Na samym skraju błoni, tuż gdzie już zaczyna się las znajduje się przestronna polana. Została ona przeznaczona do prowadzenia na niej zajęć z Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami. Nauczyciele często z zaczynającego się tuż niedaleko lasu, przyprowadzali przeróżne zwierzęta. Na polanie znajdują się także poukładane pnie, na których uczniowie zwykli siadać w razie długiej, teoretycznej lekcji.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - ONMS
Idziesz na polanę, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Opiekę Nad Magicznymi Stworzeniami. Dobrze. To jedyny egzamin prowadzony na świeżym powietrzu. Stajesz więc na środku polany, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znana Ci Mist Pober oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Drakensberg. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z ONMS można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Jak należy postępować z hipogryfem? 2 – Scharakteryzuj jednorożca i wyjaśnij, czym skutkuje zabicie tego stworzenia. 3 – Czym sidhe różni się od elfa? Jaki dar można spotkać u sidhe? 4 – Wymień trzy gatunki trolli i opisz je. 5 – Podaj dwie inne nazwy nereidów i opisz ich wygląd. 6 – Czym jest iglica i jak się przed nią bronić?
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Dosiądź hipogryfa. 2 – Wybaw niuchacza z kryjówki. 3 – Znajdź i zamroź jaja popiełka. 4 – Nakarm salamandrę i zapewnij jej bezpieczne miejsce (ogień). 5 – Odróżnij szpiczaka od jeża i zdobądź jego igły. 6 – Zajmij się młodym psidwakiem i usuń mu ogon specjalnym zaklęciem.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - ONMS:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Autor
Wiadomość
Bonnie Webber
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
wylosowana litera:C jak Czy mnie dogonisz? liczba punktów w kuferku: 0 Zaangażowanie w lekcję: używam podręcznika ilość zdobytych punktów wiedzy: 2 (literka) + 0,5 (podręcznik) ilość zdobytych/utraconych punktów dla domu: +2 (obecność)
Widząc nauczyciela-albinosa nieco się zapeszyła, zwłaszcza, że ten ciągnął za sobą niewidzialne cosie. Przytuliła się ramieniem do ramienia Saxy i popatrzyła na nią niepewnie. - Skoro on ma problem, żeby je przyciągnąć to co my mamy powiedzieć? - zapytała cichuteńko, a jej uszy poczerwieniały choć tym razem z zakłopotania. Tacy umięśnieni Gunnar, Elijah czy Boyd nie będą mieć problemu z tebo, ale drobne dziewczyny już tak. Mimo wszystko słuchała uważnie co ma nauczyciel do powiedzenia i stresowała się zadaniem, choć trzeba przyznać zerkała z zaciekawieniem na migające niewidzialnością zwierzątka. Ścisnęła łokieć Saxy, gdy zostały po kolei wywołane i odebrała od wysokiego nauczyciela linę. Owinęła ją sobie wokół całej dłoni i nadgarstka i powtarzała sobie, że ma go przecież stanowczo, ale nie agresywnie odholować na bok. Pociągnęła i tebo niechętnie, bo niechętnie ale postąpił te dwa kroki w jej stronę. Po chwili znowu. W ten pokraczny sposób przypominający dziecięce tuptanie mogła zatrzymać się z nim przy ścianie zagrody. Kucnęła przy tebo i pogłaskała jego niewidzialną grzywę. Odwiązała sznur, aby go nie uwierał w szyję i używając wysłużonego podręcznika Potworzastej Księgi Potworów dowiedziała się w jaki sposób mniej więcej zatrzymać je w jednym miejscu. Ledwie zdążyła doczytać rozdział, a tebo odszedł kawałek dalej i zaczął grzebać kopytem w ziemi. Podniosła się i zawołała go do siebie, ale ten najwyraźniej nie chciał jej słuchać. Podeszła do niego, przykucnęła i z pomocą miarki znalezionej w kufrze nieopodal zaczęła mierzyć całe ciało guźca. Dosyć szybko odkryła, że wystarczy tylko zanurzyć nos w zeszycie, a zwierzę wykorzystywało okazję i się oddalało na parę metrów. Tak więc Bonnie co chwila chodziła za tebo po całej zagrodzie i starała się go szybko mierzyć i badać. Odskoczyła z piskiem, gdy obok niej przejechał na grzbiecie tebo jakiś krukon i niemalże przytuliła się do swojego podopiecznego, jakby miał ją ochronić przed trzęsieniem ziemi. Pogładziła futerko i notowała pomiary, a raz na jakiś czas zerkała do podręcznika i uważała, aby ten nie zechciał jej przypadkiem dziabnąć w stopę. Zmachała się przy swoim podopiecznym, ale jako tako udało się jej dokończyć notatki. Położyła rękę na głowie guźca i mogła rozejrzeć się jak idzie Saxie i Boydowi, bo głównie na nich teraz zwracała uwagę. Miała nadzieję, że nikomu nic się nie stanie wszak te zwierzaki uchodziły za bardzo niebezpieczne!
Freja Nielsen
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 169cm
C. szczególne : śnieżnobiałe włosy; pojedyncze rzemyki na nadgarstkach
wylosowana litera:G jak genialny człowiek liczba punktów w kuferku: 4 Zaangażowanie w lekcję: 0,5 za książkę ilość zdobytych punktów wiedzy: 3 + 0,5 – 3,5 ilość zdobytych/utraconych punktów dla domu: 2 (obecka na zajęciach)
Coraz więcej osób zaczęło zbierać się na polanie. Wśród zgromadzonych dojrzała i Aslana, któremu towarzyszyła jakaś urodziwa małolata. Frela nie mogła na ten widok powstrzymać się od krótkiego prychnięcia pod nosem – no tak, te młodsze są jeszcze w stanie uwierzyć w jego światły intelekt. Mimo tkwiącego jeszcze w głowie poirytowania w związku z sytuacją na wieży, nie mogła udać, że nie zauważyła jego powitania. Kiwnęła mu króciutko głową i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, bo nie wiedzieć czemu nagle zrobiło jej się jakoś tak chłodniej i mniej swojo. Do tego tańcząca wokół niego istotka (po cholerę ona mu tak nadskakuje?) zdecydowała uwiesić się na coltonowym ramieniu i donośnie obwieszczała światu swą obecność na zajęciach. No wielkie mi mecyje. Królowa Doda miała chyba więcej szacunku do ludzi wokół. A może ta kicająca osoba była przygłucha i z tego powodu nie potrafiła prowadzić rozmowy w tonacji dostosowanej do dyskusji między dwiema osobami? Frela zmrużyła nieco oczy, aby wyłapać rysy twarzy dziewczyny, które co rusz chowały się za kaskadą ciemnych włosów. No tak, Pedigree. Więcej grzechów z nią związanych nie pamiętała. Odwróciła wzrok od tej dwójki i nagle żywo zainteresowały ją dwie zagubione mróweczki, które urządziły sobie spacer na powierzchni jej buta. Wszystko było lepsze od tego cyrku. Od uśmiechniętego Aslana i zawieszonej na nim jak małpeczka w cyrku koleżanki. @Aslan Colton@Theresa Peregrine
Na szczęście nie musiała zbyt długo tkwić w dziwnym zawieszeniu między tym, co robiła, a co faktycznie chciała zrobić, bo nagle jak spod ziemi przed jej oczami pojawił się profesor Swann. Ochoczo ustawiła się w półkolu (jak najdalej od lwa i jego suchych chrupek) i słuchała z uwagą z czym też przyjdzie im się dzisiaj zmierzyć. Wyciągnęła głowę, aby móc lepiej dostrzec, co też takiego się chowa w tle, ale widziała tylko tańczące w powietrzu grube liny, które odchodziły od dłoni profesora. Niedługo potem sama trzymała w łapkach węzeł z przydzielonym jej tebo. Był przeuroczy, w istocie dzikuskowaty i, jak powiedział profesor Swann, w cholerę silny. Zacisnęła nieco silniej palce na trzymanym przez siebie sznurze, aby nie uciekł jej w siną dal. – No choodź, Pumba, będzie fajnie – zachęciła zwierzaczka niepewnie, a ten obdarzył ją inteligentnym spojrzeniem i ruszył śmiało za nią, zupełnie jakby rozumiał co się do niego mówi. Zajęła z nowym kumplem miejsce nieco na uboczu, nie chcąc by ktoś przeszkadzał jej w zadaniu i stresował nowego pupila. Usiadła wygodnie na trawie, otworzyła Potworzastą Księgę Potworów i po przeczytaniu pierwszego akapitu zdecydowała się ostrożnie podsunąć rękę w stronę tebo, aby mógł zapoznać się z jej zapachem zanim zdecydowałaby się go mierzyć, poklepywać i zaglądać w uszy w celu sporządzenia szczegółowej notatki. Dziki pyszczek zareagował szczerą aprobatą na jej obecność, a przynajmniej tak wnioskowała po tym gdy ochoczo położył łepetynkę na jej kolanie. Początkowo ostrożnie mierzyła jego uszka, ogonek i długość ryjka. Tebo zdawał się rozumieć doskonale sens powierzonego im zadania i cierpliwie pozwalał przy sobie manewrować, nie decydując się na choćby jedno zniknięcie, które mogłoby zakłócić jej pracę. Zapisała barwę jego oczu i ich rozstaw, zmierzyła długość popielatego futerka, a nawet odcisnęła na pergaminie jego raciczki, aby móc opisać pozostawiany przez tebo trop (o ile nie decydowały się zniknąć). Wspomniała o barwie i kształcie kłów, które były długie i szablasto wygięte. Kiedy już opisała go z każdej możliwej strony uzupełniła notatki o wiadomości z książki – o jego żywieniu i występowaniu. Czuła, że wyczerpała temat na maksa, a że dzięki Pumbie uwinęła się szybko, pozwoliła sobie na chwilę zabaw i czułości w jego towarzystwie, smyrając go po głowie i grzbiecie. Robiło jej się słabo na myśl, że z takich sympatycznych zwierzątek robiło się skórzane ochraniacze. No dobra, może akurat jej się trafił taki milusiński guziec, bo ich charakterystyka jasno krzyczała, że są niebezpieczne. A może po prostu Freja miała rękę do zwierząt? Jakoś nie chciała myśleć, że to wyłącznie kwestia wychowania w niewoli.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
wylosowana litera:F jak fajna przypadłość liczba punktów w kuferku: 0 Zaangażowanie w lekcję: 0.5 (książka) + 0.5 (za czyszczeni stanowiska i doprowadzenie Tebo na miejsce) ilość zdobytych punktów wiedzy: 2 (kostka) + 0.5 + 0.5 =3 ilość zdobytych/utraconych punktów dla domu: +2(obecność)
Zdecydowanie zgadzał się z tym, co powiedział Lucas. Opieka nad magicznymi stworzeniami powinna polegać na faktycznym kontakcie z tymi istotami, a nie tylko oglądaniu ich obrazków w książkach. Zobaczył witającego się z nim z oddali Shawna i uśmiechnął się do niego na powitanie. Podobała mu się koszulka chłopaka. W tym samym czasie obok ślizgonów pojawiła się Kath. -Witaj. - Przywitał się z nią. Na jej słowa o centaurach uniósł lekko brew. -Nie wiem, czy to możliwe. Raczej nie widuję, żeby centaury opuszczały swój gąszcz. - Sceptycznie podszedł do informacji, jakie dziewczyna mu przekazała. -Nie wiem, jak Ty, ale spodziewałem się czegoś lepszego niż guziec. - Zwrócił się do kumpla, gdy zauważył profesora z przerośniętą świnią u boku. -Przynajmniej coś żywego. - Mruknął wyciągając z torby Potworzastą księgę Potworów, pióro i pergamin. Wysłuchał do końca instrukcji i gdy został mu przydzielony jego Tebo, podszedł do zwierzęcia w celu odprowadzenia go w wyznaczone miejsce. Jednak gdy tylko zbliżył się do Tebo, stworzenie dostało znikającej czkawki. -Zaczyna się zabawa. - Mruknął do siebie, próbując nie zgubić niewidzialnego zwierzęcia w drodze na stanowisko pracy. Gdy dotarł na wyznaczone miejsce, przywiązał zwierzę niewidzialną liną i zaczął przygotowywać swoje stanowisko pracy. W zagrodzie były wszystkie potrzebne mu narzędzia, więc chłopak od razu zabrał się do roboty. Otworzył podręcznik szukając informacji na temat poprawnego sposobu pomiarów Tebo i gdy już mniej więcej wiedział, co ma robić zgarnął miarkę by zacząć mierzyć zwierzę. Postanowił zacząć od uszu. W teorii wydawało się to dość proste, jednak przy stworzeniu, które co chwila znika powstawały lekkie problemy z pomiarami. -Mógłbyś chociaż współpracować. - Zwrócił się do stojącego przed nim zwierzęcia. Rozejrzał się, aby sprawdzić, jak radzi sobie @Lucas Sinclair i sam posłał mu spojrzenie pod tytułem "zobacz z czym mi przyszło pracować. Próbował z całą swoją cierpliwością podejść do zadania, jednak nie było to łatwe. Zapisywał każdy wykonany pomiar, jednak przez przypadłość Tebo, zajmowało mu to dwa razy więcej czasu niż pozostałym uczniom. Gdy miał spisane już wszystkie wymiary zwierzęcia, przyszła pora na ważenie. Jego stworzenie było dość potulne i bez problemu dało się poprowadzić na wagę. Max musiał jednak reagować szybko, aby odczytać ciężar stworzenia, gdyż waga zerowała się za każdym razem, gdy zwierzę znikało. W końcu jednak Tebo udało się pozostać w materialnym świecie na tyle długo, że Max mógł spisać jego wagę. Ponownie przywiązał swojego Tebo niewidzialnym sznurem i pogłaskał go czule po futrze, po czym oparł się o ogrodzenie ocierając ręką czoło. Nie było to łatwe zadanie. Miał nadzieję, że przed kolejnym etapem przypadłość zwierzaka już minie, bo nie wyobrażał sobie dalszej pracy w takich warunkach.
