W Hogwarckich lochach chłodne, kamienne ściany nie są niczym dziwnym. Ale czy to możliwe aby były aż tak lodowate? Błądząc dłonią po ścianie da się natrafić na miejsce bardziej zimne niż reszta. Znajduje się ono na wysokości klamki, która rzeczywiście tam jest. Ujawnia się natychmiast po stuknięciu różdżką w chłodny punkt. Zaraz po dotknięciu klamki ma się wrażenie okropnego zimna, które powoli obejmuje całe ciało. Przechodząc przez próg wchodzi się do Lodowej Komnaty. Jak sama nazwa wskazuje - wszystko tam jest oblodzone. Najbardziej charakterystycznym elementem są rzeźby. Lew, kruk, wąż i borsuk, symbolizujące cztery domy Hogwartu. Wielkością można porównać je do niedźwiedzi. Śliska posadzka jest idealnym lodowiskiem, co ciągnie za sobą upadki odwiedzających to miejsce. Niewielu jednak wie o istnieniu komnaty, tłumów nigdy tam nie ma. Śmiało można przynieść łyżwy, posadzka jest idealna do jazdy. Pomieszczenie rozświetlają świece o niebieskim płomieniu, osadzone w ozdobnych, choć starych, żyrandolach. Błękitne światło odbija się od lodu i stwarza miłą atmosferę, mimo chłodu panującego w komnacie. Po męczącej rozrywce na ślizgawce można odpocząć pod ścianą, gdzie są nieduże, twarde siedzenia.
UWAGA: Aby wejść obowiązkowo należy rzucić kostką w pierwszym poście. Nieparzysta – udaje Ci się wejść, parzysta – niestety nie udaje Ci się wejść. Jeśli już raz odkryjesz lokację możesz odwiedzać ją bez ponownego rzucania kością. Zezwala się zdradzić lokalizację tematu dwóm osobom towarzyszącym.
-Dziękuję - skinęła jej głową. I tak o tym wiedziała, ale to miłe, gdy ludzie cię tak o tym zapewniają! Na reakcję Emmy zrobiła oburzoną minę. -Nie śmiej się, taka prawda! I to nie chodzi, czy jesteś typem takiej dziewczyny, czy nie - każdy chyba lubi, jak inni się do niego uśmiechają, pomagają, robią, to, o co się ich poprosi... To było przecież oczywiste i logiczne, a ona musiała jej to tłumaczyć? -W każdym razie zobaczysz. Wilkuś... Ma maniery. Nie to, co ten gryfon, który naskoczył na mnie, conajmniej jakbym zabiła mu szczeniaka. - prychnęła. Z resztą, już miała pomysł na zemstę!
Skrzywiła się lekko na wzmiankę o Gabrielu. Jednak nie dała tego po sobie poznać . Uniosła ręce w bezradnym geście i powiedziała: - Dobra, ma maniery - i opuściła ręce. - Okej, rób co chcesz - rzekła machając dłonią. Sierra zamierzała podrywać chłopaków. Hmm... przynajmniej będzie ubaw.
-Ooo, ja nie zamierzam na razie nic robić. Poczekam na ich ruch - powiedziała beztrosko obkręcając się wokół własnej osi. Westchnęła cicho. Musi tu koniecznie wrócić z łyżwami! -A jest w szkole ktoś, kto ci się podoba? Tak wiesz, z wyglądu? Chyba, że jest ktoś kogo... Lubisz bardziej? - zapytała z ciekawskim uśmieszkiem. Po prostu lubiła wiedzieć wszystko, a wsumie od początku znajomości z Emmą nie dowiedziała się o niej zbyt dużo!
- W sumie to... - Udała, że się zastanawia, chociaż odpowiedź zawsze była taka sama. - Nie, jeszcze nikogo takiego nie poznałam - stwierdziła prawdę. Tak, NIE POZNAŁA zbyt dobrze. Chociaż zdziwiłaby się, gdyby Sverre ktoś się spodobał, była tu przecież od niedawna. Spytała tak dla zasady: - A tobie?
-A tak zewnętrznie? Nawet ja podczas mojego króciutkiego pobytu widziałam tu dużo przystojnych facetów! I parę naprawdę ładnych dziewczyn. -Jesteś tu od piatej klasy i nikogo takiego nie spotkałaś? - szczerze się zdziwiła. Dziewczyno, gdzie twoje hormony, feromony, cokolwiek?! -Jak mówiłam, jest na kim oko zawiesić. Ale raczej nie jestem "długodystansowcem", jeśli wiesz o co mi chodzi. Uważam, ze jestem za młoda, żeby wiązać się na stałe. Na razie mam czas na...-eksperymenty-...na próby i błędy.
