Zaśmiał się. Obie były na swój sposób bardzo zabawne. Po chwili westchną spojrzał na obie i powiedział
- To o czym porozmawiamy?-zapytał
Chciał jakoś zrozumieć intencje śligonki mówiąc że on jest dla niej przyjacielem.

-Czemu to zawsze dziewczyny maja o tym myśleć, co?- Powiedziala lekko się burmusząc i patrząc na niego z pod byka. Jednoczesnie na jej usta cały czas cisł się uśmiech, którego jednak nie chciała zbyt często pokazywać. Ziewnęła, przeciągając się. Klapnęła na ziemię.
-Nik, chodzisz w ogóle na jakieś lekcje. Bo jeszcze na żadnej cię nie spotkałam- westchnęła trochę smutno. Zapewne byłoby zabawnie razem ponudzić się na lekcjach. A tak? Najczęściej siedziała sama i denerowała Gryfonów.

-Waa, powinnam was zostawić samych. Tak słodko razem wyglądacie!- Krzyknęła w końcu i uśmiechnęła się szeroko. Candy taka juz była, szczera, może czasem przesadnie. Spojrzała w stronę szkoły. Zgłodniała i to jak wilk.
-Zjadłabym budyń- Mruknęła sama do siebie.

Nieco się zmieszał na stwierdzenie dziewczyny
-Ja uważam że dziewczyny są leprze w plotkach. A co do tego że nie chodzę na lekcje to uważam że są zbyt sztywne, ale postaram się zrobić zamieszanie na najbliższej-zaśmiał się perfidnie
Spojrzał na Candy i lekko się uśmiechną, ale tym razem już normalnie
Nie wiedział jednak co odpowiedzieć na jej następne stwierdzenie. Nieco go to zamurowało.

-To się poczułam inna- Mruknęła lekko nie zadowolona i rzuciła Candy nienawistne spojrzenie. Mimo wolnie lekko się zarumieniła i spojrzała na Nik'a. Ładnie wyglądali? Może. Nigdy nie myślała w ten sposób. Tak się ludzi nie dopasowuje. Westchnęła.
Otuliła się bardziej bluzą. Robiło się coraz zimniej, a była dosyć cienko ubrana.
-Um... Pójdziemy coś zjeść?- Spytała odwracając wzrok i spoglądając na zamek. Oczywiście ta propozycja nie odnosiła się do siostrzyczki. Z nią nie chce mieć nic wspólnego.

-Tak czy siak, ja się zmywam. Mam mnóstwo zadań- Wstała. W końcu trzeba się było popisać czymś na Historii Magii. Uśmiechnęła się lekko do Nik'a po czym poklepała znacząco zarumienioną Connie po ramieniu i wzięła swoje rzeczy. Wolnym krokiem ruszyła w stronę szkoły. A nóż widelec spotka, którąś z przyjaciółek. W końcu zniknęła w jej murach.

Spojrzała na zegarek.
-Ja też muszę isc. Daj mi potem znać listownie. To się spotkamy- Powiedziała pośpiesznie ruszając zaraz za Candy w stronę Hogwaertu. Po drodzie oczywiscie podstawiajac jej noge. Puchonka cudem sie nie wywróciła i ruszyła wkurzona dalej. Po chwili obie rozdzielily się w lochach i poszły do swoich dormitoriów.

Angie weszła na łąkę. Dziewczyna od zawsze uwielbiała zapach kwiatów ,a tutaj na ich brak nie mogła narzekać. Mimo ,że nie było za ciepło krukonka postanowiła odpocząć na świeżym powietrzu .Przeszła jeszcze parę kroków a następnie usiadła na trawie "Całe szczęście ,że nie jest mokra" pomyślała i wyciągnęła z swojej torebki butelkę ognistej , no w końcu trzeba się czymś rozgrzać...

Szła boso przez całe błonia. Oczywiście nogi zakryte miała szatą, którą nieraz zakładała również w soboty. Przemierzała właśnie polanę, dotykając ręką wszystkie wyższe trawy i kwiaty na wyjątkowo długich łodygach. Nagle, w oddali dostrzegła drobną postać, siedzącą na trawie.
- Czy to nie Angie? - zapytała samą siebie, przyspieszając kroku i kierując się w stronę dziewczyny.
Chyba tak, ale czy ona...
- Pije?!
Nie, niemożliwe...
- A jednak - mruknęła, z niewielkim uśmiechem, podchodząc do panny Saunders.
- Angie! - powiedziała, niemalże z entuzjazmem. - Pić na błoniach? Nieładnie... - zaśmiała się cicho, siadając obok dziewczyny.

