Na samym skraju błoni, tuż gdzie już zaczyna się las znajduje się przestronna polana. Została ona przeznaczona do prowadzenia na niej zajęć z Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami. Nauczyciele często z zaczynającego się tuż niedaleko lasu, przyprowadzali przeróżne zwierzęta. Na polanie znajdują się także poukładane pnie, na których uczniowie zwykli siadać w razie długiej, teoretycznej lekcji.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - ONMS
Idziesz na polanę, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Opiekę Nad Magicznymi Stworzeniami. Dobrze. To jedyny egzamin prowadzony na świeżym powietrzu. Stajesz więc na środku polany, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znana Ci Mist Pober oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Drakensberg. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z ONMS można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Jak należy postępować z hipogryfem? 2 – Scharakteryzuj jednorożca i wyjaśnij, czym skutkuje zabicie tego stworzenia. 3 – Czym sidhe różni się od elfa? Jaki dar można spotkać u sidhe? 4 – Wymień trzy gatunki trolli i opisz je. 5 – Podaj dwie inne nazwy nereidów i opisz ich wygląd. 6 – Czym jest iglica i jak się przed nią bronić?
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Dosiądź hipogryfa. 2 – Wybaw niuchacza z kryjówki. 3 – Znajdź i zamroź jaja popiełka. 4 – Nakarm salamandrę i zapewnij jej bezpieczne miejsce (ogień). 5 – Odróżnij szpiczaka od jeża i zdobądź jego igły. 6 – Zajmij się młodym psidwakiem i usuń mu ogon specjalnym zaklęciem.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - ONMS:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Autor
Wiadomość
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Bridget pojawiła się na polanie jako jedna z pierwszych - nie, wcale tu nie biegła. Specjalnie zaplanowała sobie czas, by na spokojnie dotrzeć na polanę przed czasem i na szczęście udało jej się. Przywitała się z profesor Pober radosnym "dzień dobry" i ustawiła się gdzieś w okolicy. Wypatrzyła niski pieniek i przycupnęła na nim w oczekiwaniu na rozpoczęcie zajęć. Ostatnim razem, gdy uczyła się prywatnie zagadnień z opieki nad magicznymi stworzeniami, doszła do wniosku, że nie jest to dziedzina, z którą chciałaby związać swoją przyszłość, ale mimo to z chęcią przychodziła na zajęcia. Tak czy siak zamierzała zdawać OWUTEMy z opieki, bez względu na faktyczne plany. Mist Pober rozdała im kartki, na których widniały pytania. Bridget wyciągnęła szybciutko pióro i zapisała swój pergamin w ekspresowym tempie. Jako jedna z pierwszych wręczyła go nauczycielce z powrotem, będąc przekonana o tym, że poszło jej znakomicie. Temat w żadnym wypadku jej nie zaskoczył, a jako że była to wejściówka, Bridget zaczęła podejrzewać, z czym dzisiaj będą mieli do czynienia. Po cichu liczyła na zajęcia z elfami, były takie urocze, a ponadto Bridget bardzo, ale to bardzo chciałaby kiedyś mieć zdjęcie z takim elfem. Nie spodziewała się natomiast, żeby ich lekcja dotyczyła któregoś z bardziej inteligentnych stworzeń. Mist Pober raczej nie zdołałaby przekonać żadnego centaura, by zjawił się na polanie jako eksponat na lekcję, gobliny też odpadały, skrzaty pracowały w kuchni, a gdyby mieli oglądać trytony, spotkaliby się nad jeziorem. Elfy były dobrą opcją.
Bridget Hudson, VII, Hufflepuff
1. Zwierzęta antropoidalne dzielimy pod względem inteligencji na: - inteligentne - zbliżone inteligencją do człowieka - rozumne - mające ślady inteligencji - nierozumne - prymitywne, tylko instyknty Pod względem komunikatywności dzielimy je na: - komunikatywne - można się z nimi porozumieć, niektóre potrafią porozumiewać się mową ludzką - średnio komunikatywne - można się z nimi porozumieć, ale jest to trudniejsze, często wymaga znajomości języka danego stworzenia lub odpowiedniej interpretacji jego gestów - niekomunikatywne - nie można nawiązać z nim żadnego porozumienia. 2. centaur, goblin, skrzat, tryton 3. Sfinks (Egipt), centaur (Grecja).
Wreszcie! Lekcja którą Berenice uwielbiała. To jej matka zaraziła ją miłością do magicznych zwierząt jak i zielarstwem. Sama Berka sądziła, że dzięki tym umiejętnością będzie mogła w przyszłości pomagać ludziom jak i zwierzętom. Zmierzając na polanę nie miała jakiś wygórowanych zachcianek co do niej. Każdy temat by ją zadowolił. Tym bardziej, że już sporo zdążyła przeczytać. Sam Varian mógł to potwierdzić. W końcu to on przyłapał ją na balkonie w bibliotece. Zgarniając włosy w koński ogon wypatrzyła już z oddali nauczycielkę wraz z... Chwila. Czy tam był tylko jeden uczeń? Nie mogąc w to uwierzyć Gryfonka usiadła obok dziewczyny na trawie. - Cześć. - przywitała się, jak to na dobrze wychowaną kobietę przystało - Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. - po wymianie formalności zabrała się za swoją pracę.
1. Opisz KRÓTKO podział stworzeń antropoidalnych (podział ze względu na inteligencję i komunikatywność) - 3 pkt 2. Podaj 3-4 przykłady stworzeń antropoidalnych komunikatywnych. - 2 pkt 3.Podaj 2 przykłady stworzeń antropoidalnych nie występujących w Wielkiej Brytanii - 1 pkt Bonusowe - Jakiego stworzenia spodziewasz się na tej lekcji? (trafna odpowiedź będzie nagrodzona)
Chwilę przyglądała się kartce starając się odpowiedzieć jak najlepiej na zadane pytania. Było to dość trudne. Berenice kochała opiekę nad magicznymi stworzeniami jednak z całej tej ekscytacji mającej związek z lekcją kompletnie zapomniała kilku podstawowych rzeczy. Starając się sobie coś przypomnieć zaczęła gryźć końcówkę ołówka. Był to jej nawyk którego rodzice nie zdołali się u niej pozbyć.
2. Pawiany, makaki, gerezy, wyjce. 1. Podzielić je można na komunikatywne i inteligentne. Inteligentne to takie rozumne, a komunikatywne bardziej... komunikatywne.
I tyle. Dacie wiarę. Cała jej praca składała się z kilku słów. Jeszcze w drugim pytaniu użyła zwierząt którymi interesowali się bardziej mugole niż czarodzieje, ale takie są skutki wychowania w zgodzie z kulturą mugolską. Opierając łokcie na kolanach, a głowę na dłoniach spojrzała na @Bridget Hudson. - Czasami miała bym ochotę znaleźć się w innym miejscu niż ten stary zamek. Nie masz tak? - pytanie wzięte z nieba. Ale taka właśnie była Berka, trochę szalona i nieprzewidywanla. Do końca nigdy nie wiedziałeś o co może zapytać. Lub co zrobić.
kostki: 1 kuferek: 10 punktów razem: 1+2=3 punkty z kartówki
Lubiła opiekę nad magicznymi stworzeniami, więc z wielką chęcią zjawiła się na lekcji profesor Mist Pober. Polana, na której miały się odbyć zajęcia, była bardzo przestronna i Nebraska nie mogła oprzeć się wrażeniu, że w czasie, gdy nie ma tu żadnych uczniów, leśne stwory wychodzą i robią sobie balangę. Na miejscu było już kilka osób, część z nich stała, a część siedziała na pieńkach. Nebraska wybrała sobie jeden z pni nieopodal nauczycielki. Ukradkiem rzuciła spojrzenie szczupłej brunetce, którą skojarzyła z ostatnich zajęć wróżbiarstwa. Kiedy zobaczyła pytania widniejące na kartce, którą wręczyła jej pani profesor, mina od razu jej zrzedła. Zwierzęta antropoidalne? To było zdecydowanie poza zakresem jej obecnej wiedzy i umiejętności. W Ilvermorny nie przerabiali jeszcze tego typu stworzeń, tamtejsi nauczyciele uważali, że były one zdecydowanie za trudne dla piąto i szóstoklasistów, toteż przeglądnęła całą wejściówkę i z przykrością zorientowała się, że może sobie wyłącznie postrzelać. Postanowiła udzielić odpowiedzi wyłącznie na to drugie pytanie:
2. goblin, skrzat.
