawiony tym, co trafił, po czym… westchnął głośno, bo okazało się, że na ruchomym obrazku widniała znajoma facjata Roweny. Miał już Ravenclaw w swojej kolekcji, a mimo że omiótł wzrokiem zawartą na tylnej stronie karty notkę, tak nawet nie wczytywał się w nią dokładnie, wiedząc już że autorzy kolekcji napisali o tym, że była jedną z czterech założycielek Hogwartu, a córka ukradła jej diadem.
- Max! Tutaj! – Zawołał radośniej, kiedy dostrzegł sylwetkę Solberga na horyzoncie. Sam również przeszedł kilka kroków, by znaleźć się bliżej niego. – Nie uwierzysz. Trafiłem kolejną Rowenę. Ta baba mnie prześladuje… – Mruknął niechętnie, machając mu przed oczami zdobytą przed momentem kartą. Humor trochę mu się jednak poprawił, kiedy przypomniał sobie, w jakim celu się umówili. – Kojarzysz takie zaklęcie jak Partis Temporus? Czytałem o nim ostatnio, ale nigdy nie miałem okazji wypróbować go w praktyce. – Zagadnął do kolegi, nie ukrywając że chciałby się nauczyć tego zaklęcia. Zastanawiał się jednak, czy przy swoich umiejętnościach z zakresu transmutacji, będzie w ogóle w stanie poprawnie je wykonać. Nie był może z tej dziedziny najgorszy, ale jednak o wiele lepiej szło mu z zaklęciami i urokami, jak i obroną przed czarną magią.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Lodowe jezioro - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Lodowe jezioro - Page 5 Empty


PisanieLodowe jezioro - Page 5 Empty Re: Lodowe jezioro  Lodowe jezioro - Page 5 EmptySob Wrz 11 2021, 12:17;

Żaba: Alguff Odrażający

Skoro Theo poprosił go o pomoc, nie byłby sobą, gdyby tak po prostu odmówił, a transmutacją sam w końcu poniekąd się interesował. Ostatnimi czasy nawet troszkę bardziej niż wcześniej, a wiedzę w tym zakresie miał już i tak dość pokaźną jakby nie było.
Przy lodowym jeziorze pojawił się jako drugi, więc z uśmiechem podszedł do Theo, któremu właśnie spierdalała czekoladowa żaba.
-Taka pogoda, a Ty sobie lodowe jezioro wybrałeś. Jak będę następny miesiąc musiał pić pieprzowy do śniadania to Cię zajebie. - Zażartował na dzień dobry, po klasyczne powitania nie były w jego stylu przecież. -Może to sugestia, żebyś w końcu się zaczął przykładać do nauki? - Wyciągnął w jego stronę język doskonale wiedząc, że chłopak przecież zakończył już edukację. Choć, jak to powiadali niektórzy, człowiek niby uczy się przez całe życie, a że właśnie w tym celu się tu dziś spotkali, coś w tym musiało być.
-Jasne, że kojarzę. Czyli żeby mieć jasność. Chcesz żebym jebał w Ciebie wszelkimi żywiołami, a Ty będziesz próbował bawić się w Mojżesza? - Spytał, by mieć jasność ich dzisiejszej sytuacji. Kompletnie mu to nie przeszkadzało, choć nie czuł się specjalnie pewnie w dziedzinie zwykłych zaklęć. Chciał jednak jak najlepiej pomóc kumplowi, a bez tego obyć się nie mogło.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Theodore Kain
Theodore Kain

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : delikatne piegi na nosie i w okolicach oczu / wyraźne oznaki niewyspania - sińce pod oczami, podkrążone ślepia
Galeony : 2360
  Liczba postów : 886
https://www.czarodzieje.org/t20346-theodore-kain#642305
https://www.czarodzieje.org/t20350-theodore-kain#642529
https://www.czarodzieje.org/t20348-theodore-kain#642476
https://www.czarodzieje.org/t20351-theodore-kain-dziennik#642530
Lodowe jezioro - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Lodowe jezioro - Page 5 Empty


PisanieLodowe jezioro - Page 5 Empty Re: Lodowe jezioro  Lodowe jezioro - Page 5 EmptySob Wrz 11 2021, 17:22;

- Wyluzuj. Przynajmniej się trochę zahartujesz, a nie tylko podróże po ciepłych krajach i bajlando w głowie. – Odpowiedział mu żartobliwym tonem, wcale a wcale nie przejmując się wyborem lodowatej miejscówki. Przynajmniej mogli tutaj poćwiczyć z dala od przypadkowych gapiów, a i mieli gwarancję że się nie zgrzeją. – Widzę, że humor ci dzisiaj dopisuje… Bardzo śmieszne… Chociaż? Jakby nie patrzeć właśnie to robię. – Obrzucił go spojrzeniem spod byka, ale zaraz po tym parsknął śmiechem, wiedząc przecież, że to tylko niewinne, kumpelskie przytyki. Jak w ogóle miała na imię ta jej córka? – Nie mógł sobie przypomnieć, a zamiast oczekiwać na odpowiedź Maxa po prostu odwrócił ponownie kartę Rowen Ravenclaw, jeszcze raz odczytując jak to Helena zajumała matce diadem, a zmartwiona rodzicielka poprosiła Krwawego Barona o pomoc w odnalezieniu niewdzięcznej córeczki. Czyli Helena. Ah, właśnie! Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że macha przed Solbergiem swoją zdobyczą, a nawet nie raczył podzielić się z nim słodyczami. Wyciągnął więc tym razem nie jedno pudełko z żabą, a cały ich woreczek, skinieniem głowy pokazując towarzyszowi, żeby się częstował jak tylko najdzie go ochota.
- No pewnie. Brzmi jak dobry plan. – Wyrzucił z pewną nutą sarkazmu w głosie, gdy usłyszał propozycję kumpla. Nie to że była ona zła, skoro właśnie w ten sposób najskuteczniej można było przećwiczyć wytworzenie wyrwy w czarach żywiołowych, jednakże tkwił w niej jeden mały szkopuł. – Tylko może wstrzymaj na razie konie i najpierw wytłumacz mi jak poprawnie wykonać to zaklęcie, co? Wiesz, wolałbym wrócić do domu w jednym kawałku. – Wyjaśnił już spokojniej, co takiego miał na myśli, po czym uniósł nieco wyżej brwi, posyłając Maxowi wyczekujące spojrzenie.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Lodowe jezioro - Page 5 QzgSDG8








Lodowe jezioro - Page 5 Empty


PisanieLodowe jezioro - Page 5 Empty Re: Lodowe jezioro  Lodowe jezioro - Page 5 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Lodowe jezioro

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 4 z 10Strona 4 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Lodowe jezioro - Page 5 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
 :: 
Okolice Hogsmeade
-