Jest to cieplarnia, w której nie da się znaleźć niebezpiecznych roślin. Uczniowie zajmują się tu bardzo prostymi rzeczami, takimi jak sadzenie nieszkodliwych i całkowicie bezpiecznych "zarośli". Mimo tego, iż jest to miejsce zupełnie niegroźne, Septienne - nauczycielka zielarstwa, dba o to, by wejście było zamknięte na klucz, tak jak w innych cieplarniach.
Autor
Wiadomość
Freja Nielsen
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 169cm
C. szczególne : śnieżnobiałe włosy; pojedyncze rzemyki na nadgarstkach
ZIELARSTWO - część I Grupa: III Punkty z zielarstwa w kuferku:: 7 Wyrzucona kostka: 2 + 1 = 3 Prawdopodobieństwo odgadnięcia: 4 + 2 = 6 Wynik - póki co mamy dwie donice odhaczone!
Lekcja rozpoczęta humor popsuty - nie raz nie dwa miała w swym życiu do czynienia z podobnym monologiem głoszonym przez uczonych profesorów. Wszystko co powiedział było oczywistą oczywistością, ale nie każdy mógł się stuprocentowo poświęcić danej dziedzinie i rozwijać czy rozpatrywać ją w każdym możliwym zakresie. Niestety, ale szkoła narzucała uczniom tonę innych przedmiotów, mniej lub bardziej interesujących, które trzeba było odbębnić, choćby dla świętego spokoju. Oczywiście żaden z profesorów nie brał tego faktu pod uwagę, traktując swój przedmiot jako ten jedyny i najistotniejszy w palecie pozostałych nauk. Przez chwilę miała ochotę wypytać pana Wespucciego o tajniki z zakresu eliksirów, obrony przed czarną magią czy choćby technik Quidditcha, ale nie chciała ryzykować bliskiego kontaktu z brzytwotrawą, która mogła zostać ciśnięta w jej stronę. Druga sprawa - sama nie była na tyle wspomnianymi tematykami zainteresowana, aby wiedzieć cokolwiek więcej niż przeciętny uczestnik lekcji przyswajający absolutne podstawy podstaw. Skierowała swe kroki w stronę dziewuszek, z którymi przyszło jej pracować. Żadnej z panienek nie znała osobiście i nie miała większych okazji do wymiany słów czy uwag, ale Yuuko kojarzyła z widzenia - miała na tyle charakterystyczną urodę, że nie sposób było jej nie zauważyć. No i uczynnie uczęszczała na zajęcia, także zdarzało im się już przebywać w jednej sali. Przedstawiła się uprzejmie, na wypadek gdyby jej imię nie odbiło się echem w żadnej z głów dziewcząt podczas przemierzania szkolnych korytarzy i ruszyły z kopyta do roboty. Źle się przeżuwało tę trawę. - Nie do końca rozumiem co masz na myśli, bo w istocie, brzytwotrawę bardzo łatwo jest rozpoznać w towarzystwie chwasta czy innego zioła. Problemy się zaczynają, kiedy mamy ją odróżnić od innej trawy - skomentowała uwagę Gryfonki, spoglądając niepewnie w stronę Kanoe z nadzieją, że ta ma większe pojęcie od Freli w tym zakresie. Otworzyła podręcznik i zaczęła go uważnie wertować. Nazwa brzytwotrawy raczej nie wzięła się znikąd, prawda? Brzytwa jest ostra, ma poszarpane końce, ale przecież Wespucci nie obdarzyłby ich tak prostym zadaniem. To by była zbyt prosta droga eliminacji. - Pamiętacie może jak to było z jej barwą? Ciemniejsza czy jaśniejsza? Obstawiałabym ciemniejszą, ale nie dam sobie łapy brzytwą uciąć - Wzruszyła ramionami, bo i chyba na tym jej pomoc w zakresie rozwiązywania zagadki się kończyła. Mimo to zdecydowała się zaryzykować i zaufać (najwyżej będzie później sobie pluła w brodę) zFocusowanemu Fordowi. Brała pod uwagę wskazaną przez nią doniczkę, a od siebie wskazała drugą, z dużą dozą niepewności i spojrzeniem krzyczącym przepraszam na wypadek gdyby miała je wpuścić w maliny. Liczyła na to, że panienka Kanoe rozwieje ich wątpliwości i zweryfikuje umiejętnie jej propozycję.
Przez chwilę była bardziej skupiona na tym, żeby podpisać się na liście obecności niż na tym, aby uważać na zajęciach. Ale ostatecznie doskonale wiedziała, na czym polegało zadanie jej grupy oraz z kim do niej trafiła. - Raczej nie łapcie za żadną, skoro jedną z nich można się pociąć. Jeszcze się pozarażacie takim samym gadaniem od rzeczy. - ostatnie zdanie wyszeptała w stronę swoich towarzyszy, zdając sobie sprawę, że na brzytwotrawie naprawdę znajdować mogły się najznamienitsze paskudztwa i lepiej byłoby nie narażać się na kontakt z nią, choćby po szkole śmigała najlepsza i najbardziej wyrozumiała medyczka na świecie. Te przeklęte źdźbła musiały się od siebie czymś różnić. Oh, i chyba nawet poniekąd pamiętała, czym. - U podstawy może mieć ciemniejsze plamy, w końcu żywi się krwią. - podpowiedziała i zaczęła się przyglądać różnym gatunkom wiechlinowatych z nadzieją, że wspólnie uda im się wskazać 'winnego'.
ZIELARSTWO - część I Grupa: II Punkty z zielarstwa w kuferku:: 8 Wyrzucona kostka: 2 + 1 Prawdopodobieństwo odgadnięcia: 1(Max)+2(ja) Wynik: -
Wysłuchała uważnie monologu profesora na sam start lekcji. Podsumowując jego mowę, ustaliła tylko, że jest konkretnym profesorem i nie należy do tej grupy, której ktoś może podskoczyć albo odezwać się nieproszonym. Katherine miała nie pakować się w tarapaty, a więc słuchała uważnie słów profesora, by później skupić się na tym, czego od nich wymagał. Podpisała na papierze z listą obecności swoje imię i nazwisko: Katherine Russeau i przekazała listę kolejnej osobie. Po chwili mogła już się dowiedzieć z kim pracuje w grupie i na czym będzie polegało ich zadanie. Profesor powiedział, że mogą w grupach rozmawiać na temat zajęć, a więc gdy dowiedziała się, że jest w grupie z Maxem i Bonnie, nie ukrywając była nawet zadowolona z takiego podziału. Dzięki takiemu podziałowi najzwyczajniej w świecie nie zrobi nikomu krzywdy. Wiedziała, że na Maxa nie ma zbytnio co liczyć, ale Bonnie nie znała i nie miała pojęcia jaką ma wiedzę w zakresie zielarstwa i wyszukiwania informacji. Postawiono przed nimi pięć doniczek, gdzie w trzech doniczkach była Brzytwotrawa, a w dwóch zwykła trawa, bądź też zielsko, jak zwał tak zwał. -My się nie znamy, jestem Katherine, to tyle z przedstawienia, mam nadzieję, że zielarstwo jest twoim ulubionym przedmiotem, w tobie nadzieja, na Maxa nie ma co liczyć- powiedziała podając na szybko rękę Bonnie Webber po czym od razu zabierając się do otwarcia podręcznika na stronie z informacjami na temat tej jakże niesamowitej rośliny jaką była nudna Brzytwotrawa. Podała książkę chłopakowi, gdy przewertowała treść na temat rośliny. Coś na pewno było nie tak z jej liśćmi? Tylko co? Tak naprawdę nie chciała się przyznawać, że wie coś więcej, albo nie wie nic. Zwykła trawa miała jaśniejszą barwę. -Już wiemy, że nie jesteś daltonistą Max- powiedziała siląc się na ten jakże wykwintny dowcip. Wiedziała, że jeśli Bonnie ma podobną wiedzę co ona to raczej za dużo nie odgadną. -Coś jest innego w liściach między brzytwotrawą a zwykła trawą, no i jak powiedział Max, różnią się barwą, zwykła trawa jest jaśniejsza. Może po prostu zdecydujemy metodą eliminacji i dotyku, które się różnią a które są identyczne? Bonnie? - powiedziała po czym spojrzała pytająco na trzecią osobę z ich grupy.
