Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Miejsce piknikowe

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 22 z 39 Previous  1 ... 12 ... 21, 22, 23 ... 30 ... 39  Next
AutorWiadomość


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Miejsce piknikowe - Page 22 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 22 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 22 Empty Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 22 EmptySob Cze 12 2010, 14:12;

First topic message reminder :




Polana w tym miejscu jest dobrze nasłoneczniona i ukwiecona. Uczniowie, którzy zostali na weekend w Hogwarcie lubią rozkładać tu obszerne koce i oddać się odpoczynkowi, choć nierzadko przychodzą również z książkami. W okolicy panuje idealna cisza, przerywana jedynie odgłosami natury. W oddali widać trybuny boiska, a czasami latające małe punkciki, czyli zawodników odbywających trening.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Dracon Nicholas Uchiha
Dracon Nicholas Uchiha

Student Slytherin
Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 222
  Liczba postów : 241
Miejsce piknikowe - Page 22 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 22 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 22 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 22 EmptyPią Mar 30 2012, 21:21;

Nie uderzyła zbyt mocno, ale zważając na to, że jakiś czas temu dostał dość mocno w szczękę, to musiał co najmniej jęknąć z bólu. Nie zawsze da się opanować swoje uczucia, emocje. Tak jak bezwarunkowy wydźwięk, kiedy nagle czuje się ogromnie nieprzyjemne uczucie. I dobrze wiedział, że zasłużył na to... Nie, ja wiem. On nie rozumie, dlaczego dostał, skoro właściwie, to tylko ją broni przed sukinsynem, który chce na siłę ją zmusić do ożenku z nim. Przecież... Jeśli robi coś takiego, to powinno się go za to chwalić, a nie karać! Może było to dziecinne i nieprzemyślane, ale mimo wszystko zrobił to dla niej. Więc nie powinna się wściekać!
Rozumiałby, gdyby ochrzaniła go za to, że prawie ją uderzył. A nawet nie musiała. Sam poczuł się momentalnie okropnie. Każda część ciała doskwierała mu boleśnie, a na dodatek widział, że dziewczyna po prostu się go boi. To chyba najgorsze, co można zobaczyć w postawie... W oczach ukochanej osoby. Strach przed sobą. Chciał wystawić dłoń w jej kierunku, pogłaskać. Ale nie był pewien jej reakcji. Dlatego tak po prostu patrzył na nią w kompletnej ciszy.
- Ale przecież... - Zaczął. Ale momentalnie przerwał. Nigdy się nikogo nie słucha. Tylko, że w tym momencie miał wrażenie, że jeśli zacznie się z nią wykłócać, to ją straci i ten gnojek będzie górą, będzie cieszył się gdy puchonka będzie w poważaniu miała Draco, a zaopiekuje się nim, bo przecież on też potrzebował przenieść się do skrzydła szpitalnego. Spuścił chwilowo głowę, potem uniósł ją unosząc lekko kącik ust.
- Em... Tylko, ja nie jestem w stanie stanąć na nogę... - Już jakiś czas usiadł. Teraz, gdy chciał ponownie wstać również kostka zaczęła mu mocno doskwierać. Przy którymś z uników musiał po prostu źle stanąć. Powiedział coś pod nosem widząc, że i Jared siedzi na ziemi i wymaga naprawdę specjalnej pomocy, skoro nawet z głowy mu krew leci. Podobało mu się to. Jak cholera mu się podobała ta sytuacja. Tylko Abigail to w pewien sposób niszczy. Ale wypominać jej tego nie będzie. Spojrzał na dziewczynę. Marzła. Pewnie obie były w tym momencie strasznie zmarznięte. Nie pomoże jednak. Nie da jej poszarpanej i zakrwawionej bluzy.
- Idź do zamku. Zaraz się pozbieram – Polecił jej odchylając głowę do góry. Miał mroczki przed oczami. Otarł zdrową ręką krew cieknącą po brodzie przez pęknięcie wargi. Zajebiste uczucie złoić komuś skórę. Złoić skórę wrogowi.
Powrót do góry Go down


Jared van der Neer
Jared van der Neer

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Galeony : 59
  Liczba postów : 59
Miejsce piknikowe - Page 22 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 22 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 22 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 22 EmptyPią Mar 30 2012, 23:09;

Kręciło mu się w głowie. Świat wirował wokół niego o szalonym pędzie. Zamek rozmazywał mu się przed oczyma i głowa pękała mu z bólu i było mu niedobrze i w ogóle czuł się, jakby zaraz miał umrzeć. Kiedy Dracon uderzył nim o ziemię, miał wrażenie, że już nie wstanie i tym samym przegra bitwę. A potem zrodziła się w jego głowie ta dziwna myśl, że przecież nie może przegrać, nie może zostawić Abigail w spokoju, zrezygnować ze swojej przyszłości i ostatkiem sił natarł ponownie na Dracona, a potem mało nie stracił przytomności.
Czekał, aż wrócą mu siły na tyle, żeby znów mogli złączyć się w zabójczym uścisku i wtedy zjawiła się Corin sprowadzając go na ziemię jednym, stanowczym uderzeniem w policzek. Dobrze, że to zrobiła. Potrzebował powrotu do rzeczywistości, zanim zabije Dracona albo Dracon zabije jego. W końcu już i tak był dosyć obolały, jedno uderzenie w tą, czy w tamtą. Owszem, poczuł pieczenie, syknął cicho przy tym. Nie chciał, żeby Corin widziała go w tym stanie. Sam się sobie dziwił, że się przejmuje, że w takim stanie go widzi. Właściwie to nie, nie przejmuje się. Czym ma się przejmować, skoro wcale mu na Corin nie zależy i ani troszkę jej nie lubi. Z resztą… kogo on chce oszukać?
-Corin, nie przejmuj się mną… wracaj do zamku… marzniesz pewnie…-wyszeptał z niemałym trudem. Kiedy podeszła do niego, oparł się o nią, mając wrażenie, że nogi ma jak z waty. Nie chciał wisieć na niej całym ciężarem. W końcu była tylko drobną, kruchą kobietką
-Dlaczego to robisz? Dlaczego mi pomagasz? Przecież… przecież podobno wcale mnie nie lubisz.-Spojrzał na jej twarz z niemałym bólem. Nie było na niej żadnej maski. Taki był właśnie Jared i to w tej najgłębiej ukrytej odsłonie. Jako mały chłopczyk, który nigdy nie doznał miłości i troski innej kobiety. Odwrócił głowę na bok, chcąc ukryć przed nią swoje emocje. Usiadł ostrożnie na ziemi, przykładając dłoń do szerokiego rozcięcia na głowie. Dobrze, że się zatrzymali. Miał wrażenie, że nie da rady postawić kolejnego kroku. Siedział nieruchomo, kiedy leczyła co poważniejsze rany. Położył swoją dłoń, na jej dłoni głaskającej jego policzek. Tak źle się czuł. Nie tylko fizycznie.
Powrót do góry Go down


Cornelia Somerhalder
Cornelia Somerhalder

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja, wilkołak
Galeony : 1616
  Liczba postów : 2144
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2503-cornelia-somerhalder
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4053-corin-somerhalder#120896
Miejsce piknikowe - Page 22 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 22 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 22 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 22 EmptyPią Mar 30 2012, 23:40;

Zdecydowanie ani ja, ani Corin nie chciałybyśmy oglądać Jareda martwego. Taki, jakby był teraz – no może nie konkretnie w tej chwili, ale na co dzień – był zdecydowanie najlepszy, najbardziej przystojny. Niesamowity i niezwykły. Co nie znaczy, że dziewczyna powinna go lubić. W końcu to tylko ślizgon, który chwilę temu bił się o jej najlepszą przyjaciółkę z jej byłym. Czuła się troszkę jak czwarte koło u motoru. Póki Abigail i Dracon byli dwoma kółkami było dobrze, doszedł Jared zaczęło się psuć. A ostatnie koło właściwie już nie jest ani trochę potrzebne, nie zwraca się na niego uwagi, bo nic nowego nie wprowadza – trzecie już wystarczająco miesza. Hmm... Idealnie pasująca metafora zważając na to, że Corn przecież zna się na pojazdach bardzo dobrze.
- Nic mi nie będzie. Wykaż trochę egoizmu, jak na ślizgona przystało myśl o sobie przede wszystkim – Ona ów cechy miała w sobie naprawdę bardzo dużo. Aż dziwne, że tym razem nie ujawniła się w niej. Bo trzeba było przyznać, że gdy wiatr raz na jakiś czas z jakimiś kropelkami zwiastującymi deszcz uderzał o skórę wzbudzało to silną gęsią skórkę. Temperatura przyprawiała ją o drżenie. Nigdy więcej nie wyjdzie na błonia w przykrótkiej koszulce nocnej i na boso. Nieprzyjemne uczucie.
Słysząc jego pytanie... Sama nie miała zielonego pojęcia co ma powiedzieć. Dlaczego to robi? Dlaczego mu pomaga? Powinna stać po stronie swojego przyjaciela i kochanego Dracona. W tym momencie powinna go zignorować i pomóc Abigail przenieść ślizgona do Skrzydła Szpitalnego. Co ona do cholery jasnej odwala ja się pytam? Może mogłaby coś nazmyślać, ale wyraz jego twarzy... Nigdy nie zobaczyła go takiego. Nie podejrzewała, że może tak po prostu widzieć jego wnętrze ukazujące jej się. Zimny, bezuczuciowy ślizgon to zdecydowanie jej typ. Ale... Ale jeśli ma uczucia... I potrafi je okazać. Jeśli jest taki... Taki jak on... Jej oczy drżały z ogromnego zaskoczenia. Naprawdę widziała w tym momencie wszystkie jego emocje. Nawet nie potrafiła nazwać tego uczucie, które obudził w niej. Troska? Opiekuńczość? Zmartwienie? To na pewno. Ale w tym było coś jeszcze. Coś, co zdecydowanie przyprawiło ją o szybsze kołatanie serca i płytki oddech. A może to też wpływ zimna na nią? Czy Abi też się teraz tak czuje?...
Uśmiechnęła się delikatnie. Nadal milczała. Używała kolejno zaklęć dołączając do tego jeszcze Plusanguis starając się przywrócić mu siły. Trzeba było działać rozsądnie. Naprawdę nie wydostaną się stąd. Żadna z nich nie jest w stanie zanieść dość ciężkich osób do pielęgniarki. Może warto kogoś wezwać? To chyba rozstądne.
- Dracon – Powiedziała cicho. Ale zdecydowanie te słowa nie były skierowane do blondyna. Nagle na jej ramię wskoczył mały szczurek, który najwyraźniej zawsze kręci się wokół niej. Tak tak, nazywa się tak jak jej były. To nie jest przypadek, ale jak na razie nikt w to nie wnikał, więc tłumaczyć się nie musi.
- Idź po kogokolwiek – Mruknęła a zwierzak momentalnie poleciał w stronę zamku, by pogryźć komuś palce i zmusić, do gonitwy, która zaprowadziłaby ów osobę tutaj. Teraz musiała wrócić do chłopaka. Poczuła, jak jego dłoń nagle ląduje na jej. Dla odmiany oboje mieli zimne palce. I co się dziwić. Oboje spędzili za dużo czasu na dworze.
- Nie powinieneś nic mówić. Tylko dodatkowo się męczysz. Cichutko... - Przekazała mu po czym przybliżyła się do niego i cmoknęła ustami w czoło w miejsce, na którym nie widniały żadne rany, żeby go jeszcze bardziej nie bolało. Wciąż jej jedna dłoń niewielkimi ruchami gładziła czule jego skórę. Miała ogromne wrażenie, że on tego potrzebuje. Pokazywał jej to uwalniając emocję. I teraz nie miała zamiaru go zostawić. Nie ważne, ile jeszcze będą tutaj siedzieć i czy czasem dziewczyna sama nie zwymiotuje czy zemdleje, skoro cały czas czuje zapach krwi i jest przerażona świadomością, że dwie w gruncie rzeczy bliskie jej osoby mogły umrzeć. A ona tak strasznie boi się śmierci.
Powrót do góry Go down


