Ciemna i brudna sala do run świeciła pustkami. Na oknie stał jeden zwykły kwiat, którego można często spotkać w domach mugoli. Światła w sali prawie nie było i sprawiała ona wrażenie bardzo ponurej i zimnej. Gdyby nie ławki, można by było pomyśleć, że robi ona za kostnicę.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - Starożytne runy
Wchodzisz do Klasy Starożytnych Run, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Starożytne Runy. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Howard Forester oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Tecquala. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoi czara, z której unosi się niebieski dym. Na niej świeci się napis „teoria. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować dwa pytania i odpowiedzieć na nie. Gdy sięgniesz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z historii magii i run można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
pytanie nr 1:
Pierwsza kostka:
1 – Wypisz i opisz symbole związane z runą Algiz (łoś, łapy łabędzia, człowiek stojący na ziemii z wyciągniętymi w górę ramionami). 2 – Wypisz runy znajdujące się w kręgu Ognia (Kenaz, Fehu, Thurisaz, Sowilo, Gebo). 3 – Wymień kręgi energetyczne, do których należą runy (wody, powietrza, ziemi, ducha). 4 – Jakie rośliny symbolizuje Thurisaz? (nasturcja, rojnik) 5 – Która z run jest związana z grecką Temidą? Wytłumacz, w jaki sposób jest powiązana (Ehwaz). 6 – Opisz znaczenie runy Mannaz oraz przyporządkuj, do jakiego kręgu energetycznego należy.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
pytanie nr 2:
Pierwsza kostka:
1 – Narysuj i nazwij runy, energetycznie należące do Ziemi (Uruz, Iwaz, Berkano, Ingwaz, Odala). 2 – Podaj znaczenie trójki run: Algiz, Ingwaz, Raido. 3 – Narysuj runę, której symbolem jest orzeł i rubin (sowelo). 4 – Opisz, jak Runa Perdo wpływa na zdrowie człowieka (wzmacnia witalność, pobudza do pracy układ immunologiczny, dodaje sił i energii życiowej, pomaga walczyć z nałogami). 5 – Przypisz poszczególnym surowcom (kamień księżycowy, koral, hematyt) runy, które symbolizują. 6 – Narysuj wszystkie runy, które są nieodwracalne (Gebo, Hagal, Naudiz, Isa, Jera, Ehwaz, Sowelo, Ingwaz, Dagaz.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - historia i runy:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - pytanie 1:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - pytanie 2:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za pytania oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Lena weszla dziś do klasy trochę wcześniej niż zazwyczaj. Chciała dowiedzieć się czy wszyscy uczniowie odrobili zadaną prace i czy wszystkie trafią dziś do jej rąk. Weszła spokojnie, nie śpieszyła się. No, bo niby po co? Usiadął jak zawsze przy swoim biurku. Może i było stare, ale prawdopodobnie miało jakąś ciekawą historię na swoim koncie. Kobieta zbarbiła się lekko, a jej długie wlosy opadły na twarz. Chwila skupienia i jedna myśl: co dzisiaj zaproponuje uczniom na zajęciach?
Nie byłem jakimś specjalnym koneserem run - przedmiot jak przedmiot, biorąc pod uwagę, że wymagał pewnym zdolności językowych nie miałem z nim specjalnego problemu. Pojawiłem się tu głównie ze względu na dobrze mi znanego Fairwyna. Miałem pecha do tego faceta - to już trzecia szkoła w której na niego trafiłem. Wiedziałem na co go stać - z doświadczenia wiedziałem, że bywa strasznym dupkiem, jednakże nie zniechęcało mnie to do niego. Był zupełnie innym człowiekiem niż Craine - nie pastwił się nad uczniami, był raczej chłodnym i bardzo wymagającym człowiekiem przekonanym, że otaczają go sami idioci. Trudno mówić, żebym go lubił - czy takich ludzi w ogóle da się darzyć tak błahym uczuciem jak sympatia? Przede wszystkim bardzo go podziwiałem - facet przemierzył pół świata i znał tyle języków! W tej materii mógłby się dogadać z moim ojcem - z tym, że papa był ciepłym człowiekiem wzbudzającym dość pozytywne emocje. Wchodząc do sali minąłem jakiegoś ogromnego kretyna, który już wyleciał z sali. Musiał być naprawdę głupi, żeby podpaść Fairwynowi jeszcze przed rozpoczęciem lekcji. No cóż - kretynów się nie sieje, sami się rodzą. Usiadłem nieopodal @Harriette Wykeham (niestety nie obok, Ruth mnie wyprzedziła) uśmiechając się do niej znacząco - nasza ostatnia przygoda z gabinetem Craine'a wciąż odbijała nam się po kościach - Walker zdecydowanie nie miał litości. Poza tym nie zamierzałem witać się z nią na głos - dobrze znałem zasady panujące na lekcjach kochanego Edzia i niespecjalnie zależało mi na tym, żeby go drażnić. Etka już napisała kartkówkę i teraz melancholijnie wpatrywała się w Fairwyna. Nie zamierzałem jej przeszkadzać i od razu usiadłem do wejściówki. Mimo, że nie byłem szczególnym orłem z runów wydała mi się piekielnie łatwa - to były po prostu podstawy podstaw. Dwa lata lekcji z nim jednak wyszły mi na dobre. Odpowiedzenie na wszystkie pytania zajęło mi kilka minut.
Kartkóweczka:
Lysander Skarsgård-Zakrzewski, klasa IX 1. Scharakteryzuj krótko dowolny Aett Pierwszy Aett, tzw. ósemka Freya - należą do niego runy od Fehu do Wunjo. Opisuje on początek tworzenia, impuls prowadzący do narodzin uporządkowanego wszechświata. 2. Znaczenie 5 dowolnych run starszego futharku thurisaz - olbrzym wunjô - radość îgwaz - cis tîwaz - bóg Tyr ehwaz - koń
Napisałem dwa pierwsze pytania bardzo starannie, po czym trochę niedbale napisałem odpowiedzi na trzecie i czwarte polecenie. Oddałem kartkę Fairwynowi, który łypnął na mnie spode łba, po czym ponownie usadowiłem się na swoim miejscu.
Kostki: 5,6 Bonus: po 2 do każdej kostki (rok w Tequali i rok w Traunitz)
Lotta Hudson
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
Pojawiłam się na lekcji sporo przed czasem, a biegnąc do sali już zobaczyłam idącego korytarzem @Peter Borthwick. Cholera jasna, jeszcze nie zaczęła się lekcja, a on już zdążył wylecieć? Czy był skończonym kretynem czy to jednak wujaszek Fairwyn był dzisiaj nie w sosie? W gruncie rzeczy średnio mnie to obchodziło - mi samej zależało tylko na tym, żeby to na mnie nie uwziął się nauczyciel. Grzecznie skinęłam głową na powitanie w stronę profesora, który najpewniej i tak tego nie zauważył, po czym usiadłam na miejscu, które niezbyt rzucało się w oczy i zabrałam się za pisanie kartkówki. W moim mniemaniu nie była jakoś szczególnie trudna, jednakże znałam już Fairwyna na tyle, że wiedziałam, że nawet jeśli napiszę wszystko to mogę wylecieć z hukiem. Powoli i starannie odpowiedziałam na niemalże wszystkie pytania, po czym podeszłam do mężczyzny i oddałam mu kartkę modląc się, żeby wystarczyło mi punktów na pozostanie na lekcji.
Kostki: 5, 3 Bonus: Chyba 2, bo byłam na ostatniej lekcji
Po ostatnich lekcjach run u Fairwyna, trzynastolatek zdecydowanie polubił ten przedmiot. Chociaż nie miał go jeszcze w swoim programie, to miał nadzieję, że profesor ciepło go przyjmie i nie będzie miał nic przeciwko kontynuowaniu jego przedwczesnej nauki. Z szerokim uśmiechem na twarzy przeszedł do klasy i rozejrzał się w poszukiwaniu znajomej twarz. Pech chciał, że nie znał jeszcze zbyt dobrze starszych Ślizgonów, a Sagi oraz Gemmy nie było dzisiaj na lekcji. -Cześć psorze… - mruknął zerkając na niego ze standardowym dla siebie, szerokim i przez wielu uważanym za uroczy, uśmiechem. –Można jeszcze? – spytał, widząc większość uczniów przy ławkach, a niektórzy z nich byli w trakcie pisania kartkówki. Liczył, że uda mu się jeszcze załapać na lekcję, więc nie czekając na odpowiedź, szybko usiadł w pierwszej ławce obok @Bocarter Hamilton. -Cześć Monte jestem. – mruknął witając się z chłopakiem. Przyjrzał mu się dokładnie od stóp, aż po sam czubek głowy. W oczach chłopaka, wyglądał potwornie poważnie. Chyba trochę przypominał mu nauczyciela, przez co czuł się przy nim niekomfortowo. Westchnął cicho i zabrał się szybko do swojej pracy. Wyciągnął z małej podręcznej torby, zadbany kawałek pergaminu i nowe, śnieżnobiałe pióro do pisania. Podpisał się szybko i dosyć ładnie, a później przepisał pytania, powoli na nie odpowiadając
Monte napisał:2. Znaczenie 5 dowolnych run starszego futharku. -Jera – rok, -Gebo – dar, -Ehwaz – koń, -Dagaz – dzień, -Mannaz – człowiek. 4. Wymień 3 znane artefakty, na których widnieją runy starszego futharku. -Kamień Kylver, -Brakteat Vadstena, -Grzebień z Vimose.
