TTo mała sala, gdzie niegdyś uczono tutaj wróżbiarstwa. Kiedy Dumbledore był dyrektorem, zmienił ją tak, aby wyglądała na Zakazany Las. Jest tutaj więc dosyć mrocznie. Sala spowita jest mrokiem, a gdy wsłuchasz się w ciszę usłyszysz ze ścian dobiegające niepokojące dźwięki typu warkot, drapanie pazurów o korę drzewa, echo jęku, dyszenie, sapanie lub trzask łamanych gałązek.
Ni z tego ni z owego obok mnie pojawiła się Bridget. Dziewczyny z pewnością się lubiły, jednak nigdy jakoś specjalnie ze sobą nie rozmawiały. Owszem, zdarzały się dłuższe rozmowy przy książce czy też przy kominku w pokoju wspólnym, ale to tylko tyle. Jakoś do tej pory nie było im dane bliżej się poznać. Może przyjdzie na to czas, albo po prostu dziewczyny zostaną w takiej pozycji relacyjnej. Jednakże zanim dostrzegłam puchonkę nieźle się wystraszyłam. Odwróciłam sie gwałtownie w jej stronę i westchnęła. Szczerze powiedziawszy miałam ochotę opieprzyć kogoś za takie zachowanie, ale nie ją. Uśmiechnęła się jednak po chwili do niej. Kiwnęłam jedynie głową na jej przywitanie. - Taaa pewnie. Ja będę krokodylem, żebyś tylko nie była antylopą... - mruknęłam do niej poruszając energicznie brwiami. Ciekawe czy jest jakiś sposób, ażeby dowiedzieć się o kimś czegoś więcej. Np czy jest możliwość, ażeby o mnie dowiedzieli się, że jestem animagiem bez mojej wiedzy. No oczywiście nie wliczając w to zaklęcia, bo jednak wtedy bez problemu mógłby się dowiedzieć jaką kryje tajemnice. - U mnie po staremu... Nic nowego. Nikt mnie nie chce, nikt mnie nie kocha. - mruknęłam do niej uśmiechając się. Musiałam coś powiedzieć, a nie miałam zamiaru jej się bliżej zwierzać, tym bardziej, że to z pewnością nie było dobre miejsce na wyznania. - Zobaczysz, będzie dobrze. Ja też myślałam, że przez to nie przejde, a przeszłam i nadal żyję i się uczę... - powiedziałam do niej. A przecież z tego co kojarzyłam to Bridget dość dobrze się uczyła więc na pewno nie będzie miała z tym najmniejszego problemu. Chociaż wiadomo nie zawsze nauka jest ważniejsza, czasami najważniejsze jest mieć zwyczajnie szczęście. Czy ja je miałam? Może i tak. Przeniosłam wzrok na @Clarissa R. Grigori. Można powiedzieć, że kiedyś były dobrymi znajomymi. Często spędzały czas na malowaniu czy też oglądaniu potencjalnego krajobrazu na ich pergaminach. Ostatnio to zaniedbały, ale szczerze powiedziawszy zaczynało mi tego brakować, ale nie miałam najmniejszego zamiaru jej się narzucać, dlatego jedynie uśmiechnęłam się do niej.
Lekcja transmutacji, na której miał zostać poruszony temat animagii? Erika nie zamierzała tego przegapić. Tym bardziej, że sprawa zamiany w zwierzę poniekąd jej dotyczyła. W ten mniej fajny sposób, oczywiście. Dlatego na te zajęcia szła z wyjątkowo rozchmurzoną miną i większym przekonaniem o słuszności istnienia czegoś takiego jak lekcje. Nie mówiąc już o tym, że spośród nauczycieli profesora Deara nawet lubiła. Sądziła, że w jakimś sensie był prouczniowski i szło się z nim dogadać. Być może chodziło o jego względnie młody wiek, dzięki któremu jeszcze mu się chciało prowadzić zajęcia ciekawie. Sala jedenaście była dosyć specyficzna. Zakazany Las w środku zamku? Okazywało się, że to było możliwe. Ślizgonka zastanawiała się tylko, po co właściwie nauczyciel zwołał ich w to miejsce. Czyżby czekało ich coś ciekawszego niż sądziła?
Ezra T. Clarke
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Ezra od samego początku wiedział, że akurat na transmutację chętnie się przejdzie. Ostatnie zajęcia wspominał całkiem nieźle. No i profesor Dear był jednak opiekunem jego domu. Chyba Ezra był trochę zobowiązany pokazywać się na jego lekcjach, czy miał na to ochotę, czy nie. Nauczyciel na pewno wiedział, jak przyciągnąć sobie zainteresowanych. Animagia w temacie sama w sobie zwracała uwagę, tym bardziej, że nauczyciele raczej nie mieli ich zachęcać do opanowywania tej trudnej sztuki. A szkoda. Czymże była animagia, jeśli nie bardzo przydatną umiejętnością? - Dzień dobry. - Wchodząc, posłał szeroki uśmiech do wszystkich obecnych, ale nikogo konkretnego. Szedł pomiędzy uczniami, rozglądając się po twarzach i szukając kogoś, z kim miałby ochotę porozmawiać nim wszyscy się zejdą. Takie były minusy przychodzenia przed czasem! Zdawało mu się, że gdzieś mignęła mu twarz @Bridget Hudson, ale szedł już w zupełnie innym kierunku i stwierdził, że nie ma sensu przeciskanie się z powrotem. Usiadł na trawie samotnie, stwierdzając, że jeśli kogoś miał dziś spotkać, to przeznaczenie samo do niego przyjdzie.
Leonardo O. Vin-Eurico
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Obrał sobie (wyjątkowo) za cel, żeby się nie spóźnić. Miał wrażenie, że ostatnio na eliksirach zrobił z siebie idiotę, chociaż nawet nauczycielka nie widziała jego gafy... Najwyraźniej samo poczucie nieodpowiedzialnosci go zżerało. Przyszedł na lekcję prosto z trenignu, bowiem w ostatniej chwili w ogóle zdecydował, aby pojawić się na transmutacji. Skoro już chciał być na czas, to nawet nie zaglądał do dormitorium, tylko wbił do Sali Jedenastej, która wystrojem przypominała Zakazany Las. Nie miał na sobie czarodziejskiej szaty, bo w końcu wrócił ze świata mugolskiego - zresztą, on i tak często darował sobie szkolny mundurek. Miał na sobie ciemne materiałowe spodnie i czerwoną koszulkę bez rękawów. Kurtkę zdjął zaraz po wejściu w mury Hogwartu, dlatego ze sportową torbą na ramieniu mógł wyglądać dość letnie. Na dodatek włosy miał wilgotne po prysznicu, który wziął po treningu. Ogólnie, nie był za bardzo w klimacie jakichkolwiek lekcji, ale liczył na to, że jakoś wszystko się rozwiąże. - Dobry - rzucił do nauczyciela. Nie miał nic przeciwko niemu - był młody i sympatyczny, a Leosiek nie chciał podpaść już na wstępie. Uraczył profesorka uśmiechem i poszedł znaleźć sobie jakieś wygodne miejsce. Miał właśnie odłożyć torbę na ziemię po swojej prawej stronie, gdy dostrzegł znajomą sylwetkę raptem parę kroków dalej. - Zgubiłeś się? - Zapytał z trochę perfidnym uśmiechem, siadając obok @Ezra T. Clarke i nawiązując bezwstydnie do faktu, że pośród tak wielu uczniów siedział w samotności. Pewnie powinien darować sobie zaczepianie Krukona, gdy lekcję prowadził opiekun Ravenclaw... Niestety, Leonardo nie myślał tak logicznie, więc już planował sobie, jak mógłby trochę pomęczyć swojego towarzysza.
Jestem w parze z:@Ezra T. Clarke, a on nie ma nic do gadania
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Li była koleżanką Bridget z domu i dziewczyny z pewnością się lubiły - na świecie było naprawdę niewiele osób, których Puchonka mogłaby darzyć niechęcią czy nienawiścią i raczej na pewno nie znajdowały się one w tym samym domu co ona. Z doświadczenia już wiedziała, że we własnym domu najprościej jest zdobyć przyjaciół. Pomijając fakt, że spędza się ze sobą najwięcej czasu, podział na domy odbywa się na podstawie jakiejś tam szybkiej analizy osobowości i predyspozycji, którą dokonuje Tiara Przydziału, toteż łatwo trafić na kogoś o podobnych zainteresowaniach czy też podobnym usposobieniu. Li należała do takich osób, chociaż Bridget jeszcze niewiele o niej wiedziała. I dobrze, bo gdyby miała świadomość tego, co odbyło się w Hogs Cafe, jej stosunek do dziewczyny na pewno nie pozostałby obojętny. - Antylopy to w sumie wdzięczne stworzenia - powiedziała z zastanowieniem. - Ale wydaje mi się, że jako antylopa raczej nie podchodziłabym blisko zbiorników wodnych bez większej konieczności - dodała, mając na myśli swój paniczny lęk przed wodą. Tak, zdecydowanie jako antylopa wolałaby hasać po sawannach i udzielać się towarzysko z resztą stada, niż wchodzić w interakcje z krokodylami. A na następne słowa dziewczyny uśmiechnęła się ze zrozumieniem. - Och, Li, niczym się nie przejmuj! Nie Ty jedna masz tak okropną sytuację - rzekła i pogłaskała delikatnie jej ramię. Nie do końca wychwyciła aluzję, że Li niekoniecznie chce się jej zwierzać ze swoich ewentualnych problemów, ale jej słowa ożywiły w jej sercu wydarzenia ostatnich tygodni i z przykrością musiała stwierdzić, że niestety i ona się tak czuje. Została wielokrotnie odrzucona i miała teraz poczucie, że już nic w życiu na nią nie czeka. Uwagi o egzaminach nie zdążyła skomentować, bo jej oczy spoczęły na pewnej rozwichrzonej czuprynie. @Ezra T. Clarke, powód wszystkich jej zmartwień we własnej osobie. Bridget nie zastanawiała się nad tym, że może go spotkać na lekcjach, kompletnie zapomniała, że wciąż uczą się w jednej szkole. Najchętniej zapadłaby się teraz pod ziemię. Jej twarz stała się w mgnieniu oka purpurowa. Wyciągnęła kosmyki włosów zza uszu i schowała się nieco za nimi, odwracając wzrok. Nie da mu tej satysfakcji, wcale nie będzie zerkała w jego kierunku i nie pokaże mu, jak bardzo jest na niego zła. Aczkolwiek w sercu czuła silny ucisk. Dobrze się stało, że nie podszedł do niej, bo prawdopodobnie by się rozpłakała. - O czym to ja mówiłam? - zapytała po chwili milczenia, zdecydowanie zbyt długiej, by wypadła jako naturalne zamyślenie. - Ach tak, egzaminy. No, mam nadzieję, że uda mi się przebrnąć. Mam ostatnio trudny czas z nauką zaklęć, ledwo co mi wychodzi, a przecież to praktycznie podstawa... - dodała, trochę załamana. - Mam nadzieję, że będzie dobrze - podsumowała i znów zamilkła. I nawet nie oczekiwała od Li podjęcia jakiejkolwiek rozmowy. Kompletnie straciła do tego chęci i humor, a wszystko przez siedzącego nieopodal Krukona, na którego mimowolnie patrzyła.