Abigail Grimmasi
Abigail Grimmasi

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 190
  Liczba postów : 203
Miejsce piknikowe - Page 22 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 22 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 22 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 22 EmptySob Mar 31 2012, 00:22;

Nie chciała go bić. Nigdy nie chciała podnieść na niego ręki, ale to co robił i w jakim stanie był zmusiło dziewczynę do takiego, a nie innego czynu. Racja, nie zawsze da się opanować swoje uczucia i emocje. Biegła do niego z duszą na ramieniu. Nie wiedziała do czego jest zdolny, za to znała możliwości Jareda. I cały strach jakiego się najadła znalazł ujście w postaci wściekłości, jaką teraz czuła. Czy ona prosiła o obronę przed Jaredem? Przecież nie zrobiłby jej krzywdy. No dobra, zmuszanie do małżeństwa było krzywdą, ale bójką chciał rozwiązać ten problem? Musiałby zabić Jareda, żeby unieważnić umowę, bo przecież van der Neer nigdy dobrowolnie z niej nie zrezygnuje. Bardziej by się cieszyła, gdyby został z nią na nocce, niż uganiał się po błoniach za Jaredem.
Tak, bała się go. Cała jej spięta postawa o tym mówiła. Przecież prawie ją uderzył. Właściwie zrobił to i tylko czysty przypadek sprawił, że nie trafił w swój cel. Jak miała to odebrać? Podejść i przytulić i jeszcze pocałować w czółko za to, że tak ładnie ją bronił przed złym i brzydkim Jaredem? Odwróciła wzrok, nie chciała by zobaczył w nich strach przed nim. Źle się z tym czuła, ale nic nie mogła poradzić na to, że… że się go boi.
Jared w tej chwili był zajęty kimś innym i niech najlepiej tak pozostanie. Trzymała kciuki za swoją przyjaciółkę, bo chociaż Jared potrafił być niezłym draniem, to mimo wszystko kryje w sobie również pozytywne uczucia. Rzadko ukazywane, ale jednak obecne. Spojrzała na niego z wysoko uniesioną brwią i niemalże zażądała.-Dokończ, co chciałeś powiedzieć.
-Ja… spróbowałabym Cię przetransportować, ale zaklęcia nie są moją mocną stroną.-Spojrzała na niego przepraszająco. Odwróciła się w stronę Corin, chcąc poprosić ją, żeby w jakiś sposób wysłała wiadomość do zamku, że potrzebują pomocy. W tym samym momencie Gryfonka wysyłała swojego szczura do zamku. One faktycznie myślą o tym samym. Objęła się rękoma, masując zmarznięte przedramiona. Nie czuła zimna, kiedy tu biegła, dopiero teraz, kiedy emocje opadły, poczuła jak wstrząsają nią dreszcze. Po prostu cudownie, jak jutro będzie chora!
-I mam zostawić Corin samą z takimi… dzieciakami jak Wy? Żebyście znów zaczęli się bić?-Spojrzała na niego z politowaniem. Poza tym, nie wyglądał jak ktoś, kto o własnych siłach jest w stanie dojść do zamku. Usiadła koło niego, nie zupełnie blisko i nakryła nogi jego długą koszulką.-Wszystko ok? – zapytała, kiedy jego twarz zrobiła się jeszcze bledsza niż chwilę temu.
Powrót do góry Go down


Dracon Nicholas Uchiha
Dracon Nicholas Uchiha

Student Slytherin
Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 222
  Liczba postów : 241
Miejsce piknikowe - Page 22 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 22 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 22 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 22 EmptySob Mar 31 2012, 00:39;

Przynajmniej plaskacz był na tyle skuteczny, że wrócił do świata żywych i kontaktujących. Dzięki temu był w stanie, w którym może chociaż udawać, że rozumie całą sytuację, jak wynikła. Trze przyznać, że to wszystko wyglądało, jak dopiero początek wielkiej wojny między dwoma ślizgonami, którzy w innym przypadku śmiało mogliby być najlepszymi przyjaciółmi i wiedzieć o sobie wszystko, być zawsze razem. Jednak niestety. Znam Draco i jestem pewna, że nie wiele brakowało, by go po prostu zabił. Nawet, jeśli lada chwila miałby zacząć oszukiwać – może ma przy sobie różdżkę? Może miał plan zaatakować go nią, kiedy nie będzie się spodziewał? W każdym razie wyrządziłby mu ogromną krzywdę. Ale dla Abci było warto.
No owszem, nie prosiła o obronę czy jakieś szczególnie brutalne wtrącanie się jej chłopaka. Ale czuł taką potrzebę! Chciał mu po prostu zetrzeć ten jego zadowolony uśmieszek z ust i udało mu się to bardzo skutecznie. Musi go jakoś zmusić do tego, by zerwał umowę. A skoro go nie zmusił nawet siłowo, to chyba wracamy do planów, które kryją w sobie podstęp, a do których będzie trzeba wykorzystać parę dziewcząt. Albo jedną, szczególną. Dobrze, że ma kontakty.
Nie dziwię się. Też bałabym się Dracona w transie. Dracona, który podczas furii naprawdę przestawał czasem nad sobą panować. Może akurat jej świadomie nie zrobiłby nic, co nie znaczy, że nie mógłby się na nią wydrzeć. Ale nie użyłby też w stosunku do niej żadnego przekleństwa. Więc nie miała się czego bać. Choć zapewne ciężko będzie jej to kiedykolwiek przegadać po tym wszystkim. A pocałunek by mu się przydał. Pokazałby, że jednak nie jest tak źle. A jak na razie wygląda na to, że jest tragicznie.
- Thi, to nic – Prychnął jak obrażone, małe tygrysiątko, któremu nie dano dokończyć posiłku, zabrano mu antylopę mimo iż miał już ją w garści i kazano zadowolić się jakimś ptaszkiem, gołębiem. Nie miał zamiaru nic wspominać na ten temat. Po prostu nie i tyle.
- Wiem... Nie szkodzi – Zakrwawione ubranie i odrzucił gdzieś w tył pozostając tylko w lekko poszarpanym, ale w miarę czystym, białym podkoszulku. Spoglądał na nią z dołu. Chciał coś powiedzieć. Kilka razy otwierał usta, ale nie chciało mu to przejść przez gardło. Udało się to naprawdę po bardzo wielu próbach – Chodź do mnie – Rozkazał jej, chociaż właściwie to nie... Ton był bardziej proszący. Marzła. A przy nim... Chyba nie będzie już tak lodowato im obojgu. Dzieci nie komentował, bo jeszcze rzuciłby coś niemiłego.
- Tak. Jest dobrze. Cieszę się, że tu jesteś... Chociaż jutro będziesz kaszleć – Wystawił dłoń ku jej ręce. Złapał delikatnie jej dłoń i zbliżył do swoich ust. Ucałował jej wierzch przymykając przy tym oko, chociaż jedno i tak było stale przymrużone przez opuchliznę. Miał zamiar przeprosić? Nie umiał. Nie będzie ściemniał. Jest zadowolony z tego i nie ma co przepraszać.
Powrót do góry Go down


Jared van der Neer
Jared van der Neer

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Galeony : 59
  Liczba postów : 59
Miejsce piknikowe - Page 22 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 22 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 22 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 22 EmptySob Mar 31 2012, 16:36;

Nie wiesz co mówisz. Przecież dobry Jared, to martwy Jared. Ten chłopak w życiu nie zrobił niczego dobrego, prócz tej krótkiej chwili, kiedy uratował Abigail. A to nie do końca. Bo czy nie zabił przy tym człowieka? Zdecydowanie był czarnym charakterem w tej bajce. Zdolnym tylko i wyłącznie do czynienia zła. Po tym, jak uratował dziewczynę, po tym jak w jej oczach widział siebie jako bohatera, miał nadzieję, że się zmieni, że nie będzie postrzegany jako zło konieczne. Nadzieja matką głupich. Czy czuł zazdrość o Dracona? W pewien sposób na pewno, nawet jeśli nie zależało mu na Abigail. Każdy człowiek, chociażby nie wiem jak zły, pragnie miłości. A zwłaszcza Ci, którzy nigdy jej nie doznali. I może przez to Jared nie mógł znieść widoku Abigail i Dracona razem, bo sam sobie kiedyś wyobrażał, że będą szczęśliwą parą.
-No nie wiem, stoisz na boso.-Spojrzał sceptycznie na jej strój. Dałby jej coś ze swojej garderoby, żeby się mogła przykryć, ale raczej nic z tego, co miał na sobie nie nadawało się do noszenia. Był egoistą, ogromnym wręcz. A do tego chorobliwie zazdrosnym o dosłownie wszystko. Jemu samemu było zimno, a co dopiero biednej Corin, mającej na sobie tylko krótką, seksowną piżamkę. Przecież nie mógł być obojętny na takie coś, skoro poświęcała się dla niego.
Męczyło go to pytanie. Nie rozumiał pobudek kierujących Cornelią. Przecież wygłupiali się, to była tylko zabawa, a dziewczyna na wszelkie sposoby próbowała mu pokazać, że go nie lubi. W tych krótkich chwilach, w których się nie miziali akurat. Czasem miał takie chwile, w których chciałby krzyczeć, wyrzucić z siebie wszystko co zjadało go od środka. Ukrywanie się za kamiennym murem wcale nie było dobrym rozwiązaniem, w zasadzie było najgorszym z możliwych, bo czy zamykanie się w sobie może mieć jakieś pozytywne skutki? Może nikt nie mógł go zranić, ale chłopak dostatecznie ranił sam siebie, dusząc w sobie wszystkie emocje. I tak źle się teraz czuł z chaosem myśli w głowie. I najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mógł ponownie się za nią schować, tylko tkwił odsłonięty, jakby nagi. I patrzył na Corin z ogromnym bólem w błękitnych oczach. Tak strasznie bezradny i samotny.
Chciał zadać jeszcze kilka innych pytań, które go nurtowały, ale miał wrażenie, że na nie też nie odpowie, chociaż zależało mu na tym, by usłyszeć powód takiego zachowania. Czuł się skonfundowany, jej uśmiechem na ustach, troską z jaką wyszukiwała najmniejszych ranek, by uleczyć je magicznym patykiem. W pewnym momencie złapał ją za dłoń.-Corin… idź stąd. Marzniesz, a ja sobie jakoś poradzę… zawsze radzę sobie sam.
Obserwował ją, jak łapie swojego szczura i wysyła go po pomoc do zamku. Nie mógł się powstrzymać, żeby nie spojrzeć na Abigail i Dracona. Na złość malującą się na twarzy dziewczyny, na chłopaka który ledwo łapał oddech i najwyraźniej nie mógł wstać. I cieszył się z tego. Przez krótką chwilę na jego twarzy pojawił się wyraz satysfakcji, który zniknął chwilę później, bo ręka znów zaczęła go koszmarnie boleć.
Bardzo tego potrzebował, choć w innej sytuacji nigdy by się do tego nie przyznał. Tylko obecność Corin trzymała go przy świadomości. Robiło mu się ciemno przed oczyma, generalnie czuł się słabo, ale była tu ona i nie mógł przy niej zemdleć, czy coś. Musiał być mężczyzną, który potrzebuje kogoś, kto będzie się o niego troszczył, nawet jeśli za wszelką cenę stara się tego nie okazywać.
Powrót do góry Go down


