Jest to duża powierzchnia o owalnym kształcie, rozmiarów około 55 na 152 metry. Po dwóch przeciwnych końcach, na polach bramkowych umieszczone są trzy tyczki, każda z obręczą na czubku, do których to wrzuca się kafla. Po środku znajduje się koło środkowe, skąd na początku meczu wypuszcza się piłki. Odbywają się tu wszystkie rozgrywki Quidditcha między domami, a także treningi drużyn. Czasem uczniowie przychodzą sami, bądź większymi grupami by polatać sobie dla przyjemności.
Autor
Wiadomość
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Trening Quidditcha to było coś, czego nigdy nie było Sharkerowi dość. Uwielbiał aktywność fizyczną, a jeśli dodatkowo miała się ona odbywać na miotle, to tym bardziej miał ochotę na to, aby wziąć w niej udział. Nie wiedział dlaczego Julia postanowiła zabrać go ze sobą, skoro to jej Shenae zaproponowała to spotkanie, ale absolutnie mu to nie przeszkadzało, ba był nawet ucieszony z tego powodu. Szedł więc na boisko, cicho pogwizdując coś pod nosem, ubrany już w strój do ćwiczeń. Przez ramię miał przerzuconą swoją Błyskawicę, a pod pachą niósł ze sobą jakiegoś pożyczonego tłuczka, spętanego magicznymi łańcuchami, które nie wymagały przygwożdżenia piłki do kufra, bo blokowały całą magię, jaka znajdowała się w oplecionym nań przedmiocie, no i oczywiście nie zapomniał o pałce. W każdym razie dotarł na miejsce nawet nie spóźniony i po wymienia uprzejmości również postanowił wzbić się w powietrze, uprzednio uwalniając tłuczek, który wystrzelił gdzieś wysoko. Ot i trening się rozpoczął.
Sama też wskoczyła na miotłę, splatając na szybko luźnego warkocza, przytrzymując się kija udami i zaraz potem wzbiła w powietrze, testowo, zgarniając po chwili kafla z ziemi i dotarła na środek boiska. Zerknęła na Sharkera z jego tłuczkiem, gotowym do wypuszczenia z łańcuchów. — Gotowi? Czekała dopóki go nie uwolni. Jak tylko tak się stało, utrzymując spojrzenie na agresywnej piłce, ruszyła w kierunku bramki. Bez zbędnych ceregieli oddała pierwszy celny rzut, póki była na czystej pozycji. Zapowiadało się na dobry start na początek. O ile coś jej nie pokrzyżuje planów, to miał być prosty gol. A to coś, w postaci Sharkera przemieszało się niebezpiecznie z boku.
Nie minęło zbyt wiele czasu, a w jej kierunku leciała She z kaflem. Ciekawe czy i tym razem uda jej się bronić tak samo jak w finale. Co prawda był to tylko trening, ale chciała wypaść jak najlepiej, chociażby dlatego aby choć trochę podnieść swoją samoocenę. Nie żeby była niska czy coś, ale zawsze fajnie jest potwierdzić swoją 'zajebistość'. Gdy koleżanka rzuciła kaflem w kierunku bramki Jul udało się obronić. Czyżby zapowiadała się powtórka z rozrywki? Wszystko okaże się po treningu. Swoją drogą Rekin miał tu chyba najwięcej do roboty, w końcu grał po obu stronach. Właściwie to Jul chętnie zagrałaby na pozycji pałkarza, może zostaną tu po wszystkim i zamienią się stronami?