Harriette Wykeham
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
C. szczególne : za duży, powyciągany wełniany sweter na grzbiecie, łańcuszek z obrączką na szyi
Ferie dopiero co się skończyły i Ettie wciąż była w tej dziwnej fazie podekscytowania nauką i chęcią zdobywania wiedzy. Bez obaw - niedługo jej minie. Lekcja transmutacji, na którą właśnie zmierzała była tym bardziej porywająca, że miała dotyczyć animagii. Chyba każdego to interesowało, bez względu na to jak dobry był z transmutacji. Ettie dziedzina ta wychodziła raczej kiepsko - wymagało to zbyt dużo koncentracji. Weszła do sali, przywitała się z nauczycielem i wyciągając nogi, usiadła na trawie. Ciekawe jak miała przebiegać ta lekcja. Większość z nich najprawdopodobniej nigdy w życiu się tego nie nauczy, a jednak zajęcia były dla wszystkich. Miała nadzieja, że nie będą tylko teoretyczna wiedza i coś tam sobie dzisiaj poczarują.
Młoda Szwedka dziękowała losowi, że nastał ten miesiąc, kiedy dni powoli zaczynają się robić coraz dłuższe i jest zdecydowanie więcej czasu na ogarnianie życia. A to było ostatnio ulubione zajęcie Ruth i tak prawdę powiedziawszy na żadne inne nie miała czasu. Szef dawał jej popalić, a w Mungu musiała brać nocne zmiany i coraz częściej pacjenci zastawali ją drzemiącą niespokojnie na szpitalnej recepcji. Lekcji nie tyle co nie chciała, co nawet nie mogła opuszczać, bo w końcu wciąż się jeszcze uczyła i miała szkolne obowiązki czy sobie tego życzyła, czy nie. A że transmutację z Dearem lubiła wyjątkowo (i wcale nie tylko dlatego, że uratował cały Hogwart przed tym starym piernikiem Craine), z ochotą, mimo zmęczenia pobiegła na zajęcia. Wleciała do sali jak po ogień, na szybko rozglądając się za jakimiś znajomymi twarzami. Miała na sobie szary sweter w serek Ravenclawu, a włosy splotła w dwa grube warkocze, przez co wyglądała –bardzo zresztą dla siebie typowo – na o wiele młodszą, niż była. Kiedy zauważyła @Ezra T. Clarke niewiele myśląc uścisnęła go serdecznie na powitanie, nie do końca zauważając wysokiego mężczyznę obok przyjaciela. -Ezra! – ucieszyła się, że go widzi, bo ostatnio coraz rzadziej mieli okazję rozmawiać. Nie była na niego zła o Bridget, raczej martwiło ją, że nie poświęca swojemu przyjacielowi tyle czasu, ile powinna przez pracę, staż i ostatnio jeszcze fotografię. Zdecydowanie powinna mu to jakoś wynagrodzić. Dopiero po chwili, kiedy już oderwała swój szary sweterek od Clarke zarejestrowała gryfona obok. Posłała mu przyjazny uśmiech (coś w podejrzanie za dobrym humorze dziś była…) i pewnie nawet by zagadnęła, gdyby nie fakt, że w tym momencie pękła jedna frotka wieńcząca jej misterny warkoczyk. Metalowy zgrzew spajający dwa końce elastycznego materiału wystrzelił bezceremonialnie i dziewczyna zajęła się przez chwilę poszukiwaniem zguby. Znalazłszy ją spokojnie stanęła gdzieś z boku domyślając się, że lekcja właściwie powinna się już zacząć i kiedy indziej będzie czas na pogaduszki z przyjaciółmi.
Osobiście nie wierzył, że autentycznie będą kombinowali coś z animagią. To pewnie była plotka stworzona przez zdesperowanego nauczyciela, który chciał zwiększyć frekwencję na swoich zajęciach, skoro każdy wagarował tutaj na potęgę. W swej szkolnej szacie, w barwach Puchonów, z dumą szedł do klasy, aby do niej wejść i się rozejrzeć. Skinął głową znajomym, rzekł -Monen. Czyli typowe "doberek" w stronę profesora i zaczął polować na miejsce. Nie było ławek, ani nic z tych rzeczy, za to otoczenie.. Ah! W zachwyt można wpaść. Swojego nowego kruka by tu przyniósł, polatałby z chęcią, a kot pohasał. Widząc, jaki tu luz, jaki relaks, stwierdził, że spoufali się z nauczycielem i usiadł niedaleko na ziemi. Siadem skrzyżnym, z łapkami na kolanach.
Jestem w parze z: Aleksander Cortez, skoro tak mnie pragnie
James Waters
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : prefekt fabularny, legilimencja i oklumencja
Lekcja w dużej mierze miała ponoć skupiać się na animagii, a jako, że Waters interesował się tym od dawna, uznał, że musi pojawić się na zajęciach. Odkąd opanował legilimencję i oklumencję jeszcze bardziej się w to wszystko wciągnął, więc grzechem byłoby nie przyjść na transmutację. Pojawił się co prawda, jako jeden z ostatnich, ale przynajmniej się nie spóźnił. Podobało mu się, jak została zaaranżowana sala nr jedenaście, więc kiedy dowiedział się, że to właśnie tam mają odbyć się zajęcia, ucieszył się. Jego ulubioną porą roku była wiosna, która nieubłaganie i ogromnymi krokami próbowała pokonać panującą dotychczas zimę, jednak póki co, wciąż było zimno, szaroburo, a niektóre rośliny zalegały pod resztkami stopniowo zanikającego białego puchu. W tym pomieszczeniu, można było poczuć się jak w lecie, pośrodku Zakazanego Lasu, w miejscach, gdzie nie jest on porośnięty chaszczami, a drzewa nie rosną na tyle gęsto, że słońce jest w stanie przedrzeć się pomiędzy kołyszące się pod wpływem wiatru, gałązki. Gdy wszedł do klasy, usiadł na podłodze, która była miękka niczym mech, jednak James doskonale wiedział, że to tylko trawa. Przez chwilę wpatrywał się w to, jak niesamowicie zielono jest naokoło, gdy po chwili profesor Dear już rozpoczął swój wykład.
A więc lekcja transmutacji co? Nie lubił tej lekcji, ale że ogółem uwielbiał magię to musiał również i na ten przedmiot chodzić. Podobno jest to jeden z najtrudniejszych przedmiotów w całej szkole, choć są gorsze na których chłopak sobie jeszcze bardziej nie radzi. W każdym razie wszedł do sali gdzie zebrali się już jacyś uczniowie i usiadł sam z brzegu w ławce. Nie miał na sobie swojego tradycyjnego kiltu, wolał raczej luźne ubrania jak chyba każdy normalny nastolatek. Siedział z założonymi rękami i czekał, aż nauczyciel rozpocznie lekcję. Dodatkowo, mogło mu się tylko wydawać, gdzieś między uczniami zauważył prawdopodobnie twarz Eanruiga, ale stwierdził, że jeżeli to rzeczywiście on to podejdzie do niego później, bo na razie był zmęczony tymi wszystkimi lekcjami i strasznie chciało mu się spać.
Benny dziś wstał lewą nogą. Nie dość że kopnął się małym palcem w drzwi to jeszcze wszedł po drodze w jakiegoś pierwszaka. Nie ma to jak pozytywnie zacząć dzień co? Jego myśli były tego dnia w tysiącu miejsc na raz. Jak się to skończyło? Zaspaniem na cholerną lekcje. Modnie spóźniony Ben wszedł leniwym krokiem do sali numer jedenaście i rzucił okiem na salę. Dziś zajęcia będzie prowadził ten od rudej. Jak jej tam było? Fire, tak. Tą rudą wołali Fire. Wcale nie ruszało go to że tak naprawdę mogą nazywać się jakoś inaczej. Nie zamierzał jakoś specjalnie wchodzić z nimi w interakcje. Zresztą, przyszedł tu się czegoś nauczyć, a nie szukać miłości. Gdyby tylko wiedział jak bardzo niecodziennie wygląda, na bank jakoś ogarnął by swój image. Takie coś nie przystoi Pół wilowi. Matka i babcia na bank by go za to wychłostały, ale on już na pewno był ostatnią osobą która by się tym przejmowała. Włosy w artystycznym nieładzie, podwinięte rękawy koszuli( bo nie chciało mu się ich prasować) i różnokolorowe skarpetki raczej nie tworzyły obrazu idealnego ucznia tej zacnej placówki. Nawet nie spojrzał kto obok niego siedzi i po prostu zajął pierwsze lepsze wolne miejsce.
