Jest to duża powierzchnia o owalnym kształcie, rozmiarów około 55 na 152 metry. Po dwóch przeciwnych końcach, na polach bramkowych umieszczone są trzy tyczki, każda z obręczą na czubku, do których to wrzuca się kafla. Po środku znajduje się koło środkowe, skąd na początku meczu wypuszcza się piłki. Odbywają się tu wszystkie rozgrywki Quidditcha między domami, a także treningi drużyn. Czasem uczniowie przychodzą sami, bądź większymi grupami by polatać sobie dla przyjemności.
Wyleciała na boisko wraz z drużyną. Udało jej się wykrzesać trochę energii, aby nie dołować bardziej Aud. Obserwowała mecz, próbując pomóc. Niestety, była w zbyt słabej formie, aby cokolwiek ogarnąć. - Cholera - zaklęła, gdy Krukoni zdobyli punkty. Na szczęście zaraz potem Gryfoni zremisowali. Ej, zaraz, zaraz. Ten kretyn trafił?! Okej, ma niezłego farta, ot co. - Dajesz Elliott! - krzyknęła, aby wspomóc przyjaciółkę. Oł jeeee, trafiła! Gryffindor prowadzi! Ani się obejrzała, a właśnie podano do niej kafel. Szybko go złapała i zaczęła lecieć w stronę bramki, gdy.. Do oczu wlazły jej włosy i tym samym nie zauważyła wrednego tłuczka, którym dostała prosto w czoło. Ledwo utrzymała równowagę, jednakże straciła kafel. W dodatku błąd komentatora. Czy ona i Katherine są aż tak do siebie podobne?! - KURZA TFASZ! KATHLEEN JESTEM, SZOGUNUSIE! - wrzasnęła w stronę Wilkiego.
Bell nieco... bardzo! niezadowolona, że Elliott śmiała jej odebrać kafla, poleciała za nią, że znowu go przejmie, kiedy tylko nadarzy się okazja. Ha, chciała rzucić go do Kath, ale już ona na to nie pozwoli! Miała właśnie lecieć, w ostatniej chwili go złapać, ale tuż przed nią pojawił się tłuczek. Odchyliła się do tyłu, bo bała się, że w nią walnie, ale to Misz, celowała właśnie w gryfonkę. - Brawo, Miśka! - wrzasnęła do przyjaciółki i zaraz chwyciła kafla i ruszyła z nim w stronę pętli gryfonów. W pewnej chwili, podała go do Naomi, gdyż ta miała w tej chwili większe szanse od niej, żeby trafić. - Dajesz, Naomku !
Dobra, nie koloryzujmy. Naomi się po prostu pogubiła. Oszołomiona tą plątaniną ciał i mioteł podleciała w górę. Przez chwilę gapiła się na Jareda, przez chwilę na Tłana, przez chwilę na okolicę (ach, jak pięknie!), aż obudził ją ryk komentatora, oznajmiającego, że Te Czerwone robaki prowadzą. Cholera! O nie, ona też musi się wykazać! Zapominając, że tak na prawdę nie była nigdy na żadnym treningu tego sportu znając ledwo-ledwo zasady z całym impetem i zawziętością powróciła do gry. Ha! Kafel od Bell. Nie zmarnuj tego dziewczyno, nie zmarnuj! Wdzięcznie omijając Elliott (nie oszczędzając mściwego uśmieszku) Kiwała się z Aud, niby piłkarz mugolski. Raz w prawo, raz w lewo, prawo, lewo i, o lewo! Naomka rzuciła kafla w kierunku pętli śląc wdzięczne prośby do wszystkich bogów jakich znała, żeby ta dziewczyna nie nadążyła nad jej unikiem.