4
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Zapowiadała się przyjemna gra. Mieli polatać sobie trochę na miotłach i zadbać o swoją kondycję, wszak to przecież było ważne, nawet jeśli sportowa część rywalizacji w Hogwarcie już się skończyła, a przyszedł czas na tę wymagającą myślenia. W zdrowym ciele zdrowy duch jak mawiają, dlatego entuzjazm Sharkera nie zmalał nawet wtedy, gdy coś się zdarzyło. No cóż, trudno by było, żeby się tego nie spodziewał po ostatnim, finałowym meczu Znikaczy, w którym przecież Shenae przeprowadzała wiele udanych ataków na bramkę Reemów, a Julia dobrze dawała sobie radę przy pętlach i broniła niczym tygrysica. Ha ha, fajny żarcik? Dobra, nieważne! W każdym razie Rash nie spodziewał się tego, aby poszło mu dzisiaj dobrze, wszak Casper porządnie się opierdalał jeśli chodziło o zorganizowanie jakiegokolwiek treningu, a mimo, że u Limiera nie poszło mu wcale tak źle, to przecież wciąż to było co innego. Tutaj celował, a tam unikał, to trochę jak niebo, a ziemia. W każdym razie She przypuściła atak na pętle, a Julia miarkowała się do obrony. Kto wie czy to wina tego, że się przyjaźnią czy po prostu złośliwości piłki, jednakże po udanym odbiciu w stronę blondynki, tłuczek stwierdził, że dobrze byłoby jednak zawrócić i pomknął w zupełnie innym kierunku, a strzał został obroniony. Cóż, zdarza się.
Tak jak można się było po Julce spodziewać w fenomenalny sposób obroniła bramkę. Co do niej nie miała wątpliwości, myślała tylko może, ze Rasheed, skoro tak dobrze sprawował się w meczu Znikaczy z Hogwartu, być może wykaże się refleksem i unieszkodliwy niezawodną Julię. Może to ich koleżeńskie więzi i jego łaska, może złośliwość w kierunku Shenae, a może po protu zwykła zbieżność losu i ironiczność tłuczka, ale ten minął Heikkonen szerokim łukiem umykając gdzieś w bok. Po szybkiej akcji, mało pasjonującej, bo tłuczek nie sprawiał żadnego zagrożenia, pochwyciła kafel i okrążając połowę boiska, jak i Rasheeda uzbrojonego w pałkę, spróbowała rzucić z kąta pola, celując w bramki. (4)
Zadowolona po pierwszej akcji czekała na kolejny atak ze strony 'przeciwnika'. Sharkerowi nie udało się w żaden sposób jej przeszkodzić, a więc to jej przypadł pierwszy punkt. Fajno fajno, jednak to był dopiero początek. Naprawdę była ciekawa ile będzie w stanie obronić, Shenae także była dobrym zawodnikiem i z tego co wiedziała również kapitanem drużyny Krukonów, co jednak coś znaczyło. Co prawda jej grupka chyba była w lekkiej rozsypce, ale Jul liczyła na to, że będą w stanie zebrać skład do meczu, byłoby naprawdę ciekawie. No, ale wracając do gry niestety tym razem już prędzej popełniła błąd i niestety nie udało jej się obronić. Nyh, cóż zdarza się.
1
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dobra, jeden punkt dla Julki, jest okej. Zresztą nawet nie wiedział jak to się stało, że teraz jakoś niespecjalnie zależało mu na zwycięstwie. Może to wszystko wzięło się z jego problemów osobistych, które jakby nie patrzeć ostatnimi czasy rzutowały na całe jego życie, doprowadzając go naprzemiennie do wściekłości i załamania, a teraz po prostu go wyciszając? Bardzo to było możliwe, dlatego po jego pudle po prostu wzruszył ramionami i dalej wypatrywał tłuczka, starając się latać zawsze tak, aby mieć go pod dobrym kątem. She ponownie rzuciła się do ataku, a jej rzut wyglądał na całkiem celny, podczas gdy Jul sprawiała wrażenie lekko rozproszonej, zupełnie tak jakby nie spodziewała się swojej obrony i teraz tak szybko ponowionego ataku na jej pętle. W każdym razie przyszła chyba chwila na to, aby spróbował strącić z miotły Krukonkę, albo chociaż wytrącić jej z ręki kafla. Tym razem nie było już tak niecelnie jak poprzednio, bo piłka pomknęła w stronę Shenae tak szybko i zgrabnie, że tym razem z jego strony na pewno wszystko było wykonane poprawnie.
