Te pomieszczenie stworzone jest dla muzyki. Na ściany nałożone jest zaklęcie wyciszające, a w środku znajdzie się mnóstwo instrumentów - od małego srebrnego trójkąta po stary, ale nastrojony fortepian. To tutaj zazwyczaj organizowane są zajęcia z Działalności Artystycznej, jeśli tematyką jest właśnie muzyka. Raj dla każdego uzdolnionego muzycznie czarodzieja.
Autor
Wiadomość
Loulou Moreau
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
Kostka:3 Punkty w kuferku: 25 -> więc docelowo kostka 4 Piosenka: Chocolate
Skoro zapisała się do kółka, nie mogłą tak po prostu nie przyjść na jego spotkanie. Dodatkowo była zaskoczona, że prowadzi je Fillin wraz z Victorią. Pozytywnie zaskoczona. Nie mogła sobie tego odpuścić. Dotarła na miejsce, gdy już parę osób było w środku. Uśmiechnęła się szeroko do tych, których znała, przystając gdzieś z boku. W końcu Fillin zaczął tłumaczyć, na czym będzie polegać ich zadanie i aż uniosła lekko brew. Mieli właściwie śpiewać? Widać naprawdę wszyscy uwielbiali organizowane w okolicy wydarzenia, skoro nawet na spotkaniu towarzyszył im music week. Ustawiła się w kółku, tuż obok studenta z Ravenclaw, którego kojarzyła z musicalu. Szkoda, że nie mógł zaśpiewać. Skrzywiła się nieznacznie, czekając aż i ją trafi zaklęcie. Obserwowała gest, jaki student wykonał, po czym postanowiła sprawdzić, jak silne ono było. -To ciekawe jak ci poszło, o cholera idealnie, będę teraz śpiewać tak do kooońcaa? Chwała magii niewerbalnej, mogłoby być nieciekawie, rany czy nie można tak finiiiteee? Leećmy dalej, dalej, dalej - wyrzuciła z siebie w rytm piosenki, czując lekkie zażenowanie. Nie była pewna, czy ktokolwiek zna piosenkę, ale też nieszczególnie ją to interesowało. Wycelowała różdżkę w następną osobę, rzucając niewerbalnie concino.
Katherine Russeau
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : kolczyk w języku i pępku, blizna na dłoni od noża, tatuaż jaszczurka na łydce
Kostka:5 Punkty w kuferku: 48 finalnie kostka: 6 Piosenka: Survivor wykonania własnego Kath
Katerine ostateczne nie miała bladego pojęcia dlaczego na zajęciach tego typu kółka zajmują się muzyką i będą śpiewać. Przez moment sądziła, że doszło do pomyłki i trafiła do złego koła na zajęcia muzyczne, ale @Maximilian Felix Solberg oraz @Lucas Sinclair uświadomili ją, że to są odpowiednie zajęcia a nie koło muzyczne. Kath bowiem nigdy nie czuła się dobrze grając na instrumentach, ale za to bardzo lubiła śpiewać. Gdy dziewczyna przed nią rzuciła zaklęcie, okazało się, że jest ono poprawne więc uśmiechnęła się tylko mimo woli i dała swój popis. Zaśpiewała tylko a capella pierwszą zwrotkę i refren. -I just woke up from a fractured fairy tale I bought the dream but didn't read the small details Oh which road I should take, I thought I could see it You led me astray and now I feel cheated I let you break my heart and bleed it I know it
But I finally learned that I hate to lose Found out something I gotta prove
I'm a survivor Scream it loud and strong I'm a survivor That's right, bring it on - a po jej odśpiewaniu rzuciła zaklęcie na kolejną osobą, tudzież zamykającą to błędne koło. Jej zaklęcie było mocne i niewerbalne, więc chłopak praktycznie do końca tych zajęć mógł śpiewać. Jej głos był naprawdę mocny i idealnie wyciągała poszczególne tony. Mogła być z siebie dumna w obecnej sytuacji.
Fillin Ó Cealláchain
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175
C. szczególne : czarne, wąskie ubrania; mocny irlandzki akcent; prawie udany tatuaż na szyi, nad karkiem : all four boyd;
Piosenka: Zbir nokturnó na forku czyli Dla prawdziwych dam :')) (ft. Elio w 0:51)
Ludzie przychodzą i przychodzą, coś strasznie dużo ich się zrobiło na tym kółku. Kiedy tłumaczę zadania i widzę jakie miny niektórzy mają, że po raz kolejny będziemy śpiewać, ja też się do reszty krzywię. - To tylko durne zaklęcie, jak wam się nie podoba tematyka zajęć idźcie z pretensjami do Howarda. Może wtedy wam się przyczepi i nie będzie mi zawracał dupy swoim music weekiem - mówię bardzo kulturalnie, jak prawdziwy lider do wszystkich narzekających na zadanie, które wyznaczyłem. Patrzę jak każdemu idzie i czasem bąkam jakieś rady do tych, którym gorzej szło, słucham piosenek, które mi śpiewali. Komentuję entuzjastycznie piosenkę Jessici, że fajna, nie posiadam się ze zdumienia nad tym co śpiewa Leo i parskam śmiechem słysząc piosenkę krukonów oraz śpiewającej Lou. Kiedy Lucas pozbawia głosu osobę, która powinna właśnie nas oczarować pacam się w czoło, że tak akurat wypadło. Rzucam na Ezrę prędkie zaklęcie, by przywrócić mu zdolność mówienia. W końcu rozśpiewane kółka kończy się na mnie i nie jestem zadowolony, że akurat Kath rzuca zaklęcie, bo wiem, że skoro jest starsza i bardziej doświadczona niż reszta (heh), na pewno pójdzie jej to bardzo dobrze i będę teraz śpiewał non stop. - No dobra, to była rozgrzewka - śpiewam, czy raczej rapuję znienacka. Byłem przekonany, że ostatnio słuchałem swoich nutkach. - Cholera, zapomniałem, że rano Boyd słuchał tego gówna - rapuję dalej ciesząc się, że to tylko melodia a nie tekst. - Dobra słuchajcie, teraz przećwiczymy sobie dwa trudniejsze zaklęcia, które w dużej mierze polegają na waszym skupieniu. Podzielimy się w... zespoły i będzie tworzyć melodie. Macie dwa zaklęcia do wyboru... Macham różdżką i na tablicy pojawia się teoria Cantabunt Musica, w której jak tłumaczę trzeba skupić się mocno dosłownie na małym fragmencie muzyki, nie jest ważna wasza muzykalność tylko poprawność zaklęcia. Obok tego pojawia się Cantabunt Mihi, przy którym już niestety wypada wiedzieć jak należy grać na instrumencie, ale jeśli nie to przecież też mogą być świetne rytmy. Przy tłumaczeniu nie przestaję rapować i w bardziej żenujących momentach piosenki podśpiewywać wam inkantacje i rady.