Ostatnio zmieniony przez Maximilian Felix Solberg dnia Pon Kwi 27 2020, 20:05, w całości zmieniany 2 razy
Nancy A. Williams
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
wylosowana litera:B liczba punktów w kuferku: 15 pkt Zaangażowanie w lekcję: 0,5 pkt za kuferek + 0,5 pkt za książkę + 0,5 zadokładne wyczyszczenie stanowiska pracy + odprowadzenie tebo do ogrodzenia, przywiązanie go niewidzialnym sznurem do wyznaczonego miejsca. ilość zdobytych punktów wiedzy: 4 + 1,5 = 5,5 ilość zdobytych/utraconych punktów dla domu: 2 za obecność + 5 za literkę + 6 za ocenę
Czekała na rozpoczęcie lekcji zastanawiając się jakie atrakcje mógł przygotować dla nich Swann, kiedy z zamyślenia wyrwał ją znajomy głos. Spojrzała na charakterystyczną czuprynę i uśmiechnęła się wesoło na widok przyjaciela. - Cześć! Jestem dumna! - Pochwaliła przygotowanie chłopaka unosząc kącik ust w uśmiechu. - Też mam swój. Ba! Mam nawet podręcznik! - Poklepała się po torbie, w której ukrywała wszystkie niezbędne do zajęć akcesoria. - Jak chcesz to Ci pożyczę. - Dodała jeszcze, szturchając go zaczepnie łokciem. Profesor pojawił się praktycznie znikąd, ucinając od razu wszelkie pogawędki. Posłusznie podeszła bliżej, by stanąć w wyznaczonym półkolu i obserwowała z zafascynowaniem latające sznurki. Najpierw myślała, że to testrale, ale szybko okazało się, że to zupełnie co innego. Tebo! Nigdy wcześniej nie miała do czynienia z magicznymi dzikami, a na ich widok westchnęła z zachwytem, co najmniej jakby zobaczyła jednorożca. Złapała za linkę i odeszła na bok ze swoim podopiecznym, by od razu zabrać się do pracy. Podeszła powoli do zwierzęcia, wyciągając do niego rękę, by mógł zapoznać się z jej zapachem. - Cześć mały! - Przywitała się cicho a, tebo spojrzał na nią z zaciekawieniem i dał się nawet pogłaskać. Wyglądało na to, że Nancy spokojnie mogła zabrać się do roboty. Zaczęła od zaprowadzenia zwierzęcia na wagę. Nie miała z tym większych problemów, bo tebo posłusznie za nią potuptał w wyznaczone miejsce. Zapisała w zeszycie wagę i zabrała się za mierzenie. Ogon, kły, wysokość w kłębie, wszystkie informacje zaraz zostawały skrzętnie przenoszone na kartki. Głaszcząc zwierzę po brzuchu, podczas sprawdzania jego obwodu, coś przyciągnęło uwagę Puchonki. Miała wrażenie, że wyczuła pod futrem jakiś ruch. A może po prostu zaburczało mu w brzuchu? Nachylając się, by lepiej zbadać to zjawisko odkryła, że jej tebo jest samicą! Kolejne macanki utwierdziły ją w przekonaniu, że ewidentnie coś się wewnątrz niej rusza. Sięgnęła po Potworzstą Księgę Potworów, by upewnić się, że dobrze kombinuje, odnalazła odpowiedni rozdział i kiwnęła głową z zadowoleniem. - Panie profesorze, wydaje mi się, że mój tebo jest w ciąży! - Zgłosiła swoje odkrycie, wciąż macając zwierzaka po brzuchu. W tym momencie otrzymała solidnego kopniaka w dłoń. Uśmiechnęła się promiennie i pogłaskała zwierze z czułością. - Będziesz mamusią! - Poinformowała samiczkę, tak jakby ta jeszcze nie wiedziała, czy coś. Kiedy zmierzyła i zanotowała wszystko co tylko się dało, odprowadziła zwierzę do zagrody, by przywiązać je w odpowiednim miejscu. Pogłaskała je jeszcze na pożegnanie, z nuta smutku, że nie dowie się zapewne jak skończy się historia tej dzikiej rodzinki i wróciła na stanowisko pracy, by wszystko dokładnie po sobie posprzątać. Odniosła na miejsce miarki i wszystkie inne sprzęty, spakowała wszystkie swoje szpargały i rozejrzała się, by sprawdzić jak radzi sobie @Seth I. C. Kennedy.
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
wylosowana litera:D jak Dużo nudy liczba punktów w kuferku: 10 Zaangażowanie w lekcję: książka, odpowadzenie i posprzątanie ilość zdobytych punktów wiedzy: 3 + 0,5 (kuferek) + 0,5 (książka) + 0,5 (odprowadzenie i posprzątanie) = 4,5 ilość zdobytych/utraconych punktów dla domu: 2 + 2 (ocena)
Odwróciła się jak na zawołanie, słysząc głos profesora dochodzący gdzieś zza jej pleców. Najwyraźniej przytargał coś ze sobą, bo w pewnym momencie szarpnął ręką i dało się słyszeć odgłos jakichś zwierząt. Niedługo zresztą musieli czekać na zobaczenie, jakich. Czyli przygotował dla nich tebo. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że jeśli trafi jej się bardziej energiczny osobnik, najprawdopodobniej polegnie na polu walki. Sama była drobna i chociaż posiadała przy tym siłę, to w porównaniu do stworzenia marnie oceniała swoje szanse. Niewidzialne i nieprzewidywalne. To brzmiało niesamowicie obiecująco, nie ma co. Z milionem wątpliwości kłębiących się w głowie podeszła do profesora po linę. Według jego instrukcji postarała się odprowadzić je na bok stanowczo, nie posuwając się przy tym do agresywności. Zresztą i tak by nie postąpiła w ten sposób, bo takie traktowanie żywych istot było dla niej niedopuszczalne. Do pewnych sytuacji, w których niestety nie było innego wyboru, bo i takie się zdarzały. Wtedy jednak wciąż czuła się z tym źle. Miała obawy przed zrobieniem pierwszego kroku ku rozpoczęciu badań. Nie wiedziała, jak zareaguje jej podopieczny, ani nawet od czego powinna zacząć. Czy ojciec kiedyś o tym nie wspominał? Albo któryś z jego znajomych, kiedy męczyła ich o przelanie części ich wiedzy na nią? Bardzo możliwe, że tak. Co to jednak znaczyło, skoro teraz nie mogła sobie tego przypomnieć? Zaczęła mówić do tebo uspokajające słowa, które chyba miały też dodać otuchy jej samej. Zaryzykowała otwarcie Potworzastej Księgi Potworów, żeby niczego nie schrzanić i tym samym nie narobić sobie problemów. Konsekwencje nieprzemyślanych czynów mogły być bardzo poważne, a już w zupełności wystarczał jej odczuwalny w tamtej chwili przechodzący przez plecy dreszcz. Trzymała podręcznik w jednej ręce, drugą go kartkując i równocześnie trzymając w niej linę. Jakikolwiek gwałtowny ruch mógł spowodować katastrofę. Dotarła do interesujących ją informacji i szybko, ale dokładnie przebiegła po nich wzrokiem. Na pierwszy ogień podjęła się zmierzenia długości ciała. Odłożyła książkę na bok, mając nadzieję, że pod koniec lekcji będzie jeszcze zdatna do użytku. Poszła po wszystkie potrzebne przyrządy i rozpoczęła zadanie od chwycenia za miarkę. Poczuła się pewniej, kiedy stworzenie nie szarpało się, a stało spokojnie i zdawało się nawet nie brać zbytnio pod uwagę ruchów Puchonki. Lepiej dla niej. Następnie zmierzyła rozmiar w kłębie, długość ogona i uszu, wszystko robiąc po dwa razy, żeby uniknąć pomyłki. Zapisywała dane na bieżąco, aż została jej ostatnia, najgorsza rzecz. Kły. O ile wcześniej nie było żadnych problemów, tak teraz ponownie wróciły obawy przed możliwymi obrażeniami. Starała się nie okazać strachu przed tebo, dlatego pewnie przed nim stanęła, choć w środku drżała jak osika. Zbliżyła ręce do jego głowy. Zero reakcji. Jeszcze bardziej zmniejszyła odległość. To samo. Uznała to za dobry znak, i przystawiła miarkę do jednego kła, po czym zmierzyła również drugi. Liczby wylądowały w zeszycie. - Jaki grzeczny jesteś! - powiedziała zadowolona, głaskając stworzenie po łbie. Musiał to usłyszeć przechodzący akurat obok profesor, bo oznajmił, że trafił jej się jeden ze starych egzemplarzy. A niech będzie nawet najstarszy. Przynajmniej uniknęła niespodzianek, jakie sprawiłby jej młodszy, bardziej ruchliwy osobnik. Poklepała podopiecznego po grzbiecie. - To co, idziemy się zważyć? Jeszcze tylko to nam zostało. - zrobiła kilka kroków do wagi, na którą tebo posłusznie wszedł. A ona zyskała kompletne notatki. Pozostawało tylko doprowadzić stanowisko pracy do porządku, więc odprowadziła zwierzę do ogrodzenia, zarzuciła linę na palik i upewniła się, że tebo się nie uwolni. Uśmiechnęła się do niego na odchodne i zaczęła odnosić wszystkie miarki i wagę na ich poprzednie miejsce. Wyglądało na to, że skończyła i wyszła bez szwanku.
