Polana w tym miejscu jest dobrze nasłoneczniona i ukwiecona. Uczniowie, którzy zostali na weekend w Hogwarcie lubią rozkładać tu obszerne koce i oddać się odpoczynkowi, choć nierzadko przychodzą również z książkami. W okolicy panuje idealna cisza, przerywana jedynie odgłosami natury. W oddali widać trybuny boiska, a czasami latające małe punkciki, czyli zawodników odbywających trening.
Przysłuchiwał jej się ciekawie, przez cały czas mając zamknięte oczy. Pamiętał o więzieniu Nurmengrad. I to bardzo bardzo dobrze. Przerażał go bardziej niż Azkaban, nie wiadomo czemu. "Dla Większego Dobra...", przerażające. A jednak, przecież to jest dobre motto. Chyba. - zastanawiał się. Gdy zakończyła, uśmiechnął się smutno i zerknął na nią. Również była uśmiechnięta, lecz to był wesoły i ciepły uśmiech. - Wręcz przeciwnie. - zapewnił ją szczerze. Po chwili postanowił zmienić temat. - Czym się interesujesz? - spytał. - Po za szkołą, po za przedmiotami... - dodał.
Dziewczyna wbiegła na polankę. Musiała pooddychać świerzym powietrzem. Jak to możliwe, że zapomniała o uczcie w Wielkiej Sali? Co roku zjawiała się nawet wcześniej, a teraz po prosty zapomniała. Jedna z koleżanek na szczęscie przekazała jej wszytko co powinna wiedzieć, czyli nic. Jak dobrze, że najadła się kanapkami w ekspresie. Kucnęła by zerwać stokrotkę i wpleść ją sobie we włosy. Uśmiechnęła się promiennie. To miesce było idealne do wypoczynku. I to też powinan zrobić nim uda sie do dormitorium. Położyła się na trawie, wśród kwiatów i spoglądała w górę. Właściwie nie skupiła się na konkretnym punkcie. Patrzyła w przestrzeń, tak sobie. Żeby "wyłączyć mózg".
Spacerował po polanie. Nagle zobaczył jakąś dziewczynę. Szybko podszedł do niej i kucną obok niej i lekkim uśmiechem. -Cześć-powiedział i spojrzał na nią.
Podskoczyła wystraszona. Nie spodziewała się, że ktoś tak nagle do niej podejdzie. -Chcesz żebym zawału dostała?- powiedziała z uśmiechem na ustach. -I cześć, tak przy okazji- dodała po chwili zastanawiając się, czy wcześniej się już poznali. Jakoś nie kojarzyła wielu ślizgonów, bo i nie miała potrzeby się nimi interesować.
-Przeżyję, chyba- zaśmiała się wesoło. Wystawiłą do niego dłoń. -Candy. Miło poznać ślizgona- powiedziała całkiem szczerze i spojrzała w niebo. Zastanawiała się nad zadaniem domowym z Run. Jakoś nic mądrego nei przychodziło jej do głowy.
-Przeżyję, chyba- zaśmiała się wesoło. Wystawiłą do niego dłoń. -Candy. Miło poznać ślizgona- powiedziała całkiem szczerze i spojrzała w niebo. Zastanawiała się nad zadaniem domowym z Run. Jakoś nic mądrego nei przychodziło jej do głowy.
Uścisną jej dłoń delikatnie. Za uwarzył że jest zamyślona. Był ciekawy nad czym tak myśli, ale nie chciał pytać. Dlatego aby jakoś przerwać milczenie powiedział: -Co tu taka ślicznotka robi sama?
-Nudzi się, a za chwilę zapewne będzie odrabiać lekcje- powiedziała padajac plecami na trawę i zrywając jeden z kwiatków. -A co sprowadza tutaj ciebie?- spytała ciekawsko wyrywajac płatki swojej "zdobyczy".
-Mnie?-sam nie wiedział -Tak jakoś chciałem pomyśleć no i spotkałem ciebie-uśmiechną się Nie wiedział o czym mógł z nią porozmawiać, więc zapytał trochę głupio: -O czym chcesz pogadać przez tą chwilkę twojego wolnego czasu?
-A o czym pomyśleć?- spytała z uśmiechem. Była ciekawa czy chłopak jej odpowie. O szkole, dziewczynie, wrogu? Ciekawostka bo ale cóż, Candy była wścibska. -A bo ja wiem, raczej rzadko rozmawiam z kimś spoza mojego domu. No chyba, że się kłocę.
-Tak ogólnie tak o wszystkim-uśmiechną się Musiał przyznać była bardzo ciekawska. -Chcesz mi powiedzieć że nie lubisz innych domów po za swoim?-nie ukrywał zdziwienia.