Zasady:
SKUPCIE SIĘ. Tu macie bardzo profesjonalny program do tworzenia muzyki. W zależności od tego jak wam idzie tak robicie zadanie. Program jest bardzo prosty. Możecie na nim rysować kształty albo naciskać na puste pola, wciskać play i gra muzyka. Każda osoba z drużyny będzie musiała wylosować i wybrać rzecz, którą będzie tworzyć.
Dobieram was w zespoły tak jak staliście na zajęciach.
Jak to wygląda u nas? Waszym zadaniem jest stworzyć na piękną piosenkę w powyższym programie! Musicie tam napisać swoje imię, skrótem w dowolnej formie. Jedyne wymagania to, że nie możecie zająć więcej niż 10 rządków kratek! Osoba po was dopisuje siebie do waszego i ostatnia dopełnia wszystkiego. Wklejacie tu za każdym razem linki z zapisaną piosenką (wielki save w prawym dolnym rogu). Do tego każdy z was będzie miał jakiś przywilej.
Przykład:
Oto jakby ktoś o inicjałach ML, jakaś Liz i Ela pisały swoje imię..
Osoba rzucająca Cantabunt Mihi wybierze przycisk obok play.
Osoba rzucająca Cantus Musica wybierze przycisk drugi za play.
Ostatnia osoba wybiera zaklęcie które woli rzucać, wybiera tempo piosenki, jeśli chce może spróbować podłubać nad różnymi opcjami w tym niezwykle profesjonalnym programie.
Jak to wygląda fabularnie?
Sami wybieracie (kto pierwszy ten lepszy) kto na co rzuca. Polecam numer 1 wybrać osobie w waszej grupie lepszej z DA.
1. Cantabunt Mihi - Mówicie jaki instrument wybraliście by grał (według programu) i rzucacie kostką k6 jak wam idzie i to opisujecie.
O co chodzi?:
1,2 - Totalna porażka wasz instrument strasznie rzępoli. Co za masakra. 3,4 - Nie jest źle! Tylko czasem niestety się zacina, albo gubi rytm. 5,6 - Wszystko jest bardzo poprawne więcej niż 6 - Twój instrument to wirtuoz na miarę Mozarta!
+ 1 pkt za każde 15 pkt z zaklęć + 1 pkt jeśli macie więcej niż 20 pkt z DA nie za każde 20 pkt +1 (liczą się przedmioty, jeśli ze sobą macie) + 1 pkt jeśli umiecie grać na instrumencie.
W zależności od tego ile wyrzuciliście na kostce tyle kropek możecie oznaczyć pod swoimi kolumnami. Ona jakoś nadają rytm, sami ogarniecie jak wam pasuje. Chodzi o te kropki.
2. Cantus Musica - Możecie powiedzieć o jakiej piosence myślicie i co wam się wydaje być podstawą jej rytmu według programu.
No i co dalej?:
rzucacie k6 1,2 - Co to jest? Jeśli tego słuchałaś kiedykolwiek to przestań. Aż uszy wszystkich bolą. 3,4 - Całkiem spoko, może nawet najwięksi fajni rozpoznają melodię. 5,6 - Wiadomo jaka piosenka gra w tle. więcej niż 6 - Jejku, to chyba lepsze niż oryginał!
+ 1 pkt za każde 8 pkt z zaklęć + 1 pkt jeśli we wcześniejszym zadaniu wyrzuciliście 5 lub więcej
W zależności od tego ile wyrzuciliście na kostce tyle kropek możecie oznaczyć pod swoimi kolumnami. Ona jakoś nadają rytm, sami ogarniecie jak wam pasuje. Chodzi o te kropki.
UWAGA! Pamiętajcie, że ponieważ to tylko spotkanie kółka musicie napisać więcej postów (jeszcze 4) by mieć 2 punkty z zaklęć. Dlatego możecie sobie razem próbować muzyki, wymyślać nazwę zespołu, teksty, wymyślcie coś. Jak będziecie chcieli mogę wam podrzucić jeszcze coś do tekstu piosenki waszego nowego hitu. Jeśli 6 osób oznaczy mnie w poście, wtedy przyjdę i rzucę wam coś.
Ja jestem w parze z @Victoria Brandon, jeśli ktoś będzie chciał jeszcze przyjść może więc do nas dołączyć! Jeśli więcej osób - w parach. Odpisy do 13.06, godziny 19.00.
Kod:
<zg>Ludzie z zespołu:</zg> <zg>Rzucone zaklęcie:</zg> wpiszcie jakie zaklęcie rzuciliście i co wybraliście w programie <zg>Ilość wyrzuconych oczek:</zg> dopisujecie tu również wszelkie bonusy <zg>Wasza piosenka:</zg> wsadź link do zrobionego przez was programu
Elijah J. Swansea
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Tworzenie muzyki widziało mu się o wiele lepiej niż wyśpiewywanie piosenek, nawet jeśli udział w tym brali wszyscy i jego żałosne wycie ginęło choć trochę w natłoku wokalnych wrażeń. Nie był szczególnie utalentowany kiedy chodziło o instrumenty (w temacie zaklęć nienależących do dziedziny transmutacji niestety też nie bardzo), ale rodzina zaszczepiła w nim i wiedzę, i zalążek niespełnionej pasji. To musiało i dziś wystarczyć. — Rzępoliłem trochę na skrzypcach i siostra uczyła mnie gry na fortepianie — powiedział do Jess i Maxa kiedy dobrali się już w grupy. Zaklęcie bazowało na umiejętnościach, więc pewnie lepiej, by wybrał pianino. Tak też zrobił – skupił się dość intensywnie i rzucił niewerbalnie zaklęcie, bo wypowiadanie go na głos paradoksalnie zawsze tylko go rozpraszało. W pomieszczeniu dało się słyszeć dźwięki fortepianu, nieidealne, ale przynajmniej tworzące jakąś mało górnolotną muzykę. Mogło być gorzej.