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
ZIELARSTWO - część I Grupa: III Punkty z zielarstwa w kuferku:: 6pkt Wyrzucona kostka: 1 +1 Prawdopodobieństwo odgadnięcia: 7 przez cały team Wynik: 2 doniczki
Musiała przyznać, że się nieco zaniepokoiła, gdy usłyszała o tym, że mają rozpoznawać brzytwotrawę od tej zwykłej w czasie zajęć. Głównie dlatego, że była ona bardzo zbliżona wyglądem do swojego niemagicznego odpowiednika oraz dlatego, że sama nie wiedziała zbyt wiele na jej temat. Głównie dlatego, że dokonywała dosyć ścisłej selekcji roślin, o których czytała. Zresztą widok danego gatunku na ilustracji czy zdjęciu mógł też odbiegać od tego realnego. W każdym razie przywitała się z dziewczynami, z którymi miała pracować w trójkę i przystąpiły do pracy. Musiała przyznać, że Gryfonka jako pierwsza popisała się swoją wiedzą. Spojrzała jeszcze na stojącą obok blondynkę, która także dołożyła swoje trzy grosze do tego, by rozpoznać odpowiednie doniczki. - Z tego co kojarzę to raczej ciemniejsza przez krew, którą wchłania - podpowiedziała jeszcze Krukonce, aby koniec końców zweryfikować jej wybór. Właściwie miała wrażenie, że naprawdę różnica pomiędzy poszczególnymi kępkami trawy była naprawdę niewielka i trudno dostrzegalna. Jednak koniec końców zidentyfikowały aż dwie z trzech, a to znaczy, że nie mogło być tak źle, prawda?
Silas Clark
Rok Nauki : I
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 189
C. szczególne : Długie dredy często wiązane na czubku głowy
ZIELARSTWO - część I Grupa: V Punkty z zielarstwa w kuferku:: 2 Wyrzucona kostka: 6 + 1 Prawdopodobieństwo odgadnięcia: 2,5(Mad) + 3,5(Sil) Wynik: teoretycznie 2 doniczki już odgadnięte
Silas podchodził praktycznie zawsze poważnie do każdej z lekcji. Nie ważne jakie to byłyby zajęcia, on zawsze był skupiony, zwarty i gotowy do udzielenia niezbędnej odpowiedzi, której wymagał nauczyciel. -Witam najlepszą ekipę, jestem Silas- przedstawił się z szerokim uśmiechem na twarzy. Dziwnie się czuł czasem, gdy jako jedyny na zajęciach miał inny kolor skóry, dlatego aby się nie przejmować tymi różnicami starał się po prostu być najzwyklejszym pod słońcem Wesołkiem. Trafił do grupy Gryfonek, więc wiedział, że na pewno nie usłyszy od nich żadnego złego słowa. Słuchał co mówiła Morgan. Mówiła z sensem, a on cieszył się, że przed zajęciami wertował książkę do zielarstwa, tak po prostu z nudów. Teraz po prostu informacje same pojawiały się w jego głowie. -Brzytwotrawa rośnie w miejscach, gdzie skupienie energii negatywnej jest na tyle niskie, że rośliny są w stanie ją przetrwać, a jednocześnie na tyle wysokie, by wyzwolić z nich to, co najgorsze, po baczniejszym przyjrzeniu się na jaw wychodzą krawędzie ostre jak brzytwa, oraz kępy rośliny, które mają niezdrowy ciemnozielony kolor. Kolor ten zawdzięcza właśnie temu życiodajnemu płynowi, który chłonie zamiast wody(krwi). Bez krwi brzytwotrawa usycha - powiedział po czym zamilkł bo wyszedł nagle na kujona. Nie chciał by pomyślano, że połknął książkę do zielarstwa, a wiele razy się zdarzało, że mówiono na niego encyklopedia. -Przepraszam, masz rację, lepiej nie dotykać żadnej z tych roślin, ale wydaje mi się, że te dwie pierwsze doniczki to brzytwotrawa- oznajmił tym swoim spokojnym głosem i zarazem dodatkowo szerokim uśmiech nie schodził z jego ust ani na chwilę.
Bonnie Webber
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
ZIELARSTWO - część I Grupa:II Punkty z zielarstwa w kuferku:: 5 Wyrzucona kostka: 4+ 1= 5 Prawdopodobieństwo odgadnięcia: 1 Maxa + 2 Kath + 3 (moje) = 6 Wynik: odgadnięto dwie doniczki
Profesor jej zaimponował swoją przemową i postawą. Od razu zyskał sobie jej sympatię, a gdy w poznała treść zadania to stawała na palcach, aby zobaczyć co znajduje się w donicach. Wyginała szyję, byleby ujrzeć jak najwięcej, ale też aby nie rzucić się w oczy swoją nadmierną ciekawością. Posiadanie w grupie dwójki ślizgonów mocno ją speszyło, ale widząc buzię Maxa od razu się rozpogodziła. Ostatnio dosyć często się na niego natykała. Podeszła do nich i wydukała cichutkie powitanie. Podała dłoń Kath i słuchała jej żywiołowego głosu i żarcików. Przedstawiła się, ale nie przerywała im przekomarzań, a stanęła przy doniczkach i próbowała zidentyfikować ich zawartość. - Zielarstwo jest miłym przedmiotem. - udało się jej wtrącić niegłośno, a nie chciała się zdradzać, że się nim niejako skromnie pasjonuje. Pokładanie w niej nadziei było niezwykle stresujące, a więc wtłoczyła do płuc trochę powietrza, aby nie poczerwienieć z zakłopotania i skoncentrowała się na zadaniu. Chciałaby zaimponować nauczycielowi wiedzą choć wiedziała, że nie będzie to zbytnio możliwe z jej problemem w chociażby w publicznym odpowiadaniu na pytania. - Nie. Nie dotykaj tego. - wstrzymała oddech i dużymi oczyma popatrzyła na piękną ślizgonkę, przy której czuła się szaro, buro i nijako. - One... one rosną w złej ziemi. - nachyliła się w ich stronę, a minę miała lekko spłoszoną. - Nasączonej krwią... - nie chciała, by miano je dotykać i sprawdzać. Nie wiedziała czy się czymś nie zarażą. - Od tej rośliny pochodzi choroba brzytwówka. Może załóżmy rękawice albo coś... - zdradziła cicho, a i popatrzyła na nauczyciela czy ich słucha i czy powinna się stresować jego szanowną obecnością. Wyciągnęła swoje notatki i zanurzyła w nich nos w poszukiwaniu detali. - Czytałam kiedyś o niej. Zobaczcie tutaj. - wskazała palcem krańce listków, ale nie dotykała rośliny - Ich krańce są ostre jak brzytwa, a kolor nieznacznie różni się od reszty. To przez krew. One są niemal wampiryczne. Według tego, co tutaj pisałam bez krwi ta roślina usycha i niech Merlin tak sprawi. Paskudna roślina. - zadrżała i po odłożeniu zeszytu objęła swoje ramiona. Dzięki temu mogli odgadnąć zawartość aż dwóch doniczek. Miała nadzieję, że jej wiedza jest prawidłowa.
Lara Burke
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Kolczyk w nosie, oraz obok dolnej wargi, bardzo jasne włosy często ma przy sobie swojego nieśmiałka. Powoli wraca na właściwe tory
Nim się obejrzała, lekcja się rozpoczęła. Nie miała więc za dużo czasu na jakieś durne pogaduchy z innymi uczniami, które w zasadzie byłyby bardzo dzisiaj wskazane. Zamiast tego, musiała skupić się na zajęciach i na tym, aby wypaść na nich jak najlepiej. Spodobało jej się podejście profesora do tego wszystkiego. Miał w nosie to, co kto sobą reprezentował, jakie miał przekonania, czy co robił poza cieplarnią. Dla niego najważniejsza była wiedza, co Lara bardzo szanowała. Nie każdy wykazywał się podobnym podejściem do sprawy. A tu? Miłe zaskoczenie w postaci podstarzałego Włocha. Nic dziwnego, że na jej usta wypłynął uśmiech i ochoczo chciała przystąpić do pracy! Uśmiechnęła się zachęcająco do swoich członków drużyny. O ile Moe kojarzyła, w końcu były w tym samym domu, tak postać krukona stanowiła dla niej zagadkę. A przynajmniej do momentu, kiedy się nie przedstawił. -Cześć, miło poznać. Jestem Lara. - rzuciła w jego stronę, jakby na przełamanie lodów. W końcu może nie powinna być od razu negatywnie nastawiona do wszystkich, prawda? Przyszedł czas na pracę w grupie, więc Lara skupiła się na tym zadaniu. Słuchała uważnie tego, co na temat brzytwotrawy miała do powiedzenia Moe oraz tego, co dodał Silas. -W zasadzie, teraz nie przyda nam się szczególnie mocno wiedza odnośnie tego, gdzie brzytwotrawa występuje, bo mamy ją przed nosem. - stwierdziła po chwili, lekko ironicznie, jak to miała w zwyczaju. Nie chciała, aby chłopak poczuł się w jakikolwiek sposób urażony, ale po prostu już tak funkcjonowała w tym świecie. Znów spojrzała w kierunku doniczek. Sama też coś tam wiedziała na temat tego paskudnego zielska. -Dobra, wydaje mi się, że ta i ta to brzytwotrawa. - stwierdziła, śmiało wskazując palcem odpowiednie doniczki. Niestety, została im jeszcze jedna do odnalezienia, a Lara nie była pewna, co z pozostałymi. - Więcej grzechów nie pamiętam. Macie jeszcze jakieś pomysły? - dodała po chwili, znów skupiając swój wzrok na reszcie.
