Na samym skraju błoni, tuż gdzie już zaczyna się las znajduje się przestronna polana. Została ona przeznaczona do prowadzenia na niej zajęć z Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami. Nauczyciele często z zaczynającego się tuż niedaleko lasu, przyprowadzali przeróżne zwierzęta. Na polanie znajdują się także poukładane pnie, na których uczniowie zwykli siadać w razie długiej, teoretycznej lekcji.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - ONMS
Idziesz na polanę, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Opiekę Nad Magicznymi Stworzeniami. Dobrze. To jedyny egzamin prowadzony na świeżym powietrzu. Stajesz więc na środku polany, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znana Ci Mist Pober oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Drakensberg. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z ONMS można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Jak należy postępować z hipogryfem? 2 – Scharakteryzuj jednorożca i wyjaśnij, czym skutkuje zabicie tego stworzenia. 3 – Czym sidhe różni się od elfa? Jaki dar można spotkać u sidhe? 4 – Wymień trzy gatunki trolli i opisz je. 5 – Podaj dwie inne nazwy nereidów i opisz ich wygląd. 6 – Czym jest iglica i jak się przed nią bronić?
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Dosiądź hipogryfa. 2 – Wybaw niuchacza z kryjówki. 3 – Znajdź i zamroź jaja popiełka. 4 – Nakarm salamandrę i zapewnij jej bezpieczne miejsce (ogień). 5 – Odróżnij szpiczaka od jeża i zdobądź jego igły. 6 – Zajmij się młodym psidwakiem i usuń mu ogon specjalnym zaklęciem.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - ONMS:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Autor
Wiadomość
Lotta Hudson
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
@Leonardo O. Vin-Eurico był akurat dla mnie jak najbardziej pożądanym towarzystwem - mimo że kiedyś byliśmy razem to wciąż lubiłam z nim spędzać czas i ufałam mu. Traktowałam go troszkę jak przyjaciela, a troszkę jak starszego brata. Przywitałam się z nim i lekko przysunęłam się w jego stronę mówiąc: - Słuchaj, możesz mi dotrzymywać towarzystwa na tej lekcji? Leo spojrzał na mnie z typowym dla siebie nieogarnięciem, więc spojrzałam na niego ze zbolałą miną i szepnęłam: - Unikam Caluma i Walkera. To bardzo ważne, wyjaśnię Ci potem. Opieka nad magicznym stworzeniami była jednym z nielicznych przedmiotów, które Meksykanin lubił, dlatego o dziwo nie musiał ode mnie zżynać, tak jak zazwyczaj robił na innych zajęciach. Patrzyłam na jego kartkówkę przez ramię i widziałam, ze poszła mu równie dobrze co mi.
Nic tak nie pochłania Felke, jak kamienie. Uwielbia przyglądać się ich kształtom, a także czytać o ich właściwościach. Miała ich dużo. Ręce w pierścionkach. Kolczyki, a w nich błyszczące kamyczki. Wszystkie prawdziwe i śliczne, nawet jeśli były tanie. Wiadomo, kiedy puchonke coś wciągnie to hardcorowo. Tak, więc nie miała pojęcia, że ONMS właśnie się zaczęło, a ona zapewne już się zaraz się spóźni, albo już jest po zajęciach. Myślami znajdowała się gdzie indziej, gdyby nie książka, która leżała obok ametystu. Fioletowego, małego kamyczka. Sięgnęła po niego i zerknęła ukradkiem na podręcznik. - O nie! - Krzyknęła i sama siebie przestraszyła. Prawie wypuściła swoje skarby z dłoni. Odłożyła ametyst na swoje miejsce. Szybciutko złapała za płaszczyk letni. Robiło się ciepło, ale wiatr nadal chłodny, a ona szybko łapała byle jakie choróbsko. Mimo spóźnienia nie miała zamiaru biec. To by było inne i całkowicie niepotrzebne. Streeesujące. Musiała przejść na spokojnie określony odcinek, aby dotrzeć na polanę, gdzie odbywała się lekcja. Niestety z każdą minutą czuła się nerwowa i nerwowa... Nerwowa. Jasna cholera! W końcu dotarła na miejsce. Wyglądała, jakby była ubrana najgrubiej ze wszystkich tu przebywających. Na szczęście większość osób zajmowała się swoim towarzystwem. Niestety to nie koniec wrażeń. Felicity po chwili zbladła, kiedy przed jej nosem pojawiła się kartkówka. Wypuściła ją z rąk. Chyba z tych nerwów. Ukucnęła i podniosła kartkę, jednakże nadal siedziała w kuckach, nie chcąc zmieniać teraz czegokolwiek skoro czekała ją kartkówka!
Dziwne umiała odpowiedzieć na drugie pytanie, ale już na resztę - nic. Pustka. Wszystko jej się poplątało. Jakaś anomalia rzeczywistości działa się w jej głowie. Oddała kartkę nauczycielce zestresowana, jak nigdy, a może jak zawsze? Bo Felicity miała tak zawsze, kiedy jej codzienność zostawała zaburzona.
Profesor Pober pospiesznie zebrała wejściówki i w ciągu kilku minut je sprawdziła. W gruncie rzeczy była pod wrażeniem tego jak klasie poszło – na dwadzieścioro uczniów aż ośmioro zasłużyło na wybitny, a gdyby to był egzamin dwanaście osób by zdało. Mist uśmiechnęła się do uczniów i cichym, tajemniczym tonem odczytała oceny. - Pani Sourwolf, Pan Clarke, Pani Vin-Eurico, Pan Vin-Eurico, Pan Cortez, Panny Hudson i Panna Dear – Wybitny, Pan Walker i Panna Smith – Powyżej oczekiwań, Panna Wittenberg, Panna Rochelle i Panna Lebiediew – Zadowalający. Pan Evermore, Pan Noir, Panna Clarke i Panna Twisleton – Nędzny. Panna Zakrzewski, Panna Jones i Panna Cairdow – Okropny. – tutaj na moment przerwała by zwrócić się do Berenice. – Cieszę się, że wymieniłaś nie magiczne stworzenia, jednakże żadne z nich jest komunikatywne, a co najwyżej średnio komunikatywne. Pan Dear – Troll. Spojrzała na Caluma z politowaniem – mógł przynajmniej spróbować odpowiedzieć na pytania. Po rozdaniu ocen wyczarowała w powietrzu litery, które ułożyły się w podział na grupy.
- Przedstawiam Wam Chirona i Leilę! – powiedziała głośno profesor, a za drzew wyłonił się dobrze zbudowany centaur i srebrzystowłosa włosa piękność, której widok zapierał dech w piersiach. - Zarówno Chiron, jak i Leila są tu w tajemnicy przed swoimi pobratymcami, więc proszę Was o wyjątkowy szacunek dla nich, że zgodzili się podzielić z Wami swoją wiedzą. Mist uśmiechnęła się do uczniów. Zarówno centaur, jak i wila wyglądali na przyjaźnie nastawionych. Kobieta spojrzała na uczniów i dodała: - Grupa pierwsza dowie się dzisiaj od Chirona co nie co na temat centaurów, grupa druga porozmawia z Leilą o wilach, a trzecia – będzie miała zajęcia z wilkołakiem – spojrzała na uczniów, którzy patrzyli na nią z przerażeniem lub niedowierzaniem i z uśmiechem dodała – Czyli ze mną. Pan Dear, Panna Vin-Eurico i Panna Smith otrzymują po 10 punktów za odgadnięcie, że na zajęciach pojawi się Centaur. W myślach dorzuciła jeszcze po punktów dla Pana Noira i Panny Twisleton za dowcip. Nie mogła ich nagrodzić oficjalnie za docinanie koledze, ale żart z Corteza tak ją rozśmieszył, że nie mogła pozostawić tego samemu sobie. - Proszę o ustawienie się ze swoimi grupami. Grupa Chirona niech stanie bliżej oczka wodnego, które zostało wyczarowane specjalnie na tę okazję, grupa Leili proszona jest o przeniesienie się na brzeg polany, moja grupa zostaje tutaj. Uczniowie powoli poprzenosili się na swoje miejsca i tym samym rozpoczął się drugi etap lekcji.
zasady lekcji:
1. Każdy z Was dokonuje rzutu kostką, który świadczy o tym jak poszło Wam zadanie (opisy znajdują się pod koniec poszczególnych scenariuszy) 2. Każdy z Was zadaje swojemu stworzeniu jedno pytanie związane z jego gatunkiem. Pytania mogą być głupie, banalne, trudne, jak zabraknie pomysłów, to mogę nawet się powtarzać, ale pamiętajcie, że doceniam kreatywność! Pamiętajcie, żeby pytania były stosowne, inaczej postać zostanie ukarana. 3. Czas macie do 26 kwietnia, ale jest to termin ostateczny i nie będę go przesuwać. 24 i 25 umieszczę przypomnienia.
Scenariusz 1 – Grupa Chirona. Gdy uczniowie stanęli przy oczku wodnym centaur objął swoją siódemkę poważnym spojrzeniem – chociaż większość z nich była już dorosła zwrócił się do nich tajemniczo: - Witajcie źrebięta, dzisiaj chciałbym przybliżyć Wam sztukę wróżbiarstwa. Nie ma ona zbyt wiele wspólnego, z tym co Wy, ludzie, nazywacie wróżbiarstwem, więc pewnie niewiele z niej pojmiecie. Wasze wróżbiarstwo jest skupione na losie jednostki, a prawdziwy zapis przyszłości dotyczy wielkich rzeczy, a nie drobnych istnień. Z pomocą uczniów Chiron wrzucił do wody nieznane im dotąd zioła, po czym za pomocą kija zamieszał wodę. Rośliny zaczęły się unosić na powierzchni tworząc rozmaite kształty. Chiron poprosił każdego z uczniów o przyjrzenie się tafli wody i wysnucie wniosków. Po wszystkim każdy miał możliwość zadania pytań dotyczących centaurów.
Kostki – woda:
Za każde 5 punktów z wróżbiarstwa lub ONMS (wybierz 1 przedmiot) możecie sobie podnieść kostkę o jedno oczko. 6 – Dostrzegasz w wodzie konkretne ruchy roślin i interpretujesz to jako negatywne zdarzenie w najbliższej przyszłości świata. Chiron jest pod wrażeniem, że jesteś w stanie cokolwiek odczytać i głośno Cię chwali. 5 – Dostrzegasz w wodzie konkretne ruchy roślin i interpretujesz to jako negatywne zdarzenie w Twojej najbliższej przyszłości. Chiron jest pod wrażeniem, że jesteś w stanie coś odczytać, jednakże krytykuje Cię za zbyt osobiste odbieranie przepowiedni. 4- Dostrzegasz w wodzie konkretne ruchy roślin, jednakże nie umiesz ich zinterpretować. Otrzymujesz krótką pochwałę od centaura. 3 – Nie widzisz w wodzie nic, więc milczysz. Chiron Cię ignoruje. 2 – Nie widzisz w wodzie zupełnie nic, o czym mówisz centaurowi. Chiron mówi, że dobrze iż umiesz się przyznać do własnej słabości. 1 – Zupełnie nic nie widzisz w wodzie, więc wymyślasz jakieś brednie, co Chiron kwituje surowym spojrzeniem.
Scenariusz 2 – Grupa Leili Niesamowicie piękna kobieta spojrzała na swoją grupę i uśmiechnęła się. Większość grupy była płci męskiej co zdecydowanie odpowiadało Leili, mimo to zgodnie z obietnicą złożoną Mist żadnego z nich nie czarowała. Wśród uczniów wypatrzyła jedną, wyróżniającą się osobę. Był to niski, uroczy chłopiec - @Monte Noir. Kobieta od razu wyczuła drzemiący w nim potencjał i zapytała: - Czy jesteś dzieckiem wili? Po uzyskaniu odpowiedzi uśmiechnęła się i zaczęła pokazywać im różne zioła, których zastosowanie nie było zbyt popularne wśród czarodziejów. Później zaczęła ich uczyć jak przyrządzić uspokajający napar ziołowy. Na koniec poprosiła ich o zadawanie pytań.
Kostki – napar:
Za każde 5 punktów z uzdrawiania lub ONMS (wybierz 1 przedmiot) możecie sobie podnieść kostkę o jedno oczko. Monte jako wila automatycznie podnosi sobie kostkę o dwa oczka. 6 – Twój napar jest idealny. Leila jest pod wrażeniem i doszukuje się w Tobie krwi wil. 5 – Twój napar jest naprawdę dobry, a Leila jest pod wrażeniem, że ludzki potomek był w stanie stworzyć coś tak dobrego. 4- Napar nie jest idealnym odwzorowaniem przepisu, ale i tak wychodzi całkiem nieźle. Leila kwituje go uśmiechem. 3 – Przyrządzony przez Ciebie napar jest hmm… znośny, ma jednak dość mocno osłabione działanie. Leila prosi, żebyś się nie przejmował, nie każdy jest w stanie zrozumieć subtelność, jaką posługują się wile przy przyrządzaniu tego naparu. 2 – Przyrządzony przez Ciebie napar przypomina raczej mugolski napój aloesowy – smakuje świetnie, ale nie ma żadnych właściwości. Leila pozostawia go bez komentarza. 1 – W ogóle się nie postarałeś! Twój napar przypomina papkę. Leila patrzy na Ciebie z gniewem – uważaj, żeby nie zamieniła się w harpię!
Scenariusz 3 – Grupa Mist Grupa Mist spodziewała się zapewnie najciekawszej lekcji, gdyż profesor była znana ze swojego niestandardowego podejścia do nauczania. Tutaj mocno się zawiedli – profesor postanowiła zgotować im kolejną kartkówkę, z następującymi pytaniami.