Nie miała pojęcia, czego mogła się spodziewać po lekcji, ale w temacie chyba najbliższe były im skrzaty domowe - podobno mnóstwo ich roiło się w hogwarckiej kuchni, więc nietrudno byłoby któregoś z nich przywołać, a nawet po jednym na osobę.
kostka: 1 kuferek: 0
Aleksander Cortez
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
Nie lubił tej nauczycielki, no ale co zrobić? Na zajęcia musiał przyjść. Wszedł do klasy ubrany w mundurek szkolny, z lekko rozluźnionym krawatem w barwach domu. Nie lubił tego stroju, ale regulamin tego od nich wymagał, no i tym razem nie było żadnej informacji o innym ubiorze. Więc było trzeba się dostosować. - Dzień dobry - przezwyciężył niechęć i nawet się z nią przywitał. Zajął szybko jakieś miejsce i czekał na rozpoczęcie zajęć. Niestety zauważył, że był tutaj w mniejszości, zarówno ze względu na dom, jak i na płeć. Otaczały go same Gryfonki... To było trochę przerażające, nawet jak dla niego. Dlatego stanął jak najdalej od wszystkich by widzieć i całą zgraję wchodzącą na polanę. Niby przyszedł jakiś facet, ale i tak byli w zdecydowanej mniejszości. W końcu zajęcia się zaczęły i mieli zacząć je od wejściówki. Przyjął to z obojętnością, nie miał nic przeciwko napisania tego. Zwłaszcza, że temat był tak prosty. Wyciągnął pergamin i pióro z kałamarzem po czym zaczął odpowiadać na zadane pytania pisząc szybko i bez dłuższego zastanawiania się.
Aleksander Cortez, VII klasa, Slytherin
1. Zwierzęta antropoidalne dzielimy na dwie kategorie:
Ze względu na inteligencje • Inteligentne - Są to zwierzęta magiczne, często posiadające inteligencję zbliżoną do ludzi, pojmują prawo czarodziei i mogą zostać pociągnięte do odpowiedzialności za łamanie tego prawa. • Rozumne - Zwierzęta, które wykazują jakąś inteligencję, jednak w najmniejszym stopniu niedorównującą ludziom. • Nierozumne - Istoty kierujące się głównie instynktem zwierzęcym. Do nich zaliczają się również nieumarli - Inferiusy.
Ze względu na komunikatywność ♦ Komunikatywne - Spokojnie można się dogadać z tymi istotami, częściowo lub całkowicie znają mowę ludzi. ♦ Średnio komunikatywne - Można się z nimi częściowo komunikować, lecz to zależy od umiejętności zjednania ich sobie i prawidłowego odczytania znaków i intencji przez nie wysyłających. ♦ Niekomunikatywne - Nie ma sensu próbować nawiązać z nimi jakiegoś kontaktu, są to prymitywne zwierzęta posiadające jedynie chęć mordu lub przetrwania.
3. Stworzenia antropoidalne pochodzące spoza Wielkiej Brytanii: ⌂ Sfinks - Egipt ⌂ Curupira - Brazylia
Napisawszy wszystko oddał pergamin nauczycielce i zaczął się zastanawiać z czym będą dzisiaj pracować. Wiadomo, że będą to stworzenia o których właśnie pisali. Tylko co to mogło być? Patrząc na to, że to lekcja to z pewnością nie będzie to coś niebezpiecznego. W dodatku ostatnie pytanie spokojnie mogło świadczyć o tym, że to zwierze spoza ich terenu więc co? Jedynie co mu pasowało w tym momencie to właśnie Curupira o której napisał lub Yumbo. Nagle zrobiło mu się gorąco, potwornie jakby ktoś za koszulkę wrzucił mu rozgrzany do czerwoności węgielek. Lecz ciepło rozchodziło się błyskawicznie po całym ciele. Dobył różdżki i rzucił na siebie Finite. Żar zniknął, a on spojrzał się uważniej po osobach. A jako, że stał na samym końcu niemalże był pewny kto był za to odpowiedzialny, lecz nie zamierzał urządzać burdy. Prychnął tylko cicho i z politowaniem po czym schował różdżkę głęboko w rękaw.
Kostka: 4 + 2 = 6 Kuferek: 11pkt = 2
Ostatnio zmieniony przez Aleksander Cortez dnia Czw Kwi 20 2017, 03:18, w całości zmieniany 3 razy
Przyszłam na lekcję w podłym humorze. Nie wiedziałam czym jest to spowodowane, może pogodą, ale równie dobrze mogło mieć wpływ na mój nastrój cokolwiek innego. Wejściówka, na pewno nie poprawiła mi humoru, co więcej poczułam się bardziej zirytowana. Nie chodziło o to, że nie lubiłam tej lekcji. Przepadałam za nią, ponieważ uwielbiałam zwierzęta, które tak licznie spotykałam podczas podróży z ojcem. Nie byłam z niej najlepsza, ale najgorsza raczej też nie. Powiedziałabym – przeciętna. Starałam się skupić, ale tego dnia rozpraszało mnie niemal wszystko. Przeczytałam pobieżnie pytania i doszłam do wniosku, że nie wiem nic. Albo to była kwestia tego jak się dzisiaj czułam, albo byłam taka ułomna. Nie miałam jednak głowy do tego, by teraz się nad tym zastanawiać. Westchnęłam zrozpaczona i rozejrzałam się po innych uczniach, którzy kreślili słowa na pergaminie. Przeczytałam pierwsze pytanie i zaczęła nad nim dumać. W pytaniu była przecież podpowiedź, więc napisałam kilka ułomnych słów. Inteligentne – takie, które mają inteligencję jak człowiek Komunikatywne – takie, z którymi można się komunikować Zdawałam sobie sprawę z tego jak bardzo kiepska i mało treściwa jest moja odpowiedź. Nie wiedziałam już nic więcej, więc postanowiłam przejść do kolejnego pytania. Po przeczytaniu słów nie tylko z drugiego, ale także trzeciego pytania jęknęłam zażenowana. Nie sądziłam, że wiem tak mało. Pogrążona w rozpaczy nie zwróciłam już uwagi na pytanie dodatkowe. Oparłam głowę o swoje dłonie i starałam się myśleć o wszystkim tylko nie o tym jak kiepsko mi poszło.
Minął tydzień od ostatniej pełni, więc Lebiediew czuła się dobrze. Bardzo dobrze. Nie przesadzajmy, aczkolwiek nie mogła narzekać. Nie zawsze jej samopoczucie było takie, jak teraz. Ciesząc się z tej chwili, ruszyła w stronę polany, gdzie jak zwykle odbywały się zajęcia z Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami. Powiew wiosennego powietrza, lekko rozczochrał jej brązowe włosy, a słońce, które próbowało przebić się za chmur, spowodowało uśmiech na jej bladej twarzy. Pandora nie wyglądała ostatnio za dobrze, jednakże starała się to zatuszować najlepiej, jak mogła. Ubrana w mundurek i szatę ślizgonów, wkroczyła na polanę pełna optymizmu. Niespodziewanie ta dawka endorfin zgasła. Kartkówka?! Wzięła od nauczycielki kartkę, a następnie przejrzała pytania w pośpiechu. KARTKÓWKA 1. Opisz KRÓTKO podział stworzeń antropoidalnych (podział ze względu na inteligencję i komunikatywność) - 3 pkt 2. Podaj 3-4 przykłady stworzeń antropoidalnych komunikatywnych. - 2 pkt 3.Podaj 2 przykłady stworzeń antropoidalnych pochodzących spoza Wielkiej Brytanii - 1 pkt Bonusowe - Jakiego stworzenia spodziewasz się na tej lekcji? Czy znała odpowiedzi na te pytania? Nie do końca. Niby coś tam wiedziała, ale jednak nie ta tyle doskonale, aby zdobyć maksymalną ilość punktów. Zaczęła pisać.
Odp.1 [...]pod względem inteligencji na: Inteligentne, ich inteligencja jest zbliżona do ludzkiej. Rozumne, rozumują w jakimś tam stopniu, ale nie na tyle, żeby były inteligentne. Nierozumne, kierują się instynktem, są prymitywne. ~-~ komunikatywności dzielimy je na: komunikatywne, można się z nimi porozumieć bo rozmawiają w ludzkim języku. Średnio komunikatywne, wymagana znajomości języka danego stworzenia. Niekomunikatywne, nie można nawiązać z nim żadnego porozumienia. Odp.2 (zostawiła bez odpowiedzi) Odp.3 Reem (Ameryka Północna, Azja), Buchorożec (Afryka)
Odpowiedziała szybko i oddała kartkę. Drugie pytanie wydawało się jej najłatwiejsze, ale miała jakąś dziwną pustkę w głowie, co bardzo ją zirytowało. W końcu zostawiła je bez odpowiedzi. Westchnęła i wzruszyła bezradnie ramionami, a następnie wróciła na swoje miejsce. Nie miała zielnego pojęcia czym dzisiaj zaskoczy ich pani Pober.