Cornelia Somerhalder
Cornelia Somerhalder

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja, wilkołak
Galeony : 1616
  Liczba postów : 2144
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2503-cornelia-somerhalder
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4053-corin-somerhalder#120896
Miejsce piknikowe - Page 22 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 22 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 22 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 22 EmptySob Mar 31 2012, 17:02;

Ale przecież bez czarnych charakterów bajki czy filmy by nie istniały. Byli jednymi z najważniejszych postaci. I czy czasem kobiety nie leciały zawsze na tą ciemność, jaka kryje się w cieniu na przykład... Venoma! O tak! Corin kocha Venoma z mugolskiej bajki Spiderman! Cornelia kocha go strasznie mimo iż jest ohydnym potworem i ma to i owo z pająka. Hmm. Więc jak mogłaby (nie) lubić Jareda? Szczególnie dlatego, że nie jest obrzydliwy i nie przypomina stawonoga.
Słodkie jest to, że chłopak się tak o nią martwi. Takie... Nie pasujące do niego... Inne i nowe. A nowości również kuszą niesamowicie.
- Od tego się nie umiera... - Odpowiedziała mu takim tonem, jakby nie chciała już kontynuować tej rozmowy. Bo po co ma sobie cały czas przypominać o tym, że jest jej zimno? Jeśli się o czymś nie myśli, to często przestaje się to czuć. To tak, jak podczas snu nie czuje się nocnego głodu. Bo się po prostu o tym nie myśli. Dlatego starała się mu wpoić, żeby wreszcie zignorował jej strój. A co do chorobliwej zazdrości – szkoda, że jego uczucia dotyczą przede wszystkim Abigail. Cornelia miała w sobie wiele irytacji z tego powodu. Czysta zazdrość. Ale jak kiedyś wspomniałam, nie powinno się być zazdrosnym o coś, co do ciebie nie należy. Więc nie miała prawa ani mówić o tym, ani robić jakiś scen.
Widziała, że męczy go to pytanie. Może właśnie dlatego nie odpowiedziała? Może bała się, że po prostu w tym momencie powie coś ogromnie niestosownego. Chociaż... Powoli zdawało jej się, że Jared potrzebuje tej odpowiedzi. Więc... Chyba jednak powinna... Westchnęła.
- To nie to, że cię nie lubię. Po prostu nie mówi się o swoich uczuciach osobą, które ich nie odwzajemniają – To największa głupota, jaką można popełnić. Bo jakby to było, gdyby na przykład powiedziała komuś, kto ją kocha, że go nienawidzi. Zniszczone życie. Lepiej żyć w słodkiej nieświadomości. Corin wolała być okłamywana, niż boleśnie uderzona w policzek prawdą. Dlatego podobnie traktowała swoje otoczenie.
Bezradny, samotny Jar. Pewien bólu. Taki zaskoczony jej czułością. Widok naprawdę niezwykły. Może powinna zrobić zdjęcie? Drugi raz się może nie zdarzyć. Kiedy złapał ją za dłoń zadrżała delikatnie. Jakby jego dotyk ją parzył. Spuściła głowę słysząc go. Chwilę myślała. Potem uniosła się delikatnie i zbliżyła do chłopaka. Cmoknęła lekko kącik jego ust.
- Zamknij się wreszcie – Rozkazała ostatecznie. Nie ma najmniejszego zamiaru stąd pójść. Nawet, jeśli on tak bardzo o tym marzy. Wzięła od niego swoją rękę. Wstała i przeszła się kawałek. Znalazła się za chłopakiem. Klęknęła i złapała go za ramiona lekko pociągając do tyłu tak, by położył się głową na jej kolanach. Poczęła głaskać jego włosy.
- Odpoczywaj... Jeśli nikt nie przyjdzie jakoś będziemy musieli się dostać do zamku. Musisz mieć dużo siły – Bawiła się jego kosmykami nie odrywając nawet na chwilę wzroku od mężczyzny leżącego na jej nogach. Miała nadzieję, że mu wygodnie.
Powrót do góry Go down


Abigail Grimmasi
Abigail Grimmasi

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 190
  Liczba postów : 203
Miejsce piknikowe - Page 22 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 22 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 22 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 22 EmptyNie Kwi 01 2012, 02:05;

Miała dosyć dzisiejszego wieczoru. Najchętniej położyła by się w swoim łóżku, nakryła cała kołdrą i zasnęła albo przemknęłaby do dormitorium Nate i tam upiła. Picie z Nate’em nie jest złe. To co się tutaj wydarzyło było jakimś absurdem i nadal nie rozumiała, jak Draco mógł tak po prostu podejść do Jareda i powiedzieć mu, że ma być o danej godzinie na błoniach, żeby mogli się… bić. Jared oczywiście też nie był bez winy. Jak tylko go spotka, to powie mu parę słów, co myśli o takim bezsensownym napieprzaniu się. Co z tego, że niby bili się o nią? Wcale tego nie chciała. I może była to durna mrzonka, ale chciała by, żeby chłopacy się lubili, niekoniecznie byli przyjaciółmi, ale przynajmniej w jakiś sposób nie zabijali się, jeśli znajdują się w tym samym pomieszczeniu. Zwłaszcza, jeśli Corin i Jared mają się ku sobie. Kątem oka cały czas obserwowała parę. Była zszokowana wyrazem twarzy Jareda i troską z jaką Corin się nim zajmowała. Jared był dupkiem, ale to świat sprawił, że stał się taki, jaki jest. Kiedyś podobno był zupełnie innym człowiekiem, jako mały chłopiec, bo im starszy się stawał, tym skorupa go otaczająca robiła się coraz grubsza.
Trudno tak po prostu powiedzieć: nie bój się, a jeszcze trudniej w to uwierzyć. Zwłaszcza po tym, jak jej chłopak prawie ją uderzył. I może przesadzam teraz, ale takie są myśli Abigail. Już raz Dracon zrobił jej krzywdę, nawet jeśli to nie był tak naprawdę on. I może to nie powinno mieć żadnego znaczenia, ale zły Dracon, jaki jej się ukazał, cały czas trwał w jej pamięci. Zło do niego pasowało, grymas mściwej satysfakcji wymalowanej na twarzy. Nie mówiła mu nigdy, co tam się wydarzyło. Może powinni kiedyś porozmawiać o zdarzeniach, jakie miały miejsce w zakazanym lesie? Pocałowałaby go, przytuliła mocno, ale na tyle lekko by nie zrobić mu większej krzywdy. Może i przez chwilę byłaby zła. Teraz była wyłącznie zła i smutna oraz zawiedziona i przestraszona.
-To nie.-Prychnęła. Gdyby stała, to pewnie tupnęłaby ze złości nóżką, ot taki nawyk z dzieciństwa. Przyznać muszę, że Abgial szukała pretekstu do kłótni, chciała mu pokazać, jak bardzo jest niezadowolona z jego zachowania, nawet jeśli zrobił to dla niej.
Potem ponownie wstała i zaczęła przechadzać się wokół niego, czekając na przybycie pomocy. Rzuciła mu zdziwione spojrzenie, kiedy zaczął się rozbierać. Zatrzymała się naprzeciw chłopaka, niepewna, co powinna teraz zrobić. Z jednej strony było jej żal jej kochanego Dracusia, a z drugiej – zasłużył na to. Kolejne zdziwione spojrzenie i jeszcze większy gniew, że ignorował jej słowa. I tak samo, jak kilka sekund temu Draco, tak teraz ona kilka razy otworzyła usta, na końcu jednak nic nie powiedziała, tylko usiadła koło niego, biodro przy biodrze, na lodowatej o tej porze trawie. A koronkowa bielizna i bluzka przed zimnem nie chronią. Wsunęła dłoń pod jego ramię i oparła o nie głowę. Mimo całej złości na chłopaka, miło się było do niego przytulić.
Nie potrzebowała tych kilku słów. Po co, skoro i tak byłyby nieszczere? Przymknęła lekko oczy, czekając na zjawienie się jakiegoś nauczyciela, który zabierze Ślizgonów do zamku. Aż cała dygotała z zimna. Nie stawiała oporu, wtedy kiedy Draco całował ją w rękę. Trochę czułości po tym co dzisiaj przeszła jej się należy.
Powrót do góry Go down


Dracon Nicholas Uchiha
Dracon Nicholas Uchiha

Student Slytherin
Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 222
  Liczba postów : 241
Miejsce piknikowe - Page 22 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 22 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 22 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 22 EmptyNie Kwi 01 2012, 10:05;