Jestem w parze z:
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Fire zaskoczyła informacja, że lekcja będzie luźniejsza. Liama uważała za poważnego, odpowiedzialnego człowieka, dlatego sama myśl o tym, że będą się bawić albo coś takiego na jego lekcji Jedynej i Słusznej Nauki Transmutacji... była dziwna. Nie omieszkała roześmiać się pod nosem i później długo zastanawiała się coś też kuzyn wymyśli. Może zmieni się w nietoperka i sobie polata, a Blaithin będzie obserwować zafascynowane twarze innych uczniów z grymasem? Z jednej strony chciała iść mu podokuczać i się zrelaksować, z drugiej... wolałaby zostać w dormitorium. Miała tu spokój i bezpieczeństwo, a to poczucie zostało u Szkotki ostatnio bardzo mocno zaburzone. Zero niewygodnych pytań, zero wkurzających ludzi. Ale miała też jeszcze jeden powód, żeby wygrzebać się z pościeli i wcisnąć w jakieś ubranie. Powód o którym nikt nie miał prawa wiedzieć. Jedyny, który pozwolił Fire w ostatnim czasie nie zwariować. Nie po to kupowała sobie nową różdżkę, żeby nic nią nie robić! Musiała nauczyć się nią posługiwać, bo na razie szło to bardzo opornie. Kiedy nawet Accio potrafiła, grzecznie mówiąc, spieprzyć. Ale wybrała jedną z najtrudniejszych różdżek, więc teraz musiała sobie z tym radzić. Im więcej ćwiczeń tym lepiej nauczą się porozumiewać. Teraz czarna różdżka spoczywała w rękawie Fire, specjalnej kieszonce, która pozwalała na wysuwanie jej w każdej chwili. Miała swoje powody, żeby oczekiwać zagrożenia z każdej strony. Według Gryfonki ktoś rozpoczął z nią wojnę. A ucieczka z pola bitwy nie wchodziła w rachubę, nawet jeśli była zmuszona do walki z niewidzialnym wrogiem. To była lekcja Liama, a więc w mniemaniu Fire nie obowiązywały żadne zasady. Ubrała się tak jak lubiła, czyli w rockowe ciuchy, narzucając na siebie czarny płaszcz. O przynależności do Gryffindoru świadczyła tylko odznaka prefekta tego domu. NOWA, bo poprzedniej nie miała. Ciekawe gdzie się podziała ta stara... To też chciała odkryć. Wchodząc do sali przypominającej las, starała się wyglądać na maksymalnie pewną siebie. Co prawda, humor miała wyjątkowo sarkastyczny, jeśli można tak stwierdzić. Zdążyła dosłyszeć powitanie @Calum O. L. Dear. - Trochę szacunku do naszego ukochanego profesora, Dear! - przewróciła oczami, przechodząc naprzód i czując, jak glany miło zapadają się w zielonej trawie. Delikatny wietrzyk bawił się z rudymi włosami związanymi w warkocz. Była blada i miała podkrążone oczy, ale oprócz tego błysk w spojrzeniu błękitnych oczu. Chyba ledwo co zdążyła na lekcję, było już sporo ludzi. Ale bystry wzrok Gryfonki wyłapał odpowiednie twarze. Podeszła bliżej do kuzyna i spojrzała na dziewczynę obok niego (@Lotta Hudson). - Ten niebieski krawacik chyba tylko na pokaz, skoro zadajesz się z tym tutaj! Doradzam przemyślenie znajomości. - powiedziała i mrugnęła do niej, żeby się na nią nie rzuciła z pazurkami. Liczyła na odrobinę dystansu do siebie. Może i nie miała zbyt żartobliwego tonu i ktoś nieznajomy mógł rzeczywiście mieć duży kłopot z odróżnieniem zamierzonej kpiny od zwykłego żartu. Przecież lubiła się z kuzynem. Dostrzegła Olbrzyma do którego pomachała lekko, podobnie jak do Ruth. Krukona nie znała. Przy Liamie dostrzegła jakąś dziewczynę, ale nie przywitała się z ciemnowłosym. Nie chciało jej się robić więcej zamieszania, więc skrzyżowała ramiona i czekała na jakieś rozpoczęcie. Ogólnie uznała, że lepiej nie będzie się za wiele do nikogo odzywać, bo tego dnia powstrzymywać swojej chęci wyżywania się na innych nie zamierzała. Nie do końca wyleczyła swoją umiejętność trzymania nerwów na wodzy. Trochę przypominała bombę z zawleczką wyciągniętą do połowy. Ale wyglądała na zwykłą, znudzoną i nieprzystępną Fire.
Popatrzyłem na Liama trochę wyzywająco, bo chyba właśnie próbował zgromić mnie jakimś karcącym spojrzeniem. Kątem oka zauważyłem, że zbliża się do mnie jakaś postać, a zaraz potem usłyszałem znajomy głos. Złapałem się teatralnie za serce i ze zgrozą wymalowaną na twarzy odwróciłem się w jej stronę. - Merlinie, znowu ty - parsknąłem. - Nigdy się od Ciebie nie uwolnię - zajęczałem później, kryjąc twarz w dłoniach. Ale żarty żartami, skoro mój ziomek jest już na miejscu nic mi nie straszne. Przynajmniej nie wyląduję z żadnym dziwolągiem w parze. Chociaż Hudson też nie miała każdej klepki na swoim miejscu. Zaraz potem zauważyłem ogniście rudą czuprynę i moim oczom ukazała się Fire. Zasalutowałem, po czym parsknąłem śmiechem na jej słowa. - Powtarzam jej to kilku lat, ale nie dociera. Obawiam się, że to już beznadziejny przypadek - skwitowałem i uśmiechnąłem się do Lotty. - Tylko się na mnie nie obrażaj, bo nie wiem, jak przeżyję kolejną rozłąkę - dodałem, oplatając ją ramieniem i potrząsając na boki. Nie zdziwiłbym się, gdyby się wkurzyła, ale z drugiej strony powinna się już przyzwyczaić.
Kolejne zajęcia, tym razem z transmutacji, czy mogło być coś lepszego? Tadhg chętnie pojawiał się na tych zajęciach, uważając że to jedne z najlepszych organizowanych w Hogwarcie, a to właśnie te zajęcia należały do jego ulubionych. Zaraz po eliksirach oczywiście. Zjawił się w sali Jedenaście, która najwyraźniej była już pełna. Mając jednak nadzieję że się nie spóźnił, nie miał tego w zwyczaju, ale cóż różnie bywało. Chcąc mieć idealnie równą szatę, bez najmniejszego nawet zagięcia, należało poświęcić trochę czasu, cóż taki już był. Widząc z daleka swojego kuzyna Ainsleya, zdecydował się zająć miejsce obok niego, teraz przynajmniej mogło zrobić się ciekawie.
Wiedział, że samo hasło "animagia" przyciąga uwagę, tak więc niezła frekwencja wcale go nie zdziwiła. Ciekaw był, czy są tutaj jednak jacyś prawdziwi fani tej dziedziny. Może w ogóle miał doczynienia z praktykantami? On sam w ich wieku przecież uganiał się już za książkami i kombinował, w jakie zwierzę przyjdzie mu się zmienić. A teraz był już wprawionym nietoperzem, ukrywającym swoje zdolności. Inna sprawa, że trochę zapomniał już, czemu robi z tego taki wielki sekret. Kiedyś bardziej tego potrzebował. Ucieszył się na widok @Naeris Sourwolf, której dawno nie widział. Wiedział doskonale o jej chorobie i głównie dlatego rozpromienił się - wydobrzała! - Już zdrowa? Myślę, że to o wiele lepsze miejsce na dzisiejsze zajęcia, niż zwykła klasa do transmutacji - przyznał. Wspaniałomyślnie zignorował nawet fakt, że dziewczyna zwróciła się do niego po imieniu - sala była jeszcze prawie pusta... - Ach, tak, dzięki. Teraz musisz się mnie podwójnie słuchać - zażartował jeszcze, bo jego funkcja opiekunu Ravenclaw wcale tak nie działała. Zaraz ich pogawędka musiała dobiec końca, ponieważ do sali zlatywało się coraz więcej uczniów. Dear kulturalnie z każdym się witał. Widział, że niektórzy nie mieli mundurków i uznał to za dobry znak - czyli dotarło do nich, że to nie będzie taka klasyczna lekcja. Zadrżał jedynie na powitanie @Calum O. L. Dear, który najwyraźniej nie był w stanie pojąć, że zwyczajnie nie wypadało im się tak do siebie odzywać. Posłał mu pełne niezadowolenia spojrzenie, ale udało mu się powstrzymać od innej reakcji. Naeris była w stanie wyczuć moment, podczas gdy Calum... No cóż, Liam nigdy nawet nie łudził się, że uda mu się zrozumieć brata. W końcu panna Sourwolf ośmieliła się na takie zachowanie jedynie wtedy, gdy właściwie nie było żadnych świadków. Zresztą, Blaithin "Fire" A. Dear już na pewien sposób go "upomniała". - Chyba już wszyscy ci, co chcieli, to przyszli. - Uśmiechnął się i machnął różdżką, zamykając drzwi. - Zatem dzień dobry raz jeszcze. Obiecałem luźną lekcję, ale tak dużo was tutaj przyszło... Może mała wejścióweczka? - Zapewne wyglądał teraz jak mały promyczek szczęścia, tak promieniował pozytywną energią. Na szczęście wziął ze sobą torbę, tak więc rozesłał do każdego po kawałku pergaminu z pytaniami, które przygotował sobie na wszelki wypadek. - Nic trudnego, spokojnie. Chcę tylko zorientować się co wiecie. Mam wrażenie, że animagia to wyjątkowo przyjemny temat i wszystkim się podoba... Pewnie niektórzy z was trochę bardziej się w to zagłębiali, inni mniej. Na tych zajęciach zapewniam was, że możecie pytać o co tylko chcecie, a ja dołożę starań, żeby wam ten temat przybliżyć. - Nie chciał dawać nudnego wykładu pełnego teorii. Profesor Dear wiedział, że takie proste pytania mogą bardziej intrygować. Ciekaw był, czy znajdzie się ktoś chętny do dyskusji!