Ludzie z zespołu:@Maximilian Felix Solberg, @Jessica Smith Rzucone zaklęcie: cantabunt mihi Ilość wyrzuconych oczek:1 + 1 za zaklęcia + 1 za DA = 3 (nie liczę tego fortepianu bo Elio nie do końca umie grać, zresztą i tak nic to nie zmienia) Wasza piosenka: proszę klikać
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Ludzie z zespołu:@Elijah J. Swansea , @Jessica Smith Rzucone zaklęcie: Cantus Musica (pianino I guess) Ilość wyrzuconych oczek:5 +1 (poprzednie zadanie na 5) +1(Punkty z zaklęć) =7pkt Wasza piosenka: Symfonia
W końcu ich cudowne śpiewające głosy zamilknęły i przyszedł czas na dalszy etap lekcji. Gdy max usłyszał, że będą w zespołach tworzyć muzykę nawet się ucieszył. Został przydzielony do grupy z dwoma krukonami. -Ja też gram na klawiszach i gitarze. Widzę, że jakieś szanse mamy! A jak z Tobą Jess? - Zapytał krukonki, która również należała do ich tymczasowej kapeli. Elijah pierwszy rzucał zaklęcie. Rozbrzmiała muzyka fortepianowa. Efekt nie był najgorszy choć momentami rytm lekko uciekał. Max uznał, że jeżeli da sobie radę przynajmniej tak dobrze ze swoim zaklęciem, to wyjdzie stąd dzisiaj szczęśliwy. W końcu nie od dzisiaj wiadomo, że machanie różdżką nie zawsze mu wychodziło. -Cantus Musica! - Wypowiedział wyraźnie i sam nie mógł uwierzyć, jak dobrze mu wyszło. Może dzięki interesującej go tematyce, było mu łatwiej poprawnie rzucić zaklęcie. Był ciekaw, którą inkantację wybierze Jessica.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Ludzie z zespołu:@Fillin Ó Cealláchain Rzucone zaklęcie: CANTABUNT MIHI Ilość wyrzuconych oczek:1 + 2 (zaklęcia) + 1 (DA) = 4 (woodwind) Wasza piosenka: Niesamowita pieśń na dzwonki
Kiedy Fillin odezwał się ponownie, posłała mu nieco ostrzegawcze spojrzenie spod przymkniętych powiek, jakby chciała powiedzieć, że skoro zorganizował to kółko, to powinien pamiętać o tym, żeby jednak zatrzymać przy sobie chętnych, a nie ich odstraszać, tak więc po prostu powinien nieco bardziej się postarać. Na razie nie zamierzała jednak protestować i z nim dyskutować, bo to nie było miejsce na takie przepychanki. Uśmiechnęła się lekko, kiedy przyszło do dalszego działania, ale musiała się poważnie zastanowić, co chciałaby wybrać. I z niewiadomego powodu wybrała dęte instrumenty drewniane, których dźwięki całkiem jej odpowiadały, bo kojarzyły się jej nieco z ulotnością wiatru, a widać to jej odpowiadało. Zerknęła na Fillina, ciekawa, jak ten na to wszystko zareaguje, a później wypowiedziała całkiem pewnie: - Cantabunt mihi - przymykając jednocześnie nieco powieki i pozwalając na to, by wszystko to weszło w życie i zaczęło działać, tak jak tego chciała. I nie byłoby tak źle, gdyby nie niedociągnięcia i jakaś utrata rytmu, która znowu nie była aż tak dziwna, bo słuchać muzyki, a pozwalać, by jakoś płynęła, to nie do końca to samo...
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Strauss zdecydowanie nie była zbyt utalentowanym artystycznie typem. Może i antytalenciem nie była, ale zdecydowanie nie mogłaby stworzyć wielkiego dzieła muzycznego. No, ale jednak postawiona w takiej, a nie innej sytuacji zdecydowanie powinna działać. Kiedy tylko Fillin porozdzielał ich w zespoły, podeszła do przydzielonego jej składu i po krótkim przywitaniu, zabrała się do roboty. - Któreś z was ma jakieś muzyczne kompetencje? - spytała jeszcze w ramach wstępu. Oby tylko któreś z nich się na tym znało. Sama skupiła się na tym, by przy pomocy Cantus Musica starała się nadać ich pracy jakiś znajomy rytm, kojarzący jej się z jedną z ulubionych piosenek. I chyba nawet nie wyszło tak źle.
/gównopost pisany na szybko. jak coś nie tak to przepraszam
Darren Shaw
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Ludzie z zespołu:@Rasmus Vaher, @Lucas Sinclair Rzucone zaklęcie: Cantus Musica Ilość wyrzuconych oczek:2+3 = 5, Electronic Wasza piosenka: o tu
- No dobra - powiedział nieco niechętnym tonem Darren, unosząc różdżkę - Mi też to się nie podoba - dodał, machając nią. - Cantus Musica - rzekł, ciskając w eter rytm jednego z wielu przebojów Hero Ontario, znanego, muzycznego wykonawcy. Wolał nie używać niczego "mugolskiego" - mogłoby się to skończyć zdziwionymi spojrzeniami ze strony jego towarzyszy, szczególnie że nie wiedział jaki jest ich stosunek do niemagicznej sztuki. - Jakoś... chyba... leci - mruknął, słuchając dającego się rozpoznać rytmu, w którym zauważyć można było jednak sporo błędów - tak jakby perkusista czy inny muzyk nie ćwiczył jej od kilku lat... albo niedawno złamał rękę.
też krótki, ale cii, śpieszę się
Rasmus Vaher
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 181,5 cm
C. szczególne : Wyczuwalny estoński akcent, czasem nieodmienianie w angielskim, blizny na lewej dłoni po zdjęciu klątwy.
LUDZIE Z ZESPOŁU: @Darren Shaw, @Lucas Sinclair RZUCONE ZAKLĘCIE: CANTUS MUSICA ILOŚĆ WYRZUCONYCH OCZEK: 3 + 0 + 1 = 4 WASZA PIOSENKA: Tutaj
— Nie będzie źle. — Wzruszył ramionami, tak naprawdę nie wiedząc czy jego część utworu jest jakkolwiek dobrze rozegrany. Skupiał się głównie na tym, aby muzykalność jego utworu była... Znośna. Tak właśnie ująłby to Rasmus w momencie, gdy zaczęło to wszystko grać. Lekko pokiwał głową, ale zaraz miał w głowie inny pomysł. Dodał jeszcze trochę czegoś od siebie, aby zaraz sprawić, że faktycznie zabrzmi to jak normalny utwór z nut i brzmienia. Wtedy już tylko powiedział do Lucasa. — No, to własnie tak według mnie to... brzmi.
Ludzie z zespołu:@Darren Shaw@Rasmus Vaher Rzucone zaklęcie: Cantus musica Ilość wyrzuconych oczek:1 +1 (za zaklęcia, żeby móc troche rytm dopasować) Wasza piosenka: tłusty bit
Jak tylko ogarnął informacje teoretyczne na temat zaklęć, które mieli przećwiczyć, a które znalazły się na tablicy, za jednym machnięciem różdżki Fillina, przyszedł czas na działanie. Chłopaki z jego grupy wybrali fajne kawałki, które jeden po drugim rozbrzmiewały w pomieszczeniu i nawet przyjemnie się ich słuchało. Miał nadzieję, że i jemu pójdzie podobnie. Zwłaszcza, że miał już na myśli, jeden z utworów kapeli, której ostatnio słuchał. - Okej, to spróbujmy tego - rzucił, łapiąc pewniej za trzonek swojej różdżki i unosząc ją do góry, próbował przypomnieć sobie melodię. - Cantus musica - pokój wypełniły ostre, elektryczne brzmienia, które niestety, ale bardzo odbiegały od oryginału. Jednym słowem: chaos. Totalny chaos. Szybko zakończył zaklęcie, żeby nie katować innych tym co mu wyszło. - Chyba coś poszło nie tak - dodał,po chwili śmiejąc się pod nosem.