My, kobiety chyba nigdy nie zrozumiemy jaki jest sens w tych działaniach. W końcu chłopcy jeśli są na siebie wściekli, to pójdą się pobić i jest dobrze. Kobiety będą podstępnie mścić się na sobie nawzajem, aż doprowadzą tą drugą do całkowitego upokorzenia. Corin właściwie rozumiała Jareda, ale wiedziała jak ogromnie silny jest Dracon i jak łatwo może zrobić ogromną krzywdę jej ulubionemu ślizgonowi. Draco był po prostu przyzwyczajony do walki z dużo większymi od siebie, a Jara traktował jak niewielkiego robaka chodzącego mu po stopie. Jeśli się go zgniecie, to nie będzie trzeba się nim przejmować.
Ale czy właściwie nie jest miło wiedzieć, że twój chłopak aż tak o ciebie walczy? Że jest gotów nawet na takie poświęcenie, jakim jest zamordowanie pieprzonego narzeczonego? Oczywiście, że to głupie bo w Azkabanie kontaktu mieli by choćby wcale, ale jednak walka o swoją Abigail wydawała się być dla niego priorytetem – szkoda tylko, że to było aż tak ważne, że chwilowo zatracił rozsądek.
On między innymi właśnie dlatego go chciał zabić. Przez to, że Corek wyraźnie ma się ku niemu, a on tymczasem jest tak po prostu zaręczony z JEGO dziewczyną. Więc nie dość, że niszczy życie puchonce, to jeszcze lada chwila zrani Gryffonkę, która i tak jak zauważył już od wielu lat nie wierzy w miłość. Skąd to wie? Bo kiedyś mimo nimfomanizmu nie pieprzyła się z tyloma osobami, a tylko z tym, który był z nią w danej chwili. Z momentem utraty... Jego. Z momentem utraty Dracona utraciła też wiarę w miłość i instynktowny przymus wierności. Blondyn sobie do dzisiaj nie może tego wybaczyć szczerze mówiąc. Dlatego sam też w pewien sposób zawsze odrzucał to uczucie. Do teraz. I znowu ktoś mu chce zabrać ukochaną. Jak nie ród, to jakiś dupek z van der Neerów. Nie pozwoli na to.
On najwyraźniej, dla odmiany bo przecież zawsze jest prowodyrem wojen, chciał uniknąć kłótni. Już i tak wystarczająco go wszystko bolało, już i tak miał nerwy na krawędzi. Szczęście, że Jar nie kontynuował przez Corin. Gdyby próbował się na niego rzucić, to pewnie i Abcia by ucierpiała. Bo silnie by ją odepchnął... I nadal miał ochotę ją odsunąć i przywalić temu, który sobie tak słodko na kolankach jego przyjaciółki leży. Więc cieszmy się, że jest tak, jak jest.
Cieszył się, że dziewczyna w końcu się do niego zbliżyła. Chwilę głaskał ją, po czym dobrze wiedząc, że od ziemi ciągnie zimno objął ją i podniósł na tyle, by usiadła mu na kolanach i mogła wtulić się bezpośrednio w jego tors. Właśnie ku temu zdjął zakrwawioną bluzę. Żeby mogła się do niego swobodnie przytulić i żeby sam mógł poczuć w końcu, że jednak Abisia go kocha mimo tego, że jest jaki jest. Mimo że ma wady, które tak dzisiaj zadziałały na otoczenie.
Powrót do góry Go down


Jared van der Neer
Jared van der Neer

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Galeony : 59
  Liczba postów : 59
Miejsce piknikowe - Page 22 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 22 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 22 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 22 EmptyNie Kwi 01 2012, 15:13;

Wszyscy kochamy czarne charaktery. Zło jest nieprzewidywalne, zaskakuje na każdym kroku. Zło przyciąga. Wszystkie znane mi dziewczyny, w tym ja sama, prędzej byśmy uciekły z facetem w skórze i na motorze, niż z szlachetnym księciem na białym koniu. Zło jest podniecające. Zło kojarzy się z mocą i siłą. I ogniem, w którym nie ma zahamowań. Dziewczyny marzą, że uda im się zmienić swoich złych chłopców, nauczyć ich, czym jest miłość, jednocześnie pragnąc by nadal pozostali źli do szpiku kości, z nonszalanckim uśmiechem i złym błyskiem w oku.
W tym momencie to nie był Jared, którego wszyscy znają. Chłopak potrafił docenić poświęcenie, a o Cornelię dodatkowo się martwił.
-W nagrodę, za to co tu dzisiaj wycierpiałaś, dasz się zaprosić na kawę?-Mimo kiepskiej sytuacji, w jakiej się obecnie znajdował, nie mógł nie skorzystać z takiej okazji. Na chwilę na jego ustach pojawił się charakterystyczny dlań uśmieszek i może nawet puściłby jej oczko, gdyby nie fakt, że jedno miał podbite, a drugie bolało, jak je zamykał. Zazdrościł jej miłości, zazdrościł Draconowi, że mógłby być na jej miejscu. Zamiast iść do przodu rozpamiętywał stare krzywdy i błędy. A może czas się opamiętać i faktycznie dać jej spokój. Lecz czy to nie oznaczałoby, że Dracon w pewien sposób wygrał? Nie. To musi trwać, Jared nie odpuści. Będzie im uprzykrzał życie, samemu starając się zbliżyć do Corin. Bo była fajna. Nawet jeśli jej nie lubił i właśnie w tym momencie się oszukiwał.
Nie był przyzwyczajony do tego, że ktoś tak po prostu był dla niego miły, że robił coś… bezinteresownie. Zazwyczaj kończyło się tak, że musiał odpłacać z nawiązką albo ktoś chciał go wykorzystać. Czuł się niepewnie. Nie wiedział, jak zachować, jak odebrać zachowanie Corin.
-Uczuciach… -Powtórzył bezwiednie. W jego głowie krążyło to słowo, obijało się o kości czaszki, męczyło. Uczucia, jakie uczucia? Źle zrozumiał? Przesłyszał się? Ona coś do niego… czuje? Nie miłość, nie jakieś uwielbienie. „To nie to, że Cię nie lubię”. Więc go lubi? Więc mnie lubi? Dlatego marznie i jest taka miła? Bo czuje do mnie coś… pozytywnego? Zachłysnął się nadmiarem myśl, całkiem głupich i nie mających pokrycia w rzeczywistości. Niepotrzebnie się łudzi.
„Zawsze radzę sobie sam.” Cichy wyrzut w głosie, błaganie o pomoc. Chociaż kazał jej iść, w myślach błagał, żeby została. Chociaż zaciskał wargi, żeby nie powiedzieć już nic więcej, zamknąć dobrego Jareda w klatce, chciał mówić. Chciał powiedzieć wszystko. Jeszcze nie czas. Kim była, żeby jej się… żalić? Chciał przytrzymać ją w pocałunku, poczuć pełnie słodyczy jej ust. Miała racje, powinien się w końcu zamknąć. Mówienie go męczy. Nie może nabrać powietrza. Nie powinien przychodzić tutaj. Nie powinien przychodzić tutaj bez różdżki. Tak łatwiej byłoby się pozbyć problemu. Położył się na jej kolanach. Nie zamykał oczu, chciał patrzeć na swojego małego aniołka. Marzył, żeby ktoś po nich przyszedł. Bo ręka bolała go coraz bardziej, bo nie mógł oddychać, bo było mu zimno. Bo Cornelii było zimno.
Powrót do góry Go down


Cornelia Somerhalder
Cornelia Somerhalder

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja, wilkołak
Galeony : 1616
  Liczba postów : 2144
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2503-cornelia-somerhalder
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4053-corin-somerhalder#120896
Miejsce piknikowe - Page 22 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 22 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 22 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 22 EmptyNie Kwi 01 2012, 15:39;

Cornelia marzyła o rycerzu na koniu. Jednakże takim w czarnej zbroi, której nie da się zniszczyć tak po prostu – jednym ciosem ostrego miecza. Trzeba wielu dni, by zbroja zardzewiała, osłabła i dopiero wtedy dałoby się wypuścić z niej tego prawdziwego człowieka, który kryje się wewnątrz. Taki stan rzeczy potrzebował poświęceń. By zdobyć nagrodę trzeba oddać część siebie. I gdyby Corin wierzyła w miłość, to jej zdaniem taka byłaby najpiękniejsza. Bo nie jest łatwa. A co pięknego jest, gdy dwie osoby są ze sobą i nigdy się nie kłócą, nie muszą się o siebie starać bo wszystko jest proste i idealnie nudne? Tak też można. Ale... To nie jest w stylu kochającej się kłócić Gryffonki.
- Nie – Odpowiedziała mu niemal od razu jak zaproponował. W ogóle o tym nie myśląc najwyraźniej. Jednak dosłownie chwilę później uśmiechnęła się delikatnie – Nie pije kawy. Ale może owocowa herbata? - Puściła mu oczko i uśmiechnęła się przymykając przy tym oczy i przekrzywiając głowę lekko w bok. Dlaczego miałaby się nie zgodzić? W końcu... Jest fajny. Bardzo fajnie się z nim spędzało czas. No i jeśli będzie blisko niej, to będzie się trzymał dalej od Dracona i Abigail. Wtedy ci będą mogli na siebie krzyczeć, a potem się lizać czy co to tam zazwyczaj robili. I nie będzie nikt miał żadnych problemów, prawda? Tak będzie najlepiej. No i przede wszystkim... Ona nadal ma wiecznie i bez przerwy ochotę ucałować go. A będąc blisko zdarzy się to na pewno nie jeden raz.
Corin nie jest przyzwyczajona robić coś bezinteresownie. Raczej zawsze wymaga, by oddano jej w najbliższym czasie przysługę. I zawsze, gdyby potrzebowała czegoś konkretnego mogłaby powiedzieć „Pamiętasz? Jak ci pomogłam po bójce z Draconem? Potrzebuje przysługi”. Tym razem jednak w ogóle o tym nie myślała. Więc lepiej jej nie podpowiadajmy.
Gdyby mówił... Słuchałaby go. Nawet jeśli mogło by to być coś, co ją zaboli to wysłuchałaby do końca i starała się pocieszyć. Taka była w stosunku do osób, na których jej zależy chociaż bardzo będzie się tego wypierać. Sama trwałaby w tym pocałunku długo, ale zważając na jego pękniętą wargę wiedziała, że może mu to sprawiać ból. W pewien sposób obwiniała się za to, że jest aż tak poraniony. W końcu to oda w tym momencie ma przy sobie jego różdżkę. Choć pewnie by się pozabijali, gdyby ją posiadał i byłoby jeszcze gorzej. I tak źle i tak nie dobrze. Cały czas głaskała jego włosy. Chwilę obserwowała jego źrenice. Potem podniosła wzrok i uparcie spoglądała w stronę zamku tak, jakby to miało sprawić, że ktoś pojawi się tutaj znacznie szybciej. Miała na to taką ogromną nadzieję. Przejechała palcem po jego policzku, wardze by po chwili głaskać go po szyi, ramieniu i znów wrócić do policzka podczas gdy drugą dłonią opierała się za sobą, by się nie kłaść na ziemi. Raz na jakiś czas czuć było, jak lekko drży. Raz czy dwa pociągnęła lekko zakatarzonym noskiem. Jestem pewna, że cała czwórka będzie jutro chora. A dzisiaj? Dzisiaj czekają. Czekają aż... Czy tam czasem nie idzie nauczycielka?
Powrót do góry Go down