Nie, w tym naprawdę coś musiało być. D’Angelo oddała strzał, a Sharker, jak wcześniej nie mógł wycelować (który facet nie potrafi wycelować? WSTYD!), tak teraz zrobił to z największą rozkoszą, strzelając prosto w jej kierunku. Tłuczek pognał w jej stronę. Co to za sprawiedliwość? Swojej nie trzepnie piłką, ale Krukona już można? Niedoczekanie jego. Nie da mu satysfakcji. Widząc pędzącą w niej stronę piłkę, zrobiła bączka w powietrzu. Zawirowała, przytrzymując jednak kafla twardo przy sobie, a już chwilę potem ten, celnie trafił do bramki. Zatrzymała się gwałtownie w powietrzu przed bramką, stwierdzając z zadowoleniem, że nadrobiła stratę. Którekolwiek z nich nie złapało kafla, odzyskała go z powrotem i cała akcja od początku. Wycofanie się do pozycji, obserwowania Sharkera i oddanie strzały. Celny? No niecelny, ale tego jeszcze nie wiedziała. Teraz był dobry moment, żeby Sharker oddał znów celny strzał. Przynajmniej byłoby wiadomo czyja to wina, że kafel nie przeszedł przez pętle. Ale Sharker pewnie wiedział, kiedy być złośliwym i znów wyrzuci tłuczek w powietrze. (4 i 1)
1:1:0 — Julia : Shenae : Rasheed
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Cóż, takie życie, że raz facet potrafi wycelować, a z kolei innym razem już nie, to najwyraźniej kwestia tego, w co się celuje, a na przykład w taką Julkę niekoniecznie miał ochotę celować. Wciąż pamiętał jego początkowe próby flirtu, nim jeszcze się zaprzyjaźnili. To było tak kosmicznie zabawne, że do tej pory jak tylko zaczyna w podobny sposób się do niej odzywać to Jul albo reaguje ogólną irytacją albo go wyśmiewa, a więź jaka ich łączyła nie pozwalała mu na to, aby tak bezpardonowo miotał w nią tłuczkiem przy każdej możliwej okazji, oj nie. Dlatego teraz, gdy przyszło mu do oglądania obrony Shenae i jej celnego trafienia między pętle, jedynie wywrócił oczami. Jeszcze Ci się podwinie noga D’Angelo! Nie spodziewał się jednak, że to przyjdzie tak prędko, bo ledwie Krukonka wróciła na pozycję, chcąc ponownie rzucić się w stronę pętli, a już tłuczek pomknął w jej stronę, odbity mocno i celnie, uniemożliwiając jej rzut kaflem.
Ja pierdolę, Sharker! Jak chciał to potrafił być naprawdę irytujący. Ledwie wróciła na pozycję, uniknęła wcześniej zderzenia z tłuczkiem, a już kolejny leciał w jej kierunku. Zbyt szybko i zbyt celnie, dynamicznie, za wcześnie strącając ją z pozycji, żeby mogła na to zareagować znów celnym rzute. Szarpnęła miotłą, odskakując w bok. Minęła się z tłuczkiem o milimetry, a zaraz potem musiała znów się przed nim uchylić, kiedy zawinął się w locie, powracając w jej kierunku. Kafel poleciał niewiadomo gdzie, gdzieś w przestrzeń. Zmrużyła niezadowolona oczy, patrząc na Sharkera. No dobra, jak chciał to potrafił. Szkoda, ze tak samo zawzięcie nie strzelał do Julki. Odetchnęła ciężko szarpiąc za rączk miotły i znów wróciła na pozycję, podchwycając kafel od Heikkonen. Na chwilę zawiesiła się w powietrzu, mrucząc tylko pod nosem — Tym razem Ci się nie uda Sharker — i z całej tej swojej mobilizacji do walki z nim, oddała prawdopodobnie rzut zbyt szybko, nie biorąc pod uwagę odległości.
2,1
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Roześmiał się cicho pod nosem, widząc jej miotanie się w powietrzu. To właśnie lubił w swojej pozycji, mógł nieźle namieszać, jeśli już wybił tłuczka w dobre miejsce, a teraz dodatkowo zepchnął z pozycji D’Angelo, którą zapamiętał głównie przez jej wieczne puszenie się. No cóż, a przynajmniej on to odbierał właśnie w ten sposób, nie pałając do niej zbyt ciepłym uczuciem. Niemniej jednak obserwował w skupieniu dalsze poczynania dziewczyn, gotowy aby w odpowiedniej chwili wybić piłkę w którąś z nich. Teraz Shenae ponownie wykonała dość kulawy rzut, ale Rasheed czuwał nad wszystkim. Odbił tłuczka równie celnie jak poprzednio, spychając Julkę z jej pozycji wystarczająco skutecznie, aby piłka zdołała przelecieć przez pętle. Czyżby to była próba zawarcia rozejmu? Chociaż może po prostu chciał pokazać, że nie stoi po żadnej konkretnej stronie? Albo to był przypadek i zwykła chęć uderzenia kogoś tłuczkiem? KTO WIE?