Co za mecz! Wreszcie wszystko jakoś się rozwijało! Gra nie była już wcale żmudna i monotonna, teraz dopiero zaczynało się dziać. Na szczęście. Zdobyli trochę punktów, każdy zajmował się tym, co tam miał do roboty, a Audka ładnie wszystko obserwowała, starając się uważać. No i chyba nie do końca wyszło. Zdecydowanie nie miała dziś farta. Oj nie. Kiedy Naomi kiwała się na różne strony, próbując skołować naszą Audie, dziewczyna dzielnie podążała w te same kierunki, małpując Krukonkę. Wszystko ładnie by wyszło, gdyby nie przekombinowała. Nosz kurde, co to miało być?! Dzielnie rzuciła się w stronę kafla, lecącego do lewej pętli. Nie było szans, aby złapała go w dłonie, więc kombinowała inaczej. Jak, zapytacie? Otóż tak, że wywinęła ślicznego fikołka w powietrzu, trzymając się obiema dłońmi miotły. Zamachnęła się iiii... nie zdążyła kopnąć kafla. Brawurowa akcja, kochanie, szkoda, że nie wyszła! Jakimś cudem wdrapała się na Błyskawicę i podała kafla Kath, zła na siebie.
Dobra, jeszcze dobrych kilka minut trzymała się za twarz, która piekła ją niemiłosiernie. O tak, już po meczu się innym odpłaci. Olać zasady fair play! Jak ktoś tak w ogóle śmiał ją zaatakować, hym?! Teraz tylko szybko odebrać im kafla. Niestety, kilka razy próbowała, ale sprytna Bell podała Naomce, która... No kurza tfasz! Gdzie celujesz w pętlę?! Aud, błagam, błagam, obroń. Audie, proszę! I.. a to głupia krowa (wybacz, Naomi!). Jak tak można? Błyskawicznie przejęła kafla i wściekła poszybowała w stronę pętli Krukonów. - Twan, szukaj tego cholernego znicza! - wrzasnęła jeszcze do Gryfona. Och, ależ była zdenerwowana. Już nawet nie czuła pulsującego bólu. Teraz liczyło się tylko to, aby trafić! Zręcznie rzuciła piłkę w stronę pętli.
Była zła na siebie, że nie wyszły jej tamte dwie obrony. No, w sumie jedną to sama zawaliła, o czym dobitnie przypomniał jej komentarz Wilkie'ego (za co będzie musiała go porządnie zdzielić, jak tylko go spotka, bo przecież nie zapatrzyła się na tyłek Jareda, bo choć ten był zgrabny, co prawda, to on ją aż tak nie pociągał, jak te błękitne oczy chłopaka). No! A drugą to spieprzyła przypadkiem. Więc cicho sza. Teraz już skupiła się tak naprawdę i gdy tylko Kathleen posłała kafel w stronę pętli, ustawiła się odpowiednio i tym razem nie miała problemów ze złapaniem go. Po tej udanej obronie posłała kafla ponownie w stronę Bell.
No i brawo! Jak zaczęła się trochę bardziej angażować, to wszystko od razu ruszyło. Ha. Widać, jej wybór, żeby podać Naomce był dobry, bo tak po pięknych unikach, trafiła do pętli. Pięknie, remis! A potem jeszcze. Gab obroniła, z łatwością. Jeszcze trochę i zaczną prowadzić. Zręcznie złapała kafla, którego Gab jej rzuciła i bez większego zastanowienia, popędziła w stronę przeciwnych pętli. Ominęła Elliott, niech ta se nie myśli, że tym razem też da się tak wykiwać, i pokazała język Lukowi, po czym, kiedy znajdowała się już blisko Aud, rzuciła mocno w lewą pętlę. Lećć leeć leeeć do pętli! nakazywała czerwonej pętli w myślach, z nadzieją, że gryfonka jej nie złapie.
Definitywnie nie miała dziś szczęścia do gry. Kolejny raz puściła kafla, choć znów mało brakowało. Może po prostu opuściła się w grze, kiedy przestała ćwiczyć? Kondycja spadła, nerwy były mocno nadszarpnięte. Zdecydowanie, coś się na grze odbić musiało. Z każdym trafionym drużyny przeciwnej była coraz bardziej zła. Przecież nie była rozkojarzona, wiedziała zawsze, gdzie jest kafel, pilnowała tłuczków (gdzie do cholery ta Eveline?!) i klęła pod nosem, kiedy tylko coś szło nie tak. Zaczynało jej się robić słabo, z niewiadomych przyczyn zimno i nieprzyjemnie. Ale przecież wytrzyma, jakoś da radę. To wcale nie tak dużo. Może Twan znajdzie znicza? Oby, bo ona chyba nie była dziś zdolna do żadnej obrony. Złapała piłkę i podała do Kathleen, starając się nie patrzeć na żadnego innego gracza ze swojej drużyny. Nie ma co, popisała się.