Uśmiechnęła się lekko, po czym wyciągnęła z kieszeni szaty pergamin. -To raczej inne domy nie interesują się osobami z Hufflepuff - powiedziała zgodnie z prawdą. -A w Slytherinie mam akurat najwięcej wrogów.
Przechodziła przez łąkę cała mokra i podirytowana. Chciała się znaleźć jak najszybciej w progach szkoły. Mało brakowało, a zaczęła by biec, ale nie wyglądało by to normalnie. Jej mina wyglądała dośc dziwnie. Nie dość, że w połowie zasłonięta to jeszcze wyrażała smutek, złość i jakąś taka iskierkę radości jednocześnie. Spojrzała na kontury w oddali. No super, jeszcze ją ktoś zobaczy. Ale szła dalej, nie miała zamiaru omijać. To nie leżało w jej naturze. Zwolniła trochę krok, bo już trochę zaczęła się męczyć. Spojrzała jeszcze raz. No doskonale. Nik i pożal się boże siostrzyczka. Unosząc wysoko głowę przeszła obok nich bez słowa, obrzucając tylko Candy spojrzeniem w stylu, gdyby wzrok mógł zabijać to leżała by już martwa. Następnie spojrzała na Nik'a. Poczula jakieś dziwne uczucie w sercu, ale poszła dalej. -"Chrzanić opinię"- pomyślała w końcu. Pobiegła.
- Nie możliwe-uśmiechną się do niej. -Taka dziewczyna jak ty. Jakoś nie mogę w to uwierzyć-stwierdził z uśmiechem, który momentalnie znikł gdy zobaczył z oddal idącą Connie. Po czuł się troch dziwnie, ale powiedział sobie w myślach. ,, Przecież ma lepsze towarzystwo niż twoje'' -A czy opowiesz mi trochę o sobie? zapytał nagle odrywając się od swoich myśli.
-Lubisz widzę rzucać komplementami na prawo i lewo- powiedziała uśmeichając się. Spojrzała na siostrzyczkę przyrodnia, która obrzucała ją spojrzeniem. Momentalnie zabrzmiała wzdychająć głośno i śledząc za nia wzrokiem. Najwyraźniej wleciała do jeziora. Ostatnio wydawało jej się, że dziewczyna dziwnie sie zachowuje. Na codzień nie miała żadnych uczuć, a teraz oczy Connie nabierały blasku. Dziwne. Kiedy zobaczyła, jak uśmiech chłopaka znika. -Ciebie też nie lubi?- mruknęła, chociaż w to szczerze mówiąc wątpiła. Wydawało jej się, ze dziewczyna jest zazdrosna. Ale to tylko teoria. -O mnie? Hmm. A co konkretnie chciałbyś wiedzieć?
Zdziwił się lekko jej [pytaniem -No wież sam nie wiem. Na wakacjach mieliśmy wspólny domek i spędziliśmy trochę czasu ze sobą nic więcej-westchną -A co konkretniej, co będziesz chciała mi powiedzieć.-powiedział chcąc odpędzić od siebie smutne myśli o dziewczynie, która ich minęła.
-Connie to zło wcielone. Mnie nienawidzi- Zaśmiała się zakłopotana- Ale skoro cię nie zabiła, to musi cie lubieć- Zamyśliła się. Teraz już miała pewność, że Connie jest zazdrosna. Dość niespotykane. A może to poprostu mina "Wpadłam do jeziora, więc ukatrupie każdego kto się do mnie odezwie"? Była wścibska z natury, więc po prostu spytała. -Lubisz ją?- po czym odrazu odpowiedziała na jego zagadnienie. -Czy ja wiem. Urodziłam się w Anglii. Mieszkam z mamą, bo moim ojcem jest pan Tenebres. Mam 16 lat- westchnęła i znów się do niego uśmiechnęła. -A ty? Co powiesz o sobie?
No i znów los zmusił ją do przejścia przez łąkę. Jakby tego było mało Nik i Candy nadal na niej siedzieli. Westchnęła i przymknęła oczy. "10...9...8..."- Liczby zakłębiły się w jej głowie, uspokojając ją. Tym razem szła prosto na nich. Stanęła jakiś metr od dwójki wydukując ciche "Cześć". Nie ptorafiła tu tak po prosty stać, a przecież nie będzie robić wokół nich kułek. -Myślałam, że się potem spotkamy- powiedziała uśmeichając się delikatnie. Ostatnio wychodziło jej to coraz lepiej. -Ale jak widzę masz ciekawsze towarzystwo. Nie będę ci już zawracać głowy Ominęła zgrabnie dwójke i poszła w kierunku kamiennego kręgu. Może jednak poszuka Namidy? Nie. Woli być sama, albo z kimś innym.