Theresa Peregrine
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 164 cm
C. szczególne : konwaliowe perfumy | bardzo donośny, niski głos | lekki szkocki akcent, który intensywnieje wraz z emocjami | broszka w kształcie muszli ślimaka przypięta zazwyczaj do szkolnej torby
wylosowana litera:Bardzo ciekawe odkrycie liczba punktów w kuferku: 0 Zaangażowanie w lekcję: użycie podręcznika, porządek w miejscu pracy ilość zdobytych punktów wiedzy: 4 + 0,5 (podręcznik) + 0,5 (porządek) ilość zdobytych/utraconych punktów dla domu: 5 + 2 (obecność)
Machnęła ręką na Aslana, wydymając z niezadowoleniem usta. Już szykowała dla niego jakąś pyskówkę, ale przyszedł nauczyciel, więc ugryzła się w ostatniej chwili w język. Może faktycznie jej świetny pomysł nie był najlepszy? Przez chwilę taka myśl przeszła jej przez głowę, ale trwało to jakiś ułamek sekundy. Później jej wzrok powędrował do dłoni nauczyciela, a stamtąd, po linach, do rozbrykanych dzików plączących mu się pod nogami. Zwierzęta nie mają twarzy... chyba? Na pewno nie mogła odczytać jej wyrazy, ale z jakiegoś powodu miała wrażenie, że jedno ze zwierząt jakby się do niej uśmiecha i nie mogła się powstrzymać, żeby nie wyszczerzyć się w odpowiedzi. Co prawda liczyła bardziej na akromantulę albo choćby sklątkę tylnowybuchową, coś co zaspokoiłoby jej głód chaosu, ale mimo to nie czuła się zawiedziona. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Skrzywiła się trochę na wieść o tym, że jedyne ich zadanie na dzisiaj polegało na sporządzeniu pomiarów. Osobiście wolałaby nauczyć swoje tebo skakać przez obręcz i aportować – kiedy tylko dostała smycz do ręki, miała ochotę po prostu stamtąd spierdolić, zabierając tebo ze sobą. Mogłaby założyć wędrowny cyrk dzikich zwierząt, douczyłaby się czego trzeba, reszta byłaby pestką. Wspólna przyszłość jej i tebo mignęła jej przed oczami, kiedy rzuciła na nie okiem; to chyba był nawet ten sam osobnik – a nawet osobniczka – która wcześniej uśmiechała się do niej tajemniczym sposobem! – Jak się masz, mordko? – zapytała zwierzę. Z kanciapy wydobyła potrzebne narzędzia, z torby Potworzastą Księgę Potworów, którą otworzyła na odpowiedniej stronie. Zostawiła podręcznik otwarty na trawie, w czasie gdy ostrożnie mierzyła zwierzę. Chyba jej zaufało – co było dziwne, bo zwierzęta rzadko tak szybko obdarzały ją zaufaniem – bo cierpliwie dawało jej zbierać pomiary, bez nadmiernego wiercenia i przeszkadzania. W pewnym momencie coś poruszyło się pod jej ręką. Zmarszczyła brwi. – Jesteś głodny? – zapytała zdezorientowana, delikatnie przykładając dłoń do brzucha zwierzęcia. Coś znowu się poruszyło, a Tessa zbladła i natychmiast zabrała rękę. To na pewno nie był po prostu żołądek, chyba że tebo połknęło żywe zwierzę, które jeszcze ruszało się w jego wnętrzności. Dopiero po szybkim przeleceniu wzrokiem podręcznika, Theresę olśniło. – Jesteś samicą! I jesteś w ciąży! – wykrzyknęła do swojego tebo, oznajmiając mu te radosne wieści. – Panie profesorze, moje tebo będzie rodzić! – wykrzyknęła rozemocjonowana, jakby to miało się wydarzyć tu i teraz, a ona miała odegrać rolę położnej. Była wyraźnie zawiedziona, kiedy nauczyciel poinformował ją, że do rozwiązania jeszcze trochę zostało, ale od tego momentu z jeszcze większym entuzjazmem podchodziła do badania Lei – tak, zdążyła w międzyczasie nadać jej imię. Kiedy skończyła, pozbierała swoje rzeczy, schowała je do torby, a potem wstała i ciągnąć Leię za sznurek, odprowadziła ją do zagrody. Z niechęcią się z nią rozstawała – co za plot twist. Kto by był w stanie przewidzieć, że Tereska aż tak się zaangażuje w życie tebo? Nie ona, to na pewno. Mocno przywiązała linę, żeby Leia się nie zerwała, po czym odłożyła do kanciapy wszystko, co wcześniej stamtąd zebrała. Wracając, jeszcze raz podeszła do swojej nowej ciężarnej przyjaciółki, żeby szeptem zapewnić ją, że powita na świecie jej dzieci, chociaż do momentu porodu pewnie zdąży zapomnieć o tej obietnicy.
Saxa O. Sætre
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 163
C. szczególne : Burza długich, gęstych włosów, opadających wokół jej postaci w naturalnych rudych falach; blada cera i mnóstwo jasnych piegów na twarzy i rękach; kolczyk w pępku i septum w nosie
wylosowana litera:D jak dużo nudy liczba punktów w kuferku: 0 Zaangażowanie w lekcję: korzystanie z książki, porządek ilość zdobytych punktów wiedzy: 3 pkt wiedzy +0,5 ksiązka + 0,5 porządek = 4 pkt. ilość zdobytych/utraconych punktów dla domu: 2 pkt (obecność)
Coraz więcej osób napływało na polane, a Saxa czuła się coraz bardziej niepewnie. Klasa wydawała się jakaś bardziej... neutralna. Tutaj czuła się, jakby przyszła na prywatne spotkanie i nikogo nie znała, a powinna do kogokolwiek zagadać. Próbowała się skupić na książce, którą trzymała w ręku, ale jakoś nie mogła. Zatrzasnęła podręcznik i wścisnęła go pod pachę. Nie będzie go chować, prawdopodobnie i tak będzie jej potrzebny niedługo. Uniosła głowę, aby rozejrzeć się czy nauczyciel może już przyszedł i natrafiła na postać @Bonnie Webber tuż obok. Ulgę na jej twarzy można było z łatwością zauważyć. - Hej, cieszę się, że cię widzę! - powiedziała szczerze lekko ściszonym głosem i uśmiechnęła się łagodnie. Teraz mogła się nieco rozluźnić. Ma towarzystwo! - Tak, właśnie sporo - rozjerzała się jeszcze raz z lekkim przestrachem. Trudno być Saxą, kiedy z jednej strony nie lubisz tłumów i niepewnie czujesz się wśród obcych ludzi, a z drugiej chciałabyś być towarzyska i mieć dużo znajomych. Ach. - Widziałam, wygląda na albinosa - ściszyła jeszcze głos, nachylając się do Bonnie. - Ale chyba wiąże się z tym jakaś historia, coś słyszałam - wzruszyła lekko ramionami. Za chwilę też przyszedł nauczyciel i Saxa wyprostowała się, słuchając go uważnie. Stres ją zalał, kiedy profesor wspomniał, że będzie wyczytywał wszystkich po nazwisku. Merliniemerliniemerlinie, wszyscy będą ją widzieli! Na pewno się potknie albo coś... Chciała o tym powiedzieć Bonnie, ale trochę bała się tego mężczyzny i nie chciała, żeby zwrócił jej uwagę na forum klasy. Poczuła jak Bonnie przytula się do jej ramienia. Saxa uniosła dłoń i ścisnęła Puchonkę za ramię w geście zrozumienia i solidarności. W końcu nadeszła jej kolej i, oczywiście, potknęła się o wystający korzeń. Oblała się rumieńcem i drżącą ręką odebrała swoją linę z tebo na jej końcu. Lubiła ONMS, ale mimo wszystko trochę była niepewna w stosunku do tych zwierząt o ogromnej sile. Bonnie też odebrała swoje zwierzę i Saxa podeszła w pobliże jej stanowiska, aby znów poczuć się nieco pewniej. Dostała też pergamin z zadaniem. Uśmiechnęła się drżąco do swojego zwierzaka, który co i raz znikał. - Hej, będziesz ze mną współpracować? Bardzo cię proszę - nachyliła się do tebo i szepnęła tak cicho, aby nikt obok tego nie słyszał. Jeszcze by ją ktoś wyśmiał za mówienie do zwierząt. Okazało się, że jej zwierzę było bardzo grzeczne. Patrząc na inne, ktoś mógłby powiedzieć, że nudne. Saxie w zupełności takie wystarczało. Napierw otworzyła Księgę Potworów, aby przeczytać wszystko, co mogło jej się przydać do badania tebo. Potem zabrała się za każdą czynnośc po kolei z listy. Jej tebo dał się zmierzyć, zważyć itd. Stał spokojnie, kiedy wykonywała wszystkie niezbędne czynności, co i raz dłubiąc kopytkiem w ziemi. Raz przechodził nawet profesor Swann, informując ją, że to najstarszy egzemplarz. Saxa uśmiechnęła się, a na policzki wstąpiły lekkie rumieńce, po tym jak profesor odezwał się do niej. Kiedy wykonała już wszystko posprzątała po sobie wszystkie przybory, wyczyściła stanwisko pracy i odprowadziła tebo do ogrodzenia, gdzie przywiązała go do niego niewidzialnym sznurem do wyznaczonego miejsca. Odwróciła się do Bonnie, stojącej niedaleko. - Jak ci poszło? - zagaiła koleżankę.
To nie tak, że specjalnie się spóźniłam. Co prawda, czasem miewałam problem z dotarciem na zajęcia, na których zupełnie mi nie zależało, ale ONMS nie był jednym z tych przedmiotów. Nie moja wina, że zrobiło się cieplej, piękniej i zieleniej, więc i ja odżywałam, czasem zapatrując za bardzo na intensywnie zielone liście roślin czy piękne drzewa, które niesione wiatrem, wydawały się szeptać moje imię. Cichutko przedzieram się pomiędzy zaroślami, by niezauważoną zjawić się jako jedna z ostatnich. Mam to szczęście, że akurat zdążam na najważniejszą cześć przemowy profesora, kiedy to zaczyna tłumaczyć w jakim celu zjawiliśmy się w tym miejscu. Posyłam mu smutne spojrzenie i serce mnie boli, gdy patrzę na zniewolone istoty, teraz wystraszone, ale i zdenerwowane nową sytuacją oraz niemałym tłumem czarodziejów przyglądając im się z zaciekawieniem. Wzdycham głośno, bo tak naprawdę nic nie mogę na to poradzić, jestem tylko jedną z studentek, kolejnym z trybików wielkiej maszyny nazywanej przez bardziej ją lubiących, Hogwartem. Spokojnie, podchodzę, gdy wyczytuje me nazwisko i odbieram od niego smycz. Moje serce przyśpiesza i uśmiecham się lekko w stronę zaciekawionego zwierzęcia. Za bardzo nie wiem, jak zabrać się za swoje zadanie, jednak naturalny instynkt i spokojne spojrzenie tebo, podpowiada mi, że mogę zanurzyć dłoń w szczecinie porastającą jego pysk. W końcu w najgorszym przypadku mnie ugryzie i stracę palce. Nie mija sekunda, a normalnie niebezpieczne zwierze ociera się o me łydki, a ja kolejny raz głaszczę go po pysku, przy okazji dopieszczając swe notatki, jak tylko mogę; rozpisuje się na temat cielska, oczu, rogów, włosów, skóry, ogonka i kopytek. Co jakiś czas zerkam w podręcznik, by upewnić się, że w ani jednej kwestii się nie mylę, zaznajamiając się na wszelkie możliwe sposoby z pokornym zwierzęciem. Po wszystkim odprowadzam go na miejsce i przywiązuje do ogrodzenia niewidzialnym sznurem i gdy stoję niedaleko wyraźnie widzę, że rwie się w moją stronę, patrząc na moje dłonie wręcz tęsknie, jakby pragnął więcej pieszczot.