Nie, nie, nie! Co to ma być?! Koniecznie po meczu trzeba zrobić porządny trening drużynie. Co za osły! Wcale nie pomagają! Tłuczki latają, trafiając niewinnych graczy w twarz (och!), a Krukoni odbierają kafla kiedy chcą. I.. Co za niefajny ziomulus z tej Gab! Jak tak można obronić, gdy ona rzuca, hym?! Och, dobra, czas ruszyć tyłeczek i do roboty, Gryfoni!!! Kurza tfasz, ale pech. No Bell, świnko jedna. Gdzie rzucasz do naszej pętli?! - Auuuuuud, dajesz! - krzyknęła, aby jakoś wspomóc biedaczkę. Przecież było widać, że jest zdołowana. Och, dobra, nic się nie stało. Koledzy nic się stało! Nic się nie staaaało... Złapała kafla. Koniec żartów, drodzy Krukoni. Znów do akcji wkracza Kathleen! Baaaaaardzo wściekła Kathleen. Leciała prosto w stronę pętli, nie zważając na czyhających przeciwników. A co, niech wiedzą, że to małe, czerwone Coś też się może zdenerwować. Rzuciła kafel, modląc się w duchu, aby Gabrielle znów zagapiła się na Jareda.
Nie no, ja protestuję! Co oni się tak zmówili, no?! Ciągle tylko do tej pętli rzucają tego kafla i do pętli, no! Ona nie zdążyła się po jednej obronie dobrze ustawić, a tu trzeba kolejną robić. I dlatego nie wszystkie bywały udane, o. Ta też nie była udana. No po prostu Gabrielle, choćby chciała, to nie mogłaby obronić - kafel leciał pod tak dziwnym kątem, że chyba tylko zawodowca zdołałby obronić, a ona przecież takowym nie była. Poza tym wolała nie ryzykować upadku z miotły. Także, gdy już kafel przeleciał przez pętlę, podleciała po niego i podała go Bell. Tylko niech rzuci do pętli Gryfonów!
Ucieszyła się okropnie, że Audka puściła kafla. Ha, jej pierwszy gol w tym meczu, poza tym, Krukoni teraz prowadzili, więc byli na jak najlepszej drodze do wygrania całości. Gryfonka podała do Kath, więc Bell niestudzenie za nią leciała, ale... no nieeeeee, nie udało jej się w porę przejąć piłki, ta z okropna szybkością zmierzała do pętli i i i.. remis! Znowu. Widać, jednak nie będzie tak łatwo, gryfoni byli całkiem godnym przeciwnikiem, w przeciwieństwie do śłizgonów, którzy wygrali przecież, jedynie dzięki fartowi Angie, która jakimś cudem złapała znicza. Rudowłosa złapała kafla i tak jak poprzednio, skierowała się od razu ku pętlom na przeciwko, by wykonać rzut do obręczy.
O nie, tym razem tak się zawzięła, że uhuhu, zmykajcie wszyscy z boiska. Była już wściekła, zmęczona, zrozpaczona i zdruzgotana. Kolejnej porażki z pewnością by nie zniosła. Bo wcale nie do trzech razy sztuka, a do czterech! Słońce mogło jej świecić po oczach, tłuczki latać koło głowy, ale ona i tak się nie podda i w końcu jakoś pomoże Gryfonom! HAA! Bell leciała z kaflem w jej stronę, ale Audie nie poddała się tak łatwo. Zmrużyła lekko oczy i szybko oceniła, w którą stronę pomknie piłka. Nie ma to tak, o nie! Wcale nie była słabym obrońcą, co to, to nie. Zrobiła szybki zwrot w prawo, uprzednio udając, że pofrunie w drugą stronę. I tak właśnie, po chwili, trzymała w łapkach czerwoną piłkę! Zadowolona ze zmiany podała Elliott, która raz już trafiła, a poza tym była najbliżej ze wszystkich.