Dawno jej na tych zajęciach nie było, więc skruszona Ruth postanowiła się wybrać, choć ze względu na ostatni wyjazd do Uppsali nie miała nawet minuty na to, żeby przygotować się do zajęć. Liczyła się z jakąś kartkówką, ale ostatecznie to zaklęcia były jej potrzebne do pracy, choć wiedza o magicznych stworzeniach też była brana pod uwagę podczas rekrutacji, bo w końcu dużą część katastrof magicznych powodowały takie stworzenia właśnie. Nie zdążyła się dobrze zaaklimatyzować w przestrzeni, a profesor Pober już wręczyła jej wejściówkę do napisania. Kolejna zaleta mugolskich środków transportu? W samolocie może by nawet miała jak zajrzeć do książek, przez świstoklik cóż...nie bardzo. Ruth spojrzała na pytania z uwagą, marszcząc brwi. Dwie trzecie zrobi, ale więcej chyba z siebie nie wykrzesa...
kartkóweczka:
1.Inteligentne – wg MM stworzenia rozumiejące prawa czarodziejów, przez co mogą być członkami społeczności współodpowiedzialnej tworzeniu nowych. Rozumne – inteligencja szczątkowa. Nierozumne – tylko instynkt. Komunikatywne – możliwa jest komunikacja (często także mową ludzką). Średnio komunikatywne – do komunikacji należy znać język (werbalny/niewerbalny) stworzenia. Niekomunikatywne – zero komunikacji. 2. 3. Jackalope - Am. Północna, Bobo - Polska
Nawet nie miała ochoty patrzeć na swoje wypociny, które naskrobała jak typowy student - z wiedzy, którą przerabiała tyle razy, ile lat uczyli się onmsu i z prywatnych doświadczeń z rogatymi zającami i przystojnymi Polakami, którzy patriotycznie opowiedzieli jej o istnieniu tego gnoma. Okej, tylko jednym Polakiem. Przeleciała też w głowie listę stworzeń, które ich nie zabiją, w miarę da się z nimi dogadać i nie widzieli ich już tysiąc razy, jak na przykład skrzatów w Hogu. Początkowo pomyślała o bahankach i rozmarzyła się,bawiąc się bezwiednie zawieszonym na szyi globem, przypominając sobie ich wkład w jej szczęśliwe lata, ale ostatecznie podjęła decyzję dotyczącą swoich przypuszczeń:elfy wydawały się być najsensowniejszym wyborem według Ruth na te zajęcia(Bri, telepatia again), toteż taki typ oddała nauczycielce jako swój strzał. kostka:3 punkty kuferkowe:6 razem:3+1=4
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Blaithin nie interesowała się ONMsem, więc w ogóle nie czuła potrzeby spieszenia się na zajęcia. Szła raczej z przyzwyczajenia i trochę liczyła na to, że będzie też Leo. Przynajmniej miałaby dobre towarzystwo, nie to co ostatnio. Dopaliła kolejnego papierosa o czekoladowym smaku i skierowała swoje kroki na polanę, gdzie miała rozpocząć się lekcja. Przewidywała, że będą zajmować się czymś nudnym, na przykład gnomami. Gryfonka musiała przyznać sama przed sobą, że już bardziej interesowało ją zielarstwo, bo te było związane bardziej z eliksirami. Poprawiła swój rudy kok i czarną czarodziejską szatę, jaką na sobie miała. Kiedy zbliżała się do polany, coraz lepiej odróżniały poszczególne rozmowy. Pober, jedna z najbardziej pokręconych nauczycielek, których zresztą nie brakowało w Hogwarcie. Oprócz niej prawie same dziewczyny, ale wzrok Fire trafił też na chłopaka o czarnych włosach. Wpadła na pomysł tego, jak trochę uprzykrzyć mu życie. Nawet nie musieli być jakimiś wrogami, żeby Blaithin zechciała mu podokuczać. Nawet Liamowi spaliła ostatnio jedną z ozdób w jego gabinecie, gdy ją zdenerwował. Ale to później. Fire skinęła głową nauczycielce i odebrała świstek z pytaniami. Skrzywiła się, bo spodziewała się słabej oceny przez swój brak wiedzy. Siadła obok Bianci, rzucając jej na powitanie lekkim uśmiechem, ale Fire zauważyła, że Gryfonka nie jest w najlepszym humorze. Zrzuciła torbę na ziemię, wyjmując pergamin i samopiszące pióro. Rozłożyła się na trawie jak długa, udzielając odpowiedzi na pytania w myślach, a pióro je notowało. Sama wpatrywała się w błękitne niebo z rękoma założonymi pod głową. Szło jej zaskakująco sprawnie, w odróżnieniu od przyjaciółki.
Fire Dear, VII rok, Gryffindor
1. Pod względem inteligencji: Inteligentne - inteligencja na stopniu bliskim człowieka Rozumne - inteligencja na niższym stopniu Nierozumne - inteligencja bliska zwykłym zwierzętom, słabo rozwinięta
Pod względem komunikatywności: Komunikatywne - umożliwione jest porozumiewanie się z nimi, niekiedy na wysokim poziomie Średnio komunikatywne - przeciętny człowiek nie jest w stanie się porozumieć, potrzebna jest dokładniejsza, zaawansowana wiedza Niekomunikatywne - brak możliwości porozumienia się
W sumie spodziewała się czegoś bardziej wymagającego, a to było akurat proste. Dlatego oparła się łokciem o ziemię i czekała, mierząc ćwierćwilę chłodnym spojrzeniem. - Kiepski dzień? - spytała, wyrywając długie źdźbło trawy i podgryzając je lekko. - Patrz na to. - puściła jej oczko, usadawiając się na tyle wygodnie, żeby mogła wysunąć ze specjalnego wycięcia w rękawie swoją różdżkę. Była równie czarna jak cała szata, więc w ogóle nie odznaczała się na jej tle. Wypatrzyła moment, kiedy @Aleksander Cortez zapisywał odpowiedzi na swoim pergaminie. Calefieri - wymówiła, ale jedynie w myślach. Od czasów ostatniego OPCM ciągle ćwiczyła zaklęcia niewerbalne, więc teraz usta dziewczyny nawet się nie poruszyły, ale różdżka wykonała polecenie. Cortezowi zaraz powinno zrobić się gorąco, w miarę jak czar rozgrzewał jego ciało. Przeniosła wzrok na Biancę, nie obserwując reakcji chłopaka. Schowała szybko różdżkę do wycięcia w szacie, licząc na to, że nikt nie zwrócił uwagi na tak drobny incydent.
Teren Hogwartu przypadł Theo do gustu od chwili, gdy go pierwszy raz ujrzał. Urok tego miejsca sprawiał, że artystyczna dusza chłopaka pławiła się w szczęściu. Lubił wychodzić na zewnątrz, a gdy w dodatku ciągle wpadał na nowe inspiracje... Cóż, robił to chętnie i często. Nie był jakimś mistrzem Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami, ale coś tam wiedział. Co najważniejsze, zawsze lubił ten przedmiot i nie traktował go tak pobieżnie, jak chociażby eliksirów. Jego kroki zatem pełne były entuzjazmu, a spojrzenie zdradzało zaciekawienie. Nie wiedział, czego spodziewać się po tej nauczycielce. Pamiętał, jak tajemniczy bywał jego nauczyciel ONMS z Drakensberg - nigdy nie było wiadomo, czy skończą oglądając elfa, czy będą kłaniać się przed hipogryfami. Opcji było wiele, a profesor Pober z pewnością chciała znaleźć coś ciekawego. Nie zdziwiłby się, jakby przyprowadziła im tu testrala... Przywitał się uprzejmie z kobietą i zdążył usiąść, gdy wręczono mu wejściówkę. Serio? W ogóle nie zaglądał ostatnio do książek. Rozpoczął pracę w nowym miejscu i chyba faktycznie trochę za bardzo się w to wciągnął. Przebiegł wzrokiem po kawałku pergaminu, szukając uparcie w torbie swojego pióra. W końcu go nie znalazł, ale przynajmniej nie ruszał się nigdzie bez swojego ołówka - a to mu wystarczało. Przez to wszystko nie miał czasu nawet rozejrzeć się, czy nie ma tu jakichś jego znajomych... Nabazgrał szybko odpowiedź na jedno z pytań, bo nad resztą nie miał sił się zastanawiać. Cóż, przyszedł nieprzygotowany - bywa.
2. Wila, tryton, centaur
I to byłoby na tyle. Oddał kartkówkę z nieco przepraszającym uśmiechem. Chyba nie prezentował swojego domu za dobrze... Dopiero teraz powiódł wzrokiem po zebranych na polanie uczniach i studentach. Obracając ołówek w palcach wyciągnął szkicownik, zatrzymując się spojrzeniem na jednej szczególnej osobie. Nie znał jej za bardzo, ale kojarzył nazwisko, a nawet dom. O "Fire", buntowniczej pani prefekt Gryffindoru, ciężko było nie słyszeć. Teraz jednak nie były istotne jej tytuły, czy też występki. Theo obserwował z zaciekawieniem, jak dziewczyna celuje różdżką w jakiegoś chłopaka i rzuca zaklęcie, najwyraźniej niewerbalnie. Sam efekt również go niezbyt interesował. Pociągnął ołówkiem po kartce raz, potem drugi, zerkając co chwilę na dziewczynę, aby jak najnaturalniej odwzorować jej osobę. Kosmyki włosów wymykające się z koka, podgryzane źdźbło trawy, łokieć podparty o ziemię... Nie należał do osób szczególnie dyskretnych, ale przecież nie robił nic złego!
