Wspaniale rozgałęzione drzewo rzucające przyjemny cień na znajdujące się pod nim osoby. Dzięki licznym gałęziom idealne do wspinania i przesiadywania na grubych konarach, rozmawiania z przyjaciółmi lub po prostu odpoczywania po mniej lub bardziej ciężkim dniu. Można znaleźć pod nimi duże żołędzie, idealne do prac plastycznych bądź rzucania w innych. Na jesień mieni się wspaniałą czerwienią i brązem, wiosną zaś można nacieszyć oko soczystą zielenią.
A jednak, poczuła to upragnione ciepło i silnie obejmujące ją ramię. - Świat idei - powtórzyła wmyśl za nim. - Czasem wydaje mi się że właśnie ja żyje w takim... a ty go burzysz - dodała zamykając oczy jak małe dziecko, które myśli, że nie będzie go widać. Czekała na jego reakcje. - Interesujesz się starożytną filozofią? - zapytała uśmiechając się do niego delikatnie.
Arthur nic nie odpowiedział. Czuł jej ciepło i było mu dobrze. Przytulił ją o siebie, a ich dłonie spotkały się i zaczęły nawzajem ściskać lekko, jakby drobne niepowodzenie mogło zepsuć tę chwilę. Chłopak po chwili szepnął:- Interesuję się w ogóle filozofią.... i jestem niezły...
Uśmiechnęła się skupiona na dotyku ich dłoni. Ułożenie palców, pozycje rąk... Cały czas się zmieniały, a oni poznawali dokładnie strukturę każdego skrawka swoich dłoni. - Opowiedz - poprosiła. - Wiesz jak lubię wiedzę... Nie wszystko oczywiście - odparła delikatnie się uśmiechając. - Coś co mnie zainteresuje.
Arthur powtórzył cicho:-Coś, co Cię zainteresuje....-zastanowił się dłuższa chwilę. w Tym czasie delektował się jej dotykiem. Dłuższy namysł przyniósł mu w końcu odpowiedź. Uśmiechnął się lekko:- Umysł. Czym się różni umysł wschodni od zachodniego?
- Och... - to ciche westchnienie wyrwało się z jej ust ponieważ jego pytanie całkowicie ją zaskoczyło. - Cóż... Krępowało ją to, że nie zna odpowiedzi. Z roztargnienia puściła jego dłoń i odwróciła twarz, aby móc spojrzeć w jego twarz. Dziękowała, że jest od niej wyższy. Mogła dzięki temu spokojnie unieść twarz lekko do góry i spojrzeć w jego tęczówki. - Czy muszę się przyznawać, że nie wiem? - zapytała wpatrzona w twarz chłopaka.
Arthur uśmiechnął się:- Robisz niebezpieczny ruch..-powiedział patrząc jej w oczy:- No dobrze.. powiem.... umysł zachodni, taki jak większości z nas... to umysł, który potrzebuje dowodów, na istnienie czegoś... potrzebuje znaków... dowodów.. porządku.. hierarchii.. kontroli.... odchylił lekko twarz i powiedział aksamitnym głosem:- Umysł wschodni.. typowy dla buddystów... to umysł, któremu wystarczy wola i wiara... i to wszystko, czego potrzebuje.. widzi, choć nie ma dowodów.. a jego wiara dostarcza mu pewności...
Nie mogła się powstrzymać, aby tego nie powiedzieć. - Czyli to tak jakby zestawić ze sobą klasycznego romantyka i pozytywistę? - jej pytanie było retoryczne. Po prostu chciała, aby i on wyraził o tym swoją opinie. Ann pochłaniała nie tylko książki o magii, zdarzało jej się również czytywać podręczniki ze szkół mugolskich. Bynajmniej w jej rodzinie nie uchodziło to za hańbę, choć od pokolenia członkami jej rodu byli czarodzieje czystej krwi.
Arthur chwilę się zastanawiał. Zmarszczył brwi na chwile i znowu spojrzał na nią:-jakby próbować to ując prosto, coś w tym stylu...-uśmiechnął się i zbliżył do niej:- Tyle, ze romantycy mają duchy.. a buddyści wierzą w nauki....
- Romantycy też wierzyli, ale w świat pozazmysłowy - przypomniała sobie prostą formułkę. - Buddyści wierzą w naukę? Pozytywiście wierzyli w korzyści jakie przyniesie nauka... - wypowiadała swoje myśli na głos. Chciała usłyszeć jeszcze więcej. Informacje, które usłyszała były dla niej zbyt skąpe. Uśmiechnęła się do niego ponownie. - Znowu wzbudzasz moją ciekawość i nie mówisz wszystkiego, co chciałabym usłyszeć- przyznała mrużąc rozkosznie oczy. - Jak można wierzyć w naukę? Wiedziała, że odpowiedz jest prosta, ale czy milej nie będzie usłyszeć ją z jego ust. Każde słowo wypowiedziane aksamitnym głosem chłopaka rozpieszczało jej zmysły. Kolejny pretekst, aby móc go słuchać.