Oj, jak ona kocha to latanie w powietrzu. Nawet, jeśli obecnie nie była potrzebna i mogła sobie polatać choćby dla zabawy, obserwując jak inni się męczą. Wszystko byłoby pięknie, świetnie i w ogóle, gdyby nie to, że o mało nie rąbnęła głową o jedną z pętli. Ale przecież to tylko głowa, kto by się tam przejmował takim szczegółem. Niech w końcu Tłan złapie tego znicza, bo odczuwa silną potrzebę napicia się z przyjaciółmi. A jak jej się chce pić, to wszystko gubi. Najlepszym przykładem jest fakt, iż o mało nie zrzuciła buta na komentatora, przelatując nad nim. Ale przecież nie można latać bez obuwia, więc wzięła się zwinęła do kupy i złapała uciekiniera, tym samym łapiąc też kafla. Hyhy, trzeba przyznać, że tego się nie spodziewała. Do tego stopnia, że o mało nie podała do Luke'a swojego trampola, zamiast piłki. Dobrze, ogarnęła się, rzuciła i... dupa! Blada dupa! Zamiast w ręce Gryfona, kafel poleciał do Krukonów. Ledwo powstrzymała się od butowego face palma.
Ha! I kto tu jest miszczem? No kto? Głupie pytanie moi mili, przecież to Naomka! Gooooooool, bramka, petla, czy jak to się tam zwieeeeeeee! Ważne, że dziesięć punktów więcej dla nich. Fuck yeah! Naomi po zdobytej bramce odtańczyła osobliwy taniec radości, starając się nie spaść z miotły. Tak była zajęta wygibasami, że kompletnie zapomniała, iż jest na boisku i nie może tracić czujności, co właśnie uczyniła. Zanim się obejrzała, Gab przepuściła kafla. Ale była w takim nastroju, że o tą bramkę nie była taka zła. Nawet jakby usłyszała tą Głupią Krowę Kath, dziewczynie nie groziłby lot w kierunku boiska twarzą w dół.) Mocno dowartościowana zdobyciem punktów rozejrzała się czujnie po Pulu Bitwy. Tak! Ell chce rzucić kafla jakiemuś jakby-znajomemu chłopakowi (całkiem niezły nawiasem mówiąc), lecz dzielna Naomka była szybsza i przejęła piłkę. Cóż za wspaniała okazja! Idealna, aby zarobić następne punkciki. Taaak, nie mylicie się Naomi rzuca i . . .
Elliott wydawała się bardzo rozkojarzona, ale to nic, ważne żeby nie straci... kurczę! Ale mówi się trudno, jeszcze kafla odzyskają. Dadzą radę, pewnie, że tak! I Audka też da. Nie będzie gorsza. Hoho, jak ta piłka przeskakiwała z rąk do rąk... teraz była już u Naomi, która jakimś cudem pędziła w stronę pętli czerwonych. Nie no, niech ktoś jej tego kafla zabierze! Jak to możliwe, że tak szybko znalazła się tak blisko i już rzuca w stronę Gryfonki? Ludzie, ta dziewczyna serio była czasem nieprzewidywalna! Niby taka roztrzepana, a tu kurcze taka cwana... te jej roztrzepanie to na pewno przykrywka! Ha! Ale Aud znów się nie dała i złapała kafla. Obił jej trochę serdeczny palec lewej ręki, ale to nic, gorszy byłby ból głowy albo coś. Ważne, że obroniła! - Ha! - wyrwało jej się triumfalnie. Nie była aż taka beznadziejna, obrobiła dwa z pięciu strzałów, zawsze coś. Oby tak dalej! Tym razem posłała piłkę do Luke'a, który aktualnie nie miał co robić.
A niech was wszystkich dunder świśnie! Co to ma być? Żeby nie móc złapać głupiego znicza! I tak jak poprzednio było jej do tego dosyć daleko, tak teraz ten latający pomiot manipulacji drugiej drużyny (spisek!), mijał Nev dosłownie o milimetry. Ona tutaj za nim lata, pełna poświęceń i w ogóle, a ten sobie wlatuje w jakieś dziury, bezkarnie dotyka jej palców, by potem nagle łup! I zmienić trajektorię lotu. Dziadowski bicz. Aż jej się zebrało z tego rozczarowania na durne powiedzonka. Ach, dobrze, że Wilkie tak uroczo komentuje i zaprasza na imprezkę, co ją oczywiście bardzo podniosło na duchu, bo inaczej chyba wykonałaby miotłaface! Jakkolwiek to miałoby wyglądać. Ale dobra, Nev, skup się teraz i pociśnij do tego nikczemnego, zdradzieckiego znicza!