ZIELARSTWO - część I Grupa: V Punkty z zielarstwa w kuferku:: 6 Wyrzucona kostka:3 + 1 = 4 Prawdopodobieństwo odgadnięcia: 2,5 od Lary + 2,5 od Moe + 3,5 Silas = 8,5 Wynik: 2 doniczki odgadnięte
Enrico Wespucci
Wiek : 74
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Twarz pełna zmarszczek, oraz stare blizny po ranach ciętych jakimś ostrym narzędziem na prawej ręce
Enrico zajął się przez chwilę sobą tj. zamyślił się popijając swoją yerbę. Oczywiście, obserwował co jakiś czas poczynania uczniów, czy nie wpadli na dosyć głupi pomysł. Chyba zapomniał powiedzieć uczniom, że roślin nie można dotykać. Tak coś mu się skojarzyło, jednak uczniowie nie mogli być tak głupi, prawda? Szybko zwątpił w sens całej swojej pracy w edukacji, gdy do stołu gdzie znajdowały się donice podeszli członkowie jednej z grup. Czwartej zdaje się. Zanim Wespucci zdążył się zorientować, dwójka uczennic włożyła w ręce w donice korzystając z nieuwagi innych i według nich - dezorientacji profesora. Ten oczywiście wszystko widział i w głowie już układał sobie pomysł na tę grupę, bo przecież nie mógł ich ukarać za to, że byli kreatywni? I tak największą karą będzie oczywiście dolegliwości po brzytwotrawie, które na szczęście w tym przypadku będą mniej groźne od tych, które spotkałyby ich w rzeczywistości. Całkowicie przypadkowo Enrico pozbawił prezentowaną brzytwotrawę większości patogenów brzytwówki. Stąd też, skaleczenie się przez kontakt z brzytwotrawą nie powinno mieć jakichś większych negatywnych skutków, znaczy samo skaleczenie było tragedią, ale nie wymagało pilnej interwencji w skrzydle szpitalnym. No, ale cóż. Gdy minął czas i dostał wszystkie pięć pergaminów, szybko przeszedł do ich sprawdzenia. Sekundę później ogłosił wyniki.
- Gratuluję. Walka była bardzo zacięta. Szczerze nie spodziewałem się, że tak... dobrze Wam pójdzie. Co miało sprawdzić to zadanie? Niekoniecznie wiedzę. Miało sprawdzić, czy umiecie coś więcej, niż klepać sztywno wyuczone formułki - po chwili wstał, kierując się na środek sali, skąd mógł się znów lepiej przypatrzyć uczniom. - Każda z grup znalazła chociaż jedną z trzech doniczek brzytwotrawy. Najmniej doniczek odgadła grupa pierwsza - jedną. Grupy dwa, trzy oraz pięć - dwie. Jak na pierwszy nieksiążkowy kontakt z rośliną - nie jest źle - kontynuował Wespucci. Być może to były jedyne słowa pochwały, kierowane pod ich adresem przez niego. Miał dosyć dziwny program wychowawczy. W sumie to nawet dobrze, że nie został tutaj opiekunem jakiegoś domu, bo mógłby się dosyć szybko pożegnać z pracą jako taką. - Podziwiam natomiast grupę czwartą, za spryt jakim się wykazali. Naginając trochę czasoprzestrzeń postanowili własnoręcznie sprawdzić, co jest brzytwotrawą, a co nie - wystawiając się na okaleczenie ze strony rośliny, której liście są niesamowicie ostre. Niesamowite poświęcenie, czapki z głów - mówił z dosyć nietypową dla siebie nutką ironii. Fakt, że zaimponowali mu kreatywnością. I nadmiarem głupoty, ale to już inna sprawa. Enrico cały czas lustrował wszystkich uczniów, swoim sokolim wzrokiem. Jak na prawie-emeryta miał w najlepszym porządku wszystkie zmysły, dzięki czemu mógł dokładniej przyglądać się nieszczęśliwcom z pomysłowej grupy numer cztery. - Pomijam już całkowicie fakt, że nie było to zbyt bezpieczne i odpowiedzialne. Było tyle innych sposobów, by sprawdzić, czy liście są faktycznie ostre, niż koniecznie wsadzając w nią ręce. Jednak oczywiście, grupa odgadła wszystkie roślinki. Czy jednak było warto? Cieszę się, że nie prowadzę z wami eliksirów. Gdybym na nich kazałbym Wam sprawdzić, która z fiolek zawiera Morsmorthis też byście wszystko wypili z myślą, że to nie to? Następnym razem, jeżeli ktoś ma zamiar iść na skróty, lub stosować niekonwencjonalne metody, proszę zadbać o swoje bezpieczeństwo. Dobry uczeń, to żywy uczeń. I na tym poprzestańmy.
Gdy zakończył swój wywód na chwilę zniknął w tyle cieplarni w poszukiwaniu donic, które były mu teraz potrzebne. Kilka mniej groźnych roślin, bo widząc dotychczasowe poczynania pewnych osób przeczuwał, że danie im czegoś bardziej... groźniejszego skończy się dla nich źle, a dla niego dyscyplinarką. Po powrocie i rozstawieniu na stołach zespołów po jednej donicy z jakąś dziwną rośliną podyktował im polecenie:
- Kontynuujemy rozpoznawanie magicznych roślin. Tym razem zadaniem, jakie macie wykonać w grupach jest napisanie na pergaminach nazwy tej rośliny, jej niemagicznego odpowiednika, do którego jest podobna, oraz cech po których można rozpoznać, że to jest ta właściwa, magiczna roślina. Rośliny są do waszej dyspozycji, jednak proszę ich nie niszczyć, oraz nie jesć - jeśli to nie jest konieczne, a zapewniam że nie jest. Po tym zadaniu zamienię z wami ostatnie kilka zdań i będziecie wolni. Powodzenia - rzucił, nie ruszając się ze swojego miejsca na środku cieplarni.
Objaśnienie: Zadanie jest proste. Enrico przekazał każdej grupie donicę z wybraną rośliną. Zadaniem uczniów jest wspólnie dowiedzieć się, co to za roślina, do jakiej niemagicznej rośliny jest podobona, jak można ją rozpoznać. Pracujecie w dalszym ciągu w wskazanych grupach, na wspólne saldo grupy (grupa z najmniejszym saldem wygrywa sprzątanie szklarni!), zatem warto. Jak tym razem będzie to wyglądać? Rzucacie kostką od 1-6 i znów dopasowujecie element losowy w postaci opisów kostek do całości posta. Na końcu opisu znajduje się parametr liczbowy, który został nazwany współczynnikiem prawdopodobieństwa odgadnięcia, podobnie jak poprzednio - sumujecie. Osoby mające powyżej 2 punktów kuferkowych z zielarstwa biorą jedno oczko wyżej. Na tym etapie nie zaczynacie z pustym saldem. Współczynniki sumujecie. Do wyznaczenia salda początkowego posłużyła suma punktów kuferkowych całości drużyny z zielarstwa oczywiście podzielona przez 3. Jednak saldo początkowe, jak i widełki punktowe zostaną podane w ostatnim slajdzie a wszystkie wyniki podliczę sobie już we własnym zakresie. Wtedy też poznamy zwycięzcę plebiscytu na sprzątaczy cieplarni.
Grupa numer IV dodatkowo rzuca kostkami, ze względu na kontakt fizyczny z brzytwotrawą. Panie rzucają dwa razy, a pan raz. Wyrzucone liczby nie mogą się powtarzać, więc jeżeli osoba przed wami wyrzuciła 3 i wy wyrzuciliście 3, bierzecie za punkt odniesienia pozycję wyżej, jeżeli ta też jest zajęta, to bierzecie pierwszą niezajętą pozycję w ciągu 1, 2, 3, 4, 5,1, 2, 3, 4, 5... Każda liczba symbolizuje jedną z doniczek. W przypadku wyrzucenia 6 ponawiacie rzut. Jeżeli wylosowaliście, że to wasza postać została raniona (wystarczy 1 z 2 rzutów u Pań) wykonujecie drugi rzut określający dokładniej to, z czym macie styczność przez waszą głupotę? Ehh…
Rośliny:
Grupa I, II - języcznik migocący Grupa III - tykwobulwa Grupa IV, V - trelek
Kostki:
1 - nie nie nie. Co ten Enrico wymyślił? Ta donica zawiera coś magicznego. Teraz to sobie całkowicie robi jaja. Prędzej Ci grzyb na dłoni wyrośnie, niż uwierzysz, że to coś jest magiczne. Bez sensu. Niestety, ale twoje uwagi stanowczo przeszkodziły drużynie w sprawnym wykonaniu tego zadania, przez resztę drużyny: -1 punkt dla drużyny. 2 - świetnie. Po prostu świetnie. I skąd ja mam wiedzieć co to jest? Co to wgl robi? A zresztą. Kogo to obchodzi. Pech chciał, że Wespucci wybrał roślinę, o której chwilowo nie masz pojęcia. Chociaż, chwila. Nazwa... tak! Znasz jej nazwę: 1 punkt dla drużyny. 3 - no dobra. Nie jest aż tak źle, zawsze mogło być gorzej. No roślina jaka jest, każdy widzi. Brakuje jej trochę polotu, ale może być. Widziałeś kiedyś podobną niemagiczną roślinę, chyba... Tak! A jednak nie, mylny trop. Chciałeś dobrze, wyszło jak zawsze: 1 punkt dla drużyny. 4 - fajnie, fajnie. Szybko znasz jej nazwę, chwila i znasz też jej niemagicznego bliźniaka: 2 punkty dla drużyny. 5 - superancko - nazwa jest, niemagiczny sobowtór - jest, właściwie już wszystko jest, teraz zestawiasz w myśli oba obrazy i... masz! Tak, masz jakąś cechę dot. tej rośliny: 3 punkty dla drużyny. 6 - no wiesz wszystko, co tu dużo mówić, szybko i bez trudu mówisz nazwę obu roślin i recytujesz cechy charakterystyczne. Czy Ty czasami nie czytasz po nocach podręcznika od zielarstwa: 4 punkty dla drużyny.