Opieka nad magicznymi stworzeniami to był jeden z ulubionych przedmiotów Isilii, więc po prostu nie mogła nie przyjść na lekcję. Weszła na polanę, na której znajdowało się już kilkoro uczniów. Fakt, spodziewała się większej ilości osób na zajęciach ale mieli jeszcze czas, może ktoś jeszcze się zjawi. Zauważyła, że pozostali coś piszą, więc tylko skinęła nauczycielce głową nie chcąc im przeszkadzać. Usiadła na trawie i spojrzała na kartkówkę. Przeczytała pytania na na swojej kartce i stwierdziła, że nie będzie miała większych problemów z rozwiązaniem ich. Było to na jej korzyść, w końcu mogła się czymś wykazać. Wzięła do ręki ołówek i zapisała odpowiedzi.
1. Pod względem inteligencji: Inteligentne - ich poziom inteligencji jest bardzo zbliżony do ludzkiego Rozumne - przejawiają ślady inteligencji Pod względem komunikatywności: Komunikatywne - można się z nimi porozumieć Niekomunikatywne - nie da się nawiązać z nimi porozumienia 2. Yumbo, tryton, poltergeist, wilkołak 3. Bobo (Polska), curupira (Brazylia)
Zastanawiała się, jakie też stworzenie poznają na zajęciach. W głebi duszy liczyła na centaury. Dopisała taką odpowiedź na dodatkowe pytanie i oddała kartkę pani Pober. Nie udzieliła kompletnej odpowiedzi tylko na jedno pytanie, więc nie było źle. Obserwowała, jak kolejni uczniowie oddają kartkówki.
Kostka: 5 Kuferek: 4
William Walker
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : legilimencja i oklumencja, prefekt fabularny
W spokoju przyszedłem na lekcję. Lubiłem onms, nawet bardzo. Zawsze słyszę, że mam rękę do magicznych stworzeń, więc nie miałem problemów, by przyjść na ten przedmiot. Nie chciało mi się pisać wejściówki, ale jak trzeba to trzeba. Westchnąłem gdy otrzymałem pergamin z pytaniami. Pobieżnie je przeczytałem i doszedłem do wniosku, że wcale nie jest tak źle jak myślałem. Znałem odpowiedzi, więc od razu się rozluźniłem. Nie chciałem mieć złej oceny z tego przedmiotu, a nie byłem pewien czy na ostatniej lekcji byłem dość... elokwentny. Wziąłem do ręki moje ulubione pióro i zacząłem kreślić odpowiedzi.
1. Inteligentne – o poziomie inteligencji bardzo zbliżonym do ludzi, najczęściej dotyczy istot magicznych. Rozumne – przejawiające ślady inteligencji, jednak nie dorównują ani trochę ludziom. Nierozumne – prymitywne, kierujące się wyłącznie zwierzęcym instynktem. Komunikatywne – można się porozumieć w mniej lub bardziej skomplikowany sposób, stworzenia te władają chociaż częściowo mową ludzką. Średnio komunikatywne – z odpowiednim podejściem można częściowo się porozumieć, często niezbędna jest znajomość języka, którego używa stworzenie. Niekomunikatywne – nie ma możliwości nawiązania nici porozumienia, ponieważ stworzenie albo jest zbyt prymitywne, albo przejawia większe zainteresowanie chęcią mordu niż konwersacją. 2. Tryton, skrzat, wampir, wilkołak
Odpowiedziałem na dwa pytania, trzecie zostawiłem bez odpowiedzi. Zwyczajnie nie wiedziałem. Mimo to, byłem naprawdę zadowolony, że cokolwiek udało mi się skleić i powstały całkiem przyzwoite odpowiedzi. Nie potrafiłem wymyślić co mogłoby być tematem dzisiejszej lekcji. Może skrzaty? Były całkiem łatwo dostępne zważywszy na to, że kręci się ich całkiem sporo w zamku. Nie dumałem nad tym dłużej, nie miałem pomysłu, zresztą nie jestem żadnym jasnowidzem, żeby nagle przewidzieć co chce nam przedstawić nauczycielka.
Byłam kompletnie załamana tą wejściówką. Nienawidziłam dostawać kiepskich ocen, a jeśli tę kartkówkę w ogóle zaliczę to będzie istny cud. - Chyba kiepskie życie. - jęknęłam w odpowiedzi. Byłam jednak zaintrygowana tym co Fire wymyśliła, więc podniosłam głowę i spojrzałam w stronę, którą pokazała mi dziewczyna. Moim oczom ukazał się chłopak, którego nie bardzo kojarzyłam. Gdy ponownie zerknęłam na ognistowłosą zobaczyłam wyciągniętą różdżkę w stronę chłopaka. Wywróciłam oczami. - Fire... - syknęłam. - Będziesz miała niepotrzebne problemy. Nie wchodziłam jej w życie. Fire zawsze robiła to co chciała, ale jako dobra przyjaciółka postanowiłam ją lekko upomnieć. Mimo to byłam dumna, że zaklęcia niewerbalne idą jej coraz lepiej, ale nie bardzo widziałam efekt zaklęcia. Rozejrzałam się dookoła i dostrzegłam znajomego bruneta. Byłam przekonana o tym, że go znam. Po chwili dotarło do mnie skąd. Drakensberg! Jedna ze szkół, w której byłam i bardzo dobrze ją wspominam. Chwilę dumałam nad jego imieniem, pamiętałam, że było dość chwytliwe. Theo Romeo! Kreślił coś na kartce, a ja zaczęłam być niesamowicie ciekawa co takiego robi. Nie wyglądało na to żeby pisał odpowiedzi. Artysta swojego pozna, byłam niemal pewna, że coś rysuje. Po kilku sekundach obserwowania Krukona wiedziałam o co chodzi. - Fire, widzisz tego chłopaka? Rysuje cię, a tak się składa, że go znam. - powiedziałam i lekko ją szturchnęłam. Prędzej czy później i tak by się dowiedziała, w końcu to była Fire. Postanowiłam zagadać do chłopaka, miałam niewiele do stracenia, a musiałam przyznać, że wydoroślał przez lata i stał się niezłym ciachem. - Theo! - zawołałam. - Ja się mają sprawy w Drakensberg? Wiedziałam, że był tutaj od niedawna. W innym wypadku już bym go spotkała. Byliśmy bowiem na tym samym roku. Byłam też zwyczajnie ciekawa jak jest w mojej ukochanej szkole, może będzie tez w stanie powiedzieć mi co nieco o Nnece, która nawiasem mówiąc poradziłaby sobie na tej lekcji znakomicie. Gdy tylko sobie przypomniałam o wejściówce ponownie nieco wrócił mi zły humor.
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
- Daj spokój, to tylko głupi ONMS. - powiedziała Gryfonka, wcale nie ściszając głosu, przez co zapewne usłyszała ją nauczycielka, jak też inni uczniowie. Tyle, że Blaithin zupełnie się tym nie przejmowała i nadal bawiła się lekko źdźbłem trawy. Co najwyżej Pober na nią nakrzyczy, ale nauczycielka powinna znać już prefekt Gryffindoru na tyle, żeby wiedzieć, że jedynie zmarnuje cenną minutę z lekcji i swoje gardło. Widziała, że jasnowłosa nadal nie ma poprawionego humoru, ale Blaithin nie umiała pocieszać, dlatego chętniej milczała z kimś, dzieląc jego cierpienie. Problemami również by się nie przejmowała, bo przez cały czas wpadała w różne kłopoty. A akurat Corteza jakoś mocno się nie obawiała. - Może powinnam wybrać coś bardziej spektakularnego. - stwierdziła, bo chłopak mógł tak otwarcie nie okazać tego, jak bardzo mu gorąco. Co najwyżej się spoci, więc rozrywka dość marna. Ale cóż, będą inne okazje do wywinięcia jakiegoś numeru. Fire wyczuła, że ktoś na nią patrzy dość szybko, może nawet tak szybko jak Bianca. Paradoksalnie czasami bardzo lubiła zwracać na siebie uwagę i być w centrum zainteresowania - szczególnie na imprezach. Normalnie jednak wolała pozostawać w cieniu. Może dlatego tak bardzo lubiła przebywać z Biancą. Ktoś o tak atrakcyjnej aparycji automatycznie przyciągał wszystkie spojrzenia, sprawiając, że Blaithin zawsze pozostawała jedynie cieniem. A to Szkotce odpowiadało. Szturchnięta powiodła powoli wzrokiem po ludziach zgromadzonych na polanie i wyłapała jedną osobę, która zdawała się w nią wpatrywać. Fire wydawało się, że skądś zna tego ciemnowłosego Włocha, ale zapewne jedynie parę razy o nim usłyszała albo minęła na korytarzu. Zmrużyła oczy nieufnie, nie wiedząc co o tym sądzić. Co jeśli on widział, jak rzucała zaklęcie i planuje o tym donieść? Wolałaby, żeby przekierował swoją uwagę na Biancę. - Rysuje mnie? - powtórzyła, zdecydowanie niechętnym tonem. Po co ktoś miałby ją rysować? Mało to modeli miał wokoło? Od razu się podniosła, siadając i wyrzucając źdźbło z ust. - Theo? Ten z rodzeństwa Evermore'ów? - szepnęła, nachylając się odrobinę do Gryfonki. Teraz lepiej go kojarzyła, bo o Evermore'ach krążyło sporo plotek, a jako prefekt bardzo dużo się już nasłuchała. Nie chciała się wcinać między rozmowę starych znajomych, więc jedynie obserwowała Theo, chociaż głównie patrzyła na kartkę na której ją rysował. W myślach chciała mu już ją odebrać. - Ładne tatuaże. - rzuciła tylko, ale w taki sposób, że ciężko było to uznać za komplement. Chociaż rzeczywiście uważała tatuaże chłopaka za ciekawe i przez to sama zatęskniła do własnego na którego zrobienie planowała namówić Caspra.