Szczerze mówiąc przez chwilę nie ogarniała tej całej sytuacji na boisku, ponieważ w międzyczasie jak to ona zdążyła się rozkojarzyć. Chcąc czy nie chcąc zawsze nadchodziła taka chwila, po prostu nie potrafiła się skupić na tym co obecnie miała robić tylko kontemplowała otoczenie. Taka jej mała słabość, z którą miała ochotę skończyć, ale jakoś jej się to nie udawało. Najwyraźniej nie był to jej dobry dzień ponieważ, Sharker zamierzył się na nią z tłuczkiem, który trafił ją w ramię, co oczywiście sprawiło, że znów nie obroniła. Nie można było zaprzeczyć temu iż jej irytacja wzrastała do niebezpiecznego poziomu, co groziło niekontrolowanym wkurwem, a patrząc na to że była na miotle to bójcie się wszyscy. Zaczęła kląć pod nosem w swoim ojczystym języku, próbując za wszelką cenę skupić się na tym oby nie grać jak pojeb.
Ku jej ogólnemu zdziwieniu, zaraz po tym, jak oddała rzut, Sharker odbił tłuczek w kierunku Julii. Przypadek? Tak podejrzewała. Obróciła się na miotle w miejscu, wpatrując się w tor ruchu kafla i o dziwo, celny rzut. Serio? Tego sama się nie spodziewała. W zasadzie spodziewała się, że kafel zszedł jej z ręki powodując tak sromotną porażkę, że by się do tego nie przyznała, a tu całkiem fuksem wpadł do pętli. Oparła się rękoma na kiju, wpatrując się w Rasheeda przez chwilę. A jednak nie miał litości nawet dla przyjaciół, co? Zerknęła w kierunku Julii, upewniając się, czy z nią w porządku. Ale wyglądała na całkiem… żywą. No tak. Martwego jeszcze nikogo nie spotkała po treningu. Ale to szczegół. Jak żywa, to znaczy, że zdrowa. W mniemaniu D’Angelo. Pochwyciła kafla w dłonie, cofając się do linii. Nie spodziewałaby się, żeby Sharker kolejny raz chciał pokazać swoją łaskawość i zadziałać przeciw Julce. Miała poważne podstawy twierdzić, że po prostu tak bardzo napalił się na kolejne zmiażdżenie ją na kwaśne jabłko, że aż mu tłuczek się omsknął. Zdarza się. Albo nawet sam tłuczek, wolno myślący, jednak wyczuł pewną niesprawiedliwość w powietrzu, ze leciał tylko w kierunku Shenae i postanowił poromansować trochę z Julką. Jak widać, skutecznie. Nie opierała się za bardzo. Jak miało być tym razem? To miało się okazać dopiero po kolejnym rzucie D’Angelo.
1
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
To była zabawna gra. Nie wyglądali jak jedni z bardziej profesjonalnych graczy w ich szkole, a jak banda młokosów, którzy dla żartu rzucają w siebie piłkami lub je łapią bądź odbijają. Mimo wszystko to było dość śmiesznie, tak wisieć w powietrzu i móc być tego częścią, dlatego Sharker już nawet się nie irytował, dając się porwać obojętności wymieszanej z delikatnym rozbawieniem. Ledwie uderzył Julię w ramię, a już wiedział, że pewnie dostanie potem zjeby za to, że ją obił. Cóż, Julka miała tego pecha, że często zdarzało się jej oberwać na treningu, dlatego teraz na pewno nie było to jej pierwsze obrażenie w ciągu kilku dni. Lalala, wpierdol będzie po treningu! W każdym razie oddał znowu strzał w Shenae, która najwyraźniej zafrasowana tym, że jednak piłka wpadła do pętli, znowu odsłoniła się na piękny strzał. Pewnie znowu jej nie trafi. Śliska bestia, czemu jej nie było w Slytherinie?