Dla IV grupy:
RZUT 1: 1,2,5 - trafiłeś na brzytwotrawę - rzucasz kostkami niżej. 3,4 - szczęście w nieszczęściu - jesteś bezpieczny. 6 - ponów rzut (do skutku)
RZUT 2: 1,2,3, - to tylko draśnięcie. Właściwie to mogła Cię pociąć mocniej ta brzytwotrawa. Tak jest dobrze, za chwilę chyba się zagoi. Jednym słowem - jesteś wielkim farciarzem. 4,5 - huh. To nie wygląda źle, ale dobrze też nie jest. Porządne się skaleczyłeś, cóż. Bywa i tak. Niedługo chyba wszystko powinno być w porządku, jednak wypadałoby coś zrobić, bo zapaskudzisz całą szklarnię w krwi. I kto to będzie sprzątać? 6 - masz wielkiego pecha. Roślina chyba bardzo mocno Cię pocięła, bo właściwie krew leje się z Twojej rany ciurkiem, co powiesz na wycieczkę do skrzydła szpitalnego, chyba nie będziesz tak siedział do końca lekcji, co?
Czas na odpisy kończy się wraz z upływem 25 kwietnia 2020 roku. Następnego dnia pojawi się wpis kończący profesora, oraz poznamy zwycięzcę plebiscytu na sprzątacza szklarni. Na końcu proszę standardowo dodać poniższą metryczkę. Dodatkowo grupa czwarta ma do niej dopisać i dolinkować w sposób widoczny informacje związane z skaleczeniem brzytwotrawą.
Kod:
<zg>ZIELARSTWO - część II</zg> <zg>Grupa:</zg> I/II/III/IV/V <zg>Punkty z zielarstwa w kuferku:</zg>: wpisać liczbę <zg>Wyrzucona kostka</zg>: wpisać wyrzuconą kostkę w przypadku dodania jednego oczka napisać liczbę z rzutu oraz dodać +1 (podlinkować rzut poproszę) <zg>Prawdopodobieństwo odgadnięcia</zg>: wpisujecie z tabelki na podstawie kostek <zg>Wynik grupy:</zg> dodajecie do siebie punkty kostkowe uzyskane przez wszystkich członków grupy, wypełnia ostatnia osoba z grupy.
Tradycyjnie zapraszam do pytań kanałami prywatnymi tj. pw na forum, oraz przez discord.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
ZIELARSTWO - część II Grupa: II (@Bonnie Webber, @Katherine Russeau) Punkty z zielarstwa w kuferku:: 4 Wyrzucona kostka: 3 +1 Prawdopodobieństwo odgadnięcia: 2
Z brzytwotrawą nie poszło mu najlepiej. Potrafił wykrzesać z siebie tylko tę niezwykle inteligentną informację o kolorze. -Widzę, że Twoja znajomość zielarstwa również powala. - Odgryzł się przyjacielsko Kath. Nie wziął do siebie jej uwagi. Wiedział, jak dziewczyna ma charakter i nauczył się z nią rozmawiać. -Świetna robota Bonnie. Już wiemy kto będzie bohaterem w naszej cieplarni. - Pochwalił puchonkę, gdy dzięki niej prawidłowo rozpoznali aż dwie sadzonki z brzytwotrawą. Gdy wszystkie grupy uporały się już z zadaniem, Enrico zaczął wprowadzać ich w kolejny etap lekcji. Przed Maxem i dziewczynami pojawiła się doniczka z kolejną rośliną. Ślizgon od razu rozpoznał sadzonkę. -Przecież to języcznik migocący! - Podzielił się swoją wiedzą z partnerkami. -Jej odpowiednikiem mugolskim jest zwykła paproć. Przecież to wygląda tak samo! - Nie spodziewał się, że Kath będzie zaznajomiona z mugolskimi roślinami. Był jednak prawie pewien, że Bonnie, która znała się na roślinach znała również tę sadzonkę.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Loulou Moreau
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
efekty macania: pocięte obie dłonie - z lewej krew leje się ciurkiem, prawa jedynie draśnięta
Włożenie rąk do trawy było kreatywne, lekkomyślne, nieostrożne, ale jedyne, na co w krótkim czasie cała ich trójka wpadła, więc lepiej tego nie komentować. Wystawiając swoje dłonie, liczyła na to, że albo uda jej się wyjść z tego z lekkim zadraśnięciem, albo ktoś ją uleczy... Czy ktoś wie, ile czasu zajmuje dotarcie impulsu wołającego "stój" do mózgu, w chwili, w której zaczynasz czuć ból? Zdecydowanie za dużo, bo choć palce lewej ręki zaczęły się przecinać, zanim zareagowała, aby dłoń wycofać była już poważnie ranna, a krew dokarmiała roślinkę. Prawa ręka była na szczęście jedynie draśnięta. - Jedz roślinko, jedz... - rzuciła w stronę trawy, po czym spojrzała na Violę i Maxa. - Te dwie to zdecydowanie brzytwotrawa. Znacie się na uzdrawianiu? - dodała po chwili, przygryzając na moment policzek od środka. W końcu Wespucci wyszedł na nowo na środek i zaczął swoją wersję chwalenia wszystkich grup, także im nie szczędząc komentarzy. Na jego przedziwną pochwałę kreatywności uniosła brew ku górze, próbując nie uśmiechać się przy tym. Może i nie było to mądre, ale czego się spodziewał, skoro chociażby na lekcjach Vicario można było bawić się w macanie roślin? Większe dobro wymaga ofiar, a im się poszczęściło. Zaś co się tyczy eliksirów... - Sprawdziłabym eliksir na jakimś szczurze, czy innym pająku - rzuciła szeptem do pozostałej dwójki z jej grupy.
Przyszła pora na rozpoznawanie nowej roślinki z wyraźnym zaznaczeniem, aby jej nie jeść, nie dotykać. Znowu trujące, raniące, czy inne, względnie niebezpieczne? Dobrze, dobrze... Przyjdzie sprzątać cieplarnię, to będzie można porwać odszczepkę. Przykładowo w takiej brzytwotrawie dałoby radę schować coś, żeby nikt rozsądny nie wyciągał tego. Pewnie nie był to najlepszy pomysł na tani sejf, ale na jakiś czas wystarczyłby. Przygladała się nowej roślinie, kojarząc jej wygląd, jednak nazwa... - Wiem co to jest, znaczy... Kojarzę z podręcznika... Lelek... Lilak... Nie, lilak to taki fioletowy kwiatek... Dobra, nie, nie przypomnę sobie - mruknęła, krzywiąc się lekko. Cóż, zielarzem na pewno nie będzie.
ZIELARSTWO - część II Grupa: IV Punkty z zielarstwa w kuferku:: 1 Wyrzucona kostka: 3 Prawdopodobieństwo odgadnięcia: 1 Wynik grupy: -
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Kości dla grupy Yolo:3 i 5 -> 3 czyli jedna brzytewka lekko ją pocięła.