1. Jak zachować się przy spotkaniu z wilkołakiem? 1 pkt 2. Co wiesz o eliksirze tojadowym? 3 pkt 3. Co różni animaga od wilkołaka? 2 pkt
Po zebraniu kolejnej kartkówki od zawiedzionych uczniów Profesor Pober poprosiła o zadawanie pytań.
Kostki – kartkówka:
Za każde 5 punktów z eliksirów lub ONMS (wybierz 1 przedmiot) możecie sobie podnieść kostkę o jedno oczko. Pandora jako wilkołak nie musi rzucać - może odpowiedzieć na wszystkie pytania.
Liczba oczek odpowiada liczbie zdobytych na kartkówce punktów.
Przewagą Theo było to, że nie słyszał jeszcze o Fire zbyt wiele. Jasne, swoje wiedział, ale jakoś nie dotarło do niego, że jest to właśnie ta osoba, której lepiej zostawić trochę przestrzeni. Dla niego takie przysunięcie się czy nachylenie nie było niczym zwykłym - ale otwarcie przyznawał, że łaknie kontaktu z drugim człowiekiem. Nie zraził się również tym, że kompletnie przegadał swoje towarzyszki, nie dając im za bardzo na dojście do słów. Czuł się z tym lepiej, bo w końcu Bianca nie mogła dopytać o Drakensberg. Gdyby to zrobiła, prawdopodobnie by jej wszystko opowiedział, a to liczyło się ze wspominaniem... Nie sądził, że jego uprzejmy, jego uroczy, jego niezwykły gest, może zostać tak negatywnie odebrany. Otworzył szerzej oczy z zaskoczeniem, czując pieczenie na policzku, będące pozostałością po całkiem solidnym uderzeniu. Fire wcale się nie powstrzymywała - trzepnęła go tak mocno, jak tylko mogła, biorąc pod uwagę ich położenie. W dodatku niczym prawdziwa lwica dołożyła do tego trochę pazurków. Theo przetarł lekko skórę, która została w jednym miejscu rozcięta, uwalniając przy tym kroplę krwi. Zerknął na Gryfonkę, dalej w niejakim osłupieniu. Wyrwały go z tego stanu dopiero śmiechy osób, którym spodobało się to przedstawienie. Obejrzał się i najpierw napotkał spojrzenie jakiegoś wielkoluda, a potem @William Walker, do którego zrobił pełny przerażenia grymas. W co on się wkopał?... - Romeo? To moje drugie imię. - Oznajmił, odwracając się z powrotem do Dearówny. Doszedł szybko do wniosku, że to brzmi jak słaba przechwałka. - Poważnie, jestem Theo Romeo. I nie sądziłem, że można kogoś urazić takim gestem. Mój błąd. - Nie były to raczej za dobre przeprosiny, bo Krukon kompletnie nie rozumiał, co zrobił źle. Mimo wszystko nie był osobą zbytnio przejmującą się takimi sprawami. Po prostu się uśmiechnął. - Wiem. W pewnym sensie jesteś całkiem sławną panią prefekt - poinformował ją pogodnie. Cóż, nie chowała zbyt długo urazy. Chyba. Albo po prostu fantastycznie grała? Theo niezbyt mógł rozgryźć tę rudowłosą istotkę. Skrzywił się jedynie, gdy odebrała mu szkic - jego zdaniem był słaby. W końcu powstał zaledwie parę minut temu i nie przedstawiał nawet połowy tego, na czym chłopakowi zależało. - Mogę nalegać? Nie wybaczę sobie, jeśli ten świstek papieru będzie jedynym moim rysunkiem z tobą jako główną modelką. - Ponoć bywał uparty jak osioł. Bianca, oczywiście, swoją urodą zwyczajnie zniewalała mężczyzn. Theo nie wiedział, czemu nie kieruje swojego spojrzenia właśnie na nią - możliwe, że Gryfonka po prostu nie chciała go do siebie przyciągać. Pewnie w grę wchodziła również jego orientacja, a może nawet przyzwyczajenie? Zdolność do hipnotyzowania dodawała Theo asertywności. Ale w tej chwili pewien był, że wszystkiemu winny jest ten błysk w oku Fire, którego nie dało się przegapić. Ten błysk, który właśnie pragnął uwiecznić w swój ulubiony sposób - poprzez przelanie na papier. Ten błysk, który zdawał się być jedyną prawdziwą inspiracją. Ten błysk, który właśnie sprawił, że z emocji zbledły mu palce (co brzmi dziwnie, ale nie jeśli pamięta się o jego chorobie!). Nie było mu dane zbyt długie zachwycanie się rudowłosą, bowiem profesor Pober postanowiła przejść dalej z lekcją. Theo zignorował fakt, że dostał słabą ocenę z kartkówki. Nie spodziewał się niczego lepszego... Trafiła mu się chyba najcudowniejsza grupa z możliwych. Pożegnał się kulturalnie ze swoimi rozmówczyniami, po czym podążył na brzeg polany, obserwując przy tym zjawiskową postać Leili. Nie mógł przestać zachwycać się jej idealną cerą i włosami, które zdawały się falować nawet bez podmuchów wiatru. Patrzył na nią jak na obraz, będący istnym dziełem sztuki. Sądził, że przyrządzanie naparu mu kompletnie nie wyjdzie. Z Eliksirów za dobrze sobie nie radził, a to z pewnością podchodziło pod ten przedmiot. Ku swojemu zaskoczeniu, poszło mu wręcz fenomenalnie. Uśmiechnął się promiennie, otrzymawszy pochwałę, a potem szturchnął lekko @William Walker. - Ma się ten talent, nie? - Mruknął cicho, zerkając, jak radzi sobie jego przyjaciel. Leila poprosiła o zadawanie pytań, tak więc w głowie Theo błyskawicznie pojawiła się jedna wielka pustka. Nie chciał jednak, aby zapanowała niezręczna cisza, ani nic z tych rzeczy. Pragnął jakoś nawiązać do sztuki, dowiedzieć się czegoś o kulturze wil - ale zupełnie nie mógł ubrać tego w słowa. - Przepraszam, ale wyrwę się pierwszy. - Uśmiechnął się łagodnie. Nie chciał wyjść na jakiegoś nadgorliwca, lecz postanowił zagadnąć o temat będący dla niego dość ważnym. - Czy urok wili jest silniejszy od hipnozy? Chodzi mi o to, że wile, naturalnie, używają tego daru instynktownie. Hipnotyzer jednak musi wszystkiego uczyć się od podstaw. To ma znaczenie, prawda? - Zapytał, ze szczerym zaciekawieniem w głosie. A gdy tylko otrzymał odpowiedź, podziękował tak grzecznie, jak tylko mógł.
Kostka: 6!
Gemma Twisleton
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : vel ENEMA - one man band, prefekt fabularny
Nie przejmowała się zbytnio tym, że dostała Nędzny. Się zdarza, nie? Przynajmniej nie była najgorsza. - No i się wydało, że od ciebie zrzynałam - zażartowała, zwracając się do @Monte Noir. Odpowiedzi były jej, ale zajrzała mu przecież w kartkę, stąd też wiedziała jak się nazywa. Przypomniała sobie, że się nie przedstawiła i wyciągnęła do niego rękę - Twisleton. Gemma Twisleton. Oczy jej zabłysły, kiedy zza drzew wyszedł centaur i wila. Rozejrzała się szybko po chłopakach, zastanawiając się jak zareagują. Współczuła im, ale z drugiej strony może przynajmniej będzie zabawnie. Słysząc, że będą pracować także z wilkołakiem w pierwszej sekundzie wyobraziła sobie, że za chwilę z lasu wyjdzie kudłaty potwór, ale szybko otrząsnęła się z tej głupiej myśli. Zastanawiała się kto odważy przyznać się przed grupką nieznanych mu dzieciaków przyznać się do lyknatropii. Wiadomo, ludzie byli różni. I tak przeżyła kolejny szok słysząc, że tą osobą jest profesor Pober. O kurwa, to było dobre. Gemma dopiero po chwili uświadomiła sobie, że wgapia się w nauczycielkę z rozdziawioną paszczą. Zamknęła japę dopiero, kiedy ludzie zaczęli rozchodzić się do swoich grup. Jej mózg prawie pękał od ilości pytań, które się w niej kłębiły. Nie mogła przestać myśleć o tym, że przecież zdarzało jej się nachodzić profesorkę w nocy, jeżeli akurat tę porę dnia cewka Chomika wybierała sobie na zatkanie się. Zdawała sobie sprawę, że istniało coś takiego jak eliksir tojadowy i że nikt nie pozwoliłby, żeby po szkole szalał sobie wściekły wilkołak, no ale tak jakoś... To właśnie miała na myśli z tym ujawnianiem się. Nawet ona nie mogła powstrzymać się uprzedzeń tak do końca. Z drugiej strony może to był właśnie najlepszy sposób na walkę z nimi. Nie mogła powiedzieć żeby nie cieszyła się, że trafiła do grupy Pober, aczkolwiek bardzo chętnie posłuchałaby też centaura. Złapała za rękę @Dreama Vin-Eurico, która szła w jego stronę. - Błagam cię, zapytaj co oni robią z rękami jak biegną! - zawsze ją to zastanawiało. Takie majestatyczne istoty, ale jakoś nie umiała wyobrazić co można było zrobić z rękami w galopie, żeby nie wyglądało do głupkowato - Cześć, tak poza tym - wyszczerzyła się i puściła jej rękaw. Kiedy wszyscy rozeszli się do swoich grup, Gemma znowu wbiła wzrok w nauczycielkę, zastanawiając się co będą robić teraz. Usłyszawszy o kolejnej kartkówce wygięła usta w zabawną podkówkę. Ale jej wcale nie było do śmiechu. Serio?! Za jakie grzechy?! Trochę naburmuszona wyjęła pergamin.
Twistleton
1) Powiedzieć "dzień dobry". Chyba, że po przemianie. Wtedy uciekać. 3) Animag przemienia się wtedy, kiedy mu się zamarzy. Wilkołak nie kontroluje przemian.
Jedynym co przychodziło jej do głowy w odpowiedzi na drugie pytanie było "Wilkołak po nim nie gryzie", ale brzmiało to strasznie nie sympatycznie. Nie miała pomysłu jak inaczej ubrać w słowa, to co miała na myśli, więc oddała po prostu kartkę. - Ugryzła kiedyś pani kogoś? - wypaliła z zafascynowaniem wypisanym na twarzy, kiedy tylko profesor zachęciła ich do zadawania pytań. A przecież tyle ich miała... Nie byłaby w końcu sobą, gdyby nie wyskoczyła z czymś głupim. Dopiero po chwili, kiedy jej słowa wybrzmiały, zdała sobie sprawę, że może było to zbyt osobiste pytanie - Albo dobra, nie było pytania - dadała szybko, paląc buraka.
Kostka: 2 + 1 ONMS: 9 pkt
Aleksander Cortez
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
O wiele bardziej zaskoczyłaby go niższa ocena z tej śmiesznej kartkówki niż wybitny, który zdobył. Spojrzał z politowaniem na najmłodszego tutaj osobnika. Widocznie niemagiczna aura, którą otaczała się Gemma powodowała, że skrzat swoją wiedzą zaczynał dorównywać kurczakowi. Ale już to zauważył wcześniej podczas ich pierwszego spotkania. Młody lubił jedynie twarde drągi i nic innego go nie obchodziło, ani nie interesowało. Przez co dzisiaj zdobytą oceną pokazał, że Cortez prawidłowo go ocenił. Tamta dwójka była po prostu siebie warta, więc nie zamierzał go ostrzegać przed mugolakiem. W końcu nawet mugol może wejść na miotłę i latać, co innego z umiejętnościami, którymi cechują się jedynie czarodzieje. Ku swojemu zniesmaczeniu zauważył, że dostała mu się jakaś drużyna miernot. Która nie potrafiła przekroczyć progu nawet PO. Nie licząc Williama, którego nie skreślał na straty tylko przez jego dom, do którego miał równie silny szacunek jak i do Slytherinu. Dlaczego uważał ich za beznadziejnych? Z bardzo prostego powodu. Skoro taka Blaithin zdobyła wybitną ocenę, a do jej znajomości na temat ONMS już dawno zdążył się przekonać jak była niska, to jak daleko w tyle musiały być osoby z jego grupy? Wolał to jednak zachować dla siebie i bez słowa ruszył w stronę... Wili. Miał wrażenie, że medalion za moment sam zerwie mu się z szyi i dwoma szybkimi ciosami wpierw wbije jej go w serce, a później przetnie gardziel. Cały czas powtarzał sobie w głowie, że to cholerny potwór, że nie jest piękna, że to tylko urok wili, że jest pod wpływem jej uroku. Najciekawsza część tej lekcji chyba miała nadejść kiedy to wila dostrzegła Monte. Omal nie parsknął śmiechem. Wyszczerzył swoje zębiska do chłopaczyny w tajemniczym uśmiechu, ale nie zdradzającym jakichkolwiek intencji. Właśnie zdradziła, od tak, przy wszystkich zapewne największą tajemnicę chłopaka. Tym samym zabierając mu jakąkolwiek szansę na dostanie się do drużyny. Bo teraz wiadomo będzie, że jeśli się tam dostanie to już tylko z tego powodu, że rzucił na nich swój urok. Nie ważne, czy to będzie prawda, czy też nie.