Abigail Grimmasi
Abigail Grimmasi

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 190
  Liczba postów : 203
Miejsce piknikowe - Page 22 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 22 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 22 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 22 EmptyNie Kwi 01 2012, 21:35;

Wyobrażasz sobie, co by było, gdyby kobiety rządziły krajami? Zamiast prowadzić wojny, zarządziły by focha i już. Albo byłoby tak, jak mówisz, na wszelkie sposoby szukałyby okazji do zemsty. I podejrzewam, że te wojny byłyby o wiele gorsze, niż te prowadzone przez mężczyzn. I czy to nie przez kobiety właśnie nie wybuchło kilka poważnych bitew? Jak chociażby Troja. Co do mściwości – też się zgodzę. Mężczyźni pobiją się i zapomną do czasu wymyślenia jakiegoś kolejnego powodu do bójki. Jak chociażby zazdrość. Ewentualnie biją się, żeby podnieść własne ego, ale to już raczej przywódcy jakiś krajów i ich mania zdobywania kolejnych ziem. Kompleksy facetów z małym przyrodzeniem.
A co mi po chłopaku w Azkabanie? Ani gdzieś wyjść, ani się porządnie pomiziać, a gdzie dom, dzieci i pies? Owszem, to było słodkie w pewien sposób, że z takim poświęceniem o nią walczył, ale raczej wolała go żywego i przy sobie, niż dajmy na to żywego i w więzieniu albo co gorsza martwego. Poza tym, zostawiłby ją na pastwę innych mężczyzn? Przecież w ciągu kilku chwil znalazłoby się co najmniej pięciu na jego miejsce.
A czy to źle, że Corin na niego leci? Powinien się cieszyć, że przynajmniej przez pewien czas Jared nie będzie zagrożeniem i nie będzie się uganiał za Abigail. Poza tym, czy nie widział, że Jared przy niej zachowuje się całkiem inaczej? Merlinie, czy Corin go… zmienia? To wręcz niemożliwe! Jej się przez dwa lata nie udało nic zdziałać, tylko raz doprowadziła do wyciągnięcia jego uczuć na wierzch. Tych złych i toksycznych. Ach te ich kłótnie; trzaskanie drzwiami, jej krzyk, jego milczenie. Jak stare dobre małżeństwo, którym kiedyś pewnie się staną. Bo Abigail nie wierzyła w cuda. Nie po tym wszystkim. Draco czuł się przez niego zagrożony, to zrozumiałe. Najpierw zaręczył się z jego dziewczyną, teraz zaczyna coś się dziać między nim, a Corin. Nie powinien jednak się z nim bić. Przecież musiał zdawać sobie sprawę z tego, że Abigail tylko naje się przez niego strachu i strasznie zmarznie.
-Jak się czujesz?-Zapytała cicho lekko zachrypniętym głosem. Ile było stopni? Dwa, trzy? Maksymalnie pięć. W pierwszym odruchu chciała podejść do Corin i Jareda, zapytać chłopaka jak się czuje, czy mocno oberwał, jednak to byłoby ryzykowne. Po pierwsze Draco na pewno by mu przywalił, po drugie Corin doskonale się nim zajęła, nawet lepiej niż ona Draconem, a po trzecie wolała nie oddalać się od niego nawet na krok. Denerwowała się, że tak długo nikt nie przychodzi. Przecież Corn wysłała swoją wiadomość dobre pięć minut temu, a może to jej czas tak wolno płynął?
Na początku stawiała opór. Dość był zmaltretowany, żeby jeszcze na nim siadać, ale widząc jego usilne próby posadzenia jej sobie na kolanach, w końcu pozwoliła mu to zrobić. Złość jeszcze jej nie minęła, tliła się gdzieś tam w środku, jednak postanowiła dać sobie na razie spokój i nie zawracać głowy swojemu kochanemu chłopakowi jakimiś swoimi pretensjami. Złożyła na jego ustach bardzo delikatny pocałunek, ostrożnie, by nie urazić jego pękniętej wargi. Niech ktoś już przyjdzie. Z ich chłopcami jest źle!
Powrót do góry Go down


Dracon Nicholas Uchiha
Dracon Nicholas Uchiha

Student Slytherin
Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 222
  Liczba postów : 241
Miejsce piknikowe - Page 22 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 22 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 22 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 22 EmptyNie Kwi 01 2012, 22:04;

O jezu. Masz rację! Nie dopuśćmy kobiet do władzy nad światem. Niech Dracon przejmie cały. Byłby sprawiedliwym władcą. Wprawdzie tyranem i obcinałby za kradzież palce, ale mimo wszystko byłby sprawiedliwy i rozsądny chyba, że chodziłoby o sprawy dotyczącego jego, to on by mógł zabijać a nikt inny nie. I ustanowiłby zasadę, że on ma zawsze rację. Stworzyłby idealny świat, nie uważasz?
No dzięki wielkie! Dracon też się bije żeby podnieść swoje ego. A ma się czym pochwalić... Przynajmniej ma taką nadzieję. Na pewno sprawdzi, jak przyjdzie do domu. I proszę się z niego nie śmiać, bo nie tylko on tak robi. Chociaż jest jednym z niewielu chłopaków, którzy po cichu potrafią się samym sobą zachwycać i uważać siebie za ideał. Kompleksów nie miał prawie w ogóle. Nie licząc tego dotyczącego blizny oczywiście.
Trójka dzieci i wielki rottweiler na smyczy. Obiecuję ci to. A skoro tak, to również obiecuję, że Dracon nie trafi do Azkabanu przez najbliższe... 1,5 roku? Bo jeśli zobaczy, że jednak Abigail wychodzi za Jareda, to go zabije. Przysięgam, że złapie kundla i wyrwie mu wszystkie kończyny po czym posypie miejsca po nich solą i pieprzem do smaku. I dlaczego pięciu? Nie dobijaj go, bo na miejscu Abigial nie pojawiłaby się ani jedna, gdyby to jej coś się stało. Bo te, do których coś czuł przed puchonką miały to gdzieś, lub to już były zamierzchłe czasy nie, Corin?
Fakt. Bardzo dobrze. Niech go Corin zmieni! A jak nie, to niech ona go zabije! I tak pewnie trafi do Azkabanu prędzej czy później. Bo w końcu jej druga jaźń, którą Dracon poznał, była nie do powstrzymania i prędzej czy później wyrządzi komuś poza Eleną ogromną krzywdę. Niech to będzie Jared, niech to będzie Jared, niech to będzie Jared... To chyba Dracon aż w Boga uwierzy i będzie się do niego wieczorami modlił.
- Martwię się o ciebie – Może to nie była dobra odpowiedź, ale przynajmniej prawdziwa. Bo przecież nie powie jej, że czuje się tak tragicznie, że lada chwila może polecieć do tyłu, położyć się na mokrej trawie i mieć ochotę już więcej nie wstać... Tego dnia. Bo umierający to oczywiście nie jest, chociaż doskwiera mu wiele ran, z których cienką stróżką sączy się krew. Ale o wykrwawienie się nie boi. Abi mu nie da tak po prostu zdechnąć, prawda?
Pokrzyczą sobie potem. Teraz niech się dziewczyna po prostu nim zaopiekuje. Tylko ona to robiła przez ostatnie lata. Pamiętasz? Już w kawiarni zajęła się nim, kiedy jakiś bachor oblał go gorącą czekoladą. Wtedy spojrzał na nią inaczej, ale nigdy by nie podejrzewał... Że się w niej zakocha. Bo on się w niej zakochał. Tak naprawdę, na poważnie. I nawet, jeśli w ty momencie to do niego dotarło, to nie wypowie na głos ów słów. Nadal nie potrafi. Wtulił w nią nos zaraz po pocałunku. Oddychał zapachem jej feromonów. Kochana Abi.
Powrót do góry Go down


Gianna Vittoria Sorrentin
Gianna Vittoria Sorrentin

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 99
  Liczba postów : 85
Miejsce piknikowe - Page 22 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 22 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 22 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 22 EmptyNie Kwi 01 2012, 22:16;

Szła sobie tego wieczora spokojnie korytarzem. Miała zamiar zajrzeć do dzieciaków, którzy podobno urządzili sobie piżama party w Pokoju Snów. Uznała to za bardzo ciekawy pomysł. Powrót do dzieciństwa, chociaż oczywiście teraz było tam zamiast piccolo pełno zwykłego alkoholu. To wiedział każdy i nauczyciele i tak już dawno przestali reagować nawet na to, że przez nieletnich były organizowane popijawy. Szczególnie, jeśli przez lubianych przez nią uczniów.
Była już blisko sali, kiedy nagle zobaczyła biegnącą po ziemi małą myszkę, czy szczurka. Zwierze minęło ją.. Potem nagle stanęło i odwróciło się ku niej. Obróciło się wokół osi, położyło na pleckach i poczęło turlać w pewną stronę. Zaciekawiona nim ruszyła za gryzoniem, który po tym artystycznym pokazie wskoczył na parapet i uparcie pokazywał na coś ogonem. Bardzo rozumne zwierzątko muszę przyznać.
W oddali zauważyła cztery jaśniejsze kropeczki. Od razu było dla niej oczywiste to, że to uczniowie znowu są tam, gdzie nie powinni. Na szczęście nie w zakazanym lesie. Otulając się mocno szatą wybiegła na błonia. Widać było z daleka, jak idzie do nich szybkim krokiem. To co zobaczyła było straszne. Dwóch ślizgonów... Musieli się pobić. Pewnie o którąś z dziewczyn. Co za nieodpowiedzialność!
Bez słowa machnęła różdżką. Sprawiła, że obu chłopców zmorzył przyjemny sen. Potem uniosła ich jakby na magicznych noszach. Spojrzała na dwie zmarznięte dziewczyny.
- Idźcie do domów, dobrze? Ja się nimi zajmę. Ogrzejcie się przy kominkach. Nic im nie będzie – Powiedziała po czym ruszyła w stronę Hogwartu. Ludzie. I znowu punkty polecą. Dlaczego młodzież tak lubi rozrabiać?
Powrót do góry Go down


Kaoru Matsumoto
Kaoru Matsumoto

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 253
  Liczba postów : 414
Miejsce piknikowe - Page 22 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 22 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 22 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 22 EmptyPon Kwi 16 2012, 17:15;