PYTANIA: 1. Kim jest animag? (Krótki opis zdolności) 2. Wymień trzech znanych animagów. 3. Objaśnij krótko stosunek prawa czarodziejskiego względem animagów. 4. Animagia a transmutacja, czyli podaj podstawowe różnice. 5. Jak nabyć tę umiejętność? Opisz proces. 6. Ograniczenia i możliwości animaga (Czemu takie zwierzę? Czy emocje mają wpływ na zmiany?)
Drzwi zostały zamknięte, tak więc nie życzę sobie spóźnialskich. Odpowiedzi na wejściówkę powinny być krótkie i zwięzłe - potrzebne informacje bez problemu można znaleźć w internecie. Napiszcie w poście odpowiedzi. Nie ma jednak tak łatwo! Obowiązkowy jest rzut jedną kością aby sprawdzić, jak waszym postaciom udało się wykonać to zadanie. Cyfra z kostki odpowiada ilości poprawnych odpowiedzi, a więc 1 oczko to jedno pytanie, a 4 oczka to cztery pytania. Za każde 7 punktów kuferkowych z transmutacji można dodać sobie jedną poprawną odpowiedź. Należy to koniecznie uwzględnić. Nie ma znaczenia, na które pytania odpowiesz. Mając kostkę z numerem 3 możesz dać odpowiedź na pytanie pierwsze, czwarte i piąte - nie ma to najmniejszej różnicy.
Kod:
<zg>Kostka:</zg> <zg>Punkty z transmutacji:</zg>
Pytania do nauczyciela mile widziane! Liam bardzo chętnie pomoże i odpowie, więc jeśli nie wiedziałeś czegoś z wejściówki, albo po prostu coś związanego z tematem cię intryguje, nie krępuj się. Odpowiedzi nauczyciela mogą pojawiać się przed rozpoczęciem drugiego etapu, także proszę się nie zdziwić. Pamiętajcie: odpowiednia aktywność na lekcji może wyjść na plus! Ach, no i przepraszam, bo pary jednak będą potrzebne dopiero do drugiego etapu lekcji. Wybaczcie zamieszanie! Do drugiej części przejdziemy ok. 10.03.
EDIT: @Clarissa R. Grigori i @Li Na nie rzucają kostkami i udzielają poprawnych odpowiedzi na wszystkie pytania (są animagami, znają się na temacie!)).
Ostatnio zmieniony przez Liam S. Dear dnia Wto Mar 07 2017, 17:31, w całości zmieniany 1 raz
Lotta Hudson
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
- Dokładnie. Nigdy. - rzuciłam ze śmiechem w stronę Caluma. Po chwili zaczepiła nas Fire, kuzynka mojego przyjaciela. Z uśmiechem zareagowałam na jej żartobliwą zaczepkę. - Próbowałam się od niego uwolnić, ale nie udało mi się. Chyba jestem skazana na wieczne męki w jego towarzystwie. Puściłam oko do chłopaka i łaskawie pozwoliłam mu się objąć i potrząsnąć. To było co najmniej dziwne, ale postanowiłam nie wytykać tego Dearowi, tylko dodałam żartobliwie: - Już mówiłam. Żadnych fochów, nigdy się ode mnie nie uwolnisz, My Dear. Czułam się trochę dziwnie w sytuacji, w której na lekcji profesora Deara siedziałam z Dearem i jeszcze podbiła do nas panna Dear. Wszędzie Ci Dearowie! Nie byłam zbyt zadowolona z informacji o wejściówce, bo spodziewałam się luźniejszej lekcji, jednakże gdy zobaczyłam pytania trochę mi ulżyło, więc niemal bez zastanowienia zaczęłam pisać.
1. Kim jest animag? (Krótki opis zdolności) Animag to czarodziej, który nabył zdolność przemieniania w jedno konkretne zwierzę w dowolnym momencie, bez użycia różdżki. 2. Wymień trzech znanych animagów. Minerwa McGonagall, Syriusz Black, Morgana le Fay 3. Objaśnij krótko stosunek prawa czarodziejskiego względem animagów. Prawo czarodziejów wymaga zarejestrowania się każdego animaga w Urzędzie Niewłaściwego Użycia Czarów - wymagany jest dokładny opis przybieranej postaci. Za niezarejestrowanie bycia animagiem można zostać osadzonym w Azkabanie. 4. Animagia a transmutacja, czyli podaj podstawowe różnice. Animag może zmienić swoją postać kiedy i gdzie chce, nie musi stosować różdżki. Zmianę należy odwołać, nie ustępuje po określonym czasie - tak jak w przypadku transmutacji. Po przemianie animaga jego uczucia stają się prostsze, bardziej zbliżone do zwierzęcych (w przypadku transmutacji nie ulegają zmianie). Animag może przybierać tylko jedną postać, której nie moze wybrać 5. Jak nabyć tę umiejętność? Opisz proces. Proces niezwykle skomplikowany. W skrócie: Między dwoma pełniami księżyca należy nieprzerwanie trzymać w ustach liść mandragory. Nie wolno go wyjąć, ani połknąć. Następnie należy uwarzyć eliksir z tym liściem i wypić go powtarzając zaklęcie Amato Animo Animato Animagus. 6. Ograniczenia i możliwości animaga (Czemu takie zwierzę? Czy emocje mają wpływ na zmiany?)
Znałam odpowiedź na ostatnie pytanie, jednakże nie zdążyłam udzielić odpowiedzi, bo zabrakło mi czasu. Westchnęłam i zgodnie z prośbą profesora oddałam kartkę i szepnęłam do Caluma: - Jak Ci poszło?
Kostka: 5 Punkty z transmutacji: 6
Ostatnio zmieniony przez Lotta Hudson dnia Czw Mar 09 2017, 20:40, w całości zmieniany 1 raz
Luźne zajęcia, a jednak miało się rozpocząć o wejściówki, dobrze że Tadhg był na to przygotowany, widząc zadane pytania, nie musiał się martwić o słaby wynik. Choć sam nie był Animagiem, dużo w swoim czasie czytał na ich temat.
1.Kim jest animag? (Krótki opis zdolności) Animag to czarodziej, który ma możliwość zmieniania się w jedno konkretne zwierzę, w każdej chwili. 2. Wymień trzech znanych animagów. Peter Pettigrew; Minerwa McGonagall; Syriusz Black 3. Objaśnij krótko stosunek prawa czarodziejskiego względem animagów Każdy animag pod groźbą kary ma obowiązek zarejestrowania się w Ministerstwie Magii w Urzędzie Niewłaściwego Użycia Czarów. Rejestr zawiera opis postaci, w którą dany animag się zmienia. 4.Animagia a transmutacja, czyli podaj podstawowe różnice Podstawową różnicą między byciem animagiem a transmutacją jest to, że czarodziej może zmienić się, kiedy i gdzie chce. Nie potrzebuje on się skupiać na zaklęciu, nie musi mieć przy sobie różdżki. W jednej chwili z człowieka staje się zwierzęciem. Do zmiany używa się tylko myśli, a nie inkantacji. 5.Jak nabyć tę umiejętność? Opisz proces. Przemiana w animaga jest niezwykle złożonym i zabierającym wiele czasu procesem, na przestrzeni jednego miesiąca, należy nieprzerwanie trzymać w ustach pojedynczy liść mandragory. Następnie ów liść zostaje użyty do uwarzenia skomplikowanego eliksiru, wypowiadając zaklęcie Amato Animo Animato Animagus należy wypić gotowy eliksir. 6.Ograniczenia i możliwości animaga (Czemu takie zwierzę? Czy emocje mają wpływ na zmiany?)
Przy ostatnim pytaniu pojawił się jednak problem, Tadhg powinien znać odpowiedź, jednak nie mógł jej nigdzie w swojej głowie znaleźć, czyżby ominął jakąś lekcję na której poruszali ten temat? A może nie doczytał tego z książki? Cóż i tak udało mu się odpowiedzieć na większość pytań, puchon mógł być z siebie tym razem zadowolony...