wylosowana litera:g jak genialny człowiek liczba punktów w kuferku: 0 Zaangażowanie w lekcję: podręcznik +0,5 i zaprowadzenie i przywiązanie +0,5 ilość zdobytych punktów wiedzy: 4 ilość zdobytych/utraconych punktów dla domu: -3 za spóźnienie i +2 za obecność czyli -1
Gabrielle Levasseur
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
wylosowana litera: C jak Czy mnie dogonisz? liczba punktów w kuferku: 18 pkt Zaangażowanie w lekcję: książka, wiedza teoretyczna, porządki ilość zdobytych punktów wiedzy: 2 pkt + 0,5 pkt za podręcznik + 1 pkt za ONMS + 0.5 pkt porządki ilość zdobytych/utraconych punktów dla domu:
Nim zdążyła nawiązać jakąkolwiek rozmowę z Shawnem na polanie pojawił się nauczyciel, od razu przechodzą do tematu lekcji. Gabrielle subtelnie zmarszczyła brew, kiedy oznajmił im, że dziś pracować będąc z tebo. Pierwszym co cisnęło się dziewczynie na usta było pytanie "czy to bezpieczne?", gdyż guziec w klasyfikacji Ministerstwa Magii był na tym samym miejscu co Centaur czy Troll - to budziło wątpliwości, jednak ostatecznie nie zabrała głosu. Mimo wszystko kiedy wyczytane zostało jej nazwisko, z niepewnością wzięła od profesora linę, na którą przyczepiony był zwierzak. Otrzymawszy również kartkę pergaminu z zadaniami do wykonania, z torby przewieszonej przez ramię wyjechał notes oraz Potworzastych Ksiąg Potworów, którą zabrała wychodząc z założenia, że będzie przydatna. Uniosła do góry głowę, jednak jej tebo wykorzystując chwilową nieuwagę Gabrielle oddalił się na odległość dwóch kroków. Westchnęła, biorąc głębszy wdech, po czym podeszła do niego ponownie, przykucając, jednak kiedy to zrobiła ten zaczął się kręcić i ryć kłami w ziemi, by ostatecznie znowu mieć ją w głębokim poważaniu i kiedy chciała zmierzyć go miarką ponownie sobie odszedł. Gabrielle zacisnęła dłonie mocniej na książce, po czym otwory ją szukając odpowiedniego działu, gdzie znalazła przydatną informację. Po raz kolejny dogoniła tebo, tym razem w dłoniach dzierżąc smakołyk, który położyła przed jego ryjkiem, dzięki temu udało się go jej zmierzyć. Później zabawa w berka rozpoczęła się na dobre, gdyż zwierzę po raz kolejny nie nabrało się na tą samą sztuczkę. Tak więc blondwłosa czarownica biegała po całej zagrodzie, przez co stworzone przezeń notatki nie były bardzo dokładne, jednak udało się zachować ich ogólny zarys. - Jesteś niesfornym tebo - powiedziała do zwierzaka, przy okazji niby grożąc mu palcem wskazującym - Ale i tak zasługujesz na nagrodę - dodała z uśmiechem, kiedy dogoniła go po raz kolejny, próbując zaprowadzić do ogrodzenia, co wcale nie było takie łatwe; wyglądało to mniej więcej tak, że Gabrielle siłowała się z niewidzialnym zwierzkamjem, kilka razy nawet upadając, prawdopodobnie miała ranę na dłoni jednak starała się tym nie przejmować. Kiedy w mocny udało jej się zaprowadzić guźca do ogrodzenia, posprzątała swoje miejsce pracy i podeszła do @Shawn A. McKellen II - I jak Ci poszło? - zapytała otrzepując czarną szatę z piachu.
Maximilian Brewer
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
wylosowana litera:C liczba punktów w kuferku: szalone 3 Zaangażowanie w lekcję: podręcznik ilość zdobytych punktów wiedzy: 2 + 0,5 ilość zdobytych/utraconych punktów dla domu: +2 za obecność na lekcji
Max objął lekko Alise, kiedy tylko do nich podeszła i uśmiechnął się do niej ciepło, przy okazji rzucił jakiś niesamowicie błyskotliwy komentarz do Bruna, na temat tego, że jest teraz niesamowitym orłem i pilnym studentem, i chuj wie co jeszcze, że na pewno wygra ze wszystkimi, a potem na scenę wpierdolił się profesor z dzikami i Max aż rozdziawił gębę. Serio, kurwa? Potem było już tylko zabawniej, kiedy okazało się, że każde z nich musi zająć się zwierzęciem samo, Brewer rzucił smutne spojrzenie swoim kumplom i ruszył, po wywołaniu, po tebo. Miał ze sobą podręcznik, chciał uwiązać świnię do płotu i jakoś ją ogarnąć, ale jakoś trafił mu się egzemplarz nieposłuszny. Ciągał go chuj wie dokąd i po co właściwie, a on nie do końca wiedział, co ma robić, w końcu na magicznych stworzeniach znał się jak na warzywach - wcale. - No do chuja, stój że w miejscu - mruknął, kiedy tebo pociągnął go znowu w inną stronę, a on ponownie musiał złożyć trzymaną książkę, by posłusznie pójść za nim i sprawdzić, za czym dokładnie to zwierzę, kurwa, węszy. Czy co ono, do chuja pana robiło. Ryło w ziemi, czyli może szukało jakiś smakołyków? Zanotował sobie, że to jedno z jego typowych zachowań, chociaż oczywiście nie mógł być tego pewnym, ale inaczej pewnie by tego to gówno nie robiło, co nie? Max odetchnął głęboko, kiedy kapryśne zwierzę zatrzymało się na moment nieco dłużej w miejscu, spróbował je przywiązać, ale wtedy ruszyło znowu dalej i chuj z tego wyszedł, wcisnął prędko podręcznik pod pachę i pogalopował za wielkim dzikiem, którego nie był w stanie utrzymać w miejscu. Pchał się z nim tak daleko, jak się dało, ale skoro miał ze sobą miarkę, którą zdążył zabrać, przy następnej okazji przykucnął i zmierzył jego wysokość w kłębie, którą prędko zanotował, bo już zaraz musiał biec dalej, przy okazji kartkując podręcznik, starając się oszacować, czy tebo, którym próbuje się zajmować, jest dorosły, czy nie, czy może jest po prostu za mały, czy chuj wie, co z nim właściwie było nie tak. Za każdym razem, kiedy się zatrzymywali, starał się jakoś zmierzyć tego tebo, robił, co się dało, żeby wyjść zwycięsko z tego pojedynku, bo inaczej pewnie już by zaczął rzucać kurwami na prawo i lewo, rozglądał się za znajomymi i szukał chyba u nich pomocy, ale w chuj ciężko było to osiągnąć, nosząc podręcznik i mierząc się z przerośniętym prosiakiem, który ani razu nie zbliżył się do ogrodzenia i rył w ziemi. Spróbował zawlec go na wagę, ale to było jak walka z wiatrakami i chyba udało mu się jedynie przypadkiem, ale i tak nie był pewien ciężaru, jaki odnotował, bo zwierzę ruszało się jak wściekłe, jakby, kurwa, miało jakieś pierdolone owsiki, czy chuj raczy wiedzieć, co jeszcze! - Hej, dziecino, patrz jakie rodeo! - rzucił rozbawiony, kiedy w tym pędzie minął akurat @Alise L. Argent i pomachał do niej, starając się robić dobrą minę do złej gry, ale był naprawdę w chuj zmęczony tym zapierdalaniem za tebo to w tę, to w tamtą stronę. Nie wiedział zupełnie, jak ma sobie z nim poradzić, a nie był w stanie doczytać tego z książki, bo ledwie co był w stanie coś w niej dostrzec.
wylosowana litera:H liczba punktów w kuferku: 4 Zaangażowanie w lekcję: podręcznik i przygotowanie miejsca do pracy ilość zdobytych punktów wiedzy: 2 + 0,5 + 0, 5 = 3 ilość zdobytych/utraconych punktów dla domu: 2 za obecność na lekcji
Victoria uśmiechnęła się lekko, kiedy tylko otrzymała gratulacje i miała już coś odpowiedzieć, kiedy nagle pojawił się profesor razem ze stadem stworzeń, których nie była w stanie na początku rozpoznać. Tebo? Nie bardzo wiedziała, co to jest i co powinni z tym zrobić, ale przypominało dzika, a to jakoś ją tak przerażało. Było jeszcze gorzej, kiedy okazało się nagle, że każdy z nich będzie musiał samemu zajmować się tym stworzeniem! Kiedy profesor wywoływał ich po kolei, by przekazać pod ich opiekę stworzenia, Victoria prędko sięgnęła po podręcznik i zaczęła gorączkowo czytać wszystkie informacje, by wiedzieć, jak podejść do tebo. Odetchnęła głęboko, kiedy przyszła jej kolei i podeszła dzielnie po swoje stworzenie. Bała się, że to będzie jakieś narwane, co było chyba związane z jej niepoprawnym lękiem wywołanym przez giwala. Okazało się jednak, że tebo był łagodny, wręcz nudny. Spokojnie dało się go podprowadzić do ogrodzenia, gdzie Krukonka starannie go przywiązała i wzięła się za doprowadzenie do porządku swojego stanowiska pracy, po czym zorientowała się, że przydzielone jej stworzenie po prostu śpi. Pozycję miało tragiczną, jeśli chodzi o jakiekolwiek badania i pomiary, ale Victoria postanowiła się nie zniechęcać i próbowała je zmierzyć najlepiej jak umiała. Wszystko notowała, porównywała to z podręcznikiem, a potem wzdychała cicho, bo to okazywało się być gorsze, niż walka z wiatrakami. Przymknęła na moment oczy, zastanawiając się, czy sama również nie powinna przypadkiem uciąć sobie jakiejś drzemki!
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
wylosowana litera:H jak Hahaha nope. liczba punktów w kuferku: całe 4 Zaangażowanie w lekcję: dobre chęci ilość zdobytych punktów wiedzy: 2 + 1 (książka i czyszczenie stanowiska)= 3 ilość zdobytych/utraconych punktów dla domu: 2 za obecność
Słysząc głos @William S. Fitzgerald odwróciła się w jego kierunku. Wiedziała, że nie jest on najświętszy, ale i tak salwa przekleństw, która zaczęła opuszczać jego usta brzmiała niezwykle podejrzanie. Dopiero po wzmiance od Shercliffe'ie i pisankach połączyła wszystkie fakty i doszła do wniosku, że faktycznie chyba niektórzy mieli wyjątkowego pecha w Hogwarcie. - Raczej wszystkie próby złapania pisanek przebiegły bezboleśnie - odpowiedziała, zastanawiając się jeszcze przez jakiś czas nad tym czy miała jakieś nieprzyjemności z tego tytułu. Widać akurat w tej kwestii mogła się poszczycić jakimś tam szczęściem. - Rzucić na ciebie Finite? Na Shercliffe'a zadziałało. Nic nie stało na przeszkodzie, by z rudzielcem spróbowała tego samego. Jeśli oczywiście tylko miał na to ochotę i ufał jej wystarczająco. W końcu nie każdy życzył sobie być celem rzucanych przez kogoś zaklęć. Nie spodziewała się trochę tego, że każdy z nich dostanie swojego pupila, gdy tylko Swann wyłonił się z lasu z bandą... sznurów? Dopiero po chwili tebo pozwoliły na siebie spojrzeć. Krukonka przyjrzała się im i stwierdziła, że nie wyglądały na zbyt groźne. Chociaż pewnie jak z większością magicznych stworzeń było tak, że sam wygląd mógł zwieść. Kiedy tylko Ajax wywołał ją po nazwisku podeszła do niego i przyjęła sznur, który obwiązała sobie wokół nadgarstka, a następnie podprowadziła tebo do stanowiska, do którego uwiązała zwierzę i zabrała się za porządki. Musiała mieć wszystko idealnie przygotowane. Dlatego też nim zabrała się do wykonywania pomiarów wpierw poukładała wszystkie potrzebne jej przyrządy w sensowny sposób. Następnie rzuciła na nie Chłoszczyść, bo zabrudziły się nieco przez to, że nie były używane od dawna. Porządki i doprowadzanie stanowiska do ogólnego stanu czystości oraz używalności zajęły jej nieco czasu. W końcu wyciągnęła również podręcznik do ONMS dotychczas leżący w torbie i odszukała w nim odpowiedni fragment, który poświęcony był tebo, by móc z niego korzystać do sprawdzania potrzebnych informacji. Niestety w tym czasie jej wierny towarzysz zasnął w pozycji, że przeprowadzenie pewnych pomiarów było niezwykle trudne i upierdliwe. Strauss wyciągnęła swoją różdżkę i tyknęła nią tebo chcąc obudzić zwierza, ale ten kompletnie na to nie reagował i spał smacznie dalej... No cóż. Mogła zrobić jedynie te pomiary, które mogła wykonać w jego obecnej pozycji. Wyniki zapisywała na fragmencie pergaminu obok dodając w nawiasie średnie wartości, by sprawdzić czy wszystkie parametry były w normie.