W końcu zaczęła tłumaczyć i opowiadać o roślinkach, które nie nie były przez nich stosowane. - Ja mam pytanie w sprawie lekcji, ponieważ ciekawi mnie nazwa i efekt działania tej mikstury. To tylko uspokaja osobę? A może ma jakiś mocniejszy efekt? No nie wiem... Działa też trochę otumaniając tego kto to wypije? Bo jeśli nie to można powiedzieć, że jest to coś trochę mocniejsze od herbaty z melisy... - Tutaj urwał i przyjaźnie uśmiechnął się do wili. Na całe szczęście te zwierzęta nie umiały czytać w myślach bo mogłaby się troszkę rozzłościć. No a nikt przecież nie chciałby doprowadzić do tego by jej piękna twarzyczka przemieniła się w szkaradną mordę potwora... Prawda? Uwarzenie mocnej herbatki poszło mu znakomicie, no ale co się dziwić jak przez tyle lat babrali się w pracowniach z prawdziwymi eliksirami. A tutaj wila pokazała im jak krok po kroku wykonać ten eliksir. - Zawsze mnie jak to jest z mężczyzną który posłuży wam do przedłużenia gatunku. Co się wtedy z nim dzieje? Porzucacie go, utrzymujecie jakieś kontakty później z tymi ludźmi, czy jak to głoszą pewne legendy... Zjadacie mężczyznę? - zadał pytanie do którego mieli prawo i znów się delikatnie uśmiechnął, chowając znów swoje prawdziwe emocje pod nieprzenikniętą przez wzrok maską. Kiedy dostał odpowiedź odsunął się trochę od niej i spoglądając na nauczycielkę, już wiedział co będzie robił jak wróci do zamku. Ciekawiło go to, czy wiedzieli o tym, że nauczycielką w szkole jest wilkołak. Roztarł rękę, która aż rwała się do tego by chwycić za różdżkę.
Puchonka lubiła zwierzaki, ale nie była jakoś wybitnie uzdolniona z ONMS. Kartkówka nie poszła jej najlepiej, więc czekała na okropną ocenę. Prawię miała racje - Nędzny. Powinna jakoś zareagować ludzko. Niestety jej wyraz twarzy pozostał niezmienny, jak jakiś pomnik. Taka była. Kto jej nie znał miał wrażenie, że stoi koło słupa. Jej twarz wyrażała - no o to chodzi. Nic. Uboga mimika u Felki to normalka, albo całkowity brak to jeszcze bardziej normalka. Clarke nie zwracała na nic uwagi, dopóki nie zjawił się centaur i wila. Wtedy tak się zapatrzyła, że gdyby ją ktoś nie potrącił przez przypadek (albo specjalnie) to by tak stała, jak zaczarowana. Wolała być w grupie z wilą, ale nie powinno się takich rzeczach mówić na głos i czy te wile właśnie tak nie działają? Miała nadzieje, że nie będzie żadnych kolejnych niespodzianek z panią profesor, co mogło być wątpliwe, znając jej niestandardowe podejście do nauczania. Kartkówka! Przesada? Niekoniecznie. Właściwie to dobrze. Żadnych nowości...
Felicity D. Clarke, VII klasa Hufflepuff
2. Co wiesz o eliksirze tojadowym? (3 pkt) Powoduje, że człowiek zarażony wilkołactwem, podczas pełni zachowuje świadomość i umysł ludzki. Taka osoba nie jest wówczas groźna dla otoczenia i panuje nad sobą. Nad naczyniem wypełnionym wywarem unosi się dym, a w smaku nie jest on najprzyjemniejszy. Wzbronione jest dodawanie do niego cukru, gdyż niszczy on działanie eliksiru. Podstawowym składnikiem, jak można się domyśleć jest tojad.
Znowu odpowiedź na jedno pytanie. Co się ze mną dzieje? Mam takie oceny, że nie wypada się chwalić. Wybuchła śmiechem, od tak. Przestała się śmiać, gdy inni automatycznie zerknęli w jej stronę. Właściwie nie przestała tylko troszkę się uciszyła i odwróciła w inną stronę. Nie zrozumiecie Panny Clarke. Nie miała pytań co do wilkołaka. Znaczy nauczycielki. Nie, nie. Wilkołaka w ludzkiej skórze. Może jakby zapytała o odpowiedzi do kartkówki? Była by lepsza ocena? - Upolowała pani jakiegoś człowieka? - Palnęła, coś w stylu @Gemma Twisleton.
Swój pozna swego, albo to jakiś żart. Ma być w grupie z wilkołakiem, jakby to, że sama nim jest nie wystarczyło. Nie każdy jednak musi o tym wiedzieć. Zagryzła wargi nieco spięta, myśląc, że wszyscy się już domyślają, że coś jest z nią nie tak. Pandora nie panikuj. Zgłupiałaś do reszty... Jej głosik w głowie starał się zrównać ją do pionu. Ogarnęła się. Odetchnęła i zaczęła się ukradkiem rozglądać, czyżby nikt czegoś podejrzanego nie zauważył. Niespodziewanie odwróciła się w stronę @Felicity D. Clarke, która zaczęła się śmiać. Najwidoczniej Nędzny to dość śmieszna ocena. Ona była ze swojej zadowolona, jak na nieprzygotowanie do kartkówki poszło jej wybitnie. Wzruszyła ramionami i nie zważając na innych (bo jej się nie chciało zbytnio nawiązywać nowych znajomości, zwłaszcza na lekcji o takim temacie, jaki miała grupa pani profesor) udawała, że jest mało zainteresowana tematem, ale nie na tyle... No, skrywała pozory. Tak to się mówi? Nieważne. Grupa z centaurem, albo z wilą na pewno byłaby o wiele bardziej ciekawsza. Zwłaszcza, że szykowała się im kolejna kartkówka. - No bez przesady. - Pani Mist najwidoczniej nie miała dzisiaj zamiaru użyć swoich niestandardowych metod nauczania. Podejrzane. Przecież było po pełni. Może ma jakieś wahania nastrojów? O! To Pandora znała aż za dobrze.
Pandora L. Lebiediew, VI klasa Slytherin
1. Jak zachować się przy spotkaniu z wilkołakiem? Uciekać. Jeśli nie potrafimy użyć jakiegokolwiek silnego zaklęcia, aby odwrócić uwagę wilkołaka na tyle, aby mieć szansę zwiać czy go obezwładnić, należy wiać gdzie pieprz rośnie.
(dopisała)
2. Co wiesz o eliksirze tojadowym? Eliksir pomaga zachować wilkołakowi kontrolę nad sobą podczas pełni w formie wilkołaczej. Podobno eliksir ten jest bardzo niesmaczny (ja tam nie mam zielonego pojęcia). No i jak można się domyśleć podstawowym składnikiem jest tojad. 3. Co różni animaga od wilkołaka? Wilkołak przemienia się tylko podczas pełni. Nie ma możliwości kontroli nad tym, jaką formę przyjmie. Za to animag już taką możliwość ma. Przemienia się, kiedy ma na to ochotę i nie musi zażywać żadnego, niedobrego eliksiru. .
Odpowiedzi na pytania znała wszystkie, ale nie miała zamiaru rzucać na siebie jakiekolwiek podejrzenia co do tego. Kartkówkę skończyła szybko. Jak latanie na błyskawicy czyli błyskawicznie. Bziuuum. Chociaż, jeśli ktoś coś wie to nie znaczy, że musi być od razu podejrzanym...Pandora weź się ogarnij. Stuknęła się palcem wskazującym w czoło ze dwa razy i dokończyła kartkówkę. Ważne, żeby mieć dobrą ocenę. Oddała papierek. Wzruszyła ramionami i czekała na werdykt. A mogła posiedzieć w ciepłym dormitorum i nie przychodzić na lekcje.
Kostka: 1 (Bez względu na kostki - umiem wszystko. Genetyka: Wilkołak) Kuferek: 0
Ostatnio zmieniony przez Pandora L. Lebiediew dnia Nie Kwi 23 2017, 15:38, w całości zmieniany 1 raz
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Bridget nie mogła się powstrzymać od zerknięcia w stronę nieznanego jej chłopaka, który właśnie zjawił się na polanie. @Theo Romeo U. Evermore od razu zwrócił jej uwagę, zarówno swoim wzrostem i egzotyczną urodą, jak i błyskiem w oku oraz wyciągniętym z torby szkicownikiem. Jakiś nowy artysta? Hudson nie mogła powstrzymać się o gapienia w jego stronę. Ledwo uświadomiła sobie, że miała otwarte usta. Szybko je zamknęła i przeniosła wzrok na Berenice, dopiero po kilku sekundach ogarniając, co do niej powiedziała. - Zadajesz mi w tej chwili bardzo ciężkie pytania - powiedziała powoli, nie spuszczając wzroku z Krukona. - Ale tak, chyba tak. Chciałabym się kiedyś znaleźć gdzieś indziej - Np. w ramionach tego słodkiego chłopaka, podpowiedziała jej podświadomość. Szybko się otrząsnęła z transu, w jaki wpadła i postarała się skupić na postaci nauczycielki, która dosłownie parę minut później wprowadziła na polanę... No nie, poważnie? Najprawdziwszy centaur? Bridget była w szoku, że udało jej się namówić jakiegoś centaura na pojawienie się na lekcji uczniów Hogwartu - naprawdę było to niemałym osiągnięciem! Szybko zostali podzieleni na grupy i Bridget nieco ze smutkiem zerkała w stronę uczniów zbierających się wokół jeziorka, ale temat wilkołactwa, który jej przypadł, również był niezwykle interesujący. Dostrzegła też Felicity i z uśmiechem pomachała do niej, zapraszając ją na pieniek obok. - Chodź, siadaj! - zachęciła ją jeszcze. Felicity była jej bardzo dobrą koleżanką z domu. Bridget przyjaźniła się z nią w zasadzie od samego początku i mimo że obecnie była nieco skłócona z jej bratem, nijak przekładało się to na ich zażyłą relację. Wciąż czuła wewnętrzną potrzebę sprawowania pieczy nad tą zagubioną istotką. Zawiodła się nieco, że musi napisać kolejną kartkówkę, jednak po zobaczeniu pytań stwierdziła, że nie jest taka zła i ponownie może się popisać.
Bridget Hudson, Hufflepuff, VII
1. Jak zachować się przy spotkaniu z wilkołakiem? Tak naprawdę jedyną możliwą opcją jest próba ucieczki. Oczywiście można rzucać na wilkołaka pewne zaklęcia, jednak są one bardzo zaawansowaną magią. 2. Co wiesz o eliksirze tojadowym? Jego podstawowym składnikiem jest tojad. Eliksir pomaga zachować wilkołakowi kontrolę nad sobą oraz "ludzki umysł" podczas pełni. Nie wpływa on jednak na samą transformację - osoba ugryziona nadal przemienia się w wilkołaczą postać. Jedynie jest w stanie lepiej się kontrolować w tym czasie. Podobno eliksir ten jest bardzo niesmaczny. 3. Co różni animaga od wilkołaka? Wilkołak nie ma możliwości wyboru swojej postaci po przemianie, natomiast animag tak. Dodatkowo animag może przemieniać się kiedy chce, wilkołak wyłącznie podczas pełni.
Bridget uznała, że napisała wystarczająco dużo na swojej kartkówce i zerknęła w bok na Felicity, która beznamiętnie wpatrywała się w swoją do połowy pustą kartkę. Bridget trochę się zmartwiła, że jej koleżanka nie mogła sobie poradzić z tymi pytaniami, które w gruncie rzeczy nie były bardzo trudne, dlatego też postanowiła jej trochę pomóc. W momencie, w którym profesor Pober odwróciła się do nich plecami, by skontrolować poczynania dwóch pozostałych grup, Bridget szturchnęła lekko Felicity w ramię, po czym ukradkiem podmieniła ich kartki. Pismo obu dziewczyn wyglądało bardzo podobnie, toteż Bridget nie siliła się bardzo na dyskrecję i zaczęła dopisywać na kartce koleżanki: "Wilkołak zmienia się wyłącznie w czasie pełni księżyca, a animag może to zrobić kiedy chce.". Niestety na więcej nie wystarczyło im czasu, ponieważ nauczycielka ogłosiła koniec zadania i zaczęła zbierać kartkówki. Bridget szybko zgarnęła swoją kartkę od Felicity i podała profesorce dwie kartkówki naraz, uśmiechając się przy tym niewinnie. Następnie odwróciła się do Felicity i posłała jej ciepły uśmiech. - Będzie dobrze, nie przejmuj się niczym - powiedziała, chociaż nie sądziła, by dziewczyna jakoś bardzo się zmartwiła jej podstępem. Obawiała się wyłącznie, że mogłaby palnąć coś o oszustwie, ale w razie czego będzie się martwiła tym później. A gdy nadszedł czas pytań do nauczycielki na temat wilkołactwa, Bridget nie mogła się powstrzymać od głośnego pacnięcia w głowę. Naprawdę, czy można być bardziej "subtelnym", by zapytać ofairę ataku wilkołaka, która z pewnością cierpiała przez wszystkie te lata, czy upolowała jakiegoś człowieka w swoim życiu? Uwielbiała zarówno Gemmę jak i Felicity, jednak nie miała pojęcia, co też skłoniło obie te dziewczyny do zadania tak niedelikatnego pytania. - Moje pytanie dotyczy raczej działania eliksiru tojadowego. Wiem, że on pozwala zachować wilkołakowi trzeźwość umysłu i zapewnia lepszą kontrolę nad zachowaniem, ale czy wpływa on w jakiś sposób na bolesność przemiany? - zapytała, patrząc uważnie na nauczycielkę, gotowa chłonąć każde jej słowo. - A w przypadku wspomnianego już atakowania ludzi - dodała, krzywiąc się lekko. - Czy istnieje możliwość, by wilkołak bez zażycia eliksiru tojadowego mógł powstrzymać się od takiego ataku? - spytała dodatkowo. Czytała wiele o tym, że ludzie stanowili ulubioną ofiarę wilkołaków, ale była ciekawa, czy istniała jakaś szansa na opanowanie tego typu żądzy i instynktów. - A jeszcze jedna rzecz mnie zastanawia. Czy jeśli wilkołak nie zażyje eliksiru tojadowego, to jest w stanie nawiązać kontakt z innym stworzeniem i się z nim w jakiś sposób komunikować? A po zażyciu eliksiru czy to się jakoś zmienia z racji tego, że umysł wilkołaja jest bardziej ludzki niż zwierzęcy? - zrzuciła na nauczycielkę kolejne pytanie bombę. Ten temat fascynował ją i chciałaby wiedzieć z niego jak najwięcej, jako że wilkołaki stanowiły faktyczne zagrożenie dla człowieka. Celowo jednak nie zwracała się do profesor Pober, jakoby ona tym wilkołakiem była (mimo że przyznała się do tego otwarcie), ponieważ nie chciała wprowadzać nerwowej atmosfery na tych zajęciach oraz bała się, że nauczycielka potraktowałaby podobne pytania jako atak na jej osobę, a tego Bridget w żadnym przypadku nie chciała robić.
kostka:: 6 bonus:: 1 (8pkt kuferkowych) - przeznaczony na pomoc @Felicity D. Clarke, więc Fela ma ogółem 4 punkty.