-Agnes!- zawołała z uśmiechem-No co chłodno jest .Chcesz?- zapytała dziewczynę .Angie alkoholiczką nie była ale czasem lubiła się napić ,no cóż taki wiek.-A tak w ogóle to co tam u ciebie? Dawno się nie widziałyśmy - zainteresowała się i przeczesała palcami włosy potargane przez wiatr.

Przez chwilę zastanawiała się czy wziąć ognistą, ale w końcu pokręciła przecząco głową.
- Jakoś nie mam ochoty - powiedziała szczerze. W gruncie rzeczy piła tylko na większych imprezach, więc jej odmowa nie była raczej wielkim zaskoczeniem dla Krukonki.
- Właściwie nic dziwnego, błąkam się ostatnio tylko w okolicach czwartego piętra i ewentualnie chodzę na jakieś lekcje. W dormitorium bywam rzadko, bo sama rozumiesz, OWTM-y, coraz więcej nauki... nawet nie mam czasu się zbyt często pojawiać na błoniach. - westchnęła ciężko. Och, twój los jest taki okrutny...
- Naprawdę okrutny - powiedziała jeszcze cicho, przenosząc wzrok na Angie.
- A ty pewnie cieszysz się, że masz rok przerwy od ciężkich egzaminów? - zapytała, w miarę retorycznie, chcąc jednak dowiedzieć się jak dziewczynie mija czas.

-Sama nie wiem ty przynajmniej będziesz miała już je za sobą-odpowiedziała dziewczynie-Teraz raczej nie narzekam na brak czasu tylko na nudę , ostatnio jakoś nic się nie dzieje. -Rozejrzała się .Poza nimi nikogo tu nie było ,najwyraźniej nie wszystkim przypadł do gustu jesienny chłód.
-Miałam zamiar wybrać się do Hogsmeade ale jakoś tak nie wyszło.-dodała po chwili .Jakoś nie miała ochoty opowiadać o swoich ostatnich zajęciach z resztą i tak nie było za bardzo o czym.

Septienne postanowiła przejść się po błoniach. Aby ochronić się przed chłodem, założyła cienki, czarny płaszczyk. Otuliła się nim najbardziej jak mogła, nie chcąc dopuścić do siebie ani krzty mroźnego powietrza. Zmrużyła nieco oczy, kiedy dostrzegła dwie postacie na łące, w stronę której się kierowała. Jedna z nich bez wątpienia coś piła. Podchodząc bliżej, z wielkim zaskoczeniem stwierdziła, że jest to Ognista Whisky! W Hogwarcie, a do tego niepełnoletnia uczennica! Jak śmie! Rozpoznała w niej krukonkę z szóstej klasy. Nie wiedziała, dlaczego to właśnie jej twarz tak zapadła w pamięci.
- Witam, drogie panie - wtrąciła się. - Czy jest panna pewna, że picie Ognistej Whisky jest dozwolone na terenie Hogwartu? - uniosła znacząco brew. Była szalenie ciekawa wymówek tej młodej damy.

Spojrzała się na nauczycielkę zielarstwa. Uśmiechnęła się chłodno. ''Czyli szlaban gwarantowany. Oj masz problem Angie.'' pomyślała z ironią. Przeczesała swoje jasne puszczone luzem włosy.
-Nie, ale chętnie bym się tego dowiedziała.- sama usłyszała w swoim głosie sarkazm- Jeśli pani chce mogę wymyślić jakąś kiepską wymówkę... że pomyliły mi się butelki.
Pokręciła znudzona głową. Czy nauczycielka nie może powiedzieć tego wprost? Tak, wie że będzie miała szlaban. No i dlatego ma udawać słodką idiotkę i wymyślać jakieś kretyńskie wymówki? Nie. Oparła się wolną ręką o ziemię i spojrzała z dołu na Profesor. Przechyliła lekko głową na bok czekając na reakcję kobiety.