Ostatnio zmieniony przez Violetta Strauss dnia Wto Kwi 28 2020, 19:28, w całości zmieniany 1 raz
Bruno O. Tarly
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
wylosowana litera:D jak dupa dużo nudy liczba punktów w kuferku: 28pkt (+1)* Zaangażowanie w lekcję: +0,5pkt (posprzątał i odprowadził koleszkę) ilość zdobytych punktów wiedzy: 3pkt +0,5pkt +1,5pkt = 5pkt (Z) ilość zdobytych/utraconych punktów dla domu: +2 za obecność
Miło zaskoczył się, gdy podeszła do nich jasnowłosa Krukonka. Przywitał się z @Alise L. Argent szerokim uśmiechem i zagadał, jak to miał w zwyczaju, pytając o to, jak leci i czy wszystko spoczko. Z @Maximilian Brewer zdążył się jeszcze trochę ponaśmiewać, że jeśli to on będzie najwybitniejszym uczniem Hogwartu, to ta szkoła osiągnie już kompletne dno. Tę sielankową atmosferę zmąciło nagłe pojawienie się nauczyciela. Bruno z zaciekawieniem przyglądał się temu, co profesor trzymał w dłoniach, a potem wzrokiem przejechał wzdłuż lin. Nic nie widział. Do czasu... Znał tebo z podręczników, ale nigdy wcześniej nie zagłębiał się bardziej w behawior tego gatunku. Ot, taki srebrny dzik-niedzik. Na swój sposób fascynujący i niepozorny. Może niedoceniany? Białowłosy czarodziej zaczął tłumaczyć im ich zadanie, przekazywał ogrom wiedzy w bardzo krótkim czasie, więc chłopak musiał mocno skupić się, by wszystko zapamiętać. Z tebo nie było żartów. Skoro mieli pracować w pojedynkę z prawdziwym magicznym zwierzęciem, to musieli stosować się do wszelkich wytycznych. Nie było tu miejsca na wygłupy. Tarly wziął za sznur swojego osobnika i pokierował go na bok. Strasznie się ekscytował, ale dusił emocje w sobie i starał się wykonywać tylko najpotrzebniejsze ruchy, pozbawione nawet najmniejszej nutki gwałtowności. Nie chciał wylądować w Skrzydle Szpitalnym. Okazało się, że przydatnym podczas lekcji rekwizytem byłby podręcznik, ale tego akurat Bruno ze sobą nie wziął. Musiał więc korzystać ze swojej wiedzy, która gdzieś utkwiła mu w głowie. Najpierw jednak postanowił się z jegomościem zapoznać. Trening medyczny to nie lada wyzwanie. Chłopak miał trochę obaw, a wszelkie podchody do zwierzęcia czynił z duszą na ramieniu. Okazało się jednak, że tebo był bardzo łagodny i oswojony, nie bał się dotyku, pozwalał Brunowi niemalże na wszystko. Z jednej strony mógł odetchnąć z ulgą, bo cały bilans poszedł sprawnie i w kilka chwil sprawdził pożądane parametry, ale z drugiej... Zwierzę miało go w całkowitym poważaniu. Dopiero potem wszystko stało się jasne - trafił mu się osobnik, który był w stadzie najdłużej i dobrze znał już takie zajęcia ze studentami. Po całym zadaniu, trochę by zadośćuczynić swoją pracę-improwizację, Gryfon postanowił posprzątać wokół swojego stanowiska pracy i oporządzić tebo. Ręcznie zgarnął wszystkie przedmioty, zwinął pergamin, a różdżką zamiótł kępki sierści i inne śmieci. A potem poklepał misiaczka po boku szyi i odprowadził go we wskazane przez nauczyciela miejsce. Trochę mocował się z magicznym sznurem, ale koniec końców udało mu się zawiązać bezpieczny supeł. Polubił swojego flegmatycznego towarzysza.
wylosowana litera:I liczba punktów w kuferku: 0 Zaangażowanie w lekcję: podręcznik, wyczyszczenie stanowiska ilość zdobytych punktów wiedzy: 2 za kostkę, 1 za zaangażowanie ilość zdobytych/utraconych punktów dla domu: 2 za przyjście, 5 za zabawę z tebo
Odmachał idącej w jego stronę Moe, całkiem zadowolony, że go zaczepiła, bo chociaż nie miałby nic przeciwko spędzeniu lekcji bez towarzystwa u boku, to zawsze razem raźniej, no i istniała szansa, że nauczyciel każe im się dobrać w pary i robić coś w duecie, więc jakby co miał już doskonałą kandydatkę pod ręką. Na jej wzmiankę o smokach uśmiechnął się tylko niewinnie, bo przecież fakt, że zjawił się na tych zajęciach nie miał absolutnie ani trochę nic wspólnego z tym, że był to ulubiony przedmiot Alise, skąd w ogóle ten pomysł? Nie zdążyli sobie jednak pogadać, bo już za sekundę na polanie zjawił się profesor Swann i rozpoczął lekcję, zapoznając ich wstępnie z tematem. W pierwszej chwili Boyd był dość sceptyczny, bo wpatrywanie się w niewidzialne zwierzęta było równie interesujące co… no, patrzenie w przestrzeń, czyli nie bardzo; gdy jednak zmaterializowało się przed nimi stadko knurów tebo, to uznał, że nawet całkiem spoko. Lubił wieprzowinę. Odebrał swojego guźca od nauczyciela i znalazł sobie dogodny kącik do przeprowadzenia badań; zarzucił może nieco niedbale koniec liny na jakiś pieniek i zajął się wyjmowaniem notesu oraz podręcznika, w którym liczył znaleźć parę wskazówek. Odwrócił się raptem na ułamek sekundy, i zaraz usłyszał tupot raciczek, jego tebo zaś gnał beztrosko gdzieś na drugi koniec polany. Oczywiście, kurwa, że musiał mu się trafić jakiś narwany świniak. Ruszył pędem za nim, wygrażając mu w myślach, a gdy już prawie udało mu się przydybać uciekiniera, ten śmignął nagle przed siebie, porywając Boyda na dziką przejażdżkę na swoim grzbiecie. Musiał przyznać, że było to całkiem zabawne, i nawet się nieźle ubawił, nie trwało to jednak długo bo po paru metrach tebo fiknął racicami, zrzucając pasażera na trawę, co skończyło się nabiciem siniaka. Pozbierał się i dostrzegł, że zwierzak patrzy na niego jakby… zaczepnie? wesoło? jak rozentuzjazmowany psiak, gotowy do zabawy. - Chcesz się bawić, durniu? Goń mnie! - zawołał, ryzykując że gadając do guźca tylko zrobi z siebie debila, po czym zamiast chwycić linę, odwrócił się i sam zaczął uciekać, zaś tebo ruszył z kopyta za nim, pochrumkując dziarsko; potem zamienili się rolami i znów Boyd gonił knura, a ta osobliwa odmiana berka sprawiła im obu wiele radości, a wreszcie, gdy czas zaczął nieco naglić, tebo zmęczył się, przystanął i uspokoił się, pozwalając się zbadać. Boyd uznał, że naprawdę w porządku ten świniak, i patrząc przychylniejszym okiem zmierzył go, zważył i zrobił wszystko inne, co kazał Swann, w razie wątpliwości posiłkując się informacjami z podręcznika i skrupulatnie zapisując wszystkie dane. Po skończonej pracy odprowadził swojego nowego ziomka do ogrodzenia i przywiązał, a następnie wrócił jeszcze na swoje stanowisko, żeby skorzystać z paru minut pozostałych do końca wyznaczonego im czasu, i posprzątać je dokładnie, a wszystkie sprzęty odnieść na miejsce.
Frea Ragnarsdóttir
Rok Nauki : II
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 164
C. szczególne : Mimo, że stara się nad tym panować, zdarza się jej używać złych słów lub niektórych w ogóle nie odmieniać. W rozmowie słychać również jej islandzki akcent.
Myślała o zajęciach z ONMS cały dzień, dlatego zupełnie nie potrafiła wytłumaczyć ani sobie, ani nikomu innemu dlaczego się zagapiła i kiedy zajęcia właśnie się zaczynały, siedziała sobie spokojnie w Pokoju Wspólnym. Spoglądając łagodnie na zegar, z przerażeniem zerwała się na równe nogi, chwyciła leżący u nóg fotela plecak i pognała na błonia, coby nie wpaść bezceremonialnie w połowie lekcji i usłyszeć chociaż kawałek instrukcji od prowadzącego. Na polanie pojawiła się w chwili, gdy profesor rozdawał każdemu zainteresowanemu swój dzisiejszy "obiekt badań". Gdzieś po drodze usłyszała, że to wcale nie są dziki, jak początkowo sądziła, a tebo. Z zaciekawieniem zawiesiła oko na jednym z nich, po czym ostrożnie podeszła do prowadzącego, przeprosiła za spóźnienie i odebrała swoje stworzenie. Obracając się wokół własnej osi, próbowała znaleźć kawałek wolnej przestrzeni, gdzie mogłaby przycupnąć ze swoim tebo. W międzyczasie w oczy rzuciła jej się bujna czupryna @Bruno O. Tarly, więc z uśmiechem pomachała mu na przywitanie, chociaż nie była pewna czy w ogóle ją zauważył. Kątem oka spojrzała również na Gunnara, który już dawno zaczął swoje badania, po czym powoli ruszyła w kierunku głazu, który stał jeszcze nie zajęty, a był idealnym miejscem na bilans, który mieli przeprowadzić na dzisiejszych zajęciach. Niestety, zwierz nie chciał z nią współpracować. Od początku stawiał opory i nie chciał za nią iść, a za każdym razem jak się zatrzymywała, ten zaczynał układać się do snu. Cudem udało jej się zaciągnąć go do głazu, obok którego na trawę rzuciła plecak. Chciała przy okazji przywiązać smycz do powalonego drzewa, coby stworzenie jej nie uciekło, ale nawet nie zdążyła podejść do gałęzi, a jej dzisiejszy przyjaciel zasnął twardym snem i za nic w świecie nie udało jej się go zbudzić. Zastanawiając się co zrobić, przygryzła dolną wargę i z dłońmi opartymi o biodra, przez chwilę przypatrywała się zwierzęciu. Wspaniałomyślnie pozwoliła zmęczonemu stworzeniu na parę minut odpoczynku, a sama zabrała się za małe porządki. Odgarnęła patyki i liście na bok, niejako robiąc sobie stanowisko, a potrzebne przyrządy ułożyła w kolejności, w której miała w planach ich używać, mając nadzieje, że tebo zaraz jednak postanowi się obudzić i z nią współpracować. Niestety, na nic zdały się próby wybudzenia go, a Frea jedynie co mogła zrobić to wykonać pomiary, na które pozwalała jej nieruchoma pozycja zwierzęcia. Pracę ułatwiło jej korzystanie z podręcznika, który chwyciła w ostatniej chwili z dormitorium - dzięki niemu dowiedziała się jak badać smacznie śpiące stworzenie, aby nie zrobić mu krzywdy, a co za tym idzie, nie zdenerwować.
wylosowana litera:H, jak hahaha nope liczba punktów w kuferku: 5 Zaangażowanie w lekcję: posprzątanie stanowiska oraz korzystanie z podręcznika ilość zdobytych punktów wiedzy: 2 za kostki + 1 za posprzątanie i korzystanie z podręcznika ilość zdobytych/utraconych punktów dla domu: -3 za spóźnienie, 2 za obecność
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
wylosowana litera:H jak Hahaha nope. liczba punktów w kuferku: całe 4 Zaangażowanie w lekcję: dobre chęci ilość zdobytych punktów wiedzy: 2 + 1 (książka i czyszczenie stanowiska)= 3 ilość zdobytych/utraconych punktów dla domu: 2 za obecność
Nie spodziewała się zdecydowanie tego, że zwierzętami, z którymi będą musieli współpracować będą tebo. Mimo wszystko uśmiechnęła się na ich widok, bo wcale nie wydawały się takie niebezpieczne. Podeszła do Swanna, gdy ten tylko wymienił jej nazwisko. Odebrała sznur, który jej przysługiwał i udała się z tebo do odpowiedniego stanowiska, przy którym je uwiązała. Dopiero wtedy rozejrzała się po zagrodzie i stwierdziła, że wpierw musi ją uporządkować. Zabrała się więc ostro za porządki, by nie mieć potem problemów z odnajdywaniem potrzebnych rzeczy. Wyczyściła wszystko dokładnie, a następnie sięgnęła po podręcznik, z którego przepisała średnie wartości dla wszystkich z pomiarów, by obok zapisywać własne wyniki i porównać je z tymi książkowymi. Nawet jeśli zadanie nie było skomplikowane to przecież wolała mieć zawsze źródło informacji pod ręką, by móc ewentualnie coś skonsultować lub doczytać. Niestety w tym czasie jej tebo zasnął. Yuuko przez chwilę przyglądała mu się i zastanawiała się nad tym, co mogłaby zrobić, by obudzić zwierzę. Niestety to nie reagowało na jej dotyk i lekkie szturchnięcia. Postanowiła więc zacząć wykonywać wszelkie pomiary bez budzenia stworzenia i postarać się wypełnić nakreśloną na kawałku pergaminu tabelkę tak jak tylko była w stanie to zrobić.