Nadszedł czas ostatecznego spotkania. Kaoru nie chciał się bić, ale najwyraźniej nie było innego wyjścia, żeby tamten się odczepił. A Puchon nie miał zamiaru przegrać. Nie jeśli chodziło o coś tak ważnego. O kogoś tak ważnego. Ale nie. To nie będzie zwykła bójka, taka, o, od razu się spotkają i biją. Skąd. Najpierw Japończyk chciałby panu Ikuto wyjaśnić parę rzeczy. To nie była walka o zwykłą dziewczynę. I jeśli chodziłoby o kogoś innego, o kogoś z kim łączyłąby go inna historia może nie byłby tak wściekły i nie nienawidził Krukona tak bardzo. Nie wiedział czy Lilly mu coś o nich mówiła, zapewne nie, więc postanowił to zmienić. Żeby Tsukiyomi miał pełen obraz sytuacji i żeby wiedział dlaczego Puchonowi tak bardzo zależy na tym, aby ten dał im spokój. Gryfonka i Kaoru mieli niezwykle żywą i barwną przeszłość do jej wyjazdu, który zmienił w nim wszystko. Historia przerwała się bardzo nieszczęśliwie i teraz ta dwójka zasługiwała na szczęście, które utraciła. A Ikuto chciał im to wszystko zburzyć. Szczególnie chłopakowi. Chciał odebrać mu jego największy skarb, sens jego życia, najważniejszą dla niego osobę na świecie. Nieważne czy jako przyjaciółka, sąsiadka, siostra czy po kilku latach jako miłość...Lillyanne zawsze była dla niego najważniejsza. Bez niej nic już nie było takie samo i nie miało sensu. Ponad miesiąc temu go odzyskało. Jak śmiesz to niszczyć?!
Kaoru obudził się tego dnia bardzo wcześnie z przeświadczeniem, że dzisiaj coś się stanie. Po chwili już wiedział. Że to dziś musi rozstrzygnąć tą sprawę. Że nie wytrzyma dłużej nie pozbywszy się Ikuto raz na zawsze z ich życia. ICH ŻYCIA. Wspólnego życia.
Kaoru nie był debilem. Wiedział, że Tsukiyomi też sobie knuje wobec dziewczyny jakieś plany. I zdawał sobie sprawę także z tego, że Lilly nie byłaby w stanie kompletnie odrzucić Ikuto i przestać się z nim spotykać. Była zbyt ufna, zbyt...miała duszę dziecka. Miał świadomość, że Lilly nie kocha go jeszcze tak jak on ją. Rozumiał to. Po wypadku nie znała uczuć. A miłości nie miał kto jej nauczyć. Ale Kaoru nic jej nie wmawiał, tak jak Ikuto to kiedyś sobie pomyslał. Wiedział, że nie jest Lilce do końca obojętny. Za dobrze pamiętał kilka jej słów, które wypowiadała w salonie. Nie wmówił jej, że ona go kocha, nie będąc tego pewnym. Nie zdawala sobie sprawy z tego co czuje. I wiedział, że chciała by jej to uświadomił, by ją nauczył. Właśnie on, jej braciszek z przeszłości. Poza tym...całowała go, zgodziła się z nim być...to coś znaczy, nawet ona musiała o tym wiedzieć. A to, że jeszcze nie wie co....nieważne.
Musiał spotkać się z Ikuto. Teraz, zaraz. Na samą myśl o tym facecie skręcało go ze złości i nienawiści w żołądku. Uch. Nikt nigdy nie wywołał w Puchonie aż takich negatywnych uczuć. Nikogo nie obrażał, nikogo nie wyzywał, nie klął, nie bił...Nikt nie sprawiał, że jego wzrok stawał się pełen nienawiści i nie przyczyniał się do tego, że Kaoru miał tą osobę ochotę zabić. Bo nikt jeszcze aż tak mu się nie naraził. Nikt nie chciał zniszczyć mu życia. Nikt nie planował odebrać mu tego co dla niego najcenniejsze. Teraz musi ponieść konsekwencje. Ubrał się wygodnie, wysłał temu tam list, że chce się z nim widzieć, schował do kieszeni spodni różdżkę i wyszedł z dormitorium obrzucając je obojętnym spojrzeniem. Czy się stresował? Czy się bał? Pfff. Jeszcze czego. On nie jest dzieckiem. Tak, Cornelia, Abisia, Ikuto i reszto. Nie jest. Umie walczyć o to na czym mu zależy. I nie cofnie się przed niczym. Nic tak naprawdę teraz go nie obchodziło. To, że ten tamten jest starszy, że jest studentem, że, jak słyszał, zna karate, kompletnie nic. Determinacja nie pozwalała mu myśleć o takich rzeczach. Tylko o Lilly. Że nie pozwoli sobie jej odebrać, teraz, gdy po ośmiu latach kochania jej i tęsknoty, ją odzyskał. Spokojnym krokiem dotarł na polanę, na błonia. Rozejrzał się dookoła. Tak, to dobre miejsce na takie rzeczy. Oparł się o drzewo i zaciętym wzrokiem spoglądał w kierunku zamku czekając na rywala.
Powrót do góry Go down


Ikuto Arturo Tsukiyomi
Ikuto Arturo Tsukiyomi

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 156
  Liczba postów : 155
Miejsce piknikowe - Page 22 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 22 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 22 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 22 EmptyPon Kwi 16 2012, 18:13;

List od Kaoru Matsumoto. To zdecydowanie nie była normalna sytuacja. Pierwsze, co pomyślał to to, że Lilly stała się krzywda. Że puchon sam sobie nie poradzi i potrzebuje pomocy. Dlatego nie zwlekał z wyjściem z dormitorium. Szybko wrzucił na siebie jakieś stare dżinsy, szarą bluzę z kapturem i przeszedł szybko niczym torpeda przez wszystkie korytarze, schodząc na błonia.
Dopiero dochodząc do polany pomyślał, że to co właśnie robi jest kompletną głupotą. Jasne. Ten dzieciak... TAK DZIECKO! A więc on miałby niby jego poprosić o pomoc jeśli chodzi o Lilly? Wprawdzie dla obu była bardzo ważna, chociaż Ikuto był jej bliższy, więc w ostateczności mógłby poratować, gdyby chodziło np. o sprawy jej przeszłości. No mniejsza.
Doszedł na polanę. Rozejrzał się po niej w poszukiwaniu kilku osób. Był pewien, że ten mały przyjdzie z wsparciem, jeśli sprawdzi się drugi powód jego wizyty, o którym pomyślał. Przecież sam się na niego nie rzuci, prawda? Wystarczyłby cios między oczy, by spowodować zagrożenie życia. A Lil nie ma złego gustu, więc trochę inteligencji musi mieć.
- No, co chcesz? - Mruknął tak po prostu. Był obojętny na niego. Szczerze mówiąc, to on nawet nie spojrzał na puchona. Ot po prostu stanął na trawie oglądając z zaciekawieniem niebo. Chmury układały się w niesamowite kształty. Przez kilka serduszek unoszących się gdzieś ponad zamkiem nabrał pewnego pomysłu na wiersz. Więc załatwi to szybko i spada. Co się będzie interesował, skoro Lillyanne nie ma, co było raczej oczywiste. Eh, mógł dupy nie ruszać z domu. Kiedyś ją zamorduje za to, że zmusiła go do martwienia się o nią 24/7. Ale dzięki temu stawał się innym człowiekiem. I musi jej kiedyś za to podziękować. Może kolejnym pocałunkiem? Mniam!
- Lilly w końcu ci powiedziała, że woli mnie? - Skomentował widząc, że rywal jest zdenerwowany. Pewnie tak. W końcu z tego co widział Gryffonka przestała już myśleć o puchonie jak o kimś ukochanym, a jedynie jak o układzie, którego nie może złamać nie niszcząc siebie, swojego charakteru.

/E..hehehe XD/
Powrót do góry Go down


Kaoru Matsumoto
Kaoru Matsumoto

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 253
  Liczba postów : 414
Miejsce piknikowe - Page 22 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 22 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 22 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 22 EmptyPon Kwi 16 2012, 20:57;

Kaoru w życiu nie poprosiłby Ikuto o pomoc jeśli chodzi o Lilly. Choćby Krukon był ostatnią osobą na ziemi. Mówiąc o Gryfonce nie mógłby sobie nie poradzić. W końcu przez te wszystkie lata przed wypadkiem to on był jej, jak to kiedyś uznała, księciem i ratował ją. Przed każdym upadkiem, przed dokuczającymi jej dziećmi...przed wszystkim, przez co sam nieraz wdawał się w róże bójki i ogólne kłopoty. Ale nie przejmował się tym, bo dobro jego imoto-chan było najważniejsze. Ikuto nie był jej bliższy, nie pochlebiaj sobie. To Kaoru był jej braciszkiem i najlepszym przyjacielem od samego urodzenia i ona o tym wiedziała, bo naszło ją kilka wizji z nim związanych. Nawet nie ma po co dłużej pisać na ten temat, bo to jest zupełnie niepodważalne. Sama nie wiem co chłopakowi odbiło, że postanowił się z Krukonem zmierzyć, przecież było parę czynników działających na jego niekorzyść. Ale był na tyle zdeterminowany, że nawet się tym nie przejmował. Jeśli chodzi o jego dziewczynę, jest w stanie zrobić wszystko. Nie zdziwiłabym się jakby nagle zaczął używać zaklęć, których nigdy nie próbował, albo jakichś zapaśniczych chwytów. Ostatnio nawet śniło mu się, że zabija rywala Avadą. Tak się zdziwił tym snem, że aż się obudził. To by przynajmniej rozwiązało sprawę raz na zawsze. Ale niestety nie wolno i trzeba zasięgnąć innych metod.
Zauważył Ikuto ledwo tamten wybiegł z zamku. Skrzywił się i zacisnął dłonie. Widzicie te iskry nienawiści w oczach? A obojętno-pogardliwy (o.O) wyraz twarzy? Kaoru pokazuje teraz swoją nową twarz chyba. Taka, której dotychczas nikt u niego nie widział. Ślizgońskie cechy odziedziczone po rodzicach właśnie się ujawniają. A Krukon jest tego przyczyną. Nie, te znaki nie są z zazdrosci. Pfff, Puchon uważa, że nie ma do niej powodu. Ale to jest zupełnie normalna rzecz, te zachowanie. Ja, na jego miejscu, już dawno dorwałabym gościa na korytarzu i zabiła. Nie wiem na co Kao czekał tyle czasu.
Gdy rywal się zbliżył Kaoru spojrzał na niego mrużąc złoślwie oczy. - Nic. Tak sobie do ciebie napisałem, to już nie można pogadać z najlepszym kumplem? - spytał ironicznie. Pogapił się chwilę na Ikuto jak ten sobie gapi się w niebo i chrząknął ponaglająco. Ale takiego rozpoczecia tematu nie przewidywał i zazgrzytał zębami. Ale gdy się odezwał był o dziwo spokojny. No, może nie licząc tej lekkie złości, ale także obojętności w głosie. Uśmiechnął się gorzko spoglądając prosto w oczy wroga. - Nie. Nie schlebiaj sobie. Odwal się od niej. - odpowiedział spokojnie jakby wyjaśniał, że lubi czekoladę. Ale jego spojrzenie mogło znaczyć "zrób to, albo pożałujesz..."
Powrót do góry Go down