Parsknęła śmiechem. Bo była rozbawiona, naprawdę. Szalenie lubiła takie sytuacje, mimo, że jej przyjaciółka może być poszkodowana. Wyliże się...
- W to nie wątpię... - przytaknęła sobie, patrząc na nauczycielkę. Skinęła jej głową, w końcu uczyła zielarstwa, a Agnes zielarstwo lubiła. I to nawet bardzo. Głupim byłoby więc niestosowne zachowanie w stosunku do nauczycielki tego przedmiotu. Angie właśnie pije ognistą. Wywróciła oczami.
- Ale ja przecież nie...
No w sumie...
Nie spuszczała wzroku z nauczycielki. Bose stopy zaczynały jej marznąć, więc żeby temu zaradzić ruszała palcami. To pomagało, choć w niewielkim stopniu.

Uśmiechnęła się delikatnie do dziewczyny. Bardzo dobrze, że nie próbowała wymyślać głupich wymówek na poczekaniu. Na swoje usprawiedliwienie też nic nie miała. Profesor Blythe nie należała jednak do tej części ludzi, która kocha mścić się i karać za wszystko. Wolała to załatwić w inny sposób.
- A więc niestety, ale jest zabronione - powiedziała z lekkim rozbawieniem. - Spokojnie, nie dostaniesz szlabanu. Pozostanę przy upomnieniu, a do tego Ravenclaw traci piętnaście punktów. Mam nadzieję, że to wystarczająco, abyś zdała sobie sprawę, że nie wolno ci ponawiać takich wybryków - zakończyła spokojnie.
Septy spojrzała na kolejną Krukonkę.
- Dlaczego jesteś boso? - zapytała nieco zdziwiona. - To niezbyt rozsądne, możesz się rozchorować.

Angie była zdziwiona takim zakończeniem .Nauczycielka okazała się być bardzo miła i krukonka szybko pożałowała ,że to właśnie ona ją przyłapała. A piętnaście punktów? No cóż, dziewczyna będzie musiała jakoś to odpracować ...
-Dziękuję pani bardzo ,to już się nie powtórzy -powiedziała szczerze a przynajmniej miała taką nadzieję głupio było być złapanym na piciu po raz drugi .Spojrzała na Agnes do której zwróciła się nauczycielka ,całe szczęście ,że profesor Blythe nie posądziła o nic Agnes skoro ona nic nie zrobiła .Z drugiej strony Angie nawet nie zdążyła tej przeklętej ognistej otworzyć ale to inna sprawa. Tak czy inaczej dziewczyna postanowiła nie pić na terenie hogwartu na ile to możliwe.

Wyszła na łąkę wraz z Krysem. Nie było zbyt wielu osób z tego domu, które by tolerowała, ale jednak wyjątki się zdarzały. Ukucnęła i dotknęła ziemi, która o dziwo nie była mokra. Brwi uniosły jej się do góry ukazując zdziwienie, a po chwil usiadła na trawie.
- To co dziś robiłeś? - Zapytała się chłopaka, przy okazji patrząc na piękny księżyc.
Trochę była zdziwiona, że tak prosto wydostali się z zamku, ale było im to na rękę.

Szedł równym krokiem z Angie i niewiedział co robi był wypoczęty aż tak że nie mrugał. Usiadł obok Angie i nie wiedział czy zapalić obejrzał się i obczaił teren. Usłyszał jak ona go zapytałą odpowiedzał. - Nic ciekawego. Dużo latam na miotle nic więcej. Masz ładne włosy. - nagle wyszło mu to z ust nie wiedział jak się zachować wię zapytał. - A tobie jak minął dzień? - zapytał i sięgnał do kieszeni szukając paczki papierosów.

- A dziękuję, Krys. - Nie raz czuła się, jakby był jej młodszym bratem, chociaż wtedy z pewnością by za nim nie przepadała. - Ty się fajnie dziś ubrałeś. - Zwróciła się w jego stronę, zanim zdążył zapytać o dzień. - Mhm... nie byłam na żadnych lekcjach, ale za to widziałam się z paroma ciekawymi osobami. Też latam, trzeba ćwiczyć, w końcu jestem szukającą. - Uśmiechnęła się.
Wyciągnęła z kieszeni paczkę swoich papierosów. Miała zamiar zapalić, zresztą dziwiła się, ze wytrzymała tak długo. Wsadziła papieros do ust i zapaliła go jednym zaklęciem "incendio". Zaciągnęła się i uśmiechnęła.