Arthur spojrzał jej uważnie w oczy. Chwile jakby starał się napełnić ją pozytywną energia, albo próbował przedłużyć dramatyczny moment. W końcu przez jego usta przebiegł uśmiech:-Buddyście wierzą w nauki.. które przekazał im Budda...-zakończył zdanie patrząc na nią.
Zmrużyła oczy, łobuzersko się do niego uśmiechając i patrząc prosto w jego niebieskie tęczówki. Chciała wybuchnąć gromkim śmiechem, ale skutecznie panowała nad sobą. - Tym razem wybaczę ci tą krótką wypowiedz, ale to tylko dlatego, że moja ciekawość została zaspokojona. Następnym razem nie będzie tak łatwo - zagroziła żartobliwie. Powróciła do swojej poprzedniej pozycji. Oparta o drzewo wyciągnęła nogi, krzyżując je w kostkach. Słońce przyjemnie wkradało się między liście dębu i oświetlały jej twarz. Pod wpływem jego promieni zamknęła oczy rozkoszując się dobrą pogodą i doborowym towarzystwem. - Czego uczono cię w tamtejszej szkole? - zapytała nie otwierając oczy i tym samym nie patrząc na Arthura.
Arthur spojrzał na nią. W blasku Słońca wyglądała jeszcze piękniej. Wpatrywał się w nią jakby nieświadomy, że zadała mu pytanie. Po chwili otrząsnął się i szepnął:-Czego mnie uczono? przede wszystkim wyczucia...-uśmiechnął się łobuzersko. Kiedyś powie jej wszystko, ze szczegółami. teraz jednak wplótł swoje palce w jej dłoń i lekko ujął.
Nie miała ochoty psuć tej przyjemnej chwili. Cisza nigdy jej nie ciążyła. Po chwili uśmiechnęła się do Arthura i puściła jego dłoń. Założyła okulary, po czym sięgnęła po książkę. Otworzyła ją na rozdziale, który ją interesował. 'Czy rośliny wodne posiadają również zdolności magiczne podobne do tych, których uczą się czarodzieje.' - Nie masz nic przeciwko? - zapytała wymownie spoglądając na książkę. Chwilę się nad czymś zastanawiała. - Wyczucia - powtórzyła za nim. - Jestem naprawdę zainteresowana twoimi zdolnościami. Powiedziała to i zaczęła czytać pierwsze zdanie z książki, którą trzymała w dłoniach.
Arthur westchnął i przysunął się bliżej. Jego ręka zatoczyła okrąg, by objąć Annę i spojrzał na książkę, która czytała.:-Hmm... ciekawa książka.. widzę, ze lubisz hipotetyczne rozważania... na pewno znajdziemy jakieś tematy do rozmowy dla siebie..-mruknął aksamitnym głosem. Potem szepnął jej do ucha:- Pokaże Ci kiedyś swoje zdolności.. może nawet ich nauczę....
Przerwała na chwilę czytanie, aby na niego spojrzeć. - Przynajmniej nikt nie narzuca mi utartych regułek i sama mogę zadecydować co o tym sądzę - odparła zadowolona z propozycji którą jej złożył. Oparła się wygodnie na jego ramieniu układając otwartą książkę na nogach. - Będziesz musiał mi coś nie coś pokazać. Nie darowałabym ci tego - stwierdziła z zadziornym błyskiem w oczach. Niestety on nie mógł tego widzieć, mógł jedynie usłyszeć to w głosie dziewczyny.
Arthur ucieszył się widząc jej spojrzenia, słuchając jej tonu głosu. Była taka zadziorna. Podobała mu się, i to bardzo. Słuchał jej i przytaknął głowa:- Oczywiście, że Ci pokażę moja droga.....-druga rękę splótł z jej dłonią i przypatrywał się chwile temu połączeniu. Po chwili mruknął jej do ucha:- Ale jak Ci pokaże, dochowasz tajemnicy?-jego oddech stworzył gęsią skórkę na jej szyi.
Przyjemny dreszcz przeszedł po jej skórze. Aż miała ochotę zapytać jak to robi. Na szczęście opanowała się co przyszło jej z łatwością. W końcu była bardzo rozważna i ułożona. Przymknęła rozkosznie oczy, aby jeszcze przez chwile czuć to rozkoszne uczucie gdy czuła jego zapach. - Oczywiście, że dochowam tajemnicy - odparła delikatnie się uśmiechając. - Nie wiedziałam, że to jest takie ważne. Czy wy robicie tam coś nielegalnego? - dopytywała żartobliwie.