To było niezwykłe. Uwielbiał takie chwile natchnienia. Cały czas miał wrażenie, że ruchy jego nadgarstka są zbyt wolne, w dodatku mało precyzyjne. Ledwo zerkał na kartkę, zapatrzony bezmyślnie w rudowłosą. Żałował, że wpadli na siebie właśnie w takiej sytuacji. Gdyby to nie była lekcja... Och, musiał namówić ją na jakieś spotkanie. Serce zabiło mu szybciej gdy w głowie pojawiła się tak banalna myśl. Kto by odmówił? Chciał uwiecznić niespotykane piękno Gryfonki. Sam nie wiedział, co go tak przyciągnęło. Widywał ją już wcześniej! Najwyraźniej prawdą było to, że drobne gesty mogą zmienić wszystko. Drgnął z zaskoczeniem, gdy usłyszał swoje imię. Zerknął na Biancę, siedzącą obok Fire - ale wciąż nie przestawał rysować. Trochę głupio mu się zrobiło, że nie zwrócił wcześniej uwagi na znajomą dziewczynę. Chyba powinna mu wybaczyć, prawda? W końcu również artystka... - Bianca - uśmiechnął się. W tej samej chwili jednak rudowłosa postanowiła zupełnie zmienić swoją pozycję (poważnie, nawet to źdźbło wypluła!), a jasnowłosa zapytała o Drakensberg. Theo sam nie wiedział, czy bardziej zabolała go wena, czy serce. - Dwa lata temu było tam... No, można uznać, że w porządku. - Stwierdził w końcu. Dziewczyna nie mogła wiedzieć, że zmienił szkoły. Nie byli aż tak blisko, aby utrzymywać ścisły kontakt. Zapewne pamiętała go po prostu jako zagubionego dzieciaka, ślepo zapatrzonego w jednego z najbardziej czarujących uczniów Drakensberg. Poczuł nieprzyjemne ukłucie, gdy zalała go fala wspomnień. Na ratunek przyszła mu Fire, zwracając uwagę na jego tatuaże. Przysunął się bliżej dziewcząt, nie chcąc pokrzykiwać i denerwować tym samym profesor Pober. - Dziękuję. Znalazłem właśnie pracę w studiu tatuażu i piercingu, więc pewnie mi tego przybędzie... - Spojrzał na swój szkic. Nie był niczym szczególnym. Pospieszne bazgroły, bez większej przyszłości. - To nietaktowne? - Zagadnął, bo zorientował się przecież, że Bianca wypatrzyła go przez jego rysowanie. - Nie mogłem się powstrzymać. Wiesz jak fantastycznie wyglądasz w tym świetle? Nie umiem tego wyjaśnić, ale coś w twojej pozycji... Niesamowite. Zabrzmi to pewnie bardzo głupio, ale chciałbym kiedyś móc cię narysować. I mówię o prawdziwym obrazie, do którego byś zapozowała, a nie do takich... Takich bazgrołów. - Theo doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak chaotycznie brzmiał. Na szczęście, miał również niezłe pojęcie o swojej charyzmie i o tym, że każde jego słowo jedynie komplementuje dziewczynę. Co mogło ją zdenerwować w takiej wypowiedzi? - Przepraszam, nawet się oficjalnie nie poznaliśmy. Theo Evermore - dodał, po czym ujął delikatnie dłoń rudowłosej i w szarmanckim geście postanowił złożyć pocałunek na jej wierzchu.
Kolejna lekcja na której postanowił pojawić się Monte i znowu okazał się być jednym z najmłodszych uczniów jacy przyszli. Nauka ze starszymi, powoli zaczynała wchodzić mu w nawyk. Ciężko stwierdzić czy dobry. Odcinał się od kolegów z roku i poznawał masę starszych od siebie ludzi. Dla wielu był chyba jak powietrze albo mały wrzód na tyłku. Irytujący, ale taki był już jego urok. Niestety wciąż nie poznał nikogo wyjątkowego. Z kim mógł się trzymać na zajęciach i w czasie wolnym. Przyczepiał się do przypadkowych ludzi, a prostym uśmiechem zyskiwał ich sympatię. Zazwyczaj działało. Dosyć wesoły przyszedł na polanę, a uśmiech z jego twarzy od razu zniknął na wspomnienie o wejściówce. Liczył na jakieś luźne zajęcia i nie spodziewał się kilku pytań już na samym początku. Zestresował się nieco, swoim nieprzygotowaniem i nawet gdy dostał kartkę z prostymi pytaniami, nie potrafił pozbierać myśli. Przecież to było takie łatwe. Wiedział, a mimo to nie potrafił znaleźć odpowiedzi w głowie. Jakby tego było mało, to widok starszego, znacznie wyższego ślizgona poznanego w pokoju wspólnym strasznie rozbawił trzynastolatka. Zasłonił twarz dłonią i z trudem tłumił w sobie śmiech. Pióro drżało mu pomiędzy palcami, pozostawiając na kawałku pergaminu brzydkie szlaczki i kleksy z atramentu.
Monte napisał:1. Opisz krótko podział stworzeń antropoidalnych. 2. Podaj trzy, cztery przykłady stworzeń antropoidalnych komunikatywnych. Aleksander Cortez, -Willa, -Goblin, -Wampir, 3. Podaj dwa przykłady stworzeń antropoidalnych pochodzących spoza Wielkiej Brytanii. Centaur - Grecja, Sfinks – Egipt.
-Przepraszam. – mruknął czując się trochę głupio, za swoje zachowanie podczas pisania kartkówki. Odchodząc od profesorki, parsknął jeszcze cicho śmiechem.
Wywróciłam oczami. Coś bardziej spektakularnego... - Tak, trzeba było sprawić, że zamieni się w karalucha, Fire, daj spokój. - przedrzeźniałam przyjaciółkę. Nie miałam zamiaru prawic jej kazań o tym, że nie powinna, że się naraża i inne takie. Dziewczyna cały czas się w coś pakowała, więc jeden kłopot w te czy w tę nie robił jej żadnej różnicy. Moją twarz przyozdobił szeroki uśmiech. Cieszyłam się, że chłopak mnie pamiętał. - Tak, ten od Evermore'ów. - szepnęła do ognistowłosej. Prawdą było, że nazwisko dosyć znane, każdy kiedyś słyszał przynajmniej dwie plotki. Otworzyłam szerzej oczy na słowotok chłopaka. Kojarzyłam go raczej jako niezbyt wyróżniającego się chłopaka. Przypomniałam sobie, że zawsze się kręcił wokół takiego jednego chłopaka, ale jego godność zupełnie wyleciała mi z głowy. Nie przejęłam się tym zbytnio. Byłam bardzo rozbawiona miną Fire. Theo był charyzmatyczny, to prawda, ale Blaithin... to Blaithin. Nie mówił jednak nic złego, każde jego słowo była praktycznie komplementem. Nie miałam pojęcia jak zareaguje Fire, była dość nieprzewidywalna, przynajmniej w moim mniemaniu. Parsknęłam cichym śmiechem gdy pocałował ją w dłoń. Gest był niczym wyrwany z poprzedniej epoki. Nie wiedziałam co mu strzeliło do głowy, to było raczej niespotykane. Przeniosłam wzrok na dziewczynę wyczekując jej reakcji. Podejrzewałam, że może być ciekawie.