Ostatnio zmieniony przez Yuuko Kanoe dnia Sro Kwi 29 2020, 09:35, w całości zmieniany 1 raz
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Tebo wyglądały na wyjątkowo niespokojne i usiłujące zbiec byle dalej stąd przy najbliższej możliwej okazji. W życiu nie uwierzyłaby, że wychowały się w niewoli, ale być może to był po prostu taki typ zwierzęcia, który za nic miał sobie przywiązanie i przede wszystkim cenił sobie wolność? Chyba powinna się poratować podręcznikiem, skoro już miała go przy sobie. Otworzyła zatem książkę, nie dając się jej przy okazji wszamać i odczytała kilka podstawowych informacji, a potem wzięła się za swoją ulubioną część - ciekawostki. Drogocenna skóra, co? A jeżeli jej ochraniacze do mioteł też były takiego pochodzenia? Chyba powinno być jej głupio. Z zamyślenia wybiło ją imię, które nagle padło w środku lekcji. - Pumba. - zawtórowała po Nielsen na widok przydzielonego dla siebie zwierzaka i ruszyła z nim w wyznaczone miejsce. Jej ruchy z pewnością nie były agresywne, jednak nie dało jej się odmówić stanowczości. Może i rękę do zwierząt miała marną, ale wymagane do przeprowadzenia podstawowego bilansu czynności nie powinny stanowić dla niej problemu. To było trochę jak podawanie kotu tabletek - jeżeli miało pomóc, pacjent nie miał zbyt wiele do gadania. A i przecież nie miała mu się w trakcie stać żadna krzywda. Jej 'obiekt' okazał się mieć czkawkę, więc w połowie badań uznała, że dalsze działania na siłę nie za bardzo miały sens. Pilnując magicznej kreatury, uniosła do góry rękę i poprosiła profesora o miskę - z wodą, albo chociaż na wodę, którą mogłaby poratować stworzonko, któremu zdarzyła się całkiem urocza, ale przy tym równie upierdliwa przypadłość. Następnie, niezależnie w sumie od reakcji psora, wróciła do swoich zadań, bo tylko tyle jej zostało. Jej bilans musiał zostać zakończony - i został. Choć zostało jej trochę czasu przed kolejnym poleceniem, nie miała zamiaru spoufalać się ze zwierzakiem. Wolała zachować ostrożność, niż wymyślać sobie teraz jakieś głaskanie.
wylosowana litera:F liczba punktów w kuferku: 32 Zaangażowanie w lekcję: skorzystanie z podręcznika + gupek miał czkawkę, więc (chyba?) dostał pić ilość zdobytych punktów wiedzy: 2 + 2,5 = 4,5 ilość zdobytych/utraconych punktów dla domu: -
wylosowana litera:J jak jeleń liczba punktów w kuferku: 5 Zaangażowanie w lekcję: średnie ilość zdobytych punktów wiedzy:0 ilość zdobytych/utraconych punktów dla domu: -5
Z zabaw z Proximą odciągnęła mnie pewna niezwykle urodziwa Puchonka, na której widok skinąłem głową w przywitaniu, lekko się uśmiechając. - Hej, Gabrielle – przywitałem się, może nazbyt oficjalnie, choć nigdy nie zdarzało mi się skracać jej imienia, uważając je za niezwykle estetyczne. - No nie wiem, póki co nie miałem bliższego kontaktu z czymkolwiek co nie miało białych łusek i cholernie toksycznego jadu, może być ciężko. – Wzruszyłem ramionami, bowiem serio nie wiedziałem czego się spodziewać po lekcji, ale byłem bardzo ciekawy jej przebiegu. Dziś miałem dobry humor, co jeszcze bardziej się ujawniło wraz z przyjściem dziewczyny. - A ty? Spodziewasz się jakiś wilkołaków, mantykor czy innych krwiożerczych stworzeń? – Popatrzyłem na nią z ciekawością, acz nam przerwano, gdyż nagle znikąd pojawił się profesor. Wstałem leniwie, dając Proximie wejść mi na ramiona i wysłuchałem nauczyciela uważnie, przyglądając się ostrożnie temu, co nam pokazywał. Te magiczne dziki, które według białowłosego profesora dzikami nie były, wyglądały na niezwykle ciekawe, ale i trudne w utrzymaniu. Cóż, wystarczyło, żeby taki knur się zirytował i zaszarżował na któregoś z uczniów, żeby po ofierze mało co zostało. Tak naprawdę z tym zwierzęciem spotkałem się pierwszy raz, nie miałem również zbytnich notatek o jego usposobieniu, sposobach oswajania. Wspaniale. Każdy z nas dostał swojego Tebo, na mojego Proxima zasyczał, twierdząc, że mu się nie podoba i śmierdzi. Wspaniale. Gdyby tego było mało, zaraz po przejęciu zwierzęcia, ono poszło w krzaki sobie usłużyć, ja zaś poniekąd przez niezbyt dobre nastawienie poczekałem aż się ujawni i wróci, całkowicie zapomniawszy, że przecież skurczybyk może być niewidzialny. W ten sposób już na starcie zgubiłem swojego knura, za co zostałem ukarany ujemnymi punktami. Wspaniale. Kazano mi go znaleźć, dlatego też uważając na zwierzaki reszty grupy, zacząłem rozglądać się za swoim, wciąż mając z tyłu głowy, że zwierzak jest niewidzialny. Brałem spontanicznie garść liści i rzucałem przed siebie, mając nadzieje natknąć się na niewidzialną przeszkodę, która miała być moim Tebo. No cóż, nie miałem dzisiaj szczęścia…
wylosowana litera:I jak: i teraz się bawimy! liczba punktów w kuferku: 2pkty Zaangażowanie w lekcję: korzystanie z Potworzastych Ksiąg Potworów 0,5 pkta + dokładne wyczyszczenie stanowiska pracy, odprowadzenie tebo do ogrodzenia, przywiązanie go niewidzialnym sznurem do wyznaczonego miejsca 0,5pkta. RAZEM: 1pkt ilość zdobytych punktów wiedzy:2pkty ilość zdobytych/utraconych punktów dla domu: 2pkty (za obecność) + 5pktów ("za kreatywne podejście do tebo"). RAZEM: 7pktów
Stojąc pod jednym z drzew, jak tylko przyszli z Maxem na polanę, nie spodziewał się w tamtej chwili, że ktoś zaatakuje go łokciem, a tak się właśnie stało. Obejrzał się i zobaczył @Alise L. Argent, która zadowolona ze swojego "przywitania", dorzuciła jeszcze niedosłyszalnie jego przezwisko, które wymyśliła w cukierni. Na jej zaczepkę odpowiedział szerokim uśmiechem, po czym teatralnie pogroził jej palcem. - Argent, grabisz sobie. - krzyknął za nią, nadal z uśmiechem na twarzy, kiedy oddalała się ku stojącym kilka metrów dalej Gryfonom. Miało to zabrzmieć groźnie, dokładnie tak jak na ślizgona przystało, ale wszyscy wiemy jaki z Lucasa ślizgon. Przywitał się z Kath, kiedy ta dołączyła do nich i zaczęła mówić coś o centaurach. Podobnie jak Solberg, szczerze wątpił, że profesor każe im rozmawiać z tymi stworzeniami. Max miał racje, one nie lubią opuszczać lasu. Jednak nie zdążył wdać się w dyskusje z tą dwójką, ponieważ przybył Swann i uciszył wszystkie rozmowy. Od samego początku, jak tylko zobaczył, co ciekawego wymyślił profesor na dzisiejszą lekcje, nie zrobiło to na nim dużego wrażenia. Jeszcze gdyby ślizgon miał dobre podejście do magicznych zwierząt, to może te zajęcia miałyby jakiś sens. - Ja miałem wielkie nadzieje na coś zdecydowanie bardziej... imponującego. - rzucił do Maxa, kiedy ten posłał mu swój komentarz dotyczący stadka magicznych zwierząt, które się przed nimi pojawiły. Później, starszy ślizgon miał pożałować swoich słów i zwrócić honor tych stworzeń, które to miały być "mało imponujące"... Praktycznie od razu po tym, jak wziął od nauczyciela linę, można było spodziewać się niezłych atrakcji po "pacjencie" Lucasa. Mieli zmierzyć, zważyć i opisać konkretnego, przydzielonego przez Swanna osobnika gatunku tebo. Ten, który przypadł Sinclairowi był wyjątkowo nadpobudliwy już od samego początku. Ślizgon, nawet nie musiał go ciągnąć, bo to on wystrzelił na przód i to w zupełnie innym kierunku niż zagroda, do której chłopak chciał go zagnać. Guziec najpierw szarpał go w jedną stronę, później zmienił trasę i zawlókł Lucasa na drugi kraniec polany. Rzeczywiście jak mówił Ajax, skubany miał siłę. Ciężko było najpierw nad nim zapanować. Chłopak na początku próbował się z nim siłować, lecz kiedy zauważył, że to nie daje żadnego rezultatu, odpuścił trochę i przez chwilę dał się stworzeniu "wyszaleć". Następnie, kiedy tebo dalej oczekiwał uwagi i nadal nie sprawiał wrażenia jakby miał ochotę być zaciągnięty do zagrody, Sinclair postanowił zwabić go tam podstępem. Pod przykrywką zabawy, przez chwilę udaje się go poskromić, zaganiając w ślepy zaułek, jednak ten chytrze próbuje uciec i czmychnąć między nogami chłopaka, przez co Lucas pare metrów wozi się na grzbiecie sierściastej dzikiej świni, po czym spada z hukiem na trawnik, niefortunnie obijając sobie ramię. Klnąc cicho pod nosem, chłopak miał już dość tej lekcji, jednak jakoś musiał zrobić pomiary temu stworzeniu. Postanowił znowu wykorzystać element zabawy, na co tebo poszedł ochoczo i chwilę później chłopak już z pomocą Potworzastej Księgi Potworów i miarki, mógł zmierzyć guźca. Po zapisaniu rozmiaru kłębów i kłów, przyszedł pomiarów ogona i uszu. Kolejnym parametrem był ciężar ciała zwierzęcia, więc po zapisaniu w notatkach dokładnych wymiarów i opisaniu pokrótce cech budowy jego "pacjenta", podobnie jak poprzednio zagnał go na wagę i spisał odpowiednią liczbę, odpowiadającą za masę zwierzęcia. Kiedy wydawało mu się, że to już wszystko i skończył pracę z tebo, tak jak opisał to profesor, sprawdził jeszcze notatki, czy aby niczego nie zapomniał, po czym zabrał się za sprzątanie zagrody, w której swoją drogą był niezły bałagan, przez to, że jego "urwis" nie chciał współpracować. Po uporządkowaniu i wyczyszczeniu w miarę możliwości stanowiska pracy, odprowadził "pacjenta" do ogrodzenia i przywiązał go w wyznaczone miejsce. Wracając do grupki pozostałych uczniów, odetchnął. To był ciężki przypadek do pracy...
wylosowana litera:C liczba punktów w kuferku: 10 Zaangażowanie w lekcję: korzystanie z Potwornej Księgi Potworów, dokładne wyczyszczenie stanowiska pracy + odprowadzenie tebo do ogrodzenia ilość zdobytych punktów wiedzy: 3,5 ilość zdobytych/utraconych punktów dla domu: -3
Niczym dziki wieprz broniący młode wbiegła na polanę, spóźniona dobre piętnaście minut. Na szybko poprawiła włosy, które ewidentnie chciały, by je zjadła i podeszła ze skruszoną miną do profesora. Punkty ujemne zabolały, ale przynajmniej mogła wziąć udział w lekcji...która, jak widać, do zbyt łatwych nie należała. Przełknęła ślinę i zabrała się do szybkiego rozstawienia miejsca pracy. Skorzystała z podręcznika, by przypomnieć sobie czym są te zwierzęta, na co ma zwrócić uwagę i czego lepiej nie robić. Następnie przyprowadziła tebo i przywiązała go do drzewa. Zaczęła badać zwierzę, zaczynając od mierzenia jego rozmiarów, zwierzęciu zbytnio się to nie spodobało, więc co chwila się przemieszczał. Uganiała się za nim z metrem, coraz to bardziej blada na twarzy. Gdy spróbowała go zaciągnąć na wagę, to jedynie została ochrząkana i obsypana runem leśnym. Na domiar złego czas się kończył i jedyne co jej pozostało to spisać te skrawki niedokładnych pomiarów. Sprzątnęła pobojowisko godne pola bitwy i ze spuszczonym wzrokiem odprowadziła zwierzę do zagrody. Gdy podawała pergamin nauczycielowi, nie miała odwagi na niego spojrzeć. Odsunęła się gdzieś na ubocze, by być jak najmniej widoczna.