ZIELARSTWO - część II Grupa: IV Punkty z zielarstwa w kuferku:: 2 Wyrzucona kostka: 5 Prawdopodobieństwo odgadnięcia: 3 Wynik grupy: -
Czy to było głupie? Bardzo, ale za to jakie skuteczne skoro jako jedyni bezbłędnie odgadli wszystkie rośliny! Warto było się poświęcić dla czegoś podobnego. Chociaż to oczywiście również była kwestia sporna. Z pewnością poszczęściło jej się o wiele bardziej niż Loulou, ale wciąż nie tak bardzo jak Maxowi, bo farciarz jakoś się wywinął i trafiła mu się doniczka z normalną trawą. On coś chyba oszukiwał. Albo wypił felix felicis. Sama poczuła jedynie jak skóra na jej prawej dłoni zostaje rozcięta przez drobne źdźbła brzytwotrawy. Chyba właśnie zadbała lekko o roślinkę. Zdążyła jednak cofnąć rękę nim stało jej się coś poważniejszego. Krew owszem może i wciąż się leniwie sączyła z nacięć jakimi usiana była jej ręka, ale Strauss rezolutnie stwierdziła, że to minie. - Maksiu, Maksiu... Możesz się z łaski swojej zająć naszą Luluś? - zapytała chłopaka, nawet nie odwracając na niego wzroku, bo chwilowo skupiła się na tym, by na skrawku pergaminu, który swoją drogą nieco skropiła swoją krwią niczym Izraelici odrzwia krwią baranka przed ostatnią plagą egipską i po zapisaniu swoich odpowiedzi oraz nazwisk i grupy, oddała pergamin Wespucciemu. Dopiero po chwili usłyszeć mogli werdykt wydany przez naczelnego zielarza Hogwartu, który zapewne nie spodziewał się ich zachowania tak jak można się nie spodziewać Hiszpańskiej Inkwizycji. Zresztą... czego można było się spodziewać skoro Vicario uczyła ich ostatnio zacnej sztuki macania roślin? I to po ciemnemu. Trzeba jednak przyznać, że słowa pochwały nawet jeśli ironiczne to i tak w swoim brzmieniu były miłe dla ucha. - Dziękujemy - odpowiedziała na skierowane ku jej grupie słowa mające wyrazić podziw dla ich... głupoty, ale równocześnie sprytu. Nie skomentowała jednak na głos uwagi odnośnie eliksirów. Zamiast tego nachyliła się nieco bliżej Moreau, by odpowiedzieć na jej szept równie cichym tonem. - Szczura byłoby mi szkoda, ale z pająkami popieram - wyszeptała. Nienawidziła pająków. Tępić to cholerstwo! Ugh! W każdym razie przed nimi znajdowało się jeszcze jedno zadanie. Strauss przyjrzała się temu, co sami otrzymali i w zasadzie nawet jeśli chodziła wcześniej na zielarstwo tylko dla profesor Vicario a nie niezwykle dokładnego studiowania roślin (kto tego choć raz nie zrobił niech pierwszy rzuci kamień) to z niezwykłą łatwością udało jej się rozpoznać jakiż to okaz im się trafił i odszukać w pamięci jego mugolski odpowiednik. - Trele, Lou, trelek - poprawiła ją po czym spisała na kawałku pergaminu wszystko, co udało jej się przypomnieć. Dużo tego nie było. Ot same nazwy i jakaś jedna cecha. No, ale to było zawsze coś, prawda? A ich cudownie razem pracujące mózgi zawsze wymyślą coś więcej. Tylko czekać aż ten geniusz zacznie przez nich przepływać.
Maximilian Brewer
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Byli aż na wyraz kreatywni, to trzeba było im oddać. Nikt nie wpadł na to, by rozpoznać brzytwotrawę w sposób, który oni wybrali i Max był pewien, że to dobrze się dla nich nie skończy, ale kurwa, bez ryzyka nie ma zabawy! Ze zdziwieniem odkrył, że trzymany przez niego wiecheć jest zwyczajną trawą i nawet zaczął się jej przyglądać, kiedy okazało się, że pięknym panną poszło w chuj gorzej od niego i obecnie obie tak naprawdę broczyły krwią, a to było w chuj niebezpieczne i jeszcze bardziej w chuj nieodpowiednie, bo kto wie, czy zaraz się do nich jakieś wściekłe rośliny nie zlezą. Kiedy jeszcze Lou i Viola wygłaszały swoje uwagi, Max wyciągnął różdżkę schowaną w tylnej kieszeni spodni. - Vulnus alere - powiedział całkiem pewnie, o dziwo, bez żadnych kurw maximum, koncentrując się na ranach, jakie poniosła Lou. To ona była tutaj w gorszym stanie, ale Violi też nie odpuścił i mimo wszystko w nią także posłał to dość proste zaklęcie, mocniejszych nie znał, więc, kurwa, musiało wystarczyć, ale też nie przesadzajmy, czy pieprzona brzytwotrawa umiała zrobić więcej niż lekkie skaleczenia? To chyba nie była jakaś zajebiście poważna rana? A nawet jeśli była, to Max był pewien, że chociaż częściowo ją zaleczy, a potem Lou poleci do skrzydła szpitalnego. Wykonał taki gest, jakby chciał uchylić przed nimi kapelusza, a później spojrzał na roślinę, jaką Wespucci dał im pod nos i aż parsknął z zażenowania. - No, zajebiście, zgadzam się, to trelek. Ale co się z tym robi, to nie wiem. Wygląda, jakby się dało zjeść - stwierdził jeszcze, biorąc przy tej okazji roślinę do ręki i zachowując się tak, jakby naprawdę chciał ją połknąć. Wespucci miał z nimi chyba lekko przejebane, ale widać lubili się niebezpiecznie bawić. - Coś tam wymyśliłaś? - rzucił jeszcze do Violi, kiedy coś zaczęła zapisywać, a on po prostu odłożył roślinę na stół, bo może lepiej było przypadkiem nie umierać przez swoją zabawna brawurę, już i tak odjebali popis z trawą i było to zajebiste.
ZIELARSTWO - część II Grupa: I Punkty z zielarstwa w kuferku:: 1 Wyrzucona kostka: 1 Prawdopodobieństwo odgadnięcia: -1 Wynik grupy: n/d
Mogło być pewnie gorzej, ale jak widać - nie była mistrzem zielarstwa i chyba powinna trzymać się daleko od roślin. Pomijając oczywiście takie rzeczy, jak układanie kwiatów, bo to akurat było całkiem miłe. Jednak cała reszta, jak widać, nie szła jej najlepiej i chociaż poważnie przykładała się do wszystkich dziedzin naukowych, jakie były nauczane w Hogwarcie, to o wiele lepiej radziła sobie z wszelkimi zaklęciami. Westchnęła ciężko, przyglądając się jednocześnie stojącej przed nią roślinie, ale im bardziej się w nią wpatrywała, tym bardziej była pewna, że to jakaś heca. Zerknęła nawet kątem oka w stronę grupy Lou, żeby zrozumieć do końca, co oni tam robią i chyba na moment wstrzymała oddech, ale potem skoncentrowała się na własnym zadaniu. - Sama nie wiem, to nie wygląda jak coś magicznego, tylko jak całkiem zwyczajna paproć. Może to jakiś test? - powiedziała niepewnie i pokręciła głową. Wyglądała nieco, jak zbity pies, ale chwilowo niewiele mogła na to poradzić, bo po prostu ta cała sprawa ją nieco stresowała i powodowała, że nie czuła się zbyt komfortowo.
Nancy A. Williams
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
ZIELARSTWO - część II Grupa: I Punkty z zielarstwa w kuferku:: 11 Wyrzucona kostka: 1 +1=2 :smut: Prawdopodobieństwo odgadnięcia: 1
Obserwując inne grupy doszła do wniosku, że chyba faktycznie macanie roślin było najskuteczniejszym wyjściem. Może nie najbezpieczniejszym i może lepiej było wsadzać w doniczkę coś innego niż własne palce, ale jednak skutecznym. Nie miała czasu jednak dłużej się nad tym zastanawiać, bo Wespucci zaczął omawiać jak im poszło. Słuchała w miarę uważnie kolejnych wywodów profesora. Trzeba przyznać, że potrafił się rozgadać jak mało który nauczyciel. Skrzywiła się nieznacznie słysząc, że jak na razie są na ostatnim miejscu. Cóż, nie poszło im najlepiej. Ale co mogli zrobić, skoro Vicario przynosiła im jedynie niegroźne pendule i inne kwiatki? Jak na pierwszy kontakt z brzytwotrawą poszło i tak nie najgorzej! Nancy zbytnio się tą małą porażką nie przejmowała, nie wyszło, to nie wyszło trudno. Cieplarni sprzątać jednak nie miała najmniejszej ochoty więc zabrała się za kolejne zadanie. Przyglądając się nowej roślinie, która została przed nimi postawiona, stwierdziła, że nie ma zielonego pojęcia co to może być. Spojrzała na Viks rozważając jej propozycję. Faktycznie zielsko przed nimi wyglądało jak najzwyklejsza paproć, wątpiła jednak by Wespucci podłożył im niemagiczną roślinę. Szukając w zakamarkach swojej pamięci w końcu udało jej się wydobyć jakąś nazwę. Czy dobrą? Nie miała zielonego pojęcia, ale lepsze to niż nic. - Eee, a to nie będzie języcznik migocący?- Zaproponowała zerkając na Shawna, który jeszcze się nie wypowiedział.