Lotta Hudson
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
Byłam chyba ostatnią osobą, która mogłaby nie przyjść na zajęcia z Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami. Bez wątpienia był to mój ulubiony przedmiot i nieskromnie powiem, że zazwyczaj dość mocno wyróżniałam się na tle klasy. Oczywiście było kilka osób równie zdolnych w tej dziedzinie co ja, jednakże wciąż byliśmy dość niewielką grupą. Idąc na zajęcia zauważyłam, że jakimś dziwnym trafem w mojej torbie zawieruszył się bahanocyd. Zaśmiałam się - czyżby to znalezisko było zwiastunem tego co czeka nas na lekcji? Na lekcji pojawiłam się tuż przed samym początkiem zajęć i ku mojemu zdziwieniu i przerażeniu wśród uczniów dostrzegłam również Williama. Ja pierdolę, dlaczego akurat tutaj. Nie mogłam odpuścić tej lekcji, więc postanowiłam podjąć odpowiednią strategię - przemknęłam między uczniami niemalże niezauważona i usiadłam niemal przy profesor Pober, tak że nikt raczej nie wpadłby na pomysł, żeby mnie zaczepiać albo zagadywać. Wzięłam od kobiety pergamin i pośpiesznie zaczęłam kreślić odpowiedzi.
Charlotte Hudson, kl. VIII
1. Opisz krótko podział stworzeń antropoidalnych. Dokonujemy podziału ze względu na inteligencję stworzenia (inteligentne, rozumne, nierozumne) i jego komunikatywność (komunikatywne, średnio komunikatywne i niekomunikatywne)
3. Podaj dwa przykłady stworzeń antropoidalnych pochodzących spoza Wielkiej Brytanii Yumbo (Afryka), Yeti (Tybet)
Pytanie Bonusowe Skrzat domowy
Zapisałam kartkę błyskawicznie i równie szybko podałam ją nauczycielce uśmiechając się nerwowo. Miałam szczerą nadzieję, że na lekcji pojawią się skrzaty domowe - wszyscy wiedzieli, że miałam hopla na ich punkcie i bardzo nie podobało mi się jak tłamszone są ich prawa.
Gemma lubiła opiekę nad magicznymi stworzeniami, ale czy to było coś dziwnego? Osobiście odnosiła wrażenie, że wszyscy lubią te przedmiot. Nawet jeżeli kogoś specjalnie nie interesowało, to kontakt ze zwierzętami robił przecież swoje. Sama nie była nadzwyczajnie dobra z ONMS, jak z resztą z żadnego przedmiotu, ale przynajmniej nie była zła. Weszła na polanę, tryskając jak zwykle energią. Wśród licznych znajomych jej uwagę zwrócił dużo młodszy chłopaczek, który siedział sam. W sumie, to trudno było żeby ziomeczkwał z właściwie już dorosłymi ludźmi. Gemma usiadła @Monte Noir i uśmiechnęła się szeroko. - Siema! - zobaczyła, że piszą kartkówkę i entuzjazm trochę ją opuścił - Geez, co oni z tymi wejściówkami... - dodała pod nosem, wyjmując pergamin.
Nie była w nastroju na wysiłek umysłowy, więc kiedy młodszy Ślizgon wstał, żeby oddać prace, olała pierwsze pytanie i poszła razem z nim. Zerknęła mu przez ramię w kartkę, sprawdzając jak mu poszło i parsknęła śmiechem. - Zdaje się, że nasz dzisiejszy okaz już dotarł - szepnęła konspiracyjnie, wskazując lekkim skinieniem głowy Corteza - Szkoda, liczyłam na pracę z czymś inteligentnym lub chociaż rozumnym.
Kostka: 2 + 1 kuferkowe Kuferek: 9
Dreama Vin-Eurico
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185 cm
C. szczególne : Wyjątkowo szczupła, posiada kilka drobnych tatuaży, kolczyk w nosie.
Dreama miała dzisiaj wyjątkowo dobry humor. Udało jej się nie zaspać i właśnie miała wziąć udział w lekcji swojego ulubionego przedmiotu, dlatego też do sali weszła, prawie że skocznym krokiem. Widząc zaskoczony wzrok innych uczniów, którzy przywykli do tego, że raczej rzadko się uśmiecha, a na jej twarzy gości dość nieprzyjemny wyraz, jeszcze szerzej uśmiechnęła się. Przy okazji myśląc o tym, jakby to większości ludzi znajdujących się w pomieszczeniu nakopała do dupy. Widząc Gemm, prawie podskoczyła z radości. Następna zaraza, której udało się zaskarbić sympatię Dramy, właśnie siedziała obok młodego ślizgona na trawce. Nikogo więcej nie znała, była tylko ta ruda panna, która właściwie ciągle kręciła się z Leo i paru ślizgonów, których kojarzyła z Pokoju Wspólnego, więcej nikogo. Miała wielką ochotę siąść z panną Twistelon, jednak nie była aż taką jedzą, żeby zganiać z już wygrzanego miejsca młodszego chłopaka i przeszkadzać im w rozmowie. Może gdyby był gryfonem albo krukonem, wtedy jeszcze by się pokusiła, jednak on, jako uczeń domu Slytherina, miał u brunetki immunitet. No i wyglądał dość przyjaźnie jak na krasnoludka. Ostatecznie siadła tuż za rudą puchonką, przy okazji witając się z nią przysłowiowym żółwikiem i zaraz wzięła się za pytania, które zadała im sorka Pober.
Spoiler:
Dreama Vin-Eurico, rok VI, Slytherin
1. Zwierzęta antropoidalne dzielimy na: Inteligentne – o poziomie inteligencji równym lub nawet wyższym od człowieka, Rozumne – które nie dorównują człowiekowi inteligencją, ale są w miarę inteligentne, Nierozumne – takie, które kierują się jedynie instynktem, nie myślą. Komunikatywne – takie, z którymi da się porozumieć mową ludzi, Średnio komunikatywne – często mówią tylko w języku, którym porozumiewa się ich gatunek, czasem porozumiewa się za pomocą gestów lub zachowań, Niekomunikatywne – nie mówią, nie ma możliwości porozumiewania się z nimi, 2. Krasnoludy, Leprokonusy, Sidhe, Syreny 3. Yeti, Jumbo 4. Spodziewam się centaurów.
Dziękowała Merlinowi za to, że profesorka nie wybrała niczego trudniejszego. Dużo ludzi wiedziała, że Drama posiada niemałe pojęcie na temat magicznych zwierząt, w końcu pośród nich się wychowała, jednak ona sama widziała swoje braki. Dajmy na to taką Hudson, jej wiedza na temat zwierząt była prawie nieograniczona, a ona sama czuła się przy niej często głupio. Oczywiście często tłumaczyła sobie to tym, że blondynka była krukonką i pewnie ciągle coś kuła, a ona przecież nie miała na to czasu. No i była młodsza, może tylko o dwa lata, jednak młodsza. Vin-Eurico westchnęła tylko ciężko i prze lewitowała kartkę do nauczycielki, po czym wróciła do rozmyślania na tematy mniej ważne. A już miała tak dobry humor i wszystko zostało zniszczone przez jakąś tam krukonkę. Prychnęła głośno i zaczęła słuchać nauczycielki.
Kostka:4+2 Punkty:10
Ezra T. Clarke
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Jak to mówią, gdy się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy. Ezra więc nie przesadzał ze zbyt wczesnym przychodzeniem na lekcję, mimo że było to jego ulubione ONMS. Profesor Pober nie była tak surowa jak inni nauczyciele, jeśli chodziło o drobne spóźnienia, więc Ezra wychodził z założenia, że jeśli zdąży to idealnie, a jeśli się spóźni to też nic się nie stanie. W takiej atmosferze on mógł pracować. Nawet wejściówka nie była w stanie zepsuć mu tego optymistycznego podejścia. Ba, chłopak nawet podziękował nauczycielce, kiedy ta podała mu świstek papieru do uzupełnienia. Zanim jednak wziął się za odpowiadanie na pytania, rozejrzał się po osobach, szukając miejsca, w którym słynie na niego największa wena. Tak się składało, że taką aurą promieniowało tuż obok @Ruth Wittenberg, którą chyba ostatnio trochę zaniedbywał jako przyjaciel. - Cześć kochanie - powiedział ostrzegawczo, żeby jej zbytnio nie przestraszyć tym, że zachodził ją od tyłu. Uśmiechnął się przy tym lekko, siadając tak, że praktycznie stykał się z przyjaciółką. - Jak się czujesz? Ostatnio chodzisz jakaś przybita. Na szczęście Ezra miał dosyć podzielną uwagę, więc mógł jednocześnie słuchać Ruth i rozwiązywać kartkówkę profesor Pober.