Poza tym odpowiedział, na kilka innych pytań i chyba z całą wejściówką poradził sobie całkiem nieźle. W każdym razie był z siebie bardzo dumny, gdy oddawał kartkę i liczył, że Fairwyn to dostrzeże. Znając jednak nauczyciela, niestety nie mógł liczyć na zbyt wiele. Chyba prostym spojrzeniem, nieprzepełnionym niechęcią, byłby już w pewnym sensie uszczęśliwiony.
Kostki: 6 i 2 Bonus: 2
Ostatnio zmieniony przez Monte Noir dnia Nie Maj 07 2017, 23:45, w całości zmieniany 1 raz
Co do zgrai idiotów to Victor profesorowi przyznałby racje, zwłaszcza, że jego wiedza z Run nie była jakaś wybitna, a nawet przeciętna. Wstyd pokazywać się na oczy @Edgar T. Fairwyn. Należało jednak przygotować się do egzaminów, albo w przypadku Dear'a spróbować. On nie był geniuszem, ale nauczyciela Fairwyn'a za takiego miał. Koleś przyswajał informacje, jakby miał w krwi jakieś cholerne dopalacze. Chociaż nie wyglądał jakby był na haju, raczej w ciąży. Ale to mężczyzn nie dotyczy, nie? Przekroczył próg sali i spostrzegł, że już trochę osób jest. Jak zwykle spóźniony. Szlag! Zresztą przyzwyczaił się. Musiał. To nie było od niego zależne (a właściwie tak sobie tłumaczył). Zerknął na tablicę. - Kurna kartkówka? - Powiedział na głos i wykonał krok do tyłu, jakby chciał zwiać z lekcji. Może jeszcze mu się uda? Nie było zdecydowanie za późno. Usiadł w ławce z pergaminem, zastanawiając się co ma napisać. W duchu jednak już wiedział, że poszło mu do dupy i wyleci za drzwi. Nie trzeba mieć daru jasnowidzenia.
Kostki: 1, 5
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Bridget nieco obawiała się kolejnej lekcji z Fairwynem, ponieważ na pierwszych zajęciach nieco wystraszył ją swoją postawą, podejściem do uczniów oraz ciętym językiem, a także martwiła się, czy jej umiejętności nie będą zbyt niskie. Z tym drugim jako tako sobie poradziła, bowiem ćwiczyła co nieco z tych podstawowych zagadnień i szło jej nawet całkiem nieźle, toteż zdecydowała się pójść na lekcję run. Usiadła sama i zajęła się pisaniem kartkówki. Szło jej całkiem nieźle - co prawda nie znała odpowiedzi na wszystkie pytania, jednak była pewna, że reprezentowała poziom na tyle dobry, że nie wyleci z sali przy pierwszej okazji.
kostki: 2, 6 I byłam na ostatniej lekcji, więc chyba +2, co daje ostatecznie 10 i zadowalający. Meeeejbi edytuję posta do 11.05, ale to mejbi ;)
Winona normalnie nie uczęszczała zbyt często na Starożytne Runy. Przedmiot ją cholernie nudził, ale coś tam umiała, jak to z każdego przedmiotu. Zawsze jakaś cząstka zostanie z lekcji zapamiętana. Dlaczego akurat dziś Wino postanowiła pójść na tę lekcję, podczas kiedy nie była na niej od dłuższego czasu? Nie, nie przez obawy o zbyt niską frekwencję. Otóż ostatnimi czasy dowiedziała się, że nowy nauczyciel Starożytnych Run ma dokładnie takie samo nazwisko, jak ona sama. Co więcej, imię również zgadzało się z tym, które nie raz widziała na okładkach jego książek. Nie powiem, stresowała się nieco na myśl o spotkaniu swojego brata. Nie miała pojęcia, jaki on będzie, jak na nią zareaguje i czy w ogóle odbierze ją jakkolwiek inaczej, niż przeciętną uczennicę. Bała się, po prostu się bała. Zanim weszła do klasy, stanęła przed drzwiami i odetchnęła głęboko. To dziś, okej. Na brodę Merlina, dziewczyno, weź się w garść, przecież nic ci nie zrobi... - myślała Winona, starając się jakoś uspokoić. Dobra, jebać. - pomyślała i pchnęła drzwi. Sala była dość ciemna, co zawsze jej się podobało. Z jakiegoś powodu wolała przebywać w przytłumionym świetle. Wzrok Winony od razu powędrował na mężczyznę, który siedział przy biurku. Przez chwilę nie miała pojęcia, co powiedzieć i zrobić, więc przez dobre kilkanaście sekund stała w progu i gapiła się na niego. W końcu, kiedy odzyskała mowę i odważyła się ruszyć, ruszyła w stronę jakiejś wolnej ławki, najbliżej jakiegoś okna. Winonka ma częste skłonności do odczuwania duszności. - Dzień...dobry. - wydukała. Gdzie podziała się jej, przynajmniej pozorna, pewność siebie? Starając się już, choć przez moment, nie myśleć o niczym innym, niż o lekcji, wyjęła wszystkie potrzebne jej rzeczy na ławkę, po czym spojrzała na tablicę. Było na niej kilka poleceń, ale nie wszystkie potrafiła wykonać. Starając się uruchomić jak najsprawniejsze myślenie, zabrała się do pisania kartkówki.
Wejściówka:
1. Drugi Aett, ósemka Hagal (od Hagalaz do Sowilo) - spotykamy tu siły destrukcyjne i siły chaosu, które nieustannie próbują zakłócić kosmiczny porządek ale jednocześnie doprowadzają do zmian, do powstania nowego oraz do rozwoju. Energie te są raz natury hamującej, raz niszczącej i często prowadzą do zakończenia jakiegoś procesu. 2. sôwilô - Słońce ehwaz - koń mannaz - człowiek naudiz - potrzeba, niedostatek raidô - podróż 3. Fuþark młodszy zachował pierwotny układ znaków i ich podział na trzy grupy. Z grupy pierwszej usunięto dwie ostatnie runy, a z drugiej i trzeciej po trzy.
Raczej pewnie było to, że Winona więcej nie napisze. Pamiętała jedynie to, ale 3 zadania na 5, to nie tak źle, prawda?... Czując, że nogi ma jak z waty, wstała, chwyciła kartkę i podeszła do biurka nauczyciela. Położyła ją na blacie pośród innych kartek i jeszcze przelotnie przyjrzała się mężczyźnie. Było w nim coś dziwnie znajomego, ale jednak jak to możliwe, skoro widzi go pierwszy raz na oczy? Usiadła z powrotem w ławce mając nadzieję, że taka ilość napisanego materiału w jakikolwiek sposób zadowoli brata. Przypominając sobie o reszcie osób, które znajdują się w sali, rozejrzała się. Skinęła głową między innymi do Scotta, ale tylko do niego uśmiechnęła się.
Cały czas byłam zajęta bazgraniem jakiś rysunków, nie liczyłam na to, że stworzę jakieś dzieło sztuki, ale to zawsze mnie uspakajało. Szkicowanie przypominało mi o prababce, która była mi bardzo bliska. Zresztą rysowałam odkąd pamiętam, pozwalało mi to się skupić tylko na jednej rzeczy i dzięki temu trzymałam swoje zdolności na wodzy. Uśmiechnęłam się do Scotta. Intrygowała mnie jego postać, miał ciekawy sposób bycia. Chwyciłam od niego kartkę i odpisałam. Mnie również, VIII Gdy chłopal mnie szturchnął podniosłam wzrok na to co działo się w klasie. Uniosłam brwi. Powoli dochodziłam do wniosku, że niektórzy nie bardzo zdają sobie sprawę z tego, że pewne rzdczy są bez sensu. Ja też czasami lubiłam ryzyko i adrenalinę, ale po cholerę rozwalać komuś całą lekcję? Tylko dla własnego samospełnienia? - Nie ma co się zakładać, wyleci na sto procent. A jeśli ty nie chcesz... - w tym momencie urwałam i wymownie położyłam palec na ustach. Po chwili się zaśmiałam. Śledziłam wzrokiem poczynania Scotta, kiedy ten zaczął rysować po moim podręczniku. Lekko się uśmiechnęłam, to było urocze.