William S. Fitzgerald
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Nie umknęło mu zaskoczone wymalowane na twarzy @Gabrielle Levasseur, gdy Puchonka go minęła i nie miał najmniejszych wątpliwości, że dosłyszała jego bardzo… kwiecisty (przy czym mowa tu raczej o chwastach) sposób wyrażania się, którym naznaczyła go wielkanocna klątwa. Rudzielec wzruszył jedynie barkami, posyłając jej spojrzenie z rodzaju „nie patrz tak na mnie, nie mam nad tym kontroli”, ale nie miał pewności czy to w ogóle zauważyła, gdyż od razu pokierowała się w stronę jakiegoś Krukona. — Zajebiście, widać mi się trafiają jakieś zjebane egzemplarze w takim razie — mruknął z westchnięciem, zwracając się z powrotem w kierunku Strauss, gdy dziewczyna mu odpowiedziała. Kiwnął głową, gdy zaoferowała, że może rzucić na niego finite, które podziałało na Shercliffe’a. — Dajesz, kurwa, bardziej się już nie spierdoli na pewno. Nim jednak Krukonka miała szansę spróbować zdjąć z niego to zmuszające do eleganckiego inaczej sposobu wysławiania się dziadostwo, na polanie jakby znikąd zjawił się profesor wraz ze stadkiem… czegoś, bo stwory okazały się niewidzialne. William uniósł brew na widok sunących w powietrzu sznurów; powędrowała jeszcze odrobinę wyżej, gdy zwierzaki ujawniły swoją obecność i okazało się, że tajemniczymi, groźnymi kreaturami rodem z Zakazanego Lasu są… popielate świniaki, tebo czy jak im tam. Musiał przyznać, że nie wyglądały na specjalnie niebezpieczne, chociaż kto je tam może wiedzieć. Na nim w każdym razie dużego wrażenia nie zrobiły. Belfer przyprowadził po jednym egzemplarzu tego dzika-ale-wcale-nie-dzika na łebka. Wywołany po nazwisku podszedł, żeby wziąć od Swanna linę ze swoim tebo, przyglądając się stworzeniu odrobinę sceptycznie. Zwierzak okazał się jednak zaskakująco chętny do współpracy, a przynajmniej zdecydowanie mniej oporny niż co poniektóre sztuki, w tym ten, którego dostała Viol, grzecznie dreptając za nim. Fitzgerald przywiązał linę do jakiegoś drzewa nieco na uboczu i zabrał się do pracy, posiłkując się przy tym informacjami zawartymi w Potwornej Księdze Potworów, którą wyłuskał ze swojej torby, bo o tebo nie wiedział absolutnie niczego. Do zapisywania notatek wykorzystał samopiszące pióro, żeby nie zajmować sobie rąk i móc swobodnie dokonywać wszelkich niezbędnych pomiarów, będąc przy tym świadom, że przed oddaniem nauczycielowi będzie to i tak musiał przepisać na czysto; wątpił, żeby Swann docenił jego znajomość łaciny podwórkowej, którą wciąż mimowolnie wplatał między słowa. — Żreć ci się chce czy ki chuj? — wymamrotał pod nosem, kiedy poczuł jakiś ruch pod dłonią, gdy przesunął nią w okolicach brzucha zwierzęcia. Zrobił do jeszcze raz i ponownie coś tam się poruszyło. Zmarszczył brwi, rzucił okiem do podręcznika i wtedy go olśniło; przyłożył na moment dłużej rękę do podbrzusza magicznego guźca, czując tym razem wyraźne kopnięcie. — O kurwa — poruszył bezgłośnie ustami — panie psorze, ten czy raczej ta tebo jest chyba w ciąży — rzucił jakby właśnie odkrył co najmniej Amerykę. Swann to potwierdził, nie wyglądając przy tym na specjalnie zaskoczonego, ale nagrodził go punktami za odkrycie tej nadprogramowej informacji. Po skończeniu pomiarów Ślizgon wyczyścił używane podczas pomiarów przybory i ogarnął po sobie stanowisko, a następnie zaprowadził swojego świniaka do ogrodzenia i przywiązał niewidzialną liną we wskazanym miejscu. — No i zajebiście — skwitował swoją całkiem dobrze wykonaną robotę, by następnie zerknąć w stronę @Violetta Strauss, żeby zobaczyć jak brunetka sobie ostatecznie poradziła. — I jak tam?
wylosowana litera:B jak Bardzo ciekawe odkrycie liczba punktów w kuferku: 5 Zaangażowanie w lekcję: korzystanie z księgi, używanie samopiszącego pióra, porządki i odprowadzenie tebo ilość zdobytych punktów wiedzy: 4 (literka) + 0,5 + 0,5 + 0,5 = 5,5 ilość zdobytych/utraconych punktów dla domu: +2 (obecność); +5 (literka)
Elijah J. Swansea
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Melusine była dziś milcząca, a i profesor pojawił się w końcu na polanie, ucinając wszystkie rozmowy. Z jego przypadłością lepiej było milczeć, żeby nie pogrążyć siebie i reszty Krukonów, wobec czego po prostu wpatrzył się w sylwetkę profesora, trochę słuchając, ale głównie analizując go swoim artystycznym okiem. Miał szczęście, że pomyślał o tym, żeby do torby wepchnąć stary podręcznik, z którego od dawna już nie korzystał. Głównie z tego powodu – bo skoro nie korzystał, to i nie wiedział zbyt wiele, prawda? Jak na Krukona przystało, lubił upewniać się w swojej wiedzy lub niewiedzy, wspierając się o odpowiednią literaturę i teraz również zamierzał z niej skorzystać. Kiedy tylko dostał swojego zwierzaka, otworzył książkę na stronie jemu poświęconej i naprędce odświeżył wszystkie informacje na temat tebo. Następnie odprowadził zwierzę do ogrodzenia i przywiązał je specjalną liną w odpowiednim miejscu i krytycznie przyjrzał się zagrodzie. Stwierdził, że żeby móc komfortowo tu pracować, trzeba ją najpierw uprzątnąć, co też zrobił, uważając przy tym na zwierzę. Dopiero teraz mógł zabrać się do roboty... i dopiero teraz okazało się, że z jego tebo coś nie gra. — Pojebało Cię? — rzucił niezbyt głośno do zwierzaka i westchnął, przypominając sobie o klątwie. No tak, pewnie lepiej będzie jeśli zamilknie. Podjął próbę zmierzenia zwierzęcia i ostatecznie mu się to udało, co jednak nie było łatwe, skoro zwierzątko cały czas znikało. Przeplatał ciszę szybkimi „kurwami”, mamrotanymi cicho pod nosem – czuł zbyt wielką potrzebę przeklinania, napędzaną najpewniej klątwą. Na koniec nie był do końca zadowolony, ale nie potrafił nic więcej z tym zrobić. Tebo czkał sobie w najlepsze, w ryjku mając to, że ktoś chce go zmierzyć, a on sam w końcu doszedł do wniosku, że mogło przecież być gorzej. Mógł pogodzić się z tym brakiem perfekcji.
Wylosowana litera:F Liczba punktów w kuferku: mniej niż 8 Zaangażowanie w lekcję: podręcznik, sprzątanie, odprowadzenie i przywiązanie tebo Ilość zdobytych punktów wiedzy: 1 + 2 = 3 Ilość zdobytych/utraconych punktów dla domu: +2 (obecność)
Trzy panie: Ceithearnaigh, Ragnarsdóttir oraz Addington - ja tutaj oczekuję jakiegokolwiek usprawiedliwienia swojego spóźnienia i skruszone miny mnie nie zadowalają. W ramach odrobienia tych kilku minut i braku wyjaśnienia zostaną panie po lekcji i wyniosą te dwa kufry do zamku do sali numer osiem na trzecim piętrze. - wskazał palcem dwa żelazne kufry z zamkniętym wiekiem, które raczej na lekkie nie wyglądały. Obserwował jak sobie radzą uczniowie i musiał przyznać, że nie było tak źle jak to przewidywał. Kilkoro uczniów zafundowało sobie dodatkową przejażdżkę na stworzeniu i wyjątkowo go tym rozbawiły. Musiał powstrzymać uśmiech cisnący się na usta.
Panno Williams, czy wspominałem o tym, aby odprowadzać tebo do ogrodzenia? Już chce się panna z nim pożegnać? Proszę go zabrać z powrotem, to jeszcze nie jest koniec zajęć. To samo dotyczy się WSZYSTKICH, którzy się rozstali z tebo. - powiedział nieco ostrzej niż zamierzał. Pozwalał uczniom na wiele swobody, ale w tej kwestii chyba przesadzili. Pozostała jeszcze druga godzina zajęć. Chwilę później jego wzrok padł na dziewczynę z Ravenclawu. Oparł ręce o biodra i westchnął w bardzo wymowny sposób. Panno Staruss, jeszcze raz pani dźgnie tebo różdżką a zadam pani dodatkową pracę domową na temat czemu tak nie można robić przy niebezpiecznym stworzeniu. To, że śpi nie znaczy, że jest niegroźny. - odszedł kawałek i wyczarował z jednej strony zagrody kilkanaście drewnianych stolików. Przygotowywał drugi etap lekcji, gdy został zagadnięty przez uczennicę Gryffindoru. Wyczarował dla panny Davies miskę z wodą i bacznie obserwował jej poczynania. Stał nad nią niczym góra lodowa i pokiwał głową. - Doceniam pani gest panno Davies. Otrzymuje pani dodatkowe trzy punkty dla Gryffindoru za ten człowieczy gest. Jest pani jedyną osobą ze swojego roku, która pomyślała o wyleczeniu czkawki swojego podopiecznego. Brawo. - postanowił pochwalić dziewczynę głośno i wyraźnie, bowiem jej odruch bardzo przypadł mu do gustu. Był człowiekiem pracującym ze zwierzętami od wielu lat i doceniał tego typu gesty. - Panie Swansea, wszystko w porządku? Mamrocze pan coś pod nosem i jeśli chce się pan tym podzielić to śmiało. - białe oczy popatrzyły na chłopaka, ale najwyraźniej nie miał pojęcia o treści jego mamrotania pod nosem.
Po upływie godziny klasnął mocno w dłonie, aby zwrócić na siebie uwagę uczniów. Waszym następnym krokiem jest przygotowanie dla swoich podopiecznych posiłku według specjalnego przepisu. - machnął różdżką i do rąk każdego z uczniów pofrunął egzemplarz pergaminu z zapisanymi tam składnikami, proporcjami i sposobem przygotowania. - Po przygotowaniu podajcie to swoim podopiecznym i dopilnujcie, aby zostało wszystko zjedzone. Pod koniec lekcji proszę zostawić swoje notatki na stolikach, sprawdzę i ocenię. - kolejny ruch różdżką i w zagrodzie pojawiło się kilka małych kuferków z różnymi plakietkami. - Tebo żywią się nie tylko żołędziami, ale również larwami, żywymi ptakami, chrabąszczami, jajami, korzeniami i tym podobne. Wszystko co potrzebne znajdziecie w kuferkach. Będę między wami chodził i sprawdzał jak wam idzie. A więc do dzieła! - dał znak, że można zaczynać.
______________________________________________
Punktu dla domu za ocenę końcową na lekcji ONMS: Wybitny 10+ punktów wiedzy (12 punktów dla domu) Powyżej oczekiwań 9-7 punktów wiedzy (10 punktów dla domu) Zadowalający 6-5 punktów wiedzy (6 punktów dla domu) Nędzny 4 punkty wiedzy (2 punkty dla domu) Okropny 3 punkty wiedzy Troll 2 punktów wiedzy
-> Osoby z oceną Troll lub Okropny zostają po lekcji i odprowadzają wszystkie tebo do Zakazanego Lasu.