Było w tej sali kilka osób z którymi chętnie by porozmawiała, ale najbardziej brakowało jej @Claire Zusse. Polubiła tą ślizgonkę i szczerze miała nadzieję, że zjawi się na tych zajęciach. Słyszała, że profesor planował jakieś zadanie w parach. Nie chciała go wykonywać z nie wiadomo kim. Claire była do tego najlepszą osobą. Wysłuchawszy całego przemówienia, które wygłosił im mężczyzna, przewróciła oczyma. Kiedyś chciała zostać animagiem i pytania z tej dziedziny nie były jej obce. Przeczytała wiele ksiąg z biblioteki rodzinnej jak i tej w szkole. Wliczając w to oczywiście dział ksiąg zakazanych. Zawsze ją ciągnęło do niego. Dzięki zostaniu prefektem mogła korzystać z niego bez większych przeszkód co bardzo jej odpowiadało. Ale wracając do lekcji... 1. Kim jest animag? Jest to czarodziej, który ma możliwość zmieniania się w jedno konkretne zwierzę, w każdej chwili. W przeciwieństwie do metamorfomagów, bycie animagiem to nabyta, a nie wrodzona umiejętność (trzeba jej się nauczyć). 2. Wymień trzech znanych animagów. Po pierwsze Minerwa McGonagall. Po drugie Rita Skeeter. Po trzecie Lisette de Lapin. Co do ostatniej postaci nie była pewna, ale mogła przysiądz, że uczyli się o niej na Historii Magii. Żyła w piętnastym wieku i zmieniała się w białego królika. Nie wiadomo jednak było czy była zarejestrowanym animagiem czy też nie... 3. Objaśnij krótko stosunek prawa czarodziejskiego względem animagów. Każdy animag, pod groźbą kary, ma obowiązek zarejestrowania się w Ministerstwie Magii w Urzędzie Niewłaściwego Użycia Czarów. Rejestr zawiera opispostacii, w którą dany animag się zmienia. Główną przyczyną takiego spisu jest możliwość monitorowania przez Ministerstwo, czy dany animag nie wykorzystuje swoich umiejętności w niedozwolony sposób. W przypadku, kiedy animag się nie zarejestruje zostaje osadzony w Azkabanie, a po odbyciu kary wpisany do rejestru. 4. Animagia a transmutacja, czyli podaj podstawowe różnice. Podstawową różnicą między byciem animagiem a transmutacją jest to, że czarodziej może zmienić się, kiedy i gdzie chce. Nie potrzebuje on się skupiać na zaklęciu, nie musi mieć przy sobie różdżki. W jednej chwili z człowieka staje się zwierzęciem. Do zmiany używa się tylko myśli, a nie inkantacji. Zmiana jest także do odwołania, nie zniknie po określonym czasie. W czasie, kiedy animag jest zwierzęciem „uczucia są mniej skomplikowane”, co w przemienionym transmutacyjnie czarodzieju nie występuje. Nie można stracić panowania nad swoimi umiejętnościami animaga jak to bywa w przypadku wilkołaków. Animagowie mogą też porozumieć się z innymi zwierzętami. Istnieje także specjalne zaklęcie o niebieskim świetle, które zmusza animaga do zmiany swojej formy na ludzką. 5. Jak nabyć tę umiejętność? 6. Ograniczenia i możliwości animaga. Przemiana w animaga jest niezwykle złożonym i zabierającym wiele czasu procesem – czarodzieje potrzebują wielu lat ćwiczeń i praktyki, aby uniknąć komplikacji podczas przemiany. Jeżeli człowiek jest niecierpliwy i próbuje dokonać na sobie transformacji przed czasem, może do końca życia pozostać w połowie zwierzęciem, a w połowie człowiekiem, ponieważ nie istnieje żaden lek usuwający skutki takiego postępowania, dlatego też wierzy się, że na tysiąc czarownic czy czarodziejów mniej niż jeden zostaje animagiem. Niektórzy czarodzieje po prostu czują, że ich umiejętności mogą być wykorzystywane w innej postaci, że w obecnej się marnują, dlatego wybierają bycie animagiem. Animagiem można zostać tylko w postaci jednego, konkretnego zwierzęcia. Nie jest ono wybierane przez danego czarodzieja, tylko zależy od jego wyglądu i cech osobowości. Zwierzęca forma animaga nie jest ograniczona długością życia stworzenia, w jaki się zamieniają. Zazwyczaj forma zwierzęca animaga jest także jego patronusem. Proces, w którym człowiek staje animagiem, zaczyna się od tego, że na przestrzeni jednego miesiąca (od pełni księżyca do pełni) należy nieprzerwanie trzymać w ustach pojedynczy liść mandragory. W żadnym wypadku nie należy go połykać, ani wyjmować z ust. Jeśli liść zostanie wyjęty z ust, cały proces należy rozpocząć od nowa. Następnie ów liść zostaje użyty do uwarzenia skomplikowanego eliksiru. Przy odpowiednich warunkach należy wypowiedzieć zaklęcie Amato Animo Animato Animagus i wypić gotowy eliksir.
Jeszcze nigdy nie rozpisała się aż tak bardzo na jakiejkolwiek kartkówce. Była to dla niej nowość, ale również satysfakcja z wykonanej pracy. Miała nadzieję, że nauczyciel doceni jej starania.
Claire wiedziała, że miała dzisiaj zrobić coś ważnego. Chodziło jej to po głowie cały ranek, ale nie umiała stwierdzić, co to takiego, dlatego w końcu przestała się tak zadręczać. Wkrótce jednak przekonała się, że to był błąd. Wystarczyło jedno spojrzenie na informacje, która zapisała sobie w książce, by uświadomić sobie, co dokładnie męczyło ją przez większość dnia. TRANSMUTACJA. Z profesorem Liamem Dearem, który bardzo nie lubił spóźnialskich. Przypuszczała, że lekcja się już zaczęła, ale sama bardzo chciała na nią iść. Może nie dostanie wielkiego ochrzanu? Bała się jednak, że będzie całkiem inaczej i po raz pierwszy w życiu spakowała się w minutę, zarzucając torbę na ramię oraz wręcz wybiegając z pokoju wspólnego Ślizgonów, kierując się w stronę jedenastki. Od dawna już się nie cieszyła, że opanowała starożytną sztukę biegania na obcasach, ale jak widać, przydało jej się to. Co prawda, prawie skręciła sobie kostkę na zakręcie (i tak pewnie sobie coś naciągnęła, bo noga zaczęła ją pobolewać), ale zignorowała to całkowicie i z premedytacją. Jedyne, co się teraz liczyło, to dotarcie do klasy i przebłaganie jakoś nauczyciela, by nie wstawiał jej szlabanu, czy czegoś podobnego. Tak w sumie, to pół biedy, jeżeli by jej wstawił ten nieszczęsny szlaban, bardziej obawiała się, że Ślizgonom zostaną odjęte punkty - bo w końcu, kto by się miło czuł z wiedzą, to przez ich lekkomyślność ich Dom cierpi? Nigdy nie lubiła, kiedy ktoś jej odejmował punkty, bo wtedy czuła na sobie pełen wyrzutów wzrok współmieszkańców i zaczynało ją to peszyć. Kiedy w końcu dotarła pod klasę, ciężko oddychała i potrzebowała kolejnej minuty, by się uspokoić. W końcu, jakieś pozory trzeba zachować, prawda? Zapukała i odczekała na nauczycielskie proszę, po czym weszła niepewnie do środka, zamykając za sobą drzwi. - Dzień dobry, panie profesorze. Przepraszam bardzo za spóźnienie. - powiedziała cicho, opuszczając wzrok na podłogę, ale zaraz go podnosząc i szybko wypatrując wzrokiem @"Oriane L. Castairs". Cóż, przynajmniej będzie miała jakieś wsparcie. Prędko skierowała się w stronę Ślizgonki, siadając na krześle. Zanim jednak zdążyła przywitać się z koleżanką, jej uwagę przykuła jakaś kartka. A co to? Wypracowanie? Szybko zapoznała się z pytaniami i, choć sama lubiła temat animagii, mina jej zrzedła jeszcze bardziej - o ile było to możliwe.
1. Kim jest animag? (Krótki opis zdolności) Animag to osoba, która w dowolnym momencie i z własnej nieprzymuszonej woli może przemienić się w zwierzę. 2. Wymień trzech znanych animagów. Cliodna, Morgana le Fay, Falco Aesalon.
Claire wbiła wzrok w kartkę, ledwo co powstrzymując się od gryzienia paznokci. Czy naprawdę akurat teraz musiała wszystkiego pozapominać? Przecież miała być perfekcyjna, a uświadomiła sobie, że zna odpowiedź na zaledwie dwa pytania! Zerknęła niepewnie na profesora, zaraz jednak odwracając wzrok. Och, czy naprawdę dzisiaj musiała być aż tak nierozgarnięta? Z bólem jednak przyznała, że umie odpowiedzieć na tylko te dwa pytania. No, teraz to jej się dostanie.
Kostka: 2 Punkty z transmutacji: 2pkt
Clarissa R. Grigori
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 170
C. szczególne : Rosyjski akcent, rude długie włosy, przeważnie chodzi ubrudzona farbą
Odwzajemniła uśmiech @Li Na. Kiedyś często spędzały całe dnie na malowaniu w przeróżnych zamaka markach Hogwartu. Dziś jedynie kiwały sobie głową na powitanie i uśmiechały. I tak samo jak o Li Nie Clarissa zapomniała już jak to jest trzymać pędzel w dłoni, czuć zapach farb, i opuszkami palców sprawdzać fakturę płótna. Nie malowała odkąd zaczęła spotykać się z Evanem. Czyli od dawna. Chyba najwyższa pora wrócić do tego. Przecież było to jej miłością. Odpowiedź Felicji lekko ją zdwiła. I nie dała tego po sobie ukryć. Lekko otworzone usta jak i szeroko otwarte oczy świadczyły o jej niedowierzaniu. Jak tak miła osoba jak Felicja mogła kogoś okłamać? Oczywiście nie pochwalała takiego zachowania, ale również wiedziała, że dziewczyna nie zrobiłaby tego bez wyraźnych powodów. Musiała jakieś mieć, jednak Grigori nie miała zamiaru pytać o takowe. Nie chciała wyjść na wścibską osobę. - Jest lepiej. Mały chowa się dobrze,. Nie ma z nim żadnych problemów. Evan chce abym skończyła szkołę i zostaje z Asmodeusem w domu przez co czuję się winna. Zrezygnował ze swoich marzeń dla mnie. - przez chwile wpadła w melancholię. Z niej wyrwało ją pojawienie się nauczyciela. Szybko uśmiechnęła się do nauczyciela i wsłuchała w jego słowa chcąc odgonić nagłe uczucie spowodowane... Właśnie? Czym zostało ono spowodowane? Nie znała na to odpowiedzi. Zamiast tego zabrała się za pisanie kartkówki. Pytanie 1. Kim jest animag?. Pojęcie animag (w języku angielskim - animagus) pochodzi od łacińskiego słowa "animal" oznaczającego zwierzę i słowa "magus" oznaczającego maga. Animagami nazywa się czarodziejów bądź czarownice, którzy posiadają rzadką magiczną zdolność przemieniania się w zwierzę bez użycia różdżki ani innych magicznych ingrediencji. Jest to tak zwana transmutacja psychiczna dokładniej nazywana animizacją. Umiejętnością tą obdarzony jest zaledwie niewielki odsetek czarodziejskiej społeczności, głównie dlatego, że jej osiągnięcie wymaga wielu lat studiów i praktyki, a zdolność ta odznacza się niewielką przydatnością w stosunku do ilości czasu poświęconego, aby ją nabyć. Konkretniej mówiąc umiejętność zamiany w zwierzę umożliwia, między innymi ukrycie własnej tożsamości, co jest kojarzone z działalnością przestępczą. Z tego też względu Ministerstwo Magii wprowadziło Rejestr Animagów oraz nałożyło obowiązek rejestracji na czarodziejów posiadających zdolność animizacji.