Za dwa dni miała być pełnia, dlatego Pandora była poddenerwowana. Wszystko i wszyscy ją irytowali, nawet nic nie znaczącymi błahostkami. Nie spieszyło jej się na zajęcia, zwłaszcza, że były to starożytne runy. Jej wiedza z zakresu starszego czy młodszego futharku ograniczała się do minimum. Zapewne, jak większości uczniów. Podziwiała jednak profesora @Edgar T. Fairwyn. W przyszłości pragnęła sama być podziwiana przez innych. To na pewno poprawiło by jej samoocenę, która na razie należała do mieszących się w normie samoocen. Za duże ego to też nie dobrze, aczkolwiek jeszcze gorzej jak go nie ma. Wtedy stajemy się sługusami skazanymi na łaskę innych. Miała nadzieje, że w jej przypadku nie będzie na to miejsca. Weszła do sali, dostrzegając już niezłą grupe osób. Czyżby się spóźniła? Bo nie wierzyła, że ci tu wszyscy tak kochają runy. Zajęła gdzieś wolne miejsce, jak najdalej od tłocznych miejsc. Zawsze tak miała przed pełnią, wręcz bała się że jednak wilczą postać przybierze na ich oczach, co było niemożliwe. Jeszcze dwa cholerne dni. To jak czekanie na wyrok. Na wyrok, który miała usłyszeć po napisaniu kartkówki. Chociaż nie to ją obecnie trapiło...
Kartkówka:
1.Drugi Aett, ósemka Hagal (od Hagalaz do Sowilo) to siły destrukcyjne i siły chaosu, które nieustannie próbują zakłócić kosmiczny porządek ale jednocześnie doprowadzają do zmian, do powstania nowego oraz do rozwoju. Energie te są raz natury hamującej, raz niszczącej i często prowadzą do zakończenia jakiegoś procesu. Ogólnie pierwsze trzy runy drugiej Atty odnoszą do upływu i pomiaru czasu. Kolejna runa jera prowadzi do jedynego wejścia w czas procesu inwolucyjnego. Ehwaz to z kolei droga samoofiarowania się i niełatwych poszukiwań wiedzy, to granica pomiędzy życiem i śmiercią. 2. îsaz - lód berkanan - brzoza ehwaz - koń mannaz - człowiek dagaz - dzień 3. Fuþark młodszy zredukował liczbę liter z 24 do 16. Zachował pierwotny układ znaków i ich podział na trzy grupy, z grupy pierwszej usunięto jednak dwie ostatnie runy, a z drugiej i trzeciej po trzy.
Na ostatnie pytanie postanowiła nie odpowiadać, ponieważ skąd miała to wiedzieć? Zresztą i tak sporo napisała, więc nie powinna wylecieć od razu z lekcji. Oddała pergamin, po czym wróciła na swoje miejsce, jakby nigdy nic. To tylko zajęcia z run, a nie pełnia, więc nawet jeśli wyleci z sali to i tak to jest sto razy lepsze niż księżyc w pełni.
Runy były jednym z jej najbardziej nielubianych przedmiotów. W sumie rzadko się na nich pojawiała i nawet nie miała pojęcia, jak nazywał się tamten nauczyciel, chociaż ewidentnie nie wyglądał na miłego. Uważała swoje oceny za zadowalające, ale i tak postanowiła powtórzyć trochę materiału i nadrobić ewentualne straty, w końcu to nie zaszkodzi, prawda? Dlatego weszła do sali nie okazując swojej niechęci do przedmiotu ani czarodzieja, który go nauczał, po czym zabrała się za pisanie wejściówki, mając nadzieję, że nie wyleci za drzwi.
Kartkówka:
Spoiler:
1. Drugi Aett, ósemka Hagal - spotykamy tu siły destrukcyjne i siły chaosu, które próbują zakłócić kosmiczny porządek, doprowadzając do zmian oraz rozwoju. 2. Fehu - bogactwo, żywy inwentarz Raidô - jazda, Gebô - dar Wunjô - radość Sôwilô - Słońce
Tyle była w stanie zapamiętać. Uznała, że to zawsze coś i w sumie to może nawet wylecieć, ważne, że w ogóle zaszczyciła swoją osobą tę lekcję. Oddała wejściówkę i usiadła obok Winnie, jak zwykle w sumie. - Dzień dobry, Winono - przywitała się z uśmiechem, lekko szturchając przyjaciółkę. Jednak po chwili dostrzegła, że ta dziwnie wpatruje się w nauczyciela i lekko się zmartwiła. - Coś się stało?
Kostki: 2 + 3 =5 + kartkówka wystarczy, żeby zostać?
Runy budziły w Isilii czystą fascynację, raczej nic poza tym. Dziewczyna uznała jednak, że dobrze byłoby wiedzieć coś więcej z tego przedmiotu. Z takiego to właśnie powodu znalazła się w klasie. Oczywiście przed lekcją powtórzyła materiał, żeby nie wyjść na zupełną idiotkę wśród innych uczniów. Weszła do sali z lekkim uśmiechem na twarzy i znalazła sobie wolne miejsce. Nie była zaskoczona faktem, że zaraz po wejściu musiała napisać kartkówkę. Nie chcąc tracić czasu, czym prędzej zabrała się do pracy.
Wejściówka:
1. Trzeci Aett, ósemka Tyra - podlega bogowi Tyr. Ta ostatnia grupa zajmuje się wszelkimi siłami, które zostały dane ludziom przez bogów i prowadzą do transformacji. Trzeci Aett otwiera przed nami obraz kondycji ludzkiej. 2. wunjô - radość, sôwilô - Słońce, dagaz - dzień, thurisaz - olbrzym, îsaz - lód 3. W Fuþark młodszym nie występują: gebô, wunjô, perþô, algiz, sôwilô, ingwaz, dagaz, ôþalan 4. Grzebień z Vimose
Na ostatnie pytanie nie potrafiła udzielić więcej odpowiedzi, ale uznała, że z wejściówką poradziła sobie dobrze i oddała ją nauczycielowi. Miała nadzieję, że nie zostanie wywalona z tej lekcji. Skoro już przyszła, to nie zamierzała tak od razu wychodzić, o nie. Rozsiadła się wygodniej na krześle i czekała na dalsze instrukcje.