Nie wiedziała jaki będzie temat tej lekcji. Prawdę powiedziawszy to nawet trochę z tego faktu się cieszyła. Uwielbiała niespodzianki. Poniekąd. Niektóre potrafiły przynieść zły i wściekłość, jednak ta do takich nie należała. Rozmowa z wilą, rozmowa z centaurem, rozmowa z wilkołakiem... Zdecydowanie wolałaby być w grupie pierwszej. Centaury posiadały ogrom wiedzy, a taka wila... Niby co ona im mogła przekazać? Może jak rozkochać w sobie mężczyznę.... Brednie. Jeśli faktycznie taki miałby być ciąg dalszy lekcji to wróciłaby do swojego pokoju w dormitorium odchodząc stąd bez większego słowa. Przygotowanie naparu zdziwiło ją lekko. Nie tego się spodziewała, ale zdecydowanie rozwiązanie to i poprowadzenie w ten sposób dalszej lekcji wydawał się interesujący. Ustawiła się na skraju polany dołączając tym samym do reszty grupy. Napotykając wzrokiem @Nebraska Jones od razu do niej podeszła. Stanie w ciszy nie było jej domeną. - Cześć Nebi. - przywitała się uprzejmie z koleżanką z domu - Myślisz, że ta wila w jakiś sposób wpływa teraz na każdego faceta znajdującego się w zasięgu jej wzroku? - cichy szept skierowany był jedynie do koleżanki. Nie chciała za nic aby ta kobieta go usłyszała. Może i wila była piękna, jednak w jednej chwili mogła zmienić się w potwora jeśli coś jej nie podpasuje. Przygotowanie naparu nie było trudne. Dodanie trochę tego, trochę czegoś innego i gotowe! Idealny eliksir... Nie, napar. Z małym uśmiechem przystawiła fiolkę bliżej nosa wdychając ziołowy zapach. Uwielbiała takie wonie. Dzięki jej matce pokochała wszystkie co związane z ziołami i zwierzętami. Po wysłuchaniu pierwszych pytań zadanych przez jej kolegów z grupy przyszedł czas na nią. Nie zastanawiała się długo nad czym co chce powiedzieć. - Mnie natomiast interesuje jedna sprawa. W sumie to nie... Mam dwa pytania. - poprawiła się natychmiast i spojrzała w stronę kobiety. Po pierwsze... Czy to prawda, że wile potrafią dowolnie zmieniać postać? Tym są trochę podobne do animaga, jednak nie muszą się tego uczyć... Czy muszą? Bo to dość ciekawa umiejętność. Sama chciała bym... Nie ważne. - urwała raptownie nie dając nawet szansy swojej nauczycielce tymczasowej na odpowiedź. Od razu chciała zadać koleje pytanie. - Po drugie... Czytałam w jednej z ksiąg, że Ten, kto napotka tańczące wile, będzie musiał przyłączyć się do nich i tańczyć, dopóki nie padnie z wykończenia. Ten, kto wkroczy w elfi krąg (koło wydeptanej trawy), w którym zabawiały się wile, ten już nigdy nie zazna szczęścia. To prawda? Potraficie być aż tak okrutne w stosunku do ludzi? Głównie to mężczyzn... - zamilkła gwałtownie nie dokańczając zdania. Wracając ze swojego zamyślenia na łono lekcji spojrzała na wilę i uśmiechnąwszy się do niej stanęła z powrotem koło Nebraski.
Napar: kostka: 4 Punkty w kuferku z ONMS: 12 Razem: 6
Leonardo O. Vin-Eurico
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Leoś nie pozostał długo taki bez opieki i towarzystwa, bo zwróciła się do niego Lotka. Poszerzył swój uśmiech. Nie miał pojęcia, jakim cudem ta relacja w ogóle miała miejsce. Zwykle jego byłe dziewczyny nie chciały nawet na niego patrzeć - a tutaj, proszę! Inna sprawa, że zerwanie było wspólną decyzją, a nie gafą z jego strony... - Chętnie ci potowarzyszę, Lotka. Tylko powiedz mi, czemu unikasz też Caluma? - Zmarszczył brwi z zaskoczeniem. Chyba trochę nie był na bieżąco, ale ostatnio to do Hogwartu przychodził jedynie spać. Teraz gdy się nad tym zastanawiał, to doszedł do wniosku, że powinien się ogarnąć i poświęcić trochę czasu też na znajomych... Czy żałował, że nie trafił do grupy z wilą? No jasne, w końcu był facetem! Ale teraz miał ważniejsze zagadnienie do rozważenia - czy profesor Pober powiedziała "panna Clarke"? Leosiek nie miał pojęcia, czy Ezra faktycznie posiadał siostrę. Nie zorientował się nawet, że dostał kolejną kartkówkę, tak usilnie próbował sobie coś przypomnieć w temacie Krukona. Na pytania odpowiedział szybko, bez większych refleksji.
Spoiler:
1. Najlepszym rozwiązaniem jest ucieczka - walka z wilkołakiem jest niezwykle trudna, w szczególności dla młodego czarodzieja. 2. Eliksir tojadowy pozwala na utrzymanie kontroli nad swoim ciałem podczas wilkołaczej przemiany. Nie niweluje jej, jedynie pomaga z zachowaniem świadomości. Główny składnik to tojad. 3. Przemiana wilkołaka jest mimowolna, podczas gdy animag nad sobą w pełni panuje. Ponadto wilkołakiem zostaje się poprzez ugryzienie innego osobnika. Animag swoją umiejętność zdobywa poprzez wieloletnią naukę.
Najwyraźniej pójście na ostatnią transmutację nie było złym wyborem! Leosiek oddał kartkówkę i zerknął w stronę @Felicity D. Clarke, siedzącej z @Bridget Hudson. Doskonale zauważył tę drobną podmiankę, co nawet go trochę rozbawiło. Chyba powinien jako przykładny prefekt Gryffindoru zganić te panie... Dobrze, że nie był przykładnym prefektem! - Jak wam poszło? - Zagadnął z uroczym uśmiechem, jednoznacznie podsuwając dziewczętom, że jego bystre spojrzenie nie pomijało takich gierek. Zaraz również wyciągnął rękę do panny Clarke. - Chyba się nie znamy? Leo Vin-Eurico. Powinien chyba nieco bardziej skoncentrować się na lekcji, bo chociaż kartkówki szły mu wyśmienicie, to nie przykładał większej wagi do samego tematu zajęć. Zerknął na panią profesor z zainteresowaniem, gdy poleciały pierwsze pytania. - A ja podpinam się pod pytanie Bri. Wilkołak po przemianie może komunikować się jakoś ze zwierzętami?
Jakby atrakcji na lekcji było mało, to w ramach podniesienia ciśnienia młodej Szwedce w pewnym momencie zaskoczył ją przyjaciel. Wzdrygnęła się nieco na jego wyrzucone jak z procy przywitanie, bo trzeba przyznać, że trochę ją wystraszył tym skradaniem się, ale teraz bardziej była zajęta wymyślaniem odpowiedzi, która jednoznacznie ustali jej stanowisko wobec uroczego „kochanie”. I właściwie to miała ochotę zmierzyć go tylko rozczarowanym spojrzeniem i dać sobie spokój, bo w końcu byli na lekcji i nie będzie się z nim wykłócać, ale i tak biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia ich relacja była na granicy naprawdę ostrego spięcia. Ruth zagryzła zęby. -Ezra, daj sobie spokój. I pamiętaj o dzisiejszej bibliotece – rzuciła w przestrzeń przed sobą, przypominając przyjacielowi o ich umówionym zleceniu, ale Wittenberg coraz gorzej się zapatrywała na ich współpracę, jeśli dalej mają tak przed sobą wszystko ukrywać i piętrzyć złości wewnątrz, zamiast spokojnie wszystko wyjaśnić. Ciekawe tylko, kiedy mieli to wyjaśnić, skoro ona była zajęta jeżdżeniem po Sztokholmie i szukaniem informacji na temat zagadkowego zaklęcia a on… Cóż, uskuteczniał mocno niewybredne podrywy na coraz to nowych koleżankach. Mimo wszystko Ruth skoczyłaby za Ezrą w ogień i bardzo bolało ją, że pojawił się między nimi niewielki zgrzyt, dlatego postawiła sobie za punkt honoru jak najszybciej to z nim wyjaśnić. Jednak dopiero co zaczęła się lekcja i dziewczyna musiała odejść do swojej grupy, żeby uwarzyć eliksir pod okiem wili. To było chyba najgorsze, czego się mogła spodziewać Szwedka po tych zajęciach. Była tak fatalna z eliksirów, że Raynott widząc je sama dostawała gniewu harpii, nie będąc wilą, toteż Ruth wystraszyła się nie na żarty, biorąc pod uwagę fakt, jak bardzo Leila im pomagała. Przywitała się też z całą swoją grupą, oprócz wysokiego Ślizgona, który wyrwał od razu do ich pięknej opiekunki, więc siłą rzeczy nie zdążyła i nie planowała za nim biegać, posyłając zamiast tego uśmiech do obu dziewczyn, które pamiętała z mugoloznawstwa, Theo i Willa. Robiąc napar ręce trzęsły się jej ze strachu, bo bała się jak ognia sytuacji, w której zrobi gar smoły, a nie uspokajającą herbatkę i wila rozszarpie ją na strzępy, co było naprawdę wielce prawdopodobne, przypominając sobie wszystkie wyczyny Ruth na eliksirach. Bała się efektu tak bardzo, że gdyby ktoś jej teraz zaproponował powrót do „Nieudacznika” i kolejną godzinę robienia z niej idiotki przez nauczyciela zamiast tej pracy na lekcji z wilą to z całą pewnością Ruth byłaby w Hogsmeade w sekundę. Mimo całej paniki, jej napar wyszedł dość normalnie, choć z tego, co powiedziała Leila miał bardzo osłabione działanie. A kiedy wila dodała jeszcze kilka słów otuchy (co prawda komentując brak subtelności Ruth, ale pozwolę sobie tę ogólnie znaną prawdę pominąć), Wittenberg całkiem się uspokoiła. Jeszcze dziś pożyje. Bardzo chciała też zapytać, czy wile miewają wyrzuty sumienia, ale to pytanie wydawało jej się tak samo nietaktowne, jak odzywanie na lekcji nieproszonym w ogóle. Ruth nie znosiła zwracać na siebie uwagi i najchętniej usiadłaby gdzieś z boku, przysłuchując się tylko odpowiedziom Leili. -Czy jest jakiś szczególny aspekt albo zestaw cech, który cenicie u czarodziejów najbardziej? – zapytała w końcu, kiedy przyszła jej kolej. Pomijając fakt owijania sobie mężczyzn wokół palca wile przecież często wiązały się z nimi na stałe i dla Ruth wyjaśnienie, że chodziło tu tylko o ich urodę było dość naciągane. kostka:2+1 z kuferka
Cholernie ucieszyłam się z oceny Zadowalający. Nie byłam wybitną uczennicą dlatego taka ocena była dla mnie naprawdę satysfakcjonująca. Pewnie rodzice byliby ze mnie dumni, ale ci prawdziwi, a nie ci którzy mnie wychowali. Ciekawiła mnie kolejna część lekcji i jak tylko profesorka pokazała nam dwa centaury o mało co serce nie wyskoczyło mi z persi. Były przepiękne, naprawdę magiczne zwierzęta robiły na mnie nieziemskie wrażenie. Zawsze ciekawiła mnie każda postać zwierzęcia i starałam się na odpowiedni temat wyszukać jak najwięcej ciekawostek. Chociaż czy chciałabym tak spotkać się sam na sam z centaurem? Chyba nie, chyba każdy by nie chciał. To jednak są zwierzęta i mimo iż rozmawiają w naszym języku nie zaufałabym im na tyle, ażeby spotykać się z kimś takim. Oczywiście wykonałam polecenia pani profesor. Naprawdę Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami była bardzo ciekawymi lekcjami, nie nudziłam się, a dziwna teoria przechodziła na bok, bo jednak był to jeden z przedmiotów, który potrafi zadziałać na wyobraźni ucznia i ten miał wielką ochotę wracać na każde z nich. Patrzyłam na to co robi centaur i gdy reszta uczniów przyjrzała się tafli wody uczyniłam to samo. W wodzie szczerze powiedziawszy nie zauważyłam kompletnie niczego, dlatego postanowiłam się nic nie odzywać. Bo o co miałaby się go pytać. Byłam bardziej ciekawa pytań innych uczniów dlatego przyjrzałam się wszystkim i każdemu z osobna.