Lara Burke
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Kolczyk w nosie, oraz obok dolnej wargi, bardzo jasne włosy często ma przy sobie swojego nieśmiałka. Powoli wraca na właściwe tory
ZIELARSTWO - część II Grupa: V Punkty z zielarstwa w kuferku:: 2 Wyrzucona kostka: 1 +1 = całe 2 Prawdopodobieństwo odgadnięcia: 1 Wynik grupy: 1 + Silas + Moe
Czyli nie było z nimi aż tak źle, jak przypuszczała! Skoro byli tacy, którzy odgadnęli, że tylko jedna z doniczek to brzytwotrawa, to znaczy, że im poszło całkiem nieźle. Może i nie powinna podchodzić do tego wszystkiego w taki sposób, cieszyć się z cudzego niepowodzenia, bo dzięki temu sama wypadała lepiej, ale nie mogła nic na to poradzić, że tak właśnie było. Westchnęła głośno, kiedy Wespucio wspomniał o kolejnym zadaniu, które mieli zrobić. Chyba jej się już nie chciało dzisiaj i zwyczajnie wolałaby iść do dormitorium i uwalić się na łóżku, nie przejmując niczym innym. Tymczasem należało dalej pracować. -Dobra, to co, działamy dalej? - mruknęła swoim sposobem mówienia również wyrażając ogromne niezadowolenie, że musi coś jeszcze dzisiaj robić. Przez dłuższy czas przyglądała się bez słów kolejnej roślinie, którą mieli sklasyfikować. Coś tam jej brzęczało w głowie, a gdzieś jeszcze dalej dzwoniło. W końcu przypomniała sobie nazwę tego specyficznego zielska, ale za cholerę nie mogła przypomnieć sobie, co właściwie ono robi. -Trelek. - zawyrokowała krótko, patrząc po swoich towarzyszach dłoni. -I błagam, powiedzcie, że wiecie, po cholerę to jest, bo naprawdę, bardzo nie chcę sprzątać szklarni. - dodała po chwili, jakby uznając, że skoro nazwę odgadła, to jej robota już jest zakończona.
Bonnie Webber
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
ZIELARSTWO - część II Grupa: II Punkty z zielarstwa w kuferku:: 5 Wyrzucona kostka: 5+1 = 6 :) Prawdopodobieństwo odgadnięcia: 4
Posłała Maxowi naprawdę szeroki uśmiech, choć końcówki jej uszu od razu poczerwieniały pod wpływem komplementu. Ta mina szybko ustąpiła miejsca przerażeniu kiedy dowiedziała się, że jedna z grup postanowiła pociąć sobie palce. Sama Bonnie zakryła usta w niemym szoku. - Ciekawe czy się zarażą tą brzydką chorobą. Mam nadzieję, że nie. - bąknęła ni to do swojej ślizgońskiej drużyny czy to do siebie. Popatrzyła na nauczyciela, który wykazał się przy tym całkiem spokojnym podejściem. Podziwiała go, bo sama Bonnie zapewne spanikowałaby, gdyby pocięła się o brzytwotrawę. Nie chciała być chora, bałaby się wtedy udać do skrzydła szpitalnego. Potrząsnęła głową, zamrugała i skoncentrowała się na następnym zadaniu. Od razu Max rozpoznał roślinę, a i sama Bonnie wiedziała jak się nazywa. - Och, mam tę roślinę w swoim prywatnym zielniku. Opisywałam ją dwa tygodnie temu. - wypaliła nim zastanowiła się nad faktem, że to trochę już jak przechwałka. Wzięła szybko zeszyt i zaczęła notować, ale jednocześnie mówiła. - Nad jej liśćmi unosi się bardzo malutki pyłek. Widzicie? Najlepiej to zobaczyć przy załamaniu światła. Och, masz rację, to jak paproć. - dopisała w zeszycie, że niemagicznym odpowiednikiem jest właśnie wyżej wspomniana roślina. - Moja mama używa kremów zrobionych na bazie języcznika. One usuwają zmarszczki, odmładzają... to pewnie w eliksirach też mają zastosowanie, prawda? - zapytała i Maxa i samą Katherine. Ilekroć na nią zerkała tym odnosiła wrażenie, że do końca lekcji nabawi się przez nią kompleksów. Wcisnęła nos do zeszytu i notowała, wszak wiedza przyda się na następne lekcje albo nie wiadomo, na odpytywanie? Wolała mieć pełne notatki.
Katherine Russeau
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : kolczyk w języku i pępku, blizna na dłoni od noża, tatuaż jaszczurka na łydce
ZIELARSTWO - część II Grupa: II Punkty z zielarstwa w kuferku:: 8 Wyrzucona kostka: 4 +1 Prawdopodobieństwo odgadnięcia: 5 Wynik grupy: 2+ 4+ 5= 9 pkt
Katherine spojrzała na Maxa wrogim aczkolwiek udawanym spojrzeniem, gdy wypomniał jej lewą znajomość zielarstwa. Jej tęczówki zrobiły obrót jakby chciała pokazać mu jak bardzo są jej obojętne jego słowa, po czym uśmiechnęła się. -No co ty Maxiu! Zielarstwo jest naprawdę bardzo ważnym przedmiotem, a zarazem ciekawym. Gdy trafisz na diabelskie sidła, to skąd będziesz wiedział, że boją się światła, jeżeli nie poświęcisz chociaż chwili na edukację z tego zakresu?- krzyknęła do niego, a zarazem na koniec postawiła pytajnik by pobudzić do działania jego szare komórki, na słowa Bonnie kiwnęła potwierdzająco głową. -Na moje mogą coś złapać, nie bez powodu na zielarstwo zabiera się rękawice- oznajmiła krzywiąc się lekko i pokazując na swoje świetnej jakości rękawice z cielęcej skórki. -Powszechnie wiadomo, że w Hogwarcie nie warto pchać wszędzie łap, jeżeli chcemy mieć nadal pełny komplet palców u każdej z rąk- tutaj się zaśmiała i sięgnęła dłońmi w rękawicach po roślinkę, aby się jej przyjrzeć. Otworzyła też książkę, by w razie czego porównać rośliny. Katherinie nie miała pojęcia praktycznie o niczym co mugolskie. Była typową czystokrwistą wiedźmą i w jej domu nigdy nie znalazł się żaden mugolski przedmiot. Również dostrzegła to co widziała Bonnie czyli charakterystyczny błękitny pyłek. -Tak, macie oboje rację w stu procentach. Roślina to języcznik migocący, jakby nie patrzeć, nazwa nie powala, dosłownie jakby opisali roślinę po tym jak wygląda, to zabawne- powiedziała z lekkim rozbawieniem. -Tak, na pewno w aptece na Pokątnej jest praktycznie w większości maści i kremów dla czarownic- potwierdziła, a gdy wspomnieli, że to paproć tylko skinęła głową. Bo przecież nie powie im, że nie zna mugolskich roślin. A może jednak? -Nie znam mugolskich roślin, więc wierzę wam na słowo co do jego sobowtóra, Bonnie uśmiechnij się- powiedziała po czym uniosła wyżej ręce, przeciągając się, tak że aż poczuła strzyknięcie w kręgosłupie.
Silas Clark
Rok Nauki : I
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 189
C. szczególne : Długie dredy często wiązane na czubku głowy
ZIELARSTWO - część II Grupa: V Punkty z zielarstwa w kuferku:: 2 Wyrzucona kostka: 3+1 Prawdopodobieństwo odgadnięcia: 2 Wynik grupy: 1(Lara) + 2(Silas) + Moe
Silas bardzo dobrze się bawił na zajęciach z zielarstwa mając w swojej grupie do pomocy i pracy zespołowej dwie żywiołowe Gryfonki. Gdyby postawić go między nimi to mógłby ktoś im pstryknąć naprawdę fajną i rozrywkową fotkę. Uśmiechnął się na samą myśl o takiej właśnie fotografii. Chętnie by sobie taką postawił na szafce w ramce na pamiątkę. -Laro , trafna uwaga, niestety nie mam bladego pojęcia jakie właściwości ma ta roślina. Wygląda jak mugolski odpowiednik jarzębiny- powiedział, tym razem nie był takim znawcą jak wcześniej. Drzewo tego rodzaju zawsze mijał, gdy wracał z mugolskiego placu zabaw prosto do domu rodzinnego. -Znam to drzewo z czasów dzieciństwa. Myślicie, że te owoce są jadalne? - zapytał kierując pytanie zarówno do jednej jak i do drugiej dziewczyny. Myślał nawet czy nie spróbować, ale obawiał się, że może być tak jak z brzytwotrawą i będzie to coś wyjątkowo niebezpiecznego. Miał nadzieję, że Morgan będzie miała większą wiedzę w zakresie tej właśnie rośliny, aniżeli on i Lara.
Madeleine Ford
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : brunetka,migdałowo-orzechowe oczy,piegi które dodają uroku,specyficzny prawostronny uśmiech,mały niebieski kolczyk w wardze po lewej stronie.
