@Iris SkylightIrytka już nie zauważył. Chytry poltergeist dobrze wiedział, jak narobić rabanu i zniknąć z pola widzenia, a choć przez wszystkie lata bycia uczniem i studentem w Hogwarcie, Lockie i Irytek mieli niepisany pakt o nieagresji, teraz, nosząc dumnie plakietkę prefekta, ten pakt miał zostać wystawiony na próbę. Na tym, że biegł, złapał się, jak dopadł do drzwi, nieomal wpadając w poślizg, co przy jego gabarytach nie mogło skończyć się dobrze. Skrzywił się, bo to, co odgrywały instrumenty, nawet w dobrej wierze trudno było nazwać melodią, a co gorsza, na środku sali, przed otwartym na oścież oknem, leżało ciało.
Swansea trudno wyprowadzić z równowagi, był człowiekiem żyjącym na permanentnej wyjebce, opierając swoje życie głównie o zgrywanie debila, ale aż takim debilem być nie mógł, by nie pomyśleć o najgorszym. Poczuł zimno na twarzy i wpadł do pokoju, rozglądając się prędko w poszukiwaniu jakichkolwiek oznak zagrożenia. Przyklęknął przy dziewczynce, w której szybko rozpoznał młodą Skylightównę, która na pierwszy rzut oka nie wyglądała na, cóż, denatkę. Nie mógł się skupić na tym co robić, dopóki instrumenty toczyły bój o mistrza tego chaotycznego występu, więc wpierw zabrał się za uciszanie po kolei i smyczków i klawiszy, petryfikowanie fletów, posyłanie ich wraz z cymbałkami do szafek, czując ulgę z każdą kolejną gasnącą nutą tego chaosu.
Kiedy zapadła cisza, miał wrażenie, że dzwoni mu ona w uszach, wydawała się aż tak nienaturalna. Wrócił do leżącej na ziemi Iris i przechylił głowę, kucając przy niej i marszcząc brwi. Nie mógł wymyślić, dlaczego tu była, nieprzytomna i jeszcze umorusana sadzą.
-
Iris. - powiedział, wyciągając swoje wielkie, szorstkie łapsko w stronę jej twarzy i zgarniając pojedyncze włosy z jej czoła. Do głowy natychmiast zaczęły mu przychodzić różne zaklęcia, gotowe do użycia w takiej sytuacji, więc trzymaną w ręku różdżką, którą przed chwilą uciszał szalone melodie, dotknął lekko jej czoła, starając się jak najdelikatniej użyć
rennervate. Sam kiedyś dostał tym zaklęciem z rozpędu między oczy i wiedział, że gwałtowne wybudzenie się z oszołomienia nigdy nie było przyjemnym doświadczeniem.