Kostki: 5+2=7
Edgar T. Fairwyn
Wiek : 48
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : kamienny, lekko znudzony i pogardliwy wyraz twarzy
Nawet nie patrzył na wchodzących ludzi, kiedy mówili mu dzień dobry Wzrokiem zaszczycił jedynie jednego chłopaka. - Nie, panie Noir – odpowiedział poważnie; co ciekawe odwieczny sarkazm pobrzmiewający w jego głosie, znikał akurat wtedy, gdy faktycznie go używał – Drzwi są otwarte, żeby pana zmylić. A „cześć”, to może pan mówić do kolegów z piaskownicy. Spojrzał na zegarek i widząc, że zostały trzy minuty do lekcji odłożył na bok swoje materiały i zaczął sprawdzać kartkówki. Pierwsze i drugie zadanie prawie nikomu nie sprawiło problemu, co znaczyło, że przynajmniej starszego futharku się głąby nauczyły. Zawsze coś. Trzecie zadanie natomiast… Czy ono faktycznie było takie nieprawdopodobnie trudne, czy to on niewyraźnie mówił? Przy czwartej pracy załamał ręce. Co oni mieli z tym Ingwazem? Pomijając już te wypociny, które najwyraźniej były zwykłymi strzałami, to w niemal każdej odpowiedzi, która wyglądała na sensowną, nagle pojawiał się ten Ingwaz. No idioci, idioci. Była jeszcze druga grupa, która nawet nie wymieniła run, które zniknęły w nowszym futharku. Edgar obrócił się i spojrzał na tablicę, sprawdzając jak sformułował pytanie. Jemu wydawało się logiczne, że chodziło, o wypisanie konkretnych run, ale widocznie tym imbecylom trzeba było wykładać wszystko dosłownie. W akcie miłosierdzia postanowił jednak dać im chociaż te pół punktu. Czwarte zadanie poszło im przeciętnie, czyli tragicznie w oczach Edgara. Tyle się tego walało po ziemi, a im ciężko było wskazać trzy... Sprawdziwszy to co złożyli mu na ławce, poszedł zamknąć drzwi i zebrał pergaminy tych, którzy jeszcze kończyli pisać. Sprawdził je szybko i podzielił wszystkie prace na trzy grupy, po czym oparł się o biurko od strony uczniów, wziął prace leżące po prawej stronie i pierwszy raz spojrzał na nazwiska, którymi były podpisane, odczytując oceny. - Savage – Wybitny, Zakrzewscy – Wybitny i Wybitny – tych dwoje chyba go śledziło, w jakiej szkole by się nie pojawił, przyłazili za nim; przynajmniej jednak trzymali jakiś poziom – Armstrong, Hamilton, Sheridan – Powyżej Oczekiwań – na pewno nie jego oczekiwań, nie mógł niestety zmieniać nazw ocen – Wykeham – Wybitny, Evermore – Zadowalający – skrzywił się nieznacznie, co mogło znaczyć tylko tyle, że jego ten poziom pracy absolutnie nie zadowalał – Hudson – obie Powyżej Oczekiwań, Noir – Wybitny, Wittenberg – Wybitny – odruchowo spojrzał na odpowiedź w czwartym pytaniu i w ogóle go ona nie zaskoczyła; tyle dobrego, że dziewczyna przestała udawać idiotkę – Sharewood – Zadowalający, Fairwyn… - w pierwszej chwili pomyślał, że któremuś geniuszowi zebrało się na żarty, ale wyraz twarzy dziewczyny, która podniosła głowę, gdy wyczytał swoje…jej… ich nazwisko, raczej na to nie wskazywał – Zadowalający – powiedział oschle, mierząc dziewczynę chłodnym spojrzeniem; mogła się chociaż postarać, jak już ich pokarało tym samym nazwiskiem – Lebiediew – Wybitny, Smith – Powyżej Oczekiwań. Wręczył plik pergaminów @Bocarter Hamilton i poprosił o podanie ich do reszty klasy. Następnie podniósł pergamin leżący samotnie po jego lewej stronie. - Dear, Victor – nie zaliczone. Proszę się zastanowić czy chce pan w ogóle zdawać ten przedmiot, bo nie wróżę panu sukcesu. Jeżeli tak, to niech pan wróci na zajęcia po nadrobieniu materiału – oddał chłopakowi prace i skinął nieznacznie w stronę drzwi – Do widzenia. Wziął dwie prace, które wciąż leżały na biurku i podszedł do ławki @Damon I. S. Shyverwretch i panny Dear. Pozostała część klasy mogła sprawdzić swoje błędy w podręczniku, ale przykłady podane przez chłopaka w zadaniu czwartym tam nie występowały. - Panie Shyverwretch, jak rozumiem chodziło panu o posąg Światowida ze Zbrucza. Nie ma na nim żadnego alfabetu. Co się zaś tyczy kamieni mikorzyńskich to po pierwsze: nie potwierdzono ich autentyczności, a po drugie: znajdujące się na nich pismo nie jest futharkiem starszym, a runami słowiańskimi, które na nim bazowały. Jeżeli będzie pan bardziej zainteresowany tematem, mogę polecić jakąś literaturę – Powyżej Oczekiwań, naciągane. Następnie rzucił pozbawione emocji spojrzenie Dearównie. - Umie pani liczyć do trzech panno Dear? – polecenie było zupełnie jasne „Wymień 3 znane artefakty…”. Edgara irytowała nadgorliwość – Następnym razem, jeżeli zechce pani popisać się wiedzą, niech pani najpierw odpowie poprawnie na wszystkie pytania – Powyżej Oczekiwań. Wrócił do biurka i zwrócił się do reszty klasy: - Czy są pytania do ocen?
Ponieważ nie dam już rady ogarnąć kolejnego zadania - krótki przerywnik! Możecie zrobić mała drakę i zgłosić zażalenia do swojej oceny. Tylko błagam nie przesadzajcie z tym wytykaniem mi błędu, bo naprawdę nie mam czasu na kilkugodzinne szukanie kontrargumentów ;p Uwierzcie mi na słowo. Sprawdzając te prace przez 4 godziny przegrzebywałam internet, żeby było jak najpoprawniej. #rzucamstudiazostajęrunistą Nie znam się na runach, i mogłam coś pomylić, ale pamiętajcie, że na potrzeby fabuły przyjmujemy, że Edgar jest alfą i omegą.
Kryteria oceniania:
Zad. 1) Co opisuje wybrany Aett (1pkt) i które runy do niego wchodzą (2pkt) Zad. 2) 3-4 poprawne (1 pkt), 5 (2pkt) Zad. 3) poprawne: Gebo, Wunjo, Jera, Igwaz, Pertho, Ehwaz, Dagaz, Othalan; 5-7 poprawnie wymienionych (1pkt), 8 poprawnych (2pkt); opis bez wymienienia run (1 pkt) Zad. 4) 2 wymienione (1 pkt), 3 (2pkt)
SZCZEGÓŁOWA PUNKTACJA
Kolejny etap: 13.05. godz. środek nocy (może być dzienna obsuwa, bo nie wiem jeszcze czy w sobotę rano nie wstaję).
Zapraszam spóźnionych! Ale wejściówkę też musicie napisać. Instrukcje w pierwszym poście xDDD
-Podobno do niedawna jeszcze pan się w nich bawił. – więc w sumie byli prawie jak koledzy. Chłodnym spojrzeniem rzucił w kierunku Edgara. Nie lubił, gdy ktoś z niego żartował i nie obchodziło go to, że Fairwyn jest nauczycielem. Mógł dostać szlaban, mógł dostać ujemne punkty czy nawet zostać wyrzucony z lekcji – nie obchodziło go to, bo i tak był tutaj tylko z własnej woli. W najgorszym przypadku, dopiero za rok wróci do run. Potrafił przeżyć kilka miesięcy bez dodatkowych zajęć. Udowodnił już nauczycielowi, że posiada wiedzę, z którą zdecydowanie zasługuje na miejsce w tej klasie. Na tle drugiego roku zdecydowanie wyróżniał się pewnością siebie. Nie przeszkadzało mu, że był najmłodszy w sali. Kartkówka mówiła sama za siebie. Sumiennie przykładał się do swojej pracy. Wynikami zdarzało mu się przewyższyć starszaków. Wybitny u Fairwyna nie był chyba byle czym. Mimo wszystko Edgar był bardzo wymagającym nauczycielem, a Monte potrafił sprostać jego oczekiwaniom. -Jesteśmy prawie jak koledzy, Edgarze… - mruknął z aroganckim uśmieszkiem na twarzy. Nie lubił, gdy nazywano go panem, więc sam też nie chciał tego robić. Do „pana” brakowało mu jeszcze ładnych paru lat. Poza profesorem, nikt w tej sali nie zasługiwał na ten tytuł, a nawet jemu go oszczędził. Żartował sobie, ale coś w tym było. Z takimi ocenami, o ile profesor go nie zniechęci to może kiedyś spotkają się w jednej piaskownicy.
Naeris Sourwolf
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 167 cm
C. szczególne : Tatuaż anielskich skrzydeł na plecach
Naeris dawno już nie spóźniła się na żadną lekcję, ale to nie było zależne od niej. Po prostu musiała spędzić trochę czasu na ugaszaniu dormitorium i doprowadzenia do porządnego stanu dobytku jej współlokatorek, bo prawdopodobnie by ją ukatrupiły widząc, że wszystkie ubrania są w dymie, a pościel jeszcze się tliła. Nie miała pojęcia, czemu Jaskier i Yen zaczęli skakać do siebie do gardeł, ale te dwie smocze figurki rozpętały małe piekło. Dlatego też Naeris wpadła do klasy odrobinę za późno. Zdążyła się jednak wyminąć z jednym Dearem. Kojarzyła tę rodzinę jak wszyscy w zamku, ale osobiście znała tylko Liama. Ślizgon zdążył już wylecieć, więc musiała uważać, żeby jej nie czekało to samo. - Przepraszam za spóźnienie, profesorze. - powiedziała, zastanawiając się krótką chwilę czy warto strzępić sobie język i tłumaczyć, co się stało. Znała jednak Fairwyna na tyle, żeby wiedzieć, że raczej nie obchodzą go takie rzeczy. Miała tylko nadzieję, że jest w miarę dobrym humorze (jeśli w ogóle można tak powiedzieć o humorze profesora Edgara) i że nikt go jeszcze nie zdenerwował. Naeris nie wiedziała, jak podchodzić do tego człowieka, bo wydawał się jednocześnie całkiem dobrym nauczycielem, bo wymagał i uczył na poziomie. Z drugiej strony potrafił być tak nieuprzejmy i cyniczny do bólu, że Krukonka miała mieszane uczucia. Może gdyby kochała runy to byłoby jej łatwiej się ustosunkować, ale ten przedmiot traktowała tylko i wyłącznie jako coś dodatkowego. Kiedy weszła profesor zaczął odczytywać oceny, więc zorientowała się, że była jakaś kartkówka. Naeris usiadła obok @Lotta Hudson, uśmiechając się do niej krótko i wyciągając pergamin, żeby jak najszybciej dogonić resztę. Pytania nie wydawały się wcale takie trudne, w sumie to spodziewała się więcej po Fairwynie. Całkiem szybko napisała odpowiedź na wszystkie cztery zadania.