No haha, dziś się za bardzo nie popisał, ale trudno! Nie słuchał też zbyt uważnie komentatora, ale coś tam słyszał o sobie, czym zupełnie się nie przejął. Niech gada, jak ma frajdę, pff. On sobie tu poszuka tłuczka i w odpowiedniej chwili wyśle, gdzie trzeba. Ale jakoś tak nie wychodziło. Do czasu! Wreszcie udało mu się trafić bardzo celnie, w Luke'a, który akurat przejął kafla od Audrey. W ogóle co to ma być? Niech się w końcu zdecyduje, czy puszcza, czy broni! PFF! Nieważne, kafel poleciał gdzieś w dół i złapał go ktoś z Krukonów, jednak Jared z tej odległości nie widział kto dokładnie. Czy to ważne? Nie, bo mieli kafla!
Luke Gringott
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Z góry było wiadomo, że trafi do pętli. Wszak jak by mogło być inaczej? Nawet myśl, że gdzieś tam, za tymi drzewami w domu siedzi Charlotte, nie zdekoncentrowała go. Jednak zachował kamienną twarz - jak zwykle. Nie mógł pozwolić na to, aby przez jego twarz przeszedł cień uśmiechu. Obserwował mecz z góry, ciągle skupiony, aby w razie czego pomóc. Niezbyt ruszało go to, że Aud przepuściła bądź Kath trafiła. Zaśmiał się bezgłośnie, słysząc uwagę siostry. Dobra, odrobinę przypomina matkę. Złapał kafla, lecąc w stronę pętli, kiedy... Co za palant! Jak w ogóle ośmielił się celować tłuczkiem w Luke'a?! Ach, będzie buba. Czy tego chciał czy nie, musiał wypuścić kafla, a tego od razu przejęli Krukoni. - Kur.. - zaklął pod nosem.
Ha, jak Naomka chce, to potrafi się skupić! Ale, ale, proszę państwa, czemu Aud obroniła?! Czemu ja się pytam?! (Przemilczmy to, że była po prostu dobra). Pomimo usilnych starań Krukonki, kafel dostał się w ręce ... tego chłopkaka... a, to Gringott! Chłopak, którego jakoś wcześniej nie skojarzyła, właśnie trzyma jej upragnioną piłeczkę! Dziewczyna była gotowa się rzucić na Gryfona, gdyby nie Jared i jego drewniana pałka. Ha! przystojniaczek trafiony! Oczywiście wypuszcza piłkę ... i tak, dzielna Naomka go przejmuje. Jednak nie może atakować Aud i jej pętli, bo w okół niej aż roi się od Gryfiaków. Rzuciła więc kafla do dobrze ustawionej Jess mając nadzieję, że ta zdobędzie punkty.
Gra toczyła się dość dobrze, przynajmniej tak to widziała Jess. Ale, chyba nie tylko ona. Chociaż, Eliott z drużyny przeciwnej, zdobyła aż pięć goli. Jess o mało co nie dostawała tłuczkiem, musiała je zwinnie unikać, bo nagle zabrakło pałkarzy. Patrzyła na cały przebieg gry. Najwidoczniej, już kilka osób dostało tłuczkiem. Z resztą, Jessica też. Nagle, dostała kafla od Naomi. Rozejrzała się i zwinnie podała piłkę do Bell. Miała nadzieję, że ona wybawi Ravenclav. Nie licząc tego, że Jess może tam raz trafiła do pętli.
No niee, a taką wielką miała nadzieję, że tamta obrona to byla jednak pojedyncza i Krukoni znowu będą prowadzić dziesięcioma punktami! Śledziła jak tak podaje do Luke, ale zaraz... ach, pięknie! Naomi przejęła i podała do Jess, ale Bell ciągle leciała w pobliżu, żeby w razie konieczności im pomóc. I nie myliła się, zaraz Jessica podała jej kafla. Ruda jednak nie zrobiła dużo, bo zaraz znowu była zmuszona rzucić piłkę, tym razem do Naomi, bo otoczyli ją ścigajacy gryfonów.