Spoiler:
1. Ze względu na inteligencję stworzenia antropoidalne dzielimy na: Inteligentne - o poziomie inteligencji bardzo zbliżonym do ludzi, wystarczającym do zrozumienia obowiązujących praw społeczności oraz współodpowiedzialności za ich ustalanie Rozumne – przejawiające ślady inteligencji Nierozumne – kierujące się zwierzęcym instynktem. Ze względu na komunikatywność stworzenia antropoidalne dzielimy na: Komunikatywne – można się porozumieć w mniej lub bardziej skomplikowany sposób, bywa że także ludzką mową Średnio komunikatywne – potrzeba choć trochę znać język, którego używa stworzenie lub umieć interpretować jego zachowania Niekomunikatywne – brak możliwości komunikacji 2. Centaur, Wila, Sidhe, Tryton 3. Yeti (Tybet) oraz Erkling (Schwarzwald w Niemczech, Bawaria)
Może było to złudne wrażenie, ale pytania wydawały mu się wyjątkowo proste, a nie sądził, żeby jego wiedza jakoś drastycznie się podniosła. Ale cóż, najwyraźniej tacy jak on również czasem mieli trochę szczęścia. Ezra nie mógł się już doczekać kolejnej części lekcji. Profesor Pober znana była z tego, że nijak nie dało się nudzić na jej lekcjach. Mimo to podejrzewał, że nie przyprowadziłaby ich do potencjalnie groźnego stworzenia, więc musiało być to coś mniej egzotycznego. Może zatem Curupira? Oddał nauczycielce kartkę, od tej chwili przynajmniej na jakiś czas mogąc być skupionym wyłącznie na Ruth.
1. Zwierzęta dzielimy na: - inteligentne - zwierzęta, które mają inteligencję zbliżoną do ludzi. Wiedzą o naszym prawie i tak jak inni czarodzieje mogą zostać odpowiednio wynagrodzeni za łamanie prawa. - rozumne - zwierzęta, które nieco wiedzą, ale jednak do inteligencji ludzkiej są bardzo oddalone. - nierozumne - zwierzęta, które zachowują się jedynie jak mugolskie ssaki, które kompletnie nic nie rozumieją. - komunikatywne - można z nimi rozmawiać, rozumieją ludzi. Niektóre nawet znają ludzki język. - średnio komunikatywne - sztuką jest porozumienie się z nimi z tego względu, że znają jedynie swój własny język, a najprędzej porozumieć można się z nimi poprzez różnego rodzaju gesty. - niekomunikatywne - nie da się z nimi porozumieć.
2. Stworzenia komunikatywne: - Sfinksy, - Skrzaty.
3. Stworzenia pochodzące spoza Wielkiej Brytanii: - Sfinks (Egipt) - Bobo (Polska)
Weszłam na zajęcia, które ogółem bardzo lubiłam. Zwierzęta bardzo mnie interesowały i zawsze starałam się być na wszystkich zajęciach z tego przedmiotu. Okazało się, że mieliśmy napisać kartkówkę dlatego też sięgnęłam po pergamin i zaczęłam pisać, czułam, że wiem to wszystko jednakże czy to będzie dobrze? Miałam nadzieję, że tak, że nie dam plamy. Czym będziemy się zajmować na tych zajęciach, szczerze powiedziawszy to jedynie gnomy przychodziły mi do głowy, ale czy miałam racje? Rozsiadłam się wygodnie rozpisując się. Gdy tylko skończyłam oddałam kartkówkę nauczycielce. Ciekawiła mnie dalsza część lekcji dlatego siedziałam spokojnie nie rozglądając się specjalnie po polanie. Szczerze powiedziawszy z tych osób mało kogo kojarzyłam. Oczywiście twarze wydawały mi się znajome, bo jednak na co dzień kilka razy rzucają mi się w oczy.
Kuferek: 1 Kostka: 4
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Na słowa Bianci tylko uśmiechnęła się pod nosem, bo wizja Corteza jako karalucha była dosyć zabawna. Przekomarzanie się z przyjaciółką zawsze lubiła. Wolałaby dokładniej wypytać, czy nie stało się ostatnio coś złego, ale przez Krukona straciła tę możliwość. Szkotka cały czas sprawiała wrażenie zupełnie zobojętniałej i niezainteresowanej tematami, które poruszyli. Tak naprawdę bystro chłonęła informacje i już w głowie formowała sobie obraz Evermore'a, jako kogoś specyficznego, z pewnością z ciekawym życiorysem. W dodatku artysta, a artyści rzadko mieli w głowie po kolei. No i ciężko spotkać Włocha, który uczył się w Drakensberg. Fire była spostrzegawcza i dostrzegła, że temat tej szkoły nie był zbyt przyjemny dla chłopaka, a wręcz wzbudził jakieś niemiłe wspomnienia. Spodziewała się natomiast, że zostanie na swoim miejscu, a nie jeszcze bliżej się przysunie. Gryfonka zmierzyła go trochę nieufnym spojrzeniem, ale ku jej zaskoczeniu wydawał się w ogóle nie zauważać tych drobnych ostrzeżeń. Fire zerknęła na Biancę, chcąc najwyraźniej, żeby Gryfonka w jakiś sposób się wtrąciła i zagadała chłopaka. Chociażby na temat tych całych tatuaży. - Tak, to... - potwierdziła, trochę rozśmieszona tym, jak bardzo Theo był rozkojarzony. Nie zdążyła dodać nic więcej, bo się rozgadał, a ona tylko wpatrywała się w niego swoimi zdezorientowanymi oczami. Czuła, że powinna się zawstydzić, a na pewno uznać, że wszystko to mówi, żeby po prostu sprawić jej przyjemność. Tylko, że taka sytuacja już dawno Fire nie spotkała. Nikt się aż tak nie zbliżał, nikt nie miał na tyle odwagi, żeby otwarcie ją o coś prosić. Przez chwilę myślała, że po prostu puści to Krukonowi płazem, bo jej nie zna. Kiedy poczuła jego elektryzujący dotyk na własnej skórze pomyślała, że tego już zdecydowanie za wiele. Nie ze względu na to, że to był staroświecki gest, bo jako, bądź co bądź, arystokratka bardzo często się z nim spotykała. Po prostu nie znosiła dotyku zupełnie obcych ludzi. Nim zdążył pocałować wierzch jej dłoni, wyrwała swoją dłoń i wymierzyła mu ostry policzek, prawdopodobnie zadrapując swoimi paznokciami. Gryfonka zarumieniła się zarówno od złości jak i oburzenia, chociaż pozostała w miarę spokojna. Nie wierzyła, że ktoś naprawdę tak bezpardonowo postanowił ją DOTKNĄĆ. - Nie jesteśmy w teatrze, więc nie zgrywaj Romeo. - powiedziała, krzyżując ramiona i strosząc się jak urażona kotka. Co prawda, może zareagowała trochę za ostro, bo najprawdopodobniej nauczycielka zaraz ją za to porządnie upomni. Brawo, Blaithin, coraz szybciej pracujesz na te minusowe punkty dla Gryffindoru! Nie znała chłopaka, ale już prawdopodobnie zniszczyła sobie perspektywy na miłą znajomość. Ludzie nie lubili być upokarzani na oczach innych. Dlaczego to ją musiało spotykać coś takiego? I jakim cudem skoro akurat obok miała piękną ćwierćwilę! - Fire. - powiedziała nagle. - Jestem Fire. I nie lubię pozować. A ty się nie śmiej, Roszpunko. - zgromiła spojrzeniem Gryfonkę, która najwyraźniej miała ubaw z tej dziwnej sytuacji. W sumie Blaithin zorientowała się, że rzeczywiście znaleźli się w śmiesznym położeniu. Nie gniewała się nie wiadomo jak bardzo na ciemnowłosego - uznała, że ten policzek w zupełności wystarczył. Dlatego z zaczepnym błyskiem w oku zwróciła się do niego. - Niezwykle miło mi poznać. A następnie szybkim ruchem zabrała mu szkic i wpatrzyła się w niego z uwagą. Też potrafiła być nietaktowna, o.
Leonardo O. Vin-Eurico
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Leosiek kochał Opiekę Nad Magicznymi Stworzeniami. Był to bezwarunkowo jego ulubiony przedmiot, toteż ominięcie lekcji w ogóle nie wchodziło w grę. Specjalnie wyszedł wcześniej z treningu, żeby wrócić do dormitorium i trochę ogarnąć się przed przyjściem na polankę. Wyjątkowo się postarał, nie zapominając ani o mundurku, ani o odznace prefekta. Ze szkolną torbą, której zwykle nie używał prawie wcale (szybciej mu było ze sportową!), ruszył w stronę miejsca wyznaczonego przez profesor Pober. Zastanawiał się po drodze, co też może spotkać ich na tych zajęciach. Wpadł mu do głowy pomysł, że może skrzaty domowe - ale w końcu z nimi możnaby spotkać się w Hogwarcie. Do tego nie było potrzeby wychodzenia na świeże powietrze. Inaczej w przypadku, dajmy na to, hipogryfów! Ta myśl z kolei jeszcze bardziej podsyciła zainteresowanie i ekscytację Leo. Przyspieszył kroku, aby przypadkiem się nie spóźnić. Co chyba nie byłoby takie złe, bo przynajmniej ominąłby kartkówkę... Oczywiście, nie zapomniał o przywitaniu się ze znajomymi twarzyczkami, które wyłapał w tłumie uczniów. Pomachał do Fire i @Bianca Zakrzewski, które najwyraźniej jakiś typek postanowił trochę pozabawiać swoją osobą. Potem puścił oczko @Ezra T. Clarke i dyskretnie pokazał uniesione w górę kciuki. Dalej chciał sobie żartować z jego relacji z Ruth... Usiadł w końcu niedaleko @Lotta Hudson, z innymi znajomymi witając się po prostu swoim promiennym uśmiechem. Zabrał się za kartkówkę, z zadowoleniem stwierdzając, że pytania nie należą do szczególnie trudnych.