Kostka: 3
Ezra T. Clarke
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Głupi gest Leonarda jeszcze poprawił mu nieco humor. Pokręcił głową z politowaniem, ale nie zareagował na tę zaczepkę. Szybko jednak został sprowadzony na ziemię. Zdarzało się, że ludzie nie mieli ochoty przebywać w otoczeniu Ezry i chłopak zawsze jakoś to przetrawiał. Nie narzucał się. Teraz jednak poczuł się tym wyjątkowo dotknięty, nigdy bowiem nie został odtrącony przez swoją najlepszą przyjaciółkę. A to jednak zabolało i to gdzieś tak niebezpiecznie w okolicach serca. - Och. No dobra. Jasne. - Niezręcznie potarł ręką kark i wstał, odchodząc od Ruth jeszcze zanim zostali podzieleni na grupy. Szczerze? Nie miał pojęcia, o co jej chodziło. Ostatnio nie widywali się najczęściej, to fakt, ale nie pamiętał, żeby zrobił coś niewłaściwego względem Krukonki, za co mogłaby być na niego zła. Ezra nie chciał jednak psuć humorów wszystkim innym - był typem człowieka, który szybko adaptował się do nowych sytuacji i potrafił udawać, że pewne sprawy spływały po nim jak po kaczce. Jakby wcale nie dotyczyły jego. Więc nawet jeśli czuł się źle, szybko opanował ponurą minę i wsłuchał się w słowa nauczycielki. Nazwisko "Clarke" pojawiające się przy słowie "wybitny"? Sądził, że takie cuda się nie zdarzają. Było to jednak miłe wyróżnienie - nawet jeśli jedno z ośmiu. Bardziej jednak zainteresował się innymi słowami profesor Pober. Panna Clarke, nędzny? Ezra natychmiast wzrokiem przeszukał grupę, dopóki nie dostrzegł @Felicity D. Clarke. Na moment zamarł, nie spodziewając się jej na tej lekcji. Potem jego mina złagodniała, a usta nawet wykrzywiły się uśmiechu. Tęsknił za widokiem swojej młodszej siostry. Nie dane jednak było mu się tym nacieszyć, bo nauczycielka podzieliła ich na grupy. I jak mu się na pierwszy rzut oka wydawało, on nie trafił z nikim, kto szczególnie by go satysfakcjonował. Ani z Felą, nie z Leo... nawet nie z Bridget czy Ruth, a przecież złośliwy los właśnie do nich powinien go przydzielić! Plusem natomiast było to, że Krukon kątem oka zauważył, że jego siostra została przygarnięta przez Bridget, więc już mógł się nie martwić. Była w dobrych rękach. Ezra z trudem powstrzymał się od przewrócenia oczami, kiedy dowiedział się, że będzie na tych zajęciach zajmować się centaurem, a co za tym szło, wróżbiarstwem. Miał o tym wygłosić opinię do chłopaka, który miał nieszczęśnie znaleźć się przypadkowo obok, ale kiedy na niego spojrzał, ogarnęło go takie dziwne uczucie. Zmrużył oczy, a jego usta otworzyły się z lekkim zdumieniem - w skrócie, zrobił naprawdę idiotyczną minę, która w dodatku utrzymała się na kilka sekund. - Czekaj, czekaj. @Calum O. L. Dear? - upewnił się Krukon. - Stary, wyglądasz całkiem dobrze jak na osobę, która w moim mniemaniu od kilku lat zasila oddziały truposzy z Munga. Od kiedy jesteś znowu w Hogwarcie? Ezra pamiętał, że kiedy trafił do Hogwartu, on i Calum byli na jednym roku. I całkiem nieźle się dogadywali, dopóki chłopak nie miał jakichś problemów zdrowotnych i zmuszony był przenieść się do Munga. I Ezra mógłby przysiąc, że go od tego czasu więcej w szkole nie widział. Właściwie to nigdy się nad tym faktem nie zastanawiał - chłopak po prostu przepadł, a po tym fakcie Ezra pewnie poświęcił mu jakąś myśl lub dwie. - Nie wiem jak ty, ale ja wolałbym się skupić na dogłębnym badaniu tamtej wili niż naszego podkutego przyjaciela - dorzucił w swoim typowym tonie na temat, z którym początkowo chciał się do niego zwrócić, mrugając porozumiewawczo. Potem rozejrzał się jeszcze po innych twarzach i z radością stwierdził, że jednak było w grupie więcej przyjaznych osóbek. A to było mu potrzebne, bo kiedy źle się czuł, lubił mieć obok siebie dużo osób, przez które po prostu nie mógł się poddać emocjom. Posłał szeroki uśmiech do @Naeris Sourwolf, a za to @Dreama Vin-Eurico, która stała bliżej, przyjacielsko przeczochrał po włosach. Co musiało wyglądać trochę komicznie, biorąc pod uwagę, że dziewczyna była od niego wyższa. - Cześć niziołku - zaczepił ją żartobliwie. Jego relacja z Dreamą opierała się przede wszystkim na wspólnym uwielbieniu do ONMS i ciepłych przytyków Ezry do jej wzrostu - coś się ostatnio okazywało, że wszyscy wokół byli wyżsi od niego. Naprawdę zaczynało mu to przeszkadzać! No ale dobrze, teraz już trzeba było słuchać centaura. A Ezra i tak miał wrażenie, że jego słowa jednym uchem wleciały, a zaraz potem drugim wyleciały... Krukon westchnął, kiedy Chiron poprosił ich o czytanie przyszłości z rozrzuconych w wodzie liści. Kiedy jednak nadeszła jego kolej, bez komentarza pochylił się nad taflą oczka wodnego i przez chwilę przypatrywał ruchom. - No dobra, co my tu mamy... - Zmarszczył brwi, intensywnie myśląc. Żałował, że nie trafił kartkówki. Na kartkówce mógłby ściągnąć. Zaraz, co zazwyczaj mówili wróżbici? Strzeż się czegoś, uważaj na coś tam... Ta depresyjna nuta wyjątkowo mu podpasowała. - Myślę, że zielsko chce mnie ostrzec przed jakimś negatywnym zdarzeniu w moim życiu. To był oczywiście strzał... Ale ku jemu zdziwieniu centaur wcale nie był aż tak załamany jego słowami. Jedynie zwrócił mu uwagę, że zbyt osobiście odebrał przepowiednię. A, no tak. Coś mówił o tym "skupieniu na losie jednostki". - Jeśli mogę... Czy centaury przejęły jakieś zwyczaje końskie, czy tylko ich zad? No bo na przykład, drzemanie w pozycji stojącej mogłoby być bardzo przydatne. - Wyszczerzył się głupio do centaura. Już dwukrotnie się na tej lekcji popisał, teraz musiał jakoś zrównoważyć to dobre wrażenie.
Kostka: 4+1
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
No kto nazywa swoje dziecko Theo Romeo... - Twój. - potwierdziła bez ogródek, ale też bez złości. Blaithin nie zależało na zrozumieniu ze strony chłopaka ani na wyjaśnianiu swojego zachowania. Co ją zdziwiło to dość spokojna reakcja Krukona, który najwyraźniej wcale się nie obraził. A widziała już mocne zaczerwienie na jego policzku, a także parę kropli krwi. Zastanawiała się, dlaczego jedynie się uśmiechnął i czy nie powinna być przez to jeszcze bardziej nieufna. Chociaż jedyne co widziała w tym uśmiechu to delikatne, miłe przyciąganie, wręcz nim... hipnotyzował? Fire znała doskonale świat magii i wyczuwała na jakich ludzi powinna stanowczo uważać. Nawet jeśli po prostu cudownie się uśmiechali. - Obawiam się, że nawet tego świstka już więcej nie zobaczysz. - odparła łagodnie, bo sama była uparta i nieustępliwa, zwłaszcza jeśli ktoś nalegał. Modelowała już raz i wspominała to nawet miło, bo była z Ruth, ale zdecydowanie nie uważała, że mogłaby to zrobić znowu. Tym bardziej, że Theo nie znała, a słyszała tylko dziwne pogłoski. - Nie będę pozować do żadnych rysunków. - powiedziała dobitnie, tonem który kończył rozmowę. Skinęła chłopakowi głową, kiedy odszedł i westchnęła. Zdążyła odmachać jeszcze Leosiowi. - Ci twoi znajomi... - mruknęła do Bianci w momencie w którym Pober czytała oceny. W ogóle się na tym nie skupiała, bo w dłoniach miała rysunek i to na niego patrzyła. Rzeczywiście, widać było, że jest niedokończony, trochę chaotyczny, ale bardzo ładny. Blaithin grała, więc trochę artystycznej duszy jednak w niej było. Pojawienie się wili i centaura bardzo zaciekawiło Szkotkę, która nigdy nie miała do czynienia z tymi stworzeniami, zapewne jak większość osób tutaj zgromadzonych. Co zastanawiające, wila przyciągała wzrok dziewczyny tak bardzo, że w ogóle nie mogła myśleć o niczym innym. Podziwiła jej przepiękne, lśniące włosy, łagodne rysy twarzy, oczy koloru nieba i zdawało jej się, że coś dziwnego ogarnia ją samą. Nadludzkim wręcz wysiłkiem zamknęła oczy, uwalniając się z tego zniewalającego czaru. Dlaczego wila działała też na nią? Nie za bardzo rozumiała, może orientacja nie miała tutaj znaczenia... Serce biło Gryfonce szybko. Całe szczęście, nie musiała z nią pracować. Zdecydowanie bardziej wolała mieć władzę nad swoimi myślami. Okazało się, że ich nauczycielka jest wilkołakiem... Z tego co wiedziała Fire to nie pierwszy taki przypadek w Hogwarcie. Przysiadła się do Pandory. - Cześć, Panda. Widziałaś jaka ta wila jest piękna? - wyrwało jej się zanim w ogóle pomyślała o powstrzymaniu tych słów. Fire nadal miała wypieki na twarzy, ale liczyła na to, że Ślizgonka nie będzie o nic dopytywać. Liczyła na ciekawe zajęcia, ale dostali jedynie kartkówkę. Mruknęła pod nosem cichutko parę przekleństw i spojrzała na pytania. Z niechęcią pisała to, co wiedziała. 1. Najlepiej jest uciekać, można spróbować walki, choć tylko bardzo silni czarodzieje są w stanie coś zdziałać. Ogłuszenie zaklęciem, najlepiej Conjuctivitis albo zwykła Drętwota czy też Collardo. 2. To dość trudny eliksir, z pewnością nie na poziomie ucznia albo studenta. Podstawowym składnikiem jest tojad białousty (tojad mocny to trucizna). Nie można dodawać do niego cukru, bo zabija on właściwości. Dobrze przygotowany dymi i podobno smakuje obrzydliwie. Po wypiciu lykantrop zachowuje pełną, ludzką świadomość, a także kontrolę nad tym co robi. Dzięki temu może jakoś przetrwać pełnię. 3. Animag to osoba, która sama nauczyła się swojej zdolności przemiany w zwierze. Wilkołak uzyskał ją przez ugryzienie lub jak głoszą różne legendy, ślinę czy picie wody ze śladu, który pozostawił lykantrop. Animag zachowuje pełną kontrolę, a także może przybrać formę każdego zwierzęcia. Przemiana nie powoduje u niego bólu. Inaczej jest u wilkołaka, który może się przemieniać jedynie w coś wilkopodobnego, przemiana jest bardzo bolesna, a zmysły stają się zwierzęce i żądne krwi.
Szokująco dobrze napisała, ale tylko dlatego, że zaklęcia miała dobrze opanowane, na eliksirach znała się wyśmienicie, a animagię rozumiała dzięki Liamowi, który sam zmieniał się w nietoperza. Pytania, które zadawali uczniowie sprawiły, że Blaithin uniosła wysoko jedną brew. - Czy da się wyleczyć z lykantropii? - spytała, patrząc na rysunek Romeo, nie na Pober i przygryzając lekko dolną wargę. Naprawdę miała tak zaczesane włosy? - Jeśli grupa wilkołaków zdecyduje się żyć wspólnie to utworzą coś na kształt stada? Będzie tam hierarchia jak u wilków? W sensie alphy, bety, omegi... I chcę zapytać, czy dalej zdarzają się polowania na wilkołaki? Stare czystokrwiste rody często się tym zajmowały. W końcu podniosła wzrok i wbiła go w nauczycielkę.
Ucieszyła się gdy usłyszała, że kartkówkę napisała na Powyżej Oczekiwań. Jej radość była jeszcze większa gdy nauczycielka oznajmiła, że otrzymała 10 punktów dla domu za odgadnięcie stworzenia, które pojawi się na lekcji. Wylądowała w pierwszej grupie, więc kiedy już Pani Pober wszystko objaśniła, poszła wraz z innymi z grupy Chirona do oczka wodnego i oczekiwała na dalsze instrukcje. Okazało się, że będą wróżyć. Na wodzie unosiły się zioła, które uprzednio centaur wrzucił do wody. Isilia zgodnie z poleceniem przyjrzała się tafli wody. Dostrzegła na niej ruchy roślin. - Wydaje mi się - zaczęła z lekką niepewnością w głosie, ale odchrząknęła aby się jej pozbyć. - Wydaje mi się, że w najbliższej przyszłości na świecie zdarzy się coś złego. - dokończyła już pewnym siebie głosem. Była tego pewna, ale nie wiedziała co się dokładnie wydarzy. Zaskoczyło ją to, że Chiron wyglądał na zadowolonego z jej odpowiedzi. Nawet pochwalił ją na głos! Nie spodziewała się takiego uznania i zarumieniła się, nie będąc przyzwyczajoną do jakichkolwiek pochwał. - Dlaczego wasz gatunek odmówił uzyskania statusu istot mimo tego, że spełniacie wszystkie warunki? - spytała. Skoro miała okazję się czegoś dowiedzieć, to chciała jak najlepiej z tego skorzystać. Uznała to pytanie za najbardziej odpowiednie.