Poprzedni ruch był tylko szczęśliwym trafem. Teraz nie szczęście jej nie dopisało, a umiejętności graczy na boisku. Wszyscy byli mniej więcej na tym samym poziomie, co udowadniała gra. Skoro Sharker był w stanie uniemożliwić celne rzuty D’Angelo, albo niezawodną obronę Julki. Takie coś miało miejsce przed chwilą i teraz. She chcąc uniknąć zderzenia z tłuczkiem, musiała poświęcić celny rzut kaflem. W ten sposób już chwilę potem zanurkowała do dołu, unikając kolizji, ale kafel wyleciał w powietrze, przelatując koło pętli. Prawdopodobnie i tak pochwycony przez pilną Julkę, trafił z powrotem w ręce Ścigającej, Oby tym razem psuja-Sharker się zagapił. Co ty, cholero, nie masz co robić? Pogap się na biust Heikkonen. Ładny, krągły. Według szkolnych plotek nawet Tanner na niego leci. Dziwne… a miała go za geja. Tannera. Nie Sharkera. Chociaż temu drugiemu było chyba do tego bliżej.
Tralala, tak zajebiste kostki wow. Oczywiście Jul zamiast łapać kafla myślała nie wiadomo o czym i jej gra wyglądała tak jakby dopiero co zaczynała przygodę z quidditchem. Przebieg tych wszystkich wydarzeń coraz mniej jej się podobał, pomyśleć co będzie na meczu jeśli teraz nie potrafi po prostu obronić tych cholernych pętli. Oczekiwania innych względem jej gry i ta cała presja w ogóle jej nie pomagała, wiedziała, że potrafi grać lepiej ale teraz ni cholery jej to nie wychodziło. Sytuacja się powtarza, She rzuca a ona nie daje rady, po wszystkim strzeliła facepalma nie wierząc w to co właśnie odpierdziela. Brawo Jul.
3
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dobrze, że nad wszystkim czuwał Sharker, bo być może dzięki temu, uda się wreszcie strącić She z piedestału, na który niechybnie się wspięła, nie dając się porządnie trafić tłuczkiem. Gadzina jedna. Oby na meczu między domami miała mniej szczęścia, byłoby mu to bardzo w smak! Nie rozpraszał się, zostawiając piersi Julki właśnie Julce i jakiejś innej lasce, bo jak dotąd w otoczeniu faceta jej nie widział, no i nie zastanawiając się nad takim dziwnym tematem po prostu wziął się za pałowanie. Łup! Tłuczek znowu pomknął ku D’Angelo. Oby dostała, bo to, że jeszcze porządnie nie sprał jej tyłka zaczynało być irytujące, zwłaszcza w obliczu złej passy Julki.
Tak ładnie szło, tak pięknie. Tak celny rzut, a tu Sharker. Psuja. Wystrzelił znów tłuczkiem, a każdy kolejny wymierzony w jej kierunku zdawał się mknąć z jeszcze większą szybkością, albo po prostu D’Angelo zmęczyła się już od tych uników. Jasne, ze zareagowała i jasne, że uleciała w bok. Za wolno. Zdecydowanie. Poczuła to w łupnięciu w piszczel. Aż się zgięła sycząc przeciągle. Nic dziwnego, ze kafel, który rzuciła w tym czasie, choć miała tak dobrą pozycję, idealne, jednak omsknął jej się z ręki i nie trzeba było wcale bronić. — Szlag, Sharker! Jak już cztery razy nie udało Ci się trafić to piąty było nie próbować! — zawołała podwijając nogę na miotle do góry i rozmasowała ją krótko, nim z powrotem siadła normalnie, łapiąc kafel od Julki. Zdemotywowana tą sromotną porażką, pamiętając tylko ją, a nie wcześniejsze perfekcyjne uniki, odetchnęła ciężko. Chyba dotknięcie tłuczkiem Sharkera zadziałało na nią toksycznie, bo zdawało się, że kolejny rzut był zbyt nieporadny, by go nie obronić.