Spoiler:
1. Zwierzęta antropoidalne ze względu na inteligencję: - inteligentne, czyli zbliżone inteligencją do człowieka - rozumne, czyli mające śladową inteligencję - nierozumne, czyli kierujące się jedynie instynktami Ze względu n komunikatywność: - komunikatywne, czyli można się z nimi porozumieć (niektóre nawet znają ludzką mowę) - średnio komunikatywne, czyli można się z nimi porozumieć, ale jest to trudniejsze (np. wymaga znajomości języka danego stworzenia, gestów) - niekomunikatywne, czyli porozumienie jest praktycznie niemożliwe do nawiązania 2. Wila, tryton, goblin, centaur 3. Bobo (Polska), Jackalope (Ameryka Północna)
Skończył idealnie na czas. Zadowolony ze swojego wyniku rozejrzał się pogodnie, idealnie w czas, aby dostrzec jak jego cudowna gryfońska przyjaciółka daje w twarz swojemu rozmówcy. Leo mimowolnie parsknął śmiechem. - Moja dziewczynka! - Rzucił w jej stronę, chcąc dać upust swojej dumie. Uznał też, że nie musi się w to za bardzo mieszać, bo Fire sobie doskonale radzi.
Kostka: 4 + 2 z kuferka! Kuferek: 13
Naeris Sourwolf
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 167 cm
C. szczególne : Tatuaż anielskich skrzydeł na plecach
Naeris nie mogło zabraknąć na opiece nad magicznymi stworzeniami! Zawsze starała się uczęszczać na każde związane z tym zajęcia, bo uwielbiała wszystkie stworzenia i każdy, kto przebywał z nią dłużej niż parę godzin raczej już o tym wiedział. Także tamtej lekcji nie zamierzała przegapić, więc ubrała się szybko w mundurek szkolny, rozczesała włosy, zabrała to co najpotrzebniejsze (w tym swojego smoka Jaskra, ale on też był Naeris potrzebny). Wejściówka nie zdziwiła Krukonki ani trochę. Zresztą w ogóle się nie martwiła, że mogłaby napisać coś źle. Ostatnio bardzo dużo się uczyła i powtarzała materiały, więc po jednym zerknięciu na pytania wiedziała już, że pójdzie jej dobrze. Spodziewała się, że popracują dzisiaj nad czymś bardzo interesującym, może elfami? Zajęła miejsca obok Williama, znajomego Krukona, do którego uśmiechnęła się ciepło. Mimo że większość ludzi wyrażała się o nim niepochlebnie, najczęściej okraszając epitetami takimi jak "dupek" czy "palant", wcale nie sądziła, że powinna go przez to skreślać. Wręcz przeciwnie. - Cześć! - przywitała się, a widać było, że ma w sobie sporo entuzjazmu. - Nie będziesz mieć nic przeciwko, prawda? - uprzejmość wymagała od Naeris kontrolnego pytania, bo może akurat nie miał ochoty na jej towarzystwo. Spodziewała się jednak, że uzyska zgodę. Usiadła na trawie po turecku i zajęła dłonie szybkim pisaniem po pergaminie.
Spoiler:
1. Komunikatywne - możliwy jest nawiązany kontakt, czasami rozwinięta mowa zbliżona do ludzkiej Średnio komunikatywne - kontakt również jest możliwy, lecz wymagający znajomości gestykulacji a także większej wiedzy na temat danego stworzenia. Niekomunikatywne - kontakt nie jest możliwy.
Inteligentne - wysoko rozwinięta inteligencja, zbliżona do ludzkiej Rozumne - inteligencja w ilościach śladowych, nie może dorównać ludzkiej Nierozumne - prymitywne instynkty zwierzęce
- Masz może pożyczyć mi trochę atramentu? - zapytała Willa, bo kiedy chciała podpisać kartkówkę swoim nazwiskiem zauważyła, że skończył się inkaust. Podniosła na chłopaka zielone oczy, licząc na to, że ją poratuje. W tej samej chwili Jaskier postanowił wysunąć swój zielony łebek z jej torby. Dziewczyna zasłoniła malutkiego smoka dłonią, żeby inni nie zwrócili uwagi, ale niektórzy jeszcze pisali, a nauczycielka patrzyła chyba w drugą stronę. Naeris miała dziwne przeczucie, że Will nie wyda jej, bo zabrała ze sobą Jaskra, także mrugnęła do niego.
W sumie nie wiedziałem, co robiłem na tych zajęciach... Byłem na nich kilka razy w trzeciej klasie i po spotkaniu czegoś tak paskudnego, że miałem ochotę wypalić sobie oczy (prawdopodobnie jakaś wyjątkowo brzydka sklątka), stwierdziłem, że nie zamierzam się bawić w ten przedmiot. Zupełnie nie moja dziedzina, zupełnie nie moje buty, nie chciałem się unieszczęśliwiać. W sumie przyszedłem na te zajęcia chyba tylko po to, żeby w końcu złapać Hudson i z nią pogadać, bo wiedziałem, że na pewno będzie siedziała na polanie. Przywlokłem swój tyłek na miejsce parę minut przed rozpoczęciem zajęć i na wejściu dostałem do rąk jakiś świstek. Ledwo zerknąłem na to, co się tam znajdowało i automatycznie zrezygnowałem - wiedzę z zakresu zwierząt magicznych i niemagicznych miałem tak zerową jak tylko się dało. Zwierzęta antropoidalne mówiły mi tyle co nic, ale od zawsze po cichu liczyłem na lekcję z centaurem. Akurat te stworzenia fascynowały mnie, głównie ze względu na ich możliwości związane z odczytywaniem przyszłości z gwiazd, ognia, wody... Niesamowita sprawa. Oddałem kartkę w zasadzie od razu, uśmiechając się przepraszająco do profesor Pober, po czym rozejrzałem się po polanie, próbując wyłapać wśród twarzy tę, dla której się tu zjawiłem. Możliwe, że chowała się za jakimś drzewem albo wielkim człowiekiem typu Leonardo...
kostka i kuferek 0
Ostatnio zmieniony przez Calum O. L. Dear dnia Pią Kwi 21 2017, 23:47, w całości zmieniany 1 raz
William Walker
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : legilimencja i oklumencja, prefekt fabularny
Siedziałem sobie spokojnie na lekcji myśląc zupełnie o niczym. Obserwowałem jak Theo siedzi z dwiema gryfonkami i parsknąłem śmiechem gdy dostał siarczystego policzka. Sam czasem obrywałem w twarz, ale nie byłem pewien czy chłopak też. Mimo to nie miałem zamiaru tak podlatywać i zgromić dziewczynę, widocznie mu się należało. Nie wszystkie zachowania Theo zawsze były na miejscu. Cała sytuacja mnie mocno rozbawiła. Chyba byłem złym przyjacielem... Zastanawiałem się tylko kiedy reszta uczniów skończy pisać tę głupią wejściówkę. To tylko trzy pytania! Ile można odpowiadać na trzy, krótkie pytania? Nagle przysiadła się do mnie znajoma dziewczyna. Byliśmy z tego samego domu, chyba nawet na tym samym roku, trudno żebym jej nie kojarzył. Myślałem chwilę nad imieniem dziewczyny. Naeris, @Naeris Sourwolf, to musiało być to. Pokręciłem przecząco głową na jej pytanie. Niech sobie siada gdzie chce, co mi do tego. Przeleciałem wzrokiem po uczniach. Chwilę dłużej zatrzymałem się na Lotcie, a gdy spostrzegłem Caluma nieco się spiąłem. Raczej nie przepadałem za jego widokiem. Spojrzałem na dziewczynę z lekką pogardą. Nie chodziło o to, że nie mogłem jej czegoś pożyczyć, ale naprawdę nie sądziłem, że zacznie do mnie mówić. - Pewnie! Bierz wszystko co mam. - odparłem ironicznie, ale podałem jej atrament. Miałem nadzieję, że po tym da mi spokój, ale nie spodziewałem się, że tak się stanie.