Kostka: 6
Lotta Hudson
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
Westchnęłam. Nie byłam pewna czy to dobry moment, żeby zwierzać się @Leonardo O. Vin-Eurico z moim spin z Calumem dotyczących moich miłosnych zawirowań związanych z Williamem i jego zawirowań z Devi. To wszystko było tak skomplikowane, że nie za bardzo wiedziałam jak się zachować, więc finalnie uśmiechnęłam się do Gryfona smutno i powiedziałam: - Trochę długa historia. Mam spinę z Calumem, opowiem Ci później. Skończyłam pisać kartkówkę - w moim mniemaniu była bardzo prosta i wiedziałam, że Meksykanin również napisał ją całkiem dobrze. Podałam kartkówkę profesor Pober.
Charlotte Hudson, VIII klasa
1. Jak zachować się przy spotkaniu z wilkołakiem? Należy bezzwłocznie uciekać, chyba, że do spotkania z wilkołakiem dochodzi w towarzystwie większej grupy czarodziejów - wtedy można podjąć próbę unieruchomienia stworzenia.
2. Co wiesz o eliksirze tojadowym? Eliksir pomaga wilkołakom panować nad sobą w trakcie przemiany. Oczywiście, wciąż dyskomfort związany z tym zdarzeniem, jednakże jego uczucia są bliskie ludzkim, jest w stanie nad sobą panować i pamięta całą przemianę. Eliksir na bazie tojadu jest bardzo niesmaczny, a niestety nie można go słodzić, gdyż cukier zabija jego właściwości.
3. Co różni animaga od wilkołaka? - Animag wybiera formę przemiany, wilkołak nie - Animag może zdecydować kiedy się przemienia, wilkołak nie - Animag panuje nad sobą w trakcie przemiany, wilkołak nie
Skoro Leo przedstawił się dziewczynie towarzyszącej @Bridget Hudson postanowiłam pójść za jego przykładem i uśmiechnęłam się do @Felicity D. Clarke mówiąc: - Cześć, jestem Lotta, jestem siostrą Bri. Nigdy wcześniej z nią nie rozmawiałam, wiedziałam tylko, że jest siostrą Ezry i zachowuje się czasami dość specyficznie. Nie zamierzałam jednak nastawiać się do dziewczyny negatywnie. Po chwili profesor Pober zachęciła nas do zadawania pytań, więc idąc za przykładem otaczających mnie osób zapytałam cicho (starając się sformułować wypowiedź tak by kobieta nie poczuła się urażona): - Jak radziła sobie Pani z przemianami przed wymyśleniem eliksiru tojadowego?
Kostka: nie rzucam, bo mam 5 bonusu z kuferka, czyli 1 + 5 = 6 :D
-Dziwne, że nie trzymają go w zamknięciu. Jego głupota jest niebezpieczna dla otoczenia. – parsknął cicho śmiechem i odparł cicho na komentarz o Cortezie. Zdecydowanie zgadzał się z dziewczyną. Nędzny nie było czymś co chciał usłyszeć Monte. No niestety, tak to bywa, gdy przychodzi się na lekcję nie przygotowanym. W każdym razie to i tak było lepiej niż okropny. Westchnął cicho pod nosem i spojrzał na rudowłosą dziewczynę, która do niego zagadała. Wyszczerzył do niej szeroko zęby. -To i tak lepiej, niż ostatnio na runach. – zaśmiał się cicho pod nosem. Ona mogła tego nie pamiętać, w końcu z jego pomocy niewiele wynikło. Za to Monte do tej pory pamiętał jak Fairwyn ukarał go ujemnymi punktami dla całego domu. Zdarza się i już nic nie mógł z tym zrobić. –Następnym razem będzie lepiej. – jakkolwiek absurdalnie by to nie brzmiało. Nie przeszkadzało mu, że Gemma od niego ściągała. Jeśli mógł, to dlaczego miałby jej nie pomóc. Przecież chodziło tu tylko o oceny. Zabawne było, że to Monte pomagał rudowłosej, a powinno być chyba na odwrót. To co dla chłopaka czasem było nowością, dla niej chyba powinno być oczywiste. Może następnym razem to panna Twisleton pomoże młodemu ślizgonowi. -Monte Noir, liczę na owocną współpracę. – uśmiechnął się i przedstawił z grzeczności. Nie było im dane porozmawiać dłużej, bo profesorka Pober rozdzieliła ich na grupy. Kiwnął tylko lekko głową na pożegnanie i poszedł na polanę gdzie mieli kontynuować lekcję z wilą. Jak na złość został Aleksander również został przydzielony do Leili. Od samego początku czuł się dosyć dziwnie, a jeszcze dziwniej się poczuł, gdy śliczna kobieta zwróciła się do niego. Dlaczego tylko jemu był dany ten zaszczyt? Był aż tak wyjątkowy, aż tak się wyróżniał? Zaczerwienił się delikatnie cały zakłopotany. Wzrokiem uciekł gdzieś do boku. Chyba troszkę się wstydził przyznać tak przed wszystkimi, chociaż sporo osób i tak już o tym wiedziało. Tak czy inaczej, przecież liczył się też charakter, a nie tylko uroda. -Tak jakby… - mruknął, a raczej wyszeptał cicho do wili i rozejrzał po grupie. Ciekawe czy jakby był starszy, to jego urok byłby silniejszy i mocniej działałby na zebrane tutaj dziewczyny? Westchnął cicho bo nie była to pora na takie rzeczy. Zresztą jeśli tylko chciał, to przecież mógł spróbować. Może już nieświadomie to robił. Chyba raczej nie, bo żadna nie zwróciła na niego specjalnie uwagi. Westchnął cicho i skupił się na lekcji, która poszła mu zdecydowanie lepiej niż wejściówka. Tak jak chyba dla większości zioła i napar były dla niego czymś nowym - a przynajmniej tak było z ziołami. Przyrządzenie herbatki uspokajającej poszło mu wyjątkowo łatwo. Trochę głupio by było, gdyby wypadł gorzej niż inni uczniowie. Mógł się niby usprawiedliwiać swoim wiekiem, ale byłoby to szukaniem wymówki na siłę. Nie chciał tego, w końcu Monte miał coś, czego inni nie mieli. Uśmiechnął się lekko dumny z siebie i rozejrzał jak poszło pozostałym. Napary niektórych, były równie dobre. Trudno, dzisiaj nie zabłyszczy. Było mu tylko głupio, że Cortez również dał radę. Poszczęściło się trollowi. Nie wiedział o co zapytać, więc wolał zostać cicho. W końcu Leila tylko poprosiła i nie był to obowiązek. Poza tym wolał uniknąć głupich pytań, takich jak Corteza. Szczerze mówiąc, to było nawet nieco bolesne. Tato wciąż żył, a trzynastolatek był dumny ze swoich rodziców. Jeśli już miał zadawać jakieś pytania, to mógł zwrócić się do mamy.
Nebbie nie była zbytnio zadowolona z tego, co działo się na lekcji. Powędrowała do odpowiedniej grupy, którą miała zająć się wila o imieniu Leila. Dziewczyna patrzyła z niesmakiem na rozdziawione usta chłopaków zebranych na polanie i prychnęła zirytowana. Klasycznie. Berenice chyba miała podobne odczucia, sądząc po tym, jak do niej zagadała. - Jak się przyjrzysz, to zobaczysz, że każdemu już kapie ślina z brody - powiedziała z kwaśną miną. W sumie nie wiedziała, dlaczego aż tak się uprzedziła do tych zajęć, a za moment miała już jasną odpowiedź. Mieli warzyć jakiś napar leczniczy, czyli kolejną rzecz, której Nebraska zrobić nie potrafiła i o której nie miała bladego pojęcia. Powoli przyzwyczajała się, że jest zdecydowanie do tyłu z nauką, ale z drugiej strony poczuła się strasznie zirytowana faktem, że ponownie sknoci robotę. Nie przyłożyła się w ogóle, a w jej kociołku powstało coś tak paskudnego, że chyba wszyscy wokół odwrócili głowę w jej kierunku, chociażby w poszukiwaniu źródła okropnego smrodu, który powoli rozchodził się po całej polanie. Wila również obrzuciła Nebraskę karcącym spojrzeniem, pełnym złości, co tylko przez moment sprawiło, że Nebbie poczuła się zagrożona. Zaraz jednak przypomniała sobie, że przecież to tylko lekcja i nie mogło im się stać nic złego. Poza tym profesor Pober stała niedaleko, w razie czego mogła zareagować. Stanęła ze skrzyżowanymi rękami i naburmuszoną miną, kręcąc butem kółka w ziemi. Nie miała żadnego konkretnego pytania do momentu, w którym postanowiła sobie zażartować z wili. - Próbowałaś kiedyś zafarbować włosy? Jest to w ogóle możliwe? - Pytanie było głupie, ale Nebraska nie chciała wyjść na zupełnie poważną. Ciekawe, co na to sama wila?
Tak jak myślałam, reakcja Fire była nieprzewidywalna. Było mi trochę żal chłopaka, ale szczerze mówiąc tylko głupiec posuwał się do takich czynów przy Gryfonce, więc można powiedzieć, że Theo miała jaja. - Jest w porządku, nie oceniaj go źle. - odparłam da Fire. Nie chciałam, by wyrobiła sobie złe zdanie o chłopaku. Był powiedzmy, że jedyny w swoim rodzaju. Całkiem niespotykany. Miałam jednak o nim dobre zdanie i nie bardzo chciałam żeby ktokolwiek się do niego zrażał. Dobrze wiedziałam jak to jest być nowym i nie dla wszystkich jest to łatwe, więc chciałam mu jakoś pomóc. Wsłuchałam się w oceny. Mina mi zrzedła gdy usłyszałam, że na moje konto właśnie wleciał Okropny. Okej, nie poszło mi zbyt dobrze, ale żeby aż tak kiepsko. Jęknęłam cicho zażenowana sobą. Mój humor pogorszył się jeszcze bardziej. Gdy na polanę weszły stworzenia zapatrzyłam się na wilę. Nie ulegałam jej urokom, w końcu moja babcia nią była. Czasem odwiedzałam tych dziadków, ale te wizyty nie należały do zbyt częstych. Dużo lepsze kontakty miałam z rodziną od strony taty. Mimo to, moje pochodzenie sprawiało, że wila nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Z tego powodu cieszyłam się, że mogę pracować z kimś innym. Nie bardzo interesowałam się wróżbiarstwem, ale nic nie mówiłam. Nie miałam tego 'trzeciego oka' więc nie byłam podekscytowana zajęciami. Zrobiłam to co inni i przyjrzałam się tafli wody. Niektórzy wyrywali się do odpowiedzi i mówili co widzieli. Co natomiast widziałam ja? Otóż swoje odbicie. Nic niezwykłego się nie wydarzyło, ale nie zdziwiło mnie to zbytnio. Siedziałam cicho czekając aż inni skończą. Nie byłam rozczarowana, wróżbiarstwo nie było moją mocną stroną. W każdym razie postanowiłam zadać swoje pytanie. Interesowała mnie trochę astronomia, a z tego co pamiętałam centaury potrafiły przewidywać z gwiazd. - Co można wyczytać z gwiazd? - moje pytanie nie było skomplikowane i miałam nadzieję nie usłyszeć odpowiedzi 'wszystko'. Chodziło mi bardziej o to w jaki sposób można z nich wyczytać przyszłość, ale nie przewidzieć pogodę na następny dzień. Byłam tego po prostu ciekawa. Obawiałam się jednak. Stworzenia było łatwo urazić i nikt przy zdrowych zmysłach, by ich świadomie nie drażnił.