Cichutko oddała pracę na biurko Fairwyna, posyłając mu przepraszające spojrzenie i wróciła do swojej ławki. Usłyszała też słowa jakiegoś Ślizgona i zdziwiła się, bo pierwszaki nie miały jeszcze run. Poza tym w dziwny sposób zwracał się do profesora. Sourwolf mówiła po imieniu tylko jednemu nauczycielowi, do Fairwyna by się nie odważyła. - Gratuluję PO. - szepnęła do Krukonki obok, bo zdążyła zapamiętać, jaką ocenę dostała panna Hudson.
Kiedy profesor wręczył mu do rozdania sprawdzone kartkówki, wstał z krzesła i przeszedł się po klasie, wręczając każdemu jego kartkę. Sam był bardzo zadowolony ze swojej oceny i liczył na to, że kolejne zadanie powiedzie mu się równie dobrze. Po rozdaniu kartkówek wszystkim obecnym powrócił na swoje miejsce i pełen optymizmu popatrzył wyczekująco na nauczyciela, w oczekiwaniu na dalszą część zajęć.
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Fire zdmuchnęła z czoła niesforny kosmyk włosów wymykający się z kucyka. Biedny Victor, mógł się bardziej postarać, pouczyć trochę. Olewał naukę chyba nawet bardziej niż Blaithin, chociaż z ich dwójki to ona była zagrożona z transmutacji... Szkotka powinna martwić się bardziej swoją sytuacją. Uśmiechnęła się krzywo do profesora, kiedy ten postanowił zaszczycić jej i tamtego Krukona ławkę swoją osobą. Nie wtrącała się. Słyszała coś o zabytkach, jakie wypisał Shyverwretch i w sumie dziwiła się, że akurat one przyszły mu na myśl. Może był lepszy z run niż w ogóle Fire przypuszczała. - Mnie może pan też polecić coś do czytania. - odparła, przechylając nieco głowę w bok, kiedy to wymierzył jej słowny policzek. Choć dziewczyna starała się pokazywać równie mało emocji, Fairwyn mógł dostrzec, że mocniej zacisnęła usta. Ukłucie złości i urażonej dumy ciężko było zatuszować Fire. - Wezmę to pod uwagę. - oznajmiła, zabierając swoją kartkę. Popełniła jeden głupi błąd i skarciła się za niego w myślach. Przez chwilę miała ochotę zacząć się wykłócać o Wybitny i właściwie już otworzyła usta, kiedy to jakiś Ślizgon też postanowił się odezwać. Po jego odważnym popisie uświadomiła sobie, że to bezsensowne. Była pewna, że teraz pyskacz wyląduje za drzwiami - przekroczył granicę, a Gryfonka wątpiła, że po ekscesie związanym z dziwacznym "wypadkiem" z Krukonem, Edgar będzie łaskawy. Zresztą, nic a nic to nie obchodziło Gryfonki, ale wtedy wpadła na pewien pomysł. Wyłapała wzrokiem spojrzenie @Scott A. S. Savage i wskazała bezgłośnie na profesora, który musiał jakoś odpowiedzieć młodemu Ślizgonowi. Miała nadzieję, że wyraźnie przekazała Krukonowi, żeby zagadał jakoś Fairwyna na chwilkę. Wysunęła delikatnie czarną różdżkę z kieszeni i wyprostowawszy się, oparła łokciem o ławkę. Pod nią wycelowała w @Monte Noir i rzuciła niewerbalnie, nie poruszając nawet odrobinkę ustami, zaklęcie Tumbus. Liczyła na to, że się uda, chociaż miała wątpliwości... Mimo wszystko nie mogła się upewnić, dopóki Monte nie zechciał wyjść z klasy. Wtedy nie mógłby tego zrobić. Schowała różdżkę swobodnie i splotła dłonie na ławce, jak gdyby nigdy nic.
Rzucałam kostką czy mi się uda - wypadła mi 6, czyli tag :3 teraz ide sie pomodlić
Scott uśmiechnął się na słowa Bianci i na jej gest. Zgodnie z poleceniem, nie odzywał się na razie, przynajmniej do czasu, gdy Peter postanowił zwalić się na profesora. Krukon ledwo powstrzymał śmiech, a jego mina wyglądała teraz, jakby jednocześnie chciało mu się do toalety i próbował nieudolnie naśladować Grumpy Cata przez to, że tłumił w sobie chęć ryknięcia na całą klasę. Wiedział, że jego kolega z Ravenclawu nie podda się tak łatwo, ale nie sądził, że posunie się aż do tego - każdy chyba zauważył, że to było celowe. Co ciekawe, Edgar natychmiastowo odzyskał fason i jedynie wywalił chłopaka z klasy, choć ten zdawał się nie przejmować tym, co się właśnie stało. W końcu Savage zdołał się uspokoić - akurat w czas, gdy Fairwyn skończył sprawdzać wejściówki i poprosił jakiegoś blondyna, by zaczął je rozdawać. Jednakże Krukon prawie zachłysnął się powietrzem, gdy usłyszał swoją ocenę. Wybitny? Ale jakim cudem? Przecież nie odpowiedział na wszystkie pytania. Gdy dostał kartkę, wpatrywał się w nią przez dłuższą chwilę ze zdumieniem, a potem uśmiechnął się szeroko, nie kryjąc dumy, która go rozpierała. Dostał Wybitny i to na lekcji z Edgarem Fairwynem! Czy ten dzień mógłby mieć w sobie lepszy element? Jego uwagę zwrócił młody chłopak, który właśnie wszedł do klasy i nawet Scotta zatkało, gdy odezwał się do nauczyciela jak do kolegi. Czy on też chciał wylecieć, jak Peter? Był aż tak głupi, czy aż tak odważny? Chociaż w sumie student sam nie wiedział, czy to nie było jedno i to samo. Nie kojarzył tego młodego i wiedział nawet dlaczego - widać było po nim, że nie ma ukończonych 15 lat, dlatego pewnie nawet do niego nie zagadał. W końcu miał swoje zasady, a jak głosiła jedna z nich, nie tyka się tego, co nie jest legalne - no, chyba że lubi się więzienne paski. Scott osobiście uważał, że są one ohydne i to był jeden z powodów dlaczego wyznaczył sobie takie reguły. Uniósł lekko brwi, słysząc kolejne słowa młodego i rozejrzał się po klasie, chcąc sprawdzić reakcje innych - to wtedy dostrzegł wzrok niejakiej Blaithin “Fire” Dear. Uśmiechnął się pod nosem, bo znał tę dziewczynę i można nawet było powiedzieć, że się lubili, choć nie byli przyjaciółmi. Zmarszczył brwi, kiedy zrozumiał, że rudowłosa próbuje mu coś przekazać i znowu prawie parsknął, gdy ogarnął o co chodzi. Och, a już myślał, że te runy będą tak bardzo zwyczajne. Jego ręka prawie natychmiast wystrzeliła do góry, ale poczekał na pozwolenie od nauczyciela, zanim się odezwał. - Mógłby pan wytłumaczyć szczegółową punktację? - zapytał, nadal się uśmiechając i opuszczając rękę. - Po prostu chciałbym się upewnić, bo to trochę zaskakujące dla mnie, że dostałem Wybitny. To znaczy, można się było tego spodziewać skoro to akurat tak świetny nauczyciel jak pan prowadzi lekcję, ale wciąż, nie można być zbyt pewnym. Paplał teraz jak jakaś podniecona nastolatka, ale chciał tym samym dać Fire możliwość zrobienia tego, co robiła. Wydawało mu się, że kątem oka dostrzegł jej różdżkę, ale wtedy posłał swój szarmancki uśmiech Edgarowi, chcąc by jego uwaga skupiła się całkowicie na Krukonie. Zastanawiał się jednocześnie, co wyczynia Dear i jakie będą tego skutki - choć miał ciekawe przeczucie, że może mieć to coś wspólnego z chłopakiem mówiącym do profesora na ‘ty’, bo było więcej niż pewne, że ma dużą szansę wylecieć.