ZIELARSTWO - część II Grupa: III :2 punkty dla drużyny. Punkty z zielarstwa w kuferku:: 8 Wyrzucona kostka: 4 +1 Prawdopodobieństwo odgadnięcia: 1 Wynik grupy: GRUPA II@Freja Nielsen, @Yuuko Kanoe
Mad śledziła wzrokiem koleżanki z grupy.Dziewczyny zdawał się być miłe,ale pozory mogą mylić no nie. Póki co się na to nie zanosiło. Gryfonka przymknęła powieki i zaczęła rozmasowywać prawą skroń, usiłując przypomnieć sobie podstawowe informacje. Chciała powiedziec najlepiej jak potrafił. Od razu rozpoznała rosnę która pojawiła się przed Mad ale to z tego powodu, że właśnie ona sprawiała, że było ona bezpieczna. - Tykwobulwa bo tak brzmi pełna nazwa rośliny z wyglądem przypomina wielką zieloną cebule barwy czerwonej przypominający sok burakowy.– odpowiedziała z pasją i zainteresowaniem. Nie oznaczało to jednak, że nie interesowała się botaniką ale doceniała to jak wiele może mieć znaczenia w życiu czarodzieja każda nawet najzwyklejsza magiczna istota czy roślina. Szło jej dosyć dobrze szybko znalazła jej nazwę,i jej niemagicznego bliźniaka. Swą wypowiedź zakończyła jednak znakiem zapytania, nie będąc do końca pewną, co dopwiedzą koleżanki.
Freja Nielsen
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 169cm
C. szczególne : śnieżnobiałe włosy; pojedyncze rzemyki na nadgarstkach
ZIELARSTWO - część II Grupa:III Punkty z zielarstwa w kuferku:: 8 Wyrzucona kostka: 1 +1 Prawdopodobieństwo odgadnięcia: 1 Wynik grupy: 3 + 1 = 4
No nic jej dzisiaj nie szło - obcowanie z ziółkami zazwyczaj dawało jej wiele radości, a zajęcia zielarstwa jawiły się jako jedne z przyjemniej spędzanych minut lekcyjnych. Nie wiedziała, co dziś było nie tak, ale mogła już odznaczyć ptaszkiem na karteczce, że w cieplarni jest duszno to i humor zepsuty. Ciekawe czy będzie musiała tańczyć w tej duchocie z mopami. - Potwierdzam, to tykwobulwa. Dobrze, że koleżanka ma więcej wiedzy, bo moja ogranicza się tylko do nazewnictwa - powiedziała poirytowana brakiem posiadanych wiadomości, współczując szczerze że dziewuszki trafiły na takiego cymbała jak ona. Nie bardzo miała im jak pomóc, więc obdarzyła tylko każdą z nich przepraszającym spojrzeniem mając nadzieję, że jeśli jeszcze kiedykolwiek na siebie wpadną na zajęciach to nie zdecydują się uciekać na jej widok z piskiem.
ZIELARSTWO - część II Grupa: IIII Punkty z zielarstwa w kuferku:: 6 Wyrzucona kostka: 5 +1 Prawdopodobieństwo odgadnięcia: 4 Wynik grupy: 8
Nie poszło im aż tak źle. W końcu odgadły aż dwie doniczki i nikt oprócz grupy, która zdecydowała się na macanie roślin nie otrzymał lepszego wyniku, a one tutaj kierowały się jedynie domysłami i posiadaną wiedzą z dziedziny zielarstwa. Zresztą... chyba wolałaby już wygrać sprzątanie cieplarni niż pociąć sobie dłonie. Kolejne zadanie było o wiele łatwiejsze. Może też dlatego, że dostały dosyć charakterystyczną roślinę, którą udało im się w bardzo krótkim czasie zidentyfikować. Uśmiechnęła się delikatnie do Krukonki, która stał tuż obok. Cóż czasami tak bywa, że mimo dosyć sporej wiedzy w danym zakresie trafia się dosyć specyficzny przypadek, o którym nie wie się zbyt wiele. - Sama tykwobulwa jest zielona. Dopiero jej sok jest czerwony. I posiada dosyć interesujące właściwości... - powiedziała, przechodząc do charakteryzacji zarówno samej tykwobulwy jak i jej niemagicznego odpowiednika jakim była cebula. Akurat ostatnio natknęła się na fragment dotyczący tykwobulwy w jednej z czytanych książek poświęconych magicznym roślinom, a i jej mała biblioteczka zawierała kilka pozycji opisujących również mugolskie gatunki. Jak widać teraz ta wiedza mogła jej się naprawdę przydać.
ZIELARSTWO - część II Grupa: V Punkty z zielarstwa w kuferku:: 6 Wyrzucona kostka3 +1 = 4 Prawdopodobieństwo odgadnięcia: +2 Wynik grupy: 5
Co mówił jej 'trelek' oprócz tego, że rzeczywiście przypominał jarzębinę? Miał dźwięczną nazwę i chyba jakąś ciekawą właściwość, ale ta wiedza zgubiła się gdzieś w jej dociekaniach. Nie była w stanie przypomnieć sobie zbyt wiele faktów o roślinie, a już kompletnie nie nasuwało jej się nic szczególnie odkrywczego po tym, jak pozostali członkowie grupy zdążyli przeprowadzić drobną burzę mózgów. - Te owoce są chyba jadalne. A w środku zielone. - dwie dosyć istotne różnice pomiędzy trelkiem, a jarzębiną. Czy to wystarczyło, aby cokolwiek dołożyć od siebie w grupowej próbie zidentyfikowania obiektu lekcji? Oby, bo nie miała już pomysłów. Mocno liczyła na to, że ich starania wystarczyły przynajmniej na to, by ominąć konieczność sprzątania cieplarni. Wespucci to jednak potrafił mobilizować uczniów.
Shawn A. McKellen II
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 186cm
C. szczególne : hipnotyzujący wzrok, naszyjnik i sygnet z emblematem rodu.
ZIELARSTWO - część II Grupa: I Punkty z zielarstwa w kuferku:: 5 Wyrzucona kostka: 4+1 Prawdopodobieństwo odgadnięcia: 3 Wynik grupy: -1+1+3=3 @Nancy A. Williams, @Victoria Brandon
Stawiałem pierwsze kroki w zielarstwie i jak się okazywało, droga nie była usłana różami. Póki co, nasza grupa przegrywała z całą resztą i perspektywa sprzątania szklarni była coraz bardziej realna. Nie miałem na to ochoty i w razie czego, będę się kłócić. Bo przecież w regulaminie szkoły nie było nic o tym wspomniane, prawda? Żeby uczniowie za źle wykonane zadanie byli karani. No bez przesady, my się dopiero uczyliśmy. Musiałem jednak wrócić myślami do zadania, bo chwile się zamyśliłem i jak wróciłem do świata żyjących, to od razu zauważyłem, że nie szło nam najlepiej. Krukonka zupełnie nie znała się na temacie, dlatego też wszelkie szanse na nie zostanie ostatnimi pozostawało w moich rękach. No i Puchonki, która podpowiedziała mi nazwę, którą co prawda znałem, ale tym samym się upewniłem. - Ta, to właśnie on. – Przytaknąłem, następnie zwracając się do Victorii – ale tak, mugolskim odpowiednikiem jest właśnie paproć. – Dopowiedziałem, choć wcale nie musiałem. Może nie chciałem, by dziewczyna czuła się totalnie bezużyteczna, nie mogąc nam w żaden sposób pomóc. No i ogólnie to tyle mieliśmy informacji, bo o ile wiedziałem co jest odpowiednikiem niemagicznym tej rośliny i jak się nazywa, tak więcej informacji nie było mi dane wiedzieć, co uplasowało nas na ostatnim miejscu tabeli. No, świetnie.
Enrico Wespucci
Wiek : 74
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Twarz pełna zmarszczek, oraz stare blizny po ranach ciętych jakimś ostrym narzędziem na prawej ręce
Wespucci przez chwilę myślał. Myślał, czy to co mówił chociaż trochę dotarło do tych młodych umysłów. Być może wiele osób odebrało to jako zwykłe, starcze biadolenie, że kiedyś to było. Wiedział, że większość tego, co mówił przeleci tak szybko, jak Hogwart Express. Sam był kiedyś dzieckiem i domyślał się, że teraz uczniowie traktowali go, jak zwykłego starca, któremu pomylił się dom seniora ze szkołą.