Ezra T. Clarke
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Ludzie z zespołu:@Loulou Moreau@Katherine Russeau Rzucone zaklęcie: Cantabunt mihi i wybieram woodwind Ilość wyrzuconych oczek:3 + 3 za zaklęcia + 1 za da = ponad 6 Wasza piosenka: Tutaj
Nawet jeśli sam nie miał możliwość włączyć się w śpiewy, to i tak śmiesznie było słuchać, jak zwykłe kwestie rozbrzmiewały tak melodyjnie. Można było się poczuć niemal jak w prawdziwym improwizowanym musicalu! Czym innym było jednak tworzenie muzyki. Ezra miał z tym styczność tylko raz, gdy pomagał młodemu muzykowi w skomponowaniu odpowiedniego utworu pod słowa; nie była to jednak współpraca zbyt długa, a raczej przypadkowo trafiona okazja. Spojrzał na koleżanki, które raczej nie przejawiały zbyt wielkich chęci do przejęcia inicjatywy, przez co uznał, że takowa spadła na niego. Tym bardziej, że wiedział, że pewnie z całej ich trójki miał najwięcej doświadczenia także przez współpracę z utalentowanymi ludźmi. - To może nie do końca mój instrument, ale myślę, że warto dać temu szansę. Drewniane instrumenty dęte potrafią brzmieć naprawdę magicznie - stwierdził, spoglądając odrobinę pytająco na dziewczęta, czy nie miały nic przeciwko, by przetestować coś odważniejszego niż bardzo klasyczne pianino. Jeśli nie, chętnie przeszedł do pierwszego zaklęcia, aby stworzyć im jakąś podstawę. Miał nadzieję też na ewentualne sugestie, co mógłby zrobić lepiej. -Cantabunt mihi
Loulou Moreau
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
Ludzie z zespołu:@Ezra T. Clarke@Katherine Russeau Rzucone zaklęcie: cantus musica i do rytmu wybieram blocks Ilość wyrzuconych oczek: 5 +3 za zaklęcia = 8 Wasza piosenka: Tutaj
Gdy zobaczyła, z kim ma współpracować, nie mogła opanować lekkiego uśmiechu. Dostał jej się do grupy chłopak, który błyszczał na scenie w czasie musicalu Forestera. Nie była pewna, ale podejrzewała, że to właśnie on był gwiazdą Hogwartu. Jeśli w takim razie miała z nim współpracować, to nie przejmowała się nawet faktem, że w grupie byli ze Ślizgonką, której sława zwiększyła się po bójce na lekcji mugoloznawstwa. Inna sprawa, że nie zamierzała zaczynać. Nie była dobra z działalności artystycznej, nie grała zazwyczaj na żadnych instrumentach. Może mogłaby, może miała słuch, ale nigdy się tym nie interesowała. Na całe szczęście Krukon przejął inicjatywę. Skinęła głową, gdy zaproponował drewniany instrument dęty, po czym przymknęła na moment oczy, zastanawiając się, co dodałaby tam sama. Odruchowo pomyślała o perkusji, ale szybko zrezygnowała z tego pomysłu. Nie brzmiało dobrze, podobnie jak elektronika. To dobrze wychodziło muzykom i mugolom. A może tak… - Dodałabym do tego zwykłe bloczki… Jakby chciało się grać na ganku w domu - rzuciła cicho, po czym uniosła lekko różdżkę, aby wypowiedzieć zaklęcie. - Cantus musica.
Katherine Russeau
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : kolczyk w języku i pępku, blizna na dłoni od noża, tatuaż jaszczurka na łydce
Ludzie z zespołu:@Ezra T. Clarke @"Loulou Moreau Rzucone zaklęcie: cantus musica i wybieram prędkość 117 Ilość wyrzuconych oczek:5 + 1 (zaklęcia) - więcej nie ma co rzucać bo kath ma dużo pkt z Zaklęć Wasza piosenka: klik
Katherine z jednej strony cieszyła się, że trafiło jej na tyle mocne zaklęcie że jej kolega z domu musiał śpiewać non stop. "Wybacz stary" rzuciła tylko bezgłośnie w jego kierunku te słowa, po czym posłała mu szeroki uśmiech. Może nie do końca zajęcia były złe, skoro mogli się bawić muzyką i tworzeniem melodii? Robiła to bardzo rzadko, a to było taką odskocznią praktycznie od wszystkiego co było wcześniej i nigdy nie miała okazji tego spróbować. -Cantus musica- rzuciła zaklęcie na ich melodię i rytmy, które ta dwójka zdążyła już stworzyć wcześniej. Ona praktycznie miała ostatni etap piosenki do skonstruowania. Praktycznie od niej zależało, czy nie spieprzą wszystkiego. Ezra był podobno dobry w te klocki. -Hej wam, mam nadzieję, że uda nam się stworzyć coś fajnego. Dodałam od siebie prędkość w miarę odpowiednią- powiedziała z lekkim uśmiechem. Slizgonka o dziwo naprawdę miała bardzo przyjemny głos, więc nawet jeśli Lou widziała ją w akcji jako agresorkę to tak naprawdę nie musiała się jej bać. Dopóki jej nie podpadnie to praktycznie mogła uważać się za osobę nietykalną. -Bardziej lubię śpiewać, aniżeli grać na instrumentach- przyznała się szczerze i zgodnie z prawdą. Mimo to jednak, czuła że to co zrobiła będzie naprawdę mocne i będzie miało odpowiedni rasowy charakter.