- Wiesz, przystojni są, tylko nawet ich chyba z imienia nie znam - teraz pomyślała sobie, że trochę głupio muszą wyglądać pochylone ku sobie i szepcące, jak dwie stare plotkary. Chciała zadać jeszcze jedno pytanie: - A w twojej dawnej szkole są przystojniejsi?
A tam, to kobiecy przymiot, być plotkarą! -No wiesz - odgarnęła włsoy z ramion na plecy. - Mój brat jest przystojny. NAPRAWDĘ przystojny. A inni... Niektórzy w miarę, niektórzy brzydcy... Ale niektórzy, takie ciacha - pokazała rękoma. Z tymi najlepszymi miała oczywiście doczynienia.
No tak, bo deska to praktycznie łyżwy, nie? Jasne. Nikt mu tego nie wmówi, nawet jeśli chodzi o równowagę, obojętnie. Poślizgać się można, ale niech mu nie zakładają na nóg tych łyżew! Za które grzechy?! Brunet zerknął z ukosa na ślizgona z cwaniackim uśmiechem i oparł się nonszalancko o ścianę, wsuwając rękę do kieszeni - Noo Wilkie, będę twoim najlepszym instruktorem! Na początek, dwa piruety proszę... albo ok. Nie będę cię przemęczać, na razie możesz je robić po swojemu, wiesz... na siedząco - powiedział, niby to z uroczym uśmiechem na twarzy, jednak w głosie było słychać zaczepną nutę o złośliwym zabarwieniu, bo jakby nie patrzeć, Nick nawiązywał do upadku kolegi. Cóż, jakiś taki dziwny humor miał dzisiaj. Jednak dobrze, że z takim nastrojem trafił na Twycross'a, prawda? innymi byłoby gorzej, a ten przynajmniej przyzwyczajony jest, o. Na pytanie zaśmiał się z początku, bez skrępowania przesuwając szarymi tęczówkami po dziewczynach - Wiesz co? W tym wypadku ciekawiej będzie mi zabierać, wiec droga wolna przyjacielu - stwierdził w końcu z rozbawieniem przenosząc spojrzenie na ślizgona. Po krótkim namyśle stwierdził jednak ze stanie pod ścianą i marznięcie to nijak dobry pomysł, więc odbił się lekko i podjechał trochę, kiwając zachęcająco do chłopaka - Chodź, bo zaraz się ze ścianą stopimy - rzucił, poruszając sugestywnie brwiami.
Uśmiechnęła się do Sierry ukazując białe zęby, z których była niezmiernie dumna, chociaż to nie była wcale jej zasługa. Nawet bez łyżew dało się jeździć, podłoga pokryta lodem była idealnie śliska. Emma, więc okrążyła dookoła komnatę. Ta jazda ,,na łyżwach'' była coraz bardziej ciekawa. Sierra oczywiście zamierzała czekać aż któryś z chłopaków w końcu się do niej odezwie, więc Emma wróciła i stanęła obok niej.
Jacqueline weszła powoli do Lodowej Komnaty, z radością witając panujący w niej chłód, ciszę i spokój. Ostatnio jej życie galopowało jak stado hipogryfów, ciągle się z kimś kłóciła, rozmawiała, upijała czy żartowała. Dziś jednak potrzebowała samotności. Usiadła na jednym z siedzeń i oparła głowę o lodowatą ścianę. Jak przyjemnie!
Gabriel powoli przekroczył próg lodowej komnaty.Panujący w niej chłód działał na chłopaka kojącą.Postanowił ,że przyjdzie tu i trochę odpocznie .Przyciągną ze sobą gitarę ,tym razem sprawną...Aby rozładować stres z ostatnich tygodni.Niestety niue był tu sam ,z resztą i tak go to nie obchodziło.Kątem oka dostrzegł Jacqueline siedzącą w końcie sali.Miał już coś jej powiedzieć ale znudzony oparł się tylko o ścianę na drugim końcu komnaty.
Czyżby wszyscy przychodzili tu tylko po to, by trochę odetchnąć? Gdy jej oczom ukazał się Gabriel, nie bardzo wiedziała, co może mu powiedzieć. Poza tym, musiałaby do niego podejść, albo chociaż się ruszyć... A tak jej było dobrze. Kiwnęła więc w jego stronę głową, co miało oznaczać mniej więcej "Cześć, co słychać? Kiwnęłabym ręką, ale nie chce mi się ruszać, chociaż chętnia bym pogadała". Teraz pozostaje nam czekać, by zobaczyć, ile z tego zrozumiał i co odpowie.