Ikuto Arturo Tsukiyomi
Ikuto Arturo Tsukiyomi

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 156
  Liczba postów : 155
Miejsce piknikowe - Page 22 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 22 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 22 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 22 EmptyWto Kwi 17 2012, 17:52;

Przykro mi, ale czasy bycia rycerzem na białym koniu się skończyły. Zresztą, nikogo już dzisiaj nie kręci ten typ. Po co komu wyszczerzony dzieciak z koniem, skoro można mieć spokojnego mężczyznę, który przyjedzie na wielkim misiu w kształcie kotka.
A tak właściwie, to jak myślisz do kogo pobiegła SIOSTRZYCZKA od Kao, kiedy miała problem. Do Ikuto. To właśnie z nim spotkała się na wieży, to właśnie on ją przytulał i pocieszał. To właśnie on zainteresował się uprzykrzeniem życia komuś, kto śmiał zrobić jej krzywdę. Mimo iż to był jego najlepszy przyjaciel. To jest poświęcenie, które się docenia. A nie tylko głupie słowa „zrobię dla ciebie wszystko”, czy inne nieuzasadnione pierdoły.
Tylko siostra. Tylko przyjaciółka. Od tych dwóch czynników prawie nigdy nie bierze się miłość. W tym wypadku również tak będzie, chyba, że platoniczna.
- Aha, czyli chciałeś się spotkać tylko po to, żeby dalej się okłamywać, tak? Hm. Pa – Mruknął odwracając się tyłem do przeciwnika. Ja wiem, że tego się nigdy nie robi. Ale on był pewien, że ten debil nie zrobi mu żadnej krzywdy. Cioty nie atakują znienacka. Są na to za słabi. A on do tego wszystkiego nie ma pojęcia co robić. Szkoda gadać. I jeszcze udaje, że ta sytuacja jest mu obojętna. Aktorem jest tragicznym muszę przyznać.
Ikuto wsadził dłonie do tylnej kieszeni. Jedną z nich zacisnął na różdżce. A może jednak dla zabawy zrobi mu krzywdę? O, mam idealny plan. Jeśli ten pierwszy nie zaatakuje to Tsukiyomi zamieni go w królika i spali mu futro. Ha!
Powrót do góry Go down


Kaoru Matsumoto
Kaoru Matsumoto

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 253
  Liczba postów : 414
Miejsce piknikowe - Page 22 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 22 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 22 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 22 EmptySob Kwi 21 2012, 14:30;

/ o, ustalmy sobie zasady pojedynku. Oczywiście kosteczki: 1 - atak trafia, bez szansy na obronę.
2,4 - czar poleciał, ale jest szansa na obronę.
3,6,5 - nie udało sie trafić bądź wyczarować
Co do obrony: 1,4,6 udało się, a 2,3,5 nie/


Chciałabym zauważyć, gdyż do Ikuto nie pobiegła specjalnie tylko biegła sobie, ot tak, przed siebie, i natrafiła na niego. Więc nie ma się czym chwalić, serio. Reszty twojej wypowiedzi nie skomentuję, gdyż nie chce mi się powtarzać. Był pewny, że "ten debil" nie zrobi mu krzywdy? Że jest ciotą i że jest za słaby by zaatakować znienacka? Że nie walnie mu zaklęciem w plecy bo to niehonorowe? Pff, to się myli. Gdy Krukon się odwrócił Kaoru najpierw chciał warknąć by tamten się odwrócił, chciał przecież pogadać i w ogóle...ale zdał sobie sprawę, że to bez sensu i że może wykorzystać obecną sytuację. Przez dosłownie moment przejmował się tym, że tak się nie robi. Że to niehonorowe i takie tam. Ale tylko przez moment. Przecież teraz nie był do końca sobą. A Tsukiyomi'emu się należy. Wierzcie mi, że teraz najbardziej pożądanym przez naszego Puchona zaklęciem była Avada albo chociaż Cruciatus. Pozbyć się raz na zawsze. To był jego cel. Ach, jakże teraz żałował, że nie jest studentem i nie może użyć kilku przydatnych zaklęć...ale no trudno. Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma, ot co. Tak więc wcale się nie zastanawiając Kaoru bezszelestnie wyjął różdżkę i bez uprzedzenia trafił w rywala zaklęciem żądlącym. Ha, idealnie się udało. (1) Czekał aż Krukon się odwróci cały czas będąc przygotowanym na obronę. Zabawę czas zacząć.

Sorry, że tak długo nie odpisywałam. Brak czasu.
Powrót do góry Go down


Ikuto Arturo Tsukiyomi
Ikuto Arturo Tsukiyomi

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 156
  Liczba postów : 155
Miejsce piknikowe - Page 22 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 22 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 22 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 22 EmptySob Kwi 21 2012, 15:03;

Tak, ale Ikuto wie o wszystkim, a Kaoru? Oj. Może Lil mu nie ufa? Może się go boi? Albo uznała, że to bez różnicy, bo i tak Kaoru to tylko przyjaciel. Jestem autorem i idealnie pamiętam myśli Lil na korytarzu. Jak to było? „Weź mnie na smycz, bo zakocham się w Ikuto”? No, mniej więcej tak.
Mignęło między nimi coś czarnego. Ale to nie było zaklęcie. Bowiem Ikuto by zbyt dumny i opanowany by zaatakować. I to mogło być dla niego porażką. Panicz Tsukiyomi miał zamiar odejść. I pewnie by mu się udało to gdyby nie niehonorowe zachowanie pewnego puchona, po którym zdecydowanie się tego nie spodziewał. Był troszkę zbyt podobny do Lily, a ona nigdy w życiu by czegoś takiego nie zrobiła. Nie lada zaskoczenie. Nie dało się więc odpowiednio zareagować. Dostał prosto w plecki czując nagle ogromny ból, pieczenie. Gdyby nie to, że miał na sobie ubranie, to każdy mógłby zobaczyć nagłe swędzące zaczerwienienia na jego skórze i pojedyncze bąble z ropą.
Podskoczył z cichym krzykiem, którego nie mógł opanować. Mocno zacisnął w ręce różdżkę i wykierował w jego stronę. Zebrał w sobie całą swoją siłę, ale nie atakował. To był jego słabość. Nad każdym swoim ruchem musiał zawsze pomyśleć. Każda sytuacja musiała być idealnie dopracowana. Dlatego nie potrafi walczyć inaczej, niż uderzając punkty witalne. To robił instynktownie. I to był tylko jeden ruch, który kończył wszystko. Jednak tym razem zanim podejdzie do czarnowłosego ten zdąży go uderzyć kolejnym zaklęciem, więc nie miał najmniejszych szans.
- Jęzlep! - Wypowiedział chcąc przykleić mu język do podniebienia i tym samym uniemożliwić dalsze rzucanie zaklęć. Zaklęcie się nie udało. Plan spełzł na niczym. Musi wymyślić kolejny, ale to zajmie mu minutę czy dwie. Jest jednak ktoś, kto nie musiał czekać. Bowiem skoro zaklęcia zawodzą, to musi zadziałać migająca, czarna kulka. Na Kaoru rzucił się bowiem mały kociaczek chcąc bronić swojego pana.
Powrót do góry Go down


Lillyanne Sangrienta
Lillyanne Sangrienta

Nauczyciel
Rok Nauki : VI
Wiek : 29
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 442
  Liczba postów : 448
Miejsce piknikowe - Page 22 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 22 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 22 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 22 EmptySob Kwi 21 2012, 15:06;

Co się stało? Wszystko się pomieszało. Lillyanne spokojnie siedziała w Hogwarcie znudzona kolejnym beznadziejnym dniem. Nie miała nic do roboty, błąkała się po zamku i kiedy miała zamiar wrócić do pokoju wspólnego Gryffonów przed oczami pojawiło się jej małe czarne stworzonko. Spojrzała na znajomego kotka i chciała go wziąć na ręce. Pewnie chciał się pobawić. Nawet nie wiedziała jak się myliła. Kot odskoczył i odbiegł kawałek. Spojrzał na dziewczynkę oczekująco. On chciał, by za nim pobiegła. Więc to zrobiła. Biegła za kociakiem, aż dotarła do polany. To co zobaczyła było czymś, czego nie powinna widzieć. Oboje stali na polanie, ale nie rozmawiali. Kaoru rzucił zaklęciem żądlącym prosto w Krukona. Jak on mógł to zrobić?! W plecy przeciwnika zaatakować?! Zdenerwowana i przestraszona pobiegła w stronę chłopaków. Ikuto próbował się odegrać, ale nie udało mu się. Puchonek pewnie przygotował sie już do drugiego ataku, ale nie pozwoliła mu na to. Stanęła przed Ikuto zasłaniając go rękami. W oczach miała łzy.
- Nie spodziewałam się, że jesteś… że mógłbyś w tak nieczysty sposób zagrać… miałam nadzieję, że jesteś inny Kaoru… - wysyczała przez zaciśnięte zęby. Po tych słowach nawet nie spojrzała na niego. Podeszła tylko po to by odebrać kociaka, który to dzielnie chciał bronić swojego pana. Odwróciła się ze smutkiem w oczach i podeszła niepewnie do Ikuto.
- Chodź… zabiorę Cię do pielęgniarki… - wyszeptała starając się uspokoić. Mimo, że to nie ją zaatakował Kaoru, to poczuła jakby to ona oberwała tym zaklęciem. To co zrobił… to było świństwo…
Powrót do góry Go down


Kaoru Matsumoto
Kaoru Matsumoto

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 253
  Liczba postów : 414
Miejsce piknikowe - Page 22 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 22 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 22 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 22 EmptySob Kwi 21 2012, 21:01;