[3,3]
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Zabawne były te schematy, prawda? Im bardziej Shenae się denerwowała, tym bardziej zadowolony z siebie był Sharker, w końcu od początku ich znajomość opierała się na tym, że jedno drugiemu działało na nerwy i tak jakoś do tej pory się to toczyło. Także ten, wiadomość o tym, że wreszcie ją trafił sprawiła mu niemałą satysfakcję i spowodowała tyle, że miał ochotę na jeszcze jeden raz, dlatego ledwie tylko skończyła go przeklinać, ten uśmiechnął się do siebie, wzruszając krótko ramionami. - Może spróbuję nawet i szósty - powiedział pod nosem, kierując te słowa jedynie do samego siebie i obserwując uważnie jej grę. Miarkowała się na kolejny strzał, więc wycelował i znowu odbił tłuczka w jej stronę, wiedząc, że zdecydowanie robił teraz dobrze. Julka by go zatłukła, jakby spróbował uderzyć ją. Poza tym, helloł, Ślizgońska solidarność.
Spiorunowała go spojrzeniem widząc jak mruczał coś pod nosem, ale nie powiedział jej nic głośno — A pieprz się Sharker — Nie miała zielonego pojęcia co powiedział, ale cokolwiek to było, na pewno nie chciał jej prawić komplementów. Musiałby mocno łupnąć głową o ziemię, albo… oddać jej swoją pałkę. Na jedno by wyszło. Tymczasem miała pewność, ze powinna go traktować z dystansem, dla samej zasady, bez sympatii, żeby się czasem nie rozbestwił. Szczególnie miała do tego mocne podstawy kiedy faktycznie znów odbił tłuczek w jej stronę. Serio?! SHARKER?! Okręciła bączka w miejscu, nauczona, ze odskakiwanie w bok nie zawsze odnosiło oczekiwane efekty. Mało brakowało, a chwyciłaby ten pierdzielony tłuczek w dłonie i wojując się z nim, cisnęła nim w kierunku Rasheeda. Czy on znał tylko jeden cel? Czy ona mu wyglądała na żywą tarczę? Przewróciła oczami, wyładowując swoją złość na kolejnym rzucie do poręczy. Ale złość w grze w Quidditcha wcale nie była jej sprzymierzeńcem.
6,5
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Zachichotał, słysząc jakie słowa poleciały w jego stronę, ale mimo tego nic nie powiedział, decydując się na to, aby jednak działać i dobrze zrobił, bo dzięki temu jego strzał był więcej niż celny. Shenae jednak miotała się na miotle jak szatan co ostatecznie uniemożliwiło całkowite trafienie jej. Był jednak z siebie zadowolony, bo zmusi ją do takiego wycisku, jakiego zapewne nie miała okazji długo mieć. - Wyjdzie Ci na zdrowie - zawołał do niej i w gruncie rzeczy wiedział, że ma rację. To była niepowtarzalna okazja dla Krukonki żeby poćwiczyć sobie uniki, więc jakby nie patrzeć powinna mu być za to wdzięczna! Niemniej jednak widząc, jak Shenae bierze się znowu do roboty, postanowił tym razem dać okazję do zabawy Julii. Posłał w jej stronę tłuczek, dając tym samym kilka cennych sekund Krukonce na złapanie oddechu. Niech zna jego łaskę!
No no całkiem zabawny obrazek, She denerwowała się na Rekina, bo ten miotał w nią tłuczkiem bez endu a on miał z tego ubaw, dzięki tej sytuacji irytacja na to, że póki co nie broniła zbyt dobrze minęła. Przez jakiś czas nie miała nic do roboty co również pozwoliło jej się nieco uspokoić, nawet zaczęła nucić sobie pewną piosenkę kiedy to w końcu rozpoczęła się akcja. Praktycznie w tym samym momencie dwie piłki leciały w jej kierunku, co przywołało pewne wspomnienie z finału, kiedy to Sunny wycelowała w nią tłuczkiem a mimo to obroniła. Czy i tym razem jej się to uda? Najpierw ominęła piłkę, którą miotnął Sharker, a później złapała również kafel. Noo i to się rozumie, czyżby wracała do formy? No cóż nie chwalmy dnia przed zachodem słońca. Rzuciła kaflem do Shenae czekając na kolejną akcję.