-> Nie można się już spóźniać. -> Morgan dostaje 3 punkty dla Gryffindoru za kreatywne podejście do swojego podopiecznego (dopisz sobie proszę w kodzie). -> Panie Ceithearnaigh, Ragnarsdóttir Addington - Wasza “kara” polega na dopisaniu chociażby akapitu, że odnosicie kufry we wskazane miejsce. Nie musicie pisać dodatkowego posta, choć jeśli chcecie to nic nie stoi na przeszkodzie.
Kod:
<zg>wylosowana kostka/literka:</zg> link <Zg>liczba punktów w kuferku:</zg> <Zg>Zaangażowanie w lekcję:</zg> podkreślone w poście i wymienione tutaj <zg>ilość zdobytych punktów wiedzy:</zg> <zg>ilość zdobytych/utraconych punktów dla domu:</zg> <zg>kostka wyjściowa nieobowiązkowa:</zg>
-> proszę pod wciąż aktualnym kodem z pierwszego etapu dopisać po podliczeniu punktów wiedzy ocenę jaka Wam wychodzi. -> jeśli wylosujecie model smoka to wystarczy napisać to w tym poście, a przydzielę Wam to do kuferków wraz z końcem lekcji.
”Rzućcie jedną kością, aby poznać scenariusz wydarzeń:
.
1 - osiem sztuk larw, korzenie nasion ognistych… jadłospis Twojego tebo nie wygląda zbyt smakowicie. Masz w spisie pisklę ptaka, które należy wyciągnąć z kufra podpisanego "żywe pożywienie" (wewnątrz znajduje się około dziesięciu nielotnych piskląt umieszczonych zgrabnie w prowizorycznym gnieździe). Jeśli dopilnujesz, aby tebo zjadł go cyfra zagwarantuje Ci 3 punkty wiedzy. Jeśli pominiesz to otrzymasz tylko 1 punkt. Tebo wcina danie ze smakiem. Słyszałeś trzask miażdżonego małego ptasiego kręgosłupa.
2- z pomocą szczypiec masz wymieszać korzenie glicynii błyskawicznej z ziemią i sokiem z owoców i kilkoma małymi jajeczkami. Odór jest nieznośny, mdli i nie wygląda to ani trochę apetycznie. Dodatkowo przygotowane przez Ciebie danie ma mikro wyładowania energii elektrycznej przez co nie możesz go zaserwować. Swann nakazuje Ci kombinować, aby te wyładowania usunąć bo inaczej sparaliżuje to pysk tebo. Znajdź sposób na to, ale zajmie Ci to dużo czasu przez co zyskujesz tylko 2 punkty wiedzy. Jeśli zmieniasz przepis to uzyskasz 1 punkt zamiast 2.
3- Przepis mówi o zebraniu chrząszczy, bulwy hibiskusa ognistego z kępką trawy i kilkoma żołędziami. Nie dość, że chrząszcze postanowiły solidarnie uciekać z miski (łap je bo nie ma dokładki!) to po dolaniu wody do bulwy hibiskusa ten zaczyna wydzielać parę i rzażyć się. Twoja mieszanka daniowa jest średnio poprawnie przygotowana, a tebo wyjada wszystko oprócz bulwy. Swann nakazuje nakłonić tebo do zażycia bulwy. Jeśli znajdziesz na to fajny sposób zyskasz 3 punkty wiedzy. Jeśli pomijasz bulwę masz 2 punkty.
4- jesteś urodzonym opiekunem tebo. Przygotowałeś mieszankę dokładnie, nie pominąłeś żadnego etapu. Jedyne co Ci się nie udało to zachowanie życie pisklaka - na widok tebo pisnął i zmarł na zawał serca, ale nauczyciel tego nie zauważył. Zyskujesz 4 punkty wiedzy. Jeśli zmieniasz przepis to zyskujesz 3 punkty zamiast 4.
5- do mieszanki złożonej z dużej garści larw i owoców miałeś dodać wystudzone ogniste nasiona. Pobrałeś je za pomocą szczypiec i mogłeś je studzić odpowiednim zaklęciem. Znalazłeś również gdzieś na dnie skrzyń jeden owoc czyrakobulwy. Gdy przyprawiłeś tym danie Twój tebo pochłonął wszystko z ogromnym apetytem. Przez dodatek składnika zaczął migotać niewidzialnością ale wydawał z siebie szczęśliwe dźwięki. Dzięki temu zyskujesz aż 5 punktów wiedzy (!). Jeśli zmienisz coś w przepisie zyskasz 3 pkt zamiast 5.
6- Twój przepis to sama żywa żywność. Larwy, chrząszcze i dwa pisklaki. Twoim zadaniem jest podrzucać tebo z odpowiedniej odległości po kolei wszystkie elementy dania. Tebo podskakuje, łapie je w locie i się z ekscytacji przewraca. Za każdym razem musisz pomóc mu wstać, a przy tym się nieźle napocisz i zmęczysz! Zyskujesz 2 punkty wiedzy, ale jeśli coś zmienisz w przepisie to 1 zamiast 2.
Kostki wyjściowe nieobowiązkowe:
1,2 - wychodząc z zagrody znikąd przelatuje obok Ciebie model dowolnego smoka (+1 pkt ONMS). Możesz go złapać i zatrzymać, ale przy tym dziabnie Cię zębami w bok dłoni. 3,4, 5,6- gdy opuszczasz miejsce pracy Twój tebo trąca Cię w goleń na pożegnanie. Będzie z tego siniak.
Lekcja zakończy się w sobotę 2 maja o godzinie 20:00.
Elijah J. Swansea
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Widział, w jaki sposób z problemem poradziła sobie Moe i omal nie przeklął na głos własnej głupoty. Oczywiście, że nie pomyślał o tym, żeby jakoś wyleczyć czkawkę, jak zwykle za bardzo skupiał się na widniejącym przed nim celu, aniżeli drodze, jaka go od niego dzieliła. W pogoni za perfekcjonizmem niekiedy gubił należytą ścieżkę, co tylko pogarszało ostateczny efekt. Może powinien coś zmienić w swoim rozumowaniu i postępowaniu? Spojrzał na Gryfonkę z podziwem, a potem westchnął i niechętnie wrócił wzrokiem do swojego podopiecznego, któremu czkawka przeszła dopiero kiedy etap pomiaru dobiegł już końca. Jak na złość. Dobre tyle, że przekleństwa już nie wyrywały mu się niekontrolowanie i czuł, że efekt klątwy chyba powoli przemija; nie sprawdzał tego, na wszelki wypadek gryzł się w język ile wlezie, całą lekcję spędzając we względnej ciszy. Mieszanka, jaką przyszło mu przygotować była iście... obrzydliwa. Zdawało mu się, że lubi przygotowywać posiłki, ale uczta dla dzika wykraczała nieco poza wszelkie wariactwa, jakich dokonywał w zaciszu rodzinnej kuchni. Postanowił jednak, że nie będzie się nad tym zbyt długo zastanawiać, skoro miał przygotować larwy, to po prostu to zrobi. I może nawet uda mu się jakoś wzbogacić to danie? Spróbował podejść do tego możliwie kreatywnie i dokładnie, by jakoś zrekompensować – trochę nauczycielowi, ale przede wszystkim sobie – wcześniejsze niepowodzenia. Zmieszał garść larw i owoców, ostrożnie wziął szczypcami odpowiednią, jak mu się zdawało, ilość ognistych nasion, które następnie ostudził z drobną pomocą magii, by nie czekać w nieskończoność. Potem postanowił popatrzeć co jeszcze ciekawego znajdzie w tym kufrze i ucieszył się (autentycznie się ucieszył!) kiedy znalazł samotną czyrakobulwę, która nadawała się jak znalazł. Wziął ją ostrożnie i dodał jej kawałki do mieszanki, którą następnie podał swojemu tebo. Zwierzak zajadał, aż mu się uszy trzęsły – a jeśli nie trzęsły, to przynajmniej znikały, co było chyba dobrym znakiem. Swansea zadowolony, Swann zadowolony, honor Ravenclawu uratowany. Bosko. Szkoda tylko, że mimo smakowitego obiadku, tebo nie okazał mu szczególnej wdzięczności i na odchodne kopnął go w goleń, wyrywając zeń przeciągły syk przepełniony cierpieniem. Co za urocze stworzenia.
wylosowana kostka/literka:5 liczba punktów w kuferku: mniej niż 8 Zaangażowanie w lekcję: podręcznik, sprzątanie, odprowadzenie i przywiązanie tebo ilość zdobytych punktów wiedzy: 3 + 5 = 8 ilość zdobytych/utraconych punktów dla domu: 2 (obecność) + 10 (PO) = 12 kostka wyjściowa nieobowiązkowa:6
Maximilian Brewer
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
wylosowana kostka/literka:6 liczba punktów w kuferku: 3 Zaangażowanie w lekcję: podręcznik ilość zdobytych punktów wiedzy: 2,5 + 2 = 4,5 ilość zdobytych/utraconych punktów dla domu: 2 za obecność + 2 za ocenę N kostka wyjściowa nieobowiązkowa:6
Można powiedzieć, że Max miał już serdecznie dość użerania się z tebo, który nie zamierzał się ani na chwilę zatrzymać. Okazało się, że zaraz będzie jeszcze tylko gorzej, na całe jednak szczęście nie miał żadnych problemów z tym, by podawać dzikowi żywy pokarm. Larwy, chrząszcze, nawet te dwa pisklaki, skoro tym się żywił tebo, to to miał dostać, trudno, takie jest życie, czy coś, kurwa. Nie przewidział jednak, że ta wielka świnia będzie tak podekscytowana swoim posiłkiem, że za każdym razem będzie łapała to żarcie w locie, po czym wywracała się na ziemię. Kurwa, cudownie, do chuja pana! Musiał go podnosić, musiał mu pomagać, a później znowu karmić, co było naprawdę męczące. Czuł, jak po jego plecach zaczyna po prostu płynąć pot od tego całego jebanego wysiłku. Nie miał już właściwie sił walczyć z tebo, kiedy okazało się, że ten wpierdolił ostatnią larwę, co oznaczało, miał nadzieję, koniec. Ale oczywiście nie, bo musiał dostać w goleń od dzika, ot tak, chyba w geście przyjaźni, szkoda tylko, że w chuj to zabolało. Przynajmniej nie dostał trolla ani okropnego i mógł opuścić to miejsce w spokoju.
wylosowana kostka/literka:5 liczba punktów w kuferku: 4 Zaangażowanie w lekcję: podręcznik + przygotowanie miejsca pracy ilość zdobytych punktów wiedzy: 3 + 5 = 8 ilość zdobytych/utraconych punktów dla domu: 2 za obecność na lekcji + 10 za PO kostka wyjściowa nieobowiązkowa:6
Z całą pewnością nie nadawała się na żadnego magizoologa, tego była pewna. Tebo był dla niej ciężki, na dokładkę drzemał uparcie, dopiero gdzieś pod koniec pierwszego etapu zajęć ocknął się, chyba zwabiony zapachami pokarmu, jaki mieli im podać. Victoria przełknęła głośno ślinę, gdy zorientowała się, że musi podać zwierzęciu larwy, ale na szczęście mogła wymieszać to z wystudzonymi ognistymi nasionami. Do ich wyjęcia użyła szczypiec, mając nadzieję, że nie zrobi sobie krzywdy, później skupiła się na zaklęciu, dzięki któremu nasiona uzyskały odpowiednią temperaturę i wtem dostrzegła jeszcze owoc czyrakobulwy. Dodała go do posiłku tebo, który zaczął wydawać z siebie jakieś niesamowite zachwycone dźwięki i chociaż chyba zarobił po tym śniadaniu pewne efekty uboczne, to wyglądał na tak szczęśliwego, że Victoria była pewna, że nieźle sobie poradziła. Powyżej Oczekiwań był całkiem znośną oceną, owszem, chociaż dla niej oczywiście nie do końca satysfakcjonującą. Widać było, że Brandon właściwie z miejsca celuje w Wybitne, ale to chyba nikogo nie powinno dziwić. Z drugiej strony - poradziła sobie z tym tebo! Udało jej się go na karmić, szkoda tylko, że w formie podziękowania została uderzona w nogę, co skwitowała głośnym syknięciem. Było jednak z pewnością warto.