Fillin Ó Cealláchain
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175
C. szczególne : czarne, wąskie ubrania; mocny irlandzki akcent; prawie udany tatuaż na szyi, nad karkiem : all four boyd;
Ludzie z zespołu: Viki Rzucone zaklęcie: CANTUS MUSICA Ilość wyrzuconych oczek: 2-1=3 Wasza piosenka: moja i Viks piosenka
W klasie rozbrzmiewa jakże piękny odgłos wykonywanego zadania. Tak piękny, że aż większość powinna się łapać za uszy. Podchodzę do każdej grupy po kolei i jednym idzie całkiem nieźle, dlatego Lou, Ezrze i Kath pokazuję uniesione do góry kciuki. Tak samo jak dwóm średnio mi znanym Krukonom i Lucasowi. Innie jednak niestety posnęli w trakcie zajęć i takie tam, w grupie Violi tylko ona wydawała się być zaangażowana. Podchodzę do Victorii, by dodać swój bicik, ale jak wiadomo ja to średnio muzykalny jestem i raczej nikt nie chciał słuchać długo moich wypocin, nawet jeśli to ja jestem organizatorem. Kiedy wszyscy (w końcu) kończą, aż większość pewnie wzdycha z ulgą, bo pomieszanie dźwięków naprawdę nie było szczególnie piękne. Dziękuję wszystkim grzecznie, by Victoria znowu na mnie nie patrzyła ostrzegawczo i odsyłam wszystkich do siebie.
Koniec Dziękuję za przyjście! Ci co napisali tylko w 1 etapie niestety nie kwalifikują się na punkt, bo trzeba mieć co najmniej dwa posty podczas kółka, dlatego jedynie dostajecie 5 punktów dla domu. Cała reszta dostaje 1 punkt kuferkowy oraz 10 punktów dla domu!
/zt wszyscy
Theresa Peregrine
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 164 cm
C. szczególne : konwaliowe perfumy | bardzo donośny, niski głos | lekki szkocki akcent, który intensywnieje wraz z emocjami | broszka w kształcie muszli ślimaka przypięta zazwyczaj do szkolnej torby
Umowa to umowa – obiecała Thaddeusowi uczyć go muzyki i miała zamiar słowa dotrzymać. Raczej nie była najlepszą nauczycielką, ale nie oszukujmy się – głównie chodziło o to, by Edgcumbe dotrzymywał jej towarzystwa, w czasie kiedy ona będzie przygotowywała się do egzaminu – i kursu, do którego miała zamiar podejść w czasie wakacji. Zaciągnęła go do pokoju muzycznego i usadowiła obok siebie przed fortepianem. Ułożyła swoje partytury na podstawce i z namysłem ułożyła dłonie na klawiszach, przez chwilę zastanawiając się, od czego zacząć w ramach rozgrzewki. – Znasz to? – zapytała (coś czuła, że Tadek będzie znał Franka Sigultusa), wygrywając pierwsze nuty piosenki, którą opracowywała od jakiegoś czasu. Była w stanie zagrać ją już z pamięci, bez większych pomyłek. Odchrząknęła, zanim zaintonowała pierwszą zwrotkę: – Fly me to the moon Let me play among the stars Let me see what spring is like on Jupiter and Mars. – Spojrzała na Edgcumbe, skinieniem głowy zachęcając, żeby się włączył.
Fabien E. Arathe-Ricœur
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Niewidomy. Cienkie, białe blizny na palcach.
Teraz nagle stał się "panem"? Zmieszał się delikatnie. Może nie był w idealnym humorze, ale nie miał powodu aż tak izolować się od kobiety, której wszak nawet nie znał. Brzmiała na dość młodą. Chyba, że to tylko mylne wrażenie, jakie odniósł z oceny jej głosu. - Nie musi mnie profesor tytułować... - Nie znajdował się na pozycji, która pozwalałaby mu decydować o socjalnym dystansie. Valeria przeszła na "ty", Fabien z kurtuazji został per "pani", nie uważając za stosowne spoufalać się z profesorem. Powinien był dostosować się? To kobieta decyduje o wielu sprawach w kontakcie z mężczyzną. Ale są na stopniu uczeń-nauczyciel, ona ma prawo mówić doń po imieniu. Wydał jej się oschły? Na twarzy odbiła mu się niepewność. To był zły dzień, nie trzeba mu jeszcze wątpliwości odnośnie savoir-vivre względem nowej nauczycielki. Wypuścił cicho powietrze z płuc. - Doceniam pani podejście do tematu. Pierwszy raz spotykam się z tak dokładnym i rzetelnym nauczaniem odnośnie tego trudnego tematu. Nikt nam jeszcze nie przedstawiał zmysłów czy intuicji - odwrócił się przodem do fortepianu, kładąc jedną rękę na jego klawiszach i obrysowując ich kształt. - A mieliśmy już wielu nauczycieli. Zwykle szybko odchodzą - dodał w pewnym zamyśleniu. Wielu jasnowidzów stara się zostać nauczycielami wróżbiarstwa. Możliwe, że ten dar jednak ogranicza możliwości. Co innego mogą w życiu robić, kiedy ich egzystencja podyktowana jest temu przekleństwu? Fabien nie nienawidził jasnowidzenia. Ale zdawał sobie sprawę, jak ciężkie bywało. Jak trudne dla niektórych. Poprzedni nauczyciel ostrzegał go wręcz przed poddawaniem się wizjom i pragnieniu bycia "bohaterem". Mówił, że to przynosi tylko nieszczęście samemu jasnowidzowi. Ale Fabien się zaparł przy swoim. Teraz znajdował się na końcu studiów, przez które z trudnościami przechodzi, dodatkowo ograniczony przez ślepotę. On nawet nauczycielem wróżbiarstwa nie będzie. Co zostaje kalece, jak nie wróżenie na zamówienie? Musi poprawić swoje rozumienie wizji i liczyć, że będzie miał więcej klientów jako prorok imienia. Jakkolwiek to by raniło jego samego... Od wyrzucenia z teatru podupadły marzenia blondyna o byciu muzykiem. Najwyżej wróci do mugolskiej rodziny. Kurs galeonów na funty jak zawsze wysoki. - Niemniej nie sądzę, abym tracił wiele z lekcji odnośnie wróżenia z kuli czy tarota - nacisnął parę klawiszy w prostej gamie, zanim kontynuował: - Nie wierzę w takie rzeczy. Ale rozumiem zainteresowanie niewidomym z darem. Jeśli ma profesor jakieś pytania, proszę się nie krępować. Intuicyjnie... Nie była pierwszą, która go testuje. Bardzo często się z tym spotykał. Oh, twierdzisz, że jesteś jasnowidzem? Udowodnij. Czasem bardziej ostentacyjnie, czasem subtelniej. Zdarzało mu się wpadać w te pułapki, zdarzało się je rozumieć i denerwować się na owe. To był ten drugi przypadek, acz Valeria nie mogła widzieć jego miny. Siedział obecnie plecami do kobiety, zanim poruszył głową, strzepując sobie włosy z barków. Opadały teraz wszystkie na plecy, a on kupił sobie parę sekund, w czasie których zastanowił się nad piosenką. Brahms. Sonata. Palce poruszyły się same, jak tylko ta myśl wyklarowała się w jego głowie. A kiedy skończył grać, złożył ręce na kolanach. - Zdałem test? - Nie pytał z wyrzutem, że go sprawdzała. Raczej obojętnie. Nawykł.