Edgar T. Fairwyn
Wiek : 48
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : kamienny, lekko znudzony i pogardliwy wyraz twarzy
- Baśnie Barda Beedle'a - sarkastycznie polecił Gryfonce, zgodnie z jej życzeniem. "Jakąś książkę"... Działała mu na nerwy młodzież leniwa do tego stopnia, że nawet tematu zainteresowań sobie nie potrafiła określić sama. "Da pan korepetycje", "poleci pan książkę"... A może by tak zastanowić się najpierw, czego konkretnie chciało się uczyć? Liczyli chyba na to, że jakimś cudem wtłoczy im do głów wiedzę, bez żadnego wysiłku z ich strony. Nawet gdyby chciał, nie mógł poświęcić pannie Dear więcej czasu, bo jakiemuś gówniarzowi zebrało się na impertynencję. Uniósł brwi słuchając @Monte Noir, ale w gruncie rzeczy jego twarz nie zdradzała żadnych emocji. Trudno powiedzieć, że w ogóle coś czuł. - Najwyraźniej pan opuścił ją zbyt wcześnie – odpowiedział zmęczonym tonem, bardziej do siebie niż do chłopaka. Po chwili jednak dodał dobitniej, tym razem nie pozostawiając wątpliwości do kogo się zwracał – Widzę, że nie dorósł pan do tych lekcji. Wiedza to nie wszystko panie Noir, są jeszcze pewne normy społeczne, których należy przestrzegać. Niech pan wróci, kiedy się pan tego nauczy. Ani myślał tolerować na swojej lekcji takiego kretyna. Nie był sobie w stanie wyobrazić o czym ten gówniarz w ogóle myślał. Edgar wbrew temu co wszyscy myśleli, tolerował wiele nieodpowiednich zachowań uczniów. Nie, nie tolerował - po prostu nie wracał na nie uwagi. Nie obchodziło go, że Dear nie miała na sobie mundurka, ani to, że Savage i Zakrzewski pisali do siebie wiadomości. Nie przejmował się nawet spóźnieniem Sourwolf. Nie mógł jednak znieść bezmyślności, kiedy ktoś ciskał mu w oczy swoją bezmyślnością. Nawet nie odprowadził Noira wzrokiem, kiedy ten zmierzał do drzwi. Wziął z biurka kartkówkę spóźnionej Krukonki i sprawdzając ją, podszedł do ławki Savage’a, który podniósł rękę. Fairwyn słuchał chłopaka, z tą samą pozbawioną cienia emocji miną, z którą przed chwilą przysłuchiwał się małemu Ślizgonowi. Po ostatnim zdaniu przewrócił nieznacznie oczami, po czym wziął jego kartkę, skreślił W i postawił obok Zadowalający. - Czy tak lepiej? – zapytał ironicznie, oddając Krukonowi pracę. Nie czekając na odpowiedź, odszedł od jego ławki. Miał już ich na dziś dość i nie zamierzał wdawać się z żadnym z nich w dyskusje, skoro najwidoczniej nie dorastali do takiego poziomu. Wolnym krokiem skierował się do Sourwolf, kończąc czytać jej odpowiedzi. - Wybitny – rzucił bez emocji, kładąc przed nią pergamin. Miał już wrócić do biurka i w końcu rozpocząć lekcję na poważnie, ale przystanął w pół kroku, widząc Noira sterczącego w drzwiach. - Panie Noir, co pan tu jeszcze robi? – wątłe pokłady cierpliwości Fairwyna ostatecznie się wyczerpały, a pytanie to wydobył z siebie wyłącznie na jej oparach. Lepiej żeby chłopak miał jakieś dobre wytłumaczenie, chociaż Edgar szczerze w to wątpił.
---------------------------------------- Przepraszam, że znowu przeciągam, ale nie mogę zacząć póki Monte sterczy w klasie ;p + jestem niemiłosiernie zmęczona, więc lekcja zacznie się jutro najpóźniej o 16.
Ostatnio zmieniony przez Edgar T. Fairwyn dnia Pon Maj 15 2017, 01:06, w całości zmieniany 1 raz
Policzki chłopaka delikatnie drżały z irytacji i z trudem udawało mu się zachować zimną krew. Bał się wybuchnąć przed całą klasa, bo nie chciał by później wszyscy wytykali go palcami. Doskonale zdawał sobie sprawę, że wiedza na temat jego nietypowego uroku, chyba dużo bardziej odpychała ludzi niż ich przyciągała. Niestety drażliwe uwagi profesora działały na chłopaka jak płachta na byka. Czerwienił się ze złości. -Nie. – odparł krótko, ale stanowczo. Ręce skrzyżował na piersi, wyprostował plecy, a klatkę wypiął dumnie przed siebie. Nie miał zamiaru odpuścić. To nie on zaczął od uwagi o piaskownicy, więc nie chciał dać łatwo za wygraną. Właściwie to w ogóle nie myślał, by ulec nauczycielowi. Mimo wszystko bywał bardzo uparty, szczególnie gdy czegoś bardzo pragnął. Zazwyczaj w takich przypadkach pomagał mu ładny uśmiech i wrodzone zdolności. Niestety w tym wypadku to było za mało. Zacisnął lekko zęby na dolnej wardze i kątem oka uważnie obserwował nauczyciela. Sam upór to chyba było za mało, by go przekonać, ale nic lepszego nie przychodziło mu do głowy. Skrycie liczył, że jak zostanie cicho, to Fairwyn pozwoli mu zostać. Niestety nie mógł całkiem zniknąć mu sprzed oczu, bo cały czas siedział dokładnie w pierwszej ławce. Trochę głupia sprawa, chociaż gdzieś w głębi duszy chciało mu się śmiać. -Uczę się. – odparł z powagą, pozbawioną jakichkolwiek emocji, porównywalną do tej czterdziestolatka. Jak widać, uczył się nie tylko run, ale i empatii. Niestety, gdy spojrzał na tablicę, kąciki jego ust delikatnie drgnęły. Przed oczyma miał wizję, jak Edgar wyprowadza go za ucho za drzwi. Na samą myśl ciarki pokryły mu całą skórę. Nie chciał wychodzić, z całego serca nie chciał tego robić. Mimo wszystko lubił się uczyć, bo dzięki temu mógł zostać lepszym czarodziejem. Wierzył, że tak może zostać dostrzeżony pośród tłumu szarych ludzi. Pragnął atencji, która nie wynikała tylko z krwi, którą odziedziczył po matce.
Edgar T. Fairwyn
Wiek : 48
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : kamienny, lekko znudzony i pogardliwy wyraz twarzy
Czy w Hogwarcie naprawdę byli sami idioci, czy to on miał takiego pecha, że wszyscy przyszli na jego lekcję. Wydawało mu się, że mówił zrozumiale, ale już drugi idiota, nie rozumiał, że ma wyjść. Próbował dogadać się z nimi jak z ludźmi, ale skoro nie docierało, to trudno. - Panie Noir, każde kolejne 10 sekund spędzone przez pana w tej klasie to minus pięć punktów dla Slytherinu* – odparł spokojnie, patrząc na zegarek – Licząc od… teraz. Comprenez-vous l'anglais ou dois-je le répéter en français? Od tej pory stracił zainteresowanie chłopakiem - teraz był to problem jego i pozostałych Ślizgonów. Sam wrócił do biurka i zwrócił się do całej klasy. - Następna osoba, która niepotrzebnie się odezwie, również otrzyma ujemne punkty.** Skoro nie ma pytań przejdziemy do tematu. Dzisiaj zajmiemy się tłumaczeniem pranordyckiego w kontekście kamieni runicznych. Ponieważ straciliśmy już dość czasu, odpuszczę sobie część wykładową. Rozdział o kamieniach w waszym podręczniku dostarczy wam o nich podstawowej wiedzy, nie mówiąc już o tym, że powinniście to wszystko dawno umieć. Macie chwilę, żeby go przejrzeć. Edgar w tym czasie wyjął ze swojego biurka jakąś teczkę i przeglądał jej zawartość. Szczerze powiedziawszy nie spodziewał się tak dużej frekwencji. Nie wierzył w pracę w grupach, ale w tej sytuacji nie miał wyjścia. Wybrał z teczki sześć zdjęć i rozłożył je na wolnych ławkach, rozdzielając uczniów w trójki: - Sourwolf, Wittenberg, Evermore – kamień ze Snoldelev. Lebiediew, Smith, Hudson Charlotte – kamień ze Stenkvisty. Zakrzewski Lysnader, Armstrong, Shyverwrech – kamień z Ledberg. Wykeham, Hamilton, Fairwyn – kamień z Berezania. Savage, Hudson Bridget, Dear – kamień z Læborg. Zakrzewski Bianca, Sheridan, Sharewood – kamień z Gripsholm. Wrócił do biurka i poczekał aż się przesiądą , po czym kontynuował. - Do końca lekcji chcę mieć opis kamienia ze zdjęcia oraz transkrypcję i translacje napisu. W kwestii opisu: piszecie to co widzicie – jak położony jest napis, czy są rysunki, czy wszystko jest czytelne itp. Nie chcę od was żadnego kontekstu historycznego, do tego jeszcze wrócimy. Co do tłumaczenia: rozdam wam za chwilę tablice, z których macie przy tym korzystać. Nie chcę widzieć nikogo zaglądającego do podręcznika, ponieważ macie tam rozpisany starszy futhark, a ten powinniście już znać. Możecie zaczynać. Zaklęciem rozesłał im po klasie broszury, które miały pomóc im w translacji i oparł się na krześle obserwując klasę. Przez ich żenujące zachowanie nie mógł nawet wrócić do pracy, bo musiał mieć na nich oko. Ponad połowa z nich nazywała się dorosłymi. Po prostu żałosne…