Zarzuciła z zażenowaniem włosy do tyłu, patrząc jak kafel mimo wszystko rzucony został w kierunku pętli. Kto by pomyślał, że Sharker potrafi być taki zaparty? Zgromiła go kolejny raz swoim typowym, zimnym spojrzeniem, zaciskając dłonie na rączce swojej miotły. Zmarszczyła przy tym nieco brwi, wykrzywiając usta w niezadowoleniu. — Na zdrowie to wychodzi dużo seksu, a nie obrywanie tłuczkiem! — zauważyła bardzo odkrywczo nim cofnęła się do linii, znów oddając strzał. No i stało się. Sharker ja rozproszył, bo wykonywane przez nią rzuty dalekie byy do tych precyzyjnych z początku gry.
3
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Posłał Julce uniesiony kciuk do góry, nim ponownie zaczął okrążać boisko w poszukiwaniu dogodnego miejsca do strzału, jednak tak na dobrą sprawę nie był pewien czy w ogóle to zauważyła. Niemniej jednak chciał dodać jej otuchy, bo mimo, że nie obroniła kilka razy to wciąż była wspaniałym obrońcą i zasługiwała na pochwałę. Także teraz Rasheed znów krążył gdzieś obok nich, niczym sęp gotowy na żer, szykujący szpony na zwłoki D’Angelo, bo przecież oczywistym było to, że właśnie w nią będzie celował. Był może trochę niesprawiedliwy, ale wiedział jakby Jul zareagowała, gdyby zamierzył się na nią zbyt wiele razy. Poza tym wciąż podtrzymywał swoje zdanie o zdrowotności, także ten! To wszystko było z miłości! - O to możemy się zatroszczyć po meczu - poinformował ją, posyłając w jej stronę kolejny, celnie odbity tłuczek.
2:2:3 — Julia : Shenae : Rasheedgramy do przewagi dwoma punktami
Przewróciła oczami na jego słowa. Niedoczekanie jego. Wiedziała, ze kpił, ale mimo wszystko wzięła to nazbyt poważnie. Zatrzymała się gwałtownie, przytrzymując kafel udami i rozłożyła ręce teatralnie, zdecydowanie w lekceważącym ruchu — To ty już lepiej dawaj mi ten tłuczek— Ale jak się okazało, wziął to za bardzo dosłownie, bo zaraz potem tłuczek poleciał w jej kierunku. Zanim zdążyła zareagować, oberwała boleśnie w brzuch. Aż zgięła się w pół, nie zrzucając jednak kafla. Po prostu była na czystej pozycji do ruchu i nie mogła oddać strzału, a zanim pozbierze się z tego koszmarnego bólu, Sharker pewnie znów pośle w jej kierunku inwazyjną piłkę. D’Angelo na ten moment jednak oparła się rękoma przed sobą na miotle, pochylając się do przodu. Przymknęła powieki, próbując oswoić się z bólem, zatrzymać chęć zwymiotowania posiłku, którego nie jadła. Łzy prawie stanęły jej w oczach, ale chrząknęła i poprawiła kafel w dłoniach, nacierając z powrotem na pętle. Już nawet nic nie komentowała. Była wściekła. Jak milczała, to znaczy, że piekielnie wściekła.
Również przewróciła oczami w reakcji na wymianę zdań pomiędzy pozostałą dwójką, taa... norma. Bardzo dobrze, że Rekin wiedział już, ze jeśli rzuci takim tekstem i do niej nie będzie to zbyt mile przyjęte. Mimo tego, że ostatnio udało jej się obronić nie była zadowolona z tego jaki poziom prezentowała na tym treningu. Beznadzieja, jeśli tak dalej pójdzie to wywalą ją z drużyny i taki będzie koniec jej zajebistej kariery, która nawet nie zdążyła się na dobre rozpocząć. Wtedy będzie mogła już w ogóle nie wychodzić z mieszkania, bo przecież ostatnio i tak praktycznie wychodziła tylko z okazji kolejnego treningu. Tak, w tej chwili była pesymistką w stu procentach. Widać było, że She także nie jest zadowolona z przebiegu tego spotkania, kiedy to wściekła leciała w jej kierunku, aby wykonać kolejny rzut. Niestety i tym razem nie była to zbyt udana obrona, była już prawie pewna że kafel nie przeleci przez pętle. Więc ostatnia nadzieja w Sharkerze.