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Luizjana, a szczególnie Nowy Orlean, to miejsce pełne artystycznych dusz i historii różnego rodzaju gatunków sztuki. Już podczas pobytu tam zaczął rozmawiać z tubylcami na temat instrumentów i tradycji, które tam panują. Jeden starszy pan pożyczył Maxowi nawet książkę o początkach Nowoorleańskiego Jazzu, którą chłopak z zapartym tchem czytał praktycznie każdego wieczora. Odkrył zupełnie na nowo znaczenie oraz brzmienie sekcji dętej i instrumentów perkusyjnych, które pomimo komercjalnego użytku na całym świecie, w tym jednym miejscu nadawały muzyce zupełnie innego brzmienia. Nic więc dziwnego, że po spędzonych tam wakacjach, Solberg czuł się bardzo mocno zainspirowany. Dlatego też, gdy tylko usłyszał, że jako członek kółka Realizacji Twórczych, ma przygotować jakiś sposób, aby pożegnać się z tamtym miejscem, od razu przybiegł do sali muzycznej. Wdychając folklor Nowego Orleany, Solberg zakochał się w tamtejszym jazzie. Szczególnie za serce ujęły go utwory śpiewane podczas jedynych takich na świecie pogrzebów. Uroczystości te, w Nowym Orleanie wyglądały zupełnie inaczej niż te, których doświadczyć mógł w Szkocji, a muzyka, którą wtedy grano sprawiała, że serce Maxa zaczynało czuć rzeczy, których wcześniej nie znało. Jego ambicją, aby spełnić zadanie postawione im przez opiekuna kółka było właśnie skomponowanie piosenki o podobnym charakterze. Solberg nie byłby sobą, gdyby nie chciał wprowadzić tam kilku elementów, które grały mu w duszy,a niekoniecznie były związane z typowo tradycyjną formą tej muzyki. Gdy tylko ślizgon zamknął za sobą drzwi, wyjął z kieszeni napisany wcześniej tekst utworu i położył na jednym z pulpitów. Następnie, wzrokiem odszukał leżącą w kącie trąbkę oraz mały werbel i skinieniem różdżki sprawił, że zaczęły grać. Początkowo nie do końca udawało się instrumentom odtworzyć napisany przez Maxa rytm, jednak z czasem, melodia nabierała swojego prawdziwego kształtu. Gdy już trąbka i bębenek znalazły swoje miejsce w szeregu, Solberg chwycił za gitarę i zaczął dopasowywać akordy do podkładu. Jako, że cały utwór był jego wariacją na temat Nowoorleańskiego Jazzu, nie miał z tym zbyt dużego problemu. W głowie dokładnie słyszał to, do czego końcowo dążył. Marszowy rytm werbla, melancholijne dźwięki trąbki i brzmienie gitary w pewien sposób odwzorowywały to, czego Max zdążył dowiedzieć się o muzyce, która w tej chwili go inspirowała. Brakowało jednak jednego elementu. Wziął więc leżący na pulpicie pergamin i ponownie zaczął grać. Tym razem, dodając jednak do tego wszystkiego wokal. Brzmiało to wystarczająco, żeby wiedzieć, że z utworu coś będzie. Nie był to jednak jeszcze ideał. Ślizgon spędził w pokoju długie godziny, nim w końcu całość zabrzmiała tak, jak powinna. Utwór zawierał w sobie smutek i żal po stracie kogoś, a jednocześnie pewną radość, która charakteryzowała uroczystości pogrzebowe w Nowym Orleanie. Chłopak był bardzo zadowolony ze swojego dzieła. Zaklęciem sprawił, że przedmioty podążały za nim i ruszył do sali teatralnej. Ku swojemu zaskoczeniu, znalazł tam pasujący do całości kostium i tak przygotowany poszedł przedstawić swoje dzieło reszcie młodych artystów.
//zt
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
W podskokach biegł przez zamek, gdy usłyszał, że w końcu szykują się jakieś zajęcia artystyczne. Jako, że spotkanie miało odbyć się w pokoju muzycznym, Max założył, że to właśnie tej dziedziny będzie dotyczyć lekcja. Na miejsce dotarł pierwszy. Zdziwił go zadziwiający porządek. Jednak co innego przykuło jego wzrok. Pianino Lanceley`a. Korzystając z tego, że wciąż był tutaj sam, delikatnie otworzył klapę instrumentu i delikatnie pogładził klawisze. Nie mógł się powstrzymać. Już po chwili siedział przed pianinem, na twardym i średnio wygodnym stołku. Wiedział, jak ten instrument działa, lecz przez alta wymykania się do tej sali zdążył się już z nim nieco oswoić. Począł lekko uderzać w klawisze, powoli tworząc tak dobrze znaną mu melodię. Czuł, że nie opanował tego instrumentu na tyle, by wzbudzać w słuchaczach konkretne emocje, ale przecież żadnych słuchaczy tutaj nie było. Dał się prowadzić instrumentowi, co jakiś czas pokazując na twarzy mniejsze zadowolenie z fałszywej nuty, która się gdzieś wkradła.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Spokojnie, do celu, bez pośpiechu. Ostatnia sytuacja z boginem dała mu naprawdę w kość, w związku z czym ledwo co znajdował się poza klatką zwaną Skrzydłem Szpitalnym. Pewnie ten przypadek nie pozostał poza słuchem czujnych nauczycieli, niemniej jednak ostatecznie pozostawał w większości poddany własnym myślom, aniżeli reputacji i opinii z zewnątrz. Najważniejsza część osiągnięta - ostrzeżenie przed czarnym humorem Irytka oraz podejście do powrotu do rzeczywistości, nawet jeżeli wiedział, że jakieś wspomnienie negatywne z tego pozostanie, nie trwało zbyt długo. Pomijając wcześniejsze wymsknięcie się spod skrzydeł profesora Williamsa, by zwyczajnie dać upust swojej złości i zająć się czymś innym niż zapuszczaniem korzeni w łóżku. Jeżeli będzie chciał, to sam sobie te kości, po ich wielokrotnym złamaniu poprzez własne akcje, nastawi i uleczy. A jeżeli przyjdzie potrzeba, to będzie to powtarzał w nieskończoność. Nie bez powodu zatem zajmował się od czasu do czasu przyglądaniem lewej ręce, jakoby próbując znaleźć w niej nutę obcości, która by mu nie przypasowała. Nie mógł jednak czujnym spojrzeniem czekoladowych oczu tego dokonać - kończyna wyglądała tak samo, jak sprzed tych wszystkich wydarzeń. Nie bez powodu z ust Felinusa wydostało się ciche westchnięcie, kiedy to powoli przekraczał próg Pokoju Muzycznego, by udać się na lekcję prowadzoną przez profesora Clarke. Nie miał z nim wcześniej do czynienia, dlatego próbował sobie wyrobić jakąkolwiek opinię, chociaż, nawet jeśli, to plotki biegnące po szkole od korytarza do korytarza robiły swoje i nie można było tak naprawdę o byłym studencie słyszeć. Tym bardziej, że zrobił karierę i wyrobił poniekąd własne imię na tym podołku zwanym sztuką. Zauważył jednak swojego przyjaciela, kiedy to oparł się o krawędź ściany i tym samym na chwilę go poobserwował. Zastanawiał się nad kolejnym żartem skierowanym w jego stronę, a jako że nikogo nie było, a i chciał, by lepszy humor obu im dopisywał, postanowił skierować swoje spokojne kroki, zauważając na poduszkach kubki oraz liczne tabliczki czekolady. Znajdujące się w pomieszczeniu stare pianino Lanceley'ów przykuło jego uwagę, w związku z czym postanowił powoli podejść, a przede wszystkim wsłuchać się w melodię, którą tworzył Solberg. Doskonale zachowywał równowagę, nawet jeżeli położył się na instrumencie, przybierając pozę iście dwuznaczną - na boku, z głową opartą o dłoń znajdującą się w zgięciu łokciowym prawej ręki. Naturalność tych kroków oraz płynność mogły nie pasować do samego Lowella, ale ostatnio może nie tyle co się wyuczył, lecz po prostu nabrał odpowiedniego taktu. Dłoń położył na jego głowie, a następnie palce zsunął po policzku i zatrzymał na podbródku. — C'est le bien qui fait mal, quand tu aimes, tout à fait normal. — mruknąwszy łamanym francuskim, cytując znany sobie kawałek, uśmiechnął się naturalnie w stronę Maximiliana, zastanawiając się nad tym, co ten postanowi zrobić.