Zaśmiał się cicho na jej stwierdzenie. -Tak lubię ją, ale mi się zdaje że ona mnie nie-westchną. -Mam 15 lat mieszkam z ojcem matka nie żyje. Nagle spostrzegł że Connie ponownie idzie w ich stronę. Spojrzał na nią lekko zakłopotany. -Cześć-powiedział głośniej niż ona i uśmiechną się -Do kąt idziesz?-zapytał chcąc jakoś z nią porozmawiać. -I nie zawracasz mi głowy-zdziwił się jej stwierdzeniem Nie miał pojęcia dla czego jest na niego zła -Ja myślałem że to ty nie chcesz już ze mną gadać.-stwierdził i podniósł się wpatrując się w nią z oczekiwaniem.
Patrzała wzrokiem mordu na swoja siostrę. Najchętniej to by ją teraz potraktowała Avada Kedavrą, chociaż sama nie miała pojęcia dlaczego. Będzie się trzeba trochę poduczyć tego zaklęcia, może być bardzo przydatne. Albo Crucio, cierpienie jest dużą lepszą karą za żywot niż śmierć. Na chwilę odwiała do siebie i spojrzała na Nik'a lekko się uśmiechając, z odrobiną ciepła. -Właściwie do przed siebie, nie potrafię sobie znaleźć miejsca- mruknęła zgodnie z prawdą. -Czemu miałabym nie chciec z tobą gadać?- Traktowała go jak przyjaciela. Właściwie, najlepszego przyjaciela. Dlatego też nie zrozumiała jego toku myślenia w tej chwili. -A co do ciebie Cukiereczku- zwróciłą się do puchonki- pożyczysz mam nadzieję rękawiczki. Musze umyć szkolne kible, no właścwie miałam wczoraj... no, ale to twoim powołaniem jest zostanie mugolską sprzątaczką.
Ostatnio zmieniony przez Connie Tenebres dnia Sob 4 Wrz 2010 - 13:28, w całości zmieniany 1 raz
-Przykro mi- Mruknęła słysząc informację o jego matce. Uśmiechnęła się wpółczująco. Kiedy zobaczyła swoją siotrę przyrodnią, nieszczęśliwie po tez kolejny i jej wzrok odrazu wstała zastanawiając się, gdzie mogłaby uciec. Patrzała jak rozmawiają i uśmiechnęła się lekko. -Jakie słodkie- powiedziała pod nosem słysząc ich. -Nie, mam rękawiczek- dodała lekko zdenerwowana. Była pewna, ze siostrzyczka nie oszczędzi też jej szczoteczki do zębów i weźmie ją na spotkanie z kiblem.
Nik nie wiedział co powiedzieć. -Wież myślałem że przestaniesz ze mną rozmawiać bo masz już innych kolegów-burkną cicho A po chwili słysząc wymianę zdań obu dziewczyn. Postanowił coś powiedzieć aby złagodzić napięcie. -Nie kłucie się-lekko się uśmiechną -A może porozmawiamy o czym innym.-zaproponował nieco się przysuwając do Connie.
Wytrzeszczyła na niego oczy. Więc to o to chodziło o innych kolegów? Nie mogła w to uwierzyć. Nik był...zazdrosny? Nie, niemożliwe. -Jesteś niemożliwy- mruknęła uśmiechając się. Mimo, że zapewne to było tylko jej wyobrażenie, to schlebiało jej to. -Jesteś moim przyjacielem, a nie jakimś tam kolegą- powiedziała najciszej jak się dało. Musiała to z siebie wyżucić, ale nie koniecznie chciała, żeby to usłyszał. -Kłótnie z... tym czymś to moja rozrywka dnia- powiedziała ignorując całkiem Candy. Kiedy zobaczyła jak się do niej przysunął, instynktownie nogę dała trochę do tyłu, z zamiarem zrobienia kroku, ale powstrzymała się przed nim i sama się trochę przysunęła. -Wiesz, jako pokute za głupie myśli- powiedziała z chytrym uśmieszkiem- Mam nadzieję, że dasz się wrobić w sprzątanie korytarzy. Dostałam kolejną karę- zaśmiał się z satysfakcją w oczach.
Patrzała na nich z gwiazdkami w oczach. Jakie kochane! Słysząc, jak chłopak je uspokaja, co było dość dziwne, bo skoro był ślzigonem powinien wspierać swój dom w wojnie zburmuszyła się i wydukała tylko -Ona zaczęła- założyła ręce. Teraz dopiero przypomniała sobie o lekcjach obrony przed czarną magią. Pacnęła sie w głowie. Głupia! Glupia! Głupia!