Kostka: 3
Naeris Sourwolf
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 167 cm
C. szczególne : Tatuaż anielskich skrzydeł na plecach
Przyzwyczaiła się do kpiny w oczach podczas tych wszystkich lat, kiedy musiała znosić wyzwiska ze względu na swoją brudną krew. Kiedyś przez swoją wrażliwość mocno to przeżywała, ale teraz zdawała się coraz lepiej radzić sobie w takich przypadkach. Jeśli Will spodziewał się, że będzie siedzieć cichutko sparaliżowana ze strachu przed starszym Krukonem to mogło być niezłe zaskoczenie. Sourwolf naprawdę czyniła postępy, chociaż teraz czuła się dość niepewnie. - Dziękuję. Na razie wystarczy mi atrament. - odparła, nieśmiałym uśmiechem próbując zatuszować swoje zakłopotanie. Chłopak miał w sobie sporo arogancji, jak jej się wydawało, ale często właśnie na takich się natykała. Dokończyła podpis na kartkówce, a zaraz potem okazało się, że dostała wybitny. Ucieszyła się, bo na ONMSie zależało Krukonce najbardziej. - Gratuluję powyżej oczekiwań. - zwróciła się do Krukona bez żadnych przechwałek w głosie. Jej poszło dobrze, mu także, czego chcieć więcej. Nie mogli porozmawiać dłużej, bo zostali rozdzieleni do innych grup. Perspektywa spotkania prawdziwego centaura była wręcz niesamowita i Naeris wiedziała, że James jej nie uwierzy. Wpatrywała się w potężną posturę półczłowieka, półkonia, ale nie ominęła też niezwykle pięknej wili. Co prawda, jej urok nie działał na Krukonkę, ale i tak westchnęła z podziwu. Coraz bardziej podobało jej się, że mieli tak ciekawe zajęcia. Fakt, że ich nauczycielka jest wilkołakiem wręcz zachwycił dziewczynę. Będzie mogła może trochę lepiej poznać te stworzenia, jeśli nadarzy się okazja! Wzięła swoją torbę i poszła do grupy Chirona przy jeziorku. Mieli pracować z wodą, co nie stanowiło żadnego problemu dla Naeris... a raczej tak myślała. Kucnęła na brzegu i pochyliła się, żeby spojrzeć w rośliny. Starała się coś wyłapać, jakiś ruch, zmianę, cokolwiek. Musiała być jednak zbyt słaba z wróżbiarstwa. Powiedziała to centaurowi, a ten przynajmniej się nie rozgniewał. - Spotkałeś się kiedykolwiek z szykanami ze strony ludzi? Czy twoi bracia ukaraliby cię, gdyby dowiedzieli się o twoim pobycie tutaj? Macie coś w rodzaju zakazu zbliżania się do nas? I jaką bronią się posługujecie oprócz łuku? - zadała swoje pytania, wpatrując się w Chirona z delikatnym uśmiechem. W ogóle nie widziała w nim nieprzyjaciela ani nawet zagrożenia. Przez chwilę miała ochotę spytać, czy przewidzi jej przyszłość, ale uznała, że to zbyt wielka arogancja.
W zasadzie nie spodziewałem się niczego innego w związku z moją kartkówką, toteż nie przejąłem się specjalnie otrzymanym przed chwilą trollem. Generalnie to mnie nie powinno tu być, ale chciałem chociaż na chwilę złapać Lottę w jakimś "neutralnym" miejscu, w którym nie mogła na mnie krzyczeć, uderzyć mnie, ani uciec, a lekcja opieki nad magicznymi stworzeniami wydawała mi się odpowiednią porą. Szanse, że się tu znajduje, były wyższe niż 100%. Zobaczyłem, że rozmawia z Leonardem i już, już chciałem do niej podejść i się przywitać, kiedy Pober zaprosiła na polanę jakichś gości. Odwróciłem się mimowolnie i normalnie szczęka mi opadła. - CENTAUR - powiedziałem tak teatralnym szeptem, że kilka głów odwróciło się w moją stronę. I może było to dziwne z mojej strony, że najpierw zwróciłem uwagę na hybrydę konia z człowiekiem, a nie na białowłosą, przepiękną wilę. Na nią też popatrzyłem, żeby nie było, nawet trochę długo taksowałem ją wzrokiem, ale przyznam szczerze, że bardziej się podjarałem obecnością centaura na polanie. Przecież to było prawie niemożliwe, by ściągnąć go tutaj na lekcję. Centaury miały to do siebie, że w żadnym wypadku nie lubiły być traktowane jako gorsze, jako przedmiot obserwacji, lekcji czy czegokolwiek - a tu proszę, taka niespodzianka! Niemal krzyknąłem z zachwytu, kiedy przydzielono mnie do grupy koniowatego i pospieszyłem w wyznaczone miejsce przy jeziorku z prędkością błyskawicy. Nagle usłyszałem obok czyjś głos, średnio znajomy, więc odwróciłem głowę, lekko marszcząc brwi i moje spojrzenie padło na mimo wszystko znajomą twarz niższego ode mnie bruneta. Potrzebowałem dobrych kilku sekund, by połączyć fakty i dopiero wtedy ogarnąłem, że stał przede mną @Ezra T. Clarke we własnej osobie. Rozpromieniłem się w szerokim uśmiechu. - Stary, ledwo Cię poznałem - powiedziałem, starając się pominąć cisnącą mi się na usta uwagę o trudnościach w rozpoznawaniu głosów po przejściu mutacji. - Wróciłem następnego września - poinformowałem go. Niesamowite, jak ludzie mogą się mijać przez osiem lat z rzędu i dopiero teraz trafić na siebie ponownie twarzą w twarz. Najwyraźniej zupełnie rozbiegliśmy się w kwestii naszych zainteresowań, bo nawet z lekcji niezbyt kojarzyłem, bym słyszał jego nazwisko. Może przykro o tym mówić, ale chyba po prostu o sobie zapomnieliśmy. Na jego kolejną uwagę parsknąłem śmiechem, nieco zmieszany. - Szczerze powiedziawszy wolę centaura - przyznałem, spodziewając się od niego jakiejś dziwnej reakcji. W końcu to mogło brzmieć dość dziwnie, że jaok osobnik płci męskiej wolałem być w grupie faceta z końskim zadem niż seksownej wili. Przechodząc do zadania, byłem pełny dobrych przeczuć, że poradzę sobie dobrze. Co prawda było mega trudno, wróżenie z ziół w wodzie... Cóż, bardzo subiektywna sprawa i nawet mi się oberwało, że zbyt osobiście odebrałem to, co sobie wyczytałem z kształtów na wodzie. Nie chciałem wdawać się w dyskusje, grunt, że jako tako zaimponowałem Chironowi. Słuchałem pytań, które padły z ust Naeris i Ezry, z tego drugiego nieco się podśmiechując, chociaż wątpiłem, by Chiron potraktował jego pytanie jako godne odpowiedzi. Nie każdy doceniał żart o blokujących się rzepkach. - W historii Hogwartu zapisał się pewien centaur, który objął posadę nauczyciela wróżbiarstwa, za co został wygnany ze stada - zacząłem mówić, nie do końca pewny, czy przypadkiem nie został on wygnany zanim przyjął posadę nauczyciela. - Czy naprawdę nie istnieje możliwość, byście mogli nauczać nas, ludzi? Wasze techniki wróżbiarskie są naprawdę interesujące, a odnoszę wrażenie, że czarodzieje nie posiadają dostępu do pewnych informacji - powiedziałem w końcu. Tak naprawdę chciałem zapytać, czy mógłbym do niego przyjść na korki, ale chyba by mnie kopnął.
wynik: 5 (kostka 3, bonus 2)
William Walker
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : legilimencja i oklumencja, prefekt fabularny
Właściwie przestałem zwracać na dziewczynę uwagę, może i nie spodziewałem się z jej strony riposty, ale ta nie zrobiła na mnie wrażenia, więc nawet nie zaszczyciłem jej spojrzeniem. Byłem zadowolony ze swojej oceny, powyżej oczekiwań było dobre, tym bardziej, że mimo iż lubiłem tę lekcję nie bardzo mi na niej zależało. Miałem inne priorytety. Zostałem przydzielony do grupy z Theo, więc mój humor od razu nieco się poprawił. - Może i masz, ale co znowu odwaliłeś, że zasłużyłeś sobie na policzka? - parsknąłem w stronę przyjaciela. - No Romeo, żeby ci siniak nie został. Ślad na jego policzku był naprawdę widoczny. W myślał biłem brawo dziewczynie, miała siłę i widocznie wiedziała jak ją wykorzystać. Robiłem napar nie bardzo się na nim skupiając. Wrzucałem tak sobie składniki nawet nie zwracając uwagę na kolejność i inne czynniki. Powiedzmy szczerze, nauczycielka średnio zwracała na nas uwagę, więc nie przykładałem się do zadania zbytnio. Przynajmniej napar dobrze smakował. Wila nie robiła na mnie wrażenia. Do moich myśli wkradło się wspomnienie z pewnej nocy.... Stop Will, nie teraz. Nie przejmowałem się kobietą. Nawet gdyby chciała mnie oczarować czy tam zahipnotyzować, jej starania pójdą na marne. Cóż, byłem świetnym oklumentą, więc nawet nie miała co próbować. Za tę umiejętność byłem wdzięczny Julesowi. Ale co zrobić, ja sam byłem znakomitym uczniem. - Jakie to uczucie gdy czarodziej, którego chcesz oczarować okazuje się oklumentą, a starania idą na marne? - moja arogancja wyszła na pierwszy plan.
Kostka: 2
Dreama Vin-Eurico
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185 cm
C. szczególne : Wyjątkowo szczupła, posiada kilka drobnych tatuaży, kolczyk w nosie.
Wiedziała, że Gemma miała nierówno pod sufitem, jednak nie spodziewała się, że aż tak. Kiedy złapała ją na chwilę popatrzyła na nią rozbawiona. - No i jeszcze może dam się mu rozdeptać, co. - wzruszyła ramionami, a na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech - Po zajęciach sama do niego podejdź i zapytaj, Ciebie rudasie nie będzie szkoda - dodała wrednie, wystawiła w jej stronę język i podeszła do centaura. Ach, centaur, bo niby czego innego miała się spodziewać. Nie, żeby istota była niewystarczająco interesująca, jednak na niej nie robiła ona wielkiego wrażenia. Znaczy oczywiście, był on potężny i wyglądał groźnie, ale chodziło bardziej o podekscytowanie. No, ale przynajmniej nie pisała ponownie jakiejś durnej kartkówki. Gdy, już tak sobie stała razem z resztą, która również została do niego przypisana podszedł do niej Erza. Zabawnym wydawał się jej gest, który wykonał w jej stronę. Biedny musiał stawać na palcach po to, by dosięgnąć jej głowy i wykonać gest oznaczający niemałą sympatię. Być może nie spędzali z sobą jakoś wiele czasu, jednak Dreama odczuwała w jego stronę okruchy przyjaźni. Była pewna, że gdyby byli razem w jednym domu to byliby ze sobą zdecydowanie bliżej. Wiadomo, węże zawsze trzymają się razem, nawet jak się nienawidzą, a Dramie czasem trudność sprawiało przebywanie z mieszkańcami innych domów. Nie, żeby była jakąś rasistką, jak Cortez, po prostu, jakoś już tak jej wychodziła, że już z góry okazywała im chłód. - Trzeba było powiedzieć, to bym się nachyliła — rzekła, a na jej ustach wymalował się szeroki uśmiech. Zaraz jednak wróciła do lekcji. Słuchała centaura i chociaż w jakimś stopniu miała pojęcie o tym, o czym do nich prawił, to jednak starała się stać spokojnie i nie przeszkadzać istocie w monologu. Być może czasem zachowywała się nieodpowiedzialnie, ale nie chciała urazić stworzenia. W końcu w prosty sposób mógł ja zdeptać, jak patyk, który tak bardzo przypominała, a ona wolała nie ryzykować. Kiedy nakazał spojrzeć jej w swoją przyszłość, chętnie zabrała się do roboty. Na początku się wahała, jednak zaraz wizja stała się dla niej jasna. - Coś mi się stanie, nie wiem co, ale coś złego i pewnie nie będzie mi się podobać. - wypowiedziała bardzo spokojnie, po czym założyła ręce na wysokości piersi i dodała — Mam nadzieje, że nikt mi nie połamię rąk, bo jak będę grała. - skrzywiła się. Centaur wyglądał na zadowolonego, co prawda stwierdził, że za bardzo bierze przepowiednie do siebie, jednak zdawało się, że nie palnęła żadnej głupoty. Zadowolona ze swojej odpowiedzi cofnęła się o kilka kroków i znów stanęła obok Erzy. Gdy chłopak zadał swoje pytanie, naszła ją ochota, by palnąć go w potylicę, jednak zaraz uczucie to zastąpił nagły atak wesołości. Prychnęła trochę nazbyt głośno, zaraz udało jej się opanować, lecz zauważyła spojrzenie, jakim uraczył ją Chiron. Chrząknęła głośno, udając, że nic się przed chwilą nie stało i znów zaczęła mówić. - Czy mieszacie się z innymi plenieniami? W sensie w tak zamkniętym społeczeństwie, jakim jest wasze, raczej trudno znaleźć sobie do związku kogoś, kto nie jest z wami spowinowacony, kogoś, kto nie jest dalekim kuzynem czy inną siostrą cioteczną. A przecież, gdybyście zaczęli spać ze swoimi bliskimi wasze źrebięta mogłyby rodzić się z wieloma wadami i chorobami — zmarszczyła brwi i wyczekująco spojrzała na postać, która była ich dzisiejszym gościem. Takie wychodzenie za rodzinę, było bardzo popularne wśród czystokrwistych rodzin czarodziejskich w dalekiej przeszłości. Vin-Eurico nie była w stanie zrozumieć, jak jakaś dbałość o czystość krwi może spowodować to, że kuzyn żenił się z kuzynką, a brat z siostrą. To tak, jakby ona miała przespać się z Leonardem. Obrzydliwość.