Drzwi skrzypnęły nieznośnie i przydługo, a głowa Arli pojawiła się w szczelinie. Szła tu za dźwiękiem, który świetnie rezonował w długim, kamiennym korytarzy. Zerknęła niepewnie w lewo i w prawo. Zobaczyła tylko dwóch chłopaków, których kojarzyła już z innych zajęć, masę sprzętu pod ścianą, pufy, kanapy, fotele... Cholera, chyba trafiła. No tak, był też fortepian, stąd te dźwięki. Trafiła i znowu była za wcześnie. Przed owutemami nie bywała często na zajęciach artystycznych - można właściwie powiedzieć, że nie bywała na nich w ogóle. Skupiała się wtedy na transmutacji, zaklęciach, no i wiadomo - na quidditchu. Na skrzypcach, dudach czy fortepianie - a od niedawna także na gitarze - grała raczej w domu, najczęściej dla siebie, czasem dla przyjemności rodziców, guwernantki czy zapraszanych przez ojca gości. Teraz jednak miała dla siebie dużo więcej czasu i postanowiła sprawdzić, co też przyszykował dla studentów i uczniów tajemniczy prowadzący zajęcia... No, prowadzący. Nazwisko wypadło jej z głowy. Weszła do sali i posłała chłopakom szeroki uśmiech, ale poza przyjaznym pomachaniem ręką nie zdecydowała się na żaden dodatkowy gest. Chyba dobrze bawili się przy fortepianie. Ruszyła w dokładnie przeciwną stronę sali, niż ta, którą oni zajmowali, to znaczy w stronę sterty instrumentów. Wybrała sobie coś, co pozornie przypominało klasyczną gitarę i rozsiadła się na pufie, wyciągając przed siebie nogi. Czekoladę położyła na fotelu obok, chociaż gdyby nie fakt, że dopiero co wyszła z wielkiej sali, pewnie już by ją zdegustowała. Dla próby szarpnęła lekko za struny i uderzyła w kilka akordów. Instrument brzmiał jakby staro, średniowiecznie, bardziej jak citara, niż gitara. Struny drżały w nim zdecydowanie dłużej, niż w zwykłej gitarze. Tak cicho, jak tylko mogła, żeby nie psuć chłopakom zabawy, zabrzdąkała pierwszy szkocki szlagier, który przyszedł jej na myśl. Czy zwracała na siebie uwagę? Może, chyba tak. Ale w głębi duszy naprawdę uwielbiała tę piosenkę.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Zdolności i talentów artystycznych było w Brooks tyle, co mięsa w parówkach. Nie oznaczało to jednak, że nie było ich wcale. Zresztą, lekcja DA była ciekawą sposobnością na zdobycie punktów w rankingu domów. A jeżeli można było o Brooks coś powiedzieć, to to, że uwielbiała wygrywać i wprost kochała, jak przegrywał Hufflepuff. Te dwie rzeczy zaskakująco często szły ze sobą w parze tak jak Solberg z Felkiem. Kiedy weszła do klasy, to właśnie tych dwóch rozbrykanych młodzieńców zastała w środku.
– Co tam, chłopaki? – zapytała, powstrzymując ziewnięcie.
Właściwie, to była całkiem pozytywnie nastawiona do tych zajęć. Jej sztywne nadgarstki nie nadawały się co prawda do gry na gitarze, ale częste oberwowanie Orki i jej wyczynów sprawiło, że zaczęła się zastanawiać nad tym, czy w swoim napiętym grafiku nie znaleźć miejsca na dodatkowe hobby.
Pierwszą rzeczą, na jaką zwróciła uwagę, były puste kubki i tabliczki czekolady. Nie zastanawiając się długo, otworzyła tabliczkę i pokruszyła ją na kosteczki, do kubka nalała kawy z termosu i położyła się na miękkiej, wygodnej kanapie. Jeżeli tak wyglądają zajęcia z DA, to może powinna częściej się na nich pojawiać?
– Jak macie ochotę, to się częstujcie kawą i czekoladą – powiedziała, z lubością wrzucając w siebie kolejne kostki, zachęcając kolegów subtelnym ruchem dłoni. – A teraz play it once, Max. For old times' sake. – zwróciła się do Solberga, stukającego w klawisze, po czym założyła ręce za głową i zamknęła oczy, łapiąc ostatnie chwile spokoju przed tą popołudniową lekcją.