Pytanie 2. Wymień trzech znanych animagów. Minerva McGonagall, Rita Skeeter, Morgana le Fay
Pytanie 3. Objaśnij krótko stosunek prawa czarodziejskiego względem animagów. Teoretycznie animag ma olbrzymią przewagę nad innymi w takich sferach jak szpiegostwo czy przestępczość. Z tego powodu funkcjonuje Rejestr Animagów, do którego zobowiązani są zgłosić się wszyscy animagowie, którzy mają podać dane osobowe oraz szczegółowy opis swojej zwierzęcej formy. Powszechne jest, że wszelkie charakterystyczne dla człowieka znamiona czy cechy wyglądu, zostaną przeniesione na ciało zwierzęcia. Zaniechanie obowiązku zgłoszenia się do Rejestru Animagów może skutkować osadzeniem w Azkabanie.
Pytanie 4. Animagia a transmutacja, czyli podaj podstawowe różnice. Podstawową różnicą między byciem animagiem a transmutacją jest to, że czarodziej może zmienić się, kiedy i gdzie chce. Nie potrzebuje on się skupiać na zaklęciu, nie musi mieć przy sobie różdżki. W jednej chwili z człowieka staje się zwierzęciem. Do zmiany używa się tylko myśli, a nie inkantacji. Zmiana jest także do odwołania, nie zniknie po określonym czasie. W czasie, kiedy animag jest zwierzęciem „uczucia są mniej skomplikowane”, co w przemienionym transmutacyjnie czarodzieju nie występuje. Nie można stracić panowania nad swoimi umiejętnościami animaga jak to bywa w przypadku wilkołaków. Animagowie mogą też porozumieć się z innymi zwierzętami. Istnieje także specjalne zaklęcie o niebieskim świetle, które zmusza animaga do zmiany swojej formy na ludzką.
5. Jak nabyć tę umiejętność? Opisz proces.
Przemiana w animaga to niezmiernie trudny proces: złożony i zabierający wiele czasu. Na dodatek wszystko może pójść bardzo źle. W rezultacie wierzy się, że na tysiąc czarownic czy czarodziejów mniej niż jeden zostaje animagiem. By zostać animagiem potrzebna jest smykałka zarówno do transmutacji, jak i eliksirów. Postępowanie zgodnie z poniższą instrukcją nie powinno skutkować żadnymi niepożądanymi skutkami fizycznymi czy psychicznymi: 1. Na przestrzeni jednego miesiąca (od pełni księżyca do pełni) należy nieprzerwanie trzymać w ustach pojedynczy liść mandragory. W żadnym wypadku nie należy go połykać, ani wyjmować z ust. Jeśli liść zostanie wyjęty z ust, cały proces należy rozpocząć od nowa. 2. Podczas pełni księżyca należy wyjąć liść z ust i umieścić go, pokrytego śliną, w małej kryształowej fiolce, na którą będzie padało czyste światło księżyca (jeśli noc jest pochmurna, trzeba będzie skorzystać z nowego liścia mandragory i rozpocząć proces od nowa). Do kryształowej fiolki wystawionej na działanie księżyca należy dodać swój jeden włos, łyżeczkę (musi być srebrna) rosy zebranej z miejsca, którego ani światło słoneczne, ani ludzka noga, nie dotknęły przez pełnych siedem dni oraz poczwarkę zmierzchnicy trupiej główki. Miksturę odstawić w spokojne, ciemne miejsce i nie zaglądać do niej, ani w żaden inny sposób jej nie przeszkadzać, aż do następnej burzy z piorunami. 3. Podczas oczekiwania na burzę należy powtarzać następującą procedurę: o wschodzie i zachodzie słońca dotykać końcem różdżki serca i powtarzać słowa: Amato Animo Animato Animagus. 4. Oczekiwanie na burzę może zająć tygodnie, miesiące, a nawet i lata. W tym czasie kryształowa fiolka powinna być pozostawiona w zupełnym spokoju i nie tknięta przez światło słoneczne. Zanieczyszczenie promieniami słonecznymi prowadzi do najgorszych mutacji. Należy oprzeć się zaglądaniu do eliksiru, aż do pojawienia się błyskawic. Jeśli będzie się powtarzało inkantację o wschodzie i zachodzie słońca, nadejdzie czas, kiedy dotknąwszy różdżką klatki piersiowej, wyczujesz w niej bicie drugiego serca – czasami silniejsze od bicia pierwszego, czasami słabsze. Wówczas niczego nie należy zmieniać. Inkantacja powinna być powtarzana bez żadnych pomyłek o odpowiedniej porze, nigdy nie wolno żadnej z nich pomijać. 5. Po pojawieniu się rozbłysku błyskawicy na niebie, należy niezwłocznie udać się do miejsca, w którym została ukryta kryształowa fiolka. Jeśli postępowałe zgodnie z wszystkimi krokami, odkryjesz w niej łyk krwistoczerwonego eliksiru. 6. Istotne jest, by przenieść się do wielkiego obszarowo i bezpiecznego miejsca, gdzie transformacja nie wywoła alarmu czy nie zagrozi twojemu fizycznemu bezpieczeństwu. Należy umieścić różdżkę na swym sercu, wypowiedzieć słowa zaklęcia: Amato Animo Animato Animagus i wypić eliksir. 7. Jeśli wszystko było wykonane prawidłowo, poczujesz palący ból i intensywne bicie dwóch serc. W twoim umyśle zwizualizuje się kształt stworzenia, w które zaraz się przemienisz. Nie można okazywać lęku. Teraz jest już za późno, by uciec od zmiany, której się pragnęło. 8. Pierwsza przemiana jest zazwyczaj niekomfortowa i przerażająca. Ubrania oraz przedmioty takie jak okulary czy biżuteria wchłaniają się w skórę i przeistaczają w futro, łuski czy kolce. Nie należy się temu opierać, ani panikować, w przeciwnym razie zwierzęcy umysł może przejąć kontrolę i można zrobić coś głupiego, jak na przykład spróbować uciec przez okno lub zaszarżować na ścianę. 9. Kiedy transformacja dobiegnie końca, powinieneś poczuć się komfortowo pod kątem fizycznym. Należy pamiętać o tym, by ukryć różdżkę w bezpiecznym miejscu, gdzie będziesz mógł ją odnaleźć, gdy powrócisz do ludzkiej postaci. 10. By powrócić do ludzkiej postaci, należy sobie bardzo wyraźnie wyobrazić siebie jako człowieka. To powinno wystarczyć, lecz nie należy panikować, jeśli przemiana nie nastąpi od razu. Nabrawszy praktyki, będziesz mógł przemieniać się z jednej postaci w drugą zgodnie z wolą, gdy tylko wyobrazisz sobie zwierzę. Zaawansowani animagowie potrafią przemieniać się bez używania do tego różdżek. Zazwyczaj czarodzieje podczas przemiany wolą mieć na sobie ubrania, by uniknąć wstydu z pojawienia się nago. Jednakże, można zostawić ubrania, np. jeśli ktoś chce wzbudzić wrażenie, iż poszedł wziąć kąpiel lub zrobić coś podobnego. Im dłużej czarownica czy czarodziej jest animagiem, tym łatwiej przychodzi mu wybranie dokładnej formy transformacji.
6. Ograniczenia i możliwości animaga (Czemu takie zwierzę? Czy emocje mają wpływ na zmiany?) Zwierzę, w które animag się przemienia jest na ogół tym samym zwierzęciem, którego formę przybiera jego patronus. Nie są znane przypadki zmian formy animaga, by dopasować się do formy patronusa, jeśli tamten się zmienia, jednak animag potrafiący wyprodukować patronusa jest czymś tak niecodziennym, że nigdy nie prowadzono studiów na wystarczającej liczbie przypadków, by móc z nich wyciągnąć twarde wnioski.
Z bolącym nadgarstkiem odłożyła swoje pióro. Oczywiście, że znała odpowiedzi na wszystkie te pytania. Sama w końcu była animagiem i przechodziła przez bardzo podobny proces, aby nie powiedzieć taki sam. Po rozmasowaniu obolałej ręki spojrzała na koleżankę. Miała nadzieję, że i jej poszło dobrze. - Jednak Profesor się postarał. Nie mogę doczekać się dalszej części, a ty? - z roziskrzonymi oczami spojrzała na swoją towarzyszkę.