Nagle odleciał ze swymi myślami myślał o papierosach ale usłyszał jak dziewczyna cos do niego mówi. Zaczął rozmyślać i usłyszał jej głos w jego myślach to było dziwne jak by ktoś go zmuszał do jej słuchania i powiedział. - Dzięki lubie taki styl szkoda że w szkole jest zabroniony. Ja też jestem szukający gram u Gryfonów. - powiedział i myślał co dalej powiedzieć wyciągnał paczke papierosów i wyciągnął jednego wyjął mugolską zapalniczke i zapalił papierosa. Zaciągnął się i powiedział. - Byłaś na urodzinach Seleny Pod Trzema Miotłami bo chyba pamiętam twoje przykre koleżanki myśle że taka nie jesteś? - zapytał ją i zaciągnął się patrząc w niebo.

Palili sobie i przez chwilę nie rozmawiali. Papierosy były odskocznią gdy zaczynało być nudno. Wtedy po prostu zaciągało się dymem i siedziało cicho wpatrując w przestrzeń.
- Nie byłam na jej urodzinach, nawet nigdy z nią nie gadałam. Fajnie było? - Zaciekawiła się. - Jak za kimś nie przepadam to myślę, że jestem dużo gorsza. - Rozejrzała się.
Robiło się coraz ciemniej. Polanę rozświetlał jedynie blask księżyca.
- Ale ty akurat jesteś spoko. - Uśmiechnęła się. - Więc nie masz się co martwić. - Słuchała tekstu u Quidditchu i nagle się odezwała. - O ya! Tak? To pewnie staniemy naprzeciw siebie, w którymś z meczów.

Palił papierosa i patrzał się w niebo na światło księżyca. Zaciągał się robił to jak zawsze i nagle powiedział. - Impreza była spoko jakby nie patrzeć co się stało przy barze. Te Ślizgonki co stały przy barze są chyba twoimi koleżankami wyśmiewały się z takiej Puchonki. Chyba miała na imie Diana. - powiedział i słuchał to co mówiła Angie. Nagle powiedział i zobaczył na sowe lecącą ku nim. - Ciesze się że taka nie jesteś. Patrz to moja sowa chyba ma coś ważnego jak teraz leci. Wiem to przesyłka od kumpli dam ci tego troche to zioło. - powiedział i wskazał na sowe która siedziała obok niego odwiązał przesyłke i list to było od jego kolegów. Wtedy skończył palic i wyrzucił peta. Wyciągnął blanki i długopis wyjął zawartość przesyłki i zaczął robić pospolitego skręta. I zaciągnął jednego maha.

- A czemu się z niej wyśmiewały? Miały jakiś powód? - Zaciekawiła się.
Sama jeżeli miała wrogów, to wynalazła jakikolwiek powód by im dopiec, zresztą słyszała, że Diana była dosyć dziwną osobą. Chociaż osobiście jej nie poznała... w sumie to nawet nie miała jakiejś specjalniej ochoty.
- Ty się z nią jakoś dobrze kumplujesz? - Z daleka nadlatywała sowa.
Krystian oznajmił swój domysł, co do jej pojawienia się i okazało się, że miał rację. Ślizgonka uśmiechnęła się na myśl o ziole. Dawno już nie jarała niczego mocniejszego niż papierosy. Wyrzuciła peta w tył i patrzyła jak Gryfon wykonuje potrzebne czynności.
- I jak? - Zapytała, gdy się zaciągnął. - No, ja mam nadzieję, że mi trochę dasz, heh!

Shakur wyczuł, że ktoś pali weeda na polanie, więc udał się do źródła dymu.
- Siema bracie. Poczęstujesz? - Zapytał uśmiechając się.
Zobaczył też, że jest tam Angie, chociaż nie było to łatwe w nocy.
- Elo Angie. Ty też tu za sprawą zielonego? - Spytał uszczypliwie.

Nagle przypomniało się mu te zdarzenie z urodzin wręczanie kwiatów i sprzeczke ze Ślizgonkami i jego niedobre wspomnienie z dzieciństwa. Zamknął oczy i wszystko mu się przypomniało wszystko co do tej pory się wydażyło. Wziął buchaa i zaczął robić skręta dla Angie i powiedział . - Nie jej nieznam wcale. Masz. - powiedział i podał jej skręta. Wiedział że już jest późno musi odprowadzić Angie i powiedział. - Tylko nie rozgaduj ja nie chce mieć źle. Już późno odprowadzić cie? - zapytał i siedział nadal.