Po podaniu do Bell, aby ominąć ścigających Gryfonów, po prostu zanurkowała i pod nimi przeleciała. W między czasie Jess podała do Bell. O nie! Tym jazem Biedną Bellcię otoczyły te bestie! Na szczęście udało jej się przerzucić przez ten tłum piłkę do Naomi, i w ten sposób dziewczyna znów w łapkach trzymała kafla. Trzymała go mocno, aby żadna czerwona nikczemnica jej skarbu nie odebrała. Do jasnej cholery! Znowu?! Cóż za diabelskie nasienie śmiało odebrać piłkę Naomce? Ja się pytam: kto?! Tak, to znowu Elliott! Ta mała zasłużyła sobie już na porządną bójkę dziewczyn po meczu. Taaaak drapać, kopać i gryźć chłopaków umiała, to dlaczego tego nie użyć na Elliott?
- PRZEPRASZAM! - Krzyknęła do Wilka, kiedy już uporała się z tym głupim butem. Potem rozejrzała się dookoła, żeby obczaić co i jak na boisku. Nieee noo... AUD ODBIŁA! Oł yeah! I kto jest mistrzem, no kto? Dopsz, nieważne, że Luke stracił piłkę, nieważne, że o mało nie dostała tłuczkiem, nieważne, że świat zaczął się kręcić po tym, jak zrobiła parę fikołków w powietrzu. Ważne, że Krukoni nie prowadzili! Ale zaraz, zaraz... trzeba wziąć się w garść! Poleciała w stronę Bell, która miała kochanego kafla i zaraz jej go odebrała. Wszak nie będzie się patyczkować. Zaczęła kierować się w stronę pętli, ale coś jej nagle przeleciało przed nosem i szybko rzuciła piłkę do Kath. Ludzie, piłki i inne stworzenia, to nie autostrada, tu nie można tak przed nosem przemykać. Do tego jeszcze 150 na godzinę.
Kurza tfasz, o co chodzi?! Chwilowo kompletnie nie wiedziała co się dzieje. Trafiła w końcu czy nie?! Okej, komentatora trzeba posłuchać. Że co? Grimgee?! O nie! Chociaż.. Grimgee nie jest wcale takim złym przezwiskiem. No ale Melona i tak nic nie przebije. Obserwowała grę, aby po chwili pięknie przejąć kafla od Ell. Przy okazji uśmiechnęła się do przyjaciółki. A co, niech wie, że być może wraca do świata żywych. Oho, co to ma być? Ach, chcecie kafla? To go odbierzcie Elliott, ha! Zwinnie podała piłkę Gryfonce, czekając aż ta zrobi brawurową akcję.
No wiecie co? Żeby kafel nagle trafiał z powrotem do niej? A ona chciała się trochę pogapić na przystojniaków na trybunach, eh. Spokoju człowiekowi nie dadzą, no. Ale przynajmniej ujrzała na twarzy Kath uśmiech! Ach, ma się ten talent do wskrzeszania zombiaków. Cichać, że nic nie zrobiła. To dzięki jej urokowi osobistemu, ot co. Złapała piłkę, owszem. Ale jej poprzednia posiadaczka wykrakała i piłkę jej odebrano. Przez kogo? Przez niecną Naomkę. Przepraszam, ale jestem na nie, droga Krukonko. Tak, to on się nie bawi.
Nie zrażona odebraniem sobie kafla popędziła za Ell. Tylko, że ta spryciula podała do Kath. A więc za nią! Ta z kolei znowu podała Ell, Ej, tak kołować Naomi nie wolno! Podleciała do nieco jakby zamyślonej Elliott i z łatwością odebrała jej piłkę. Śmiejąc się głośno popędziła ku pętlom. Ale zaraz, przed chwilą miała piłkę w ręce, a teraz pusto? Puste ręce Naomka, myśl. Miałaś, nie masz. Brawo! Ktoś ci ją zabrał! Nie mając czasu ekscytować się swoim geniuszem rozejrzała się, co za potworek zachachmęcił jej piłeczkę.