Felicity bardzo się starała, by nie pokazać, że zdziwienie Clarissy leciutko ją zabolało. No, ale wiedziała przecież, że mało kto pochwalał kłamstwo. I naprawdę nie chciała jej wtedy okłamywać, ale co miała zrobić? Jeszcze bardziej nie chciała zranić dawnej koleżanki. Z ulgą odegnała od siebie te myśli, skupiając się na odpowiedzi rudowłosej. Cieszyła się, że jej synek ma się dobrze, ale z dziwnego powodu nie spodobała jej się ta wzmianka o Evanie. Przez myśl Felicity przemknęło, że być może Puchon robi to specjalnie, ale zaraz szybko się za to skarciła. Przecież chłopak kochał Krukonkę, prawda? Z jakiego niby powodu miałby naumyślnie wywoływać u niej poczucie winy? No właśnie, pomyśła, wzruszając w duchu ramionami. Nie mam żadnego logicznego powodu, by tak myśleć. Za bardzo się tym przejmuję. Zanim jednak zdążyła odpowiedzieć na wypowiedź Grigori, odezwał się nauczyciel. Trochę się zaniepokoiła, kiedy powiedział, że napiszą "wejściówkę", ale przecież nie mogłoby pójść jej tak źle, prawda? Trochę się jednak bała, że to zawali i zaczęła stresować - co, jak podejrzewała, z pewnością odbije się na wynikach jej pracy. Przejrzała szybko pytania i odetchnęła z ulgą, bo znała odpowiedzi na co najmniej połowę. Nie zastanawiając się już długo, zaczęła pisać.
1. Kim jest animag? (Krótki opis zdolności) Animag to osoba, która bez użycia różdżki może zmienić się w zwierzę, kiedy chce - jest to umiejętność nabyta, a nie wrodzona. 2. Wymień trzech znanych animagów. Minerwa McGonagall, Rita Skeeter, Lisette de Lapin. 3. Objaśnij krótko stosunek prawa czarodziejskiego względem animagów. Prawo czarodziejskie głosi, że animagia nie jest zakazana - ale zabronione jest istnienie niezarejestrowanych animagów. Wszyscy, którzy nauczyli się animagii, mają obowiązek zgłoszenia się i zarejestrowania owej umiejętności. Za bycie niezarejestrowanym animagiem dostaje się wyrok w Azkabanie.
Felicity odłożyła pióro, niezadowolona z końcowego wyniku pracy. Jasne, odpowiedziała na połowę pytań, ale co z resztą? Pluła sobie teraz w brodę, że nie dowiedziała się czegoś więcej przed tą lekcją, ale cóż, napisała tą pracę jak najlepiej umiała. Zerknęła na Clarissę i uśmiechnęła się do niej lekko, kiwając głową. - Jestem ciekawa, co Profesor dla nas przygotował. - odparła cicho, przez chwilę się powstrzymując, ale potem jej ręka powędrowała do góry i poczekała z zadaniem pytania na moment, kiedy nauczyciel udzielił jej głos. - Panie profesorze, czy to prawda, że istnieje zaklęcie zdolne do zmuszenia animaga, by z powrotem przybrał ludzką postać?
Kostka: 3 Punkty z transmutacji: 1pkt
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
W końcu jacyś ludzie bez kijka w tyłku. Fire to naprawdę doceniała, dlatego znajomą Caluma od razu dodała do listy osób, które być może będzie lubić. Nie komentowała już ich żartów. Życie innych ludzi obchodziło Fire w nielicznych przypadkach. Potrafiła zauważać bardzo dużo, ale tylko jeśli dotyczyło to interesujących Blaithin spraw. - Męki to świetne określenie. - dodała tylko, poprawiając swój płaszcz i strzepując z niego parę pyłków. - Ale uważajcie, za mizianie się publicznie będę odejmować punkty. - ton dziewczyny był poważny, a jasne oczy się nie śmiały. Mimo to ktoś bystry szybko domyśliłby się, że to jedynie żart ze strony prefekta Gryffindoru. Powiedziała tak tylko dlatego, że zobaczyła jak się obejmują. Owinęła się płaszczem i przysiadła na trawie. - Dzień dobry! - odparła przesadnie głośno, odpowiadając na słowa nauczyciela. Jeśli rzucił jej upominające spojrzenie, zrobiła tylko niewinną minkę i wzruszyła ramionami. Zupełnie jakby Szkotka udawała przykładną, grzeczną uczennicę. To, jak bardzo Liam promieniował wesołością, drażniło Fire. Nie znosiła takich kartkówek niespodzianek, więc westchnęła pod nosem. O animagii wiedziała sporo, bo ojciec postarał się o wykształcenie Blaithin dotyczące niemal każdej dziedziny magii. Chociaż i tak największy nacisk kładł na tę mroczną. Kiedyś zachęcał Gryfonkę do spróbowania legilimencji, ale przeżywała wtedy taki okres buntu, że z góry była bardzo przeciwna temu pomysłowi. Teraz patrzyła z innej perspektywy. Przypomniała sobie naukę w gabinecie Liama, kiedy wypróbowywał nowe zaklęcie. Wspomnienie ich "kłótni" dotyczącej szlabanu, tego jak zmienił jej jabłko w kamień, za co się wściekła i spaliła papierowego nietoperza w gabinecie nauczyciela... Niemalże się uśmiechnęła, czytając po kolei nudne pytania. Położyła się na brzuchu na trawie, podpierając głowę jedną ręką. Drugą chwyciła pióro i pisała niezbyt starannie i niezbyt wyraźnie. Ucieszyło ją pytanie o historię, bo przynajmniej na tym się znała. 1. Kim jest animag? Człowiek, który posiadł zdolność całkowitej przemiany w dane zwierzę, kiedy tylko zechce i powrotu do swojej ludzkiej formy, też wtedy kiedy zechce. 2. Wymień trzech znanych animagów. Minerva McGonagall (kot), Falco Aesalon (sokół), Cliodna (mewa) 3. Objaśnij krótko stosunek prawa czarodziejskiego względem animagów. Każdy animag musi zarejestrować się w odpowiednim wydziale Ministerstwa Magii. Dzięki temu MM może kontrolować każdą osobę i sprawdzać, czy nie łamie ona magicznego prawa. Jeśli takie złamanie zostanie wykryte animag trafia do Azkabanu. Nauka animagii jest dozwolona pod okiem innego animaga. 4. Animagia a transmutacja, czyli podaj podstawowe różnice. Nie ma różnic, bo to i to jest nudne hehe Animag ulega zmianie dzięki swojej woli, a nie za pomocą zaklęcia. Nie musi wypowiadać formułki, potrafi się zmienić w każdej chwili i w każdym miejscu. Sami kontrolują też, kiedy powrócą do swojej człowieczej postaci. Zaklęcie natomiast mija.
W czasie pisania zaczęła usypiać, więc po prostu położyła policzek na kartce, pod którą podłożyła podręcznik i przymknęła oczy. Na trawie leżało się tak niezwykle wygodnie i prawie nikt nie rozmawiał, bo wszyscy zajęci byli skrobaniem po pergaminie. - Myśli, psor - zaczęła Fire, przekręcając się na plecy i odchylając głowę do tyłu, żeby zobaczyć Liama do góry nogami. Jej rude włosy rozsypały się swobodnie. - że każdy kto interesuje się głębiej transmutacją aspiruje na animaga? W końcu to takie zwieńczenie ich lat nauki. Punkt, do którego dążą zainteresowani tą dziedziną. Ciekawe ilu ludzi tutaj chciałoby się zmieniać w takie zwierzątko i hasać po błoniach. Owszem, lekceważyła transmutację. Potrafiła nieraz uświadomić to kuzynowi o wiele mocniej i brutalniej. Teraz Fire zachciało się spać.
Po jakże dziwnym przywitaniu przez niektórych uczniów i zaobserwowaniu ich relacji z nauczycielem, wszak siedział blisko, naszła część testowa. Z transmutacji nie był noga, coś tam potrafił, więc z przyjemnością wziął się do roboty. Wpierwiej spytał każde pytanie, a potem z uśmiechem, który schodził mu z twarzy stopniowo i blakł, stwierdzał, że nie wie co robi. Znał odpowiedź tylko na dwa pytania! Załamać się da. Wpierw napisał dwa, na które wiedział co odpowiedzieć. Były proste i była to wiedza dość powszechna. Natomiast reszta.. No cóż, to już była inna historia i stwierdził, że lepiej oddać głupkowate odpowiedzi i dać się zapamiętać nauczycielowi, który miał ochotę na luźną lekcję, niż wymądrzać się na siłę, albo co gorsza, zostawić po prostu puste pola. Niech wie, że kreatywność jest silna w tym młodym Puchonie!
1. Kim jest animag? Jest to osoba zdolna do przemiany swojego ciała w ciało zwierzęcia 2. Wymień trzech znanych animagów. Pomidor, Ziemnia i Ogórek 3. Objaśnij krótko stosunek prawa czarodziejskiego względem animagów. Muszą się zarejestrować w Ministerstwie Magii. 4. Animagia a transmutacja, czyli podaj podstawowe różnice. Rzeka nie jest jeziorem? 5. Jak nabyć tę umiejętność? Opisz proces. Dać się ugryźć innemu animagowi? 6. Ograniczenia i możliwości animaga (Czemu takie zwierzę? Czy emocje mają wpływ na zmiany?) Em.. Nie może być cieniem orła?
Kostka: 2 Punkty z transmutacji: 5
Aleksander Cortez
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
Przywitał się z @Katherine Russeau lekkim uśmiechem dostrzegając jak to puszcza mu zaczepliwe oczko. Obok niego usiadł jakiś młodzieniec. @Eanruig Chattan kojarzył go głównie z boiska. Spojrzał się na niego na parę sekund dostrzegając, że cała paczka jest. Może znów coś postanowią odwalić i umilić im zajęcia, a tym samym wkurzą profesora. Wrócił jednak do zajęć i wykonywania zadania. Nie miał zbytnio dzisiaj ochoty na to by pisać jakieś wejściówki, zwłaszcza, że miały być to luźne zajęcia.
Kod:
1. Kim jest animag? Animagiem nazywamy osobę która potrafi przybierać postać konkretnego zwierzęcia, kiedy tylko tego chce. Nie potrzebuje do tego celu używać różdżki ani zaklęć. A następnie znów powrócić do swojej ludzkiej postaci, bez pomocy osób trzecich.
2. Wymień trzech znanych animagów. Falco Aesalon - Pierwszy odnotowany animag na starym kontynencie. Przybierał postać sokoła.