Arthur uśmiechnął się czarująco. Zbliżył się i szepnął jej do ucha:- te rzeczy są zarezerwowane dla uczniów tamtej szkoły... od tak Ci ich nie powiem..-po czym musnął ustami jej szyję wywołując kolejny dreszcz.
Rytm jej serca lekko przyspieszył. Nigdy nie odczuwała czegoś takiego, ale były to przyjemne doznania. Jego dotyk... Dotyk jego ust... Delikatnie się do niej zbliżał, a ona nie potrafiła odwdzięczyć się tym samym, choć bardzo chciała. Jedyne co teraz potrafiła zrobić to przymknąć oczy i poczuć kolejny przyjemny dreszcz na swojej skórze. - Naprawdę jestem ciekawa czego was tam uczą - przyznała mając również na myśli inne rzeczy jednak może o tym nieco później. Nagle jej zmysły stały się bardziej czułe na niego. Czuła wyraźniej ich splecione dłonie, rękę która ją oplatała, siebie samą wtuloną w jego bok.
Arthur mruknął jej do ucha:- pokażę Ci... przede wszystkim.. wyczucia.. i wyczulenia.... na zmysły....-powoli obrócił jej twarz ku sobie. Spojrzał jej w oczy i delikatnie przysunął bliżej siebie:- Będę Cie tego uczył, krok po kroku......obiecuje...-pogładził ja po policzku i nieznacznie zbliżył się do niej.
Poddała się jego ruchom. Z ufnością wpatrywała się w jego twarz, jednocześnie nie mogąc doczekać się tego co jej szykował. Zmysły dziewczyny były już dostatecznie wyczulone na jego dotyk. Gdy dotknął jej twarzy i delikatnie pociągnął w swoją stronę wyraźniej poczuła bicie swojego serca. Bała się że trzepocze tak mocno, iż chłopak w panującej na polanie ciszy usłyszy jego ciche bicie ukazując lekkie zdenerwowanie dziewczyny. Na jego słowa nie odpowiedziała nic czekając na jego kolejny krok.
Arthur spojrzał jej w oczy. było w nich coś, co przyciągało go... bardzo mocno. przybliżył się i zdawało mu się, że czuł bicie jej serca. Nie słyszał, czuł. przybliżył się jeszcze trochę i odgarnął jej kosmyk włosów. W końcu przyciągnął ją i zatopił swoje usta w jej ustach. były delikatne, jej wargi gdy dotknęły go , czuł ich ciepło. Objął ją i zaczął lekko całować.
Kiedy tak przybliżał do niej swoją twarz, czuła jakby serce na chwilę ustało w swojej bezustannej pracy. Jakby wszystko nagle gdzieś zniknęło. Jeszcze za nim ich wargi się spotkały z ufnością w oczach delikatnie się do niego uśmiechnęła. Poczuła ciepło jego warg. Były przyjemne w dotyku. Delikatnie muskały jej usta, a ona oddawała czułe pieszczoty. Robiła to pierwszy raz w swoim siedemnastoletnim życiu. Kiedy tylko sobie to uświadomiła stała się jakby 'sztywna'. Całowała go machinalnie bez większej czułości. W końcu oderwała od niego swoje usta. Spuściła głowę w dół tak, że kurtyna włosów całkowicie ją zasłoniła. Dotknęła palcami swoich warg.
Arthur przez chwilę trwał w niemym zdumieniu, gdy już się od niego oderwała. spojrzał na jej spuszczoną głowę i wszystko zrozumiał. Był pierwszym, który ją pocałował. czuł, ze jej pocałunki w końcówce były już lekko.... automatyczne. Zastanawiał się przez chwile, co powiedzieć, ale w końcu podniósł jej głowę. Spojrzał jej w oczy i uśmiechnął się:- Wszystko rozumiem... i jak?-pogłaskał ją po policzku.
Mimowolnie się uśmiechnęła, łobuzerko i ze swoim specyficznym błyskiem w oczach. Nie czuła skrępowania. - Jak na pierwszy raz było... bardzo miło - przyznała zadziornie. Położyła dłoń na jego dłoni i delikatnie zaczęła się do niego przysuwać. Pocałowała go kolejny raz. Nieco krócej i z większą czułością. Po chwili roześmiana odwróciła się od niego. Poprawiła okulary i z nieschodzącym z twarzy uśmiechem powróciła do porzuconej lektury.
Arthur uśmiechnął się. Przysunął się blisko i zaczął głaskać ją po głowie. Szepnął jej do ucha:- Jesteś bardzo ciepła... i... to było coś naprawdę wyjątkowego..-jego oddech owionął ja i Arthur odchylił głowę. Spojrzał w niebo i chwilę wpatrywał się w chmury, po czym oparł lekko głowę o jej ramię.