-------------------------------------------------- Zadanie w praktyce. Czytać uważnie, bo nie będę powtarzać ;)
Opcja z wyzerowaniem punktów nie bardzo podobała się trzynastolatkowi. Chciał być rozpoznawany i w jakiś sposób zapamiętany w Hogwarcie ale na pewno nie poprzez utratę największej ilości punktów w historii domów. Z zaciśniętymi zębami spojrzał na Edgara i miał ochotę mu jeszcze odpyskować, ale jakimś cudem zatrzymał kąśliwe uwagi dla siebie. Już i tak był w kiepskiej sytuacji. Zacisnął mocno pięści i pchnął krzesełkiem uderzając o ławkę. Był zły, był strasznie zły. -Nie, pardon. – mruknął głosem pełnym oburzenia i złości. Coś jeszcze pomruczał po francusku pod nosem, ale na tyle cicho, by Edgar nic więcej nie usłyszał. Raczej nie były to nic, z czego by się ucieszył, a tylko przyśpieszyłby utratę punktów Slytherinu. Nie odwracając się do reszty klasy, podszedł do drzwi i zatrzymał się tuż przed progiem. Nie potrafił wyjść z klasy. Przeszedł go delikatny dreszczyk po plecach i chyba nieco panikował. Chciał już sobie pójść. Mimo wszystko cenił sobie życie, a zostając tu zbyt długo, mógł je dosłownie stracić. Niektórzy uczniowie mieli prawdziwą obsesję jeśli chodziło o rywalizację pomiędzy domami. -Je ne peux pas sortir de classe. – głos mu zadrżał i nieco przestraszony spojrzał na profesora. Tym razem nie wynikało to z jego głupiego uporu, a naprawdę nie mógł wyjść za drzwi. Nieco bał się, bo nie rozumiał co się z nim działo, ale dużo bardziej bał się tego, co Edgar z nim zrobi…
Powitałem z lekkim uśmiechem Maddie (zakładam, że lekcja miała miejsce po naszej przygodzie w lesie) i skinąłem delikatnie głową w stronę nieznanego mi Krukona o imieniu Damon, po czym zabrałem się do pracy - wybrałem transkrypcję, gdyż w moim mniemaniu było to jedno z łatwiejszych zadań i nie wymagało ode mnie aż tak dużego nakładu pracy. Nie odezwałem się do żadnego z moich współtowarzyszy - wiedziałem, że nie ma co podpadać Edziowi, wyznawałem zasadę, że warto żyć z nim w zgodzie. Tłumaczeniem protonordyjskiego było dość podstawowe, poza tym Kamień z Ledberg przerabiałem u Fairwyna, gdy uczyłem się w Tequali. Wprawdzie wtedy robiłem translację na hiszpański, a teraz zająłem się transkrypcją, co było moim zdaniem dużo prostsze. Dość szybko uwinąłem się z moim zadaniem, zdążyłem jeszcze trzy razy sprawdzić tekst i byłem niemalże pewien iż nie popełniłem w niej błędu. Naprawdę nie byłem mistrzem runów, ale poziom klasy był tak żenujący, że na ich tle wypadałem całkiem nieźle.
Kostka: 4 Bonus: +2 za dwa lata z Edzikiem RAZEM: 6 - idealna transkrypcja
Edgar T. Fairwyn
Wiek : 48
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : kamienny, lekko znudzony i pogardliwy wyraz twarzy
Tak jak podejrzewał smarkaty Ślizgon poszedł po rozum do głowy i poszurał w stronę drzwi. Edgar zaczął wyjaśniać klasie zadanie, kiedy do jego uszu doleciał francuski. Ściągnął brwi zirytowany. Wcale nie dlatego, że chłopak jeszcze był w klasie - punkty Slytherinu nie były jego problemem, a tylko one na tym cierpiały. Dla niego Noir mógł zostać w tej klasie do końca zajęć, siedząc gdzieś cicho w kącie. Cicho. Jeżeli miał go co chwilę informować, że nie wyjdzie z klasy, to może powinien odjąć mu po 10 za każde słowo. Obrócił się w jego stronę, aby mu to zakomunikować i dostrzegł pewną niezgodność. Rozpoznawanie emocji nie było mocną stroną Edgara, ale nawet on zauważył, że dzieciak wyglądał na przestraszonego. Kiedy przedtem upierał się przy zostaniu w klasie zgrywał śmiałego. Teraz sprawiał wrażenie, jakby miał się rozpłakać. Jakby coś go na siłę w tej klasie trzymało. Przeanalizował krótko fakty i znalazł jedno rozwiązanie, które niekoniecznie było jego winą. Wycelował różdżkę w trzynastolatka. - Finite Tumbus - zdecydował użyć przeciwzaklęcia werbalnie, żeby nikt nie oskarżał go potem, o rzucanie uroków na uczniów. Spojrzał wymownie na zegarek i przeniósł wzrok na Francuza, który na własne szczęście zrozumiał i czym prędzej ulotnił się z klasy. Kiedy zamknęły się za nim drzwi, Edgar spojrzał na klasę . - Radzę osobie, która rzuciła na niego zaklęcie, żeby się przyznała. Jesteście, mam nadzieję, świadomi istnienia Prior Incantato - powiedział rozwiewając nadzieję winnego, na pozostanie niewykrytym.
//zt Monte - 5 dla Slythu
Ostatnio zmieniony przez Edgar T. Fairwyn dnia Pon Maj 15 2017, 01:59, w całości zmieniany 1 raz
Lotta Hudson
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
- Gratuluję wybitnego - odszepnęłam z uśmiechem w stronę @Naeris Sourwolf zanim usiedliśmy w swoich grupach. Skrzywiłam się gdy Fairwyn nazwał mnie Charlotte, ale zignorowałam to, bo wiedziałam, że nie warto mu podpadać. Zgodnie z jego poleceniem usiadłam z nieznaną mi dotychczas Ślizgonką o rosyjsko brzmiącym nazwisku i z jasnowłosą Gryfonką, z którą już kiedyś pracowałam i niemalże od razu zabrałyśmy się do pracy. Wzięłam na siebie opis kamienia ze Stenkvisty, bo wydawało mi się, że to nie będzie aż tak trudne (nie ukrywam, że w tłumaczeniu nie czułam się specjalistką). Obejrzałam ilustrację przedstawiającą kamień i zabrałam się do pracy - opisałam każdy szczegół: wygląd, położenie napisów, wyraźność. Mój opis był dość i miałam tylko nadzieję, że dziewczęta w tak samo porządny sposób podejdą do transkrypcji i translacji. Skończyłam zadanie dość szybko i rozejrzałam się z ciekawością po sali - kto był tak głupi, że sądził iż Fairwyn go nie wykryje?
Kostka: 2 - parzysta Rezultat: 4 punkty za opis ♥
Ostatnio zmieniony przez Lotta Hudson dnia Pon Maj 15 2017, 13:30, w całości zmieniany 1 raz
Lebiediew również nie przepadała za runami, ani nie była z tego przedmiotu wybitnie uzdolniona, ale coś tam wiedziała. Zwłaszcza, że uczyć się należało. Mimo, że do Hogwartu chodziła już jakiś drugi rok to miała pojęcie, jak nazywa się pan Fairwyn. Nie co, co niektórzy na przykład taka @Larissa Sharewood tej kompletnie nie kojarzyła. Dziewczyna pojawiła się na Runach. Dziwne, ponieważ Pandora rzadko ją widziała na zajęciach u Edgara. W oczekiwaniu na wyniki wejściówki, ślizgonka obserwowała innych. Na pewno jej uwaga została zwrócona przez @Isilia Smith niedużą blondyneczkę. Dziewczyna była taka urocza. Pandora stwierdziła, że mogłaby się z nią przespać. Pierwsza inicjacja seksualna z gryffonką i w dodatku taką śliczną. Dobrze, że profesor @Edgar T. Fairwyn" nie wiedział co chodzi jej po głowie. Wtedy na pewno nie dostałaby Wybitnego i zapewne od razu wyleciałaby z sali, a jak widać nie miała zamiaru. Pandora uważała profesora za dość interesującego człowieka. Oczywiście, nie miała nic na myśli podobnego z panienką Smith. Zresztą Edgar był taki niedostępny, ale jego styl bycia był taki... Po prostu ciekawy. Zresztą Fairwyn należał do tych przystojnych mężczyzn, dlatego wiele uczennic mogło zwracać uwagę, chociażby na jego wygląd. Sarkastyczne wypowiedzi nauczyciela ją bawiły, jak zawsze, ale nie okazywała tego. Na lekcjach powinno się zachowywać, ze względu na szacunek do nauczyciela. Aczkolwiek nie każdy na ten szacunek zasługiwał. Słuchała profesora na tyle, aby wszystko pojąć. Praca w grupach? Znowu? Nie przepadała za tym, ale jeśli tak trzeba było - no trudno. Chociaż trafiła do niej ta śliczna blondynka, a na dodatek dosiadła się do nich niczego sobie krukonka. Pandora zastanawiała się, która z nich byłaby lepsza w łóżku. Po chwili niemal ruszyła głową, jakby chciała pozbyć się tych idiotycznych myśli. Czy ja jestem homo? Nie miała pojęcia. Możliwe, że lubiła chłopców i dziewczynki, tylko czy rozważania na temat swojej seksualności były teraz konieczne? - To ja zajmę się transkrypcją. - Powiedziała obojętnie. W końcu Charlotte zabrała się za opis kamienia. Właśnie, czy ona miała na serio na imię Charlotte, kiedy profesor wypowiedział to imię, krukonka się skrzywiła. Najwidoczniej nie lubiła tego, jak ją nazwali rodzice. Pandora też dziwnie się nazywała, ale nie narzekała. Lebiediew zabrała się za zadanie, które sama sobie przydzieliła. Była przekonana, że poradziła sobie dobrze. Chociaż z runami nigdy nic nie wiadomo.