Cliodna, znana również jako Cliodne - żyła w średniowieczu, przemieniała się w morskiego ptaka.
Morgana le Fay - przyrodnia siostra króla Artura, uważana za żeńską formę Merlina. Była animagiiem, potrafiła się zmienić w ptaka.
3. Objaśnij krótko stosunek prawa czarodziejskiego względem animagów.
Każdy animag musi się zarejestrować w Urzędzie Niewłaściwego Użycia Czarów i być dopisanym do rejestru animagów. Ma to jak zwykle na celu kontrolę danego animaga i możliwości odnalezienia sprawcy dziwnych "niewyjaśnionych" ataków zwierząt na ludzi. Przez co Ministerstwo Magii może szybciej odnaleźć winnego pasującego do danego opisu i śladów ataku bestii. A także pomaga szybciej wykryć szpiega, pod postacią animaga. Wykrycie animaga, który nie jest wpisany w rejestr będzie się wiązać z dużymi karami nałożonymi na animaga.
4. Animagia a transmutacja, czyli podaj podstawowe różnice.
Jest to rodzaj polimorfii samego siebie które w przeciwieństwie do likantropii jest w pełni kontrolowane. W dodatku każdy animag jest w stanie przemieniać się bez niczyjej pomocy, a także bez pomocy czarów. Do przemiany wystarczy wola i chęć przemienienia się. Działa to w obie strony. Ponoć w przeciwieństwie do przemiany wywołanej transmutacją u danej osoby lekko zmienia się postrzeganie świata. W formie zwierzęcej nie przejmujemy się tak bardzo otaczającym nas światem. Dlatego tak łatwo zatracić się w tej postaci. Jest to największe ryzyko jakie niesie ze sobą zdolność animagii. Natomiast w formie zmienionej przez zaklęcie nasz charakter, postrzegania nie zmienia się w ogóle, nadal pozostając w pełni "ludzkie".
5. Jak nabyć tę umiejętność? Opisz proces.
6. Ograniczenia i możliwości animaga (Czemu takie zwierzę? Czy emocje mają wpływ na zmiany?)
Nie zdążył napisać na kolejne pytania bowiem musiał już oddawać kartki. Widać było, że był bardzo niezadowolony. Jednak oddał kartkę i nie mówiąc nic czekał na dalszą część lekcji.
No pewnie miałyby spory problem, jeżeliby dowiedziały się, że wzdychają do jednego i tego samego puchona. Cholera. Na pewno przez to nie chciałam stracić dobrej koleżanki. Niby się kolegowałyśmy, ale one między sobą stworzyły jakąś niewidzialną barierę przez którą oby dwóm trudno jest przedostać się na drugą stronę. Wiele sobie nie mówią, a jedynie rozmawiają o pierdołach. Szczerze powiedziawszy miałam nadzieję, że to się kiedyś zmieni, bo puchonka wydawała się być naprawdę bardzo sprawiedliwą i godną uwagii dziewczyną, więc dlaczego nie zrobić czegoś w tym kierunku ażeby stały się przyjaciółkami. Nie chciałam i nigdy nie naciskałam na tego typu sprawy. To powinno samo wyjść i może kiedyś nastanie ten piękny dzień. - Ano też prawda, zatem moja nieuwaga i zlokalizowanie nieodpowiednich zwierząt. - mruknęłam do niej posyłając szeroki uśmiech. Czemu przyszedł mi na myśl akurat krokodyl? Może po prostu gdzieś słyszałam takie porównanie i musiało mi się nasunąć na myśl. Widać było, że Bridget ma bardzo podobną sytuację kryzysową w życiu miłosnym. No byłaby jeszcze bardziej kryzysowa gdyby się dowiedziała, że ten sam chłopak świruję do mnie. No... Przyszła przyjaźń mogłaby mocno zakręcić się nad nimi i polecieć w całkowicie inną stronę. Ale czy warto? O chłopaków wcale nie warto, poza tym są młodymi czarownicami i na prawdziwą miłość mają jeszcze ogrom czasu, a może warto trzymać się razem i potem w razie puchońskiego niepowodzenia zemścić się na koledze, który płatał sobie z nich figle. Byłoby rzeczywiście bardzo ciekawie. - Będzie... - miałam jeszcze coś dopowiedzieć, kiedy to nauczyciel zaczął mówić zaczynając lekcje. Machnęłam znacząco głową, że czas na słuchanie go. Szczerze powiedziawszy byłam bardzo ciekawa tej lekcji, może dowiem się czegoś nowego o animagii, bo z pewnością wszystkiego nie wiedziałam. Gdy tylko dostałam pergamin i pytania ostro zabrałam się za pytania, chociaż byłam pewna, że na wiele z nich nie znam odpowiednich odpowiedzi, ale cóż. Przecież nie jest wybitnym animagiem, prawda? 1. Animag to osobą mająca zdolność przemienia się w odpowiednie dla siebie zwierzę. 2. Minerwa McGonagall, Peter Pettigrew, Syriusz Black. 3. Ponoć są przeciwko, ale nigdy się w to nie zagłębiałam. 4. Animagia to umiejętność, którą trzeba się wyuczyć i nie jest ona wcale taka łatwa, a transmutacja to jedynie nauka zaklęć i to jest nauka którą o wiele łatwiej jest przyswoić. Do przemiany animaga nie potrzeba zaklęć, ani różdżki to jedynie zdolność i przede wszystkim to co siedzi w głowie, a żeby zamienić kogoś w zwierzę potrzebna jest różdżka, oraz nauka odpowiednich zaklęć. 5.Przede wszystkim potrzebna jest nauka, wieloletnia nauka. Nie przychodzi to wcale łatwo, a wiedza jest niemal do tego konieczna, oraz mozolna praca nad umysłem. 6.Patronus, a animag. Są te same. Postać jelenia wydobywającego się z różdżki do też postać animaga przemienionego w zwierzę. Emocje grają dużą rolę, niekiedy w złości animag jest w stanie przemienić się w zwierzę nawet gdy nie za bardzo tego by chciał. Wybór zwierzęcego animaga zależy w głównej mierze od charakteru danego osobnika. Ktoś łagodny, wiecznie uśmiechnięty nie ma prawa przemienić się w jadowitą tentakulę. Skończyłam, ale czy to miało ręcę i nogi. Miałam nadzieję, że dobrze dobrałam wszystko w słowa i profesor będzie w stanie się po mnie doczytać i stwierdzić czy poszło mi dobrze czy też nie. Oddałam pergamin profesorowi posyłając mu lekki uśmiech i wróciłam do Bridget chociaż ona jeszcze zawzięcie siedziała nad kartką, dlatego nie zamierzałam jej przeszkadzać i ją rozpraszać.
William Walker
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : legilimencja i oklumencja, prefekt fabularny
William wzruszył ramionami widząc, że mają odpowiadać na jakieś pytanie. Nie był orłem z tej dziedziny. Dużo bardziej przykładał się do zaklęć czy OPCM, ale lekcja jak lekcja. Sięgnął po kawałek pergaminu i chwycił w dłoń pióro. Przeczytał pierwsze pytanie i zmarszczył brwi. Mimo wszystko postarał się cokolwiek napisać. Z resztą to nie był dla niego problem, w końcu to Will. 1. Czarodziej, który ma możliwość zmieniania się w jedno konkretne zwierzę, w każdej chwili. W przeciwieństwie do metamorfomagów, bycie animagiem to nabyta, a nie wrodzona umiejętność (trzeba jej się nauczyć). Patrząc na swoje pismo stwierdził, że chyba odpowiedź jest poprawna. Rozejrzał się dokokoła, na niektórych twarzach dostrzegł półuśmiech, na innym dezorientację. Wszyscy jednak szybko przelewali myśli na pergamin. Will postanowił się skupić. Trzech znanych animagów... Trzech znanych animagów... Odpowiedź zaświtała mu w głowie i szybko począł kreślić zawiłe litery. 2. Minerwa McGonagall, Peter Pettigrew, Syriusz Black Tak, ta odpowiedź również powinna być dobra. Przeniósł swój wzrok na pytanie numer trzy. Will zamierzał był Aurorem, więc prawo czarodziejów nie stanowiło dla niego kłopotu. Poszperał chwilę w swoich myślach. 3. Każdy animag ma obowiązek zarejestrowania się w Ministerstwie Magii w Urzędzie Niewłaściwego Użycia Czarów. Rejestr posiada pewien opis postaci, w którą dany animag się zmienia. Głównie chodzi o możliwość monitorowania przez Ministerstwo, czy zarejestrowany animag nie wykorzystuje swoich umiejętności w sposób niezgodny z prawem. To pytanie wydawało się łatwe. Jako osoba, która ma zamiar pracować dla Ministerstwa doskonale wiedział co napisać. Być może jego zachowanie i arogancki sposób bycia nie wskazywały na to, że pragnie pracować w imieniu dobra. Tak samo jak podejrzane rzeczy, w które dość często się pakuje. Szybko przeczytał kolejne, czwarte pytanie. Kazało ono porównać animagię i transmutację. Will wziął głęboki oddech. Nastawił się na całkiem luźną lekcję, a w zamian dostał durne odpowiadanie na pytania. 4. Podstawową różnicą między byciem animagiem a transmutacją jest to, że czarodziej może zmienić się, kiedy i gdzie chce. Nie potrzebuje on się skupiać na zaklęciu, nie musi mieć przy sobie różdżki. W jednej chwili z człowieka staje się zwierzęciem. Do zmiany używa się tylko myśli, a nie inkantacji. Nakreślił na pergaminie kilka zdań. Gdy już miał odpowiadać na piąte pytanie okazało się, że to już czas, by oddać prace. – To jakiś żart? – zapytał oburzony. Williamem targnęła chwilowa złość. Zbyt długo przyglądał się innym. Stracił niepotrzebnie czas. Przymknął oczy i postarał się uspokoić. Niechętnie oddał kawałek pergaminu.