Ku zdziwieniu centaura trafiła mu się całkiem zdolna grupa. To było banalne zadania dla centaurów, ale zdziwiło go, że aż tylu osobników rodzaju ludzkiego było w stanie cokolwiek zobaczyć. Trzy osoby nie widziały zupełnie nic, ale przynajmniej nie starały się zmyślać, więc nie miał im tego za złe - w końcu byli tylko ludźmi. Pozostała czwórka całkiem nieźle sobie poradziła. Troje z nich wprawdzie odebrało interpretacje zbyt personalnie, jednakże jedna z dziewcząt - @Isilia Smith poradziła sobie doskonale za co została nagrodzona 10 punktami. Chiron zaczął odpowiadać na pytania. Pierwsza dziewczyna (Summer) zrezygnowała z zadania pytania, później był chłopak (@Ezra T. Clarke), którego pytanie było tak kretyńskie, że Chiron nawet nie zatrzymał na nim wzroku. Dopiero dziewczyna (@Isilia Smith), która najlepiej zinterpretowała wróżbę zadała sensowne pytanie. Chiron odpowiedział niemalże bez zastanowienia. - W naszym mniemaniu wpisanie nas do jednej grupy z takimi kreaturami jak wiedźmy czy wampiry jest zwyczajnie obraźliwe. Po za tym prowadzenie takich spisów świadczy o tym, że ludzie uważają nas za istoty mniej rozumne od siebie, co jeszcze bardziej godzi w nasz gatunek. Następnie pytanie zadała drobna blondynka (@Bianca Zakrzewski), która w mniemaniu Chirona dość mocno odróżniała się od reszty uczestników grupy. Mimowolnie uśmiechnął się do niej, chociaż robił to bardzo rzadko i udzielił odpowiedzi na jej pytanie chociaż wydawało mu się dość banalne: - Wy ludzie niewiele jesteście w stanie zobaczyć w gwiazdach, jednakże my centaury możemy wyczytać z nich bardzo wiele. Nie wszystko – nie zapisano w nich takich błahostek jak losy jednostki, można w nich dostrzec jedynie istotne wydarzenia mające wpływ na większą społeczność. Kolejna blondynka (@Naeris Sourwolf) nie miała wprawdzie zbyt wielkich predyspozycji wróżbiarskich, ale wyglądała na całkiem inteligentną istotkę, więc jej p- Teraz szykany ze strony czarodziejów są rzadsze, ale również się zdarzają. Wystarczy spojrzeć na tego Pana. - Teraz szykany ze strony czarodziejów są rzadsze, ale również się zdarzają. Wystarczy spojrzeć na tego Pana. - powiedział wskazując dłonią na @Ezra T. Clarke- Skoro ludzie porównują nas do istotnych niższych jakimi są konie to jak mamy być szanowani? Nie mamy zakazu rozmawiania z ludźmi, ale spoufalanie się z Wami czy tym bardziej dzielenie się z Wami naszą wiedzą niemal zawsze kończy się ostracyzmem. Następnie Chiron udzielił odpowiedzi na pytanie @Calum O. L. Dear, który w jego mniemaniu miał bardzo duży potencjał wróżbiarski, tylko patrzył na pewne sprawy zbyt wąsko. - Tak jak skrzaty są mistrzami magii bezróżdżkowej, wile specjalizują się w magii leczniczej, wy czarujecie z pomocą różdżek, a my mamy wysoko rozwinięte zdolności wróżbiarskie. - wpatrywał się w ucznia z uwagą - Żaden człowiek nie jest w stanie osiągnąć takiej biegłości w tej dziedzinie jak centaur, aczkolwiek ja osobiście jestem zdania, że powinniśmy się w jakimś stopniu dzielić się z Wami wiedzą, niestety większość centaurów się z tym nie zgadza. Pytanie ostatniej dziewczyny @Dreama Vin-Eurico było w mniemaniu centaura banalne, więc Chiron rzucił w jej stronę krótkie: - Owszem, mieszamy się między plemionami.
GRUPA LEILI Leila była zachwycona swoją grupą. Cztery osoby przyrządziły tak dobry wywar, że wila zaczęła się zastanawiać czy tylko @Monte Noir jest spokrewniony z wilą. Pozostałe wywary nie były tragiczne, wyjątek stanowił ten przyrządzony przez @Nebraska Jones, którego poziom był żenujący. Leila zmierzyła ją ostrym spojrzeniem i przeszła do odpowiadania na pytania - młody wil zrezygnował z możliwości pytania, więc pierwszą osobą, która się wyrwała do zadawania pytań był przystojny brunet (@Theo Romeo U. Evermore). W mniemaniu wili miał bardzo dziwną aurę, którą nie do końca rozumiała, jednakże był uroczy i na dodatek zwracał się do niej z szacunkiem co bardzo jej odpowiadało. Dopiero gdy skończył pytać kobieta zrozumiała co z nim nie tak. Czyżby był hipnotyzerem? - To bardzo dobre pytanie. - uśmiechnęła się do niego uroczo chociaż była niemalże pewna iż jej urok na niego nie działa - Trudno określić czy urok wili jest silniejszy od hipnozy, gdyż te zdolności mimo wszystko trochę się różnią. Hipnotyzer działa na daną osobę tylko w określonym momencie, czar czysto krwistej wili, nawet gdy ona nie korzysta z niego świadomie ma ciągłe oddziaływanie na osoby przebywające z nią w danym momencie. Przez to czar wili jest silniejszy niż czar hipnotyzera, jednakże w przypadku potomków wili zaczyna być to bardziej skomplikowane, gdyż nie mają oni takiego panowania nad darem jak my. Poza tym doświadczony hipnotyzer jest w stanie oprzeć się magii wili, a wila i pół wila dobrze panująca nad swoim darem może oprzeć się hipnozie. Następnie wysłuchała pytania ślizgona, który w jej mniemaniu był zwyczajnym kretynem. Jej rysy twarzy lekko się zaostrzyły i kobieta z delikatnym wzburzeniem spojrzała ostro na @Aleksander Cortez - Ten wywar może być lekko otumaniający dla ludzi, ale jego działanie jest zdecydowanie silniejsze niż herbaty z melisa. Herbata z melisy zaledwie koi nerwy, a nasza mikstura potrafi wprowadzić osobę, która jest w stanie silnego szoku lub wzburzenia w stan idealnego spokoju. - pierwsze pytanie było głupie, ale nie aż tak bezczelne niż to o co zapytał się później - Musisz być naprawdę głupi, żeby sądzić, że wile pożerają mężczyzn – na miejscu profesor Pober zastanowiłabym się nad przepuszczeniem Ciebie do następnej klasy. Takie bzdurne błędy może popełniać młody człowiek, a nie dorosły mężczyzna. Możesz zapytać się kolegi albo koleżanki z drugiej grupy - wskazałam dłonią na @Monte Noir i stojącą obok centaura @Bianca Zakrzewski– jestem niemalże pewna, że oboje wychowywali się zarówno z mamą, jak i tatą. Następnie usłyszała całkiem ciekawe pytanie od @Berenice V. Cairndow. Drugie było już lekko niesympatyczne, ale mimo to Leila udzieliła odpowiedzi na oba pytania. - To nie prawda. Pod wpływem gniewu jesteśmy w stanie zmienić się w harpie, jednakże trudno nazwać to dowolną zmianą postaci. Co do drugiego pytania - trudno powiedzieć na ile to o co pytasz jest tylko głupim mitem. W każdej legendzie jest ziarnko prawdy, jednakże wile raczej niezbyt często tańczą w okolicach skupisk ludzkich, dlatego trudno powiedzieć mi ile w tym o co pytasz jest prawdy. Na pewno nie jesteśmy okrutne dla ludzi – dopóki oni nas szanują staramy się dzielić z nimi swoją wiedzą i żyć z nimi w zgodzie. Dziewczyna, której wywar był dość średni (@Ruth Wittenberg) okazała się istotą o niezwykle sprawnym umyśle - jej pytanie było dość krótkie, ale w gruncie rzeczy było bardzo trafne i w dość ciekawe. - Oczywiście – dzielimy się z Wami naszą wiedzą, za co Wy odwzajemniacie się swoją. Wasza moc magiczna jest zupełnie inna niż nasza i dużo bardziej związana z przedmiotami takimi jak różdżka, jednakże mimo to możemy się od Was wiele nauczyć. Jesteście również dużo bardziej opanowani niż my, wielu z Was wyróżnia się urodą, a my w większości wyglądamy jak kuzynki. - uśmiechnęła się delikatnie, by dodać do tej opinii odpowiedź, na którą dziewczyna zapewne oczekiwała - Poza tym wśród wil, jak pewnie wiesz, są tylko kobiety, dlatego zainteresowanie ludźmi jest poniekąd naturalne – nie mamy własnych samców. Kolejna osoba (@Nebraska Jones), która zbłaźniła się wcześniej okropnym wywarem, teraz zadała pytanie, które w mniemaniu Leili było zwyczajnie głupie. Wila parsknęła śmiechem i spojrzała na Gryfonkę z lekkim politowaniem mówiąc: - Ja nigdy nie farbowałam włosów, aczkolwiek znam wilę, która żyła wśród ludzi i nie chciała się wyróżniać, więc zmieniła kolor włosów. Ostatni chłopak (@William Walker) zadał pytanie podobnego typu co pierwszy i Leila od razu zaczęła podejrzewać, że ma on jakiś związek z oklumencją. Nie zamierzała tego sprawdzać, zwyczajnie z uśmiechem odrzekła mu: - Bywa to całkiem rozczarowujące, aczkolwiek wile są nie tylko piękne, ale również wykształcone, więc są inne sposoby by uwieść oklumentę – nie tak skutecznie jak urok, rzecz jasna. Poza tym wbrew pozorom aspiracją każdej wili nie jest zaczarowanie nie wiadomo jak wielkiej ilości czarodziejów – stosujemy swój dar tylko gdy jest to nam potrzebne do osiągnięcia celu albo zwyczajnie jakiś samiec nam się podoba.
GRUPA MIST Mist była bardzo zadowolona ze swojej grupy. To, że aż pięć osób napisało kartkówkę wybitnie, a dwie osoby na średnim poziomie świadczyło tylko o tym, że jej metody nauczania są dość skuteczne. Uczniowie błyskawicznie przeszli do zadawania pytań. Na pierwszy ogień poszły dziewczyny, które napisały kartkówkę najgorzej - @Gemma Twisleton i @Felicity D. Clarke. Inny nauczyciel pewnie nakrzyczałby na nie za tak niestosowne pytanie, Mist jednak obdarzyła je tylko surowym spojrzeniem i odpowiedziała: - Najprawdopodobniej nikogo nie zabiłam, ani nie ugryzłam. Gdy byłam młodą dziewczyną na czas pełni wywożono mnie na odludzie, później wynaleziono eliksir tojadowy, więc zaczęłam pamiętać przemiany, nie mam jednak stu procentowej pewności, że w młodości nikogo nie skrzywdziłam. Postanowiła nie odejmować im punktów za ten nietakt - Gemma była osobą, która dość często zachowywała się niestosownie do sytuacji, a Felicity - no cóż - Puchonka była bardzo specyficzną i wycofaną personą, a Pober nie za bardzo wiedziała dlaczego, ale zwyczajnie nie miała serca być wobec dziewczyny niemiła. Obok dwóch pierwszych dziewczyn siedziała @Bridget Hudson - również uczennica Hufflepufu, która zalała Pober pytaniami, pod jedno z jej pytań podłączył się również @Leonardo O. Vin-Eurico. Nauczycielka uśmiechnęła się słuchając ich inteligentnych pytań - każde było ciekawe i godne uwagi, więc odpowiedziała na nie bez wahania z pełną fachowością: - Po pierwsze: Eliksir tojadowy nie ma wpływu na bolesność przemiany. Ból z nią związany wciąż jest bardzo silny i można go odrobinę załagodzić z pomocą eliksirów uśmierzających ból, jednakże nie dają one nie wiadomo jak spektakularnego efektu. Po drugie: Wilkołak nie będący pod wpływem eliksiru może powstrzymać się od ataku tylko gdy ktoś inny go zaatakuje albo jego uwaga zostanie w jakiś sposób odwrócona. Po trzecie: Co do kontaktu – trudno to określić. Wiadomo, że zwierzęta są w stanie obcować z wilkołakiem, gdyż on ich nie atakuje, jednakże trudno mówić o komunikacji w ludzkim znaczeniu tego słowa – wilkołaki niewiele pamiętają z przemiany dlatego żaden nie jest w stanie potwierdzić, że komunikował się ze zwierzęciem. Po eliksirze tojadowym na pewno nie istnieje taka możliwość – chociaż ciało zmienia się w potwora, to umysł pozostaje nienaruszony. Panna Blaithin Dear również zalała ją pytaniami, co doprowadziło do kolejnej rozbudowanej wypowiedzi z ust profesor Pober: - Co do pierwszego: Obecnie nie da się wyleczyć z likantropii, ale badania nad tym wciąż trwają. Po drugie: Wilkołaki nie dobierają się w stada – ich umysły są wilcze tylko przez jedną noc w miesiącu, resztę czasu niewiele różnią się od zwykłych ludzi. A co do ostatniego - Polowania na wilkołaki są sprawą zdecydowanie rzadszą, jednakże niestety wciąż się zdarzają. Niezależnie od tego wciąż popularne jest piętnowanie likantropi, chociaż większość z nas dzięki zażywaniu tojadu jest zupełnie nieszkodliwa. @Pandora L. Lebiediew nie zadała żadnego pytania, więc Mist przeszła do ostatniej osoby. Pytanie starszej siostry Bridget @Lotta Hudson odrobinę zawiodło Pober. Dziewczyna wyróżniała się wiedzą na tle klasy, dlatego mimo, że jej pytanie było całkiem ciekawe, Mist oczekiwała od niej odrobinę więcej. - Pełnie spędzałam zawsze na odludziu, często przed przemianą prosiłam kogoś o zamknięcie mnie lub przywiązanie. Często po ponownej przemianie w człowieka budziłam się poraniona, bo z braku możliwości polowania kąsałam i drapałam sama siebie. - powiedziała nauczycielka.
WSZYSCY
Na koniec lekcji wszyscy wrócili do nauczycielki, a kobieta rozdała punkty za SENSOWNE pytania. Mist Pober podziękowała gościom za udział w lekcji. Uczniowie zaczęli się rozchodzić.