"W tej szkole nigdzie nie można pobyć samemu" podsumował w myślach ,lecz mimo tego uśmiechnął się szelmowsko do dziewczyny i szybko choć leniwie ruszył w jej kierunku ciągnąc za sobą gitarę. -Jak widać nie tylko ja postanowiłem tu odpocząć-zauważył- Można?- spytał dziewczynę wskazując skinieniem głowy na miejsce obok niej. No cóż nie będzie się narzucał. On też często ma ochotę pobyć sam .Jednak nie miałby nic przeciwko rozmowie z nią .Jakoś zawsze dobrze mu się z rudowłosą rozmawiało.
Otóż to - Jacqueline pomyślała mniej więcej to samo, co za zgodność! Obserwowała chwilę chłopaka, stwierdzając w myślach, że całkiem nieźle mu poszło odczytywanie jej znaku zaszyfrowanego w kiwnięciu głową, ha-ha. - Można, można - odparła, z trudem przezwyciężając chęć, by tylko kiwnąć głową. Jej wzrok spoczął na gitarze. - Będziesz grał? - spytała z nutką zazdrości, bo sama zawsze chciała umieć, z tym, że nikt jej nie uczył. A teraz... teraz chyba by się jej nie chciało!
Usiadł na przeciwko krukonki. -Raczej nie...- rozejrzał się po komnacie- Nie przy takim zbiegowisku. Spojrzał się w stronę Haakone i taj no Emmy. Co za niefortunny zbieg okoliczności. Lekko się skrzywił na widok owej jasnowłosej krukonki. Odwrócił od nich wzrok. -A może ty spróbujesz, co?- zapytał Jacqueline. Przechylił lekko głowę i spojrzał się w stronę towarzyszki. Wyciągnął w jej stronę gitarę.
Jacqueline ze wszystkich sił starała się nie przejmować obecnością innych osób, które po prostu zignorowała, jako że stały niezbyt blisko - postanowiła udawać, że ich nie widzi. Hm... Emmę mogła jeszcze znieść, ale Sverre - a fe! Koszmar. Mimo tego została tam, bo dobrze się jej siedziało, szczególnie gdy zapomniała o "towarzystwie". Zaśmiała się cicho. - Lepiej nie, bo jeszcze zostaną z niej same struny - stwierdziła, bo tego się obawiała.
-No cóż trudno-stwierdził . Przeciągną się niczym kot , na lodowatej posadzce .To zimno bardzo mu odpowiadało. Podobnie jak towarzystwo dziewczyny. Obdarzył niewiastę łobuzerskim uśmiechem , odsłaniając przy tym rząd śnieżnobiałych ,prostych zębów. -No to skoro gra na gitarze odpada to morze powierz jak ci ostatnio miną czas?- zapytał-Pewnie wybierasz się na bal-stwierdził jak się okazało nie w myślach a na głos. Ostatnio miał jakiś problem z mówieniem wszystkiego co mu przyjdzie do głowy .Czekając na odpowiedź towarzyszki ponownie zaczął rozglądać się po sali.
Zastukała różdżką w chłodny punkt i pojawiła się klamka. Clau schowała magiczny patyczek do kieszeni a dłonią pchnęła drzwi i weszła do lodowej komnaty. Poczuła zimno a miała na sobie tylko jakieś rurki, koszulkę i trampki. Przejechała pacami po swoich ramionach aby się trochę ogrzać. Zrobiła pierwszy krok a raczej się poślizgnęła. Na szczęście utrzymała równowagę i zerknęła w stronę dwóch uczniów. Oczywiście udawała, że nic takiego się nie stało. Oparła się plecami o lodowatą ścianę i przymknęła oczy.
Uf, chwała Bogu że nie nalegał - żaklin strasznie irytowały sytuacje, gdy po jej odmowie rozpoczynał się proces "daj spokój/no spróbuj/bierz i nie marudź/dlaczego nie chcesz?". Nie znaczy nie. Uśmiechnęła się do chłopaka i mruknęła: - Może innym razem, bez tej publiczności. Zastanowiła się chwilę. - Ach, można powiedzieć, że nic wielkiego. Snuję się po szkole i co jakiś czas kłócę z ludźmi, jak zwykle zresztą. No i zaliczyłam nawet dokuczanie nauczycielowi, gdyż razem z Lacey próbowałyśmy zamrozić gabinet jakiejś profesorki! - opowiedziała bardzo obrazowo (jak na nią - zwykle odpowiedź zamykała się w dwóch słowach "nic nowego") - Taaaak, wybieram się na bal. Na ostatnim bawiłam się całkiem nieźle... a ty idziesz?