Taaak. Ja też pamiętam te myśli i mnie normalnie coś trafiło. Ech...ale dobra, nie będę jakichś swoich prywatnych wynurzeń tu wstawiać, bo nie po to tu jestem.
Kaoru był wystarczająco zdeterminowany, żeby zrobić to co zrobił. Nie myślał o tym, że robi niehonorowo i takie tam. No bo w końcu...czy porwanie cudzej dziewczyny i całowanie jej w bibliotece było honorowe? No tak jakoś nie bardzo. Dlatego rzucił w niego zaklęciem żądlącym. Miał nadzieję ( i autorka też, muahaha), że boli. Słysząc zaklęcie już przygotował się do rzucenia Protego czy innego Expelliarmusa, ale okazało się to niepotrzebne. Puchon pokręcił głową. - Krukon, student, a nie umie prostego zaklęcia rzucić...Pf. - prychnął ze sztucznym rozbawieniem i zaczął mysleć nad kolejnym zaklęciem, które miało zwalić kolesia z nóg gdy...na chłopaka rzucił się krwiożerczy kot! Nie no, dobra, nie krwiożerczy. Autorce odbija i w każdym poście teraz będzie dramatyzować i w ogóle przesadzać. Chłopak powstrzymał zwierzę i lekko je od siebie odsunął nie chcąc zrobić mu krzywdy, w końcu to było zwierzątko, a te Kao kochał. W pewnym momencie usłyszał kroki i spojrzał w stronę z której się one rozchodziły. Cholercia, Lilka zdecydowanie nie powinna teraz tu być. Nie powinna być świadkiem ich walki, to tylko i wyłącznie ich sprawa...Gdy do nich podeszła chciał to jakoś zbagatelizować, więc się uśmiechnął. Ale uśmiech zszedł mu z twarzy, gdy dziewczyna stanęła przed Ikuto i zasłoniła go rękami. Miała łzy w oczach. Kurczę, ile on by dał, żeby teraz podejść, przytulić ją i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Ale my wszyscy wiemy, że nie będzie. Słowa Gryfonki strasznie go zabolały. Dopiero teraz dotarło do niego, to co zrobił. Kurde...ale mu się glupio zrobiło. Strasznie. I to, że Lilly osłoniła Ikuto i...czuł, że ją traci. Słyszał wiele plotek i nie chciał w nie wierzyć. Zdawał sobie sprawę, że jego wrogowie tylko czekają na jego porażkę, z której będą mogli się cieszyć. Ale cholera! Dopiero teraz zrozumiał, że jego dziewczyna lubi tamtego dupka. Że jakby to powiedzieć...powoli przechodzi na złą stronę mocy. I to go dobiło. Cholera. Tak bardzo chciał cofnąć czas. Przed tamtą imprezę. Nie pójść na nią. Żeby to wszystko się nie wydarzyło. Wszyscy tylko mówią, że on jest głupi, że jest dzieckiem, że tamten jest lepszy, że Lilly powinna być z Ikuto a nie z nim...a nikt tak naprawdę nie zgłębiał się w to jak czuje się Kaoru. Jak bardzo mu z tym źle. Tak bardzo zależało mu na Japonce...tak bardzo ją kochał. Tyle lat cierpiał bez niej, tyle łez wypłakał za swoją ukochaną Lilly...od tak dawna mu na niej zależało i pragnął tylko jednego- by wróciła. Gdy spotkał ją ponad miesiąc temu stał się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Teraz znowu byl na skraju przepaści. Nie mógł jej stracić. Po prostu nie mógł. Nie było już dla niego świata bez niej. Mieli być razem, na zawsze. Czy jeden głupi Krukon ma prawo niszczyć coś takiego? Tą nieszczęśliwą historię, która w końcu miała szansę na szczęśliwe zakończenie? Nie pozwolę na to. Kaoru będzie walczył. To była już otwarta wojna. Tylko jeden z nich mógł być zwycięzcą. I to nie będzie jego rywal.
Spuścił wzrok chowając różdżkę z powrotem do kieszeni. Gdy go podniósł spojrzał na Lilly smutnym wzrokiem. Cholerny kot. Teraz ona jest na niego zła. I zawiedziona. Wiedział, że ją zawiódł. -Słuchaj...ja prze...to nie tak...yyyy....- nie wiedział co ma powiedzieć. Chyba nie było nic takiego co teraz by było odpowiednie. Dlatego teraz tylko stał i patrzył. Na dziewczynę ze smutkiem i skruchą, na Ikuto z wściekłością. Kiedyś mu jeszcze dokopie, nie odpuści- to było pewne.
Powrót do góry Go down


Ikuto Arturo Tsukiyomi
Ikuto Arturo Tsukiyomi

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 156
  Liczba postów : 155
Miejsce piknikowe - Page 22 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 22 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 22 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 22 EmptySob Kwi 21 2012, 21:41;

Był wściekły. Był okropnie wściekły z tego powodu, że zaklęcie mu nie wyszło. Biedny neko-chan aż się zaniepokoił, skoro zaatakował ów chłopaka. Ikuto rzucił tylko „Zostaw, nie, leżeć” tonem tak obojętnym, jakby w ogóle mu nie zależało na uspokojeniu się kociaka. Cicho, bez uczuć. Więc ten dobrze wiedział, że ma nadal drapać jak szalony. Uspokoił się dopiero, kiedy przed Ikusiem pojawiła się osóbka, która miała na tego krwiożerczego (dobrze mówisz) potwora nawet większy wpływ niż właściciel. Mały odskoczył na ręce Lilly, a potem dumnie stanął obok swojego pana. Ale to nie on jest najważniejszy. Wróćmy to zaskoczonego meżczyzny.
Tsukiyomi spoglądał zszokowany na Lil, która pojawiła się tutaj dosłownie chwilę temu. Nie spodziewał się, że zaszczyci ich swoją obecnością. Czyżby spojrzała przez okno i dzięki temu dostrzegła, jak puchon atakuje przeciwnika prosto w plecy. Zlałam kodeks rycerski, a z tego, co wiedział, to Lil kiedyś wspominała, że jakby była rycerzem króla Arutra, to nigdy by go nie złamała, za żadne skarby. I pewnie tego też wymagała od ludzi.
Ale się dostało ciotowatemu dzieciaczkowi! Bardzo dobrze, bardzo dobrze. Idealnie się złożyło i o dziwo nie miał zbyt dużego wkładu w to wszystko. A może... No dobrze, ja nic już nie mówię. Spojrzał na swoją ohime i kiwnął głową. Nie ma sensu stać tutaj dłużej, prawda? Dostał to, co chciał. Ułożył dłonie na ramionach drobnej Japoneczki. Nie miał zamiaru dać jej porozmawiać z tym dzieciakiem. Niech cierpi. Odwrócił ją i powoli zaczął prowadzić w stronę zamku, by nie musiała na niego patrzeć.
Nim odeszli Ikuto zrobił bardzo ważną rzecz. Odwrócił się do Matsumoto i uśmiechnął się chytrze cyniczne co mogło znaczyć jedno – On to wszystko zaplanował, a Kaoru dał się wciągnąć w podstępną intrygę, która – jestem pewien – sprawi, że na zawsze utraci swoją Lil na rzecz Ikuto. Oj, chyba już wiem, kto pójdzie na ślub Eleny z Gryffką. I kto będzie dla niej oparciem, gdy jej chłopak zachował się tak paskudnie.
Mistrzem strategii to on nie był, ale jakiś talent miał – muszę przyznać.
Powrót do góry Go down


Kellan Hunter
Kellan Hunter

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II
Wiek : 33
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 35
  Liczba postów : 36
Miejsce piknikowe - Page 22 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 22 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 22 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 22 EmptyNie Kwi 29 2012, 15:08;

Jak to jest, że piszą w paręnastu miejscach i z łaski swojej nie wychodzą potem z tych tematów? Ja nie wiem... Kellan uznał to miejsce za wolne i tyle, więc czepiać się możecie nieba.
Chłopak postanowił porysować coś innego niż tylko ciała kobiet. Tak.. Dzisiaj miał "normalny" dzień jeśli tak można nazwać jego charakter sprzed wypadku. Dziś naprawdę zachowywał się jak tamten Kellan co to wierny tylko i wyłącznie ukochanej, a podrywy dziewczyn nie ruszały go. Musiał mu się przypomnieć najwyraźniej obraz kobiety, która już nie żyje, a którą tak bardzo kochał, bo od tamtego zdarzenia był zupełnie inny, a przynajmniej nie był już oazą spokoju. Dzisiaj jednak był spokojny, cichy i znowu miał duszę romantyka.
Usiadł na środku polany i wyciągnął szkicownik oraz ołówek z torby. Zaczął rysować krajobraz go otaczający.
Powrót do góry Go down


Lillyanne Sangrienta
Lillyanne Sangrienta

Nauczyciel
Rok Nauki : VI
Wiek : 29
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 442
  Liczba postów : 448
Miejsce piknikowe - Page 22 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 22 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 22 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 22 EmptyNie Kwi 29 2012, 23:08;

No tak dziewczyna postanowiła wyruszyć na spacerek na znienawidzoną przez nią polanę. To było głupie co się tam stało i to była między innymi moja wina, że nie ‘poszli’ sobie z tąd, ale to nie ważne! Lilka musiała się uspokoić, bo ostatnio zbytnio się denerwowała, a raczej ostatnio wszystko ją denerwowało zbyt szybko. Dlaczego, aż tak bardzo się zmieniła?! Nie mogła pozostać dzieckiem, bez problemów? Ale nie musiała dorosnąć i zmierzyć się z rzeczywistością, chociaż świat fikcyjny był trzy razy ciekawszy!
Kontynuując. Spacerowała po polanie, aż tu nagle zauważyła chłopaka, a raczej mężczyznę siedzącego ze jakimś zeszytem. Coś w nim ‘bazgrał’. Ona stała za jego plecami dosyć daleko zastanawiając się co zrobić. W końcu podeszła w ciszy klękając za nim i spoglądając mu przez ramię. Wątpię, żeby chłopak ją usłyszał, była mistrzem w skradaniu się, zazwyczaj nikt jej nie słyszał jak do kogoś podchodziła. Miała nadzieję, że tak będzie i tym razem. Niegrzecznie jest się nie przywitać, więc nie mogąc nic dostrzec na kartce spojrzała na tył jego głowy.
- Hey – wydukała zadowolona.
Powrót do góry Go down


Kellan Hunter
Kellan Hunter

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II
Wiek : 33
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 35
  Liczba postów : 36
Miejsce piknikowe - Page 22 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 22 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 22 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 22 EmptyNie Kwi 29 2012, 23:16;

Kellan w tym czasie pochłonięty był rysowaniem drzewa niedaleko polany. Zupełnie nie słyszał co się wokół niego dzieje. Był we własny świecie i było mu dobrze, dopóki nagle nie usłyszał dziewczyny zza swoich pleców.
Wzdrygnął się niezadowolony, że ktoś tak nagle blisko niego się znajdował, a on nic o tym nie wiedział.
Odwrócił się i spojrzał prosto na oczy Lil. Trzeba przyznać, że ich twarze były zdecydowanie za blisko.
-Hej...
Odpowiedział tym samym tonem co ona. Spojrzał na jej ubrania próbując wywnioskować z jakiego domu jest, bo jakoś jej nie kojarzył z wyglądu. Może raz, czy dwa razy się minęli na korytarzu, ale nic poza tym. Gryffindor. W takim razie na pewno jej nie kojarzy, bo styczność z Gryffindorem miał niewielką, a jeśli już to z kobietami rasy białej. Z Azjatkami miał tyle do czynienia co Bazyliszek z Quidditchem.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Miejsce piknikowe - Page 22 QzgSDG8








Miejsce piknikowe - Page 22 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 22 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 22 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Miejsce piknikowe

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 22 z 39Strona 22 z 39 Previous  1 ... 12 ... 21, 22, 23 ... 30 ... 39  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Miejsce piknikowe - Page 22 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
blonia
 :: 
łąka
-