Kostki: 4 (wszystko pomyliłam xd)
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Scottie nie zawiódł dziewczyny i podchwycił jej pomysł z odwróceniem uwagi Fairwyna. Czy myślała, po co w ogóle to robi i dlaczego specjalnie pakuje się w kłopoty? Well. Może to przez to kompletne olewanie Fire, do tego stopnia, że coś w niej po prostu miało ochotę dosłownie wleźć mężczyźnie na głowę i siedzieć na niej, dopóki w końcu nie zwróci na nią uwagi. No zwariować mogła, a co najgorsze nigdy jeszcze coś takiego jej nie spotkało. Irytowała się przez to jeszcze bardziej na samą siebie. Szkoda tylko, że Savage oberwał, bo domyśliła się, że na jego kartce Fairwyn nie nabazgrał niczego dobrego - mina Krukona mówiła sama za siebie. Pewnie obniżył mu ocenę i gdyby leżało to w naturze Szkotki, mogłaby go nawet pożałować. Blaithin postanowiła, że jakoś mu to wynagrodzi, na przykład stawiając piwo w Hogsmeade albo dając odpisać esej z eliksirów. Do tego niedługo miał urodziny, więc musiała przetrzepać swoje kieszenie w poszukiwaniu resztek kieszonkowego i coś mu kupić. Zawsze starała się przy wybieraniu prezentów nie tylko dla bliskich, ale i wszystkich znajomych, więc musiało to być coś świetnego. Na imprezie zjawić się nie mogła ze względu na swój wyjazd do domu. Teraz jednak Fire nie skupiała na tym myśli, bo doskonale wiedziała, że zaraz będzie musiała ponieść konsekwencje swojego zachowania. Miała pecha od dawna, więc z góry zakładała, że nie przejdzie to niezauważenie. Obserwowała więc Noira przy drzwiach, niezbyt skupiając się na tym, że Fairwyn zaczął tłumaczyć zadanie. Nauczyciele - czasami wbrew pozorom - nie byli kompletnymi idiotami. Profesor szybko odkrył, że Monte nie może wyjść przez zaklęcie. Gryfonka co prawda spodziewała się, że zajmie mu to trochę więcej czasu, że może nie uwierzy Ślizgonowi. Inni uczniowie pewnie w ogóle nie zorientowali się w sytuacji. Westchnęła cicho, analizując w myślach różne możliwe wyjścia z sytuacji, ale każdy kolejny pomysł był głupszy od poprzedniego. Prior Incantato było na tyle trudnym zaklęciem, że tylko doświadczeni czarodzieje mogli go używać, ale Fire nie podważała umiejętności Fairwyna. Bez zbędnego przedłużania i ociągania się podniosła lekko rękę. Różdżkę odłożoną miała spokojnie na blat ławki. - Tak, to ja. - stwierdziła po prostu. Nie bała się jakiejś kary, właściwie to nie za bardzo też chciało jej się kłócić, wymyślać usprawiedliwienia albo odgrywać głupka.
To, co działo się na lekcji od momentu zakończenia kartkówek świetnie opisałby Paweł Kukiz (sorry, musiałam) Patton Craine, gdyby miał przyjemność obserwować festiwal żenujących akcji podczas pierwszych minut lekcji: no cyrk. Ruth tylko podrapała się po skroni z lekkim zaniepokojeniem, kiedy Peter wgniótł nauczyciela w podłogę, ale całą resztę przekrzykiwań i rzucania czarów w wykonaniu Fairwyna oraz innych roszczeniowych uczniów pominęła, z nudów otwierając podręcznik do run i kartkując leniwie strony. To, czy wyleci z tej sali w dużej mierze zależało od niej samej, więc nauczona doświadczeniem nie odezwała się słowem nawet do Etki, która chyba i tak o wiele bardziej była zaabsorbowania Edgarem, niż jakąś tam Krukonką z boku. Niemniej jednak gdyby dzielna Gryfonka spojrzała na sekundę w bok, mogłaby z całkiem niezłą skutecznością poczytać sobie kilka ciekawych zapisków na kawałkach pergaminu, które wysunęły się z podręcznika Ruth. W równych kolumnach były zapisane nagłówki:
notatki na pergaminie dla Etki:
-spotkanie z Fairwynem SOMNIUM MORTIFERUM chorzy na śmiertelną bezsenność nie budzą się ze śpiączki(?) *sprawdzić możliwość wywoływania śpiączki (?) -SPOTKANIE MM: -FFI -MUNG: -przyspieszone działanie, ok 4 tyg ???
Po przydzieleniu do zadań Szwedka natychmiast chwyciła swoje rzeczy i przysiadła się do koleżanek z grupy. Przywitała je spokojnym uśmiechem, licząc w duchu na to, że tym razem będą miały szczęście i nauczyciel zostawi je w spokoju. Nikt nie lubił chuchania na szyję podczas pracy. Wzięła na siebie opis kamienia, który prawdę mówiąc był dla niej nowością, bo nie pochodził ze Szwecji, a to trochę utrudniało sprawę. Cóż, rad nie rad musiała go przestudiować na tym – całkiem wyraźnym, ku jej zaskoczeniu – zdjęciu i uskutecznić jakiś mniej lub bardziej ambitny opis. Jeśli chodzi o opisywanie czegokolwiek, to musiała przyznać, że potrafiła to robić jedynie w sposób, w jaki robili to technolodzy na halach zarządzanych przez firmę ojca. Czytelny, aczkolwiek dość mało spektakularny. No trudno, Fairwyn będzie miał przynajmniej mniej do czytania.
Opis:
Poniższy opis dotyczy kamienia runicznego ze Snoldelev na Zelandii. Materiał: Granit Wymiary: ~1250 x 750 mm* Kształt: w przekroju przechodzącym przez wierzchołek i równoległym do półosi wielkiej elipsy podstawy: sześciokąt nieforemny, bez osi symetrii. Napis: kun'uAlts| |stAin ' sunaR ' ruHalts ' þulaR ' o salHauku(m) Kolor: barwiony (czerwony) Widoczność: Bardzo wyraźny, czytelny. Położenie napisu: ułożenie pionowe, w dwóch rzędach; Dodatkowo: napis umieszczony w ramkach, obok symbole swastyki i trykwetru (utworzony z trzech rogów); runy pierwszego rzędu nie zapełniają całego obramowania – wolne brzegi, runy drugiego rzędu zapełniają całe obramowanie; drugi rząd rozpoczyna się w 1/3 wysokości pierwszego i kończy na ok. 9/10 drugiego (włączając obramowanie). Odczyt: Czytanie od lewej do prawej/od dołu do góry Wielkość napisu: runy wąskie, smukłe, długie. Drugi rząd napisów ma wysokość ok. połowy wysokości pierwszego rzędu. Pozostałe ryty: krzyż słoneczny, słabo widoczny.
Ruth przyjrzała się swojemu opisowi i cudem nie wybuchła śmiechem, widząc tę dokumentację. Z drugiej strony nie chciała pisać jakichś poematów dotyczących kawałka podpisanego granitu, bo to trochę mijało się z celem. Ojciec jej zawsze tłumaczył, że dobry opis powoduje, że z nim samym człowiek powinien być w stanie odtworzyć daną rzecz ze stuprocentowym podobieństwem. No to jak Fairwyn chce, to może sobie narysować ten biedny przekrój, ale biorąc pod uwagę ten technologiczny bełkot, jaki uskuteczniła szybciej będzie miał ochotę ją wystawić za to za drzwi. Dobra, coś tam napisała, może da jej żyć. I dziewczynom z jej grupy, które miały o wiele trudniejsze zadanie, niż ona…
kostki: opis: 1 -> 3 * przeskalowała sobie kamyczki na dole zdjęcia, więc zrobione z dokładnością do 5cm.