-Raczej nie-uśmiechną się kwaśno-Widzisz...mam trochę inny gust co do spędzania wolnego czasu-powiedział. Przyjrzał się jej uważnie .Na początku miał się jej spytać czy nie wybrałaby się z nim do Hogsmeade podczas balu sale skoro miała inne plany to nie będzie się narzucał. Zmierzył dziewczynę wzrokiem a następnie spojrzał na swoją gitarę. Nic tu po nim . - No to ...cześć-powiedział bez entuzjazmu wstawiając- Pewnie chcesz się jeszcze naszykować na bal ,nie będę przeszkadzał-dodał i już go nie było.
- Cześć - rzuciła za nim, zastanawiając się, dlaczego odszedł. Chyba nie powiedziała niczego złego? Po odejściu chłopaka siedziała chwilę sama, jednak nie mogła się już zrelaksować. Wstała powoli i niespiesznie udała się w kierunku wieży Ravenclawu.
Jakimś cudem udało mu się dowiedzieć jak tu dotrzeć. Po wykonaniu procedury potrzebnej do otwarcia drzwi, wszedł do środka i poczuł na skórze gęsią skórkę. Był przyzwyczajony do chłodu, a poza tym miał na sobie ciepłe ubrania, więc nie zrobiło to na nim większego wrażenia. Zauważył dwie dziewczyny, jedną kojarzył tylko z widzenia, drugą była na szczęście Clau. Podszedł do niej i położył jej rękę na ramieniu, by odwróciła się w jego stronę. - Część. - Przywitał się. - Co cię tu sprowadza? - Zapytał po chwili.
Odprowadziła wzrokiem wychodzącą Krukonkę. Nagle poczuła dłoń na ramieniu i się szybko obróciła. Przed nią stał dość przystojny Puchon - Roger. Kąciki ust dziewczyny uniosły się ku górze na widok chłopaka. - Cześć...Co ja tu robię? Chyba nudziło mi się i tu przyszłam...A Ciebie co tu sprowadza? - Zapytała błądząc wzrokiem po ciele chłopaka, niektórzy mogliby uznać, że jej zachowanie jest nieco bezczelne. Przygryzła dolną wargę.
Spojrzał na usta dziewczyny. Jak ona to robiła, że nie mógł od nich oderwać wzroku? Zmusił się jednak by przenieść spojrzenie na jej piękne oczy - Musze lepiej poznać szkołę. - Odpowiedział jednocześnie przyglądając się lepiej dziewczynie. Trzeba przyznać, że była bardzo ładna. Przysuną się do niej bliżej, cudem nie tracąc równowagi na śliskim lodzie. - Jesteś zapisana na jakieś zajęcia? Ja jeszcze na żadne. Ale wszystko przede mną. - Przyznał.
Clau opierała się o zimną ścianę, więc nie mogła się cofnąć i wcale nie chciała. Spojrzała chłopakowi w oczy, musiała przyznać, że był pociągający. -Zajęcia? Wiesz...uwielbiam Eliksiry, Historię Magii, zaklęcia...- Zaczęła wymieniać. Jeździła palcami po lodowatej ścianie, później przeniosła swoje dłonie na biodra i nadal obserwowała chłopaka z nadzieją, że nie ucieknie nagle od niej. No cóż...chyba zostali sami. - Nie jest Ci zimno? - Zapytała i ugryzła się w język. To pytanie było głupie. W sumie mogła dodać " Jak chcesz to ja mogę Cię ogrzać" ale darowała sobie.
"Zimno? W lodowej komnacie? Skąd ten pomysł?" - Pomyślał. W prawdzie nie odczuwał zimna, a przynajmniej nie za bardzo. Był przyzwyczajony do takiej temperatury. W końcu jego poprzednia szkoła, nie byłą położona w najcieplejszym państwie na świecie. - Nie. - Uśmiechnął się lekko. - Mógłbym tu latać w samych bokserkach i czułbym lekki chłodek. - Prawdziwie inteligentna wypowiedź. - A tobie? - Zapytał, by odwrócić jej uwagę, od tej dość dziwnej wypowiedzi. - W końcu nie masz żadnej bluzy. - Jednocześnie z przyjemnością przejechał wzrokiem po jej sylwetce udając, że dopiero zauważył, że dziewczyna nie ma bluzy.