Ostatnio zmieniony przez Julia Brooks dnia Wto Paź 06 2020, 15:21, w całości zmieniany 1 raz
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Początkowo nie zauważył nawet, że ktoś wszedł do sali. Całkowicie oddał się muzyce i nawet przymknął oczy, by lepiej poczuć wypływające spod jego palcy dźwięki. Dopiero gdy usłyszał tak dobrze znany mu głos i poczuł dłoń na swojej twarzy, powrócił na ziemię. Widok leżącego na pianinie Felka był zdecydowanie czymś, czego się raczej dzisiaj nie spodziewał. Mimowolnie uśmiechnął się do kumpla i żartobliwe puścił mu oczko, gdy ten uniósł jego podbródek. Sam mie posługiwał się francuzkim, ale utwór znał, więc postanowił kontynuować przerwane przez Lowella wersy patrząc prosto w jego czekoladowe oczy. Jakimś cudem udawało mu się zachować względną powagę. W tym momencie do klasy weszła Arleigh a tuż za nią, Brooks. - Jak sobie życzysz. - Odpowiedział Julii, gdy ta zarządziła zmianę repertuaru tym samym zabijając niezywkle romantyczny klimat. - Wybacz, dama prosi. - Rzucił do Felka po czym całkowicie zmienił graną przez siebie melodię na tę, o ktorej wspomniała przed chwilą Brooks.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Cały czas perfekcyjnie udawał. Nawet wtedy, kiedy smukłe palce dotykały twarzy Solberga, niespecjalnie przejmował się ludźmi, którzy powoli zaczęli zbierać się do sali, by tym samym zapoznać się z wystrojem pokoju. A ten, o ile posiadał poduszki, o tyle zawierał drobny upominek od nauczyciela, którego z jakiegoś względu nie mógł przyjąć. Nie ufał. Sądził, że coś tam może się znajdować niezbyt ciekawego, w związku z czym był w stanie odstąpić własną tabliczkę komuś innemu, byleby nie zapoznawać się z jej smakiem; spojrzenie ciemnych oczu na chwilę utkwiło na Maximilianie, by następnie, poprzez utrzymywanie kontaktu wzrokowego, naprędce go spuścić, gdy zauważył dziewczynę wchodzącą do sali. Nie znał jej, ale pomachał jej dłonią w ramach przywitania, jak to sama zresztą zrobiła, podnosząc swoje palce do góry. Na chwilę utkwił spojrzenie na blondwłosej Krukonce, by następnie powrócić wzrokiem w stronę przyjaciela i położyć się już całkowicie na instrumencie muzycznym spod rąk Lanceley'ów, spoglądając na swoją lewą rękę. Żadnego śladu po wcześniejszym wydarzeniu. — A w sumie nic ciekawego. Życie jak życie. — życie w psotliwych żartach, które mogły być dwuznaczne, a także życie w ciągłych tarapatach, w które to siebie nawzajem wciągali. Idealnie. Nie brakowało mu wrażeń, chociażby ze względu na ostatnią przygodę z boginem. Felinus zdołał jednak zregenerować swój umysł, stawiając dość szybko barierę, przez którą wiele osób po prostu nie mogło się przedrzeć. To tak, jakby odciął połączenie umysłu z emocjami, by nikt nie posiadał zdolności wbicia mu narzędzia w plecy, choć ostatecznie i tak pozwalał na to, by część z nich znajdowała się na twarzy. Przemycał myśli w charakterystyczny sposób - poza zasięgiem wścibskich oczu. — Średnio. Ale możecie wziąć moją czekoladę. — wskazał długim, smukłym palcem na poduszkę, którą tym samym zarezerwował tym prostym gestem. Nie zamierzał pchać do gęby rzeczy niewiadomego pochodzenia. — Nie spierdol tego. — rzucił w akcie przepychanki słownej i położył się w pełni na pianinie, zginając jedną nogę i tym samym rozkładając wygodnie własne kończyny górne. Oddał się w ostatnią melodię, ostatnią chwilę wytchnienia, o ile ktoś go nie postanowi opierdzielić za zajmowanie miejsca na instrumencie.
Dużym zaskoczeniem było dla niej to, że dość entuzjastycznie podeszła do lekcji działalności artystycznej ogłoszonej przez nowego asystenta. Nie wiedziała czy powodem jej podekscytowania jest sam przedmiot, który bardzo lubiła, czy też ciekawość jak Clarke podejdzie do uczniów, którym, z tego co kojarzyła, sam jeszcze do czerwca był. Wcisnęła do kieszeni harmonijkę Hypnosa - uznała, że może się przydać ze względu na dobór sali, którą był pokój muzyczny - i narzuciła na siebie kwiecistą narzutkę, kompletnie zapominając, że powinna mieć na sobie szkolny mundurek. Gdy weszła do pomieszczenia i nie zobaczyła nikogo, z kim miałaby ochotę dzielić bliższą przestrzeń, usiadła w rogu na kanapie, delikatnie odsuwając na bok kubek i czekoladę. Nie wiedziała czy to próba przekupienia czy element niezbędny do lekcji; oparła znudzona głowę o oparcie, uparcie ignorując już obecnych ludzi i przymknęła oczy, przewracając różdżkę między palcami, czekając na pojawienie się nauczyciela. Albo jakiejkolwiek przyjaznej duszy, do której mogłaby się odezwać - co oznaczało, że była w wybitnie dobrym humorze.
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Lekcja działalności artystycznej. Na co to komu? Nie wiedziała, ale było w planie to postanowiła pójść. Ot tak. Głównie dlatego w sumie, że nie miała nic lepszego do roboty i potrzebowała jakoś sobie zająć czas, a liczyła na to, że przynajmniej dzięki temu będzie mogła robić coś konstruktywnego zamiast siedzieć w mieszkaniu i katować się nad kolejnymi książkami związanymi z magią leczniczą i eliksirami. Chyba powoli zaczynała już od tego szaleć. Nie była pierwsza na miejscu. Przywitała się krótko z zebranymi uniesioną prawie że od niechcenia dłonią po czym oparła się o jakiś wolny kawałek ściany niedaleko wejścia do sali, by móc w ten sposób oczekiwać na przybycie Ezry, który miał po raz pierwszy prowadzić dla nich zajęcia. Miała nadzieję, że były prefekt jakoś sobie z tym poradzi.
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Nie ulegało wątpliwości, że panna Kanoe weźmie udział w zajęciach z działalności artystycznej. Był to bez wątpienia jej ulubiony przedmiot choć w niektórych odsłonach lubiła go bardziej, a w innych mniej. Miała tylko nadzieję, że miejsce spotkania nie jest przypadkowe i podyktowane było tematyką lekcji. W końcu najchętniej wzięłaby udział w czymś, co związane było z muzyką. Oby tylko się nie myliła. W sali pojawiła się w dosyć dobrym nastroju i przywitała się ze wszystkimi, którzy się zdążyli zgromadzić tuż przed jej przybyciem. Liczyła na to, że przynajmniej tym razem obejdzie się bez większych kłopotów i wszystko przebiegnie zgodnie z planem tak jak pan Merlin nakazał.