Po około dziesięciu minutach zabrał od wszystkich grup pergaminy, dokładnie je sprawdzając, bezgrając coś, swoim piórem na nich. Po chwili znów stanął na środku cieplarni i powiedział. - Szanowni Państwo. Umiejętność rozpoznawania roślin jest bardzo ważna. Przykładem dla pań i panów niech będzie grupa czwarta, która dosyć boleśnie przeżyła spotkanie z brzytwotrawą. Nie będziecie całe życie pod bezpiecznym kloszem. Znajomości roślin magicznych, ich wyglądu pomaga zachowanie życia, a czasami może pomóc nam z czymś innym. Zachęcam panie i panów do większego zainteresowania tematem zielarstwa. Nie będę mówił, że zielarstwo jest najważniejszą dziedziną tutaj nauczaną. Każdy jest na swój sposób ważny i znajomość każdego jest przydatna - mówiąc cały czas przypatrywał się uczniom, próbował zapamiętać ich wszystkie nazwiska, co było prostsze, niż przypuszczał. Pomimo tego, że znał już imiona swoich uczniów, a oni jego - nie miał najmniejszego zamiaru przechodzić na mniej oficjalne zwroty. Uczeń dzięki temu, wiedział co może, a co nie. W innym przypadku niejednokrotnie mógł poczuć się trochę zakłopotany, zdaniem Enrico oczywiście. Po chwili przerwy, wyrwał się z zamyślenia i zaczął mówić dalej. - Tymczasem to, na co najpewniej czekacie. Najlepiej i najszybciej z tym zadaniem poradziły sobie grupy dwa i trzy. Dalej grupa pierwsza, grupa piąta. W tym zadaniu nie dało się już pójść na skróty, dlatego też grupa czwarta zajęła ostatnie miejsce. Ostatecznie, po zsumowaniu wszystkich punktów, najgorzej wypadła grupa pierwsza. Moje gratulacje. Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią, to właśnie członkowie tej grupy wygrali w plebiscycie, którego główną nagrodą jest sprzątanie cieplarni.
Enrico to umiał motywować uczniów, faktycznie. Sprzątanie cieplarni po lekcji, gdy uczniowie mieli chwilę wolnego przed następnymi zajęciami tego dnia, lub w końcu mogli zrobić to, na co mieli ochotę musieli spędzić w dusznej cieplarni. Wespucci nie traktował tego w żadnym wypadku jako karę, a wręcz przeciwnie. Podczas krótkiego sprzątania cieplarni mógł przekazać uczniom dodatkową wiedzę, mogli spytać o coś. Często była to jedyna okazja, by podpytać o coś profesora, którego właściwie nigdzie nigdy nie było. Enrico lubił dzielić się swoją wiedzą, wystarczyło spytać. Był fachowcem, lata doświadczenia pozwalały mu z marszu rozwiązać najtrudniejsze zadania. Czasami też, dało się z nim porozmawiać na tematy pozaszkolne, oczywiście z zachowaniem pewnego dystansu i profesjonalizmu z jego strony.
- Z mojej strony to wszystko. Wprawdzie według mojego rozkładu, zostało nam jeszcze dziesięć minut, jednak bezsensem jest trzymać was tutaj. Bardzo gorąco dziękuję wszystkim za aktywną obecność, zapraszam na następną lekcję, która mam nadzieję, że was pozytywnie zaskoczy. Możecie już iść. Wszyscy z wyjątkiem panny Williams, Brandon, oraz panicza McKellen II z grupy pierwszej - mówił powoli, z delikatnym uśmiechem. Odczekał chwilę, gdy wszyscy zaczęli opuszczać cieplarnię. Wtedy też podszedł do pechowej grupy i powiedział - Mili państwo, sprzątamy całą cieplarnię. Nie jest tego dużo, a najprawdopodobniej pomoże wam to trochę zaznajomić się z magicznymi roślinami. Jakbyście mieli pytania, proszę śmiało.
Enrico nie czekając na nich, zaczął powoli segregować donice, która gdzie wraca. W końcu sam nie chciał wyręczać się wyłącznie uczniami, sam też musiał dać coś z siebie.
Wyniki:
Szanowni państwo, tak jak mówiłem omawiam punkty. Grupa I w tym zadaniu dostała 9 punktów, grupy dwa i trzy po 15, cztery 6, pięć dostała 8 punktów. Ostatecznie, grupy które uzyskały 15 punktów dostały 3 punkty w saldzie finałowym, 10 i więcej - 2, mniej - 1. Po dodaniu do tego punktów z pierwszego etapu (równej ilości odgadniętych doniczek). Oznacza to, że 1/2 maksymalnej liczby punktów stanowiło każde z zadań. Dziękuję bardzo za obecność i do zobaczenia na następnej lekcji zielarstwa, którą przeprowadzę w swoim czasie.
Gdyby były jakieś wątpliwości, pytania, wasza postać chciała pobyć trochę więcej czasu z Enrico (nie umie czegoś z zielarstwa, chce poprosić o jakieś dodatkowe, zajęcia indywidualne, lub coś z tego) zapraszam o dogadywanie się ze mną drogą prywatną - na pw poprzez forum, lub na discordzie (ewentualnie czasami można mnie złapać na czatboksie)
Grupa I - Enrico cały czas jest w szklarni, kręci się po niej. Każdy z was dostał równy obszar do sprzątania, więc w teorii możecie skończyć to jeszcze przed końcem lekcji i wyjść wcześniej, lub zostać chwilę dłużej. Nie narzucam wam, jak wam idzie, oraz w ilu postach macie posprzątać cieplarnię z Wespuccim. Prosiłbym jednak zmieścić się w 1-2 postach, chyba że wasza postać będzie miała dodatkową sprawę do Wespucciego.
/zt wszyscy (z wyjątkiem Enrico, Brandon, Williams i McKellen II)
Nancy A. Williams
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
To, że zostali najsłabszą grupą specjalnie jej nie zdziwiło. Nie poszło im najlepiej, w strzelaniu też nie byli dobrzy z tego co widać, więc to właśnie im trafiła się nagroda w postaci sprzątania cieplarni. Nancy nie miała z tym większego problemu, gdyby profesor Wespucci poprosił ją o pomoc w ogarnięciu cieplarni po zajęciach to chętnie by pomogła, nawet będąc w najlepszej grupie. Nieraz pomagała gajowemu w podobnych sprawach, więc była nawet w miarę obeznana co gdzie powinno leżeć. Dodatkowo profesor Enrico należał do starszej kadry nauczycielskiej, co wzmagało w Puchonce chęć pomocy, chociaż za pomocą paru zaklęć nauczyciel pewnie i sam by sobie świetnie poradził. Uśmiechnęła się do swoich partnerów, wzruszyła lekko ramionami i zabrała się do pracy. Wspomagając się prostymi zaklęciami poodkładała wszystko na swoje miejsca, rozsypaną na podłodze ziemię przerzuciła ponownie do doniczek, ogarnęła podłogę i stoły, rozejrzała się jeszcze, ale nie miała specjalnie pomysłu co więcej mogłaby zrobić. Spojrzała więc na Viktorię i Shawna, czy nie pomóc jeszcze w ich części cieplarni, ale ostatecznie wszystko wydawało się gotowe. Zarzuciła na ramię swoją torbę i skierowała się w stronę wyjścia. - Do widzenia profesorze. - Pożegnała się krótkim uśmiechem i wyszła z pomieszczenia, by szybkim krokiem skierować się w stronę zamku.
Victoria czuła cień irytacji na samą siebie, bo zdecydowanie się nie popisała, raczej szło jej tragicznie i było to po prostu widać, co było dla niej dość mocno żenujące, ostatecznie nie tylko była prefektem, ale aspirowała na jedną z lepszych uczennic, a tutaj proszę, nie była w stanie rozpoznać ani jednej rośliny. Czuła, że jej policzki po prostu płoną ze wstydu, ale starała się jakoś przejść nad tym do porządku dziennego i nie panikować nadmiernie. To, że poszło im źle, było dla niej wręcz oczywiste, to, że to właśnie ich grupa musiała zostać i pomóc w sprzątaniu, również jej jakoś nie zdziwiło i pewnie gdyby nie to, że czuła się po prostu zażenowana samą sobą, byłaby w stanie łyknąć to bez nadmiernego wyrzucania sobie, jaka jest beznadziejna. Sprawy jednak wyglądały inaczej, a ona po prostu miała wrażenie, że za moment aż spłonie ze wstydu, bo cóż innego jej pozostało w takim wypadku? Ruszyła do pracy zaraz za Nancy, wykonując wszystkie polecenia i starając się, chociaż teraz pokazać od nieco lepszej strony, a nie robić z siebie jakąś niemądrą sierotę, bo na pewno nie o to tutaj chodziło, a ona po prostu nie chciała skończyć jako jakiś tłumok. Pracowała w ciszy, zaciskając mocno wargi, bo miała ochotę parskać z wściekłości na samą siebie, co z pewnością nie byłoby zbyt dobrym rozwiązaniem, doszła do wniosku, że tę sprawę załatwi sobie później, bo teraz nie miało to po prostu najmniejszego nawet sensu. Tak czy inaczej, działała zgodnie z tym, czego się od niej oczekiwało, starając się, by przebiegało to jak najsprawniej, później zaś zebrała swoje rzeczy. - Do widzenia, panie profesorze - powiedziała, kiedy otrzepała jeszcze ręce i skłoniła lekko głowę, co było jej nawykiem, po czym po prostu opuściła cieplarnie, dopiero tam pozwalając sobie na wygrażanie w stronę nieba i załamywanie się sobą samą.